Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą międzynarodowa sitwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą międzynarodowa sitwa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 maja 2021

Myśliwiecka 2

 


Dostaję ostatnio pogróżki, sygnały, rebusy, kalambury i bardziej jawne nawoływania do "dogadania się" - a to w dyskusji na ruskich stronach, a to na polskim fb.


Co tylko utwierdza mnie co do tego, że to jedna sitwa - ruscy czy niemcy, czy zachód - bez różnicy.

Jedna banda.

A także utwierdza mnie w przekonaniu - że dostanę wszystko, co chcę.


Żadnego dogadywania się.

Nie będzie żadnych kompromisów.

Nie będzie żadnych "dwóch" ani żadnych "połowy".



Jak coś ode mnie chcecie - to adres jest wiadomy.


Tam sobie szukajcie pośrednika, bo ja z wami rozmawiać skończyłem dawno temu.

Skoro potraficie tylko bełkotać szyfrem to może i tłumacza tam sobie znajdźcie, bo ja żadnego szyfru nie przyjmuję.


Więcej razy powtarzać nie będę.



Cały rok z tym czekaliście?

Namolne głupki.






środa, 19 maja 2021

O zachodnich metodach podboju


Bardzo dobry tekst białoruskiego parlamentarzysty o inżynierii społecznej i zachodnich metodach podboju.







przedruk - tłumaczenie przeglądarki

19 MAJA 2021



Andrey Savinykh

Eksport demokracji ma w rzeczywistości na celu wzmocnienie dominacji Zachodu



Oficjalni przedstawiciele krajów kolektywnego Zachodu bardzo aktywnie, a nawet agresywnie, realizują jeden ważny dla nich cel polityczny - przedstawić swoje kraje jako standard demokratycznego rozwoju społeczno-gospodarczego, który powinny być naśladowane przez inne kraje. Jednocześnie uparcie narzucają przekonanie, że jest to jedyna droga do dobrobytu i rozwoju społecznego.


To nie prawda! 

Mówiąc dokładniej, jest to umiejętnie skonstruowane kłamstwo, którego celem jest zachowanie politycznej i ekonomicznej dominacji Zachodu poprzez mechanizmy inżynierii społecznej.


W tym miejscu chciałbym przypomnieć słynne zdanie: Timeo Danaos et dona ferentes - „Bój się Danaanów, którzy przynoszą prezenty”. Po raz pierwszy pojawia się w wierszu Wergiliusza Eneida. Stosuje się go, gdy prezent lub dobry uczynek stwarza potencjalne zagrożenie dla odbiorcy tej wyimaginowanej pomocy.


Trudno jest skłonić ludzi do uwierzenia w 100% kłamstwo. Ale powiedz swoim słuchaczom półprawdę, a dużo łatwiej będzie załatwić sprawę. Ta zasada jest stosowana przez zachodnich propagandystów.

Przyjrzyjmy się więc krok po kroku, jak to działa w czasie i etapach.


Na całym świecie istnieje bardzo rozpowszechniony pogląd, że uczenie się i wdrażanie najlepszych praktyk jest dobre. Ta teza wygląda na rozsądne podejście, które pozwala wykorzystać zgromadzoną już wiedzę i zwiększyć swój poziom rozwoju. [czyli powtarzanie po innych! - będzie o tym tutaj też - Phersu ]

Ta logika jest sztucznie wykorzystywana, aby nadać legitymację i pożądanie głównemu narzędziu inżynierii społecznej - „świętej” misji Zachodu, polegającej na szerzeniu demokracji.


Zastępowanie pojęć i pojęć jest używane jako sztuczka. Wszyscy znamy przykłady udanych realizacji procesów biznesowych. Dużo czytaliśmy o udanym wdrożeniu technologii lub poszczególnych czynnościach administracyjnych. Świat jest pełen takich przykładów.

Ale dlaczego te idee są przenoszone do praktyk społecznych? Nie ma powodu! 

W rzeczywistości, gdy mówimy o doświadczaniu zmian zachodzących w procesach społecznych, powinniśmy mieć świadomość, że wszelkie dostosowania muszą być bardzo ostrożnie wpisane w strukturę każdego konkretnego społeczeństwa, biorąc pod uwagę już istniejące instytucje i tradycje. Konieczne jest także uwzględnienie mentalności, stereotypów postrzegania rzeczywistości, w tym koncepcji sprawiedliwości i akceptowalności, które ukształtowały się na przestrzeni wieków w kulturach narodowych.

Polityczna, gospodarcza i kulturowa organizacja społeczeństwa jest unikalnym produktem rozwoju, który zawiera setki wzajemnie wpływających czynników. Tak, z reguły ten system w wyniku długiego procesu historycznego nie jest doskonały. Ten system trzeba rozwijać, robiąc to w sposób przemyślany i stopniowy, ale lepiej robić to samodzielnie iw interesie własnego kraju. Błędy prowadzą do poważnych strat, czasem bardzo bolesnych.

Wydaje się, że tradycje demokratyczne jako nowe praktyki społeczne można z powodzeniem rozwijać od wewnątrz, ale nie można ich przenosić z zewnątrz!

Kolejną fałszywą tezą jest twierdzenie, że dzięki wykorzystaniu zaawansowanego doświadczenia można znacznie przyspieszyć procesy rozwoju społecznego. Ale w rzeczywistości możliwe jest przyspieszenie rozwoju technologicznego, a nie społecznego.

Tak, rzeczywiście, widzimy historyczne przykłady bardzo szybkich zmian w krajach. Ale prawie zawsze przyczyny tych zmian rozwijały się w społeczeństwie latami, jeśli nie dziesięcioleciami, lub kraj stał w obliczu poważnego zagrożenia, takiego jak obca inwazja lub katastrofa.

Ludzkość nadal bardzo słabo rozumie, jak można zarządzać tempem zmian społecznych. Jeśli obserwujesz stosowanie metod inżynierii społecznej, najprawdopodobniej spotkałeś się z zachodnimi strukturami, które organizują kolorowe rewolucje w krajach trzeciego świata.

W rzeczywistości nigdy nie wiedzą, dokąd zaprowadzi ich interwencja. Na losach ludzi z krajów rozwijających się, pod pozorem pięknych haseł związanych z postępem, przeprowadzane są społeczne eksperymenty, czasem bardzo krwawe.

Doświadczenia 20 lat kolorowych rewolucji pokazały, że zwykłym skutkiem takiej interwencji jest z jednej strony umocnienie pozycji zachodniej metropolii, z drugiej konflikty zbrojne, akty terroru i zubożenie ludności w krajach docelowych.

W krajach o niepewnych tradycjach państwowych i instytucjach społecznych metody inżynierii społecznej i interwencji zewnętrznej są szczególnie destrukcyjne. Nie musisz daleko szukać przykładów. Libia jest bardzo żywą ilustracją tej tezy.

W 2010 roku Libia była jednym z najlepiej prosperujących krajów Afryki Północnej. Krajowy PKB rósł o 4,2% rocznie, średnia pensja sięgała około 1000 USD, a zasiłek dla bezrobotnych 750 USD miesięcznie. Rząd centralny zapewnił stosunkowo wysoki poziom opieki zdrowotnej i edukacji, przeznaczył dotacje na podstawowe artykuły spożywcze i benzynę. Ponadto biedni obywatele otrzymali ukierunkowaną pomoc.

Po obaleniu i zabiciu Kadafiego kraj nie tylko pogrążył się w zniszczeniu i chaosie wojny domowej, ale także rozpadł się na kilka części. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki około 30 miliardów dolarów, według najbardziej konserwatywnych szacunków, zniknęło z zachodnich banków.

Konkluzja: według Komisji Praw Człowieka ONZ tylko pod koniec 2012 roku - od 10 tys. do 15 tys. zgonów. W tym samym roku, według Komisarza ONZ ds. Uchodźców, liczba przymusowych migrantów przekroczyła 180 tys. osób i co roku rośnie. Nikt nie wie, ile osób faktycznie zginęło! A co najważniejsze, kraj nie ma perspektyw na przyszłość.

Ale handel ropą, jedynym płynnym zasobem Libii, jest obecnie w pełni kontrolowany przez międzynarodowe koncerny amerykańskie.


UWAGA - poniższe zgodne jest z moimi obserwacjami, co do metod zachodu opartych o wymianę pokoleń! - MS


Paradoksalnie, problemy ludzkiej percepcji otwierają drogę dla inżynierii społecznej.

Kiedy patrzymy na procesy społeczne z osobistego punktu widzenia, subiektywnie oceniamy szybkość tych procesów, korzystając z kryterium naszego czasu fizycznego, czasu trwania naszego życia.

Każdy proces, który zajmuje znaczną część twojego życia, wydaje się niedopuszczalnie długi, a zatem nieskuteczny. Ale to jest pułapka myślenia. Czas społeczny, czyli czas rozwoju złożonych systemów społecznych, płynie z różną prędkością. To, co jest pół życia dla człowieka, bo proces historyczny to tylko jedna chwila.

Ale ludzie chcą uzyskiwać wyniki tu i teraz. W rezultacie ignoruje się potrzebę przemyślanego i stopniowego podejścia do rozwoju. Zasady rozwoju zaczynają wydawać się proste i uniwersalne. Jak w świecie technologii.

Jednocześnie całkowicie przesłonięty jest prosty pomysł: 

w tak delikatnym obszarze, jakim jest rozwój polityczny i społeczny, niezwykle niebezpieczne jest poleganie na opinii ekspertów zewnętrznych, którzy nie ponoszą osobistej odpowiedzialności za rezultat wobec lokalnej społeczności. Ich obszar odpowiedzialności jest ograniczony wymaganiami sponsorów, którzy z reguły finansują ten czy inny projekt z zupełnie innych, często ukrytych motywów.


W praktyce zwolennicy inżynierii społecznej stosują strategię wieloetapową w celu uspokojenia uwagi i zasłony dymnej.


Pierwszym krokiem jest udzielenie krajowi docelowemu pomocy doradczej, w tym w zakresie procedur technicznych, stosowanych praktyk zarządzania, transferu technologii, co pozwala na osiągnięcie lokalnych pozytywnych efektów na poziomie sektorowym.

Drugim krokiem jest to, że w oparciu o pozytywne doświadczenia wzmacniane jest zaufanie, a w strukturach samorządowych tworzone są grupy funkcjonariuszy zainteresowanych rozszerzaniem pomocy międzynarodowej. Tak powstają grupy wsparcia kompradorów.

Trzeci krok polega na tym, że krajowi „proponuje się” zróżnicowany i wielopoziomowy program współpracy międzynarodowej, który w rzeczywistości w dużej mierze opiera się na priorytetach krajów-darczyńców, monitorowany i pielęgnowany przez ekspertów z krajów-donatorów. Program ten stopniowo zaczyna się rozprzestrzeniać na kwestie polityczne i społeczne.

Czwarty krok to początek szeroko zakrojonego przeformatowania struktury społecznej społeczeństwa i tworzenia zakładek instytucjonalnych wzmacniających zależność kraju od metropolii.


Rozwój i wzmacnianie instytucji demokratycznych na wzór modeli zachodnich jest głównym tematem wysiłków na rzecz reformy społecznej krajów trzeciego świata.

Zachodni eksperci już dawno zaczęli wykorzystywać „eksport demokracji”, tak jak kiedyś przedstawiciele III Międzynarodówki próbowali wyeksportować socjalistyczną rewolucję.

Można z tego wyciągnąć jeden bardzo ważny wniosek - każda pomoc doradcza z Zachodu zawiera wbudowaną „zakładkę”, która działa na rzecz zachowania dominującej pozycji zachodniej metropolii. 

Nikt nie jest zainteresowany tworzeniem niezależnego konkurenta. Celem jest zawsze pozyskanie partnera zależnego, od którego będzie można otrzymać więcej zasobów niż jemu dać.


Chcę podkreślić - nawet nie niszczyć, ale osłabiać (choć czasami osiąga się to barbarzyńskimi metodami) i uzależniać! Tu, nawiasem mówiąc, kryje się „marchewka” dla kompradorów działających w interesie metropolii. 


Zaczynają rozumować:

 „Tak, to oczywiste, że mój kraj przegra, ale ja osobiście będę w korzystnej sytuacji”.


To główny, ostateczny i jedyny znaczący cel tzw. misji cywilizacyjnej Zachodu - poprzez wykorzystanie metod propagandy i socjotechniki w celu osłabienia konkurentów i zapewnienia zachowania ich dominującej pozycji.


Mam nadzieję, że moje słowa będą ostrzeżeniem dla idealistów, bo nie bez powodu popularna mądrość mówi:

„Ostrzeżony jest uzbrojony!”





Savinykh Andrei

Okręg wyborczy: Chkalovsky № 96


Przewodniczący Stałej Komisji Spraw Międzynarodowych


Członkostwo w stałych delegacjach w organizacjach międzyparlamentarnych, komisjach międzyparlamentarnych, grupach roboczych Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentami państw obcych:


Deputacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Związku Białorusi i Rosji
Delegacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie
Grupa Robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z Parlamentem Islamskiej Republiki Iranu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Republiki Iraku
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Islamskiej Republiki Pakistanu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego im. Republika Białorusi w sprawie współpracy z Parlamentem Konfederacji Szwajcarskiej
Grupą Roboczą Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z parlamentem Republiki Turcji



https://www.belta.by/comments/view/eksport-demokratii-v-realnosti-natselen-na-ukreplenie-dominirovanija-zapada-7779/

http://house.gov.by/en/deputies-en/view/savinykh-andrei-1110/




poniedziałek, 23 września 2019

Europa, nieświadome wróżki


Trzeba sobie uświadomić, że każda z przeciwstawnych stron jest sterowana z jednego miejsca.


Jeśli światem rządzi bóg wojny Mars..... permanentna wojna jest celem.

Albo.

Skoro na świecie funkcjonuje permanentna wojna, to może światem tym rządzi bóg wojny - Mars?

Gott mit uns - Bóg jest z nami - to u niemców na klamrach wojskowych pasów..




tłumaczenie z włoskiego  - automatyczne

autor: Fabrizio Casari - altrenotizie

Jeśli chcemy poszukać roli Parlamentu Europejskiego w podejmowaniu decyzji politycznych w UE, często musimy tracić czas i cierpliwość. Ale biorąc pod uwagę głosowanie, które upoważnia do zakazania symboli radzieckiego zwycięstwa nad nazizmem, można się zastanawiać, czy w końcu to, jak radzić sobie z sformułowaniami na puszkach z tuńczykiem, nie jest tak naprawdę jedyną możliwą funkcją dla Zgromadzenia, które, kiedy wydaje stanowiska polityka spada poniżej ignorancji.

Sam głos jest wart mniej niż komentarze, które nastąpiły później. Nie ma żadnej wartości prawnej i, mniej niż kiedykolwiek, historycznej. Ma jednak wartość symboliczną i polityczną, w której to, co uważa się za świątynię liberalizmu, głosuje za cenzurą państwa w nowych prawicowych reżimach Europy Wschodniej. Założeniu należy wyjaśnić ignoranckie euro, że gdyby sowiecki socjalizm nie zatriumfował nad nazistowskim faszyzmem włosko-niemieckim, Parlament Europejski nie istniałby. Istnienie instytucji europejskich, które stały się bezużyteczne, jest także wynikiem idei zjednoczenia kontynentu zrodzonej z  Manifestu Ventotene autorstwa  Altiero Spinellego, ograniczonego faszyzmem.

Kilka słów historii nie zaszkodzi posłom do PE. Nazizm i faszyzm były reakcją klas mistrzowskich na zwycięstwo rewolucji październikowej (1917), co zwróciło uwagę setek milionów rolników i proletariuszy w całej Europie na kwestię obalenia rządów arystokracji i arystokracji. rządzący monarchiczny porządek. Nazizm i faszyzm, zrodzony przy ekonomicznym i politycznym wsparciu międzynarodowej burżuazji, były narzędziami, z których rodzący się europejski kapitalizm używał, aby zginać setki milionów robotników, których przyciągał rosnący wpływ radzieckiego doświadczenia na jego potrzeby dominacji. ,

Na Zachodzie narodziła się druga rewolucja przemysłowa, która wraz z masową industrializacją w Europie i Stanach Zjednoczonych zmieniła doktrynę ekonomiczną i perspektywę polityczną. Nastąpiła ogólna reorganizacja dominacji gospodarczej i politycznej, którą wielcy pracodawcy i liberałowie postanowili przeprowadzić w ramach ostatecznego testu siły, oferując najpierw maksymalne wsparcie Mussoliniemu, a następnie Hitlerowi. Szczególnie w obu krajach nazizm był odpowiedzią mistrza na kryzys gospodarczy republiki weimarskiej w Niemczech, a faszyzm był reakcją na czerwone dwuletnie (1920–21), które zakwestionowało potęgę agrarian nad Włochami.



Stwierdzenie, tak jak w dokumencie przegłosowanym w Strasburgu, że pakt Ribbentropp-Mołotow był przyczyną drugiej wojny światowej, oznacza wyznanie ignorancji przy niskich rękach i bez ograniczeń. Wręcz przeciwnie, to raczej pakt monachijski z 29 września 1938 r. Z Francją i Wielką Brytanią u stóp Hitlera utorował drogę Trzeciej Rzeszy.

W Monako szefowie państw i rządów Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Niemiec podpisali dokument, w którym Niemcy mogły aneksować większość Czechosłowacji. Przywódcy brytyjscy i francuscy zostali przywitani uroczystościami po powrocie do domu, ale porozumienia monachijskie nie zatrzymały wojny, a jedynie przełożyły ją na rok. Rzeczywiście działały na rzecz akumulacji siły III Rzeszy i opóźniły anglo-francuską reakcję na podbój Europy o rok.

Właśnie tchórzostwo francuskie i angielskie zmusiło Stalina do obrony w kontekście, w którym Rosja wydawała się być odizolowana na arenie międzynarodowej oraz w roli ostatecznego celu nazistowskiej faszystowskiej agresji. 23 sierpnia 1939 r. Podpisano pakt Ribbentropp-Mołotow (nie porozumienie pokojowe, ale pakt o nieagresji), na mocy którego Rosja miała czas i środki na znalezienie wystarczającej ilości broni i odbudowę armii, aby zatrzymać Nazistowski faszystowski atak. Bez tego paktu Rosjanie nie mogliby ożywić heroicznego oporu Stalingradu, od którego rozpoczęła się kontrofensa, która sprowadziła Armię Czerwoną do Berlina.

Ale niezależnie od tego, jak chce się przeanalizować tło historyczne, w których narodził się nazistowski faszyzm i II wojna światowa, głupotą jest nawet hipoteza o możliwym równaniu między nazistowskim faszyzmem a sowieckim socjalizmem. Po pierwsze, pod aspektem doktrynalnym, gdy nazizm twierdzi, że ma przewagę rasy aryjskiej i przeznaczenie kontynentalnej dominacji, przewiduje stłumienie całego ludu (Żydów) i ludobójstwa innego (Romów) i rozważa granice Niemiec pokrywa się z europejskimi. Dzięki „ostatecznemu rozwiązaniu” naziści umieścili także na scenie światowej nie tylko Holokaust, ale także ideę masowej eksterminacji, dotychczas nieobecną we wszystkich teoriach politycznych i szkole wojskowej.

Przeciwnie, rosyjski socjalizm zaproponował wyzwolenie narodów, wyzwolił z monarchicznej tyranii na rosyjskiej scenie i zdefiniował pojęcie klasy jako motoru transformacji społecznej, przypisując chłopskiemu proletariatowi nieznaną dotąd rolę centralności politycznej.

Nazizm jest skrajnym wyrazem dominacji burżuazji, podczas gdy socjalizm przypisuje klasie chłopskiej protagonizm procesu rewolucyjnego i rolę „klasy ogólnej”, to znaczy w jej emancypacji i obronie swoich interesów dostrzega afirmację interes ogólny, stając się motorem postępu w całym społeczeństwie.



Zwycięstwo socjalizmu nad nazistowskim faszyzmem to właśnie ideologia wyzwolenia przeciw uciskowi.
Pomimo historycznych kłamstw popełnianych przez amerykańską propagandę Europa została uwolniona przez żołnierzy Armii Czerwonej, armii Związku Radzieckiego. Rosjanie, którzy dla Trzeciej Rzeszy byli ostatnim krokiem do osiągnięcia całkowitej dominacji europejskiej, zapłacili 22 milionami ofiar śmiertelnych - i pięcioma bardziej poważnie rannymi - za wolność zarówno nas, Europejczyków, jak i ich wolności. To Armia Czerwona bohatersko oparła Stalingrad przeciwko batalionom nazistowskim i pokonała Wermacht i włoską armię faszystowską nad Donem, rozpoczynając kontrofensywę, która doprowadziła do wydalenia nazistów ze Związku Radzieckiego i ze wszystkich krajów Europy Wschodniej i które zakończyły się przybyciem do Berlina.

To rosyjscy żołnierze (a nie Amerykanie, jak z niepokojem wspomina Oscar Roberto Benigni w filmie  La vita è bella)  , otworzyli pola Auswitz, Majdanek, Bełżec, Sobibor i Treblinka, Stutthof, Sachsenhausen i Ravensbrück, pola nazistowskiej eksterminacji rozproszonej po całej Europie Wschodniej. Czerwona flaga Związku Radzieckiego w końcu pomachała do Reichstagu jako ostrzeżenie, aby nie próbować powtarzać najgłupszych przygód, wyobrażenia sobie podboju rosyjskich terytoriów i podbicia całej Europy.

W dokumencie przegłosowanym pewnego dnia przez europejskich faszystów, Ligę Północną, liberałów i socjalistów (choć z pewnymi znaczącymi różnicami) wyłania się dziwna logika: ta, w której wyzwoliciele są utożsamiani z agresorami, oprawcami podobnymi do tych, którzy uwalniają nas od nich. To, że Estonia, Łotwa i Litwa wraz z Węgrami Orbanu oklaskują głosowanie, nie jest przypadkiem. Zrównanie ideologii to brudny ruch, który służy zasłonięciu wydarzeń historycznych, w których republiki bałtyckie odgrywały wiodącą rolę w nazistowskich okrucieństwach. Razem z Chorwatami Ante Pavelica  - znaną  Ustascią - skomponowali najgorsze bataliony SS i specjalizowali się w przeprowadzaniu okrucieństw, których sami Niemcy nie chcieli popełnić.

Należy dodać, że milczenie różnych społeczności żydowskich jest ogłuszające w obliczu postawy, która przede wszystkim jest uderzeniem w twarz dla narodu, który uwolnił setki tysięcy Żydów z komór gazowych. Nieuniknione jest pytanie, czy Shoah jest wyciągany tylko wtedy, gdy chodzi o poszukiwanie uzasadnienia zbrodni na Bliskim Wschodzie.



Głosowanie w Parlamencie Europejskim jest zasadniczo czarną, choć nie jedyną, krótką historią instytucji. Zamiast angażować się w odrodzenie neofaszyzmu, gładzi swoje futro, być może myśląc, podobnie jak w Monako w 1938 roku, że przerażający horror jest przydatny w zmniejszaniu jego niebezpieczeństwa. Wśród głosów za nieobliczalnym dokumentem wyróżnia się Giuliano Pisapia, były burmistrz Mediolanu, były wykładnik Sel, były wykładnik komunistycznej refleksji. Trudno znaleźć wyjaśnienie, które nie jest osobistą i polityczną lekkością, która zawsze wyróżniała pustkę.

Paradoksalne jest natomiast to, że włoska prawica, będąca mieszanką faszystów i nostalgii, definiuje faszyzm jako opinię (choć jest przestępstwem) i w konsekwencji prosi, aby nie stosować świętego prawa Scelba z wymówką wolności słowa, ale potem w Europie głosuje ponieważ historia tych, którzy je pokonali, nie powinna mieć publicznej reprezentacji. Potwierdza to, co twierdził Giancarlo Pajetta, komunista i partyzant, w telewizyjnym starciu z MSI strzelca Almirante: „Odkąd wygraliśmy - powiedział przywódca komunistyczny - jesteśmy tutaj, aby porozmawiać. Gdybyś wygrał, byłbym na wygnaniu lub martwy.

poniedziałek, 24 października 2016

Jak Amerykanie i Niemcy stworzyli ZSRR?



Czwartek, 20 października (11:52)

Z dokumentów znalezionych w tajnych archiwach zachodnich mocarstw wynika, że to kapitalistyczne kraje sfinansowały komunistyczną rewolucję w 1917 roku. Dlaczego USA oraz Cesarstwo Niemieckie pomogły zbudować najbardziej zbrodniczy system totalitarny w dziejach?


Według Czarnej Księgi Komunizmu liczba ofiar w samym ZSRR sięga 20 milionów. System, który rozlał się po Europie i objął kraje poza nią, pochłonął łącznie blisko 100 milionów istnień. Masowe egzekucje i stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, zniszczenie poczucia ludzkiej godności, klęski głodu oraz rzeź narodów to bilans pierwszych lat rządów bolszewików.

Podczas II wojny światowej Związek Radziecki znalazł się w obozie alianckim, ale szybko okazało się, że po jej zakończeniu stanie się największym wrogiem Stanów Zjednoczonych. Europę podzieliła żelazna kurtyna, a USA i ZSRR rozpoczęły wyścig zbrojeń. Szpiegowskie siatki potężnych mocarstw oplotły cały glob. Niejednokrotnie nad światem wisiało widmo kolejnego, tym razem atomowego konfliktu.

Od lat propaganda radziecka, a potem rosyjska, utrzymywały, że rewolucję październikową zainicjowały uciskane masy robotników, żołnierzy i chłopów. Ta oficjalna wersja wydarzeń nie jest jednak zgodna z prawdą.
Odtajnione niedawno materiały ukazują zdumiewającą historię początków państwa sowieckiego. Umęczony lud jedynie wykonał „czarną robotę”, a bohaterowie bolszewickiej rewolty – Włodzimierz Lenin, Lew Trocki i Aleksandr Parvus – okazali się... marionetkami. Za sznurki pociągali mocodawcy z Niemiec i USA, wtórowali im zaś sojusznicy z Wielkiej Brytanii oraz Szwecji.

Jak wyeliminować Rosję?

Od 1914 roku Europa była pogrążona w wojnie, która szybko przerodziła się w konflikt światowy. Państwa ententy, czyli Anglia, Francja i Rosja, stanęły przeciw Cesarstwu Niemieckiemu i Austro-Węgrom. Niebawem do „gry” przystąpiły Stany Zjednoczone. Armia niemiecka znalazła się w potrzasku, zmuszona stawić czoła wrogom nacierającym jednocześnie z dwóch stron.
Politycy w Berlinie za wszelką cenę chcieli znaleźć odpowiedź na pytanie: jak zlikwidować wschodni front i przerzucić siły na zachód? Odpowiedź nasuwała się sama: wykluczyć z rozgrywki cara i – wykorzystując niestabilną sytuację wewnętrzną państwa – sprawić, że jego kraj pogrąży się w chaosie.
Także Stany Zjednoczone obawiały się rosyjskiej potęgi. Po pokonaniu Niemiec to właśnie wschodnie mocarstwo byłoby najbardziej liczącym się graczem na Starym Kontynencie. A przecież wojskowe rządy na wzór napoleoński to ostatnia rzecz, jakiej Europie potrzeba! Jednak nie chodzi tylko o to, że Amerykanie bali się militarnej siły Rosji. Stawką były również – jak zawsze – pieniądze.
Bogate zasoby naturalne, olbrzymie ilości złota, wspaniałe dzieła sztuki: to wszystko wydawało się w zasięgu ręki ­nowojorskiej finansjery.
Druga Rzesza i USA były w stanie zrobić naprawdę wiele, aby wprowadzić w życie swoje plany. Do ich realizacji wykorzystały zaciętych ideologów: Lenina oraz Trockiego. Tego pierwszego postanowiły użyć niemieckie władze; drugi wybrał się w daleką podróż do Ameryki. W ten sposób zachodni przywódcy „stworzyli” kluczowych rewolucjonistów, mających zmienić oblicze Rosji.
Nie spodziewali się przy tym jednego: że wywołany chaos zwróci się przeciwko nim i da początek krwawemu imperium, które stanie się ich zaciekłym wrogiem.

Amerykański sen Trockiego

Samolot z Lwem Trockim na pokładzie wylądował w USA w styczniu 1917 roku. Rosjanin miał już doświadczenie rewolucyjne, wcześniej brał bowiem udział w wywoływaniu wstrząsów, które ogarnęły wschodnie mocarstwo na początku XX wieku. Wtedy na działalność dywersyjną w tym kraju obce imperia przeznaczyły 10 milionów dolarów (w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze byłoby to ponad ćwierć miliarda „zielonych”!).
Profesor Antony Sutton, który przez wiele lat badał sprawę sponsorowania bolszewickiej rewolty przez Wall Street, twierdzi, że te ogromne sumy pochodziły od zwolennika zniszczenia rosyjskiej potęgi Jacoba Schiffa, szefa jednego z domów maklerskich w Nowym Jorku.
Plan Trockiego już w 1905 roku – podczas pierwszej próby przewrotu – był jasny: oderwać robotników od maszyn, wyprowadzić ich na ulice, podgrzewać atmosferę populistycznymi hasłami, tworzyć bojówki i w końcu zamienić Petersburg (ówczesną stolicę Rosji) w gniazdo rewolucji. Aby wprowadzić ten zamiar w życie, Trocki wraz z Aleksandrem Parvusem (który jeszcze pojawi się w tej niezwykłej historii) przejęli dwie gazety. Sprzedawali je za symboliczną cenę, dzięki czemu szybko rozeszło się ponad pół miliona egzemplarzy.
Obaj komuniści doskonale potrafili manipulować społeczną świadomością. W swoich artykułach kreślili katastrofalną sytuację kraju. Ludzie masowo wycofywali oszczędności z banków, niemal doprowadzając do bankructwa systemu finansowego. Mimo to przewrót się nie udał, a Trocki został zmuszony do ucieczki za granicę.
W 1917 roku pojawiła się kolejna szansa na zdobycie władzy i rozbicie imperium. Na takim obrocie spraw zależało również Amerykanom. Jeden z doradców przekonywał prezydenta Wilsona, że USA powinny włączyć się do wojny, ale dopiero po obaleniu cara. – Cały świat będzie żył spokojniej, jeśli zamiast jednej Rosji będą cztery – tłumaczył. Ale do realizacji tego planu potrzebny był Trocki.
Pierwszą klasą przyleciał on do Stanów Zjednoczonych ze swoją trzyosobową rodziną. W Nowym Jorku miał do dyspozycji limuzynę z szoferem i okazały apartament o podwyższonym standardzie. W środku znajdowała się nawet lodówka, co w owych czasach było ewenementem.
Niedługo potem rewolucjonista wsiadł na statek, by udać się do rosyjskiego Piotrogrodu (jak nazywał się wówczas Petersburg). Anglicy, którzy zatrzymali go po drodze, szybko pozwolili mu na kontynuowanie podróży.
Z archiwalnych brytyjskich dokumentów wynika, że wyruszając, miał przy sobie 10 tysięcy dolarów w złocie (dziś byłoby to ok. 200 tysięcy). „W Nowym Jorku nie mógł zarobić więcej niż 600 dolarów. Nie ulega wątpliwości, że był przez kogoś finansowany” – przekonywał profesor Sutton.

Pociąg do komunizmu

Lenin przywitał rok 1917 w Szwajcarii, do której trafił po wybuchu wojny. W bibliotekach z bogatymi zbiorami studiował myśl marksistowską, a później w skromnym mieszkaniu tworzył ideologiczne pisma.
Tymczasem Aleksandr Parvus, nienawidzący caratu działacz socjalistyczny, kreślił już diabelski plan odsunięcia Rosji od wojny. Swoją koncepcję przedstawił najwyższym władzom w Berlinie. W aktach niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych udało się znaleźć dokładny opis proponowanych przez niego działań: od strajków, poprzez sparaliżowanie armii, po całkowite zniszczenie świadomości obywatelskiej i narodowej.
Parvus został konsultantem ds. Rosji i wkrótce przydzielono mu pierwszą transzę pieniędzy na przeprowadzenie rewolucji: milion marek w złocie. Niedługo potem do jego kieszeni zaczęły spływać bajońskie sumy. Przelewy szły przez banki szwedzkie z adnotacją „na propagowanie pokoju na wschodzie”.
W efekcie Piotrogród i południową część kraju znów ogarnęły strajki. Opłacana prasa podsycała obraz niepotrzebnej wojny i podburzała lud przeciw monarchii. W końcu car został zmuszony do abdykacji. Władza spoczęła w nowych rękach, lecz w państwie zapanował chaos.
Był to idealny moment dla Parvusa i jego mocodawców. Ten pierwszy dysponował olbrzymim zapleczem finansowym, ale potrzebował kogoś, za kim stałaby partia i kogo ludzie gotowi byli słuchać.
Człowiekiem tym okazał się Włodzimierz Lenin – razem z wiernymi towarzyszami wsiadł on do sławnego pociągu, którym ze Szwajcarii przez Niemcy przemierzył skąpaną we krwi Europę, by dotrzeć na wyspę Rugię. Stamtąd przedostał się promem do Szwecji i w końcu przez Finlandię zajechał do Piotrogrodu.
Niektórzy świadkowie opowiadali, że w Berlinie skład został skierowany na bocznicę i stał tam przez 24 godziny. W tym czasie miało dojść do spotkania Lenina z najwyższymi władzami cesarskich Niemiec. Podobno złożono wtedy obietnicę zawarcia pokoju po zwycięstwie bolszewików.
– Lenin przyjechał do Rosji jak bakcyl dżumy – powie po latach Winston Churchill. W 1917 roku niewiele osób kojarzyło bohatera rewolty sprzed ponad dekady, lecz Parvus zorganizował przyszłemu radzieckiemu przywódcy gorące powitanie wśród kwiatów i okrzyków radości.
– Po powrocie Lenina do Piotrogrodu niemieckie pieniądze spłynęły strumieniami do komunistycznej kasy – twierdzi Elisabeth Heresch, badająca związki finansowe między Drugą Rzeszą a bolszewikami. Propagandowe gazety socjalistów otrzymały najlepszy sprzęt drukarski i osiągnęły jeszcze większe nakłady.

Terror mniejszości

Po dotarciu do Rosji obaj rewolucjoniści – Lenin i Trocki – musieli połączyć siły, choć, delikatnie mówiąc, nie przepadali za sobą. „Polityczna prostytutka” – to jedna z najłagodniejszych inwektyw, jakimi się wzajemnie obrzucali. Na ironię zakrawa fakt, że opłacały ich dwa zwalczające się mocarstwa. Bez wsparcia z Zachodu przewrót październikowy nie doszedłby do skutku.
Wbrew swojej nazwie, pochodzącej od słowa „większość”, bolszewicy nie cieszyli się bowiem dostatecznie dużym poparciem. Przeciwnie, radykalizm ich poglądów budził niechęć i strach. To dzięki zachodniemu wsparciu, choć nie bez przeszkód, udało się przeprowadzić rewoltę. Niemieckie banki słały przelewy do Szwecji, skąd pieniądze trafiały do rąk wywrotowców. Te środki pozwalały coraz bardziej podburzać społeczeństwo i destabilizować gospodarkę.




Świadkowie zeznawali, że za dzień strajkowania bolszewicy płacili więcej niż za dniówkę w pracy. Za udział w demonstracjach i wykrzykiwanie haseł wynagradzali kwotą od 10 do 70 rubli, strzelanie na ulicy wycenili na 120–140 rubli. Tymczasem przeciętny miesięczny zarobek robotnika był zdecydowanie mniejszy!
Latem 1917 roku spisek zawisł jednak na włosku. Tajne służby przechwyciły szyfrowane dokumenty i oskarżyły komunistów o szpiegostwo. Nie było chwili do stracenia. Nielegalne przejęcie władzy nastąpiło w nocy z 24 na 25 października kalendarza wschodniego. Rewolucja stała się faktem, a Trocki i Lenin zostali jej wodzami.
W ciągu kilku dni zgotowali swoim przeciwnikom krwawą łaźnię. Rozstrzeliwali politycznych oponentów; wkrótce rozpoczęli też dzieło niszczenia rosyjskiej dyplomacji. Już tydzień przed przewrotem Trocki mówił: – Po zakończeniu tej wojny Europa będzie ukształtowana nie przez dyplomatów, lecz przez proletariat jako Stany Zjednoczone Europy. Na kontynuowanie swoich śmiałych zamierzeń bolszewicy nadal potrzebowali funduszy.
W niemieckich archiwach znajduje się dokument, w którym czytamy: „Ministerstwo spraw zagranicznych prosi resort skarbu o wyasygnowanie 10 milionów marek na prowadzenie propagandy politycznej w Rosji”. Kwotę tę następnie skreślono i w jej miejsce wpisano 15 milionów. Taką cenę był gotów zapłacić cesarz za wewnętrzną destabilizację wschodniego imperium i wyeliminowania go z wielkiej wojny.

Bolszewicy spłacają długi wobec kapitalistów

Po zdobyciu władzy przez komunistów mocarstwa sponsorujące rewolucję upomniały się o zapłatę. W marcu 1918 roku bolszewicy dotrzymali słowa i podpisali z Niemcami traktat pokojowy w Brześciu Litewskim. Wschodnie imperium wycofało się z walki i zerwało sojusz z ententą.
Dzięki temu Druga Rzesza mogła przerzucić 44 dywizje na front zachodni – choć na niewiele się to zdało: wydarzenia, które nastąpiły później, zmusiły cesarza do abdykacji i wprowadziły w kraju nowy ustrój.
Tymczasem głównymi graczami na politycznej scenie stały się Stany Zjednoczone oraz Anglia. Według profesora Suttona już pierwsza misja Czerwonego Krzyża w bolszewickiej Rosji była w istocie przede wszystkim wyprawą... amerykańskich prawników i bankierów. Milion dolarów wpłynął wkrótce do Piotrogrodu dzięki finansiście i inżynierowi górnictwa Williamowi Boyce’owi Thompsonowi.
Na Departament Stanu USA zaczęto wywierać naciski – wywrotowcy potrzebowali broni, której mieli im dostarczyć Amerykanie. W telegramie Trocki prosił o pomoc w szkoleniu powstającej właśnie Armii Czerwonej. Dlaczego? Rosja pogrążyła się bowiem w wojnie domowej. Przeciw rewolucjonistom, zwanym „czerwonymi”, stanęli zwolennicy starego porządku, czyli „biali”. Bolszewicy nie cieszyli się popularnością m.in. wśród wielu grup etnicznych mocarstwa.
W konflikcie wciąż brała udział Japonia, która dążyła do opanowania Kolei Transsyberyjskiej. Aby do tego nie dopuścić, tę newralgiczną linię transportową okupowała U.S. Army. „Celem wojsk amerykańskich było utrzymanie Kolei Transsyberyjskiej do czasu, aż komuniści będą gotowi ją przejąć” – twierdził profesor Sutton.
Nic dziwnego, że nagłówek „The New York Timesa” w 1919 roku krzyczał: „Nareszcie bolszewicy zdobyli Władywostok, gdzie lokalny komisarz skierował do amerykańskiej armii podziękowania za pomoc w przeprowadzeniu rewolucji”. W kraju żniwo zbierał wielki głód. Pozamykano fabryki. Elektrownie przestały działać. I to nie w wyniku zniszczeń wojennych – ofiarą rewolucji padli specjaliści, którzy potrafili nimi kierować!
Sytuacja była tak dramatyczna, że Lenin obawiał się najgorszego. A jednak udało mu się kontynuować dzieło dzięki pieniądzom kapitalistycznych krajów. Już od pewnego czasu tzw. Amerykańska Administracja Pomocy przelewała do Europy znaczne kwoty – do Rosji w latach wielkiego głodu spłynęło z tego źródła 20 milionów dolarów. Środki, które dzięki temu zaoszczędził rząd bolszewicki, zostały wykorzystane na zbrojenia.
Ale jak zwykle istniała druga strona medalu – wsparcie Stanów Zjednoczonych nigdy nie było bezinteresowne.
Członkowie misji, która wyruszyła do Rosji, otrzymali ponad 200 koncesji dla firm z USA na działalność w tym kraju. Dzięki temu mocarstwo zza Atlantyku przejęło m.in. fabryki ołówków i azbestu. Wkrótce zdobyło prawa do wydobycia surowców, w tym ropy naftowej.



Eksperci zwracają uwagę, że wbrew obiegowym opiniom przed wojną przemysł w imperium Romanowów stał na wysokim poziomie. Sutton podkreślał, iż to bolszewicy zniszczyli infrastrukturę, by następnie w czasie pierwszej pięciolatki... odbudowywać ją z pomocą zachodnich firm pochodzących nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, lecz także z Francji, Anglii, a nawet Niemiec.
Wspierając działania komunistów, Amerykanie nie spodziewali się jednak, że anty­kapitalistyczna rewolta okrzepnie na długie lata. Liczono, iż rządy Lenina będą przejściowe, własność prywatna nie zostanie zniesiona, a bolszewizm okaże się tylko krótkim etapem w dziejach Rosji. Wszyscy gracze tej szatańskiej ruletki bardzo się mylili.
Socjalistyczny przewrót usunął z tronu niemieckiego cesarza, a kraj szybko padł ofiarą kryzysu. Stanom Zjednoczonym wyrósł zaś wkrótce wróg numer jeden. Rywalizacja między dwoma mocarstwami, USA i ZSRR, kształtowała sytuację na świecie przez dziesięciolecia, powodując lokalne konflikty i śmierć milionów ludzi.


Dr Klaudia Kościelska



http://nowahistoria.interia.pl/historia-powszechna/news-jak-amerykanie-i-niemcy-stworzyli-zsrr,nId,2293712



środa, 15 lipca 2015

Takie pyta

Ponieważ nadal prowadzone są intensywne poszukiwania, zapytuję Opinię Światową, kiedy zamierza przykładnie ukarać za tę niesubordynację niemieckie bandy?

Czy zamierza czekać sobie z założonymi rękoma na swoją niewesołą przyszłość?

niedziela, 21 grudnia 2014

Kaczyński na usługach amerykańskiej masonerii?

Pierścień Władzy


One Ring to rule them all...
One Ring to rule them all,                            [Jeden Pierścień, by wszystkimi rządzić
One Ring to find them,                                 Jeden Pierścień, by ich odnaleźć
One Ring to bring them all                           Jeden Krąg, by wszystkich przywieźć
and in the darkness bind them.                    i w ciemności ujarzmić.]


J.R.R. R. Tolken The Fellowship of the Ring, 1954
 
 
Ostatnio sporo artykułów i dyskusji zostało poświęconych marszowi PiSu 13. XII. w Warszawie – jego zasadności i ewentualnej skuteczności, a także pojawiło się wiele z tym związanych polemik na temat PiSu i samego prezesa tej partii, Jarosława Kaczyńskiego. Dysputom, czy Kaczyński jest gorącym patriotą pragnącym dobra Polski, czy przewodniczy koncesjonowanej opozycji cementującej układ okrągłostołowy, ciągle nie widać końca.
 
Marsz, który został ogłoszony sukcesem, odbył się pod hasłem „Obrony demokracji i wolności mediów”, choć choć trafniejsze byłoby hasło protestu przeciwko brakowi demokracji w Polsce. Nie można postulować obrony czegoś, czego nie ma, bo w Polsce istnieje li tylko demokracja fasadowa, czyli system zbliżony do faszyzmu (nie mylić z nazizmem czy hitleryzmem), podszywający się pod demokrację. Po ostatnich wyborach zrozumiał to już każdy, choćby tylko od czasu do czasu myślący Polak, co automatycznie wyłącza tzw. polski establiszmęt z Bulem Komorowskim na czele, bo te męty myślą jeszcze rzadziej. O polskojęzycznych, obcych mediach, często okrutnie kaleczących język polski, które są wybitnie głupie i antypolskie w swoim przekazie, wspominać chyba nie trzeba.
 
Wysłuchałam więc przemówienia pana prezesa, które miało miejsce na zakończenie marszu, bo dobrze jest posłuchać, co nadzieja polskiego prawicowego patriotyzmu i głowa prawicowej opozycji ma do powiedzenia w dniu upamiętającym rocznicę zdrady Narodu przez rząd PRL z gen. Jaruzelskim na czele, szczególnie w rzeczywistości skrzeczącej tak, jak dzisiejsza. Przemówienie nie wniosło niczego nowego, poza ogłoszeniem zwycięstwa PiSu w oszukańczych wyborach i zakończyło się odśpiewaniem Polskiego Hymnu.
 
Właśnie podczas tej uroczystości zauważyłam dziwny gest - najpierw stojącej obok niego osoby, a potem Kaczyńskiego, gest, którego nigdy przedtem nie widziałam w Polsce podczas Hymnu, a który często można zauważyć na Zachodzie, wykonywany przez dygnitarzy, aczkolwiek nie tylko dygnitarzy, podczas różnych oficjalnych uroczystości. Jest to także gest popularny wśród wielu Amerykanów podczas śpiewania hymnu państwowego. Wielu, ale nie wszystkich.
 
Gest ten bardzo mnie zaintrygował, bo jak daleko sięgam pamięcią, wszyscy Polacy stoją na baczność lub mają ręce swobodnie opuszczone wzdłuż boków podczas śpiewania hymnu, i nikt nie ma zwyczaju kładzenia prawej ręki na piersi, jak to zrobił Kaczyński i jedna z wielu innych osób stojących z nim na podium. Tak nas uczono w szkole i w domu: podczas hymnu stoimy prosto.
 
Na poniższym, amatorskim filmie widać to w 10:11: 
 
 
https://www.youtube.com/watch?v=r9xef6LQEU8



W wersjach oficjalnych, scena śpiewania Hymnu została wycięta i pokazany jest Kaczyński po odśpiewaniu hymnu zdejmujący rękę z klatki piersiowej.
 
Tutaj: 9:45 Kaczyński ustawia się do Hymnu, a w 9:48 zdejmuje rękę z klatki piersiowej.
 
 
 
 
No cóż, to by było na tyle, jak chodzi o wolność mediów w III RP. Dlaczegóż jednak chciano ten gest ukryć?
 
Postanowiłam więc zrobić małe dochodzenie w sprawie tego intrygującego zachowania. Wkrótce się okazało, że zwróciło ono nie tylko moją uwagę.
Oto fotografia z Gazety Warszawskiej:
 
 

 
 
Być może, jest to jakiś dziwna maniera, która przywędrowała do Polski z Zachodu, a której bezmyślnie się poddaje prezes Kaczyński i część jego świty.
 
Istnieje jednak druga możliwość. Otóż, po dalszych poszukiwaniach okazało się, że jest to jeden, z nie tak już – jak niegdyś - tajemnych, gestów masońskich.
 
Gest ten jest uwidoczniony na poniższej fotografii:
 
 

 
 
Znak ten nazywa się „fellow craft” [członek/kolega w rzemiośle] i nawiązuje do kary za naruszenie wierności od II stopnia masonerii, a jego znaczenie można określić, jako gwarancję dotrzymania masońskich przysiąg i masońskich obligacji pod groźbą wydarcia serca i rzucenia go drapieżnym zwierzętom i sępom na pożarcie. Jednym słowem, „Ręczę wierność własnym sercem”.
 
SIGN OF A FELLOW CRAFT
 
 
The sign of the Fellow Craft alludes to the penalty of the Fellow Craft obligation. The sign is made by cupping the right hand over the left breast, drawing it quickly across the body, then dropping the hand to the side. The penalty that the sign alludes to is "having my left breast torn open, my heart plucked out, and given to the wild beasts of the field and the fowls of the air."
 
Explanation of the Fellow Craft sign: The action of cupping one hand over the left breast and drawing it quickly across the body signifies the heart being ripped out if the candidate should violate his Fellow Craft obligation. 
 
 
 
Pragnę przypomnieć, że ktokolwiek jest masonem, czyli po polsku – wolnomularzem, składa nie tylko przysięgę sprzeniewierzającą się Bogu, ale przysięgę, która stawia interes masonerii ponad wszelkie inne interesy, nawt jeśli miałby to być interes o wadze racji stanu.
 
Fakt, że gest „fellow craft” jest wykonywany podczas śpiewania hymnów państwowych, nadaje mu szczególnie perfidne znaczenie.
 
 
Jeśli zatem ktoś ma jeszcze wątpliwości, komu jest wierny Kaczyński, czyjego broni interesu i po czyjej stronie się opowiada, to takich wątpliwości dłużej mieć nie powinien. Zaręczam, że najważniejszym dla niego celem nie jest ani dobro Polaków, ani Polska Racja Stanu.
Dobro Narodu Polskiego i Polskiej Racji Stanu może być co najwyżej wypadkową jego działalności; nigdy jednak nie będą one jego priorytetem.
 
Kto temu nie chce wierzyć, niech sądzi, że Kaczyński poddał się obcej polskiej tradycji manierze, bo się zapatrzył na ten mlekiem i miodem płynący, wspaniały Zachód.
 
A zapatrzył się, oj zapatrzył... jak sroka w złoty papierek. 
 
 
 
 
http://www.simopic.com/reports/hobbitremembersmaug.php

Średnia ocena: 4.7 (12 głosów)


 http://lotna.neon24.pl/post/116727,pierscien-wladzy



poniedziałek, 22 września 2014

Wojenna retoryka - przegląd prasy.


Czy społeczeństwo już się obudziło? Chyba nie...


RMF24: Rezerwiści do broni. W Słupsku!

Piątek, 12 września (21:49)
"Wzmocnienie 14" - pod takim hasłem ruszą w sobotę w Słupsku pierwsze w powojennej historii Polski ćwiczenia dla rezerwistów, którzy od WKU dostali przydział mobilizacyjny do policji. Potrwają dwa dni. Podobne ćwiczenia mają się odbywać w całym kraju.

 
W programie ćwiczeń zaczynających się w sobotę w Szkole Policji w Słupsku można znaleźć między innymi takie punkty jak "musztra i ceremoniał policyjny", czy "stosowanie siły fizycznej i środków technicznych w interwencjach policyjnych".
Są jednak także zajęcia i pokazy dotyczące broni palnej, a także punkt poświęcony działaniom policji "w warunkach zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny oraz roli policji w osiąganiu wyższych stanów gotowości obronnej państwa." W Słupsku zapewniają, że ćwiczenia nie mają nic wspólnego z obecną sytuacją za naszą wschodnią granicą. -Ćwiczenie pod kryptonimem "Wzmocnienie 14" planowaliśmy od 3 lat. Tak się niefortunnie złożyło, że sytuacja na Ukrainie jest teraz dosyć mocno zaogniona i pojawiają się pytania o to, czy ma to związek. Odpowiadam krótko: nie. Było to planowane o wiele wcześniej, kiedy sytuacja w tamtym rejonie Europy była jeszcze bardzo spokojna - mówi Piotr Kozłowski, rzecznik Szkoły Policji w Słupsku. 

Cały Słupsk ćwiczy

W ćwiczeniach ma uczestniczyć około 100-150 mieszkańców Słupska i okolic. To osoby, którym Wojskowy Komendant Uzupełnień nadał przydziały mobilizacyjne do jednostek policji. -Tworzą oni rezerwę kadrową, która może wzmocnić policyjne siły w przypadku bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Taki przydział mobilizacyjny otrzymuje każda osoba, która ma kategorię zdrowia A i jest przeznaczona do służby wojskowej. Nie wszyscy jednak wiedzą, co mają wpisane w przydziale mobilizacyjnym, dlatego niektórzy są zaskoczeni, że pukają do nich policjanci i informują, że zostali powołani na ćwiczenia - dodaje rzecznik.
Jak podkreśla, oprócz Wojska Polskiego czy policji, taki przydział mobilizacyjny można dostać także do innych formacji mundurowych. W ćwiczeniach, które są organizowane w Słupsku, mają uczestniczyć osoby w bardzo różnym wieku: od 18 do 65 lat. Co ważne, udział jest dla nich obowiązkowy.

Zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony każde powołanie na ćwiczenia musi być wypełnione. Osoba, która dostanie takie powołanie musi się na nie stawić. Jeśli się nie stawi i nie będzie w stanie w żaden sposób sensownie usprawiedliwić swojej nieobecności, będą na nią nakładane sankcje karne - wyjaśnia rzecznik Szkoły Policji w Słupsku. Zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony może być to grzywna lub do 30 dni aresztu.

W Słupsku zaznaczają, że ćwiczenia obserwować mają przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz Komendy Głównej Policji. Na wzór słupskich ćwiczeń organizowane mają być podobne działania w jednostkach policji w całym kraju.



 

Po 20 latach Rosjanie włączyli radar Duga. Sygnał odebrano w Świnoujściu

TVN24/x-news |  dodane 2014-09-15 (18:52)


 Rosyjskiradar z czasów zimnej wojny znów nadaje - charakterystycznysygnałprzypominający stukanie dzięcioła można usłyszeć na częstotliwości 15 MHz. Nasłuch prowadzony jest w Podziemnym Mieście w Świnoujściu. Wyłączony 20 lat temu radar Duga miał za zadanie wykrywanie nadlatujących nadterenówczesnego ZSRR pocisków balistycznych.





Rosja gotowa do III wojny światowej. Zaatakuje z Krymu i obwodu kaliningradzkiego



 Przygotowując się do wojny światowej, Rosja tworzy dwa miejsca dla przyszłychoperacji ofensywnych swojej armii: na południu – na Krymie i na zachodzie – w obwodzie kaliningradzkim – stwierdza znany rosyjski historyk, współautor słynnej książki „Wysadzić Rosję”, dr hab. Jurij Felsztyński.

– Wojna światowa jest nieunikniona. Już trwa wojna między Rosją a Ukrainą. Zaś dla reszty świata ten okres jest okresem przedwojennym. Oczywiście, możliwość zapobieżenia wojnie istnieje. Taka możliwość jest zawsze. I zapewne dotychczas udało się powstrzymać sporo wielkich wojen. Dlatego my o nich nie wiemy i o nich nie studiujemy. Ale te kroki, które obecnie podejmuje Rosja, mogą doprowadzić do wielkiej wojny. Chodzi nie tylko o Krym czy Donbas – Ługańsk. Chodzi nie tylko o Ukrainę, lecz o całą Europę. Ćwiczenia wojskowe Rosja przeprowadza we wszystkich rejonach przygranicznych. Od Wysp Kurylskich do obwodu kaliningradzkiego. Od Morza Czarnego do Morza Bałtyckiego.Rosja anuluje jednostronnie bilateralne umowy wojskowe, na co nawet nikt nie zwraca uwagi. Na przykład 5 maja 2014 r., kiedy wszyscy byli zajęci wydarzeniami we wschodniej Ukrainie, rosyjski rząd jednostronnie zerwał podpisane w 2001 r. z Litwą dwustronną umowę o wymianie informacji na temat sił zbrojnych.Ten dokument zobowiązywał Rosję dokonywania wspólnie ze stroną litewską inspekcji rosyjskich wojsk w obwodzie kaliningradzkim. Litwa wypełniała wszelkie zobowiązania wynikające z porozumienia i nie dawała pretekstu do zerwania dokumentu. „Takie posunięcie pokazuje niechęć Rosji do zapewnienia wzajemnego zaufania i może zostać uznane za kolejne działanie zmierzające do zniszczenia wzajemnego zaufania i systemu bezpieczeństwa w Europie” – głosiło oświadczenie Ministerstwa Obrony Litwy w tej sprawie.

 Proszę zwrócić uwagę, że mówimy o Kaliningradzie. Czyli najdalej na zachód wysuniętymterenieRosji. Teraz połączmy to z przemówieniem 14 sierpnia Putina na Krymie o utworzeniu dużej bazy wypadowej na półwyspie. Wówczas zobaczą państwo, żechodzi o utworzenie dwóch takich miejsc dla przyszłych operacji ofensywnych armii rosyjskiej: na południu (na Krymie) i na zachodzie (w obwodzie kaliningradzkim). Do tego dodajmy koncentrację rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą, wspólne ćwiczenia z Białorusią, pobór rezerwistów do letnich ćwiczeń wojskowych, zmiana ustawy o terminach i częstotliwości poborów tych rezerwistów, skierowanie czołowego rosyjskiego nazisty Dmitrija Rogozina do nadzoru nad kompleksem wojskowo-przemysłowymoraz ciągle zwiększający się budżet na zakup broni, chamską retorykę bliskiego Kremlowi i Putinowi błazna – Władimira Żyrinowskiego – i zrozumieją państwo, że wszystko wskazuje na to, że Rosja przygotowuje się do wojny światowej.

– Również odpowiedź Kremla na sankcje UE i USA (zakaz wwozu określonych produktów rolno-spożywczych – przyp. red.) świadczy o tym, że Rosja przygotowuje się do wojny i izolacji.
Rosja wie, że po rozpoczęciu działań wojskowych na szeroką skalę, znajdzie się w pełnej izolacji, i do tej izolacji oraz zerwania stosunków ze światem cywilizowanym ona aktywnie oraz otwarcie się przygotowuje.Moskwa już nie dostarcza gazu na kredyt. Zawczasu zabroniono wwozu zagranicznych towarów, aby Rosja powoli przeorganizowała się i zaczęła karmić siebie sama, aby w kraju nagle nie powstał głód towarowy.Jakieś bliskie Kremlowi struktury, w rodzaju Łukoila, zaczynają sprzedawać zachodnie aktywa.Już nie mówię o bliskich Kremlowi „osobach prywatnych”. Oni dawno się do tej wojny przygotowują. Na przykład oligarcha Giennadij Timczenko, którego przyjaźń z Putinem sięga czasów służby w KGB naterenieNRD. On sprzedał swoje aktywa w jednej z największych na świecie firm handlujących ropą Gunvor dzień przed wprowadzeniem przeciwko niemu sankcji USA. Wszystko to, powtórzę, na tle tego, że rosyjskie bombowce znów zaczęły naruszać przestrzeń graniczną krajów NATO i gonić natowskie samoloty.Czegoś takiego nie było od czasów przywódcy ZSRS Leonida Breżniewa(1964-1982 r.r. – przyp. red.). Są to przygotowania do wojny nie tylko z Ukrainą, ale i z całym światem. Ukraina okazała się być pierwszym frontem tej wojny.

* Jest to fragment wywiadu Jurija Felsztyńskiego udzielonego ukraińskiemu tygodnikowi „Krajina”. Cały tekst ukazał się na portalu kasparov.ru.



Gazprom: nie możemy spełnić wszystkich próśb Polski ws. dostaw gazu

Ro­syj­ski kon­cern Gaz­prom oświad­czył, że jest w sta­nie eks­por­to­wać do Pol­ski gaz je­dy­nie na po­zio­mie mi­ni­mal­nym prze­wi­dzia­nym w kon­trak­tach, a nie w ilo­ści, o jaką prosi War­sza­wa. Uza­sad­nie­nia nie po­da­no.


 - Oni (Polska - red.) proszą o przesył maksymalnego wolumenugazu, ale jesteśmy w stanie dostarczać jedynie dzienne minimum - powiedział agencji Reutera rzecznik Gazpromu.


Gazowy gigant nie wyjaśnił, czym spowodowane są te ograniczenia. Reuters przypomina jednak, że już kilka dni temu Gazprom oświadczył, że ilość tłoczonego gazu zależy od posiadanych obecnie zasobów na eksport oraz trwającego zapełniania podziemnych magazynów na terytorium Federacji Rosyjskiej.
 Jak podają rosyjskie media, kontrakty Gazpromu z partnerami w Europie są sformułowane w taki sposób, że zmniejszenie dostaw koncern może zrekompensować ich zwiększeniem w innym terminie. Kontrakty określają minimalne ilości gazu, które Gazprom dostarczyć musi i maksymalne, które dostarczyć może.
Zdaniem polskich analityków branży energetycznej Rosja może celowo ograniczać przesył błękitnego paliwa na Zachód, by zniechęcić Unię Europejską do wdrożenia nowej rundy sankcji za rolę Moskwy w kryzysie ukraińskim.
 SPP, importer gazu na Słowacji, przez którą do UE płynie większość rosyjskiego surowca, poinformował, że w sobotę, czwarty dzień z rzędu, dostawy były mniejsze o 10 proc.
Z kolei minister energetyki Rumunii Razvan Nicolescu przekazał również w sobotę, że Gazprom postanowił nie zmniejszać dostaw do tego kraju o 9 proc. w sobotę i o 5 proc. w niedzielę, jak to planował jeszcze dzień wcześniej.
Polska, podobnie jak Słowacja i Węgry, uczestniczy w tzw. dostawach rewersowych gazu na Ukrainę, która od czerwca nie otrzymuje surowca z Rosji z powodu utrzymującego się sporu z Gazpromem o cenę surowca i zaległe płatności po stronie Kijowa.
UE opublikowała w piątek nową listę sankcji przeciw Rosji za destabilizowanie Ukrainy. Restrykcjami wizowymi i finansowymi objęto kolejne 24 osoby, w tym członków parlamentu. UE ograniczyła też dostęp do kapitału dużym rosyjskim firmom naftowym i zbrojeniowym.


"Dziennik Zbrojny" odpowiada Putinowi: w 48 godzin polskie wojska mogą być pod Kaliningradem

DziennikZbrojny.pl, WP.PL |  dodane (12:24)
 Władimir Putin miał niedawno straszyć, że może zająćWarszawę w ciągu dwóch dni. Jednak według analizy portalu "Dziennik Zbrojny" dużo bardziej wiarygodne od pogróżek rosyjskiego prezydenta byłoby stwierdzenie, że to polskie wojska mogą w 48 godzin dotrzeć pod Kaliningrad.

Jak donosiła przed kilkoma dniami niemiecka prasa, Putin w rozmowie z ukraińskim prezydentem Petro Poroszenką rzekomo powiedział, że gdyby chciał, to w ciągu dwóch dni rosyjskie wojska mogłyby się znaleźć nie tylko w Kijowie, ale też w Rydze, Wilnie, Tallinie, Warszawie czy Bukareszcie.

"Rosyjską głowę państwa faktycznie poniosły emocje, szczególnie, że w jego twierdzeniu więcej jest krzyków 'chłopca z podwórka' niż realnej oceny możliwości. Gdyby nasz Prezydent prowadził rozmowy z partnerami zagranicznymi na poziomie prezydenta Putina, mógłby powiedzieć: w 48 godzin możemy być pod Kaliningradem. I byłaby to wypowiedź dużo bardziej wiarygodna" - pisze Mariusz Cielma, redaktor prowadzący
portalu"Dziennik Zbrojny", w szczegółowej analizie na ten temat.  Jak zauważa, polska armia posiada na Warmii i Mazurach stosunkowo duży potencjał, co związane jest z koniecznością militarnego izolowania obwodu kaliningradzkiego czy scenariuszami wsparcia nadbałtyckich sojuszników. W efekcie w relatywnie krótkim czasie nasze dowództwo może stworzyć w tym rejonie cztery-pięć odpowiednio uzbrojonych batalionowych zgrupowań taktycznych.

Tymczasem
rosyjskiewojska w obwodzie kaliningradzkim nie są wcale tak rozbudowane - czytamy na stronie "Dziennika Zbrojnego". Portal argumentuje, że mają one "charakter niewielkich relatywnie sił gotowych do w miarę szybkiego rozwinięcia i baz sprzętu, w których stoją wozy bojowe i artyleria, czekających na obsadzenie żołnierzami przerzuconymi z głębi kraju". A w warunkach konfliktu przerzut rezerwistów z Rosji nie byłby taki prosty.

Należy pamiętać, że Kaliningrad leży zaledwie 40 kilometrów od polskiej granicy. Według Mariusza Cielmy większość rosyjskich sił skupiłaby się na obronie samego miasta, będącego ważną bazą morską i ośrodkiem administracyjnym, więc droga na jego rubieże w ogromnej mierze stanęłaby przed polskimi wojskami otworem.

Dlatego, choć analiza jest pewnym uproszczeniem, na co wskazuje sam autor, gdyby polski prezydent powiedział, że w "dwa dni możemy być pod Kaliningradem", nie byłyby to - jak pisze "Dziennik Zbrojny" - puste słowa.

 

 

 

 

 

KOMENTARZE

  • --------Felsztyński - coś jakby Felsztain i jeszcze ZEW KRWI Kasparov
    -- WOJNY atomowej / nuklearnej -NIE BĘDZIE --SIŁY WYŻSZE -CZUWAJĄ !!

sobota, 15 marca 2014

Popychanie do wojny - kolejna odsłona




Po dzisiejszej lekturze nie mam wątpliwości...


Mój komentarz kursywą.

W sieci trwa wojna!

Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Wojna informacyjna to nowa jakość wojny psychologicznej i nowoczesna forma oddziaływania przez wywieranie presji na przeciwnika. Aktywizują się grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla. Ta wojna już trwa.
 
Tak, ta wojna trwa od dawna, to dziwne, że dopiero teraz portal o tym informuje.
Wojnę jednak prowadzą zachodnie służby specjalne (a nie wschodnie), epatujące zagrożeniem, które jakoby grozi nam ze strony Rosji.
 
Żeby się o tym przekonać, polecam odpowiedzieć sobie na tych 50 pytań:
   
Nie zauważyłem, żeby pojawiły się jakieś  "grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla.", ale też i nie śledzę komentarzy pod artykułami, bo to bez sensu monitorować 200 komentarzy - tego i tak nikt nie czyta!
A poza tym - co z tego, że z zagranicy pojawia się nagle masa komentarzy prorosyjskich - przecież to może być podpucha służb zachodnich, aby nakręcić Polakom obawy względem Rosji, aby zasłonić własne agenturalne działania. Jak to mówią, najciemniej pod lampą...
 
  
W polskim internecie pracują agenci Putina?
W polskim internecie pracują agenci Putina? / fot. 123RF/PICSEL


Wojna informacyjna czy propaganda?
Wojna informacyjna trwa w polskiej i międzynarodowej sieci internetowej od wielu miesięcy. O tym fakcie informują coraz częściej zagraniczne i krajowe media. Taki stan rzeczy jest zauważalny niemal codziennie w krajowym internecie.
Autor miesza. Faktycznie trwa wojna informacyjna zachodu wymierzona w Polaków, ta wojna to dezinformacja.


Kampania dezinformacyjna Kremla, wojna psychologiczna poprzez stosowanie nowoczesnych technik psychologicznych nasila się z dnia na dzień głównie w związku ze zbrojnym atakiem Rosji na Ukrainę.
Każdy niemal nośnik informacyjny jest natychmiast infekowany przez zwolenników Putina - chociaż to jest to samo. Zwolennicy polityki i strategii wojny płynącej z Rosji używają do swego działania oficjalnych witryn internetowych np. RussiaToday lub działają oficjalnie za pośrednictwem wewnętrznych rosyjskich stacji radiowych i telewizyjnych.

Tu w Polsce, na polskojęzycznych stronach? Gdzie???



Dlaczego w sieci trwa wojna
Największą skuteczność takiego propagandowego działania, jak podają media amerykańskie osiągają jednak dziennikarze będący zwolennikami Rosji wspierający politykę Rosji i Putina. To są oficjalnie zatrudnieni dziennikarze z rosyjskich mediów oraz agentura głęboko zakonspirowana. To jest oczywiście świadoma agentura Kremla otrzymująca za swoje działanie konkretne pieniądze liczone w dolarach.
Patrz, w dolarach się rozliczają..


Polscy pseudo narodowi dziennikarze pobierający wynagrodzenie z Moskwy – a tak się dzieje od dawna, co ujawnia nasza krajowa prasa prawicowa, choćby nezależna.pl – negują w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – ukraińskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Ukraińcami, zaniżają systemobronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania gospodarcze Polski z Rosją i straty a wręcz bankructwo Polski po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

Zachodnia agentura prowadząc wojnę informacyjną z Polakami stosuje różne chwyty, np. neguje w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – rosyjskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Rosjanami, zawyża system obronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania społeczne Polski z Ukrainą i straty a wręcz bankructwo Ukrainy po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

To oczywiście satyra z mojej strony, ale i rzeczywistość.
 
Zwracam uwagę na wyrażenia podkreślone na czerwono - są nie po polsku, w zasadzie sprawia to, że cały ten zapis jest wyłącznie bełkotem, ostatnie dwie linijki to już czysty bełkot bez ładu i składu.

Zakładam, że to bełkot celowy.

Do bełkotu nie można się przyczepić, że zawiera kłamstwa, taka to już natura bełkotu.


Jak ktoś jest niemądry i nie potrafi czytać ze zrozumieniem, to sam jest sobie winien, że bełkot uważa za sensowna wypowiedź i się do niej (ewentualnie) stosuje.
Zwraca uwagę zwrot "między tymi państwami", jakby to pisała osoba nie z Polski, nie Polak.



Internet stał się prawdziwym polem walki na świecie pomiędzy zwolennikami i agentami Kremla – nie wstydźmy się ich tak nazywać - ponieważ za tę działalność biorą jak już wspomniałem pieniądze w dolarach (fakty te ujawnia i przytacza konktretne nazwiska portal internetowy niezalezna.pl), a społeczeństwami państw będących przeciwnikiem tej kremlowskiej polityki agresji i wojny, gospodarki czy innych ekspansywnych poczynań i interesów Rosji.
Propaganda.


Sposób działania agentury Kremla
Metoda takiego agenturalnego działania jest prosta, wrogowie Polski, agentura Rosji organizują się w grupy internautów w sieci i poprzez napisane przez nich artykuły i komentarze przeplatane wzajemnie osłabiają i gloryfikują rzetelnośc i wiarygodność mediów polskich i przekazywanych przez nie informacji codziennych – to po pierwsze, po drugie czynią starania, by ograniczyć zasięg działania tych mediów, w tym portali internetowych, poprzez ich ośmieszanie i wyszydzanie, co powoduje zmniejszenie poczytności i zainteresowania nimi czytelników, widzów czy słuchaczy.

Tak właśnie postępuje zachodnia agentura, piszę o tym od kilku lat, jak widać osoba, która napisała artykuł potrafi opisać metody agenturalne, dlaczego więc dopiero teraz takieopisuje, a wcześniej tego nie robiła?
Moim zdaniem jest to agresywna propaganda antyrosyjska, mająca nastraszyć społeczeństwo polskie i wrogo nastawić do Rosji, widać jak na dłoni, że celem zachodniej agentury jest napuścić Polaków na Rosjan.
 
Zachodnia agentura chce, aby w przypadku agresji Rosji (zobacz poprzednie dwa moje artykuły) Polacy w sposób zdecydowany chwycili za broń - bez przygotowania wojskowego, bo zostało wcześniej rozwalone, bez armii, bez sprzętu mamy stawić czoło agresji potężnej armii rosyjskiej -to misja samobójcza.

I tego oczekują po nas anglicy (tradycyjnie), niemcy (tradycyjnie) i amerykanie (tradycyjnie).


Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej. Agenci Kremla skupieni w określonych grupach negują wszystkoco Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom. Powszechnie i sukcesywnie agentura Moskwy zniechęca Polaków do jakiejkolwiek oznak obrony swego kraju udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji.

"Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej." - to drugi taki tekst opisujący wojnę informacyjną jaki przeczytałem na tzw. ogólnopolskim portalu. Pierwszy przeczytałem WCZORAJ na tym samym portalu.

Widać są w Polsce ludzie, którzy wiedzą doskonale na czym to polega - ale nie likwidują takich działań, jak te które opisałem w Werwolfie. Dlaczego??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"co Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom." - ZNOWU CELOWY BEŁKOT.



Na początku artykułu napisano: Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Taki wytrych, jakby co, to google tłumacz źle przetłumaczył??

"udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji."
 Słowo "udowadniając" jest precyzyjne - nie mamy szans z Rosją i to jest udowodnione.
 To nie to samo co napisać" dowodzą, że..." albo: "kłamliwie dowodzą, że..."
Autor wcale nie zaprzecza w tym zdaniu.

Nie trzeba być agenturą rosyjską, aby pisać takie rzeczy, to jest po prostu zdrowy rozsądek, nie należy wchodzić do jaskini i prać niedźwiedzia po pysku, bo to samobójstwo.

Ja nikogo do samobójstwa nie namawiam, a wręcz odradzam.

I ostrzegam przed tymi, którzy do samobójstwa namawiają.


Wielu aktywnych już agentów Rosji publikuje swoje artykuły zniechęcające do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski na arenie międzynarodowej w tym działań w strukturach NATO np. wspierając Ukrainę w walce o demokrację i zachodni kierunek rozwoju. Powoli agentura Putina zaczyna zniechęcać szczególnie młodzież Polską do zainteresowania sprawami swego kraju w zakresie jego obrony.

"do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski"
Polak nie podkreśla, że nasza ojczyzna to Polska, bo to oczywiste, stosuje się albo "ojczyzna", albo "Polska", mam coraz więcej wątpliwości co do narodowości osoby, ktora to napisała.
Chodzi pewnie o wzbudzeni uczuć patriotycznych.

Przecież to w strukturach NATO doszło do rozbrojenia Polski, za komuny mieliśmy 350 tyś. armię, sam gen. Skrzypczak stwierdził, że nie mamy z nimi szans, o co chodzi w tym artykule?

Wydaje mi się, że autor każdego, kto jest przeciwny wojnie nazywa agentem Rosji.


A WIĘC JEST TO PROPAGANDA WOJENNA.

Wojna na kontynencie jest to tradycyjna metoda brytyjczyków - 

"oni się zabijają, niszczą swoje miasta i fabryki, a my zarabiamy, bo sprzedajemy im to, czego nie mają".
Brytyjczycy również przyczynili się do pierwszego rozbioru Polski.


Metoda działania agentury Rosji wyspecjalizowanej w swoim działaniu od wielu lat jest prosta i znana od wieków: to przekłamywanie rzeczywistości, ośmieszanie, zniechęcanie, apatia, strach itp.
Przykłady takich działań znajdziemy już w całym interenecie, wystarczy przeczytać choćby np. i w Interii360 niektóre artykuły i komentarze, i wszystko staje się jasne.
Ale to nie żarty, to prawdziwa i autentyczna wojna propagandowa - nasila się ona z dnia na dzień i jest prowadzona i kierowana z Kremla, jest groźna a to już nie są żarty.

Dlaczego autor nic nie napisze o tekście Werwolf?


Takie działania agentury Kremla, jak twierdzą prawnicy, wypełniają znamiona Kodeksu Karnego, a nikt w sieci nie jest bezimienny i nie moze czuć się  bezkarny za takie wrogie   działanie przeciwko Polsce.

Wojna informacyjna ma to do siebie, że nie można jej udowodnić, co opisałem min. w  Werwolfie. Nawet sabotaż jest ciężko udowodnić. Tak więc "Takie" działania, jakie opisuje autor, są nie do udowodnienia. 

Po co więc pisać o prokuratorach i KK?

Czyżby chodziło o zastraszenie, aby nie przeciwstawiać się pro-wojennej retoryce zachodniej agentury piszącej w polskojęzycznym internecie?



Oczywiście wielu zwolenników Putina i Rosji zaraz się oburzy na ten artykuł i zleci się do niego z komentarzami, lecz o to właśnie chodzi – zapraszam - ujawniajcie się czym szybciej tym lepiej!
A co sądzą o tym polscy patrioci?

Ostatnie zdanie ma sugerować, że autor tekstu jest patriotą?
Nikt nie używa takiego języka.

Mi to wygląda na obcojęzyczny wpis anonimowego Tezeusza, przetłumaczony - "zredagowany" - przez Panią Magdę Głowala-Hebel.




Wczoraj zresztą na tym portalu czytałem inny tekst, w którym o dziwo było o wojnie informacyjnej.
Wywiad z dr hab. Norbertem Maliszewskim z Uniwersytetu Warszawskiego.


Norbert Maliszewski: - Ten konflikt ma bardzo silny charakter propagandowy. Od samego początku prezydent Rosji Władimir Putin stosuje technikę dobrze znaną z podręczników propagandzisty, którą nazywa się "drzwiami w twarz". Polega to na tym, że stara się jak najwięcej osiągnąć do momentu, w którym uzyska stanowczą odpowiedź.

- Mamy przy tymklasyczne strategie dezinformacji. Tajemnicą poliszynela jest to, że na Krymie działają wojska rosyjskie; tajemnicą poliszynela jest to, że różnego rodzaju manifestacje na wschodniej Ukrainie są inspirowane z zewnątrz. Otrzymujemy jednak inne komunikaty ze strony rosyjskiej.

- Po drugie, mamy tworzenie tzw. huśtawki emocji. Na przykład premier Miedwiediew rozmawia z premierem Jaceniukiem, w sposób który powoduje, że Jaceniuk ma wrażenie, że jakieś porozumienie jest możliwe, a równocześnie jednostki ukraińskie obecne na Krymie dostają "ostateczne ultimatum". I tak się dzieje co chwila.

- Tak działała propaganda czasów Hitlera we Francji. Gdy Niemcy zajmowali Francję, wysyłano sprzeczne komunikaty - były informacje i pozytywne, i negatywne. A ta huśtawka emocji powodowała, że ludzie nie wiedzieli, co myśleć. Byli bardziej ulegli, zdezorientowani i skłonni do poszukiwania rozwiązań kompromisowych.
Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy.


Ja pierdzielę, a ja głupi myślałem, że Amerykę odkryłem, kiedy pisałem Werwolfa.
Oni wszystko wiedzą.
Dlaczego tej wiedzy nie stosują w życiu??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy."
To o nas??



- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.

Dokładnie tak robi Werwolf.


- Sposobem na poradzenie sobie z takim przeciwnikiem jest określić go jako radykała, rusofoba; nadać mu taką motywację, która by sprawiała, że głos Polaków przestanie się liczyć, bo będzie miało wiarygodny. Dlatego nawoływania, żeby tworzyć koalicję, żebyśmy nie byli jako Polacy jedynym rzecznikiem sankcji dla Rosji, są jak najbardziej w tym kontekście wskazane.
dr hab. Norbert Maliszewski z Uniwersytetu Warszawskiego

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=fire



A WIĘC WYCHODZI NA TO, ŻE BARDZO IM ZALEŻY, ABY WYBUCHAŁA WOJNA I ŻEBY POLACY POSZLI NA RZEŹ.






Biznesmeni.




http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/w-sieci-trwa-wojna,67107
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423