Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badania. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 lutego 2017

Kłodnica. Zapomniana osada




Tajemnice Kotlicy Chodelskiej i położonych na jej terenie czterech grodzisk wczesnośredniowiecznych od lat wzbudzają ciekawość zarówno wykwalifikowanych badaczy, jak i miłośników tego regionu. W ubiegłym roku ciekawych odkryć dokonano na grodzisku w Kłodnicy, najmniej znanym, a przez to niezwykle interesującym miejscu. Jakich?
Kotlina Chodelska leżąca na południe od Kazimierza Dolnego to region znany głównie z reliktów bogatego osadnictwa słowiańskiego sprzed ponad tysiąca lat. Na brzegach malowniczej rzeki Chodelki zlokalizowane są cztery wczesnośredniowieczne grodziska, liczne ślady osad oraz cmentarzyska kurhanowe, które stanowią dziś interesującą atrakcję turystyczną.

Do najczęściej odwiedzanych przez turystów należą grodziska w Chodliku, Żmijowiskach oraz Podgórzu. Pierwszy – o nietypowej potrójnej linii wałów – należy do największych i najstarszych założeń grodowych w Małopolsce. Z wynikami prowadzonych tam badań archeologicznych można zaznajomić się na stronie wirtualnego muzeum Chodlika. Grodzisko w Żmijowiskach stanowi z kolei centrum skansenu archeologicznego oraz siedzibę Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym Oddziału Żmijowiska. Licznych turystów przyciągają m.in. warsztaty archeologiczne organizowane na terenie dawnego grodu. Trzecie wspomniane grodzisko – w Podgórzu – położone jest na wysokiej nadwiślańskiej skarpie, tzw. Kosmalowej Górze i stanowi ono wspaniały punkt widokowy, z którego można podziwiać rozległą dolinę, zaś w dobrą pogodę ujrzeć nawet odległe szczyty Gór Świętokrzyskich. Znajduje się tu również rezerwat przyrody „Skarpa Dobrska”. Jest to punkt często odwiedzany przez wędrujących z Kazimierza oraz Mięćmierza niebieskim szlakiem turystycznym, wspaniały na plener malarski oraz fotograficzny.

Mało kto za to słyszał o ostatnim, czwartym grodzisku nad Chodelską, położonym na granicy gruntów wsi Kłodnica. Tymczasem to właśnie w tym miejscu w ostatnim roku doszło do jednego z najciekawszych odkryć archeologicznych na Lubelszczyźnie.

- Grodzisko zachowane jest w formie niewielkiego kopca o średnicy około 70 metrów, tuż przy drodze biegnącej ze Żmijowisk do Zagłoby – mówi dr Łukasz Miechowicz z Polskiej Akademii Nauk. – Do niedawna zabytek porośnięty był całkowicie przez sad jabłoni, w ostatnim czasie został całkowicie oczyszczony z drzew. Obiekt ten był w niewielkim zakresie badany ponad 40 lat temu. Wówczas stwierdzono, że jest on wczesnośredniowiecznym grodem datowanym na ok. X w.

Latem ubiegłego roku grodzisko w Kłodnicy stało się przedmiotem badań podjętych przez archeologów z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie. Najpierw cały jego obszar przebadano za pomocą metod geofizycznych, dzięki czemu zlokalizowano niewidoczne dziś na powierzchni zarysy wałów oraz fos, a także – co interesujące – zarysy wczesnośredniowiecznej zabudowy mieszkalnej. W wytypowanym punkcie założono wykopy badawcze – to, co w nich znaleziono, zaskoczyło naukowców.

- W trakcie badań odkryliśmy fragment wczesnośredniowiecznego budynku oraz szalowanej drewnem piwnicy – mówi dr Łukasz Miechowicz. – W wypełnisku obiektu znajdowało się ponad tysiąc fragmentów naczyń glinianych, liczne zabytki metalowe, w tym aplikacja z brązu, groty strzał, noże, krzesiwo dwukabłąkowe, zawieszka, fragment obucha topora, poza tym szklane paciorki i gliniany przęślik. Najbardziej interesująca okazała się zawartość naczyń – ponad 30 kilogramów spalonych ziaren bobiku i innych roślin strączkowych, zbóż, skorupy orzechów, pestki, itp. W części naczyń zachowały się pozostałości być może wczesnośredniowiecznych potraw. W tej chwili cała zawartość piwniczki trafiła do analiz archeobotanicznych. To jedno z największych odkryć tego typu. Pozyskana wiedza z pewnością przyniesie mnóstwo informacji na temat diety wczesnośredniowiecznych mieszkańców Kotliny Chodelskiej.

Warto również dodać, że gród w Kłodnicy położony jest bardzo blisko grodziska w Żmijowiskach – dzieli je odległość 1 km. Można więc przypuszczać, że ze względu na dogodne położenie przy drodze oraz bliskość dobrze znanego nam grodziska w Żmijowiskach nieznana dotąd osada w Kłodnicy ma szansę stać się kolejną, niezwykle ciekawą atrakcją turystyczną w okolicach Kazimierza Dolnego. Z pewnością warto odwiedzić je w trakcie dalszych badań wykopaliskowych, które planowane są na lipiec tego roku.

Choć pytań dotyczących funkcjonowania tych czterech osad i przyczyn ich kresu jest nadal mnóstwo, z każdym kolejnym rokiem, archeolodzy odkrywają nowe tajemnice, dzięki którym życie naszych przodków staje się nam coraz bliższe. Może więc kiedy już zwiedzimy liczne zabytki Kazimierza Dolnego oraz otaczające Miasteczko wąwozy, warto wybrać się na wycieczkę po grodziskach Kotliny Chodelskiej? Zarówno dla walorów edukacyjnych jak i niezapomnianych widoków. Bez względu na porę roku.

piątek, 25 listopada 2016

W Afryce odkryto słowiańską osadę




Dodano: 24.11.2016 [15:43]

Polscy archeolodzy natrafili na ślady zaginionej osady słowiańskiej w Maroku. Naukowcy przedstawili zaskakujące efekty swojej miesięcznej pracy w Afryce.

Archeolodzy przywieźli z wyprawy wyroby ceramiczne, na których widnieją ornamenty podobne do tych znalezionych na Wolinie. Podczas podróży przestudiowali również księgozbiory niedostępne w Polsce. Współpracując z tamtejszymi naukowcami doszli do niezaprzeczalnego wniosku. W górach Riff znajdowała się słowiańska osada.

- Przeprowadziliśmy analizę średniowiecznej ceramiki w magazynach muzealnych, w magazynach instytutu archeologii w Rabacie i dzięki temu możemy stwierdzić, że są pewne podobieństwa do ceramiki wczesnośredniowiecznej słowiańskiej - powiedział dr Wojciech Filipowiak.

Katarzyna Meissner z Instytutu Antropologii i Etnologii w Poznaniu zapowiedziała, że podczas następnej wyprawy w 2017 roku naukowcy będą eksplorować miejsca, w których słowiańska osada mogła się znajdować.



O tych osadach wiadomo już od kilkunastu lat (okolice - uwaga uwaga - Zagory). Niestety, pierwsi ich odkrywcy nie wyjechali na badania, a teraz, po latach, laur odkrywców przejęli inni. Ot, uroki polskiego światka naukowego.
 
 
 
 
Brynsiencyn Crymlyn Baclaw Pydew Mochdre Prestatyn Mostyn Ruthin Dinbych Bryncir Llaniestyn Ysbyty Tynreithyn Gorsgoch Rhydlewis Drefelin Lisnevin Ballynew Roosky Rathslevin Lissaniska Leckneen Ballinalecka Cloonierin Rusheens Rooskey Slieveroe Camlin Creeve Rodeen Kye Tulsk Rathkeva Crumlin Lugalisheen Tagheen Cloonee Rusheen Glynsk Rossadillisk Glinsk Doughiska Dunkellin Cahercrin Rusheen ? No?

To tylko kawałek Walii i Irlandii, słowiańszczyzna w nazwach trzyma się mimo wszelkich przeciwności. Zresztą Anglosasi Walijczyków nazywali Slave. I pacz pan, Wales to metateza, przestawka Slave właśnie; Wales/slaWe. Oczywiście to nie może być skutek jakiejś tam hipotetycznej pomocy Chrobrego w wyprawie na Wyspy. To ślad po pierwotnych mieszkańcach.

Ostatnie słowa po kornijsku to: "„me ne vidn cewsel sawznek!” (Nie chcę mówić po angielsku) Zapisane przez Angola w 1777.

 
 
 
 
 Język kornijski (kornwalijski, kornicki) – język z grupy brytańskiej języków celtyckich, którego używano do końca XVIII wieku w Kornwalii (południowo-zachodnia Anglia). Kornijski jest, podobnie jak inne języki brytańskie i galijski, językiem p-celtyckim.
W XX wieku podjęto próby ożywienia tego wymarłego języka. Ponieważ język nie był w użyciu od kilkuset lat, pojawiły się różne koncepcje, jaką formę ma przybrać wskrzeszony język:
  • Kernewek Unyes (Unified Cornish, UC, kornijski ujednolicony, kornijski klasyczny) – pomysł Henry'ego Jennera i Roberta Mortona Nance'a zrealizowany na początku wieku, oparty na tekstach literatury późnego średniowiecza (XIV – XV wiek, tzw. okres średniokornijski), ze standaryzowaną pisownią i słownictwem opartym w dużej mierze na walijskim i bretońskim.
  • Curnoack Nowedga (Kernowek Noweja, Modern Cornish, Revised Late Cornish, RLC, nowokornijski) – opracowany przez Richarda Gendalla na początku lat 80., oparty na języku używanym w XVII i XVIII wieku, z ortografią wzorowaną na angielskiej.
  • Kernewek Kemmyn (KK, Common Cornish, wspólny kornijski) – system opracowany przez Kena George'a w połowie lat 80., łączący cechy UC i RLC, obecnie używany przez ok. 80% użytkowników kornijskiego.
  • Kernowek Unys Amendys (Unified Cornish Revised, UCR) – zaproponowana w połowie lat 90. przez Nicholasa Williamsa „unowocześniona” wersja systemu UC.
Komisja Języka Kornijskiego wydała już kilkaset certyfikatów znajomości języka kornijskiego. Ponadto wielu mieszkańców regionu może wykazać się dość dobrą jego znajomością.


Historia

Język prakornijski rozwinął się w południowo-zachodniej części wyspy Wielka Brytania po tym, jak Brytowie z Somersetu, Devonu i Kornwalii oddzielili się od Zachodnich Brytów późniejszej Walii po Bitwie pod Deorham w roku 557. Obszar kontrolowany przez Brytów południowo-zachodnich był przez następne wieki stopniowo ograniczany za sprawą ekspansji królestwa Wesseksu.
W roku 927 król Athelstan wypędził południowo-zachodnich Celtów z Exeteru i w roku 936 ustanowił na wschodnim brzegu rzeki Tamar granicę między Wesseksem a celtycką Kornwalią. Historyk William of Malmesbury zapisał w roku 1120: Exeter został oczyszczony z brudów po zmieceniu tego nieczystego plemienia[1]. Nie ma wzmianek o próbach podbicia Kornwalii, prawdopodobnie król kornwalijski Hywel zgodził się płacić kontrybucje Athelstanowi, tym samym unikając ataków i zachowując sporą autonomię[2]. Jednak w średniowieczu mimo umacniania się na tym obszarze języka angielskiego wpływy języka kornijskiego były o wiele większe[3], a w szczytowym okresie mówiło nim ok. 38 000 osób[4].

 Procent mówiących językiem kornijskim zmniejszał się:

rok 1050 1200 1300 1400 1500 1600 1700 1800 2008
% 95% 86% 73% 61% 48% 26% 5% 0% 0,1%

Najstarszy znany zapis w języku kornijskim pochodzi z roku 525 n.e. i pochodzi z łacińskojęzycznego manuskryptu Boethiusa De Consolatione Philosophiae. Użyto tam frazy ud rocashaas. Znaczy to „(umysł) nienawidził ponurych miejsc”.

Z czasów panowania króla Henryka VIII zachowała się relacja Andrew Borde z opublikowanej w roku 1542 książki Boke of the introduction of knowledge. Czytamy tam: „W Kornwalii są dwa języki, jeden to ten wstrętny angielski, a drugi – kornijski. I są tam mężczyźni i kobiety, którzy nie znają ani słowa po angielsku, ale (mówią) tylko po kornijsku”.

Na fali reformacji w roku 1549 parlament brytyjski wydał ustawę, tzw. Act of uniformity, którego intencją było zastąpienie języka łacińskiego angielskim w obrzędach religijnych – prawodawcy wyszli z założenia, że na terenie Anglii język angielski jest powszechnie znany. Ustawa nie zabraniała wprost używania łaciny – jej intencją było umocnić angielszczyznę. Kornwalia nie była jednak przygotowana na taką zmianę, jako region była w zasadzie jednojęzyczna. Narzucenie nowego języka zostało odebrane jednoznacznie negatywnie. W tym samym roku w odpowiedzi na akt prawny wybuchła rewolta zwana jako rebelia modlitewników – około 4000 ludzi protestujących przeciw wprowadzeniu modlitewników w języku angielskim zostało pokonanych przez wojska królewskie. Przywódców rebelii stracono, a ludność poddano licznym represjom.

Odezwa rebeliantów zawierała żądanie przywrócenia starego obrządku i kończyła się oświadczeniem: My, Kornwalijczycy, zdecydowanie odrzucamy angielski. Książę Somersetu Edward Seymour zapytał więc Kornwalijczyków, dlaczego czują się obrażeni, skoro dotąd msze były w łacinie, której również nie rozumieli. Wiele czynników, w tym utrata życia przez walczących i proliferacja angielszczyzny spowodowały, że rebelia modlitewników okazała się punktem zwrotnym w historii języka kornijskiego.
Sytuacja języka pogorszyła się w następnym stuleciu. W swej pracy the survey of Cornwall z roku 1602 Richard Carew zauważył zmierzch języka kornijskiego.

Często podaje się, że ostatnią osobą, której kornijski był językiem ojczystym, była Dolly Penterath, mieszkanka Mousehole, która zmarła w roku 1777. Jej ostatnie słowa miały brzmieć: „me ne vidn cewsel Sawznek!” (Nie chcę mówić po angielsku); niemniej była osobą dwujęzyczną. Za ostatnią osobę kornijskojęzyczną bez znajomości żadnego innego języka obcego uważa się Chestena Marchanta, który zmarł w roku 1676 w Gwithian. Za prawdopodobne przyjmuje się jednak, że Dolly Penterath była ostatnią osobą mówiącą po kornijsku przed restauracją tego języka w XX wieku. Są jednak dowody, że kornijski w ograniczonym zakresie był używany w XIX i wczesnym XX stuleciu. Znana jest postać Johna Davey z St Just, zmarłego w roku 1891, mówiącego po kornijsku[5]. Inne źródła podają, że ostatnią osobą była Alison Treganning, zmarła w roku 1906[6][7][8], czyli w czasach, kiedy odbywała się już restauracja języka. Językoznawca Richard Gendall twierdzi, że niektóre z dialektów języka angielskiego używane w Kornwalii są pod silnym wpływem zarówno leksykalnym jak i prozodycznym mającym swe źródła w kornijskim.

Źródła tradycyjnego kornijskiego

Język południowobretoński, używany w południowo-zachodniej części Wielkiej Brytanii ewoluował w stronę języka kornijskiego, zawężając z czasem swój obszar wpływów. Według językoznawcy Kennetha H. Jacksona okres ten można podzielić na kilka mniejszych okresów składowych z odmiennymi zjawiskami językowymi.
Prymitywny kornijski istniał w latach 600–800, jednak z tamtych czasów nie zachowały się żadne formy materialne języka. Następna faza to język starokornijski. W okresie tym powstał zachowany do dziś Vocabulum Cornicum – słownik kornijsko-łaciński i zapisy w łacińskich manuskryptach takich jak Bodmin Manumissions. Zawierały one głównie imiona niewolników kornwalijskich.
Język średniokornijski to okres od roku 1200 do 1578. Jest on dobrze udokumentowany źródłowo, głównie w postaci tekstów religijnych. Łącznie zachowało się około 20 tys. linii. W Glasney College powstawały sztuki mające w zamyśle edukować Kornwalijczyków w zakresie Biblii i świętych celtyckich.

Status obecny

Odrodzenie martwego języka miało miejsce w XX wieku. Była to świadoma i planowa działalność grupy osób, mająca na celu przywrócenie używania języka w mowie i w piśmie. W roku 2000 kornijskim płynnie posługiwało się ok. 300 osób[9] a prostą rozmowę potrafi przeprowadzić ok. 3 000 osób[10].

Przypisy


  • Philip Payton. (1996). Cornwall. Fowey: Alexander Associates

  • Timeline of Cornish History 400,000 BC – 1066 AD (ang.). [dostęp 1 października 2008].

  • A Brief History of Cornish (ang.). [dostęp 1 października 2008].

  • Cornish Language Study (ang.). [dostęp 1 października 2008].

  • Oliver's Cornwall (ang.). [dostęp 8 lipca 2009].

  • John Doyle: Grace Under Pressure – The Survival And Development Of The Cornish Language and Culture (ang.). [dostęp 8 lipca 2009].

  • Kernowek (ang.). [dostęp 8 lipca 2009].

  • Cornishness and Britishness. 13 października 2006. [dostęp 8 lipca 2009].

  • From a Written Record to a Spoken Language (ang.). [dostęp 19 października 2008].

    1. Mercator Education: The Cornish language in education in the UK (ang.). [dostęp 2 października 2008].

    Linki zewnętrzne




     
     
     
     
    Nic w tym dziwnego. Wikingowie mieli swoją ekspansję na Morzu Śródziemnym, zajęli wszystkie wybrzeża i większość miast z Rzymem włącznie. Słowiańscy chąśnicy (od słowa 'chąsać' = 'hasać' czyli wędrować) tak dalekich wypraw nie mieli, ale wielu Słowian uczestniczyło w wyprawach Wikingów. Są opisani choćby w "Sadze Grenlandzkiej". A skąd się tam wzięli? Polska miała silne więzi ze Skandynawią: Mieszko I wydał swą córkę a siostrę Bolesława Chrobrego, Świętosławę, zwaną póżniej Sigrid Storrada czyli Wielka, za mąż za króla Szwecji Eryka Zwycięskiego, po jego smierci wyszła za jego kuzyna króla Danii i Norwegii Swena Widłobrodego. I była prawdziwą 'matką królów': Olafa Skotkonunga, Haralda II Svensona i największego z nich Kanuta II Wielkiego. Oczywiście wraz nią popłynął za morze cały dwór, wielu rycerzy przyłaczyło się do wikingów i uczestniczyło w podbojach. A sam Chrobry wspomógł siostrzeńca Kanuta w podboju Anglii wysyłając swoich drużynników... I stąd też owa osada słowiańska zamiast wikingów w Maroku.
     
     
     
     
    O wyprawie księcia Racibora słyszał? To przestań pisać bzdury ... na morzu Wenedzkim to Wenedowie pociągali za sznurki a wikingowie? Dzisiaj nazywałbyś ich piratami.
     
     
     
     
    Znaleźli ceramikę. Hmm nikomu nie przyszło do głowy, że mogła tam trafić drogą handlową? Maroko leży mimo wszystko bardzo blisko Europy.
     
     
     
    To rzymski cesarz Waleza zbudował te osadę ale postanowił zamieszkać na bursztynowym szlaku i przeniósł się do Popowa i tak osada straciła na znaczeniu
     
     
     
    po arabsku Słowianie byli zwani SARAQIB - co jest arabizacją greckiego SKLAVINI, albo nazwy etnicznej SRBI (czyli Serbowie).
    JUŻ we wczesnym średniowieczu ok. 30 tysięcy Serbów osiedlono w okolicach Gordoserbion, dawniejszy Gordon (porównaj "węzeł gordyjski").
    Ci Serbowie jednak przeszli na stronę Kalifatu.
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     




    http://niezalezna.pl/89689-w-afryce-odkryto-slowianska-osade

     https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_kornijski


    sobota, 19 listopada 2016

    Skala przemocy wobec kobiet





    Unia Europejska: W Polsce najmniejsza skala przemocy wobec kobiet (31-01-2015)



    Antydyskryminacyjna agencja Unii Europejskiej - Agencja Praw Podstawowych UE - obaliła medialne mity o skali przemocy wobec kobiet w Polsce - jesteśmy krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet spośród krajów UE. Przy czym nie dotyczy to jedynie oficjalnej skali przemocy, czyli tej zgłaszanej, lecz realnej. Badanie zostało przeprowadzone na licznej grupie 42000 kobiet ze wszystkich 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, przy zapewnieniu im komfortu psychicznego poprzez izolację od partnerów. Co więcej Polska nie tylko ma najmniejszą skalę przemocy, ale i jest w czołówce krajów, gdzie najczęściej zgłasza się przypadki przemocy wobec kobiet. To największa jak dotychczas próba zdiagnozowania sytuacji kobiet w krajach unijnych. 




    Przedstawiona analiza zasługuje na uwagę również z tego względu, że traktuje badany obszar odpowiednio szeroko (skupiając się nie tylko na przemocy fizycznej, ale także psychicznej i seksualnej) oraz ze względu na wysoki stopień jej poprawności metodologicznej. Dane zbierane były bezpośrednio od osób należących do grupy badawczej, nie zaś na przykład na podstawie statystyk policyjnych, co pozwala wnioskować o ich dużej wiarygodności. Co więcej, rezultaty te pozwalają odnieść skalę i specyfikę badanego zjawiska w Polsce do realiów pozostałych krajów UE, jako że we wszystkich państwach badano wspomnianą problematykę w oparciu o tę samą metodologię. 



    Według Raportu, Polska na tle całej Unii Europejskiej odznacza się najniższym wskaźnikiem przemocy doświadczanej przez kobiety od obecnego lub byłego partnera. Najgorzej pod tym względem jest w Danii, Francji i Finlandii. Wszystkie wykorzystane w tym badaniu parametry rozkładają się w podobny sposób: wyniki Francji i krajów skandynawskich są niepokojące. W przeciwieństwie do nich, Polska wypada bardzo dobrze. 




    Polska charakteryzuje się najwyższym w Unii Europejskiej wskaźnikiem raportowalności przypadków przemocy policji. Dane te stoją w sprzeczności z forsowaną często w mediach tezą, że na wyniki Raportu decydujący wpływ miały czynniki kulturowe, rozumiane przede wszystkim jako brak społecznego przyzwolenia na mówienie o sprawach intymnych. Gdyby istotnie tak było, liczba zgłoszeń aktów przemocy na policji byłaby wprost proporcjonalna do liczby samych aktów. Tymczasem sytuacja kształtuje się dokładnie odwrotnie: w krajach skandynawskich wyjątkowo wysoki odsetek deklaracji o doświadczeniu przemocy przez kobiety powyżej 15 r. życia łączy się z bardzo niską liczbą interwencji policji (nie przekracza poziomu kilkunastu procent), zaś w Polsce przy najniższej wśród krajów UE deklarowanej liczbie aktów przemocy, prawie 30% badanych kobiet poświadcza taką interwencję, co w przypadku nie-partnerów stanowi najwyższy wskaźnik wśród krajów Unii Europejskiej. Warto także zauważyć, że wśród państw o zbliżonej do Polski liczbie aktów przemocy, żadne nie przewyższa jej deklarowaną liczbą interwencji policji. Bardziej szczegółowe dane jedynie potwierdzają tę tendencję. W badaniu częstości prześladowania kobiet powyżej 15 r. życia i w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad lepiej od Polski wypadły jedynie Rumunia, Czechy i Litwa, przy czym w dwóch ostatnich państwach zebrano zbyt małą liczbę odpowiedzi, by móc tym danym nadać znaczenie statystyczne. 




    Polska charakteryzuje się także niewielką liczbą przypadków molestowania seksualnego kobiet powyżej 15. roku życia (jest ich prawie 3 razy mniej niż w Szwecji i Danii) oraz w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających wywiad (prawie 2 razy mniej niż średnia europejska, co stanowi trzeci wynik w Unii, na równi ze Słowenią). 


    Polska bardzo dobrze wypada również w świetle statystyk dotyczących przemocy wobec dziewczynek. Można powiedzieć, że na tle innych państw UE, w Polsce bicie dziewczynek jest rzadkością. Tylko 14% badanych kobiet stwierdziło, że doświadczyły w dzieciństwie przemocy fizycznej. Dla porównania, w Danii do podobnych przeżyć przyznała się co trzecia respondentka, a w Finlandii prawie połowa z nich. Lepszy wynik od Polski uzyskały jedynie Słowenia (8%) i Cypr (10%). 


    Z przeprowadzonego badania wynika, że Polki czują się bezpiecznie. Tylko 3% odczuwało często lęk przed staniem się ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej, a aż 86% nigdy się tego nie bało. Większość z nich (ponad 60%) nie unika określonych miejsc i sytuacji z powodu strachu przed staniem się ofiarą takich czynów. Najmniej bezpiecznie znów czują się mieszkanki Skandynawii: Finlandii, Szwecji i Danii - strach odczuwa mniej więcej co trzecia kobieta w tym kraju. 


    Niewielka liczba deklarowanych przez kobiety aktów przemocy domowej znajduje swoje potwierdzenie w danych na temat ich wiedzy o podobnych zajściach. Estonia, Cypr i Czechy to razem z Polską kraje, w których najmniejszy odsetek badanych kobiet spotkał się z przypadkami przemocy domowej w środowisku pracy lub studiów. O podobnych zdarzeniach w kręgu znajomych/rodziny słyszała niespełna jedna trzecia Polek, podczas gdy w Finlandii i Francji przyznała się do tego ponad połowa respondentek. 


    Wyniki te mogą zaskakiwać jedynie w świetle narracji medialnej, lecz w świetle historii kultury polskiej są całkowicie zrozumiałe. Jest to bowiem kwestia kulturowa. Już od czasów średniowiecza datuje się szczególna na tle Europy pozycja kobiet w społeczeństwie polskim. Znalazło to swój wyraz także w późniejszej kulturze sarmackiej. W okresie dwudziestolecia międzywojennego historyk kultury Polskiej, Stanisław Wasylewski, tak to ujmował: "Czech postanowił sobie, że jego sleczna, gdy zostanie panią, będzie cicho myła garnki w kuchni i smażyła knedle i - osiągnął to w całej pełni. Niemiec nauczył kobietę kornego wyszywania wodnym ściegiem Guten Morgen na ręcznikach. Moskal umiał doskonale okiełznać ogromny, czarnomorski temperament rosyjskiej kobiety i trzymał ją tak długo, jak dało się, w tiurmie. Zaś Polak, już od czasów przedhistorycznych to najgrzeczniejszy z rycerzy. Pani jego była zazwyczaj taką - jaką sama być chciała... Rycerz zaś wcale tego nie żałował. W każdym razie zyskał w niej ruchliwą współpracownicę i cudotwórczą inspiratorkę". Nie jesteśmy krajem damskich bokserów - to nasza tradycja.


    Z danych wynika także, że skala mniejszości muzułmańskiej w poszczególnych krajach nie jest czynnikiem kluczowym dla skali przemocy wobec kobiet. Najwięcej procentowo muzułmanów spośród krajów unijnych mieszka w Bułgarii (9%), tymczasem kraj ten ma mniejszą skalę przemocy wobec kobiet aniżeli średnia unijna. Czwartym krajem pod względem odsetka muzułmanów jest Austria (5,7%), tymczasem pod względem przemocy wobec kobiet Austria znajduje się tuż za Polską.


    Czytaj raport:
    European Union Agency for Fundamental Rights, "Violence against women: an EU-wide survey. Main results", Luxembourg 2014 fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-main-results_en.pdf
    Przemoc wobec kobiet. Badanie na poziomie Unii Europejskiej. Wyniki badania w skrócie fra.europa.eu/sites/default/files/fra-2014-vaw-survey-at-a-glance-oct14_pl.pdf


    http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40075