Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

czwartek, 1 września 2016

Lechia od Renu do Wołgi – od 6 tys. lat



Kolejne badania specjalistów z najwybitniejszych ośrodków naukowych świata mówią o prastarych korzeniach słowiańskich kultur w Europie. Rysują fascynujący obraz, który trudno znaleźć w polskich podręcznikach historii. Raczej pasuje do hipotez przedstawianych na tzw. „turbosłowiańskich” stronach www. Może dlatego, że w międzynarodowym zespole, który to ustalił, nie było polskich naukowców


23. genetyków, antropologów, biochemików z całego świata, z tak renomowanych ośrodków jak Stanford i Cambridge, w potężnym badaniu uwzględniło ponad 16 tys. genotypów reprezentujących 126 populacji z całej Euroazji. Projekt był rozwinięciem badania przeprowadzonego w 2009 r. przez zespół pod kierownictwem Petera A. Underhilla z uniwersytetu Stanford w USA.


Przypomnijmy, że w roku 2009 wnioski zespołu Underhilla zatrzęsły dogmatami o historii Słowian, w tym szczególnie Polaków. Naukowcy uznali, że nasi przodkowie mieli takie geny, jak większość dzisiejszych obywateli Rzeczpospolitej, a nad Odrą i Wisłą jesteśmy od skromnych około 11 tys. lat. Oznaczało to, że dotychczasowe teorie historyków o pobycie Słowian na dzisiejszych polskich ziemiach dopiero od V wieku n.e. to bzdura. Dalszą konsekwencją tego wniosku było zakwestionowanie tezy niemieckich nacjonalistów, że wszelkie kultury przed tym okresem tworzyli Germanie. Dopóki nie wkroczyły nauki ścisłe łatwo było zbijać twierdzenia części polskich archeologów i historyków, że Słowianie byli twórcami wszystkich kultur na naszych ziemiach co najmniej od łużyckiej. Łatwo było wyśmiewać się z prymitywizmu Polaczków w porównaniu z wysoko cywilizowanymi Niemcami. Niestety po 2009 główny nurt polskiej historiografii nie wykorzystał daru podanego na tacy zza Atlantyku i podkulił ogon pod siebie.


Underhill nie przestaje szukać odpowiedzi
Tak, jak każdy naukowiec z krwi i kości Peter A. Underhill śledził jednak postępujące osiągnięcia genetyki, w których zresztą od lat uczestniczy. Miał wątpliwości co do precyzji pierwszych wniosków. Po pięciu latach wykorzystał nowe metody i uzupełnił materiał badawczy o dane z odkopanych przez archeologów szczątków ludzkich sprzed tysiącleci. W 2014 r. okazało się, że pomylił się, bo określenie czasu powstania „prapolskiego genu” R1a-M458 w oparciu o analizę STR i metodę koalescencji z roku 2009 było błędne.
W roku 2014 jego zespół obliczył czas w oparciu o SNP-y i sekwencjonowanie całego chromosomu Y oraz dane ze wspomnianych kopalnych DNA. W oparciu o tę metodę oszacowano wiek „naszej” haplogrupy na około 5800 lat.


Wyniki Underhilla z roku 2014 oznaczały też, że indoirańska hg R1a-Z93 i bez wątpienia słowiańska R1a-Z282 rozeszły się około 6 tys. lat temu oraz że nigdy się już potem nie spotkały, bo w Indiach i Iranie nie ma R1a-Z282, a w Europie Środkowo-Wschodniej nie ma R1a-Z93. Czas rozejścia się tych rodów można łączyć z czasem ostatecznego rozpadu wspólnoty praindoeuropejskiej i z początkiem kształtowania się języków praindoirańskiego i prasłowiańskiego (Proto-Slavic).


Pozorna porażka
Oznaczało to, że mógł pomylić się o 5 tys. lat, ale nie podważało to teorii o nadal kilkutysiącletnim nieprzerwanym pobycie Prapolaków na ich dzisiejszych ziemiach. Przy okazji znacznie ograniczyło tolerancję możliwego błędu datowania – teraz to około tysiąc lat, a nie kilka tysięcy. Uboczne efekty znalezienia tej korekty okazały sie jednak zaskakujące. W publikacji podsumowującej badanie z 2014 roku możemy przeczytać: „Zauważmy, że najwcześniejsze linie R1a znalezione do tej pory w starożytnym europejskim DNA, datowane na 4 600 lat temu, korespondują z kulturą ceramiki wstęgowej rytej. Natomiast trzy sample DNA uzyskano z wcześniejszej kultury ceramiki sznurowej (7600-6500 lat temu). Daje to możliwy obraz szerokiego i gwałtownego rozprzestrzeniania R1a-Z282, linii związanych ze społecznościami miedzi i wczesnej epoki brązu, które rozciągały się od Renu na zachodzie do Wołgi na wschodzie, włącznie z protosłowiańską kulturą epoki brązu, powstałą w centralnej Europie wokół Wisły.” Cały artykuł tu do przeczytania.


Turbosłowianie zyskują moc
Najnowsze ustalenia naukowców wychodzą więc ewidentnie na spotkanie z teoriami pasjonatów, którzy w oparciu o źródła, podważane przez zawodowych historyków, mówią o starożytnej Wielkiej Lechii rozciągającej się przez tysiące lat od… Renu do Wołgi. O federacji rodów z jednego pnia, która była w stanie oprzeć się imperiom perskiemu, rzymskiemu, macedońskiemu, bizantyńskiemu i frankońskiemu. O ludach różnie zwanych (Lechici, Wenedowie, Scytowie, Sarmaci), które były przodkami dzisiejszych Polaków.

Nie było przy tym polskich naukowców
Niemieckich również. I im akurat nie dziwię się. W zespole Underhilla byli za to dociekliwi Amerykanie, Hindusi, Chorwaci, Brytyjczycy, Francuzi, Rosjanie, Włosi. Stąd być może prace zespołu Underhilla mało obchodzą oficjalnych doktrynerów polskiej historiografii. Dlatego też pewnie bardziej wierzę specjalistom z najlepszych ośrodków akademickich współczesnego świata niż spekulacjom naszych „luminarzy”. I wstyd mi, bo tak jak nadwiślańska profesura też jestem Polakiem – tylko może jakimś innym. Chyba, że to taka nasza szczególnie kreatywna „polityka historyczna” – niech inni zabiorą nam nasze dziedzictwo, ale my cieszmy się z późnego chrztu mieszkowych dzikusów z bagien.

NA ZDJĘCIU: Ulubiona przez „turbosłowian” rzekoma mapa Lechii z 6 w.n.e. według brytyjskich historyków. Najpewniej falsyfikat, ale czy rzeczywiście?




The phylogenetic and geographic structure of Y-chromosome haplogroup R1a

Peter A Underhill1, G David Poznik2, Siiri Rootsi3, Mari Järve3, Alice A Lin4, Jianbin Wang5, Ben Passarelli5, Jad Kanbar5, Natalie M Myres6, Roy J King4, Julie Di Cristofaro7, Hovhannes Sahakyan3,8, Doron M Behar3,9, Alena Kushniarevich3, Jelena Šarac3,10, Tena Šaric3,10, Pavao Rudan10,11, Ajai Kumar Pathak3, Gyaneshwer Chaubey3, Viola Grugni12, Ornella Semino12,13, Levon Yepiskoposyan8, Ardeshir Bahmanimehr14, Shirin Farjadian15, Oleg Balanovsky16, Elza K Khusnutdinova17,18, Rene J Herrera19, Jacques Chiaroni7, Carlos D Bustamante1, Stephen R Quake5,20,21, Toomas Kivisild3,22 and Richard Villems3,23
  1. 1Department of Genetics, Stanford University School of Medicine, Stanford, CA, USA
  2. 2Program in Biomedical Informatics and Department of Statistics, Stanford University, Stanford, CA, USA
  3. 3Estonian Biocentre and the Department of Evolutionary Biology, University of Tartu, Tartu, Estonia
  4. 4Department of Psychiatry and Behavioral Sciences, Stanford University School of Medicine, Stanford, CA, USA
  5. 5Department of Bioengineering, Stanford University, Stanford, CA, USA
  6. 6Ancestry DNA, Provo, UT, USA
  7. 7UMR 7268 ADES, Aix-Marseille Université/EFS/CNRS, Marseille, France
  8. 8Laboratory of Ethnogenomics, Institute of Molecular Biology, National Academy of Sciences, Yerevan, Armenia
  9. 9Molecular Medicine Laboratory, Rambam Health Care Campus, Haifa, Israel
  10. 10Institute for Anthropological Research, Zagreb, Croatia
  11. 11Croatian Academy of Sciences and Arts, Zagreb, Croatia
  12. 12Dipartimento di Biologia e Biotecnologie ‘Lazzaro Spallanzani’, Università di Pavia, Pavia, Italy
  13. 13Centro Interdipartimentale ‘Studi di Genere’, Università di Pavia, Pavia, Italy
  14. 14Department of Medical Genetic, Shiraz University of Medical Sciences, Shiraz, Iran
  15. 15Department of Immunology, Allergy Research Center, Shiraz University of Medical Sciences, Shiraz, Iran
  16. 16Research Centre for Medical Genetics, Russian Academy of Medical Sciences, Moscow, Russia
  17. 17Institute of Biochemistry and Genetics, Ufa Scientific Center of Russian Academy of Sciences, Ufa, Russia
  18. 18Department of Biology, Bashkir State University, Ufa, Russia
  19. 19Department of Human and Molecular Genetics, College of Medicine, Florida International University, Miami, FL, USA
  20. 20Department of Applied Physics, Stanford University, Stanford, CA, USA
  21. 21Howard Hughes Medical Institute, Stanford University, Stanford, CA, USA
  22. 22Division of Biological Anthropology, University of Cambridge, Cambridge, UK
  23. 23Estonian Academy of Sciences, Tallinn, Estonia
Correspondence: Dr PA Underhill, Department of Genetics, Stanford University School of Medicine, 365 Lasuen Street, Room 315, Littlefield Center, MC 2069, Stanford, CA 94305-2069, USA. Tel: +1 650 723 5805; Fax: +1 650 723 3667; E-mail: under@stanford.edu
Received 31 October 2013; Revised 7 February 2014; Accepted 13 February 2014
Advance online publication 26 March 2014
Top

Abstract

R1a-M420 is one of the most widely spread Y-chromosome haplogroups; however, its substructure within Europe and Asia has remained poorly characterized. Using a panel of 16244 male subjects from 126 populations sampled across Eurasia, we identified 2923 R1a-M420 Y-chromosomes and analyzed them to a highly granular phylogeographic resolution. Whole Y-chromosome sequence analysis of eight R1a and five R1b individuals suggests a divergence time of ~25000 (95% CI: 21300–29000) years ago and a coalescence time within R1a-M417 of ~5800 (95% CI: 4800–6800) years. The spatial frequency distributions of R1a sub-haplogroups conclusively indicate two major groups, one found primarily in Europe and the other confined to Central and South Asia. Beyond the major European versus Asian dichotomy, we describe several younger sub-haplogroups. Based on spatial distributions and diversity patterns within the R1a-M420 clade, particularly rare basal branches detected primarily within Iran and eastern Turkey, we conclude that the initial episodes of haplogroup R1a diversification likely occurred in the vicinity of present-day Iran.
Top

Introduction

High-throughput resequencing efforts have uncovered thousands of Y-chromosome variants that have enhanced our understanding of this most informative locus’ phylogeny, both through the resolution of topological ambiguities and by enabling unbiased estimation of branch lengths, which, in turn, permit timing estimates.1, 2, 3, 4, 5 The International Society of Genetic Genealogy10 has aggregated these variants and those discovered with previous technologies into a public resource that population surveys can leverage to further elucidate the geographic origins of and structure within haplogroups.6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13
Y-chromosome haplogroup R (hg R) is one of 20 that comprise the standardized global phylogeny.14 It consists of two main components: R1-M173 and R2-M47915 (Figure 1). Within R1-M173, most variation extant in Eurasia is confined to R1a-M420 and R1b-M343.16 In Europe, R1a is most frequent in the east, and R1b predominates in the west.17 It has been suggested that this division reflects episodic population expansions during the post-glacial period, including those associated with the establishment of agricultural/pastoral economies.3, 18, 19, 20, 21
Figure 1.
Figure 1 - Unfortunately we are unable to provide accessible alternative text for this. If you require assistance to access this image, please contact help@nature.com or the authorHaplogroup (hg) R1a-M420 topology, shown within the context of hg R-M207. Common names of the SNPs discussed in this study are shown along the branches, with those genotyped presented in color and those for which phylogenetic placement was previously unknown in orange. Hg labels are assigned according to YCC nomenclature principles with an asterisk (*) denoting a paragroup.63 Dashed lines indicate lineages not observed in our sample. The marker Z280 was not used as it maps to duplicated ampliconic tracts.
Full figure and legend (144K)

More than 10% of men in a region extending from South Asia to Scandinavia share a common ancestor in hg R1a-M420, and the vast majority fall within the R1a1-M17/M198 subclade.22 Although the phylogeography of R1b-M343 has been described, especially in Western and Central Europe,15, 23, 24, 25 R1a1 has remained poorly characterized. Previous work has been limited to a European-specific subgroup defined by the single-nucleotide polymorphism (SNP) called M458.22, 26, 27, 28, 29, 30 However, with the discovery of the Z280 and Z93 substitutions within Phase 1 1000 Genomes Project data1 and subsequent genotyping of these SNPs in ~200 samples, a schism between European and Asian R1a chromosomes has emerged.31 We have evaluated this division in a larger panel of populations, estimated the split time, and mapped the distributions of downstream sub-hgs within seven regions: Western/Northern Europe, Eastern Europe, Central/South Europe, the Near/Middle East, the Caucasus, South Asia, and Central Asia/Southern Siberia.
Top

Materials and methods

Population samples

We assembled a genotyping panel of 16244 males from 126 Eurasian populations, some of which we report upon for the first time herein and others that we have combined from earlier studies,22, 29, 30, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45 and updated to a higher level of phylogenetic resolution. All samples were obtained using locally approved informed consent and were de-identified.

Whole Y-chromosome sequencing

We analyzed 13 whole R1 Y-chromosome sequences: 8 novel, 2 previously published,4 and 3 from the 1000 Genomes Project.2 All sequences were generated on the Illumina HiSeq platform (Illumina, San Diego, CA, USA) using libraries prepared either from genomic DNA or from flow sorted Y-chromosomes drawn from lymphoblast cell line cultures induced to the metaphase cell division stage (Supplementary Table 1). We used Bowtie46 to map 101-bp sequencing reads to the hg19 human reference, and we called genotypes across 9.99Mb and estimated coalescence times using a rate of 1 SNP accumulating per 122 years as described in Poznik et al.4

SNP analysis

We selected binary markers (Supplementary Table 2) from the International Society of Genetic Genealogy10 database and from whole Y-chromosome sequencing and genotyped samples either by direct Sanger sequencing or RFLP assays. Within the full panel, 2923 individuals were found to be members of hg R1a-M420. These M420 carriers were then genotyped in a hierarchical manner (Figure 1) for the following downstream markers with known placement on the tree: SRY10831.2, M17, M198, M417, Page7, Z282/S198, Z284/S221, M458, M558/CTS3607, Z93/S202, Z95, Z2125, M434, M560, M780, M582, and for three SNPs whose placement within the R1a topology was previously unknown: M746, M204, and L657.
We generated spatial frequency maps for the R1a subgroups that we determined to occur at 10% frequency or greater within a studied region. To do so, we used Surfer (v.8, Golden Software, Inc, Golden, CO, USA) with the kriging algorithm and the option to use bodies of water as break-lines. We carried out spatial autocorrelation analysis to detect clines by calculating Moran’s I coefficient using PASSAGE v.1.1 (www.passagesoftware.net) with a binary weight matrix, 10 distance classes, and the assumption of a random distribution. Haplogroup diversities were calculated using the method of Nei.47 To investigate the genetic affinities among populations, we used the freeware popSTR program (http://harpending.humanevo.utah.edu/popstr/) to perform a principal component analysis (PCA) based on R1a subgroup frequencies.

Short tandem repeat (STR) analysis

We genotyped 1355 samples for 10–19 STRs (Y-STRs; Supplementary Table 3) and calculated haplotype diversities, also using the method of Nei.47 Coalescence times (Td) of R1a subhaplogroups were estimated using the ASD0 methodology described by Zhivotovsky et al48 and modified according to Sengupta et al.41 Given the uncertainty associated with Y-STR mutation rates,24 we used both the evolutionary effective mutation rate of 6.9 × 10−4 per 25 years48 and, for comparison, the pedigree mutation rate of 2.5 × 10−3 per generation.49
Top

Results and Discussion

Refinement of hg R1a topology

Figure 1 shows, in context, the phylogenetic relationships of the markers we genotyped in this study. These include three for which phylogenetic placement was previously unknown: M746, M204, and L657. We localized the rare M204 SNP based on a single Iranian sample confirmed by Sanger sequencing to carry the derived allele.37, 50

Phylogeography

We measured R1a haplogroup frequency by population (Supplementary Table 4). Of the 2923 hg R1a-M420 samples, 2893 were derived for the M417/Page7 mutations (1693 non-Roma Europeans and 1200 pan-Asians), whereas the more basal subgroups were rare. We observed just 24 R1a*-M420(xSRY10831.2), 6 R1a1*-SRY10831.2(xM198), and 12 R1a1a1-M417/Page7*(xZ282,Z93). We did not observe a single instance of R1a1a-M198*(xM417,Page7), but we cannot exclude the possibility of its existence.
Of the 1693 European R1a-M417/Page7 samples, more than 96% were assigned to R1a-Z282 (Figure 2), whereas 98.4% of the 490 Central and South Asian R1a lineages belonged to hg R1a-Z93 (Figure 3), consistent with the previously proposed trend.31 Both of these haplogroups were found among Near/Middle East and Caucasus populations comprising 560 samples.
Figure 2.
Figure 2 - Unfortunately we are unable to provide accessible alternative text for this. If you require assistance to access this image, please contact help@nature.com or the author(ae) Spatial frequency distributions of Z282 affiliated haplogroups. Each map was generated using the frequencies from Supplementary Table 4 among 14461 individuals, distributed across 119 population samples (references listed in Supplementary Table 4). Because of the known difference between the origin and present distribution of the Roma and Jewish populations, they were excluded from the plots. Additional populations from literature27 were used for the M458 map.
Full figure and legend (283K)

Figure 3.
Figure 3 - Unfortunately we are unable to provide accessible alternative text for this. If you require assistance to access this image, please contact help@nature.com or the author(ad) Spatial frequency distributions of Z93 affiliated haplogroups. Maps were generated as described in Figure 2.
Full figure and legend (251K)

Subgroups of both R1a-Z282 and R1a-Z93 exhibit geographic localization within the broad distribution zone of R1a-M417/Page7. Among R1a-Z282 subgroups (Figure 2), the highest frequencies (~20%) of paragroup R1a-Z282* chromosomes occur in northern Ukraine, Belarus, and Russia (Figure 2b). The R1a-Z284 subgroup (Figure 2c) is confined to Northwest Europe and peaks at ~20% in Norway, where the majority of R1a chromosomes (24/26) belong to this clade. We found R1a-Z284 to be extremely rare outside Scandinavia. R1a-M458 (Figure 2d) and R1a-M558 (Figure 2e) have similar distributions, with the highest frequencies observed in Central and Eastern Europe. R1a-M458 exceeds 20% in the Czech Republic, Slovakia, Poland, and Western Belarus. The lineage averages 11–15% across Russia and Ukraine and occurs at 7% or less elsewhere (Figure 2d). Unlike hg R1a-M458, the R1a-M558 clade is also common in the Volga-Uralic populations. R1a-M558 occurs at 10–33% in parts of Russia, exceeds 26% in Poland and Western Belarus, and varies between 10 and 23% in the Ukraine, whereas it drops 10-fold lower in Western Europe. In general, both R1a-M458 and R1a-M558 occur at low but informative frequencies in Balkan populations with known Slavonic heritage. The rarity of R1a-M458 and R1a-M558 among Central Asian and South Siberian R1a samples (4/301; Supplementary Table 4) suggests low levels of historic Slavic gene flow.
In the complementary R1a-Z93 haplogroup, the paragroup R1a-Z93* (Figure 3b) is most common (>30%) in the South Siberian Altai region of Russia, but it also occurs in Kyrgyzstan (6%) and in all Iranian populations (1–8%). R1a-Z2125 (Figure 3c) occurs at highest frequencies in Kyrgyzstan and in Afghan Pashtuns (>40%). We also observed it at greater than 10% frequency in other Afghan ethnic groups and in some populations in the Caucasus and Iran. Notably, R1a-M780 (Figure 3d) occurs at high frequency in South Asia: India, Pakistan, Afghanistan, and the Himalayas. The group also occurs at >3% in some Iranian populations and is present at >30% in Roma from Croatia and Hungary, consistent with previous studies reporting the presence of R1a-Z93 in Roma.31, 51 Finally, the rare R1a-M560 was only observed in four samples: two Burushaski speakers from north Pakistan, one Hazara from Afghanistan, and one Iranian Azeri.

Y-STR haplotype networks and diversity

We genotyped a subset of 1355 R1a samples for 10–19 Y-chromosome STR loci (Supplementary Table 3) and constructed networks for both hg R1a-Z282 and hg R1a-Z93 (Supplementary Figure 1 and Supplementary Figure 2). Although we could assign haplotypes to various haplogroups, power to identify substructure within hg R1a-M198 was limited, consistent with previous work.22, 52 Although haplotype diversity is generally very high (H>0.95) in all haplogroups (Supplementary Table 3), lower diversities occur in south Siberian paragroup R1a-Z93* (H=0.921), in Jewish R1a-M582 (H=0.844) and in Roma R1a-M780 (H=0.759), consistent with founder effects that are evident in the network patterns for these populations (Supplementary Figure 2).

Origin of hg R1a

To infer the geographic origin of hg R1a-M420, we identified populations harboring at least one of the two most basal haplogroups and possessing high haplogroup diversity. Among the 120 populations with sample sizes of at least 50 individuals and with at least 10% occurrence of R1a, just 6 met these criteria, and 5 of these 6 populations reside in modern-day Iran. Haplogroup diversities among the six populations ranged from 0.78 to 0.86 (Supplementary Table 4). Of the 24 R1a-M420*(xSRY10831.2) chromosomes in our data set, 18 were sampled in Iran and 3 were from eastern Turkey. Similarly, five of the six observed R1a1-SRY10831.2*(xM417/Page7) chromosomes were also from Iran, with the sixth occurring in a Kabardin individual from the Caucasus. Owing to the prevalence of basal lineages and the high levels of haplogroup diversities in the region, we find a compelling case for the Middle East, possibly near present-day Iran, as the geographic origin of hg R1a.

Spatial dynamics of R1a lineage frequencies

We conducted a spatial autocorrelation analysis of the two primary subgroups of R1a (Z282 and Z93) and of each of their subgroups independently (Supplementary Figure 3). Each correlogram was statistically significant. We observed clinal distributions (continually decreasing frequency with increasing geographic distance) across a large geographic area in the two macrogroups and in M558 and M780 as well. One group (Z2125) did not reveal any discernible pattern, and the analysis of four groups (Z282*, Z284, M458, and Z93*) indicated potential clinal distributions that do not extend across the full geographic range under study. Therefore, we also analyzed partial ranges for Z282* and M458 in Europe, the Caucasus, and the Middle East, and for Z284 in Europe, but these partial range analyses also failed to yield evidence of clinal distributions.
We also conducted PCA of R1a subgroups (Figure 4). The first principal component explains 21% of the variation and separates European populations at one extreme from those of South Asia at the other. The second explains 14.7% of the variation and is driven almost exclusively by the high presence of M582 among some Jewish populations, particularly the Ashkenazi Jews. PC2 separates them from all other populations. When we consider haplogroups rather than populations (Supplementary Figure 4), we see that the clustering of European populations is due to their high frequencies of M558, M458, and Z282*, whereas the M780 and Z2125* lineages account for the South Asian character of the other extreme.
Figure 4.
Figure 4 - Unfortunately we are unable to provide accessible alternative text for this. If you require assistance to access this image, please contact help@nature.com or the authorPrincipal component analysis of hg R1a subclades. The plot was obtained by collapsing the 126 populations into 49 regionally/culturally defined groups and calculating R1a subclade frequencies relative to R1a-M198. We excluded one population with small overall sample size and all populations in which fewer than 5 R1a Y-chromosomes were observed.
Full figure and legend (174K)

To put our frequency distribution maps, PCA analyses, and autocorrelation results in archaeological context, we note that the earliest R1a lineages (genotyped at just SRY10381.2) found thus far in European ancient DNA date to 4600 years before present (YBP), a time corresponding to the Corded Ware Culture,53 whereas three DNA sample extracts from the earlier Neolithic Linear Pottery Culture (7500–6500 YBP) period were reported as G2a-P15 and F-M89(xP-M45) lineages.54 This raises the possibility of a wide and rapid spread of R1a-Z282-related lineages being associated with prevalent Copper and Early Bronze Age societies that ranged from the Rhine River in the west to the Volga River in the east55 including the Bronze Age Proto-Slavic culture that arose in Central Europe near the Vistula River.56 It may have been in this cultural context that hg R1a-Z282 diversified in Central and Eastern Europe. The corresponding diversification in the Middle East and South Asia is more obscure. However, early urbanization within the Indus Valley also occurred at this time57 and the geographic distribution of R1a-M780 (Figure 3d) may reflect this.
To evaluate the potential role of R1a diversification in these post-Neolithic events, we took two approaches toward estimating the time to the most recent common ancestor (TMRCA). The first was a Y-STR-based coalescent time estimation, the results of which (Supplementary Table 5) demonstrate the unsuitability of the pedigree mutation rate, as supported also by the evidence in Wei et al,3 the ages being severely underestimated. Alternatively times based on the evolutionary mutation rate,48 which is prone to overestimation, should be regarded as the upper bounds on the sub-hg dispersals. The second approach was TMRCA estimation based on whole Y-chromosome sequencing data.

Whole Y-chromosome sequences from R1a and R1b: TMRCA estimates

The SNPs that we genotyped across 126 populations reveal considerable information about the topology of the haplogroup tree, but they were ascertained in a biased manner, and they are too few in number to convey any meaningful branch-length information. Hence, our SNP genotyping results are devoid of temporal information. To obtain unbiased branch lengths to estimate TMRCA, we analyzed whole Y-chromosome sequences (9.99Mb of which were usable) of 13 individuals: 8 R1a and 5 R1b. We used MEGA57 to construct a bootstrap consensus maximum likelihood tree (Figure 5) based on 928 R1 SNPs (Supplementary Data File 1), of which 462 were previously named.10 To define the ancestral and derived states of SNPs corresponding to the roots of the R1a and R1b subtrees (branches 23 and 8 in Figure 5, respectively), we called genotypes and constructed the tree jointly with previously published hg E sequences,4 which constituted an outgroup.
Figure 5.
Figure 5 - Unfortunately we are unable to provide accessible alternative text for this. If you require assistance to access this image, please contact help@nature.com or the authorY-chromosome phylogeny inferred from 13 ~10-Mb sequences of hg R individuals. Branches are drawn proportional to the number of derived variants. Each of the 24 branches is labeled by an index, and the number of SNPs assigned to the branch is shown in brackets. The tips of the tree are labeled with sequencing coverage, population, ID, and the most derived commonly known SNP observed in the corresponding sample.
Full figure and legend (154K)

A consensus has not yet been reached on the rate at which Y-chromosome SNPs accumulate within this 9.99Mb sequence. Recent estimates include one SNP per: ~100 years,58 122 years,4 151 years5 (deep sequencing reanalysis rate), and 162 years.59 Using a rate of one SNP per 122 years, and based on an average branch length of 206 SNPs from the common ancestor of the 13 sequences, we estimate the bifurcation of R1 into R1a and R1b to have occurred ~25100 ago (95% CI: 21300–29000). Using the 8 R1a lineages, with an average length of 48 SNPs accumulated since the common ancestor, we estimate the splintering of R1a-M417 to have occurred rather recently, ~5800 years ago (95% CI: 4800–6800). The slowest mutation rate estimate would inflate these time estimates by one-third, and the fastest would deflate them by 17%.
With reference to Figure 1, all fully sequenced R1a individuals share SNPs from M420 to M417. Below branch 23 in Figure 5, we see a split between Europeans, defined by Z282 (branch 22), and Asians, defined by Z93 and M746 (branch 19; Z95, which was used in the population survey, would also map to branch 19, but it falls just outside an inclusion boundary for the sequencing data4). Star-like branching near the root of the Asian subtree suggests rapid growth and dispersal. The four subhaplogroups of Z93 (branches 9-M582, 10-M560, 12-Z2125, and 17-M780, L657) constitute a multifurcation unresolved by 10Mb of sequencing; it is likely that no further resolution of this part of the tree will be possible with current technology. Similarly, the shared European branch has just three SNPs.
We caution against ascribing findings from a contemporary phylogenetic cluster of a single genetic locus to a particular pre-historic demographic event, population migration, or cultural transformation. The R1a TMRCA estimates we report have wide confidence intervals and should be viewed as preliminary; one must sequence tens of additional R1a samples to high coverage to uncover additional informative substructure and to bolster the accuracy of the branch lengths associated with the more terminal portions of the phylogeny. Although some of the SNPs on the lineages we have defined by single SNPs are undoubtedly rare (eg, the Z2125 sub-hg M434, Figure 1, Supplementary Table 4), it remains possible that future genotyping effort using the SNPs in Supplementary Data File 1 may expose other substructure at substantial frequency, commensurate with more recent episodes of population growth and movement. In addition, high coverage sequences using multiple male pedigrees sampled across various haplogroups in the global Y phylogeny will be needed to more accurately estimate the Y-chromosome mutation rate. Nonetheless, despite the limitations of our small sample of R1a sequences, the relative shortness of the branches and their geographic distributions are consistent with a model of recent R1a diversification coincident with range expansions and population growth across Eurasia.
Top

Conclusion

Our phylogeographic data lead us to conclude that the initial episodes of R1a-M420 diversification occurred in the vicinity of Iran and Eastern Turkey, and we estimate that diversification downstream of M417/Page7 occurred ~5800 years ago. This suggests the possibility that R1a lineages accompanied demic expansions initiated during the Copper, Bronze, and Iron ages, partially replacing previous Y-chromosome strata, an interpretation consistent with albeit limited ancient DNA evidence.54, 60 However, our data do not enable us to directly ascribe the patterns of R1a geographic spread to specific prehistoric cultures or more recent demographic events. High-throughput sequencing studies of more R1a lineages will lead to further insight into the structure of the underlying tree, and ancient DNA specimens will help adjudicate the molecular clock calibration. Together these advancements will yield more refined inferences about pre-historic dispersals of peoples, their material cultures, and languages.57, 61, 62
Top

Conflict of interest

PAU consulted for and has stock in, and CDB is on the advisory board of a project at 23andMe. CDB is on the scientific advisory boards of Personalis, Inc.; InVitae (formerly Locus Development, Inc.); and Ancestry DNA. The remaining authors declare no conflict of interest.
Top

References

  1. Altshuler D, Durbin RM, Abecasis GR et al: A map of human genome variation from population-scale sequencing. Nature 2010; 467: 1061–1073. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  2. Altshuler DM, Durbin RM, Abecasis GR et al: An integrated map of genetic variation from 1,092 human genomes. Nature 2012; 491: 56–65. | Article | PubMed | ISI |
  3. Wei W, Ayub Q, Chen Y et al: A calibrated human Y-chromosomal phylogeny based on resequencing. Genome Res 2013; 23: 388–395. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  4. Poznik GD, Henn BM, Yee MC et al: Sequencing Y chromosomes resolves discrepancy in time to common ancestor of males versus females. Science 2013; 341: 562–565. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  5. Francalacci P, Morelli L, Angius A et al: Low-pass DNA sequencing of 1200 Sardinians reconstructs European Y-chromosome phylogeny. Science 2013; 341: 565–569. | Article | PubMed | ISI |
  6. Sims LM, Garvey D, Ballantyne J: Sub-populations within the major European and African derived haplogroups R1b3 and E3a are differentiated by previously phylogenetically undefined Y-SNPs. Hum Mutat 2007; 28: 97. | Article | PubMed |
  7. Niederstätter H, Berger B, Erhart D, Parson W: Recently introduced Y-SNPs improve the resolution within Y-chromosome haplogroup R1b in a central European population sample (Tyrol, Austria). Forensic Sci Int Genet Suppl Series 2008; 1: 226–227. | Article |
  8. Sims LM, Garvey D, Ballantyne J: Improved resolution haplogroup G phylogeny in the Y chromosome, revealed by a set of newly characterized SNPs. PLoS One 2009; 4: e5792. | Article | PubMed |
  9. Rocca RA, Magoon G, Reynolds DF et al: Discovery of Western European R1b1a2 Y chromosome variants in 1000 Genomes Project Data: an online community approach. PLoS One 2012; 7: e41634. | Article | PubMed | CAS |
  10. International Society of Genetic Genealogy http://www.isogg.org/tree/, 2013.
  11. Rootsi S, Magri C, Kivisild T et al: Phylogeography of Y-chromosome haplogroup I reveals distinct domains of prehistoric gene flow in Europe. Am J Hum Genet 2004; 75: 128–137. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  12. Rootsi S, Zhivotovsky LA, Baldovic M et al: A counter-clockwise northern route of the Y-chromosome haplogroup N from Southeast Asia towards Europe. Eur J Hum Genet 2007; 15: 204–211. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  13. Rootsi S, Myres NM, Lin AA et al: Distinguishing the co-ancestries of haplogroup G Y-chromosomes in the populations of Europe and the Caucasus. Eur J Hum Genet 2012; 20: 1275–1282. | Article | PubMed | ISI |
  14. Karafet TM, Mendez FL, Meilerman MB, Underhill PA, Zegura SL, Hammer MF: New binary polymorphisms reshape and increase resolution of the human Y chromosomal haplogroup tree. Genome Res 2008; 18: 830–838. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  15. Myres NM, Rootsi S, Lin AA et al: A major Y-chromosome haplogroup R1b Holocene era founder effect in Central and Western Europe. Eur J Hum Genet 2011; 19: 95–101. | Article | PubMed | ISI |
  16. Chiaroni J, Underhill PA, Cavalli-Sforza LL: Y chromosome diversity, human expansion, drift, and cultural evolution. Proc Natl Acad Sci USA 2009; 106: 20174–20179. | Article | PubMed |
  17. Kayser M, Lao O, Anslinger K et al: Significant genetic differentiation between Poland and Germany follows present-day political borders, as revealed by Y-chromosome analysis. Hum Genet 2005; 117: 428–443. | Article | PubMed | ISI |
  18. Arredi B, Poloni ES, Tyler-Smith C: The peopling of Europe; in Crawford MH (ed): Anthropological Genetics: Theory, Methods and Applications. Cambridge: Cambridge University Press, 2007, pp 380–408.
  19. Balaresque P, Bowden GR, Adams SM et al: A predominantly neolithic origin for european paternal lineages. PLoS Biol 2010; 8: e1000285. | Article | PubMed | CAS |
  20. Gignoux CR, Henn BM, Mountain JL: Rapid, global demographic expansions after the origins of agriculture. Proc Natl Acad Sci USA 2011; 108: 6044–6049. | Article | PubMed |
  21. Pinhasi R, Thomas MG, Hofreiter M, Currat M, Burger J: The genetic history of Europeans. Trends Genet 2012; 28: 496–505. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  22. Underhill PA, Myres NM, Rootsi S et al: Separating the post-Glacial coancestry of European and Asian Y chromosomes within haplogroup R1a. Eur J Hum Genet 2010; 18: 479–484. | Article | PubMed | ISI |
  23. Cruciani F, Trombetta B, Antonelli C et al: Strong intra- and inter-continental differentiation revealed by Y chromosome SNPs M269, U106 and U152. Forensic Sci Int Gentic 2011; 5: E49–E52. | Article |
  24. Busby GB, Brisighelli F, Sanchez-Diz P et al: The peopling of Europe and the cautionary tale of Y chromosome lineage R-M269. Proc Biol Sci 2012; 279: 884–892. | Article | PubMed |
  25. Larmuseau MH, Vanderheyden N, Van Geystelen A, van Oven M, Kayser M, Decorte R: Increasing phylogenetic resolution still informative for Y chromosomal studies on West-European populations. Forensic Sci Int Genet 2013; 9: 179–185. | Article | PubMed |
  26. Balanovsky O, Dibirova K, Dybo A et al: Parallel evolution of genes and languages in the Caucasus region. Mol Biol Evol 2011; 28: 2905–2920. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  27. Rebala K, Martinez-Cruz B, Tonjes A et al: Contemporary paternal genetic landscape of Polish and German populations: from early medieval Slavic expansion to post-World War II resettlements. Eur J Hum Genet 2013; 21: 415–422. | Article | PubMed | ISI |
  28. Varzari A, Kharkov V, Nikitin AG et al: Paleo-Balkan and Slavic contributions to the genetic pool of Moldavians: insights from the Y chromosome. PLoS One 2013; 8: e53731. | Article | PubMed |
  29. Karachanak S, Grugni V, Fornarino S et al: Y-chromosome diversity in modern Bulgarians: new clues about their ancestry. PLoS One 2013; 8: e56779. | Article | PubMed | CAS |
  30. Kushniarevich A, Sivitskaya L, Danilenko N et al: Uniparental genetic heritage of Belarusians: encounter of rare Middle Eastern Matrilineages with a Central European mitochondrial DNA pool. PLoS One 2013; 8: e66499. | Article | PubMed |
  31. Pamjav H, Feher T, Nemeth E, Padar Z: Brief communication: new Y-chromosome binary markers improve phylogenetic resolution within haplogroup R1a1. Am J Phys Anthropol 2012; 149: 611–615. | Article | PubMed | ISI |
  32. King RJ, Ozcan SS, Carter T et al: Differential Y-chromosome Anatolian influences on the Greek and Cretan Neolithic. Ann Hum Genet 2008; 72: 205–214. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  33. Martinez L, Underhill PA, Zhivotovsky LA et al: Paleolithic Y-haplogroup heritage predominates in a Cretan highland plateau. Eur J Hum Genet 2007; 15: 485–493. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  34. Cinnioglu C, King R, Kivisild T et al: Excavating Y-chromosome haplotype strata in Anatolia. Hum Genet 2004; 114: 127–148. | Article | PubMed | ISI |
  35. Luis JR, Rowold DJ, Regueiro M et al: The Levant versus the Horn of Africa: evidence for bidirectional corridors of human migrations. Am J Hum Genet 2004; 74: 532–544. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  36. Cadenas AM, Zhivotovsky LA, Cavalli-Sforza LL, Underhill PA, Herrera RJ: Y-chromosome diversity characterizes the Gulf of Oman. Eur J Hum Genet 2008; 16: 374–386. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  37. Regueiro M, Cadenas AM, Gayden T, Underhill PA, Herrera RJ: Iran: tricontinental nexus for Y-chromosome driven migration. Hum Hered 2006; 61: 132–143. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  38. Di Cristofaro J, Pennarun E, Mazieres S et al: Afghan Hindu Kush: Where Eurasian sub-continent gene flows converge. PLoS One 2013; 8: e76748. | Article | PubMed | CAS |
  39. Grugni V, Battaglia V, Hooshiar Kashani B et al: Ancient migratory events in the Middle East: new clues from the Y-chromosome variation of modern Iranians. PLoS One 2012; 7: e41252. | Article | PubMed | CAS |
  40. Chiaroni J, King RJ, Myres NM et al: The emergence of Y-chromosome haplogroup J1e among Arabic-speaking populations. Eur J Hum Genet 2010; 18: 348–353. | Article | PubMed | ISI |
  41. Sengupta S, Zhivotovsky LA, King R et al: Polarity and temporality of high-resolution y-chromosome distributions in India identify both indigenous and exogenous expansions and reveal minor genetic influence of Central Asian pastoralists. Am J Hum Genet 2006; 78: 202–221. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  42. Fornarino S, Pala M, Battaglia V et al: Mitochondrial and Y-chromosome diversity of the Tharus (Nepal): a reservoir of genetic variation. BMC Evol Biol 2009; 9: 154. | Article | PubMed | CAS |
  43. Behar DM, Thomas MG, Skorecki K et al: Multiple origins of Ashkenazi Levites: Y chromosome evidence for both near Eastern and European ancestries. Am J Hum Genet 2003; 73: 768–779. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  44. Behar DM, Yunusbayev B, Metspalu M et al: The genome-wide structure of the Jewish people. Nature 2010; 466: 238–242. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  45. Rootsi S, Behar DM, Jarve M et al: Phylogenetic applications of whole Y-chromosome sequences and the Near Eastern origin of Ashkenazi Levites. Nat Commun 2013; 4: 2928. | Article | PubMed |
  46. Langmead B, Trapnell C, Pop M, Salzberg SL: Ultrafast and memory-efficient alignment of short DNA sequences to the human genome. Genome Biol 2009; 10: R25. | Article | PubMed | CAS |
  47. Nei M: Molecular Evolutionary Genetics. New York: Columbia University Press, 1987.
  48. Zhivotovsky LA, Underhill PA, Cinnioglu C et al: The effective mutation rate at Y chromosome short tandem repeats, with application to human population-divergence time. Am J Hum Genet 2004; 74: 50–61. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  49. Goedbloed M, Vermeulen M, Fang RN et al: Comprehensive mutation analysis of 17 Y-chromosomal short tandem repeat polymorphisms included in the AmpFlSTR Yfiler PCR amplification kit. Int J Legal Med 2009; 123: 471–482. | Article | PubMed | ISI |
  50. Underhill PA, Passarino G, Lin AA et al: The phylogeography of Y chromosome binary haplotypes and the origins of modern human populations. Ann Hum Genet 2001; 65: 43–62. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  51. Chennakrishnaiah S, Perez D, Gayden T, Rivera L, Regueiro M, Herrera RJ: Indigenous and foreign Y-chromosomes characterize the Lingayat and Vokkaliga populations of Southwest India. Gene 2013; 526: 96–106. | Article | PubMed | ISI |
  52. Derenko M, Malyarchuk B, Denisova GA et al: Contrasting patterns of Y-chromosome variation in South Siberian populations from Baikal and Altai-Sayan regions. Hum Genet 2006; 118: 591–604. | Article | PubMed | ISI |
  53. Haak W, Brandt G, de Jong HN et al: Ancient DNA, Strontium isotopes, and osteological analyses shed light on social and kinship organization of the Later Stone Age. Proc Natl Acad Sci USA 2008; 105: 18226–18231. | Article | PubMed |
  54. Haak W, Balanovsky O, Sanchez JJ et al: Ancient DNA from European early neolithic farmers reveals their near eastern affinities. PLoS Biol 2010; 8: e1000536. | Article | PubMed | CAS |
  55. Sherratt A: The transformation of early agrarian Europe: the later Neolithic and Copper Ages 4500-2500 BC; in: Cunliffe B (ed): Prehistoric Europe: An Illustrated History. Oxford: Oxford University Press, 1998, pp 167–201.
  56. Mielnik-Sikorska M, Daca P, Malyarchuk B et al: The history of Slavs inferred from complete mitochondrial genome sequences. PLoS One 2013; 8: e54360. | Article | PubMed |
  57. Anthony DW: The horse, the wheel and language. How Bronze-Age Riders from the Eurasian Steppes Shaped the Modern World. Princeton, NJ: Princeton University Press, 2007.
  58. Xue Y, Wang Q, Long Q et al: Human Y chromosome base-substitution mutation rate measured by direct sequencing in a deep-rooting pedigree. Curr Biol 2009; 19: 1453–1457. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  59. Mendez FL, Krahn T, Schrack B et al: An African American paternal lineage adds an extremely ancient root to the human Y chromosome phylogenetic tree. Am J Hum Genet 2013; 92: 454–459. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  60. Brotherton P, Haak W, Templeton J et al: Neolithic mitochondrial haplogroup H genomes and the genetic origins of Europeans. Nat Commun 2013; 4: 1764. | Article | PubMed | CAS |
  61. Gray RD, Atkinson QD: Language-tree divergence times support the Anatolian theory of Indo-European origin. Nature 2003; 426: 435–439. | Article | PubMed | ISI | CAS |
  62. Lamberg-Karlovsky C: Archaeology and language: The Indo-Iranians. Curr Anthrop 2002; 43: 63–88. | Article |
  63. Y Chromosome Consortium: A nomenclature system for the tree of human Y-chromosomal binary haplogroups. Genome Res 2002; 12: 339–348. | Article | PubMed | ISI | CAS |
Top

Acknowledgements

AAL thanks Ancestry DNA for support. PAU thanks CDB and Professor Michael Snyder for support. GDP was supported by the National Science Foundation Graduate Research Fellowship under Grant No. DGE-1147470. This work was supported by the European Union European Regional Development Fund through the Centre of Excellence in Genomics, by the Estonian Biocentre and the University of Tartu, by the European Commission grant 205419 ECOGENE to the EBC, by the Estonian Basic Research Grant SF 0270177s08 and by Institutional Research Funding from the Estonian Research Council IUT24-1. JS and TS were supported by the Croatian Ministry of Science, Education, and Sports grant Population structure of Croatia—anthropogenic approach (No. 196-1962766-2751 to PR). AKP was supported by European Social Fund's Doctoral Studies and Internationalisation Programme DoRa. VG and OS were supported by the Italian Ministry of the University: Progetti Ricerca Interesse Nazionale 2012. SNPs not previously submitted have been deposited to dbSNP (http://www.cbi.nlm.nih.gov/SNP/; ss947849426–947850190).


 http://rudaweb.pl/index.php/2016/08/30/lechia-od-renu-do-wolgi-od-6-tys-lat/

 http://www.nature.com/ejhg/journal/v23/n1/full/ejhg201450a.html















Plan Hitlera dla Polski wciąż aktualny


Przypominam, że za metodą podboju, którą nazywamy - 5 kolumna - idzie filozofia cichego  sterylizowania zajętego terytorium - z patriotów - poprzez np. ciche porwania i morderstwa, "samobójstwa" itp.


Marcin Austyn

Szokujące dokumenty! Plan Hitlera dla Polski wciąż aktualny

Data publikacji: 2016-09-01 07:00
Data aktualizacji: 2016-09-01 13:00:00
 
Już w okresie drugiej wojny światowej Niemcy opracowali dokładny plan podporządkowania sobie terenów położonych za ich wschodnią granicą. Brutalna, masowa eksterminacja Polaków, Ukraińców czy Rosjan nie wchodziła w grę. Trzeba było poszukać „miękkich” rozwiązań, skutecznie wspomagających pomniejszenie niechcianych populacji. Postawiono zatem na promocję aborcji, rozdzielanie rodzin wskutek emigracji ekonomicznej, stłoczenie ludzi w miastach i „cichą sterylizację”. Tak osłabiane, niechciane narody miały się degradować do czasu, gdy pleniący się Niemcy będą mogli zastąpić „słabe” populacje.

Politykę Niemiec wobec ludności na okupowanych ziemiach polskich najlepiej opisują dokumenty wytworzone w czasie drugiej wojny światowej przez wysokich niemieckich funkcjonariuszy. Nie do przecenienia jest w tej kwestii memoriał Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej autorstwa doktora Erharda Wetzela i Günthera Hechta opublikowany na łamach „Zeszytów Oświęcimskich”.

Niemcy zakładali, że Polska – zamieszkana przez Polaków i Żydów – będzie w przyszłości pod dominującym wpływem Niemiec. Przy czym nie było wątpliwości, że są to nacje rodzajowo obcenienadające się do zasymilowania. Stąd też uznano, że niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w narodowym i kulturalnym podniesieniu i wychowaniu ani polskiej, ani żydowskiej ludności pozostałego polskiego obszaru.

Zaproponowano dwa schematy działań, bazujące na tym samym założeniu: utrzymaniu Polaków i Żydów w jednakowy sposób na niskim poziomie życiowym i pozbawieniu ich wszelkich praw zarówno pod względem politycznym, jak narodowym i kulturalnym.

Niemców nie interesował standard życia podbijanych nacji – byleby tylko był on na odpowiednio niskim poziomie, a ewentualne choroby nie przenosiły się na teren Rzeszy. Nie znaczy to, że Niemcy nie byli zainteresowani stroną medyczną. Ich plan zakładał szeroki dostęp i promocję wszelkich środków ograniczających rozrodczość.

Spędzenie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo‑higienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać. Podobna polityka miała dotyczyć Żydów.

Niemcy pracowali też nad metodami cichej sterylizacji. Doświadczenia w zakresie wykorzystania do tego celu promieni rentgenowskich prowadzone były w obozach koncentracyjnych. Metoda ta miała być skrycie wykorzystywana na masową skalę, ale wyniki eksperymentów uznano za mało satysfakcjonujące, szczególnie z uwagi na liczne skutki uboczne spowodowane przyjęciem nadmiernych dawek promieniowania. Jak w marcu 1942 roku pisał odpowiedzialny za wszelakie niemieckie programy masowej zagłady Victor Brack, te niedoskonałości eksperymentowanej metody narażały ją na dekonspirację.

Jako, że plany te nie były możliwe do przeprowadzenia w praktyce, Himmler – jak zeznał Rudolf Höss, komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz‑Birkenau w czasie swojego procesu, godził się z tym, że Polacy i Czesi pozostaną w ramach niemieckiej przestrzeni życiowej, zorganizowani w formie zależnych od Rzeszy krajów wasalnych.

Kolejne ciekawe zapiski dotyczące polityki wschodniej Niemiec pochodzą z 2 października 1940 roku i zostały zawarte w tajnej notatce sygnowanej przez Martina Bormanna, przybocznego Führera. Sygnalizował on, iż Adolf Hitler zainteresowany jest pozyskiwaniem dla Rzeszy własności ziemskich. Chodziło o zapewnienie wyżywienia wielkim miastom. Prócz ziemi potrzebna była tania – i co ważne, sezonowa – siła robocza. Oczywiście robotnicy ściągani byliby z Polski, a po zakończeniu zbiorów – odsyłani z powrotem. Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych polskich panów. Tam, gdzie istnieją, powinni – jakkolwiek może to brzmieć twardo – zostać wytępieni – pisał Bormann. Jak określił, Generalna Gubernia jest polskim rezerwatem, wielkim polskim obozem pracy. Polacy mają z tego korzyść, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dbamy o to, ażeby nie wyginęli z głodu itd. Nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż wówczas staliby się anarchistami i komunistami – ostrzegał.

Wizja Polaka – jako najemnego, słabo opłacanego robotnika – znakomicie łączyła się z polityką osłabiania polskiej populacji. Jej tezy w piśmie z 12 grudnia 1941 roku do Centrali Przesiedleńczej w Łodzi wyłożył Ernst Damzog, rezydujący w Poznaniu inspektor niemieckiej policji bezpieczeństwa, który zasłynął z masowych wysiedleń Polaków z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa. Damzog wskazywał, iż celem polityki państwa jest niszczenie odrębności życiowej obcych narodowości za pomocą odpowiednich środków stosownych do panującego ducha czasów. Rozwiązania były zasadniczo dwa: asymilacja lub eliminacja. Ludy pierwotne stosowały najczęściej tę ostatnią metodę. Jest to wprawdzie metoda twarda i brutalna, jednakże w ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej – pisał Ernst Damzog.

Wróćmy jednak do bardziej „cywilizowanych” metod. To na przykład planowe wysyłanie na roboty do Rzeszy w pierwszej kolejności żonatych Polaków i zamężnych Polek. Przez to bowiem rozrywa się rodziny, co spowoduje, przy dłuższym tam zatrudnieniu, wydatne zmniejszenie liczby urodzeń. Kolejną metodą była sterylizacja polskich warstw prymitywnych. Choć jak wskazano, postulatu tego oraz jego rezultatów nie można w żadnym wypadku porównywać ze skutkami metod eugeniki. Jak bowiem zauważono, ucisk gospodarczy, stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi im w produkowaniu licznego potomstwa. Można więc położyć temu kres jedynie przez środki wypleniające. Ponieważ zaś warstwa ta najczęściej nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by, również z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę metodę. Oczywiście należałoby, stosując ją, zrobić szeroki użytek z pojęcia „chory dziedzicznie” względnie „społecznie niepotrzebny”. Rozchodzi się tutaj nie o negatywną metodę eugeniczną, lecz po prostu o sposób wyplenienia narodu.

Zakładano, że warstwy wyższe, społecznie wartościowe można znacznie osłabić już w przeciągu kilku pokoleń, gdyż na skutek zarządzeń godzących w rodzinę i jej sytuację gospodarczą, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa.
Osobą odpowiedzialną za realizację zagadnień rasowych i narodowościowo-biologicznych miał być lekarz urzędowy. Jak podkreślano, walka narodowościowa nie jest politycznym, lecz biologicznym zmaganiem, z którego zawsze wychodzi zwycięsko naród biologicznie silniejszy i życiowo dzielniejszy. Walka narodowościowa oznacza w swojej ostatecznej konsekwencji alternatywę: ty albo ja, a tym razem chcemy być tymi, którzy walkę poprowadzili lepiej.

Niemcy oczywiście nie skupiali się tylko na sprawie polskiej, bo plan wschodni był znacznie szerszy. Pisał o nim doktor Wetzel w piśmie z 27 kwietnia 1942 roku. Polacypostrzegani byli jednak jako najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje – diagnozował Wetzel. Jego zdaniem, Polacy są też narodem, który najbardziej skłania się do konspiracji. Niemniej Wetzel odżegnywał się od rozwiązania kwestii polskiej w sposób ostateczny, czyli poprzez masową eliminację. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza, że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów – postulował.

Wetzel pisał też o rozwiązaniu problemu Rosjan i Ukraińców poprzez stosowanie metod zmniejszających i osłabiających populację oraz sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. Niemcy chcieli utrzymywać w lepszej kondycji społeczeństwo ukraińskie, które miało być przeciwwagą dla Rosjan. Tu Wetzel postulował jednak ostrożność, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której to Ukraińcy zajmą miejsce Rosjan. Chodziło o „znośny” poziom rozmnażania. Aby ten cel osiągnąć, Wetzel postulował zaniechanie na terenach wschodnich wszelkich zachęt (stosowanych w Rzeszy) mających na celu zwiększenie liczby narodzin.

Zniechęcać też miały koszty, jakie powoduje posiadanie dzieci. Rozwijane miały być bowiem postawy konsumpcyjne, w myśl: ile więcej mogę mieć dla siebie, nie mając dzieci. Kobiety od ciąż miała odstraszać propaganda groźnych dla zdrowia porodów, która przy okazji napędzałaby zapotrzebowanie na środki zapobiegawcze. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzenie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu.

Postulowano też kształcenie akuszerek i felczerek specjalizujących się w przeprowadzaniu sztucznych poronień. Ich wysoka fachowość miała wzbudzać zaufanie. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności – wskazywano. Stawiano też na propagowanie dobrowolnej sterylizacji, niezapobieganie śmiertelności niemowląt – ba, wręcz postulowano, aby nie edukować matek w zakresie pielęgnacji niemowląt.

Niemcy chcieli utrzymywać taką politykę do czasu, w którym oni sami byliby w stanie zasiedlić tereny wschodnie. Całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzeniu tych środków jest tylko to, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi.
Niemcy dążyli bowiem do niezagrożonego przewodnictwa na kontynencie europejskim.


Marcin Austyn

Wykorzystane archiwalne fragmenty dokumentów pochodzą z opracowania zawartego w „Zeszytach Oświęcimskich” nr 2 (1958), s. 43–50, publikowanych przez Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu.


Pełny tekst ukazał się w 52 numerze magazynu „Polonia Christiana”, który tym razem pomaga w zrozumieniu polityki Niemiec i postrzeganiu przez ten naród swojej roli w świecie.





http://www.pch24.pl/szokujace-dokumenty--plan-hitlera-dla-polski-wciaz-aktualny-kr,45601,i.html#ixzz4J0skr8p4


czwartek, 25 sierpnia 2016

Se czytam




poniedziałek, 18 lipca 2016

Turbolechickie zidiocenie, czyli dojenie frajerów (cz. 2)

W drugiej części zajmę się źródłami „wiedzy” Bieszka i jemu podobnych. Oczywiście nie źródłami do cywilizacji kosmicznych, Ujgurów sprzed 60 tysięcy lat i kultury Gobi, bo tu mam kilka hipotez co do źródła: choroba psychiczna, nadmiar alkoholu, nadmiar trawki lub innego tego typu świństwa, ewentualnie żądza pieniądza skłaniająca do wymyślania sprzedawalnych bzdetów. W każdym razie, to jest sprawa dla psychiatry, psychologa lub toksykologa.
Jeszcze taka uwaga – turbolechici nie mają zielonego pojęcia o krytyce źródeł historycznych. Każdą „starą książkę” (jak to nazywa Bieszk) uważają za wiarygodną. Tak, dla Bieszków nawet książka z XIX wieku jest wiarygodnym źródłem informacji o wydarzeniach z wieku IX, bo jest stara... Uznałbym ją raczej za przestarzałą, a nie starą w tym kontekście.
Turbolechitom nieznane jest też takie pojęcie jak „postęp badań naukowych”. Nie ogarniają, że np. za Naruszewicza (XVIII wiek) historiografia polska dopiero raczkowała. Może łatwiej turbolechici zrozumieliby, co to jest „postęp badań naukowych”, gdyby próbowali zęby wyleczyć metodami XVIII-wiecznymi... Brak znieczulenia, kowal, obcęgi i tym podobne rozkosze. Także dla nauk humanistycznych dwieście czy sto lat, to przepaść.

Na początek rocznik Awentyna (później kronika Prokosza, jasnogórski poczet królów polskich i marginalnie owa „starożytna” mapa, o której pisałem w poprzednim poście).
Johannes Aventinus, ilustracja z XIX wieku
Co do rocznika (czy też kroniki) Awentyna, Bieszk sugeruje, że polscy historycy ukrywają jego istnienie przed ludem (wszyscy historycy, co do jednego), nawet nie ma tłumaczenia tego źródła, więc musiał to dać do przekładu na własny koszt. Oczywiście Bieszk nie umie wyjaśnić, dlaczego „oficjalni historycy” ukrywają biednego Awentyna.
Cóż na zarzut o spisku historyków i ukrywaniu Awentyna można rzec?
Po 1. Historykom tłumaczenie nie jest potrzebne, bo z zasady pracują na tekstach oryginalnych.
Po 2. Rocznik Awentyna jako źródło późne, mało wartościowe i dalekie od Polski raczej na przekład nie zasługuje.
Po 3. Tu niespodzianka panie Bieszk. To, że pan nie wiesz o istnieniu czegoś, nie oznacza, że tego nie ma. Oznacza tylko, że jesteś pan ignorant. Akurat ten fragment rocznika Awentyna został na język polski przełożony i to dawno temu. Tłumaczenie jest zamieszczone w książce Aleksandra Nawrockiego, Szamanizm i Węgrzy, Warszawa 1988, str. 96.
Cóż takiego napisał Awentyn, że tak podniecił turbolechitów? Zacytuję (objaśnienia w nawiasach kwadratowych moje):
Arnulf [władca Niemiec] z początkiem wiosny (892 r.) przybył z Bawarii nad granicę austriacką, gdzie obok Hengstfeld zwołał w maju zjazd władców. Ponieważ zabrakło na nim Świętopełka [władcy Wielkich Moraw], policzono go między wrogów. Na zjeździe obecni byli: książę Polan Wrocisław oraz posłowie węgierskiego księcia Kursana (...) Oni to zaofiarowali się z wszechstronną pomocą przeciw księciu Świętopełkowi, jeśli w zamian za żołd otrzymają ziemię, którą zdobędą. Ta propozycja była Arnulfowi na rękę, przychylił się więc do niej i zadecydował, że Morawianie zostaną zaatakowani z trzech stron. Kursanowi wyznaczył Dację, Wrocisławowi kazał nastąpić z północy.
Tu Bieszki mają „dowód” na istnienie Polski przed X wiekiem, ba – Polski niby potężnej, bo sam władca Niemiec do sojuszu ją zaprasza.
Problem polega na tym, że rocznik Awentyna pochodzi z początków wieku XVI, czyli od opisywanych wydarzeń oddalony jest o ponad 600 lat. Co prawda Awentyn czerpał z nieistniejących dziś źródeł, ale... korzystanie z kroniki Awenitnusa wymaga każdorazowo weryfikowania jego informacji z innymi, możliwie współczesnymi opisywanym zdarzeniom źródłami. Kronikarz bawarski bowiem wszędzie tam, gdzie nie był pewien posiadanych wiadomości, uwspółcześnił je do znanych sobie realiów.
(cytat z: Idzi Panic, Ostatnie lata Wielkich Moraw, Katowice 2000, str. 131, przypis 38; wydarzeniom tym I. Panic poświęcił odrębny artykuł, zob. I. Panic, Lata 891-892. Ostatnia próba podporządkowania Państwa. Wielkomorawskiego przez Wschodnich Franków u schyłku panowania Świętopełka, [w:] Średniowiecze Polskie i Powszechne, t. 1, 1999, str. 22-32).
Akurat zjazd w Bawarii i ustalony tam najazd na Wielką Morawę są dość dobrze naświetlone źródłami współczesnymi lub niewiele późniejszymi od opisywanych zdarzeń, nie ma potrzeby sięgania do późnego Awentyna.

Awentyn słusznie napisał, że był to sojusz „trojga”, słusznie jako sprzymierzeńców wskazuje Arnulfa i Kursana. Natomiast w przypadku trzeciego alianta w starszych źródłach występuje nie Wrocisław polański, lecz Bracław (czy też Bracisław) panoński (książę odłamu Chorwatów żyjącego w Panonii)! I nie ma wątpliwości, że Bracław był tym trzecim sojusznikiem, a na czwartego miejsca brak – nawet Awentyn wskazuje, że był to trójsojusz.

Jak doszło do pomyłki Awentyna?

Po 1. imiona Wrocisław/Wratysław/Warcisław i Bracław/Bracisław są bardzo podobne, a zamiana „b” na „w” i odwrotnie to częste zjawisko w dawnych źródłach.
Po 2. w czasach Awentyna bardzo popularnym imieniem książąt pomorskich było właśnie Warcisław (Warcisław X zmarł w 1477 roku, a Warcisław XI w 1474). Książęta pomorscy byli książętami Rzeszy, więc bez wątpienia Awentyn o nich słyszał. Zupełnie możliwe zatem, że nieznane sobie imię Bracław uznał za pomyłkę i „poprawił” na sobie znane.
Po 3. W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było, bo od kilkuset lat były to Węgry. Zatem uwspółcześnił przekaz do znanych sobie realiów i księcia nieistniejących Słowian panońskich przerobił na księcia istniejącej Polonii.

Oczywiście Bieszk i jemu podobni zaraz wyciągną inne „stare książki”, w których występuje potomek Popiela o tymże imieniu. Akurat jest to bez związku z Wrocisławem Awentyna. Dlaczego? Otóż piszący w końcu XIII lub XIV wieku kronikarz wielkopolski dorobił Popielowi liczną familię, kilkunastu jej przedstawicielom wymyślając imiona. Wśród nich miał być Wrocisław. Problem jest taki, że ów Wrocisław kronikarza wielkopolskiego nie panował w Polsce, lecz na wyspie Rugii.
Natomiast wymyślając imiona Popielidom – a, jeszcze raz, było ich kilkanaście – kronikarz obficie czerpał z imiennictwa współczesnych sobie rodów panujących. Akurat w jego czasach kilku Warcisławów na Pomorzu panowało (w XIV w. np. Warcisław V Ojcze Nasz czy Warcisław VI Jednooki).

Czyli kronikarz wielkopolski i Awentyn niezależnie od siebie Wrocisława wymyślili. I nie jest to ten sam Wrocisław, bo jeden miał panować w Polsce, drugi na Rugii.

W każdym razie, źródła wiarygodne, w wydarzeniach 892 roku żadnego Wrocisława polańskiego nie dostrzegają i nawet miejsca do jego istnienia nie zostawiają. To znacznie późniejsza bujda.
Pytanie, dlaczego Bieszka nie zastanowiło, że Awentyn wymienia Wrocisława polańskiego, a pomija rzeczywiście będącego na zjeździe Bracława panońskiego? To już pytanie do samego Bieszka, choć mam wrażenie, że jego w ogóle mało co zastanawia...


11 komentarzy:

  1. Rzuciło mi się to dzieło w oczy w księgarni! Strasznie mnie zdziwiło, że Bellona to wydała, bo wydawało mi się, że to jednak poważniejsze wydawnictwo. Bardzo ciekawy post, poprzednia część też.
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Bellona od jakiegoś czasu nie jest poważnym wydawnictwem. Bieszk to najbardziej jaskrawy, ale nie jedyny przykład na schodzenie na psy. Wystarczy wspomnieć niejakiego Barkowskiego, kolejnego mitomana ze stajni Bellony:
      http://seczytam.blogspot.com/2016/04/mowia-wieki-kwiecien-2016.html
  2. Dzięki za oba artykuły. A wyjaśnisz kiedyś, co z ta mapą?
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, zmobilizuję się :D
    2. Tak wygląda oryginał tej mapy:

      http://www.emersonkent.com/map_archive/europe_east_roman_533.htm
  3. Mam tę książkę, kupiłem z ciekawości i mogę potwierdzić, że ilość bzdur w niej nagromadzonych przekracza wszelkie normy.
    Odpowiedz
    Odpowiedzi
    1. Bieszk nawet jak na turbolechitę jest niedoukiem :D
  4. "Zupełnie możliwe zatem, że nieznane sobie imię Bracław uznał za pomyłkę i „poprawił” na sobie znane.
    Po 3. W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było, bo od kilkuset lat były to Węgry. Zatem uwspółcześnił przekaz do znanych sobie realiów i księcia nieistniejących Słowian panońskich przerobił na księcia istniejącej Polonii."


    Zupełnie możliwe, że Pan, albo kto podobny do Pana, nie znając żadnego księcia Polan o imieniu Wrocisław, uznał go za pomyłkę Awentyna i sobie "poprawił" na takiego, którego znał.

    Tym bardziej, że " W czasach Awentyna żadnych książąt słowiańskich w Panonii już nie było", a pewnikiem nie było i 600 lat wcześniej.
    Dlatego "uwspółcześnił" Pan(?) przekaz do znanych sobie "realiów" i nieznanego sobie księcia Polan przerobił na księcia nieistniejących Słowian panońskich.

    Tak to idzie?

    Patrząc na pańskie epitety, jakimi Pan uraczył nieznanych sobie ludzi ("choroba psychiczna, nadmiar alkoholu, nadmiar trawki lub innego tego typu świństwa, ewentualnie żądza pieniądza skłaniająca do wymyślania sprzedawalnych bzdetów. W każdym razie, to jest sprawa dla psychiatry, psychologa lub toksykologa.") pozwolę sobie zasugerować:

    KULTURY niech się Pan nauczy.


    Ponadto, abstrahując od turbosłowian, z którymi w wielu kwestiach się nie zgadzam, proponuję włączyć MYŚLENIE. No, chyba, że ktoś Panu płaci za znieważanie ludzi i wypisywanie bzdetów?

    Płaci ktoś Panu?

    MYŚLENIE i tak się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twój ostatni post tutaj - każdy kolejny poleci. Bo o ile mogę rozmawiać z nieukiem, to z chamowatym nieukiem już nie. Przeczytaj coś chłopcze o Wielkiej Morawie, zwłaszcza o wojnie 892 roku, zwróć uwagę na przypisy - tam masz dokumentację źródłową.
    2. No i mój komentarz wycięty.... i nie mów do mnie "chłopcze". Ale domyślam się, na podstawie języka jakiego używasz, że chłopcem jeszcze jesteś. Ponowię więc swoją uwagę - stare książki kłamią, bo kłamią w nich kronikarze. A to oznacza, że gdzieś ktoś wprowadził przekłamanie do historii i tak Wrocisław książę Polan stał się Bracławem z Panonii. I udowodnij, że tak nie jest. No i weź sobie lekcje KULTURY. Zdecydowanie polecam.
      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
    Odpowiedz
     
     
     
     https://seczytam.blogspot.com/2016/07/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie_18.html?showComment=1472141847576#c9131285407815616440
     
     
     
     

wtorek, 9 sierpnia 2016

Chiny - bez makijażu?



Chiny, imperium strategicznych cwaniaczków

ANNA S. DĘBOWSKA
08.08.2016



*Dr Marcin Jacoby - sinolog, tłumacz, promotor kultury, wykładowca w Zakładzie Sinologii UW i menedżer projektu „Azja” w Instytucie Adama Mickiewicza. Realizował polskie projekty kulturalne podczas Expo w Szanghaju (2010), oficjalnego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji w Pekinie i Tokio (2011) oraz projektu „Polski październik w Korei” (2012)

ANNA S. DĘBOWSKA: O dawnych Chinach pisano, że jest tam „wszystko, co znajdziemy pod niebem”. Chińczycy nadal uważają się za centrum świata?

MARCIN JACOBY: Absolutnie tak. Po stuleciu poniżenia, jak nazywają sami XIX w., oraz po ekonomicznej zapaści za dyktatury Mao znów czują, że są mocarstwem. Przez tysiąclecia postrzegali na siebie tak: „Jesteśmy ośrodkiem świata, naszą energią cywilizacyjną obdzielamy sąsiednie kraje. Wszyscy ci, którzy są daleko od nas i którzy nie przyjęli naszej kultury, w tym Europejczycy, to barbarzyńcy”. Jeszcze przed naszą erą Chińczycy wypracowali niezwykle wysublimowaną kulturę opartą na filozofii politycznej Konfucjusza, która zdominowała całą Azję Wschodnią. Można powiedzieć, że konfucjanizm wyrobił charakter narodowy Chińczyków.

Na czym polegał?

- W Europie mylnie się uważa, że był to jakiś opresyjny system gnębienia wszystkich, którzy stoją w hierarchii niżej od nas. Tymczasem konfucjanizm mówił przede wszystkim o tym, że w organizmie państwowym czy społecznym każdy ma swoje miejsce i określoną rolę oraz wynikające z niej obowiązki. Cnota yi to prawość - świadomość tego, jak w danej sytuacji powinniśmy postąpić. Ren to humanitarność zbliżona do naszej miłości bliźniego. Xiao to miłość synowska, opiekowanie się rodzicami, starszymi, ale też lojalność wobec autorytetu. Poddany jest posłuszny władcy, ale władca powinien się poddanym opiekować. Jeśli tego nie robi, lud ma prawo wypowiedzieć mu posłuszeństwo.
Kultura chińska jest oczywiście zbudowana również na buddyzmie, który dotarł do Chin z Indii, i taoizmie, który z kolei jest filozofią rdzennie chińską. Taoizm wniósł do cywilizacji chińskiej ważne cechy, takie jak poddawanie się rytmowi przemian, elastyczność, dystans, miękką siłę i indywidualizm, którego stereotypowo nie wiążemy w ogóle z Chinami.

Konfucjanizm to już chyba przeszłość, bo dziś Państwo Środka zrzekło się opieki nad obywatelami.

- Konfucjanizm nigdy nie został w Chinach w pełni wprowadzony jako doktryna państwowa, pozostał ideałem. W praktyce Chiny były przez większość swojej długiej historii rządzone twardą, autorytarną ręką. To się akurat nie zmieniło. Buntu nie będzie, choć w historii Chin znajdziemy wiele przewrotów, wojen domowych lub walk dynastycznych. Dopóki obecna władza gwarantuje krajowi wzrost gospodarczy, żadne większe grupy społeczne nie zwrócą się przeciwko niej. A Chińczycy znów uwierzyli w siebie. Rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi na wszystkich polach to konflikt dwóch cywilizacji. Gra toczy się o wizję świata, nawet naukę, w której Chińczycy zapowiadają stworzenie własnych standardów.

Chcąc konkurować ze Stanami, powinni popracować nad wizerunkiem. Przeciętnemu Europejczykowi Chiny wciąż kojarzą się z tandetą i biedą.

- Ten zły wizerunek to cena, którą płacą za pierwszą falę kapitalizmu, gdy postawili na tanią produkcję i eksport. Ale to się zmienia: już inwestują w nowe technologie, wzmacniają popyt wewnętrzny. Na okładce mojej książki dwaj prości ludzie pochylają się nad grą strategiczną. Pola krzywo narysowali kamieniem na chodniku, pionki ulepili z jedzenia, ale zaraz może się okazać, że do nich należy cały świat.

Myślenie strategiczne to specjalność Chińczyków?

- Od wieków. Najlepiej pokazuje to stara chińska gra yi, współcześnie zwana weiqi, u nas lepiej znana pod japońską nazwą go. To rodzaj warcabów, w których nie chodzi o zbijanie pionków i wejście na pole przeciwnika. Okrąża się go tak, aby nie mógł wykonać swoimi pionkami żadnego ruchu. Chińczycy, inaczej niż ludzie Zachodu, nie dążą do konfrontacji. Mają inną strategię: wywieranie wpływu, powolne osłabianie i podporządkowywanie rywala. Przebiegłość i elastyczność to ich atuty. Widać to w chińskich sztukach walki, w których pokonuje się przeciwnika, wykorzystując jego słabości. Twardej sile przeciwstawia się miękkość i inteligencję, zamiast sztywnego trzymania się reguł można spróbować je obejść lub wykorzystać na swoją korzyść. Od sztuk walki po strategię wojskową i biznesową to jest wzór postępowania wypracowany przez chińską cywilizację.

Popularyzując w Chinach polską kulturę, nauczył się pan negocjować?

- Tak, a jest to bardzo trudny przeciwnik, bo niełatwo Chińczyków do czegoś przekonać. Są sprytni, w negocjacjach nawet kilkakrotnie potrafią zmienić stanowisko, gdy widzą, że ich starania są nieskuteczne. Myślą długofalowo, biorąc pod uwagę, że nawet jeśli na krótką metę coś stracą, to zyskają na dłuższą. Potrafią kłamać w żywe oczy.

Próbowali pana oszukać?

- Wielokrotnie kombinowali na wszystkie sposoby! Ale zawsze przy tym sprawdzają, czy im się to opłaca. Chińczyk nie wciśnie ci do siatki zepsutych owoców, jeśli uzna, że jeszcze do niego wrócisz i możesz zostać stałym klientem. Cwaniactwo? Tak, ale bardziej wyrafinowane niż polskie, bo praktykowane z większym rozmysłem.
Kiedyś znalazłem się w Chinach między młotem a kowadłem. Chińczycy kłamali w żywe oczy, że nie uda się nastroić fortepianu, a pianista upierał się, że nie zagra na czymś, co brzmi jak pianola. Chińczycy chcieli chyba oszczędzić na stroicielu, w każdym razie po mistrzowsku robili uniki. Dopiero gdy podniosłem głos i przycisnąłem ich do muru, załatwili sprawę. Ale więcej nie mieliśmy ze sobą do czynienia. Moje zachowanie uznali za naganne, bo postawiłem sprawę wprost, zamiast pozwolić im wyjść z tego z twarzą. A w Chinach twarz jest najważniejsza. Tam nie ma etosu rycerskiego z jego rozumieniem honoru, jak w Europie czy Japonii, jest za to twarz. Nie mówi się komuś wprost, że się myli lub że kłamie, robi się to w zawoalowany sposób, aby mimo wszystko dojść do porozumienia, a druga strona nie czuła się upokorzona.

To ludzie rodzinni?

- Bardzo! Chińczyk nie znosi samotności, najlepiej czuje się w grupie. Gdy wracam z Chin, Polska zawsze wydaje mi się zimna, a relacje między ludźmi oschłe. Również najważniejsze decyzje życiowe zwyczajowo podejmują za młodego człowieka jego rodzice czy dziadkowie, cieszący się autorytetem zdobywanym z wiekiem. Komunizm tę cechę nadwątlił, rozbijając wielopokoleniową rodzinę, wprowadzając politykę jednego dziecka, pakując ludzi do komun i mieszkań pracowniczych. Kapitalizm też nie sprzyja życiu rodzinnemu. Ludzie gonią za pieniądzem, podróżują za chlebem, nie mają czasu na prywatność.
Romantyzm jest obcy Chińczykom, to życiowi pragmatycy. Coraz więcej osób stawia na karierę i opóźnia decyzję o założeniu rodziny lub w ogóle rezygnuje z dzieci. Tylko że w Chinach jest ciężko samemu. Bo kto pomoże, gdy będziemy mieć ciężki wypadek lub zachorujemy na raka? Rodzina i przyjaciele to jedyny ratunek w kraju, w którym właściwie nie ma państwowej służby zdrowia i za wszystko słono się płaci. Na co liczy Polak, gdy dotknie go bezdomność, kalectwo lub bezrobocie? Na państwo. A Chińczyk może liczyć tylko na swoje guanxi, czyli siatkę znajomości.

Dlatego tak ważne są w Chinach prezenty?

- Bo za ich pomocą budujemy relację, na której nam zależy i która może w przyszłości zaprocentować. To jest rodzaj inwestycji w człowieka. Chińczycy są bardzo gościnni, czegoś takiego nie zaznałem nigdzie indziej: tej celebry, nadskakiwania, serdeczności, wybierania dla gościa najlepszych kąsków. Chińczyk myśli tak: „Zaproszę cię na kolację, kupię drogie dania, dam ci prezent, pokażę, że jesteś dla mnie ważny. Ale liczę na wzajemność i jestem ciekaw, jak się odwdzięczysz”.

Jest coś niezrozumiałego w tym, że w warunkach wilczego kapitalizmu Mao nadal uważany jest za ojca współczesnych Chin, a propaganda partyjna wygląda, jak w Polsce w latach 70. czy 80.

- Chińczykom nie przeszkadza kontrast między fasadowymi hasłami a rzeczywistością. Akceptuje się przewodnią rolę partii, bo dziś ona stoi na straży gospodarki rynkowej i ekonomicznego boomu w Chinach. Państwo bardzo pomaga biznesmenom, łatwo jest rozpocząć działalność gospodarczą, podatki są niskie i fiskus nie męczy jak w Polsce. Mam wrażenie, że u nas próbuje się za wszelką cenę utrudnić życie ludziom przedsiębiorczym. Tam wprost przeciwnie.
Zgadzam się, że trudno to pojąć, tym bardziej że w Chinach wciąż funkcjonuje nominalnie socjalizm z elementami gospodarki planowej, takimi jak pięciolatki, ale wielkie państwowe molochy przekształcają się w potężne przedsiębiorstwa międzynarodowe, a u dołu jest ferment w postaci gęstej sieci małych, prywatnych biznesów. To są koła zamachowe gospodarki. Na dole jest pracowite społeczeństwo, pośrodku rzutcy biznesmeni, a na górze autorytarna władza. I to działa.

Do Komunistycznej Partii Chin należy blisko 90 milionów członków. Nadal nie mogę tego pojąć.

- Sęk w tym, że bez przynależności do partii nie zrobi się w Chinach kariery, nie dostanie się pracy na kierowniczym stanowisku w żadnej państwowej firmie czy organizacji, a jest ich zdecydowanie najwięcej. To one dostają tanie kredyty państwowe i subwencje. Partia chroni, pomaga, zapewnia byt, więc młodzi w Chinach się do niej garną w nadziei, że będą tworzyć kastę urzędniczą na wzór tej, która rządziła krajem w okresie cesarstwa.

Korupcja od góry do dołu?

- Tak, ale paradoksalnie w Chinach klasa polityczna stoi na wyższym poziomie niż u nas. Polscy politycy są niekompetentni, nie obchodzi ich tak naprawę przyszłość kraju. U nas panuje doraźność. A w Chinach tabuny ekspertów, najczęściej wykształconych w USA, siedzą i myślą, co by tu zrobić, żeby utrzymać wzrost gospodarczy.

Pierwszy sekretarz też tak myśli?

- Myślę, że bardzo. Nie twierdzę, że tylko dlatego, że kocha swój naród. Chce się utrzymać przy władzy.

Chcę zostać chińskim Elonem Muskiem, dopiero zaczynam. Pierwszy mój krok to zapisać się do partii?

- To nie będzie konieczne w prywatnym biznesie. Ważne, żeby nie być na bakier z władzą. Inaczej nic się nie osiągnie. Najważniejsze będzie dla pani zbudowanie dobrych relacji z najważniejszymi lokalnymi urzędnikami państwowymi, którzy będą mieli wpływ na pani interesy, a są to członkowie partii, z czasem będą to może najwyższe władze. Trzeba z nimi chodzić na kolacje, wymieniać się prezentami. Z drugiej strony musi pani też mieć kapitał początkowy: relacje już zbudowane, dzięki rodzicom, w toku edukacji, bo w Chinach większość rzeczy załatwia się przez znajomych. Oficjalnie można się przez lata dobijać do jakichś drzwi, ale tę samą sprawę można też załatwić jednym telefonem do znajomego. U nas też tak jest, ale tam sto razy bardziej.

Klasa średnia liczy w miliardowych Chinach kilkaset milionów.

- To jest nowa grupa społeczna, która ogranicza się do ludzi w największych miastach, przede wszystkim na wschodzie kraju. Skorzystali na przemianach gospodarczych, mieli dobry start, bo za poprzedniego systemu pracowali w przedsiębiorstwach państwowych, nawiązali tam cenne kontakty, dorobili się emerytury albo mieszkania w centrum Pekinu, które warte jest teraz miliony.

Czego Chińczyk najbardziej się boi?

- Niestabilności gospodarczej i utraty pracy. Chorób w rodzinie, które obciążą go finansowo.

A co go najbardziej cieszy?

- Sukces dzieci. One są zabezpieczeniem na przyszłość. Chińczycy skłonni są do ogromnych wyrzeczeń, żeby zapewnić dzieciom lepszą przyszłość. „Moje życie jest nieważne, mogę harować po 14 godzin dziennie, ale moje dziecko pójdzie na uniwersytet”.

A co na pewno wkurzy Chińczyka?

- Krytycyzm wobec ojczyzny, jeśli czuje, że patrzymy na jego kraj z góry. Te ogromne kompleksy, które wynieśli z niedawnej przeszłości, powodują, że są wrogo nastawieni do krytyki.

Trudno ich lekceważyć.

- Tak, ale jednocześnie wciąż się ich poucza, że nie respektują praw człowieka, wraca się do kwestii Tybetu i Tajwanu, podważa lojalność Hongkongu. To są rzeczy, które nie tylko władze, lecz także przeciętnego Chińczyka na ulicy bardzo irytują.

Jakie są wentyle bezpieczeństwa w tak zestresowanym społeczeństwie?

- Hazard, który dotyka aż czterech procent społeczeństwa. To dwa razy więcej niż w Europie i USA razem wziętych. W mniejszym stopniu dotyka ich alkoholizm, choć to zależy od regionu. Z pozytywnych wentyli dla Chińczyków największą przyjemnością jest wieczorne wyjście z rodziną i znajomymi na kolację. Uwielbiają jeść, przesiadują na okrągło w restauracjach. Kuchnia to ich żywioł. Istnieje tam wiele odrębnych tradycji kulinarnych: łagodna kuchnia kantońska, aromatyczna syczuańska, pikantna hunańska, mączno-mięsna z prowincji Shaanxi, pełna ryb i owoców morza z prowincji Zhejiang Wszystko pyszne, nawet w tanich jadłodajniach.
U tych, którzy się dorobili, rodzi się zainteresowanie kulturą, potrzeba kontaktu ze sztuką. To są ludzie, którzy już mówią: „Pieniądze nie są najważniejsze, one niszczą”. I poszukują wartości, są świadomymi czytelnikami literatury światowej, chodzą na spektakle Krystiana Lupy.
Wentylem bywają poszukiwania duchowe. Przed wiekami nie udało się europejskim misjonarzom zakotwiczyć w Chinach chrześcijaństwa. Teraz Chińczycy sami zaczęli się nim interesować, bo odpowiada na ich potrzebę moralności, sensu życia, celu innego niż doczesność. Buddyzm świetnie się przyjął tysiąc pięćset lat temu w Chinach, ale teraz przestał być tak atrakcyjny dla ludzi szukających nowej drogi. Jest z nim trochę tak jak z katolicyzmem w Polsce: kojarzy się często ze skostnieniem, z korupcją, mieszaniem się w politykę.

Czy przeciętny Chińczyk ma świadomość historii swojego kraju, że to są co najmniej cztery tysiące lat?

- Chińczycy mówią nawet, że pięć tysięcy. Spisane dzieje datują się - jako sinolog mogę to potwierdzić - od XI w. p.n.e. Chińczycy są z tego dumni i świetnie znają historię swojego kraju. Niech pani poprosi przeciętnego Polaka, żeby wymienił dziesięciu królów Polski, na pewno będzie miał z tym problem. Chińczyk wymieni wszystkie dynastie i po kilku cesarzy w każdej.

Szkoła tak dobrze uczy?

- Też. Ale jeśli spojrzymy na chińską literaturę, teatr, to zorientujemy się, że wszędzie dominuje tematyka historyczna. Przemowy ich polityków są utkane różnymi odniesieniami do historii kraju, nawet starożytnej.

To może nas teraz trochę łączyć z Chińczykami

- Dzisiejsza Polska zbliża się do Chin pod wieloma względami, np. jeśli chodzi o wykorzystywanie historii i mediów do walki politycznej. Na tym podobieństwa się chyba kończą.
*****
Przedsiębiorczy jak Chińczyk 
"CHINY BEZ MAKIJAŻU", Marcin Jacoby, Muza, Warszawa
Gdy w 1978 r. Deng Xiaoping ogłosił nowy kurs polityczny, otwarcie Chin na świat i stopniowe wprowadzanie gospodarki rynkowej, ludzie natychmiast to podchwycili: wszyscy zaczęli otwierać biznesy. Chińczycy od tysięcy lat byli świetnymi handlowcami i bankierami. To oni stworzyli weksle, system banków z oddziałami, przeróżne złożone operacje finansowe. Pieniądze papierowe, które przejęliśmy w Europie, wymyślili w epoce Song, ok. XI-XII w. n.e. Jako kupcy zmonopolizowali handel w Azji południowo-wschodniej. Singapur, Malezja, Indonezja, Filipiny - wszędzie tam do dziś w biznesie przewodzą ludzie chińskiego pochodzenia. Mają smykałkę do handlu, są bardzo pracowici, dużo inwestują w edukację swoich dzieci. Widać to w USA, gdzie na najlepszych uniwersytetach elitę studencką tworzą Chińczycy.

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej 

Pierwszy sekretarz też tak myśli?

- Myślę, że bardzo. Nie twierdzę, że tylko dlatego, że kocha swój naród. Chce się utrzymać przy władzy.

Chcę zostać chińskim Elonem Muskiem, dopiero zaczynam. Pierwszy mój krok to zapisać się do partii?

- To nie będzie konieczne w prywatnym biznesie. Ważne, żeby nie być na bakier z władzą. Inaczej nic się nie osiągnie. Najważniejsze będzie dla pani zbudowanie dobrych relacji z najważniejszymi lokalnymi urzędnikami państwowymi, którzy będą mieli wpływ na pani interesy, a są to członkowie partii, z czasem będą to może najwyższe władze. Trzeba z nimi chodzić na kolacje, wymieniać się prezentami. Z drugiej strony musi pani też mieć kapitał początkowy: relacje już zbudowane, dzięki rodzicom, w toku edukacji, bo w Chinach większość rzeczy załatwia się przez znajomych. Oficjalnie można się przez lata dobijać do jakichś drzwi, ale tę samą sprawę można też załatwić jednym telefonem do znajomego. U nas też tak jest, ale tam sto razy bardziej.

Klasa średnia liczy w miliardowych Chinach kilkaset milionów.

- To jest nowa grupa społeczna, która ogranicza się do ludzi w największych miastach, przede wszystkim na wschodzie kraju. Skorzystali na przemianach gospodarczych, mieli dobry start, bo za poprzedniego systemu pracowali w przedsiębiorstwach państwowych, nawiązali tam cenne kontakty, dorobili się emerytury albo mieszkania w centrum Pekinu, które warte jest teraz miliony.

Czego Chińczyk najbardziej się boi?

- Niestabilności gospodarczej i utraty pracy. Chorób w rodzinie, które obciążą go finansowo.

A co go najbardziej cieszy?

- Sukces dzieci. One są zabezpieczeniem na przyszłość. Chińczycy skłonni są do ogromnych wyrzeczeń, żeby zapewnić dzieciom lepszą przyszłość. „Moje życie jest nieważne, mogę harować po 14 godzin dziennie, ale moje dziecko pójdzie na uniwersytet”.

A co na pewno wkurzy Chińczyka?

- Krytycyzm wobec ojczyzny, jeśli czuje, że patrzymy na jego kraj z góry. Te ogromne kompleksy, które wynieśli z niedawnej przeszłości, powodują, że są wrogo nastawieni do krytyki.

Trudno ich lekceważyć.

- Tak, ale jednocześnie wciąż się ich poucza, że nie respektują praw człowieka, wraca się do kwestii Tybetu i Tajwanu, podważa lojalność Hongkongu. To są rzeczy, które nie tylko władze, lecz także przeciętnego Chińczyka na ulicy bardzo irytują.

Jakie są wentyle bezpieczeństwa w tak zestresowanym społeczeństwie?

- Hazard, który dotyka aż czterech procent społeczeństwa. To dwa razy więcej niż w Europie i USA razem wziętych. W mniejszym stopniu dotyka ich alkoholizm, choć to zależy od regionu. Z pozytywnych wentyli dla Chińczyków największą przyjemnością jest wieczorne wyjście z rodziną i znajomymi na kolację. Uwielbiają jeść, przesiadują na okrągło w restauracjach. Kuchnia to ich żywioł. Istnieje tam wiele odrębnych tradycji kulinarnych: łagodna kuchnia kantońska, aromatyczna syczuańska, pikantna hunańska, mączno-mięsna z prowincji Shaanxi, pełna ryb i owoców morza z prowincji Zhejiang Wszystko pyszne, nawet w tanich jadłodajniach.
U tych, którzy się dorobili, rodzi się zainteresowanie kulturą, potrzeba kontaktu ze sztuką. To są ludzie, którzy już mówią: „Pieniądze nie są najważniejsze, one niszczą”. I poszukują wartości, są świadomymi czytelnikami literatury światowej, chodzą na spektakle Krystiana Lupy.
Wentylem bywają poszukiwania duchowe. Przed wiekami nie udało się europejskim misjonarzom zakotwiczyć w Chinach chrześcijaństwa. Teraz Chińczycy sami zaczęli się nim interesować, bo odpowiada na ich potrzebę moralności, sensu życia, celu innego niż doczesność. Buddyzm świetnie się przyjął tysiąc pięćset lat temu w Chinach, ale teraz przestał być tak atrakcyjny dla ludzi szukających nowej drogi. Jest z nim trochę tak jak z katolicyzmem w Polsce: kojarzy się często ze skostnieniem, z korupcją, mieszaniem się w politykę.

Czy przeciętny Chińczyk ma świadomość historii swojego kraju, że to są co najmniej cztery tysiące lat?

- Chińczycy mówią nawet, że pięć tysięcy. Spisane dzieje datują się - jako sinolog mogę to potwierdzić - od XI w. p.n.e. Chińczycy są z tego dumni i świetnie znają historię swojego kraju. Niech pani poprosi przeciętnego Polaka, żeby wymienił dziesięciu królów Polski, na pewno będzie miał z tym problem. Chińczyk wymieni wszystkie dynastie i po kilku cesarzy w każdej.

Szkoła tak dobrze uczy?

- Też. Ale jeśli spojrzymy na chińską literaturę, teatr, to zorientujemy się, że wszędzie dominuje tematyka historyczna. Przemowy ich polityków są utkane różnymi odniesieniami do historii kraju, nawet starożytnej.To może nas teraz trochę łączyć z Chińczykami
- Dzisiejsza Polska zbliża się do Chin pod wieloma względami, np. jeśli chodzi o wykorzystywanie historii i mediów do walki politycznej. Na tym podobieństwa się chyba kończą.


*****
Przedsiębiorczy jak Chińczyk 

"CHINY BEZ MAKIJAŻU", Marcin Jacoby, Muza, Warszawa

Gdy w 1978 r. Deng Xiaoping ogłosił nowy kurs polityczny, otwarcie Chin na świat i stopniowe wprowadzanie gospodarki rynkowej, ludzie natychmiast to podchwycili: wszyscy zaczęli otwierać biznesy. Chińczycy od tysięcy lat byli świetnymi handlowcami i bankierami. To oni stworzyli weksle, system banków z oddziałami, przeróżne złożone operacje finansowe. Pieniądze papierowe, które przejęliśmy w Europie, wymyślili w epoce Song, ok. XI-XII w. n.e. Jako kupcy zmonopolizowali handel w Azji południowo-wschodniej. Singapur, Malezja, Indonezja, Filipiny - wszędzie tam do dziś w biznesie przewodzą ludzie chińskiego pochodzenia. Mają smykałkę do handlu, są bardzo pracowici, dużo inwestują w edukację swoich dzieci. Widać to w USA, gdzie na najlepszych uniwersytetach elitę studencką tworzą Chińczycy.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej






http://wyborcza.pl/7,75410,20513234,imperium-strategicznych-cwaniaczkow.html









Rosja nie będzie walczyć na swoim terenie



Doradca Putina: dodatkowa broń NATO nie pomoże Polsce - w razie kryzysu ta broń zostanie zniszczona


„Nie zrezygnujemy ze statusu światowej potęgi. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji” – zapowiada znany rosyjski analityk i doradca Władimira Putina Siergiej Karaganow w rozmowie z „Der Spiegel”. „Państwa takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona

Według Siergieja Karaganowa, już w czasie wojny w Gruzji w 2008 roku wzajemne zaufanie wielkich mocarstw „oscylowało wokół zera”, zaś Rosja zaczęła na nowo zbroić swoją armię. W wywiadzie dla niemieckiego „Der Spiegel”, opublikowanego na stronach portalu Onet.pl zaznaczył, że od tamtego czasu sytuacja drastycznie się pogorszyła:

„Ostrzegaliśmy NATO przed zbliżaniem się do granic Ukrainy, ponieważ stworzyłoby to dla nas sytuację nie do przyjęcia. Rosja powstrzymała posuwanie się Zachodu w tym kierunku, na pewien czas zażegnało to, miejmy nadzieję, niebezpieczeństwo wybuchu wielkiej wojny w Europie. Lecz propaganda, jaka trwa obecnie, przypomina czas przed nową wojną”.


Karaganow stwierdził także, że w Rosji „istnieje silna świadomość, że musimy się bronić (…), być przygotowani na wszystko, stąd ta ostra niekiedy [rosyjska – red.] propaganda”.

Zarzuca z kolei zachodnim mediom, że oczerniają Rosję i twierdzą, że grozi ona inwazją.

„Obecnie państwa wschodnioeuropejskie, takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona. Rosja nie będzie nigdy więcej walczyć na swoim terenie…– podkreślił rosyjski analityk. Dodał, że NATO jest znacznie bliżej granic Rosji niż niegdyś, a zmieniła się m.in. broń. Wszystko wygląda znacznie gorzej niż trzydzieści czy czterdzieści lat temu” – uważa doradca Putina.


Karaganow przyznał, że pojawiające się wśród rosyjskich elit twierdzenia o tym, że Zachód dąży do wojny, by podzielić Rosję, są przesadzone. „Z pewnością jest to przesada” – powiedział zaznaczając, że z kolei politycy w USA mówią, że sankcje powinny spowodować zmianę władzy w Rosji. „To jest wystarczająco agresywne” – uznał. Dodał też, że rosyjskie elity polityczne nie są gotowe na reformy wewnętrzne i ich nie chcą. Przypomniał również, że Rosja „opiera się na dwóch narodowych ideach – obronie i suwerenności”, zaś w tym kraju „kwestie bezpieczeństwa traktuje się ze znacznie większą czcią niż w innych krajach”. Podkreślił też, że w Rosji rozszerzenie NATO został odebrane jako zdrada.

„Chcemy zapobiec dalszej destabilizacji świata. I chcemy mieć status wielkiego mocarstwa. Z tego nie możemy niestety zrezygnować, bo ów status w ciągu ostatnich trzystu lat stał się częścią naszego genomu. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji, strefy pokoju i współpracy. Do tej Eurazji będzie należał również subkontynent europejski” – powiedział Karaganow.


Analityk mówił także, że Rosja nie ma najmniejszego zaufania do Zachodu. „Istnieje taki środek, jak zaskoczenie taktyczne. Powinniście wiedzieć, że jesteśmy już mądrzejsi, silniejsi i bardziej zdecydowani– powiedział doradca Putina.


„Rosjanie są kiepskimi handlowcami, niechętnie zajmują się ekonomią, za to są wybitnymi wojownikami. Wy w Europie macie inny system polityczny, taki, który nie potrafi dopasować się do wyzwań nowego świata. Niemiecka kanclerz powiedziała, że nasz prezydent żyje w innym świecie. Ja sądzę, że on żyje właśnie w tym realnym– mówił Karaganow w kontekście rosyjskich działań w Syrii.


„Część europejskich elit dążyła do konfrontacji z Rosją, teraz więc nie pomożemy Europie, choć w kwestii uchodźców moglibyśmy to zrobić” – zaznaczył analityk dodając, że przez następne kilkadziesiąt lat Europa Zachodnia nie będzie żadnym wzorcem dla Rosji. Zauważył też, że dla Moskwy koncentracja wojsk NATO oznacza groźbę wojny. Odniósł się w tym kontekście do stacjonowania batalionów NATO na tzw. wschodniej flance Sojuszu:


„Gadanie o tym, że chcemy zaatakować kraje bałtyckie, jest idiotyczne. Po co NATO rozmieszcza tam broń? Proszę sobie wyobrazić, co stanie się tam w przypadku kryzysu. NATO-wska pomoc dla państw bałtyckich jest symboliczna, to prowokacja. Jeśli NATO rozpocznie agresję przeciwko mocarstwu atomowemu takiemu jak my, zostanie to ukarane”.

Karaganow krytycznie odniósł się także do sytuacji społeczno-politycznej w Europie Zachodniej:

„Niepokoi mnie, gdy Europejczycy domagają się coraz więcej demokracji. Brzmi to tak, jak dawniej, kiedy u nas żądano coraz więcej socjalizmu”.


W odpowiedzi na pytanie o błędy w rosyjskiej polityce zagranicznej, Karaganow powiedział, że Rosja nie miała żadnej strategii politycznej wobec byłych republik radzieckich, nie zrozumiała ich nowej sytuacji. „Jedyną rzeczą, jaką zrobiliśmy, było subwencjonowanie tych państw i kupowanie ich elit – za pieniądze, które zostały potem ukradzione, prawdopodobnie wspólnie. Nie udało się nam więc zapobiec konfliktowi na Ukrainie” – zaznaczył analityk.


Karaganow zapowiedział także, że nie należy spodziewać się zasadniczych ustępstw ze strony Rosji po wrześniowych wyborach parlamentarnych:


„Mentalnie nasz kraj stał się euroazjatycką potęgą – ja byłem jednym z intelektualnych ojców zwrócenia się na Wschód. Teraz jednak uważam, że nie powinniśmy się odwracać od Europy. Musimy szukać sposobów, by przywrócić nasze relacje”.


Siergiej Karaganow jest honorowym przewodniczącym wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej. Tworzy ona koncepcje rosyjskich strategii dotyczących światowej polityki. W maju przedstawiła ona nowe tezy polityki zagranicznej. Karaganow jest również doradcą Władimira Putina.