Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania tradycja, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania tradycja, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 marca 2022

Skąd wojna na Ukrainie?

 

Bardzo ciekawy artykuł, autor bardzo logicznie i prosto wykłada jak doszło do interwencji Rosji na Ukrainie.

Zwraca min. uwagę na to, że za zajścia na Ukrainie odpowiedzialne są również władze niemieckie i francuskie - sygnatariusze Porozumień Mińskich.



Uwaga!

Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał.



przedruk


Thierry Meyssan jest znanym francuskim dziennikarzem antyglobalistycznym i antyatlantyckim, jego artykuł wyraża poglądy części francuskiej niezależnej lewicy na konflikt ukraińsko-rosyjski.


Zachodnia opinia publiczna pogrążona jest w skrajnych emocjach z powodu wojny na Ukrainie i mobilizuje się do pomocy walczącym Ukraińcom. Dla wszystkich wydaje się oczywiste, że dyktator Władimir Putin wystąpił przeciwko młodej demokracji ukraińskiej.

W każdym konflikcie przekonywani jesteśmy, że to ci inni są tymi złymi, zaś nasi to wyłącznie ci dobrzy. Stajemy się podatnymi odbiorcami wojennej propagandy również dlatego, że nie pamiętamy historii wcześniejszych konfliktów i nie wiemy prawie nic o Ukrainie. Warto zatem wszystkiemu przyjrzeć się bliżej.

Kto zaczął?

Podobnie jak na podwórku, gdzie bawiliśmy się z rówieśnikami w dzieciństwie, także i w tym przypadku chcielibyśmy poznać odpowiedź na pytanie: kto zaczął? I nie ma tu żadnych wątpliwości: osiem lat temu Stany Zjednoczone zorganizowały przy pomocy uzbrojonych grup przewrót w Kijowie. W szeregach tych grup byli ludzie, którzy określali się mianem nacjonalistów, choć w rzeczywistości bardzo dalecy byli od tego, co powszechnie za nacjonalizm się uznaje. Twierdzili, że są prawdziwymi Ukraińcami pochodzenia skandynawskiego czy pragermańskiego, nie mającymi nic wspólnego ze Słowianami, jakimi są Rosjanie. Bardziej niż spadkobiercami Stepana Bandery, przywódcy ukraińskich kolaborantów z nazistami, odpowiednika Philippe’a Pétaina dla Francuzów, uznali się oni za kontynuatorów linii, którą we Francji uosabiał Joseph Darnand oraz żołnierze francuskiej dywizji Waffen SS Charlemagne. Ci Ukraińcy, którzy uznawali swoje pochodzenie za słowiańskie, określili tych, którzy uznawali się za potomków Skandynawów i plemion pragermańskich mianem „neonazistów”.

We Francji określenie „nazista” przybrało charakteru obelgi, za pomocą której obrazić można każdego. Ujmując rzecz historycznie, nazizm był ruchem uznającym rasową wizję ludzkości pozwalającą uzasadniać istnienie imperiów kolonialnych. Według niego, ludzie należą do różnych „ras”, dziś powiedzielibyśmy – „gatunków”. Nie mogą mieć one wspólnego potomstwa, tak jak klaczy nie wolno mu go mieć z osłem. Ten ostatni przypadek w przyrodzie skutkuje narodzinami muła, który zazwyczaj jest bezpłodny. Na bazie takich argumentów naziści zakazali mieszania się ras. W latach 1930. ich ideologia uznawana była za naukę i wykładana była na uniwersytetach, nie tylko w Niemczech, lecz także w Skandynawii i w Stanach Zjednoczonych. Jej tez bronili słynni uczeni. Na przykład, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z 1973 roku, Konrad Lorenz był gorliwym nazistą. Pisał m.in., że zachowanie czystości rasy wymaga wyeliminowania homoseksualistów, niczym skalpel chirurga wycina nowotwór, bo ich mieszane dziedzictwo genetyczne pozwala im na niezauważalne wtapianie się pomiędzy przedstawicieli innych ras.

Uczeni ci nie byli bardziej poważni od tych, którzy ogłaszali apokalipsę podczas epidemii Covid-19. Mieli wprawdzie tytuły naukowe, lecz brakowało im jakiegokolwiek warsztatu.

Współczesna Rosja ufundowana jest na pamięci wydarzeń, które my określamy II wojną światową, a Rosjanie – Wielką Wojną Ojczyźnianą. Jej znaczenie dla nas i dla nich jest odmienne. U nas, we Francji, wojna trwała zaledwie kilka miesięcy, po czym uwierzyliśmy w zwycięstwo nazistów i zdecydowaliśmy się na kolaborację. Patrzyliśmy jak naziści i pétainiści uwięzili po 1940 roku 66 tys. osób, zazwyczaj za „terroryzm” (udział w ruchu oporu). Po 1942 roku zatrzymano 76 tys. Żydów, których wysłano na Wschód, do obozów zagłady, za przynależność do „rasy niższej”. W Związku Radzieckim naziści nikogo nie aresztowali. Chcieli unicestwić lub zniewolić wszystkich Słowian po to, by po 30 latach zwolnić „przestrzeń życiową”, na której mieli zbudować swoje imperium kolonialne (Generalplan Ost). To dlatego straty ZSRR wyniosły 27 mln istnień. W odróżnieniu od naszej pamięci, w pamięci Rosjan naziści stanowią egzystencjalne zagrożenie.


Gdy do władzy w Kijowie trafili nowi ludzie, nie określali się oni mianem „nazistów”, lecz „nacjonalistów” na podobieństwo Stepana Bandery, który również za nacjonalistę się uważał, a w pewnym momencie odciął się od ludobójczych zamiarów wobec Słowian i Żydów. Nowa ekipa uznała poprzednie władze za „prorosyjskie”, choć było to bezpodstawne, oraz zabroniła wszelkich nawiązań do kultury rosyjskiej. Chodziło przede wszystkim o język rosyjski. Większość Ukraińców była dwujęzyczna, posługiwała się rosyjskim i ukraińskim. Powiedziano im nagle, że od tej pory nie będą mogli używać swojego języka w szkołach i urzędach. Zbuntował się w zdecydowanej większości rosyjskojęzyczny Donbas. Niezadowoleni byli również przedstawiciele mniejszości węgierskiej, która wcześniej, mając wsparcie Węgier, korzystała z węgierskojęzycznych szkół. Ukraińcy z Donbasu zażądali autonomii dla obwodu donieckiego i ługańskiego oraz praw językowych. Oba obwody ogłosiły się wkrótce niezależnymi republikami. Nie oznaczało to jednak, że chciały docelowo owej niepodległości; zależało im raczej na autonomii na wzór niegdysiejszej Republiki Kalifornii w Stanach Zjednoczonych, czy republik związkowych ZSRR.


W 2014 roku prezydent Francois Hollande i kanclerz Angela Merkel posadzili za jednym stołem przedstawicieli Kijowa i Donbasu oraz doprowadzili do wynegocjowania porozumień mińskich. Ich gwarantami były Francja, Niemcy i Rosja.


Choć Kijów się pod nimi podpisał, nigdy nie zamierzał ich realizować. Zamiast tego zbroił „nacjonalistyczne” oddziały i wysyłał je w pobliże Donbasu. Zachodni ekstremiści przyjeżdżali sobie postrzelać na Ukrainę. 

Miesiąc temu, według samego Kijowa, różne formacje paramilitarne liczyły w sumie 102 tys. osób. 

Stanowią teraz 1/3 całych ukraińskich sił zbrojnych i weszły w skład Sił Obrony Terytorialnej.

 Dodatkowo, na Ukrainę dotarły posiłki złożone z 66 tys. zagranicznych „nacjonalistów” z całego świata, mających odeprzeć inwazję rosyjską.


Według samych władz w Kijowie, w ciągu ośmiu lat od podpisania porozumień mińskich, bojówki te zabiły w sumie 14 tys. ludzi. Liczba ta zawiera również ofiary w ich własnych szeregach, jednak nie były one zbyt liczne. Rosja powołała w tej sprawie własny zespół śledczy. Policzyła nie tylko ofiary śmiertelne, lecz również rannych. Wyszło ich w sumie 22 tys. Prezydent Władimir Putin mówił w tym kontekście na temat „ludobójstwa” nie w sensie etymologicznym, czyli zniszczenia jakiegoś narodu, lecz w sensie prawnym – przestępstwa popełnionego na polecenie władz przeciwko określonej grupie etnicznej.

Problem polega na tym, że władze w Kijowie nie stanowią monolitu i nikt nie wydawał bezpośrednich rozkazów dokonania tej rzezi. Rosja przypisuje wszakże odpowiedzialność za nią prezydentowi Petrowi Poroszence i jego następcy Wołodymyrowi Zełeńskiemu. My (tj. Francja - MS) również za to odpowiadamy, jako gwaranci nigdy nie wprowadzonych w życie porozumień mińskich. Tak, jesteśmy współodpowiedzialni za tą hekatombę.

Najgorsze miało dopiero nastąpić. 1 lipca 2021 roku prezydent Zełeński, który wcześniej dozbrajał „nacjonalistyczne” bojówki i odmawiał realizacji porozumień mińskich, podpisał ustawę nr 38 – O ludności rdzennej. 

Ustawa ta gwarantuje prawa Tatarów i Karaimów (Żydów nieuznających Talmudu), w tym językowe, nie przyznając żadnych praw Słowianom. Ci ostatni, według niej, nie istnieją. Nie chroni ich żadne prawo. Są Untermenschen, podludźmi. 

Po raz pierwszy od 77 lat parlament europejskiego kraju przegłosował rasistowskie przepisy. Powiecie, że przecież są organizacje broniące praw człowieka, że pewnie protestowały. Nic podobnego. Cisza. A nawet zachwyty Bernarda-Henriego Lévy.


Po co ta wojna?

Nasze postrzeganie wydarzeń deformowane jest przez nasze stereotypy. Funkcjonują one przede wszystkim w krajach bałtyckich oraz państwach objętych niegdyś działaniem „doktryny Breżniewa”. Ludzie uznają a priori, że Rosjanie są spadkobiercami Związku Radzieckiego. Tymczasem najważniejsi radzieccy przywódcy nie byli Rosjanami. Josif Stalin był Gruzinem, Nikita Chruszczow – Ukraińcem itd. Ukraińcem był też Leonid Breżniew.

Dopóki Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa uznawane były za część Ukrainy zabijanie ich mieszkańców było jej wewnętrzną sprawą. Nikt nie był w stanie ich bronić. Jednak Francja i Niemcy, będąc gwarantami porozumień mińskich zatwierdzonych następnie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, wzięły na siebie odpowiedzialność za zakończenie tego konfliktu. Nie uczyniły tego.

Wymiar sprawy uległ zmianie, gdy 21 lutego 2022 roku Rosja uznała niepodległość dwóch republik Donbasu. Mordowanie ich mieszkańców przestało być sprawą wewnętrzną i stało się kwestią międzynarodową. 23 lutego, w przededniu interwencji rosyjskiej, zebrała się Rada Bezpieczeństwa. Na tym spotkaniu sekretarz generalny ONZ António Guterres nie kwestionował legalności uznania przez Rosję republik, ani rosyjskiej interwencji wojskowej przeciwko neonazistom. Zaapelował jedynie do Rosji, by ta dała szansę na pokojowe rozwiązanie.

Prawo międzynarodowe nie zakazuje prowadzenia wojny, lecz dąży do jej uniknięcia. Wobec faktu, że posiedzenie rady nie przyniosło efektów, Rosja miała prawo udzielić pomocy mieszkańcom Donbasu mordowanym przez neonazistów. Zrobiła to już następnego dnia, 24 lutego.

Prezydent Władimir Putin, który czekał od ośmiu lat, nie mógł już dłużej czekać. Nie tylko dlatego, że codziennie ginęli ludzie; nie tylko dlatego, że armia ukraińska szykowała się do popełnienia kolejnych zbrodni 8 marca; lecz dlatego, że prawo rosyjskie zobowiązuje go do ochrony własnych obywateli. Przygotowując się do emigracji, zdecydowana większość mieszkańców Donbasu uzyskała w ostatnich latach obywatelstwo rosyjskie.

Ucieczka 2 milionów Ukraińców

Podobnie jak w przypadku pozostałych wojen wzniecanych przez NATO, jesteśmy świadkami ucieczki ludności. Francuzom może to przypominać 1940 rok, gdy ludzie uciekali przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi. Obawiali się oni wówczas, że Wehrmacht może dopuszczać się masowych gwałtów, podobnie jak Deutsches Heer na początku I wojny światowej. Niemcy okazali się jednak zdyscyplinowani i nie uciekali się do tego rodzaju przemocy. Okazało się zatem, że masowa ucieczka Francuzów pozbawiona była obiektywnych przyczyn i wynikała wyłącznie ze strachu.

Od czasów wojny w Kosowie NATO rozwinęło koncepcję sterowania ruchami ludności 

(zob. Kelly M. Greenhill, Strategic Engineered Migration as a Weapon of War, „Civil War Journal”, Volume 10, Issue 1, July 2008; Kelly M. Greenhill, Understanding the Coercive Power of Mass Migrations, [w:] Kelly M. Greenhill, Weapons of Mass Migration: Forced Displacement, Coercion and Foreign Policy, Ithaca 2010; Kelly M. Greenhill, Migration as a Coercive Weapon: New Evidence from the Middle East, [w] Kelly M. Greenhill, Coercion: The Power to Hurt in International Politics, Oxford 2018).  


W 1999 roku Sojusz zorganizował ewakuację ponad 290 tys. mieszkańców Kosowa z Serbii do Macedonii  w ciągu trzech dni. Jeśli macie więcej niż 30 lat, pamiętacie zapewne przygnębiające obrazki długiego szeregu ludzi maszerujących dziesiątki kilometrów wzdłuż linii kolejowej. Wykorzystano je, by pokazać rzekome represje etniczne dokonywane przez administrację Slobodana Miloševicia i uzasadnić nadciągającą wojnę. Kosowarzy nie wiedzieli dokąd idą, ale wierzyli, że czeka ich tam lepsza przyszłość. Pamiętacie też syryjskie migracje sprzed siedmiu lat. Chodziło w niej o osłabienie kraju poprzez zmniejszenie populacji. Tym razem nasze emocje ma wzbudzić widok kobiet i dzieci; mężczyźni mają pozostać na miejscu, by walczyć z Rosjanami.

Za każdym razem działa to na nas przygnębiająco. Jednak fakt, że Kosowarzy, Syryjczycy czy Ukraińcy cierpieli w tych warunkach, nie oznacza, że mieli rację, podejmując decyzję o wyjeździe.

Unia Europejska przyjmuje wszystkich ukraińskich uchodźców. Kraje strefy Schengen wpuszczają każdego, kto stwierdzi, że ucieka przed wojną na Ukrainie. Według władz niemieckich, co czwarty z tych „uchodźców” przysięgających, że pracowali i mieszkali na Ukrainie, nie ma paszportu ukraińskiego, lecz algierski, białoruski, indyjski, marokański, nigeryjski czy uzbekistański; to ludzie, którzy korzystają z otwartych drzwi, by znaleźć się legalnie w UE. Nikt nie weryfikuje ich wcześniejszego miejsca pobytu na Ukrainie.


Warto zadać pytanie dlaczego Ukraińcy nie wspierają władz swego kraju. 

Podczas wojny w Kosowie mieszkańcy Belgradu stali dzień i noc na miejskich mostach, by uniemożliwić bombardowanie ich przez NATO. 

Podczas wojny w Libii miliony ludzi gromadziły się w Trypolisie, by wyrazić poparcie dla swojego przywódcy Muammara Kaddafiego

Podczas wojny syryjskiej milion osób wyraziło swoje poparcie dla prezydenta Baszara al-Asada.

 Na Ukrainie nie dzieje się nic podobnego. Przeciwnie, mówi nam się o tym, że oddziały Obrony Terytorialnej polują na „rosyjskich sabotażystów”, choć OBWE stwierdziła, że przed rozpoczęciem operacji na Ukrainie nie było rosyjskich żołnierzy.


Szokujące obrazki

Powinniśmy nauczyć się z poprzednich konfliktów, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Od czasów wojny w Kosowie NATO opanowało do perfekcji propagandę wojenną. Doszło wtedy do zmiany rzecznika prasowego Sojuszu w Brukseli. Jego następca, Jamie Shea, codziennie dzielił się szczegółowymi historyjkami o okrucieństwach serbskich „zbrodniarzy” i o rzekomym oporze Kosowarów. Redagowałem wówczas codzienną gazetę „Journal of the War in Europe”. Porównałem te przekazy NATO z przekazami niewielkich agencji prasowych na Bałkanach. Z każdym dnie różnice pomiędzy nimi stawały się coraz większe. W moim przekonaniu, prawda leżała pośrodku. Po wojnie okazało się jednak, że opowieści Jamie’go Shea oparte były na kompletnych wymysłach, którymi zapełniał on całe kolumny naiwnych gazet, zaś doniesienia niewielkich mediów bałkańskich okazały się prawdziwe. Prawda nie była po stronie NATO.

Dlatego podchodzę do konsensusu zachodnich mediów z nieufnością. Gdy mówi nam się o tym, że Rosjanie ostrzelali elektrownię jądrową, myślę o kłamstwach prezydenta George’a W. Busha  w sprawie broni masowego rażenia „dyktatora” Saddama Husajna. Gdy słyszymy o Rosjanach, którzy mieli zbombardować szpital dziecięcy w Mariupolu, wspominam historię o kuwejckich dzieciach rzekomo porwanych wprost z inkubatorów przez strasznych irackich żołnierzy. Gdy słyszę, że zły prezydent Putin oszalał i przypomina Adolfa Hitlera, przypominam sobie, jak Zachód potraktował Muammara Kaddafiego czy prezydenta Baszara al-Asada.

Dlatego nie biorę tych wszystkich oskarżeń poważnie. Ukraińscy żołnierze na Wyspie Wężowej nie zginęli w wyniku ostrzału, jak twierdził Zełeński, lecz poddali się oddziałom rosyjskim, co później i on musiał przyznać. Miejsce pamięci egzekucji Żydów w Babim Jarze nie zostało zniszczone przez Rosjan, którzy z szacunkiem odnoszą się do ofiar nazistowskiego barbarzyństwa. Zaporoska Elektrownia Jądrowa nie została przez nich ostrzelana. Ochraniały ją przez kilka dni wspólnie jednostki rosyjskie i ukraińskie. Co więcej, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że nie wystąpiły żadne zagrożenia skażeniem radioaktywnym. Szpital dziecięcy w Mariupolu nie został zbombardowany. Ewakuowany został trzy dni wcześniej i przekształcony w koszary pułku „Azow” (neonazistów), o czym Rosja od razu informowała ONZ.

Nie ruszają mnie zatem wezwania do zabójstwa „dyktatora” Putina.

Bitwy

Nietrudno zauważyć, że obrazki ze zwycięskich „bitew” toczonych przez armię ukraińską są wciąż te same. Łatwo też spostrzec, że na każdym z nich widać zaledwie kilka zniszczonych pojazdów. Czyżby nasi reporterzy wojenni nigdy dotąd nie widzieli prawdziwych wojen? Interpretujemy obrazki nie na podstawie tego, co widzimy, lecz na podstawie towarzyszących im komentarzy.

Już od tygodni słyszymy, że wojska rosyjskie okrążają Kijów i znajdują się w odległości 15 kilometrów od miasta, że posuwają się każdego dnia do przodu (choć ciągle brakuje im tych 15 kilometrów) i że przygotowują się do zadania ostatecznego ciosu. Robię krok wstecz za każdym razem, gdy słyszę jak zły „dyktator” Putin pragnie obedrzeć ze skóry sympatycznego prezydenta Zełeńskiego (tego samego, który uzbraja neonazistów i podpisał rasistowską ustawę).

W planach wojsk rosyjskich nigdy nie było zajęcia dużych miast. Trzymają się od nich z daleka, za wyjątkiem Mariupola. Walczą z „nacjonalistycznymi” bojówkami i z neonazistami. Moja sympatia, jako Francuza, któremu bliska jest tradycja ruchu oporu przeciwko nazizmowi, jest po ich stronie.

Armia rosyjska stosuje na Ukrainie taktykę taką samą, jak w Syrii: okrąża miasta, w których chroni się przeciwnik, następnie otwiera korytarze humanitarne dla ludności cywilnej, by w końcu zniszczyć jednostki bojowe chowające się na terenie miejskim. To dlatego bojówki neonazistowskie blokują te korytarze i uniemożliwiają ewakuację cywilom. To taktyka stosowania żywej tarczy.

Obecna wojna charakteryzuje się dużą mobilnością. Wszyscy muszą poruszać się bardzo szybko. Oddziały rosyjskie przemieszczają się ciężarówkami i wozami opancerzonymi. Nie używają czołgów bojowych. Byłyby one obecnie mało przydatne w realiach działań operacyjnych. W 2006 roku widzieliśmy, jak Hezbollah dziesiątkował izraelskie Merkavy. Wojska rosyjskie korzystają z szybkich wozów opancerzonych. W związku z tym, że Zachód dostarczył armii ukraińskiej i bojówkom neonazistowskim dziesiątki tysięcy sztuk broni przeciwpancernej, ciężarówki ostrzeliwane są właśnie z niej. Nie są to bitwy, lecz po prostu zasadzki.

Trzy zapalniki

Jakby sytuacja nie była już aż nadto skomplikowana, prezydent Zełeński ogłosił na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, tuż przed wojną, swój zamiar uzyskania broni jądrowej, wbrew temu, że jego kraj jest sygnatariuszem Traktatu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej.

Następnie okazało się, że rosyjskie wojska zdobyły i opublikowały plany robocze władz w Kijowie zakładające zbrojną inwazję na Krym i Donbas 8 marca.

Wreszcie, rosyjska armia odkryła 15 pracujących na rzecz Pentagonu laboratoriów prowadzących badania nad bronią biologiczną. Ogłosiła również, że przejęła dokumentację i zneutralizowała 320 pojemników z patogenami. Stany Zjednoczone są sygnatariuszem Konwencji ONZ o broni biologicznej, której przestrzegają na własnym terytorium, lecz lekceważą zagranicą. Dokumenty na ten temat zostały opublikowane już dwa miesiące temu przez bułgarskiego dziennikarza. 8 marca chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło się do Pentagonu o wyjaśnienia dotyczące utrzymywanych przez niego 330 laboratoriów biologicznych pod różnymi nazwami, w 30 krajach. Departament Stanu zaprzeczył ich istnieniu. Jednak zastępca sekretarza stanu Victoria Nuland podczas przesłuchania w Senacie potwierdziła, że Pentagon uczestniczy w zagranicznych programach tego rodzaju i wyraziła niepokój związany z możliwością przejęcia ośrodków badawczych przez Rosjan. Gdy Rosja poruszyła tą kwestię w Radzie Bezpieczeństwa, Zachód skierował całą sprawę przeciwko niej, oskarżając ją o przygotowywanie operacji pod fałszywą flagą. Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła, że została poinformowana o ukraińsko-amerykańskich cywilnych programach badań biologicznych i zwróciła się do Ukrainy o zniszczenie patogenów, by zapobiec ich rozprzestrzenianiu się.

A zatem Ukraina utrzymuje ponad 100 tys. uzbrojonych „nacjonalistów”, których włączyła do obrony terytorialnej, przyjęła rasistowskie ustawy, pracowała nad bronią biologiczną i miała nadzieję na pozyskanie broni jądrowej. My tymczasem zapomnieliśmy o odwadze Jeana Moulina i Charlesa De Gaulle’a i woleliśmy wspierać prezydenta Zełeńskiego!



Thierry Meyssan

 


https://myslpolska.info/2022/03/22/meyssan-bez-wojennej-propagandy/









środa, 5 stycznia 2022

Chińska archeologia

 

Bardzo ciekawe odkrycia archeologiczne w Chinach, min. w  Sanxingdui - polecam obserwować i interesować się.

Podoba mi się podejście prezentowane w tekstach (uzupełnić).

Poniżej - wytwory chińskiej kultury, zwracam uwagę na pewne podobieństwa do sztuki scytyjskiej oraz.... Stanisława Szukalskiego....




Lower Xiajiadian culture  (2200–1600 BCE2) - Chiny



Shajing Culture  , Pinyin Shājǐng wénhuà - Chiny



4th-3rd BC. Nalinggaotu, Shenmu County, Xi'an - Chiny


Scytyjskie złoto:






Chińska sztuka z Sanxingdui:

















przedruk

tłumaczenie automatyczne


Przeczytaj informacje o chińskiej archeologii w krajowych mediach, a może Cię uderzyć nacisk, jaki kładzie się nie tylko na odkryte relikty, ale także na nowe technologie wykorzystywane do ich znajdowania i identyfikowania. W mediach błysnęło nagłaśnianie tegorocznych wykopalisk w Sanxingdui , na przykład kamery telewizyjne wisiały na nowoczesnych, klimatyzowanych kabinach, platformy w stylu „Mission Impossible”, które pozwoliły archeologom dotrzeć głębiej bez naruszania gleby, oraz zaawansowane laboratorium sprzęt, który obiecuje wreszcie rzucić światło na tajemnicze artefakty witryny.

Technologia i nauki przyrodnicze zawsze odgrywały rolę w praktyce archeologicznej. Już w latach dwudziestych XX wieku, kiedy chińscy archeolodzy prowadzili pierwsze wykopaliska w kraju, chemik Wang Jin przeprowadził analizy chemiczne monet z dynastii Han, aby dowiedzieć się więcej o starożytnych chińskich technologiach metalurgicznych. Kraj zbudował swoje pierwsze laboratorium datowania węgla 14 w 1965 roku.

W ciągu ostatnich trzech dekad Chiny w coraz większym stopniu dążyły do ​​rozszerzenia i podkreślenia zastosowania naukowych technik i metodologii w dziedzinie archeologii, aż do stworzenia oficjalnie uznanej subdyscypliny tej dziedziny: nauk archeologicznych. Obecnie w Chinach istnieje ponad 30 instytutów i uniwersytetów z własnymi archeologicznymi ośrodkami naukowymi lub laboratoriami, obejmującymi wiele dziedzin badań, w tym wszystko, od datowania radiowęglowego i zoologii po archeobotanikę, osteoarcheologię człowieka, badania DNA, analizę stabilnych izotopów i archeometalurgię.


Najlepszym przykładem tego, jak to zaawansowane technologicznie podejście działa w praktyce, nie jest Sanxingdui, ale Erlitou, miejsce z epoki brązu w pobliżu starożytnej stolicy Luoyang, w dzisiejszej centralnej prowincji Henan. Od lat 50. XX wieku w Erlitou odkopywano relikty kultury wykonane z ceramiki, jadeitu, turkusu i brązu, zapewniając wgląd w wysoce wyrafinowaną kulturę starożytnego miasta. Groby, doły ofiarne i kości wyroczni wskazują na istnienie złożonego systemu religijnego.

Ale w ostatnich latach archeolodzy byli w stanie głębiej zagłębić się w tajemnice Erlitou, w dużej mierze dzięki interdyscyplinarnym podejściom. Na przykład archeolodzy środowiskowi wykazali, że w basenie Luoyang panował ciepły i wilgotny klimat w okresie rozkwitu miasta. Pobliska rzeka Yiluo wraz z jej dopływami utworzyła aluwialną równinę, która podtrzymywała produkcję rolną i ułatwiała kontakt z resztą dzisiejszych północnych Chin.

Tymczasem osteoarcheologia ludzka sugeruje, że mieszkańcy miasta mają wspólne cechy fizyczne z innymi mieszkańcami równin centralnych w Chinach, chociaż wczesne badania z wykorzystaniem izotopów strontu wskazują, że około 30% szczątków znalezionych w Erlitou należało do migrantów, a nie miejscowych.

Wiemy również, że w okresie Erlitou w regionie ukształtował się już dobrze prosperujący i złożony system produkcji rolnej. Proso było podstawowym zbożem spożywczym, a następnie ryż i proso, pszenica i soja. Najczęściej spożywanym mięsem była wieprzowina, następnie zwierzęta gospodarskie, takie jak psy, bydło i owce, a także okazjonalnie jelenie lub inna zwierzyna łowna. Równoczesny rozwój upraw zbóż i hodowli zwierząt przyczynił się do wzrostu kultury i dobrobytu Erlitou.

Co ciekawe, nowe badania z wykorzystaniem izotopów węgla, azotu, wodoru, tlenu i strontu wskazują, że stosunkowo wysoki odsetek zwierząt gospodarskich spożywanych w Erlitou był hodowany gdzie indziej. Niektóre były sprowadzane z innych regionów do spożycia, inne były używane do rytuałów i składania ofiar. Odkryte na miejscu ślady pszenicy, bydła i owiec należą do gatunków obcych w basenie Luoyang, a nawet w Azji Wschodniej. Po raz pierwszy były uprawiane przez rolników w Azji Zachodniej, a następnie sprowadzone do Chin przez Azję Środkową około 3000 lat pne Około tysiąclecia później zostały wprowadzone na Równiny Środkowe.

Te same sieci sprowadziły metalurgię do Chin. Ale starożytni mieszkańcy Erlitou również szybko połączyli te nowo wprowadzone gatunki i technologie z lokalnymi tradycjami, aby stworzyć nowe formy. Cięcie jadeitu również osiągnęło nowy poziom, ponieważ Erlitou był w stanie wytwarzać duże przedmioty z jadeitu do celów rytualnych.

Przemysł garncarski również osiągnął w tym czasie pewien stopień zaawansowania; Powstały dedykowane warsztaty, które produkowały wyłącznie wyroby ceramiczne do użytku szlachty lub do rytuałów. Łańcuch dostaw materiałów używanych do produkcji rękodzieła, takich jak wyroby z brązu, narzędzia turkusowe, biała ceramika i narzędzia kamienne, był stosunkowo długi. Materiały te pochodziły nie tylko z basenu Luoyang, ale także z okolicznych regionów, takich jak południe Henan w dzisiejszej prowincji Hubei, a także z gór Zhongtiao w sąsiedniej prowincji Shanxi.

Nauka archeologiczna jest odpowiedzialna za niektóre z najbardziej odkrywczych znalezisk z Erlitou — jednego z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Chinach. Nowe metody sugerują istnienie społeczeństwa na dużą skalę na poziomie państwa z wyrafinowaną gospodarką, solidnym systemem zarządzania i zaawansowaną kulturą.

Równie ważne, odkrycia archeologiczne dokonane za pomocą nowoczesnych technik naukowych dały archeologom i społeczeństwu głęboki wgląd w życie ogółu ludności – w przeciwieństwie do królów, generałów i ministrów, których wyczyny dominują w popularnych książkach historycznych. W tym sensie nauka archeologiczna, pomimo wszystkich swoich zaawansowanych technologicznie pułapek, pokazuje nam bardziej autentyczną i ugruntowaną wersję historii.

Współautorem tego artykułu jest Yuan Jing, profesor w Instytucie Archeologii Chińskiej Akademii Nauk Społecznych.



Chen Chun

30 grudnia 2021 


Jest to trzecia seria z serii poświęconej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości chińskiej archeologii. Część pierwszą znajdziesz tutaj , a część drugą tutaj .


Początki współczesnej archeologii chińskiej sięgają 1921 roku, kiedy szwedzki archeolog Johan Gunnar Andersson przeprowadził wykopaliska w wiosce Yangshao w północnej prowincji Henan. Chociaż niektórzy uczeni argumentowali od tego czasu, że długą i bogatą tradycję epigrafii w Chinach — badanie starożytnych inskrypcji — można uznać za poprzednika archeologii, chińska tradycja epigraficzna była zasadniczo rozszerzeniem badań historycznych i brakowało jej wyrafinowanej metodologii, której pionierami byli zachodni archeolodzy, tacy jak Andersson, który z kolei wzorował swoje bardziej „naukowe” podejście do wykopalisk na pracach XIX-wiecznych geologów i biologów.

Jednak brak tradycji archeologicznej w Chinach nie przesłonił współczesnym naukowcom potencjalnego znaczenia tej dziedziny. W szczególności podwaliny pod rozwój archeologii położyło pojawienie się rewizjonistycznej „szkoły wątpiącej w starożytność” ( gushi bian yundong) na początku XX wieku. Kierowana przez uczonego Gu Jieganga szkoła zastosowała podejścia zapożyczone z zachodniej krytyki tekstu do badania starożytnych chińskich tekstów historycznych. Zasadniczo Gu argumentował, że rozumienie siebie i historii narodu chińskiego było w dużej mierze oparte na fałszywych źródłach. Ten śmiały ruch nie tylko odrzucił istnienie „trzech władców i pięciu cesarzy”, mitycznych założycieli tego, co dziś uważa się za Chiny, ale także zakwestionował samo istnienie najwcześniejszych chińskich królestw, w tym dynastii Xia i Shang.


Twierdzenia „Szkoły Wątpiącej Starożytności” były wybuchowe politycznie, a Gu i innych spotkało się z ostrą krytyką ze strony bardziej tradycyjnych uczonych, takich jak Liu Yizheng, Wang Guowei i Zhang Yinlin. Chociaż to Gu twierdził, że badanie fizycznych artefaktów jest jedynym sposobem na rozwinięcie prawdziwie autentycznego zrozumienia starożytnej historii, obie strony debaty szybko uchwyciły potencjał tego, co uczony Fu Ssu-nien nazwał kiedyś „nowatorskim narzędziem” archeologia do rozwiązywania niektórych z najstarszych pytań historycznych w Chinach.

To było więc środowisko intelektualne, w którym Andersson po raz pierwszy wprowadził zachodnie metody archeologiczne. Jednak to nie Andersson kształtował przyszłość archeologii w Chinach. To raczej przypadłoby chińskiemu uczonemu Li Ji, który zyskałby reputację „ojca chińskiej archeologii” po zorganizowaniu w 1926 roku wykopalisk w wiosce Xiyin w północnej prowincji Shanxi. W 1928 roku Li został mianowany dyrektorem zespołu archeologii w Instytucie Historii i Filologii Academia Sinica. W tej roli kierował wykopaliskami w ruinach Yin — wykopaliskach, które potwierdziły, że miejsce to jest stolicą dynastii Shang.

Wykopaliska miały daleko idące konsekwencje dla chińskiej archeologii i nie wszystkie były pozytywne. Udowodnienie istnienia dynastii Shang – która rządziła znaczną częścią centralnej równiny chińskiej w drugim tysiącleciu pne – posłużyło jako skuteczny odpór twierdzeniom „szkoły wątpiącej starożytności”. Właśnie dlatego, że ruiny Yin zdawały się dowodzić prawdziwości starożytnych chińskich tekstów, wykopaliska pomogły również potwierdzić status archeologii jako „narzędzia” – mówiąc słowami Fu – środka rozstrzygania historycznych lub historiograficznych debat, a nie samodzielnej dyscypliny. Zamiast prowadzić więcej wykopalisk i ulepszać swoje metody, chińscy uczeni wykorzystywali archeologię przede wszystkim do rozwiązywania sporów tekstowych. Najbardziej satysfakcjonującym aspektem ich pracy nie był dreszczyk emocji związany z odkrywaniem czegoś nowego i nieznanego; raczej,

Krótko mówiąc, archeologia była postrzegana jedynie jako gałąź historii, sytuacja, która oficjalnie nie zmieniła się do 2011 roku, kiedy Rada Państwa – Chiński Gabinet – nadał archeologii status pełnej dyscypliny akademickiej na tym samym poziomie co historia.

Niemniej jednak archeologia nadal kwitła w Chinach w ciągu XX wieku, a okres od 1949 roku do tuż przed rewolucją kulturalną w 1966 roku był czasami określany jako „złoty wiek” tej dziedziny. Odkrycia dokonane w tych latach przeniosły zrozumienie przez uczonych prehistorii i historii starożytnej Chin na zupełnie nowe wyżyny.

Pomimo tych wzlotów, izolacja kraju od wymiany akademickiej w epoce Mao funkcjonalnie ograniczała archeologów do badania starożytnej kultury materialnej. Chińscy archeolodzy nadal wykorzystywali metody z lat 20. i 30. XX wieku, a ich „badania” ograniczały się zasadniczo do kategoryzacji, opisu i datowania różnych artefaktów.

Historia ostatnich 40 lat była więc historią nadrabiania zaległości. Postęp technologiczny i nowe metody pozwoliły archeologom w kraju uzyskać bezprecedensową ilość informacji ze starych stanowisk. To dało nam nowe odpowiedzi, ale także nowe pytania. Piętą achillesową tej dyscypliny pozostają słabe podstawy teoretyczne. 

Wiele dzisiejszych badań archeologicznych ogranicza się do interpretacji artefaktów, a archeolodzy zbyt często nie potrafią zagłębić się w to, co te artefakty mówią o strukturach społecznych, modelach ekonomicznych i krajobrazach kulturowych. Tymczasem zbyt mało czasu poświęconego na badanie podejść empirycznych spowodowało, że wykopaliska stały się rutynowymi operacjami, które nigdy nie odbiegają od jednej, uniwersalnej procedury.

Prawda jest taka, że ​​teorie, metody i praktyki archeologiczne stanowią całość; wszystkie są ze sobą ściśle powiązane i współzależne. Brak koordynacji między tymi trzema wpłynie na zdolność archeologów do osiągnięcia ich celów badawczych.

Na przykład, wielu chińskich archeologów nadal opiera swoje analizy na koncepcji „kultur archeologicznych”, skupiając swoją energię na wykorzystaniu metod typologicznych do kategoryzacji kultur materialnych i przypisywania ich różnym starożytnym grupom etnicznym lub kulturowym.

Ze względu na ograniczenia i podmiotowość tych kategorii, koncepcja kultur archeologicznych nie nadaje się do zadania rekonstrukcji chińskiej historii. Dzieje się tak dlatego, że teoria kultur archeologicznych kategoryzuje kulturę materialną w oparciu o wspólne cechy, podczas gdy cywilizacje i narody stają się z czasem coraz bardziej zhierarchizowane i zróżnicowane. 

Na przykład, jak spekulował archeolog Zou Heng, kultura Erlitou z epoki brązu jest w rzeczywistości na wpół mityczną dynastią Xia. Opierając się na tym założeniu, Zou pracował do tej pory i zdefiniował kulturę poprzez kategoryzację ceramiki znalezionej w ruinach Erlitou. Jednak zdecydowana większość tej ceramiki składa się z przedmiotów codziennego użytku, które ewoluują niezależnie od bytów politycznych. Ich formy, motywy i kombinacje, nieważne jak ciekawe,

Aby przełamać ucisk kultur archeologicznych na archeologię chińską jako dyscyplinę, musimy przyjąć bardziej zróżnicowane podejście do badań i praktyki archeologicznej. Zamiast skupiać się na kulturze lub cywilizacji, do której należy dany artefakt, powinniśmy przyjrzeć się roli, jaką kultury materialne odgrywały w starożytnym społeczeństwie, ich interakcjom ze środowiskiem i kulturami otaczającymi oraz ewolucji tych kultur z jednego okresu na drugi. Pozwoli nam to wyjść poza statyczne opisy przeszłości i dać nam prawdziwy wgląd w ewolucję prehistorycznych i starożytnych społeczeństw, które zamieszkiwały Chiny.

Nieżyjący już archeolog Yu Weichao podzielił kiedyś globalny rozwój archeologii na okres embrionalny, okres tradycyjny i okres interpretacyjny. Yu uważał, że chociaż cele chińskiej archeologii są zgodne z celami okresu interpretacyjnego, jej praktyki tkwią w okresie tradycyjnym. W ciągu ostatniego stulecia chińska archeologia dokonała wielu godnych pochwały osiągnięć, od wykopalisk Terra Cotta Warriors po nieziemskie znaleziska Sanxingdui. Jednak oceniając osiągnięcia archeologiczne, należy oddzielić odkrycie materiałów od jakości prowadzonych badań. To właśnie w tej ostatniej dziedzinie — ekstrapolacji, syntezie i interpretacji informacji — chińscy archeolodzy muszą podwoić swoje wysiłki.



Tłumacz: Lewis Wright; redaktorzy: Wu Haiyun i Kilian O'Donnell; artysta portretowy: Wang Zhenhao.


https://www.sixthtone.com/news/1009254/the-hole-at-the-heart-of-chinese-archaeology

https://www.sixthtone.com/news/1009253






sobota, 16 października 2021

Kapliczki MWKZ

 

30 października 2020


Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków


bardzo dziękuję za wszelkie zdjęcia i uzupełnienia dotyczące tego typu słupowych kapliczek. To jest temat fascynujący, posiadający liczne opracowania omawiający zjawisko w różnych aspektach: czysto kulturowych, historycznych, formalno-stylistycznych... Tak czy owak jedno wiemy z pewnością: miejsce lokalizacji NIGDY nie było przypadkowe. ZAWSZE było szczególne związane czy to z działem własnościowym (jak wiele kapliczek na np. Żywiecczyźnie), ważnym wydarzeniem, pochówkiem, miejscem zbrodni. Są też kapliczki, wyglądające niepozornie, współcześnie, ale pradawna, ustna opowieść cofa nas do czasów praktyk... przedchrześcijańskich (!) jak w przypadku niepozornej kapliczki na górze w Kryspinowie, gdzie jeszcze w latach 1950-tych na Wielkanoc utrwaliła się tradycja rzucania obok kapliczki obwarzanków. Inna z kolei z Matką Boską nieustającej pomocy kapliczka w tejże miejscowości stoi.. w prywatnym ogrodzie, choć pół wieku temu była usytuowana pośrodku cmentarza cholerycznego. Jednym z fascynujących wątków, poruszonych onegdaj na tej stronie są ZNAKI wykonywane na słupach, których znaczenia już nie rozumiemy, nie wiemy dlaczego je wykonywano, ale musiały być niezwykle istotne. Wiele z nich zinwentaryzował Antoni Łapajerski. A tu ślady wykonane, zresztą w różnym czasie na słupie kapliczki cmentarza cholerycznego w Kryspinowie..























poniedziałek, 4 października 2021

Od Zbrucza do Sardyni cz.2

 


Figury podobne do naszego idola ze Zbrucza nie ograniczają się tylko do Abruzji, czy Egiptu.


Część pierwsza tutaj.




przedruk

tłumaczenie automatyczne



„Wojownik z Hirschland”





Figura nagiego wojownika wykutego z piaskowca, został znaleziony przez archeologów w 1962 r. podczas wykopalisk cmentarza Hirschlandenów w Ditzingen, które należały do ​​kultury Hallstatt.

Pochodzi z VI wieku. pne i jest to całkowicie wyjątkowy zabytek, ponieważ najwcześniejsze posągi wysokości człowieka na północ od Alp są nieznane historykom. Znalezisko to znajduje się na Starym Zamku w Stuttgarcie (Altes Schloss w języku niemieckim), gdzie dziś znajduje się Państwowe Muzeum Wirtembergii .

Posąg stojącego mężczyzny znaleziono podczas wykopalisk w Hirschlanden, niedaleko Ludwigsburga i około pięciu kilometrów na południe od Hochdorfu. Pomnik został odkryty tuż za niskim kamiennym murem, który otaczał wzgórze o wysokości dwóch metrów i średnicy co najmniej dwudziestu metrów. Erozja słupa i niwelacja części kopca, ale naukowcom udało się odkryć szesnaście pochówków z końca VI - początku V wieku pne lub końca ery Hallstatt. Wyniki wykopalisk zostały opublikowane w 1975 roku, a uwaga naukowców niemal całkowicie skupiła się na znalezionej postaci „wojownika”.


Wykonany z lokalnego piaskowca, który jest wydobywany zaledwie siedem kilometrów od miejsca w obszarze Stuben, posąg bardzo mocno wyblakł, co sugeruje, że był na zewnątrz przez długi czas. Dolne części nóg znaleziono oddzielnie od ciała i przymocowano do postaci w muzeum. W rezultacie wysokość figury wynosiła około półtora metra. 



Kompozycja jest bardzo prosta, a mocne łydki i biodra wydają się nielogiczne i nieproporcjonalne w stosunku do stosunkowo cienkiej górnej części ciała z niewielką głową, co jest prawdziwą tajemnicą dla historyków sztuki, którzy nie rozumieją, dlaczego tak się stało. Rzeczywiście kunszt starożytnego rzeźbiarza wyraźnie nie odmówi. Kościste ramiona są wysunięte w górę i do przodu i podkreślone ostro zarysowanymi trójkątnymi łopatkami. W rezultacie przód tułowia jest bardzo płaski i wygląda jak płyta. Chude dłonie są mocno przyciśnięte do ciała. Nie są one jednak wzdłuż niej skrzyżowane ani wydłużone. Mała głowa lekko pochylona do tyłu; bezpieczeństwo twarzy jest dość słabe, więc mówienie o jego cechach jest bardzo trudne. 

Rzeźba nazywa się „stela” i „krigerstele” (stela wojownika) oraz „kuro-keltos” lub „celtyckie kuros”. To oczywiście nie „stela” w tradycyjnej formie starożytnego greckiego nagrobka, ponieważ nie ma za nim prostokątnej płyty. Interpretacja posągu jako wojownika została zaproponowana ze względu na fakt, że ma on sztylet z uchwytem anteny na pasku. Stożkowy kapelusz został pierwotnie ogłoszony hełmem, ale od czasu otwarcia kapelusza z kory brzozy podczas pochówku Hochdorfa uważa się, że wojownik Hirschlanden nosi podobny kapelusz. Wokół jego talii są dwa cienkie paski, a wokół szyi coś w rodzaju grubej hrywny.



   

Nazwa „kuro-keltos” została nadana wojownikowi, ponieważ jego ogromne nogi wydają się nieproporcjonalnie muskularne w porównaniu z resztą postaci i naprawdę przypominają historykom sztuki o greckich kuros, posągach młodych mężczyzn umieszczonych na grobach lub w świątyniach.

Na tej podstawie wielu niemieckich naukowców sugeruje, że rzeźbiarz był Grekiem lub był szkolony na południe od Alp w starożytnej greckiej tradycji. W różnych scenariuszach albo grecki rzeźbiarz był odpowiedzialny tylko za dolną część posągu, podczas gdy miejscowy mistrz rzeźbił górną część, lub cały posąg był dziełem rzeźbiarza wyszkolonego w obu tradycjach, zarówno lokalnych, jak i greckich.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że górna połowa jest najważniejszą częścią figury, i jest to zgodne z logiką rzeczy, a jeśli styl grecki był ceniony wyżej niż lokalny, wówczas staje się niejasne, dlaczego grecki rzeźbiarz musiał wykroić jego najmniej znaczącą część. Ponownie, jeśli był tylko jeden rzeźbiarz zorientowany w greckiej technice, dlaczego nie wyciął górnej części figury w greckim stylu? To znaczy, czy nie zrobiłeś mniej lub bardziej typowego kuros?

Było na to wytłumaczenie. Niektórzy uczeni sugerują, że cała rzeźba została pierwotnie wyrzeźbiona dokładnie tak, jak greccy kuros. Następnie został uszkodzony lub z jakiegoś innego powodu odrestaurowany przez miejscowego rzeźbiarza, który pracował w tradycji celtyckich stel.

 




Ale jeśli umieścisz postać „wojownika Hirschlandena” na jednym ze znanych kuros, wtedy ... nic z tego nie wyjdzie. Liczby się nie zgadzają, więc powiedzieć, że „wojownik” został zrobiony z kuros, mimo wszystko jest to niemożliwe. Pomnik został prawdopodobnie zainstalowany na kopcu około 500 pne. 

A skoro tak jest, to znowu nie jest jasne, w jaki sposób i dlaczego pełnowymiarowe greckie kuros zostało wyrzeźbione z lokalnego kamienia, przechowywano je gdzieś przez długi czas (ponieważ „era kuros” w starożytnej sztuce greckiej trwała około 650 pne - 500 pne), a następnie z jakiegoś powodu został przerobiony na wtórne użycie. I rzeczywiście, prawie wszyscy kurowie mają co najmniej pół wieku, ale są starsi niż „wojownik Hirschlanden”. A jeśli nie są starsi, wcale nie wyglądają jak on



Kuros z Ptun, Boeotia, ok. 530 - 520 lat p.n.e. wysokość 1,60 m. (Muzeum Narodowe, Ateny)



Ogólnie rzecz biorąc, oczywiste jest, że „wojownik Hirschlanden” nie został odcięty od greckich kuros. Nie było greckiego rzeźbiarza. Osiągnięcia kultury greckiej nie znajdują potwierdzenia w rzeźbie z Hirschlanden; nie ma nic podobnego w proporcjach, położeniu, skali, materiale lub modelowaniu powierzchni, co wskazuje na jakikolwiek wpływ Grecji. Sam fakt, że przestrzeń między nogami jest wolna, a nogi są dobrze zaprojektowane, nie wystarcza do udowodnienia greckiego pochodzenia tej figury.




"Książę Glauberg"


Glauberg to celtyckie oppidum w Hesji , Niemcy składającej się z grodzisko i kilku kurhany „książęcy siedzenia z końca Hallstatt i na początku La Tene okresach.”  Odkrycia archeologiczne w latach 90. stawiają stanowisko wśród najważniejszych wczesnych ośrodków celtyckich w Europie . Dostarcza bezprecedensowych dowodów na celtyckie pochówki, rzeźby i monumentalną architekturę.




Wiele uwagi międzynarodowej przyciągnęło zwłaszcza odkrycie niezwykle rzadkiego znaleziska, naturalnej wielkości posągu z piaskowca lub steli , pochodzącego z V wieku p.n.e., który został znaleziony tuż za większym kurhanem.

Stela, zachowana w całości, z wyjątkiem stóp, przedstawia uzbrojonego wojownika płci męskiej. Mierzy 186 cm wysokości i waży 230 kg. Jest wykonany z rodzaju piaskowca dostępnego w promieniu kilku kilometrów od Glauberga. Wiele szczegółów jest wyraźnie widocznych: jego spodnie, zbroja kompozytowa tunika, drewniana tarcza i typowy dla La Tène miecz zwisający z jego prawego boku. 



Wąsaty mężczyzna nosi obręcz z trzema wisiorkami, niezwykle podobnymi do tego z komnaty w kopcu 1, kilka pierścieni na obu ramionach i jeden na prawej ręce. Na głowie nosi „koronę z liści”, czyli nakrycie głowy przypominające kaptur, zwieńczone dwoma występami, przypominającymi kształtem liście jemioły . Takie nakrycia głowy znane są również z nielicznych współczesnych rzeźb i monet. Ponieważ uważa się, że jemioła miała dla Celtów znaczenie magiczne lub religijne, może to wskazywać, że przedstawiony wojownik pełnił również rolę kapłana. W okolicy odkryto również fragmenty trzech podobnych posągów. Sugeruje się, że wszystkie cztery posągi stały kiedyś w prostokątnym ogrodzeniu. Być może były związane z kultem przodków.

Paralele do posągu wojownika Glauberga istnieją w postaci stel z innych miejsc La Tène, takich jak figura Holzgerlingen ( Państwowe Muzeum Wirtembergii w Stuttgarcie ), stela-słupowa z Pfalzfeld ( St Goar ) ( de ) , dziś w Rheinisches Landesmuseum Bonn The Warrior of Hirschlanden i innych.







Glauberg w Niemczech - rekonstrukcja kurhanu wraz z otoczeniem



Filar Pfalzfelda

Dobrym wczesnym przykładem rzeźbionego filaru celtyckiego jest filar Pfalzfelda z V-IV wieku p.n.e. z okolic St. Goar w Niemczech. Filar ma 1,48 m (4 stopy 8 cali) wysokości i był kiedyś zwieńczony głową. 

Podzielona na cztery strony pionowymi płaskorzeźbami kabli, każda twarz ma ludzką głowę ubraną w nakrycie głowy zwane „koroną z liści” i stylizowaną brodę w trzech punktach. Przestrzenie wypełnione są geometrycznymi wzorami. (Rheinisches Landesmuseum, Bonn).


  








Filetto II

Ta nienaruszona męska stela została odnaleziona około 1870 roku w Selva di Filetto (Villafranca in Lunigiana, MS) i znana jest również pod nazwą „Bocconi”. Należy do grupy C i można ją datować na epokę żelaza (ok. VIII-VI wpne). 

Ma prostokątny korpus i zaokrągloną głowę. Twarz jest ograniczona okrągłym reliefem; oczy mają kształt tabletki, nos i usta wypukłe. Szyja, raczej krótka i gruba, ma w centralnej części wypukły wyrostek, który może reprezentować brodę lub wypukłość krtani. Powięź obojczyka jest dość szeroka i lekko reliefowa; kończyny górne lekko zgięte w łokciach; ręce, bardzo duże, mają z grubsza prostokątny kształt. Kończyny dolne są wypukłe i pokazane z profilu lekko zgięte w kolanach, obie stopy zwrócone w lewo. 

Między nogami znajduje się mniej więcej trójkątny wyrostek, który być może wskazuje na przepaskę na biodrach; poniżej tego dodatku znajdują się jądra. Z tyłu znajduje się długa bruzda, która prawdopodobnie wskazuje na kręgosłup. Na lewej ręce znajduje się topór z czworokątnym ostrzem i długą lekko zakrzywioną rękojeścią. Po prawej stronie znajdują się dwa oszczepy. Umieszczony pod dłońmi pasek jest wykonany z dwóch płaskorzeźbionych taśm i podtrzymuje sztylet z przedstawionymi po prawej stronie czułkami. Pomiędzy siekierą a linią obojczyka wyryty jest napis pismem etruskim. Obecnie zachowany w portyku pałacu Bocconi w Pontremoli.



Stelle z Lunigianie 

Przez wieki były niszczone jako uważane za bóstwa pogańskie i nie ma żadnej dokumentacji na temat liczby odnalezionych aż do XVIII wieku . Pierwsza stela, która do nas dotarła, została znaleziona w 1827 roku w miejscowości Novà , w gminie Zignago , w prowincji La Spezia .










Stela z Hamangia-Baia, Rumunia


wiele więcej na stronie – link poniżej




Giganci z Mont'e Prama 


Sardynia, choć temat wiązany z kulturą Picenów i Wojownikiem z Capestrano.

BARDZO skrótowo z włoskiej wiki - wybór informacji.


Giganci Mont'e Prama są starożytne kamienne rzeźby stworzone przez cywilizację Nuragic z Sardynii , we Włoszech . Podzielony na wiele kawałków,  zostały odkryte w 1974 roku na gruntach rolniczych marca koło Mont'e Prama w Comune z Cabras , prowincji Oristano , w środkowo-zachodniej Sardynii. Posągi są wykute w lokalnym piaskowcu, a ich wysokość waha się od 2 do 2,5 metra. 





Sandstone nuragic boxer warrior from Mont'e Prama


Według najnowszych szacunków fragmenty pochodziły z łącznie czterdziestu czterech posągów. Dwadzieścia pięć zostało już odrestaurowanych i zmontowanych, oprócz trzynastu modeli nuraghe , podczas gdy kolejne trzy posągi i trzy modele nuraghe zostały zidentyfikowane z fragmentów, których obecnie nie można zrekonstruować. Po zakończeniu renowacji planowane jest zwrócenie większości znalezisk do Cabras w celu wystawienia w muzeum. 


W zależności od różnych hipotez datowanie Kolossoi  – nazwy, jaką archeolog Giovanni Lilliu nadał posągom   – waha się między XI a VIII wiekiem p.n.e.  Jeśli to jest dodatkowo potwierdzone przez archeologów, to byłoby najbardziej starożytnych antropomorficzne rzeźby na obszarze Morza Śródziemnego , po egipskich rzeźb, poprzedzające Kouroi w starożytnej Grecji . 



Pierwsze świadectwa rzeźby na Sardynii są znacznie starsze niż posągi Mont'e Prama. Najbardziej odległy przykładem jest tzw Venus od Macomer , w braku Finito techniki , datowane na 3750-3300 pne przez archeologa Giovanni Lilliu, natomiast dla archeologa Enrico Atzeni statuetka powinien sięgają wczesnego neolitu (6000-4000 pne) . [13] Nowsze badania podkreśliły podobieństwa do figurek Wenus, zauważone już przez Giovanniego Lilliu, i wysunęły hipotezę retro-datowania do górnego paleolitu lub epoki mezolitu . 






Statuetki późniejsze niż ta – ale wciąż nawiązujące do ikonografii Bogini Matki – to wiele wolumetrycznych figurek wyprodukowanych przez kulturę Ozieri , wśród których znajduje się bożek Perfugas , przedstawiający boginię karmiącą swoje dziecko. Ta sama symbolika została później użyta przez cywilizację nuragiczną z tak zwaną „Nuragicką pietà”. 

Po trójwymiarowych figurkach bogini – ale wciąż należących do epoki neolitu  – są idole w płaskim stylu geometrycznym , które mogłyby przedstawiać boginię w jej chtonicznym aspekcie, ponieważ wszystkie przykłady tego typu bożków zostały znalezione w grobach . 



Badania przeprowadzone po przypadkowym odkryciu prehistorycznego ołtarza w Monte d'Accoddi (Sassari) ujawniły, że – obok produkcji figur geometrycznych – wielki posąg znajdował się już w tym czasie na Sardynii, zważywszy, że w „świątyni św. Accoddi”kilka stel i menhiry odzyskano. Obok rampy prowadzącej na szczyt głównego budynku wykopaliska ujawniły obecność wielkiego menhira, a wokół niego ustawiono kilka innych. Rzeźbiona twarz, wyryta spiralnymi wzorami i prawdopodobnie należąca do posągu-steli, została przypisana do najwcześniejszej fazy stanowiska – zwanej „czerwoną świątynią”. Duży granitstelę z wypukłą postacią kobiecą, przypisano drugiej fazie – zwanej „wielką świątynią”. 





Proces ten jest w jakiś sposób ujawniany przez przejście od przedstawienia człowieka poprzez naszkicowane rysy twarzy lub ciała (jak w stożkowatym baetylusie „Tamuli” i „San Costantino di Sedilo ” oraz w ściętym stożkowym baetylusie „Nurachi” , „Solene”, „Oragiana”), do pełnej i wyraźnej reprezentacji ludzkiej głowy w „baetylusie Baunei”. Prowadzi to do przypuszczenia, że ​​„baetylus Baunei” jest punktem dojścia ideologicznej i artystycznej ewolucji, na ścieżce wznoszącej się od symbolizmu do antropomorfizmu, z powodu różnych czynników wewnątrz Sardynii i poza nią.

—  Giovanni Lilliu, Dal betilo aniconico alla statuaria nuragica, s. 1. 1764. 



Większość rzeźb została rzucona w kawałkach na nekropolię znajdującą się na Mont'e Prama, niskim wzgórzu 50 m npm i strategicznie zlokalizowanym w samym centrum półwyspu Sinis. Jeszcze tylko jedna fragmentaryczna rzeźba – ludzka głowa – została znaleziona gdzie indziej, w pobliżu świętej studni Banatou ( Narbolia , OR). Ta strona to ca. 2 km od nuraghe S'Uraki , a głowa została znaleziona wraz z różnymi znaleziskami ceramicznymi, punickimi lub nuragicznymi. [34] [35]

Biorąc pod uwagę położenie licznych fragmentów na Mont'e Prama i jedynego w Narbolii, zakłada się, że posągi pierwotnie wzniesiono w pobliżu samej nekropolii lub w wciąż niezidentyfikowanym miejscu na półwyspie Sinis, regionie rozciągającym się na północ od półwyspu Sinis. Zatoka Oristano , między Morzem Sardynii a stawem Cabras .



Nuragic settlements in the Sinis peninsula and in the Montiferru



Wzgórze Mont'e Prama porośnięte było w starożytności palmami karłowatymi, Chamaerops humilis , od których wzięła się nazwa Prama , co w języku sardyńskim oznacza „palma” .

Lokalizacja nekropolii jest wymieniona jako „M. Prama” na mapie katastralnej gminy Cabras oraz na mapach 1:25000 Istituto Geografico Militare , k. 216 NE 

Litera „M”. otrzymał kilka interpretacji, takich jak Mont'e , Monti , Monte i Montigru , wszystkie nadal używane w języku sardyńskim. Nawet stosunkowo niewielkie wzgórze jest określane jako „góra”, jak na przykład Monti Urpinu ( Cagliari ), które ma tylko 98 metrów wysokości nad poziomem morza.

W przeszłości taki toponim, wskazujący na obecność palm karłowatych na miejscu, został odnotowany w niektórych dokumentach pisanych. Teolog i pisarz Salvatore Vidal, mówiąc o półwyspie Sinis w swoim Clypeus Aureus excellentiae calaritanae (1641), podaje toponim Montigu de Prama . Franciszkanin Antonio Felice Mattei, który napisał w 18. wieku historiografię Sardynii diecezji i biskupów, wspomina Montigu Palma jako jedna z miejscowości w obrębie półwyspu Sinis.




Plan of Mont'e Prama necropolis


Dokładna data powstania posągów pozostaje niepewna. Różne hipotezy, wysunięte przez kilku uczonych, obejmują okres między X a VIII wiekiem pne, a mianowicie między końcową epoką brązu a epoką żelaza . W każdym razie uważa się, że rzeźby pochodzą z okresu transformacji kulturowej, ale są głęboko zakorzenione w późnej epoce brązu . [39]


Nekropolia nie została jeszcze (2012) w pełni odkopana.


Trudno znaleźć paralele dla tych rzeźb w rejonie Morza Śródziemnego :

  • archeolog Carlo Tronchetti mówi o pełnej orientalizacji komisarzy i ideologii. W związku z tym inni badacze – jak Paolo Bernardini – identyfikują w rzeźbach wpływy orientalne, z pewnymi podobieństwami do archaicznych rzeźb etruskich ; 

  • archeolog Brunilde Sismondo Ridgway wyszukuje podobieństwa do Picentines , Lunigianian i Daunian rzeźbami 8 - 5 wieku pne, a więc kolokację posągi wewnątrz stylizując pochylony lub Egejskim naturalistycznej prądu; 

  • według Giovanniego Lilliu rzeźby należą do stylu geometrycznego, podkreślanego przez ryte znaki zdobnicze i czerpią bezpośrednią inspirację z sardyńskich statuetek typu „Abini-Teti”. Zdaniem wybitnego archeologa przypisywanie posągów do okresu orientalizacji jest zatem głęboko błędne, z możliwym wyjątkiem kolosalnej budowy ciała;

  • archeolog Marco Rendeli uważa za niezadowalające wszystkie próby porównania posągów Sinis z tymi znalezionymi na obszarach helleńskich , italskich i etruskich. Według niego prawidłowe podejście oznacza rozumienie posągów jako unicum, wywodzącego się z interakcji między lewantyńskimi rzemieślnikami a komisarzami nuragicznymi. Tę wyjątkowość potwierdzają również osobliwe grobowce studni nekropolii, które nie znajdują odpowiedników w innych miejscach, ani w zachodniej, ani we wschodniej części Morza Śródziemnego.



Wielowieżowe nuraghe były najwyższymi megalitycznymi konstrukcjami, jakie kiedykolwiek zbudowano – po piramidach egipskich – w epoce brązu na protohistorycznym obszarze Morza Śródziemnego. [88] Centralna wieża z nuraghe Arrubiu ( Orroli ), jedna z największych na wyspie, osiągnęła wysokość trzydziestu metrów, a ogólny plan tego zabytku składa się z co najmniej dziewiętnastu wież rozstawionych wokół kilku dziedzińców, zajmujących powierzchnię około 3000 metrów kwadratowych z wyłączeniem wsi leżącej poza murami.  Było to wynikiem ujednoliconego projektu, obejmującego zarówno donżon, jak i pięcioboczny bastion, wykonane na tym samym etapie w XIV wieku p.n.e. 


Bronze nuraghe model from Olmedo. Sassari, Sanna Museum.


Model nuraghe jest zdefiniowany jako pomniejszona, trójwymiarowa reprezentacja wież i zamków Nuragic, do celów sakralnych i/lub politycznych. Analogicznie do pomników pełnowymiarowych modele można podzielić na dwie ogólne kategorie.



Słowo "baetylus", prawdopodobnie od hebrajskiego Beth-El ("dom Boży"), pierwotnie oznaczało święte kamienie o prostym geometrycznym kształcie i anikonic. Przez analogię do religijnego znaczenia, jakie noszą ich orientalni odpowiednicy, uważa się, że dla nuragików mogą oni reprezentować dom bóstwa lub samego boga w sposób abstrakcyjny i symboliczny. Sugeruje to ich stała obecność w kultowych miejscach cywilizacji nuragickiej, od sanktuariów takich jak Su Romanzesu w Bitti po groby gigantów.


Tamuli, Macomer (Sardinia), cone-breasted baethyls.




Stele Kurgan lub Balbals





Stele Kurgan lub Balbals (podobno od tureckiego słowa balbal oznaczającego „przodek” lub „dziadek” lub mongolskiego słowa „barimal”, co oznacza „rzemieślniczy posąg”) to antropomorficzne kamienne stele, obrazy wycięte z kamienia, zainstalowane na szczycie, wewnątrz lub wokół kurhany (tj. kurhany), na cmentarzach kurhanowych lub w podwójnej linii wychodzącej z kurhanu. Stele są również określane jako „obeliski” lub „pomnikowe menhiry”.

Takie stele występują licznie w południowej Rosji, Ukrainie, Prusach, południowej Syberii, Azji Środkowej i Mongolii. Obejmują ponad trzy tysiące lat i są wyraźnie wytworem różnych kultur.

Najwcześniejsze są związane z kulturą Kura Araxes i Maykop, ale są bardziej synonimem Pit Grave lub Yamna, kultury stepu pontyjsko-kaspijskiego. Istnieją okazy z epoki żelaza utożsamiane z Scytami i średniowieczne przykłady z ludami tureckimi.




Ludzie R1b z Bliskiego Wschodu migrowali przez Kaukaz i założyli kulturę Majkopów, zanim rozprzestrzenili się na stepy pontyjsko-kaspijskie i zmieszali się z rdzenną ludnością stepową R1a.

Tradycja kopców grobowych nie wywodzi się ze stepów w kulturze Pit-Grave, ponieważ nowe datowanie radiowęglowe wydaje się wskazywać, że kurhany z kultury Majkopów faktycznie poprzedzają te znalezione na stepach.

Te z Majkopu mogły prześledzić swoje pochodzenie od Lewantu i Mezopotamii, dwóch regionów o stosunkowo wysokim poziomie R1b, gdzie znajdują się najstarsze podklady R1b.

Ludność R1b przeniosła na stepy zarówno obróbkę brązu, jak i zwyczaje pogrzebowe. W takim przypadku coraz bardziej prawdopodobne staje się, że sam język praindoeuropejski również został przywieziony przez bardziej zaawansowanego i dominującego partnera (R1b), a przyjęty przez ludność R1a w tym samym czasie, co reszta pakietu kulturowego z Majkopu. .

Wydaje się jednak, że gałąź Satem języków indoeuropejskich (związana z R1a) oddzieliła się od oryginalnego Centum (R1b) z powodu wpływu oryginalnych języków R1a, które zmieniły wymowę wyrazów IE (mianowicie palatowelary stały się frykatywami i afrykatami w językach satemowych).

Oczywiście języki Centum były później pod wpływem i przejęły słowa od chalkolitu z Europy Południowo-Wschodniej, a następnie z Europy Środkowej i Zachodniej. Języki ewoluują szybciej, gdy nowi ludzie integrują się ze społecznością językową, przynosząc ze sobą własne idiomy.

Trzynaście stel, nigdy wcześniej nie widzianych w Anatolii ani na Bliskim Wschodzie, odnaleziono w 1998 roku w ich pierwotnym miejscu w centrum Hakkari, miasta w południowo-wschodnim zakątku Turcji. Stele zostały wyrzeźbione na pionowych płytach podobnych do kamiennych płyt o wysokości od 0,7 m do 3,10 m.



Wielu uczonych uważa, że ​​region Hakkâri w południowo-wschodnim tureckim mieście Hakkâri jest miejscem niezależnego królestwa znanego jako Hubushkia, skupionego wokół górnego biegu rzeki Great Zap, która pojawia się w annałach asyryjskich z X i IX wieku p.n.e.

Imiona niektórych królów Hubuszki, takich jak Kaki i Data czy Dadi, są zachowane w tekstach asyryjskich, które również opisują relacje między imperium asyryjskim a Hubuszkią w IX wieku.

Asyryjskie ekspedycje kilkakrotnie przekraczały Hubuszkię, otrzymując hołd od jej królów lub zabierając ją siłą, gdy stawiali opór. Kwestionowana przez Asyrię na południowym wschodzie i królestwo Urartu na północnym zachodzie, Hubuszkia ostatecznie utraciła niepodległość.




Stele Hakkâri mogły należeć do władców Hubuszki, gdy była ona niepodległym państwem. Z pewnością całkowity brak jakiegokolwiek asyryjskiego wpływu na styl płaskorzeźb wskazuje, że musiały one powstać przed ostatnią ćwierć IX wieku p.n.e.

Kamienie zawierają tylko jedną naciętą powierzchnię, na której wyrzeźbione są postacie ludzkie. Temat każdej steli ukazuje widok górnej części ciała człowieka. Nogi nie są reprezentowane. Jedenaście stel przedstawia nagich wojowników ze sztyletami, włóczniami i toporami – męskimi symbolami wojny. Zawsze trzymają w obu rękach naczynie do picia wykonane ze skóry. Dwie stele zawierają postacie kobiece bez ramion. Stele mogły być wyrzeźbione przez różnych rzemieślników przy użyciu różnych technik.



Różnice stylistyczne przesuwają się od płaskorzeźby do bardziej systematycznej liniowości. Najwcześniejsze stele są w stylu płaskorzeźby, podczas gdy najnowsze są w stylu liniowym. Zostały wykonane w okresie od XV wieku p.n.e. do XI wieku p.n.e. w Hakkari. Najlepsze podobieństwa do stel Hakkâri można znaleźć od VII wieku pne do XII wieku naszej ery stalae Kurgan ze stepu euroazjatyckiego.

Stele z tego rodzaju reliefami nie są powszechne na starożytnym Bliskim Wschodzie, jednak istnieje wiele bliskich podobieństw między nimi a stelami wytwarzanymi przez różne ludy ze stepów euroazjatyckich między trzecim tysiącleciem p.n.e. a jedenastym wiekiem naszej ery.

Mogą one wskazywać na bardzo wczesny związek tego obszaru ze stepem euroazjatyckim. Przykłady euroazjatyckie związane są z grobami i kultem zmarłych. Uważa się nawet, że balbal przedstawia ofiary zabite przez osobę pochowaną w tym konkretnym grobie.

Drugie wykopaliska ujawniły grobowiec komorowy tylko około 50 stóp od miejsca, w którym znaleziono stele. Komora ta, częściowo zniszczona, wydawała się być używana przez kilkaset lat, począwszy od połowy drugiego tysiąclecia p.n.e. Z tego grobu wydobyto około 50 ludzkich szkieletów, a także ogromną ilość ceramiki, sztyletów z brązu, ozdobnych szpilek oraz złotych i srebrnych kolczyków.

Chociaż wydaje się, że grobowiec ten już nie był używany przed wzniesieniem stel, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w okolicy mogą znajdować się inne grobowce. Jeżeli planowane na lato wykopaliska w miejscu stel ujawnią pobliskie, współczesne grobowce komorowe, może to oznaczać, że sele są związane z kultem zmarłych.

Na razie możemy stwierdzić, że z jakiegokolwiek powodu zostały wzniesione, jest pewne, że te stele, które mogą reprezentować władców królestwa Hubuszkia, powstały pod wpływem eurazjatyckiej kultury stepowej, która przeniknęła na Bliski Wschód .

Plemiona Mitanni i Hurry dominowały na płaskowyżu ormiańskim do połowy II tysiąclecia p.n.e. Kurgany (kopce grobowe) z XVII-XVI wieku pne zostały wykopane w pobliżu Wanadzoru, odsłaniając ścigane złote i srebrne kubki oraz broń z brązu.

Ci z następnego okresu (XV-XIV wpne) w L'chashen i na cmentarzu w Artik trzymali mitannijskie pieczęcie cylindryczne pochodzące z końcowej fazy królestwa mitannijskiego.

Po zniszczeniu Mitanni przez Hetytów na przełomie XV-XIV w. Pne plemiona na płaskowyżu ormiańskim były nominalnie pod kontrolą Hetytów, którzy zaczęli rozszerzać się na północną Syrię.

Zanim królestwo Hetytów upadło około 1200 roku p.n.e., plemiona ormiańskie przodków zawarły potężne sojusze i były uważane za wyzwanie dla ekspansji Asyryjczyków na północ, którzy stali się główną potęgą po upadku Mitanni.




Kambodża





Trimurti (z Angkor, Siem Reap)



Głowa Sadashiva Khmer XII w.



Angkor National Museum  









National Museum, Phnom Penh




Bust of God Hevajra

To kolosalne popiersie ezoterycznego buddyjskiego boga Hevajry pochodzi z ruin starożytnego Angkoru w północno-zachodniej Kambodży. Mówi się, że znaleziono ją w pobliżu Wschodniej Bramy (Bramy Umarłych) wielkiego, otoczonego murami miasta Angkor Thom, zbudowanego przez Dżajawarmana VII (1181–1219). Bayon, położony w samym centrum Angkor Thom, był jednym z ostatnich większych zabytków imperium Khmerów.

Ta rzeźba jest fragmentaryczna. Brakuje górnej głowy. Gdyby rzeźba faktycznie miała przedstawiać tańczącego Hewadżrę, miałaby po osiem ramion z każdej strony. Wiele niewielkich rzeźb z brązu potwierdza ten obraz. Sądząc po chropowatej powierzchni części tej rzeźby, nigdy nie została ukończona.






Narodowe Muzeum Sztuki Azjatyckiej Guimet
























Polecam linki na końcu posta.





I..... 


jest jeszcze coś.




Ale o tym już, z pewnych względów, nie będę pisał...











https://www.statuestele.org/statue/filetto-ii/

https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Museo_delle_statue_stele_della_Lunigiana



https://it.wikipedia.org/wiki/Statue_stele

https://www.ilcorriereapuano.it/2020/07/dal-fondovalle-ai-valichi-cosa-raccontano-luoghi-delle-statue-stele/



https://en.wikipedia.org/wiki/Giants_of_Mont%27e_Prama

https://pl.pinterest.com/pin/647603621401407152/

https://pramanuragica.wordpress.com/2018/03/20/monte-prama-decadenza-o-grandezza-quadro-cronologico-degli-attuali-reperti-xiv-sec-a-c-iv-sec-a-c/

https://sardyniadozobaczenia.wordpress.com/2016/02/05/giganci-z-monte-prama-do-zobaczenia-w-cagliari/

http://www.gaveena.com/unique-archeology-in-sardinia/



https://pl.wikipedia.org/wiki/Picenowie



https://aratta.wordpress.com/2013/12/10/the-kingdom-of-hubushkia/



https://en.wikipedia.org/wiki/Glauberg

https://www.keltenwelt-glauberg.de/en/

https://astrofella.wordpress.com/2015/10/29/celts-art-and-identity-the-british-museum/

https://balkancelts.wordpress.com/tag/glauberg-la-tene/

https://www.worldhistory.org/image/13484/the-pfalzfeld-pillar/




http://www2.iath.virginia.edu/Barbarians/Sites/Hirschlanden/Hirschlanden_main.html

https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Krieger_von_Hirschlanden?uselang=it

https://pl.ww2facts.net/1339-the-hirschland-warrior-bronze-age-hallstatt-kuros-pa.html



https://astrofella.wordpress.com/2015/10/29/celts-art-and-identity-the-british-museum/

https://www.google.com/search?tbs=simg:CAEShQIJhHv7792EpTAa-QELELCMpwgaOgo4CAQSFKwbwgXmLrE45hThIuso6j6SAcQCGho3X2poWVKXkc4cmYkQRVi5kKxgE1eB4ca2PyAFMAQMCxCOrv4IGgoKCAgBEgQahgi2DAsQne3BCRqZAQobCghhcnRpZmFjdNqliPYDCwoJL20vMDJza3B0CiYKE2NsYXNzaWNhbCBzY3VscHR1cmXapYj2AwsKCS9tLzA5NXlqagobCgdjYXJ2aW5n2qWI9gMMCgovbS8wand6aHRnChkKBnN0YXR1ZdqliPYDCwoJL20vMDEzXzFjChoKCWFsYWJhc3RlctqliPYDCQoHL20vMHBqNgw&sxsrf=AOaemvJkrIOStVFV4cOGoNUnuUZ6MXmp8A:1633037425680&q=Murlo&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwjl-aW90qfzAhXus4sKHZgbC-sQjJkEegQIAhAC&biw=1280&bih=653&dpr=1.5

https://pl.pinterest.com/pin/628041110516929214/


https://en.wikipedia.org/wiki/Angkor_National_Museum

https://pl.pinterest.com/pin/578290408396379444/

https://www.google.com/search?q=Angkor+National+Museum%2C+Siem+Reap+4+faces+sculpture&tbm=isch&ved=2ahUKEwjR8a3h3rjzAhUSyioKHSm-AJ4Q2-cCegQIABAA&oq=Angkor+National+Museum%2C+Siem+Reap+4+faces+sculpture&gs_lcp=CgNpbWcQAzoHCCMQ7wMQJ1CHN1i9TGDgTWgAcAB4AIABVIgB7QWSAQIxMJgBAKABAaoBC2d3cy13aXotaW1nwAEB&sclient=img&ei=BiNfYdHWBJKUqwGp_ILwCQ&bih=631&biw=1280#imgrc=v_77jZbHgCBTlM

https://sl4artglobal.files.wordpress.com/2013/03/p1120236-medium.jpg

https://www.guimet.fr/

https://www.futurelearn.com/info/courses/art-crime/0/steps/11862

https://www.metmuseum.org/art/collection/search/38304