Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trolle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trolle. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 listopada 2014

Przegląd prasy


Z krótkim komentarzem

Rosyjskie media o 17 września: Polacy flirtowali z Hitlerem

POLACY, CZY WERWOLF?

"Nożem wbi­tym w plecy Pol­ski" na­zwa­ła "Nie­za­wi­si­ma­ja Ga­zie­ta" agre­sję ZSRR na Pol­skę. W ten spo­sób ro­syj­ski dzien­nik od­no­to­wał 75. rocz­ni­cę na­pa­ści Armii Czer­wo­nej na nasz kraj. Inne media, znane ze swo­ich pro­krem­low­skich sym­pa­tii, "uświa­da­mia­ją" nam, że Armia Czer­wo­na wkro­czy­ła z "misją wy­zwo­leń­czą na te­re­ny oku­po­wa­ne przez Pol­skę", a jeden z ro­syj­skich hi­sto­ry­ków prze­ko­nu­je, że obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ny­mi roz­pę­ta­nia II wojny świa­to­wej byli Po­la­cy, któ­rzy rzą­dzi­li na­szym kra­jem w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym.

RIA Novosti: Polacy współwinni rozpętania II wojny światowej
Hi­sto­ryk Oleg Na­za­row prze­ko­nu­je na ła­mach agen­cji in­for­ma­cyj­nej RIA No­vo­sti, że pięć lat temu, a do­kład­nie 23 wrze­śnia 2009 roku Sejm Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej przy­jął re­zo­lu­cję, zgod­nie z tre­ścią któ­rej uznał "wy­zwo­leń­czy marsz Armii Czer­wo­nej za agre­sję wobec Pol­ski i ofi­cjal­nie oskar­żył ZSRR o roz­pę­ta­nie wspól­nie z na­zi­stow­ski­mi Niem­ca­mi" II wojny świa­to­wej.

"Ale w rze­czy­wi­sto­ści obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ni w roz­po­czę­ciu II wojny świa­to­wej byli lu­dzie, któ­rzy pro­wa­dzi­li Pol­skę w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym" - pisze hi­sto­ryk.

LUDZIE, CZY POLACY?

Wspominałem o tym, niedawn w artykule http://maciejsynak.blogspot.com/2014/09/tuskeni-rzadza-polska.html
oraz
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/04/znowu-straszenie-wojna-pro-unijna.html
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/05/w-wywiadzie-niemieckim-moze-pracowac.html


- piłsudczycy na czele z ministrem MSZ Beckiem, byli zakamuflowaną agenturą niemiecką na najwyższych stanowiskach administracji państwowej.

"Zarówno MSW jak i (głównie) MSZ i sam Beck i Piłsudski w sprawach związanych z mniejszością niemiecką na Pomorzu stawali po stronie niemieckich organizacji.
Szokująca lektura, która potwierdza wszystkie moje domysły dotyczące werwolfu - niemieckiej piątej kolumny w Polsce, która dzierży stery władzy. To samo dotyczy Piłsudskiego.
Wszystko to jest udokumentowane, na każdej stronie znajdują się odnośniki do źródeł w archiwach, z których korzystał Autor.

Jak to czytam, to jakbym widział współczesną Polskę - te same chwyty.
Dokładnie te same."
 
 
I dalej: "II Rzecz­po­spo­li­ta ode­gra­ła klu­czo­wą rolę w roz­pę­ta­niu II wojny świa­to­wej. I fakt, że w jej trak­cie Niem­cy za­ata­ko­wa­ły Pol­skę za­bi­ja­jąc sześć mi­lio­nów ludzi, tego nie zmie­ni".
"Polacy flirtowali z Hitlerem"
W po­dob­nym tonie o 75. rocz­ni­cy wkro­cze­nia wojsk ra­dziec­kich do Pol­ski pisze por­tal dzien­ni­ka "Ar­gu­men­ty i Fakty" w ar­ty­ku­le pt. "Ro­syj­ska wio­sna na je­sie­ni 1939 roku. Jak Sta­lin prze­pro­wa­dził ope­ra­cję »Brześć Nasz«".
An­driej Si­dor­czyk przy­po­mi­na różne in­ter­pre­ta­cje roz­po­czę­cia II wojny świa­to­wej. "W Związ­ku Ra­dziec­kim w cza­sach sta­li­now­skich, ope­ra­cja ta zo­sta­ła uzna­na jako »marsz wy­zwo­le­nia Armii Czer­wo­nej«. W Pol­sce i na Za­cho­dzie - jako »so­wiec­ką in­wa­zję«, a nawet »czwar­ty roz­biór Pol­ski«"
"Fakt, że w Eu­ro­pie przed II wojną świa­to­wą roz­wi­nę­ła się ko­ali­cja an­ty­hi­tle­row­ska jest w dużej mie­rze za­słu­gą Pol­ski, która blo­ko­wa­ła pra­wie wszyst­kie ini­cja­ty­wy ZSRR ma­ją­ce na celu stwo­rze­nie so­ju­szu woj­sko­we­go prze­ciw­ko za­gra­ża­ją­cym Niem­com"- czy­ta­my dalej.
"Naj­cie­kaw­sze jest to, że Po­la­cy w tym samym cza­sie flir­to­wa­li z Hi­tle­rem bio­rąc udział we wspól­nym roz­bio­rze Cze­cho­sło­wa­cji przez oku­po­wa­nie re­gio­nu cie­szyń­skie­go" - pisze Si­dor­czyk.


Znowu w Gdańsku...
Naśladowca "Froga" szaleje w Trójmieście?
Znowu akcja służb? Że też im to się nie nudzi...
No, cóż, pierwsza zasada służb - nie odpuszczać ani na krok...

 

Syn kata Polaków wszedł do ukraińskiego parlamentu

Z ramienia Partii Radykalnej Ołeha Laszki wszedł do Werchownej Rady Jurij Szuchewycz – syn zbrodniarza Romana Szuchewycza.

 
"Główny Komendant" UNA-UNSO, 81-letni Jurij Szuchewycz będzie najprawdopodobniej najstarszym deputowanym w nowym ukraińskim parlamencie.
Jurij Szuchewycz znany jest z wielu antypolskich wypowiedzi. W 2011 r. wzywał do odebrania Polsce "etnicznie ukraińskich ziem".

  • To prawda: jeszcze nie wszystkie etniczne ziemie (ukraińskie) zostały zebrane w całość. Do prawdziwej jedności dojdziemy, kiedy zbierzemy te ziemie, które znajdują się jeszcze poza granicami Ukrainy – mówił Jurij Szuchewycz.
Jurij Szuchewycz to syn dowódcy UPA. W latach 1948-1968 oraz 1972-1989 był więziony w Związku Sowieckim jako "wróg ludu". W więzieniu stracił wzrok. W niepodległej Ukrainie aktywny politycznie, długie lata był formalnym liderem partii Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe oraz Komendantem Głównym Ukraińskiej Samoobrony Narodowej (UNA-UNSO). Jest znany ze swojej wrogości wobec Polski, w roku 2002 domagał się przeniesienia Cmentarza Obrońców Lwowa do Polski. W 2006 roku został nagrodzony tytułem Bohatera Ukrainy przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.
Jego ojciec Roman Szuchewycz, jako dowódca UPA, jest odpowiedzialny za zamordowanie przez tę formację ok. 120 tys. Polaków, a także wielu Żydów, Ormian, Czechów, Niemców oraz Ukraińców sprzeciwiających się polityce nacjonalistów.

podrobnosti.ua/Onet.pl/KRESY.PL

 

12% poparcia dla neobanderowskich partii na Ukrainie


 
Neobanderowcy w parlamencie Ukrainy - tak mozna najkrócej skomentować wyniki wyborów palramentarnych jakie odbyły się w niedzielę na Ukrainie.
Jeszcze przy okazji wydarzeń 14 października, kiedy to prezydent tego kraju Petro Poroszenko wydał dekret o nowym święcie państwowym "Dniu Obrońcy Ukrainy" - ustanowionym właśnie na ten dzień, dzień 14 października uznawany m.in. jako dzień powstania zbrodniczej formacji UPA – i kiedy ulicami Kijowa tego też dnia przeszło tysiące zwolenników Swobody domagających się uznania UPA za bojowników o wolność ojczyzny -wszelkiej maści "znawcy" tematów ukraińskich zapewniali nas, że nie ma żadnego zagrożenia ze strony odradzającego się na Ukrainie banderyzmu, że poparcie dla partii takich jak Swoboda i Prawy Sektor, które wprost odwołują się do tradycji zbrodniczej OUN-UPA, nie przekracza 2%. Że jest to margines, że ci którzy krzyczą o banderowskim zagrożeniu to jakieś oszołomy lub „ruscy agenci”.
W wyborach sama Swoboda uzyskała około 6% głosów, Prawy Sektor, który nie przekroczył progu wyborczego, otrzymał ponad 2%. Podobny do Swobody wynik uzyskało inne skrajne ugrupowanie Radykalna Partia Olega Laszko. To na razie nie są wyniki oficjalne tylko badanie metodą exit-poll. Ale już to razem pokazuje14% poparcia dla skrajnych ugrupowań.

 
Jeśli chodzi zaś o Radykalną Partię to lider tego ugrupowaniaOleg Laszko jest jednym z założycieli batalionu „Azow”, który to batalion miał dopuszczać się w toczącej się na Ukrainie wojnie, zbrodni. W skład batalionu Azow wchodzą członkowie Samoobrony Majdanu i Automajdanu, czyli najbardziej ofensywni uczestnicy zajść na kijowskim majdanie podczas obalania prezydenta Janukowycza.Azow w swojej symbolice wprost odwołuje się do nazizmu poprzez wykorzystanie symboluWolfsangel.
Tymczasem już rozpoczęła się w naszym kraju propaganda, że w zasadzie nic groźnego na Ukrainie się nie stało. Ba, wręcz odwrotnie zapewnia się nas, że właśnie skrajne ugrupowania poniosły klęskę!

- Populiści Ołeha Laszki oraz nacjonalistyczna Swoboda dostały raptem po sześć procent, Prawy Sektor demonizowany przez propagandę rosyjską - zaledwie dwa procent. To pokazuje jak niewielkie jest na Ukrainie poparcie dla radykalnych poglądów– powiedział Interii wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt.Ośrodek Studiów Wschodnich to taka instytucja niegdyś założona przez Bartłomieja Sienkiewicza, tego co to stwierdził, że państwo polskie istnieje tylko w teorii.

W podobnym tonie wyniki wyborów natychmiast skomentowała Fronda.pl, która już w tytule informującym o wynikach sondażowych zapewnia, że „Ukraińcy wybrali normalność czyli Europę. Klęska nacjonalistów!”


Komentarz zaś w tekście ociera się już wręcz o jakąś paranoję: „
Co ciekawe, Ukraina pokazała, że nie chce mieć nic wspólnego z nacjonalistami z UPA czy OUN. Radykalna Partia Ołeha Laszki dostała tylo 6,4 proc., a nacjonalistyczna Swoboda 6,3 proc.. Jedynym zmartwieniem jest czwarta lokata dla ugrupowania politycznych sojuszników zbiegłego w lutym z kraju b. prezydenta Wiktora Janukowycza. Blok Opozycyjny zdobył 7,6 proc. poparcia.”

Fronda.pl martwi się więc wynikiem 7,6 proc. dla Bloku Opozycyjnego, ale za klęskę uważa 12,7% zdobyte przez dwie partie odwołujące się do tradycji OUN-UPA czy SS Galizien.
Ale warte podkreślenia jest jeszcze coś innego, że neobanderowcy nie mają swoich reprezentantów tylko i wyłącznie w partiach takich jak Swoboda, Radykalna Partia czy Prawy Sektor. Oni już są w ośrodkach decyzyjnych.Ciekawy komentarz w tym temacie zamieścił Adam Pietrasiewicz, niegdyś pracownik PAP-u, który w sposób nieco ironiczny skomentował wyniki ukraińskich wyborów, a dokładnie wynik partii premiera tego kraju Jaceniuka:

(…)
No i mamy to, czego można było się spodziewać - drugą partią na Ukrainie są najbardziej niebezpieczni ludzie, jakich można sobie tam wyobrazić. Front Narodowy jak na demokratyczną, cywilizowaną partię ma swoje Biuro Polityczne, w którego skład wchodzi poza Jaceniukiem na przykład Andrij Parubij, założyciel nazistowskiej partii Swoboda, którego przybocznym był niejaki Jarosz, szef Prawego Sektora. Ale nie zapominajmy, że Front Narodowy, który będzie teraz drugą siłą polityczną na Ukrainie, jak przystało na partię demokratyczną i cywilizowaną, ma również swoje Biuro Wojskowe! A jakże! I jednym z jego członków, poza innymi nazistami-banderowcami, jest sam dowódca batalionu Azov - tych miłych misiów, którzy otwarcie i bez żenady na hełmach i mundurach mają swastyki i znaki SS.

I na koniec dodaje sarkastycznie:
Znawcy Ukrainy, tacy jak pan red. Wildstein czy Piotr Kościński wciąż usilnie zapewniali, że banderowcy nie mają żadnego poparcia na Ukrainie. No, faktycznie - teraz zmienili po prostu nazwę.
I tak kończy się ta lansowana nam bajeczka o 2%...

 
Karty do głosowania ładnie ułożone w urnie:



Siemoniak: Słabość NATO prowokuje wrogów
 
- Nikt w Polsce nie chce powrotu do zimnej wojny, do konfrontacji z Rosją, ale nic bardziej nie prowokuje jak uległość - powiedział Siemoniak, zarzucając Rosji agresywne działania. Zwracając się do gospodarzy spotkania zaznaczył, że najważniejsze są "konkrety, a nie gadanie".
Niemiecka minister podziękowała Siemoniakowi za - jak podkreśliła - "mocne przemówienie" i zapewniła Polaków, że mogą liczyć na Niemcy.

Jak wskazywał Siemoniak, Polska chce, aby NATO było bardziej obecne w Europie Wschodniej. Podkreślił, że przyjęty na szczycie NATO w Walii program utworzenia "szpicy" musi zostać zrealizowany.
 Oświadczył, że Polska pragnie "silnej aktywnej Bundeswehry nieunikającej odpowiedzialności za obronę sojuszników". Polacy nie uwierzyli w słabość niemieckiej armii - zapewnił, odnosząc się do wcześniejszych ocen mediów, wskazujących na brak sprzętu wojskowego i niezadowalający stan istniejącej broni, przede wszystkim lotnictwa. - Liczymy na niemieckiego sojusznika - zaznaczył Siemoniak.

A słabość Polski nie prowokuje wrogów z NATO?


Dr Kostrzewa-Zorbas: Polska może żądać bilionów złotych od Niemiec

Zrze­cze­nie się przez Pol­skę nie­miec­kich od­szko­do­wań wo­jen­nych nie zo­sta­ło za­re­je­stro­wa­ne w Se­kre­ta­ria­cie Ge­ne­ral­nym ONZ. Otwie­ra to drogę do uzy­ska­nia przez nasz kraj ogrom­nych re­pa­ra­cji za II wojnę świa­to­wą. Cho­dzi o kwoty rzędu pra­wie trzech bi­lio­nów zło­tych - pisze dr Grze­gorz Ko­strze­wa-Zor­bas na ła­mach ty­go­dni­ka "W Sieci".

Do tej pory uznawano, że Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec jeszcze w latach 50. Polskie MSZ twierdzi, że w 1969 roku wydano oficjalny dokument potwierdzający wcześniejsze ustne deklaracje władz PRL. Co ciekawe, MSZ nie zna nawet daty dziennej, a jedynie rok powstania dokumentu, przez który Polska straciła miliardy dolarów.
Dr Kostrzewa-Zorbas zainteresował się dokumentem, na który powołuje się MSZ. Naukowiec postanowił sprawdzić, czy ONZ jest w jego posiadaniu. Odpowiedź z Nowego Jorku była jednoznaczna: w zbiorze oficjalnych dokumentów ONZ nie istnieje traktat, w którym Polska zrzeka się reparacji za II wojnę światową. Co więcej, dokumentu takiego nie ma również w archiwach ani bibliotece ONZ.

Naukowiec w swoim artykule "Biliony dolarów za II wojnę światową" tłumaczy, że zrzeczenie się reparacji wojennych przez Polskę było umową międzynarodową. Aby taki traktat doszedł do skutku, musi być on wyszczególniony w Rejestrze Sekretarza Generalnego ONZ.
"Dokumentu, o który Pan prosi, nie ma w Biurze Spraw Prawnych" - brzmi oficjalne stanowisko prawników z Nowego Jorku. Tym samym zrzeczenie się odszkodowań wojennych nie zostało zarejestrowane. "Nieistnienie dokumentu w archiwum oryginałów w głównej siedzibie ONZ na Manhattanie rozstrzyga o skutku prawnym. Skutek nie powstał" - podkreśla naukowiec.

Dr Kostrzewa-Zorbas wskazuje też na inne błędy, które Polska może wykorzystać, starając się uzyskać odszkodowania od naszego zachodniego sąsiada. O jakie kwoty chodzi? Komisja pracująca tuż po wojnie oszacowała straty na 49 miliardów ówczesnych dolarów amerykańskich. Dzisiaj po uwzględnieniu inflacji kwota nominalna osiągnęłaby 845 miliardów dolarów. To w przybliżeniu 2,738 biliona złotych - wylicza naukowiec.

II wojna światowa rozpoczęła się agresją Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku. W wyniku działań wojennych zniszczeniu uległa infrastruktura drogowa i kolejowa, fabryki, wiele miast zostało zburzonych. Niemcy i Sowieci dokonywali również rabunku dóbr kultury i eksterminacji ludności. Łącznie podczas wojny zginęło niemal sześć milionów Polaków.


 
Tymczasem amerykańska prasa uprawia voo-doo.

"New York Post": Władimir Putin ma raka

Władimir Putin może mieć nowotwór trzustki lub rdzenia kręgowego - pisze "New York Post". Richard Johnson, który jest autorem artykułu twierdzi, że prezydentowi Rosji zostały zaledwie 3 lata życia. Czy choroba mogła być powodem pośpiechu, w jakim Rosja zaatakowała Ukrainę - zastanawia
Najprawdopodobniej jednak Putin cierpi z powodu raka trzustki - ocenia, na podstawie swoich źródeł, Richard Johnson.
Kłamstwo ma uwiarygodnić manipulacja słowami:
Ponadto, niemiecki lekarz dotychczas zajmujący się prezydentem Rosji, miał zrezygnować z jego dalszego leczenia. "Z lekarzem poznali się jeszcze w Dreźnie, w trakcie służby Putina w KGB" - dodaje autor artykułu

 
Dowcipnie skomentował te „rewelacje” rzecznik prasowy Kremla:
  • Niedoczekanie ich. Bodajby pypcia na języku dostali. Wszystko jest w porządku - powiedział Dmitrij Pieskow
Jak widać 1000 lat antypolskiej propagandy to nie to samo, co kilka wrzutek Rosjanom, amerykanie są chyba tego świadomi, bo...

Były współpracownik Reagana: Obama zlecił amerykańskim agentom polowanie na Putina

Już nie islamscy terroryści, a Władimir Putin zaczyna dziś amerykańską listę wrogów do jak najszybszej eliminacji? Tak twierdzi Paul Craig Roberts, który administracji Ronalda Reagana pełnił funkcję zastępcy sekretarza skarbu Stanów Zjednoczonych i był jednym z najważniejszych doradców Białego Domu.

Rewelacje emerytowanego amerykańskiego polityka wydają się równie nierealne, co korzystne dla geopolitycznych interesów Stanów Zjednoczonych. W ocenie Paula Craiga Robertsa, prezydent Barack Obama nie zawahał się przed wpisaniem przywódcy Rosji na listę osób, których eliminacji powinny podjąć się służby specjalne USA.

Co więcej, współpracownik Ronalda Reagana przekonuje, że zabicie Władimira Putina jest łatwiejsze niż skuteczne wzięcie na celownik wielu innych wrogów Waszyngtonu.

"CIA może wykorzystać jednego z muzułmańskich terrorystów, których wspiera wewnątrz Rosji. W przeciwieństwie do amerykańskiego prezydenta, który nie porusza się wśród ludzi swobodnie, Putin nie unika ludzi, miesza się z tłumem - stwierdza były polityk w felietonie zatytułowanym... "Władimir Putin jest liderem moralnego świata".

Zdaniem Paula Craiga Robertsa, otwartość Władimira Putina do kontaktów z tłumem czyni prezydenta Rosji "łatwym celem cel dla terrorysty z Czeczenii, zamachowca samobójcy lub klasycznego zabójcy.

Źródło: PaulCraigRoberts.org


1 845 071 zł na… trolii internetowych


Unia Europejska, podobnie jak m. in. Rosja, posiada własnych trolli internetowych, które na portalach internetowych piszą pozytywne komentarze o obecnej władzy. W przyszłym roku podatnicy przeznaczą na ten cel 1 845 071 zł.
Jak czytamy w zatwierdzonym projekcie budżetu Unii Europejskiej na 2015 rok, 436 187 euro, czyli 1 845 071 zł zostanie w przyszłym roku wydane na „interakcję z obywatelami”. W tym roku na ten cel zostało przeznaczone z kolei 500 000 euro, czyli 2 115 000 zł.
Zarządzający społecznością” działają jako pośrednicy między firmą, a jej klientami,„rozpowszechniają pozytywne opinie o firmie w języku właściwym sieciom społecznościowym, zarządzają społecznościami internetowymi i rozumieją ich potrzeby oraz reagują na nie”. W ramach tego działania przygotowawczego unijni „zarządzający społecznością” powołani na potrzeby projektu pilotażowego „Dzielmy się Europą w sieci” mogliby nadal zwiększać dostępność informacji na temat Unii oraz reprezentować poszczególne instytucje Unii lub niezależne informacje o Unii i jej działalności.” –czytamy w projekcie budżetu.
Źródło: Polskie Piekiełko

 
Werwolf coraz bardziej pyskaty.

Działacz Ruchu Autonomii Śląska propaguje nazizm

 
Wtorek, 28 października (08:32)
Aktualizacja: Wtorek, 28 października (20:56)
Bulwersujący wpis na Facebooku autorstwa Michała Buchty z Ruchu Autonomii Śląska.

Na facebookowym profilu Moniki Kassner, kandydatki do sejmiku województwa śląskiego z ramienia Ruchu Autonomii Śląska, pojawił się post Michała Buchty, jej kolegi ze stowarzyszenia. Sekretarz zarządu Ruchu Autonomii Śląska zamieścił w sieci zdjęcie trójki dzieci na tle flagi ze swastyką. Dzieci mają wzniesione w górę dłonie w nazistowskim pozdrowieniu.


"Marudzicie. Niektóre dzieci od małego wiedzą w co należy wierzyć"- napisał pod zdjęciem Buchta.

Na Facebooku Ruchu Autonomii Śląska szybko pojawił się komentarz, w którym stowarzyszenie próbuje tłumaczyć skandaliczny wpis."Michał Buchta na Facebooku ośmieszył skierowany wobec dzieci szowinizm jednego ze śląskich radykalnych polityków" - czytamy.
Ruchu Autonomii Śląska dodaje, że słowa członka stowarzyszenia zostały "wyrwane z kontekstu" i stały się "dla naszych przeciwników okazją do poważnych, ale kompletnie nieprawdziwych oskarżeń wobec nas". Ma to mieć związek z przedwyborczą kampanią, "przeciwnikami" Ruchu Autonomii Śląska jest organizacja Polski Śląsk.Dodajmy, że facebookowe profile Kassner i Buchty są obecnie niedostępne."To był komentarz w dyskusji a nie post"
Po naszej publikacji otrzymaliśmy list elektroniczny od Michała Buchty i Moniki Kassner. Autorzy maila poinformowali nas, że "wypowiedź Michała Buchty była komentarzem w dyskusji a nie postem", który "miał zwrócić uwagę na antypolski szowinizm Andrzeja Rocznioka, skierowany wobec kilkuletniego dziecka ze zdjęcia w poście". Jak argumentują, "pomówieni o propagowanie nazizmu" członkowie Ruchu Autonomii Śląska "bronili prawa do pomalowania dzieci w biało-czerwone barwy".
Wreszcie czytamy, że "Michał Buchta nie zamieścił w sieci zdjęcia trójki dzieci [wznoszące dłonie w faszystowskim pozdrowieniu na tle flagi ze swastyką - przy. AW], tylko je z tej sieci wziął. Znalazł takie zdjęcie w wyszukiwarce".
Na koniec dowiedzieliśmy się, że facebookowy profil zarówno Moniki Kassner, jak i Michała Buchty są dostępne i nigdy nie były niedostępne [we wtorek rano podczas prób wejścia na profil Moniki Kassner i Michała Buchty pojawiał się komunikat o niedostępności strony - przyp. AW] Za powyższe wyjaśnienie sprawy dziękujemy, przypominając jednocześnie, że osoby aspirujące do roli polityków czy działaczy politycznych - Kassner i Buchta są członkami zarządu Ruchu Autonomii Śląska - powinny rozważniej i z większą odpowiedzialnością obywatelską publikować treści w internecie. Nawet "wzięte z sieci", "znalezione w wyszukiwarce" i będące "komentarzem w dyskusji".

AW



http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fsyn-kata-polakow-wszedl-do-ukrainskiego-parlamentu#




piątek, 17 października 2014

Cesarskie cięcie - co oznacza dla dziecka?



Wojna psychologiczna


Za onetem przytaczam wywiad z psychologiem klinicznym Sarą Zięborak.


Zwracam uwagę, na nienormalną ilość negatywnych i AGRESYWNYCH komentarzy pod artykułem (mowa o stanie z dnia 16 września), większość wyraźnie napisana JEDNYM STYLEM typowym dla konfabulacji agentury.

Negatywne komentarze zajmują 3 podstrony, dopiero starsze zaczynają być wymieszane z pozytywnymi. Widać wyraźnie, że taka masa negatywnych opinii powstała jako reakcja na dość pozytywne przyjęcie Czytelników.
Przedruk ze "Zwierciadła"ukazał się w sieci, być może właśnie po to, aby podsunąć odpowiednią negatywną opinię szerokiemu gronu odbiorców - czytelnikom popularnego Onetu.

Takie zainteresowanie agentury tym tematem potwierdza, że tezy pani Zięborak mają odniesienie w rzeczywistości, że jednak coś w tym jest.

W pełni pokrywa się to z moimi obserwacjami dotyczącymi metod postępowania werwolfu - czy szerzej - światowej agentury sterowanej z jednego miejsca, które można nazwać OJCEM KŁAMSTWA.

Wojna jaką prowadzi z nami agentura ma charakter psychologiczny - chodzi o ciągłe niezmienne podsuwanie nam negatywnego myślenia, a także obniżanie poziomu naszego życia nawet tylko w minimalny sposób, ale stopniowy i permanentny.

Ktoś niedawno zaproponował mi zapoznanie się z książkę pt.: "Szaman miejski" na temat zjawiska zwanego huną.

Rzeczywiście, można ją nazwać encyklopedią agentury.

Wszystkie sposoby komunikacji wewnętrznej człowieka z samym sobą - i z innymi ludźmi, są wykorzystywane przez ośrodek władzy nazwany przeze mnie OJCEM KŁAMSTWA do powolnego niszczenia ludzi.

Huna - wiedza, system filozoficzny, sposób życia? Wiedza i sposób postępowania z nią?


"W ramach Huny istnieje rodzaj systemu opisowej psychologii człowieka, który przypomina psychoanalizę. Zgodnie z jego założeniami człowiek składa się z ku (serce, ciało, podświadomość), lono (umysł lub świadomość) i kane (duch lub Nadświadomość), a Huna uczy człowieka jak zachować harmonię między nimi."


Agentura wykorzystuje metody opisane przez kahunów.
Agresję kieruje głównie do podświadomości i nadświadomości.

Huna sprowadza się do stwierdzenia - "jesteś tym, co jesz", czyli jaki pokarm duchowy przyjmujesz, takim się stajesz.


""Huna" w języku hawajskim znaczy "tajemnica". Zgodnie z opinią niektórych antropologów, specjalistów od kultury hawajskiej słowo to nie było przez samych etnicznych Hawajczyków używane jako nazwa ich religii. Wywodzi się ono prawdopodobnie od słowa "kahuna", którym Hawajczycy określali osoby posiadające znajomość jakiejś ważnej "tajemnicy". Słowo kahuna oznaczało strażnika tajemnicy ("ka" – strażnik, "huna" – tajemnica)"

Tajemnica, ponieważ można hunę wykorzystać do niszczenia ludzi, całych społeczeństw, państw.



Siedem zasad Huny

1. Świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
2. Nie ma żadnych ograniczeń
3. Energia podąża za uwagą
4. Moment mocy jest teraz
5. Miłość jest po to, by przynosiła szczęście
6. Cała moc pochodzi z naszego wnętrza
7. Skuteczność jest miarą prawdy.


Poniżej artykuł ze Zwierciadła i jedna strona komentarzy - pierwsza na jaką trafia Czytelnik.

Ponad jedna trzecia dzieci w Polsce przychodzi na świat przez cesarskie cięcie. Co to oznacza dla dziecka?

Trud­no uwie­rzyć, jak duży wpływ na styl bycia, sa­mo­po­czu­cie i ży­cio­wy suk­ces na­szych dzie­ci mają oko­licz­no­ści ich przyj­ścia na świat. Two­rzą­ca się wtedy neu­ro­lo­gicz­na ma­try­ca de­ter­mi­nu­je tak wiele, że warto się jej przyj­rzeć, zro­zu­mieć ją, a w razie po­trze­by –pró­bo­wać ją mo­dy­fi­ko­wać – mówi psy­cho­log kli­nicz­ny dziec­ka Sara Zię­bo­rak.
Wychodzisz z brzucha mamy na świat i co zastajesz? Jarzeniowe lampy i zimno, bo najwyżej 23 st. C. A przed chwilą dryfowałeś w 36-stopniowym piekarniczku, dokąd odgłosy otoczenia dochodziły leniwie zza wód płodowych. Światło tylko delikatnie tam przebijało. Teraz mrużysz oczy. Słyszysz hałas szpitala, czujesz pośpiech postaci w białych kitlach. Nie masz czasu się z tym oswoić, bo odcinają ci pępowinę z łożyskiem, w którym pozostaje dwie trzecie twojej krwi. Krztusisz się, bo przecież dotąd przez pępowinę oddychałeś. Musisz użyć płuc natychmiast, nie możesz przestawiać się na nie powoli, więc ten pierwszy oddech piecze i boli. Płaczesz! Zimne ręce zabierają cię od mamy. Rozciągają ci nóżki, mierzą, jakby twoje przeżycie zależało od tego, czy właśnie teraz to zrobią. A na koniec dostajesz szczepionkę z trzech zjadliwych wirusów, z którymi musisz zacząć natychmiast walczyć. Witaj. Wylądowałeś na planecie Ziemia.
A mogłoby być zupełnie inaczej…
Mogłoby. Jednak w takich okolicznościach przychodziła na świat większość obecnych 50-, 40- czy nawet dwudziestokilkulatków. To dlatego dla wielu z nas życie okazuje się zagrożeniem, walką. Nastawiamy się czasem do świata, jakby działał przeciw nam, chciał nas skrzywdzić. Brak nam w życiu ciepła, bezpieczeństwa, powolności, smaku. A byłoby go więcej, gdyby pozwolono nam urodzić się spokojnie i dano czas, by oswoić się z rzeczywistością poza brzuchem mamy.
Lawinowo rośnie liczba cesarskich cięć. Ponad jedna trzecia Polaków przychodzi w ten sposób na świat…
Poważny zabieg. Blizny i cięcia. Myślenie, że to prosta, szybka i cywilizowana alternatywa dla normalnego porodu, jest pułapką. Dziecko nie staje przed wyzwaniem współpracy z mamą i nie przechodzi przez kanał porodowy. Nie zdąża tego zrobić. Dryfuje spokojnie w wodach płodowych i nagle gwałtownie jest z nich wyciągnięte, nie wiedząc, dlaczego tak się dzieje. Tymczasem poród naturalny poprzedzony jest długotrwałymi, subtelnymi przygotowaniami. Do dziś toczy się debata, czy to organizm mamy zaczyna poród, czy dziecka…
Nie wiadomo?
Medycyna nie wie. Psychologowie podejrzewają, że pierwszy impuls pochodzi z ustroju matki i jest przekazywany dziecku poprzez hormony. Ono też odpowiada mamie hormonalnie. Spokojnie krok po kroku zaczyna się akcja porodowa. Cesarskie cięcie zaburza naturalny rytm, zabiera dziecku istotne doświadczenie i odbija się na jego rozwoju. Może mieć trudność z rozpoczynaniem różnych rzeczy. Kłopot, by odebrać sygnał, że coś trzeba zrobić i na niego zareagować. Takie dziecko będzie czekać do ostatniej chwili z odrobieniem lekcji, spodziewając się, że ktoś zrobi to za nie. W dorosłym życiu to samo może być np. z projektami w pracy. Będzie myśleć: "Ktoś silny niech zacznie, przecież nie ja". Może panikować z powodu nawet niewielkich przeszkód i źle znosić skomplikowane sytuacje. Może łatwo dekoncentrować się i odchodzić od zaplanowanych zadań w dygresje. Warto więc zastanowić się, zanim zapiszemy się na planowaną cesarkę. Chyba że jest konieczna.
Czy matrycę porodową takiego dziecka można modyfikować?
Ustępować mu, jeśli to możliwe, i uznawać to, że miało rację. Po to, by wzmocnić w nim poczucie, że ma prawo do prawomocnych decyzji. Nie wchodzić z nim w rywalizację. Akcentować jego siłę w relacji. Pozwalać mu działać na skróty i znajdywać własne, choć czasem dziwaczne rozwiązania. Być elastycznym i po rozproszeniu uwagi pomagać mu wrócić na starą ścieżkę myślenia.
Czasem cesarskie jest konieczne, a dzidziuś musi trafić do inkubatora…
Kontakt z mamą jest przerwany, co niesie w przyszłości dodatkowe trudności. Nasila lęki separacyjne dziecka. Boi się ono rozstań i opuszczenia, broni się przed nimi wszelkimi sposobami. Będąc kilkulatkiem, trzyma się kurczowo twojej nogawki, a gdy dorasta, panicznie boi się opuszczenia przez partnera. Od najmłodszych lat trzeba bardzo delikatnie z nim postępować. Przygotowywać je do przerw w kontakcie i zapewniać je, że się wróci, że się kocha. Dlatego im spokojniejszy poród i w im większym kontakcie z mamą, tym lepiej.
Rodzącej często trudno zachować spokój…
Dużo pracy wkładałam w emocjonalne przygotowanie matek do porodu. Dotyczy to m.in. odreagowania okoliczności ich własnego przyjścia na świat. To ważne. Bo kiedy rodzimy dziecko, uruchamiają się automatycznie wspomnienia naszych własnych doświadczeń okołoporodowych i związane z nimi uczucia. Jeżeli nie przetworzymy własnych traum, powrócą, gdy nasze dziecko wysunie na świat czubek główki. Maluch wyczuje nasze przykre emocje.

Wspomnienia uruchomią się automatycznie?
Tak, za sprawą kodowania i pamięci. Tzw. bodźce spustowe powodują uruchomienie zakodowanej matrycy. Widzisz poród, białe kitle, czujesz zapach szpitala, w mózgu uruchamia się dawno zarejestrowany i nieotwierany np. przez 30 lat plik. A w pliku? Czasem coś fajnego, czasem nie. Twój stan wpływa na atmosferę porodu, jego przebieg i na dziecko. Nawet wtedy, gdy nie rodzisz, a jesteś mężem, ciotką, położną. Dlatego warto uważnie dobierać osoby obecne przy narodzinach naszego malca. Pamiętam, że byłam przy porodzie rodzinnym, w takcie którego tatuś w odpowiedzi na długie, przeplatane przerwami parcie partnerki, wpadł w histerię wykrzykując: "Ona przeze mnie umiera!". Gdy pracowałam z nim potem, okazało się, że jego własny poród był powikłany, a życie jego matki – zagrożone.
Dlaczego zajęłaś się psychoterapią doświadczeń okołoporodowych?
Mam troje dzieci. Pierwsze wydałam na świat jako 17-latka w głębokiej komunie w 1984 roku. Brak wiedzy sprawił, że nie zadbałam o wiele rzeczy i rodziłam fatalnie. Dostałam oksytocynę na przyspieszenie porodu, bo lekarz chciał zejść z dyżuru. Córka przyszła na świat w pośpiechu, zimnie, ostrym świetle i hałasie. Wtedy nabrałam przekonania, że musi być inaczej. Zagłębiłam się w literaturze na temat porodów i zaczęłam współpracę z Fundacją "Rodzić po Ludzku". Wkrótce potem pracowałam z doświadczeniami okołoporodowymi pacjentów, pomagając im pozytywnie je przetworzyć, odreagować emocje z nimi związane.
Ja rodzić szczęśliwe dzieci?
Najlepiej w domu. Poród jest czymś naturalnym. Jeśli nie jest zagrożony, nie wymaga szpitala. W domu mama jest we własnym środowisku. A na porodówce nie dość, że przechodzi intensywny proces fizyczny i emocjonalny, to między obcymi ludźmi. Stres przechodzi z matki na dziecko. Poród to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu kobiety, doświadczenie na pograniczu życia i śmierci. Inicjacja na poziomie fizycznym, emocjonalnym i głęboko duchowym. W naszym świecie kobietom nie daje się na nią przestrzeni. Poród stał się fizjologiczno-medycznym wydarzeniem. Nie da się też ukryć, że w sensie biologicznym szpital nie jest najbezpieczniejszym miejscem. Pełno tu zarazków i wirusów. Tymczasem bakterie domowe są dziecku znane, bo przenikają jego mamę i łożysko przez dziewięć miesięcy.
Nie zawsze można przewidzieć, czy poród przebiegnie bez komplikacji.
Na­tu­ral­ny poród trwa nie kró­cej niż 12 go­dzin, więc jeśli w trak­cie coś nie­do­bre­go się dzie­je, za­wsze jest czas, żeby po­je­chać do szpi­ta­la. Po­ro­dy do­mo­we wy­ma­ga­ją planu B. Jest pod­sta­wio­ne auto, wia­do­mo, do któ­re­go szpi­ta­la je­chać. A po­łoż­na, która rodzi z tobą, jest na tyle wy­kształ­co­na, by po­wie­dzieć, gdy sy­tu­acja staje się trud­na.
Gra warta świecz­ki?
Warta. Gdy mama uro­dzi w domu, może po­ło­żyć się do wła­sne­go łóżka, umyć się we wła­snej ła­zien­ce. Dzi­dziuś nie jest za­bie­ra­ny do in­ne­go po­ko­ju, szar­pa­ny, mie­rzo­ny, wa­żo­ny… W domu można przy­ciem­nić świa­tło i za­pew­nić ciszę, za­miast krzy­czeć: "O! Jest! Tak! Wy­ła­zi! Przyj!". Można od­two­rzyć ma­lu­cho­wi śro­do­wi­sko, w jakim prze­by­wa­ło przez dzie­więć mie­się­cy. Po­zwo­lić mu wyjść spo­koj­nie i np. do wody. Ła­god­nie się je potem do­ty­ka, po­wo­li kła­dzie na brzu­chu mamy w na­tu­ral­nej cie­plut­kiej mazi. W szpi­ta­lu od razu łapie się je za nóżki, ob­ra­ca do góry no­ga­mi i wy­cie­ra z niej. A ona oprócz tego, że uła­twia przej­ście przez kanał rodny, jest ochron­nym płasz­czem dziec­ka.
Czym wy­róż­nia­ją się dzie­ci uro­dzo­ne w domu?
To przy­kład mo­je­go trze­cie­go dziec­ka. Syn ma sześć lat i we­wnętrz­ny spo­kój, jest pewny sie­bie, śmia­ły, chęt­ny, by do­świad­czać. Wcho­dzi w re­la­cję z za­ufa­niem i nie prze­ży­wa roz­stań tak, jak np. moja star­sza córka. Do dziś zmaga się z do­świad­cze­niem z 1984 roku. Wtedy dziec­ko za­bie­ra­no od matki na wiele go­dzin. Strasz­ne dla oboj­ga. Bo dzię­ki pierw­sze­mu wza­jem­ne­mu spoj­rze­niu do­peł­nia się poród. Wy­twa­rza się do­dat­ko­wy hor­mon w dziec­ku i mamie za­pew­nia­ją­cy im głę­bo­ką więź. Jej brak to czyn­nik ry­zy­ka de­pre­sji po­po­ro­do­wej u mamy i sil­ne­go lęku przed opusz­cze­niem u dziec­ka.
Jak pra­co­wać z ma­lu­cha­mi, któ­rych poród sztucz­nie przy­spie­szo­no?
Wy­obraź­my sobie, że idzie po­wo­li i gład­ko, dziec­ko i mama przy­go­to­wu­ją się i nagle jakaś siła z ze­wnątrz – np. po­da­na w za­strzy­ku oksy­to­cy­na – de­cy­du­je, że malec ma się uro­dzić szyb­ciej i wy­mu­sza to na nim oraz matce. Jeśli ktoś pró­bu­je coś potem od ta­kie­go dziec­ka wy­eg­ze­kwo­wać, opie­ra się. To siła ma­try­cy po­ro­do­wej. Można ją za­ob­ser­wo­wać np. przy bu­dze­niu do szko­ły. Ze­wnętrz­na siła pró­bu­je wyjąć malca z cie­płe­go łó­żecz­ka. Nie chce wsta­wać. Pro­te­stu­je. Ma w sobie złość, że nie po­zwa­la mu się robić rze­czy na wła­sną rękę. I nie­świa­do­mie roz­gry­wa to uczu­cie w re­la­cjach z in­ny­mi. Nie po­dej­mu­je ini­cja­ty­wy, nie po­tra­fi samo za­cząć, bo mu tego nie dano, w związ­ku z czym czeka, prze­cią­ga. A jak pró­bu­jesz je do cze­goś na­kło­nić, włą­cza opór.
Klincz…
We­wnętrz­ny pa­ra­graf 22. Na "oksy­to­cy­no­we dziec­ko" nie można na­ci­skać. Przy tym trze­ba tak umie­jęt­nie je wes­przeć, by na­uczyć je roz­po­czy­na­nia. Prze­kła­da­jąc to na sy­tu­ację po­ran­ną, można kilka razy spo­koj­nie uprze­dzić, że "już za pół go­dzin­ki bę­dzie­my wsta­wać", "już za dzie­sięć minut". Trze­ba de­li­kat­nie od­twa­rzać to "coś", co się nie­gdyś pod­czas po­ro­du na­tu­ral­nie nie wy­da­rzy­ło. Wie­lo­krot­ne wspie­ra­nie dziec­ka i da­wa­nie mu po­czu­cia, że de­cy­du­je, stop­nio­wo mo­dy­fi­ku­je jego neu­ro­lo­gię. Takie ma­lu­chy mają nie­zwy­kłą sa­tys­fak­cję, gdy coś wresz­cie uda im się za­cząć sa­mo­dziel­nie.
Przypomina mi się poród z filmu "I kto to mówi". Zaczął się zdecydowanie, więc bohaterka starała się go ze wszystkich sił powstrzymać w taksówce.
Tak się zda­rza. Ko­bie­ty, jadąc do szpi­ta­la, za­ci­ska­ją nogi, za­trzy­mu­ją od­dech. Cza­sem dla­te­go, że cze­ka­ją na wolne łóżko w szpi­ta­lu. To tzw. poród wstrzy­my­wa­ny. Tak ro­dzo­ne dzie­ci by­wa­ją szyb­ciej niż inne go­to­we na różne rze­czy i mogą czuć, że świat je po­wstrzy­mu­je. By­wa­ją wście­kłe. W końcu, gdy już nie mają siły na­ci­skać, od­pusz­cza­ją. A gdy oto­cze­nie sy­gna­li­zu­je im, że mogą wresz­cie zro­bić, co chcia­ły, czują się smut­ne i zde­mo­ty­wo­wa­ne. Z ta­ki­mi ma­lu­cha­mi od naj­młod­szych lat trze­ba ade­kwat­nie po­stę­po­wać. Być to­le­ran­cyj­nym, uczyć ła­god­nie od­ra­cza­nia dzia­łań w cza­sie i po­ka­zy­wać, że po­wrót do roz­po­czę­tej nie­gdyś czyn­no­ści nie musi być wcale bo­le­sny. Roz­bu­do­wa­ne i do­kład­ne in­struk­cje tego, jak po­stę­po­wać z dzieć­mi z roz­ma­itych po­ro­dów, daje książ­ka "Na­ro­dzić się…"Robyn Fer­nan­ce.
Czy można zro­bić coś od razu po po­ro­dzie, żeby potem nie prze­cho­dzić tru­dów wy­cho­wa­nia?
Można. Tzw. po­zy­tyw­ne prze­ra­mo­wa­nie ma­try­cy nie­mow­la­ka wy­ma­ga świa­do­mo­ści ro­dzi­ców, ob­ser­wa­cji i in­tu­icji. Po­ka­zu­ję chęt­nym film z pew­ne­go po­ro­du do­mo­we­go w Au­stra­lii. Ko­bie­ta po czter­dzie­st­ce rodzi tam bliź­nię­ta, w tym jedno uło­żo­ne po­ślad­ko­wo. Każdy le­karz biłby na alarm, ale ona de­cy­du­je się ro­dzić lo­to­so­wo, czyli wraz z ło­ży­skiem. Także po ter­mi­nie, wy­cho­dząc z za­ło­że­nia, że skoro dzie­ci wolą do­grzać się w pie­kar­nicz­ku, zna­czy, że tego po­trze­bu­ją. Synek rodzi się głów­ką, potem dziew­czyn­ka – po­ślad­ko­wo. Pły­wa­ją w wo­dzie, gdy nagle dziew­czyn­ka za­czy­na lekko po­ję­ki­wać, widać na­pię­cie w jej ciele, pró­bu­je się od­wra­cać. Matka za­uwa­ża to i mówi: "O! zo­bacz­cie, ma­lut­ka prze­ra­bia swój po­ślad­ko­wy poród”. De­li­kat­nie bie­rze ją za rącz­kę, dając jej prze­strzeń, by uło­ży­ła się tak, jak chce. Wspie­ra ją de­li­kat­nie: "Tak do­brze, moja ko­cha­na, super to ro­bisz, tak, tędy droga". Po pię­ciu mi­nu­tach ma­leń­stwo koń­czy okrę­ca­nie się i… od­dy­cha z ulgą. Ma­try­ca od­wró­co­na.
A gdyby mała nie od­wró­ci­ła się wtedy w wo­dzie?
Być może chcia­ła­by robić różne rze­czy ina­czej. Na od­wrót. Inni wcho­dzi­li­by drzwia­mi, a ona tyłem albo od za­ple­cza. Mo­gła­by być prze­kor­na, ze­złosz­czo­na. Sporo pracy z takim dziec­kiem.
Poród w domu w wielu ko­bie­tach budzi lęk.
Wtedy le­piej, by ro­dzi­ły w szpi­ta­lu i były spo­koj­ne. Jeśli zda­rzy się poród nie­ty­po­wy, warto sku­pić się na tym, jaka pły­nie z tego do­świad­cze­nia lek­cja i jak pra­co­wać z ma­leń­stwem, by uła­twić mu roz­wój, za­miast po­grą­żać się w po­czu­ciu winy. Jest tyle moż­li­wo­ści pracy z dziec­kiem, a zdro­wa rów­no­wa­ga kre­atyw­no­ści i in­te­lek­tu matki po­zwa­la sub­tel­nie, ale sku­tecz­nie wpły­wać na jego cha­rak­ter.



Komentarze(1 651)

 
~matka : W moim przypadku 2 cesarskie cięcia zaburzyły znacząco rytm i pomysł natury, Dzieci nigdy by się nie urodziły, pierwsze było zrośnięte z macicą, a ja bym nie przeżyła porodu, wiec drugiego tez by nie było. Fakt silna ingerencja w siły natury Ale bez niej nie byłoby na tym świecie 3 osób. To ... rozwiń całość
15 wrz 22:29 | ocena: 98% | odpowiedzi: 4
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~zadr : Jesteś w 36oC jest fajnie nagle coś zaczyna ci miażdżyć głowę i pcha cię w ciasny korytarz. Próbujesz się opierać, ale coś od tyłu miarowo popycha cię dalej.
Miażdży ci głowę. Coś miarowym ruchem wpycha cię dalej. Głowa boli. Dwie części czaszki nie mieszczą się w "korytarzu" nachodzą na siebie. ... rozwiń całość
16 wrz 02:53 | ocena: 91% | odpowiedzi: 10
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~lemik : totalna bzdura pani psycholog - jestem ojcem czwórki dzieci 30, 25 i bliżniaki 12 letnie dziewczyna i chłopak,
wszyscy rodzeni przez cc, Pierwszy poród przez cc, bo po 24 godzinach skurczy płód zaczął obumierać, więc decyzja lekarza, następne świadome decyzje mojej żony mimo namów środowiska i ... rozwiń całość
16 wrz 09:25 | ocena: 93% | odpowiedzi: 8
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~Cesarskie cięcie : "Może mieć trudność z rozpoczynaniem różnych rzeczy. Takie dziecko będzie czekać do ostatniej chwili z odrobieniem lekcji, spodziewając się, że ktoś zrobi to za nie. W dorosłym życiu to samo może być np. z projektami w pracy. Będzie myśleć: "Ktoś silny niech zacznie, przecież nie ja"." Ha. ha..... rozwiń całość
16 wrz 08:14 | ocena: 96% | odpowiedzi: 2
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~Lech : Od kiedy pani psycholog kliniczny dziecka Sara Zięborak jest ekspertem w dziedzinie neurologii i neurobiologii. Studia psychologicznie nie dają żadnej wiedzy w tej dziedzinie .Nie ma też zielonego pojęcia o fizjologii i patologii pamięci .To co pisze o tworzeniu się pamięci porodu w ś... rozwiń całość
15 wrz 22:30 | ocena: 95% | odpowiedzi: 3
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~bibi : ...a jeszcze sobie tak wspominam wrażenia ze szpitala i powiem szczerze, że czułam się tam po porodzie jak zwierzę. Na polu były pierwsze przymrozki w salach było zimno tak, że przykrywałam się czym się dało. Najgorszy był prysznic. W tym całym bólu szło się do łazienki gdzie były otwarte okna ... rozwiń całość
15 wrz 23:15 | ocena: 97% | odpowiedzi: 1
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~Laura : Bełkot!!! No cóż, gdyby poród mojego dziecka odbył się po cesarsku to przez już ponad cztery lata nie musielibyśmy dziecka rehabilitować. Dziecko było za duże, ja za mała i cóż...nikt nie wziął odpowiedzialności. Rehabilitacja kosztuje nas około 500-600 złotych tygodniowo...Jeśli zdecydujemy ... rozwiń całość
15 wrz 23:18 | ocena: 96% | odpowiedzi: 1
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~kobieta po dwóch cc : bardziej bzdurnego art dawno nie czytałam... może napiszecie o naturalnych porodach zakończonych kalectwem dzieci - fizycznym i psychicznym, o traumie rodzących, o licznych komplikacjach okołoporodowych spowodowanych tzw. porodem naturalnym.
Jaki odsetek matek może rodzic w domu? 5% ?
Moja ... rozwiń całość
16 wrz 10:26 | ocena: 97%
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~gosik#####a : bzdura, mój syn urodził się naturalnie i jest nieśmiały, ostrożny nawet czasem niepewny, córki urodzone już poprzez cesarskie cięcie są pewne siebie, zwariowane, bardzo zaradne...nie znajduję w tym artykule nic co by się tyczyło mojej rzeczywistości. To proces wychowania i socjalizacji zapeł... rozwiń całość
16 wrz 10:48 | ocena: 97%
odpowiedz oceń: -1 +1
 
~pracujesz w służbie zdrowia czy tylko jesteś zadufana w sobie pacjentką? do ~ada: A ty co, lekarz, czy może w rodzinie masz lekarza, ze tak w zaparte idziesz i nie rozumiesz co czytasz i o czym sie pisze, tu nikt na lekarzy nie nadaje tylko stwierdza fakty, że każda kobieta może mieć inaczej, trafić inaczej, być w zupełnie innej sytuacji, i inaczej przechodzić ciąże i poród.... rozwiń całość
15 wrz 22:20 | ocena: 81% | odpowiedzi: 20

Szaman miejski - Serge Kahili King
http://pl.wikipedia.org/wiki/Huna

http://kobieta.onet.pl/dziecko/ciaza-i-porod/rosnie-liczba-cesarskich-ciec-co-to-oznacza-dla-dziecka/lp0l3




  • Polityka ludobójstwa na Narodzie Polskim .
  • Bardzo ważny artykuł
    Możnaby debatować na temat efektów psychologicznych na dzieciach, bo trudno byłoby je zbadać naukowo.
    Najwyższy czas jednak skończyć z procedurami, gdzie ciąża jest traktowana jak choroba, ciężarna kobieta i kobieta w połogu jak chora psychicznie, a poród jest przepotwarzany w operację chirurgiczną.
    Co więcej, zasłona okrywająca ponad 30-letni spisek szczepionkowy została odkryta i teraz już wiadomo z oficjalnych dokumentów rządu brytyjskiego, że szczepiionki zaburzają rozwój układu odpornościowego, na dodatek zatruwania środkami konserwującymi zawierającymi rtęć, które często powodują zaburzenia neurologiczne. Stąd zwielokrotniona częstotliwość występowania chorób autoimmunologicznych (np. cukrzyca dziecięca, alergie) i układu nerwowego (np. autyzm).

środa, 18 czerwca 2014

Prawdziwe wyniki wyborów do PE w Polsce




Za: Wolne Media




To wyjaśnia dlaczego tak wiele stron o tematyce politycznej prowadzona jest przez agenturę, czasami wręcz mam wrażenie, że życie polityczne w Polsce prowadzi wyłącznie agentura.

Polacy nie interesują się polityką, pozwalają innym prowadzić swoje sprawy.


Opublikowano: 26.05.2014 | Kategorie: Polityka, Wiadomości z kraju
Zgodnie z najnowszymi danymi udostępnionymi przez PKW na podstawie 91 proc. komisji obwodowych (stan na godz. 4.30) wybory do Parlamentu Europejskiego wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Do europarlamentu dostaną się także: PO, SLD, PSL i Nowa Prawica. Ciekawie wygląda również podział mandatów.



W porównaniu z sondażem Ipsos dla TVN24 i TVP opublikowanym tuż po wyborach do PE, PiS jest przed PO, a PSL – NP, ale bez zmian pozostaje rozkład mandatów.
Zgodnie z danymi PKW PiS wygrało wybory do Parlamentu Europejskiego osiągając wynik 32,35 proc. i wyprzedzając PO (31,29 proc.). Przy takich rezultatach obie partie mogą liczyć na taką samą liczbę mandatów, po 19 – wynika z cząstkowych danych Państwowej Komisji Wyborczej zebranych z 91 proc. obwodowych komisji wyborczych.


Według danych podanych przez PKW w poniedziałek po godz. 5.00, próg wyborczy przekraczają też SLD (9,55 proc., 5 mandatów), PSL i Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego (odpowiednio: 7,21 i 7,06 proc., po 4 mandaty). Według danych PKW, jak i sondażu wynika, że do PE nie dostały się zaś Europa Plus Twój Ruch, Solidarna Polska, Polska Razem oraz Ruch Narodowy. Komisja podkreśliła, że to cząstkowe, nieoficjalne dane uzyskane elektronicznie z 25 tys. 175 obwodów głosowania. Rozstrzygające będą dopiero oficjalne wyniki wyborów. PKW zapewnia, że będą one znane jeszcze dziś, ale najprawdopodobniej dopiero wieczorem.

PO i PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego zdobyły równą liczbę mandatów – każda z partii wprowadzi do europarlamentu po 19 posłów – wynika z sondażu Ipsos dla TVN 24 i TVP. Z sondażu wynika też, że Sojusz Lewicy Demokratycznej otrzyma 5 mandatów, Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego – 4 mandaty, Polskie Stronnictwo Ludowe – również 4.
Najwyższa frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego była w woj. mazowieckim; PO najwięcej głosów zdobyła w woj. pomorskim, opolskim i śląskim, a PiS – w woj. podkarpackim, lubelskim, podlaskim – wynika z niedzielnego sondażu wyborczego Ipsos dla TVN24 i TVP. W woj. mazowieckim frekwencja wyniosła 26,3 proc. Powyżej średniej krajowej uplasowały się także województwa: małopolskie – 25,5 proc.; pomorskie – 24,8 proc; śląskie – 23,3 proc.; lubelskie – 22,9 proc.; dolnośląskie – 22,8 proc.; podkarpackie – 22,7 proc.

W wyborach do Parlamentu Europejskiego zagłosowało więcej mężczyzn niż kobiet; frekwencja wyniosła odpowiednio 23,9 i 21,7 proc. – wynika z sondażu Ipsos dla TVN 24 i TVP. Najwyższa frekwencja była w dużych miastach, najniższa na wsiach. Jeśli chodzi o wiek, to najwyższa frekwencja była w grupie 60+ (31,8 proc.), a najmniejsza w grupie wiekowej 18-25 (17 proc.). W przypadku grupy wiekowej 26-39 frekwencja wyniosła 18 proc., a 40-59 – 22,5 proc.


W porównaniu z wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku (jeśli wyniki sondażowe się potwierdzą) Platforma Obywatelska straciła 6 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość zyskało 4 mandaty.
W ostatnich trzech wyborach partyjnych – 2009, 2011 i 2014 – PiS osiągał następujące rezultaty: 27, 30 i 32 proc. W tym samym czasie poparcie dla Platformy gwałtownie spadało. W 2009 r. PO miała wynik 44 proc., w 2011 r. – 39 proc., a w 2014 r. – 33 proc. Partia Donalda Tuska w dużym tempie traci więc wyborców.


Podobnie jest, jeśli chodzi o wyniki w eurowyborach. W 2004 r. Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 12 proc., w 2009 r. – 27 proc., a w 2014 r. – 32 proc. Platforma w tych samych wyborach dostawała następującą ilość głosów: w 2004 r. 24 proc., w 2009 r. 44 proc., a w 2014 r. – 33 proc.


http://wolnemedia.net/polityka/wybory-do-parlamentu-europejskiego-w-polsce/

Grafika wprowadzająca:
http://kefir2010.wordpress.com/2014/05/27/wybory-do-pe-sfalszowano-prawdziwe-wyniki-sa-szokujace/




KOMENTARZE

  • Sondaże wyborcze urabianie wyborcy pod przyszłe fałszerstwo .
  • Tu fałszerstwa nie ma.
    To żadne fałszerstwo. Zwykła układanka faktów. Wyolbrzymia się to co chce się pokazać. Od tysiącleci ta sama zagrywka. Nie bez powodu powinniśmy zaczynać czytać umowy od treści wypisanej małym druczkiem.

    Szokuje to ze tak dużo Polaków daje się na to nabrać.