Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 kwietnia 2022

„Tak się robi..."




przedruk


Fundacja Ochrony Zabytków Architektury Drewnianej
17 min ·



Rok temu ukazała się książka Pani Jaśminy Korczak-Siedleckiej, 

Przemoc i honor w życiu społecznym wsi na Mierzei Wiślanej w XVI-XVII wieku

potwierdzająca zasadę, którą każdy poważny historyk wiedzieć powinien: ślady historii najlepiej bada się w piwnicach i na strychach oraz w materiałach źródłowych, koniecznie w zakurzonych archiwach.

Pani Korczak-Siedlecka wyłowiła z sezamowych czeluści dokumentów sądowych pełnokrwiste życie nowożytnych chłopów w wielokulturowej I Rzeczpospolitej. Książka ta jest szalenie inspirującym zbiorem dialogów relacjonowanych przez sądowego protokolanta oraz tez autorki o honorze, emocjach, prawie i jego recepcji. To książka naukowa w pełni, ponieważ traktuje o prawdzie i właśnie dlatego tak pasjonująca, gdyż dzięki uczciwości autorki mamy dostęp do imponujących ilości wyciągów z akt sądowych, zeznań, relacji z epoki – czyli pasjonujący „film na faktach”. 

Można nie zgadzać się z pewnymi wnioskami Pani Korczak-Siedleckiej, ale dzięki obfitemu wyborowi tekstów źródłowych mamy możliwość wyczucia atmosfery ówczesnego społeczeństwa Mierzei Wiślanej.







 
Główna konkluzja w tej pasjonującej książce warta szczególnej uwagi: większość spraw sądowych dotycząca chłopów Mierzei Wiślanej dotyczyła honoru, a nie majątku – tę wartość chyba niemal doszczętnie straciliśmy w społeczeństwie.

Z historycznego punktu widzenia szczególnie ciekawa jest obserwacja stosunku chłopów do pastorów – w momencie zamiany katolicyzmu na protestantyzm w odczuciu społecznym duchowny przestał być powołanym sługą Bożym, a stał się mianowanym przez władze miejskie urzędnikiem. Dopiero czytając relacje sądowe z czasów „świeżego” protestantyzmu dostrzec można jak wielką wyrwę w duchowości, psychice społeczeństwa spowodowała ta zmiana. Np. strona 305:

karczmarz do pastora: Diabeł zabiera takie klechy, które listy do karczmy piszą.

 
Brutalność zeświecczenia urzędu duchownego działała w obie strony, czyli dosięgała również pastorów, np. historia Lorentza Eissenharda, kaznodzieja w Kobbelgrube:

Gdy któregoś razu szynkarz odmówił podania mu kolejnego kufla kaznodzieja bardzo się na niego rozgniewał, zwyzywał od „burego szelmy”, a jego żonę od „kurwy”. Kiedy indziej „zachowywał się jak szalony”... Jeszcze innego wieczoru zaczął wyciągać gołymi rękami masło z maselnicy i rzucał nim dookoła, mówiąc: „Tak się robi mierzejskie karły”... (s. 307), albo:

Pastor w Sobieszewie określany jako „pan Heinrich” miał swojemu sąsiadowi Georgowi Linge w odwecie za zabicie czterech kur przełamać wygon dla koni i przegnać tamtędy swoje bydło. Służący Lingego zwyzywał go od „klechy”, na co pastor pobił go korbaczem. Następnie sąsiedzi „porządnie” zwyzywali się od „szelm i złodziei”. (s. 309)

 
Poza wspaniałymi sądowymi określeniami dotyczącymi obdukcji np. „zostać pobitym na sino i na brązowo” jedną z ciekawszych obelg było zdanie wypowiedziane przez miejscowego woźnicę Gregera Lessentina do Niclaia Czipa hajduka JKM Zygmunta III Wazy na promie przez Wisłę, gdzie po kłótni słownej woźnica wyjął nóż i zagroził: „Zaraz sprawię, że będziesz leżeć w wodzie jak żaba”, a w oryginale: „das du solt ins wasser liegen, gleich einem frosche.” 

Wystarczy spojrzeć na postaci łowiące ryby z mapy Friedricha Berndta z 1600 r. aby wyimaginować sobie pejzaż nadwiślański ze sztafażem: mierzejski woźnica grożący królewskiemu hajdukowi losem płaza. Obelga iście mokradlana. Nawiązując do specyfiki gruntowej delty Wisły zaznaczyć trzeba, że mieszkańcy Mierzei nijak się mieli do mieszkańców Żuław, gdzie jedni drugich mieli za element obcy.


 




 
Z punktu widzenia badacza architektury drewnianej cenne jest przypomnienie przez Panią Korczak-Siedlecką w ilustracjach do książki map F. Berndta z 1600 r., gdzie pokazano typy zabudowy regionalnej odmienne od tego co znamy z XVII i XVIII-wiecznych zachowanych zabytków.

Książka przeznaczona nie tylko dla mieszkańców Mierzei, ale dla wszystkich, których łechta codzienność życia minionych pokoleń – mimo że w skali kraju temat mierzejskich niemieckojęzycznych chłopów może wydawać się niszowy to jednak jest świadectwem jednej z wielu grup społecznych w ówczesnym potężnym organizmie politycznym, jakim była Rzeczpospolita Polska.


Zwijając tę nitkę mierzejską złożoną z cytatów sądowych dostaniemy się do kłębka pełnowartościowej, czystej wełny ludzkiej z epoki przedrewolucyjnej, ludzi którzy umieli przeklinać, buntować się, bić, pić i jeść, pokutować, pościć, modlić i pracować. Z niecierpliwością czekamy na kolejne prace naukowe Pani Jaśminy Korczak-Siedleckiej dotyczące tym razem chłopów żuławskich.















źródło:
fb





wtorek, 22 marca 2022

Morawiecki i prawo własności

 


Morawiecki chce konfiskować cudzą - rosyjską - własność.


– [...] Z jednej strony mamy konstytucyjne ograniczenia takiego działania, związane z prawem własności, a z drugiej – coraz więcej Polaków nie rozumie, dlaczego, skoro Włosi konfiskują jachty rosyjskich oligarchów, my nie możemy takich działań przeprowadzić w naszym kraju – zauważył. – Chcemy to przeprowadzić przez Sejm i uznaliśmy, że opozycja powinna być włączona w ten proces – dodał szef rządu.


Jak rząd zacznie łamać prawo własności wygranej grupy etnicznej, to potem zacznie łamać prawa własności Polaków - bo czemu nie? Wystarczy tylko wymyśleć pretekst.


Skoro można medialnie oskarżyć o morderstwo i skazać kogoś za zamkniętymi drzwiami?

Wystarczy, że w telewizji powie się, że "on to zrobił" - nawet bez dowodów i wbrew twierdzeniom prokuratury. I nikt nie reaguje.

patrz:  Pomówienie


Tam w USA jest taka organizacja, która chce wyłudzić od Polski miliardy dolarów za nieswoje pożydowskie mienie. Czemu ich Morawiecki ustawą nie wyciśnie jak cytrynę? 




Teraz i Rosja w ramach odwetu  zacznie konfiskować polskie mienie w Rosji.
Bo czemu nie?

Czekaj....  jak to szło??      
















sobota, 19 marca 2022

Wojna z człowiekiem

 

Od dawna uczulam na podstępne manipulowanie słowami przez zbrodniczych dywersantów.



przedruk


W informacyjnej pułapce


Wszystko to, co widzimy, słyszymy i czujemy wnika w nas i wpływa na nasze życie. Ta, wydawałoby się banalna prawda, często jest przez nas w ogóle niedostrzegana. Na ogół  godzimy się, aby zalewały nas fale negatywnych komunikatów, odpychających obrazów i hałaśliwych dźwięków. Nie chronimy też przed nimi naszych bliskich, a nawet dzieci.

Gdzie się podział nasz instynkt  samozachowawczy? A przecież chodzi o rzecz najważniejszą. O nasze zdrowie i życie. Godzimy się na to wszystko, bo myślimy – tak nas przecież uczono – że istnieje jakaś wszechwładna, „obiektywna” rzeczywistość, na którą nie mamy wpływu, więc musimy ją znosić. Tylko, co to ma wspólnego z tak okrzyсzaną i pożądaną „wolnością” i z drugiej strony jaki ma związek z tak zwaną „wolnością słowa”?  Gdzie jest miejsce na nasz osobisty wybór, jeżeli nie mamy świadomości czemu jesteśmy poddani.

Zalew informacji antykulturotwórczej

Tymczasem, znaleźliśmy się w tumanie chaotycznej, zewsząd nacierającej informacji, której prawdziwa „wartość informacyjna” jest wątpliwa, ponieważ nie jest ona rzetelnym opisem warunków otaczającej rzeczywistości. Jest raczej elektronicznie powielanym, bezładnym szumem, stwarzającym pozory rzeczywistości. Ten informacyjny melanż nazywa się często „rzeczywistością wirtualną”. Nie ma ona wiele związku z naturą rzeczywistości i faktycznymi warunkami i wydarzeniami, które zachodzą w świecie. Obrazy i słowa sprzedaje się jak pospolite towary. Stanowi  to więc zaprzeczenie roli informacji jako czynnika kulturotwórczego w organizacji społecznej. Można by powiedzieć, że nie zauważyliśmy, kiedy informacja krążąca w obiegu społecznym przestała pełnić swoją właściwą, konstruktywną rolę, oderwała się od życia i zaczęła funkcjonować „autonomicznie”, jak legendarny „dżin, wypuszczony z butelki”, powodując zagrożenie cywilizacyjne.

Z czym więc mamy do czynienia? Z burzliwym rozwojem wszelkich mediów, czyli środków tworzenia, przechowywania i przekazywania informacji z zastosowaniem wysokiej techniki  mikroprocesorowej (high tech), o niewyobrażalnych wprost możliwościach miniaturyzacji i multiplikacji. Jednocześnie następuje stały wzrost pojemności informacyjnej. Stale wzrasta liczba wszelkiego rodzaju publikacji. Już pod koniec ubiegłego wieku obliczano, że jeżeli liczba nowych informacji w dziedzinie nauki i techniki się podwoi, to w tym samym czasie ogólna liczba publikacji wzrośnie trzydziestokrotnie. Przy czym prognoza ta nie obejmowała jeszcze Internetu, generującego wielką ilość danych, więc ten przewidywany wzrost był mocno niedoszacowany. Teraz jednak mamy do czynienia z techniką informacyjną, nieporównywalną z niczym, co  było wcześniej. Przykładowo, w 2008 roku ludzkość wyprodukowała 300 miliardów gigabajtów danych – to jest więcej niż przez poprzednich 40 tys. lat istnienia naszej cywilizacji („Fokus”, nr 05/272, 2018).

Cała ta technologia informatyczna  stosowana jest obecnie w produkcji rozmaitych dóbr. Jest również powszechnie dostępna do użytku prywatnego każdego obywatela. Tylko pytanie, czy potrafi on posługiwać się nią tak, by przynosiła mu pożytek, a nie uszczerbek.  I czy jest odpowiedzialny za komunikaty, które sam tworzy i wprowadza do sieci? Niestety, życie dostarcza nam przykładów, że tak nie jest:  w czasie kampanii wyborczej na prezydenta USA, świat obiegła wiadomość, że papież Franciszek udzielił swojego poparcia Donaldowi Trumpowi. Kiedy próbowano sprawdzić, skąd wzięła się ta informacja, okazało się, że wygenerowali ją młodzi ludzie z Macedonii, którzy założyli internetową agencję informacyjną.  Zapytani o motywację swojego wyczynu, wyjaśnili, że informacja się „dobrze sprzedawała”. Podobnych przypadków jest coraz więcej.

„Pomieszanie światów”

Jest to kolosalna zmiana w sferze społecznego obiegu informacji – tworzenia, przesyłania i odbioru, jaka nigdy dotychczas nie miała miejsca. Przy tym powiązana z wytwarzaniem i konsumpcją powszechnych dóbr społecznych, zarówno w sferze materialnej, jak i mentalnej. Jest to zmiana tak zasadnicza, że nie nadąża za nią indywidualny rozwój postrzegania, rozpoznawania i ewaluacji tych wytworów, ponieważ społeczeństwo nie jest do tego przygotowane przez odpowiedni system edukacji. Do tej pory jeszcze go nie wytworzyło. Prowadzi to w prostej linii do narastania informacyjnego chaosu, swoistego pomieszania światów: świata realnego i świata wirtualnego. Przede wszystkim, nie można już udawać, że nie widzimy jak w tym chaosie gubią się dotychczas funkcjonujące normy, chwieją wartości i rozmywają zasady życia wspólnoty. To właśnie przeżywamy teraz. I to jest nasz problem do rozwiązania, ludzi żyjących „tu i teraz”.

Zasadniczą przyczyną społecznej dezorientacji jest właśnie chaos informacyjny, powodowany wpuszczaniem przez media do obiegu informacyjnego nieadekwatnej informacji, a raczej dezinformacji. Polega to m.in. na wybiórczym podawaniu faktów, celowym ich zestawianiu, które sugeruje odbiorcy zaplanowane przez nadawcę skojarzenia. Polega też na interpretowaniu wydarzeń w sposób podporządkowany celom propagandowym. Skutkiem tego, większość społeczeństwa postrzega świat w nieprawdziwy sposób, przy tym w absolutnym przekonaniu, że widzi świat prawidłowo.  Przecież zgodnie z otrzymaną informacją! Mało kto zastanawia się nad tym, czy informacja jest rzetelna. Stan taki w przeważającej mierze nie jest przypadkowy, lecz zgodny jest z zamierzeniem ośrodków sterujących, które generują, przykrojoną dla własnych celów informację. Szczególnie wyraźnie jest to widoczne, kiedy porównamy schematy informacyjne jakoby niezależnych środków masowej informacji w różnych krajach UE, w których identycznie są naświetlane wydarzenia polityczne, co wskazuje na wspólne  źródło tych komunikatów. Ta identyczność nie świadczy jednak o tym, że wszędzie „fakty” są tak trafnie interpretowane. Okazuje się, że naoczni świadkowie i uczestnicy tych wydarzeń często przedstawiają je całkiem odmiennie. W konsekwencji dzieje się tak, że ludzie reagują nie na autentyczne wydarzenia i realne procesy lecz na informację, którą otrzymują. Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 2015 roku jeden z przedstawicieli, w dyskusji na temat kreowania informacji wyraził się, że „to, jak się postrzega rzeczywistość jest ważniejsze od samej rzeczywistości!”. I , w istocie, system mediów nader często sugeruje odbiorcy jak ma postrzegać wydarzenia, zamiast dostarczać rzetelne informacje o przebiegu wydarzeń.

Zgodnie z właściwościami naszych systemów neuronalnych i ich funkcji percepcyjnych, reakcja na fałszywy obraz i fałszywą informację jest taka sama, jakby była ona prawdziwą. Szczególnie gdy informacja wzbudza i podtrzymuje w ludziach silne skojarzenia emocyjne, sięgające w podświadomość. W ostatnim  dwudziestoleciu wielokrotnie były w obiegu medialnym przedstawiane fałszywe, inscenizowane obrazy, które miały wzburzyć odbiorców i wywołać ich protesty, szczególnie w kontekście toczących się wojen. Podawane były również jako prawdziwe, fałszywe statystyki, na przykład liczby zabitych i rannych.

Mistyfikacja

Wszystko to składa się na gigantyczną mistyfikację informacyjną i pociąga za sobą poważne skutki psychologiczne, wzmagając patologię życia społecznego. Odbierane jest również jako duży dyskomfort w życiu każdego z nas. Kiedy przyjmowane za dobrą monetę nieprawdziwe informacje powodują nasze chybione reakcje, tracimy wiarę we własne umiejętności pojmowania i własne zdolności adaptacji do sytuacji życiowych i w ogóle w społeczności. Trudno nam funkcjonować w rodzinie, szkole, w pracy. W przypadku informacji fałszywej powstaje dysfunkcja percepcji i reakcji. W konsekwencji wzrasta poczucie chaosu, zagubienia i bezsensu.

Ogólnie wiadomo, że w obecnej epoce mamy do czynienia z  wielością zmian we wszystkich dziedzinach życia, co postrzegamy jako znaczne przyspieszenie tempa życia. Wymaga to od nas dużej elastyczności w działaniu. Rzecz w tym, aby te zmiany były świadomie postrzegane, zgodnie z ich realnym przebiegiem. Jedynie wtedy może pojawić się adekwatna reakcja na to, co się wydarza. Nawet w przypadku dobrej, nie zafałszowanej informacji, która trafia do nas ze środowiska, dostatecznie duży jest trud jej analizowania, przetwarzania i wyboru najkorzystniejszych zachowań adaptacyjnych. W przypadku jej chaotycznego nadmiaru i przekłamań, orientacja jest prawie niemożliwa. Tymczasem informacje, którymi nasycana jest sfera życia społecznego poprzez oficjalnie funkcjonujący system mediów są co najmniej nieadekwatne do zachodzących wydarzeń i naturalnych procesów, często całkowicie oderwane od rzeczywistości i konceptualnie sztuczne. Poprzez nieograniczoną multiplikację i propagację, wykorzystującą nowe środki techniczne, zmieniony jest obraz rzeczywistości do tego stopnia, że ludzkie reakcje adaptacyjne stają się całkowicie nietrafne i prowadzą do katastrof osobistych i społecznych. Bez przesady, można powiedzieć, że powstaje zagrożenie dla przetrwania naszego gatunku. Nigdy jeszcze w dziejach zwielokrotnione kłamstwo nie było tak groźne w skutkach, jak obecnie.

Brak reakcji

Dlaczego nie ma odpowiedniej reakcji społecznej na to poważne zagrożenie? Ponieważ tak samo, jak nie zastanawiamy się nad tym dlaczego oddychamy i jak to robimy, nie zastanawiamy się również nad tym, jak przyjmujemy informacje z otoczenia i jak na nie podświadomie reagujemy. Tymczasem, zarówno oddychanie, jak i przyjmowanie informacji z otoczenia, to podstawowe warunki naszego istnienia, przetrwania i adaptacji w środowisku. W taki właśnie sposób funkcjonujemy w środowisku przyrodniczym i społecznym, jesteśmy włączeni w „całość”, w  nieustannym procesie adaptacji.

Według naszej wiedzy antropologicznej, człowiek współdziałając w zmiennym otoczeniu stale przyswaja informacje o jego uporządkowaniu i przetwarza je właśnie dla celów zachowawczych i reprodukcyjnych. Informacja zaś powoduje wzbudzanie ośrodków napędów emocyjnych, powodujących odpowiednią  reakcję. Na przykład, gdy odbieramy informację o zagrożeniu, naszymi reakcjami w tej sytuacji steruje podprogowo ciało migdałowate mózgu, omijając myślenie i racjonalne podejmowanie decyzji, a naszemu ciału wysyła komunikat: broń się, albo uciekaj! Czyli pobudza układ mięśniowy do działania, zmuszając go niejako do ruchu.

Obecnie sytuacja przedstawia się niepokojąco, gdyż współczesna sieć mediów, nieustannie oddziałujących na masowego odbiorcę, stanowi zagrożenie dla dalszej ewolucji psychonerwowej człowieka ze względu na następujące konsekwencje (według antropologa Andrzeja Wiercińskiego): „ – zalew różnorodnej informacji w polu świadomego jej przetwarzania, – destabilizację intuicji pojęciowych, ich rozmycie znaczeniowe i rozkojarzenia werbalne i obrazowe, powodujące dysonans poznawczy, tj. stan napięcia pojawiający się wtedy, gdy między nastawieniami poznawczymi (wiedza, poglądy, przekonania)  występuje rozdźwięk i brakuje spójności, – uwstecznienie funkcji organizowania informacji w osobnicze, zwarte systemy w korowych polach gnozji wzrokowej i pojęciowej, – uwstecznienie naturalnej funkcji świadomej  pamięci wskutek jej stałego odciążania przez techniczne środki zapisu”.

Kreacyjna moc słowa

Musimy więc uświadomić sobie i pamiętać w jaki sposób funkcjonujemy. Tym bardziej, że właśnie w naszej epoce, jak pisał profesor Antoni Kępiński„ewolucja człowieka dotyczy przede wszystkim jego form funkcjonalnych… A z form funkcjonalnych rozwijają się przede wszystkim te, które dotyczą wymiany informacji z otoczeniem, czyli tzw. metabolizmu informacyjnego” (A. Kępiński, Rytm życia, Kraków 1994). Nieustannie więc przyjmujemy informację z otoczenia, przy czym w otoczeniu społecznym ma ona w przeważającej mierze charakter językowy, a więc budowana jest na słowie. Słowo zaś przez skojarzenia wywołuje wyobrażenia i emocje. Mowa, słowo pisane, a także inne środki komunikacji symbolicznej wiążą ludzi i „przymuszają” ich do działań, najczęściej nie w pełni uświadamianych. Wynika z tego nieodparty wniosek, że właśnie słowo kieruje czynem. Zapoczątkowuje ono w nas proces kojarzenia i wszystko, co potem przejawi się w naszej reakcji. Powinniśmy o tym dobrze wiedzieć, bo we wszystkich mądrych przekazach kulturowych, od starożytności, mowa jest w wielu miejscach o znaczeniu słowa, o jego sile sprawczej i o niezbędnej odpowiedzialności w używaniu słowa. Na przykład w Biblii, wielokrotnie mówi się o kreacyjnej mocy słowa. Co więcej, tak zaczyna się Ewangelia św.Jana: „Na początku było słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było słowo i bez niego nic się nie stało, co się stało”. Zaś z  dziesięciorga przykazań wiemy, że równie ciężko możemy grzeszyć „myślą, słowem i uczynkiem”. Ogólnie wiemy, że złe słowo może powodować krzywdę – niszczyć zdrowie i życie drugiego człowieka. „…słowem złym zabijasz tak, jak nożem” – to fragment pieśni Czesława Niemena „Dziwny ten świat”.

Isokrates, grecki filozof i pedagog starożytności, który przywiązywał wielką wagę do słowa i podporządkowywał je kryteriom moralnym, powiedział: „Siła słowa jest tak wielka, że zdolna jest duże uczynić małym, małe przedstawić jako ogromne, rzecz dawno znaną wszystkim wyrazić inaczej, a rzeczy nowe przedstawić na starą modłę”.

Tymczasem pozwoliliśmy, aby „słowo” w naszym życiu społecznym „wyrwało się spod kontroli” i zaczęło funkcjonować jakby autonomicznie. Często trudno już ustalić, kto jest odpowiedzialny za słowo kreowane w biegu wydarzeń i wprowadzane do społecznego obiegu informacji. A przecież to właśnie słowo przesądza o tym, jak widzimy nasz świat i wpływa na formowanie nastrojów i opinii społecznych. Teraz, jak to staje się coraz bardziej widoczne, z powodu złego, nieadekwatnego myślenia i nadużycia słowa narasta chaos, który  prowadzi do degradacji wszelkich struktur społecznych, od rodziny począwszy, poprzez państwa, aż do ładu światowego włącznie.

Rola autentycznego dziennikarstwa

Istnieje więc wzrastające niebezpieczeństwo destrukcji, natomiast nie pojawiają się wyraźne reakcje obronne i starania wyjścia z sytuacji informacyjnego kryzysu. Oznacza to, że zjawisko nie jest uświadamiane, nie jest rozpoznane i właściwie zdiagnozowane. Konieczny jest wzrost świadomości w odpowiedzi na zagrożenie całkowitym chaosem, powodującym uciążliwy dyskomfort każdego z nas i wszystkich razem wziąwszy. Ignorancja może nas zgubić. Dominująca funkcja obiegu informacji w naszej epoce musi doprowadzić do wzrostu  odpowiedzialności za generowaną i rozpowszechnianą informację czyli poszanowanie prawdy. Okrzyczany „ideał wolności słowa”, od dawna już stał się pustym frazesem i służy wyłącznie do manipulacji. Na nowo trzeba przemyśleć o jaką wolność tu chodzi i czy w ogóle można mówić o „wolności słowa”  bez odpowiedzialności za słowo. Jeżeli natomiast informacja medialna często steruje naszymi reakcjami, poza naszą świadomością, to jak w ogóle można mówić o wolności. Gdzie tu jest miejsce na wybór świadomej reakcji? Wybór może być wolny, tylko wtedy, kiedy jest świadomy.

I tak, dochodzimy do konkluzji, że bez wiedzy na temat naszej własnej natury i bez świadomości jak funkcjonujemy w otoczeniu informacyjnym, możemy uzyskać tylko złudzenie wolności, ponieważ, jak wyżej ukazano, to nie my kierujemy świadomie naszymi reakcjami. Są one bardzo często celowo wywoływane przez narzucane informacje, omijając nasze myślenie i świadome decyzje. Wyjście z tej opresyjnej sytuacji jest możliwe tylko poprzez wzrost świadomości społecznej i indywidualnej każdego członka społeczności.

Wymiana informacji z otoczeniem jest podstawową naszą funkcją życiową podobnie jak oddychanie. Wszelka informacja, którą przyjmujemy ma wpływ na nasze zachowanie i myślenie. Obecnie, w erze informacyjnej bardzo ważne jest jaką informację przyjmujemy. Musimy więc dołożyć starań, aby wpływać na jakość przekazu medialnego oraz nauczyć się usuwać spod zalewu informacji w razie konieczności. Domagać się od dziennikarstwa etycznej, wysokiej  jakości pracy, ponieważ jest to zawód doniosły społecznie. W dużej mierze zależy od niego jakość naszego życia i pomyślność struktur społecznych. Nieustannie trzeba wszelkimi sposobami dopominać się o rzetelność i prawdziwość informacji, a przede wszystkim o odpowiedzialność za słowo.

Barbara Krygier

(Międzynarodowa Akademia Słowiańska)





https://myslpolska.info/2022/03/19/krygier-w-informacyjnej-pulapce/






piątek, 18 marca 2022

Reset, bo czas nagli




przedruk




18-20.03.2022


Andrzej Sadowski


Z czego jutro …?

KRACH, CZY STAN NIŻSZEJ KONIECZNOŚCI?

Kryzys, krach systemu, czy wojna wytrąca z równowagi, jakiejkolwiek jakości oraz rodzaju ona by nie była i do której nie ma już możliwości powrotu. Podobna sytuacja miała miejsce w Polsce pod koniec lat 80 ubiegłego wieku w konekwencji nieodwołalnego bankructwa niewydolnego systemu. Odgórnie przeprowadzono kontrrewolucję, która za sprawą ustawy Wilczka przywróciła wolność gospodarczą dla wszystkich, łącznie z nomenklaturą partyjną i rządową. Ustawa ta była tak doniosła, jak zniesienie pańszczyzny i stworzyła bezprecedensowe warunki do prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, które obywatele spożytkowali w dwójnasób i to bez jakichkolwiek dotacji oraz zachęt poza wolnością.

Wojna jest stanem wyższej, a nawet ostatecznej - jak sąd po śmierci - konieczności. Prezydent Ukrainy zapowiedział 15 marca zmianę systemu podatkowego polegającego na tym, że „zamiast VAT i podatku dochodowego wprowadzamy stawkę 2% obrotu i uproszczoną księgowość. Dla małych firm (...) ustalamy dobrowolną wpłatę jednego podatku. Możesz zapłacić, nie możesz - nie ma pytań”. Ponadto prezydent tego państwa zapowiedział dla wszystkich przedsiębiorstw zniesienie kontroli, które sprowadzały się w praktyce do korupcyjnych wymuszeń.

W Polsce zaś po agresji Rosji na Ukrainę zdobyto się w pierwszej kolejności na uproszczenie procedur paszportowych dla zabranych przez uciekinierów zwierząt.

Pomagamy walczyć Ukrainie z Rosją, a utrzymujemy w Polsce systemową obłomowszczyznę, której jednym z przejawów jest bezczynność i nieustająca przewlekłość działań organów władzy potęgowana niejasnymi oraz chaotycznymi zmianami przepisów. Daleko im do precyzji z jaką na Ukrainie niszczy się dziś maszyny najeźdźcy. Marnotrawstwo czasu i zasobów na wojnie rzuca się w oczy i jest na wagę śmierci lub życia. Dlaczego ta zasada nie ma mieć zastosowania w stanie niższej konieczności, czyli czasie pokoju, którym jeszcze dysponujemy? Nie powinnyśmy marnować czasu na spędzanie go w urzędach, tak jak zdrowia na spożywanie taniego alkoholu.

Nie można być w dwóch miejscach jednocześnie, w jednym, gdzie dobrobyt budowany jest na stabilnym prawie i pieniądzu oraz w drugim, gdzie cały czas rośnie inflacja i biurokracja. Nieustanny jej rozrost sprawi, że w Polsce może być jak w domu dziecka, w którym co prawda nic nie brakuje, ale wiadomo jak żyje się w takim miejscu bez empatii.

Dysponujemy kapitałem ludzkim, jednym z liczniejszych dziś na kontynencie europejskim. Okazał się również najwyższej próby kapitałem moralny, co pokazało spontanicznie oraz samorzutnie organizujące się społeczeństwo w pomocy dla uchodźców z Ukrainy, i to bez jakiejkolwiek zachęty ze strony rządu, który w tym czasie stanowi wyższej konieczności próbował nadać zaskakującą interpretację. Stan zaś niższej konieczności, to odwrotność tego stanu wyższego i poświęcanie wyższego dobra jakim jest rozwój dobrostanu społecznego na rzecz niższego, jakim jest arbitralna władza biurokracji. Nie do pogodzenia jest jednoczesny rozwój społeczny i gospodarczy Polski oraz biurokracji. Rządzący muszą zdecydować się, czy Polska ma stać produkcją i obfitością dóbr, czy obfitością przepisów. Biurokracja i etatyzm działają na krótko jak dopalacze, zaś wolność rodzi owoce cały czas i jest według polskiego ekonomisty Ferdynanda Zweiga „najtańszą, najskuteczniejszą i najlepszą sztuką rządzenia i gospodarowania”.

Armia, która ma wysokie morale jest w stanie dać odpór znacznie liczniejszym wojskom wroga. Stan ducha ma przemożne znaczenie w każdym działaniu, również gospodarczym. Budowę ekonomicznego potencjału odstraszania naszego kraju należy rozpocząć od podniesienia morale polskich przedsiębiorców. Zamiast zmuszać ich do dostosowywania się do przepisów polskiego ładu, co jest jak zadomowianie się w więzieniu, należy przeprowadzić polski reset. Status mocarstwa humanitarnego jest jak zwycięstwo moralne, którego doświadczaną fizycznością może okazać się zmiażdżenie przez zło. W historii mamy wystarczająco dużo przewagi moralnej i najwyższy czas na gospodarczą, a sam czas nagli.

Czas nie jest chorobą, ale w rękach biurokracji jest bronią masowego rażenia, która niszczy społeczną aktywność i przedsiębiorczość. Marnowanie czasu to - parafrazując de Talleyranda - gorzej niż zbrodnia, to błąd. Carlos Ruiz Zafón w „Marinie” zaważył, że „czas robi za ciałem to samo co głupota z duszą”. Jeżeli chcemy dziś zbroić Polskę, to rozbrójmy wpierw biurokrację i ograniczmy w naszym kraju głupotę.



Andrzej Sadowski założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha - pierwszego w Polsce think tanku działającego od 16 września 1989 roku.






https://www.linkedin.com/pulse/krach-czy-stan-ni%25C5%25BCszej-konieczno%25C5%259Bci-andrzej-sadowski?fbclid=IwAR0EiEBzF9D2FnEli_1-cjoXkcdZ749Pr9crrwe5Hp9Rt0hCstSYGoy5SAE






wtorek, 15 marca 2022

O trenowaniu - gotowość na różne scenariusze



Wywiad z rosyjskim trenerem białoruskich biatlonistów.

Na kanwie gotowości państwa, obywateli, dziennikarstwa i służb wszelakich wobec zagrożeń - jawnych i niejawnych, prawdziwych i urojonych.... 




obszerny przedruk
tłumaczenie automatyczne



14 marca 2022, 12:21

Elena Wajcechowskaja

Sportowiec wysokiej klasy zobowiązany jest do wypracowania podczas treningu wszystkich możliwych scenariuszy. Opinię tę wyraził w rozmowie z RT trener białoruskiej drużyny biathlonowej Andrei Padin. Według niego pozwoli to na bardzo szybkie podejmowanie właściwych decyzji w stresującej sytuacji. Specjalista wyjaśnił również, dlaczego obciążenie należy porównać z możliwościami sportowca, nie zgodził się, że alkohol jest przydatny nawet w minimalnych dawkach, i odmówił odpowiedzi na temat powrotu do Rosji.




- Czy podczas obecnego Pucharu Rosji wyznaczyłeś swoim sportowcom jakieś konkretne zadania?

- Na pewno. Jak możesz pracować bez celu? To jest droga donikąd. Przychodzenie na zawody, popisywanie się i powrót do domu to nie sport, a raczej showbiznes. Dlatego nasz zespół miał jedno podstawowe zadanie: konkurować z czołowymi rosyjskimi sportowcami, przetestować własną gotowość. W tym samym celu planujemy przyjazd na Mistrzostwa Rosji w Tiumeniu pod koniec marca.

W Rosji między innymi dobry śnieg. W marcu to duży luksus. Wiele pozytywnych emocji można uzyskać nie tylko z zawodów, ale także z treningów. Nie wspominając już o tym, że występy sportowe pozwalają przynajmniej na krótki czas wyrzucić z głowy wszelkie myśli o polityce.

- Czy czujesz urazę w białoruskiej drużynie, że sportowcy i trenerzy zostali pozbawieni międzynarodowych zawodów?

Staramy się unikać tego tematu. Zwłaszcza, że ​​nie mamy wpływu na sytuację. Możemy się tylko do tego przystosować.

- Ale musiało być trudniej znaleźć motywację?

— Nie powiedziałbym, że Białorusini mają problemy z motywacją. Ważna jest tu jeszcze jedna rzecz: trzeba dołożyć wszelkich starań, aby zachować się jako sportowiec. Pewnego dnia zawieszenie się skończy (miejmy nadzieję, że nie będzie trwało zbyt długo) i wszyscy musimy być przygotowani na powrót do dobrej kondycji, zamiast zaczynać od zera, kiedy musimy zacząć.


- W sezonie olimpijskim Anton Smolsky błyszczał w białoruskiej drużynie, teraz podjeżdża do niego Dmitrij Łazowski, aw Ufie oprócz nich strzelał też Nikita Łobastow. W związku z tym pytanie brzmi: czy biathlon to opowieść o talencie, czy o systematycznej pracy?

- Idealną opcją jest minimalna odległość między talentem a dobrze zbudowanym systemem pracy. Jeśli system zawiedzie, żaden talent nie zostanie ujawniony. Ale jeśli możliwości danej osoby są poważnie ograniczone przez czynniki wrodzone, nie trzeba również mówić o wyniku, widzisz. Żadne szkolenie systemowe nie pomoże. Pozwolę sobie podać prosty fakt: większość czołowych sił biathlonu przestrzega banalnej, niepisanej zasady: jeśli celność sportowca podczas strzelania jest poniżej 85%, nie ma sensu startować w Pucharze Świata.

- Czy jest sens zadzierać się z takim sportowcem? W końcu kolejna niepisana prawda biathlonowa mówi, że jeśli dana osoba nie jest z natury strzelcem, nigdy nie będzie strzelać.

- To niejednoznaczny temat. Kiedy sportowiec nie strzela, pierwszą rzeczą do zrobienia byłaby decyzja: można go trenować, trudno go trenować lub w zasadzie nie można go trenować. I na tej podstawie podejmij decyzję. Czasami człowiek szybko się uczy, czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość.

- W grudniu w Hochfilzen wspominałeś o zaletach, jakie daje brak ostrej konkurencji. Co uważasz za bardziej racjonalne: stworzyć drużynę narodową w oparciu o wyniki corocznej selekcji, czy dać trenerowi możliwość samodzielnego wyboru sportowców i pracy na tej podstawie przez całe cztery lata olimpijskie, jak pracowałeś z Białoruski zespół?

- Na Białorusi odbywa się również coroczna selekcja, tylko na mniejszą skalę niż w Rosji. Jeśli zawodnik pod względem gotowości funkcjonalnej nie nadaje się do rozwiązywania problemów na poziomie kadry narodowej, nigdy do niej nie wejdzie. Konkurencja w biathlonie białoruskim jest naprawdę niższa, więc kraj może sobie pozwolić na prowadzenie ukierunkowanego szkolenia liderów przez trzy do czterech lat. W Rosji ta opcja nie jest możliwa. Choć jeśli spojrzymy na liderów drużyny, to właściwie nie wypadają oni z bazy przez cały cykl olimpijski. Zmieniają tylko tych, którzy całkowicie pozostają w tyle.

Jak oceniasz obecny stan swojego zespołu jako całości?

— Jest dość konkurencyjna, chociaż są luki.

- Jaki plan?

- Mamy bardzo ograniczoną pulę sportowców, nawet jeśli chodzi o udział w klasycznych sztafetach. Na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie wszyscy widzieli to bardzo dobrze: z czterech osób jedna okazała się być wyraźnym outsiderem, nie wytrzymała presji, a sztafeta się zepsuła. Kiedy pracowałem z drużyną rosyjską, sytuacja była zasadniczo inna i nawet teraz tak jest: zawsze jest kilku stosunkowo równych kandydatów na trzecie i czwarte miejsce, a głównym zadaniem trenera jest nie pomylić się przy dokonywaniu wybór.

- Twój rosyjski kolega Jurij Kaminski powiedział niedawno, oceniając sezon olimpijski, że może być sensowne, aby wspólne występy biathlonistów i narciarzy były bardziej regularne. Czy białoruski zespół praktykuje takie interakcje?

- Kalendarz sezonowy jest zwykle opracowywany w taki sposób, aby biathlon i narciarstwo biegowe nie przecinały się zbytnio. Oznacza to, że możliwość wzięcia udziału w zawodach narciarskich dla tych, którzy startują w biathlonie, jest minimalna. Ale ogólnie muszę powiedzieć, że w czasach sowieckich biathloniści zawsze brali udział w zawodach narciarskich, jeśli nadano taką możliwość. Wszystko, co nowe w tym zakresie, jest dobrze zapomniane.

- Powiedziałeś kiedyś, że dla biathlonisty lepiej jest niedopracować niż przesadzić z obciążeniem. Ale ten sam Kaminsky, odpowiadając na pytanie o zwiększoną szybkość sportowców swojej grupy, zauważył, że praca, którą wykonali sportowcy przed dołączeniem do zespołu, była niewystarczająca. Gdzie jest granica, poza którą nie jest pożądane wstawiennictwo?


- Pewnie pamiętasz, jak przez te wszystkie lata, kiedy pracowałem w reprezentacji Rosji, wyrzucali mi: mówią, daję sportowcom potworne obciążenia. Jednak głównie sportowcy zarzucali. Zawsze wychodziłem z tego, że pracę należy dozować. Aby było to podane nie ze względu na sam ładunek, ale aby jak najefektywniej wpłynąć na mechanizm adaptacji. Jeśli dawkowanie nie powoduje żadnych zmian w organizmie sportowca, to jest bezużyteczne. Jest też nadmiar, który może zaszkodzić. Innymi słowy, bardzo ważne jest, aby obciążenie odpowiadało zdolności osoby do postrzegania go.

- Od razu przypominam sobie medyczną prawdę sformułowaną przez Paracelsusa: wszystko jest trucizną i wszystko jest lekarstwem. Problem z dawkowaniem.

- Dokładnie tak. Jaki dokładnie ten lub inny ładunek powinien być dla konkretnego sportowca, można teraz dość łatwo określić: w drużynach narodowych wszystkich krajów, czy to Rosji, Francji czy Norwegii, istnieje potrójna kontrola tego wyniku: medyczna, biochemiczna, pedagogiczna. I mogę powiedzieć, że osobiście w mojej karierze nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś ze sportowców popadł w fazę przeciążenia i że to w jakiś sposób wpłynęło na zdrowie człowieka.

— Czy miałeś do czynienia z sytuacjami, w których naprawdę nie rozumiesz, co zrobić z tym lub innym sportowcem?

- To bardzo powszechna historia coachingowa, pojawia się na każdym kroku. Nie możesz wiedzieć absolutnie wszystkiego. Zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie. Prosty przykład: obciążenie zostało wybrane prawidłowo, wszystkie testy kontrolne wykazują dobrą regenerację i dobry stan funkcjonalny, a sportowiec nie biega. Zaczynasz to rozumieć i widzisz na przykład: w przeddzień startu sportowiec zjadł pół ciasta na obiad. Cóż, mężczyzna chciał coś słodkiego, więc poszedł do sklepu, kupił i nie zdążył się zatrzymać na czas. W efekcie przewód pokarmowy pracował całą noc w trybie przeciążenia, sen był zaburzony, a sam sportowiec może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, a rano nawet o cieście nie będzie pamiętał. Ale nie ma rezultatu. Każdy ma standardowe wytłumaczenie: nie trenowałeś mnie w ten sposób, dałeś mi niewłaściwy ładunek, więc nie biegałem.

Takich historii są tysiące. Na wynik mogą wpłynąć wszelkie drobiazgi: pomyłka ze snem, odżywianiem, piciem alkoholu, o czym trener może w ogóle nie wiedzieć…

- Wśród sportowców panuje dość powszechny pogląd, że kieliszek wina do obiadu zdecydowanie nie może zaszkodzić zdrowemu człowiekowi. Ale słyszałem inną wersję, a mianowicie: nawet niewielka dawka napojów alkoholowych może zniweczyć tygodniową pracę treningową.

- Naprawdę jest. Raczej nie warto tutaj podawać żadnych ogólnych zaleceń, nikogo nie wykluczam, lampka wina naprawdę nie zaszkodzi, ale jeśli przeanalizować sam proces z punktu widzenia fizjologii, alkohol powoduje intensywną pracę nerek, odwodnienie ciało zaczyna, do krwi, w wyniku czego dostarczane jest mniej wody. A woda jest budowniczym komórek mięśniowych, przy jej braku komórki zaczynają się zapadać. Więc zdecyduj, co tu jest więcej, korzyść lub szkoda.

- Zadając pytanie o nieprzewidywalność pewnych sytuacji, miałem na myśli bardzo konkretny przypadek: sztafetę olimpijską mężczyzn na Igrzyskach w Pekinie i nieudane strzelanie Eduarda Łatypowa na ostatniej granicy. Czy można to jakoś obliczyć z góry, czy takie kłopoty zawsze przychodzą nagle?

- Obliczenia z reguły są niemożliwe. Przecież mieliśmy też podobną sytuację w tej samej sztafecie olimpijskiej, kiedy Maxim Vorobey na trzecim etapie wyjechał na dwie pętle karne, jak Łatypow.


Czy uważasz, że można to porównać? W końcu w tej sztafecie nie walczyłeś o złoto i nie miałeś 40-sekundowej przewagi na jedno okrążenie przed metą.

- To oczywiście prawda, ale w pewnych okolicznościach nasi chłopcy byli w stanie utrzymać się na brązowym medalu. Aby to zrobić, trzeba było strzelić na trzecim etapie trybuny bez pętli karnych i wykorzystać około sześciu do siedmiu dodatkowych rund w sztafecie. Dlatego mówię, że sytuacja jest podobna. Nie osądzam, co się stało z Łatypowem. Moim zdaniem powinien był wybrać inną taktykę strzelecką. Nie trać czasu na czekanie na impulsy.

- Kiedyś czterokrotny mistrz olimpijski Aleksander Tichonow opowiedział, jak biegnąc w Oberhofie w gęstej mgle, po dojściu do linii szybko wystrzelił pięć pocisków donikąd i równie szybko przebiegł pięć pętli karnych, podczas gdy rywale boleśnie wycelowali każdy strzał. I to się usprawiedliwiało.

— W końcu Johannes Boe zrobił mniej więcej to samo na starcie olimpijskim: przy niesamowicie silnym wietrze na czwartej linii strzelił bardzo szybko, nie tracąc czasu na celowanie, dwukrotnie chybił i wpadł w pętle karne. I w końcu skończył jako pierwszy. Moim zdaniem sportowiec wysokiej klasy jest po prostu zobligowany do wypracowania takich opcji na treningu. Jest to konieczne, aby nauczyć osobę bardzo szybkiego podejmowania właściwych decyzji w stresującej sytuacji. Większość ludzi po prostu nie wie, jak to zrobić. Czyli ludzie myślą w sposób standardowy, zgodnie z zaleceniem: nie spiesz się, przeczekaj wiatr, wyceluj… Jednym słowem rób wszystko, co możliwe, aby nie wpaść w pętlę karną. Ale każda sytuacja jest inna. Dlatego jedną z najważniejszych cech biathlonisty jest mózg szachowy, który pozwala szybko liczyć

Czy ta jakość jest wrodzona, czy można ją rozwinąć?

- Można zarobić, choć nie powiem, że jest to łatwe. Trzeba być bardzo oddanym swojej pracy, tylko w tym przypadku człowiek zaczyna odczuwać, że nie ma dla niego przeszkód na drodze do celu. Wystarczy wyjść i trenować - w każdą pogodę i w każdych warunkach. Mówiąc prościej, jeśli nie wykonujesz pewnych ćwiczeń na treningu, nie ćwicz ich, nigdy nie będziesz w stanie wykonać żadnych czynności na zawodach, bez względu na to, jak bardzo wymaga tego sytuacja.

- Zgadzać się. Ale pamiętam odległe etapy Pucharu Świata w Oberhofie, gdzie przyszła czterokrotna mistrzyni olimpijska Dasha Domracheva pomyliła pozycję leżącą z trybuną, strzeliła do kogoś innego, jednym słowem, popełniła kilka skandalicznych w ich absurdalność. Czy to psychologia, fizjologia czy po prostu brak doświadczenia?

Powiedziałbym, że utrata kontroli. W tym roku podobna sytuacja miała miejsce na etapie Pucharu Świata w Ruhpolding w męskiej sztafecie, kiedy Szwedzi strzelali do jednej z linii instalacji norweskiej drużyny.

Czy cele tak łatwo pomylić?

- Dzieje się tak, gdy kontrola jest wyłączona i dodany jest ładunek konkurencyjny. W sytuacjach, gdy układ nerwowy nie ma wystarczającej ilości tlenu, może pracować w trybie hamowania i przedstawiać niespodzianki, powiedzmy tak. Czasami dzieje się coś innego: powiedzmy, że zawodnik pudłuje trzy lub cztery razy i przegrywa liczenie w pętlach karnych.

„Szczerze mówiąc, naprawdę nie rozumiem, jak możesz się tutaj pomylić.

- W zawodach sportowiec z reguły działa na maszynie. Oznacza to, że robi wszystko, co zostało zdobyte podczas treningu. Teraz wyobraź sobie, że strzela bez pudła, czyli w ogóle nie wchodzi na pętle karne. A sytuacja, kiedy strzelanie nagle się nie udaje i trzeba przebiec trzy lub cztery okrążenia, staje się kolosalnym stresem i to pod każdym względem. W mojej głowie jest tylko jedna myśl: jak najszybciej pokonać dystans. W rzeczywistości w biathlonie jest sporo takich błędów. Po prostu wszystko pamiętają.





Chiny - o cierpliwości i ciężkiej pracy




Abstrahując od podążania za marksizmem i komunizmem - uwagi Prezydenta Xi warto rozważać i stosować.

Chiny są już największą potęgą światową - dobrze brać od nich to, co najlepsze i stosować także u nas - uwzględniając polską specyfikę oczywiście.




przedruk
trochę słabe tłumaczenie automatyczne


2022-03-01




PEKIN, 1 marca (Xinhua) – Prezydent Xi Jinping we wtorek wezwał młodych urzędników do umacniania swoich ideałów i przekonań, rozwijania i stosowania w praktyce właściwej perspektywy ich wyników oraz ciężkiej pracy na rzecz partii i narodu.


SILNA WIARA W MARKSIZM

Xi powiedział, że dla młodych urzędników ważne jest kontynuowanie silnej wiary w marksizm i dążenie do ideałów komunizmu i socjalizmu z chińskimi cechami.

„To trwające całe życie przedsięwzięcie, a nie chwilowa próba utrwalenia własnych ideałów i przekonań” – powiedział.

Wezwał ich do rygorystycznego przestrzegania dyscypliny partyjnej i prawa oraz do ochrony ich integralności przed korupcją w każdym szczególe ich życia i pracy.

Urzędnikom partyjnym powiedziano, aby zajęli trzeźwe i stanowcze stanowisko w głównych kwestiach dotyczących zasad, zwłaszcza politycznych, i wykonywali swoją władzę sprawiedliwie, zgodnie z prawem, uczciwie i dla dobra ludzi. Powinni mieć „czysty krąg” interakcji społecznych i przyjaciół, prowadzić zdrowe i proste życie oraz dyscyplinować swoich bliskich.

DLA DOBREGO SAMOPOCZUCIA LUDZI

„Komuniści muszą pamiętać, że praca dla dobra ludzi jest ich największym osiągnięciem politycznym” – podkreślił Xi.

Powiedział, że przy opracowywaniu i realizacji planów muszą pozostać oddani fundamentalnemu celowi Partii, jakim jest gorliwa służba ludziom, oraz zasada, że ​​rozwój jest dla ludzi, zależny od ludzi i że jego owoce są wspólne dla ludzi. .

„Czym są konkretne usługi ku zadowoleniu ludzi, powinny być określane przez potrzeby ludzi” – kontynuował Xi. „To, czy urzędnicy wykonują dobrą robotę, zależy od tego, jak ludzie się czują i są przez nich oceniane”.

Xi powiedział, że dostarczając ludziom realne, znaczące korzyści, urzędnicy powinni unikać zajmowania się tylko najpilniejszymi obawami ludzi, ale także zapewniać, że nie zostaną stworzone żadne inne niepożądane konsekwencje. (uważać na sabotaż? - MS)

Xi powiedział, że urzędnicy partyjni muszą solidnie pracować i powstrzymywać się od mówienia wielkich rzeczy i wyznaczania ambitnych celów, jednocześnie podejmując niewiele działań, aby je osiągnąć.

Xi powiedział, że w osiąganiu celów długoterminowych urzędnicy muszą zachować strategiczne postanowienie i być cierpliwi.


Wezwał młodych funkcjonariuszy Partii do zintensyfikowania studiów teoretycznych, połączenia teorii z praktyką oraz poszukiwania prawdy poprzez praktykę.

ODWAŻ SIĘ WALCZYĆ

Xi zauważył, że wielkie odrodzenie narodu chińskiego można osiągnąć tylko wtedy, gdy wszyscy członkowie partii wezmą na siebie odpowiedzialność i utrzymają ducha walki.

Xi wezwał funkcjonariuszy partyjnych, zwłaszcza tych na kierowniczych stanowiskach, aby przejęli inicjatywę zamiast wahać się przed skorzystaniem z okazji oraz stawiać czoła trudnościom i zagrożeniom zamiast uchylać się od odpowiedzialności.

Zauważając, że wszelkie prace muszą być budowane na decyzjach i planach KC KPCh, Xi podkreślił, że interesy cząstkowe i lokalne nie powinny być realizowane kosztem interesów ogólnych, a krótkoterminowej przewagi nie należy stawiać ponad interesami podstawowymi lub długofalowymi. .

„Tylko dzięki odwadze i zdolności do walki możemy zdobyć szacunek i przejąć inicjatywę oraz skutecznie chronić narodową suwerenność i bezpieczeństwo Chin, a także (Chin) interesy rozwojowe” – podkreślił Xi.

Xi powiedział, że praca związana z masami musi być ulepszana w miarę upływu czasu, wzywając urzędników do aktywnego reagowania w szczególności na obawy internautów.


P.S.




PEKIN, 15 marca (Xinhua) – Słowo „ścieżka” ma podobne znaczenie symboliczne w Chinach i wielu innych kulturach. Może być sugestywną metaforą ważnego wyboru, który determinuje przyszłość.

Socjalizm o chińskich cechach to droga, którą Chiny muszą obrać, aby zrealizować odmłodzenie narodowe, powiedział prezydent Chin Xi Jinping, również sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i przewodniczący Centralnej Komisji Wojskowej, powiedział podczas niedawno zakończonej dorocznej sesji Najwyższe ciało ustawodawcze Chin.

Jest to część zrozumienia, które KPCh pogłębiła, dokonując przeglądu Partii i wysiłków ludu w nowej erze.

Historia i praktyka dostatecznie dowiodły, że tylko socjalizm może uratować i rozwinąć Chiny i że tylko wtedy, gdy socjalizm o cechach chińskich jest przestrzegany i rozwijany, może nastąpić odmłodzenie narodowe.

Podążając ścieżką socjalizmu z chińskimi cechami, Chiny w ciągu ostatnich dziesięcioleci dokonały niezwykłych osiągnięć. Kraj pokonał absolutną biedę, plagę problemów społecznych, z jaką od tysięcy lat boryka się cała ludzkość, na swoim ogromnym terytorium; Chiny osiągnęły szybki wzrost gospodarczy, zachowując przy tym długotrwałą stabilność społeczną, chwaloną przez wielu jako cuda.

Warto podkreślić, że droga ta nigdy nie była sztywna i zamknięta, ale dynamicznie podąża za duchem czasu, generując polityki skierowane na zmieniające się realia i podejmujące nowe wyzwania wynikające z rozwoju.

Z korzeniami w chińskiej ziemi, ścieżka tego kraju okazała się odpowiednia dla chińskiej kultury i warunków, ponieważ przyniosła Chińczykom spokojne i spełnione życie, a chińskiemu narodowi trwały dobrobyt. Docelowo doprowadzi to do urzeczywistnienia wspólnego dla wszystkich Chińczyków dążenia – odmłodzenia narodowego.

Dla świata, który przechodzi poważne zmiany, których nie widziano od stulecia, pokojowe Chiny służą jako kotwica światowej stabilności. Dobrze prosperujące Chiny, utrzymujące właściwy kurs, wnoszą wielki wkład w globalne programy, w tym w ograniczanie ubóstwa, łagodzenie zmian klimatycznych i zrównoważony rozwój.

Dla ogromnej liczby krajów rozwijających się sukces Chin w odkrywaniu odpowiedniej drogi opartej na ich narodowych realiach był inspirujący i zachęcał je do poszukiwania własnych odpowiednich ścieżek rozwoju.

Osiągnięte przez Chiny wyczyny wymownie uzasadniły słuszność ścieżki. Tak długo, jak obierana i podążana jest właściwa droga, wysiłki będą skierowane na wspólny cel, a cel ten będzie na horyzoncie. 





PEKIN, 18 marca (Xinhua) – „Bądźcie czujni w czasie pokoju”. W wielu swoich przemówieniach chiński prezydent Xi Jinping cytował to przysłowie, aby przypomnieć kadrom partyjnym i urzędnikom państwowym, aby nie gubili się w wygodzie.


Przysłowie to pojawiło się ponad 2000 lat temu w starożytnej chińskiej klasyce Zuozhuan. Zainspirował pokolenia Chińczyków, aby nigdy nie były zaskoczone spokojem lub osiągnięciami i zawsze były przygotowane na przeciwności.

Powołując się na przysłowie podczas VI sesji plenarnej Komitetu Centralnego XIX Komunistycznej Partii Chin (KPCh) pod koniec zeszłego roku, Xi, także sekretarz generalny KC KPCh i przewodniczący Centralnej Komisji Wojskowej, przypomniał członkom partii, by nie dawali się strzec na dół. Wezwał całą partię do kontynuowania samoreformy i dopilnowania, aby zawsze służyła jako silny rdzeń przywódczy w trakcie podtrzymywania i rozwijania socjalizmu z chińskimi cechami w nowej erze.

Rok 2021 był dla Chin rokiem wyjątkowo niezwykłym. KPCh obchodziła stulecie istnienia. Pod jego przywództwem Chiny z powodzeniem wyeliminowały absolutną biedę i zrealizowały pierwszy setny cel budowy umiarkowanie zamożnego społeczeństwa pod każdym względem.

Chiny odnotowały wzrost gospodarczy o 8,1 procent w 2021 roku, co jest niezwykłą liczbą w obliczu sporadycznych nawrotów epidemii i skomplikowanego otoczenia zewnętrznego.

Jednak przy wszystkich wspomnianych osiągnięciach największa partia rządząca na świecie pozostaje rozsądna. Zamiast spocząć przytulnie na laurach, jest gotowy do stawiania czoła nowym sytuacjom i rozwiązywania nowych problemów.

Patrząc wstecz na rok 2021 w swoim przemówieniu noworocznym z 2022 r., Xi ponownie zacytował przysłowie, aby podkreślić, że uświadomienie sobie narodowego odmłodzenia Chin nie będzie tak łatwym zadaniem jak spacer po parku.


Mówiąc słowami Xi, aby to sobie uświadomić, cały naród „musi zawsze zachowywać długoterminową perspektywę, być świadomym potencjalnych zagrożeń, zachowywać strategiczne ukierunkowanie i determinację oraz 'osiągać szerokie i wielkie, jednocześnie zajmując się delikatnością i drobiazgami'”.








https://english.news.cn/20220301/e00f64d06290422a9bfe8f3337351e77/c.html


https://english.news.cn/20220315/a14ba326601342bea10f040822113f36/c.html


https://english.news.cn/20220318/5e05b33fc90a47e9a995669cde53ca65/c.html



piątek, 11 marca 2022

Bardzo słuszna inicjatywa



Archiwum Akt Nowych
10 godz. ·




Na Ukrainie trwa wojna. Na naszych oczach zapisywane są karty historii. Jesteśmy świadkami straszliwego barbarzyństwa, ale też wielkiego bohaterstwa i wielkiej empatii, nadziei i poświęcenia.

Potężna mobilizacja polskiego społeczeństwa w celu pomocy uchodźcom z Ukrainy ma również wymiar historyczny, kładąc fundament prawdziwej przyjaźni między naszymi narodami.

Jako Archiwum Akt Nowych apelujemy, aby dokumentować formy wyrazu solidarności i akcje pomocy dla Ukrainy. Niech to co robią dzisiaj Polacy będzie nie tylko przyłożeniem się do rozwiązania obecnego kryzysu, ale też przykładem dla przyszłych pokoleń bezprecedensowej pomocy niesionej sąsiedniemu narodowi.

Formą dokumentacji mogą być zdjęcia i filmy. Ważnym dla kolejnych pokoleń świadectwem będą jednak również fizyczne archiwalia. Zachęcamy aby po zakończeniu kryzysu, lub w momencie usuwania nieaktualnych/uszkodzonych afiszy, plakatów, tabliczek informacyjnych, ulotek, rysunków czy banerów nie wyrzucać ich, ale zabezpieczyć i z opisem w jaki sposób, gdzie i podczas jakiej akcji były wykorzystywane (można dodać wywołane zdjęcia z prowadzonej działalności) przesłać lub przywieźć osobiście do Archiwum Akt Nowych, gdzie powstanie z nich specjalny zespół archiwalny będący zapisem tej wielkiej polskiej akcji.

Pamiętajmy aby dokumentować te akcje z zachowaniem poszanowania spokoju i prywatności znajdujących się w tragicznej sytuacji ludzi!

Wymienione wyżej archiwalia wraz z opisem należy dostarczyć lub przesłać na adres:

Archiwum Akt Nowych w Warszawie
ul. Hankiewicza 1
02-103 Warszawa


W formie cyfrowej zdjęcia z opisem można wysyłać na adres:

oddzial5@aan.gov.pl











czwartek, 3 marca 2022

O nieustannym wysiłku obywateli

 


Na całym świecie w każdym kraju są ludzie, którzy dostrzegają niebezpieczeństwo związane z przewagami złych wzorców - także tych podsuwanych przez sabotażystów.

Tu wątek z Tadżykistanu - kraju o bardzo starożytnym rodowodzie i kulturze.


Cała treść jest istotna, podkreśliłem tylko te części, które uważam za szczególnie celne i ważne.

Widać, że tekst poparty jest wcześniejszą uważną obserwacją i analizą. 

Bardzo pozytywny przekaz.




niestety dość słabe tłumaczenie automatyczne




DUSHANBE, 18.02.2022 / NIAT "Chowar"/.

Jak informowano na portalach społecznościowych, kilka dni temu dziennikarz i jeden z działaczy społeczeństwa obywatelskiego Republiki Tadżykistanu Abduqodir Talbakov został werbalnie zaatakowany przez młodego mężczyznę. Incydent ten zaostrzył problem ekstremizmu niektórych młodych ludzi w kraju. Ten incydent jest sygnałem alarmowym dla nietolerancji i ekstremistycznego światopoglądu dzisiejszej młodzieży. Korespondent NIAT „Khovar” rozmawiał z ekspertami, aby znaleźć sposoby zapobiegania i rozwiązywania tych i innych problemów, które pojawiają się w dzisiejszym społeczeństwie.

14 lutego Abduqodir Talbakov, dziennikarz i aktywista społeczności kulturalnej Tadżykistanu, zamieścił na swojej stronie na Facebooku zdjęcie, w którym stwierdził, że nieznajomy podszedł do niego, obraził go i groził, że go zabije. Godzinę później służba prasowa MSW poinformowała, że ​​zatrzymano Ismoilov Tugyon Farrukhovich (ur. 14 stycznia 1997 r. we wsi Dehqonobod, Ghairat Jamoat, dystrykt Farkhor) i jest tymczasowo przetrzymywany w dystrykcie Sino w Duszanbe.

Według Abduqodira, spacerował z wnukami w rejonie Zarafshon w Duszanbe, kiedy podszedł do niego młody mężczyzna z zakrytą twarzą. 
„Przemawiał w imieniu grupy. Powiedział: „Odpowiesz przed nami za obrażanie Domullo, brody Domullo”. Kiedy skończył, położył rękę na ramieniu. Pomyślałem, że albo wyjmie nóż, albo broń.

Krzyknąłem, że chce zabić! Ludzie zwrócili uwagę i uciekł ”- napisał Abduqodir Talbakov.

Incydent ten wywołał spore zamieszanie w społeczeństwie kraju. Wielu aktywistów i użytkowników sieci społecznościowych wyraziło zaniepokojenie, że nie należy bać się talibów, ale należy bać się „talibańskiej” mentalności dzisiejszej młodzieży

Użytkownicy wyrażają obawy, że warstwa inteligencka jest neutralna w tej kwestii. I jak najszybciej należy przeprowadzić przez inteligencję kraju pracę wyjaśniającą i propagandową wśród młodzieży i aktywnych segmentów społeczeństwa, aby zapobiec ekstremizmowi i przesądom idei dzisiejszego i przyszłego pokolenia.




W następstwie incydentu analityk polityczny Abdullah Rahnamo powiedział, że nie powinniśmy dać się zwieść przekonaniu, że talibowie obiecali nie przychodzić. 
Tak, mogą nie przybyć jako grupa, ale oni i ich tadżycka wersja byli bardzo blisko jako myślenie i ideologia oraz jako narzędzia i będą próbowali przyjść ”.

Według niego sukces ekstremistycznych talibów w Afganistanie i pierwsze kroki we wdrażaniu reżimu talibów w upadających regionach kraju po raz kolejny pokazały głęboko zakorzenioną konfrontację wartości, ideologii i cywilizacji, jaka toczy się w regionie od dekady. 
Wprawdzie to zagrożenie dla regionu, a w szczególności dla społeczeństwa Tadżykistanu, nigdy nie zniknęło, ale z powodu jego długiej nieobecności stało się bardziej legendą i mitem dla większości naszego społeczeństwa. Na szczęście w dzisiejszym Tadżykistanie panuje pokój i stabilizacja, a w działalność zawodową zaangażowani są naukowcy i osobistości kultury.

Jednak analizy sytuacji pokazują, że ten spokój i dobrobyt w pewnym stopniu prowadzi do intelektualnego dystansu tej warstwy (inteligencji) od krajowych i regionalnych procesów społeczno-politycznych, spowolnienie czujności politycznej, a czasem nieznajomość ich narodowej i społecznej roli w tych procesach. Dlatego bardzo ważne jest wskazanie istoty nowych zagrożeń i konieczności zajęcia się przez inteligencję tadżycką swoją misją.”

Abdullo Rahnamo uważa, że ​​najważniejszym punktem, który nasza inteligencja powinna dziś zrozumieć w tym kierunku, jest to, że teraz istota i krajobraz walki i konfrontacji uległy całkowitej zmianie, a zagrożenia te są skierowane wyłącznie przeciwko przywództwu, instytucjom państwowym lub rządowi Tadżykistanu.
Stanowią zagrożenie dla wartości narodowych i świeckich, kultury i cywilizacji narodowej, struktury państwa, wolnego sposobu życia obywateli, interesów i wolności wszystkich ludzi, jednostki i własności ludności, życia ludzkiego oraz, ostatecznie istnienie Tadżykistanu jako niepodległego narodu.

„Jeśli chodzi o interesy narodowe czy fundamentalną konfrontację wartości i światopoglądów, żaden prawdziwy intelektualista nie może stać poza nim i nie może zajmować neutralnego stanowiska.
Innymi słowy, inteligencja może być „neutralna” w debacie między dwoma grupami władzy lub dwoma partiami politycznymi w ramach systemu polityczno-wartościowego państwa, ale neutralność inteligencji w obliczu zagrożeń dla interesów narodowych, stabilności i bezpieczeństwa, państwowość i fundamentalne wartości są niemożliwe i niewyobrażalne. 

Ponieważ to w tym momencie i w tej kwestii inteligencja staje się jasna. To w tym momencie może nastąpić, świadomie lub nieświadomie, zdrada wartości przez inteligencję. Historia i historycy mogą wtedy nazwać to zdradą polityczną lub narodową. Tak jak dzisiaj, Fitrat i jego towarzysze są wymieniani w takich kanałach z takimi tytułami ”- powiedział ekspert. 

Należy zauważyć, że wydarzenia w Kazachstanie pokazały, że ruchy ekstremistyczne i terrorystyczne mogą zakorzenić się nie tylko w krajach zacofanych gospodarczo, ale także w krajach bardziej rozwiniętych. Ekstremiści i terroryści coraz częściej atakują słabsze grupy (młodzież, kobiety, bezrobotni, migranci) i rozpowszechniają wśród nich swoje nauki.




Według Zubaidullo Davlatova, szefa Departamentu Wsparcia Informacyjnego Centrum Studiów Strategicznych przy prezydencie Republiki Tadżykistanu, od przełomu wieków minęło 21 lat i czujemy powszechną stabilność i bezpieczeństwo. Jednak jego negatywne konsekwencje, takie jak kryzysy gospodarcze, atak jednej kultury na inną, niestabilność oraz rozprzestrzenianie się ekstremizmu i terroryzmu przyćmiły życie wszystkich ludzi w regionie.

„Dlatego prace wyjaśniające muszą przeprowadzić Komisja ds. Młodzieży i Sportu przy rządzie Republiki Tadżykistanu, Komisja ds. Kobiet i Rodziny, Ministerstwo Pracy i Zatrudnienia oraz inne odpowiednie agencje rządowe.

Zubaidullo Davlatov uważa, że ​​strony internetowe i media są pełne ukierunkowanych pism tadżyckich ekstremistów. Ekstremiści ci mają okazję wyjść na ulice ze stron internetowych, sieci i mediów. Jeśli tak się stanie, zmienią się nie tylko ludzie, ale także wartości ludzkie i duchowe. Zagrożenia dla niepodległości Tadżykistanu są nie tylko wirtualne, ale realne. Zaniedbanie lub obojętność lub obawa przed szansą, neutralność w takich sytuacjach jest równie szkodliwa jak tragedia narodowa.

"Czas, aby pisarze, intelektualiści szkolni i uniwersyteccy, przedstawiciele różnych segmentów społeczeństwa obywatelskiego, młodzież, kobiety, doświadczeni weterani zamieszczali w Internecie swoje cenne materiały i filmy patriotyczne, czyli tworzyli „pozytywne treści” w przestrzeni wirtualnej.

Przestrzeń wirtualna Republiki Tadżykistanu powinna zostać przekształcona w atmosferę pokoju, stabilności, jedności i przyjaźni narodów i narodów. 

Nuran byłby jaśniejszy, gdyby w Internecie i przestrzeni informacyjnej pojawiły się bardziej fundamentalne idee niż idee ekstremistyczne. Jest to dziedzina analiz, artykułów, stanowisk, notatek i komentarzy, wytycznych, wywiadów, porównań, odpowiedzi, rzecznictwa i cennych materiałów, materiałów audiowizualnych i wymaga nieustannego wysiłku patriotycznych obywateli. My, obywatele Republiki Tadżykistanu, musimy się mocno okopać w cyberprzestrzeni i bronić naszej ukochanej ojczyzny”.

Zdaniem eksperta Abdullaha Rahnamo, w tak złożonej sytuacji zagrożeń politycznych, geopolitycznych, ideologicznych, bezpieczeństwa, wartościowych i cywilizacyjnych inteligencja, oprócz swojej odpowiedzialności zawodowej, powinna także poważnie zwrócić uwagę na wielką misję narodu i państwowości. .

„Dziś, jeśli nasi intelektualiści nie zrozumieją istoty zagrożeń nowej epoki i zostawią państwo narodowe i jego rząd same w tej trudnej sytuacji, jeśli zwycięży fanatyzm i ekstremizm, system wartości załamuje się i państwo narodowe jest uszkodzony, wszyscy będziemy odpowiedzialni za historię i naród. Ten problem nie wchodzi w rachubę ”- powiedział Rahnamo.




Shahlo Sadriddin,
NIAT „Khovar”





https://khovar.tj/2022/02/va-ti-on-ast-ki-a-li-alam-dar-fazoi-ma-oz-kontenti-musbat-ofarand-va-yo-a-onbinii-ifrot-pajdo-kardani-avoni-imr-zaro-peshgir-meboyad/



https://maciejsynak.blogspot.com/2016/01/symulakra.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2016/12/obiektywizm.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2020/04/zarzadziem-najpierw-szkolenie-15-tys.html

https://maciejsynak.blogspot.com/search?q=redaktor&updated-max=2015-05-27T19:53:00%2B02:00&max-results=20&start=2&by-date=false








wtorek, 1 marca 2022

Społecznicy nie zastąpią państwa

 

Uwaga!

Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał.

 

zwracam uwagę na te słowa:

 strach przed podjęciem decyzji i przedziwny brak orientacji w rozmiarach problemu wśród najważniejszych urzędników państwowych i samorządowych.


Werwolf zawłaszczył władzę i promuje bylejakość, stąd często w Polsce BRAK GOSPODARZA i poczucia odpowiedzialności za kraj i za innych. To oczywiście ogólnik, ale...

Wiecie, co (oprócz wielu innych rzeczy) ma z tym bezpośredni związek?

Literówki.

Tak, dobrze przeczytałeś Czytelniku - LITERÓWKI.

Literówki na przykład na tym słynnym pasku, który się wyświetla podczas telewizyjnych wiadomości.

To jest niedbalstwo.

Promocja niedbalstwa.

Oswajanie z niedbalstwem i przyzwyczajanie do niedbalstwa.

Literówki występują także na pomnikach poświęconych ofiarom drugiej wojny.

Celem jest młodzież i oswojenie z lekceważeniem - lekceważeniem innych i samego państwa.


Po 24 lutego jakiś mądrala napisał w internecie, że "mamy 2-3 lata, żeby się przygotować" - że niby do napaści Rosji na nas tym razem.

My nie mamy 2-3 lat - my powinniśmy być przygotowani na takie coś od 30 lat.


przedruk



Andrzej Szlęzak


Od znajomych z Przemyśla i okolic zebrałem trochę informacji o sytuacji z uchodźcami z Ukrainy. Odniosłem wrażenie, że już to przerabiałem. Społeczny zryw by pomagać uchodźcom jest bardzo budujący, ale o skuteczności takich akcji nie decyduje nawet największy, ale jednak doraźny zryw, tylko systematyczny, dobrze zorganizowany i sprawnie finansowany wysiłek organizacyjny. To przede wszystkim rola państwa, Niestety to, co słyszę na temat sprawności organizacyjnej służb państwowych nasuwa dużo wątpliwości.

W 2010 roku miała miejsce wielka powódź, która zalała prawobrzeżną część Sandomierza i okolicznych miejscowości. Pojawiła się groźba ewakuowania setek, a nawet tysięcy mieszkańców. Postanowiono dużą część z nich umieścić w Stalowej Woli. Dowiedziałem się o tym dość przypadkowo. Wpadłem wkurzony do sztabu kryzysowego (tak to się chyba nazywało), gdzie kilkadziesiąt osób z wojewodą, marszałkiem województwa i szefami służb mundurowych siedziało nie wiem po co. Nikt nie potrafił mi powiedzieć kiedy, skąd i ilu powodzian trafi do Stalowej Woli. Zacząłem krzyczeć, że mam godzinę do zamknięcia hurtowni w mieście, a muszę kupić zapasy wody, środków sanitarnych i uruchomić kuchnie w szkołach, żeby przygotować posiłki. W końcu któryś z urzędników samorządowych powiedział, że może być około dwa tysiące powodzian. Byłem wściekły na ten strach przed podjęciem decyzji i przedziwny brak orientacji w rozmiarach problemu wśród najważniejszych urzędników państwowych i samorządowych.

Udało nam się wszystko zorganizować niemal wyłącznie dzięki pieniądzom z budżetu miasta i ofiarności mieszkańców Stalowej Woli. Dopiero tygodnie później otrzymaliśmy dofinansowanie od wojewody. Okazało się jednak, że powodzian było kilkuset, a nie dwa tysiące. Po kilku dniach entuzjazm mieszkańców zaczął wygasać. Zmniejszyła się ofiarność. Zmieniło się również zachowanie powodzian. Stopniowo zanikała wdzięczność, a pojawiły pretensje i narzekania. Jako że duża grupa powodzian była rolnikami, to prosili czy nawet domagali się zorganizowania im paszy dla bydła. I z tym sobie poradziliśmy, płacąc miejscowemu aeroklubowi za wykoszenie lotniska i przekazanie siana rolnikom – powodzianom. A i przy tym nie zabrakło pretensji o to kto dostało mniej, a kto więcej. Po paru tygodniach ostatnich powodzian niemal wypychaliśmy do domów, a gdy już wszyscy opuścili Stalową Wolę przynajmniej ja poczułem ulgę, czego nie należy mylić z satysfakcją.

Obawiam się, że teraz wielu Polaków, którzy ofiarnie świadczą pomoc uchodźcom raczej nie zdaje sobie sprawy, że przyjmowanie uchodźców pod swój dach i świadczenie im różnej pomocy materialnej jest bardzo dużym wyzwaniem. Doświadczenie pokazuje, że zapał mija po kilku dniach, a zaczyna się liczenie kosztów i odczuwanie niewygody. Nie wiem na ile są to naturalne procesy psychologiczne, a na ile wynika to z naszego, polskiego przysłowiowego słomianego zapału, ale tak jest. Wszystko wskazuje na to, że wojna na Ukrainie nie skończy się za tydzień, a nawet jeśli się skończy, to czy uchodźcy będą mieli do czego wrócić albo kiedy władze Ukrainy będą mogły im zagwarantować warunki do życia w stopniu pozwalającym wyjechać z Polski. To będzie bardzo trudny moment przez który relacje między Polakami i Ukraińcami mogą ulec szybkiemu pogorszeniu.

Na taką sytuację powinno być przygotowane państwo polskie, ale już widać, że przygotowane nie jest. Na razie brak przygotowania i organizacji nadrabiany jest entuzjazmem i serdecznością polskiego społeczeństwa. Różni ministrowie deklarują preferencje dla uchodźców w tym przede wszystkim w dostępie do opieki medycznej. Nie mam pojęcia co to ma w praktyce znaczyć, skoro system opieki medycznej z powodu koronowirusa już leży w gruzach. Jeśli chodzi o systemowe radzenie sobie z tymi problemami przez jakiś czas samorządy będą w stanie wytrzymać. Jednak i one po paru tygodniach będą musiały postawić pytanie, jak dalej finansować pomoc dla uchodźców.

Fiodor Dostojewski w „Zapiskach z domu umarłych” napisał, że człowiek to taka istota, która się do wszystkiego przyzwyczaja. Dostojewski napisał to między innymi na podstawie swoich obserwacji życia zesłańców na Syberii. Pierwszym efektem przyzwyczajenia jest stępienie wrażliwości. Kolejnym skupienie się na swoim życiu, na swoich potrzebach. Nasza historia pokazuje, że po pewnym czasie wojna powszednieje, a również słabnie wrażliwość na cierpienie obok nas. Dlatego nad obecnymi zachwytami nad tym, jacy to Polacy są wspaniali i wrażliwi, bardziej interesuje mnie, jak będziemy sobie z tym radzić choćby za dwa tygodnie.

Takie skądinąd nieuchronne zmęczenie społeczeństwa powinny amortyzować sprawne struktury państwa. Tych w Polsce nie ma, a tu pojawia się nowy problem w postaci już tysięcy nie uchodźców, ale ekonomicznych imigrantów z Azji i Afryki na co nie tylko nie są przygotowane struktury państwa, ale i polskie społeczeństwo.

Zatem obawiam się kolejnych problemów, które powiększą rozbicie społeczne i wywołają nowe konflikty. Ciekawe kto na tym zyska ?politycznie, bo że ktoś zyska, to pewne.
A Państwa zdaniem jak długo potrwa jeszcze ten entuzjazm w pomaganiu uchodźcom z Ukrainy?







https://myslpolska.info/2022/03/01/spolecznicy-nie-zastapia-panstw/






wtorek, 25 stycznia 2022

O powierzchowności tego świata

 


Poniżej wypowiedź włoskiego dyrygenta - Riccardo Muti - na temat współczesnego świata.




krótki rys biograficzny:


Riccardo Muti - urodzony 28 lipca 1941 w Neapolu.


Studiował w Conservatorio di San Pietro a Majella. W 1967 na konkursie dla młodych dyrygentów im. Guido Cantelliego w Mediolanie otrzymał pierwszą nagrodę. Rok później został głównym dyrygentem Maggio Musicale Fiorentino, pozostając nim do 1980. W 1971 Herbert von Karajan zaprosił go do udziału w Festiwalu Salzburgskim, z którym następnie współpracował do 2001.

W latach 1972-1982 był głównym dyrygentem londyńskiej Philharmonia Orchestra, obejmując stanowisko po Otto Klempererze. W latach 1980-1992 pełnił funkcję dyrektora muzycznego Orkiestry Filadelfijskiej, będąc następcą Eugene'a Ormandy'ego.

Od 1986 do 2005 był dyrektorem muzycznym mediolańskiego Teatro alla Scala. W 2004 założył Orkiestrę Młodzieżową im. Luigiego Cherubiniego, złożoną z młodych muzyków wybranych przez międzynarodowe jury spośród ok. 600 instrumentalistów z całych Włoch. Orkiestra przez kilka była stałym uczestnikiem festiwalu w Salzburgu. Ponadto na początku 2006 Muti został dyrektorem artystycznym tamtejszego Pentecost Festival. Od 2010 jest dyrektorem muzycznym Chicagowskiej Orkiestry Symfonicznej, z którą ma podpisany kontrakt do końca sezonu 2021/2022.

Muti obok długoterminowych kontraktów realizował inne projekty artystyczne, współpracując z wieloma znakomitymi wykonawcami – solistami i zespołami. Prowadził m.in. takie orkiestry jak Berliner Philharmoniker, Wiener Staatsoper, New York Philharmonic, Bayerischer Rundfunk i Orchestre National de France.

W artystycznym dorobku ma również znaczną liczbę płyt z nagraniami szerokiego repertuaru, obejmującego twórczość m.in. Mozarta, Beethovena, Brahmsa, Czajkowskiego oraz klasykę operową.

Riccardo Muti sześciokrotnie dyrygował Filharmonikami Wiedeńskimi podczas koncertów noworocznych z Wiednia; ostatni raz prowadził koncert na Nowy Rok 2021.





przedruk

niestety słabe tłumaczenie automatyczne z włoskiego


„Wkrótce osiemdziesiąt lat i jestem zmęczony życiem. To świat, w którym już siebie nie rozpoznaję. A ponieważ nie mogę oczekiwać, że świat się do mnie przystosuje, wolę zejść z drogi… jak w Falstaff, „wszystko spada”.


Miałem szczęście dorastać w latach pięćdziesiątych, uczęszczać do liceum w Molfetta, gdzie studiował Salvemini, z profesorami, którzy nie są surowi, bardzo surowi… Żałuję powagi.
Żałuję ducha, z jakim Fryderyk II wyrył motto na drzwiach Kapui, pod popiersiem Pier delle Vigne i Taddeo da Sessy: „Intrent securi qui quaerunt vive puri” (Niech ci, którzy zamierzają żyć uczciwie, wejdą bezpiecznie.)

Taka jest polityka imigracyjna i integracyjna, która służyłaby...

Nie wiem, czy po śmierci naprawdę zobaczymy się znowu w lepszym świecie... Nie wiem. Na pewno nie na Polach Elizejskich. Mam nadzieje że jest dużo światła...wystarczy mi, że nie ma metempsychozy. Nie chcę się odrodzić, nie mówiąc już o pająku czy myszy, ale ani lwie. Jedno życie to aż nadto ».


Miałem katolickie pochodzenie. Bardzo podziwiałem papieża Ratzingera, nawet jako wspaniałego muzyka. Nie wierzę w święte karty jasnowłosego Jezusa. Wewnątrz nas jest kosmiczna energia, która nas przetrwa, ponieważ jest boska. Pamiętam śmierć mojej matki Gildy: miałam wyraźne wrażenie, że jej ciało stało się ciężkie jak marmur, podczas gdy przepływ, energia witalna została uwolniona…


Spędziłem blokadę na uczeniu się, ale poza nauką było to okropne. Dehumanizacja pogłębiła się jeszcze bardziej. Brak relacji międzyludzkich jest przerażający. Wchodzisz do restauracji i widzisz przy stole pięć osób, które pochylają się nad swoimi smartfonami… Nie jestem właścicielem i nie chcę… Telewizja powinna była wykorzystać blokadę [covidową - MS] do nadawania programów edukacyjnych.


Zamiast tego, oprócz kilku dobrych filmów dokumentalnych, zostaliśmy zaatakowani przez wirusologów, samozwańczych „naukowców”. Dla mnie naukowcem był Guglielmo Marconi!... Banalność telewizji i sieci, ta powierzchowna zabawa, brak rozmowy bardzo mnie martwią o edukację młodych ludzi.


Nie jestem ani po prawej, ani po lewej... Należę do tych, którzy starają się udzielić przydatnych informacji... Urodziłem się jako wolny człowiek i tak pozostaję. Dorastałem z dyktatem Salviniego, a nie bolszewickim socjalistą. Nigdy nie dołączyłem do sabatu...


Nawet w muzyce jest nadmiar politycznie poprawnych... z Metoo, Da Ponte i Mozart skończyliby w więzieniu. Bach, Beethoven, Schubert definiują „muzykę kolonialną”: ale jak to się robi? Schubert był też bardzo miłą osobą...


Istnieje ruch, zgodnie z którym powinna istnieć równowaga między mężczyznami, kobietami, różnymi kolorami skóry, osobami transpłciowymi, tak aby wszystkie kwestie społeczne, etniczne, genetyczne były reprezentowane. Uważam to za bardzo dziwne. Wybór musi być dokonany na podstawie wartości i talentu. Bez dyskryminacji, w takim czy innym sensie.


Wierzę w podróże przyjaźni i pokoju. Nie pracujesz na sukces, ilość braw i artykułów, ale robisz to, bo rozumiesz, że Twój zawód to misja...


Nie boję się śmierci... Przepraszam, że zostawiam uczucia... Jako dzieci chodziliśmy na cmentarz wieczorami zobaczyć błędnych ogników. Spotkałem ostatnią modlitwę, Giustino: opowiadała o zasługach zmarłych, leżących na łóżku w jedynym pokoju w domu, z drzwiami otwartymi na ulicę, na ścianach zdjęcie brata Bersagliere i odważnego wuja. …


Prosty i fantastyczny świat, za którym bardzo tęsknię. Dlatego mówię wam, że należę do innej epoki. Dziś świat toczy się tak szybko, że przytłacza wszystko, nawet te proste rzeczy, które mają głębokie człowieczeństwo...


Na moim pogrzebie nie chcę oklasków. Dorastałem w świecie, w którym na pogrzebach panowała przerażająca cisza... Kiedy przyjdzie moja kolej, chciałbym absolutnej ciszy. Jeśli ktoś klaska, przysięgam, że wrócę, aby mu przeszkadzać w nocy, w najbardziej intymnych chwilach...”


Riccardo Muti






"Ottant'anni a breve e mi sono stancato della vita. È un mondo in cui non mi riconosco più. E siccome non posso pretendere che il mondo si adatti a me, preferisco togliermi di mezzo... come nel Falstaff, 'tutto declina'.

Ho avuto la fortuna di crescere negli anni 50, di frequentare il liceo di Molfetta dove aveva studiato Salvemini, con professori non severi, severissimi... Rimpiango la serietà.

Rimpiango lo spirito con cui Federico II fece scolpire sulla porta di Capua, sotto il busto di Pier delle Vigne e di Taddeo da Sessa, il motto: 'Intrent securi qui quaerunt vivere puri'

(Entrino sicuri coloro che intendono vivere onestamente). Questa è la politica dell’immigrazione e dell’integrazione che servirebbe...

Non so se dopo la morte davvero ci rivedremo in un mondo migliore... non lo so. Certo non nei Campi Elisi. Spero ci sia tanta luce... mi basta che non ci sia la metempsicosi. Non ho voglia di rinascere, tanto meno ragno o topo, ma neanche leone. Una vita è più che sufficiente».

Ho avuto una formazione cattolica. Ho ammirato molto papa Ratzinger, anche come magnifico musicista. Non credo nei santini di Gesù biondo. Dentro di noi c’è un’energia cosmica che ci sopravvive, perché è divina. Ricordo la morte di mia madre Gilda: ebbi netta la sensazione che il suo corpo diventasse pesante come marmo, mentre si liberava un flusso, l’energia vitale...

Il lockdown l'ho passato a studiare, ma a parte lo studio, è stato orribile. La disumanizzazione si è fatta ancora più profonda. La mancanza di rapporti umani è terrificante. Entri al ristorante e vedi al tavolo cinque persone tutte chine sul loro smartphone... Io non lo posseggo e non lo voglio... La tv avrebbe dovuto approfittare del lockdown per fare trasmissioni educative.

Invece, a parte qualche bel documentario, siamo stati invasi da virologi, da sedicenti 'scienziati'. Per me scienziato era Guglielmo Marconi!... La banalità della tv e della Rete, questo divertimento superficiale, la mancanza di colloquio mi preoccupano molto per la formazione dei giovani.

Non sono né di destra né di sinistra... Sono tra quelli che tentano di dare indicazioni utili... Io sono nato uomo libero e tale rimango. Sono cresciuto con dettami salveminiani, socialista non bolscevico. Non mi sono mai affiliato a una congrega...

C’è un eccesso di politicamente corretto anche nella musica... con il Metoo, Da Ponte e Mozart finirebbero in galera. Definiscono Bach, Beethoven, Schubert 'musica colonialista': ma come si fa? Schubert poi era una persona dolcissima...

C’è un movimento secondo cui dovrebbe esserci un equilibrio tra uomini, donne, colori di pelle diversi, transgender, in modo che tutte le questioni sociali, etniche, genetiche siano rappresentate. Lo trovo molto strano. La scelta va fatta in base al valore e al talento. Senza discriminazioni, in un senso o nell’altro.

Credo nei viaggi dell’amicizia e della pace. Non lavori per il successo, la quantità di applausi e articoli ma lo fai perché capisci che la tua professione è una missione...

Non ho paura della morte... Mi dispiace lasciare gli affetti... Da ragazzi andavamo la sera al cimitero a vedere i fuochi fatui. Ho conosciuto l’ultima prefica, Giustina: raccontava i pregi del morto, disteso sul letto nell’unica stanza della casa, la porta aperta sulla strada, alle pareti la foto del fratello bersagliere e dello zio ardito…

Un mondo semplice e fantastico, che mi manca moltissimo. Per questo le dico che appartengo a un’altra epoca. Oggi il mondo va così veloce, travolge tutto, anche queste cose semplici, che sono di una profonda umanità...

Ai miei funerali non voglio applausi. Sono cresciuto in un mondo in cui ai funerali c’era un silenzio terrificante... Quando sarà il mio turno, vorrei il silenzio assoluto. Se qualcuno applaude, giuro che torno a disturbarlo di notte, nei momenti più intimi..."


Riccardo Muti




fb

https://pl.wikipedia.org/wiki/Riccardo_Muti