Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą roszczenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą roszczenia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 kwietnia 2021

Zjednoczenie zachodniej Białorusi z BSRR

przedruk ze stron Belta

tłumaczenie automatyczne



Zjednoczenie zachodniej Białorusi z BSRR ma ogromne znaczenie historyczne. Stwierdził to członek Stałej Komisji Spraw Międzynarodowych Izby Reprezentantów Siergiej Syrankow podczas przesłuchań parlamentarnych:

„Integralność terytorialna i jedność narodowa Białorusi. Historyczne i prawne aspekty zjednoczenia zachodnich ziem białoruskich w ramach BSRR”

„Zjednoczenie zachodniej Białorusi z BSRR ma ogromne znaczenie historyczne. Białorusini otrzymali i wykorzystali historyczną możliwość wspólnego życia, obrony swoich interesów, budowania życia jako jednej rodziny. Proces terytorialnej, etnograficznej konsolidacji narodu białoruskiego zostało zakończone ”- powiedział Siergiej Syrankow.

Według niego obecne i przyszłe pokolenia Białorusinów są zobowiązane znać i godnie zachować pamięć o wieloletniej heroicznej walce naszego narodu o godność narodową, o prawo do bycia narodem szanowanym.

 „Pod tym względem zorganizowanie w Roku Jedności Narodowej szeregu wydarzeń poświęconych 17 września oraz nasze dzisiejsze przesłuchania parlamentarne są istotne zarówno z punktu widzenia analizy przeszłości historycznej, jak i współczesnych procesów społeczno-politycznych. - powiedział parlamentarzysta. do opinii publicznej, przede wszystkim naszej młodzieży, która znalazła się na muszce, prawdę o całym łańcuchu wydarzeń historycznych, które poprzedzały zjednoczenie Białorusinów w jedno państwo.

Podczas przesłuchań w Izbie Reprezentantów, międzynarodowe i geopolityczne konsekwencje zjednoczenia Białorusi, historia i nowoczesność stosunków białorusko-polskich, prawne utrwalenie podstaw działań państwa na rzecz zachowania dziedzictwa historycznego i inne zagadnienia zostały omówione.

Wśród uczestników są przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Akademii Zarządzania Prezydenta Białorusi, Narodowej Akademii Nauk, Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych, Białoruskiego Naukowego Instytutu Dokumentacji i Archiwów, organizacji naukowych i szkolnictwa wyższego.


-----------


Nikomu nie grozimy, naszym jedynym pragnieniem jest zachowanie niepodległości Białorusi. O tym stwierdził przewodniczący Izby Reprezentantów Władimir Andreiczenko podczas przesłuchań parlamentarnych na temat „Integralność terytorialna i jedność narodowa Białorusi. Historyczne i prawne aspekty zjednoczenia ziem Zachodniej Białorusi w ramach BSRR” w Izbie Reprezentantów.

„Dobrosąsiedztwo, gościnność, chęć życia w pokoju - wszystkie te cechy Białorusinów ucieleśnia pokojowa, wielowektorowa polityka zagraniczna państwa. Nikomu nie grozimy, nie mamy roszczeń terytorialnych. Jedyne nasze pragnienie jest zachowanie niepodległości Białorusi, uczynienie tego kraju dla naszych obywateli i dla każdego, kto przyjeżdża do nas z otwartym sercem i chęcią współpracy. I nikt oprócz samych Białorusinów tego nie zrobi ”- powiedział Władimir Andriejczenko. .

Według niego dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy solidarności społecznej, jedności władzy i ludzi, szczerego patriotyzmu i poczucia dumy z historii kraju i jego osiągnięć. To jest gwarancja przyszłości Białorusi.

„Konieczne jest aktywne pielęgnowanie pozytywnego obrazu historii narodowej, dążenie do tego, aby stała się ona własnością każdej białoruskiej rodziny, każdego Białorusina. Zadanie jest wielkoskalowe i praktycznie nie da się go rozwiązać tylko wysiłkiem konieczne jest aktywne uczestnictwo w tych pracach wszystkich struktur społeczeństwa obywatelskiego, poszukiwanie nieformalnych sposobów podtrzymywania komunikacji pokoleń, transfer doświadczeń historycznych. A oto ogromne pole działania dla parlamentarzystów, którzy mogą pomóc w nawróceniu różnych obywatelskich inicjatywy w rzeczywiste czyny na rzecz Białorusi - zaznaczył prelegent.

Władimir Andreichenko podkreślił, że wydarzenia, które odbywają się w kraju w kontekście Roku Jedności Narodowej i 80. rocznicy wybuchu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, dają do tego duże możliwości.

„Jest całkiem oczywiste, że pojawiła się potrzeba ukształtowania obiektywnej narodowej polityki historycznej, której rdzeniem jest idea zjednoczenia i stworzenia. Jestem przekonany, że nasze przesłuchania parlamentarne staną się jednym z konkretnych kroków w rozwiązaniu tego problemu. - zakończył.

Podczas wysłuchań zostaną omówione międzynarodowe i geopolityczne konsekwencje zjednoczenia Białorusi, historia i stan aktualny stosunków białorusko-polskich, prawne utrwalenie podstaw działań państwa na rzecz zachowania dziedzictwa historycznego oraz inne zagadnienia.

Wśród uczestników są przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Akademii Zarządzania Prezydenta Białorusi, Narodowej Akademii Nauk, Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych, Białoruskiego Naukowego Instytutu Dokumentacji i Archiwów, organizacji naukowych i szkolnictwa wyższego.


----------------


Białoruś nie zrewiduje historii, nie gloryfikuje nazistów i nie usprawiedliwia ekstremizmu - Andreichenko


Nie będzie rewizji historii, gloryfikacji nazistów i usprawiedliwienia ekstremizmu na Białorusi. Stwierdził to przewodniczący Izby Reprezentantów Władimir Andreiczenko podczas przesłuchań parlamentarnych „Integralność terytorialna i jedność narodowa Białorusi. Historyczne i prawne aspekty zjednoczenia ziem Zachodniej Białorusi w ramach BSRR” - dowiedziała się BelTA.

„Białoruś wyłoniła się jako silne, niezależne państwo właśnie dzięki temu, że u podstaw kursu politycznego zaproponowanego przez Prezydenta leżały idee ciągłości historycznej i sprawiedliwości społecznej. Zachowawszy wszystko, co odziedziczyliśmy po poprzednich epokach historycznych, znacznie zwiększyliśmy potencjał gospodarczy, technologiczny i intelektualny. Dziś Republika Białorusi jest rozwiniętym państwem europejskim, które potrafi się bronić. A obecne przesłuchania parlamentarne są wyraźnym sygnałem dla wszystkich, którzy lubią spekulować na temat historii "- powiedział Vladimir Andreichenko.

" Są granice, których nikomu nie wolno przekraczać., gloryfikacja nazistów i ich wspólników, nie będzie żadnego usprawiedliwienia dla ekstremizmu na Białorusi. To jest nasze pryncypialne, twarde stanowisko. "

Posłowie podjęli już szereg kroków w tym kierunku, przede wszystkim w sferze legislacyjnej.

„Ważne jest, aby kontynuować tę pracę, wyjaśniając ludziom znaczenie innowacji legislacyjnych mających na celu ochronę naszego społeczeństwa i państwa przed siłami destrukcyjnymi i zewnętrzną ingerencją. To samo pryncypialne stanowisko należy zająć w dyskusjach prowadzonych na międzynarodowych platformach parlamentarnych. Konieczne jest pełne wykorzystanie narzędzi dyplomacji parlamentarnej, stanowczo broniącej interesów narodowych kraju. Jednocześnie w żadnym wypadku nie powinniśmy utożsamiać poszczególnych polityków i sił politycznych z całymi krajami i narodami. Naszym zadaniem nie jest stworzenie obrazu wroga, ale obrona prawdy historycznej - podkreślił Vladimir Andreichenko.

W naszej historii jest wiele przykładów, które jednoczą narody i są przedmiotem wspólnej dumy. „Jestem głęboko przekonany, że powinniśmy je wysunąć na pierwszy plan, odwołując się do przeszłości” - powiedział przewodniczący Izby Reprezentantów.

„Takich przykładów w białorusko-polskiej historii jest wiele. Od pierwszych dni wojny wielu Białorusinów ramię w ramię z Polakami walczyło z faszystowskimi najeźdźcami. W 1943 r. na białoruskich ziemiach chrzest bojowy przyjęła 1. polska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Na pamiątkę tego wydarzenia w pobliżu wsi Lenino w obwodzie mohylewskim wzniesiono majestatyczny pomnik poświęcony polsko-sowieckiemu bractwu wojskowemu. W ramach radzieckich jednostek wojskowych i Wojska Polskiego Białorusini i Polacy wspólnie przeszli trudne drogi wojny, wyzwolili Białoruś, Polskę i szturmowali Berlin. A w latach powojennych byliśmy zawsze połączone silnymi więzami przemysłowymi, edukacyjnymi, kulturowymi. To wszystko przykłady, na których wychowało się więcej niż jedno pokolenie Białorusinów i Polaków ”.

Vladimir Andreichenko jest przekonany, że na tym tle próby nadmuchania tzw. Kwestii polskiej w naszym kraju wyglądają szczególnie śmiesznie. „Białorusini, Rosjanie, Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Litwini od niepamiętnych czasów mieszkali na tej ziemi jak w wielkiej rodzinie, która nie dzieli swoich dzieci na krewnych i przybrane dzieci. I z tego punktu widzenia wszyscy są Białorusinami”- stwierdził.

Vladimir Andreichenko jest przekonany, że na tym tle próby nadmuchania tzw. kwestii polskiej w naszym kraju wyglądają szczególnie absurdalnie. „Białorusini, Rosjanie, Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Litwini od niepamiętnych czasów mieszkali na tej ziemi jak w wielkiej rodzinie, która nie dzieli swoich dzieci na krewnych i  przybrane dzieci. I z tego punktu widzenia wszyscy są Białorusinami” stwierdził.

Podczas wysłuchań zostaną omówione międzynarodowe i geopolityczne konsekwencje zjednoczenia Białorusi, historia i nowoczesność stosunków białorusko-polskich, sposoby legislacyjnego utrwalenia podstaw działań państwa na rzecz zachowania dziedzictwa historycznego oraz inne zagadnienia.

Wśród uczestników są przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Akademii Zarządzania Prezydenta Białorusi, Narodowej Akademii Nauk, Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych, Białoruskiego Naukowego Instytutu Dokumentacji i Archiwów, organizacji naukowych i szkolnictwa wyższego.





https://www.belta.by/society/view/objedinenie-zapadnoj-belarusi-s-bssr-imeet-ogromnoe-istoricheskoe-znachenie-deputat-439381-2021/?fbclid=IwAR38cf0UMuvk1tCU6o54rSB77cfjrmTjZhiHHhYZjjjRQP56LDe2zo-U23A

https://www.belta.by/society/view/v-belarusi-ne-budet-peresmotra-istorii-geroizatsii-natsistov-i-opravdanija-ekstremizma-andrejchenko-439334-2021/

https://www.belta.by/society/view/andrejchenko-my-nikomu-ne-ugrozhaem-edinstvennoe-nashe-stremlenie-sohranit-nezavisimost-belarusi-439335-2021/



czwartek, 5 listopada 2020

Co z przyszłością Niemiec?

 25/10/2020 11:16

autor: Tadeusz Kurlus


Niemcy muszą umrzeć



                                                                                                Ryc. z książki Theodora Nathana Kaufmanna „Niemcy muszą umrzeć”

Zapiski historyczne

„Dzienniki” Josepha Goebbelsa, ministra propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera, są z pewnością cennym źródłem informacji o Trzeciej Rzeszy, o ludziach, którzy byli w latach 1933–1945 u steru władzy. Zaczął je pisać jeszcze w latach młodzieńczych, a skończył niemal tuż przed popełnieniem samobójstwa.

Lektura „Dzienników” wymaga cierpliwości, ale jest warta czytelniczego wysiłku, tym bardziej, że gdy za dnia był obrzydliwym kłamcą, w słowie pisanym ujawniał, co naprawdę działo się w nazistowskich Niemczech.

Pojawiło się wiele wydań „Dzienników”, są także edycje skrócone. Jest, na przykład, amerykańskie jednotomowe wydanie. Mam niemieckie pięciotomowe. Z niego wybieram zapis Goebbelsa z 3 sierpnia 1941 roku. 

Tłumaczę:


W południe lecę do Salzburga. Po drodze mam okazję przeczytać w oryginale książkę Żyda z USA Nathana Kaufmanna „Niemcy muszą umrzeć”. Jest w swych hipotezach i z nich wysnutych wnioskach tak prowokujący, że człowiekowi po prostu twarz czerwienieje ze złości. Poza tym ów Żyd oddał wrogowi prawdziwą niedźwiedzią przysługę. Gdyby przygotował tę książkę na moje zamówienie, naprawdę nie mógłby tego zrobić dla nas lepiej i korzystniej. Upowszechnię tę książkę w Niemczech w popularnej edycji w milionach egzemplarzy, przede wszystkim na froncie i sam napiszę do niej przedmowę i posłowie. Będzie dla każdego niemieckiego mężczyzny i dla każdej niemieckiej kobiety nadzwyczaj pouczające dowiedzieć się z niej, co się poczyni z niemieckim narodem, gdyby jeszcze raz podobnie jak listopadzie 1918 pojawiły się oznaki słabości. To, że Żyd pozwala sobie z całą powagą przedstawić propozycję, by cały niemiecki naród wysterylizować, a tym samym skazać na wymarcie świadczy o rozkładzie moralności przeciwnej strony, z drugiej strony także o całkowitym braku realizmu w ocenie obecnego układu sił. W każdym razie można być przekonanym, że nie pozostawimy nic bez zmian, aby unaocznić niemieckiemu społeczeństwu, co mu grozi i w jaki sposób może się temu zagrożeniu skutecznie przeciwstawić.

Poświęćmy teraz uwagę Kaufmanowi (1910–1986) i jego książce. Był nowojorskim biznesmenem, zajmował się także pisarstwem. Zdecydowanie przeciwstawiał się zaangażowaniu USA w europejski konflikt. Ale interesował się przyszłością Starego Świata po wojnie i publikował artykuły na ten temat. „Niemcy muszą umrzeć” napisał w 1941 roku.

(Kaufman – oryginał)
Żadne wydawnictwo nie chciało książki opublikować, więc wydał ją własnym sumptem, we własnej oficynie. Znaczną część 104-stronicowego tomu faktycznie poświęcił kwestii, co począć z krajem, który zainicjował szaleńczą wojnę. Jako że Niemcy stale burzą światowy pokój... muszą być traktowane jak każdy niebezpieczny dla otoczenia kryminalista – napisał. – Ale niepotrzebne jest brać cały niemiecki naród pod miecz. Bardziej humanitarne jest wysterylizowanie go. Najszybciej i najłatwiej można by to zrobić z grupami wojskowymi, jako zorganizowanymi jednostkami. Populacja Niemiec, wyłączając zdobyte i przyłączone terytoria, to około 70.000.000 ludzi, prawie równo podzielona na mężczyzn i kobiety. Chcąc doprowadzić do wymarcia Niemiec, niezbędna byłaby sterylizacja tylko około 48.000.000, liczby wykluczającej z powodu ograniczonej siły do prokreacji mężczyzn w wieku 60 lat i kobiet w wieku powyżej 45 lat. Angażując 20.000 chirurgów i przyjmując, że każdy zoperuje dziennie minimum 25 pacjentów, uporaliby się z zadaniem wysterylizowania ich w ciągu maksimum jednego miesiąca. Ogółem męska część cywilnej populacji zostałaby załatwiona w ciągu trzech miesięcy. Jako że sterylizacja kobiet wymaga dłuższego czasu, można oszacować, że sterylizacja żeńskiej części populacji Niemiec mogłaby trwać trzy lata lub mniej (...) Oczywiście, po kompletnej sterylizacji, wskaźnik urodzeń w Niemczech zmaleje (...) corocznie liczba ludności zmniejszy się o 1.500.000.

W książce autor umieścił także mapkę Europy w jej powojennym kształcie. Jak widzimy, sporą część Niemiec przydzielił Polsce, łącznie z Berlinem.

Wydaną w USA w końcu lutego 1941 roku książkę „Niemcy muszą umrzeć” prawdopodobnie podesłał Goebbelsowi ambasador Niemiec w Waszyngtonie. I zgodnie z zapisem w „Dziennikach” zaraz po jej przeczytaniu zaczął działać. Zorganizowana przezeń kampania propagandowa rozpoczęła się 23 lipca zwołaniem konferencji prasowej, na której rzecznik rządu powiedział, że niektóre fragmenty książki napisał – bądź je podyktował – sam prezydent USA, Franklin D. Roosevelt. Tego samego dnia odpowiedni komunikat ogłosiło Niemieckie Biuro Prasowe. Potem ruszyła ofensywa gazetowa. Sztandarowy dziennik partii „Völkischer Beobachter” zamieścił 24 lipca artykuł z wybitym tytułem: „Roosevelt żąda sterylizacji niemieckiego narodu”. Podkreślono w nim, że Ameryce chodzi o wyniszczenie narodu niemieckiego i całkowite rozczłonkowanie kraju.




Wreszcie pod koniec września ukazała się 32-stronicowa broszura zatytułowana „Kriegsziel der Weltplutokratie” („Cel wojenny światowej plutokracji”). Przytoczono w niej obszerne fragmenty z oryginału. Posłowie do niej napisał sam Goebbels, który stwierdził, że przeciwko planom zniszczenia nas mamy tylko jeden środek: zwycięstwo!

Broszurę wydrukowano w pięciu milionach egzemplarzy. Na okładce pokazano Churchilla i Roosevelta (ze zdjęcia zrobionego w Jałcie, ale tu bez Stalina). Przede wszystkim wysłano ją żołnierzom na frontach, by zwiększyć ich wolę walki, w kraju nikt jej nie chciał kupować, toteż dodawano ją za darmo do kartek żywnościowych.

W USA powojennym losem Niemiec zainteresował się także członek rządu, sekretarz skarbu Henry Morgenthau (1891 – 1967), bliski współpracownik prezydenta Franklina D. Roosevelta. W sierpniu 1944 roku opracował plan okupacji pokonanego przez aliantów kraju (prezydent Roosevelt i premier Winston Churchill pierwotnie zaakceptowali go, potem jednak odmówili podpisywania się pod nim), a w październiku 1945 roku opublikował książkę zatytułowaną „Germany is Our Problem” („Niemcy to nasz problem”). W niej dokładnie wyłuszczył jaką przyszłość widzi dla Niemiec.

Między innymi zalecił: całkowitą ich demilitaryzację, podzielenie Prus Wschodnich między ZSRS i Polskę, przydzielenie Polsce Górnego i część Dolnego Śląska, likwidację przemysłu ciężkiego i przekształcenie kraju w państwo rolniczo-pasterskie, ukaranie przestępców wojennych, denazyfikację. Goebbels oczywiście zaatakował Morgenthaua, szeroko rozpropagował w aparacie propagandowym, że książka jest egzemplifikacją spisku światowego żydostwa.

Zauważmy, że niektóre propozycje Morgenthaua zostały po wojnie w polityce wobec Niemiec wprowadzone w życie.



Tadeusz Kurlus


Tekst ukazał się w nr 19 (359), 16–29 października 2020



https://kuriergalicyjski.com/historia/8776-niemcy-musza-umrzec





niedziela, 19 marca 2017

Grabież na wielką skalę w czasie Powstania Warszawskiego



Grabież na wielką skalę w czasie Powstania Warszawskiego

Ostatnia aktualizacja: 18.03.2017 13:50

– Pierwsze impulsy dzikiej grabieży prywatnej niemieckich żołnierzy odbywały się już od pierwszego dnia Powstania Warszawskiego. No przykład żołnierze codziennie rano odwozili z Pałacu Brühla pakunki, które przesyłali do Niemiec do swoich rodzinnych miejscowości – mówił w audycji dr Mariusz Klarecki – historyk sztuki.


Żołnierze niemieccy co parę dni wysyłali od sześciu do dziesięciu walizek zgarbowanych obiektów do swoich domów. Możemy domniemywać, że te walizki zawierały głównie to, co było najłatwiej wywieźć, czyli biżuterię i kosztowności.
– Te przedmioty były często pozyskiwane w bardzo drastyczny sposób – kolczyki były zrywane z uszu bez odpinania, a palce ucinano, żeby zdjąć obrączkę – mówił dr Mariusz Klarecki. – Młodzi chłopcy ze szturmówek SS, prawdopodobnie Hitlerjugend, w asyście żołnierzy niemieckich wchodzili do mieszkań, czyścili i zabierali to, co się dało, a resztę zrzucano na środek pokoju i podpalano – opowiadał. 
Na początku grabież odbywała się na własną rękę, jednak po 15 sierpnia, została ona usankcjonowane przez władze Generalnego Gubernatorstwa w postaci regularnych transportów. W ciągu doby przetaczało się 407 wagonów i 4 składy, co stanowiło w przybliżeniu ok. 520 wagonów. Biorąc więc pod uwagę 5-miesięczny okres rabunku łącznie wywieziono 640 tys. wagonów.
– Byli do tego wykorzystywani zakładnicy, czyli Polacy. Były do tego przeznaczone specjalne samochody transportowe. Było to tak intensywne, że na granicach Woli tworzyły się korki – powiedział gość Polskiego Radia 24.

W czasie II wojny światowej Polska straciła ok. 517 tys. dzieł sztuki. Zbiór kwestionariuszy rejestracyjnych osób, które po Powstaniu Warszawskim wróciły do Warszawy, liczy ok. 100 tys. rodzin. Przeglądu archiwum Miasta Stołecznego Warszawy w poszukiwaniu danych o utraconych dziełach sztuki i obiektach dokonał gość Polskiego Radia 24. Dzięki temu udało mu się zebrać informacje o ok. 2 tys. kolekcji z warszawskich zbiorów przedwojennych.
Całość rozmowy do odsłuchania w nagraniu.
Audycję prowadziła Magdalena Ogórek.
Polskie Radio 24/dds


http://www.polskieradio.pl/130/5820/Artykul/1741010,Grabiez-na-wielka-skale-w-czasie-Powstania-Warszawskiego

środa, 8 marca 2017

Ruch Autonomii Mazur kopiuje w swoim godle symbole pruskie, niemieckie i hitlerowskie!

Ruch Autonomii Mazur kopiuje w swoim godle symbole pruskie, niemieckie i hitlerowskie! O co tu chodzi?!

 




W teorii chodzi o autonomię. Tak na Śląsku jak i na Mazurach. Taki cel stawiają sobie ruchy separatystyczne w obu regionach. Ruch Autonomii Śląska współrządzi z Platformą Obywatelską. Ruch Autonomii Mazur właśnie wystartował. Tak sielankowo opisuje go "Gazeta Olsztyńska" należąca do wydawcy niemieckiego:

Pomysłodawcą i przewodniczącym ruchu jest Zbigniew Paliński, właściciel sklepu ogrodniczego w Mrągowie. Działacze podkreślają, że nie chodzi im o oderwanie Mazur od Polski, tylko o samodzielność na wzór hiszpańskich wspólnot regionalnych.
Ruch Autonomii Mazur zarejestrowano 2 września. Do stowarzyszenia zapisało się już kilkudziesięciu chętnych. Większość z nich mieszka w Mrągowie. Członkowie ruchu planują spotkania, na których przestawią swoją ideę mieszkańcom, ale i władzom.
Zapewniają, że ich głównym celem jest samowystarczalność regionu. Nie zapominają jednak, że region wzbogaci się jedynie wtedy, gdy ściągnie zagranicznych inwestorów.

— Będziemy chcieli rozmawiać z Litwinami, Rosjanami i Niemcami. Tylko oni zapewnią nam rozwój. Ważna jest też współpraca z Warmią, gdyby taka autonomia rzeczywiście powstała — mówi Roman Koziatek, wiceprzewodniczący ruchu, na co dzień kierownik MPEC w Mrągowie. — Poza stowarzyszeniem będzie działać fundacja. Chcemy w ten sposób zebrać pieniądze na nasze działania.

Jak sprawdziliśmy symbolika do której odwołuje się RAM jest na wskroś niemiecka. Prezentowane na stronie Ruchu na Facebooku godło wprost nawiązuje do symboli pruskich. Z lewej strony godła RAM mamy orła prowincji pruskiej Rzeszy niemieckiej w latach 1920-1945, bazującego na godle Królestwa Pruskiego (pozbawionego tylko korony). Prawe skrzydło to zaś kopia symbolu ziomkostwa wschodniopruskiego, kwestionującego polskość Warmii i Mazur. Ziomkostwa skupiają Niemców wysiedlonych decyzją Wielkich Mocarstw po II Wojnie Światowej. Symbol ten powstał po 1945 roku w Niemczech, nigdy wcześniej nie był używany.
Ale to nie wszystko. Bowiem ziomkostwo stworzyło swój znak także przez nawiązanie do 11 pruskiej dywizji piechoty hitlerowskiego Wehrmachtu, której znakiem była czerwona głowa łosia! O ile ziomkostwo używa poroża łosia w kolorze czarnym to autorzy herbu Ruchu Autonomii Mazur nawiązali wprost do herbu 11 dywizji, która 1 września 1939 roku zaatakowała z rejonu należącej wówczas do Niemiec Nidzicy i atakowała polskie linie obronne pod Mławą. Jednostka ta walczyła zaciekle przez cały okres II Wojny Światowej, kapitulując dopiero 8 maja 1945 w Kurlandii otoczona przez Armię Czerwoną. Właśnie fakt, że 11 dywizja walczyła do ostatniego dnia wojny powoduje, że w kręgach niemieckich szowinistów cieszy się ona specyficzną, budzącą najgorsze skojarzenia, estymą. 

Mamy więc bezpośrednie nawiązanie nawet nie do pruskiej historii tych ziem, ale po prostu do okresu hitlerowskiego. 

Nie trzeba już dodawać, że ma na tym symbolu żadnego znaku polskości. Pozwala to, po raz kolejny, postawić pytanie czy rzekoma oddolność ruchów dążących do autonomii//oddzielenia się od Polski jest taką faktycznie? Jakoś tak się składa, że powstają one na terenach w pewnym okresie należących do Niemiec, a w swojej symbolice odwołują się wyłącznie (jak wcześniej RAŚ) do barw niemieckich. Kolejny oddolny taki ruch powstanie zapewne w Wielkopolsce.

Ale państwa polskiego to - jak widać - nie interesuje. Ważne jest "tu i teraz". Ludzie tacy jak Wojciech Kętrzyński, Andrzej Samulowski, Tadeusz Pezała (zamordowany w obozie koncentracyjnym za nauczanie w polskiej szkole), Anna Zientara Malewska i setki innych, którzy walczyli o polskość Warmii i Mazur, przewracają się w grobach.
Na zdjęciu: z lewej znak RAM, w prawym górnym roku symbol ziomkostwa wschodniopruskiego, z prawej godło prowincji pruskiej po roku 1920.



 

piątek, 31 lipca 2015

Niech Grecy zapłacą dług.




ALE NAJPIERW NIECH NIEMCY SPŁACĄ DŁUGI, KTÓRE IM UMORZONO W 1953 ROKU...




Porozumienie w sprawie uregulowania greckiego zadłużenia, które osiągnęli w poniedziałek liderzy krajów strefy euro, jedynie „zapobiega najgorszemu, ale nie samej tragedii” – powiedział były szef Komisji Europejskiej i były premier Włoch Romano Prodi.

Unia Europejska powinna wykazać się „wielkodusznością” i umorzyć dług Grecji,  jak miało to miejsce w przypadku Niemiec w 1953 roku - oświadczył w czwartek Romano Prodi.


— Zawsze uważałem, że Grecja nigdy nie będzie w stanie spłacić tego długu. Umorzenie w 1953 roku długu Niemiec, które nie mogły go spłacić, było aktem mądrości. Dziś potrzebna jest taka sama wielkoduszność – oświadczył Prodi w Rzymie podczas forum poświęconego problemom gospodarki światowej.

Według polityka, porozumienie w sprawie uregulowania greckiego zadłużenia, które osiągnęli w poniedziałek liderzy krajów strefy euro, jedynie „zapobiega najgorszemu, ale nie samej tragedii”.
„Nieszczęście polega na tym, że w dzisiejszej Europie istnieje napięcie i niezrozumienie. Albo Europa stanie się miejscem zintegrowanym, silnym, wspólnych interesów, albo wszystko, co zrobiliśmy w przeszłości, źle się skończy – podkreślił Prodi.

Jego zdaniem obecnie mamy do czynienia z silnym przywództwem Niemiec w Unii Europejskiej i „kraj-lider powinien wykazać się mądrością uwzględniania interesów wszystkich”. Były przewodniczący Komisji Europejskiej dodał, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie powinien uczestniczyć w rozwiązywaniu greckiego kryzysu, bo zrodziło to wątpliwości  co do tego, że UE może sama poradzić sobie z tym problemem.

Wcześniej niemiecki minister finansów  Wolfgang Schäuble, który uważany jest za jednego z głównych autorów porozumienia liderów strefy euro w sprawie Grecji,  kategorycznie   sprzeciwił   się   umorzeniu   greckiego   zadłużenia.

Liderzy eurolandu jednogłośnie przyjęli decyzję w sprawie uregulowania zadłużenia Aten, co pozwoli Gracji na pozostanie w strefie euro. W taki sposób szczyt zachował unię w obecnym składzie. Program pomocy przewiduje wydzielenie od 82 do 86 miliardów euro w ciągu trzech lat.



Niech Grecy zapłacą dług.


Ale najpierw niech niemcy spłacą długi, KTÓRE IM UMORZONO W 1953 ROKU...




Polakożerca Konrad Adenauer, jeden z czołowych członków Zakonu Krzyżaków (Rycerzy Marii Panny – od marca 1958 roku) – kanclerz Niemiec w latach 1949 – 1963.








  • wybaczamy i prosimy o wybaczenie...
    "Wcześniej niemieckiministerfinansówWolfgang Schäuble, który uważany jest za jednego z głównych autorów porozumienia liderów strefy euro w sprawie Grecji,kategorycznie sprzeciwił się umorzeniu greckiego zadłużenia."

    Znów się powtarza sytuacja ,gdy szwab mówi nie :

    W latach 90-tych podobnie było z Polska i jej "długiem" u chazarskich lichwiarzy.Wtedy to gruby i tłusty szwab Coca -kołem zwany /ten sam co obłapiał sił z chazarem Mazo-wieckim/ powiedział darować długi Polakom ? NIE! Wyciągnięto wtedy ten dokument ,który umarzał długi szwabom...
    Prawda jest jak dupa ,szczególnie gdy jest chazarsko/niemiecka.
  • @kfakfa 18:39:33
    Rozumiem, że to co mówi Schäuble nie podoba się nie tylko Grekom - i słusznie.
    Tylko tak się zastanawiam, czy Pańskie wnioski odnośnie Schäuble i reprezentowanego przezeń "niemieckiego interesu" nie są zbyt daleko idące.
    Dla porównania, czy Balcerowicz, Bauc, Kołodko, Skrzypek, Rostowski, Belka, Gilowska, Osiatyński itd., itp. w jakimkolwiek momencie reprezentowali polski interes narodowy i państwowy, czy interes żydowskiego okupanta z USA?
  • Parę uwag
    Tak Grecki dług wygląda w liczbach.
    http://www.tradingeconomics.com/charts/greece-government-bond-yield.png?s=gggb10yr&d1=20040101&d2=20151231
    Grecy od roku 1998 płacili za swój dług przeciętnie 7.81% rocznie, w obligacjach 10-letnich. Od 2002 roku płacili w twardej walucie..
    Za Trading Economics:
    "The Greece Government Bond 10Y averaged 7.81 from 1998 until 2015, reaching an all time high of 48.60 in March of 2012 and a record low of 3.21 in June of 2005".
    Można ten procent przyjąć za przybliżenie kosztów obsługi greckiego długu.
    Ten dług kształtował się następująco:
    http://www.tradingeconomics.com/charts/greece-government-debt.png?s=greecegovdeb&d1=20050101&d2=20151231
    Jak widać, dług poszybował w górę wtedy, kiedy zamiast drachmą, której kurs podlegał wahaniom związanym z koniunkturą, Grecy zaczęli swój dług regulować w euro.
    Dług średnio wynosił około 300 mld $, strona TE podaje dokładnie 289 mld od 2005 roku.
    Teraz policzmy - 7.81% z 289 mld daje 22.6 mld $ rocznie. Zatem od 2002 roku Grecy oddali lichwiarzom już 293 mld $.
    Wysokość odsetek zrównała się więc z kapitałem długu.
    Jak widać, początkowo dług narastał o wysokość rocznych odsetek.
    Jasne, że zarabiają banki Rotszyldów i innych tego typu instytucji.
    Ale tutaj chodzi o ochronę euro, które międzynarodowej lichwie do niczego nie jest potrzebne, a nawet szkodzi.
    Gdyby Polska miała euro, Goldmany i Sachsy nie zarobiłyby paru wagonów USD na rozgrywaniu naszej waluty.
    Niemniej jednak, jak widać na przykładzie Grecji, i tak nam się opłaca trzymać rodzimą walutę.
    Gdyby nie euro, niemieckie samochody, odkurzacze i proszki do prania nie sprzedawałyby się tak świetnie w Europie - tak jak za "dawnej dobrej" dojczmarki, przeciętnych Europejczyków nie byłoby stać na "niemiecką jakość".
    Popatrzmy, jak euro posłużyło się Niemcom.
    Bezrobocie:
    http://www.tradingeconomics.com/charts/germany-unemployment-rate.png?s=gruepr&d1=19950101&d2=20151231
    PKB:
    http://www.tradingeconomics.com/charts/germany-gdp.png?s=wgdpgerm&d1=19950101&d2=20151231
    Niemcy powiększyli dwukrotnie swoją gospodarkę od roku 2002, choć jak wynika z tabelki, wcale wcześniej tak różowo u nich nie było i między rokiem 1996, a 2002 ich gospodarka skurczyła się aż o 30%.
    Jednak "dziwnym zbiegiem okoliczności", od wprowadzenia euro ich gospodarka rośnie jak na drożdżach i jej podwojeniu nie przeszkodziły nawet chude lata po 2008 roku.
    Widać jasno, że projekt pn. euro, który Grecję położył na łopatki, przede wszystkim służy Niemcom, a nie żydowskim lichwiarzom z USA, do czego tak usilnie przekonuje nas tutaj Herr Koshiur.
    Co to jest wysupłać na Grecję jakieś marne kilka miliardów $, jeśli chodzi o ratowanie projektu, który za niewiele ponad dekadę przyniósł Niemcom okrągłe 2 biliony?
  • @alek.san 02:11:58
    No, robi wrażenie...
  • Czy mozna wycisnac krew z kamienia?
    Tak tylko sie pytam.
  • grecka krew
    pani berkel pije grecka krew.
  • @Maciej Piotr Synak 08:55:57
    Ma Pan temat na kolejny artykuł, Panie Macieju:
    http://www.defence24.pl/239019,polskie-leopardy-pod-niemieckim-dowodztwem#
  • mr. Alek.San
    .
    OLo z Londynu ,

    ostra jazda analityczna po bandzie miejscowych .Kopanie Dario gagarina Kosiura w anus w angolskim stylu . Z flegma .
    - Brakuje zbanowanego Lorda_Conqueror'a -mistrza swiata w te klocki .Pewnie prowadzi wlasna firme gdzies w londynskim City .Pracowal dla szwaböw ale angole lepiej placa .
    MI 5.
    Sprawdzilby Waszmoscia .
    Jeszcze kilka dialogöw i bedzie jak z mesje Stasiem Balcerkiem :
    - Wycinaj , synek , wycinaj .
    8-))
    Muzyczka dla przypomnienia watpiacym w mozliwosci miejscowych ( sic! )
    8-))
    https://www.youtube.com/watch?v=WEHeWd7GSO0
  • @chrisdigger 21:29:04
    Nie, no Max, nie trywializuj.
    Tutaj nie miałem wiele do roboty, wystarczyło podać kawę na ławę.
    A że ktoś od tego może mieć przez jakiś czas kłopot z siadaniem..
    .. to się nazywa fachowo po angielsku:
    Collateral Damage.
  • pan Alek.San
    .
    OLo z Londynu ,

    - Ja nie moge odpuscic .
    Jak mnie nie zbanuja jade dalej po miejscowej bandzie .
    Tu nawet nie chodzi o prywate , ambicje istnienia w formie stylistycznej czy
    Das Geld .
    8-)
    Idzie o Polske
    OLo
    P O L S K E
    Rafal Blechacz w skröcie filmowym z konkursu Chopina w Warszawie .
    https://www.youtube.com/watch?v=OWLQGv6TdmY
    - Möwilem Waszmosci , ze kasuja chuje röwno informacje dotyczace wszystkiego co polskie . Nawet zyciorys Heinza Guderiana przerobili ze wzgledu na obecnosc kapitana Wladka Raginisa wiec nie podwazaj nigdy wiecej moich slöw .

    A co do informacji o czolgach dla Synka to
    TUTAj jest idealny material - jak Media Markt .
    - Watpie by Synek skumal baze i wydrukowal cokolwiek po obejrzeniu filmu .Kolezka nie ma instrukcji..
    8-))))
    - Kiedys zastanawialismy sie z Lordem jaki karabinek snajperski bylby najlepszy by odstrzelic funkcje kotka Leopardka 2A7+
    https://www.youtube.com/watch?v=FJmmzHVvwCM

    Wersja Francuzöw pod Waterloo w polskim wydaniu :
    - GÖWNO !
  • P.s.
    .
    A jak myslisz OLo z Londynu ( sic ! ) demonstranci na filmie to : Wlosi
    , Grecy a moze Rumuni ?
    - Pytanie retoryczne , maly fiacik 126p wskazuje jednoznacznie , ze to Rosjanie przebrani za Chinczyköw .
    8-))))))))
  • Polska Niemcom długu nie umorzyła
    Wprawdzie w 1953 roku Warszawa tekstem gazetowym po rozruchach w NRD ogłosiła że umarza Niemcom reparacje wojenne, to nie podpisała nawet z NRD żadnego wiążącego paktu na ten temat.
    Coś przy tym Niemcy majstrowali ze Skubiszewskim, ale chyba furtka do odszkodowań dla nas została.
  • Pan Almanzor
    .
    - Dobrze kombinujesz Waszmosc , tez sie nad tym zastanawialem ale samemu to moge sie wypalowac w bialej analizie tym bardziej , ze sprawa jest POWAZNA .
    Liczy sie w takiej sytuacji wirtualna praca zespolowa - blogerska .
    - A tutaj NIKT o tym nawet nie piarnie .
    Krzysio Zagozda o zydach ,
    zawodowiec 5-latek Zygmus aka Zygmunt Bialas walczy na froncie wschodnim w jakies lokalnej wojence zamiast prowadzic Sekcje niemiecka , Synek duka cos o dlugach Greköw etc .
    Pierre d'Olenie o Chopinie jak Szopen juz w piachu .
    - Ohhhhhh co za burdel !
    Ted BOSS Mazowiecki und Co. jest kluczem do nieba bram wiedzy jak parchy wydymaly Polaköw w ukladzie szwabsko-polskim .

    - Ja wiem co möwie .
    100%
  • !!
    Wybaczamy i prosimy o wybaczenie.....To jest klucz do do całego blatu między szwabami i Nami(???)od tego się wszystko zaczęło... dość powiedzieć że szwaby odpowiedziały na list,ale o naszej zachodniej granicy to już się nawet nie zająknęły...Tak jest ze wszystkim i zawsze. Dlaczego zawsze jest ważniejszy interes Watykanu, Moskwy, Brukseli, NY czy Tel avivu a nie Warszawy????
  • @chrisdigger 11:04:25
    Ożesz q..rva jego mać!!
    Teraz to mnie wkurzyli do białości.
    Niech sobie szwabskie mordy (cytat z "Ziemi Obiecanej", proszę nie usuwać) zniszczą swój shit, np. VW Passat B6 2.0 TDI.
    Jak zniszczyć to szwabskie guano, które wciskają całemu światu, pomimo że prochu toto nigdy jeszcze nie wąchało?
    Zapytaj kolesi z US Army, którzy po testach stwierdzili, że czołg ten ma słabe punkty, wynikające z konstrukcji, które nie są do usunięcia w wyniku modernizacji. Dlatego wybrali M1A1, a że L2 miał być również produkowany w Stanach, inne względy niż jakość nie wchodziły w grę.
    Wiesz co jest najśmieszniejsze?
    Była kiedyś monografia po polsku i miałem ją tu wkleić, ale dziwnym trafem dziś nie da się jej namierzyć. Setki bzdur, jakieś durne fora, ale to profesjonalne opracowanie zniknęło.
    Niech mi nikt nie mówi, że przypadkiem.
    Szwedzi chcieli kiedyś kupić licencję na czołg, ale Yankees odmówili im sprzedaży M1A1 z pancerzem ze zubożonego uranu, bez którego ten tank staje się sprzętem ze średniej półki.
    To kupili toto, ale wybebeszyli do zera, poprawili od podstaw i zaczęli produkować jako Strv 122. Sami twierdzą, że to wszystko, co mogli zrobić, aby upodobnić go do M1.
    Grecy kupili 170 nowych tanków w wersji A6 i około drugie tyle zmontowali u siebie. Dziwne, ale z netu zniknęły informacje o koszcie programu, oraz o wadach tej Wunderwaffe, takich jak pękanie kadłubów.
    Jak tu nie wierzyć, że ich brygady sieciowe działają pracowicie..
    Jeżeli sztuka wyszła im tyle ile Hiszpanom, czyli 17 baniek eurosów od sztuki, to koszt tego programu wyniósł circa 5 miliardów tychże.
    Czyli 2% ich długu to sam koszt tanków.
    Miałem kumpla, szweja w Żaganiu. Mówił, że do byle naprawy tanka, z rajchu przyjeżdża VW Transporter ze szwabskimi serwisantami.
    Więc do tych 2% dochodzi co roku parę promili.
    Grekom tanki w tej ilości są potrzebne jak umarłemu kadzidło. Na wszystkich granicach mają góry, gdzie te 70 ton złomu będzie świetnym celem dla piechura z PPK.
    Najlepszym zakupem dla obrony greckich granic jest więc to:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/BM-30_Smiercz
    Po trudach wymiany handlowej z rajchem w kwestii zakupu nowoczesnych u-bootów, całe byłe Ministerstwo Obrony Grecji obecnie odpoczywa w ateńskim zakładzie karnym:
    http://www.defence24.pl/news_korupcja-przy-zakupie-niemieckich-okretow-podwodnych-greckie-sledztwo-nabiera-tempa
    (Nie lubię tego portalu, bo to cyngle do wynajęcia, ale czasem coś ciekawego napiszą).
    Niemiaszkom, którzy korumpowali, nawet nie spadł włos z głowy.
    Tak właśnie działa "niemiecka jakość".
    Byłem na Krecie jakiś czas temu. Lidl na Lidlu, jak u nas.
    Ale najgłośniej drą mordy, jak to Grecy ich okradają.
    Ech, doigrają się po raz kolejny. Taki będzie finał.
    Bylebyśmy jakoś z tego wyszli bez kolejnej utraty pokolenia.
  • pan Alek.San 17:25:19
    *
    OLo ,

    Ja myslalem , ze z fiacikiem 126p to przypadek a tu ZONK . Poczatek filmu :
    https://www.youtube.com/watch?v=s1NYxbIqDYc
    byly jeszcze inne klipy ale sie rozplynely ..
    O Greköw nie masz co sie az tak martwic . Polki moga bo maja pieklo w zwiazkach polsko -greckich .
    - Pytanie za 100 punktöw . Produkujesz czolg Leo 2X7+ ktöry wymysliles i stworzyles . W fabryce pracuja tylko sami
    -swoi , sprawdzeni , zaprzysiezeni - wszyscy z jednej nacji bez gastarbajteröw etc.
    Zadnych obcych .
    - Czy sprzedasz go w oryginalnej wersji okupantowi amerykanskiemu ?
    Istnieje kilka wersji tego samego czolgu .
    ?
    I riposta ruskich :
    https://www.youtube.com/watch?v=5S0tC8HCUvE
  • @chrisdigger 19:52:24
    Max.
    Można do czołgu wsadzić gorszą elektronikę, słabszy silnik, gorszą stabilizację wieży i armaty, archaiczny SKO, albo zastosować słabszy pancerz modułowy, bądź zasadniczy.
    Tak jak to robią USA-mani, sprzedając Abramsa Arabom.
    Ale konstrukcyjnie jest to wciąż ten sam czołg.
    Amerykanom nie spodobała się konstrukcja wieży, jarzmo armaty i parę innych szczegółów w konstrukcji kadłuba. Tego nie da się opracować na nowo dla wersji eksportowej, więc należy się spodziewać, że jest to wada wrodzona kociaka.
    Szwedzki Bofors dla Strv122 całkowicie przekonstruował wieżę, przede wszystkim wzmocnił jej strop i dopracował pancerz zasadniczy, eliminując osłabienie, spowodowane wycięciem na przyrząd obserwacyjny dowódcy. Mimo tego ponoć do końca zadowoleni nie byli.
    A "nasz" poniemiecki złom?
    Wersja A4 to zabytek, nadający się do huty. Chcą toto modernizować, ale chciałbym zobaczyć w jakim stanie są: spawy kadłuba, silniki i przekładnie, instalacja elektryczna, oraz zamki i lufy armat.
    Wiadomo, że trzeba tam będzie wymienić system stabilizacji z hydraulicznego na elektryczny i dołożyć parę ton pancerza modułowego.
    Więc w grę wchodzi całkowite wybebeszenie wszystkiego, remonty kapitalne i wymiana gratów na nowe do ostatniej śrubki.
    Czyli zbudowanie czołgów od nowa. Plus demontaż starych.
    Oczywiście zrobią to Niemcy, bo nasi ponoć nie umieją. Jaki sens?
    Z kolei te "nowe", za którymi Niemiec ponoć płakał i gonił eszelony do granicy, to rezerwa pozostała z selekcji, jaką niemiaszki przeprowadziły w 2004 roku. Wybrali wtedy najlepsze egzemplarze i przerobili je na wersję A6. Cóż, na defiladzie prezentują się nieźle, podobne do A7.
    Ale te koty nawet nie mają czym strzelać, mamy do nich tylko stare pociski pk z sabotem odrzucanym typu DM-33, które mogą dziurawić co najwyżej stare wersje T-72. Coś tam Pionki podobno opracowały, ale nie chwalą się zbytnio.
    Nawet gdybyśmy mieli pociski podkalibrowe DM-53, które ponoć radzą sobie nieźle z pancerzem Kontakt-5 z zaprezentowanej przez Ciebie ruskiej riposty, to odpowiednią prędkość początkową nadaje im dopiero lufa L55. "Nasze" A4 i A5 mają lufy L44. Amerykanie strzelają z uranu, więc im taka lufa wystarcza w pełni. Ale Ty nie kupisz tych pestek..
    Nasz Anders miał strzelać z Ruag CTG 120 mm NATO, nadającego pociskowi identyczną prędkość początkową jak L55 - 1720 m/s.
    Załoga siedzi pod wieżą, w chronionej przez kilka warstw pancerza kabinie i w razie czego może dać dyla przez tylny właz.
    Idealny mały tank do robienia zasadzek i na koty i na riposty, w dodatku bez wyłącznika STOP na pilota, który leży koło telewizora Merkel. Pewnie z powodu braku tego urządzenia został skasowany.
    Pisałeś o idealnej snajperce na koty. Oto ona:

    Po jego użyciu załoga tanka pojawia się na pancerzu, o tak:
    https://www.youtube.com/watch?v=uMayU-dk_0w
    10 km zasięgu jest dobre, ale lepsze jest 90.
    https://www.youtube.com/watch?v=VtFCsWeO1Lc
    Po jego użyciu załogi tanków zostają w środku.
    https://www.youtube.com/watch?v=Gm2wVPqp2ic
    Tyle to warte, Max.
    Miliard euro te psie syny dały za to, żeby nasza młodzież miała w razie "W" w czym się smażyć.
    Nabijanie na pal to naprawdę byłoby okazanie miłosierdzia tej bandzie sprzedajnych gnoi.
  • Grecja MUSI pozostać
    w strefie euro.

    - http://wiadomosci.onet.pl/forum/schaeuble-grecja-poddaje-pod-referendum-propozycje,0,1647922,168587567,czytaj.html

    dlatego NIE WOLNO aby wyszła, a co jeszcze gorzej, była w stanie coś spłacić. Z długiem to nie ma nic wspólnego, chodzi o to, dla jakiej funkcji została już wśwczas zbankrutowana Grecja włączona do strefy euro.

wtorek, 9 grudnia 2014

Amerykanie zapewniali nazistom godną starość



Pieniądze w zamian za milczenie. Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych wypłacał milionowe zasiłki socjalne byłym nazistom, którzy dobrowolnie opuścili Amerykę i zrezygnowali z amerykańskiego obywatelstwa. Dziennikarze odkryli tę tajemnicę po kilku latach napiętej pracy detektywistycznej.

Zgodnie z ich danymi, program "przesiedlenia" zaczął się pod koniec lat 80-ych, udział w nim brała ponad połowa nazistów, osiadłych w USA. Ponadto, kilka osób wciąż jeszcze żyje na koszt zwykłych podatników i otrzymuje swoje "uczciwie zapracowane" pieniądze.


W latach zimnej wojny kilka tysięcy byłych nazistów przeprowadziło się do Stanów Zjednoczonych, starając się ukryć przez wiezieniem, które czekało ich w Europie. Amerykanie zagwarantowali im wszystko, co niezbędne – pracę, mieszkanie, gwarancje – w zamian za pomoc w walce ze Związkiem Radzieckim, mówi doradca i członek-korespondent Rosyjskiej Akademii Nauk Wilen Iwanow:

To polityka podwójnych standardów. Oficjalnie nie mogli opowiedzieć o swoich działaniach popierających nazistów. Liczono na to, że w określonym momencie można będzie wykorzystać ich wiedzę i doświadczenie. USA nie popierały nazizmu, ale nazistów w walce z ZSRR.


Po latach polityka Waszyngtonu się zmieniła i trzeba było pozbyć się świadków. Drogą sądową nie można było, obawiano się skandalu. Dlatego emerytom zaproponowano "po cichu" opuścić kraj, zrezygnować z obywatelstwa i otrzymywać swoje milionowe zasiłki już w Europie. Do tej pory nieznana jest nawet liczba emerytów-nazistów którzy otrzymywali pieniądze. Nie wiadomo także, ile pieniędzy z amerykańskiego budżetu na to poszło. Milion więcej czy milion mniej, jaka różnica? Cel uświęca środki, wyjaśnia logikę Białego Domu ekspert Wilen Iwanow:

Polityka wymaga kosztów finansowych. Aby takie kroki były efektywne, trzeba było wydawać pieniądze z amerykańskiego budżetu, co robili wcześniej i co robią nadal. Oczywiście w swojej polityce Amerykanie zawsze byli pragmatykami. Jeśli ci ludzie mogli być w czymś potrzebni, to byli utrzymywani. Nie ma tu mowy o moralnych wartościach. Mowa o cynicznym pragmatyzmie.


Amerykanie rozpatrują politykę wyłącznie jako narzędzie do realizacji swoich ambicji i planów. Moralna strona kwestii mało ich interesuje, opowiada amerykanista Dmitrij Michiejew.

Oni (Amerykanie) nie widzą w tym nic złego. Amerykanie pomagali im przez jakiś czas, ale to przecież zawodowcy. Czyli trzeba im wypłacać pieniądze. A mówić o tym opinii publicznej jest niewygodnie. Nie wszyscy to zrozumieją. Ważne, żeby było z korzyścią dla Ameryki, tak jak oni ją rozumieją. A rozumieją tak: kto nie z nami, ten zły, kto z nami, ten dobry. Tymczasowo naziści są z nami. W długiej perspektywie pracowali w imię dobra.

Amerykańscy urzędnicy próbowali oburzyć się stałym i niesprawiedliwym rozchodem z budżetu. Senatorzy Chuck Schumer i Robert Casey przygotowali specjalny projekt ustawy, która zakazuje byłym nazistom otrzymywać wypłaty. Ale o losie dokumentu dziwnie mało słychać.

 

wtorek, 11 listopada 2014

Przegląd prasy


Z krótkim komentarzem

Rosyjskie media o 17 września: Polacy flirtowali z Hitlerem

POLACY, CZY WERWOLF?

"Nożem wbi­tym w plecy Pol­ski" na­zwa­ła "Nie­za­wi­si­ma­ja Ga­zie­ta" agre­sję ZSRR na Pol­skę. W ten spo­sób ro­syj­ski dzien­nik od­no­to­wał 75. rocz­ni­cę na­pa­ści Armii Czer­wo­nej na nasz kraj. Inne media, znane ze swo­ich pro­krem­low­skich sym­pa­tii, "uświa­da­mia­ją" nam, że Armia Czer­wo­na wkro­czy­ła z "misją wy­zwo­leń­czą na te­re­ny oku­po­wa­ne przez Pol­skę", a jeden z ro­syj­skich hi­sto­ry­ków prze­ko­nu­je, że obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ny­mi roz­pę­ta­nia II wojny świa­to­wej byli Po­la­cy, któ­rzy rzą­dzi­li na­szym kra­jem w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym.

RIA Novosti: Polacy współwinni rozpętania II wojny światowej
Hi­sto­ryk Oleg Na­za­row prze­ko­nu­je na ła­mach agen­cji in­for­ma­cyj­nej RIA No­vo­sti, że pięć lat temu, a do­kład­nie 23 wrze­śnia 2009 roku Sejm Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej przy­jął re­zo­lu­cję, zgod­nie z tre­ścią któ­rej uznał "wy­zwo­leń­czy marsz Armii Czer­wo­nej za agre­sję wobec Pol­ski i ofi­cjal­nie oskar­żył ZSRR o roz­pę­ta­nie wspól­nie z na­zi­stow­ski­mi Niem­ca­mi" II wojny świa­to­wej.

"Ale w rze­czy­wi­sto­ści obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ni w roz­po­czę­ciu II wojny świa­to­wej byli lu­dzie, któ­rzy pro­wa­dzi­li Pol­skę w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym" - pisze hi­sto­ryk.

LUDZIE, CZY POLACY?

Wspominałem o tym, niedawn w artykule http://maciejsynak.blogspot.com/2014/09/tuskeni-rzadza-polska.html
oraz
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/04/znowu-straszenie-wojna-pro-unijna.html
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/05/w-wywiadzie-niemieckim-moze-pracowac.html


- piłsudczycy na czele z ministrem MSZ Beckiem, byli zakamuflowaną agenturą niemiecką na najwyższych stanowiskach administracji państwowej.

"Zarówno MSW jak i (głównie) MSZ i sam Beck i Piłsudski w sprawach związanych z mniejszością niemiecką na Pomorzu stawali po stronie niemieckich organizacji.
Szokująca lektura, która potwierdza wszystkie moje domysły dotyczące werwolfu - niemieckiej piątej kolumny w Polsce, która dzierży stery władzy. To samo dotyczy Piłsudskiego.
Wszystko to jest udokumentowane, na każdej stronie znajdują się odnośniki do źródeł w archiwach, z których korzystał Autor.

Jak to czytam, to jakbym widział współczesną Polskę - te same chwyty.
Dokładnie te same."
 
 
I dalej: "II Rzecz­po­spo­li­ta ode­gra­ła klu­czo­wą rolę w roz­pę­ta­niu II wojny świa­to­wej. I fakt, że w jej trak­cie Niem­cy za­ata­ko­wa­ły Pol­skę za­bi­ja­jąc sześć mi­lio­nów ludzi, tego nie zmie­ni".
"Polacy flirtowali z Hitlerem"
W po­dob­nym tonie o 75. rocz­ni­cy wkro­cze­nia wojsk ra­dziec­kich do Pol­ski pisze por­tal dzien­ni­ka "Ar­gu­men­ty i Fakty" w ar­ty­ku­le pt. "Ro­syj­ska wio­sna na je­sie­ni 1939 roku. Jak Sta­lin prze­pro­wa­dził ope­ra­cję »Brześć Nasz«".
An­driej Si­dor­czyk przy­po­mi­na różne in­ter­pre­ta­cje roz­po­czę­cia II wojny świa­to­wej. "W Związ­ku Ra­dziec­kim w cza­sach sta­li­now­skich, ope­ra­cja ta zo­sta­ła uzna­na jako »marsz wy­zwo­le­nia Armii Czer­wo­nej«. W Pol­sce i na Za­cho­dzie - jako »so­wiec­ką in­wa­zję«, a nawet »czwar­ty roz­biór Pol­ski«"
"Fakt, że w Eu­ro­pie przed II wojną świa­to­wą roz­wi­nę­ła się ko­ali­cja an­ty­hi­tle­row­ska jest w dużej mie­rze za­słu­gą Pol­ski, która blo­ko­wa­ła pra­wie wszyst­kie ini­cja­ty­wy ZSRR ma­ją­ce na celu stwo­rze­nie so­ju­szu woj­sko­we­go prze­ciw­ko za­gra­ża­ją­cym Niem­com"- czy­ta­my dalej.
"Naj­cie­kaw­sze jest to, że Po­la­cy w tym samym cza­sie flir­to­wa­li z Hi­tle­rem bio­rąc udział we wspól­nym roz­bio­rze Cze­cho­sło­wa­cji przez oku­po­wa­nie re­gio­nu cie­szyń­skie­go" - pisze Si­dor­czyk.


Znowu w Gdańsku...
Naśladowca "Froga" szaleje w Trójmieście?
Znowu akcja służb? Że też im to się nie nudzi...
No, cóż, pierwsza zasada służb - nie odpuszczać ani na krok...

 

Syn kata Polaków wszedł do ukraińskiego parlamentu

Z ramienia Partii Radykalnej Ołeha Laszki wszedł do Werchownej Rady Jurij Szuchewycz – syn zbrodniarza Romana Szuchewycza.

 
"Główny Komendant" UNA-UNSO, 81-letni Jurij Szuchewycz będzie najprawdopodobniej najstarszym deputowanym w nowym ukraińskim parlamencie.
Jurij Szuchewycz znany jest z wielu antypolskich wypowiedzi. W 2011 r. wzywał do odebrania Polsce "etnicznie ukraińskich ziem".

  • To prawda: jeszcze nie wszystkie etniczne ziemie (ukraińskie) zostały zebrane w całość. Do prawdziwej jedności dojdziemy, kiedy zbierzemy te ziemie, które znajdują się jeszcze poza granicami Ukrainy – mówił Jurij Szuchewycz.
Jurij Szuchewycz to syn dowódcy UPA. W latach 1948-1968 oraz 1972-1989 był więziony w Związku Sowieckim jako "wróg ludu". W więzieniu stracił wzrok. W niepodległej Ukrainie aktywny politycznie, długie lata był formalnym liderem partii Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe oraz Komendantem Głównym Ukraińskiej Samoobrony Narodowej (UNA-UNSO). Jest znany ze swojej wrogości wobec Polski, w roku 2002 domagał się przeniesienia Cmentarza Obrońców Lwowa do Polski. W 2006 roku został nagrodzony tytułem Bohatera Ukrainy przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.
Jego ojciec Roman Szuchewycz, jako dowódca UPA, jest odpowiedzialny za zamordowanie przez tę formację ok. 120 tys. Polaków, a także wielu Żydów, Ormian, Czechów, Niemców oraz Ukraińców sprzeciwiających się polityce nacjonalistów.

podrobnosti.ua/Onet.pl/KRESY.PL

 

12% poparcia dla neobanderowskich partii na Ukrainie


 
Neobanderowcy w parlamencie Ukrainy - tak mozna najkrócej skomentować wyniki wyborów palramentarnych jakie odbyły się w niedzielę na Ukrainie.
Jeszcze przy okazji wydarzeń 14 października, kiedy to prezydent tego kraju Petro Poroszenko wydał dekret o nowym święcie państwowym "Dniu Obrońcy Ukrainy" - ustanowionym właśnie na ten dzień, dzień 14 października uznawany m.in. jako dzień powstania zbrodniczej formacji UPA – i kiedy ulicami Kijowa tego też dnia przeszło tysiące zwolenników Swobody domagających się uznania UPA za bojowników o wolność ojczyzny -wszelkiej maści "znawcy" tematów ukraińskich zapewniali nas, że nie ma żadnego zagrożenia ze strony odradzającego się na Ukrainie banderyzmu, że poparcie dla partii takich jak Swoboda i Prawy Sektor, które wprost odwołują się do tradycji zbrodniczej OUN-UPA, nie przekracza 2%. Że jest to margines, że ci którzy krzyczą o banderowskim zagrożeniu to jakieś oszołomy lub „ruscy agenci”.
W wyborach sama Swoboda uzyskała około 6% głosów, Prawy Sektor, który nie przekroczył progu wyborczego, otrzymał ponad 2%. Podobny do Swobody wynik uzyskało inne skrajne ugrupowanie Radykalna Partia Olega Laszko. To na razie nie są wyniki oficjalne tylko badanie metodą exit-poll. Ale już to razem pokazuje14% poparcia dla skrajnych ugrupowań.

 
Jeśli chodzi zaś o Radykalną Partię to lider tego ugrupowaniaOleg Laszko jest jednym z założycieli batalionu „Azow”, który to batalion miał dopuszczać się w toczącej się na Ukrainie wojnie, zbrodni. W skład batalionu Azow wchodzą członkowie Samoobrony Majdanu i Automajdanu, czyli najbardziej ofensywni uczestnicy zajść na kijowskim majdanie podczas obalania prezydenta Janukowycza.Azow w swojej symbolice wprost odwołuje się do nazizmu poprzez wykorzystanie symboluWolfsangel.
Tymczasem już rozpoczęła się w naszym kraju propaganda, że w zasadzie nic groźnego na Ukrainie się nie stało. Ba, wręcz odwrotnie zapewnia się nas, że właśnie skrajne ugrupowania poniosły klęskę!

- Populiści Ołeha Laszki oraz nacjonalistyczna Swoboda dostały raptem po sześć procent, Prawy Sektor demonizowany przez propagandę rosyjską - zaledwie dwa procent. To pokazuje jak niewielkie jest na Ukrainie poparcie dla radykalnych poglądów– powiedział Interii wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt.Ośrodek Studiów Wschodnich to taka instytucja niegdyś założona przez Bartłomieja Sienkiewicza, tego co to stwierdził, że państwo polskie istnieje tylko w teorii.

W podobnym tonie wyniki wyborów natychmiast skomentowała Fronda.pl, która już w tytule informującym o wynikach sondażowych zapewnia, że „Ukraińcy wybrali normalność czyli Europę. Klęska nacjonalistów!”


Komentarz zaś w tekście ociera się już wręcz o jakąś paranoję: „
Co ciekawe, Ukraina pokazała, że nie chce mieć nic wspólnego z nacjonalistami z UPA czy OUN. Radykalna Partia Ołeha Laszki dostała tylo 6,4 proc., a nacjonalistyczna Swoboda 6,3 proc.. Jedynym zmartwieniem jest czwarta lokata dla ugrupowania politycznych sojuszników zbiegłego w lutym z kraju b. prezydenta Wiktora Janukowycza. Blok Opozycyjny zdobył 7,6 proc. poparcia.”

Fronda.pl martwi się więc wynikiem 7,6 proc. dla Bloku Opozycyjnego, ale za klęskę uważa 12,7% zdobyte przez dwie partie odwołujące się do tradycji OUN-UPA czy SS Galizien.
Ale warte podkreślenia jest jeszcze coś innego, że neobanderowcy nie mają swoich reprezentantów tylko i wyłącznie w partiach takich jak Swoboda, Radykalna Partia czy Prawy Sektor. Oni już są w ośrodkach decyzyjnych.Ciekawy komentarz w tym temacie zamieścił Adam Pietrasiewicz, niegdyś pracownik PAP-u, który w sposób nieco ironiczny skomentował wyniki ukraińskich wyborów, a dokładnie wynik partii premiera tego kraju Jaceniuka:

(…)
No i mamy to, czego można było się spodziewać - drugą partią na Ukrainie są najbardziej niebezpieczni ludzie, jakich można sobie tam wyobrazić. Front Narodowy jak na demokratyczną, cywilizowaną partię ma swoje Biuro Polityczne, w którego skład wchodzi poza Jaceniukiem na przykład Andrij Parubij, założyciel nazistowskiej partii Swoboda, którego przybocznym był niejaki Jarosz, szef Prawego Sektora. Ale nie zapominajmy, że Front Narodowy, który będzie teraz drugą siłą polityczną na Ukrainie, jak przystało na partię demokratyczną i cywilizowaną, ma również swoje Biuro Wojskowe! A jakże! I jednym z jego członków, poza innymi nazistami-banderowcami, jest sam dowódca batalionu Azov - tych miłych misiów, którzy otwarcie i bez żenady na hełmach i mundurach mają swastyki i znaki SS.

I na koniec dodaje sarkastycznie:
Znawcy Ukrainy, tacy jak pan red. Wildstein czy Piotr Kościński wciąż usilnie zapewniali, że banderowcy nie mają żadnego poparcia na Ukrainie. No, faktycznie - teraz zmienili po prostu nazwę.
I tak kończy się ta lansowana nam bajeczka o 2%...

 
Karty do głosowania ładnie ułożone w urnie:



Siemoniak: Słabość NATO prowokuje wrogów
 
- Nikt w Polsce nie chce powrotu do zimnej wojny, do konfrontacji z Rosją, ale nic bardziej nie prowokuje jak uległość - powiedział Siemoniak, zarzucając Rosji agresywne działania. Zwracając się do gospodarzy spotkania zaznaczył, że najważniejsze są "konkrety, a nie gadanie".
Niemiecka minister podziękowała Siemoniakowi za - jak podkreśliła - "mocne przemówienie" i zapewniła Polaków, że mogą liczyć na Niemcy.

Jak wskazywał Siemoniak, Polska chce, aby NATO było bardziej obecne w Europie Wschodniej. Podkreślił, że przyjęty na szczycie NATO w Walii program utworzenia "szpicy" musi zostać zrealizowany.
 Oświadczył, że Polska pragnie "silnej aktywnej Bundeswehry nieunikającej odpowiedzialności za obronę sojuszników". Polacy nie uwierzyli w słabość niemieckiej armii - zapewnił, odnosząc się do wcześniejszych ocen mediów, wskazujących na brak sprzętu wojskowego i niezadowalający stan istniejącej broni, przede wszystkim lotnictwa. - Liczymy na niemieckiego sojusznika - zaznaczył Siemoniak.

A słabość Polski nie prowokuje wrogów z NATO?


Dr Kostrzewa-Zorbas: Polska może żądać bilionów złotych od Niemiec

Zrze­cze­nie się przez Pol­skę nie­miec­kich od­szko­do­wań wo­jen­nych nie zo­sta­ło za­re­je­stro­wa­ne w Se­kre­ta­ria­cie Ge­ne­ral­nym ONZ. Otwie­ra to drogę do uzy­ska­nia przez nasz kraj ogrom­nych re­pa­ra­cji za II wojnę świa­to­wą. Cho­dzi o kwoty rzędu pra­wie trzech bi­lio­nów zło­tych - pisze dr Grze­gorz Ko­strze­wa-Zor­bas na ła­mach ty­go­dni­ka "W Sieci".

Do tej pory uznawano, że Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec jeszcze w latach 50. Polskie MSZ twierdzi, że w 1969 roku wydano oficjalny dokument potwierdzający wcześniejsze ustne deklaracje władz PRL. Co ciekawe, MSZ nie zna nawet daty dziennej, a jedynie rok powstania dokumentu, przez który Polska straciła miliardy dolarów.
Dr Kostrzewa-Zorbas zainteresował się dokumentem, na który powołuje się MSZ. Naukowiec postanowił sprawdzić, czy ONZ jest w jego posiadaniu. Odpowiedź z Nowego Jorku była jednoznaczna: w zbiorze oficjalnych dokumentów ONZ nie istnieje traktat, w którym Polska zrzeka się reparacji za II wojnę światową. Co więcej, dokumentu takiego nie ma również w archiwach ani bibliotece ONZ.

Naukowiec w swoim artykule "Biliony dolarów za II wojnę światową" tłumaczy, że zrzeczenie się reparacji wojennych przez Polskę było umową międzynarodową. Aby taki traktat doszedł do skutku, musi być on wyszczególniony w Rejestrze Sekretarza Generalnego ONZ.
"Dokumentu, o który Pan prosi, nie ma w Biurze Spraw Prawnych" - brzmi oficjalne stanowisko prawników z Nowego Jorku. Tym samym zrzeczenie się odszkodowań wojennych nie zostało zarejestrowane. "Nieistnienie dokumentu w archiwum oryginałów w głównej siedzibie ONZ na Manhattanie rozstrzyga o skutku prawnym. Skutek nie powstał" - podkreśla naukowiec.

Dr Kostrzewa-Zorbas wskazuje też na inne błędy, które Polska może wykorzystać, starając się uzyskać odszkodowania od naszego zachodniego sąsiada. O jakie kwoty chodzi? Komisja pracująca tuż po wojnie oszacowała straty na 49 miliardów ówczesnych dolarów amerykańskich. Dzisiaj po uwzględnieniu inflacji kwota nominalna osiągnęłaby 845 miliardów dolarów. To w przybliżeniu 2,738 biliona złotych - wylicza naukowiec.

II wojna światowa rozpoczęła się agresją Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku. W wyniku działań wojennych zniszczeniu uległa infrastruktura drogowa i kolejowa, fabryki, wiele miast zostało zburzonych. Niemcy i Sowieci dokonywali również rabunku dóbr kultury i eksterminacji ludności. Łącznie podczas wojny zginęło niemal sześć milionów Polaków.


 
Tymczasem amerykańska prasa uprawia voo-doo.

"New York Post": Władimir Putin ma raka

Władimir Putin może mieć nowotwór trzustki lub rdzenia kręgowego - pisze "New York Post". Richard Johnson, który jest autorem artykułu twierdzi, że prezydentowi Rosji zostały zaledwie 3 lata życia. Czy choroba mogła być powodem pośpiechu, w jakim Rosja zaatakowała Ukrainę - zastanawia
Najprawdopodobniej jednak Putin cierpi z powodu raka trzustki - ocenia, na podstawie swoich źródeł, Richard Johnson.
Kłamstwo ma uwiarygodnić manipulacja słowami:
Ponadto, niemiecki lekarz dotychczas zajmujący się prezydentem Rosji, miał zrezygnować z jego dalszego leczenia. "Z lekarzem poznali się jeszcze w Dreźnie, w trakcie służby Putina w KGB" - dodaje autor artykułu

 
Dowcipnie skomentował te „rewelacje” rzecznik prasowy Kremla:
  • Niedoczekanie ich. Bodajby pypcia na języku dostali. Wszystko jest w porządku - powiedział Dmitrij Pieskow
Jak widać 1000 lat antypolskiej propagandy to nie to samo, co kilka wrzutek Rosjanom, amerykanie są chyba tego świadomi, bo...

Były współpracownik Reagana: Obama zlecił amerykańskim agentom polowanie na Putina

Już nie islamscy terroryści, a Władimir Putin zaczyna dziś amerykańską listę wrogów do jak najszybszej eliminacji? Tak twierdzi Paul Craig Roberts, który administracji Ronalda Reagana pełnił funkcję zastępcy sekretarza skarbu Stanów Zjednoczonych i był jednym z najważniejszych doradców Białego Domu.

Rewelacje emerytowanego amerykańskiego polityka wydają się równie nierealne, co korzystne dla geopolitycznych interesów Stanów Zjednoczonych. W ocenie Paula Craiga Robertsa, prezydent Barack Obama nie zawahał się przed wpisaniem przywódcy Rosji na listę osób, których eliminacji powinny podjąć się służby specjalne USA.

Co więcej, współpracownik Ronalda Reagana przekonuje, że zabicie Władimira Putina jest łatwiejsze niż skuteczne wzięcie na celownik wielu innych wrogów Waszyngtonu.

"CIA może wykorzystać jednego z muzułmańskich terrorystów, których wspiera wewnątrz Rosji. W przeciwieństwie do amerykańskiego prezydenta, który nie porusza się wśród ludzi swobodnie, Putin nie unika ludzi, miesza się z tłumem - stwierdza były polityk w felietonie zatytułowanym... "Władimir Putin jest liderem moralnego świata".

Zdaniem Paula Craiga Robertsa, otwartość Władimira Putina do kontaktów z tłumem czyni prezydenta Rosji "łatwym celem cel dla terrorysty z Czeczenii, zamachowca samobójcy lub klasycznego zabójcy.

Źródło: PaulCraigRoberts.org


1 845 071 zł na… trolii internetowych


Unia Europejska, podobnie jak m. in. Rosja, posiada własnych trolli internetowych, które na portalach internetowych piszą pozytywne komentarze o obecnej władzy. W przyszłym roku podatnicy przeznaczą na ten cel 1 845 071 zł.
Jak czytamy w zatwierdzonym projekcie budżetu Unii Europejskiej na 2015 rok, 436 187 euro, czyli 1 845 071 zł zostanie w przyszłym roku wydane na „interakcję z obywatelami”. W tym roku na ten cel zostało przeznaczone z kolei 500 000 euro, czyli 2 115 000 zł.
Zarządzający społecznością” działają jako pośrednicy między firmą, a jej klientami,„rozpowszechniają pozytywne opinie o firmie w języku właściwym sieciom społecznościowym, zarządzają społecznościami internetowymi i rozumieją ich potrzeby oraz reagują na nie”. W ramach tego działania przygotowawczego unijni „zarządzający społecznością” powołani na potrzeby projektu pilotażowego „Dzielmy się Europą w sieci” mogliby nadal zwiększać dostępność informacji na temat Unii oraz reprezentować poszczególne instytucje Unii lub niezależne informacje o Unii i jej działalności.” –czytamy w projekcie budżetu.
Źródło: Polskie Piekiełko

 
Werwolf coraz bardziej pyskaty.

Działacz Ruchu Autonomii Śląska propaguje nazizm

 
Wtorek, 28 października (08:32)
Aktualizacja: Wtorek, 28 października (20:56)
Bulwersujący wpis na Facebooku autorstwa Michała Buchty z Ruchu Autonomii Śląska.

Na facebookowym profilu Moniki Kassner, kandydatki do sejmiku województwa śląskiego z ramienia Ruchu Autonomii Śląska, pojawił się post Michała Buchty, jej kolegi ze stowarzyszenia. Sekretarz zarządu Ruchu Autonomii Śląska zamieścił w sieci zdjęcie trójki dzieci na tle flagi ze swastyką. Dzieci mają wzniesione w górę dłonie w nazistowskim pozdrowieniu.


"Marudzicie. Niektóre dzieci od małego wiedzą w co należy wierzyć"- napisał pod zdjęciem Buchta.

Na Facebooku Ruchu Autonomii Śląska szybko pojawił się komentarz, w którym stowarzyszenie próbuje tłumaczyć skandaliczny wpis."Michał Buchta na Facebooku ośmieszył skierowany wobec dzieci szowinizm jednego ze śląskich radykalnych polityków" - czytamy.
Ruchu Autonomii Śląska dodaje, że słowa członka stowarzyszenia zostały "wyrwane z kontekstu" i stały się "dla naszych przeciwników okazją do poważnych, ale kompletnie nieprawdziwych oskarżeń wobec nas". Ma to mieć związek z przedwyborczą kampanią, "przeciwnikami" Ruchu Autonomii Śląska jest organizacja Polski Śląsk.Dodajmy, że facebookowe profile Kassner i Buchty są obecnie niedostępne."To był komentarz w dyskusji a nie post"
Po naszej publikacji otrzymaliśmy list elektroniczny od Michała Buchty i Moniki Kassner. Autorzy maila poinformowali nas, że "wypowiedź Michała Buchty była komentarzem w dyskusji a nie postem", który "miał zwrócić uwagę na antypolski szowinizm Andrzeja Rocznioka, skierowany wobec kilkuletniego dziecka ze zdjęcia w poście". Jak argumentują, "pomówieni o propagowanie nazizmu" członkowie Ruchu Autonomii Śląska "bronili prawa do pomalowania dzieci w biało-czerwone barwy".
Wreszcie czytamy, że "Michał Buchta nie zamieścił w sieci zdjęcia trójki dzieci [wznoszące dłonie w faszystowskim pozdrowieniu na tle flagi ze swastyką - przy. AW], tylko je z tej sieci wziął. Znalazł takie zdjęcie w wyszukiwarce".
Na koniec dowiedzieliśmy się, że facebookowy profil zarówno Moniki Kassner, jak i Michała Buchty są dostępne i nigdy nie były niedostępne [we wtorek rano podczas prób wejścia na profil Moniki Kassner i Michała Buchty pojawiał się komunikat o niedostępności strony - przyp. AW] Za powyższe wyjaśnienie sprawy dziękujemy, przypominając jednocześnie, że osoby aspirujące do roli polityków czy działaczy politycznych - Kassner i Buchta są członkami zarządu Ruchu Autonomii Śląska - powinny rozważniej i z większą odpowiedzialnością obywatelską publikować treści w internecie. Nawet "wzięte z sieci", "znalezione w wyszukiwarce" i będące "komentarzem w dyskusji".

AW



http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fsyn-kata-polakow-wszedl-do-ukrainskiego-parlamentu#