Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mitologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mitologia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 lutego 2023

Kręgi Thornborough Henges






Forgotten ‘Stonehenge of the north’ given to nation by construction firm



Two sections of the Thornborough Henges come off Historic England’s at-risk register after donation








Two enormous and thrillingly mysterious ancient monuments, part of a complex regarded as the Stonehenge of the north, have been given to the nation and will come off England’s heritage at-risk register.

The Thornborough Henges, near Ripon, in North Yorkshire, are three huge, human-made, enclosed earth circles. Each is more than 200 metres in diameter and they date from 3500BC to 2500BC, making them late neolithic/early bronze age monuments.


Precisely why the circles were created is a matter of debate. What is agreed is that they are a true wonder of the north, part of one of the UK’s most important ancient sites.

Historic England and English Heritage announced, after years of concern, they had secured the future of two of the henges and parts of the surrounding landscape.

English Heritage will manage the site and said it was welcoming visitors to the henges which, despite their importance, are not widely known, from Friday.

Joe Savage, a senior interpretation manager at English Heritage, agreed they were not well known – “at the moment”. He said: “I live in Yorkshire and have a good understanding of the landscape and the area but when I started looking at the site a few years ago, it came as a surprise to me.









“It is an incredible series of monuments. They’re awe-inspiring … so it is fantastic that they’re now in national care.”

The circular earthworks are thought to be part of a “ritual landscape”, comparable to Salisbury Plain, home to Stonehenge.

There are three henges running north to south over a mile long. Two have been given to the nation by the construction company Tarmac. Lightwater Holdings, a local company, has given parts of the wider monument.

Those two Thornborough Henges were added to Historic England’s heritage at-risk register in 2009 because of erosion caused by livestock and rabbits. The new deal, which makes Historic England the legal owner, will lead to the two henges, the central and southern ones, being taken off the register.

The human effort to make the henges would have been enormous, comparable to Stonehenge or the standing stones at Avebury. The earth banks around the circles would have been around 5 metres high and there is evidence they would have been coated with bright white gypsum.

“They would have been quite visible monuments and epic,” said Savage. “Who knows how they were used, but if you’re standing in the middle of them and you looked around, all you would have been able to see is the sky and this incredible vast wall of white surrounding you.”

There is a magic about the henges even today when the experience is more pastoral, said Savage. “When you walk between them you are walking in the footsteps of people 5,000 years ago. You’re taking the same route, experiencing the same skies. There is something that grounds you in deep history when you’re in the spaces.”








The henges, close to the A1, are in the Richmond constituency of the prime minister, Rishi Sunak. He welcomed the announcement and the potential for the site to help tell the story of ancient Britain.

“Comparatively few people are aware of its significance – both locally and nationally. I hope many more will come to appreciate this little-known gem of our history and while doing so provide a welcome boost to the local visitor economy.”

The deal means the two henges become part of the National Heritage Collection, joining places such as Stonehenge, Iron Bridge, Dover Castle and numerous forts on Hadrian’s Wall. The third henge is privately owned and not on the at-risk register.

Duncan Wilson, chief executive of Historic England, said the henges and their surrounding landscape “form part of the most important concentration of Neolithic monuments in the north of England. They are a link to our ancient ancestors, through thousands of years, inspiring a sense of wonder and mystery. We are thrilled.”

Kate Mavor, the chief executive of English Heritage, echoed his sentiments: “Thornborough Henges is one of the most important ancient sites in Britain and yet almost completely unknown. We are looking forward to sharing its significance, its stories and its secrets with the public.”





https://www.theguardian.com/culture/2023/feb/03/thornborough-henges-north-yorkshire-gifted-england-heritage?fbclid=IwAR3IOPLlmRtfZNwyT1A-8f48-UJlPSf4WKjQMXU0U_iarWl2teasRmYMhNk


sobota, 14 stycznia 2023

Corona Borealis

 



Korona Północna (łac. Corona Borealisdop. Coronae Borealis, skrót CrB) – niewielki, 73. co do wielkości, lecz wyrazisty gwiazdozbiór nieba północnego, leżący między Wolarzem i Herkulesem. Jego gwiazdy układają się w łuk przypominający diadem bądź koronę. Jego najjaśniejszą gwiazdą jest Alphecca. Liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem wynosi około 20. W Polsce widoczny od zimy do lata[2]. Gwiazdozbiór jest jednym z 48 wyznaczonych przez Ptolemeusza.

Podobnym gwiazdozbiorem na południowej półkuli nieba jest Korona Południowa.


Korona Północna jest jedną z tych konstelacji nieba, które naprawdę przypominają to, co mają przedstawiać, w tym przypadku koronę z klejnotami. Jest to jeden z pierwotnych greckich gwiazdozbiorów. Ariadna była córką króla Krety Minosa, który zbudował labirynt pod swoim pałacem w Knossos. W labiryncie mieszkał Minotaur, żywiący się ludzkim mięsem potwór z ciałem człowieka oraz głową i ogonem byka. W ramach trybutu dla potężnej Krety Ateny zobowiązane były dostarczać regularnie siedmiu młodzieńców i siedem dziewic, którzy stawali się ofiarami Minotaura. Tezeusz, syn króla Aten, bohatersko ofiarował się popłynąć na Kretę, by zabić potwora. Ariadna zakochała się w Tezeuszu i ofiarowała mu miecz i kłębek nici, które – gdyby przeżył – miały mu pomóc odnaleźć drogę w labiryncie. Tezeusz zabił Minotaura, uratował Ateńczyków, którzy przybyli wraz z nim, i opuścił Kretę z Ariadną na przygotowanym przez nią okręcie. Tezeusz jednak zostawił Ariadnę na wyspie Naksos. Dziewczyna była załamana, ale wkrótce spotkała i poślubiła boga Dionizosa (Bachusa). Podczas zaślubin dostała w darze ślubnym złoty diadem wykonany przez Hefajstosa. Po jej śmierci bóg przeniósł ten prezent na niebo w postaci gwiazd i tak powstał gwiazdozbiór Korony Północnej

















https://pl.wikipedia.org/wiki/Korona_P%C3%B3%C5%82nocna



poniedziałek, 2 stycznia 2023

Księżyc

 


2.01.2013

Czy słowa ksiądz i księżyc należą do jednej rodziny wyrazów?

Tak, słowa ksiądz i księżyc należą do tej samej rodziny wyrazowej; pozostają ze sobą w bezpośrednim związku etymologicznym. Trzeba jednak od razu wyjaśnić, że pierwotnie ani ksiądz nie oznaczał księdza, czyli kapłana, duchownego, ani księżyc nie był Księżycem, czyli satelitą Ziemi.

Ksiądz bowiem w języku prasłowiańskim i początkowo w języku polskim oznaczał niekoronowanego władcę, wodza.

Jego dziecko to książę (najpierw to książę, później ten książę). W wiekach średnich powstały tzw. nazwy odojcowskie, np. od król – królewic(z), od pan – panic(z), od starosta – starościc, od wojewoda – wojewodzic. A od ksiądz – księżyc. Autor Kazań świętokrzyskich (XIV w.) Księżycem nazywa nowo narodzonego Jezusa.

Ostatecznie ustabilizowało się w polszczyźnie znaczenie tego wyrazu, które miało oparcie w następującej metaforze: wielki ksiądz, magnus dominus, to Słońce, natomiast mały ksiądz to Księżyc. Jako nazwa satelity Ziemi funkcjonuje Księżyc już od XV w. I od tego czasu następuje zerwanie związku znaczeniowego między wyrazem podstawowym ksiądz a pochodnym od niego księżycem.

Krystyna Długosz-Kurczabowa, Uniwersytet Warszawski


Wydaje się, że Ksiądz ma podobne znaczenie, jak "Ojciec".

Tu, Skandynawowie i Angielczycy w strefie wpływów naszego języka. 
Germanie to Słowianie. Prawdopodobnie.








 łuna, ‘blask’, »łuna księżycowa« 1537 r., »łuna od pożaru«; prasłowo; przed n wypadło ch z ks, prus. lauksnos, ‘gwiazdy’, starobaktr. raoksnā, ‘światło’, łac. lūna (w narzeczach losna), ‘księżyc’, grec., z inną samogłoską, lychnos, ‘światło’. Od 14. do 16. wieku, od psałterza flor. do Paprockiego, znachodzimy łunę, lunę łacińską, ‘księżyc’ (jest i w cerk. i na Rusi), ale to pożyczka półuczona, nie ludowe, chociaż i na Bałkanie do dziś się szerzy. Pokrewne więc z łuczywem, łac. lūx, luceo, ‘świecę’, lucerna, itd.



etymologia słowa miesiąc 


Słowo jest prasłowiańskie, jego pierwotne znaczenie to 'księżyc', stąd 'miesiąc księżycowy', czyli okres między pełnią a pełnią. Polskie słowniki etymologiczne wywodzą postać prasłowiańską z praindoeuropejskiej, wskazując przy okazji odpowiedniki innojęzyczne. W słowackich słownikach etymologicznych pewnie jest podobnie.

Polski miesiąc w swoim pierwotnym znaczeniu ustąpił miejsca księżycowi, który etymologicznie jest 'synem księcia' i zawiera charakterystyczny przyrostek -ic (po spółgłoskach twardych -yc), tworzący rzeczowniki odojcowskie, por. królewicz, dawne wojewodzic, kasztelanic, podczaszyc i in.

Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski





Wszystko z Polski...


Przypominam, że:

"Szczególnym problemem jest wyraz „ojciec”, który różni Słowian od wszystkich pozostałych Indoeuropejczyków włączając w to najbliżej z nimi skądinąd spokrewnionych Bałtów; po litewsku bowiem ojciec znaczy tevas, a więc również inaczej niż we wszystkich pozostałych językach indoeuropejskich."

[może świadczy to o tym, że Stwórca najdłużej przebywał wśród Słowian, słowo "ojciec" wiązałbym z nim personalnie, w innych językach istnienie jego osoby zostało szczególnie zamazane poprzez zbabilozowanie pojęcia ojciec  - otwiera się pole do domysłów - MS]

Jerzy Krasuski - "Językowe podłoże podziału Europy"

PRZEGLĄD ZACHODNI 1995, nr 1






„Rozmieszczenie osiedli na powierzchni ziemi.

Najbardziej charakterystyczną cechą ekumeny jest nierównomierne rozmieszczenie punktów zamieszkanych pod względem zasięgu poziomego i pionowego.

Zaludnienie ziemi nie rozszerzało się bowiem – pisze Vidal de la Blache (215)1), podobnie, jak rozszerza się plama z oliwy, współśrodkowo, równomiernie rozchodząc się z jednego punktu, lecz wybierało i dawało pierwszeństwo pewnym punktom, przyjaznym warunkom, omijając starannie inne.”


B. Zaborski - „O kształtach wsi w Polsce...” 1927 r.



A jednak świat językowy pozostaje skoncentrowany wokół Polski.

Cywilizacja Śmierci okrążając nas od południa doszła do tzw. Germanii i tam już ślad językowy pozostał słowiański. Kraje wcześniejsze (w okresie rzymskim?)  zostały poddane silniejszym (dłużej trwającym) zmianom językowym.


Wyjątek stanowią Bułgaria i Rumunia - ale może to dlatego, że chodzi o Mysię z Bałkanów, nie Anatolii?

Skandynawowie i Angielczycy w strefie wpływów naszego języka.








Skandynawowie i Angielczycy, Germanie - staranne wymazanie "Ojca".






Allah to oczywiście Al - Lah




Bóg



Etymologia

Język praindoeuropejski

pie.
*bʰag- [SEJPBo]Język prasłowiański
psł.
*bȏgъ

Języki słowiańskie
czes.bůh    dłuż.bog  głuż.bóh    połab.büg    słc.boh    błr.bóh    ros.bóg    ukr.bóh    scs.bogъ    bułg.bog    bułg.bog    mac.bog    sch.bȏg    słoweń.bọ̑g

Inne języki indoeuropejskie
sans. bhága-
awest. baγa-
irań. baga-

Ewolucja formalna  

 pie. *bʰag-
 psł. *bȏgъ
 stpol. bōg
 śrpol. bóg
 npol. bug




 bóg, pierwotnie ‘szczęście’, ‘pomyślność’ (ind. bhagas, w temże znaczeniu bhadżati, ‘udziela’); stąd: bogaty; ubogi, t. j. niebogi, niebogaty (u w pierwotnem, przeczącem znaczeniu), *niebożec (stąd z nowym przyrostkiem -ik, jak Niemczyk, niebożczyk, pisane mylnie nieboszczyk), nieborak (umyślnie zamiast: niebożak); zboże jeszcze w biblji ‘bogactwo’, ogółem wszelkie ‘dochody’, ‘majątek’, później ograniczone (już i w biblji) do ‘roli’; zbożny, ‘szczęśliwy’, właściwie ‘bogaty’. 

Obok »biernego« był i »czynny« bóg, ‘udzielca’, ‘pan’ (ind. bhagas, przydomek bóstw; pers. baga, ‘bóg’), i zastąpił w słowiań., jak w pers., nazwę boga (Darjusz pisze: »bagahja radi«, jak Ruś mówi: »boga radi, ‘dla boga’); bóg jednak nie pożyczka z pers., lecz samorzutnie urósł, niema bowiem łączności między Persją a Słowianami; o Scytach, pośrednikach mniemanych, ani wiemy, czy słowo to kiedykolwiek znali; w ich nazwach mitologicznych niema po niem najmniejszego śladu.

I zaginęła u Słowian pierwotna nazwa boga, lit. diewas, łac. deus, zastąpiona przez tę nową, Litwie zupełnie obcą.

 Urobienia od bóg- ‘udział’: bogacz, bogacić, bogactwo; od bóg: bozia, bożyszcze, bożek, bożkować, o ‘bigocie’ w 16. w. ogólne (bożkowanie); bożnica (dziś żydowska, niegdyś każdy kościół), bogini (ludowe, od 16. w. znane boginki, ‘mamuny’, ‘rusałki’, ‘wiły’, złośliwsze jednak niż południowe, p.; boginiak, ‘odmieniec’); w złożeniach: bogobojny, częściej bogu- (3. przypadek) zamiast pniowego, pierwotnego bogo-, bogurodzica (cerk. bogorodica, ‘theotokos’, grec. dogmatyczne, nie łac. mater dei, ‘matka boża’), Bogusław, Bogumił, Boguchwał, Boguwola (Zofja, u ludu bogwola, ‘wilga’, bogumiła, ‘trznadel’); bogalna baba; bóstwo, boski; bożyc (‘syn boży’, jak sędzic itp.; serb. bożić, ‘boże narodzenie’; bożyce albo bożycze, ‘synu boży’, w Bogurodzicy, którą pieśń od 2. połowy 15. w. Bogarodzicą zwano); bożyć się; bodaj z bógdaj od 17. w. zapisywane; bogać tam (ludowe, od r. 1610 znane — inteligencja mówi: djabła tam, ‘wcale nie’, ‘bynajmniej’); pobożny, nabożny, pobożność, nabożeństwo, zbożny (‘szczęśliwy’, p. wyżej; niezbożstwo, ‘nieszczęście’, w psałterzu); Bogoryja, niby w przeciwieństwie do źle zrozumianej Czartoryji. Ruskie: Bohdan, bohdanka, Bohomolec (nasze bogomodlec, bogomodlca, bogomolca w 16. i 17. w.); bogatka r. 1472 nazwa rośliny »bogacącej«, boże drzewko, że w klasztorach hodowane.






Wyrazy dziękować, dzięki (składać) to rzeczywiście zapożyczenia – dawne, pochodzące z języka staro-wysoko-niemieckiego danken, denke (dziś Dank), pierwotnie o znaczeniu religijnym (Deo gratias facere). 

Obecne najpierw w języku czeskim, zostały następnie przekazane polszczyźnie w czasie misji ewangelizacyjnej (X w.); poświadczone w tekstach polskich od XIV w. W rozwoju historycznym polszczyzny utraciły swój religijny charakter. Występują nadal są w języku czeskim, por. děkovat, dík, są w języku słowackim d’akovat’; a z języka polskiego przeszły do języka ukraińskiego diákuwaty, (po)diáka i do rosyjskiego diákowat’, diáka.


Krystyna Długosz-Kurczabowa, Uniwersytet Warszawski



Germanie to Słowianie. I znowu wpływy u Anglików i Skandynawów.






https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/ksiadz-i-ksiezyc;13734.html

https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/%C5%82una

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/miesiac;13821.html


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/09/patrzec-w-lustro.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/09/polski-alfabet.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2017/12/rozprzestrzenianie-sie-cywilizacji.html

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/dziekowac;9190.html

https://slowniketymologiczny.uw.edu.pl/entry/15

https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/b%C3%B3g



poniedziałek, 21 listopada 2022

Bukowa Góra





przedruk



Tegoroczne odkrycia na Bukowej Górze w województwie śląskim robią wrażenie. - Nie można tego porównać do niczego dotąd znanego w Polsce - mówi archeolog Dariusz Rozmus, który prowadzi wykopaliska.










Rejon badań znajduje się na rozległej Bukowej Górze, na wysokości 357-366 metrów n.p.m. Niedaleko Ujejsca, położonej na uboczu dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Góra już z daleka robi wrażenie. Jest cała w lesie bukowym. To jedyne miejsce w Polsce, gdzie rośnie wilczomlecz pstry i wyblin jednolistny. Ale nie przyroda, a przeszłość sprawia, że jest wyjątkowa.

Paweł Czado: Spacerujemy po wyjątkowym miejscu. Rok 2022 rok wiele zmienił w postrzeganiu Bukowej Góry.

Dariusz Rozmus, archeolog*: - Drugiego takiego miejsca w Polsce nie ma. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego. Początkowo tego nie rozumieliśmy. Teraz wiemy, że od 11 tysięcy lat istniało tu osadnictwo. Występowały różne kultury, nienakładające się na siebie. Okazało się, że ta góra przyciągała ludzi przez kilkanaście tysięcy lat. Ci, którzy przychodzili widzieli ślady poprzedników, musieli dostrzegać, że to święte miejsce.

Jak dotarliście do tego odkrycia?

- Kiedy pojawiliśmy się tutaj, od razu byliśmy bardzo zdziwieni. Pierwotnie uznaliśmy, że skupiska skalne na Bukowej Górze nie mogą być dziełem przyrody. Ludzie, spacerując po górze nie zwracali na nie szczególnej uwagi. Pod nosem mają Jurę Krakowsko-Częstochowską. Trudno zauważyć, że nie występuje tu wapień, lecz dolomit i że takie formy nie są powszechne na Wyżynie Śląskiej.

To doprowadziło do kolejnych wniosków?

- Od razu zauważyliśmy, że kształty i formy głazów zalegających wierzchołek są niezwykłe. Już ich wstępne badania pozwalały przypuszczać, że głazy te były obrabiane ludzką ręką. Po badaniach nie mamy już wątpliwości, że stawiali je w taki sposób ludzie. To oni ociosywali głazy w rejonie szczytu.


Ale nie kopaliście od razu.

- Tworząc przed kilkunastu laty stanowisko archeologiczne, myśleliśmy przede wszystkim o ochronie konserwatorskiej. Cała Bukowa Góra to stanowisko archeologiczne nr 18 z zaakcentowaniem śladów górnictwa kruszcowego. Rzeczywiście, początkowo nie kopaliśmy.

Co się zmieniło?

- Zmienili to pasjonaci astronomii. Zgłosił się do mnie pan Maciej Rodziewicz twierdząc, że kamienie ustawione są w sposób nieprzypadkowy z punktu widzenia zjawisk astronomicznych i to on przekonał mnie do zrobienia wykopalisk.

Co to znaczy nieprzypadkowy?

- Na jednym z kamieni słońce kładło się w czasie przesilenia. Niech pan zwróci uwagę [archeolog kładzie kompas na kilku kamieniach, w różnych miejscach, przyp. aut.], te kamienie, które sprawdzaliśmy, układane są na linii północ-południe, ewentualnie wschód-zachód. To nie może być przypadek.

Co działo się dalej?

- Po zdobyciu tych informacji zrobiliśmy badania geofizyczne. Wykazały istnienie rowu i palenisk. To ostatecznie przekonało mnie do rozpoczęcia wykopalisk.

Łopata w ruch i...

- Ledwo zaczęliśmy kopać i dotarliśmy do głazów, które postawionych pionowo. Pod nimi znowu była ziemia.

To takie dziwne?

- Tak, ponieważ okazało się, że nie jest to kamień, który buduje tę górę. Tutaj występuje dolomit kruszconośny, a formy ustawione na górze są z dolomitu diploporowego. Zrobiliśmy dziewięć sond po to, żeby stwierdzić, jaki jest związek skał z podłożem. Za każdym razem okazywało się, że żaden.

Czy to oznacza, że formy zostały przyniesione?

- Tak. Dolomit diploporowy oczywiście gdzieś w pobliżu może występować, ale nie w tym miejscu nie na tej górze. Pytanie, czy zostało przywleczone z miejsca oddalonego o 500 metrów, czy może kilku kilometrów. Nad tym zastanawiają się geolodzy. Tymi kamieniami "ostawione" jest całe wzgórze. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś jest na dole i widzi wzgórze, wtedy prawdopodobnie bez drzew, które jest otoczone pionowo postawionymi głazami. Do tego drewniane maszty, pochodnie. To musiał być niesamowity widok.

Hipoteza, że głazy w rejonie wierzchołka to megality potwierdziła się.

- Tak. To rzeczywiście od razu wzbudzało skojarzenia z budowlami megalitycznymi z neolitu, czyli młodszej epoki kamienia. A to oznaczałoby, że mamy do czynienia ze znaleziskami starszymi niż egipskie piramidy. Na razie nie jesteśmy jednak w stanie ocenić wieku megalitów.

To, co wiemy na pewno?

- Wiadomo, że twórcami europejskich megalitów byli ludzie kultury pucharów lejkowatych. Taką nazwę nadali archeologowie bezimiennemu ludowi, zamieszkującemu kiedyś tereny od Jutlandii po Ukrainę. Ale budowniczowie megalitów odeszli, zanim powstała Troja.


Co jeszcze?

- Korzystają z technologicznych nowinek. Naukowcy spędzili tu kilka dni. Dzięki tym badaniom mamy całą siatkę tego terenu. Proszę spojrzeć [archeolog pokazuje mi skan, przyp. aut.]. To, co wygląda jak kasza, to wszystko są kurhany. Mamy ich setki.

Czym są kurhany?

- To usypane mogiły w formie kopca, o kształcie stożkowatym lub zbliżonym do półkulistego, w których znajduje się komora grobowa z pochówkiem szkieletowym lub ciałopalnym.

Czy na Bukowej Górze mogłoby znajdować się cmentarzysko kurhanowe?

- Tego jeszcze nie wiadomo. Te kurhany mogą pochodzić z różnych okresów, oddalonych od siebie o kilka czy kilkanaście stuleci.

Czym więc to miejsce mogło być? Sanktuarium, nekropolią, obserwatorium astronomicznym? Możliwe, że wszystkim naraz?

- Na razie trudno to jednoznacznie określić. Nie da się autorytatywnie ocenić czasu, w którym na Bukowej Górze miała miejsce aktywność człowieka. Na tym etapie mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Sądzimy, że kurhany mogą być wczesnośredniowieczne. Ale megality to dla nas ciągle kompletna tajemnica.

Jedna z hipotez głosi, że ci, którzy zasiedli podnóże Bukowej Góry 11 tysięcy lat temu, mogli mieć coś wspólnego z układaniem na jej szczycie megalitów.

- Musimy pamiętać, że to hipoteza wyjątkowo mało prawdopodobna, wręcz fantastyczna. Bardziej fantastyczna od tej, że to dzieło kosmitów (uśmiech). To najpierw trzeba udowodnić, ale rzeczywiście: taka hipoteza istnieje.

Wiadomo już na pewno, że na Bukowej Górze mamy do czynienia ze stanowiskiem wielokulturowym.

- To prawda. Najstarsze ślady działalności człowieka mają tutaj 11 tysięcy lat. Przy samej górze na pierwszym zaoranym polu odkryto kamienne rdzenie właśnie z tego okresu. Z takich przygotowanych rdzeni odbijano odłupki albo wióry. Może na górze też kiedyś znajdzie się podobne? Na razie trudno stwierdzić.

Podsumujmy, co jeszcze udało się tu znaleźć?

- Mamy zabytki z epoki kamienia, zarówno schyłkowego paleolitu, jak i neolitu, a być może także mezolitu. Mamy konstrukcje megalityczne. Jest wspomniany skrzyniowy grób, wstępnie datowany okres wczesnośredniowieczny przed powstaniem naszego państwa. Mamy też młodsze zabytki takie jak XI-XII-wieczne ołowiane ciężarki, które mogły być forma płacidła.

Płacidła?

- Dziś zaczyna się powszechnie uważać, że to pieniądz niemonetarny. Istnieje przekaz, że Mieszko I płacił swoim urzędnikom ciężarkami handlowymi. Podobne analogie mamy w Maghrebie czy Azji Mniejszej. Ciężarki znaleziono na stokach Bukowej Góry jako luźne znaleziska, nie kopaliśmy na zboczach.


Jest jeszcze coś?

- Niezwykłymi zabytkami z Bukowej Góry znalezionymi na szczycie wzgórza są okrągłe, celowo obrobione kamienie o średnicy ok. 83 cm. Na razie znamy kilka egzemplarzy. Czym one są? Czemu służyły? Tego, póki, co nie wiemy. Ale średnica obrobionych kamieni w zaskakujący sposób idealnie lub prawie idealnie odpowiada rozmiarowi tzw. jardu megalitycznego, który wynosi ok. 0,829 metra. Występują tutaj też warpie górnicze [usypiska powstałe wokół dawnych szybów górniczych, przyp. red.] z okresu średniowiecza i z czasów nowożytnych. Nie zalegają one na szczycie wzgórza w miejscu istnienia megalitów i kurhanów. Wiemy już, że istniało tu

Co to może oznaczać?

- Nie wiem. Może jakiś rytuał? Jedno jest pewne - natura nie mogła tego zrobić.

W rejonie megalitów również można odnaleźć miejsca, gdzie chowano zmarłych.

- Okazało się, że poza kurhanami na Bukowej Górze są także podłużne mogiły zwieńczone stelami prostokątnymi i trójkątnymi, które wcinają się w obszar konstrukcji o charakterze megalitycznym. Wyniki badań węglików z jednej z tych mogił, wskazują, że mogą być dużo młodsze. W tym roku otworzyliśmy, jedną z nich, potem została zrekonstruowana tak jak była. W środku były spalone kości i węgliki drzewne. Udało się wydatować metodą radiowęglową pobraną stamtąd próbkę. Ustalono, że pochodzi ona sprzed 1290 lat. Czyli z VIII wieku po Chrystusie, nie wcześniej niż z VII, a najpóźniej z początków IX wieku. Ale jest sprzeczność: inna próbka mówi o II w.

Co to znaczy?

- Być może ktoś się tutaj potem wkopywał i zostawił ślady. Trzeba to będzie jeszcze uściślić. Na dnie jednego z grobów leżała płyta. Dlaczego jest ważna? Wszędzie mamy dolomit diploporowy albo dolomit kruszconośny. A ta płyta jest z wapnia gogolińskiego. Taki wapień tutaj nie występuje, musiał być przyniesiony.

Może to świadczyć o tym, że to był ktoś ważny?

- Nie wiemy nic na ten temat. Na razie otworzyliśmy ten jeden grób. A pod płytą znajdował się ten kamień.

Wygląda jak twarz.

- Rzeczywiście; wszyscy, którzy to oglądają, widzą w niej twarz (uśmiech).


Co to może być?

- Nie wiadomo. Śmieję się, że to swoisty portret trumienny z pierwszego tysiąclecia naszej ery.

Zostawić na tej górze tyle pozostałości mogła tylko zorganizowana społeczność.

- To musiała robić co najmniej średnia grupa ludzi, licząca grubo ponad sto osób. Możliwe, ze wielokrotnie wracała. Mogli to być koczownicy po to, żeby chować tu zmarłych, albo dokonywać różnych obrzędów. Osadnictwo mogło występować pod górą albo w jakimś dobrym miejscu nad wodą, choćby parę kilometrów stąd. Jeszcze jedno co jest charakterystyczne: wczesnośredniowieczni górnicy, którzy szukali kruszców na zboczach góry, tutaj nie zostawili po sobie żadnego śladu. Jakby się bali tego miejsca, choć może to zbyt daleko idąca hipoteza. Dolomit diploporowy ich nie interesował, nie zawiera kruszców.

Kim mogli być ludzie tutaj z pierwszego tysiąclecia? Słowianami? Germanami?

- Mamy problem z określeniem tego. Występują tu kurhany okrągłe, najbardziej przypominające słowiańskie, mamy okrągłe ze stelami - to jakiś lokalny wariant, coś nowego. Są też mogiły podłużne z obstawami kamiennymi. Będzie to przedmiotem następnych badań. Najbardziej zdumiewające są piramidki kamienne, które do dziś się zachowały.

Czy turyści będą mogli to oglądać?

- Bardzo tego chcemy, tak powinno być. Planujemy aleję dla turystów odsłaniającą kurhany w ramach parku archeologicznego - tak, żeby wszyscy mogli poznać to wspaniałe odkrycie. Do tego komputerowy model tego wzgórza, bo nie wszystko widać z poziomu gruntu.

Dariusz Rozmus* (ur.1961) - archeolog zajmujący się m.in. wczesnym średniowieczem i początkami hutnictwa kruszcowego w Polsce . Prowadził badania w wielu miejscach w Polsce.




Jest jeszcze coś?

no i 

Polaków....




sobota, 29 października 2022

Człowiek z St. Bees - z książęcego rodu Giedyminów?

 



Kilka lat temu, na kanale przyrodniczym, widziałem film o poszukiwaniach pewnego Anglika związanych z jakimś średniowiecznym listem. 


Niestety, nie zapisałem sobie szczegółów tej historii, kto i jak, więc relację przytaczam całkowicie z pamięci. Film był może z lat 90-tych, może już po 2000 roku.


Autor próbował ustalić genezę tego listu, autora i adresata.

W pewnym momencie wspomina on o możliwym tropie - o odkryciu podczas badań archeologicznych zwłok średniowiecznego człowieka.

Tak, zwłok, a nie szczątków, ponieważ ciało tego człowieka zachowało się w niemal doskonałym stanie, zakonserwowane w ołowianej trumnie.

W filmie pokazano unikalne zdjęcia z tego odkrycia, a także oryginalny film z autopsji.

Film był czarno biały i zdjęcia też, może dlatego "zapamiętałem", że tego odkrycia dokonano w latach 60tych XX wieku.

Dzisiaj znalazłem informacje nt. tego wydarzenia, było to w 1981 roku.














poniżej także przedruki w tłumaczeniu automatycznym


ze strony stbees.org.uk:



Odkrycie w 1981 r. prawie doskonale zachowanego ciała średniowiecznego rycerza, znanego obecnie jako „St Bees Man”, było jednym z najbardziej niezwykłych archeologicznych znalezisk pochówkowych w Wielkiej Brytanii pod koniec XX wieku.

Odkrycia dokonali archeolodzy z Leicester University podczas wykopalisk zorganizowanych przez historyków St Bees Johna i Mary Todd w zrujnowanym przejściu prezbiterium St Bees Priory.

Wykopaliska szukały dowodów na istnienie przednormańskiego kościoła, ale znaleźli wiele pochówków monastycznych i świeckich oraz duże kamienne sklepienie. Sklepienie zostało starannie odkopane i odsłoniło szkielet kobiety oraz dużą ołowianą trumnę (patrz po prawej).

Archeolodzy spodziewali się szkieletu w trumnie, ale zamiast tego ukazało się ciało owinięte ciasno w całun, starannie związane sznurkiem jak paczka. Został przewieziony do lokalnej kostnicy, rozpakowany i zbadany przez zespół kierowany przez patologa sądowego. Wkrótce zdali sobie sprawę, że pracują nad jedynym zachowanym średniowiecznym ciałem, jakie można znaleźć w czasach nowożytnych.












W filmie pokazywano archiwalne zdjęcia z odkrycia, wynika z nich, że ołowianą trumnę otwarto na miejscu - chyba w wykopie, co wydaje mi się kuriozalne, wg komentarza, dopiero jak archeolodzy uzmysłowili sobie, że ciało zaczyna się rozpadać, natychmiast przewieźli je do patologa i zrobili sekcję.

Każdy archeolog wie, że materiały organiczne w zetknięciu z powietrzem zaczynają się rozpadać.

Otwarcie trumny Tutanchamona w latach 20tych było bardziej przemyślane, jak to możliwe, że tak niefrasobliwie postąpiono z tą trumną??

Na filmie i jednym ze zdjęć poniżej widać, że patolog nie założył rękawiczki.



wiki:

St Bees Man został odkryty podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych przez Uniwersytet w Leicester na terenie St Bees Priory . Wykopaliska z 1981 roku zbadały dwa obszary zrujnowanej nawy prezbiterium na zachodnim krańcu klasztoru. Nawa została zbudowana około 1300 roku w stylu Decorated i uważa się, że popadła w ruinę przed rozwiązaniem klasztoru w 1539 z powodu awarii konstrukcyjnej spowodowanej złymi fundamentami.

Ciało znaleziono zakopane w drewnianej trumnie, owinięte w ołowianą płachtę. Pomimo uszkodzenia blachy ołowianej w dolnej części, ciało było w znakomitym stanie. Ciało zostało owinięte w dwa całuny, które są wystawione w klasztorze. Ponieważ tożsamość ciała była nieznana, nazwano go „St Bees Man”.

Trumnę i zawartość zbadano sądowo przez następny tydzień. Zgłaszano, że ciało wykazywało różową skórę i widoczne tęczówki natychmiast po ekshumacji. Sekcja zwłok wykonana na ciele wkrótce po jego odkryciu wykazała, że ​​przyczyną śmierci był najprawdopodobniej krwiak w wyniku bezpośredniego uderzenia w tors.

Chociaż ciało miało około 600 lat, jego paznokcie, skóra i treść żołądka były w niemal idealnym stanie. Blacha ołowiana, w którą owinięto ciało, wykluczała wilgoć, podczas gdy sosnowa powłoka całunu wykluczała powietrze.






















Tożsamość St Bees Man jest teraz prawie pewna, że ​​była to Antoni de Lucy, który mógł urodzić się w latach 1332/1333 i prawdopodobnie zginął w 1368, walcząc po stronie Krzyżaków w krucjatach północnych przeciwko Litwinom . 

Zostało to ustalone w 2010 roku po podejściu osteobiograficznym do identyfikacji szkieletu kobiety, który został z nim pochowany, który nadal był dostępny do analizy przy użyciu nowoczesnych metod opracowanych od czasu odnalezienia szczątków w 1981 roku. teraz myślał, że po jego śmierci skarbiec został powiększony, aby pomieścić ciało jego siostry, Maud de Lucy, która zmarła w 1398 roku.


The identity of St Bees Man is now almost certain to have been that of Anthony de Lucy, who may have been born in 1332/1333 and was probably killed in 1368, fighting for the Teutonic Knights in the Northern Crusades against the Lithuanians.[3][4] This was established in 2010 after an osteobiographical approach was taken in identifying the skeleton of the woman who was buried with him, which was still available for analysis using modern methods developed since the remains were found in 1981. It is now thought that after his death the vault was enlarged to take the body of his sister, Maud de Lucy, who died in 1398.



Możliwe, że Anthony de Lucy został wysłany na krucjatę na Litwę przez Thomasa de Beauchamp, 11. hrabiego Warwick , który został wyznaczony na stanowisko nadzorcze nad Strażnikami Marchii w 1367, po tym, jak de Lucy sprawił kłopoty Anglikom. Granica szkocka (na przykład najazd na Annandale ). Warwick był wcześniej na krucjacie na Litwę i prawdopodobnie widział sposób na przekierowanie kłopotliwej energii de Lucy z dala od szkockich Marchii . (Trzej synowie Warwicka również podróżowali z de Lucy.)

Potwierdza to list napisany przez Johna De Moultona z Frampton do żony w 1367 roku; „Anthony de Lucy i ja i cała nasza firma zmierzamy w stronę części Spruz [tj. Prusy ]...” wraz z Richardem de Welby „moim towarzyszem”. Wydaje się, że John De Moulton również zginął w Nowym Kownie , wraz z sir Rogerem Felbriggiem, rycerzem z Norfolk. 

Moultonowie mieli bliskie powiązania rodzinne i wieloletnie z rodziną Lucy.

Anthony był ostatnim z męskiej linii, a majątki de Lucy przeszły na Maud po jego śmierci. Maud odziedziczyła również znaczne majątki po śmierci swojego pierwszego męża Gilberta de Umfraville w 1380/81 roku i prawdopodobnie w celu sprzymierzenia się politycznie z rodziną Percy, Henry Percy kupił opłatę licencyjną na ziemiach Gilberta, a tym samym rękę Maud w 1381 roku.

O związku Maud z St Bees świadczy istniejący kamień w dzwonnicy klasztoru, na którym znajdują się poćwiartowane ramiona rodzin de Lucy i Percy. Maud nalegała na to ćwiartowanie jako część umowy
małżeńskiej, prawdopodobnie po to, aby ramiona de Lucy zostały uwiecznione.

Maud's connection with St Bees is proven by an existing stone in the priory belfry which carries the quartered arms of the de Lucy and Percy families. Maud insisted on this quartering as part of the marriage agreement, probably so that the de Lucy arms should be perpetuated.




Mediaeval grave slab, St Bees Priory.



Film z autopsji znalezionego ciała.

Na filmie, który ja widziałem (który zapamiętałem jako czarno - biały) były inne sceny, min. pokazywano narządy wewnętrze, a wątrobę w jasnym kolorze patolog pokazywał do kamery i ciął skalpelem pokazując jak wewnętrzna struktura wystawiona na powietrze błyskawicznie ciemnieje. 

A może to było na odwrót? 





No dobra.

Zrobiłem wtedy rozeznanie, ponieważ wydało mi się to podejrzane, że targali trupa przez pół Europy. Przede wszystkim jego potylica wydała mi się podobna do głowy .... Jagiełły z wizerunku na obrazie z Krakowa. 

Postronek na szyi oznacza, że to był jeniec - bardzo cenny jeniec, może nawet - łup jakich mało! - skoro tak daleko go wieźli...





Moim zdaniem może to być ktoś z rodu Giedyminów. 



Były tam zaginięcia, ktoś wpadł pod lód, albo:



Margiris lub Margis (zm. 25 lutego 1336) był średniowiecznym księciem litewskim żmudzkim , wymienionym przez Caspara Schütza za pośrednictwem Wiganda z Marburga jako bohaterski obrońca twierdzy Pilėnai 1336 roku. inni obrońcy postanowili popełnić zbiorowe samobójstwo, paląc zamek i nie pozostawiając łupu dla wroga. [1] Ten epizod z krucjaty litewskiej spopularyzował się w XIX-wiecznej fali romantycznego nacjonalizmu , a Margiris traktowany jest na Litwie jako bohater narodowy.

Na początku 1329 r. Jan Luksemburski , król czeski , przyłączył się do krzyżackiej krucjaty przeciw Litwie i zdobył Medvėgalis . W czasie kampanii król Jan został wyzwany na pojedynek przez Litwina. Incydent ten jest krótko wspominany w kilku współczesnych kronikach, m.in. Franciszka z Pragi i Piotra z Żytawy , ale szczegółowo opisany tylko przez Jeana d'Outremeuse. [4] Po złamaniu zasad pojedynku Margiris musiała zapłacić okup. Uczynił to z monetami wybitymi przez Ludwika IV, cesarza rzymskiego , które najprawdopodobniej zostały skradzione podczas najazdu Litwinów na Brandenburgię w 1326 r.[5] 

Kronikarz d'Outremeuse dalej krótko wspomina syna Margiris, który wyjechał do Francji i poślubił hrabinę Clermont. [2] Na podstawie tych informacji litewski historyk Alvydas Nikžentaitis doszedł do wniosku, że Margiris zajmował wysoką pozycję w społeczeństwie litewskim lub król Czech nie zaakceptowałby go jako równego i odmówiłby pojedynku, a Margiris nie uzyskałby udział łupów wojennych . [5] Nikžentaitis stwierdził dalej, że Margiris mógł być synem Butwidasa i bratem Giedymina , wielkiego księcia litewskiego . [5]Inni historycy zauważyli jednak, że dzieło d'Outremeuse bardziej przypomina dzieło literackie niż historycznie dokładną kronikę [6] i wyrazili wątpliwości, czy ta Margalis jest identyczna z Margiris. [7]

W lutym 1336 r. Zakon Krzyżacki zorganizował kolejną wielką wyprawę na Litwę. W ich sile znajdowali się Ludwik, margrabia brandenburski , hrabiowie Henneberg i Namur oraz inni szlachcice z Francji i Austrii. [8] W sumie, według Wiganda z Marburga , było 200 szlachciców. Inna niemiecka kronika, znana jako Der Chronist von Wolfenbüttel , liczyła łącznie 6000 żołnierzy. [6] 

Siła ta zaatakowała Pilėnai twierdza (jej lokalizacja nie jest znana). Wigand z Marburga wspominał, że twierdza mieściła 4000 osób. Próbowali zorganizować obronę, ale siły krzyżackie były zbyt silne. Nie widząc nadziei, obrońcy postanowili spalić swoją własność i popełnić masowe samobójstwo. [8] Wigand opisał księcia litewskiego (jego nazwisko pominięto w zachowanym łacińskim tłumaczeniu kroniki Wiganda), który do końca stawiał opór. Następnie zabił swoją żonę i lojalnych strażników. [6] Caspar Schütz , który posłużył się oryginałem Wigunda, rozwinął bitwę, dodając więcej dramatycznych i heroicznych detali. Schütz podał nazwisko księcia (Marger lub Margiris) i popełnił samobójstwo. [6]Margiris i jego bohaterska opowieść o desperackiej obronie i poświęceniu rozprzestrzeniła się, zainspirowała inne utwory, w tym polski poemat Margier Władysława Syrokomli z 1855 roku, i stała się popularna na Litwie. [8]





Margiris , obrońca Pilėnai , jest często wskazywany jako najbardziej prawdopodobny kandydat na czwartego brata. Kroniki Hermanna de Wartberge wspominają, że w 1329 Giedymina i jego dwaj bracia najechali Inflanty. [7] W tym czasie Vytenis już nie żył, a Fiodor był prawdopodobnie zajęty osiedleniem się w Kijowie. Jeden z tych dwóch braci musiał być wtedy Vainiusem; tożsamość pozostałych wciąż dziwi historyków. Alvydas Nikžentaitis sugeruje, że był Margirisem, ponieważ źródła świadczą o jego wysokim statusie i bogactwie. [7] Źródła wspominają o jednym synu Margirisa, który został pojmany przez Krzyżaków wkrótce po samobójstwie ojca w 1336 roku i nie wrócił. [7]



Jedyną bezpośrednią pisemną wzmianką o siostrze Giedymina jest legenda opisująca zabójstwo dwóch franciszkanów , którzy przybyli do Wilna , by szerzyć chrześcijaństwo. [13] Legenda ta została po raz pierwszy przedstawiona w Kronice XXIV Generalium , kronice spisanej przed 1369 rokiem. Wydarzenia miały miejsce prawdopodobnie około 1340 roku, a niektórzy naoczni świadkowie mogli jeszcze żyć, kiedy kronika była pisana. 

Według legendy kazanie brata Ulricha rozgniewało mieszczan. On i jego towarzysz, Marcin, zostali schwytani i przyprowadzeni przed Giedymina, który nakazał zabić braci. Ulrich był torturowany, a jego ciało wrzucono do rzeki. Ciało Martina uratowała siostra Giedymina, prawosławna zakonnica. Pochowała Martina w klasztorze, w którym mieszkała.[14] Legenda była prawdopodobnie podstawą legendy o 14 franciszkańskich męczennikach wileńskich , po raz pierwszy odnotowanej w Kronice Bychowca . 





Ta legenda wraz z :

 Kronikarz d'Outremeuse dalej krótko wspomina syna Margiris, który wyjechał do Francji i poślubił hrabinę Clermont - to może być rebus. 

No i nie ma litewskich świadków śmierci Margilisa : 

który do końca stawiał opór. Następnie zabił swoją żonę i lojalnych strażników.... i popełnił samobójstwo.

Obiektywna ocena wydarzeń jest trudna, jeśli nie niemożliwa, ponieważ wszystko, co wiadomo o Pilėnai, pochodzi z jednego źródła, od niemieckiego kronikarza, który widział Litwinów jako pogan i wrogów. Chociaż istnieją pisemne dowody na temat samobójstw na średniowiecznej Litwie, Pilėnai jest jedynym znanym przypadkiem, w którym władca zabił własnych ludzi. [4]




Mamy to podobieństwo do historii osoby pochowanej obok kobiety w Klasztorze St Bees.



Zgodne są:

- obecność jakiejś kobiety obok ciała - siostra 

- śmierć w wyniku obrażeń

- jakaś czynność została wykonana z ciałem

- ciało zostało "uratowane" 

- i pochowane przez kobietę zakonną u niej - czyli z nią i w klasztorze



Trzeba by to zbadać.





Powiązane notki:



https://maciejsynak.blogspot.com/2022/02/hss.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2022/01/amenhotep.html








https://en.wikipedia.org/wiki/Family_of_Gediminas#Sons

https://en.wikipedia.org/wiki/Family_of_Gediminas

https://en.wikipedia.org/wiki/Margiris

https://en.wikipedia.org/wiki/Pil%C4%97nai



















Klasztor św. Pszczół i tajemnica św. Pszczół.




Być może ten nagłówek jest trochę mylący, ponieważ nie jest to jedna zagadka, która wiąże się z St Bees Man, ale kilka, ponieważ nie możemy być pewni, kim był, kiedy umarł, ani czym lub kto spowodował obrażenia, które spowodowały jego śmierć. Jest fascynującą, jeśli nie nieco makabryczną zagadką; ludzką zagadką, która dopiero niedawno odkryto po upływie wielu wieków.








Jego szczątki ujrzały światło dzienne w Zakon St Bees w Cumbrii, w sierpniu 1981 roku, kiedy archeolodzy wykopali ruiny za południowym transeptem odkryli Znajdował się w skarbcu, od dawna nie wypełnionym, a w towarzystwie żeńskiego szkieletu. Otwierając trumnę myśleli, że znajdą w środku tylko kolekcję gołych kości, ale ich oczekiwania miały być całkowicie pokręcone. Ku swemu zdumieniu znaleźli się w konfrontacji z widokiem niezwykle zachowanego ciała; ciała człowieka, który został położony na spoczynek w pewnym momencie średniowiecznego okresu. Zawinięty w len nasączony woskiem pszczelim, cały związany sznurkiem, został zabrany do szpitalnej kostnicy, gdzie tkanki miękkie ciała zostały poddane dogłębnej analizie. Stwierdzono, że organy wewnętrzne i oczy uległy ograniczonemu rozkładowi, a w jamie klatki piersiowej mężczyzny pozostało nawet trochę płynnej krwi.



Ustalono, że zmarł gwałtowną śmiercią, jego płuca zostały przebite przez kilka złamanych żeber, a metodą radiowęglową  umieszczał pogrzeb między 1290 a 1500. Chociaż nosił pętlę na szyi, nie sądzi się, że przyczyniło się to do jego śmierci. Charakter jego obrażeń, do których zaliczała złamana szczęka, doprowadził do spekulacji, że doznały ich podczas upadku z konia, prawdopodobnie w walce, a nawet w walce.

Jego fizjologia wskazuje na to, że miał około czterdzieści lat, gdy zmarł, a po szeroko zakrojonych dochodzeniach dotyczących źródeł historycznych uważa się za wysoce prawdopodobne, że ciało należy do Anthony'ego de Lucy He Teutoniczni Rycerze przeciwko pogańskim Litwinom. Jednak Robert z Harrington, który został pochowany w St Bees w 1297 roku, jest także kandydatem.

Ponieważ de Lucy zmarł na Litwie w 1368 roku, wydawałoby się, że jego szczątki, jeśli rzeczywiście są jego, zostały zabalsamowane i wróciły do domu na pochówek. Wydaje się to prawdopodobne, ponieważ badanie masy ciemnych włosów, które znaleziono owinięte wokół jego ramion, sugeruje taką datę. W przeciwieństwie do swoich, nie nosił śladu siwości, a spekulowano, że włosy należały do jego żony i zostały zabrane ze sobą na krucjatę. 

Zamek ten można obejrzeć na specjalnej wystawie w zakonie, wraz z innymi przedmiotami znalezionymi przy zwłokach, takimi jak długość sznurka konopnego i wata holownicza, która była zapakowana przez oczy i usta. Jeśli chodzi o szkielet żeński, uważa się, że może należeć do siostry de Lucy Maud (zmarła 1390) a nie do jego żony.

To niezwykłe odkrycie powstało nadprzyrodzoną opowieść, w której pogańskie wierzenia i praktyki średniowiecznej Litwy rzucają niespodziewany cień na spokojną angielską para



































Herb z St Bees przypomina odwrócony polski herb o czeskim rodowodzie - Odrowąż, albo jedną z wersji herbu Lis.

Ale to może po prostu jakiś angielski herb. No i nie wiemy, czy ma to związek.













Legenda herbowa

W roku 1058 Kazimierz Odnowiciel w pościgu za pustoszącymi kraj Litwinami i Jadźwingami doszedł pod Sochaczew. Wysłany na zwiad z garstką żołnierzy rycerz z rodu Lisów natrafił nad rzeką na silny oddział nieprzyjaciół. Nie mogąc atakować, przemyślnie wystrzelił wysoko zapaloną strzałę, wzywając posiłki. Pomoc wkrótce nadeszła i wziętych w dwa ognie nieprzyjaciół pokonano bez trudu. Wdzięczny Kazimierz Odnowiciel nadał dzielnemu rycerzowi herb ze strzałą w tarczy, jego dawny znak – lis – został umieszczony w klejnocie[potrzebny przypis].





https://www.youtube.com/watch?v=onrj4FGQDgw

https://www.youtube.com/watch?v=g1vqjdIO0DI


https://www.stbees.org.uk/home/village/st-bees-man/

https://www.reddit.com/r/medieval/comments/5jfo37/rare_footage_from_the_autopsy_of_the_body_of_an/

https://en.wikipedia.org/wiki/St_Bees_Man

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lis_(herb_szlachecki)#Etymologia