Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manipulacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manipulacje. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 października 2020

Celtowie

 

Notatka z filmu:

Celtowie: krew, żelazo i ofiary

26 sierpnia 2020, 11:40

Film angielskojęzyczny 3 odcinki


Prowadzący:

  • ujmująca Blondynka z brytyjskim akcentem

  • Blady Typ o czarnych długich włosach – mówi z wyraźnym obcym akcentem – być może to Niemiec, albo Szwajcar.


Ponadto – tam, gdzie udają się prowadzący występują również Goście, czyli miejscowi przedstawiciele nauki.


Na tym kanale widziałem już ciekawy film o Pompejach i mniej ciekawe produkcje o Egipcie – tj. bardziej nastawione na atrakcyjność wizualną, niż na rzetelną robotę naukową. W tego typu filmach zgromadzeni naukowcy(?) na przemian powtarzają te same treści, tyle że innymi słowami, które często nic nie wnoszą – ten zabieg ma na celu wydłużenie czasu filmu – krótko mówiąc film zrobiono po to, by go sprzedać (zarobić na nim) do telewizji, nie wnosi nic ciekawego.


Film o Celtach (po angielsku: Keltowie) nie wygląda na tanią sensację spod znaku NG, albo kanału History, jednak powiela tendencyjne treści.


Cały film często powtarza się fraza, że „mieli oni dziwne i okrutne rytuały”.

Słowo „dziwne” już go dyskwalifikuje jako film oparty o naukowe dociekanie.

Ale Goście też czasami opowiadają rzeczy, które wymykają się z tego powierzchownego schematu.


W austriackim Hallstadt – znaleziono ok. 5 tyś celtyckich pochówków, zawierających artefakty świadczące o tym, że za życia byli to ludzie bardzo bogaci, posiadający przedmioty o bardzo kunsztownym ozdobnym wykonaniu. Jednocześnie stwierdzono – po analizie kości - że ludzie ci całe życie ciężko pracowali. Bogactwo społeczeństwa z Hallstadt brało się z wydobycia niezwykle cennej soli kamiennej.

A więc w starożytnych czasach nie tylko elity były bardzo bogate, ale także „szeregowi” obywatele.

Najwyraźniej kopalnie soli nie należały do jednej rodziny, klanu czy sitwy, która by innych trzymała w garści za pomocą miecza. Wszyscy mieszkańcy kolektywnie pracowali i odnosili korzyści ze swej pracy.

Inaczej pamiętamy np. zakon joannitów, czy innych „kolonistów” z zachodu, którzy twierdzili, że oto ta rzeka teraz jest ich własnością i jak chcesz łowić ryby, to musisz im zapłacić haracz. Ktoś powie: „ale Joannici dostali tę ziemię od jakiegoś słowiańskiego pana, który stosował tą samą filozofię”. No właśnie nie jestem pewien, moim zdaniem ci słowiańscy panowie to potomkowie 5 kolumny i ten obyczaj zastosowali powolną drogą przyzwyczajania – gotowania żaby.

A dzisiaj – chciałoby się jeszcze zapytać...? Dzisiaj nasza dziesięcina to ok. 80% tego, co zarobimy....


Heuneburg w Niemczech – czytane przez lektora jako Chojneburg – tu przychodzi mi na myśl, że pierwotnie jest to zapewne nazwa słowiańska oznaczająca zamek\ gród na wzgórzu jak: Chojna\ Chojnik\ Chełm.

patrz wiki: Nazwa miasta Chełmno jest bardzo stara i ma charakter topograficzny – pochodzi od słowa chełm, oznaczającego „wzgórze”. Chełmno – to dosłownie osada na wzgórzu. Najstarszy zapis to Chołmien. Od tej nazwy powstały niemieckie nazwy Colmen, a potem Culm[6].

Do budowy twierdzy w Heuneburg użyto cegły z błota suszonej na słońcu, co ma świadczyć o wpływach fenickich.

Wiki: „ W miejscu starych umocnień wzniesiono wysoki na cztery metry mur z blankami z cegły suszonej na słońcu. Mamy tu widocznie nawiązania do cywilizacji basenu Morza Śródziemnego. Prawdopodobnie w celu ochrony przed szkodliwymi dla cegły warunkami atmosferycznymi zewnętrzna część murów była pokryta zaprawą wodoodporną. Na odcinku północno-zachodnim w mur wbudowano co dziesięć metrów prostokątne wieże. Na południu znajdowała się brama w kamiennych łożyskach oraz podwójna fosa. Kolejną cechą nawiązującą do cywilizacji śródziemnomorskiej była pionowa i regularna zabudowa grodu. „

Ciekawe – bo zabudowa Zakazanego Miasta w dzisiejszym Pekinie w Chinach również ma charakter regularny i prostokątny.




Podobnie Angkor Wat w Kambodży.




A także Toprak – Kała w Uzbekistanie – i wiele innych.




Dlaczego Celtom odmawiać zdolności do fortyfikowania na planie prostokątnym? Tym bardziej, że ich sztuka określana jest jako bardzo kreatywna, zaawansowana, wyszukana, wyrafinowana?

Film pełen jest takich sprzeczności – z jednej strony chwali się wyrafinowaną sztukę Celtów, z drugiem cały czas epatuje tendencyjnymi określeniami jak „watahy”, „dzikie”, „dziwne rytuały”. Skoro Celtowie nie raz dokonali pogromu „cywilizowanego” Rzymu – to czy nie znaczy to, że byli lepiej zorganizowani?


Hochdorf – bardzo bogaty grób zawierający min. olbrzymi kocioł wypełniony miodem pitnym.



Kocioł z Hochdorf


Blondynka: cytat z pamięci: Celtowie to „zamożna, wyrafinowana, uporządkowana kultura”


cytat z pamięci

„Plemiona epoki żelaza mówiły podobnymi językami”.


Bardzo ciekawa uwaga, pasuje do mojej koncepcji, że wszyscy ludzie pochodzą od jednego Stwórcy (a może Odtwórcy?), który obdarzył ich jednakową kulturą i językiem – co uległo zmianie po obaleniu raju i babelońskim „pomieszaniu języków”, które polegało nie na nagłej zmianie lecz na powolnym zmienianiu znaczenia słów (zobacz – metoda kaizen, albo – za chwilę – tekst o nawykach), aż do regularnego wymyślania nowych określeń i wprowadzania ich do społeczeństw, kończąc na powstaniu nowych języków.


John Koch z Fontabella? w Hiszpanii – o bożku Luga – na kamieniu zapis celtycki alfabetem fenickim

Słowo „barbarzyńcy” to osoby spoza kręgu cywilizacji grecko-rzymskiej.

Słowo “barbarzyńca” pochodzi od łacińskiego słowa barbarus, które oznacza “cudzoziemca”. W odczuciu antycznych Rzymianin barbarzyńcą był każdy kto nie był Rzymianinem.

Naturalnie Rzymianie swoje słowo przejęli od Greków, którzy na wszystkich nie-Greków mówili barbaros. Było to określenie na niecywilizowane ludy


Ale mówili tak również na Persów - czy kulturę perską uznajemy za niecywilizowaną?? Na pewno nie. - MPS.

Wraz z ekspansją Rzymu i zdobyciem mocarstwowej pozycji w obrębie Morza Śródziemnego Rzymianie zaczęli coraz częściej używać słowa “barbarzyńca”. Terminem tym określano według własnych gustów: cudzoziemców, plemiona celtyckie, politycznych oponentów, we wczesnym okresie cesarstwa chrześcijan, a w późnym wyznawców bogów rzymskich.


Także:

Wyobrażenie barbarzyńcy zmieniło się z neutralnego, kiedy to terminem tym określano ludy obcojęzyczne, na negatywne, gdy poczęto określać nim ludzi nieopanowanych, zdziczałych i nieposkromionych. W czasach dzisiejszych nabrało jeszcze gorszego znaczenia, czego przykładem są podane wyżej synonimy, do tego hasła, np. morderca, zbrodniarz, czy bestia. Grecy nie posiadali odpowiedniej wiedzy na temat ludów spoza swoich terytoriów i dlatego też nazywali ich tym niewdzięcznym mianem.

Zobacz:

https://maciejsynak.blogspot.com/2020/10/barbarzyncy-grecki-czarny-pijar.html


Ponadto w filmie ukazane są reżyserowane scenki ilustrujące np. bitwy czy wydarzenia, o których mowa. Obraz wówczas ma nałożony ciemny filtr – postacie Celtów są wówczas mocno mroczne, szare, brudne, zaś Rzymianom kolorytu dodają czerwone w oryginale płaszcze.


Celtowie w scenkach pokazani są jako rozwydrzona dzika tłuszcza – krzyczą, robią srogie miny, mają potargane nieuporządkowane włosy i brody, krawędzie ubrań poszarpane, jakby krzywo wycięte nożycami z kawałka sukna.


Paradny złoty hełm celtycki


Rzymianie zaś są raczej ogoleni, schludnie odziani, swoją postawą i mimiką wyrażają spokój i pewność siebie - pomimo tego, iż w przedstawionej scenie są pokazani tuż przed klęską z rąk Celtów. Krawędzie ich ubrań są wykończone prosto, zakończone obszyciem, tj. zabezpieczone przed pruciem.





Dywan Pazyryk – najstarszy znany zachowany dywan na świecie, prawdopodobnie wytworzony na terenach pozostających pod wpływem starożytnej Persji w III wieku p.n.e.

Celtowie na pewno posiadali podobne umiejętności w kwestii "krawiectwa" - zabezpieczenia i zdobnictwa ubrań.



W scenkach z Celtami często występują mężczyźni w zaawansowanym wieku – wręcz starzy - mocno pomarszczeni na twarzy i wychudzeni. A przecież w tamtych czasach – epoka żelaza – długość życia to trzydzieści kilka lat! Nieźle trzymali się ci Celtowie... czyżby zachowywali szeroką dobrze zorganizowaną opiekę nad starszymi i posiadali wysoko rozwiniętą medycynę, hę?


Skład osobowy drużyn rzymskich to mężczyźni w sile wieku i młodzi, dobrze odżywieni lub odznaczający się tężyzną.


Obraz czasem mówi więcej niż słowa – takie ukazanie tych dwóch grupy sprawia, że widz wyrabia sobie opinię o nich nie pod wpływem treści mówionych, ale pozostaje pod wpływem obrazu.

Nawet jeśli autorzy filmu twierdziliby, że starali się o obiektywizm – nic z tego do nieuważnego widza (np. do młodzieży) nie dotrze.

Scenka w domu Rzymianina - „horda” Celtów wpada do domostwa, Rzymianie stoją spokojnie i dumnie, zgromadzeni w jednym pomieszczeniu, patrzą się na wrogów z wyższością. Jedne z Celtów chwyta Rzymianina za brodę, ten uderza go.

To już ewidentnie chwyt propagandowy pokazujący Rzymian w dobrym świetle, a Celtów jako głupich.


Celtycki wódź Brennus pokonał Rzymian – zgodził się odstąpić od złupienia Rzymu w zamian za okup – pół tony złota.


Co do Celtów słowa padają wprost: "Brennus oszukał Rzymian stosując cięższe odważniki."


Co do postępków Rzymian – przemilczenie albo dookoła.


„cywilizowane imperium rzymskie” - imperium, co dostało lanie od barbarzyńców

„starożytny lud – Celtowie” - i dalej - „wydaje się należeć do dzikich i pierwotnych czasów”

wytrych: „wydaje się należeć”



Celtycka złota fibuła - zapinka



Bród La Tène, Neuchâtel w Szwajcarii

Znaleziono tam mnóstwo broni – rozumiem, że skoro był to bród, więc było to miejsce uczęszczane i być może stanowiło punkt strategiczny – a więc pewnie często prowadzono tam walki – otóż nic z tego, wg prowadzących i Gościa:


Celtowie mieli wyrafiną sztukę i rzemiosło, ale skrywa to mroczną twarz ich kultury, dzikie obyczaje i rytuały.

uważa się”, że znaleziona tam broń to ofiara dla bóstwa

krwawe ofiary bożkom

piękno przenikało się z niezwykłym okrucieństwem


Skąd oni wiedzą, że były krwawe ofiary z ludzi i okrucieństwo??? Jakie na to dowody? No, nie ma. Ani nawet jednego trupa nie pokazali. Po prostu tak się „uważa”.


„Łupieszcze watahy”

Używanie w stosunku do Celtów określenia „podboje” sugeruje, że oni nie byli u siebie.


A czy przypadkiem nie jest tak, że nazwa Celtowie, to tylko czasowa nazwa na tubylców z Europy? Inna nazwa – Keltowie (po angielsku).

Wg mnie ludzie rozeszli się po Europie z jednego źródła, a następnie powstały między nimi drobne różnice w obyczajach i języku (potęgowane potem metodami Cywilizacji Śmierci)– ci od protoplasty Kokosza zaczęli być przez sąsiadów nazywani Kokoszanami, ci co zostali rybakami nad Wielkim Jeziorem – Jezioranami, ci co zamieszkali w górach – Góralami, inni Miechami, inni Smitami, jeszcze inni Drewlanami itd. itd.

A Rzymianie nazywali ich Sklawinami, Wenedami albo jeszcze inaczej. Celowo wymyślali nowe nazwy i używali kilku nazw na jeden lud (patrz np. Celtowie – Keltowie, Hindu - Indu – India – Indie, Prusowie – Prusy - Prusacy), aby zniekształcić dzieje i utrudnić dochodzenie – kto tak naprawdę jest/był na swojej ziemi, a kto jest najeźdźcą i nie ma do niej praw.


Jeszcze raz zacytuję autorów filmu:

„Plemiona epoki żelaza mówiły podobnymi językami”.



Wykopaliska w starożytnym Gordion w Turcji.

Blondyna:

"Obcięte głowy to cecha charakterystyczna pobytu Celtów."

Nie wyjaśnia jednak dlaczego.


Pokazuje czaszkę kobiety i wklęśnięcie na jej powierzchni. Twierdzi, że kobieta zginęła od uderzenia w głowę. Uderzenie w głowę to śmierć „w okrutny sposób”.


Ciekawe co na to gladiatorzy – niewolnicy kupowani z myślą o tym, że będą ze sobą walczyć na śmierć i życie ku uciesze gapiów – rzymska rozrywka od 3 wieku p.n.e.


No i skąd ona wie, że to było celowe uderzenie w głowę, a nie dajmy na to: doniczka spadła z okna, albo ja wiem: potknięcie i upadek na plecy??


„niektórzy sądzą, że”

„ale nie jestem pewna, że są to ofiary z ludzi”


To po co najpierw gada, że były, skoro podsumowuje – „nie wiem”?


„Celtycka ojczyzna – Galia”


pod wodzą Wercyngetoryksa - „wataha partyzantów”.

Cała wiedza pisana o Celtach pochodzi od Rzymian, nie mamy więc dowodów z innych źródeł, że pisali prawdę.


Wojownik z Glauberg – grób wypełniony bogatymi wyrafinowanymi ozdobami ze złota.

Alesia (Alezja)


Blady Typ rozmawia z Gościem o technice wojennej min. o kolcach rzymskich. W trawie podrzucano metalowe haki i kolce z zadziorami – kto nadepnął na taki kolec, musiał liczyć się z tym, że ostrze przebijało stopę – było to bardzo dotkliwe jeśli nie po prostu śmiertelnie niebezpieczne.


Blady Typ mówi (dokładny cytat): „wdepniesz w to i kwilisz jak świnia” - śmieje się. Zachowanie typowe raczej dla prymitywa, albo osoby niedojrzałej. Postawa moim zdaniem co najmniej szowinistyczna, choć w innym miejscu wspomina, że ma korzenie celtyckie.


O Celtach: „byli zaawansowanymi technologicznie.... szanowanymi...”


pod Somą - „odbyła się tu rzeź, która pokazuje straszne oblicze Celtów”

Ale jak Rzymianie perfidnie podrzucali kolce i machali mieczem to „ok” ?


„stały się obiektem celtyckich rytuałów” - ale jakich nie mówią i skąd wiadomo o tych rytuałach - też nie.


O szczątkach Rzymian:

  • miednica przebita włócznią

  • rana cięta na obojczyku

  • brak głów

  • kości długie – uderzenie mieczem


Czyli normalne ślady walki.


Wg Strabona – u Celtów panuje zwyczaj wieszania głów wrogów przy koniach.

Archeolog zwraca uwagę, że „pułapka zadana przez rzymskich pisarzy – postrzeganie Celtów jako bezwładnej hałastry”.


Łuk Tyberiusza w Orange we Francji.

Blondyna chyba cytuje napis na Łuku: „3 miliony Galów – 1 mln zabił, 1 mln wziął do niewoli – dziś byśmy to nazwali ludobójstwem”

wytrych co do Rzymian: „byśmy to nazwali”

Tymczasem Wercyngetoryksa publicznie uduszono w Rzymie.


O Celtach: „kultura, która rozciągała się od Turcji po Francję” - no właśnie... mówili podobnymi językami.... więc może jednak IMPERIUM??!!


„Cezar dokonał inwazji na wyspy (brytyjskie) zajmując południowo-wschodnie ziemie”

Celtowie: „odpowiedzieli terrorem


Bardzo mi to przypomina retoryką o Niemcach i Polakach jaką można spotkać w niektórych książkach „regionalnych”, a także oczywiście w internecie:

  • o Polakach co po wojnie rozbierali poniemiecki poczołgowy złom na części - „rabusie”,

  • o pieniądzach w kokpicie wydobywanego samolotu niemieckiego - „własność pilota” - choć „właściciel” leży obok w paru kawałkach...

    O niemcach zawsze neutralnie – o Polakach zawsze źle.


Cezar: „natknął się tam na zaawansowaną technologię” - bardzo ciekawe zdanie.


plemię Icenów i ich przywódczyni – Boudika.


Celtycki złoty naszyjnik tork – „wyzwanie nawet dla współczesnych złotników”.

Celtowie prowadzili „ożywiony handel, mieli min. dostęp do rtęci z Hiszpanii”.


Celtycki naszyjnik ze złota - tork.



Colchester – stolica celtyckich Trenowantów - „przywitali Rzymian z otwartymi ramionami” - a jednocześnie – pojawił się tam Cezar Klaudiusz „by odebrać kapitulację”.


Dalej:

Elity celtyckie mogły zachować część władzy jeśli zgodziły się oddać swe ziemie pod władzę Rzymu.


Prasutagus władca celtycki podzielił królestwo – pół dla Nerona, pół dla swoich córek, jednak Rzymianie uznali, że po jego śmierci umowa wygasła i zanegowali ten podział - nie spodziewali się „mściwej Boudiki” - jego córki.

O Rzymianach: „to przebiegłe zajmowanie ziem doprowadziło do wybuchu powstania”


Pamiętamy: „Brennus oszukał Rzymian”, Boudika była „mściwa”, a nie praworządna, zaś cezar był po prostu „przebiegły”.


„Rzym nie uszanował ani testamentu króla, ani królowej Boudiki – wojska otrzymały rozkaz zajęcia całego terytorium Icenów.

Kiedy Boudika odmówiła – Rzymianie pokazali, kto tu rządzi.

Królowa została publicznie wychłostana, a jej córki zgwałcone”.


W dodatku: „kłótnia o spadek skończyła się...”


Zwracam uwagę:

nie „okrutnie zgwałcone”,

nie „Rzymianie pokazali swe okrutne dzikie oblicze”,

tylko: „zgwałcone”


nie „oszustwo, napaść i grabież” tylko „pokazali, kto tu rządzi”

nie „napaść, grabież i mordy”, tylko „kłótnia o spadek”



Dalej:

„Celtowie mieli tysiące dwukołowych rydwanów” i zaawansowaną organizację na polu bitwy – rotacja wojowników - zmęczonych odbierał rydwan, pozostawiając wypoczętych zmienników. Niestety pokazano rekonstrukcję tylko jednego rydwanu...


Pokazuje celtycki miecz – komentarz:

„Znasz kogoś całe życie, a on zostaje przecięty na pół”.


Że niby mam się użalać nad Rzymianami??


„Boudika ruszyła na Camodulum (Colchester) – spokojną osadę teraz ludności rzymskiej – z Trenowantami”, którzy chcieli odbić niegdyś swoje celtyckie miasto.


„Nie okazując żadnej litości Celtowie wymordowali rzymskich mieszkańców”


Oj, tam, zaraz „wymordowali”... i to „bez litości”

A nie można było powiedzieć: „dokonali inwazji ziem”, albo dajmy na to: „otrzymali rozkaz zajęcia”, albo może „nie uszanowali woli Rzymian” tudzież „pokazali, kto tu rządzi”??

Hę??



Pokazuje ozdoby rzymskie znalezione w Camodulum – w porównaniu z celtyckimi bardzo prymitywne, choć pewnie to nie były precjoza należące do elity.

„Ta biżuteria ukazuje nam przerażającą rzeczywistość”

„Jesteśmy więc świadkami przerażającej chwili”.

Ozdoby są zwęglone – nie wiadomo od jakiego pożaru, ale wiadomo.... wszystkiemu winni Celtowie, są to:

„Fizyczne dowody zbrodni Boudiki na tamtych ludziach”



Rzymianie chcieli zniszczyć druidów uważając ich za siłę napędową Celtów. I jak w dobrej propagandzie:

„Rzymianie uważali ich za zagrożenie”

„(druidzi) strzegli mrocznej i tajemnej wiedzy”



Hibernia czyli Irlandia.

W bagnach Irlandii znajdowano zmumifikowane ciała.

Twierdzą, że Celtowie rytualnie mordowali ludzi i porzucali w bagnie, bo „bagno to miejsce święte”. To informacje z zapisków – ale na pewno rzymskich, bo przecież innych nie ma.


Wpadlibyście na to? Że śmierdzące bagno to święte miejsce??

Nie, że topiono tam dajmy na to morderców, albo zdrajców, ale że to były ofiary z ludzi dla jakiś bożków.


Zadziwiające.


Przypomina mi się wypowiedź pewnego księdza, chyba w Radiu Plus, że „śmierć na krzyżu była to najbardziej hańbiąca śmierć” jaką można sobie wyobrazić.

Była „nawet gorsza niż utopić się w gnojówce” - pamiętam te słowa do dzisiaj, mimo że minęło od tej audycji z 15 lat.


Co kraj to obyczaj, co człowiek to inne zdanie – jednemu bagno śmierci, a innemu pachnie konwaliami.



Zmumifikowany w bagnie trup w ramionach miał zrobione dziury wypchane jakimś drewnem(?).

W trzewiach „ofiary” znaleziono 300 pestek tarniny – bardzo kwaśnej śliwki – i był to wg naukowców „posiłek rytualny”. 

A nie dajmy na to – tortury?? Zjeść 300 śliwek z pestkami wielkości 1 cm??


„Wg zapisów rzymskich Celtowie uprawiali rytualne królobójstwo.”

A może po prostu karali tak królów zdrajców, hę??


Historia z rytuałami, świętym bagnem i rytualnym królobójstwem ma zasłonić fakt, że nie każdy chciał przystać do Rzymian i zdrajców – a szczególnie królów - karano śmiercią: „Chciałeś złota?? Żryj śliwki dziadu!!”

A Rzymianie nie uprawiali czasami rytualnego królobójstwa??

Kto wie, czy tak Celtowie nie pisali w swoich kronikach, zanim je siepacze rzymscy nie spalili...


„A rzymskie plemnię to są straszliwi zbóje i mąciciele. Bogów oni mają wielu i królów swoich w okrutny sposób mordują na chwałe owych bożków. Kaligusa niejakiego w świątyni zwanej T E A T R U M zabili. Gajusa Cezarusa – u stóp bałwana P O M P E I U S A, Tyberiusa rytualnie udusili. Klaudiusowi osobiście truciznę podała żona jego, szalona dewota Agrypinnnda, Neronus zaś sam przebił swą szyją rytualnym kindżałem... Ci trzej tylko króle ubici byli ku czci wielkiego bożka rzymskiego zwanego D E M O K R A C Y A ...”


No i co? Kto tu jest królobójcą, hę??


Trup jest trup – jeśli Celtowie bili swoich królów na chwałę bagiennych rusałek, to Rzymianie równie dobrze - ku chwale bożka Demokracji.


„byli oni w oczach Rzymian wcieleniem brutalnej kultury”

Czyli jak Rzymianie gwałcą, chłoszczą, duszą, rabują i tak dalej.... to wcale nie są brutalni?

„nic dziwnego, że wyruszyli na nich, by zrobić z nimi (druidami) porządek”


Widać wyraźnie, że autorzy utożsamiają się z zachowaniem Rzymian i uważają wojnę za uzasadnione „robienie porządków”.



„Na południu i wschodzie Rzymianie byli terroryzowani, wg tradycji powodem było brutalne potraktowanie królowej Iceńskiej”...

A nie mordy i kradzież ziemi??

„porywając się na druidów Paulinus zaatakował Celtycką kulturę”

to jak nazwać to co robili do tego czasu?


Na końcu filmu Blondyna wspomina, że Celtowie przetrwali (albo język gaelicki, bo nie pomną już) i że są to obecnie Irlandczycy - kamera ukazuje różnych ludzi rozmawiających na ulicy – Blondyna patrzy się na nich z dystansu, uśmiechnięta jakby zadziwiona... – przypomina naukowca obserwującego małpy w środowisku zamkniętym....



Można zadać sobie pytanie: skąd taka stronniczość autorów wobec polityki rzymskiej?

  • autorzy poddają się propagandzie obecnej do dzisiaj w pracach naukowych i oficjalnym obiegu informacji


To mało prawdopodobne. Propaganda w filmie jest wręcz rażąca i nie sądzę, żeby nie wiedzieli, że ją uprawiają.

Czyli działanie celowe – ale dlaczego, skoro mowa o wydarzeniach sprzed 2000 lat??

  • metoda nadal jest w użyciu – oczywiście, współcześnie nie tylko USA – bezpośredni spadkobierca imperium rzymskiego – stosują podobną politykę.


Tak samo postępują inne państwa, np. Niemcy czy Rosja względem Polski – kradzież Kresów i zasadniczo brak kary dla faszystów po IIWŚ, zajęcie Krymu i jednocześnie rosyjskie MSZ kreuje się na obrońcę praworządności poprzez porównywanie do zbójeckiej – to znaczy, ten... tego..., chciałem powiedzieć oczywiście – imperialnej - polityki USA na Bliskim Wschodzie w Iraku czy Syrii.


Ponadto – to być może najważniejsze – chodzi o to by cały czas zasłaniać prawdę o początkach ludzkości. Demaskując politykę rzymską, być może społeczeństwa na świecie ostatecznie przestałyby ten system podziwiać, a zamiast tego kontestować krytykować czy wręcz dociekać jego genezy.


A genezą jest Wędrująca Cywilizacja Śmierci oparta o kłamstwa, pomieszanie zniekształcenie pojęć i wyzysk ekonomiczny.


W psychologii jest taki zabieg, który nazywamy „indukowaniem paranoi” - nieustanne kłamanie, fałszowanie przestrzeni medialnej i tym sposobem burzenie związków między ludźmi – jak się okazuje również za pomocą metody drobnych nawyków.





instagram - niezweryfikowana mapa






https://www.imperiumromanum.edu.pl/biografie/cesarz-kaligula/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Oczekiwana_dalsza_d%C5%82ugo%C5%9B%C4%87_trwania_%C5%BCycia

https://www.theguardian.com/science/2015/oct/04/celts-great-torque-snettisham-hoard-british-museum-alice-roberts

https://www.britishmuseum.org/collection/object/G_2001-0501-1

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:FibulaDeBraganzaMPLC.JPG

https://pl.wikipedia.org/wiki/Che%C5%82mno#Nazwa_miasta

https://pl.wikipedia.org/wiki/Heuneburg

https://de.wikipedia.org/wiki/Toprak-kala

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gr%C3%B3b_wodza_z_Hochdorf

https://www.imperiumromanum.edu.pl/ciekawostka/byl-barbarzynca-dla-rzymianina/

https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/arasy

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dywan_Pazyryk






niedziela, 4 października 2020

Chwyt babiloński

 

Opowieść o wieży Babel pojawia się w Biblii w Księdze Rodzaju:

1Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. 2A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. 3I mówili jeden do drugiego: „Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu”. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, 4rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi”. 5A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, 6i rzekł: „Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. 7Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!” 8W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. 9Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi[3] (Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 11,1-9)



Inne tradycje

  • Także u różnych ludów Ameryki Środkowej znajdowały się podobne podania.

    • Od Indian Cholula, w których mieście znajdowała się piramida schodkowa zajmująca powierzchnię trzykrotnie większą od piramidy Cheopsa pochodzi historia spisana przez dominikanina Diego Durana (1537–1588) w jego dziele „Historia Antiqua de la Nueva Espana”. Według legendy, którą miał przekazać autorowi stuletni kapłan z Choluli tuż po podboju Meksyku: na początku pojawili się olbrzymi, którzy zawładnęli ziemią i zafascynowani słońcem po nieudanych próbach odnalezienia jego wschodu i zachodu postanowili zbudować bardzo wysoką wieżę, która dosięgałaby nieba. Prace były prowadzone przez olbrzyma Xelhua, jednego z siedmiu, którzy uratowali się z potopu. Za surowiec posłużyła im bardzo lepka glina oraz bitum. Bogowie zniszczyli ją ogniem i pomieszali języki budowniczych.

    • Inna historia przypisywana przez historyka Don Ferdynanda d’Alva Ixtilxochitl (1565–1648) Toltekom podaje, że po tym jak ludzie rozmnożyli się w następstwie wielkiego potopu wznieśli oni wysoką zacuali, czy też wieżę w celu uratowania się na wypadek drugiego potopu. Jednakże ich języki uległy pomieszaniu i rozeszli się w różne części Ziemi.

  • W Ameryce Północnej podobną historię przypisuje się Indianom Tohono O’odham. Według tej legendy Montezuma uciekł wielkiej powodzi. Potem stał się zły i zajął się budową domu sięgającego Nieba, ale Wielki Duch zniszczył tę budowlę błyskawicami.(Bancroft, vol. 3, p. 76; oraz History of Arizona)

  • Ślady podania odznaczającego się pewnym stopniem podobieństwa do historii wieży Babel zostały odnotowane u plemienia Taru zamieszkującego Nepal oraz północne Indie. (Raport ze spisu ludności Bengalu, 1872, p. 160)

  • W Afryce według dr Davida Livingstone’a ludzie zamieszkujący okolice jeziora Ngami, których odwiedził w 1879, mieli podobną tradycję. W ich wersji budowniczy „rozbili sobie głowy podczas upadku rusztowania” (Missionary Travels, rdz. 26)

  • W Estonii występuje mit o „Gotowaniu Języków” (Kohl, Reisen in die 'Ostseeprovinzen, ii. 251-255), który także jest rozpatrywany w związku z historią wieży Babel.



Jak już pisałem wcześniej, wędrująca Cywilizacja Śmierci dokonywała zmian w świadomości i życiu ludzi poprzez bardzo powolną - opartą w dużej mierze o zastępowalność pokoleń - podmianę znaczeń.


Zmieniano znaczenie słów, zmieniano same słowa i mowę, tworząc nowe języki i kulturę, coraz bardziej zaciemniając pamięć o przeszłości.


Celem ułatwienia, metodę tą będę nazywał:

 metodą lub chwytem babilońskim (babelońskim).






https://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_Babel


piątek, 13 marca 2020

Ludzkie zmyślenia - bóg Amol













"usuwa nadmiar tłuszczu"



Wspaniały przykład "ludzkiego zmyślenia".


Czy Amol wie, kiedy się zatrzymać, aby nie usunąć za dużo tłuszczu?

Czy Amol wie, co to jest "nadmiar"?

Czy "nadmiar" to jest to co uważa kobieta, co uważa Bóg Stwórca, a może to co ja uważam?

Może ona teraz uważa, że ma za dużo, a ja uważam, że jest w sam raz - bo akurat lubię, kiedy kobieta "ma trochę ciała"?

Co zrobi Amol?

Kogo posłucha??!


Czy ciało samo wie, co to jest  nadmiar i samo sobie pobierze odpowiednią dawkę, by stan swój idealny osiągnąć? To czemu tego nie zrobi samoistnie, skoro wie, jaki stan jest właściwy??

A może ciało będzie usuwać nadmiar tłuszczu tak długo, jak długo Amol będzie na nie stosowany???
Aż tłuszcz zniknie kompletnie wespół z człowiekiem....

Taaaak....


Ktoś wymyślił boga... na swoje podobieństwo.

Bóg przez niego wymyślony jest tak ograniczony, jak ograniczony był on - ten, co go wymyślił.

Ograniczony ludzkim myśleniem i wiedzą o świecie.

Ma takie atrybuty, w jakie wyposażył go jego autor...

Nie zawsze zgodnie z logiką.



Czyli co najmniej prostak...








piątek, 28 lutego 2020

Arystofanes - język daje władzę





Komedie Arystofanesa zachowały się dzięki szkole, w której traktowano je jako lektury obowiązkowe. Ze względu na czystość dialektu attyckiego stały się wzorem[2]. Postacie w jego utworach używają dialektu attyckiego, ale poza nim można w nich znaleźć inne dialekty, na przykład dialekt megarejski w Acharnejczykach[6]

Twórczość Arystofanesa w dużej mierze opiera się na komicznych przekształceniach językowych i cechuje ją niebywała pomysłowość w tworzeniu neologizmów[7]

To, co również charakterystyczne dla tej twórczości, to bogactwo odniesień do życia płciowego człowieka. 
Arystofanes chętnie posługiwał się kolokwializmami określającymi narządy płciowe[8], jak również wypełniał swoje utwory żartami skatologicznymi[9].

Ze względu na rozliczne operacje na słowie komedie Arystofanesa można postrzegać jako przykłady „pirotechniki werbalnej”[10]

Ateńczycy V wieku p.n.e. byli zafascynowani językiem oraz władzą, jaką on daje, więc zdolności oratorskie były wysoko cenione. 

Prowadziło to do rozwoju retoryki i dialektyki, jak również stawiało duże wymogi autorom dramatycznym[10].

Komedie Arystofanesa są typowym przykładem operowania zabiegami metateatralnymi. Dialog dramatyczny jest tu dialogiem teatralnym, zawsze zakłada się jego zaistnienie w przestrzeni teatralnej. Arystofanes wprowadza wypowiedzi oraz sytuacje, które odsyłają do samego tworzywa dramatycznego i teatralnego. Postaci zazwyczaj przedstawiają własną sytuację jako sytuację teatralną, wykazują świadomość tego, że są częścią świata teatru oraz tego, że są przedmiotem obserwacji widzów. Proponuje się, aby komedię Arystofanesa traktować jako przykład „teatru nieiluzyjnego”[13].


W utworach Arystofanesa można zaobserwować konfrontację między Atenami wyobrażonymi a Atenami rzeczywistymi. Jest to wynik tego, że komediopisarz stale podejmuje aktualne problemy społeczne i polityczne oraz krytykuje osobowości ateńskiego życia publicznego. Postacie z jego komedii mają na celu poszukiwanie i znalezienie rozwiązań problemów obywateli ateńskich. Wyrażają więc rzeczywiste interesy Ateńczyków[14]. Arystofanes występuje jako doradca mieszkańców Aten, a także promuje taki teatr, który ma na celu wzmocnienie wśród nich postaw obywatelskich. Jednocześnie posługuje się on typowymi komicznymi elementami współtworzącymi fantazyjną przygodę, która wspiera się na reminiscencjach mitu boskiego albo heroicznego[15].

Nazwy osobowe

Imiona postaci w komediach Arystofanesa są dowodem jego pomysłowości językowej. Komediopisarz nadawał postaciom takie imiona, które mają wydźwięk metaforyczny i są wstępną charakterystyką tych postaci, na przykład Dikajopolis z Acharnejczyków jest tłumaczony jako „Prawogrodziec”, Pejsthetajros i Euelpides z Ptaków zostali przetłumaczeni jako „Radodaj” i „Dobromysł”, Trygajos z Pokoju jako „Winobraniec”, a Lizystrata z komedii pod tym samym tytułem jako „Bojomira” lub „Gromiwoja”[22]. Punktem wyjścia dla Arystofanesa były również czasowniki, na przykład imię bohatera Rycerzy Paflagona wskazuje na jego bełkotliwość[23].

Innym dowodem pomysłowości językowej poety są oryginalne, komiczne nazwy miejscowości jak „Chmurokukułczyn”, „Jękowice” czy „Biadolice” w Ptakach oraz rzeczowniki jak „myślarnia”, „antysędziowie”, „dupkopięciolatka” czy typowe dla Arystofanesa „ostrygo-śledzio-mureno-rekino-resztko-cierpko-kwaśno-czarciołajno-miodo-polano-kwiczoło-drozdo-turkawko-gołębio-kogucio-pieczono-grzebienio-pliszko-synogarlico-zajęczo-winnogotowano-farbo-kozio-skrzydełko” (Sejm kobiet)[24]. Bogactwo nazewnicze sprawia, że twórczość Arystofanesa stanowi ogromne wyzwanie dla tłumacza.


-----

Zbiór „sztuk kobiecych” Arystofanesa tworzą następujące komedie: LizystrataThesmoforie i Sejm kobiet[33]Lizystrata - nieco podobna do Sejmu kobiet - przedstawia obraz świata, w którym stosunki płciowe są priorytetem jednostek, co oznacza, że kondycja społeczeństwa jest uzależniona od skutecznej realizacji potrzeb seksualnych[33]. Komedia ta jest też utworem uznawanym w kulturze Zachodu za jeden z pierwszych tekstów o wydźwięku feministycznym, przy czym feminizm Arystofanesa nie ma charakteru deklaracyjnego[34]. Utwór stanowi diagnozę kryzysu kultury patriarchalnej, ponieważ to nie mężczyzna, lecz kobieta okazuje się postacią zdolną zakończyć wojnę i zlikwidować kryzys w państwie[35]Lizystrata wskazuje również na typowe kobiece i męskie role w społeczeństwie ateńskim, a tym samym podejmuje problem stereotypów płci[36]. Tytułową postać utworu „można interpretować w kategoriach maskulinizmu i/lub androgynii. Heroina została zbudowana z pierwiastków żeńskich i męskich (...) jest symbolicznym stopem pierwiastków obu płci, funkcjonuje jako kobieta z fallusem”[37].

Natomiast Thesmoforie oscylują wokół zagadnienia transwestytyzmu, zważywszy na fakt, że motorem fabuły utworu jest „przebieranie się jednostki w stroje płci przeciwnej”[38]. Komedia Arystofanesa pozwala się interpretować w świetle zagadnienia transwestytyzmu, dlatego że odtwarza model społeczeństwa, w którym funkcjonuje silny podział ról społecznych na role kobiece i role męskie[39]. W komedii występuje postać Eurypidesa, który w ramach obmyślonej intrygi przebiera swojego krewnego za kobietę, aby uniknąć kłopotliwej sytuacji[39]. Poeta przywołuje także tragika Agatona i przedstawia go jako pół-mężczyznę i pół-kobietę, zwracając uwagę na kwestie homoseksualizmu i rekwizytów płci[40]. Z utworu wyłania się wizja, że to nie tylko płeć danej osoby determinuje określony strój i rekwizyty, ale także stosowanie określonych kostiumów i rekwizytów pozwala określić to, jaka jest płeć danej osoby. Thesmoforie stawiają tezę, że płeć jest kostiumem[41].









piątek, 8 listopada 2019

Na tropie kłamstwa - zamach pod Starogardem






Najpierw tekst z gazety, potem mój komentarz.














Na tropie wielkiej katastrofy

Dorota Abramowicz, Edward ZimmermannZaktualizowano 




Kiedy pewnego dnia zadzwonił do nas Piotr Puchalski, znany kociewski eksplorator i kolekcjoner, poczuliśmy się jak odkrywcy naszej małej, pomorskiej Ameryki. - Wiem, gdzie są zdjęcia z zamachu na Hitlera - powiedział krótko Piotr. - Przeprowadzonego przez partyzantów "Gryfa Pomorskiego" w nocy z 8 na 9 czerwca 1942 r. koło Zblewa. Nigdzie niepublikowane, przechowywane w rodzinnym albumie. Okazało się, że zdjęcia, o których mowa, pokazują - prawdopodobnie - nie mniej ciekawe zdarzenie: sowiecki zamach terrorystyczny.

Niewykluczone, że za tragedią stali zamachowcy z Rosji Sowieckiej Po rozkręceniu szyn parowóz i wagony stoczyły się z ośmiometrowego nasypu pod Starogardem O katastrofach pod Starogardem i Rogowem obszernie pisano w 1925 r.

Po wspomnianym telefonie nie wahaliśmy się - pojechaliśmy do właściciela zdjęć. Odnalezienie nieznanych fotografii dokumentujących jedną z najbardziej tajemniczych akcji pomorskich partyzantów mogłoby się stać historyczną sensacją. I może pomogłoby w znalezieniu odpowiedzi na kilka ważnych pytań.

Człowiek, który miał zlikwidować Hitlera

Jastrzębie, Czarna Woda, Koźmin - w tych kociewskich wsiach od kilkunastu lat odnajdowane są ślady pozwalające na układanie historii Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski". Utworzona dokładnie przed 68 laty, 7 lipca 1941 r., podczas spotkania w Czarnej Dąbrowie organizacja składająca się z kilkudziesięciu grup leśnych i oddziałów partyzanckich, liczących pół tysiąca zbrojnych, przeprowadziła łącznie ponad sto akcji. Partyzanci "Gryfa" zaatakowali m.in. niemieckie lotniska w Rumi i Strzebielinie, przeprowadzili też w 1942 dwie akcje wykolejenia pociągów w pobliżu Zblewa. Wydawali też konspiracyjne pisma. Wśród nich - "Głos Serca Polskiego". Aż do 1990 roku historycy twierdzili, że "Głos Serca Polskiego" to legenda wymyślona przez dawnych partyzantów. Dopiero 45 lat po zakończeniu wojny jedyny egzemplarz "Głosu.." znaleziono w archiwum służb bezpieczeństwa w Bydgoszczy.

W 1996 r. przeżyłam wielką przygodę. Wraz z odkrywcami z fundacji "Latebra", korzystając ze wskazówek historyka Józefa Weltrowskiego, brałam udział w poszukiwaniach ukrytej pod ziemią partyzanckiej drukarni, na której drukowano "Głos...". Niedaleko rodzinnego gospodarstwa Weltrowskich w Jastrzębiu odkopaliśmy ważącą prawie 200 kilogramów gilotynę do cięcia papieru oraz czcionki.

Trzy lata później na strychu swego domu w Czarnej Wodzie Stefan Trzciński natrafił na archiwum "Gryfa Pomorskiego" - amunicję, lornetkę, elementy radiostacji, a nawet wykonane ołówkiem portrety. Dom należał wcześniej do rodziny Szostaków - zamordowanego przez Niemców polskiego policjanta i jego syna Mariana, który - jak wspominali starsi mieszkańcy - musiał uciekać do Anglii po spektakularnej akcji.

Kolejne cztery egzemplarze "Głosu Serca Polskiego" odnalazły się w Koźminie. Ukryto je pod nieco tandetnym, świętym obrazkiem, wyrzuconym na śmieci po rozebraniu starego domu.
Z Koźmina pochodził człowiek-legenda - Stanisław Miszkier. Podoficer 2 Pułku Szwoleżerów w Starogardzie, żołnierz Września. Partyzant "Gryfa Pomorskiego", który miał podjąć próbę zlikwidowania Hitlera.

Władysława Karczyńska z Koźmina, choć niedługo będzie obchodzić setne urodziny, ma bardzo dobrą pamięć. Znała osobiście Miszkiera. - Świetnie mówił po niemiecku - mówi pani Władysława. - Bardzo odważny. Ubierał się w mundur SS, wchodził do gospody Burczyka w Koźminie i pił z Niemcami wódkę, wyciągając od nich wiadomości. Walczył, zabijał Niemców, wysadzał pociągi. Zginął w walce z żandarmami w sierpniu 1943 roku. Wraz ze swoją kobietą bronił się w leśnym bunkrze. Zanim poległ, zabił wielu wrogów!

To Stanisław Miszkier dowodził w czerwcu w 1942 r. oddziałem biorącym udział w akcji wysadzenia pociągu, którym przez Pomorze - zdaniem niektórych historyków - miał przejeżdżać sam Adolf Hitler.

"Zginęło 300 żołnierzy i 2 generałów..."

W opowieści o pomorskim zamachu na Hitlera mieszają się fakty, domniemania i legendy.
Fakty to miejsce - tory kolejowe w pobliżu wsi Strych (niedaleko Zblewa) i data - noc z 8 na 9 czerwca. Wtedy to, po rozkręceniu przez partyzantów torów na trasie Chojnice - Tczew, doszło do wykolejenia niemieckiego pociągu specjalnego, jadącego do Berlina. Plan zamachu miał być dziełem komendanta okręgu kościerskiego Polskiej Akcji Powstania, kpt. Stanisława Lesikowskiego, ps. Las. Wykonanie - 20-osobowej grupy przebranych w niemieckie mundury partyzantów, dowodzonych przez Miszkiera i współpracującego z nim trzydziestoosobowego oddziału Jana Szalewskiego, ps. Soból.

W publikacji "Zamach na Hitlera" Wojciech Zawadzki pisze, że akcja miała na celu zlikwidowanie podróżującego z Gierłoży na Mazurach do Berlina Adolfa Hitlera. Czas zamachu wybrano nieprzypadkowo - na początku czerwca 1942 r. zmarł, po zamachu w Pradze, przyjaciel wodza III Rzeszy, Reinhard Heydrich. Partyzantów na nogi postawiła informacja, że Hitler wyrusza pociągiem na planowany na 9 czerwca pogrzeb przyjaciela. Sygnał nadszedł od Bernarda Bukowskiego ps. Buk, pracującego jako kancelista w komendzie wielkiego poligonu "Űbungsplatz Westpreussen" w Chełmach Wielkich koło Brus.

Poluzowano przęsło podtorza, przerwano łączność telefoniczną. O godzinie 2.45 pociąg specjalny runął z nasypu. Wyskakujący ze zmiażdżonych wagonów Niemcy dostali się pod ostrzał karabinów maszynowych. Zginąć miało 300 żołnierzy z gwardii Hitlera Leib Standarte i dwóch generałów. Pech - Hitlera w pociągu nie było.

Pod koniec czerwca na tej samej trasie, w pobliżu Czarnej Wody, "Sobol" ze swoimi partyzantami wykoleił kolejny pociąg, w którym miało zginąć 80 żołnierzy, a 240 zostało rannych. Obie akcje rozwścieczyły Niemców - rozpoczęły się aresztowania, zatrzymano 150 osób, 50 z nich trafiło do obozu w Stutthofie.

Jednak nie wszyscy historycy wierzą w opowieść, która mogłaby się stać scenariuszem dobrego, wojennego filmu.
- Mam wiele wątpliwości - mówi prof. Bogdan Chrzanowski, badający historię II wojny światowej na Pomorzu, z którego wiedzy informacje czerpał Roger Moorhouse, autor książki "Polowanie na Hitlera. Historia zamachów na wodza Trzeciej Rzeszy". - Niedowierzanie budzi między innymi podawana liczba zabitych Niemców. Informacja o 300 żołnierzach i dwóch generałach jest mało realna. To było wykolejenie pociągu, a w tego typu wypadkach ginie kilkanaście - kilkadziesiąt osób.
Dziwnie też brzmią relacje o sygnale kancelisty Buka z "wielkiego poligonu Űbungsplatz Westpreussen w Chełmach Wielkich koło Brus". Z prostego powodu.
- Żadnego poligonu w Chełmach Wielkich w 1942 r. nie było - twierdzi prof. Chrzanowski.
To skąd powtarzana na Pomorzu przez potomków partyzantów "Gryfa" opowieść o zamachu na Hitlera?
- Być może dowódcy celowo przekazywali biorącym udział w akcji, że idą zabić znienawidzonego wodza III Rzeszy? - zastanawia się profesor. - Mogli ich w ten sposób motywować. Proszę napisać, że nie wykluczam całkowicie wersji o zamachu. Sprawa jest niewyjaśniona i wymaga dalszych badań.

W rozwiązaniu zagadki mogłyby pomóc nieznane do tej pory historykom zdjęcia z miejsca katastrofy. Może widać na nich ofiary? Może rozpoznamy generalskie mundury?
Terrorysta zabija na Kociewiu


Właściciel albumu nie chce rozgłosu. Album ma zamiar sprzedać, więc może tylko powtórzyć, co mówił mu nieżyjący już dziadek.

- Od dziecka słyszałem, że te przewrócone wagony to efekt zamachu na Hitlera w Strychu - wręcza nam album. - Nie miałem powodu, by mu nie wierzyć, też za młodu konspirował.

Oglądamy fotografie. Autor zdjęć musiał mieć dostęp do miejsca katastrofy, co nie wskazuje raczej na partyzanta. Bliskie ujęcia pokazują zgruchotane stosy żelastwa, przewróconą lokomotywę. Na jednym z wagonów widać tabliczkę z nazwą stacji docelowej - Berlin.
- Popatrzcie na te mundury, na uzbrojenie żołnierzy - Piotr Puchalski pokazuje kolejne zdjęcie. - To wyraźnie wygląda na wcześniejszy okres. Inną katastrofę.

Kilka godzin później, już po kupnie albumu, delikatnie odklejamy fotografie. Z tyłu, na każdej z nich, widnieje napis: "I.Borkowski Starogard". W czasie okupacji niemieckiej Starogard nosił oficjalną nazwę Preuss. Stargard. Sprawdzamy - przed II wojną światową w stolicy Kociewia, przy ul. Podgórnej mieszkał znany fotograf, Joachim Borkowski. To on musiał wykonać zdjęcia. Na pewno przed wojną. Tylko gdzie?

Odpowiedź znajdujemy u pasjonatów historii kolei, w przedwojennych artykułach i w pracy dyplomowej Semena Czubenki napisanej w 2002 r. na Wydziale Nauk Historycznych UMK w Toruniu. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1925 r., tuż przed północą, pomiędzy stacjami Swarożyn i Starogard (dwa kilometry od miasta) doszło do wykolejenia tranzytowego pociągu pospiesznego z Insterburga do Berlina. Z ośmiometrowego nasypu runął parowóz, wagon służbowy oraz pięć wagonów pasażerskich, w tym jeden sypialny. Na miejscu zginęło 25 osób, cztery kolejne zmarły w szpitalu. 14 odniosło obrażenia, niektórzy bardzo ciężkie.Nie był to zwykły wypadek, ale akt terroryzmu.


Seria niewyjaśnionych zdarzeń

Grzegorz Fey, administrator portalu Wolne Forum Gdańsk, pasjonat historii kolejnictwa, od kilku lat bada ślady tamtej katastrofy.

- Najpierw ogłosiłem w internecie apel - wspomina. - Potem znalazłem artykuł w "Inżynierze Kolejowym" z 1925 r. Materiały na ten temat można też znaleźć w gdańskim Archiwum Państwowym. Okazało się, że katastrofa na Kociewiu wpisała się w całą serię niewyjaśnionych zdarzeń.Przyczyną wykolejenia był zamach - ktoś odśrubował złączki, przesunął szyny, doprowadzając do tragedii.


Rozpętała się burza dyplomatyczna. Niemieckie pociągi przejeżdżały przez polski "korytarz", za co Berlin płacił Warszawie spore pieniądze. Początkowo niemieckie gazety zarzucały nam "zły stan nawierzchni kolejowej". Polski wiceminister kolei Eberhardt wyznaczył 50 tys. złotych nagrody za wskazanie sprawców. W tym samym czasie w ten sam sposób - przez rozkręcenie szyn - spowodowano dwie inne poważne katastrofy kolejowe pociągów w ruchu międzynarodowym. W Rogowie i w Rzezawie. Policja podjęła intensywne śledztwo. Tropy prowadziły m.in. do znajdującego się w niemieckich rękach majątku Kokoszkowy, z którego skradziono lewar , użyty przez zamachowców. Zatrzymano dwóch włóczęgów-recydywistów. Jednak ostatecznie zagadki nie rozwiązano.


Wiele dziś wskazuje, że za zamachami mógł stać wywiad... radziecki. Radca ambasady ZSRR w Paryżu, Grigorij Biesiedowski, który wybrał w 1929 r. wolność na Zachodzie, opublikował wspomnienia m.in. z wcześniejszego pobytu na placówce w Warszawie. Zdradził w nich, że to radziecki wywiad zaplanował serię akcji terrorystycznych i dywersyjnych na początku lat 20. XX w. W tym wybuch w 1923 r. w warszawskiej Cytadeli. Sprawcami byli członkowie Komunistycznej Partii Polski.

Czy w Starogardzie mogli działać komunistyczni terroryści?


- Mało prawdopodobne jest, by Niemcy przeprowadzili prowokację, zabijając swoich obywateli. Polakom, którzy czerpali korzyści z tranzytu przez korytarz, nie zależało na wykolejaniu pociągów - zastanawia się nad motywami Grzegorz Fey. - Za to Sowieci tylko na tym zyskiwali. Problemem jest jedynie udowodnienie czynu. Może ślady znajdą się kiedyś w archiwach?
Na razie nieznane zdjęcia z katastrofy kolejowej trafiły do znanego badacza dziejów Starogardu, dr. Marka Foty, który pracuje nad tą sprawą. I liczy na to, że w końcu dowiemy się, kto i dlaczego rozkręcał tory na Pomorzu. Bo przecież na odkrycia - wielkie, trochę mniejsze - możemy natrafić w każdej chwili. A na niektóre nawet przypadkiem.




Rozbiór logiczny:

W tytule mamy „wielką katastrofę”, która odnosi się do ... zamachu na Hitlera z 1942 roku, bowiem zdjęcia miały dotyczyć właśnie tego wydarzenia.

Jednak zaraz pod tytułem - pod zdjęciem - napisano: „Była to jedna z największych katastrof kolejowych na Pomorzu przed drugą wojną światową...” - gdzie to zdanie dotyczy dywersji z roku 1925!

„drugą wojną światową” – napisano z małych liter






Potem mamy wątki emocjonalne mające pokryć nierzetelne informacje, galimatias – podczas gdy od zawodowego dziennikarstwa spodziewałbym się raczej rzeczowej analizy i faktów – zaczyna się od nieprawdy.

„Wiem, gdzie są zdjęcia z zamachu na Hitlera” - jest to nieprawda, ponieważ z dalszej treści wynika, że pan Puchalski nie widział zdjęć na oczy, dopiero potem je zobaczył:
„- Popatrzcie na te mundury, na uzbrojenie żołnierzy - Piotr Puchalski pokazuje kolejne zdjęcie. - To wyraźnie wygląda na wcześniejszy okres. Inną katastrofę”

Zresztą, zaraz jest sprostowanie, że chodzi o inną katastrofę:

„Okazało się, że zdjęcia, o których mowa, pokazują - prawdopodobnie - nie mniej ciekawe zdarzenie: sowiecki zamach terrorystyczny.”


Gdyby ktoś do mnie zadzwonił i powiedział, że posiada zdjęcia z zamachu na Hitlera, to ja, dzwoniąc w tej sprawie do redaktorów (wcale bym nie zadzwonił, tylko najpierw sam osobiście pojechał te zdjęcia obejrzeć – to tak na marginesie) powiedziałbym:” Wiem, gdzie mogą być zdjęcia z zamachu na Hitlera” ale raczej:

„Ktoś do mnie zadzwonił i twierdzi, że ma zdjęcia z zamachu na Hitlera” - ponieważ ja sam nie widziałem ich na oczy i nie wiem, czy dana osoba mnie nabiera, próbuje oszukać, czy zwyczajnie myli się.

Jak widać redaktorzy i eksploratorzy nie mają z tym problemu, raz mówią tak, a za chwilę coś zupełnie innego – są jak chorągiewka na wietrze i nawet nie wstydzą się przyznać, że SIĘ POMYLILI W SWOJEJ OCENIE – lecz nawet nie o wstyd tu chodzi, tylko zwyczajnie o rzetelne przedstawianie faktów.

Pan eksplorator Puchalski także najwyraźniej nie ma problemów z tym, by publikować w gazecie, że się pomylił.

„Autor zdjęć musiał mieć dostęp do miejsca katastrofy, co nie wskazuje raczej na partyzanta” - co za bełkot – po pierwsze – skoro to są zdjęcia pokazujące miejsce katastrofy – to logiczne, że Autor zdjęć nie wykonał ich na pikniku na Piekiełkach, tylko w miejscu katastrofy!

Na jakiej podstawie stwierdzenie, że on sam wykonał te zdjęcia – bo tak domyślam się uważają „odkrywcy” z gazety, albo, że to jakiś partyzant wykonał te zdjęcia, przecież nie widać, kto stał za aparatem??

Przecież zdjęcia mógł dostać od kogoś po wojnie na przykład.


Po raz kolejny widzimy nierzetelność dziennikarską i tzw. oceny emocjonalne.


„Po wspomnianym telefonie nie wahaliśmy się - pojechaliśmy do właściciela zdjęć”

Ale dlaczego mieliby się wahać – jechać czy nie jechać?

Ten zwrot „ Po wspomnianym telefonie nie wahaliśmy się” raczej odnosi się do stwierdzenia p Puchalskiego, że to zdjęcia z zamachu na Hitlera – zaraz zresztą zbanowane, ale... Czytelnik cały czas jest bombardowany sprzecznościami - od Sasa do Lasa.

„Odnalezienie nieznanych fotografii dokumentujących jedną z najbardziej tajemniczych akcji pomorskich partyzantów mogłoby się stać historyczną sensacją.” - ale jakie odnalezienie???? Czy ktokolwiek szukał tych zdjęć – dajmy na to: celem odnalezienia??? A może wiadomo było, że takie zdjęcia ktoś zrobił – a potem one zaginęły – to byłby argument za sformułowaniem „odnalezienie”, tutaj jednak wcale takie zdarzenie nie zachodzi.

Zdjęcia po prostu były czyjąś własnością i dla niego nie było to żadne „odnalezienie”. Po co więc te nieadekwatne zwroty??

Albowiem odnalezienie sugeruje nowe fakty w starej sprawie.


„Okazało się, że zdjęcia, o których mowa, pokazują - prawdopodobnie - nie mniej ciekawe zdarzenie: sowiecki zamach terrorystyczny.
Niewykluczone, że za tragedią stali zamachowcy z Rosji Sowieckiej Po rozkręceniu szyn parowóz i wagony stoczyły się z ośmiometrowego nasypu pod Starogardem O katastrofach pod Starogardem i Rogowem obszernie pisano w 1925 r.”

„ nie mniej ciekawe zdarzenie” - bez komentarza...

A jednak ciekawy smaczek – wg artykułu z Inżyniera Kolejowego z 1925 roku nasyp miał 7 m, a nie 8. W artykule jest więc nieprawda i została ona umieszczona w kontekście tego zamachu dokonanego prawdopodobnie przez niemców – bo przecież wszyscy zainteresowani w całej Polsce dokładnie wiedzą, że to najbardziej prawdopodobna hipoteza – znana od ponad 80 lat! Patrz - „Szpęgawsk – o gadzinówce” gdzie zwracam na efekt psychologiczny takich zabiegów:

Występuje tu celowe powiązanie dwóch kwestii:
zbrodni dokonanej przez niemców oraz pojęcia błędu.






„pokazują - prawdopodobnie - sowiecki zamach terrorystyczny.”
„Niewykluczone, że za tragedią stali zamachowcy z Rosji Sowieckiej”

Słowo „prawdopodobnie” odnosi się do przypuszczeń autorów co do „odnalezionych” zdjęć, że one właśnie to dokumentują. Ograniczę więc tekst do niezbędnej treści:

„pokazują sowiecki zamach terrorystyczny.” i :
„Niewykluczone, że za tragedią stali zamachowcy z Rosji Sowieckiej”


A więc po raz kolejny dostajemy STWIERDZENIE czyli TEZĘ:
„pokazują sowiecki zamach terrorystyczny.”

a następnie ZAPRZECZENIE TEZY :
„Niewykluczone, że za tragedią stali zamachowcy z Rosji Sowieckiej”


Bełkot totalny.

Autorzy najpierw coś twierdzą, a potem dodają komentarz do własnych słów, że to było tak prawdopodobnie. Dlaczego tak robią?


I teraz – na tym etapie artykułu - przechodzimy do zamachu w Strychu.

A cały artykuł miesza ze sobą co najmniej 3 katastrofy:

  • pod Starogardem na trasie do Swarożyna z 1925 roku
  • koło wioski Strych między Zblewem i Kaliskami z 1942 roku
  • pod Rogowem z 1925 roku – co w ogóle nie ma nic wspólnego ze sprawą


Odchodzą od głównego tematu i rozwlekle piszą coś w temacie, ale jednak to zupełnie inne wątki – opowieść została w ten sposób rozerwana.

Przeskok do zupełnie innego zdarzenia.


„W opowieści o pomorskim zamachu na Hitlera mieszają się fakty, domniemania i legendy.
Fakty to miejsce - tory kolejowe w pobliżu wsi Strych (niedaleko Zblewa)”

To mi dokładnie przypomina zwroty z czasopisma Odkrywca, i wątki jaki opisywałem w tekście Werwolf.

[popatrzmy:

„od przedstawienia różnych stron pomocnych w ustalaniu okoliczności”
„Pierwszą stroną będzie bohater zbiorowy – świadkowie.”
„Drugim bohaterem jest, umownie ją nazwijmy, strona niemiecka,”
„Trzecią stroną są polskie opracowania....””



Co widzimy?
Bo ja widzę, że strona niemiecka jest bohaterem. Nie wiem co prawda dlaczego, ale tak jest napisane. Świadkowie i Polacy są stroną, Niemcy – bohaterem. Informacja podprogowa?


W reklamie telewizyjnej mamy również do czynienia z zabiegiem polegającym na tym, że najpierw mówi się do odbiorcy coś prawdziwego - jakąś prawdę, jakiś fakt - lub podsuwa jakieś przytakiwanie - np. że: "mamo, zrobimy ci zakupy, okej?" albo "życie ostatnio mocno się zmieniło - prawda?" po czym następuje reklama produktu - czyli już na początku poznawania treści reklamy "zgadzamy się" z jakimś stwierdzeniem padającym z ekranu - co ma się przełożyć na zgodę na dalszy ciąg wypowiedzi i w efekcie na akceptację produktu.

Tak więc wpis: "Fakty to miejsce - tory kolejowe w pobliżu wsi Strych" można potraktować jako zabieg psychologiczny "wymuszający" na czytelniku zgodę na inne treści zawarte w artykule, co do których czytelnik nie posiada tak jednoznacznej pewności, czy są prawdziwe. Ale to, że coś tory pod Strychem są miejscem - jest faktem bezspornym i zawsze się z tym zgodzimy]

Zwracam uwagę, że autorzy wprowadzają do narracji tezę, że odnośnie zamachu istnieją także legendy – czyli coś nieprawdziwego.


O zamachu pod Zblewem piszą:

„Wyskakujący ze zmiażdżonych wagonów Niemcy dostali się pod ostrzał karabinów maszynowych. Zginąć miało 300 żołnierzy z gwardii Hitlera Leib Standarte i dwóch generałów.”

Jednak nie wszyscy historycy wierzą w opowieść, która mogłaby się stać scenariuszem dobrego, wojennego filmu.
- Mam wiele wątpliwości - mówi prof. Bogdan Chrzanowski, - Niedowierzanie budzi między innymi podawana liczba zabitych Niemców. Informacja o 300 żołnierzach i dwóch generałach jest mało realna. To było wykolejenie pociągu, a w tego typu wypadkach ginie kilkanaście - kilkadziesiąt osób.”

Nie rozumiem. Przecież jasno powiedziano, że do ocalałych niemców strzelano z karabinów maszynowych – mogło więc zginąć 300 ludzi - o co więc chodzi panu profesorowi i po co umieszczać tu takie sprzeczności???

Następnie sugerujący podtytuł:

Seria niewyjaśnionych zdarzeń

Grzegorz Fey, administrator portalu Wolne Forum Gdańsk [na którym zresztą aktywnie udziela się pod pseudonimem fritzek - i jest także administratorem - pani Izabela Sitz – Abramowicz  - zdaje się córka pani redaktor Abramowicz - przyp. MS], pasjonat historii kolejnictwa, od kilku lat bada ślady tamtej katastrofy.
- Najpierw ogłosiłem w internecie apel - wspomina. - Potem znalazłem artykuł w "Inżynierze Kolejowym" z 1925 r. Materiały na ten temat można też znaleźć w gdańskim Archiwum Państwowym. Okazało się, że katastrofa na Kociewiu wpisała się w całą serię niewyjaśnionych zdarzeń. Przyczyną wykolejenia był zamach - ktoś odśrubował złączki, przesunął szyny, doprowadzając do tragedii.”



No, ale o co chodzi z tymi niewyjaśnionymi zdarzeniami – całą serią? O co chodzi? O to, że był to zamach i nie wyjaśniono, kto dokonał zamachu?? Że ktoś po kolei odkręcił najpierw jedną śrubę, potem drugą, potem trzecią... to jest ta seria??



I teraz smaczek, o jaki chodziło - jak domniemywam – autorom:



„Wiele dziś wskazuje, że za zamachami mógł stać wywiad... radziecki.
Radca ambasady ZSRR w Paryżu, Grigorij Biesiedowski, który wybrał w 1929 r. wolność na Zachodzie, opublikował wspomnienia m.in. z wcześniejszego pobytu na placówce w Warszawie.
Zdradził w nich, że to radziecki wywiad zaplanował serię akcji terrorystycznych i dywersyjnych na początku lat 20. XX w. W tym wybuch w 1923 r. w warszawskiej Cytadeli. Sprawcami byli członkowie Komunistycznej Partii Polski.
Czy w Starogardzie mogli działać komunistyczni terroryści?”



Na początku wątku stawiają tezę: „ Wiele dziś wskazuje...” a na końcu zadają pytanie, czy „mogli działać?”



Zwracam uwagę na zdanie:
„Zdradził w nich, że to radziecki wywiad zaplanował serię akcji terrorystycznych i dywersyjnych na początku lat 20. XX w.”

Kluczowe jest słowo "to".

Słowo „to” możemy rozpatrywać dwojako:

Słowo „to” kieruje naszą uwagę na sprawę zamachów z artykułu (jest to sugestia), lecz zaraz potem autorzy stwierdzają – asekurują się, że nie wiedzą, czy mógł to być zamach ze strony sowietów, bo nie wiedzą, czy sowieci działali w Starogardzie. Sugestia jednak jest.

Słowo „to” sugeruje, że za chwilę przeczytamy, o jakie zamachy chodzi – lecz to nie następuje, więc jedynie słowo „to” możemy dopasować do sugestii, że cały ten wątek z agentami radzieckimi odnosi się do zamachów na kolei na Pomorzu – co nie ma pokrycia w faktach, bo:



to co Biesiedowski opublikował nie ma nic wspólnego z zamachami z artykułu, ponieważ gdyby tak było autorzy mogliby opublikować fragmenty tych wspomnień, które o tym mówią – lecz tego nie robią, ponieważ takich wspomnień nie było i na pewno ZSRR nie miało z zamachami na kolei nic wspólnego.
Mimo to sugerują, że to sowieci dokonali zamachu, choć asekurują się pytaniem, „czy w Starogardzie mogli oni działać...?”



Więc co to jest to „wiele”?? Skąd redaktorzy mają informację, że „Wiele dziś wskazuje, że za zamachami mógł stać wywiad... radziecki”, skoro nic nie piszą o tych „wiele”... Mogliby chociaż jedną rzecz wymienić, tymczasem nie piszą nic, poza sugestiami i bełkotem.





„- Mało prawdopodobne jest, by Niemcy przeprowadzili prowokację, zabijając swoich obywateli. Polakom, którzy czerpali korzyści z tranzytu przez korytarz, nie zależało na wykolejaniu pociągów - zastanawia się nad motywami Grzegorz Fey. - Za to Sowieci tylko na tym zyskiwali.”



Ojojoj.... najwyraźniej pan Fey ma braki w nauczaniu, albo luki w pamięci.



Przypominam panu Fey i redaktorom z gazety, że Niemcy już w 1933 roku zbudowali pierwsze obozy koncentracyjne – DLA NIEMCÓW.

„Więźniami przed wojną byli w większości Niemcy (opozycja antyfaszystowska), Żydzi, Świadkowie Jehowy, homoseksualiści i inne grupy osób uznane za aspołeczne i „nieprzydatne” przez III Rzeszę. Więźniowie pracowali niewolniczo zwłaszcza przy konstrukcjach drogowych, w okolicznym kamieniołomie, jak i przy rozbudowie struktury sanatorium. Liczbę więźniów szacuje się na około tysiąc osób. Liczba ofiar nie jest oszacowana.”



Przypominam również, że to Niemcy dokonali PROWOKACJI podpalając budynek parlamentu Rzeszy w 1933 roku – gdzie dajmy na to, w pożarze mogli zginąć przypadkowi NIEMCY:



„Sposób wykorzystania incydentu pożaru Reichstagu był decydującym krokiem na drodze do pełnego przejęcia władzy w Republice Weimarskiej przez NSDAP i przekształcenia republiki parlamentarnej w monopartyjne policyjne państwo totalitarne. Pod wpływem dramatyzmu wydarzeń Prezydent Rzeszy Paul von Hindenburg został nakłoniony przez Adolfa Hitlera i Franza von Papena do podpisania już 28 lutego w trybie art. 48[a] konstytucji Republiki Weimarskiej (regulującego tzw. stany nadzwyczajne), tzw. Reichstagsbrandverordnung – dekretu „O ochronie narodu i państwa” (niem. Verordnung zum Schutz von Volk und Staat)[3], który na tydzień przed przedterminowymi wyborami do Reichstagu zawieszał „czasowo” podstawowe prawa obywatelskie zawarte w konstytucji[b] Republiki Weimarskiej z 1919 (niem. Die Verfassung des Deutschen Reiches lub też Weimarer Reichsverfassung), sankcjonując prawnie prześladowanie opozycji politycznej NSDAP przez policję pruską (podporządkowaną Hermannowi Göringowi jako komisarycznemu ministrowi spraw wewnętrznych Prus) i SA, której oddziałom Göring nadał uprzednio jako tzw. policji pomocniczej (niem. Hilfspolizei) pełne uprawnienia policyjne co do stosowania środków przymusu[4]. Dekret zawieszał m.in. tajemnicę korespondencji, wolność zgromadzeń, nietykalność osobistą obywateli i ich mieszkań, dopuszczał tzw. „areszt prewencyjny”, czyli internowanie bez nakazu sądowego przez policję (i policję pomocniczą) i wolność publikacji. Co najważniejsze – zawieszał również możliwość sądowej kontroli decyzji administracyjnych podjętych w jego trybie (brak możliwości odwołania się do sądu). Rozstrzygające było również powierzenie wykonania dekretu ministrowi spraw wewnętrznych, a nie ministrowi wojny Rzeszy (tzn. policyjny stan wyjątkowy, a nie stan wojenny pod władzą i kontrolą Reichswehry)[c].
Od publikacji tego dekretu, sukcesywnie przedłużanego w następnych latach aż po rok 1945, Niemcy stały się „państwem stanu wyjątkowego”[d].”



Tak więc sugestie pana Fey, że „Mało prawdopodobne jest, by Niemcy przeprowadzili prowokację, zabijając swoich obywateli.” jest całkowicie bez pokrycia.

Niemcy to znani na całym świecie zbrodniarze wojenni mordujący nie tylko bezbronne kobiety i dzieci w podbijanych krajach, ale także własnych obywateli. Może pan Fey i redaktorzy cierpią na amnezję?

Skąd się pan wziął panie Fey? Z choinki??
A może z Niemiec????

Jest mało prawdopodobne, by Polacy przeprowadzali proniemieckie dyskusje na forum Wolne Forum Gdańsk, jak pan Fey, wbrew własnym interesom.



„Za to Sowieci tylko na tym zyskiwali.” - bardzo jestem ciekaw, na czym Sowieci zyskiwali – niestety pan administrator proniemieckiego pseudohistorycznego forum nie udzielił już takiej informacji... jaka szkoda – w całym tym artykule występuje niestety cała „Seria niewyjaśnionych zdarzeń”...


Teraz wracamy na początek artykułu:





Na początku artykułu widzimy zbitkę:

zdjęcia miały być dowodem zamachu na Hitlera - a okazało się, że pokazują....  sowiecki zamach terrorystyczny


wyrażenie a okazało się jest tezą dotyczącą ustaleń, kto odpowiada za zamach pokazany na zdjęciu

taką tezą otwiera się artykuł i zapowiada Czytelnikom jego zawartość, a następnie zaszczepiona Czytelnikowi teza ta jest pokrętnie pseudodowodzona w reszcie artykułu


słowo "prawdopodobnie" ginie w konstrukcji zdania rozbudowanego o myślniki i  zwrot "nie mniej ciekawe zdarzenie" i traci swój sens - ponieważ w tak oszczędnym w fakty otwarciu artykułu Czytelnik nie potrafi jeszcze sobie wyrobić opinii o co chodzi autorom

spodziewa się jednak - z doświadczenia - że już otrzymał gotową odpowiedź co zawiera artykuł, albowiem w taki sposób funkcjonuje prasa, że tak robi

słowo  "prawdopodobnie" Czytelnik może odnosić do słów "nie mniej ciekawe zdarzenie", ponieważ to wynika z konstrukcji zdania - zastosowania myślników i dwukropka wymusza takie odczytanie zdania

starannie przygotowana robota - tak bym to określił

podobnie postępuje niemiecka agentura zamieszczając kłamstwa  w polskiej wikipedii - wpisują jakieś oszczerstwo o Polakach z odnośnikiem do czegoś, co nie ma związku ze sprawą, licząc na to, że Czytelnik przyjmie to na wiarę i nie zada sobie trudu sprawdzenia u źródła, skąd te oszczerstwa są wzięte...

stąd pokrętna historia pełna sprzeczności, w których redaktorzy cały czas się punktują i wymieniają swoje pomyłki, które są zmyślone na użytek artykułu i tezy jak wyżej

raz piszą, że "wiem", a za chwilę okazuje się, że jednak "nie wiem" i tak na zmianę w całym artykule - w ten sposób podważają w Czytelniku pewność co do posiadania - lub co do posiadanych wiarygodnych informacji (z przeszłości) - powiedziałbym, że wyrywają mu z głowy prawdę...

zdjęcia - dokumentujące niemiecki  zamach na pociąg w 1925 roku - miały być wg pana Puchalskiego dowodem zamachu na Hitlera - a okazało się, że pokazują.... zmyślony przez redaktorów sowiecki zamach terrorystyczny

wyrażenie a okazało się wskazuje na czynność dokonaną - czyli redaktorzy jednoznacznie rozwiązali zagadkę zdjęć - że pokazują.... sowiecki zamach terrorystycznyCO JEST NIEPRAWDĄ !! bo to jest przecież tylko ich domniemanie, oparte zresztą na fałszu...

potrójna wolta


„Odkrywcy” z gazety – a do tego „znani odkrywcy” i „pasjonaci” – próbują wymyślać proch na nowo i znaleźć rozwiązanie zagadki – kto dokonał zamachu na pociąg w 1925 roku – ale raczej po prostu chcą namieszać ludziom w głowie bełkotem, pomieszaną chronologią, wymieszanymi jak groch z kapustą wątkami i sugestiami, że za zamachem stały służby radzieckie.



Najbardziej prawdopodobna hipoteza odnośnie sprawców jest taka, że za zamachem stały służby niemieckie – a w szczególności bojówki niemieckie z terenu Rzeczypospolitej.



Jest to hipoteza znana od 1925 roku, najbardziej prawdopodobna i niepodważona do dzisiaj – choć nieudowodniona przed sądem.



Zaś ten cały „artykuł” tylko po to powstał, by wymyślać nowe hipotezy i wybielać niemców, wybielać, wybielać, wybielać, wybielać...



Ciekawe, czy w ogóle był jakiś właściciel albumu ze zdjęciami, czy to może wymyślona postać, a zdjęcia dostarczył na przykład jakiś reporter z własnych zasobów rodzinnych – dajmy na to, od jakiegoś funkcjonariusza UB, albo Gestapo, który swego czasu zrabował te zdjęcia jakiemuś przedwojennemu polskiemu urzędnikowi...

No, bo dlaczego autorzy bezsensu twierdzą, że „ co nie wskazuje raczej na partyzanta” - może jednak wiedzą, skąd pochodzą zdjęcia...
















Inżynier Kolejowy z 1925 roku tutaj:

http://bcpw.bg.pw.edu.pl/Content/5350/11ik25_nr06.pdf





https://pl.wikipedia.org/wiki/Bad_Sulza_(KL)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pożar_Reichstagu
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_3398.html
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_1.html

https://dziennikbaltycki.pl/na-tropie-wielkiej-katastrofy/ar/137990

https://maciejsynak.blogspot.com/2019/09/szpegawsk-o-gadzinowce.html