Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 marca 2023

Historia Berlina




przedruk
tłumaczenie automatyczne




Metropolia Fausta: Historia Berlina




Autor: ALEXANDRA RICHIE
Carroll & Graf Publishers, Inc.




Historia, mit i narodziny Berlina


Połóż go tutaj na wyciągnięcie ręki -
aby znaleźć nowe życie w tej krainie
mitów i legend ...
(Goethe, Faust, część II, akt 2)

STENDHAL POWIEDZIAŁ KIEDYŚ O BERLINIE:

"Co mogło opętać ludzi, aby założyć miasto pośrodku tego całego piasku?"

Nie był jedynym gościem, który dziwił się ciekawemu położeniu Berlina, jego parweniuszowemu stylowi, pozornemu brakowi korzeni. August Endell powiedział, że było to miejsce "ponurego spustoszenia", a nawet niemiecki nacjonalistyczny historyk Heinrich von Treitschke zauważył, że Niemcy byli jedynym narodem, który osiągnął wielkość bez zbudowania wielkiej stolicy. W jego słynne dzieło Berlin: Ein Stadtschicksal Karl Scheffler przeciwstawił Berlin innym stolicom europejskim, tym wspaniałym miejscom, które "są centrami kraju, są bogatymi i pięknymi miastami, harmonijnie rozwiniętymi organizmami historia". Z drugiej strony Berlin rozwijał się "sztucznie, przy wszelkiego rodzaju trudnościach i musiał dostosować się do niesprzyjających okoliczności". Było to "kolonialne miasto" złożone z wywłaszczonych i wykorzenionych. A kiedy patrzy się na gigantyczne place budowy i nowe inwestycje obejmujące najnowsze wcielenie Berlina, słowa Schefflera wydają się dziś jeszcze bardziej odpowiednie niż wtedy, gdy pisał je prawie sto lat temu: "Berlin jest miastem To nigdy nie jest, ale zawsze jest w procesie stawania się".

Geografia nie tworzy historii, ale ma na nią wpływ, a położenie Berlina wydaje się ucieleśniać jego nieobliczalną, niefrasobliwą naturę. Jest to uderzające właśnie dlatego, że w przeciwieństwie do Paryża, Rzymu czy Stambułu, Berlin wydaje się być znikąd, wyrwany z piaszczysta gleba przez jakąś ukrytą siłę. Na próżno szuka się wielkich rzek lub jezior, portów lub gór, bogactw naturalnych lub fortyfikacji, a gdy się zbliża, niewiele wskazuje na obecność którejś z europejskich wielkie miasta. Zamiast tego Berlin leży na długiej równinie usianej lasami sosnowymi, bagnami i bagnami, które rozciągają się aż do przecięcia przez Odrę na wschodzie i Łabę na zachodzie. Ziemia na południe i wschód rozciąga się w dół do zalesionej bazy morena z małymi wzgórzami, łańcuchami jezior i strumieni utworzonymi przez zniekształcenia i osady ostatniej epoki lodowcowej. Obszar ten, znany jako Marka Brandenburgia, zajmuje powierzchnię około ćwierć miliona kilometrów kwadratowych i stanowi część wielkiej depresji grodno-warszawsko-berlińskiej. Niemiecka stolica leży w centrum tej dziwnie niegościnnej krainy, wystawionej na zimne wiatry ze wschodu. Jest drogi zarówno z powodu niedostatku naturalnych cech, jak i od rozległa sieć torów kolejowych, starych slumsów przemysłowych, dróg i fabryk, które Berlin stał się potężną siłą napędową nie z natury, ale przez przemysł i politykę człowieka.

Eksponowana pozycja sprawiła, że Berlin, podobnie jak Warszawa i Moskwa, stał się przedmiotem niekończących się migracji i wojen. Tacyt zdefiniował Germanów jako lud zamieszkujący gęste lasy między Renem a Wisłą i twierdził, że są "czyści" rasy, która mieszkała tam od niepamiętnych czasów. Mylił się. Ci mieszkańcy równin byli – i są – produktem niezliczonych zmian populacji, które miały miejsce przez tysiąclecia. Historia Berlina kpiła z pojęć niemieckiej rasy Czystość, która stała się tak popularna w XIX i na początku XX wieku. Migracje nie były też produktem epoki przemysłowej; w Berlinie wzór został osadzony w czasach prehistorycznych.

Od samego początku region był zamieszkany przez kolejne fale różnych ludów i kultur. Ludzie dotarli do Berlina około 55 000 lat p.n.e., ale osady powstały pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, około 20 000 lat p.n.e., kiedy łowcy-zbieracze podążał za migrującymi zwierzętami na północ do obszaru wokół rzeki Szprewy. Najwcześniejsze gospodarstwa z małymi zagrodami udomowionych krów i świń pojawiły się dopiero w 4000 r. p.n.e.; jeden wciąż leży zakopany pod słynną weimarską podkową posiadłość Britzer Hufeisensiedlung. Ostatni lud epoki kamienia reprezentował Kugelamphoren Kultur i przeniósł się na tereny od Tegel do Rixdorf, a nawet na obecną Wyspę Muzeów około 2000 r. p.n.e., pozostawiając przebłyski ich Sprawność artystyczna w pięknej ceramice zdeponowanej w świętych miejscach kultu religijnego. One również zniknęły wraz z nadejściem epoki brązu, w której pojawiły się kolejne grupy w okręgach od Spandau do Steglitz. Najbardziej udane wśród nich byli "Lausitzerowie", którzy do 1300 roku osiągnęli znaczną populację 1 osób. Ale i one zniknęły około 000 r. p.n.e., kiedy klimat zaczął się ochładzać i zostały zastąpione przez germańskie "Jastorf" ludzi, których broń, narzędzia i przybory są rozsiane po całej ziemi od Spandau do Mahlsdorf. Miejsce przy Hauptstrasse w Schöneberg zawiera szczątki koni i gotowane kości udomowionych zwierząt, w tym świń i owce, ale najbardziej niesamowite są znaleziska inkrustowanej biżuterii z brązu ze skręconymi nitkami srebra, tak delikatne i piękne, jak wszystkie znalezione w celtyckich miejscach z tego samego okresu. Ale pomimo faktu, że ludzie mieszkali w Berlinie Od ostatniej epoki lodowcowej była to kolejna grupa, germańscy "Semnonen" z pierwszego wieku p.n.e., których później nazwano "pierwotnymi berlińczykami". Stało się tak po części dlatego, że Semnonen pojawili się jako pierwsi na kartach zapisanej historii. Opisali je nie Germanie, którzy byli analfabetami, ale Rzymianie.

Historia Berlina została ukształtowana przez wydarzenie, które nie miało miejsca. Obszar ten nigdy nie został podbity przez Rzymian. W przeciwieństwie do Paryża, Londynu, Kolonii czy Trewiru, Berlin nie mógłby pochwalić się swoim imperialnym dziedzictwem ani patrzeć na romanitas ze swoimi ideałami rządu i architektury oraz używania łaciny przez wykształconą elitę, i to właśnie przyczyniło się do późniejszego braku pewności siebie Berlina. Rzymianie nie byli nieświadomi ludów zza Łaby, ale z wyjątkiem jednego krótkiego briefu Wkraczając na ten obszar, nie próbowali podbić regionu. Ta doniosła decyzja zmieniła losy miasta.

Nie wiadomo, co plemiona germańskie myślały o Rzymianach, którzy dotarli do rzeki Łaby w czasie narodzin Chrystusa, ale ze swej strony Rzymianie patrzyli na tych przerażających członków plemienia z mieszaniną podziwu i pogardy. Juliusz Cezar miał włączył rzekę Ren do cesarstwa do 31 r. p.n.e., ale odmówił dalszej ekspansji na wschód; nie tylko wierzył, że ciemne lasy są domem dla przerażających bestii i magicznych stworzeń, takich jak jednorożce, ale także on i inni Rzymianie uważali Niemców za zbyt barbarzyńskich, by mogli zostać wchłonięci przez imperium. Generał Velleius był typowy, gdy odrzucał ich jako "dzikie stworzenia" niezdolne do uczenia się sztuki lub praw, lub mówił, że przypominają tylko ludzi w tym, że mogli mówić. To adoptowany syn Juliusza Cezara, August, postanowił zdobyć ziemie na wschód od Renu i przesunąć granicę imperium aż do Łaby. W kampanii prowadzonej przez pasierbów Augusta, Nerona Druzusa a wojska rzymskie Tyberiusza dotarły do tajemniczego brzegu rzeki w 3 r. p.n.e. Legat L. Domicjusz Ahenobarbus faktycznie przekroczył wodę, aby spotkać się z niektórymi członkami plemienia w celu zawarcia amicitia, czyli traktatów pokojowych. Pomimo tego sukcesu August zabronił swoim armiom przekraczania Łaby. Decyzja ta została najwyraźniej usankcjonowana przez bogów, ponieważ mówiono, że kiedy brat Tyberiusza, Druzus, zbliżył się do wody, pojawił się straszny olbrzym i ostrzegł go, aby wrócił tak jak on tylko krótki czas życia. Druzus wycofał się i zmarł kilka dni później, przekonując swoich towarzyszy, że w rzeczywistości widzieli bóstwo. Wkrótce potem, w 9 r. n.e., Warus wpadł w zasadzkę w lesie teutobergskim. Na jednej z najgorszych tras w Historia Rzymu Trzy legiony zostały zmasakrowane przez Arminiusza, wodza plemienia Cherusków, który stał się znany w Niemczech jako legendarny Hermann. Rzymianie stracili kontrolę nad terytorium między Renem a Łabą, a tylko garstka kupców odważyło się stawić czoła niebezpieczeństwom "Bursztynowego Szlaku", który prowadził do Morza Bałtyckiego. Ci, którzy powrócili, nadal fascynowali Rzym swoimi opowieściami o dziwnych rytuałach religijnych i dzikich plemionach. do znalezienia w ziemia za Łabą.

Lasy północy pozostały niezdobyte, ale mimo to były przedmiotem wielu popularnych książek w Rzymie. Teutonowie zostali wspomniani w źródłach klasycznych już w 400 r. p.n.e., a słowo "German" zostało po raz pierwszy użyte przez Posidonusa w 90 p.n.e. Cezar pisał o Teutonach w swojej wojnie galijskiej; Liwiusz poświęcił im swoją 104. księgę historii; Pliniusz Starszy podążył za swoim zaginionym dziełem German Wars i in Naturalis Historia; oraz Kasjusz Dion i Velleius Paterculus opisali aspekty kampanii niemieckich w swoich historiach Rzymu. Ale zdecydowanie najbardziej znana i wpływowa relacja została napisana w 98 roku przez Korneliusza Tacyta. Nazywa się De origine et situ Germanorum lub Germania.

Tacyt nie był w Niemczech, ale mieszkał wzdłuż granicy rzymskiej, czytał współczesne dzieła o tym regionie i rozmawiał z żołnierzami i kupcami, którzy tam podróżowali. Jego relacja jest intrygującą mieszanką faktów i fikcji. Tacyt Wydaje się również, że pisząc książkę, miał na uwadze określony cel moralny lub polityczny. Germania została opublikowana za panowania cesarza Trajana, który służył w niemieckich prowincjach. W niektórych fragmentach wydaje się, że Tacyt jest próbując ostrzec Rzymian, aby nie popadali w samozadowolenie z Germanów i pokazać im, że gdyby Teutonowie kiedykolwiek połączyli swoje umiejętności bojowe z rzymską dyscypliną, będą niezwyciężeni. Jeśli Rzym nic nie robi lub nadal się degeneruje, argumentuje, a jeśli Niemcy kiedykolwiek zorganizują się przeciwko nim, imperium zostanie utracone: "Modlę się, aby obce narody trwały, jeśli nie w kochaniu nas, to przynajmniej w nienawiści do siebie nawzajem". Poza tym politycznym ostrzeżeniem i pomimo nieścisłości historyczne Germania była pierwszą systematyczną próbą opisania krainy na skraju cywilizowanego świata rzymskiego, za Albis lub Łabą, która, ubolewa, była "dobrze znana i wiele mówiona w dawnych czasach, ale [jest] teraz tylko nazwą". Tacyt był także pierwszym, który rzucił nieco światła na Łabskich Niemieckich Semnonen, ludzi, którzy mieszkali w regionie wokół dzisiejszego Berlina.

Opisy Tacyta o Semnonen, z ich wierzchołkami i wojowniczym wyglądem, są szczególnie żywe. Dla niego, autora o sympatiach republikańskich, sama struktura ich plemion była wzorem dobrego rządu. Każdy z nich był stanem w sam bez stałego rządu centralnego i bez króla; najwyższa władza znajdowała się w zgromadzeniu wszystkich wolnych ludzi, którzy spotykali się co jakiś czas w Thing lub Moot, gdzie wybierano wodzów, aby decydowali o konkretnych kwestiach wojny i sprawiedliwości. Sami wodzowie posiadali wielkie bogactwo i mieli duże orszaki złożone głównie z członków rodziny. Według Tacyta czystość była wysoko ceniona, podobnie jak lojalność rodzinna i okrucieństwo w walce; Żony nawet towarzyszyły swoim mężom na wojnę. Zauważył jednak, że w czasie pokoju mężczyźni byli leniwymi, żarłocznymi hazardzistami i pijakami zdolnymi do aktów przerażającej brutalności. Byli również głęboko religijni i w określonym czasie "deputowani ze wszystkich plemion ten sam gatunek zgromadzi się w gaju uświęconym przez wróżby ich przodków i przez odwieczne prawo". Ofiara ludzkiej ofiary w imieniu wszystkich "oznacza makabryczne otwarcie ich dzikiego rytuału". Spotkanie Miejsce w świętym gaju w lesie jest "centrum całej ich religii [...] kolebka rodzaju ludzkiego i miejsce zamieszkania najwyższego Boga, któremu wszystko podlega i jest posłuszne". Tacyt mówi o kulcie drzew i koni; bogami był Ziu, który prawdopodobnie wywodził się od Zeusa, a później został wyparty przez Odyna, podczas gdy boginią matki ziemi była Nerthus. Wiele jej sanktuariów, położonych w pobliżu wody, znaleziono w okolicach Berlina – w tym przy źródle w Spandau, który został znaleziony wypełniony szczątkami ptaków, oraz w Neukölln, który był zaśmiecony szkieletami psów i innych zwierząt. Ofiara z koni była również ważna dla Semnonen, podobnie jak dary składane pomniejszym bóstwom - drewniane rzeźby, garnki z tłuszczu i orzechów laskowych.

Pozostałości archeologiczne zweryfikowały wiele twierdzeń Tacyta. Wiemy, że wioski były małe i że wolni ludzie mieli własne długie domy o konstrukcji drewnianej z wypełnionymi pęknięciami i pokrytymi wapnem dla ochrony przed żywiołami i robactwo. Domy posiadały palenisko i stajnię pod dwuspadowym dachem, a rodziny mieszkały razem ze swoimi zwierzętami. Grunty orne podzielono na sektory, a orka i siew odbywały się wspólnie. Pozostałościami obszaru przemysłowego były: znaleziony na Donaustrasse w NeukolIn, który składał się ze studni i trzech pieców wapiennych, były nawet urządzenia do wytapiania żelaza. Mimo to plemiona germańskie nie były wyrafinowane w porównaniu z ich rzymskimi kuzynami: rolnictwo było prymitywne, I zamiast powiększać swoje zasoby poprzez wycinanie lasów i uprawianie nowych obszarów, woleli podbić dla siebie najbliższą żyzną ziemię, praktykę szczególnie powszechną na granicach prowincji. Przez W II wieku n.e. coraz więcej Teutonów domagało się wejścia do imperium. Ludność Europy znów zaczęła się zmieniać.

Kiedy Tacyt pisał Germanię, plemiona krzyżackie rozciągały się w głąb Europy Wschodniej, poza dzisiejszą Polskę i na Ukrainę. Gdyby Europa była bardziej stabilna, Semnonen mogliby pozostać na miejscu i stać się przodkami dzisiejszych berlińczyków. Ale, jak ostrzegał Tacyt, Teutonowie mieli najechać sam Rzym W połowie II wieku niemieckie plemię Markomanów nagle przedarło się przez Dunaj do Italii. Z trudem powstrzymywał ich cesarz Marek Aureliusz ale pięćdziesiąt lat później Goci podbili dzisiejszą Rumunię i rozprzestrzenili się na Bałkanach do Azji Mniejszej, podczas gdy Alamanni przedarli się przez rzymskie Limes i przenieśli się nad Ren i Dunaj. Obszar Berlina został dotknięty z kolei około 180 roku n.e., kiedy Łabski niemiecki Semnonen nagle spakował się i ruszył na południowy zachód, ostatecznie osiedlając się nad rzeką Men. Około 260 roku zostali zastąpieni przez Burgundów, którzy przenieśli się z duńskiej wyspy Bornholm (Borgundarholmr) i którego szczątki znaleziono w rejonie Berlin-Rudow.

Do tego momentu ruch ludów w kierunku Rzymu był odpierany przez szereg silnych cesarzy, którym udało się ochronić stare granice cesarskie, ale w 375 roku Teutonowie zaatakowali ponownie. Tym razem atak był nie do powstrzymania. Germański Plemiona nie przemieszczały się już z własnej woli, ale zostały zepchnięte na zachód przez jedną z najbardziej okrutnych szarży w historii Europy, atak Hunów. Rozpoczął się "ruch ludów", czyli Volkerwanderungzeit na poważnie, a migracje zniszczyły na zawsze stary skład etniczny kontynentu europejskiego.

To Kipling powiedział:


Za wszystko, co mamy i jesteśmy, Za los wszystkich naszych dzieci, Wstań i podejmij wojnę,
Hunowie są u bram!


Słowo "Hun" wciąż przywołuje przerażające obrazy w umysłach Europejczyków. Podczas I wojny światowej nazwę nadano Niemcom oskarżonym o mordowanie dzieci w Belgii; w drugim młody żołnierz Aleksander Sołżenicyn, przerażony przez rzeź dokonaną przez Sowietów podczas ich podboju Prus Wschodnich w 1945 r., porównał Armię Czerwoną do hord mongolskich. Nikt nie wie, dlaczego ci ludzie nagle opuścili stepy na północ od Morza Aralskiego i przedostali się do Europy w IV wiek - być może nastąpiła taka zmiana klimatu, która skłoniła Wikingów do najazdów z taką niespokojną energią - ale kiedy rzymski Ammianus Marcellinus zapytał ich, gdzie się urodzili i skąd pochodzą Powiedział, że "nie mogą ci powiedzieć". Ich niepowstrzymana ekspansja w Europie była jedną z najbardziej krwawych w historii. Rzymianie pisali o ich ohydnych rysach, które uważali za wynik samookaleczenia; wszystkie polecane do ich mistrzowskiego jeździectwa i śmiertelnego łucznictwa, ale przede wszystkim była to przyjemność, jaką mieli czerpać podczas rzeźnictwa. ich ofiary, które pozostawiły trwałą reputację bezwzględności i barbarzyństwa.

Gdy Hunowie się na zachód, Goci zostali zmuszeni do schronienia się w Cesarstwie Rzymskim. Teutonowie przekroczyli granicę, w 406 roku Wandalowie zaatakowali południową Galię i Hiszpanię, a następnie ruszyli do Afryki; Burgundczycy, którzy przez pewien czas osiedlali się wokół Berlin, teraz przesunął się na zachód. Obszar Berlina stał się częścią konfederacji Hunów do 420 roku; w Neukölln-Berlin znaleziono grób, w którym wojownik zgodnie z ich zwyczajem spoczywa obok konia. Burgundczycy; z Berlin nie był jeszcze bezpieczny; w 436 roku Hunowie dogonili ich w Wormacji i wypędzili do doliny Rodanu, gdzie nadali nazwę Burgundii. W 450 roku Attyla Hun przeniósł swoje siły przez Niemcy z taką brutalnością i przemocą; Mówiono, że żadna trawa nie wyrośnie tam, gdzie stanął jego koń. Potem, w przeddzień kampanii 453 r., zainterweniował los. W pijaną noc ślubu z piękną Niemką Ildiko (zwaną Kriemhildą w legendzie) Attyla dostał udaru i umarł, a jego królestwo zostało zniszczone. Bitwy przyniosły jeden skarb kultury, a mianowicie epos opowiadający historię bitwy między burgundzkim królem Gundaharem a Attylą Hunem. Nazywano go Nibelungenlied (Burgundczycy) są Nibelungami) i stał się podstawą cyklicznego Buhnenfestspiel Wagnera, Der Ring des Nibelungen.

Do czasu śmierci Attyli stara integralność Europy została już zniszczona, a tysiące niespokojnych ludzi było w ruchu. Cesarz Justynian z VI wieku próbował utrzymać imperium w całości, ale najazdy barbarzyńców nie ustały; stopniowy upadek Rzymu i wzajemne zapłodnienie kultury i zwyczajów rzymskich i barbarzyńskich trwało nadal. Na północy Słowianie, którzy żyli wokół wschodnich Karpat od około 2000 r. p.n.e., zaczęli migrować na zachód. Ono to oni przenieśli się teraz w okolice Berlina.

Słowianie byli ostatnimi przybyszami na ziemiach, które później będą znane jako Polska i Niemcy; do VII wieku rozprzestrzenili się na większą część Europy Wschodniej, od Bałtyku po Peloponez, i przekroczyli Odrę do regionu Łaby-Soławy i na tereny dzisiejszych Niemiec. Granica między Niemcami a Słowianami została później potwierdzona w traktacie z Verdun z 843 roku: biegła wzdłuż rzeki Łaby i wzdłuż granicy, która przecinała północno-zachodnią część Drezna do Magdeburga, mijając Hamburg i aż do Morze Północne. Słowianie założyli wiele miast wzdłuż granicy, w tym starą Lubekę, Miśnię i Lipsk, których nazwa pochodzi od słowiańskiego słowa lipsk lub lipa.

Gdy Słowianie ruszyli w kierunku Berlina, znaleźli rozległą, wyludnioną ziemię, na której pozostało tylko kilku Niemców rozproszonych w małych osadach. Ci maruderzy nie zostali zmasakrowani; wręcz przeciwnie, dowody archeologiczne w ponad czterdziestu stanowiskach w Barnim a Teltow pokazuje, że pozostali Niemcy zostali zasymilowani z nowymi społecznościami i że Słowianie przyjęli nawet niektóre ze starych germańskich nazw miejsc, takich jak rzeka "Havel" i "Muggelsee", które przetrwały do tego dnia. Wielki Theodor Fontane był jednym z niewielu dziewiętnastowiecznych Niemców, którzy uznali dług Berlina wobec tego tak bardzo oczernianego narodu, a w trzeciej części Wanderungen durch die Mark Brandenburg opisuje, jak miriady jeziora, strumienie i wzgórza obszaru Berlina, które kończą się na "-itz" jak Wandlitz, "-ick" jak w Glienicke i "-ow" jak Teltow, zostały w rzeczywistości nazwane przez Słowian. Dziewiętnastowieczni Niemcy byliby zszokowani dowiedzieć się, że stolica nie została nazwana na cześć szlachetnego "niedźwiedzia", ale była starą Łabą-Słowianinem brl, co oznacza "bagno" lub "bagno". Ale na długo przed powstaniem Berlina istniały dziesiątki słowiańskich osad w teraźniejszości granice miasta: Gatow i Glienicke, Steglitz i Marzahn były słowiańskie; Pankow został nazwany od słowiańskiego słowa pania, oznaczającego "płaskie wrzosowisko"; odłamki ceramiki potwierdzają istnienie słowiańskiej wioski radialnej w Babelsbergu; Lutzow (Charlottenburg) został założony w V wieku, a nawet pobliski Poczdam zaczynał jako słowiańska twierdza. Ale zdecydowanie najważniejszymi rozliczeniami dla przyszłości Berlina były dwie gigantyczne fortece, które teraz leżą tylko przejażdżkę metrem od siebie po obu stronach miasta, ale które kiedyś reprezentowały granice dwóch wielkich terytoriów: Kopenick na południowym wschodzie i Spandau na północnym zachodzie.

Jeśli dziewiętnastowieczni i na początku XX wieku Niemcy w ogóle przyznawali się do obecności Słowian, mieli tendencję do odrzucania ich jako ordynarnych i niewyszukanych – wszystko, co tam zbudowali, było postrzegane jako niecywilizowane w porównaniu z wyższą kulturą germańską. To było ahistoryczny i miał więcej wspólnego ze współczesną polityką niemiecką niż z historią starożytną. W rzeczywistości słowiańskie fortece Spandau i Kopenick były nie tylko wysoko rozwinięte; Stworzyli infrastrukturę, która okazała się kluczowa do rozwoju samego Berlina.

Każda twierdza reprezentowała granicę wielkiego słowiańskiego księstwa i chociaż Słowianie byli wspólnie określani łacińskim terminem Venedi - Wends - w regionach istniały dwie odrębne grupy. Ci, którzy osiedlili się nad rzeką Hawelą byli znani jako Hewelowie, władcy Provintia Heveldun. Ich siedziba znajdowała się w Brannabor (Brandenburgia), ale ich drugim miastem było Spandau, które zostało zbudowane w 750 roku i które już liczyło około 250 osób stulecia. Słowianie, którzy osiedlili się wokół Szprewy, byli znani jako Sprewanowie, a ich prowincja nazywała się provintia Zpriauuani; Ich siedziba skupiła się wokół Mittenwalde i założyła wioski Mahlsdorf, Kaulsdorf, Pankow i Treptow. Ich stolicą był Kopenick, założony na starym neolitycznym miejscu. Nazwa pochodzi od słowiańskiego słowa oznaczającego "osadę na wzgórzu ziemi" i, chociaż chroniony przez Szprewę, fort miał imponujący widok na ten obszar. W 825 roku został ufortyfikowany wysokimi owalnymi drewnianymi murami o długości około pięćdziesięciu metrów, wraz z wieżami, palisadami i bramami.

Pierwsze pisemne dowody takich twierdz pochodzą z zapisów z wyprawy floty fryzyjskiej pod dowództwem Karola Wielkiego z 798 roku, która dotarła w górę dopływów Haweli i zobaczyła tam typowe hawelijskie fortece. Jeszcze bardziej szczegółowy zapis to znaleziony w jednym z najbardziej niezwykłych dzienników podróży w historii Europy Środkowej, relacja naocznego świadka napisana w 970 roku przez żydowskiego kupca Ibrahima ibn Ja'quaba. Ibrahim urodził się w muzułmańskiej Hiszpanii i podróżował na północ jako wysłannik kalifa Kordoby. Podobnie jak wiele arcydzieł starożytnego świata, dziennik został uratowany przez arabskiego uczonego, w tym przypadku XI wiecznego Abu Obaida Abdallaha al Bekri, który uznał go za tak imponujący, że odtworzył go w jego Księga dróg i ziem. Podróż Ibrahima ibn Ja'quaba wiodła wzdłuż ustalonych szlaków handlowych przez Pragę i prawdopodobnie do Krakowa, a następnie do Meklemburgii, gdzie, jak się uważa, opisał osadę w Schwerinie. Uderzyły go wielkie, bezpieczne słowiańskie fortece z wysokimi drewnianymi murami wzmocnionymi kopcami upakowanej ziemi i chronionymi przez rzeki, tak że można było do nich dotrzeć tylko na "drewnianym moście nad wodą. Dowody pokazują że nawet mniejsze fortece w Poczdamie, Treptow i Blankenburgu zostały zbudowane na wyspach i nie były tylko obronne, ale mieściły cieśli, tkaczy, garbarzy, kuśnierzy i innych kupców. Ibrahim ibn Ja'quab zauważył, że Słowianie "są szczególnie energiczne w rolnictwie". Fortece stanowiły również bezpieczną przystań dla hierarchii kapłańskiej, która utrzymywała sanktuaria dla Dazbaga, boga słońca, Jarovita, boga wiosny oraz bogów płodności Roda i Rozanicy pośród nich. Ibrahim uznał również, że Słowianie byli wykwalifikowanymi kupcami i że "ich handel na ziemi sięga do Rusinów i do Konstantynopola". Fortece Spandau-Burgwall i Kopenick stały się potężne z ich położenia na ważnym średniowiecznym szlaku handlowym wschód-zachód, który rozciągał się od Renu i Flandrii przez Magdeburg, do Brennaboru, przez obszar Berlina do Leubus i Poznań i dalej do Kijowa. Muzułmanów i Żydów było najbardziej wpływowi kupcy, regularnie podróżujący z Chin do Afryki i w górę Morza Kaspijskiego i Wołgi do Bałtyku; Handel z łacińskim zachodem utrzymywał przede wszystkim kupcy żydowscy, którzy według geografa z początku IX wieku Ibn Khurradadhbeh był bardzo wyrafinowany i potrafił mówić po arabsku, persku, grecku, franku, hiszpańsku i słowiańsku. Podróżują z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód, drogą lądową i morską". Żydzi nie byli jedynymi kupcami Aby jednak odwiedzić twierdze i chociaż sami Słowianie używali tkaniny jako waluty, znaleziono tam około 1 zagranicznych monet pochodzenia arabskiego, niemieckiego, angielskiego, skandynawskiego, polskiego, czeskiego i węgierskiego. Nawet przy tym Wczesne daty Spandau i Kopenick były wypełnione międzynarodowymi dealerami: skandynawscy kupcy wprowadzili się w IX wieku, a arabscy i żydowscy kupcy dominowali do roku 000. Dziesiątki produktów zmieniły właściciela - od skór, miód, potaż, wosk, tekstylia, łupek i broń do biżuterii z Kijowa i soli z Nadrenii. Niewolników kupowano i sprzedawano; w rzeczywistości słowo "Słowianin" zostało najpierw nadane nieszczęsnym ofiarom schwytanym na wschodzie, a następnie wleczonym w całej Europie, do sprzedaży na rynkach wokół Morza Śródziemnego. Do roku 1000 Słowianie stworzyli zamożne, stabilne społeczności nad brzegami Haweli i Szprewy. Podobnie jak Semnonen przed nimi, mogli równie dobrze stać się założycielami nowoczesnego Berlina. Ale Europa miała przejść kolejną herkulesową zmianę. Tym razem ludzie wprowadziliby się z zachodu. Ci wojownicy i osadnicy byliby chrześcijanami.

Rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa było jednym z ostatecznych ruchów w tworzeniu nowoczesnej Europy. Postęp rozpoczął się w granicach Cesarstwa Rzymskiego w pierwszych wiekach naszej ery; pierwsze biskupstwa; zostały założone w Europie Północnej przez czwarty Na przykład biskup Reims został po raz pierwszy wspomniany w 314 roku – proces przyspieszony przez nawrócenie legendarnego króla Franków Chlodwiga. Dla tych, którzy byli poza imperium, nawrócenie często odbywało się siłą, a jedno Spośród najbardziej udanych z tych chrześcijańskich wojowników, człowiek, który zasadniczo stworzył Święte Cesarstwo Rzymskie, nazywał się Karol Wielki lub Karol Wielki.

Karol Wielki urodził się w 742 roku i został królem królestwa Franków w 768 roku. Był zdecydowany nie tylko wskrzesić chwałę Rzymu, ale także rozszerzyć jego granice, szerzyć chrześcijaństwo tak daleko, jak to możliwe, i nawrócić lub wykorzenić pogan saskich. Po osiedleniu się w swoim potężnym zamku w Akwizgranie stanął na czele kampanii, która zaprowadziła go daleko w głąb Niemiec. Przez osiemnaście lat prowadził krwawą wojnę z Sasami, tłumiąc opór i masakrując tych, którzy się sprzeciwiali zmieniać. Po bitwie pod Verden w wojnie 782 roku z zimną krwią ściął 4 500 saksońskich zakładników. Nic dziwnego, że opór Sasów został zmiażdżony przez 804 r., A armia Karola Wielkiego stała się pierwszą armią cesarską, która dotarła do rzeki Łaby od tego czasu Augustus. W 800 roku był na tyle pewny siebie, że ogłosił się imperator et augustus, starożytnym tytułem zwycięskiego imperium, i został koronowany w Bazylice św. Piotra przez papieża podczas dramatycznej ceremonii w Boże Narodzenie.

Pomimo swojej zaciekłości na polu bitwy Karol Wielki okazał się godnym podziwu administratorem, sponsorując sztukę i edukację oraz dzieląc podbite terytorium na regiony administracyjne zwane Marken (marchie), którymi rządzili lojalni hrabiowie lub książęta znani jako Markgrafen lub margrabiowie. Karol Wielki opowiadał się również za ustanowieniem biskupstw na podbitych ziemiach i uczynił Hamburg pierwszą siedzibą diecezji na wschód od Łaby. W końcu Karol Wielki stworzył nową granicę w dół centrum Europy zwane Limes Sorabicus lub Wałem Serbołużyckim, który skutecznie oddzielał chrześcijan od pogan. Biegła z Ratyzbony przez Erfurt i wzdłuż Łaby do Kilonii. Berlin wciąż leżał sto mil za granicą ale chrześcijaństwo było coraz bliżej. Najbliższą placówką była osada założona nad Łabą. Nazywał się Magdeburg.

Pierwszą rzeczą, którą można zobaczyć podczas podróży w kierunku Magdeburga, jest wielka katedra, która wznosi się z centrum małego miasta, a jej wielkie wieże przyćmiewają wszystko dookoła. Budynek jest zaledwie aluzją do roli miasta jako latarni morskiej na krańca chrześcijańskiego świata, twierdza, która kiedyś leżała między "Europą" a pustynią. Podobnie jak Trewir pod rządami Rzymian i jak Berlin Zachodni podczas zimnej wojny, Magdeburg stał się wspaniałą wizytówką, która miała zarówno olśniewać, jak i Zastraszyć biednych pogan na wschodzie. Sama katedra, która zaczynała jako mały romański kościół, była uważana za tak ważną, że została obdarzona przez wnuczkę angielskiego króla Alfreda Wielkiego osiemnastoma beczkami złoto. Już w swoim najwcześniejszym wcieleniu służył jako baza dla misjonarzy zdecydowanych nawracać nieoświeconych Słowian na wschód.

Magdeburg nadal był posterunkiem granicznym pod rządami następców Karola Wielkiego, ale dopiero za panowania Henryka Ptasznika, który rządził od 919 do 936 roku, podjęto nową próbę przesunięcia granic chrześcijaństwa na wschód. Podobnie jak jego syn Otto Ja, Henryk, uważałem, że Magdeburg powinien być stolicą metropolitalną "dla wszystkich Słowian za Łabą i Soławą, niedawno nawróconych i nawróconych do Boga", a ze swojego pałacu w górach Harzu nakazał utworzenie biskupstw w Havelbergu i założenie Quedlinburga i Merseburga. Pragnienie stworzenia nowych warowni nie było po prostu wynikiem gorliwości religijnej; Henryk i jemu współcześni czuli – całkiem słusznie – że Chrześcijańska Europa była stale zagrożona i że takie placówki były niezbędne dla jej obrony. W 845 roku Norsemeni zdziesiątkowali nowo założone miasto Hamburg, a w 875 roku zniszczyli wielką armię saską i turyńską na Lüneburgu Heath, podczas gdy Węgrzy z Węgier, "plaga Europy", atakowali regularnie i walczyli na północ aż do Bremy. Nowe osady kościelne zostały zbudowane nie tylko jako ośrodki religijne, ale także jako twierdze do ochrony księstwo Saksonii przeciwko Węgrom. Kiedy Henryk zmarł w 936 roku, jego syn Otton I, który panował do 973 roku, był zdecydowany pójść w ślady ojca i rozszerzyć się na wschód. Było to widoczne podczas ceremonii jego inwestytury jako książę Saksonii: "Przynoszę przed ciebie Ottona, wybranego przez Boga, wyznaczonego przez Henryka, dawniej pana królestwa, a teraz ogłoszonego królem przez wszystkich książąt" – grzmiał arcybiskup Moguncji. "Przyjmij ten miecz, którym jesteś aby wyrzucić wszystkich wrogów Chrystusa, barbarzyńców i złych chrześcijan. Albowiem wszelka władza nad całym imperium Franków została wam dana z boskiego upoważnienia, aby zapewnić pokój wszystkim chrześcijanom.

Do tej pory słowiańskim Hewelianom oszczędzono chrześcijańskiego ataku, ale pokój zakończył się nagle w 948 roku. W tym roku Otton I przekroczył Łabę i zaatakował ich stolicę Brennobar. Pogańska osada została opanowana, słowiańscy protestujący zostali zabici, Zrównano z ziemią słynne pogańskie sanktuarium, a na jego miejscu postawiono biskupstwo. Miasto otrzymało nową nazwę: Brandenburg.

Brandenburgia została przekształcona w centrum działalności ewangelizacyjnej. Chrześcijanie szybko się wprowadzili, zebrali miejscowych Słowian i zmusili ich do nawrócenia się na miecz. Otto był tak skuteczny w swojej podróży na wschód, że pod koniec swego panowania osiągnął rzeka Odra, dzieląc nowe ziemie na Marek. Obszar, który stał się Nordmark lub North Mark i który obejmował terytorium Hewelów i Słowian Sprewan, rozciągał się od Łaby do Odry i od Łużyc do Linia Łaba--Peene. Co więcej, Otto ostatecznie pokonał kłopotliwych Madziarów w bitwie pod Lechfeld w 955 roku, zwycięstwo, które przyniosło mu taką sławę, że odtąd nazywano go Ottonem Wielkim. Zamiast chronić swoje podboje Na północy jednak Otto wyruszył na trzy oddzielne kampanie w Italii i w 962 roku pomaszerował do Rzymu, gdzie papież włożył na głowę wspaniałą koronę Świętego Cesarza Rzymskiego wysadzaną złotem i klejnotami. Ale jego zwycięstwo nie przyniosło upragniony spokój. Otton I zmarł w 973 roku i zamiast wrócić na północ, jego następca Otton II pozostał w próbie wyparcia Greków i Saracenów z Italii. W 982 roku poniósł upokarzającą klęskę z rąk muzułmanów sycylijskich. Pozostawiło go to poważnie osłabionym, a nowo zdobyte ziemie i nowe biskupstwa w Havelbergu i Brandenburgii pozostały bez obrony. I wtedy Słowianie odpowiedzieli.

Słowianie z Północnego Marka byli oburzeni przybyciem chrześcijan i dziwną nową religią, która zabraniała czczenia ich bogiń płodności i sanktuariów duchów natury. Co gorsza, zmusili ich nowi mistrzowie płacić daniny germańskim twierdzom religijnym, płatności, które w razie potrzeby pobierano samą siłą. Kiedy Słowianie usłyszeli wiadomość o katastrofalnej klęsce Ottona II w Italii, zostali zachęceni do chwycenia za broń. Odpowiedź było Wielkim Powstaniem Słowian w 983 roku.

Buntowi przewodzili Hewelianie, którzy byli zdeterminowani, aby odzyskać swoją świętą stolicę Brennabor. W dobrze zorganizowanym ataku zaatakowali miasto, plądrując nowy kościół ottoński i masakrując chrześcijańskich mieszkańców. 29 czerwca 983 r. Biskupstwo Havelbergu zostało zniszczone, a mały kościółek w Spandauer Burg został zdziesiątkowany trzy tygodnie później. Słowianie następnie przeszli przez Znak, zabijając mnichów i osadników. Do lipca większość niemieckich placówek została zrównana z ziemią, I chociaż garstka biskupów odważyła się pozostać, zostali zmuszeni do ukrywania się i żyli bez katedr i diecezji. Reszta ludności powróciła do swoich pogańskich praktyk. Chrześcijański pęd germańskich chrześcijan na wschód został zatrzymany a Magdeburg ponownie stał się prawdziwą granicą niemieckiego świata chrześcijańskiego. Otton był zdruzgotany i zmarł w 983 roku, wiedząc, że nie udało mu się wykonać najważniejszego zadania – obrony chrześcijaństwa przed poganami. Ten Nieszczęśliwy cesarz został pochowany w Bazylice św. Piotra w Rzymie. Niestety dla Słowian w Marku Północnym, śmierć Ottona nie była końcem zagrożenia dla ich stylu życia. Lider zupełnie innej dziedziny również niedawno przeszedł nawrócił się na chrześcijaństwo i teraz pragnął rozszerzyć swoje terytorium w imieniu Kościoła. Miejsce to leżało nie na ziemiach niemieckich, ale daleko na wschód od Szprewy i Haweli w miejscu, które wkrótce miało być znane jako Polska. Słowianie z obszar Berlina był teraz wciśnięty między dwa potężne bloki chrześcijańskie. Trwał wyścig, aby zobaczyć, która strona może go pokonać jako pierwsza.

Nadejście chrześcijaństwa do Polski miało ogromne znaczenie nie tylko dla Słowian z okolic Berlina, ale dla rozwijającej się historii całego regionu. Obecność rozległego królestwa katolickiego na wschodzie Niemiec ukształtowałaby historię centrum Europa i Berlin na stulecia, nie tylko z powodu rywalizacji, która już teraz pojawiła się między niemieckimi chrześcijanami a ich polskimi odpowiednikami.

Niemcy mieli nadzieję na chrystianizację całej północnej Europy, napierając na wschód od Magdeburga do Rusi Kijowskiej, wiedząc, że w systemie ottońskim tworzenie ośrodków religijnych było nierozerwalnie związane z podbojem politycznym. Nagły Pojawienie się Polski pokrzyżowało ich plany. Wczesna historia Piastów pozostaje niejasna, ale w trzeciej ćwierci X wieku polski władca zyskiwał na znaczeniu równie szybko, jak władcy sascy na zachodzie. Ten pierwszy polski książę, Mieszko I, pragnął rozszerzyć swoją władzę na cały region. Stanowiło to problem dla Niemców, a w szczególności dla Ottona I.

Kiedy Otto uczynił Magdeburg arcybiskupstwem w 961 roku, widział w nim bazę, z której całe terytorium od Saksonii do Rosji zostanie schrystianizowane, co z kolei doprowadziłoby całą Europę Środkowo-Wschodnią pod kontrolę niemiecką. Mieszko sprzeciwił się. Nie tylko chciał zapobiec mieszaniu się Niemców w jego sprawy, ale także zwiększyć własne terytorium. Pierwszy polski władca był jeszcze stosunkowo słaby w porównaniu z potężnym saskim rywalem i musiał postępować ostrożnie; Rzeczywiście w jednym Udało mu się tylko zapobiec inwazji, zgadzając się na przyjęcie niemieckich misji chrześcijańskich na swojej ziemi. Ku wściekłości Ottona w 966 roku dokonał jednak rzeczy nie do pomyślenia. Zamiast przyjąć chrześcijaństwo z Niemiec, Mieszko zwrócił się do do Czech. Przyjmując chrześcijaństwo od południa, w jednym doniosłym akcie zapobiegł religijnej, administracyjnej i politycznej dominacji w Polsce przez Świętego Cesarza Rzymskiego. Odtąd - ku irytacji Niemców - Polska wyrosły na całkowicie odrębny i niezależny podmiot, który nigdy nie poddałby się niemieckiej wizji Drang nach Osten – idei, że mają misję cywilizacyjną na wschodzie.

Przez pewien czas wydawało się, że religijny kompromis między Polską a Niemcami się utrzyma. Nowy cesarz rzymski Otton III, który był pół-Grekiem i wychował się we Włoszech, uważał swój lud za nieco prymitywny i nie miał obsesji przez niemiecką dominację na wschodzie. Wręcz przeciwnie, był głęboko wstrząśnięty powstaniem słowiańskim i katastrofalnymi kampaniami lat 990. i był gotów pozostawić nawrócenie kłopotliwych pogańskich Słowian na wschodzie Polakom tak długo, jak dołączyli do konfederacji chrześcijańskich książąt pod jego ostateczną kontrolą. W przeciwieństwie do swoich poprzedników miał wizję Europy zorganizowanej jako hierarchia królów; Rzeczywiście, dyptyk namalowany pod koniec X wieku pokazuje otrzymał hołd czterech koronowanych kobiet: Niemiec, Galii, Rzymu i Slawonii - ziem słowiańskich. Sympatyzował z ideą polskiej niepodległości i ku wściekłości czołowych niemieckich duchownych planował utworzenie szeregu kościoły, które byłyby wolne od wszelkiej niemieckiej kontroli.

Taka niemiecka hojność dla Polski jest rzadkością w historii, ale po części miała związek z polską reakcją na szczególne wydarzenie, które głęboko dotknęło Ottona III. Ten pobożny cesarz był przyjacielem Adalbertusa, byłego biskupa Pragi. W 996 papież Sylwester I wysłał Adalbertusa z misją nawrócenia zaciekłych Prusaków Wschodnich, a w podróży na północ w tym roku nowy polski przywódca Bolesław Chrobry, syn Mieszka I, hojnie przyjął go z pełnymi honorami. Skarga został należycie odnotowany w Rzymie. Adalbertus udał się do Prus Wschodnich, gdzie miejscowi współplemieńcy, którzy nie byli chętni do nawrócenia, po prostu go zamordowali. Zamiast zignorować jego śmierć, Polacy kupili jego ciało za ogromną sumę – jego wagę w i stworzył dla niego sanktuarium w Gnieźnie. Papież Sylwester I był pod takim wrażeniem tego pokazu pobożności, że podjął niezwykły krok kanonizacji Adalbertusa, wynosząc Gniezno do rangi arcybiskupstwa i tworząc biskupstwa we Wrocławiu (Breslau), Kołobrzeg (Kolberg) i Kraków (Kraków). To właśnie utworzenie nowego arcybiskupstwa ostatecznie oderwało Kościół polski spod kontroli niemieckiego arcybiskupstwa w Magdeburgu. Polacy mieli teraz niezależną administrację i zajęli do chrystianizacji plemion zachodniosłowiańskich z takim samym zapałem jak Niemcy – wielkie brązowe drzwi katedry gnieźnieńskiej przedstawiają króla Bolesława rozdającego błogosławieństwa i asystującego przy chrztach, a obok niego stoi miecz Gotów uderzyć w tych, którzy odmawiają nawrócenia. Polacy wyrastali na potężny kraj chrześcijański sam w sobie.

Adalbertus nadal odgrywał rolę w sprawach polsko-niemieckich zza grobu. W roku 1000 Otton III odbył pielgrzymkę do swojego grobu, nie tylko po to, by oddać hołd zamordowanemu przyjacielowi, ale także by ustalić, jakie miejsce powinna zajmować Polska w Świętym Cesarstwo Rzymskie. Był pod takim wrażeniem niezwykłego przyjęcia Bolesława i bogactwa polskiego dworu, że według kronikarza Gallusa: "Widząc jego chwałę, jego potęgę i jego bogactwa, cesarz rzymski wołał podziw: "Przez koronę Imperium! To, co widzę, znacznie przewyższa to, co słyszałem!" Wziął własny diadem i umieścił go na głowie Bolesława na znak jedności i przyjaźni, dał mu gwóźdź od Krzyża Świętego i włócznia św. Maurycego, w zamian za co Bolesław dał mu ramię świętego Wojciecha. I tego dnia poczuli taką miłość, że cesarz mianował go bratem i współpracownikiem w Cesarstwie. Ku przerażeniu niemieckich prałatów Ottona III uznał, że Polska nie powinna być jedynie lennikiem Świętego Cesarstwa Rzymskiego, ale powinna być traktowana jako królestwo obok Niemiec, (prawie) równorzędny partner w federacji chrześcijańskich królestw. Podczas swojego pobytu Otto nie tylko mówił o przyjaźni i współpracy między Niemcami a Polską, ale nawet o małżeństwie między synem Bolesława, Mieszką, a jego własną siostrzenicą Judytą.

Gdyby relacje między dwoma przywódcami trwały, długa saga, jaką jest polsko-niemiecka historia, mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, ale tak się nie stało. Otton III zmarł w 1002 roku w wieku dwudziestu dwóch lat, a jego następcą został Henryk II, człowiek gorzki sprzeciwił się powstaniu silnego państwa polskiego. Aby umocnić swoją pozycję przetargową z Niemcami, Bolesław wykorzystał zamieszanie po śmierci Ottona i zajął Miśnię i Łużyce. Henryk był gotów zaakceptować ale Bolesław na tym nie poprzestał i wziął również Czechy. Henryk domagał się hołdu, Bolesław odmówił, a Henryk zaatakował Polaków. Wojna trwała do 1018 roku. Siłę Polski dodatkowo osłabił wielki bunt słowiański w latach 1035-7, co spowodowało przeniesienie stolicy Polski do Krakowa. Rywalizacja polsko-niemiecka przejawiała się teraz w często zaciekłych walkach wzdłuż granicy od Luzycji do Pomorza, gdzie sporne ziemie nieustannie przechodziły z rąk do rąk i był często określany jako "polski" przez władcę Polski i "niemiecki" przez cesarza i jego poddanych. To zamieszanie wciąż znajduje odzwierciedlenie w różnych dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych atlasach szkół polskich i niemieckich które "roszczą sobie pretensje" to terytorium do swojego. W rzeczywistości jednak znaczna część obszaru, w tym ziemie wokół Berlina, nadal znajdowała się w rękach pogańskich Słowian i nie należała do żadnego z nich.

W XI wieku Słowianie nadal kurczowo trzymali się pasa ziemi wokół Berlina, mimo że byli stale zagrożeni przez Niemców, którzy kontrolowali Łabę na zachód od Spandau i Kopenick, oraz przez Polaków, którzy teraz kontrolowali Odra na wschodzie. To był fascynujący czas. Kupcy kontynuowali podróż z niemieckiego chrześcijańskiego Magdeburga, następnie do pogańskich twierdz Kopenick i Spandau, a następnie do chrześcijańskiej Polski. Ta nadzwyczajna sytuacja trwała przez ponad sto lat, czyniąc region berliński jedną z ostatnich części Europy Środkowej, która uległa chrystianizacji. Ale Słowianie żyli na pożyczonym czasie. Chrześcijanie nie mogli tolerować tej odizolowanej wyspy pogaństwa; Władcy ziem polskich i niemieckich nie mogli też pozostawić tak cennych terenów bez pretensji. Wielowiekowa dominacja Hewelów i Sprewanów na tym obszarze miała zostać przełamana na zawsze.

Ostatecznie terytorium przypadło Niemcom. Na jego czele stanął Lotar III, Święty Cesarz Rzymski, który na początku XII wieku rozpoczął kampanię przeciwko Duńczykom i Słowianom. Jedną ze strategii Lothaira było wysłał rycerzy, aby podbili i osiedlili ziemię w jego imieniu, aw 1134 r., W jednym z punktów zwrotnych w historii Berlina, dał znak północny młodemu hrabiemu z dynastii Askańskiej, który nazywał się Albert Niedźwiedź. To on chciał w końcu wyrwać Znak pogańskim Słowianom i przekształcić go w część niemieckiego świata chrześcijańskiego.

Niedźwiedź Albert był typowym przykładem młodych szlachciców i rycerzy, którzy wyruszyli, aby zbić fortunę na pogańskich ziemiach na krańcach Europy. Jego ojciec, hrabia Otto z Ballenstedt, posiadał już duże posiadłości w górach Harz i północnej Turyngii i było rzeczą normalną, że syn wychodził, aby w ten sposób zarobić swoją fortunę; Zanim osiągnął dwadzieścia lat, Albert walczył już w wielu potyczkach granicznych ze Słowianami, a ambitny młodzieniec był zdeterminowany, aby przedłużyć jego posiadłości tak dalece, jak to możliwe, czy to przez dyplomację, czy podbój. W tym celu musiał rekrutować rycerzy.

Rycerze byli integralną częścią ekspansji Europy w średniowieczu. Wielu kierowało się pragnieniem ziemi, o której wszyscy wiedzieli, że przełoży się na władzę dynastyczną; jeśli odnieśli sukces i przeżyli wyczerpujące życie, mogli spodziewać się własności i lenna, bogactwo i status. To międzynarodowe braterstwo pojawiło się po raz pierwszy we Francji, ale szybko rozprzestrzeniło się z Cypru na Węgry, z Włoch do Anglii Wschodniej – w rzeczywistości wszędzie na obrzeżach Europy, gdzie byli poganie, którzy mogli walczyć. Chwała do zdobycia. Ich kodeks rycerski obejmował wszystko, od zaciekłej obrony Kościoła Chrystusowego po surowe zasady honoru wobec kobiet; była to era Tannhäusera i Parsifala, trubadurów i minnesingerów, i to później stał się przedmiotem romantycznej legendy. Historie, które narosły wokół tych ludzi, podkreślały ich odwagę, miłosierdzie i oddanie Bogu, a wielu z nich rzeczywiście rozpaliła autentyczna determinacja, by ratować dusze - chociaż jest rzeczą wiejską, że inni byli bardziej kuszeni łupami podboju. Niemniej jednak wszyscy oni mieli wspólną ideologię, tak trafnie podsumowaną w średniowiecznej Pieśni nad Rolandem: "Chrześcijanie mają rację, poganie się mylą". Ten Rycerze byli prawdziwie międzynarodowi; według XIII-wiecznej relacji Kronika Morei rycerze frankijscy osiedlali się w Grecji, ci, którzy walczyli w Irlandii i Walii, otrzymywali tytuły od króla Anglii, a nawet w Wokół Berlina słowiańscy książęta, w tym książę Barnim i wedelscy panowie z Uchtenhagen, rekrutowali niemieckich rycerzy, aby zwiększyć własną władzę dynastyczną. Niedźwiedź Albert był tylko jednym z wielu młodych szlachciców, którzy próbowali przyciągnąć takich ludzi, a on odniósł wielki sukces.

Albert zorganizował nadzwyczajną misję przeciwko Słowianom, która łączyła silną siłę ze sprytnymi sojuszami z Kościołem, szczególnie z biskupem Anzelmem z Havelbergu i potężnym arcybiskupem Wichmannem

(C) 1998 Alexandra Richie Wszelkie prawa zastrzeżone. ISBN: 0-7867-0510-8.




Metropolia Fausta (nytimes.com)






poniedziałek, 9 maja 2022

Sabotaż od wieków...

 

Zdaje się dobry opis sabotażu.


Fragment refleksji ze wstępu do książki Polskie Budownictwo Drewniane.


Czy to przypadek, że rozdział zaczyna się od słów "Znaczenie słupa"?


Nie.

Uważam, że to celowe - albowiem sabotaż to często ulokowany "słup", który zajmuje miejsce człowieka z inicjatywą - w urzędzie, Sejmie, czy na uczelni - wszędzie tam, gdzie można wpływać na rozwój państwa.

Słup wykonuje tylko minimum swoich obowiązków, a sabotuje co się da, oby tylko nie dać się zidentyfikować. 

Słup dezawuuje państwo polskie i jego osiągnięcia, niszczy społeczeństwo zgodnie z tzw. złotymi zasadami Sun-Tzu.


Słupy w wielkich ilościach, to już poważny problem dla wszystkich...














https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=zubrzycki%20polskie%20budownictwo




Mały sabotaż, czyli 13 Złotych zasad Sun - Tzu

Tracimy rocznie ok. 200 mld zł

Sprawozdanie Komisji Pomorskiej z roku 1920


i wiele innych...








sobota, 30 kwietnia 2022

„Tak się robi..."




przedruk


Fundacja Ochrony Zabytków Architektury Drewnianej
17 min ·



Rok temu ukazała się książka Pani Jaśminy Korczak-Siedleckiej, 

Przemoc i honor w życiu społecznym wsi na Mierzei Wiślanej w XVI-XVII wieku

potwierdzająca zasadę, którą każdy poważny historyk wiedzieć powinien: ślady historii najlepiej bada się w piwnicach i na strychach oraz w materiałach źródłowych, koniecznie w zakurzonych archiwach.

Pani Korczak-Siedlecka wyłowiła z sezamowych czeluści dokumentów sądowych pełnokrwiste życie nowożytnych chłopów w wielokulturowej I Rzeczpospolitej. Książka ta jest szalenie inspirującym zbiorem dialogów relacjonowanych przez sądowego protokolanta oraz tez autorki o honorze, emocjach, prawie i jego recepcji. To książka naukowa w pełni, ponieważ traktuje o prawdzie i właśnie dlatego tak pasjonująca, gdyż dzięki uczciwości autorki mamy dostęp do imponujących ilości wyciągów z akt sądowych, zeznań, relacji z epoki – czyli pasjonujący „film na faktach”. 

Można nie zgadzać się z pewnymi wnioskami Pani Korczak-Siedleckiej, ale dzięki obfitemu wyborowi tekstów źródłowych mamy możliwość wyczucia atmosfery ówczesnego społeczeństwa Mierzei Wiślanej.







 
Główna konkluzja w tej pasjonującej książce warta szczególnej uwagi: większość spraw sądowych dotycząca chłopów Mierzei Wiślanej dotyczyła honoru, a nie majątku – tę wartość chyba niemal doszczętnie straciliśmy w społeczeństwie.

Z historycznego punktu widzenia szczególnie ciekawa jest obserwacja stosunku chłopów do pastorów – w momencie zamiany katolicyzmu na protestantyzm w odczuciu społecznym duchowny przestał być powołanym sługą Bożym, a stał się mianowanym przez władze miejskie urzędnikiem. Dopiero czytając relacje sądowe z czasów „świeżego” protestantyzmu dostrzec można jak wielką wyrwę w duchowości, psychice społeczeństwa spowodowała ta zmiana. Np. strona 305:

karczmarz do pastora: Diabeł zabiera takie klechy, które listy do karczmy piszą.

 
Brutalność zeświecczenia urzędu duchownego działała w obie strony, czyli dosięgała również pastorów, np. historia Lorentza Eissenharda, kaznodzieja w Kobbelgrube:

Gdy któregoś razu szynkarz odmówił podania mu kolejnego kufla kaznodzieja bardzo się na niego rozgniewał, zwyzywał od „burego szelmy”, a jego żonę od „kurwy”. Kiedy indziej „zachowywał się jak szalony”... Jeszcze innego wieczoru zaczął wyciągać gołymi rękami masło z maselnicy i rzucał nim dookoła, mówiąc: „Tak się robi mierzejskie karły”... (s. 307), albo:

Pastor w Sobieszewie określany jako „pan Heinrich” miał swojemu sąsiadowi Georgowi Linge w odwecie za zabicie czterech kur przełamać wygon dla koni i przegnać tamtędy swoje bydło. Służący Lingego zwyzywał go od „klechy”, na co pastor pobił go korbaczem. Następnie sąsiedzi „porządnie” zwyzywali się od „szelm i złodziei”. (s. 309)

 
Poza wspaniałymi sądowymi określeniami dotyczącymi obdukcji np. „zostać pobitym na sino i na brązowo” jedną z ciekawszych obelg było zdanie wypowiedziane przez miejscowego woźnicę Gregera Lessentina do Niclaia Czipa hajduka JKM Zygmunta III Wazy na promie przez Wisłę, gdzie po kłótni słownej woźnica wyjął nóż i zagroził: „Zaraz sprawię, że będziesz leżeć w wodzie jak żaba”, a w oryginale: „das du solt ins wasser liegen, gleich einem frosche.” 

Wystarczy spojrzeć na postaci łowiące ryby z mapy Friedricha Berndta z 1600 r. aby wyimaginować sobie pejzaż nadwiślański ze sztafażem: mierzejski woźnica grożący królewskiemu hajdukowi losem płaza. Obelga iście mokradlana. Nawiązując do specyfiki gruntowej delty Wisły zaznaczyć trzeba, że mieszkańcy Mierzei nijak się mieli do mieszkańców Żuław, gdzie jedni drugich mieli za element obcy.


 




 
Z punktu widzenia badacza architektury drewnianej cenne jest przypomnienie przez Panią Korczak-Siedlecką w ilustracjach do książki map F. Berndta z 1600 r., gdzie pokazano typy zabudowy regionalnej odmienne od tego co znamy z XVII i XVIII-wiecznych zachowanych zabytków.

Książka przeznaczona nie tylko dla mieszkańców Mierzei, ale dla wszystkich, których łechta codzienność życia minionych pokoleń – mimo że w skali kraju temat mierzejskich niemieckojęzycznych chłopów może wydawać się niszowy to jednak jest świadectwem jednej z wielu grup społecznych w ówczesnym potężnym organizmie politycznym, jakim była Rzeczpospolita Polska.


Zwijając tę nitkę mierzejską złożoną z cytatów sądowych dostaniemy się do kłębka pełnowartościowej, czystej wełny ludzkiej z epoki przedrewolucyjnej, ludzi którzy umieli przeklinać, buntować się, bić, pić i jeść, pokutować, pościć, modlić i pracować. Z niecierpliwością czekamy na kolejne prace naukowe Pani Jaśminy Korczak-Siedleckiej dotyczące tym razem chłopów żuławskich.















źródło:
fb





poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Geograficzno-polityczny atlas Polski

 


tekst nieskończony z 25.02.2022





jak na pracę naukową - mnóstwo ogólników


zwracam uwagę na:

(po zaznaczeniu kursorem ujawni się zatarty przeze mnie tekst)


"kolejny krok w dół... naszego podziału Polski"

"Dziś nadszedł czas na"...

"prezentujemy na podkładzie współczesnej mapy",

"nie mają już w ogóle zastosowania pierwszorzędne kryteria" " granice z epoki nowożytnej lub nawet ze średniowiecza [...], niegdyś doniosłe, dziś jednak o mniejszym, a czasem już żadnym znaczeniu."

" kryterium geograficzne związane z rozłącznością geograficzną dawnych ziem"

" na tym szczeblu podziału jedynie już tylko porządkujemy przestrzeń na mniejsze jednostki"

"druga wojna światowa unieważniła w całości dawne podziały historyczne" "Uzyskaliśmy także, co wreszcie w pełni widać na zaprezentowanej mapie, w miarę spójny zestaw"

"Postępowanie badawcze zmierzające do wyróżnienia megaregionów, prowincji, podprowincji i makroregionów zakładało wyjście od stanu teraźniejszego i powolne cofanie się w przeszłość


Po co takie zabiegi o charakterze oddziaływania na podświadomość?

 Co się za tym kryje?


"Prowincja" to też niemiecki termin podziału administracyjnego, odpowiednik "województwa". 




tekst w postaci edytowalnej plus komentarz:


POLITYCZNOGEOGRAFICZNA REGIONALIZACJA WSPÓŁCZESNEJ POLSKI: Makroregiony

Czas na kolejny krok w dół naszego podziału Polski na regiony politycznogeograficzne. Dziś nadszedł czas na makroregiony, które prezentujemy na podkładzie współczesnej mapy administracyjnej Polski z podziałem na powiaty.


 Czas na kolejny krok i zaraz powtórzenie: Dziś nadszedł czas na - ten drugi zwrot traktuję jako właściwy, ten pierwszy wydaje mi się dodany, a chodzi w nim o to, że "krok w dół" - co jest negatywem w stosunku do Polski

Dziś nadszedł czas na...  na podkładzie współczesnej Polski 

mowa o zmianach, gdzie Polska jest tylko podkładem - punktem wyjścia - pod cudzy zamysł - a nie podmiotem i celem samym w sobie

jak wielu znacie ludzi, którzy bez pytania was o zdanie planują wasz kraj wg własnego widzimisię?
to nie jest prywatne mędrkowanie na jakimś blogu jakiegoś Synaka o Polsce przyszłości tylko projekt, który ma założone cele i przyznane fundusze
jakie cele? jeszcze nie wiemy

 
Tym razem nie mają już w ogóle zastosowania pierwszorzędne kryteria, które stosowaliśmy do tej pory.


metoda zmienia się z czasem - metodę dostosowuje się do etapu czyli ktoś analizuje potencjalne lub prawdziwe reakcje. poza tym - ogólniki

pierwszorzędne kryteria - ma to być oczywiście odniesienie do poprzednich wpisów (chyba), przypomina mi to jednak mocno krzyżacki zabieg pijarowy, gdzie herszt bandy zbójcerzy nazywany był Mistrzem, a wręcz - Wielkim Mistrzem.

pierwszorzędne kryteria - program prezentowany na fb pojawia się "w odcinkach" jak jakaś powieść, ten odcinek jest to kontynuacja wątku z 28 stycznie, czyli niemal z przed miesiąca, pomiędzy nimi było kilkanaście postów na zupełnie inny temat, żeby wiedzieć, co oznacza "pierwszorzędne" trzeba jeszcze raz grzebać w starych postach, albo klikać dodatkowe linki - dlaczego autor użył słów pierwszorzędne kryteria  zamiast w kilku słowach przypomnieć wyjaśnić o co chodzi? 

Po co pracę prezentować w odcinkach i opisywać ogólnikami, skoro nie daje to efektu informacyjnego czy edukacyjnego??

Wszystko staje się niejasne, jasne pozostają jedynie zwroty, które wyszczególniłem wyżej - przypominam Eksperyment Milgrama - tam też "autorytet" w kółko powtarza wybrane zwroty.


Porównaj wcześniejsze analizy - to ta sama metoda.





Pojawiają się kryteria zdecydowanie historyczne rysujące granice z epoki nowożytnej lub nawet ze średniowiecza (z jednym raczej niewiele zmieniającym wyjątkiem), niegdyś doniosłe, dziś jednak o mniejszym, a czasem już żadnym znaczeniu. 

to zdanie jest całkowicie niejasne, również dlatego, że jest rozbudowane - zwracam uwagę:

zamiast: proponujemy użyto zwrotu: pojawiają się i rysujące  - to oznacza, że coś samo się dzieje, czyli autor jest nie znany, choć wiemy, że autorem są ci, co biorą udział w opracowaniu mapy - dlaczego więc taki bezosobowy zwrot? Ludzie lubią podkreślać, że są autorami tego i owego.

Być może efekt - w odległej przyszłości - nas mocno zniesmaczy, a  nawet zbulwersuje, oburzy.
Autor mając to na uwadze - czyli ma pewność, że zaproponowane zmiany będą się nam nie podobać - usuwa się w cień używając bezosobowego pojawiają się.


Z czego składa się to powyższe rozbudowane zdanie?
Głównie z łączników, które sugerują, że autor ma jakieś przemyślenia w temacie, ale nic o tych przemyśleniach, żadnych szczegółów. 

lub nawet
z jednym raczej niewiele
niegdyś
dziś jednak
a czasem


Jak na pracę naukową czy po prostu badawczą - mnóstwo ogólników.

Skoro to zdanie nic nie znaczy - bo nie ma w nim żadnej treści - to po co ono jest??


Pojawiają się kryteria zdecydowanie historyczne rysujące granice z epoki nowożytnej lub nawet ze średniowiecza (z jednym raczej niewiele zmieniającym wyjątkiem), niegdyś doniosłe, dziś jednak o mniejszym, a czasem już żadnym znaczeniu. 

Widzę tu opinię, że granice były niegdyś doniosłe, a teraz nie mają już żadnego znaczenia.
Też to widzicie??

niegdyś
dziś jednak

Mam na fb  podlajkowane różne rzeczy - np. muzea, instytuty naukowe, leśnictwa itd. i zawsze pojawiają się tam interesujące wpisy, często krótkie, ale zawierające jakąś wiedzą, informację i zawsze merytoryczne. 

A tu nie ma nic.


W trakcie pisania tego artykułu, ok. 2 godziny po publikacji na fb mojego komentarza - bardzo ogólnikowego ("bardzo interesujące..."), ale z wypisanymi cytatami (skrócona wersja tego, co umieściłem na początku tego artykułu) - został on usunięty, a ja zostałem zbanowany i już nie mogę tam komentować.




Pojawiają się kryteria zdecydowanie historyczne

wygląda to jak opis cudzej pracy, a nie własnej - usuwanie się  w cień

znowu przypomnę - skąd wzięło się np. pojęcie Europy Śr-Wsch. i wiele innych.


W jednym przypadku ponownie sięgnęliśmy po kryterium geograficzne związane z rozłącznością geograficzną dawnych ziem węgierskich.



 
Wydaje się, że na tym szczeblu podziału jedynie już tylko porządkujemy przestrzeń na mniejsze jednostki politycznogeograficzne, choć niewykluczone, iż te dawne podziały wciąż kształtują mieszkańców poszczególnych makroregionów (raczej z wyjątkiem Nowopolski, gdzie druga wojna światowa unieważniła w całości dawne podziały historyczne). 

Uzyskaliśmy także, co wreszcie w pełni widać na zaprezentowanej mapie, w miarę spójny zestaw nazw regionów politycznogeograficznych - np. Śląsk Zachodni, Środkowy, Wschodni i Południowy, Pomorze Zachodnie, Środkowo-Zachodnie, Środkowo-Wschodnie i Wschodnie, Podlasie Północne, Środkowe, Wschodnie, Zachodnie i Południowe, etc.
 
Postępowanie badawcze zmierzające do wyróżnienia megaregionów, prowincji, podprowincji i makroregionów zakładało wyjście od stanu teraźniejszego i powolne cofanie się w przeszłość w poszukiwaniu kolejnych kamieni milowych decydujących o niejednorodności polskiej przestrzeni politycznej. Czy wiecie jak nazywa się taka metoda postępowania badawczego?





wracam uwagę na:


"kolejny krok w dół... naszego podziału Polski"

"Dziś nadszedł czas na"...

"prezentujemy na podkładzie współczesnej mapy",

"nie mają już w ogóle zastosowania pierwszorzędne kryteria" granice z epoki nowożytnej lub nawet ze średniowiecza [...], niegdyś doniosłe, dziś jednak o mniejszym, a czasem już żadnym znaczeniu."

" kryterium geograficzne związane z rozłącznością geograficzną dawnych ziem"

" na tym szczeblu podziału jedynie już tylko porządkujemy przestrzeń na mniejsze jednostki"

"druga wojna światowa unieważniła w całości dawne podziały historyczne"

"Uzyskaliśmy także, co wreszcie w pełni widać na zaprezentowanej mapie, w miarę spójny zestaw"



Bardzo to przypomina fragmenty z czasopisma Odkrywca, których analizę zalinkowałem powyżej.  To jest tak napisane, jakby podział Polski już nastąpił i oni teraz tylko  " na tym szczeblu podziału jedynie już tylko porządkujemy przestrzeń na mniejsze jednostki" i tak dalej zgodnie z tym całym bełkotem.


Nie pierwszy to raz widzimy - jest to taka informacja podświadoma, sugestie podsuwane podprogowo, a mówiące o podziale Polski na kawałki, dezawuujące obecne granice wraz z "uzasadnieniem", a dokładnie mówiąc - z sugestiami sugerującymi domniemaną logiczność i zasadność wywodu - jak wiemy, nie ma tam nic, po za ogólnikami i powoływaniem się na coś z przeszłości. Podobnie, jak kłamstwa z wikipedi, powołujące się na nieistniejące (jak się okazuje po sprawdzeniu) źródła.


Polacy po 1918 roku zszywali kraj podzielony przez zaborców, a dzisiaj znowu go ktoś chce dzielić doszukując się różnic pomiędzy regionami.

Podobnie z lansowanym [i znowu, nie wiadomo, kto zapoczątkował karierę tego pojęcia -  podobnie jak w przypadku pojęcia Europa Środkowo-Wschodnia (zamiast E. Środkowa)] wyrażeniem "mała ojczyzna" - skupienie na pobliżu oznacza rozproszenie - odwrócenie uwagi od Ojczyzny w ogóle i ważnych spraw. 

Lansowanie tego pojęcia uważam za bardzo niebezpieczne - pamiętajcie, jak dorosną pokolenia, to powiedzą - "przecież zawsze tak było..."



Mamy cały czas do czynienia z próbami rozrywania kraju -  chodzi nie tylko o podbój i dominację, ale głównie o pieczę nad elementami infrastruktury należącej do Stwórcy - są to materialne i objętościowo duże obiekty, które do dzisiaj nie zostały wywiezione z terenu Polski.

Zawłaszczając teren - nie dopuszczają nas do ich odkrycia, lub eksploracji - tylko sami je eksplorują, no i ponownie temat trzymają w ścisłej tajemnicy i pod swoją kontrolą.

W zeszłym roku jakiś troll zasugerował mi dość czytelnie, że cała wielowiekowa napaść na Słowian motywowana jest technologią znajdującą się na naszej ziemi.




Już wcześniej miałem uwagi do twórczości na tej strony, odpowiedzi autorów na moje zapytania były sztampowe, pełne entuzjastycznego zaangażowania i sugerujące - żadnych argumentów, ponadto włączyły się do dyskusji osoby broniące autorów strony.

Odpowiedzi uczestników dyskusji oscylowały wokół prognozowania wyborów, że niby po  to dokonuje się takich rozważań  z granicami, co uważam za bzdurę.

Stwierdzam, że takie zaangażowanie obcych osób komentujących na jakimś fb jest na pewno nietypowe, bo to się nigdy nie zdarza, żeby obca osoba traktowała nieznajomych jak jakie bożyszcze. To są trole.





P.S. 

5 maja 2022













W tym co człowiek robi obowiązuje pewien porządek przez niego założony i ten porządek tu również widzimy. Na plakacie kolor biały użyto jako tło dla innych treści - ale nie dla słowa "małą" - ginie ono w tak skonstruowanej przestrzeni, choć oczywiście trafia do umysłu. 

Zabiegi o charakterze oddziaływania na podświadomość.













Jeśli coś wygląda jak kaczka, pływa jak kaczka i kwacze jak kaczka - to prawie na pewno jest to kaczka.




Atlas
geograficzno - polityczny  - jeśli przeszukamy internet, nic podobnego - - takiego terminu - - nie znajdziemy, ja osobiście nie znalazłem żadnego punktu zaczepienia umożliwiającego uzasadnienie, istnienie takiego projektu - to coś, czego nigdy nie było - pytanie, czy ma to - cały projekt i wprowadzane podziały - logiczne i merytoryczne uzasadnienie.

Ja takiego nie znajduję.


Rozdrobnienie np. Podlasia na 5 części nie ma uzasadnienia historycznego, ani geograficznego, ani gospodarczego, ani politycznego - jest to wymysł.





Region (łac. regionalis ‘dotyczący okolicy’ od regio 'kierunek; linia (graniczna); prowincja, okręg’ z regere ‘prostować; rządzić; kierować’)[1] – obszar charakteryzujący się jednorodnością cech środowiska przyrodniczego, zjawisk społeczno-gospodarczych, unikalną historią i tradycjami kulturowymi[2].

Cechy różnicujące regiony można podzielić na dwie grupy – naturalne i antropogeniczne. Te pierwsze to najczęściej położenie geograficzne i cechy przyrody ożywionej lub nieożywionej. Istotnymi dla regionalizacji cechami antropogenicznymi bywają najczęściej odrębność językowa, religijna lub etniczna zamieszkującej region społeczności oraz cechy lokalnej gospodarki. Odpowiednio do tego wyodrębnia się:regiony naturalne (fizyczno-geograficzne, klimatyczne, zoo-geograficzne itp.),

regiony kulturowe (o wspólnych cechach kulturowych),
regiony gospodarcze (o wspólnych centrach bądź powiązaniach gospodarczych – przemysłowe, rolnicze itp.),
regiony administracyjne (wyodrębnione prawnie jednostki administracji terenowej – podział administracyjny).

Regiony wydziela się w celu przestrzennego usystematyzowania materiału naukowego (regionalizacja).





Regionalizacja – proces wydzielania regionów, forma klasyfikacji, w której występuje dodatkowe kryterium sąsiedztwa przestrzennego. Dokonując regionalizacji wydzielamy większe terytoria złożone z mniejszych obszarów o podobnych, badanych cechach (region strefowy) lub skupione wokół jakiegoś ośrodka (region węzłowy). Procesy międzynarodowej integracji gospodarczej.

Zobacz też

regionalizacja fizycznogeograficzna
regionalizacja fizycznogeograficzna Europy
regionalizacja fizycznogeograficzna Polski





Regionalizacja fizycznogeograficzna Polski – regionalizacja fizycznogeograficzna opracowana przez Jerzego Kondrackiego w 2. połowie XX wieku, następnie kilkukrotnie modyfikowana.

Głównym celem podziału Kondrackiego było wyróżnienie na obszarze Polski jeszcze mniejszych regionów geograficznych – mezoregionów. Dokonując tego podziału, trzymał się on kilku podstawowych zasad:

region geograficzny jest jednostką indywidualną o niepowtarzalnych cechach i różni się od innych regionów, w tym sąsiednich;

region geograficzny ma jednorodną genezę;

wszystkie elementy środowiska przyrodniczego mezoregionu są ze sobą silnie powiązane.




Krainy i regiony to obszary o odrębnych cechach fizycznogeograficznych mające jednorodną genezę i wyraźnie różniące się od innych obszarów, w tym sąsiednich. Przyjęło się, że kraina jest na ogół większa od regionu.

Podstawowym kryterium wyróżniającym region geograficzny jest rzeźba terenu. W dalszej kolejności bierze się pod uwagę budowę geologiczną, klimat, wody powierzchniowe, roślinność, gleby, zaludnienie.

W każdym regionie geograficznym powinny występować silne powiązania między elementami własnego środowiska przyrodniczego.

Podział Kondrackiego jest pięciostopniowy i wyróżnia kolejno: megaregiony, prowincje, podprowincje, makroregiony i mezoregiony geograficzne.

Największe znaczenie w tym podziale mają mezoregiony, ponieważ ich nazwy odnoszą się do konkretnych form terenu i często są dla nich jedynymi nazwami.






Podział według Kondrackiego na regiony fizycznogeograficzne jest podziałem ściśle naukowym, w niektórych przypadkach odbiegającym od powszechnie przyjętych regionów (brak tu np. Niziny Mazowieckiej, Niziny Wielkopolskiej, czy Pojezierza Suwalskiego). Kondracki, zdając sobie z tego sprawę, chciał opracować wersję swojej regionalizacji nadającą się dla szkół. 

Nagła śmierć nie pozwoliła mu na realizację tego zamierzenia.

Podział na regiony fizycznogeograficzne opracowany przez Kondrackiego jest jedynym kompleksowym podziałem regionalnym Polski, jaki uzyskał szeroką akceptację polskich geografów.



Regionalizacja fizycznogeograficzna – rodzaj regionalizacji polegający na wydzieleniu w przestrzeni pewnych obszarów – regionów fizycznogeograficznych, które wykazują pewien stopień wewnętrznej jedności wynikający z ich położenia geograficznego, historii rozwoju, charakteru współczesnych procesów geograficznych oraz wzajemnego powiązania poszczególnych elementów tworzących daną jednostkę.

Teoria regionalizacji opiera się na trzech założeniach:

  1. uznanie obiektywnego istnienia kompleksów fizycznogeograficznych,
  2. oparcie zasad regionalizacji na podstawowych prawidłowościach zróżnicowania przestrzennego epigeosfery, wynikających z praw strefowości i astrefowości,
  3. ustaleniu systemu jednostek hierarchicznie sobie podporządkowanych.

W teorii regionalizacji wyróżnia się kilka podstawowych zasad, m.in.:

  • zasada zwartości regionów,
  • zasada pewnej jedności genetycznej, wpływającej na ukształtowanie się określonych cech danej jednostki regionalnej,
  • zasada kompleksowego pojmowania jednostek regionalnych – każdy region rozumiany jako całość złożona z wszystkich składników epigeosfery.


[...] Również regionalizacja fizycznogeograficzna Polski opracowana przez J. Kondrackiego bywa kwestionowana – podnosi się jej nieścisłości i niespójności, zwłaszcza co do hierarchii poszczególnych jednostek. Dlatego obecnie używaną regionalizację fizycznogeograficzną należy postrzegać nie jako jedynie słuszne rozwiązanie, lecz jako etap w rozwoju wiedzy geograficznej, podlegający ciągłej weryfikacji.







Po co w pracy naukowej - badawczej (?) zabiegi o charakterze oddziaływania na podświadomość czytelnika?


P.S.

14.12.2023


Atlas doczekał się wydania w formie książkowej - cena 90-120 zł

Okładka też robi na mnie niemiłe wrażenie....

ledwo widać tę Polskę....