Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą człowiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą człowiek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 marca 2023

" świat w rękach wołów "




przedruk
tłumaczenie automatyczne




 „Pozostawiliśmy świat w rękach wołów, a teraz dziwimy się, że wokół nas jest pełno łajna?”


Ani przez chwilę nie wierzyłem, że świat może być tak szalony, tak ignorancki, albo tak pochłonięty, by dać się rządzić jakimś bękartom, w końcu kryminalistom! Nie wierzyłam, bo nie miałam czasu, musiałam pracować, musiałam wyrobić sobie nazwisko, musiałam żyć. 
Słyszałem, że gdzieś w Afryce jest dyktator, który zabija swoich ludzi, wkłada ich do lodówki, zjada, ale ponieważ bardzo trudno było w to uwierzyć i prawie niemożliwe do zweryfikowania, poszedłem dalej. Ale od jakichś 30 lat świat kompletnie oszalał, wartości się rozproszyły, jest tak oczywiste, jak to tylko możliwe, że człowiek z głową na karku nie ma nic do roboty w tym tłumie szaleńców, histeryków, niewykształconych, zdrajcy, nieludzie. Jak coś takiego było możliwe?

Jak nie zauważyłem? Ci dranie żyli wśród nas, zachowywali się pewnie tak samo, dlaczego nie zauważyliśmy, dlaczego nie zajęliśmy stanowiska? Dlaczego pozwoliliśmy niektórym jegerom wznieść oczy ponad sanda (dla nich lub tych, którzy mają zwracać uwagę na to, co publikujemy: Ne sutor ultra crepidam!), a tym bardziej, aby zasiedli u szczytu stołu? 

Może to też by mi zbytnio nie przeszkadzało, gdyby nie to, że beka, beka przy jedzeniu, głupio się śmieje i złośliwie się uśmiecha. Nie pozwalam na takie rzeczy przy stole, w rzeczywistości takie rzeczy nie powinny być dozwolone nigdzie. Jak mogłem zrobić coś takiego? Dlaczego nie zająłem stanowiska, gdy ulicą szła grupa młodych ludzi (dziewczęta i chłopcy) i jeden z nich złowrogo bekał, a młoda dama śmiała się i czule go całowała? I nie mam odpowiedzi, która by mnie satysfakcjonowała. Spotkałem w życiu wiele takich hipochimenów i tak, poszedłem dalej, wolałem patrzeć wstecz, myślałem, że to błąd genetyczny, taki, który w końcu mnie nie dotyczy.

To jest wielki błąd, najwyższy błąd, pozwolić, aby absolutna ludzka głupota weszła do waszego domu, waszej duszy, waszych dróg, waszych wysiłków, by żyć sprawiedliwie i uczciwie.


I to, jak strup, jak grzyb, rozprzestrzenia się, rozprzestrzenia i w końcu zabija. Wychowałem się w przekonaniu, że muszę chodzić po ulicy tak, żeby nikomu nie przeszkadzać, a jak zobaczę, że ktoś na mnie biegnie, żeby się zatrzymać, żeby się obronić, kto wie, może ten człowiek jest w pospiesz się, on ma problem, nie widział mnie... Ale nie, teraz rozumiem, że ten człowiek to wół, trochę wrażliwy, jak wszystkie woły (bajka) i tak jak jego niewolnicy, przejeżdża po mnie nie ponieważ się spieszy, nie dlatego, że ma problem, ale dlatego, że to byk, a ja nie powinienem był się zatrzymywać, nie powinienem był się unikać. 

Woły muszą zostać zatrzymane, woły muszą być zmuszone do wystrzegania się normalnych ludzi, a nie na odwrót. Czy zostawiliśmy świat w rękach wołów, a teraz dziwimy się, że wokół nas jest pełno łajna?



Autor: Mihai Malaimare






https://gandeste.org/analize-si-opinii/mihai-malaimare-am-lasat-lumea-pe-mana-boilor-si-acum-ne-miram-ca-in-jurul-nostru-este-plin-de-balega/127540/?fbclid=IwAR3fZ7IThq3ZI7dTLPJs4ZBWxivs75IPtis1VcgFtlqNxfH5BIlwcEfNtkQ




czwartek, 9 marca 2023

Horror sztucznej inteligencji - A nie mówiłem?? (11)




To samo co z windowsem - oni nie wiedzą jak to działa.



"eksperci AI nie potrafią wyjaśnić, jak pojedyncze systemy AI docierają do swoich konkluzji"



Horror.

Ucznie czarnoksiężnika naćpani ekscytacją - chciwi nowinek, a może i pieniędzy -  gotują nam piekło.








przedruk




Prof. Aleksander Mądry w Kongresie: Sztuczna inteligencja radykalnie zmieni nasze życie



Sztuczna inteligencja radykalnie zmieni nasze życie i musimy się zastanowić, jak kształtować świat napędzany przez AI – powiedział w środę w Kongresie prof. Aleksander Mądry, pochodzący z Polski dyrektor ośrodka zajmującego się sztuczną inteligencją na Massachussetts Insitute of Technology (MIT). Ostrzegł też przed ryzykami związanymi z masowym używaniem tej technologii.

„AI nie jest już sprawą science-fiction ani technologią, która jest ograniczona do laboratoriów badawczych. AI to technologia, która już jest wykorzystywana i szeroko przyjmowana. Drastycznie zmieni nasze życie; musimy myśleć nad tym, jak kształtować napędzany przez AI świat, który stoi przed nami” – powiedział profesor prestiżowej uczelni podczas wysłuchania przed podkomisją Izby Reprezentantów ds. nadzoru.

Pochodzący z Polski uczony i szef ośrodka MIT Center for Deployable Machine Learning występował obok m.in. byłego szefa Google Erica Schmidta w wysłuchaniu poświęconym rozwojowi AI i przygotowaniu USA na „technologiczną rewolucję” z nim związaną.

Mądry podkreślił, że nowa generacja AI, tzw. generatywna sztuczna inteligencja, która pojawiła się w ostatnich latach i miesiącach – mowa tu m.in. o aplikacjach ChatGPT, Bing Chat, czy generatorach obrazów DALL-E i Midjourney – różni się nie tylko większymi zdolnościami, ale też dużo większą dostępnością i przystępnością dla zwykłego odbiorcy.

Jak podkreślił, wiążą się z tym zarówno ogromne możliwości w niemal każdym sektorze gospodarki, ale też wiele ryzyk, m.in. związanych z podatnością tych systemów na manipulacje i użycie ich do dezinformacji, powtarzaniem i utrwalaniem uprzedzeń, a także ich generalną zawodnością.

„Nawet eksperci AI mają bardzo słabe zrozumienie skali tych problemów i dopiero zaczynają znajdować sposoby, by je odkrywać i łagodzić” – powiedział ekspert.

Zwrócił też uwagę, że nowe problemy mogą powstać w drodze tworzenia „łańcuchów dostaw AI” – tzn. tworzenia nowych aplikacji na bazie i przy połączeniu z różnymi typami AI. Jak stwierdził, ponieważ tworzenie podstawowych systemów AI jest drogie i wymaga ogromnych nakładów, tylko bardzo nieliczne podmioty są w stanie je tworzyć, co da może dać im dominującą pozycję. Jak przewiduje, choć w niedalekiej przyszłości rozwój sztucznej inteligencji doprowadzi do ogromnej eksplozji nowych AI, niemal wszystkie będą oparte na kilku bazowych programach.  [albo na jednym... tym pierwszym, pierwotnym - MS]

Prof. Mądry dodał też, że łączenie różnych systemów sztucznej inteligencji może prowadzić do nieprzewidywalnych zmian w ich charakterystykach.

„To jest problem nawet bardziej skomplikowany, bo eksperci AI nie potrafią wyjaśnić, jak pojedyncze systemy AI docierają do swoich konkluzji, a dochodzenie do tego stanie się dużo trudniejsze, jeśli systemy zostaną na siebie nałożone” – ocenił Mądry.

Wezwał również do wprowadzenia regulacji prawnych i technicznych, by móc odpowiadać na problemy związane z decyzjami dokonywanymi przez systemy sztucznej inteligencji.

Pytany przez kongresmenów, czy obawia się tego, że szybki rozwój AI doprowadzi do katastrofy, Mądry odpowiedział, że choć nie obawia się „scenariusza z +Terminatora+”, to jego niepokój budzi np. większe użycie AI w mediach społecznościowych, co może jeszcze wzmocnić dotychczasowe problemy z tymi sieciami, kreując „social media na sterydach”. Powiedział przy tym, ze konieczne są w tym obszarze mocne regulacje prawne.

„Musimy zapewnić, że firmy, o których mówimy, nie są tylko motywowane przez zysk, ale zdają sobie sprawę, że mają też pewną odpowiedzialność”
– powiedział profesor. Jak dodał, właśnie brak regulacji jest jego największą obawą, jeśli chodzi o rozwój AI.

Inną odpowiedź na temat swoich obaw dał Schmidt, były szef Google’a, który stwierdził, że najbardziej niepokoi go potencjalna rozbieżność interesów między ludźmi i sztuczną inteligencją.

„Chodzi o sytuację, gdzie człowiek ma jeden zestaw zachęt, komputer został wytrenowany, by dążyć do innych rezultatów, a społeczeństwo ma jeszcze inne interesy”
– powiedział ekspert. Dodał też, że choć Pentagon chce, by broń oparta o AI automatycznie podejmowała decyzje, w chwili obecnej systemy te nie są gotowe do takich „ostatecznych” wyborów i może nigdy nie będą.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)






Jesteśmy najstarszą polskojęzyczną gazetą codzienną w USA. Dziennik Związkowy powstał w styczniu roku 1908, jako organ Związku Narodowego Polskiego (ang. Polish National Alliance, PNA) i od tego czasu wychodzi nieprzerwanie, będąc tym samym najstarszą polskojęzyczną gazetą na świecie wydawaną bez przerwy.






https://dziennikzwiazkowy.com/ameryka/prof-aleksander-madry-w-kongresie-sztuczna-inteligencja-radykalnie-zmieni-nasze-zycie/





poniedziałek, 27 lutego 2023

"trwałe zawieszenie poczucia moralności"

 





" tendencje do infantylizacji zaczęły się na długo przed naszą obecną chwilą"




no tak, to jest proces - obecnie "świąteczne" filmy wypełnione są brutalnymi krwawymi scenami, które najwyraźniej w opinii autorów - są zabawne.
 
Być może autorzy, to osoby "wychowane" na filmach zawierających brutalne lub "pseudobrutalne" sceny - np. cegła rzucona z dachu komuś na głowę - to pewna miazga z mózgu - ale nie wtedy, gdy robi to urwis z Home Alone - ten "chwyt" - zaprzeczenie prawom fizyki - zapewne wzięty z seriali animowanych z cyklu Tom i Jerry tudzież Kojot i Struś Pędziwiatr...


To co było akceptowane przez dziecko jako zabawna umowa (w świecie rysunkowym zdarzyć się może to, co w świecie realnym jest niemożliwe) przesuwa się i rozszerza na filmy fabularne i gry wideo.

Filmy zaprzeczające prawom fizyki produkuje się obecnie masowo i to zjawisko - relatywizacji bólu, cierpienia z powodu np. zadanych ciosów, staja się coraz bardziej powszechne.



Chat bot, jak twierdzą doniesienia - "intelektualnie" jest na poziomie 9 latka - jeśli za ostatnie 6 tysięcy lat w historii ludzkości odpowiada sztuczna inteligencja - to może ludzie dostosowują sią poziomem do jej poziomu.





przedruk
tłumaczenie automatyczne




Infantylizacja kultury Zachodu



Przez Anonimowy

31 sierpnia 2022




Jeśli regularnie oglądasz telewizję, prawdopodobnie widziałeś rysunkowego misia rzucającego ci papier toaletowy, gekona z brytyjskim akcentem sprzedającego ubezpieczenie samochodu i króliczka w okularach przeciwsłonecznych promującego baterie.




Zawsze wydawało mi się to trochę dziwne. Jasne, używanie postaci z kreskówek do sprzedaży produktów dzieciom ma sens – zjawisko to zostało dobrze udokumentowane.

Ale dlaczego reklamodawcy stosują te same techniki wobec dorosłych?

Dla mnie to tylko jeden z symptomów szerszego trendu infantylizacji w zachodniej kulturze. Zaczęło się jeszcze przed pojawieniem się smartfonów i mediów społecznościowych. Ale, jak argumentuję w mojej książce The Terminal Self, nasze codzienne interakcje z tymi technologiami komputerowymi przyspieszyły i znormalizowały infantylne tendencje naszej kultury.

Zatrzymany rozwój w całym społeczeństwie

Słownik definiuje infantylizację jako traktowanie kogoś „jak dziecko lub w sposób, który zaprzecza jego dojrzałości pod względem wieku lub doświadczenia”.

To, co jest uważane za odpowiednie dla wieku lub dojrzałe, jest oczywiście dość względne. Ale większość społeczeństw i kultur uzna, że ​​zachowanie jest odpowiednie dla niektórych etapów życia, ale nie dla innych.

Jak mówi Biblia w 1 Liście do Koryntian 13:11: „Kiedy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Kiedy stałem się mężczyzną, zostawiłem za sobą dziecinne postępowanie”.

Niektórzy psychologowie szybko zauważą, że nie wszyscy rezygnują ze swoich „dziecinnych zwyczajów”. Możesz zafiksować się na określonym etapie rozwoju i nie osiągnąć odpowiedniego dla wieku poziomu dojrzałości. W obliczu niemożliwego do opanowania stresu lub traumy możesz nawet cofnąć się do poprzedniego etapu rozwoju. A psycholog Abraham Maslow zasugerował, że spontaniczne zachowania dzieci u dorosłych nie są z natury problematyczne.

Jednak niektóre dzisiejsze praktyki kulturowe rutynowo infantylizują duże połacie populacji.

Widzimy to w naszej codziennej mowie, kiedy mówimy o dorosłych kobietach „dziewczynami”; w tym, jak traktujemy seniorów, kiedy umieszczamy ich w ośrodkach opieki dla dorosłych, gdzie są zmuszani do rezygnacji ze swojej autonomii i prywatności; oraz w sposobie, w jaki personel szkolny i rodzice traktują nastolatków, odmawiając uznania ich inteligencji i potrzeby autonomii, ograniczając ich wolność i ograniczając ich zdolność do wejścia na rynek pracy.

Czy całe społeczeństwa mogą ulec infantylizacji?

Badacze szkoły frankfurckiej, tacy jak Herbert Marcuse, Erich Fromm i inni krytycy teoretyczni, sugerują, że – podobnie jak jednostki – społeczeństwo może cierpieć z powodu zahamowania rozwoju.

Ich zdaniem niepowodzenie dorosłych w osiągnięciu dojrzałości emocjonalnej, społecznej czy poznawczej nie wynika z indywidualnych niedociągnięć.

Raczej jest to socjotechnika.

Powrót do niewinności

Odwiedzając Amerykę w 1946 roku, francuski antropolog Claude Lévi-Strauss skomentował ujmująco infantylne cechy kultury amerykańskiej. Szczególnie zwrócił uwagę na dziecinne uwielbienie dorosłych do baseballu, ich pełne pasji podejście do zabawkowych samochodów i ilość czasu, jaką poświęcali na hobby.

Jednak, jak zauważają współcześni badacze, ten „etos infantylizmu” stał się mniej czarujący – a bardziej wszechobecny.

Badacze po obu stronach Atlantyku zaobserwowali, jak ten etos wkradł się obecnie do szerokiego zakresu sfer społecznych.

W wielu miejscach pracy menedżerowie mogą teraz elektronicznie monitorować swoich pracowników, z których wielu pracuje na otwartych przestrzeniach z niewielką prywatnością. Jak zauważył socjolog Gary T. Marx, stwarza to sytuację, w której pracownicy czują, że menedżerowie oczekują od nich „nieodpowiedzialnego zachowania, wykorzystywania i schrzanienia, chyba że usuną wszelkie pokusy, uniemożliwią im to, oszukają ich lub zmuszą do postąpić inaczej”.

Wiele napisano o tendencji szkolnictwa wyższego do infantylizacji swoich studentów, czy to poprzez monitorowanie ich kont w mediach społecznościowych, kierowanie każdym ich krokiem, czy też promowanie „bezpiecznych przestrzeni” na kampusie.

Tymczasem destynacje turystyczne, takie jak Las Vegas, obfitują w ekscesy rynkowe, pobłażanie sobie i wolność od odpowiedzialności w środowiskach kasyn, które przywołują wspomnienia dziecięcych fantazji: Dziki Zachód, średniowieczne zamki i cyrk. Uczeni zbadali również, w jaki sposób ta forma „dysneyfikacji” w stylu Las Vegas odcisnęła swoje piętno na planowanych społecznościach, architekturze i sztuce współczesnej.

Potem byliśmy świadkami narodzin „kultury terapii”, która, jak ostrzega socjolog Frank Furedi, traktuje dorosłych jako bezbronnych, słabych i kruchych, jednocześnie sugerując, że ich problemy zakorzenione w dzieciństwie kwalifikują ich do „trwałego zawieszenia poczucia moralności”. ” Twierdzi, że zwalnia to dorosłych z obowiązków dorosłych i podkopuje ich zaufanie do własnych doświadczeń i spostrzeżeń.

Naukowcy z Rosji i Hiszpanii zidentyfikowali nawet tendencje infantylistyczne w języku, a francuska socjolog Jacqueline Barus-Michel zauważa, że ​​obecnie komunikujemy się w „błyskach”, a nie poprzez przemyślany dyskurs – „uboższy, binarny, podobny do języka komputerowego i mający na celu szokowanie ”.

Inni zauważyli podobne tendencje w kulturze popularnej – we współczesnych powieściach krótsze zdania, brak wyrafinowania w retoryce politycznej i sensacyjne relacje w telewizji kablowej.

Zaawansowane technologicznie smoczki

Podczas gdy uczeni tacy jak James Côté i Gary Cross przypominają nam, że tendencje do infantylizacji zaczęły się na długo przed naszą obecną chwilą, uważam, że nasze codzienne interakcje ze smartfonami i mediami społecznościowymi są tak przyjemne właśnie dlatego, że normalizują i zaspokajają dziecięce usposobienia.

Popierają egocentryzm i zawyżony ekshibicjonizm. Promują orientację na teraźniejszość, nagradzając impulsywność i celebrując stałą i natychmiastową gratyfikację.

Schlebiają naszym potrzebom widoczności i zapewniają nam spersonalizowaną uwagę 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, jednocześnie osłabiając naszą zdolność do empatii wobec innych.

Niezależnie od tego, czy używamy ich do pracy, czy dla przyjemności, nasze urządzenia również sprzyjają uległości. Aby skorzystać z całej ich oferty, musimy podporządkować się ich wymaganiom, zgadzając się na niezrozumiałe dla nas „warunki” i przekazując składy danych osobowych.

Rzeczywiście, rutynowe i agresywne sposoby, w jakie nasze urządzenia naruszają naszą prywatność poprzez inwigilację, automatycznie pozbawiają nas tego podstawowego prawa osoby dorosłej.

Choć może nam się to wydawać trywialne lub zabawne, etos infantylizmu staje się szczególnie kuszący w czasach społecznych kryzysów i strachu. A faworyzowanie tego, co proste, łatwe i szybkie, zdradza naturalne przywiązanie do pewnych rozwiązań politycznych nad innymi.

I zazwyczaj niezbyt inteligentnych.

Demokratyczne kształtowanie polityki wymaga debaty, kompromisu i krytycznego myślenia. Wiąże się to z rozważaniem różnych punktów widzenia, przewidywaniem przyszłości i tworzeniem przemyślanego prawodawstwa.

Jaka jest szybka, łatwa i prosta alternatywa dla tego procesu politycznego? Nietrudno wyobrazić sobie infantylne społeczeństwo, które pociągają rządy autorytarne.

Niestety, nasze instytucje społeczne i urządzenia technologiczne wydają się osłabiać cechy dojrzałości: cierpliwość, empatię, solidarność, pokorę i zaangażowanie w projekt większy od nas samych.

Wszystkie są cechami, które tradycyjnie uważano za niezbędne zarówno dla zdrowego dorosłego życia, jak i dla prawidłowego funkcjonowania demokracji.



Źródło: The Conversation / Autor: Simon Gottschalk




https://anonimus.ro/2022/08/the-infantilization-of-western-culture/



poniedziałek, 20 lutego 2023

Mądrość premiera






Że co????!!



trzeba powiedzieć, że pewne treści znalezione w tym artykule zasługują na powielenie i rozpowszechnienie.







Swoje wystąpienie na Światowym Kongresie Kopernikańskim w Toruniu szef rządu zaczął od anegdoty o Albercie Einsteinie. Dotyczy ona studenta, który po zakończonym egzaminie podszedł zaskoczony do profesora i powiedział mu, że pytania są takie same, jak były w zeszłym roku. Einstein odparł: "Tak, to prawda, takie same, ale odpowiedzi są różne".

– W roku 2022 też musieliśmy sobie udzielić nowych odpowiedzi na stare pytania. Pandemia, potem wojna na Ukrainie i potężny kryzys gospodarczy wstrząsnęły całym światem. Dla wielu decyzja Putina o agresji na Ukrainę była tak samo trudna do przyjęcia, jak tezy Kopernika o tym, że Ziemia kręci się wokół Słońca – stwierdził.

– Cieplarniane warunki, w jakich przyszło żyć wielu zachodnim przedstawicielom świata polityki i zachodnim elitom, uśpiły umysły – dodał. Jak tłumaczył, wiele dotychczasowych zasad ekonomii, w tym ta, że "pieniądz łagodzi obyczaje", legło w gruzach. – Kwestionowanie neoliberalizmu traktowano prawie jak kwestionowanie prawa grawitacji – powiedział.

Premier przypomniał, że jego ojciec, Kornel Morawiecki, był fizykiem teoretycznym, więc wiedział, że "teoria naukowa jest zawsze tylko niedoskonałą próbą opisu natury, która pozostaje dla nas tajemnicą". – Dzisiejszy świat jest pełen paradoksów. Wynalezienie internetu miało połączyć nas w jedną globalną wioskę, ale stało się zaczynem wielu problemów i początkiem nowej izolacji – mówił.
Morawiecki: Kopernik nie stracił wiary po swoim odkryciu

Premier zapowiedział, że wkrótce czeka nas "era sztucznej inteligencji". – Ja nie obawiam się osobiście, że władzę przejmą roboty o twarzy Arnolda Schwarzeneggera, ale znajomy nauczyciel niedawno powiedział mi (...), że uczeń przyniósł mu pracę, która napisana została przez program dostępny w internecie. Wszyscy uczniowie już chyba wiedzą o tym programie. A więc tworzy to potężne wyzwania dla całego procesu edukacji– zaznaczył. – Powinniśmy jednak zadać sobie pytanie, czy ceną za korzyści płynące ze sztucznej inteligencji nie jest rezygnacja z mądrości? – dodał.

Zwrócił uwagę, że wielu naukowców po latach badań nad kosmosem zadaje sobie pytanie o Boga. – Mikołaj Kopernik nie stracił wiary po swoim przełomowym odkryciu. Paradoks odkrycia Kopernika polega na tym, że wiedza, która mu na to pozwoliła, przyniosła też świadomość, że świat nie kręci się wokół człowieka – zaznaczył.

Jak ocenił, "im więcej wiemy, tym bardziej uświadamiamy sobie, jak mali jesteśmy wobec wszechświata". – Ale czy ostatni rok nie udowodnił, że nawet najlepsza technologia nie uchroni nas przed wirusami, nie chroni nas przed chorymi ambicjami tyranów, co widzimy dziś na przykładzie barbarzyńskiej inwazji Rosji na Ukrainę? – pytał.

– Prawdziwa wiedza uzbraja wielkich ludzi w wielką pokorę. Mam nadzieję i mam przekonanie, że postępy wiedzy w XXI w. będą równolegle pomagały nam w rozwoju i czyniły nas bardziej pokornymi wobec świata. Bo tylko połączenie dwóch cech, pokory i pragnienia poszukiwania prawdy, pomoże nam zbudować wspólnie lepszy świat – zakończył Morawiecki.






https://dorzeczy.pl/kraj/407242/putin-ukraina-i-kopernik-w-przemowieniu-morawieckiego.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed






poniedziałek, 26 grudnia 2022

Jiddu Krishnamurti







tłumaczenie automatyczne



J Krishnamurti

To ma być początek nowego roku. Zastanawiam się, co rozumiemy przez nowy rok? Czy to świeży rok, rok, który jest całkowicie świeży, coś, czego jeszcze nie było? Kiedy mówimy o czymś nowym – choć wiemy, że pod słońcem nie ma nic nowego – kiedy mówimy o nowym i szczęśliwym roku, czy to naprawdę jest dla nas nowy rok? Czy może to ten sam stary wzór powtarzany w kółko – te same stare rytuały, ta sama stara tradycja, te same stare nawyki, ciągłość tego, co robiliśmy, nadal robimy i będziemy robić również w tym roku? Czy jest coś nowego? Czy jest coś, co jest naprawdę świeże, coś, czego nigdy wcześniej nie widzieliście? Myślę, że to dość ważne pytanie, czy będziecie go przestrzegać. Zamienić wszystkie dni naszego życia w coś, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy – to znaczy mózg, który uwolnił się od uwarunkowania, od swoich cech, od swoich dziwności, opinii, osądów i przekonań. Czy możemy odłożyć to wszystko na bok i naprawdę zacząć nowy rok? Byłoby cudownie, gdybyśmy mogli to zrobić. Ponieważ nasze życie jest raczej płytkie, powierzchowne, a sens ma bardzo mały; rodzimy się, czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy wykształceni, a to może być przeszkoda. Aby zmienić cały kierunek naszego życia - czy to możliwe? Czy może jesteśmy skazani na wieki na prowadzenie raczej wąskich, marnych, bezsensownych życiach? Wypełniamy nasze mózgi i życie czymś, co połączyła się myśl. Prawdopodobnie we wszystkich kościołach świata, w świątyniach i całej reszcie będą trwać w ten sam stary sposób - te same stare rytuały, puja, sandhyavandanam i tak dalej. Czy możemy rzucić to wszystko i zacząć od nowa, z naszymi sercami i umysłami, na czystym koncie i zobaczyć, co z tego wyjdzie?


J. Krishnamurti


Ze spotkania Pytania i Odpowiedzi w Madras 1 stycznia 1985 r. W Problem is the Solution, str. 130






This is supposed to be the beginning of a new year. I wonder what we mean by a new year? Is it a fresh year, a year that is totally fresh, something that has never happened before? When we talk of something new—though we know there is nothing new under the sun—when we talk of a new and happy year, is it really a new year for us? Or is it the same old pattern repeated over and over and over again—the same old rituals, the same old tradition, the same old habits, a continuity of what we have been doing, still are doing, and will do this year also? So is there anything new? Is there anything that is really fresh, something that you have never seen before? I think this is a rather important question if you will follow it. To turn all the days of our life into something which we have never seen before—that means a brain that has freed itself from its conditioning, from its characteristics, from its idiosyncrasies, opinions, judgements, and convictions. Can we put all that aside and really start a new year? It would be marvellous if we could do that. Because our lives are rather shallow, superficial, and there is very little meaning; we are born, whether we like it or not, we are educated, and that may be a hindrance. To change the whole direction of our lives—is that possible? Or, are we condemned forever to lead rather narrow, shoddy, meaningless lives? We fill our brains and our lives with something which thought has put together. Probably in all the churches of the world, in the temples, and all the rest of it they will continue in the same old way—the same old rituals, puja, sandhyavandanam, and so on. Can we drop all that and start anew, with our hearts and minds, on a clean slate and see what comes out of that?

J. Krishnamurti


From a Question and Answer Meeting in Madras on 1 January 1985, In the Problem is the Solution, page 130



poniedziałek, 21 listopada 2022

Gry wideo - nauka zabijania



PRZEDRUKI



Jaki jest związek między amerykańską propagandą wojenną a popularnymi grami wideo?


21 listopada 2022 09:59


Wojsko USA używa gier wideo, aby przedstawiać się w pozytywnym świetle i przyciągać nowych rekrutów

Nowa odsłona popularnej gry wideo „Call of Duty” przyciągnęła uwagę sporej rzeszy graczy, a także dziennikarzy śledczych, którzy przypominają i ostrzegają o bliskich, wieloletnich związkach służb bezpieczeństwa i struktur wojskowych oraz firm tworzących gry wideo .

Gra wideo „Call of Duty: Modern Warfare 2”, najnowsza odsłona tej popularnej serii od studia „Activation Blizzard”, bije obecnie rekordy popularności.

W nieco mniej niż trzy tygodnie udało jej się zarobić ponad miliard dolarów.

Jednocześnie gra wywołała falę kontrowersji, przede wszystkim ze względu na poziom, w którym gracze muszą zabić irańskiego generała, którego postać najwyraźniej reprezentuje Qasem Suleimani, dowódcę Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, zabitego przez Amerykanów na początku 2020 r.


To nie jest odosobniony przypadek. Studio „Blizzard” znane jest z (niezbyt) tajnych powiązań z wysokimi rangą urzędnikami amerykańskiego establishmentu bezpieczeństwa i wojska, którzy od lat wykorzystują tę firmę i jej niezwykle popularną markę „Call of Duty” jako narzędzie propagandowe do promować swoje cele, twierdzi dziennikarz i publicysta Allen MacLeod w autorskim tekście dla „Mint Press News”.

Dokumenty uzyskane przez dziennikarza i badacza Tima Seckera ujawniają, że powiązania między strukturami bezpieczeństwa a firmami zajmującymi się grami wideo są znacznie poważniejsze, niż początkowo sądzono.

Na przykład we wrześniu 2018 r. przedstawiciele Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych zaprosili kilku czołowych menedżerów ze świata rozrywki do odwiedzenia bazy wojskowej na Florydzie, a wśród nich byli producenci gry wideo „Call of Duty”.


„Udali się tam, aby zapoznać się z najnowocześniejszą bronią dostępną amerykańskiej armii i tym samym uczynić przemysł rozrywkowy wiarygodnym przedstawicielem amerykańskiej machiny wojennej” – mówi McLeod.

„To świetna okazja, aby edukować ludzi, aby mogli stać się bardziej wiarygodnymi orędownikami naszych zainteresowań filmami i grami wideo, które dotyczą Sił Powietrznych” – napisał rzecznik Dowództwa Operacji Specjalnych Sił Powietrznych USA.


Jeśli chodzi o franczyzę „Call of Duty”, współpraca z amerykańskim sektorem bezpieczeństwa sięga już kilkunastu lat wstecz.

Z dokumentów uzyskanych przez Seckera wynika, że ​​przedstawiciele US Marines brali udział w tworzeniu gier wideo „Call of Duty: Modern Warfare 3” i „Call of Duty 5”.

Producenci tych gier prosili ich o dostęp do obiektów armii amerykańskiej w celu lepszego zapoznania się z bronią, którą później znajdowano w samych grach.


Secker powiedział, że wojsko USA używa gier wideo, aby przedstawiać się w pozytywnym świetle i przyciągać nowych rekrutów.

„Dla niektórych grup graczy jest to droga do zatrudnienia, ponieważ niektóre gry zawierają ukryte reklamy. Nawet bez wyraźnych prób rekrutacji nowych żołnierzy gry takie jak „Call of Duty” sprawiają, że wojna wydaje się zabawą, ekscytacją, ucieczką od nudy życia codziennego” – powiedział.

Producenci gry „Call of Duty” zwrócili się do Ministerstwa Obrony o pomoc w stworzeniu gry, której akcja toczy się w 2075 roku. Jednak przedstawiciele wojskowi „wyrazili zaniepokojenie scenariuszem gry obejmującym wojnę z Chinami”, co ostatecznie doprowadziło do porzucenia całego projektu.
„Blizzard” i wyżsi urzędnicy

W ostatnich latach powiązania branży gier wideo ze służbami bezpieczeństwa stały się również personalne. Ciekawym przykładem jest Frances Townsend, starszy doradca w firmie Blizzard, która do września tego roku pełniła również funkcję wiceprezesa wykonawczego tej firmy.

Zanim przeszła do branży gier wideo, przez lata była częścią sektora bezpieczeństwa narodowego. Była szefem Wydziału Wywiadu Straży Przybrzeżnej i zastępcą sekretarza stanu Condoleezzy Rice ds. Zwalczania terroryzmu, aw 2004 roku została powołana do Rady Doradczej ds. Wywiadu przez prezydenta George'a W. Busha.

Jako najwyższy rangą doradca ds. walki z terroryzmem, Townsend stał się twarzą „wojny z terroryzmem”. Przez lata straszyła amerykańską opinię publiczną „możliwymi atakami terrorystycznymi Al-Kaidy”, które ostatecznie nigdy nie miały miejsca.


Townsend spopularyzował termin „wzmocnione techniki przesłuchań”, znany eufemizm na określenie tortur z czasów administracji Busha. Według amerykańskiego oficera Stephena Jordana, nalegała, aby osławione irackie więzienie Abu Ghraib „zintensyfikowało program tortur” w celu wydobycia od więźniów bardziej przydatnych informacji.

Townsend zaprzeczył zarzutom. Mimo to skrytykowała ataki na agentów CIA, którzy torturowali więźniów, mówiąc, że przyszłe administracje będą miały „związane ręce” z obawy przed złym rozgłosem.


Oprócz pracy w firmie Blizzard, Townsend zajmuje ważne stanowiska w wielu wpływowych organizacjach i think tankach, z których wiele jest zbliżonych do amerykańskiego sektora wojskowego i bezpieczeństwa. Zasiada w zarządach Rady Atlantyckiej, Rady Stosunków Zagranicznych i jest członkiem Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.

Dwóch innych wysokich rangą urzędników Blizzarda, Chance Glasco i Dave Anthony, jest zatrudnionych przez Radę Atlantycką. Anthony nie ukrywa, że ​​ściśle współpracował z przedstawicielami armii USA, a pewnego razu pochwalił nawet Olivera Northa, notorycznego amerykańskiego oficera skazanego za udział w aferze „Iran-contra”.
Trofeum zdobywa ten, kto „zabije” Castro

Seria „Call of Duty” zasłynęła również z tego, że często przedstawia złoczyńców, którzy mają wiele podobieństw do prawdziwych ludzi, głównie tych, których Stany Zjednoczone uważają za wrogów.


Tym samym w najnowszej odsłonie tej gry w jednej misji pojawia się irański generał Gorbrani, którego gracz musi zabić atakiem drona. Jest to oczywista imitacja nielegalnego zabójstwa generała Kasema Soleimaniego, jakiego dokonali Amerykanie na początku 2020 roku. Generał jest przedstawiony w grze wideo jako „rosyjski pionek”, który „pomaga terrorystom”.

W wydanej w 2010 roku grze Call of Duty: Black Ops pojawia się misja, w której gracz musi zabić kubańskiego przywódcę Fidela Castro. Jeśli trafi go w głowę, zobaczy film w zwolnionym tempie, na którym kula przecina jego mózg i otrzyma trofeum „zabójca dyktatora”.

Gracze mogą więc zrobić to, co Amerykanom nie udało się w ponad 600 próbach.



W grze „Call of Duty: Ghosts”, której akcja toczy się w Wenezueli, gracz walczy z socjalistycznym latynoamerykańskim dyktatorem generałem Almagro, który wyraźnie przypomina prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza. Podczas szóstej misji w grze wideo gracz musi strzelać i zabijać Almagro.

Antyrosyjska propaganda osiągnęła szczyt w wydanej w 2019 roku grze Call of Duty: Modern Warfare, w której jeden poziom naśladuje incydent znany jako Highway of Death. Chodzi o atak, jaki armia amerykańska przeprowadziła podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku, kiedy zaatakowała armię iracką wycofującą się z Kuwejtu, podczas którego zginęły setki irackich żołnierzy, a tysiące pojazdów zostało zniszczonych.

W Call of Duty to jednak Rosjanie zestrzeliwują z powietrza wycofującą się armię, dystansując w ten sposób Amerykę od tej zbrodni i zrzucając winę na wrogie państwo.


„W kraju, w którym kontakt ludzi z grami wideo znacznie przekracza ich wiedzę o historii i bieżących wydarzeniach, te manipulacje pomagają kształtować intelektualne, emocjonalne i polityczne reakcje graczy. Sprawiają, że są bardziej podatni na militaryzm, nawet jeśli nie wszyscy manifestują to w w jakikolwiek szczególny sposób.” sposób”, wyjaśnia Secter.


W ostatnich dziesięcioleciach gry wideo stały się centrum miękkiej siły i ideologii. To medium jest niezwykle skuteczne w indoktrynacji dzieci i młodzieży, które często konsumują gry wideo jako formę „lekkiej rozrywki”. Z tego powodu nie są ostrożni i nie zwracają uwagi tak, jak słuchaliby przemówienia polityka.



Gry „Call of Duty” są pod tym względem szczególnie niebezpieczne, gdyż jest to franczyza powiązana bezpośrednio z ludźmi z samego szczytu amerykańskich struktur bezpieczeństwa. Dla graczy celem tych gier jest rozrywka. Ale dla tych, którzy je tworzą, celem jest nie tylko zarabianie pieniędzy, ale także szerzenie propagandy amerykańskiej machiny wojskowej.







O wyzwalaniu agresji w grach niedawno wspominałem na niebieskim portalu...



przemoc - wobec dzieci i z udziałem dzieci i dla dzieci?

zauważcie - głos dziecka - wyrażający zresztą ekscytację - instruuje jak zabijać, a także pochwala zabijanie oddając w swym głosie zadowolenie z "postępów" gracza



patrząc na te niektóre filmiki taka refleksja - czy to bezładnie idące zombi, które gracz okłada kijem, albo strzela doń i roztrzaskuje w oparach krwi - czy one nie wyglądają po prostu jak bezbronni ludzie nad którymi ktoś się znęca, upajając się swoją siłą?












Poniżej -  czegoś takiego jeszcze chyba nie było.

Jakby bożonarodzeniowa komedia dla dzieci połączona z brutalnym mordowaniem.


Znaczy się,
klikacze RPG dorośli i zaczęli robić filmy....







A to wszystko zaczęło się się od powojennych amerykańskich kreskówek, jak Tom i Jerry, a szczególnie produkcji  z cyklu Looney Tunes, gdzie bohaterowie doświadczają drakońskiej przemocy, którą dość dobrze znoszą wbrew logice i prawom fizyki.

Po prostu próg akceptacji (fascynacji?) dla agresji stopniowo ulega przesunięciu. Znamy tę metodę małych kroków chociażby z tego bloga.

To, co byłoby dla dorosłych zbyt brutalne 20 - 50 czy 70 lat temu - teraz serwuje się dzieciom jako film na bożenarodzenie.


Zapewne na Ukrainie walczy spora ilość najemników uwiedzionych łatwością zabijania w RPG..




Zwracam jeszcze uwagę na to, o czym artykuł zacytowany na wstępie nie mówi.

W sieci można znaleźć kanały jutubowe fanów poszczególnych gier, nazywanych streamerami, gdzie grają oni online, tworzą wokół siebie środowisko fanów i otrzymują od nich datki za streamowane przez siebie produkcje, czasem też producenci gier coś im sponsorują.

Wiele osób pragnie zarabiać małym wysiłkiem duże pieniądze, czy to na graniu online przed kamerami czy też z bloga o Ochach i Achach lub z instagramowych sponsorów - czy im się to udaje - niekoniecznie. Nie każdy jest dość ładny, by zarabiać na influonsowaniu i sprzedaży bikini, inni zostają wkręceni w mit zarabiania na streamowaniu, ponieważ...

.....bywa, że jutuberzy są mniej lub bardziej sponsorowani przez producentów gier.

Producenci gier, w kooperacji z niektórymi z tych osób, stosują przebiegłe metody, by ukazać grę jako bardzo atrakcyjną poprzez zafałszowanie rozgrywki - i właśnie z tego powodu utrzymują streamerów.

Ich (streamerów) przeciwnicy online to tak naprawdę umówione osoby, tak postępujące, aby gracz, który streamuje, odnosił spektakularne sukcesy przed kamerą i tym samym podnosił jej atrakcyjność w oczach postronnych osób.

Nierzadko przy okazji gier video realizowane są interesy poszczególnych służb lub państw - tj. producenci gier realizują długofalową politykę np. Niemiec czy USA ( jak to NIECO ukazano we wstępnym artykule) stosując min. uporczywe powtarzanie pożądanych treści, metoda znana też z bloga.

Można to wykazać.


Gry wideo to biznes warty miliardy dolarów, może warto się dowiedzieć kto płaci producentom gier za umieszczanie w ich wytworach określonych treści.


Poniżej przykłady, kiedy treści w grach fałszują historię i szkalują Polaków:



Niemiecki twórca gry zadaje w reklamie pytanie: “Dlaczego Polska rozpoczęła I wojnę światową?”. I chociaż geneza tego konfliktu była bardzo skomplikowana (co najmniej tak, jak rodzinne powiązania ówczesnych władców Europy), to przecież nie musi tego wiedzieć młody gracz. Ba, nie musi nawet wiedzieć, że w 1914 roku Polski w ogóle nie było na mapie. Ale może zapamiętać, że Polska i tak rozpoczęła tę wojnę. 


Codename: Panzers, również niemieckiej grze, tym razem RTS. Grze, co ważne, dosyć popularnej na świecie. I każdy, kto w nią zagrał (poza ocenzurowana wersją polską) z intra dowiadywał się, że atak Niemiec na Polskę 1 września został sprowokowany przez Polaków. Do sprawy odniósł się nawet Lech Kaczyński, wzywający do bojkotu tej produkcji. 








przedruki z tsagrad



GRY KOMPUTEROWE W ROSJI MOGĄ BYĆ ZAKAZANE: NAZWANE WARUNKI

Przyjęte w Rosji zmiany w ustawie o zakazie propagandy okrucieństwa, przemocy i perwersji dotkną także gry komputerowe.

Nowelizacja ustawy o zakazie wszelkiego rodzaju perwersji i przemocy, która jest obecnie aktywnie dyskutowana w Dumie Państwowej, wpłynie nie tylko na media i sieci społecznościowe, ale także na gry komputerowe.

Według RIA Novlloslllllti , powołując się na tekst poprawki zaproponowanej przez Yanę Lantratovą, I Zastępcę Komitetu Dumy Państwowej ds. Edukacji, nowelizacja wprowadzi do ustawy nowy artykuł dotyczący informacji zawartych w grach wideo.

Jeśli gra komputerowa zawiera wulgaryzmy, propagandę przemocy i okrucieństwa, perwersje, produkt zostanie zakazany na rynku rosyjskim.
Gry, które zawierają informacje o metodach samobójstwa, przygotowywaniu leków skłaniających dzieci do nielegalnych działań, również mogą zostać objęte zakazem. Na Zachodzie ten rodzaj gry jest stemplowany co roku.

„Gry wideo i komputerowe rozpowszechniane na wszelkiego rodzaju mediach… nie powinny zawierać informacji wyrażających w nieprzyzwoitej formie, uwłaczającej godności ludzkiej i moralności publicznej, wyraźnego braku szacunku dla społeczeństwa, państwa, oficjalnych symboli państwowych”, tekst poprawka mówi.

Tymczasem w Rosji opracowano poprawki do kodeksu rodzinnego . Ma zawierać i w pełni określać takie podstawowe pojęcia, jak „tradycyjne wartości rodzinne”. wgtsargrad




"W swoim projekcie proponuje uzupełnienie kodeksu karnego czterema artykułami naraz i jednym paragrafem dotyczącym okoliczności obciążających. Według Iriny Yarovaya w prawie należy wprowadzić następujące zmiany:
Artykuł 281.1 („Promowanie działalności wywrotowej”);
Artykuł 281.2 („Szkolenie w celu prowadzenia działalności wywrotowej”);
Artykuł 281.3 („Organizacja społeczności sabotażowej i udział w niej”);
Art. 151 ust.
Ponadto art. 63 kk („Okoliczności zaostrzające karę”) w pierwszej części zostanie uzupełniony o klauzulę o „popełnianiu przestępstwa w celu propagowania, usprawiedliwiania i wspierania sabotażu”. "





https://infostiri.net/mi-nenorocit-copilul-cu-tableta-sa-nu-faceti-ca-mine-marturisirea-unei-mame-ajunse-la-capatul-puterilor/?fbclid=IwAR3QqpKBdA4Q17_XZLD_nf08vmU3w4lgtxSFsxZrYcTNNGrKhJOCHHPaxug


https://rt.rs/news/6905-call-of-dutz-ratna-propaganda/


https://www.komputerswiat.pl/gamezilla/artykuly/gry-komputerowe-a-propaganda-tworcy-manipuluja-historia-od-lat-ale-dlaczego-tak-sie/k62nhbh

https://www.komputerswiat.pl/gamezilla/artykuly/polska-i-polacy-w-grach-wideo-jak-nas-widza-tak-nami-graja/927v3gm



czwartek, 20 października 2022

Gandeste

 


Kilka ciekawych przedruków 


słabe tłumaczenie automatyczne z rumuńskiego





Poniżej świetny artykuł Dughina, niedawno opublikowany Robię to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że artykuł niezwykle dobrze oddaje ten aspekt dzisiejszego społeczeństwa, który mimo swojej oczywistości jest przez nas mało rozumiany. Następnie, ponieważ jest to niezwykle ważne w zrozumieniu sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie, technik walki i wreszcie wyzwania, przed którym stoi Rosja. Również z krytycznego tonu artykułu jasno wynika, jak błędny jest szablon, według którego Dughin jest „ideologiem Kremla”. Życzymy miłej lektury!

Dan Diaconu



W dzisiejszym świecie prędkość odgrywa kluczową rolę we wszystkich aspektach życia. Podczas OCS (Ukraine Special Operation) odkryliśmy, że w czasie wojny – we współczesnej wojnie – jest to jeden z kluczowych czynników. Bardzo, bardzo wiele zależy od tego, jak szybko zdobędziesz informację, jak szybko możesz zgłosić to dowódcy jednostki bojowej, a następnie podjąć decyzję o uderzeniu, a także szybko zmienić miejsce ułożenia broni. A więc chodzi prawie o wszystko, co wiąże się z walką.

Stąd kolosalna rola UAV (Unmanned Aerial Vehicle) i dronów, łączności satelitarnej, czasu przekazywania współrzędnych wroga, mobilności jednostek bojowych, a także szybkości przekazywania rozkazów wykonawcy. Oczywiście nie brano tego pod uwagę podczas przygotowań do OCS i teraz musimy to wszystko zrekompensować w krytycznych warunkach.

Podobnie nie doceniono zależności od Zachodu w zakresie technologii cyfrowych, chipów i precyzyjnej produkcji. Przygotowanie do frontalnej konfrontacji z NATO, a jednocześnie opieranie się na elementach technologicznych opracowanych i wyprodukowanych bądź w krajach NATO, bądź na terytorium państw zależnych od Zachodu, nie świadczy o wielkiej inteligencji.

Ale teraz nie chodzi o uzależnienie od Zachodu, ale o czynnik prędkości. Francuski filozof Paul Virillo, który badał znaczenie prędkości dla współczesnej cywilizacji technicznej, zaproponował specjalny termin – dromokracja . Od greckiego dromos (prędkość) i kratos (moc). Teoria Virillo opiera się na twierdzeniu, że w nowych warunkach cywilizacyjnych zwycięża nie silniejszy, mądrzejszy, lepiej wyposażony, ale szybszy. Szybkość jest wszystkim. Stąd chęć zwiększenia szybkości procesorów za pomocą dowolnych środków, a w konsekwencji wszystkich operacji cyfrowych. Właśnie na tym koncentruje się dziś innowacyjne myślenie techniczne. Wszyscy rywalizują na szybkości.

Współczesny świat to wyścig o przyspieszenie. A kto jest szybszy, otrzymuje główną nagrodę, władzę. We wszystkich jej znaczeniach i wymiarach – politycznym, militarnym, technologicznym, ekonomicznym, kulturowym.

Jednocześnie informacje są najcenniejsze w strukturze dromokracji. Szybkość przekazywania informacji jest konkretnym wyrazem władzy. Dotyczy to zarówno funkcjonowania giełd światowych, jak i prowadzenia działań wojennych. Ten, kto był w stanie zrobić coś szybciej, zyskuje pełną władzę nad tym, który się wahał.

Jednocześnie dromokracja jako świadomie wybrana strategia, czyli próba zdominowania czasu jako takiego, może prowadzić do dziwnych efektów. W grę wchodzi czynnik przyszłości. Stąd zjawisko transakcji terminowych i związanych z nimi funduszy hedgingowych, a także innych mechanizmów finansowych o podobnym charakterze, gdzie główne transakcje zawierane są z tym, czego jeszcze nie ma.

Ideałem medialnej dromokracji byłoby, aby jako pierwszy zgłosić zdarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło, ale jest bardzo prawdopodobne. To nie tylko fałszerstwo, to rzecz z obszaru możliwych, prawdopodobnych, probabilistycznych metod. Jeśli prawdopodobne przyszłe wydarzenie potraktujemy jako wydarzenie, które już się wydarzyło, zyskamy czas, co oznacza, że ​​zyskamy władzę. Inną rzeczą jest to, że może się to nie wydarzyć. Tak i jest to możliwe, ale czasami niespełnienie oczekiwań nie jest krytyczne i odwrotnie, potwierdzona prognoza, przyjmowana jako przesądzona konkluzja, oferuje ogromne korzyści.

Na tym polega sedno Dromokracji: żywioł czasu jest bardzo trudny, a ten, komu uda się go ujarzmić, otrzymuje całkowitą globalną władzę. Wraz z rozwojem superprędkości sama rzeczywistość ulega załamaniu i zaczynają w niej działać prawa fizyki nieklasycznej – przewidywane w teorii względności Einsteina i, w jeszcze większym stopniu, w fizyce kwantowej. Ograniczanie prędkości zmienia prawa fizyki. I właśnie na tym obszarze, zdaniem Virillo, toczy się dzisiaj planetarna walka o władzę.

Z podobnymi teoriami spotykamy się na polu bardziej praktycznym, a mniej filozoficznym – w teorii wojen sieciocentrycznych. I właśnie taką walkę sieciocentryczną napotkaliśmy podczas OCS. Główną cechą takiej wojny jest szybkość przekazywania informacji między poszczególnymi jednostkami i centrami dowodzenia.

W tym celu jednostki bojowe i żołnierze są wyposażeni w wiele różnie zorientowanych kamer i innych czujników, które zbiegają się w jednym punkcie. Do tego dochodzą dane z samolotów, UAV i satelitów, które są bezpośrednio zintegrowane z jednostkami bojowymi. A ta pełna integracja z siecią zapewnia najważniejszą zaletę – przewagę szybkości. Tak układają się systemy pracy i HIMARS oraz taktyka grup mobilnych i DRG (Sabotage and Reconnaissance Groups, nt). Wykorzystano do tego również łączność satelitarną Starlink.

Teorie wojny sieciocentrycznej uznają, że szybkość podejmowania decyzji często odbywa się kosztem ich uzasadnienia. Istnieje wiele błędnych obliczeń. Ale jeśli działasz szybko, to nawet jeśli popełnisz błąd, zawsze jest czas, aby go naprawić. Wykorzystuje zasadę hack hack lub ataku DDoS - najważniejsze jest "uszczypnięcie" wszystkich lokalizacji oddziałów wroga, szukając słabych punktów lub tzw. tylnych drzwi. Straty mogą być dość wysokie, ale wyniki, jeśli się udają, są bardzo znaczące.

Ponadto wojny, w których sieć jest ich integralną częścią, obejmują otwarte kanały informacji – przede wszystkim portale społecznościowe. Nie tylko towarzyszą prowadzeniu działań wojennych, mówiąc oczywiście tylko to, co się opłaca, a co nie, ukrywając lub wypaczając dla innych, ale także operują probabilistyczną przyszłością. Znowu zasada dromokracji. To, co dziś postrzegamy jako podróbki, to nic innego jak sztuczna stymulacja możliwej przyszłości. Wiele podróbek okazuje się pustych, o ile próby złamania zabezpieczeń podczas włamań są udaremniane, ale od czasu do czasu docierają do celu i wtedy system może zostać przechwycony i ujarzmiony.

Dromokracja w sferze politycznej pozwala odejść od sztywnych zasad ideologicznych. Na Zachodzie, na przykład, rasizm i nazizm, delikatnie mówiąc, nie są otwarcie popierane. Ale w przypadku Ukrainy i innych społeczeństw zaostrzonych w obronie geopolitycznych interesów Zachodu robi się wyjątek. Kwitnie tam antyrosyjski nazizm, rusofobia, ale na samym Zachodzie tego nie zauważają, zręcznie to omijając. Faktem jest, że dla szybkiego zbudowania narodu, w którym nigdy nie istniał iw obecności dwóch narodów na tym samym terytorium, po prostu nie można tego zrobić bez nacjonalizmu. Aby to zrobić tak szybko, jak to możliwe, potrzebne są właśnie skrajne formy - aż do nazizmu i po prostu rasizmu. I znowu jest to kwestia dromokracji. Niezbędne jest szybkie stworzenie symulakrum narodu. W tym celu bierze się radykalną ideologię, wszelkie wyobrażenia i mity o własnej wyłączności, nawet te najbardziej śmieszne, a wszystko to szybko ożywa (przy pełnej kontroli nad sferą informacyjną społeczeństwa, a Zachód po prostu udaje, że tego nie zauważa ten).

Potem następuje równie przyspieszona propaganda tych idei, które nie mają nic wspólnego z zachodnią liberalną demokracją. Wojna w sequelu jest naturalna: agresorzy są przedstawiani jako ofiary, a kaci jako zbawcy. Najważniejsze jest kontrolowanie informacji. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem globalistów, to następuje szybkie rozwiązanie, a potem równie szybko usuwane są same struktury neonazistowskie. To samo widzieliśmy w Chorwacji podczas rozpadu Jugosławii. Najpierw Zachód pomaga chorwackim nazistom – Neo-Ustaszy – i uzbraja ich przeciwko Serbom, a następnie oczyszcza ich, aby nie pozostały żadne ślady. Najważniejsze, żeby wszystko zrobić bardzo, bardzo szybko. Neonazizm pojawił się szybko, szybko spełnił swoją rolę, szybko zniknął. Jakby nie było.

To jest sekret Zełenskiego. Komik rtęciowy na lidera nie został wybrany przypadkowo. Jego psychika jest niestabilna i podatna na gwałtowne zmiany. Idealny polityk dla płynnego społeczeństwa. Teraz mówi i robi jedno, w jednej chwili jest zupełnie inaczej. I nikt nie pamięta, co wydarzyło się przed chwilą, bo prędkość przepływu informacji stale rośnie.

A jak na tym tle wyglądamy sami? Gdy zaczęliśmy działać szybko, zdecydowanie i niemal spontanicznie (pierwsza faza OSU), nastąpiły ogromne sukcesy. Prawie połowa Ukrainy była pod naszą kontrolą.

Gdy tylko zaczęliśmy spowalniać przebieg operacji, inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wroga.


Okazało się następnie, że sieciocentryczny charakter współczesnej wojny i prawa dromokracji nie zostały odpowiednio uwzględnione. Gdy tylko przyjąłem postawę reaktywną, przeszedłem do defensywy i przegapiłem czynnik prędkości. Tak, ukraińskie zwycięstwa są w większości wirtualne, ale w świecie, w którym ogon daje psu, gdzie prawie wszystko jest wirtualne (w tym finanse, usługi, informacje itp.), to nie wystarczy. Anegdota o tym, jak dwóch rosyjskich spadochroniarzy narzeka na ruiny Waszyngtonu – „przegraliśmy wojnę informacyjną” jest zabawna, ale niejednoznaczna. To także coś wirtualnego, być może próba zakodowania przyszłości. Jeśli chodzi o sprawdzenie rzeczywistości, niestety nie wszystko jest takie proste. Tu trzeba albo zawalić całą dromokrację, wirtualność, całą ponowoczesność sieciocentryczną, czyli całą nowoczesność i cały wektor rozwoju nowoczesnego Zachodu (ale jak to zrobić od razu?), albo zaakceptować – choć częściowo - zasady wroga, czyli przyspieszamy. Pytanie, czy my, Rosjanie, możemy wejść w sferę dromokracji i nauczyć się wygrywać sieciocentryczne (w tym informacyjne!) wojny, nie jest abstrakcją. Od tego zależy bezpośrednio nasze zwycięstwo!

Aby to zrobić, musimy najpierw zrozumieć - po rosyjsku, w sposób patriotyczny - naturę czasu. Jak powoli wszystko rozumiemy, z jakim opóźnieniem i jak wolno wprowadzamy to w życie – wydaje się, że odrzuciliśmy nawet przysłowie „ Rosjanie marnują czas, ale jeżdżą szybko ”.Teraz jest właśnie ten czas, kiedy, jeśli nie poruszamy się bardzo szybko, sytuacja może stać się bardzo niebezpieczna. Zrobimy to szybciej, szybciej to naprawimy. Nie mówię o wyposażaniu naszych żołnierzy w atrybuty sieciowe i przyspieszeniu procesu dowodzenia oraz skutecznych środkach ochrony informacji. Ale to jest po prostu konieczne, aby być na poziomie z dobrze wyposażonym wrogiem.

I jeszcze raz: jeśli po spekulacjach Voentorga (rosyjskiego dostawcy broni i żywności, nt) na temat ceny minimalnego munduru dla zmobilizowanych, nie nastąpiła od razu gwałtowna fala bezpośrednich represji ze strony władz, to jest to bardzo znak zły. Ktoś u władzy wyobraża sobie, że wciąż zaprzęgamy, mimo że ścigamy się z maksymalną prędkością. Trzeba to pilnie przemyśleć. W przeciwnym razie może się okazać, że pędzimy zbyt wolno.

Dromokracja to nie żart. Nie chodzi o pokonanie Zachodu. Powinien zostać zmiażdżony w swojej upojnej dumie, ale w tym celu sami musimy działać błyskawicznie. I znaczące. Rosja nie ma już prawa ani czasu na senność i ospałość.

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/



... Skakałem z radości, gdy zobaczyłem pierwsze reklamy przerywające film w telewizji. Wchodzimy, jak mówią, między świat. W międzyczasie film przerwał reklamy...
... gdybyśmy byli spragnieni, piliśmy wodę z fontanny za darmo, nie myśląc, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za szklankę wody...
... Zmarszczyłem nos, kiedy mama sprzątała dom; chcieliśmy go z pudełka, pięknie wybarwionego i dobrze zhomogenizowanego...
... nosiliśmy spodnie z tkaniny prawie ręcznie, tanie i wysokiej jakości; ale chciałem garnitur dżinsowy. Dziś dobre sukno już prawie zanikło, a od czasu do czasu nosi się szorty...
... miałem bawełniane koszulki i skórzane trampki. Ale chciałem plastikowe koszulki i buty wykonane z pięknie kolorowych szmat.
... Kiedyś robiłam domowe lody z naturalnego mleka, ale marzyły mi się ciastka lodowe z chemii w woreczku.
...w Alimentarze zawijają nasze mięso w papier i wkładają do płóciennej torby, marząc o jednorazowych torebkach i pięknie zaprojektowanych torebkach. Dzisiaj z naszych nosów wypłynęło całe to plastikowe gówno...
...kiedy dostałam pudełko z czymś przywiezionym z zagranicy, to ładnie postawiłam je w oknie, wśród bibelotów, bez względu na to, czy była to kawa, krem ​​czekoladowy, czy olej. Dziś mamy specjalne półki, na których je chowamy...
... wszędzie były tylko napisy po rumuńsku, firmy, szyldy, plakaty i wydawało nam się to szalone. Dziś brakuje nam pisania na ścianach czegoś po rumuńsku...

Autor: Razvan Bibire



Zaledwie trzy dni po wybuchu wojny, 27 lutego 2022 r., szefowie Unii Europejskiej nie zastanawiali się zbytnio. Bezzwłocznie usunęli z budżetu pół miliarda euro przeznaczone dla Ukrainy, z naruszeniem prawa. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na zakup uzbrojenia.
I to pomimo tego, że w lutym 2022 r. Kijów nawet nie ubiegał się o członkostwo w UE. Tak więc Europejczycy nie mieli prawnego obowiązku przekazywania publicznych pieniędzy na konto reżimu Zełenskiego.

Należy podkreślić, że traktaty UE zabraniają blokowi UE wykorzystywania wieloletniego budżetu do finansowania operacji o skutkach wojskowych lub obronnych. Ale politycy z Brukseli nie poprzestali na prostym „szczególie”. Użyli małej sztuczki.

„W tych dniach spadło kolejne tabu – tabu, że UE nie może wykorzystać swoich zasobów do dostarczania broni krajowi atakowanemu przez inny kraj” – oświadczył 27 lutego 2022 r. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. oczywiście, że Ukraina nie była (i nadal nie jest) częścią Unii Europejskiej.
Oczywiście mechanizm podejmowania decyzji nie obejmował obywateli Europy, a jedynie marionetki w Brukseli. W cyniczny sposób Ursula von der Leyen i jej współpracownicy przekazali do Kijowa pieniądze ze specjalnego, pozabudżetowego funduszu „wspierania pokoju”. Chodzi o tzw. „Europejski Mechanizm Wspierania Pokoju” (EPF), z pułapem 5 mld euro, utworzony (co za zbieg okoliczności!) zaledwie trzy miesiące przed wybuchem wojny.

W grudniu 2021 r. UE podjęła już decyzję o udzieleniu „pomocy bezpieczeństwa” Ukrainie, Gruzji i Republice Mołdawii z nowo utworzonego funduszu. Przywódcy w Brukseli mieli prawdziwe przeczucie wydarzeń na Ukrainie. Chyba że sam Joe Biden przekazał im, co ma się wydarzyć.
„Po raz pierwszy w historii UE sfinansuje zakup i dostawę broni i innego sprzętu do kraju, który jest atakowany. To decydujący moment”, oświadczyła triumfalnie Ursula von der Leyen 28 lutego 2022 roku.

Rzeczywiście decydujący moment. Moment, w którym Bruksela zobowiązała się zapłacić wszystkie rachunki Kijowa. W tym te wydane na dzierżawę broni amerykańskiej. Co zaskakujące, dzierżawa broni jest teraz możliwa po reaktywacji w Kongresie ustawy z 1941 r., Lend-Lease Act. Pierwotnie został zaproponowany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, aby pomóc uzbroić siły brytyjskie w walce z nazistowskimi Niemcami.

Pod fałszywą motywacją (napędzaną przez Pentagon), że Władimir Putin przyjedzie do Paryża z czołgami, Europa zobowiązała się wydać dziesiątki miliardów euro na uzbrojenie Ukrainy. I nie tylko. Wyraźnie i jednoznacznie określił się jako walczący wróg w wojnie z Rosją. Uwaga, żeby Moskwa ani na chwilę nie zagroziła bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Z perspektywy czasu gest Brukseli, by uzbroić Kijów zaledwie 3 dni po wystrzeleniu pierwszego pocisku (a zwłaszcza zatwierdzić „wojskowy” budżet w wysokości 5 mld euro na trzy miesiące przed inwazją) wyraźnie pokazuje, że przygotowani przez nich europejscy przywódcy . I nie zrobili tego sami, żeby było jasne. Jak pokazali w ciągu ostatnich 3 lat, politycy na szczycie UE są tylko wykonawcami wielkich amerykańskich projektów. Budżety hiperluksusowe, z wszelkiego rodzaju zachętami prawnymi i karnymi, niewrażliwe na problemy podatników i podatników.
Niestety zarówno w Waszyngtonie, jak iw Brukseli kolejne ważne wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu jedyne zmiany można wprowadzać tylko na ulicach.
Oczywiście, jeśli nie jest za późno.


Autor: Adrian Onciu


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak daleko sięga domniemanie niewinności? Teoretycznie do Boga - bo wyżej się nie da.

Ale pozwól, że wystawię cię na próbę. Powiedzmy, że jestem świadkiem na ulicy, gdy postać X śmiertelnie dźga swoją ofiarę na ulicy, idę do sądu i oświadczam, co widziałem. Sędzia (bo o tej godzinie „sprawiedliwość” wymierzają kobiety) wywnioskuje z mojego zeznania, że ​​kura składa jaja i z braku dowodów uniewinnia przestępcę.

Do czasu wyroku oskarżony korzysta z domniemania niewinności. Ale wiem, że jest przestępcą. Po tym, jak ślepy sędzia (ślepota ma trzy przyczyny: pieniądze, otrzymane rozkazy lub głupota) uniewinnia go, oskarżony jest dla wszystkich niewinny - ale wiem, że jest przestępcą.

Z powodu braku „sędziów” do potępienia kraj ten jest pełen niewinnych, ale wiem, że Ion Iliescu jest zdrajcą i zbrodniarzem, że Emil Constantinescu jest zdrajcą (którego zdradę zatwierdziła większość sejmowa, na ich cześć , tylko czterech moich znajomych zrobiło wyjątek), że Traian Băsescu jest zdrajcą i autorem wielu innych zbrodni, jak Klaus Werner Johannis, że Laura Codruța Kovesi jest przestępcą, który uniknął odpowiedzialności karnej za wielu skorumpowanych urzędników itp. .

To był wstęp, więc teraz przejdę do tematu, czyli pandemii. Żyjemy w bardzo smutnych czasach, ale jeszcze smutniejsze są ich przyczyny. Moje "przebudzenie" ("My Awakening" - widzę, że dzisiaj nie możesz, jeśli nie wstawisz kilku słów po angielsku, więc "plagiatuję" Davida Duke'a) nastąpiło w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko było kłamstwem . Wszystko, począwszy od rewolucji, z której byliśmy tak dumni. Myślałem, że jestem bohaterem, ale okazało się, że jestem tylko możliwą ofiarą. Laleczników nie obchodziło, ilu zginęło, nie obchodziło ich, czy ja lub inni głupcy tacy jak ja zginą. Kiedy przechodzisz przez kule, zmieniasz się – to nie jest jak oglądanie telewizji. A kiedy chodzisz wśród kul, zyskujesz coś jeszcze – nie obchodzi cię już śmierć, już się z nią zmierzyłeś. Od tego czasu nie wierzę już ślepo w to, co mówi nam się oficjalnie.

My ze wschodu mieliśmy (paradoksalnie!) ogromną szansę w porównaniu z zachodem. Żyliśmy kłamstwem, ale czuliśmy je też na naszej skórze. Ludzie Zachodu przeżyli to, nie czując tego. Nie ludzie z Zachodu, ale mieliśmy swobodę myślenia! Ich głupota zaczęło się dawno temu, nie zdając sobie z tego sprawy – zaczęło się u nas po 1990 roku. Z tego powodu wierzę, że na przeklętym, obwinianym, przeklętym wschodzie wciąż jest więcej żywych sumień niż na Zachodzie, który tak uważał był wolny, chociaż został wrzucony do niewoli bez ucieczki.

Żyjemy w indukowanym koszmarze, w którym lalkarze stawiają na strach ludzi przed śmiercią, na ogromny procent głupoty, który został osiągnięty (jak procent szczepień!). A tutaj procentowo lepiej czują się mieszkańcy Wschodu - mniej imbecylów, więcej myślą i odmawiają samobójstwa.

Tak, jest nowy wirus. Ale nowy wirus nie jest nowy, z wyjątkiem nazwy.

Wydaje się, że nadszedł czas na instalację nowego porządku światowego. W końcu może nawet z bronią. Lalkarze mają pełną kontrolę: nad politykami, nad organami ścigania, nad mediami, nad wszystkim, co się liczy. My, którzy mówimy prawdę, gdzie tylko możemy, zostajemy uznani za szalonych (jeśli nie gorzej).

Pojawiały się i mnożyły „zgony Covidów”. Poza tym, że nikt nie został poddany autopsji (z polecenia byłego ministra Nelu Tătaru – nie), aby wiedzieć, dlaczego umarł. Tyle, że później dowiadujemy się, że zgony nosicielskie miały poważne choroby współistniejące. Tyle że ich liczba nie przekraczała liczby tych, którzy zmarli w wyniku zwykłej grypy i że czasami zdarzało się, że kogoś, kto zmarł na chrząstkę, faktycznie potrącał pociąg (jak w Anglii).

Powtarzam: gdyby to było coś naprawdę poważnego, ci, którzy przewieźli tysiące pracowników z Suczawy, jedynego wówczas „czerwonego” okręgu w Rumunii, do Niemiec po szparagi, zostaliby wysłani do sądu. Nie zostali osądzeni i skazani, ale nieszczęsny Matei Strugurel, który uratował mu życie, uciekając ze szpitala, w którym był hospitalizowany bez chrząszczy, został skazany na rok więzienia z egzekucją! Gdyby to było coś naprawdę poważnego, Iohannis nie poślizgnąłby się na zdjęciach bez maski w Brukseli, ani Ludovic Orban nie jadłby bez maski w swoim biurze, ani nie odbyłby się kongres wyborczy Cîțu.

Później znaleźliśmy się z wariantem „Omicron”. Mówi się, że rozprzestrzenia się znacznie łatwiej niż inne, ale uznaje się, że nie ma żadnych poważnych skutków. Z tego, co przeczytałem, znalazłem tylko jeden śmiertelny przypadek na całym świecie (jeśli rzeczywiście to była przyczyna!). Ale został wykorzystany do przeprowadzenia ostatecznego ataku. Łatwo zrozumieć, że prawa człowieka nie mają już znaczenia, kiedy trzeba zabić człowieka (w interesie niektórych osób!). Coraz więcej krajów narzuca chowicielski paszport, coraz więcej krajów wprowadza obowiązkowe szczepienia - nie zdziwiłbym się, gdybym niedługo dostała zakaz wychodzenia z domu po lekarstwa czy jedzenie. A może w końcu, ostatni z nas, który oprze się szczepionce, zostaniemy rozstrzelani jak bojownicy w górach.

Ze smutkiem patrzę na powody, dla których przedstawiciele odważnych Rumunów przyjęli szczepienie: niektórzy, na trzy małe i sok; inni, bo w „Bibliotece Narodowej” sławny skrzypek grał im w ucho bez przyklejania im do czoła studolarowego banknotu, jak w pubie; inni do udziału w loterii; inni, aby otrzymać premię za pracę; inni, aby mogli pojechać na Malediwy lub Seszele. Dobra robota, Rumuni, z nimi będziemy bronić naszego kraju, z nimi zachowamy nasze tradycje i godność!

Ludzie stają się coraz bardziej zniewoleni, coraz bardziej zniewoleni. Potężni stają się silniejsi, bogaci stają się bogatsi. Wygląda na to, że budżety krajowe pójdą w jednym kierunku: Big Pharma (i dotowanie wspierających ją mediów).

Policz: to oczywiste, że dwie szczepionki już nie wystarczą, nikt nie wie, ile można osiągnąć, może co 6 miesięcy, czyli dziesiątki lub setki miliardów! Zastanów się, ile testów jest wykonywanych, w tym w UE, gdy przenosisz się z jednego kraju do drugiego! Ale przede wszystkim pomyśl o maskach! Władze rumuńskie (które nic nie wiedzą, tak naprawdę nikt nie wie) uznały, że maski płócienne, za brak których nałożono liczne grzywny na 20 miesięcy) w rzeczywistości nie chronią (co oznaczałoby zwrot pobranych mandatów!). ), ale potrzebujemy innych, bezpieczniejszych i droższych; jednocześnie słyszę w „Radio Romania-Actualitàtî” lekarzy, którzy radzą nam zmieniać maskę co 4 godziny; oznaczałoby to dziesiątki milionów masek każdego dnia w samej Rumunii! Ale nie na plecach - nie kupiłem maski,

Ale zyski producentów przewyższają zyski pośredników i być może urzędników. Ponieważ defraudacja pieniędzy publicznych została przeprowadzona przez dwie instytucje państwowe, „Narodowe Biuro ds. Scentralizowanych Zamówień” (ONAC) i „Unifarm”. Wśród mafii chronionych przez państwo jest Cornelia Nagy, przewodnicząca ONAC, promowana i wspierana przez kilka mafii, w tym mafię UDMR (tak, nie zdając sobie z tego sprawy, obywatele rumuńscy pochodzenia węgierskiego wysyłają swoje mafie do parlamentu co 4 lata, podobnie jak wysyłamy nasze). Plastikowe izolety zostały kupione po 80 000 lei za sztukę, ale nikt nie prowadzi kryminalnego dochodzenia, co się z nimi stało i gdzie są teraz!

Prasa łapówkowa raduje się, gdy umiera jeden z przeciwników szczepionki, ale nie szepcze ani słowa o młodych sportowcach na całym świecie, którzy zginęli w wyniku szczepionki […]. Według najnowszego raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego liczba zarażonych nieszczepionych zrównała się z liczbą zaszczepionych. Co więcej, śmiertelność Covid wzrosła do 20% wśród zaszczepionych…

Niektórzy mogą myśleć, że są nieśmiertelni. Wiem, że wszyscy umieramy, ale liczy się sposób, w jaki umierasz. Z tego powodu moje najdroższe wersy pochodzą z Coșbuc:  „Gdybyśmy tylko byli bogami, /  Wciąż jesteśmy dłużnikami śmierci! / Jeśli umarłeś,  jest tak samo /  Chłopak czy zrzędliwy staruszek; /  Ale to nie wszystko umrzeć /  Lub przykuty pies.

Starsi świata nazwali to ludobójstwem. Będę z nim walczył do ostatniego dnia.

Autor: Św. Dan Cristian Ionescu

Uwaga  - Artykuł opublikowany w "Certitudinea" nr. 119


https://gandeste.org/analize-si-opinii/dugin-dromocratia/126001/?fbclid=IwAR00BvZCuxow49p79bChIhJGotSIjoIigiHqPy7adp0VwKjFOU1Sjoi1-xU

https://gandeste.org/analize-si-opinii/razvan-bibire-acum-30-de-ani/125973/?fbclid=IwAR0F99OMSep6kBY8w0LjUyh-e0NC81wR2_saEVsntfWDH1FW9_JBNobcKOM

https://gandeste.org/analize/adrian-onciu-reactia-bruxelles-ului-in-raport-cu-razboiul-din-ucraina-a-fost-foarte-rapida-si-pe-langa-lege/125927/

https://gandeste.org/analize-si-opinii/imbecilizarea-vestului-a-inceput-demult-a-noastra-abia-dupa-1990/126016/





sobota, 15 października 2022

Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników.




przedruk
nieco słabe tłumaczenie automatyczne


mój komentarz niebieskim kolorem



Demokracja była sprzedawana na całym świecie jeszcze przed rewolucją francuską. Wszystkie reżimy, które nastąpiły po tym historycznym wypadku, wzywały do ​​demokracji. USA twierdzą, że powstało na demokratycznych fundamentach i jeśli się nad tym zastanowić, od tego wszystko się zaczęło.

Jeden po drugim kraje świata zmieniały się, dopasowując się do „nowego paradygmatu”. I niezależnie od zmiany, twierdzenie o demokracji pozostaje podstawą reżimów ostatnich dwóch stuleci. Związek Radziecki proklamował demokrację, Czerwoni Khmerzy mówili, że są demokratami, dzisiejsza Korea Północna mówi przede wszystkim o demokracji. 

Struktura państwa, niezależnie od tego, czy jest to dyktatura, czy tzw. demokracja, jest identyczna: prezydent, rząd, parlament, sprawiedliwość itd.


Pytanie, które hipotetyczny obiektywny obserwator odwiedzający Ziemię po raz pierwszy może zadać, brzmi: czym właściwie jest demokracja? Biorąc pod uwagę, że wszyscy domagają się tego, jasne jest, że należy znaleźć stałą, która da nam pomysł. Nadchodzą teoretycy, którzy mówią nam, że mimo naśladowania przez niektórych demokracji, w rzeczywistości nie ma demokracji, lecz reżim pseudodemokratyczny. Podstawą, jak mówią, byłyby prawa człowieka i dlatego jest tylko kilka krajów demokratycznych, których drogowskazem jest obszar anglosaski.

- Wow?, nasz hipotetyczny kosmita mógłby zapytać, jeśli jest tam demokracja, to jak to jest, że ludzie są naprawdę deptani? W Kanadzie nie możesz już zapisywać się na niektóre wydziały, chyba że jesteś czarnoskórym, gejem, a ponadto pochodzisz ze zdegenerowanej rodziny. Bycie białym staje się przestępstwem wszędzie w „demokratycznym” świecie.

– Ale to za pomoc marginalizowanym, tym, którzy nie są uprzywilejowani przez społeczeństwo. - otrzymam stanowczą odpowiedź.

– Cóż, skoro społeczeństwo jest demokratyczne, to dlaczego ci są w gorszej sytuacji? – zapyta nasz obcy.

I to nie byłoby jego jedyne pytanie. Wiele innych natychmiast przyszłoby na myśl. Na przykład zapytaliby, dlaczego cała planeta była trzymana w domu do tak zwanej walki z trywialnym wirusem? Jak to się stało, że w Australii – kolejnej świątyni demokracji – zaledwie kilka miesięcy temu ludzie zostali wypuszczeni z więzienia swoich własnych domów? Jak w standardach tak zwanego demokratycznego świata ludzie byli zaganiani jak owce i zmuszani wbrew swojej woli do szczepienia eksperymentalnymi serum? Jak wszystkie te nadużycia były możliwe?

Czy myślisz, że nasz kosmita zatrzymałby się na pandemii? Zwariowany! Przyjrzeliby się, jak zarządzono policję cieplną w Niemczech, jak w Szwajcarii ogrzanie się powyżej 19 stopni stało się przestępstwem. Ale można się też zastanawiać, jak to możliwe, że we Francji policja sprawdza poziom paliwa w baku oczekujących na benzynę i jeśli policjant uzna, że ​​wystarczy, usuwa z kolejki. Jaka jest tutaj demokracja?


W rzeczywistości demokracja jest terminem bezpodstawnym. 

Zawsze mówi się nam o demokracji ateńskiej. Zgadza się, istniał, tylko że ateński demokratyczny luksus był wspierany przez niewolników. Których niewolników ominęła demokracja. Czy rozumiesz o co chodzi? Aby mieć demokrację, potrzebujesz niewolników. Otóż ​​to! 

Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Różnica między tobą a ateńskimi niewolnikami polega na tym, że starożytni wiedzieli, że są niewolnikami, podczas gdy współcześni nie. Co więcej, dano im prawo myśleć, że są mistrzami i stąd wyszedł cały tragikomiczny bałagan.


- Ale nasze społeczeństwo jest egalitarne! - powie jeden z tłumu. Czy nie widzisz, że wszyscy przestrzegamy tego samego prawa?

I tutaj jest do pewnego momentu. Rzeczywiście jest to równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Prawda, z którą nie chcesz się zmierzyć, jest prosta: nie ma demokracji.

W rzeczywistości przytłaczająca większość ludzi żyje w sposób zwierzęcy. Czy zastanawiałeś się, dlaczego struktura amerykańskiego państwa opiera się na polityce żywnościowej? Dlaczego mamy tam największych tłuszczyków na ziemi? To proste: karmione zwierzęta są spokojne. Różnice między tak zwanymi demokracjami a tyranami wynikają ze stopnia wyżywienia niewolników. Szczęście jest tam, gdzie jest więcej jedzenia. Prosty!

Jedzenie to marchewka, która sprawia, że ​​osioł dyszy. Wiem, że wydaje się to banalne i że powiesz mi, że oprócz jedzenia byłyby też samochody i cała konstrukcja komfortu, o którą prosimy państwo. Zgadza się, dopiero teraz ma miejsce przejście. Ten komfort, o który domagają się masy, zostanie wkrótce zablokowany przez politykę narzuconą przez panów. Po co zawracać sobie głowę dawaniem samochodów niewolnikom, kiedy ich nie potrzebują? Tak, niewolnicy przyzwyczaili się do dobra, tak, muszą zrozumieć, że dobro nie jest im należne. I stopniowo zrozumieją to, ale tak samo stopniowo będą osiedlać się co noc wokół miski obfitego jedzenia. - Zgadza się, jest źle, ale przynajmniej dobrze się odżywiamy! – oto linia kojąca przed pójściem spać.

Na koniec chciałbym zaatakować termin zbyt przyjemny dla niektórych, a mianowicie cywilizację.

Przez dziesięciolecia prano nam mózgi z powodu naszego braku cywilizacji, oczywiście w opozycji do „cywilizacji zachodniej”. Może tak jest, nie zaprzeczam, ale wróćmy do jedzenia: tam była cywilizacja, bo była nadwyżka żywności. Jedzenie i towary według własnego uznania, to raj! I tak powstaje tak zwana cywilizacja: po co kraść, jeśli według własnego uznania? Po co być wyrzutkiem społeczeństwa, skoro możesz równie dobrze żyć będąc uczciwym i uczciwym członkiem społeczności z tym, co zarabiasz? Jeśli dobrobyt jest wszędzie, po co ryzykować wykluczeniem z raju? To tak, jakbym czuł, jak najpodlejsi ludzie dyszą, by mi zaprzeczać, mówiąc, że ludzie tam urodzili się cywilizowani, że społeczeństwo jest lepsze i tyle samo stereotypów, ile słyszymy.

Cóż, jeśli cywilizacja jest tak wspaniała, jak wytłumaczysz, że w Norwegii gromadzą się na policji jak ludzie z demencją? "To nie koza sąsiada z nimi" - pokusiłbyś się powiedzieć, nie wiedząc, że w tych krajach, na które patrzysz z jindem, ludzie pomagają zgłaszać się na policję i że sąsiad kupił inny telewizor. Wiem, nie wierz w to! Lubisz być głupszy, kiedy zadzierasz bezpośrednio z „cywilizacją”.

Ale jak wytłumaczysz swoją cywilizację, jeśli powiem, że Dania stoi w obliczu zjawiska, z którym organy ścigania nie mogą sobie poradzić: kradzieży paliwa. Czy to nie niesamowite? Cóż, praktykuje się to na drogach! Co gorsza, kradzież paliwa została dokonana w najbardziej prymitywny sposób: przez wiercenie otworów w zbiorniku. Czy rozumiesz? Nie tylko kradnie benzynę, ale także pozwala zaoszczędzić kilka tysięcy euro na kosztach wymiany baku. Ładne, prawda? Pamiętajcie, dzieje się to w centrum miast, gdzie znajduje się „cywilizowany świat”, a nie na przedmieściach kontrolowanych przez muzułmańskie sieci i gdzie ustanowiono szariat! Przykładów niszczenia cywilizacji jest wiele. Nie tracę czasu na zwrócenie na nie uwagi, bo wystarczy przejrzeć prasę dowolnego kraju na świecie, który uważacie za cywilizowany. Gdy wyczerpią się niegdyś obfite zasoby, kruszy się kolejna cegła cywilizacji. 

A poprzez zniszczenie cywilizacji, ze zmęczonej twarzy demokracji odsuwa się jeszcze jeden rumieniec, pozostawiając gołym okiem nagą rzeczywistość. Demokracja i cywilizacja, jak zdefiniowały je rewolucje burżuazyjne, zaczynając od rewolucji angielskiej, ale stając się istotne dopiero po rewolucji amerykańskiej, opierają się na nadwyżce wytworzonej z taniego surowca. Początkowo był to węgiel, potem ropa, a teraz miks energetyczny.

Teraz jesteśmy w impasie. Z powodu głupoty zachodnich przywódców i straszliwego głodu systemu, który reprezentują, wybuchła wojna na Ukrainie. Kryzysy wywołane tamtymi wydarzeniami mają tę zaletę, że jasno pokazują nam, czym jest demokracja i jakie są fundamenty „cywilizacji”. Jeśli Rosja zostanie pokonana, szaleństwo pseudodemokratycznego systemu będzie nadal nas miażdżyć, wprowadzając coraz bardziej zdegenerowane zasady, ponieważ rymuje się z ewolucją systemu. Ale jeśli Rosja wygra, prawdopodobnie zachodnia „demokracja” będzie musiała się zrestrukturyzować, naśladując „demokrację” bieguna rosyjsko-chińskiego. Myślę, że rozumiesz, o co chodzi. Jeśli nie, skręć tam.

Cóż, znając całe równanie, szczerze pytam: z kim powinniśmy się trzymać? Z biegunem amerykańskim czy rosyjsko-chińskim? Masz odpowiedź? Jeśli mówisz, że dobrze jest iść w jedną lub drugą stronę, to nonsens ukradł krajobraz. Jeśli naprawdę rozumiesz, o co chodzi, wiesz, że nie ma sensu podążać drogami wytyczonymi przez innych i przestrzegać stworzonych przez nich pseudoskrzyżowań. Wolność oznacza pójście tam, gdzie idzie głowa. Czy dostrzegłeś wolność?

Autor: Dan Diaconu


-----


Czy widzisz wokół siebie niewolników? Na pewno ich nie widzisz, ponieważ jesteś ich częścią.

Rzeczywiście jest [...] równość, tyle że równość dotyczy niewolników. Tak, moi drodzy, jesteście sobie równi, tak jak starożytni niewolnicy byli sobie równi. Ani wtedy, ani teraz nikt nie sprzeciwia się równości niewolników. A prawa, które twierdzisz, są stworzone wyłącznie dla Ciebie!


Dokładnie! 

Mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości to jeden z przykładów. 

A obecnie mandaty te są bardzo wysokie, za każde "przewinienie" - ludzie są "karani" przez wzgląd na swe zasoby finansowe, bo przecież nie chodzisz za karę przez tydzień porządkować trawniki w mieście, tylko oddajesz jakąś część swoich pieniędzy.

Więc chodzi o pieniądze, czy o to, byś zrozumiał, że masz dbać o bezpieczną jazdę?

Wpływy z mandatów do kasy państwa za 2022 rok mogą sięgnąć nawet 4 miliardów złotych. Kwota nie do pogardzenia.


Ci co mają wiele pieniędzy nie odczują tak tej straty jak przeciętny obywatel. Czy to demokratyczne?

Gdyby była demokracja, to w ogóle nie byłoby mandatów.


Albo - zakładając, że WSZYSCY w demokracji chcieliby tych mandatów - wysokość mandatu musiałaby być określona na podstawie wysokości zarobku i/lub wielkości własnego majątku obywatela, czyli określana jako odpowiedni procent/promil od tej wartości.

Wtedy ci bogaci płaciliby mandat nie 500 zł, tylko 500 000 zł. To by go zabolało, to by już odczuł.

Skoro ludzie kiedyś żyli wolni, kiedy rozprzestrzeniali się po ziemi, to po co tworzyć systemy, jak demokrację i podkreślać, że ta forma jest prawdziwie obywatelska?

Bo wcześniej stworzono formy nierówne, które z czasem objęły swym zasięgiem np. całą Europę.

Państwo powstało celem zorganizowanego podboju tych, co żyli w wolnym świecie.

Oni żyli w wolnym świecie - jeśli prawdą jest, że w średniowieczu Europę zamieszkiwało ok. 30 milionów ludzi, tyle co dzisiaj mniej więcej całą Polskę - no to ile przestrzeni każdy mógł mieć dla siebie? Żyłeś z dala od cywilizacji w jakiejś gromadzie i w spokoju. Rąbałeś lasu i łowiłeś ryb tyle ile ci potrzeba, albo ile chciałeś. Miejsca i zasobów było wystarczająco dla każdego.

Oczywiście wtedy było więcej dzikich zwierząt, ale co z tego, dziś nie ma dzikich zwierząt w miastach, ale są dzikie bandy, które w swoich opowiadaniach podprogowo podsuwają  dziewczętom scenariusze prowadzące na manowce....  


Demokracja to usankcjonowany zawoalowany rozbój pod zafałszowaną wizją i definicją.


Archeologia mówi nam wyraźnie, że ludzie żyli w grupach w całej Europie od czasów prehistorycznych, 500 i 800 tysięcy lat temu.

Oni byli wolni.


Tylko rzućmy okiem na wikipedię... 


Demografia średniowiecza

Lata 400–1000

Wraz z końcem starożytności nastąpił duży spadek liczby ludności, osiągając minimum ok. 542 roku, w okresie dżumy Justyniana, ostatniej wielkiej zarazy w Europie przed czarną śmiercią w XIV wieku. Szacunki całkowitej liczby ludności Europy są oparte na domysłach, lecz przyjmuje się, że w czasach Karola Wielkiego było to między 25 a 30 milionów, z czego 15 milionów żyło na terenie państwa Karolingów, obejmującego FrancjęNiderlandy, połowę NiemiecAustrię i Włochy. W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami.

Lata 1000–1250

W XI wieku ludzie zaczęli zajmować dzikie okolice, osuszając bagna i wycinając lasy, a następnie rozpoczynając uprawę na tych terenach. W tym samym czasie, podczas Ostsiedlung, Niemcy osiedlili się na wschód od Łaby i Soławy, terytoriach zajmowanych głównie przez Słowian połabskich.



"W tym czasie mieszkanie w pojedynkę, a nie w większej społeczności, było bardzo niebezpieczne, dlatego istniały zatłoczone skupiska otoczone niezamieszkanymi terenami." - to nieprawda, ale i prawda.


To nieprawda, bo sugestia zawarta w tym zdaniu, że nikt nie żył w pojedynkę, jest niezgodna z wynikami poszukiwań archeologicznych jak wyżej podałem, ale też świadectwami historycznymi, z których wiemy, że ludzie mieszkali na wsi w niewielkich skupiskach, np. w biografii Leonarda da Vinci znajdziemy takie uwagi.

Ale i prawda, bo w systemie stworzonym przez głupią chciwą światową sitwę mieszkanie samotne w pobliżu usankcjonowanego rozbójnictwa - było niebezpieczne. 

Ale i nieprawda, bo jak lokalna władza miała podejrzenie, to wieszali Machiavellego za ręce i torturowali tak długo jak chcieli. 

Nie tyle mieszkanie jeden na drugim, tylko przynależność do sitwy dopiero zapewniała (względne) bezpieczeństwo. 

Tam, gdzie sięgała Cywilizacja Śmierci, było niebezpiecznie. Od dzikich ludzi i od dzikich zwierząt też.

Tam, gdzie ludzie żyli wolni - współpracowali oni ze sobą i żyli w zgodzie, bo po pierwsze, mieli oni świadomość, że pochodzą od jednego, że stanowią jakby rodzinę, tyle, że wielką i wszędzie mieszkającą, a po drugie - tak było im łatwiej żyć. Wiele prac do dzisiaj tradycyjnie wykonuje się wspólnie, jak odławianie ryb, zbiory owoców, żniwa, stawianie stodoły, ratunek podczas pożaru...

Historycy wskazują, że Goci przybyli z północy osiedlali się na Pomorzu i żyli w zgodzie z tamtejszymi ludźmi, obok nich. 

Najstarsze obwarowania słowiańskie, jakie znamy, powstawały jako reakcja na najazdy rzymskie, a potem frankońskie - niemieckie (tu mnie sprawdźcie). Wcześniej nie były potrzebne, bo ludzie żyli w zgodzie.

Generalnie ten wpis w wiki ma ugruntować pewien fałsz, który podaje się nie wprost (patrz: mapy Europy z czasów rzymskich, gdzie tereny poza Rzymem to biała rozległa plama), a który mówi, że poza Rzymem żyły sobie tylko grupki słowiańskich nomadów, a ziemia była niczyja.

Tak nie było. 

Na ziemiach polskich istniała rozwinięta infrastruktura tzw. Raju, a tereny te były dość gęsto zamieszkane, na tyle, że zachęcało to Słowianie do dalszej wędrówki i zasiedlanie innych ziem znanych nam dzisiaj jako Grecja, Włochy, Wielka Brytania itd. - co będę się starał wykazać w innych wpisach.