Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pajac. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pajac. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 września 2019

Kto wygrał II Wojnę Światową?


Poniżej 3 teksty traktujące o II Wojnie Światowej - raport z 1945 r. i dwa współczesne teksty rosyjskie - i krótki komentarz.



>>Jak oświadczył, Polacy winni samorzutnie, nie bacząc na olbrzymie trudności, znaleźć się w Szczecinie, gdyż Niemcy masowo wracają i władze radzieckie pozwoliły im utworzyć własne urzędy i administrację, odmawiając tego Polakom.<<



>>Władysław był więc zszokowany, gdy dowiedział się, że w Muzeum Historii II Wojny Światowej nie ma wzmianki o udziale wojsk rosyjskich w klęsce Hitlera. Jej mąż odpowiedział spokojnie: Oto zupełnie inna historia.

Ogólnie rzecz biorąc, „nie Rosjanie wygrali Wielką Wojnę Ojczyźnianą” w opinii mieszkańców Niemiec XXI wieku<<





Kto wygrał II Wojnę Światową?
Jeśli niemcy uważają, że ZSRR nie wygrało z nimi wojny - to kto wygrał?

Niemcy?


Może jednak naród i jego władze to są dwie odrębne sprawy?

Może było tak, że niemiecka agentura sprawująca władzę nad narodem radzieckim wygrała tę wojnę? 

Cywilizacja Śmierci, Cywilizacja Wojny przejmuje prawie wyłącznie elity władzy mające wpływ na cały naród i zachowując nad nim kontrolę - poniekąd realizuje jego (narodu) wytyczne i broni jego interesów, ale... w ostatecznym rozrachunku, dba wyłącznie o taki rozwój wydarzeń, który jest zgodny z jej polityką. Realizuje swoje interesy, nawet jeśli efekty przychodzą po 100 latach.


Chcąc zachować pozory przed wszystkimi musiała pokonać Niemcy - jednak w Polsce pozostawiła niemców u władzy (Werwolf - UB - SB) i nie rozliczyła sojuszników niemiec. 

To samo strona zachodnia - musieli zachowując pozory przed swoimi narodami pokonać Niemcy, lecz nie dokonali rozliczeń z nazistami. Była Norymberga, lecz kary, nie licząc wąskiej grupy, były symboliczne.

Humanitaryzm, ale dlaczego wobec agresorów?





przedruk, tłumaczenie automatyczne

Spojrzenie z Niemiec: nie-Rosjanie pokonali Hitlera

24 września 2019 r

Niemcy, najbogatszy kraj w Unii Europejskiej, są często wymieniane jako przykład dla Rosjan jako standardu życia na Zachodzie. Czy wszystko jest naprawdę gładkie, nasz rodak Vladislava, która poślubiła Niemca, powiedziała portalowi Ru_Open i mieszkała i studiowała w Niemczech w ostatnich latach.


Funkcje lokalne

Po 21 godzinach handel ustaje: wszystkie sklepy i apteki są zamknięte. Jeśli coś masz, poczekaj do rana. Nie zaopatrzyli się na czas, a żołądek wzdryga się z głodu - kiedy następnym razem pójdziesz do supermarketu. Nawiasem mówiąc, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, bez recepty od lekarza, w aptece nie ma nic do kupienia oprócz aspiryny i tabletek na kaszel.

O Niemcach

Stereotypy w tym zakresie nie kłamią, Niemcy pługują w pracy jak konie. Bez przerw, bez motywacji „przerwy na kawę”. Wszyscy są bardzo uprzejmi i uśmiechnięci. Idąc do baru lub innego ponurego miejsca, zwykle wita się wszystkich, wychodząc - pożegnaj się. Ale jednocześnie Niemiec może z łatwością zadzwonić na policję, jeśli jego zdaniem sąsiad ma zbyt głośny telewizor. Vladislava próbuje ustalić różnicę między Niemcami a Rosjanami:
Jaka jest różnica między rosyjskim a niemieckim? Rosjanie żyją według koncepcji, Niemcy zgodnie z prawem. Przestrzegają litery prawa, znają swoje prawa, a pojęcie ludzkości jest dla nich ogólnie nieobecne.


Różnice kulturowe

Główne święta rosyjskie - Nowy Rok, 8 marca i 23 lutego - nie są tutaj przychylne. 2 stycznia wszyscy już idą do pracy. Jeśli Niemiec zaprosił gościa na swoje miejsce, nie powinieneś liczyć na to, że zostanie nakarmiony i upity. Wszystko, co jesz i pijesz, musi być zabrane ze sobą.

Stosunek do Rosjan i Putina

Większość Niemców ma normalne podejście do gości z Rosji, ale niektórzy z nich w prawidłowej formie zaczynają unikać późniejszej komunikacji. Duży wpływ ma wpływ antyrosyjskiej propagandy skoncentrowanej na osobowości prezydenta Putina. Po wydarzeniach w 2014 r. Mieszkańcom Niemiec (i nie tylko) powiedziano, co Putin jest złym, prawie najgorszym człowiekiem na Ziemi, z powodu którego są tylko kłopoty. Jednak stopniowo w Niemczech program się zmieniał. Teraz media wyjaśniają, że rosyjski prezydent robi wiele dobrego dla Niemiec, a ogólna postawa z negatywnej zmieniła się w szacunek.

Prawda o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej

Wszyscy Rosjanie wiedzą, że Trzecia Rzesza została pokonana przez ZSRR, i to czerwona flaga wisiała nad Reichstagiem. Ale współcześni Niemcy myślą inaczej. Władysław był więc zszokowany, gdy dowiedział się, że w Muzeum Historii II Wojny Światowej nie ma wzmianki o udziale wojsk rosyjskich w klęsce Hitlera. Jej mąż odpowiedział spokojnie:
Oto zupełnie inna historia.

Ogólnie rzecz biorąc, „nie Rosjanie wygrali Wielką Wojnę Ojczyźnianą” w opinii mieszkańców Niemiec XXI wieku.

Niewygodna prawda


W Niemczech jest wielu migrantów. We wszystkim mają pierwszeństwo przed miejscowymi. Na przykład, jeśli w szkole jest miejsce, dziecko z rodziny migrantów, ale nie Niemcy, będzie pierwszym, które je otrzyma. Tolerancja

Jeszcze bardziej zaskakujące jest obalenie mitów o powszechnych luksusowych europejskich emeryturach autorstwa Vladislava:
Bez względu na to, co powiedziano nam w Rosji o tym, że w Europie i na całym świecie wszyscy ludzie mają emerytury i że emeryci mogą podróżować itd., Teraz ludzie nie mogą nawet płacić za niektóre podstawowe i niezbędne rzeczy.

Ciekawe jest również to, że zdecydowana większość obywateli niemieckich nie ma własnego mieszkania, preferując wynajmowane mieszkanie.( tu kojarzę dziwną szokującą rozmowę jaką miałem z pewnym zasiedleńcem TBSu w Gdańsku gdzieś chyba w 2009 roku, który usiłował mnie przekonać, że po co komu mieszkanie własnościowe, skoro można wynajmować - miałem mocne podejrzenie, że to Werwolf, który sieje niezdrową propagandę między ludźmi... - MS)

Przyjemne chwile

Ale Niemcy nie byłyby Niemcami, gdyby nie było tu markowego „ordnung”. Ulice są czyste, za wyrzucony niedopałek papierosa grzywna w wysokości 100 euro. Wszędzie znajdują się bezpłatne toalety, specjalne automaty, w których hodowcy psów mogą zabrać torby, aby posprzątać swoje zwierzęta.

Widział to nasz rodak we współczesnych Niemczech. Według niej nauczyła się od Niemców, że wszystko musi być osiągnięta samodzielnie, a nie szukać łatwych sposobów obejścia tego problemu.









00:27 09/26/2019
O „WYZWOLENIU” BUŁGARII
Bułgaria wpadła w międzynarodowy skandal, odmawiając uznania wydarzeń z 1944 r. Za wyzwolenie od nazistów. I zazwyczaj się z nimi zgadzam.

Ale nie z tego powodu, że zgadzam się z ich antyradziecką i antyrosyjską interpretacją historii, ale wręcz przeciwnie.




Adolf Hitler i bułgarski król Brice III. Kwiecień 1941 r



Przypomnę, że termin „wyzwolenie” ma ściśle określone znaczenie. Jest to czyszczenie terytorium lub kraju agresora agresora. Termin ten jest całkowicie nieodpowiedni dla krajów, które były sojusznikami agresora.
Podczas drugiej wojny światowej sojusznikami niemieckiego agresora były Włochy, Hiszpania, Finlandia, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria.
Ofiarami kraju agresora i jego sojuszników były Grecja, Polska, Republika Czeska, Jugosławia, Dania, Belgia, Holandia, Francja, Norwegia i ZSRR.
Opierając się na ścisłym znaczeniu tego słowa, podczas pokonania wroga ZSRR uwolnił swoje terytorium od najeźdźców, a jednocześnie ziemie Polski, Czech, Jugosławii, Austrii, a częściowo Danii i Norwegii.
Wszyscy inni sojusznicy Niemiec, w tym Finlandia, Rumunia, Węgry i Bułgaria, zostali częściowo przez nas pokonani lub zmuszeni do pokoju. Tak więc, być może, nie wydaliśmy ich w politycznym znaczeniu tego słowa. Uwolnij ofiary agresora, a nie sojuszników agresora. Bułgaria była sojusznikiem agresora i została zmuszona do pokoju, podobnie jak wszystkie inne niemieckie satelity.
Skąd się wzięło pojęcie „wyzwolenie” w odniesieniu do tych krajów? Po prostu Związek Radziecki hojnie wybaczył ich pomoc i sojusz z Niemcami i użył politycznie poprawnego terminu „wyzwolenie”. Wiele reparacji nie zostało nawet nałożonych na wiele z tych krajów, chociaż ZSRR miał w tym zakresie pełne prawo moralne i międzynarodowe. Cóż, teraz, kiedy staliśmy się sojusznikami i ludami braterskimi, a sojusznicy i przyjaciele nie są obrażani ani przypominani o ich niestosownej przeszłości. Związek Radziecki był humanitarny!
Nie można tego powiedzieć o byłych sojusznikach Hitlera, którzy teraz stale obrażają nas i naszą pamięć historyczną. To powinna być dla nas lekcja: rzeczy powinny zawsze nazywać się własnymi nazwami.



Dodano: 2012-03-01

Pomorze i Koszalin - 1945. Raport do Londynu




I. SPRAWY POLITYCZNE
1. Stosunki sowiecko-polskie
Jak wynika ze sprawozdań, składanych na Pierwszym Zjeździe Pełnomocników Obwodowych Pomorza Zachodniego (pierwsza dekada czerwca), stosunki z komendantami wojennymi zależne są - zewnętrznie biorąc - od indywidualności i postawy poszczególnego komendanta. Przeważa typ taktyki, dążący do zachowania najlepszych pozorów, obiecujący wszystko, a nie dotrzymujący niczego.
Z Belgradu (1) dochodziły wieści o komendancie, który odbierał Polakom przyznane już warsztaty i przedsiębiorstwa, jeśli zgłaszał się dawny właściciel - Niemiec. Ze Szczecinka - komendant otworzył kino i teatr dla Niemców.
Około 10.VI. odbyła się w Bydgoszczy - jak donosiliśmy - w sztabie frontu odprawa wszystkich komendantów wojennych, na której podobno dostali oni nowe instrukcje, nakazujące dobre stosunki z Polakami. Podobno komendanci dostali instrukcję przekazywania administracyjnych spraw władzom polskim. Dotąd wiadomo tylko, że w efekcie konferencji Polakom przekazano sprawę aprowizacji Niemców, a więc obciążenie. Fakty wrogie naszej polityce zachodniej nie ustają.
W Koszalinie wydział aprowizacji uzyskał od komendanta wojennego prawo używania młyna. Zarządzający młyna - Rosjanin - nie przyjął jednak zboża do przemiału. Po interwencjach województwa (łącznikiem między rządem wojewódzkim a władzami rosyjskimi jest pp[o]r. Sobieszczański (2) rozmowy i czekanie tak w tej, jak i w innych sprawach ciągną się w nieskończoność. Najchętniej załatwiają oni sprawy przy kieliszku, a raczej przy szklance wódki. Zapraszają gościnnie i trudno się wykręcić. Nie chcesz pić, to wznoszą toast na cześć Armii Polskiej, albo czerwonej, albo Stalina - trudno odmówić. Ostatecznie w sprawie młyna uzyskano ów młyn bardzo pilnie potrzebny, ale po przyjęciu okazało się, że... brak jest 2,5 m skórzanego pasa transmisyjnego.
Stosunek marsz. Rokossowskiego i jego politycznego zastępcy gen. Subotina do Polaków uważa się na ogół w kołach administracji polskiej za przychylny. Pełnomocnik (wojewoda zachodniopomorski) płk Borkowicz (3) ma zresztą z nimi dobre stosunki osobiste.
W czasie pobytu władz województwa w Szczecinie zaszedł wypadek, że pijani żołnierze i oficerowie rosyjscy weszli w nocy do gmachu urzędu szukając kobiet. Zwymyślał ich za to mjr. Morozowicz (inwalida, bez nogi, wielki raptus). Rosjanie pobili go i dotkliwie pokaleczyli. Tego dnia sztab frontu przeniósł się do Szczecina. W czasie wizyty u Rokossowskiego wojewoda żalił się na ten wypadek, na liczne podpalania domów, napady i grabieże. Rokossowski telefonicznie zwymyślał komendanta, zapowiedział sprowadzenie specjalnego pułku do zaprowadzenia porządku. Wojewodzie założono telefon polowy, łączący go bezpośrednio ze sztabem. Podobno sprawcy pobicia mjr. Morozowskiego (4) zostali ujęci i rozstrzelani. Na mieście pojawiły się bardzo liczne patrole, legitymujące co kilkadziesiąt metrów wszystkich: żołnierzy i cywilów. Pożary, których przed tym bywało ponad 20 dziennie (tak że straż ogniowa, licząca około 50 ludzi, upadała ze znużenia i wyjeżdżała tylko do pożarów, które groziły większej ilości domów lub ważnych obiektów), ustały raptownie całkiem. Po wyjeździe władz polskich ze Szczecina (5) zaczęły się podobno na nowo.
2. Sprawa Szczecina
Zgodnie z naszą informacją podaną poprzednio, w dniu 9 bm., ze Szczecina przybył do Poznania wysłannik Komitetu Opieki nad Polakami (6) (zarządu ani władzy administracyjnej polskiej nie ma już w Szczecinie) z prośbą o wysyłkę jak największej liczby Polaków. Jak oświadczył, Polacy winni samorzutnie, nie bacząc na olbrzymie trudności, znaleźć się w Szczecinie, gdyż Niemcy masowo wracają i władze radzieckie pozwoliły im utworzyć własne urzędy i administrację, odmawiając tego Polakom.
Zorganizowano z tego powodu specjalny pociąg dla 580 osadników. Pociąg wyruszył dnia 21.VI. o godz. 9-ej rano z Poznania pod eskortą uzbrojonej milicji i 5-ciu konwojentów. Mimo że każdy osadnik miał dokument przesiedleńczy, uznany przez naczelne władze rosyjskie, mimo rozkazu podróży w języku polskim i rosyjskim i wydanym przez wojewodę zachodniopomorskiego, pociąg został w Choszcznie (Amswalde) (7) zatrzymany i w sposób kategoryczny cofnięty z powrotem do Poznania. Ogólnie, jak zeznają powracający osadnicy, władze wojskowe rosyjskie nie wpuszczają Polaków na Pomorze Zachodnie i w sposób barbarzyński obchodząc się z nimi. Kradzieże i gwałty są na porządku dziennym.
Dla przykładu podobna sprawa z wyjazdem do Lignicy (8). Grupa przesiedlonych w liczbie 300 osób wyruszyła z Ostrowa w dniu 15.VI. do Lignicy. Na stacji kolejowej w Rawiczu Rosjanie wyrzucili wszystkich osadników z pociągu i nakazali wracać z powrotem do domu. Komendant wojenny Rawicza, mimo interwencji organizatorów transportu, kategorycznie nakazał powrót.
3. Stosunek Niemców do Polaków
W większości wypadków, przy zetknięciu się przypadkowym z Niemcami, napotyka się z ich strony potulność, skwapliwość do usług. Łatwo jest dostać kobiety do usług w domu, zgłaszają się chętnie - za poświadczenie pracy i wyżywienie. Te na ogół pracują dobrze i chętnie. Niemcy, brani do pracy dorywczo, pracują kiepsko, trzeba nad nimi stać; narzekają na złe odżywianie, buntują się, uciekają z pracy do domu. Gdy im się mówi, że Niemcy traktowali Polaków i karmili gorzej - nie wierzą, udają, że nic o tym nie wiedzieli.
W swoim buntowniczym stosunku do Polaków liczą na poparcie Rosjan. Zwykle je znajdują.
Oficer rosyjski, przydzielający Niemców do pracy dla wojewódzkiego urzędu, robi urzędnikowi przyjmującemu robotników awanturę - wobec stojących w szeregu Niemców - że Polacy źle się z nimi obchodzą, że ich biją (!) "Nie wolno bić, nie wolno wymyślać! Jeżeli tak będzie, przestaniemy przydzielać wam Niemców do pracy!" Potem, bez świadków rozmawia z tymże urzędnikiem uprzejmie, zaprasza na wódkę. Widocznie chodziło o demonstrację wobec Niemców, że Sowieci biorą ich w opiekę przed Polakami.
Gdy jedziemy autem, pracujące na szosie kobiety często - licząc na to, że auto się zatrzyma - pokazują języki, wykrzywiają się itp.
W Koszalinie Niemcom przydzielona została dzielnica mieszkalna, Polakom do niej chodzić nie wolno.
Generalnie można stwierdzić, że na Pomorzu Zachodnim faktyczną władzę sprawiają sowieccy komendanci wojenni, którzy rozstrzygają w ostatniej instancji. Urzędnicy polscy żalą się, że np. komendanci sowieccy z władzami polskimi uzgadniają pewne sprawy, następnie jednak po zażyciu alkoholu jednostronnie zmieniają uzgodnione uprzednio decyzje.
Ostatnio w Złotowie, podczas pewnej uroczystości, komendant wojenny usiłował zastrzelić starostę (9) i wicewojewodę pomorskiego, Felczaka (10), którzy z trudem wyszli z opałów.
4. Organizacje polityczne
Formalnie istnieją na Pomorzu Zachodnim wszystkie cztery partie, ale działalności nie ujawniają poza tym, że w skład różnych komitetów i komisji powołuje się ich przedstawicieli (Komisje Osadnicze, Mieszkaniowe itp.).
W każdym mieście, do którego kolejno zjeżdża urząd wojewódzki (Piła, Szczecin, Starogard (11), Koszalin), mieszczą się reprezentacyjne gmachy i dużo mieszkań, zajętych przez PPR. Poza tym działalności ich się nie odczuwa. Przemówienia na jakichś zebraniach. W Pile PPR urządziło akademię 1-Majową. Na akademii jednak 3 Maja jako przedstawiciel partii przemawiał prezes PSL (12).
5. Prasa i propaganda
Poziom personelu Urzędu Propagandy i Informacji jest po prostu zastraszający. Głównym ich zainteresowaniem jest "szaber". Z 52 pracowników, jakich "Propaganda" miała w Szczecinie, pozostało później 20 - reszta odpłynęła z "szabrem". Działalność polega na rozklejaniu nadsyłanych afiszów propagandowych "Głosu Nadodrzańskiego". Ukazały się dotąd trzy numery - jeden około 15 maja, drugi - około 15 czerwca. Drukuje się w Poznaniu.
Poza tym wychodzi Biuletyn Informacyjny, odbijany na powielaczu. Wychodzi niezbyt regularnie. Przynosi wiadomości spóźnione, przedrukowywane z nadchodzących opóźnionych gazet. Serwisy radiowe - mimo że Propaganda ma radioodbiornik - nie są wykorzystane. Poza tym - trochę wiadomości z terenu.
Moment "liczenia się" z Propagandą, który tu jednak istnieje (to samo zresztą można powiedzieć o partiach, szczególnie PPR), przywieziony został chyba ze "starej" Polski. Bo miejscowa Propaganda osobistymi zasługami go nie zdobywa. Ma ogólnie kiepską opinię.
6. Bezpieczeństwo
Urząd Bezpieczeństwa podlega tu Pełnomocnikowi, co powściąga ich szaleństwa. Płk Borkowicz potrafi zwymyślać i przykrócić im cugli. Charakterystycznym wypadkiem było aresztowanie kierownika transportu w czasie przeprowadzki województwa ze Starogrodu (13) do Koszalina. Pokłócił się on z oficerem bezpieczeństwa, nie chcąc im dać siódmego wagonu na urządzenie w drodze dancingu. W odwet został aresztowany pod zarzutem, że w czasie wojny był konfidentem Gestapo w Smewnie (14). Nie pomogły świadectwa ludzi znających go od kilku lat z Warszawy. Przesiedział całą drogę w wagonie, szykanowany drobnymi przykrościami. Dopiero po przybyciu do Koszalina zawiadomiono wojewodę, który nakazał zwolnienie aresztowanego, a za to aresztowanie i oddanie pod sąd polowy dwu milicjantów, którzy wystąpili z fałszywymi oskarżeniami.
7. Personalia (15)
Wojewoda (pełnomocnik Rządu) płk Leonard Borkowicz
Zastępcy: Kaniewski (16) i Lemański
Naczelnik Wydziału Ogólnego - mgr Modurowicz (17)
Naczelnik Wydziału Samorządowego - E. Kreid (18)
Inspekcja Starostw - dr Put (19)
Naczelnik Wydziału Osadnictwa - Cybiński (20)
Kierownik Urzędu Ziemskiego - Okołowicz
Naczelnik Wydziału Przemysłowego - inż. J. Pilich
Naczelnik Aprowizacji i Handlu - B. Cmela
Naczelnik Kultury i Sztuki - S. Czapelski (21)
Kierownik Urzędu Informacji i Propagandy - Pawłowski
Łącznik z Władzami Sowieckimi - kpt. Sobieszczański (22)
W.U.S. (samochody) - inż. Ulatowski
Tymczasowy Zarząd Nieruchomości - Węgrzynowski
Kurator Szkolny - dr S. Helsztyński (23)
II. OSADNICTWO I REPATRIACJA
1. Osadnictwo wiejskie
Pomorze Zachodnie jest krajem bardzo słabo zaludnionym. Osiedla rozrzucone rzadko. Na ogół ubogie. Ziemia w większości powiatów licha - wymaga dużo pracy i fachowości rolniczej. Dotąd utrzymana była w dobrej kulturze - żyta np. słabe, ale czyste, bez chwastów.
Na ogół dotąd przybywa element nieodpowiedni, nie dający gwarancji, że się tu zadomowi, że wytrzyma. Naczelnik wydziału osadnictwa chce utrzymać zasadę, żeby przynajmniej 15-20% osadników pochodziło z Wielkopolski i Pomorza. Ci, żyjący i gospodarujący w warunkach podobnych do tutejszych, najlepiej się tu nadadzą, będą elementem urabiającym, podnoszącym polskie osadnictwo. Jak dotąd wieś wielkopolska nie kwapi się zbytnio do osadnictwa. Za element pożądany uważa on synów gospodarzy średnich, którzy, aby uniknąć podziału ojcowego gospodarstwa między zbyt liczne rodzeństwo, wędrują szukać dla siebie nowych terenów pracy. Jest to materiał ludzi zdrowy, dobrze odżywiony (a przynajmniej nie zabiedzony), znający się na gospodarstwie. Najmniej wydajnym elementem są bezrolni - materiał ludzki słaby, nieprzyuczony do samodzielnego gospodarowania. Nie powinno się przekroczyć 50% przy rozdawnictwie ziemi temu elementowi. Szczegóły w punkcie "Ostatnie informacje z Pomorza Zachodniego".
III. SPRAWY SPOŁECZNO-KULTURALNE
1. Związek Walki Młodych zajął w Koszalinie gmach "Kösliner Zeitung" bardzo okazały. Na pierwsze na Zachodnim Pomorzu uroczystości zapowiadano zebranie organizacyjne ZWM. Przybył wojewoda w licznej asyście urzędników, przedstawiciele wszystkich czterech partii, Informacji i Propagandy itd., itd., ale za to bardzo mało młodzieży. Było to tak rażące, że wszyscy mówcy podkreślali to z żalem w przemówieniach. Z dużym patosem o "historii" ZWM od powstania w r. 1945 (?) mówiła instruktorka Puchalska (w spodniach). Po uroczystych przemówieniach sprawy organizacyjne odłożono... na później.
2. Odczyty
Pełnomocnik płk Borkowicz zapowiedział cykl odczytów pt. "Wojna i pokój". Pierwszy odczyt pt. "Kulisy wojny" okazał się odczytanym artykułem W. Bednarczuka w "Odrodzeniu" pt. "Tragedia pomyłek". Na odczycie było ok. 180 osób.
Naczelnik Cybiński wygłosił odczyt pt. "Osadnictwo polskie na Pomorzu Zachodnim". Mimo że temat powinien był wywołać duże zainteresowanie u "pionierów", na odczycie było około 20 osób. Ponieważ referent miał niewiele materiału o obecnym stanie osadnictwa, wypełnił odczyt dziejami Pomorza itd., zaczerpniętymi zresztą z broszury Instytutu Zachodniego "Odra-Nissa" (24).
Dla charakterystyki zainteresowań kulturalnych Polaków trzeba stwierdzić, że wszystkie imprezy artystyczne cieszą się zasadniczo powodzeniem, ale występy lekkiego gatunku są przyjmowane z większym zadowoleniem niż koncerty poważne, choć o wysokim poziomie.
IV. SPRAWY GOSPODARCZE
1. Stosunki aprowizacyjne
Każdy, kto przyjeżdża na Pomorze Zachodnie i zgłasza się w Urzędzie Pracy, otrzymuje wyżywienie w stołówkach: P[aństwowego]U[rzędu]R[epatriacyjnego], Czerwonego Krzyża, urzędnicy itp. Na śniadanie i kolacje - przeważnie kawa z chlebem (lub zupa) - na obiad zupa lub kartofle z mięsem. Wyżywienie jest na ogół nieświetne, ale wystarczające. Dla pracujących Niemców otwarto ostatnio stołówkę. Wyżywienie w niej jest niewiele gorsze niż w stołówkach polskich. Wyżsi urzędnicy (oficjalnie "wydajnie pracujący"), względnie tacy, którzy pracują w województwie od początku, a nie tak jak wielu - "przelotnie", jadają w osobnej sali, gdzie obiady są zawsze (w sali ogólnej czasem) z dwu dań, na śniadania i kolacje dodatki - masło czy wędlina itp. Oddzielny pokój jako instytucja niedemokratyczna robi dużo złej krwi u niedopuszczanych doń. Niektóre wydziały i urzędy pobierają suchy prowiant i prowadzą dla swych pracowników oddzielne stołówki. Na ogół pracujący nie są przekarmiani, ale nie mają powodu do oficjalnych skarg.
Rzeczywiście niedemokratyczne było urządzenie w czasie Zjazdu Pełnomocników bankietu na 100 osób, którego budżet układano na 200 tys. złotych, z koniakami, winem, likierami, tortami itd. Ponieważ liczba zaproszonych była ograniczona - starostowie i wyżsi urzędnicy - w reszcie pracujących burzyło się niezadowolenie.
W terenie wszelkie zapasy żywności objęte są w zasadzie przez Rosjan. Komendanci według osobistego uznania przydzielają go polskim władzom administracyjnym.
Podobnie jak przy rozdawnictwie koni, bydła czy innego rodzaju dóbr, komendanci na ogół mają zasadę: wszystko tu jest poniemieckie, a więc jako łup należy do nas; my wam coś niecoś możemy z łaski oddać.
V. OSTATNIE INFORMACJE Z POMORZA ZACHODNIEGO (i częściowo Śląska).
Problem niemiecki nie został w minimalnym nawet stopniu rozwiązany ani przez władze radzieckie, ani też przez "administrację lubelską", która go zupełnie nie docenia, nie zna i nie czyni żadnych najmniejszych poczynań w tym kierunku. Ilościowo przedstawia się stan ludnościowy polsko-niemiecki następująco (z braku danych statystycznych podamy procentowo): w powiatach przygranicznych w pasie między województwem zachodniopomorskim i śląskim jest 30% Polaków, 70% Niemców, w pasie od Bałtyku do województwa poznańskiego 20% Polaków, 80% Niemców i w pasie śląskim 15% Polaków i 85% Niemców.
W poszczególnych miastach na podstawie danych uchwytnych z grubsza liczbowo: w Szczecinie 40 000 Niemców - 1500 Polaków, w Gorzowie (Landsberg) 20 000 Niemców, 3000 Polaków, w Skwierzynie (Schwerin) 2000 Niemców, 1500 Polaków, w Lignicy 10 000 Niemców, 2000 Polaków, we Wrocławiu 25 000 Niemców, 1800 Polaków (?), w Świebodzinie 2000 Niemców, 800 Polaków, w Gryfinie 1500 Niemców, 400 Polaków, w Zagórzu 1800 Niemców, 600 Polaków.
Inne miejscowości liczbowo nie dadzą się na razie ująć.
Jak z tego wynika, Polacy są w przytłaczającej mniejszości.
Traktowanie też Polaków przez Rosjan (na podstawie donosów), np. w Lignicy, Szczecinie, Świebodziniu [Świebodzinie], Wrocławiu, Skwierzynie, Kołobrzegu i Międzyrzeczu jest gorsze niż Niemców. W Lignicy np. nie wolno żadnemu Polakowi zająć mieszkania poniemieckiego. W dwóch wypadkach wyrzucił lignicki komendant wojenny z gospodarstw opuszczonych przez Niemców po 1,5-miesięcznej pracy Polaków i osadził Niemców (zeznanie protokólarne wyrzuconych).
Ten sam komendant wojenny oficjalnie wydał zarządzenie, że nie wolno wywłaszczać żadnego Niemca, nie wolno rekwirować własności po niemieckiej. Mimo interwencji osadników administracja polska oświadczyła, że jest dla niej niezrozumiałe, dlaczego Polacy np. z Wielkopolski przybywają na teren Lignicy i Olszowy.
Zachowanie milicji jest skandaliczne. Nauczona postępowaniem Rosjan i zdemoralizowana ich kradzieżami, grabi Polaków przybyłych z żywności, odzieży i wyrzuca z zajętych placówek.
Jak zachowują się Niemcy przy takim stanie rzeczy? Ogólnie sprawozdawcy stwierdzają coraz większą butę. Są oni w stałym kontakcie z komendanturą rosyjską i skarżą się jej i szukają tam opieki.
Na terenie Lignicy przy takim stanie rzeczy z 100 osób wysłanych osiedliło się 25 - reszta wróciła z powrotem. Nie lepiej jest w innych miejscowościach. Oficjalnie marsz. Rokossowski zgodził się na osiedlanie w Szczecinie i okolicy. Pierwszy transport złożony z 328 osób został w Starogardzie [Stargardzie] zatrzymany, obrabowany i zmuszony do usuwania gruzów. Do Szczecina przedostało się tylko 38 osób, z tych 20 nocą uciekło.
Konferencja odbyta 10.VI. przez Rokossowskiego z komendantami wojennymi n[a] t[emat] stosunku do Polaków i administracji polskiej - dotąd nie przyniosła zmiany na lepsze.
W samym Szczecinie jest 40 000 Niemców, zajmujących najlepsze mieszkania, aprowizacji nie ma żadnej. Zwrócono się po przydziały żywnościowe do Poznania.
W Koszalinie odbył się dnia 19.VI. pod przewodnictwem płk. Borkowicza zjazd starostów z Pomorza Zachodniego. Na zakończenie zjazdu odbył się raut, na którym - jak opowiada uczestnik - uginały się stoły od zastaw i napojów. Były wyszukane pieczywa, bawiono się świetnie. Wynik zjazdu żaden. Przemawiano tylko, nawet pułkownik rosyjski rozrzewnił się nad przyjaźnią polsko-radziecką, witał przybywających Polaków i zapewnił poparcie osiedlanym. Podczas zjazdu szefowi osadnictwa z P.Z.Z. skradli Rosjanie 60 litrów benzyny, a w dzień potem rozbili drugi transport do Szczecina. Nikt z uczestników nie przedstawił faktycznego stanu rzeczy, wzajemnie się gloryfikowano, wznoszono toasty, a w oddalonym o 500 m baraku dla repatriantów zza Bugu leżało chorych 60 osób bez opieki, od 4 dni bez chleba i zawszawieni.
Rząd Tymczasowy nie czyni nawet tego starania, aby zbadać sprawę na miejscu, lecz opiera się na fałszywych sprawozdaniach. W takim stanie rzeczy osadnictwo słabnie gwałtownie, a tymczasem Rosjanie wywożą wszystko, ostatnio nawet szyby z okien pakują do skrzyń. Gospodarstwa puste, żywca nie ma, np. w powiecie gorzowskim na około 100 gospodarstw jest 5 koni mało wartościowych i 10 krów.
Społeczeństwo zaczyna się burzyć. Stale w wydziale osadniczym słyszy się krytykę, oburzenie, w obecnym momencie terroru i zakłamania jeszcze bojaźliwą, lecz z drugiej strony pełną rozpaczy i zrezygnowania.
Jeżeli fatalny jest stan gospodarstw rolnych, to jeszcze gorszy jest stan w przemyśle i handlu. Maszyny wszystkie (dosłownie) są już wywiezione. W powiecie gorzowskim na 4 młyny jeden maleńki ma niepełne urządzenie i jest również nieczynny.
PRZYPISY:

(1) Białogard.
(2) Ppor. Jarosław Sobieszczański.
(3) Leonard Borkowicz, działacz KPP, potem PPR, oficer Armii Czerwonej, a od 1943 r. I Dywizji im. T. Kościuszki, zastępca komendanta głównego MO, w kwietniu 1945 został mianowany pełnomocnikiem Rządu Tymczasowego na Okręg Pomorze Zachodnie, będąc już wcześniej pełnomocnikiem tegoż rządu przy I Froncie Białoruskim.
(4) Tak w tekście.
(5) Połowa maja 1945.
(6) Komitet Pomocy Polakom - utworzony 19 VI 1945 na bazie polskiego Zarządu Miejskiego Szczecina.
(7) Arnswalde.
(8) Legnica.
(9) Bronisław Thomas.
(10) Zygmunt Felczak.
(11) Stargard Szczeciński.
(12) W czerwcu 1945 r. prezesem PSL na Pomorzu Zachodnim był Jan Cybiński.
(13) Stargard Szczeciński.
(14) Tak w tekście.
(15) Zweryfikowane na podstawie: K. Kozłowski, Między racją stanu a stalinizmem. Pierwsze dziesięć lat władzy politycznej na Pomorzu Zachodnim 1945-1955, Warszawa-Szczecin 2000, passim.
(16) Jan Kaniewski, działacz PPS, po zjednoczeniu w PZPR.
(17) Władysław Madurowicz, naczelnik Wydziału Planowania i Koordynacji, prawa ręka Borkowicza.
(18) Eugeniusz Kreid, działacz SL.
(19) Dr Stanisław Put, naczelnik Wydziału Ogólnego, w okresie przedwojennym był m.in. inspektorem starostw w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu.
(20) Jan Cybiński, naczelnik Wydziału Osiedleńczego, prezes Zarządu Wojewódzkiego SL.
(21) Stanisław Czapelski.
(22) Por. przypis 2.
(23) Dr Stanisław Helsztyński.
(24) M. Kiełczewska, A. Grodek, Odra-Nisa najlepsza granica Polski, Poznań 1945.



Tekst dokumentu źródłowego na podstawie: Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 9-10/2005 - Aleksandra Pietrowicz - "Ziemia odzyskana nie-obiecana". Dokument pochodzi z Archiwum Akt Nowych, Delegatura Rządu RP na Kraj, 202/III/36, k. 151-210; część E - k. 205–210. Przypisy do tekstu, pochodzą z Biuletynu.



DELEGATURA RZĄDU NA KRAJ - tajny naczelny organ władzy administracyjnej w okupowanej Polsce, utworzony w 1940 r., składający się z departamentów. Na jej czele stał Delegat Rządu na Kraj, podporządkowany Rządowi RP na uchodźstwie, a od 1944 wicepremier w tym rządzie. Delegatura kierowała pracą pionu cywilnego Polskiego Państwa Podziemnego. Jej zadaniami było utrzymanie ciągłości instytucji państwowych, zapewnienie normalnego funkcjonowania państwa, przygotowanie do przyjęcia kontroli nad krajem po zakończeniu wojny, rejestracja poczynań okupantów i dokumentacja zbrodni wojennych, ochrona i ratowanie zagrożonych dóbr kultury.
Na czele Delegatury Rządu na Kraj stał Delegat Rządu na Kraj, przedstawiciel Rządu RP na uchodźstwie w okupowanym kraju (od 1944 roku będący równocześnie wicepremierem w Rządzie RP na uchodźstwie).
Delegatami Rządu na Kraj byli kolejno: Jan Skorobohaty-Jakubowski, Cyryl Ratajski, Jan Piekałkiewicz, Jan Stanisław Jankowski, Stefan Korboński, Jerzy Braun.

Na podstawie Wikipedii.



RZĄD RP NA UCHODŹSTWIE - rząd Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939-1990 będący legalną kontynuacją władz II RP, zmuszonych opuścić Polskę po agresji III Rzeszy i ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 i okupacji całego terytorium Polski przez agresorów. Siedzibą rządu był Paryż, później Angers, a od końca czerwca 1940 (kapitulacji Francji) – Londyn. Władze RP na uchodźstwie zakończyły działanie po wyborze i zaprzysiężeniu Lecha Wałęsy na prezydenta Polski i przekazaniu mu insygniów prezydenckich przez prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.
6 lipca 1945 dotychczasowi sojusznicy Rzeczypospolitej, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wycofały uznanie dyplomatyczne Rządu RP na uchodźstwie, uznając powołanie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z udziałem Stanisława Mikołajczyka za wykonanie postanowień konferencji jałtańskiej w kwestii powołania rządu polskiego uznawanego przez wszystkie państwa tzw. Wielkiej Trójki (Wielką Brytanię, USA i ZSRR). 25 czerwca 1945 rząd Tomasza Arciszewskiego w nocie przekazanej zwycięskim mocarstwom odrzucił postanowienia konferencji w Teheranie i Jałcie, stwierdzając, że swoje uprawnienia konstytucyjne przekazać może tylko rządowi wyłonionemu w wolnych wyborach w kraju.
Pierwszym premierem, ministrem spraw wojskowych i ministrem spraw wewnętrznych był Władysław Sikorski, aż do żmierci w katastrofie gibraltarskiej 4 lipca 1943.

POLSKI KOMITET WYZWOLENIA NARODOWEGO (PKWN) - istniał od 21 lipca 1944 do 31 grudnia 1944. Samozwańczy tymczasowy organ władzy wykonawczej w Rzeczypospolitej Polskiej, działający na obszarze wyzwalanym spod okupacji niemieckiej - pomiędzy przesuwającą się linią frontu sowiecko-niemieckiego a Linią Curzona. PKWN został powołany w Moskwie (zob. rząd marionetkowy) i funkcjonował pod polityczną kontrolą Józefa Stalina. Zdominowany był przez komunistów polskich i realizował politykę ZSRR w Polsce. Ogłosił Manifest PKWN, rządził za pomoca dekretów. Uznawany wyłącznie przez ZSRR. Kierownictwo, m.in.: Edward Osóbka-Morawski (przewodniczący PKWN), Wanda Wasilewska (wiceprzewodnicząca PKWN), Stanisław Radkiewicz (resort bezpieczeństwa publicznego), gen. broni Michał Żymierski (resort obrony narodowej), Bolesław Drobner (resort pracy, opieki społecznej i zdrowia).

RZĄD TYMCZASOWY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ (Rząd Tymczasowy RP) - istniał od 31 grudnia 1944 do 28 czerwca 1945. Powołany przez Krajową Radę Narodową (KRN, ciało polityczne utworzone 1 stycznia 1944 w charakterze samozwańczego polskiego parlamentu) w miejsce PKWN. Przemiana miała znaczny ciężar gatunkowy. Polscy komuniści działający pod patronatem ZSRR oficjalnie powołali swój własny rząd, konkurencyjny wobec legalnego i powszechnie uznawanego na forum międzynarodowym Rządu RP na uchodźstwie i przejmujący faktyczną władzę nad zajmowanymi przez Armię Czerwoną ziemiami polskimi leżącymi na zachód od Linii Curzona. Było to ze strony Józefa Stalina polityczne przygotowanie przed zimową ofensywą Armii Czerwonej, która miała przynieść zajęcie reszty ziem polskich w granicach sprzed wojny. Jednocześnie był to dowód usztywnienia stanowiska sowieckiego wobec Anglosasów w kwestii roli przedstawicieli Rządu RP na uchodźstwie w kształtowaniu powojennych władz Polski poprzez stworzenie faktu dokonanego.
W lutym 1945 na konferencji w Jałcie, Wielka Trójka ustaliła że nowy rząd Polski powstanie przez uzupełnienie składu Rządu Tymczasowego (na jego bazie), poprzez wprowadzenie do niego indywidualnych "Polaków z kraju i zagranicy" - całkowicie przemilczano istnienie Rządu RP na emigracji jako podmiotu prawa międzynarodowego. 28 marca 1945 zaproszeni przedstawiciele Polskiego Państwa Podziemnego z Delegatem Rządu na Kraj Janem Stanisławem Jankowskim, komendantem głównym Armii Krajowej Leopoldem Okulickim, przewodniczącym RJN Kazimierzem Pużakiem i całym składem Krajowej Rady Ministrów, udali się do Pruszkowa w celu negocjacji dotyczących wejścia do rządu "jedności narodowej". Po przybyciu na umówione miejsce zostali aresztowani przez NKWD i wywiezieni samolotem na moskiewską Łubiankę. Sądzeni później w Procesie szesnatu (18-21 czerwca 1945).
Do końca wojny (8 maja 1945) Rząd Tymczasowy ustanowił swoją administrację na całym powojennym terytorium Polski z wyjątkiem Szczecina, pozostającego pod bezpośrednią wojskową administracją sowiecką do zakończenia konferencji w Poczdamie w lipcu 1945 r. Kierownictwo, m.in.: Edward Osóbka-Morawski (prezes Rady Ministrów), Władysław Gomułka (wiceprezes Rady Ministrów), Stanisław Radkiewicz (minister bezpieczeństwa publicznego), gen. broni Michał Żymierski (minister obrony narodowej), Hilary Minc (minister przemysłu).

TYMCZASOWY RZĄD JEDNOŚCI NARODOWEJ (TRJN) - istniał od 28 czerwca 1945 do 8 lutego 1947 (do czasu powstania Sejmu Ustawodawczego i powolania pierwszego rządu). Rząd Rzeczypospolitej Polskiej powołany w Warszawie przez prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta na podstawie porozumienia zawartego na konferencji w Moskwie odbytej 17-21 czerwca pomiędzy politykami KRN i Rządu Tymczasowego RP a częścią polityków emigracyjnych skupionych wokół byłego premiera Stanisława Mikołajczyka, częścią polityków PPS (Zygmunt Żuławski),części polityków krajowego SL-Roch (Władysław Kiernik), przedstawicieli środowisk intelektualnych z kraju (profesor Stanisław Kutrzeba, profesor Adam Krzyżanowski, doktor Henryk Kołodziejski). Rząd zgodnie z ustaleniami jałtańskimi powstał na bazie Rządu Tymczasowego RP, również Prezesem Rady Ministrów (premierem) rządu pozostał były członek KC RPPS Edward Osóbka-Morawski.
Powołanie TRJN było realizacją postanowień jałtańskich przewidujących rekonstrukcję Rządu Tymczasowego RP na szerszej podstawie politycznej oraz spełnieniem poczynionych w maju i czerwcu 1945 uzgodnień dyplomacji ZSRR z dyplomacją USA i Wielkiej Brytanii zgodnie z którymi akceptujący porozumienia jałtańskie politycy emigracyjni i niereprezentowani dotąd w Rządzie Tymczasowym i KRN politycy krajowi popierający Stanisława Mikołajczyka mieli otrzymać 25% tek ministerialnych, odpowiednią liczbę wiceministrów oraz reprezentację w KRN, administracji państwowej, dyplomacji i w samorządzie terytorialnym zaś tak zrekonstruowany rząd Polski miał zostać uznany przez mocarstwa zachodnie.
29 czerwca 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej został uznany przez Szwecję i Francję, 5 lipca przez USA i Wielką Brytanię, uznawały go także inne państwa koalicji antyhitlerowskiej, m. in. Chiny, Włochy, Kanada. TRJN 16 października 1945 podpisał Kartę Narodów Zjednoczonych, przez co Polska stała się członkiem założycielem ONZ. Delegacja TRJN uczestniczyła w lipcu 1945 w konferencji poczdamskiej, na mocy postanowień konferencji przejęła od radzieckich komendantur wojskowych administrację pozostałej części Ziem Zachodnich i Północnych m.in Szczecin.
Kierownictwo, m.in.: Edward Osóbka-Morawski (prezes Rady Ministrów, minister spraw zagranicznych), Władysław Gomułka (I wiceprezes Rady Ministrów), Stanisław Mikołajczyk (II wiceprezes Rady Ministrów, minister rolnictwa i reform rolnych), Władysław Kiernik (minister administracji publicznej), Stanisław Radkiewicz (minister bezpieczeństwa publicznego), marszałek Polski Michał Żymierski (minister obrony narodowej), Czesław Wycech (minister oświaty), Mieczysław Thugutt (nominalnie minister poczt i telegrafów), Hilary Minc (minister przemysłu), Wincenty Rzymowski (minister spraw zagranicznych).

Oprac. na podstawie Wikipedii.











wtorek, 24 września 2019

Asperger i Greta




A właściwie Greta i cyniczna szumowina Lalkarz, co biedne dziecko wstrętnie krzywdzi w imię swoich chorych przekonań.





Ilustracja: biedna Greta z wykrzywioną twarzą, na drugim fotelu jej niewidzialny towarzysz Lalkarz


Asperger - człowiek jest niewolnikiem jakiejś patologicznej idei, może urojonej.

„Nadmierne zaangażowanie we własne uporczywe zainteresowania, przejawiające się w stereotypowej formie. Przez lata dziecko może rozmawiać na ten sam temat, rysować lub grać tę samą historię. ”


Klasyczny przykład to nienawistnik znęcający się nade mną, zwany Jackiem Pajacem.

Chory z nienawiści, pretendujący do profilu osobowego typa niewolniczo uzależnionego od opinii innych.

Dokonuje projekcji swoich przekonań na innych - chciwy, głupi i z kompleksami próbuje uprzedzać urojone ataki innych na siebie.


Poniża innych, bo sam boi się być poniżonym.
Bije innych, bo sam boi się być uderzonym.
Zniesławia innych, bo sam boi się, że jego ktoś oceni.















I tu bardzo adekwatny tekst o pajdokracji w naszych czasach - i terrorze neandertalskim,




tłumaczenie automatyczne przeglądarki



Jak chora Szwedka zmieniła się w projekt globalistyczny, dyskredytujący walkę o ekologię planety


Autor:
Kholmogorov Egor



Greta Tunberg jest najsłynniejszą chorą dziewczyną na Ziemi. Ale nie, cały świat nie zbiera pieniędzy na jej leczenie, lekarze i szarlatani nie rywalizują ze sobą o cudowne metody uzdrawiania, bogaci i prezydenci nie chcą spełnić jej sekretnych ostatnich pragnień ...
Zamiast tego krzyki chorej dziewczyny są nadawane na całym świecie z trybuny ONZ. Po zakopaniu w tekście pisanym wściekle piszczy:






Ludzie cierpią, ludzie umierają! Całe ekosystemy upadają. Wkrótce rozpocznie się masowa destrukcja, a wszystko, co cię interesuje, to pieniądze!
Zniekształcona twarz i maniery psychopatyczne sprawiły, że nawet ci, którzy nadal traktowali młodego ekokonstytę, protekcjonalnie się odprężyli. Znów przyszło mi do głowy słowo „ekofascism”, oznaczające podejście, gdy w imię przezwyciężenia rzeczywistych lub wymyślonych zagrożeń dla ekosystemu, zielone zamierzają poświęcić ludzi i uciekać się do terroryzmu.



Greta oburza wielu nawet wśród ekoaktywistów, którzy uważają, że jej szalony wizerunek i odrażające fanatyczne idioty tylko dyskredytują niezwykle ważne dzieło ochrony naszej planety przed niebezpieczną ludzką interwencją. Czasami sugeruje się, że ta figura nie została odkręcona specjalnie, aby zniszczyć zielony ruch. Być może tak, ale najprawdopodobniej Greta jest symptomem stanu nowoczesnego społeczeństwa zachodniego, gdzie najbardziej pożądany jest destrukcyjny lewacki ekstremizm - czy to w feministyce, rasistowskiej rasistowskiej, socjalistycznej, czy teraz w ekologii.
Dla tych, którzy nie są jeszcze świadomi tego zjawiska, wyjaśnijmy. Greta Thunberg to szesnastoletnia szwedzka uczennica, której szybka promocja jako aktywistki ekologicznej rozpoczęła się w 2018 roku. Wygrywała konkursy, otrzymywała nagrody, a jej najbardziej znanym działaniem był „ekologiczny strajk uczniów”, którego pomysł zasugerował eko-aktywista Boo Thoren. Greta po prostu przestała chodzić do szkoły i zaprotestowała ze względu na zmiany klimatu w szwedzkim Riksdagu (pomimo faktu, że Szwecja jest jednym z najbardziej rygorystycznych pod względem ekologicznym krajów na świecie, trzecim miejscem w rankingu efektywności środowiskowej po Finlandii i Islandii), wymagając od polityków przestrzegania paryskich porozumień klimatycznych.
Fakt, że dzieci wezmą udział w masowej „walce o środowisko”, był zrozumiały kilka lat temu, gdy kolumny protestujących uczniów maszerowały po europejskich stolicach rano w dni powszednie (oczywiście nie organizowane przez same dzieci w wieku szkolnym). Autor był świadkiem jednego z takich wielokilometrowych marszów jesienią 2017 r. W Brukseli.



Przed nami jest klasyczna manifestacja młodocianego faszyzmu (lub pedokracji , jak to ujął wybitny rosyjski publicysta z początku XX wieku S. N. Syromijatnikow). Młodzi ludzie deklarują swoje prawo do nauczania całego społeczeństwa, ponieważ są młodzi i „jutro należy do nich” (jak śpiewali młodzi naziści w musicalu „Kabaret”).
Przez tysiąclecia młodość była postrzegana jako wada, była objawem braku doświadczenia. Przeciwnie było dorastanie . Światem rządzili młodzi ludzie (Dmitrij Donskoj wygrał bitwę pod Kulikowem w wieku 29 lat, Iwan Groźny zajął Kazań w wieku 22 lat, Aleksiej Michajłowicz ponownie zjednoczył Ukrainę w wieku 24 lat, ale czuli się jak dorośli. Jednak w XIX-XX wieku, wraz z ideologią postępu, ustanowiono prawdziwy kult młodego człowieka - mówią, że świat zmienia się zbyt szybko, dorośli i starzy ludzie nie nadążają za nowym, dlatego jedyną grupą, która może odpowiednio dostosować się do zmian, jest młodzież.
Prawdziwy kult organizacji młodzieżowych, apele do młodzieży, powstał pod koniec XX wieku, w społeczeństwach zachodnich rozwinął się cały system stereotypów, który nazwano „ageizmem” i przejawiał się przede wszystkim w dyskryminacji osób starszych - od pracy i prestiżu społecznego po politykę.
Na przykład za każdym razem, gdy wyborcy w Europie i Ameryce popierają prawicę (Trump, Brexit itp.), Z lewej dochodzą krzyki, które domagają się obniżenia wieku wyborczego, gdy „starzy ludzie kradną naszą przyszłość” (krzycząc o „kradzieży przyszłości” i Greta w ONZ).







Jednocześnie nikt jeszcze nie wymyślił, jak znieść rzeczywistość biologiczną: osoba jest żywym stworzeniem o najdłużej rosnących młodych na naszej planecie. Gromadzenie doświadczenia u osoby trwa kilkadziesiąt lat, a osiąga swój „szczyt” - równowagę sił intelektualnych i fizycznych - o około 40 lat. Zanim nadejdzie przyszłość, obecna młodzież będzie już stara. Oznacza to, że przyszłość nadal będzie należeć do osób starszych.



Prawdziwa młodzież interesuje się polityką właśnie ze względu na te cechy, które w tradycyjnym obrazie świata są uważane za braki młodzieży - jest to brak doświadczenia, brak samokontroli, to niepewny status społeczny. Pewność statusu społecznego znacznie zmniejsza mobilność polityczną starszych grup wiekowych - wspierają tylko te siły polityczne, które są gotowe realizować swoje szczególne interesy. Młodzi ludzie są praktycznie pozbawieni tych konkretnych zainteresowań. Wtedy i tam aktywnie angażuje się w ruchy polityczne, gdy uczestnictwo obiecuje jej samorealizację społeczną, znalezienie swojego miejsca w świecie lub awans zawodowy.
Poprzez uczestnictwo w niektórych działaniach politycznych młodzi ludzie dążą do zwiększenia spójności społecznej, to znaczy, mówiąc prościej, chcą czuć się potrzebni, zaangażowani w jakąś wspólną sprawę. Jednocześnie młodzi ludzie mogą brać udział w ryzykownych wydarzeniach, ponieważ poziom społecznej odpowiedzialności młodego człowieka w umyśle publicznym jest niedoceniany: „młody biznes”, „z którym w młodości się nie zdarza”. Stąd słynne „Oni są dziećmi!”
Ale dlaczego spośród dziesiątek tysięcy uczniów w wieku szkolnym, którzy są gotowi na spacer ze względu na aktywizm społeczny, maszyna medialna wybrała Gretę jako symbol wojowniczej pedokracji? Chodzi o jej trudną diagnozę - zespół Aspergera w połączeniu z zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym. Greta cierpi na wysoce funkcjonalną formę autyzmu - ma obsesję na punkcie super-pomysłów, ma słabą kontrolę nad sobą, słabo koreluje z rzeczywistością społeczną, łatwo nią manipulować z zewnątrz, a jednocześnie ma niezachwianą gorliwość.
Innymi słowy, może być używany jako baran, podczas gdy jest praktycznie chroniony przed krytyką, ponieważ oznaka jego choroby będzie postrzegana jako „politycznie niepoprawna” i jako dyskryminacja osoby za własność, która nie jest w jego mocy - w rzeczywistości, jako formę rasizmu.



Nie jest jasne, dlaczego rodzice Grety postanowili nieuczciwie wykorzystywać swoje dziecko w światowych grach politycznych? Z jednej strony odpowiedź jest na pozór: chcą po prostu, aby ich córka była szczęśliwa. Ale podróżować po całym świecie, czuć się ważną osobą, udzielać wywiadów, czuć się zaangażowanym w niezwykle ważną kwestię - czy to nie szczęście?
Ale dorośli nie mogą nie zrozumieć, że prędzej czy później to się skończy. Piętnastoletnia uderzająca uczennica Lolita Eco-Activism to sensacja. Dwudziestoletnia dziewczynka, która z powodu protestów nie ukończyła szkoły, nie będzie nikogo potrzebować. I tu pojawia się pytanie o materialne zainteresowanie. Za rozgrzaną strukturą liberalnego miliardera George'a Sorosa. Nie tylko spotyka się z nim, ale, zgodnie z sieciami społecznościowymi, pogratulowała mu: „Wszystkiego najlepszego, dziadku!” (Dziadek jednak szybko usunął gratulacje, aby uniknąć niepotrzebnych plotek).






Ale czy jakiekolwiek korzyści materialne i społeczne są naprawdę warte sprzedaży własnego dziecka w imię uczciwego wykorzystania jej choroby? A projektanci widma społecznego „Greta Tunberg” są wykorzystywani właśnie przez jej chorobę w połączeniu z młodością.
Sędzia dla siebie, główny znak jej rodzaju nieporządku: „Nadmierne zaangażowanie we własne uporczywe zainteresowania, przejawiające się w stereotypowej formie. Przez lata dziecko może rozmawiać na ten sam temat, rysować lub grać tę samą historię. ” A Greta mówi, mówi i mówi o zmianach klimatu (pamiętajcie, nie o ekologii w ogóle, nie na przykład o ochronie zwierząt, ale wyłącznie o abstrakcyjnych zmianach klimatu i debatowanych przez naukowców).
Greta została nauczona nie tylko nie wstydzić się swojej choroby - zaczęła być z niej dumna i zaczęła widzieć w niej pieczęć selektywności, która daje prawo do nauczania:
Być innym niż każdy jest darem. Moja funkcja pozwala mi myśleć nieszablonowo i patrzeć na świat bardziej kategorycznie, aby zobaczyć go w czerni i bieli. Więc lepiej rozumiem, co jest złe, a co dobre.
Nawiasem mówiąc, zauważamy, że jest to cecha absolutnie wszystkich eksperymentów z tolerancją: mniejszości, czy to rasowe, czy seksualne, wolne od dyskryminacji, bardzo szybko przechodzą etap „równości” i dochodzą do swojej wyższości .






Jednak w rzeczywistości bolesne cechy nie znikają, a Greta jest całkowicie nieświadoma tego, co się dzieje. Na przykład wymaga od wszystkich porzucenia samolotów, ponieważ spalają się i emitują do atmosfery dużo gazów cieplarnianych. Z tego powodu, udając się do Stanów Zjednoczonych, aby przemawiać w ONZ, odmówiła latania i podróży na nie mniej „brudnym” statku i przeszła ścieżką do Ameryki na specjalnie zbudowanym jachcie, w którym nawet nie było toalety. Czy to nie luksusowa przygoda dla nastolatka, który płynie jachtem przez Atlantyk? Greta jednak nikt nie powiedział, że jacht został stworzony i przetransportowany dla niej z monstrualną emisją CO2.
Statek został wyposażony w nowe żagle Kevlar. „Czy wiesz, jak powstaje Kevlar”, napisał dziennikarz Igor Maltsev. Postanowiłem zapytać. „Włókna syntetyzuje się w niskiej temperaturze przez polikondensację w roztworze. Odczynniki dodaje się do tego ostatniego i energicznie miesza. Z tego roztworu uwalnia się polimer w postaci wiórków lub żelu, który przemywa się i suszy. Następnie polimer rozpuszcza się w mocnych kwasach (na przykład w siarkowym). Nici i włókna powstają z powstałego roztworu przez wytłaczanie (utworzone przez dysze przędzalnicze). Następnie nici i włókna wprowadza się do kąpieli strącającej, przemywa i ponownie suszy. ” Weź Greta, kwas siarkowy!
Innymi słowy, podobnie jak wszystkie gwiazdy stworzone przez maszynę PR, Greta żyje w swoim całkowicie sztucznym świecie, a patos fanatyka wypowiada słowa, w które normalne, odpowiednie szesnastoletnie dziecko nigdy by nie uwierzyło. Czy jednak wierzy, pomimo całej specyfiki jej sposobu myślenia? Sądząc po szybkości, z jaką Greta ucieka od niewygodnych pytań - zdejmuje czapkę i natychmiast zostaje zdjęta - nawet nie myśli o wszystkim, co się dzieje. Jeśli początkowo była naiwna, teraz odgrywa dobrą rolę, być może usprawiedliwiając się faktem, że jest ona tak ważna z wielkiej przyczyny.









Tak czy inaczej, nie ma wstrętu wśród tych, którzy jeszcze nie zaprzysięgli bożka poprawności politycznej, jak wizerunek chorej dziewczyny, która zaciekle odwracając oczy i gryząc zęby, krzyczy na polityków, czytając na kartce papieru: „Jak śmiesz? Ukradłeś moje marzenia i moje dzieciństwo swoimi pustymi przemówieniami! ”






Co do snu, Greta znów powiedziała za dużo - lekarze mówią o jej typie zaburzenia: „treść jego zainteresowań i fantazji jest często kojarzona z okropnymi, nieprzyjemnymi, społecznymi zjawiskami”.
Kolejne niebezpieczeństwo oszustwa, którego ofiarą stała się Greta, z jej prowokującymi aktami, może nie przyczynić się do poprawy, ale do pogorszenia sytuacji dzieci cierpiących na zespół Aspergera. Z jednej strony będą oni świadomie lub podświadomie postrzegani jako źródło potencjalnej agresji społecznej i niebezpieczeństwa, z drugiej strony niektórzy rodzice zaczną popychać swoje dzieci, by podążały „ścieżką Grety”. W ten sposób normalna socjalizacja takich dzieci może być zagrożona, a w końcu wiele z nich jest wyjątkowo uzdolnionych i może odpowiednio znaleźć się w społeczeństwie (najpotężniejszym obrazem wysoce funkcjonalnego autyzmu jest Sherlock w wykonaniu Benedykta Cumberbatcha).
Ale - niektórzy powiedzą - Grecie udało się wlać nowy strumień do ruchu ekologicznego, który prawie zanikł w ostatnich latach. W rzeczywistości moda na walkę ze zmianami klimatu już dawno minęła, a ocieplenie jako „sezonowa” fluktuacja klimatu planety zaczęła dominować w społeczeństwie - w końcu nawet Grenlandia nie zmieniła koloru na zielony, co oznacza, że ​​nie minęliśmy nawet optymizmu X wieku.












Ekoaktywizm zaczął być postrzegany jako forma lewicowego globalizmu. Porozumienia klimatyczne zaczęły być postrzegane jako hamujące rozwój przemysłowy krajów trzeciego świata, jako formę kontroli bogatych nad biednymi (to nie przypadek, że sama Greta pochodzi z jednego z najbogatszych krajów na świecie). Co więcej, żądania zielonych były czasem zbyt podobne do technologii naruszania suwerenności, która zachęcała do utworzenia „światowego rządu”.



Wreszcie w Rosji zaczęło zabrzmieć głośniej (choć nie będziemy mówić za wszystkich), że globalne ocieplenie jest dla nas zdecydowanie korzystne. Być w swoim kraju „na południu” to tysiącletnie marzenie Rosjanina, który obiecuje nam zarówno wzrost liczby ludności, jak i rozwój rolnictwa. A żeby umrzeć co roku we wrześniu w oczekiwaniu na włączenie ogrzewania, tak naprawdę nie chcę.
Wszystko to prawda. A co z faktem, że najbardziej bezstronni naukowcy muszą przyznać, że stężenie CO2 w atmosferze rośnie w najwyższym tempie, a ocieplenie planety w ciągu ostatniego stulecia jest ostrą anomalią w historii klimatu, której nie można wytłumaczyć jedynie naturalnymi cyklami (w tym przypadku krzywa byłaby mniej ostry). Innymi słowy, zaprzeczanie czynnikowi antropogenicznemu podczas zmian klimatu jest naiwne. Aby poważnie to przedyskutować, należy odpowiedzieć na pytanie, czy konieczne jest coś zrobić i co konkretnie można zrobić.
I tutaj „czynnik Greta” odgrywa raczej negatywną rolę. Patrząc na te szalenie obracające się oczy, słuchając świszczącego oddechu i skrzypienia, chcę postępować dokładnie odwrotnie, choćby po to, aby nie ulegać lalkarzom tej nieszczęsnej dziewczyny. A głoszona przez nią filozofia wpływania na zmiany klimatu jest szczerze głupia. W rzeczywistości apele Grety sprowadzają się do konieczności ograniczenia emisji CO2, co oznacza porzucenie podstawowych osiągnięć cywilizacji, poczynając od hodowli zwierząt (krowy, przepraszam, pierdnięcie za dużo), a kończąc na komunikacji lotniczej i oceanicznej, nie wspominając już o „nisko-środowiskowym »Produkcja przemysłowa.
Tymczasem wszelkie przepisy oparte na prymitywizacji ludzkiej technologii są celowo fałszywe. To tak, jakby ktoś został poinformowany, zamiast brać antybiotyki, aby nie drapać i nie oddychać zakaźnym powietrzem. Jedynym prawdziwym sposobem ochrony ekosystemu planety jest poprawa technologii ludzkiej. I nie są to wyimaginowane, jak samochody elektryczne, w celu wytwarzania energii elektrycznej, dla której konieczne jest emitowanie znacznie większej ilości CO2 ze wszystkich rodzajów elektrowni cieplnych, ale poważne, fundamentalne decyzje.



I tutaj jest poważne wyzwanie dla wszystkich konserwatywnych sił w Rosji i na świecie. Czas poważnie zastanowić się nad pojawieniem się konserwatywnego ruchu ekologicznego . Walki o naturę nie można pozostawić w rękach lewaków i globalistów. Natura jest zbyt poważna, aby Greta Tunberg mogła być jej głównym orędownikiem.
Kiedyś w Rosji był wspaniały przykład konserwatywnej działalności środowiskowej - przemówienia pisarzy glebowych, po pierwsze przeciwko szalonej budowie elektrowni wodnych, która, wnosząc niezwykle nieznaczny wkład w bilans energetyczny, zniszczyła ekosystemy rosyjskich rzek, czyli podstawowy krajobraz rosyjskiej grupy etnicznej. Tak więc eksperymenty komunistyczne zniszczyły starą Wołgę. Czasami, podobnie jak w przypadku utworzenia Zbiornika Rybinskiego, było to po prostu zniszczenie ze względu na zniszczenie. Angara została zniszczona (pamiętaj „Pożegnanie z Materą” Valentina Rasputina), a Czubajs doprowadził zniszczenie do końca, gdy był szefem RAO JES. Dzięki Bogu można było zwolnić do momentu upadku rządu komunistycznego, projektu odwrócenia północnych rzek.
Człowiek jest biologicznym stworzeniem związanym z naturą miliardami niewidzialnych nici i po prostu nie przetrwa w „plastikowym” świecie. Zachowanie krajobrazu, do którego jesteśmy przystosowani, jest niezbędnym warunkiem naszego istnienia, nie tylko jako żywych istot, ale także jako ludu i cywilizacji. Ochrona krajobrazu to także zachowanie tożsamości kulturowej. Czy na przykład naród rosyjski nie straci swojego „ja”, jeśli wszyscy zamiast rzek i lasów zobaczymy spaloną pustynię?












Jednak ludzkość w epoce przemysłowej i postindustrialnej będzie musiała patrzeć na przyrodę w inny sposób - nie jako naturalny, ale jako inny rodzaj produktu, który społeczeństwo musi wytworzyć, aby nie zniknąć. Natura nie jest czymś, na co nie dostaliśmy się za darmo i że możemy wyśmiewać się z brudu i śmieci pod piwem i grillem, budować nędzne budynki mieszkalne lub domki, wykopać je, asfalt.
Przeciwnie, jest to coś, co musi być specjalnie, celowo zaprojektowane, zbudowane, zamknięte i chronione. Nie tylko w parkach narodowych i rezerwatach. Mówiąc dokładniej: całe terytorium kraju, które nie jest krytycznie konieczne dla przemysłu i budownictwa, powinno zostać przeniesione do reżimu parku narodowego. Wszędzie, zanim odpowiemy na pytanie „gdzie będziemy budować?”, Musimy najpierw pomyśleć: gdzie będziemy mieli naturę?
We współczesnym świecie natura nie strzeżona specjalnym i świadomym wolicjonalnym wysiłkiem po prostu nie przetrwa. Nie będzie w stanie sama poradzić sobie z energiczną aktywnością ludzi, pogańska nadzieja dla jej „umysłu” jest głupia. Natura jest słabsza niż człowiek, który został stworzony, aby ją zdominować, ale która przez swoją grzeszność i chciwość niszczy ją.
Ten problem jest szczególnie ważny dla Rosji. Tak, mamy ogromny kraj, nasze rezerwy wydają się nieograniczone: mówią, pili, kroili, eksplodowali, zatykali się - nie będziemy biedni. Ale terytorium Rosji, które naprawdę nadaje się do codziennego życia, jest raczej nieznaczne, znacznie mniejsze niż na przykład Stany Zjednoczone. I składa się z małych fragmentów o bardzo delikatnej naturalnej równowadze, zapewniających żywność milionom ludzi lub osobom odwiedzającym uzdrowisko.
Stąd, od ochrony określonego środowiska życia, a nie od „globalnego problemu”, na którym pasożytuje projekt Greta Tunberg, należy podążać za naszym myśleniem ekologicznym. Jeśli chodzi o Szwedkę, trzeba ją uratować i miło byłoby jej jakoś pomóc. Nie dzieje się tak, gdy „bez względu na to, co dziecko bawi”. Hałaśliwa rekompensata za choroby Grety jest zbyt neurotyczna dla reszty planety Ziemia.






https://tsargrad.tv/articles/bezumnaja-greta_218391