Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II RP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II RP. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 września 2021

Warto się sobie przyjrzeć.

 A innym jeszcze bardziej.


Poniższą opinię oparłem na tekście - w języku rosyjskim - pana Dzermanta, który był poddany automatycznemu tłumaczeniu przeglądarki.

Odnoszę się więc do tłumaczenia, podanego poniżej.




Warto czytać różne punkty widzenia, również dlatego, by dostrzegając sprzeczności u innych - przyjrzeć się lepiej sobie i zastanowić, czy i ja nie postępuję podobnie.


Przyglądanie się sobie stosowałem na studiach, ale kiedy zacząłem interesować się polityką, a potem o tym pisać, to często stosowałem ogólniki.


Pierw nie zastanawiasz się nad tym, bo dla ciebie jest jasne, że odnosisz się do agresorów, a nie do przeciętnego człowieka, potem przychodzi refleksja, że przecież tego jednak nie podkreśliłeś i porządnych ludzi w Niemczech to może zrazić. Mogą się przecież ze mną całkowicie zgadzać i też będą potępiać działania Werwolfa, odcinać się od polityki niemieckiej agentury.


Nie jest dobrze wrzucać wszystkich do jednego worka, jak prawi stare porzekadło.


Stąd min. stosuję Małą i Wielką literę, gdy piszę o nacji niemieckiej, dla odróżnienia – złoczyńców od sprawiedliwych.



Pan Dzermant tu na przykład tego nie robi. A powinien. Powinien docenić to, że nie każdy przedstawiciel polskiego rządu bezkrytycznie popiera działania UE.

W spostrzeżeniu pana Dzermanta widać to jak na dłoni – zamiast tego jednak, woli on pluć na ogół Polaków wspominając rozbiory - zdaje się, uważa je za coś właściwego, a nawet jak się wydaje – ma z tego tytułu satysfakcję.


To jest kalka tego, co można wyczytać w propagandzie dla Rosjan w rosyjskim internecie. Satysfakcja z rozbiorów i pogarda dla narodu.


Brakuje tu chłodnej kalkulacji i rozeznania, wiedzy historycznej, a przede wszystkim brakuje obiektywnej oceny, jakiej spodziewamy się po człowieku nauki.



Tragedia Polaków jaką była kradzież wschodnich województw Polski jest wg pana Dzermanta dziejową sprawiedliwością, pisze to całkowicie bez refleksji nad tym, że te tereny wydały wielkich wspaniałych Polaków wielce zasłużonych dla polskiej kultury, podkreśla on wyłącznie domniemane krzywdy doznane od „polskich panów”, uważając polskie tereny - tereny, którego kulturę stwarzali z dziejowego zbiegu okoliczności -  Polacy - za własne.

Białorusini nawet polskich pisarzy i poetów uważają za białoruskich. 


Znowu – jest to kalka z rosyjskiej propagandy.


Wg stanowiska białoruskich oficjeli, 17 września był dniem wyzwolenia Białorusi spod jarzma Polski, która podobno tępiła przejawy języka białoruskiego.


A jaki jest status języka białoruskiego na Białorusi obecnie?

W jakim języku przemawia do narodu prezydent Białorusi?

W jakim języku prowadzone są programy telewizyjne?

W jakim języku są publikowane pańskie teksty?

Gdzie na sb.by jest zakładka wyboru języka rus/ bel?

belta.by taką zakładkę ma, ale sb.by już nie.


Naprawdę, wszystko jest po białorusku?


Może słoń na ucho mi nadepnął, ale moim zdaniem mówi się głównie po rosyjsku.


Białorusini nie zostali wyzwoleni w 1939 roku, tylko tak to określono w propagandzie.

Białorusini przez cały okres ZSRR byli poddawani zruszczeniu i jak widać proces ten nadal się nie zakończył i nadal jest kontynuowany.


I pisma pana Dzermanta są tego jaskrawym przykładem.


Pisze on min.:

Jest mało prawdopodobne, aby sprawa doszła do nowych podziałów, ale politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem, mogą bezpośrednio uzgodnić z Moskwą i Pekinem bliższą i wzajemnie korzystną współpracę.

[Вряд ли дойдет дело до новых разделов, но политики Старой Европы, устав от вечного польского геополитического авантюризма, могут напрямую договориться с Москвой и Пекином о более тесном и взаимовыгодном сотрудничестве.]


Pan Dzermant zarzuca Polsce, czy też panu Ziobro, że postępuje "dwulicowo", że "oszukuje na dwóch frontach", że ma stanowisko, które "ma posmak hipokryzji i dwulicowości" - a jednocześnie sam ma takie stanowisko, no bo jak inaczej określić jego postępowanie, gdzie z jednej strony potępia UE za niepraworządność i ataki na Białoruś - a z drugiej z satysfakcją przypomina, że ta UE może do spółki z Rosją dokonać kolejnego NIEPRAWORZĄDNEGO podporządkowania sobie Polski jakimś rodzajem bata - rozbiorem, czy czymś innym - pan Dzermat w zawoalowany sposób daje czytelnikom do zrozumienia, że on doskonale wie, że tzw. "dziejowa sprawiedliwość" i odebranie Polsce jej wschodnich województw było BEZPRAWNE.

Można odnieść wrażenie, że nie wadzi mu, że UE stosuje bezprawie - dopóki to nie narusza jego interesów.

Zbójecka napaść na Polskę panu Dzermantowi najwyraźniej nie przeszkadza, za to przeszkadza mu oczywiście, gdy to jego się teraz napada.

Zapytam wprost:

panie Dzermant, kto panu napisał ten tekst??


FSB czy BND?

A może jednak KGB??


To wyrażenie "politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem" jest żywcem wzięte z rosyjskiej i niemieckiej antypolskiej propagandy, a jest bezpośrednio spisane z "Traktatu o rabowaniu głupków", który niemiecka agentura czytuje swoim rosyjskim dzieciom przed snem.


Zupełnie jak to wyszlifowane niemieckie zdanie propagandowe, o którym już kilka razy pisałem, a które w różnych wersjach krąży po polskim internecie: "A dlaczego nie spróbujesz pióra Lamy? Jest takie śmakie owakie i ma zielony kolor".




Panie Dzermant - ogólniki nie mają znaczenia. 


ZSRR złamało Traktat Ryski i takie są fakty. 


Nie było w tamtych czasach żadnej państwowości białoruskiej i Polska ma wszelkie prawo do terenów, które jej odebrano.  

To, że dotychczas żaden rząd nie podjął działań zmierzających do odzyskania tych terenów - nic nie znaczy. To nie pańska sprawa, kiedy i jak oni zostaną za to osądzeni.


Prawo jest prawo.

Inna sprawa, jak to teraz naprawić.


Panie Dzermant, pan znajduje się pod zgubnym wpływem "kolorowej rewolucji" - tej z 1918 roku.

Pan się otrząśnie z tego!


Niech pan zaprzestanie sączenia antypolskiego jadu do głów naszym Białorusinom - z Grodna, Brześcia, Szczuczyna, Słońska, Papierni, Dereczyna, Siniawki, Pińska,  Lidy i innych miast i wsi z tych terenów. 


To są nasi Białorusini i nic panu do tego.









Warszawa zachowuje się wyzywająco i nieprzyjaźnie nie tylko wobec swoich tradycyjnych przeciwników ze Wschodu, ale także wobec nowych zachodnich sojuszników. Co się za tym kryje?

Polska oszukuje na „dwóch frontach”



Polskie władze nigdy nie przestają zadziwiać swoimi wypowiedziami. Niedawno minister sprawiedliwości tego kraju Zbigniew Zebro powiedział, że Unia Europejska prowadzi wojnę hybrydową z polskim prawem, odnosząc się do wymogów europejskiej biurokracji wobec Polski, aby wypełniła swoje prawne zobowiązania po wejściu do UE.

Pan Zebro uważa, że ​​Bruksela celowo blokuje reformę sądownictwa, której twórcą jest właśnie Minister Sprawiedliwości. A urzędnicy UE widzą w proponowanej reformie wzmocnienie tendencji autorytarnych w państwie polskim oraz niezgodność z normami i wartościami europejskimi.

W tej historii warto zauważyć, że wcześniej kręgi rządzące w Polsce, związane z ultrakonserwatywną partią „Prawo i Sprawiedliwość”, posługiwały się metaforą „wojny hybrydowej” tylko w odniesieniu do Rosji i Białorusi. 

Mówią, że zagrożenia ciągle nadciągają ze Wschodu, Polska jest bastionem świata zachodniego i potrzebuje stałego wsparcia finansowego i militarnego, by powstrzymać swoich wschodnich sąsiadów.

A potem okazuje się, że „wrogowie” i „wojna” grożą także z Zachodu. Ale dla światopoglądu polskiej elity takie poglądy są raczej normą niż wyjątkiem. W ideologii polskich elit walka „na dwóch frontach” i zgubne konsekwencje takiej walki wyrażone są na poziomie fundamentalnym.

Wydarzenia historyczne potwierdzają tę obserwację. Podziały Rzeczypospolitej Obojga Narodów między Prusami, Austrią i Cesarstwem Rosyjskim, wydarzenia 1939 roku nieustannie ciążą nad Polską i jej krótkowzrocznymi władcami jak rodzaj losu.

Polubownie należało uniknąć takiego rozwidlenia „frontów”, bo taka konfrontacja wymaga zbyt wielu wysiłków i środków, a w Polsce nie są one nieograniczone. Ale polskie elity zachowują się wyzywająco i nieprzyjaźnie nie tylko wobec swoich tradycyjnych przeciwników ze Wschodu, ale także wobec nowych zachodnich sojuszników.

Ale to stanowisko ma posmak hipokryzji i dwulicowości. Gdy konieczne jest otrzymanie zastrzyków finansowych i portfeli akcji w UE, Polska postrzega siebie jako awangardę Europy. Gdy konieczne jest wypełnienie podpisanych dyrektyw, polskie władze przybierają pozę i zaczynają grozić opuszczeniem UE.

Mniej więcej w tym duchu należy patrzeć na wypowiedzi Zbigniewa Zebro. Z jednej strony wygląda to na banalny szantaż europejskiego centrum, z drugiej – granie dla publiczności, numer dla konserwatywnych Polaków, którzy nie lubią wszystkiego, co pochodzi z Brukseli, w tym samych norm i wartości, które wywołać zamieszanie wśród wielu Polaków.

[...]

Ale polskie władze nie dbają o te wymagania, to jest ich własne prawo, choć dobrowolnie zobowiązały się do przestrzegania europejskich i międzynarodowych aktów prawnych regulujących postępowanie z uchodźcami. 

Taki nihilizm prawny i podwójne standardy oczywiście nie mogą pozostać długo niezauważone w Brukseli, która jednak, przynajmniej ze względu na przyzwoitość, musi jakoś monitorować wdrażanie prawa europejskiego przez państwa członkowskie UE. A jeszcze przez długi czas do szturmu na granicy polskie siły bezpieczeństwa nie będą w stanie, będą zmuszone do bardziej humanitarnego traktowania uchodźców.

Ale rządząca elita musi pokazać się jako bohaterscy obrońcy Polski zarówno przed migrantami, jak i irytującą Brukselą, która coraz bardziej domaga się przestrzegania zasad przyjętych w europejskim klubie dżentelmenów. Od tego są politycy tacy jak Zbigniew Zebro.

Szkoda tylko, że nie doprowadzą Polski do niczego dobrego. Polskie elity, jak pokazuje ta sama historia, nieustannie starają się nadepnąć na te same prowizje. A dziś w Europie, zwłaszcza w jej zachodniej części, nie wszyscy są zachwyceni zachowaniem Polski i jej rolą w destabilizacji Europy Wschodniej.

Jest mało prawdopodobne, aby sprawa doszła do nowych podziałów, ale politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem, mogą bezpośrednio uzgodnić z Moskwą i Pekinem bliższą i wzajemnie korzystną współpracę. W takim przypadku Polska i jej władcy będą musieli tylko ugryźć się w łokcie i zastosować się do dyrektyw.




Alexey Dzermant, pracownik naukowy Instytutu Filozofii Narodowej Akademii Nauk, politolog

Całkowite przedrukowywanie tekstu i fotografii jest zabronione. Cytowanie częściowe jest dozwolone pod warunkiem istnienia hiperłącza.




https://www.sb.by/articles/polsha-khitrit-na-dva-fronta-.html




piątek, 25 czerwca 2021

Kolorowa rewolucja w Rosji - w 1918 roku....

 

II WŚ wg Białorusinów - no, niestety nie najlepiej to wygląda, bo trzymują linię jak Rosja.

Ale skoro przez 30 lat nikt starał się zaprzyjaźnić i zawiązać współpracę z Białorusinami, skoro władze Polski atakują władze białoruskie i w gruncie rzeczy - naród za Bugiem... 

Niektóre z tych opinii są zwyczajnie niesprawiedliwe, a podawane zdarzenia nieprawdziwe, warto zauważyć, że nikt nie oskarża władzy radzieckiej o przemoc na Białorusinach, o masowe mordy czy wysiedlenia, zamiast tego wspomina się o "cierpieniach milionów doznanych ze strony Polaków", choć też np. w innym artykule padają słowa:


Przewodniczący Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Władimir Karanik:

"- Wczoraj (24-ego - MS), odwiedzając obwód Świsłoczy, prezydent poprosił, aby nie dzielić ludzi według zasady narodowej - przypomniał. - Mieszkają tu przede wszystkim mieszkańcy Grodna, mieszkańcy obwodu grodzieńskiego. A to są Białorusini, Polacy, Rosjanie, Ukraińcy czy Tatarzy dla nas nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia, czy są prawosławni czy katolicy. Jeśli żyją w pokoju i harmonii, jeśli przestrzegają zasad tkwiących w ich religii iw żaden sposób nie wyrażają agresji wobec innych wyznań, innych narodowości, nigdy nie będziemy się wtrącać.

A w Grodnie - i to chyba też cecha regionu - zawsze były bardzo ciepłe stosunki międzyetniczne, międzywyznaniowe. Chodzi chyba o to, że jest to najbardziej wysunięty na zachód region, który bardzo ucierpiał w wyniku różnego rodzaju wojen i konfliktów. I chyba najlepiej rozumiemy, jak kruchy i jak cenny jest świat."

 

Wydaje się, że Białorusini nie dopuszczają do siebie myśli, że ZSRR był systemem zniewolenia i niszczenia Słowian, zaś wodzowie i kierownicy tego systemu celowo sabotowali działania wojenne - aby zabić jak najwięcej Słowian.

Dzisiaj na Białorusi demaskuje się tzw. demokrację oraz system polityczno - społeczny zachodu, jako zamaskowaną powtórkę z hitleryzmu - ale tego, że komunizm i socjalizm narzucony przez niemiecką agenturę - Lenina, Trockiego czy Stalina był w istocie tym samym - tego najwyraźniej nie chcą przyznać. Boją się, że ktoś nazwie ich głupimi?? Skąd my to znamy...

Przecież i tak ci na zachodzie mają nas wszystkich za głupich...


Rewolucja Październikowa to była w istocie "kolorowa rewolucja".

ZSRR to był kraj po kolorowej rewolucji, jak dzisiaj np. Ukraina.

Symbole rewolucji są różne - na Ukrainie był to kolor pomarańczowy, w Gruzji tym symbolem były róże,  goździki w Portugalii, tulipany w Kirgistanie, szafran w Birmie, jaśmin w Tunezji, słoneczniki w Chinach, parasole w Hongkongu, purpura w Iraku, dżinsy na Białorusi w 2006 r., cedr w Libanie, niebieski w Kuwejcie, zielony w Iranie, a w Rosji 1918 roku - czerwony.


Dlaczego tego nie widzicie?!!






przedruk

tłumaczenie automatyczne


Początek wojny w niewoli nowoczesnych fałszerstw


80 lat temu rozpoczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana, która trwała ponad cztery lata. Ale do dziś społeczeństwo pozostaje w niewoli spekulacji i jawnych podróbek. O tym, jak pozyskać ich, fałszerzy przeszłości, zaproponowaliśmy kompetentnym ekspertom spekulacje: wiceprzewodniczącego Stałego Komitetu Rady Republiki do spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego, doktora nauk historycznych, prof. Andrieja Rusakowicza; Siergiej Kliszewicz, członek Stałego Komitetu Izby Reprezentantów ds. Edukacji, Kultury i Nauki oraz profesor nadzwyczajny Wydziału Historii Białorusi na Grodzieńskim Uniwersytecie Państwowym im. Janki Kupały, kandydat nauk historycznych Władimir Jegoorychev.


Ciągłe mity o nieprzygotowaniu ZSRR do wojny

Andrey RUSAKOVICH:

- Trzeba wyrobić sobie obiektywny pogląd na Wielką Wojnę Ojczyźnianą, prowadzić edukację wojskowo-patriotyczną i uznać zwycięstwo w niej za wspólną własność wszystkich narodów ZSRR i krajów koalicji antyhitlerowskiej. I zawsze należy przypominać, że niemiecki nazizm, japoński militaryzm i ich satelity są potępiane na arenie międzynarodowej. Dlatego każda ich gloryfikacja, każda gloryfikacja nazizmu jest czynem nielegalnym.


A. Rusakovich: Mity są częścią wojny informacyjnej, która towarzyszy militarnej konfrontacji państw. Mit, że ZSRR nie był gotowy do wojny, istnieje, mimo że ZSRR na przełomie lat 30. i 40. był jednym z najpotężniejszych państw pod względem wojskowo-politycznym. Ale nie byliśmy do końca przygotowani na format działań wojennych, które rozpoczęły się 80 lat temu wraz z niemieckim atakiem. Wyjaśniając chwilowe niepowodzenia Armii Czerwonej, Stalin oświadczył 6 listopada 1941 r.: „Nasza armia i nasza marynarka wojenna są jeszcze młode, walczą dopiero cztery miesiące, nie zdążyli jeszcze stać się w pełni kadrą, a przed nimi flota kadrowa i armia kadrowa Niemców, prowadząc wojnę minęły już dwa lata… Kolejnym powodem chwilowych niepowodzeń naszej armii jest brak czołgów i częściowo lotnictwa.”

W. Egorychev: Armia Czerwona miała tylko 3,3 mln żołnierzy w przygranicznych okręgach wojskowych i flotach, większość z nich w drugim rzucie iw rezerwie. Wbrew spekulacjom o bezczynności dowództwa sowieckiego, 13 maja 1941 r. rozpoczęto przerzut wojsk z wewnętrznych okręgów wojskowych. W dniach 13-15 czerwca wysłano do okręgów zachodnich zarządzenia dotyczące przesunięcia jednostek pierwszego i drugiego rzutu do granicy. Tak, zabrakło czasu na pełne wdrożenie. Mimo wszystko najeźdźca spotkał się z bezprecedensowym odrzuceniem. Radzieccy pogranicznicy okryli się niegasnącą chwałą. Nieśmiertelnego wyczynu dokonali obrońcy Twierdzy Brzeskiej. „Rosjanie walczą w bunkrach do ostatniego naboju, ale nie poddają się, tylko wysadzają się razem z bunkrami” – przyznał w swoim dzienniku Franz Halder, szef sztabu wojsk lądowych Wehrmachtu.

Prymitywny obraz fałszerzy, że w początkowym okresie wojny tylko Armia Czerwona się wycofywała, jest daleki od rzeczywistości. Od pierwszych dni nasze oddziały zadawały wrogowi kontrataki, przygniatając jego dywizje i armie. Takie były bitwy pod Rasejniami, kontrataki pod Dubnem i Brodami, likwidacja przyczółków wroga w Mołdawii. W czerwcu 1941 r. Armia Czerwona udaremniła próby przekroczenia Dunaju przez Rumunię, sprzymierzoną z Hitlerem. Ponadto na rumuńskim wybrzeżu wylądowały siły szturmowe, które z powodzeniem utrzymały przyczółek do drugiej połowy lipca. A potem był kontratak Lepela, bohaterska obrona Mohylewa… Nawet według danych niemieckich w pierwszym tygodniu wojny Wehrmacht stracił 22 tysiące żołnierzy i oficerów. Straty sił powietrznych Niemiec i ich sojuszników w ciągu zaledwie jednego dnia 22 czerwca szacuje się na 220 wozów bojowych.

Oczywiście straty wojsk sowieckich po zdradzieckim ataku silnego i bezlitosnego wroga były większe. Ale walcząc o miasta i wsie, zadając ciosy nazistom, wyczerpali wroga, obalając mit o jego niezwyciężoności. Blitzkrieg planu Barbarossa został udaremniony. To pierwszy rezultat wojny, która rozpoczęła się 80 lat temu.



Ślady ludobójstwa narodu białoruskiego od pierwszych dni wojny

Władimir EGORYCZEW:

- Przypomnę słowa z książki słynnego naukowca A. Toynbee „Rosja i Zachód”: „Światowe doświadczenie komunikacji z Zachodem pokazuje, że Zachód z reguły jest zawsze agresorem. " Wielka Wojna Ojczyźniana nie była wyjątkiem od tego prawa. W tym samym czasie brytyjski historyk wojskowy P. de Mendelssohn - nawiasem mówiąc dość nielojalny wobec ZSRR - zauważył w maju 1945 r.: „Gdyby Związek Radziecki nie wytrzymał, nikt by się nie wytrzymał”.

W. Egorychev: Ulubionym kłamstwem fałszerzy jest to, jak rzekomo przeciętni stalinowscy dowódcy skazali na śmierć tchórzliwych żołnierzy Armii Czerwonej, których popchnęły oddziały zaporowe, a dzielnymi i zręcznymi nazistowskimi żołnierzami dowodzili znakomici hitlerowcy. Jako „dowód” podaje się stosunek strat ZSRR i Niemiec: 27 mln z naszej strony i 5 mln z ich. Ale z naszych 27 milionów strat tylko jedna trzecia to żołnierze Armii Czerwonej (w przybliżeniu takie same łączne straty Wehrmachtu i jego sojuszników włoskich, hiszpańskich, rumuńskich, węgierskich i innych).

Dwie trzecie (ponad 18 milionów) to cywile, którzy byli systematycznie i konsekwentnie niszczone przez nazistów i ich popleczników.

Ponadto utracono 30 proc. bogactwa narodowego, zniszczono 1710 miast i miasteczek, ponad 70 tys. wsi i wsi, prawie 33 tys. fabryk, kopalń i fabryk, 65 tys. km torów kolejowych. Już w 1923 r. Hitler napisał w swojej książce Mein Kampf: „To ogromne państwo na Wschodzie jest gotowe do zniszczenia. Zostaliśmy wybrani przez przeznaczenie na świadków katastrofy, która będzie najsilniejszym potwierdzeniem poprawności teorii rasowej.” Dwie dekady później w notatce do żołnierzy Wehrmachtu skonkretyzowano: „Żadne mocarstwo światowe nie jest w stanie wytrzymać niemieckiej presji. Powalimy cały świat na kolana. Niemiec jest absolutnym panem świata. Ty zadecydujesz o losie Anglii, Rosji, Ameryki. Jesteś Niemcem, jak przystało na Niemca, zniszcz wszystkie żywe stworzenia, które stawiają opór na Twojej drodze.”


Sergey KLISHEVICH:
- Aby skonfrontować się ze współczesnymi podróbkami, trzeba częściej mówić o faktach historycznych nie tylko na profesjonalnych platformach naukowych, ale także informować wszystkich mieszkańców naszego kraju przystępnym językiem. W szczególności, że z powodu działań kierownictwa, w tym międzywojennej Polski, ucierpiały miliony naszych przodków.

(ciekawe o jakich przodkach mowa - w latach 20-tych na terenie II RP mieszkało od 1,6 do 1,95 mln osób deklarujących się jako Białorusini - i wszyscy cierpieli od Polaków? Kto jeszcze od nas cierpiał? - MS)



S. Kliszewicz: Na terytorium Białorusi obowiązywał tak zwany rozkaz „O stosowaniu jurysdykcji wojskowej na obszarze Barbarossy”. Na jego podstawie ludność cywilna mogła zostać rozstrzelana w sposób arbitralny, bez procesu i śledztwa, decyzją funkcjonariusza Wehrmachtu na miejscu. Jednocześnie nie ścigano czynów popełnionych przez personel Wehrmachtu wobec ludności cywilnej, nawet w przypadkach, gdy działania te stanowiły zbrodnię wojenną lub wykroczenie, co zostało wprost określone w rozkazie. W ten sposób naród białoruski został początkowo umieszczony w pozycji poza prawem, co oznaczało zniszczenie, ludobójstwo.

Jednocześnie władze okupacyjne musiały szybko stworzyć lojalną wobec nich bazę społeczną, werbować jednostki policji i agentów gestapo. W tym celu od czerwca 1941 r. aktywnie niszczono takie kategorie ludności jak robotnicy partyjni, członkowie Komsomołu, osoby narodowości żydowskiej, szefowie przedsiębiorstw, które odmówiły współpracy. A Niemcy w nagrodę rozdawali zdrajcom ich majątek, mieszkania, działki. Ponadto lojalnym osobom przekazywano sowieckie banknoty z zajętych banków i grabione sowieckie towary ze sklepów i magazynów. To właśnie te działania władz okupacyjnych stały się podstawą mitu „dobrych Niemców”, którzy nie dokonywali ludobójstwa i rozdawali ludności słodycze.

A. Rusakowicz:Długofalowymi celami narodowosocjalistycznych Niemiec w stosunku do wschodu (Polska, ZSRR, inne państwa) była realizacja tzw. planu Ost. W rzeczywistości plan ten stał się kontynuacją geopolitycznych aspiracji Niemiec, sformułowanych na przełomie XIX i XX wieku (szczegółowo o planie Ost „SB. Białoruś Dzisiaj” opowiedziano 17 czerwca 2021 r. - Wyd.). Przewidywał poszerzenie „przestrzeni życiowej” dla narodu niemieckiego, wzrost potęgi gospodarczej Niemiec, przede wszystkim dzięki wysiedleniu i zniszczeniu 75 proc. ludności rdzennej ludności tych miejsc, głównie Białorusinów, Ukraińców. , Rosjanie. Ponadto ideologia państwa nazistowskiego miała wyraźnie rasistowski charakter. W związku z tym od pierwszych dni wojny kształtował się również stosunek do schwytanych żołnierzy Armii Czerwonej, Żydów i Cyganów. Więc,

Oznacza to, że wszystkie ślady ludobójstwa były obecne dosłownie od pierwszych dni wojny, a podczas okupacji zaczęły pojawiać się w bardziej surowej, nieludzkiej formie. Co więcej, fakty ludobójstwa zostały udokumentowane nie tylko przez ZSRR i BSRR, ale także w orzeczeniach Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. I otrzymał międzynarodową ocenę prawną.

Podróbki o wojnie i sposobach stawienia im czoła

S. Kliszewicz:Zasadniczym momentem dezinformacji jest przeniesienie odpowiedzialności za wybuch wojny na ZSRR. Przypomnę, że z inicjatywy Polski Parlament Europejski przyjął Uchwałę nr 2819 (RSP) z 2019 r., która normatywnie uświęca odpowiedzialność ZSRR za rozpętanie agresywnej wojny w związku z podpisaniem sowiecko-niemieckiego nie- pakt agresji. Tymczasem 26 stycznia 1934 r. podpisana została Deklaracja o nieużyciu siły między Niemcami a Polską, znana również jako Pakt Piłsudski-Hitler. Jej podpisanie było jednym z pierwszych sukcesów polityki zagranicznej rządu niemieckiego. Normalizacja stosunków z Polską pozwoliła Niemcom działać na Zachodzie (Saara, Zagłębie Ruhry) i prowadzić dodatkowe uzbrojenie bez obawy o wschodnie granice. Z kolei polskie kierownictwo oczekiwało od Niemiec aktywnego wzajemnego wsparcia w redystrybucji granic wersalskich. Oczekiwania te zostały częściowo uzasadnione po układzie monachijskim z 1938 r., kiedy Niemcy, Węgry i Polska rozpoczęły rozbiór terytorium Czechosłowacji.

Innymi słowy, to bezpośrednie działania Polski doprowadziły do ​​wybuchu II wojny światowej, a nie sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji, jak stara się zaprezentować w Parlamencie Europejskim współczesna Polska.

Charakterystyczne jest, że w 1935 roku, z okazji śmierci polskiego przywódcy Piłsudskiego, ogłoszono w Niemczech żałobę ogólnonarodową, a Völkischer Beobachter pisał: „Nowe Niemcy kłaniają swoje sztandary i sztandary przed trumną tego wielkiego męża stanu, który dla pierwszy raz miał odwagę otwartego zaufania i pełnego sojuszu z narodowo-socjalistyczną Rzeszą”.

W. Egorychev: Nie mogę się nie zgodzić. To fakty i prawda są najlepszymi sposobami przeciwstawiania się podróbkom. A fakty przekonująco świadczą o tym, że ZSRR, rozwiązując problemy bezpieczeństwa kraju, dał pierwszeństwo kolektywnym sposobom zapewnienia pokoju. Ale „wielkie mocarstwa” zignorowały inicjatywę kraju Sowietów. Zamknęli oczy na zajęcie Austrii, zawarli układ monachijski i oddali Czechosłowację w usta Hitlera. Rządy Anglii i Francji podpisały traktaty o nieagresji z Niemcami i rozwój dobrosąsiedzkich stosunków. Polska Piłsudskiego wraz z hitlerowskimi Niemcami brała udział w rozbiorze Czechosłowacji.

Dziś zachodni politycy skrzętnie ukrywają, a nawet usprawiedliwiają wstydliwe karty swojej historii. Z pianą na ustach oskarżają ZSRR o kontakty z Niemcami, ale milczą, że Moskwa była ostatnią ze stolic europejskich, która zawarła takie porozumienie z Berlinem. Jedynym celem paktu Ribbentrop-Mołotow było opóźnienie ataku agresora w warunkach zbrodniczej zmowy krajów kapitalistycznych.

A. Rusakowicz: Nawet w sowieckiej nauce historycznej zmieniło się podejście do oceny poszczególnych wydarzeń Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Współczesny świat ma również swój wpływ na kształtowanie się pamięci historycznej. Fałszerstwa o wojnie, które istnieją dzisiaj, są częścią konfrontacji informacyjnej. Na przykład fakty wskazują, że to ZSRR miał decydujący wkład w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami, ale w wielu krajach zachodnich nacisk kładzie się na inne aspekty, na przykład na rolę wojsk brytyjskich i amerykańskich w wojnie. Bitwa pod Stalingradem i bitwa pod El Alamein (bitwa kampanii północnoafrykańskiej, podczas której brytyjskie wojska generała Montgomery'ego pokonały północnoafrykańskie ugrupowanie włosko-niemieckie feldmarszałka Rommla jesienią 1942 r. - wyd.) na tym samym poziomie. A w niektórych krajach sąsiadujących z Białorusią okupację hitlerowską ocenia się neutralnie, a nawet pozytywnie. Takie podejście do pamięci historycznej odzwierciedla przede wszystkim interesy tych, którzy zostali pokonani w II wojnie światowej. Potrzebujemy realistycznej i przemyślanej polityki, która pozwoli nam zachować obiektywną pamięć o wojnie i przekazać ją naszym potomkom.



https://www.sb.by/articles/kompetentnyy-vtornik.html

https://www.sb.by/articles/karanik-o-prisutstvii-na-grodnenshchine-predstaviteley-mnogikh-natsionalnostey-v-nashem-regione-vseg.html


https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolorowe_rewolucje


https://maciejsynak.blogspot.com/2015/05/niemieckie-panowanie-na-otwie-litwie-i.html







niedziela, 20 czerwca 2021

Dlaczego II RP zrezygnowała z Mińska.

 


Prof. Waingertner o Traktacie Ryskim

2021.03.18


Hasłem polskiej delegacji w Rydze w marcu 1921 r. stała się budowa państwa jednolitego narodowo. W gronie tej delegacji – oczywiście z wyjątkiem piłsudczyków – uważano, że idea federacyjna zawiodła: Litwa nie chciała z Polską sojuszu, Białoruś była ciągle tworem niesprecyzowanym, jeśli chodzi o dążenia niepodległościowe, a Ukraińcy okazali się za słabi, aby stworzyć własne państwo – mówi Polskiej Agencji Prasowej prof. Przemysław Waingertner, historyk z Uniwersytetu Łódzkiego.

ROMAN DMOWSKI W 1921 R., A ZA NIM OBÓZ NARODOWY, POSTRZEGAŁ BOLSZEWIKÓW JAKO STAN WYŁĄCZNIE PRZEJŚCIOWY. NA JAKICH PRZESŁANKACH ZOSTAŁA OPARTA TA OCENA?

Roman Dmowski uważał, że Rosja powróci albo do stanu sprzed puczu bolszewickiego, czyli kształtującej się Rosji republikańskiej, albo nastąpi restytucja władzy carskiej. Polegając na swoich wcześniejszych doświadczeniach z okresu zaborów, endecy sądzili ponadto, że z państwem rosyjskim Polska będzie mogła ułożyć sobie stosunki, a także w tej Rosji odnaleźć sojusznika przeciwko państwu niemieckiemu.

Nie powinniśmy zatem postrzegać Rosji jako czynnika pierwszoplanowego w polityce Narodowej Demokracji – takim czynnikiem była bowiem wrogość do Niemiec rozumianych jako największe zagrożenie dla Polaków, polskości, dla funkcjonowania państwa polskiego. To nastawienie było bardzo głęboko zakotwiczone już od przełomu XIX i XX w. w myśli politycznej narodowej demokracji. Nie była to zatem postawa prorosyjska, ale antyniemiecka.

ROSJA BYŁA PRZECIEŻ JEDNYM Z PAŃSTW ZABORCZYCH. CZY DMOWSKIEMU TO NIE PRZESZKADZAŁO?

Na argument, że Rosja była przecież głównym zaborcą, Dmowski odpowiadał, iż faktycznie tak było, ale wyłącznie w kontekście terytorialnym. Do Rosji zostały włączone bowiem obszary, na których ludności etnicznie polskiej mieszkało stosunkowo mało. Inaczej było w przypadku Wielkopolski, Pomorza czy ziem zachodniej i centralnej Polski, które padły głównie łupem Prus. Dmowski był narodowcem – ten punkt widzenia musimy przez cały czas brać pod uwagę. Dla niego Polska nie oznaczała tylko terytorium, ale, mówiąc obrazowo, nade wszystko wspólnotę narodową, ideą nadrzędną był dla niego naród polski.

JAK ZATEM DMOWSKI OCENIAŁ WOJNĘ POLSKO-BOLSZEWICKĄ? NADAL WIERZYŁ W SOJUSZ PRZECIWKO NIEMCOM?

Punktem wyjścia do odpowiedzi na to pytanie jest nakreślenie obrazu Polski, który Dmowski starał się wpoić swoim zwolennikom i przedstawić Polakom jako racjonalny. Polska miała być bowiem państwem narodowym, nie było zatem mowy o wielonarodowej i wieloetnicznej RP. Oczywiście ambicje Dmowskiego sięgały również na wschód, ale te obszary miały zostać włączone do państwa polskiego nie na zasadzie federacji, ale jako integralna część RP. Uważał, że atrakcyjność i dominująca pozycja Polaków, tradycje historyczne oraz przewaga żywiołu polskiego będą na tyle istotne, że mniejszości narodowe zostaną spolonizowane czy wręcz powrócą na łono polskości.

W tym kontekście Dmowski patrzył na wojnę z Rosją. Kwestię granic wyznaczała tzw. Linia Dmowskiego, która włączała zachodnią Białoruś i zachodnią Ukrainę do państwa polskiego, ale w sposób integralny. Było to w jego mniemaniu racjonalne i do przyjęcia dla Rosji bolszewików.

TO ZUPEŁNIE INNA KONCEPCJA NIŻ IDEA FEDERACJI PROMOWANA PRZEZ PIŁSUDSKIEGO…

Dmowski mówił, że Polska przetrwa jedynie jako silne państwo narodowe, zbudowane na żywiole polskim. Z kolei Józef Piłsudski uważał, że polskie państwo narodowe nie jest w stanie przetrwać ze względu na szczupłość granic implikowaną pojęciem państwa narodowego – a nie można przecież w nieskończoność włączać terytoriów na wschodzie i dążyć do tego, aby było to państwo jednolite pod względem narodowościowym. Był zdania, że przyszłość Polski leży w związku wielonarodowym. Ten najbardziej znany schemat to oczywiście Polska-Litwa-Białoruś-Ukraina, który Ignacy Paderewski z patosem określał mianem Stanów Zjednoczonych Europy Wschodniej.

WSPOMNIAŁ JUŻ PAN PROFESOR O LINII DMOWSKIEGO. PIERWOTNIE UWZGLĘDNIAŁA ONA MIŃSZCZYZNĘ WRAZ Z MIŃSKIEM. W WYNIKU POSTANOWIEŃ TRAKTATU RYSKIEGO MIŃSK ZNALAZŁ SIĘ JEDNAK POZA GRANICĄ POLSKI…

Dmowski nie brał udziału w delegacji, ponieważ w tym czasie miał spore problemy zdrowotne. Eksponentem obozu narodowego i głównym jego reprezentantem na posiedzeniu w Rydze był Stanisław Grabski. Można wręcz powiedzieć, że w trakcie rozmów nastąpiła swoista konfuzja ze strony bolszewików, którzy naprawdę byli przygotowani na to, aby Mińszczyznę z Mińskiem oddać Polsce. Akurat pod względem negocjacji dotyczących terytorium bolszewicy byli bardzo elastyczni.

Warto przypomnieć wcześniejszą postawę Lenina wobec zawarcia pokoju z Niemcami – uważał, że nieważne, jakie terytoria Sowieci oddadzą, ponieważ jest ważne, aby przetrwała rewolucja, bo i tak te tereny zostaną potem odzyskane. W przypadku Polski widać pokłosie takiej postawy.




Pierwotna koncepcja granic II RP przedstawiona podczas konferencji pokojowej w Paryżu – tzw. Linia Dmowskiego – na tle granic Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kolorem czerwonym zaznaczono regiony, w których Polacy stanowili większość



DLACZEGO ZATEM ZREZYGNOWANO Z MIŃSZCZYZNY?

Przesłanka była jedna – właśnie to, że w odróżnieniu od Piłsudskiego hasłem polskiej delegacji stała się budowa państwa jednolitego narodowo. W gronie tej delegacji – oczywiście z wyjątkiem piłsudczyków – uważano bowiem, że idea federacyjna zawiodła: Litwa nie chciała z Polską sojuszu, Białoruś była ciągle tworem niesprecyzowanym, jeśli chodzi o dążenia niepodległościowe, a Ukraińcy okazali się za słabi, aby stworzyć własne państwo.

Wobec tego uważano, że musimy oprzeć się na własnym żywiole, który nie może być nadmiernie rozwodniony na Kresach Wschodnich. W związku z tym Mińszczyznę należy oddać bolszewikom i pilnować własnych i wykrojonych bardziej racjonalnie granic.

STOJĄCY NA CZELE SOWIECKIEJ DYPLOMACJI ADOLF JOFFE UWAŻAŁ, ŻE ENDECY ZOSTALI PRZEZ NIEGO MAKSYMALNIE WYKORZYSTANI. CZY FAKTYCZNIE NARODOWI DEMOKRACI ZOSTALI PRZEZ SOWIETÓW WYKORZYSTANI?

Celem obozu narodowego była budowa silnej Polski, która skutecznie miała w przyszłości oprzeć się jakimkolwiek zakusom rosyjskim i niemieckim. Z kolei celem delegacji sowieckiej była budowa państwa sowieckiego, które w przyszłości jeszcze się upomni o zrealizowanie hasła eksportu rewolucji, co wciąż było oficjalną polityką bolszewików. Dopiero Stalin stwierdził, że teoria permanentnej rewolucji i jej eksportu jest bzdurą, ponieważ należy budować socjalizm w jednym państwie.

Zatem Grabski wychodzący z punktu widzenia silnej Polski oraz Joffe wychodzący z kolei z punktu widzenia przetrwania bolszewizmu, który w przyszłości będzie mógł dokonywać ekspansji, zgodzili się na to, że granica polsko-sowiecka ma właśnie wyglądać tak, a nie inaczej.

CZY W MIĘDZYWOJNIU DMOWSKI ZMIENIŁ SWOJĄ OPINIĘ DOTYCZĄCĄ TRWAŁOŚCI USTROJU BOLSZEWIKÓW?

W dwudziestoleciu międzywojennym bolszewicy już okrzepli, a na zachodzie Europy panowało przekonanie, że trzeba zatem z tym państwem jakoś ułożyć stosunki, spróbować je spacyfikować na forum Ligi Narodów, włączyć w krwiobieg europejski.

Ukoronowaniem tego typu prób było chociażby próba włączenia Związku Sowieckiego jako gwaranta bezpieczeństwa w Europie Wschodniej w okresie promowania francuskiej koncepcji tzw. paktu wschodniego. Miało być to takie wschodnie Locarno – Francja miała stabilizować Zachód, a Związek Sowiecki w połączeniu z państwami środkowoeuropejskimi Wschód. Trzeba zatem widzieć cały kontekst, aby móc prawidłowo osądzić Dmowskiego, który wyraźnie chciał być politykiem nowoczesnym, odwołującym się do tradycji dyplomacji europejskiej.

Zdanie Dmowskiego i obozu narodowego było właściwie takie, że to państwo bolszewickie będzie się zmieniać, wręcz już się zmienia – ta ideologia, którą widzieliśmy w okresie Lenina czy Trockiego, w okresie Stalina zaczęła zanikać. Oczywiście Rosja nadal nie miała nic wspólnego z demokracją, ale było to mimo wszystko państwo przewidywalne, z którym można się układać gospodarczo, czerpać korzyści ze współpracy.

MAJĄC NA UWADZE TO, CO PRZYNIOSŁA PRZYSZŁOŚĆ, KTÓRA Z WIZJI GEOPOLITYCZNEGO PROGRAMU POLSKI OKAZAŁA SIĘ SŁUSZNA – DMOWSKIEGO CZY PIŁSUDSKIEGO?

Mamy szereg argumentów wzajemnie się znoszących, które wspierają oba programy. Idea federacyjna była o tyle słuszna, że zakładała wyjście naprzeciw idei prawa narodów do samostanowienia, które przecież święciło wtedy na świecie triumfy. Mówiliśmy, że nie budujemy wielkiej Polski dla Polaków, ale Rzeczpospolitą tolerancyjną, republikańską, w której współżyją żywioły, a Polacy, Białorusini, Ukraińcy i Litwini pracują z sobą jako wolni z wolnymi i równi z równymi. Ponadto jeśli faktycznie przyłoży się linijkę do mapy, to przemawia do wyobraźni argument Piłsudskiego, że im mocniej Polska się rozepchnie na mapie między Moskwą a Berlinem, tym bardziej będzie państwem stabilnym, bo ta przestrzeń uniemożliwi bezpośrednią współpracę Rosji i Niemiec.

Z drugiej strony można jednak powiedzieć, że 1921 r. i Traktat ryski, ale także wcześniejszy przebieg wojny polsko-bolszewickiej pokazały, że nie było nadmiernej chęci współpracy ze strony wschodnich partnerów. Czy w świetle tych faktów program federacyjny był w ogóle realny i czy słusznie zdiagnozowaliśmy stan świadomości naszych ewentualnych partnerów na wschodzie? Można jednak powiedzieć, że daty 1 i 17 września 1939 r. pokazały dobitnie, że Piłsudski miał jednak rację. Polska mała, narodowa, wbita między Rosję a Niemcy po prostu nie była w stanie oprzeć się żadnemu z tych dwóch państw, nie mówiąc już o sojuszu dwóch tradycyjnych przeciwników Warszawy.

JAKA MOGŁA BYĆ ZATEM SŁUSZNOŚĆ ARGUMENTACJI DMOWSKIEGO?

Dmowski postrzegał program federacyjny jako anachronizm, bo odwoływał się do I RP, a przecież narody chciały już żyć odrębnie. Proszę zwrócić uwagę – w oczach jednych była to nowoczesność, z kolei w drugich anachronizm. Dmowski sądził, że wielonarodowa RP będzie targana sprzecznościami narodowościowymi i nie wypracuje konsensu, dlatego należy postawić na państwo narodowe. Można jednak powiedzieć, że koncept Rzeczypospolitej narodowej, którą Dmowski uważał za ideał, w okresie dwudziestolecia międzywojennego okazał się nieracjonalny.

Pomysł, aby ludność polska spolonizowała wschodnie mniejszości narodowe, spalił na panewce, bowiem w dwudziestoleciu mieliśmy do czynienia z bardzo przyspieszonym dojrzewaniem narodowościowym tych grup. Okazuje się, że atrakcyjność polskości i hasło polonizacji nie było chwytliwe.

Zarówno polityka kooperacji, którą proponował na Wołyniu wojewoda Henryk Józewski, jak i polityka ostrych represji u schyłku lat trzydziestych zakończyły się fiaskiem. Nie powinniśmy rozpatrywać tego w kategoriach zaniechań i win ze strony mniejszości, które nie chciały być lojalne czy państwa polskiego, które nie wychodziło im naprzeciw. Mówimy po prostu o sprzeczności interesów – państwo polskie, nawet gdyby było bardzo liberalne, nie byłoby w stanie zrealizować nadrzędnego postulatu suwerenności niepodległości mniejszości narodowych, ponieważ wówczas II RP mogła oznaczać właściwie buforową Polskę narodową wbitą między Poznań a rzekę San.


Rozmawiała Anna Kruszyńska, dzieje.pl










https://belsat.eu/pl/news/18-03-2021-dlaczego-ii-rp-zrezygnowala-z-minska-prof-waingertner-o-traktacie-ryskim/





Litwa i II RP

 


POLITYKA II RZECZPOSPOLITEJ WOBEC MNIEJSZOŚCI LITEWSKIEJ

25 czerwca 2008



Mniejszość litewska w porównaniu z ukraińską i białoruską nie stanowiła większego problemu w II Rzeczpospolitej. Jej położenie i działalność miało natomiast duże znaczenie w stosunkach polsko- litewskich. Kowno starało się wykorzystać ją do destabilizacji polsko- litewskiego pogranicza i zyskać pretekst do stopniowego niszczenia polskości na Kowieńszczyźnie, co w dwudziestoleciu międzywojennym udało mu się znakomicie przeprowadzić.


Po dziś dzień badacze nie są zgodni jak duża była populacja Litwinów w Polsce międzywojennej. Oficjalne dane są w tej kwestii bardzo rozbieżne. Kowno szacowało tą liczbę na 500 tys. Dane z polskiego spisu ludności z 1931r. wykazywały zaś, że żyje ich w RP tylko 82,31 tys. Współcześni badacze w tym także litewscy są zdania, że w Polsce międzywojennej zamieszkiwało około 200 tys. Litwinów. Mieszkali oni na Wileńszczyźnie, Suwalszczyźnie, a także na Grodzieńszczyźnie. Diaspora litewska żyła też w niektórych miastach m.in. w Warszawie, gdzie Litwini tworzyli skupisko liczące około dwóch tysięcy osób i w Wilnie. Według polskich danych mieszkało ich w nim około trzech tysięcy. Litwini utrzymują, że liczba ich ziomków, będących obywatelami stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego wynosiła co najmniej siedem tysięcy. Mniejszość litewska składała się aż w 96 procentach z ludności wiejskiej. Uprawiała ona głównie niewielkie gospodarstwa poniżej 7 ha. Około 20 proc. litewskich rolników posiadało gospodarstwa o powierzchni od 7 do 20 ha, a zaledwie 1 proc. miało areał ziemi ponad 50 ha. Inteligencja litewska była nieliczna , składała się głównie z duchownych, nauczycieli, lekarzy i prawników. Niewątpliwie jednak to ona nadawała ton życiu ,mniejszości litewskiej. Za pieniądze z Litwy

Dzięki finansowemu wsparciu państwa litewskiego mniejszość litewska w Polsce wykazywała dużą aktywność. Litwa finansowała utrzymanie szkolnictwa, prasy litewskiej, rozwój organizacji gospodarczych i kulturalnych. Żadna z mniejszości II Rzeczpospolitej nie mogła pochwalić się tak dużym nasyceniem różnorakich towarzystw. Naczelną organizacją Litwinów w Polsce był Tymczasowy Komitet Litwinów Wileńskich, który pełnił rolę swoistej „czapki” nad innymi organizacjami. Koordynował ich działalność, a także je finansował za pieniądze otrzymane z Kowna. Reprezentował je także wobec rządu polskiego. Do najważniejszych organizacji litewskich w Polsce należały: Litewskie Towarzystwo Oświatowe „Rytas”, Litewskie Towarzystwo Naukowe, Towarzystwo Pomocy Ofiarom Wojny, Litewskie Towarzystwo Wychowawcze i Opieki nad Młodzieżą im. Św. Kazimierza, Litewska Spółdzielnia Kredytowa, Litewskie Towarzystwo Rolnicze, Związek Nauczycieli Litwinów, Związek Studentów Litwinów Wileńskich i wiele innych. O sile tych organizacji niech świadczy fakt, że Litewskie Towarzystwo Rolnicze posiadało np. 130 oddziałów terenowych, 140 kółek „młodych rolników”, 14 kooperatyw , 3 duże i kilka mniejszych mleczarni, sieć sklepów oraz 26 czytelni. Towarzystwo św. Kazimierza miało zaś aż 477 oddziałów i skupiało 20 tys. członków.

Pod kowieńskie dyktando

Działalność organizacji litewskich w Polsce była ściśle skoordynowana z polityką Kowna. Stanowiły one de facto przybudówkę litewskiego rządu. W początkowym okresie zajmowały zdecydowanie antypolskie stanowisko. Popierały litewskie żądania terytorialne, dyskredytując wszelkie poczynania rządu polskiego. Wywołało to retorsje ze strony władz RP, które deportowały na Litwę 33 działaczy. W następnych latach stosunek organizacji litewskich ewoluował , zawsze jednak był Polsce nieprzyjazny. Jedno ze sprawozdań Wydziału Narodowościowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tak ją oceniało:” Życie polityczne mniejszości litewskiej w Polsce kształtowało się pod znakiem zupełnego ignorowania faktu, przynależność do państwa polskiego. Dlatego też na zewnątrz przywódcy ruchu litewskiego w Polsce konsekwentnie unikają brania udziału w życiu politycznym państwa. Tym niemniej zachowanie się tak czołowych działaczy , jak i ogółu ludności litewskiej jest tego rodzaju, że prawie nigdy nie dostarcza ono momentów dla zastosowania represji”.

Kierowana przez swoich liderów mniejszość litewska w Polsce żyła całkowicie obok niego, nie przyjmując faktu jego istnienia do wiadomości. Traktowała ona swoją sytuację jako tymczasową, czekając na inkorporację swych ziem do Litwy. By przetrwać bez strat, pielęgnowała ona bardzo mocno ideę litewskiego solidaryzmu narodowego i jedności narodowej. Jednocześnie jednak Litwini skrupulatnie starali się egzekwować prawa wynikające z mniejszościowego ustawodawstwa II Rzeczpospolitej.

Na usługach wywiadu

Wywiad polski doskonale zdawał sobie sprawę, że w litewskiej doktrynie wojennej Polska jest traktowana jako przeciwnik nr 1, od którego w toku działań wojennych należy odebrać Wilno i inne terytoria litewskie okupowane przez Polskę. W osiągnięciu tego celu miała jej pomóc mniejszość litewska. Dlatego też wywiad litewski w oparciu o nią przygotowywał w Polsce organizacje dywersyjne, które w czasie pokoju miały wspierać wywiad litewski, a w wypadku wojny przejść do czynnej dywersji. Według raportów kontrwywiadowczych KOP z 1934r. wywiad litewski wykorzystywał do swoich celów m.in. Tymczasowy Komitet Litwinów Wileńskich, Związek św. Kazimierza i Towarzystwo „Rytas”. Wybór informatorów, a następnie ich werbunek dokonywał się głównie w gimnazjach litewskich w Wilnie i Święcanach, a także w samych litewskich organizacjach. Werbownikami byli głównie aktywiści litewscy , którzy kierowali pozyskanych do nielegalnych w Polsce organizacji: Związek Wyzwolenia Wilna, Drużyn Żelaznego Wilka i Pułków ks. Witolda. Według raportu płk dypl. I. Sadowskiego , dotyczącego „uchwyconych spraw szpiegowskich” w ostatnich 10 latach przed wojną wywiad litewski plasował się na trzecim miejscu po wywiadach sowieckim i niemieckim.

Zaostrzenie kursu

Postawa organizacji litewskich musiała wpływać na politykę władz polskich wobec mniejszości litewskiej, która w żaden sposób nie chciała się z Polską identyfikować i uczestniczyć jej w życiu. Stawała się więc ona obiektem różnorakich restrykcji i ograniczeń. Była też niewątpliwie zakładnikiem stosunków polsko- litewskich. Jej działacze nie chcieli wpływać na Kowno, by to złagodziło swój lituanizacyjny kurs wobec mniejszości polskiej na Kowieńszczyźnie , którego strona polska nie mogła pozostawić bez odpowiedzi.

Kurs wobec mniejszości litewskiej radykalnie został zaostrzony po 1935r. , gdy wojewodą wileńskim został ppłk dypl. Ludwik Bociański oficer Oddziału II Sztabu Generalnego. Uznawał on litewskie organizacje za eksponenty państwa litewskiego. Rozpoczął ostrą akcję antylitewską, doprowadzając do delegalizacji Tymczasowego Komitetu Litwinów Wileńskich i większość litewskich organizacji. Wciągnął do swojej akcji administrację państwową, wojsko, a zwłaszcza KOP. Zaciążyła ona niewątpliwie na pogłębieniu antagonizmu polsko- litewskiego, podobnie jak antypolska akcja na Kowieńszczyźnie.

Marek A. Koprowski


https://kresy.pl/kresopedia/polityka-ii-rzeczpospolitej-wobec-mniejszosci-litewskiej/






sobota, 19 czerwca 2021

Adamkus zamieszany w Holokaust na Litwie?



Przypominam, że w czasie II Wojny Światowej  w służbie armii niemieckiej nigdy nie było kolaboracyjnych formacji zbrojnych złożonych z Polaków.

Patrz: uwagi na końcu wpisu.




2021r.

Nowe dowody z materiałów sprawy karnej w sprawie ludobójstwa ludności Białorusi w czasie wojny

Dowody zbrodni wojennych



Ponad 140 dużych akcji karnych przeprowadzono na Białorusi w latach 1941-1945 przez faszystowskich najeźdźców i ich wspólników. Kilka tysięcy wsi zostało zniszczonych, prawie wszystkie z ludnością cywilną. Około 400 tysięcy osób zostało wywiezionych z kraju na roboty przymusowe, z których dziesiątki tysięcy zmarło, nie mogąc wytrzymać ciężkich warunków. Utworzono ponad 400 miejsc przetrzymywania ludności cywilnej, w których zginęło ponad 1,4 mln osób.


Pod koniec maja Prokuratura Generalna poinformowała Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Ludobójstwa (IAGS) o wszczęciu i prowadzeniu postępowania karnego w sprawie ludobójstwa ludności białoruskiej podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i okresu powojennego. Zgodnie z wynikami śledztwa specjaliści z wydziału planują przekazać materiały dotyczące takich faktów do IAGS. Wszystko jest zgodne z zasadami, w tym z wymaganiami dotyczącymi wykonania dokumentów, ich zawartością.


W sprawie, oprócz innych dowodów, istnieją materiały Nadzwyczajnej Komisji Państwowej utworzonej dekretem Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z dnia 2 listopada 1942 r. w celu ustalenia i zbadania okrucieństw niemieckich faszystowskich najeźdźców i ich wspólników, szkody przez nie spowodowane. W aktach komisji znajdują się przesłuchania ludności cywilnej o okoliczności podpalania wsi, mordy na starcach, kobietach, dzieciach...


Z protokołów przesłuchań świadków Marii Kruglik (ur. 1895), mieszkającej we wsi Novoe Selo, i Fiodora Szylaka (ur. 1885) ze wsi Zarodiszcze, rada wsi Korsakowski, obwód borysowski. 19 grudnia 1945 r. Oryginały protokołów przechowywano w archiwalnej teczce śledztwa nr 1946 pod zarzutem dowódcy 286. dywizji gen. Rikhert I.

Maria Wasiliewna powiedział starszemu agentowi  NKGB BSSR Maksimowa, że ​​kiedy niemieccy żołnierze i oddziały karne pojawiła się we wsi, ukrywała się w lesie z młodszymi dziećmi, najstarszy syn Grigorij był w oddziale partyzanckim. Kobieta wspomina masowe palenie mieszkańców wsi latem 1943 roku:

- Na początku czerwca 1943 r. o świcie w kierunku Nowego Sioła i dalej nad jezioro Palik doszło do ostrej strzelaniny. Nagle zobaczyliśmy dym ze wsi i założyliśmy, że ludzie są paleni, jak w innych wsiach zdarzały się takie przypadki... Po południu poszliśmy do wsi. Na skraju - dom Butko: ściany spalone, wewnątrz - spalone zwłoki ludzi stojących blisko siebie. W chacie byli dorośli i dzieci. Między nimi płonął ogień, przez co sami ludzie wyglądali na czerwonych. Większość z nich zachowała swoje ludzkie sylwetki... Pod ścianami leżało kilka zwęglonych ciał dzieci... ze powykręcanymi rękami. Sądząc po tym, jak mocno byli do siebie przyciśnięti, zostali wepchnięci do chaty żywi.

Ciała, jak mówi świadek, tliły się jeszcze przez kilka dni. Później na miejscu spalonej chaty wieśniacy pochowali szczątki swoich rodaków. Maria Kruglik uważa, że ​​spalono 100-105 osób, dzieci było dużo: „Pozostawiliśmy we wsi prawie 70 dzieci. Po powrocie nie znaleziono żadnego z nich. Niemcy traktowali dzieci równie okrutnie, jak dorosłych.”

Fiodor Stiepanowicz potwierdził zeznania Kruglika. Mówił o operacjach wojennych faszystów przeciwko partyzantom i operacjach karnych: „Wołnierze niemieccy dopuścili się okrutnych masakr ludności cywilnej: rozstrzelali ich, spalili żywcem… We wsi Novoye Selo płonęła chata pełna ludzi ... Ściany spłonęły, widziałem ludzi stojących blisko siebie, tlili się ... Spalone głowy, ręce... Świadek nie widział we wsi żyjących ludzi.



Z stenogramu przesłuchania świadka Praskovya Lavanova (ur. 1909) ze wsi Savchenki w obwodzie witebskim. 1 listopada 1947 r. Praskowia Iwanowna opowiedziała śledczemu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obwodu witebskiego o okresie od grudnia 1943 r. Potem miała czwórkę małych dzieci, najmłodsza córka miała sześć miesięcy. Naziści zażądali, aby mieszkańcy wsi opuścili swoje domy i ewakuowali się na tyły niemieckie, ale niektóre rodziny uciekły do ​​lasu. Wykopali ziemianki, w jednej mieszkały dwie rodziny - 15 osób. W pobliżu ludzie zbudowali jeszcze trzy. „Mężczyźni i dziewczęta na cały dzień szli w głąb lasu, żeby Niemcy ich nie znaleźli. Żyli więc do 18 lutego 1944 r. Rano przyszli niemieccy oficerowie… Wszystkich 28 osób wpędzono do bunkra.”

Bunkier-ziemianka jest niewielka, trzy metry. Bardzo zatłoczony. „Drzwi były przykryte kocem,- Przeczytałem zeznanie świadka. - Zauważyłem dym. Ciężkie powietrze. Ludzie zaczęli krzyczeć, prosząc Niemców, żeby nas nie zabijali.” W odpowiedzi - kilka eksplozji, ziemianka zaczęła zamieniać się w grób. Błagania i jęki umierających nie dotknęły faszystów. Zbudowali na nim ogień, polali go benzyną i podpalili. Przeżyło sześć osób. Ci, którzy byli w rogach ziemianki, zostali uratowani. Zrobiło się cicho i Niemcy odeszli. Z dzieci Praskovya Ivanovny przeżyła tylko 10-letnia Galina. 


Dywizja SS "Głowa Śmierci"

W aktach sprawy znajduje się wypowiedź byłego dowódcy 3. Dywizji Pancernej SS „Głowa Śmierci” SS Brigadenführera i generała dywizji oddziałów SS Helmuta Beckera.


„Do Ministra Spraw Wewnętrznych Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej generała porucznika Strokach. W czasie wojny, do października 1941 r. był dowódcą batalionu, do listopada 1943 r. dowódcą pułku, a od lipca 1944 r. do kapitulacji w 1945 r. dowodziłem 3. Dywizją Pancerną SS „Głowa Śmierci”… Ona, jak większość dywizji SS, był strażnikiem narodowego socjalizmu, dlatego naturalne jest, że powierzono mu najtrudniejsze zadania bezwzględnego stłumienia wszelkiego oporu wobec reżimu hitlerowskiego, a także zadanie osiągnięcia światowej dominacji Niemców wyścig siłą broni i niszcząc wszystkie siły oporu. 


Niemiecki atak na Związek Radziecki dążył do celu dominacji nad światem, a ponadto do celu zdławienia narodów słowiańskich, zniszczenia Związku Radzieckiego, komunizmu, zniewolenia narodów słowiańskich, a także przekształcenia Białorusi, Ukrainy i inne regiony Związku Radzieckiego do kolonii niemieckich. Osiągnięcie tych celów konwencjonalnymi metodami wojennymi byłoby niemożliwe. Oprócz wysiłków armii niemieckiej i biorąc pod uwagę ogromną odporność polityczną narodu radzieckiego, konieczne było stworzenie szczególnie wytrwałych formacji, które można by rzucić nie tylko na decydujące sektory frontu, ale także na bezlitosne represje. i zniszczenie państwa sowieckiego. Takimi formacjami były oddziały SS, w tym dywizja „Głowa Śmierci”, która składała się z wyselekcjonowanych i specjalnie przeszkolonych pododdziałów. 

Trzeba było wychowywać SS w duchu bezwzględności, wiary w wyższość rasową, pozbawionego uczuć i człowieczeństwa, zdolnego do wykonania bez wahania każdego rozkazu. 

Tak wychowali swoich zwolenników Hitler, Himmler i inni przywódcy SS. SS musiało zastraszyć nie tylko ludność okupowanych terenów, ale także żołnierzy armii niemieckiej, aby za wszelką cenę mogli posuwać się naprzód. W tym celu jednostki SS były zawsze odseparowane, uprzywilejowane i wychowane w duchu kastowym. Dywizja SS „Głowa Śmierci” otrzymała chrzest bojowy w wojnie z Francją w 1940 roku.



W kotle w Demyańsku przez dziesięć miesięcy dywizja SS uparcie broniła się przed naporem armii sowieckiej. Tutaj zastosowano brutalne represje. W lutym 1943 dywizja została ponownie wrzucona na front wschodni, aby odeprzeć kontrofensywę Armii Radzieckiej. Dywizja „Dead's Head” została rzucona w kierunku Charkowa, gdzie walczyła w rejonie Valki. Tutaj od niemieckiego dowództwa spotkała się wyjątkowo okrutna, nieludzka i bez wojskowa konieczność przekształcenia lewobrzeżnych regionów Ukrainy w strefę pustynną (spalone pole)... Setki wiosek poświęcono spaleniu i zniszczeniu ... Bydło zostało skradzione ... Studnie na drodze odwrotu zarażono trupami zwierząt zatrutych chemikaliami. Ludność została przymusowo ewakuowana na prawy brzeg Dniepru, ci, którzy stawiali opór, zostali rozstrzelani. Część z tych zbrodni dywizja dopuściła się również w Polsce.

Żadna z dywizji nie jest w stanie podać liczby zabitych przez nas radzieckich ludzi poza bitwą… Zdałam sobie sprawę z obowiązku powiedzenia tej surowej prawdy, aby pokazać, do jakiej otchłani może doprowadzić wojna”. 

Oświadczenie zostało zaakceptowane przez Grodzieński Departament Regionalny MSW. Oryginał przechowywany był w sprawie karnej nr 403 Ministerstwa Spraw Wewnętrznych BSRR. Przetłumaczone z niemieckiego, Połtawa, 30 października 1947.




Współpracownicy z Litwy

W latach 1941-1944 ludność Białorusi eksterminowali także ochotnicy litewskich formacji kolaboracyjnych, którym kierowały służby Rzeszy Niemieckiej. Jak wynika z materiałów sprawy karnej, 2 (później - 12), 3 i 15 batalion litewski. 

Prokuratorzy badają informacje o karnej akcji „Gorączka bagienna”, podczas której 3 i 15 bataliony litewskie rozstrzelały co najmniej 200 uchodźców, a także mieszkańców osiedli Starobin, Żarków i innych. Podczas operacji Hamburg 15 batalion zabił 20 mieszkańców Derechin, masakry popełniono w rejonie Nieświeża, Kopyla, Stołbcowa. Za pomocą przemocy co najmniej 200 mieszkańców regionu lidzkiego zostało wysłanych na roboty przymusowe do Niemiec. 

Drugi (12.) batalion litewski, dowodzony przez Antanasa Ludviko Impulevičius-Impulenasa, nazywany Mińskim Rzeźnikiem (uczestniczył w rzezi Żydów na Białorusi), został utworzony z ochotników mieszkających na terenie współczesnej Litwy. Prowadził akcje karne w obwodach mińskim, mińskim i brzeskim. 


Wiadomo, że 27 i 28 października 1941 r. na osobisty rozkaz mińskiego rzeźnika Impulaviciusa batalion zniszczył co najmniej 5000 więźniów w słuckim getcie. Ludzi brutalnie bito kijami, kolbami karabinów… W miejscu egzekucji we wsi Gorewache zmuszano ich do rozbierania się, leżenia w dole grupami po 25 na już zabitych i rozstrzeliwani. Doły z wciąż żywymi ludźmi przysypano ziemią.

 

 



- Ze szczególnym okrucieństwem i metodami, które powodowały długotrwały ból i udrękę, litewscy ochotnicy tylko w 1941 r. zabili około 1750 Żydów w obwodzie berezińskim, 4166 więźniów mińskiego getta. Według Prokuratury Generalnej brutaliści z 2. (12.) batalionu dopiero w październiku 1941 r. zabili co najmniej 7000 cywilów w obwodzie mińskim. 

Na rękach sługusów nazistów jest też krew ludzi zabitych podczas innych akcji karnych, m.in. „Zimowej magii” (luty – marzec 1943, razem z innymi formacjami kolaboracyjnymi). Jego celem było stworzenie „martwej krainy” - terytorium, na którym życie i przebywanie ludności zostało wyłączone w pasie o szerokości 30-40 kilometrów wzdłuż granicy z Łotwą. Następnie zniszczono 387 osiedli, ponad 13 000 cywilów zginęło, ponad 7 000 zostało przymusowo wywiezionych do pracy przymusowej.

Do czasu wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej w wyniku ludobójstwa ludność obwodu oświejskiego obwodu witebskiego zmniejszyła się o ponad 60 procent, a powiatu Driessen o 52 procent.

Śledztwo sprawdza wiele innych faktów dotyczących okrucieństw formacji karnych. Wiele morderstw zostało popełnionych w barbarzyński sposób, co oznacza długą i bolesną śmierć.

We wsi Belyany ośmioletniego chłopca wycięto nożem na piersi i plecach z pięcioramiennymi gwiazdami i wrzucono do ognia. Półtoraroczne dziecko przed poparzeniem zostało zmiażdżone w głowę i wyrwało mu palce. Siedmioletnia dziewczynka została zasztyletowana. Matka została pocięta i spalona.

Wieś Borysowo. Zanim cała rodzina utonęła w rzece Svolno, zarówno dorośli, jak i dzieci doznali obrażeń rąk i szyi. We wsi Volodarke związano 146 kobiet i dzieci, polano benzyną i podpalono.


Czy Litwa będzie miała dość przyzwoitości, by wypełnić zobowiązania międzynarodowe?




Valdas Adamkus - bezpartyjny Prezydent Litwy w latach 1998 - 2003  




Gdy Armia Czerwona zbliżyła się do granic Litwy, miński rzeźnik Impulevičius i inni skazani z 2. (12.) batalionu brali udział w zbrodniach zbrojnych formacji kolaboracyjnych:

lokalnego oddziału Litwy (Lietuvos vietinė rinktinė) i Armii Obrony Ojczyzny (Tėvynės Apsaugos Rinktinė) były podporządkowane na świadczenie nazistowskich Niemiec.

Śledztwo weryfikuje informację, że niejaki Voldemaras Hubertas Laimutis Adamkavicius wstąpił do dowództwa tzw. Armii Obrony Ojczyzny, dobrowolnie złożywszy przysięgę, jako posłaniec Impulevičiusa.

Po wyzwoleniu ziem białoruskich i litewskich od nazistów część sił karnych jednostek ochotniczych Litwy, w tym Mińskiego Rzeźnika i Voldemarasa Hubertasa Laimutisa Adamkavichyusa, uciekła do Niemiec, które znalazły się w strefie odpowiedzialności USA i Wielkiej Wielkiej Brytanii, a w 1949 roku do USA, aby uniknąć odpowiedzialności za popełnione zbrodnie.

Później
Impulevičius, który został uznany za winnego masakr, które dziś kwalifikują się jako ludobójstwo, został skazany zaocznie na śmierć przez Sąd Najwyższy Litewskiej SRR. 
Jednak USA nie przychyliły się do wniosku o jego ekstradycję. 

W tym samym czasie Voldemaras Hubertas Laimutis Adamkavičius zmienił nazwisko na Valdas Adamkus, a następnie, wracając na Litwę, w latach 90. ubiegłego wieku sprawował najwyższy urząd – Prezydenta Republiki Litewskiej. Ma teraz 94 lata. 

W śledztwie znajduje się spis imion i nazwisk członków 2. (12.) batalionu litewskiego, ich zdjęcia. Śledztwo pomoże ustalić rolę każdego przestępcy, a także Valdasa Adamkusa w ludobójstwie ludności cywilnej. 

Na początku czerwca Prokuratura Generalna Białorusi wystąpiła do właściwych władz Litwy z prośbą o udzielenie pomocy prawnej, a także o przesłuchanie byłego prezydenta Litwy Adamkusa w charakterze świadka w sprawie ludobójstwa Białorusinów.

Możemy mieć tylko nadzieję, że strona litewska ma wystarczająco dużo odpowiedzialności i zdrowego rozsądku, aby w dobrej wierze wypełniać swoje zobowiązania międzynarodowe.

Śledztwo w sprawie karnej trwa, zostaną zidentyfikowani sprawcy zbrodni wojennych.


całość tutaj:

https://www.sb.by/articles/dokazatelstva-voennykh-prestupleniy-.ht



Czy prezydent Adamkus ukrywa swój udział w Holokauście?

2016 r.


Były prezydent Litwy Valdas Adamkus może być zamieszany w Holokaust na Litwie. Takie „niewygodne” epizody zostały wymazane z oficjalnych biografii, podobnie jak całkiem niedawno ukryto „czerwoną przeszłość” innej prezydent Litwy Dalii Grybauskaite.

Były nieletni więzień mińskiego getta Cvija Katsnelson oskarżył byłego prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa o antysemityzm. Po przeczytaniu pamiętników Adamkusa Katznelson zdziwił się, dlaczego mieszkaniec Kowna w swoich pamiętnikach nie zwrócił uwagi na tragiczny los Żydów tego miasta. Jeszcze bardziej zszokowała ją wiadomość, że jesienią 1944 roku przyszły prezydent służył pod dowództwem osławionego majora Antanasa Impulevičiusa i był jego delegatem. Impulevičius zasłynął organizowaniem represji wobec Żydów Litwy i Białorusi, do historii Holokaustu wszedł pod pseudonimem „rzeźnik z Mińska”. Talenty Impulaviciusa i wspólników masowej zagłady Żydów były wysoko oceniane przez dowództwo niemieckie. Litwini zabijali z takim zapałem i profesjonalizmem, że Niemcy specjalnie przywozili im ofiary z innych okupowanych terytoriów.

Ruta Vanagaite , autorka książki Ours (Mūsiškiai) o Holokauście na Litwie:

„W Forcie IX rozstrzelano 5 tys. Żydów z Austrii i Czech. Zabrano ich tu na szczepienie - Żydzi szli do dołów z podwiniętymi rękawami w oczekiwaniu na szczepienie. Litwini pracowali tak dobrze, że batalion Antanasa Impulevičiusa został wywieziony na Białoruś - zginęło tam 15 tysięcy Żydów. Niemcy byli bardzo zadowoleni.”


„Adamkus nie mógł nie znać prawdy o Impulevičiusie, o mordach na Żydach na Litwie, a konkretnie w Kownie. Młody człowiek nie mógł nie znać ogólnego obrazu, wiedział też o eszelonach śmierci przybywających na dworzec w Kownie, ponieważ był krewnym wysokiego stopnia kolejowego „Katznelson był oburzony. Ojciec Adamkusa, Ignas Adamkevicius, naprawdę dowodził policją na dworcu kolejowym w Kownie w latach wojny. Adamkus pisze w swoich wspomnieniach, że mógł wybrać dowolne miejsce służby, ale trafił do batalionu Impulavicius, ale w ogóle nie wspomina o swoich zbrodniach - zauważa portal BaltNews.lt.

Adamkus stara się nie reklamować swojej obecności w tej samej jednostce z Impulaviciusem. Z różnych oficjalnych biografii wynika, że ​​wraz z rodziną uciekł z Litwy do Niemiec latem 1944 roku, obawiając się przybycia wojsk sowieckich i ponownej okupacji. W tym „okresie wojny” w życiu kończy się polityka.

Wzmianki o jesiennych bitwach 1944 roku albo nie istnieją, albo są przedstawiane wyjątkowo oszczędnie – Adamkus szybko wrócił do walki z wojskami sowieckimi, ale ponownie został zmuszony do ucieczki z powodu „niesprzyjających okoliczności”.

Prasa litewska nie lubi zagłębiać się w zawiłości chwały wojskowej jednego z jej przywódców. W czasie opisanych wydarzeń Valdas Adamkus był 17-letnim wolontariuszem gimnazjum (urodzonym w 1926 r. pod nazwiskiem Voldemaras Adamkevicius). Był znany jako ideologiczny zwolennik niepodległości Litwy i działacz podziemia antysowieckiego. Wraz z kolegami z klasy pomagał drukować gazety propagandowe i ulotki, w tym Laisvės kovotojas („Bojownik o wolność”), główny biuletyn Związku Litewskich Bojowników o Wolność. Związek powstał w 1940 roku do walki z reżimem sowieckim. Wraz z przybyciem Niemców przyjął orientację proniemiecką i był dumny, że wielu Litwinów wstąpiło do Wehrmachtu.

List otwarty Związku Litewskich Bojowników o Wolność do niemieckich komisarzy administracji cywilnej z dnia 7 lipca 1942 r. (na podstawie książki Petrasa Stankerasa „Litewskie bataliony policyjne. 1941-1945”):


"...ALE. Hitler powiedział, że prawie wszystkie narody Europy pomagają Niemcom na Wschodzie. Wśród nich wymienił Litwinów, Estończyków, Ukraińców i Tatarów. Uważamy, że nasi ochotnicy na Wschodzie mają około 8 000–10 000 bagnetów… Naród litewski, w stosunku do liczebności swojej populacji, oddał znacznie więcej żołnierzy niż wszystkie wymienione narody.”

Według jego własnych słów, po ucieczce jego rodziny, kiedy Armia Czerwona zbliżała, Adamkus wrócił do ojczyzny i wstąpił w szeregi T è vyn è s APSAUGOS rinktin é (TAR). Jednostka znana jest też pod nazwą Legion Obrony Ojczyzny, Armia Obrony Ojczyzny (AOO), oddział Żmudzi, w niemieckich raportach „Samogitian Schutzmanschaft” lub „Grupa Bojowa Medera” (Kampfgruppe Mäder).

Organizacja powstała 29 lipca 1944 r. Kilku litewskich oficerów zebrało się w okolicach Telsz, aby dyskutować, czy wstąpić do Wehrmachtu do bezpośredniej walki z Sowietami, czy też prowadzić akcje partyzanckie jako samodzielna jednostka bojowa. Druga opcja została wybrana niewielką większością głosów. Oddział składał się z resztek kilku rozbitych i rozwiązanych litewskich grup kolaboracyjnych i rozrzedzony ideologiczną młodzieżą.


Historyk Petras Stankeras, Bataliony Policji Litwy. 1941-1945 :

„Składała się ona głównie z byłych litewskich policjantów, młodzieży wojskowej i bojowo nastawionej, która wycofała się z Auksztaitii. Bojownicy AOO ubrani byli w mundury Wehrmachtu (Niemcom nie przeszkadzało, że na lewym rękawie wszyto tarcze w barwach narodowych, a wojskowe ciężarówki miały godło „Filary Giedymina”), uzbrojeni we francuską i sowiecką broń. Ideologicznym twórcą AEO był ksiądz, doktor psychologii, burmistrz Zarasaya Ionas Steponavičius. Miał nadzieję, że niemieccy fizycy stworzą tajną broń atomową i powstrzymają natarcie Armii Czerwonej ”.

Oprócz byłych „policjantów” z resztek litewskiego Korpusu Straży Terytorialnej (Lietuvos vietinė rinktinė, Schutzkorps Litauen) do oddziału dołączyli Litwini z batalionów saperów Wehrmachtu i jednostek bezpieczeństwa lotnictwa. Za pośrednictwem księdza terroryści nawiązali kontakt z niemieckim pułkownikiem Helmutem Mederem (Hellmuth Mäder), kierowali obroną Siauliai i poprosili o pomoc finansową. Meder dostarczył (według innej wersji - sprzedał) Litwinom broń i mundury i został kustoszem oddziału.


Valdas Adamkus, Prezydent Litwy 1998–2003 i 2004–2009, pamiętnik „Nazwa losu to Litwa. O czasie, wydarzeniach, ludziach ”:

„Przybyłem do kwatery głównej, przedstawiłem się. Nazwisko Adamkavicius było dobrze znane wojsku, ponieważ mój wujek był generałem dywizji armii litewskiej, dowódcą kowieńskiego okręgu wojskowego, otworzyła mi wszystkie drzwi w Sede.

Oficerowie strażnicy początkowo chcieli być kierowani przez wuja Adamkusa, Edwardasa Adamkevichiusa , emerytowanego generała dywizji, który walczył w armii carskiej. Kwatera główna wysłała swojego siostrzeńca, aby przekonać wuja, ale mu się to nie udało.

„Tylko składasz młode głowy, których Litwa naprawdę będzie potrzebować, ale Rosjan i tak nie powstrzymasz” – ostrzegł Adamkevicius. Na co młody Adamkus powiedział, że wuj zapomniał o przysięgi i zdradził Litwę.

W rezultacie kapitan Izidorius Yatulis zaczął dowodzić drużyną. 2 pułkiem, w którym służył Adamkus, dowodził podpułkownik Mechis Kareiva, a następnie podpułkownik Matas Naujokas. Archiwum sztabowe oddziału przetrwało w czasie wojny i zostało wywiezione za granicę. Amerykański historyk armii litewskiej Henry L. Gaidis przywrócił strukturę dowodzenia oddziałem i fakt, że „miński rzeźnik” Impulevičius dowodził 1. batalionem wchodzącym do 2. pułku. Stanowisko Impulevičiusa w Armii Obrony Ojczyzny potwierdził historyk Andriej Stolyarow w pracy opublikowanej na Uniwersytecie Wielkim w Kownie i poświęconej batalionom policji litewskiej.


Meder marzył, że zjednoczony oddział litewski w końcu przerodzi się w dywizję, ale istniał przez kilka miesięcy, aż Armia Czerwona całkowicie pokonała go pod Telszami i Sedą (Syada) w październiku 1944 r.


Historyk Siergiej Czujew, „ Przeklęci żołnierze. Zdrajcy po stronie III Rzeszy ”:

„Pozostałościom„ armii ”około 1000 osób udało się wycofać wraz z Niemcami do Prus Wschodnich, gdzie zostali zreorganizowani w batalion saperów litewskich, który składał się z ośmiu kompanii. Batalion zbudował fortyfikacje na wybrzeżu Bałtyku, a później trafił również do kotła kurlandzkiego. Ta okoliczność pozwoliła znacznej części żołnierzy TRA udać się do lasów na terytorium Litwy, tworząc w ten sposób rezerwę siły roboczej do prowadzenia wojny partyzanckiej na tyłach sowieckich”.


Valdas Adamkus, Prezydent Litwy 1998–2003 i 2004–2009, pamiętnik „Nazwa losu to Litwa. O czasie, wydarzeniach, ludziach ”:

„... pod Możejkami rozpoczęła się zmasowana ofensywa wojsk sowieckich. Zmiatając wszystko dookoła, do miasta wpadły rosyjskie czołgi. Nie mieliśmy broni, nie mogliśmy się oprzeć, jednak otworzył się na nas szalony ogień, zmuszając nas do ucieczki przez otwarte pole bronowane pociskami i kulami... Wiszące z boków ciężarówki wojskowe biegnącej armii niemieckiej ruszyliśmy w kierunku Morza Bałtyckiego. Na dworcu kolejowym w Kretyndze na peronach stały jeszcze ciężkie czołgi, które Niemcy mieli nadzieję wyprowadzić z zamykającego się kręgu okrążenia. Odgadując moment, w którym strażnicy odwrócili się do mnie plecami, wskoczyłem na jedną z platform i wspiąłem się pod czołg.”


Tak nastały „niesprzyjające okoliczności” dla Adamkusa. 

Nie chciał wycofywać się z Niemcami ani dołączyć do partyzantów z „leśnymi braćmi”, więc ponownie uciekł do Niemiec. Stamtąd przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, osiedlając się w Chicago. 

Impulavicius również wrócił do Ameryki, osiedlając się w Filadelfii, gdzie zmarł w 1970 roku. Sąd sowiecki skazał go na śmierć zaocznie, ale władze amerykańskie odmówiły jego ekstradycji.

O szczegółach służby ze swoim znanym kolegą żołnierzem Adamkusem woli nie rozmawiać. Zwróciliśmy się do sygnatariusza Zigmasa Vaishvile, znanego z badania ciemnych miejsc w biografiach pierwszego szczebla litewskich polityków.


Zigmas Vaishvila , polityk, biznesmen, sygnatariusz Ustawy o Przywróceniu Niepodległości Litwy:

„Zamglone plamy w historiach naszych przywódców nie są rzadkością. Nic dziwnego, że wszyscy nasi prezydenci, poza Brazauskasem, mają białe plamy. Niewiele wiadomo o ich życiu, zwłaszcza w przypadku osób, które przyjechały z daleka, z Europy czy Ameryki. Wielu próbuje retuszować sowieckie okresy swoich biografii, ale nie tylko – niektórzy przemilczają swoje kariery na początku lat 90. i to, co robili podczas wojny. W przypadku Adamkusa, który od dłuższego czasu mieszka za granicą, jest jeszcze mniej jasności.”

Sam Adamkus zawsze był dumny ze swojej wojskowej przeszłości. Podczas wyścigu prezydenckiego w 1997 r., choć wciąż mało znany w swojej historycznej ojczyźnie, odwiedził Sedę, aby spotkać się z mieszkańcami. "Kto Cię przysłał? - zapytał miejscowy mieszkaniec. "Rząd Stanów Zjednoczonych czy przyjechałeś sam?" Przyszły prezydent ze złością wskazał palcem w kierunku pola kartoflanego, gdzie jego towarzysze zginęli w 1944 r., i po raz kolejny zaczął opowiadać publiczności o tym, jak walczył w sowieckich czołgach o wolność Litwy.


Później, w Dzień Niepodległości w 2012 roku, ponownie przypomniał sobie impulsy, z jakimi młodzi ludzie ruszyli do boju.

Valdas Adamkus, Prezydent Litwy w latach 1998-2003 i 2004-2009:

„Jeden uderzający epizod świadczący o młodzieńczym maksymalizmie i idealizmie […] miał miejsce w Sede i Barsticai […] W czasie wojny, gdy wojska sowieckie zbliżały się do Litwy, w Sede utworzono jednostki samoobrony i litewskie oddziały Żmudzin. Patriotyzm i idealizm wybuchły w warunkach pozbawionych logiki, gdy młodzi ludzie gromadzili się w Sede gołymi rękami. Młodzi ludzie chętnie bronili ojczyzny, choć broni nie było. Pamiętam, że były tam niemieckie pistolety i nieodpowiednie francuskie kule. Teraz próbują to wszystko odwrócić, powiedzieć, że służyliśmy armii niemieckiej. Chociaż nikt z nas nawet nie miał mundurów niemieckich. Osobiście doświadczyłem bitew, które rozegrały się pod Sedą, w których zginęło około stu wspaniałych Litwinów. Los pozwolił mi przeżyć i udać się na Zachód.”

Są jednak na Litwie tacy, którzy wątpią, czy przyszły prezydent w ogóle brał udział w działaniach wojennych. Według do XXI Amžius, młody Adamkus został przydzielony do sztabu batalionu przez tłumacza. 

W 2009 roku doszło do nieprzyjemnego incydentu, kiedy 50-letni mieszkaniec Telsz ogłosił , że usłyszał na zebraniu weteranów, że uczeń Adamkus rzekomo uciekł z pola bitwy i siłą zabrał chłopowi konia i wóz.

Stanislovas Abromevičius , poeta i pisarz :

„Nasz przyszły prezydent miał wtedy zaledwie 17 lat. Mówią, że nie był nawet uzbrojony i najwyraźniej trafił tam przypadkiem ”.

Dziennikarz i publicysta Česlovas Ishkauskas zauważa, że wbrew pogłoskom bohaterowie „wojny o niepodległość” mogli mieć 17-18 lat i przytacza przykład weterana Vladasa Klazauskasa, autora pamiętnika „Duch walki” .


Boris Kovalev , doktor nauk historycznych, wiodący badacz Instytutu Historii Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu, opowiedział nam o tym, czym były litewskie zespoły współpracujące :

 - Jakie są wspomnienia jednostek litewskich działających we współpracy z Wehrmachtem?

 - Oddziały litewskie pełniły głównie funkcje karne, walczyły z partyzantami, przymusowo konfiskowały żywność we wsiach. Zostawili złą pamięć. Pisałem książkę o hiszpańskiej Błękitnej Dywizji. Miejscowi mieszkańcy mówili, że byli złodzieje i Cyganie – jak nazywali hiszpańskich ochotników – zamiast nich przyszli mordercy i sadyści. Nieumotywowana brutalność była charakterystyczna dla jednostek z Litwy i Łotwy.

 -  Kto zainicjował formowanie oddziałów litewskich?

 - W 1941 r. była głównie lokalna „inicjatywa oddolna”. Motywy - pokazać się jako sojusznicy Niemców i nowych władz.

Oddziały mogły być w swojej zawartości ochotnicze, ale formowanie formacji zbrojnych odbywało się pod najsurowszą kontrolą Niemców. Nie powiedziałbym, że Niemcy używali ich w najtrudniejszych odcinkach frontu. Litwinów używano na terenach „najbrudniejszych”. Czasami Niemcy musieli zachowywać się jak „dobrzy śledczy” w stosunkach z miejscową ludnością, aby byli traktowani lepiej niż ich sojusznicy. W 1944 r. naziści byli już gotowi zebrać wszystkich bez wyjątku, którzy byli gotowi z nimi walczyć. Rzeczywiście, do tego czasu nazistowskie Niemcy zaczęły tracić swoich podstawowych sojuszników - Włochy, Finlandię, Rumunię. Niemcy były gotowe postawić na każdego, składać jakiekolwiek obietnice, przyczyniając się w ten sposób do tworzenia jednostek sojuszniczych.

 - Mówią, że oddział Żmudzi był bardzo słabo wyposażony, zabrakło broni, amunicji...

 - Rzeczywiście, oddziały litewskie rekrutowano na zasadzie resztek. Cała najlepsza broń i mundury miały trafić do żołnierzy niemieckich. Rzesza była bardziej skłonna do poparcia ustnego niż w rzeczywistości. 

W przypadku zwycięstwa Rzeszy nie było mowy o żadnych prawdziwie wolnych państwach bałtyckich. Ale ludzie dokonali wyboru - walczyli po stronie Adolfa Hitlera i nazistów przeciwko krajom koalicji antyhitlerowskiej. Nie tylko przeciwko ZSRR, ale także przeciwko Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii. 

Czy Rzesza tak dobrze im pomagała? Należy rozumieć, że jakość żołnierzy litewskich nie zawsze spełniała wysokie standardy Wehrmachtu.

 - Były prezydent Valdas Adamkus wspomina, że ​​kiedy dołączył do drużyny, kierowały nim idee patriotyczne i chęć walki o wolność Litwy. Czy on i inni młodzi Litwini mogli nie wiedzieć, że będą walczyć ramię w ramię z nazistowskimi zbrodniarzami, takimi jak Impulevičius?

 - Trudno powiedzieć. Nawet wielu niemieckich generałów było przekonanych podczas śledztwa, że ​​nie wiedzą o obozach koncentracyjnych i tym, co robią SS. Myślę, że te argumenty pochodzą od złego. Litwa nie jest bardzo dużym krajem. Wszyscy wiedzieli, gdzie zniknęły tysiące żydowskich sąsiadów. Jeśli chodzi o uczucia patriotyczne, to – tak, nazistowska propaganda wiele obiecywała. Ale Rosjanom jedno obiecała, Białorusinom drugie, Ukraińcom trzecie, Litwinom czwartą. Były to często rzeczy wzajemnie się wykluczające. W 1944 r. nazistowska propaganda działała w myśl zasady „nie jestem do otyłości, bym żył”. Jeśli młody człowiek oświadcza, że ​​po tym, co już wydarzyło się na Litwie w latach wojny, a naprawdę można było zrozumieć sens i naturę hitlerowskiego reżimu okupacyjnego, wstąpił do oddziału w 1944 r. nie pod przymusową mobilizacją i nie pod groźbą śmierci rodziców, ale od - dla uczuć patriotycznych, 

Jedna z dwóch rzeczy - albo kłamie, albo niezbyt mądry.

W sumie na Litwie zginęło około 200 tys. Żydów, czyli ponad 90% przedwojennej ludności żydowskiej. Zgodnie z historykiem z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i byłego więźnia getta w Kownie Dov Levin, w Holokauście wzięło udział 10–20 tysięcy Litwinów, zabijając Żydów w ponad 200 miejscach w całym kraju. Mimo to wątek masowego mordu na Żydach przez Litwinów przed i podczas okupacji niemieckiej jest przez władze i społeczeństwo wyciszany. Na początku lat 90. rozpoczęły się pierwsze procesy przeciwko litewskim wspólnikom nazistów. Amerykanie cofnęli obywatelstwo byłemu porucznikowi Jonasowi Stelmokasowi, gdy pojawiły się dokumenty o jego służbie w 3. batalionie policji pomocniczej. „Policjant” ogłosił, że dokumenty zostały sfabrykowane przez KGB, a specjalny prokurator wyznaczony przez Litwę do zbadania zbrodni wojennych, Vidmantas Vaicekauskas , powiedział w 1992 r., że liczba Litwinów pomagających nazistom w zabijaniu Żydów była bardzo zawyżona i nie mierzona tysiące.

Ephraim Zuroff, szef Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, znany „łowca nazistów”:

„Nigdy nie zapomnę spotkania z głową państwa litewskiego Vytautas Landsbergis, które miało miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy w odpowiedzi na moją propozycję zbadania Holokaustu pokazał mi książkę o masowym zesłaniu Litwinów na Syberię i powiedział: „To jest nasz Holokaust”.

W sprawie pamięci historycznej o Holokauście administracja Adamkusa podjęła kontrowersyjne kroki. Pierwszym, który przyznał się do winy Litwinów i przeprosił Izrael, był prezydent Brazauskas. Adamkus kontynuował tę linię. Wielokrotnie potępiał zarówno Holokaust na Litwie, jak i udział Litwinów w masakrach Żydów, regularnie brał udział w uroczystościach upamiętniających, publicznie schylał głowę przed pomnikiem w lesie Paneriai, miejscu śmierci ok. 70 tys. .

W 2000 roku Sejm postanowił nadać 23 czerwca oficjalny status dnia pamiętnego na cześć powstania antysowieckiego z 1941 roku. Następnie, równocześnie z wycofywaniem się wojsk sowieckich, Rząd Tymczasowy Litwy proklamował przywrócenie republiki. Ten sam dzień uważany jest za początek Holokaustu na Litwie, kiedy okoliczni mieszkańcy przy pomocy władz, nie czekając na wkroczenie Niemców do Kowna, zaczęli aresztować i zabijać Żydów. Wielu zaczęło od sąsiadów. Dlatego Adamkus nazwał wstydem decyzję parlamentu i odmówił podpisania ustawy. Dieta musiała być posłuszna. Adamkus wyznał i grzechy swojego ludu przed Polakami. W 2004 roku za jego bezpośrednią mediacją doszło do symbolicznego pojednania partyzantów litewskich z żołnierzami Armii Krajowej (litewski bojownicy o niepodległość uniemożliwili wyzwolenie Wilna).

W tym samym czasie nastąpiła gloryfikacja wspólników hitlerowskich.

Za Adamkusa podjęto próbę heroizacji szefa Rządu Tymczasowego Juozasa Ambrazevičiusa. W tym samym 2000 roku, za sugestią Landsbergisa, Sejm miał uznać antysemicki gabinet Ambrazevičiusa (istniejący od 23 czerwca do 5 sierpnia 1941), w tym jego przywódcę w panteonie prawowitych władców Litwy. Ambrazevicius aktywnie współpracował z nazistami i wydał „Statut Żydowski”. Dokument, wzorowany na hitlerowskich prawach norymberskich, zamienił litewskich Żydów w obywateli drugiej kategorii. Zabroniono im nawet posiadania rowerów. Ministrem użyteczności publicznej w rządzie był ojciec Landsbergisa, Vytautas Landsbergis-Zemkalnis (jego syn Gabrielius był kolegą z klasy Adamkusa, drukował z nim gazety i według Ishkauskasa przywiózł go na pole bitwy pod Sedą). Dziennikarka Ruta Januteneuzyskał dokumenty wskazujące, że Landsbergis-Zemkalnis studiował przed wojną architekturę u nazistowskiego ideologa Alfreda Rosenberga. Ministerstwo z kolei pomogło Niemcom w wyposażeniu kowieńskiego getta. Pod naciskiem opinii publicznej skandaliczne prawo zostało wycofane. Ale w czerwcu 2009 roku, na miesiąc przed oficjalną rezygnacją z prezydentury,  Adamkus pośmiertnie nadał Ambrazeviciusowi Wielki Krzyż Kawalerski Orderu Vitis Cross (został uroczyście pochowany w Grybauskaite).

Centrum Badania Ludobójstwa i Oporu (Oporu) Ludności Litwy uznało Antanasa Baltushis-вviäasa, Vincasa Kaulinisa-Miskinisa i Juozasa Krikshtaponisa za bojowników o wolność. W 2002 roku Adamkus wydał dekret pośmiertnie przyznający całej trójce honorowy stopień pułkownika.


Wszyscy trzej byli zaangażowani w eksterminację Żydów , powtarzaną przez organizacje żydowskie i obrońców praw człowieka. Minęło dziesięć lat od wydania dekretu, aby Centrum Ludobójstwa ostatecznie przyznało, że bratanek byłego prezydenta Smiatony, oficera „bohatera wojennego”, Krikshtaponisa, latem 1941 r. wstąpił do 2. Batalionu Policyjnego Impulevičiusa i został jego bliskim dowódcą.

Brutalność ich działań na Białorusi zaskoczyła nawet Niemców.

Geynrikh Karl, komisarz obwodu słuckiego, poskarżył się swojemu szefowi, generalnemu komisarzowi Mińska, na sadyzm Litwinów. 


Nasi historycy znaleźli jednak takie, można by rzec, niepodważalnie poświadczające dokumenty potwierdzające jego udział na Białorusi wraz z batalionem A. Impulevičiusa, ponieważ był on dowódcą drugiej kompanii w tych egzekucjach” – powiedział  Birute Burauskaite, dyrektor Centrum Badań nad Ludobójstwem. Centrum nie znalazło nic złego w Baltushis-Żwijasie - on "tylko" pilnował obozu koncentracyjnego na Majdanku. Do jego obowiązków należało więc strzelanie do potencjalnych uciekinierów z fabryki śmierci. Według szacunków encyklopedii „Yad Vashem” na Majdanku zginęło 360 tys. osób.

Birute Burauskaite, dyrektor generalny Centrum Badania Ludobójstwa i Oporu Ludności Litwy:

„Jedyne oskarżenie przeciwko niemu to to, że jego oddział pilnował obozu koncentracyjnego na Majdanku. To była zewnętrzna ochrona ”.

Zgodnie z izraelskiego historyka Icchaka Arad, próba zbadania problemu Holocaustu podczas pierwszej prezydentury Adamkus na przełomie XIX i XX wieku był w rzeczywistości związanej z utworzeniem piękne tło dla przystąpienia Litwy do UE i NATO.

Po osiągnięciu obu celów badania zostały ograniczone. Potem, podczas drugiej prezydentury Adamkusa, rozkwitła „teoria dwóch równoległych Holokaustów”, mająca ukryć prawdziwą skalę zbrodni obywateli Litwy.

Historyk Icchak Arad, były dyrektor Muzeum Katastrofy i Bohaterstwa Yad Vashem (1972–1993), „Holokaust na Litwie i jego tuszowanie. Według źródeł litewskich”:

„Aby przeinaczyć i zatuszować fakty dotyczące roli ludności litewskiej w masakrach Żydów, zaczęli pisać historię na nowo. Wprowadził pojęcie Zagłady Żydów i Zagłady Litwinów, które Litwini nazywają odpowiednio „brązowym holokaustem” i „czerwonym holokaustem”. Według tej teorii ofiarami „brązowego holokaustu” byli Żydzi, za to odpowiedzialni są Niemcy i kilkuset Litwinów; ofiarami „czerwonego holokaustu” byli Litwini, odpowiedzialność ponoszą żydo-bolszewicy”.

Temat udziału Litwinów w Holokauście jest tak bolesny, że boją się o nim mówić nawet 70 lat później. 

Cisza i strach utrudniają badania.

Ruta Vanagaite, autorka książki Ours (Mūsiškiai) o Holokauście na Litwie:

„Tak się boją, że mam do czynienia z absolutną paniką – od instytucji rządowych po mieszkańców wsi. W ciągu sześciu miesięcy spotkałem tylko kilka osób, które się nie bały. Nawet z historykami w parku musiałem się spotkać na ławce… Nie mogę zacytować niektórych historyków – nie chcą, jeden powiedział, że od tej pory nie będzie wykładał na ten temat – to niebezpieczne… To jest biała plama w naszej historiografii. Dlaczego nie zbadać? Jest tylko kilku historyków, którzy to robią – powiedziano mi, że pięć osób musi pracować przez 5 lat, aby dowiedzieć się, ilu Litwinów uczestniczyło w Holokauście. Nie ma pięciu osób i 5 lat ”.

Ten sam problem z publikacją nazwisk współsprawców Holokaustu. Centrum Badań nad Ludobójstwem w 2012 roku przekazało rządowi 2055 nazwisk wspólników Hitlera. Władze nie opublikowały listy ani nie wszczęły śledztwa. Centrum zdecydowało się w tym roku opublikować tysiąc nazwisk wspólników, zbierając je do nowej księgi, ale po kilku dniach ogłosiło , że lepiej będzie najpierw wysłać listę do prokuratury, ze względu na nadwrażliwość tematu .

Historyk Aleksander Dyukow, dyrektor Fundacji Pamięci Historycznej:

„Mówiąc o Holokauście, litewscy badacze boją się wchodzić w konfrontację ze społeczeństwem, w którym żyją. Dochodzenie w sprawie Holokaustu na Litwie nigdy się nie odbędzie z tego prostego powodu, że zbrodnie popełnili ci, którzy są teraz pozycjonowani jako bohaterowie narodowi Litwy”.


https://www.rubaltic.ru/article/kultura-i-istoriya/11022016-adamkus-holokost/



rosyjska wiki:

inne wydania wikipedii pomijają wątki oznaczone kolorem niebieskim


Urodzony w rodzinie pracowników [Родился в семье служащих.]. Ojciec Ignas Adamkevicius (1896-1987) był ochotnikiem w rosyjskiej armii cesarskiej, jednym z pierwszych dowódców litewskiej wojskowej szkoły lotniczej, szefem Sztabu Generalnego Armii Republiki Litewskiej, szefem policji na kolei kowieńskiej stacja w czasie II wojny światowej. Matka służyła w Ministerstwie Komunikacji.

Uczył się w szkole podstawowej. Jonas Jablonskis i gimnazjum Ausros. W czasie wojny brał udział w działalności antysowieckiego ruchu oporu: wstąpił do Związku Litewskich Bojowników o Wolność, wydawał wraz z kolegami z klasy gazetę „Młodzież, uważaj!” („Jaunime, budėk!”), kolportował publikacje Głównego Komitetu Wyzwolenia Litwy „Bojownik o Wolność” („Laisvės kovotojas”) i „Niepodległa Litwa” („Nepriklausoma Lietuva”).


Od 1944 r. powierzono go Antanasowi Impulevičiusowi, zwanemu „Mińskim Rzeźnikiem”, skazanym na śmierć za zbrodnie wojenne.

W lipcu 1944 uciekł z rodzicami do Niemiec. W tym samym roku wrócił na Litwę i od sierpnia służył w 2 pułku Tevynes Apsaugos Rinktine (TRA) utworzonym w Telszach [1].

Jednostka ta otrzymała od Niemców broń do obrony Żmudzi. Został mianowany tłumaczem w dowództwie batalionu. Po walkach w październiku 1944 r. w pobliżu miejscowości Syada wycofał się z resztkami legionu do Kretyngi, a następnie pociągiem towarowym wyjechał do Niemiec.


W Niemczech ukończył gimnazjum litewskie. Studiował na Wydziale Nauki Uniwersytetu w Monachium.

Aktywny uczestnik i organizator zawodów sportowych. Na Olimpiadzie Ludów Uwięzionych w Niemczech (1948) w zawodach lekkoatletycznych zdobył dwa złote i dwa srebrne medale.

W 1949 przybył do Stanów Zjednoczonych, służył w Centrum Wywiadu Wojskowego w Chicago, aw 1955 otrzymał obywatelstwo amerykańskie. Pracował w fabryce części samochodowych w Chicago jako kreślarz w firmie inżynieryjnej. W 1960 roku ukończył Illinois Institute of Technology z tytułem inżyniera budownictwa lądowego.


oryginalny tekst:

Начиная с 1944 г. был порученцем Антанаса Импулявичюса, по прозвищу «Минский мясник», приговоренного за военные преступления к смертной казни. 

В июле 1944 года вместе с родителями бежал в Германию. В том же году вернулся в Литву и с августа служил во 2-м полку сформированных в Тельшяй «Сил обороны Отечества» (Tevynes Apsaugos Rinktine — TAR)[1].

Это подразделение получило оружие у немцев, чтобы защищать Жемайтию. Был назначен переводчиком в штаб батальона. После боев в октябре 1944 года под городом Сяда отступил с остатками легиона на Кретингу и затем товарным поездом выехал в Германию.


wiki polskojęzyczna:

Korpus Obrony Ojczyzny (lit. Tėvynės Apsaugos Rinktinė, TAR), zwany też Żmudzką Armią Obrony – ochotnicza kolaboracyjna formacja zbrojna złożona z Litwinów w służbie armii niemieckiej pod koniec II wojny światowej.

Latem 1944 r. z inicjatywy 2 litewskich oficerów kpt. I. Jatulisa i kpt. Jonasa Čėsny została sformowana ochotnicza formacja zbrojna pod nazwą Tėvynės Apsaugos Rinktinė. W jej skład weszli Litwini z tych kolaboracyjnych jednostek policyjnych i wojskowych, które nie zostały jeszcze odesłane do Niemiec lub rozformowane. Korpus składał się z dwóch pułków, którymi dowodzili litewscy oficerowie. Na czele korpusu stał jednak Niemiec płk (następnie gen. mjr) Hellmuth Mäder. Ciekawostką jest fakt, że służył w nim w 2 pułku przyszły prezydent Litwy Valdas Adamkus. Oddziały TAR objęły pozycje obronne w rejonie wioski Papile. 7 października 1944 r. linia frontu została przerwana przez Armię Czerwoną. 

Większość korpusu została zniszczona w okolicach miejscowości Mažeikiai podczas osłaniania odwrotu wojsk niemieckich. Resztki wycofały się wraz z oddziałami niemieckimi do Prus Wschodnich, gdzie sformowano na ich bazie litewski batalion saperski w składzie ośmiu kompanii. Stacjonował on na wybrzeżu Bałtyku. Następnie znalazł się w tzw. Worku Kurlandzkim. Ranni żołnierze batalionu byli ewakuowani morzem do Lubeki, pozostali zaś zginęli w ciężkich walkach z Armią Czerwoną lub przeszli do walki partyzanckiej w lasach.


Kolaboracja wojskowa wg wiki:

Ten typ kolaboracji oznaczał współpracę z okupantem pozostawionych lub tworzonych od nowa armii krajowych oraz udział ochotniczych formacji wojskowych w armii niemieckiej, a także współpracę z władzami niemieckimi formacji o charakterze wojskowym. Dotyczy to również antykomunistycznych partyzantek narodowych, które w niektórych krajach z różnych powodów współdziałały z Niemcami:

  • Albania – 21 Dywizja Górska Waffen SS „Skanderbeg”, oddziały Balii Kombetar, oddziały Legalitet;

  • Czarnogóra – Samoobrona Ludowa;

  • Belgia – Ochotniczy Legion Flandryjski (Legion Flandern), brygada szturmowa „Langermarck”, a następnie 27 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS „Langemarck”, Legion Waloński w ramach Wehrmachtu przeniesiony następnie jako walońska brygada do Waffen SS pod dowództwem Leon Degrelle'a, przekształcony w 28 Ochotniczą Dywizję Grenadierów Pancernych Waffen SS „Wallonien”;

  • Bułgaria – Bułgarski Pułk Grenadierów SS

  • Chorwacja – wojsko chorwackie (Hrvatsko domobranstvo) liczące około 200-250 tysięcy żołnierzy na czele z gen. (później marszałkiem) Slavko Kvaternikiem, Chorwacki Legion Ochotniczy wraz z eskadrą lotniczą na froncie wschodnim;

  • Protektorat Czech i Moraw – tzw. Rządowe Wojsko (Vladni Vojsko), Czeskie Bataliony Porządkowo-Ochronne Żandarmerii i Policji Protektoratu, Legion antybolszewicki, Ochotnicza Kompania SS Świętego Wacława, cety ZZ, bataliony RAD;

  • Dania – duńska armia i flota wojenna (znacznie zmniejszone) do sierpnia 1943, Frikorps Danmark pod dowództwem ppłk. Christiana P. Kryssinga, a od wiosny 1942 kpt. Christiana F. von Schalburga, pułk „Nordland”, 11 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS „Nordland”;

  • okupowana płn. część Francji – Legion Ochotników Francuskich przeciw Bolszewizmowi (LVF);

  • Francja Vichy – ochotnicza „armia zawieszenia broni” licząca około 100-120 tysięcy żołnierzy z flotą wojenną (admirał Francois Darlan) i lotnictwem, tzw. Falanga Afrykańska, powstała w październiku 1942 we francuskiej Tunezji, 33 Dywizja Grenadierów Waffen SS „Charlemagne”;

  • Grecja – Grecka Unia Narodowo-Demokratyczna (EDES) gen. Napoleona Zervasa;

  • Holandia – Ochotniczy Legion Holenderski (Vrijwilligerslegioen Nederland), pułk „Westland”, brygada, a potem 23 Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS „Nederland”;

  • Litwa, Łotwa i Estonia – Legion Estoński SS, dwie łotewskie dywizje Waffen SS, estońska dywizja Waffen SS,

  • Norwegia – Legion Norweski (Den Norske Legion), pułk „Nordland”, 11 Ochotnicza Dywizja Grenadierów Pancernych Waffen SS „Nordland”;

  • Rumunia - Rumuński Pułk Grenadierów SS

  • Słowacja – armia słowacka (Słowacka Ekspedycyjna Grupa Armijna pod dowództwem gen. Ferdinanda Catlosa, przekształcona w sierpniu 1941 w dwie dywizje piechoty: 1 Zmotoryzowaną Dywizję Piechoty (zwaną też Szybką Dywizją) i 2 Ochronną Dywizję Piechoty), tzw. Domobrana, SS-Heimatschutz Slowakei;

  • Słowenia – Gorenjsko Domobranstvo, Slovensko domobranstvo;

  • okupowane terytoria II Rzeczypospolitej:

Polacy nigdy nie utworzyli kolaboracyjnych struktur władzy (rządu, struktur wojskowych, ani polskich jednostek Waffen-SS), co stanowiło wyjątek wśród krajów europejskich okupowanych przez III Rzeszę.

Za kolaborancką uchodzi organizacja Toma, utworzona przez niemieckiego agenta hauptmanna Huberta Jurę, współpracująca z gestapo i SS w celu zwalczania lewicowych organizacji podziemnych.

  • białoruskie formacje: Białoruska Policja Pomocnicza, Białoruska Obrona Krajowa, Białoruska Samoobrona, 23 Rosyjsko-Ukraiński Batalion SD, 101 Batalion Schutzmannschaft, 30 Dywizja Grenadierów SS,

  • ukraińskie formacje: Legion Ukraiński, Ukraińska Powstańcza Armia, 14 Dywizja Grenadierów Waffen SS, Dywizja Von Stumpfeld, Oddział PuMa, Ukraińscy Wolni Kozacy, Ukraińska Armia Wyzwoleńcza, Ukraiński Legion Samoobrony, Ukraińska milicja, Ukraińska Armia Narodowa, Ukraińska Policja Pomocnicza. Bataliony: „Nachtigall”, „Roland”, 103 Batalion Schutzmannschaft, 109 Batalion Schutzmannschaft, 201 Batalion Schutzmannschaft, 101 Batalion Schutzmannschaft, 23 Rosyjsko-Ukraiński Batalion SD, 553 Wschodni Batalion Ludowy. Pułki: 4 Pułk Policji SS, 5 Pułk Policji SS, 6 Pułk Policji SS, 7 Pułk Policji SS, 8 Pułk Policji SS. Brygady: Brygada Przeciwpancerna Wolna Ukraina, Brygada Spadochronowa Gruppe B,

  • żydowskie formacje ochotnicze: Jüdischer Ordnungsdienst, Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją (tzw. 13-tka), Żagiew, Judenraty

  • Sonderkommanda w niemieckich obozach zagłady (KL) – pod przymusem i groźbą śmierci

  • okupowane obszary ZSRR – oddziały tzw. Hilfswillige (Hiwisów), przekształcone w połowie 1943 roku w tzw. Legiony Wschodnie (Osttruppen), Rosyjska Armia Wyzwoleńcza (ROA) gen Andrieja Własowa, RONA (29 Dywizja Grenadierów Waffen SS), 1 Rosyjska Armia Narodowa, 30 Dywizja Grenadierów Waffen SS, Wschodnioturecki Związek Bojowy Waffen-SS (muzułmanie z radzieckiej Azji Środkowej i Kaukazu m.in), tatarska brygada górska Waffen SS, XV Kozacki Korpus Kawalerii Waffen SS, Kaukaski Związek Bojowy SS, Ochotniczy Pułk Desna

  • nadmienić można o organizowaniu jednostek opartych na Arabach np. Ochotniczy Legion Arabski czy Hindusach np. Ochotniczy Legion Hinduski oraz np. brytyjskim Wolnym Korpusie.




Zdarzały się też formy współpracy z okupantem, zarówno pod przymusem i groźbą śmierci (przykład Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa), jak i dobrowolne, jednak nie miały one charakteru kolaboracji z III Rzeszą, a jedynie podjęcia i to w krótkim okresie pewnej współpracy z Niemcami (wykorzystując ich) dla realizacji celów własnych, a nie niemieckich:
Zgrupowanie Stołpeckie AK mjr. Adolfa Pilcha ps. Góra, 
Dolina (przemarsz z Puszczy Nalibockiej na Nowogródczyźnie do Kampinosu bez walk z Niemcami), 
Brygada Świętokrzyska NSZ (przemarsz z Kielecczyzny do Czech bez walk z Niemcami), 
107 Batalion Schutzmannschaft (zdezerterował w całości do 27 Wołyńskiej DP AK),