Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

środa, 28 września 2022

Znowu myszy - i Frygia




tekst z 5 lipca 2022

tekst nieskończony



Skiros - Mysija - Frygia (czapka)

myszy zabiły Popiela - zbóje (pasterze) z Mysi?






Według mitologii greckiej Tezeusz zmarł na Skyros, gdy miejscowy król Lycomedes zrzucił go z urwiska. Wyspa jest również znana w mitach jako miejsce, z którego Achilles wypłynął do Troi po tym , jak Odyseusz odkrył go na dworze Lycomedes. 





Early coinage of Skyros, c. 485–480 BC



Neoptolemos , syn Achillesa, pochodził ze Skyros (lub Scyros , jak jego nazwa jest czasem transliterowana), jak powiedziano w księdze dziewiętnastej Iliady (w. 326-327) oraz w sztuce Sofoklesa , Filoktet (w. 239) . Mała zatoka o nazwie Achilina wschodnim wybrzeżu wyspy mówi się, że jest to miejsce, z którego Achilles wyruszył z Grekami, a raczej gdzie Achilles wylądował podczas szkwału, który nawiedził grecką flotę po nieudanej początkowej ekspedycji, która lądowała na Mysii.


W ok. 475 pne, według Tukidydesa (1.98), Cimon pokonał Dolopian (pierwotnych mieszkańców) i podbił całą wyspę. Od tego czasu kolonizowali ją ateńscy osadnicy i stała się częścią Imperium Ateńskiego . Wyspa leżała na strategicznym szlaku handlowym między Attyką a Morzem Czarnym (Ateny były uzależnione od dostaw zboża docierających do niej przez Hellespont ). Cimon twierdził, że znalazł szczątki Tezeusza i zwrócił je do Aten.


Etymologia:

One account associates the name Skyros with skyron or skiron, meaning "stone debris". (The island had a reputation for its decorative stone

Włoska wiki: Sciro

grecki: Σκύρος  

Πρωτεύουσα του νησιού είναι η Σκύρος (ή Χώρα), που βρίσκεται στην ανατολική ακτή. Συνδέεται με τη Λιναριά με ασφαλτοστρωμένο δρόμο μήκους 11 χιλιομέτρων. Άλλοι συνοικισμοί της Σκύρου είναι τα Μαγαζιά, η Λιναριά και το Λουτρό (αγροτικός συνοικισμός).


Stolicą wyspy jest Skyros (lub Chora), położona na wschodnim wybrzeżu. Połączone jest z Linarią drogą asfaltową o długości 11 km. Inne osady Skyros to Magazia , Linaria i Loutro (wiejska osada).


Miasto Chora położone jest na stoku wysokiej góry i nazywa się dosłownie - Góra.

"ch" wymienne z "g"

chora -- hora -- gora --- góra





Chora


Architektura miasta (na podstawie wiki)

Teren zamku, na szczycie stromego stożkowego wzgórza, był zamieszkany od czasów prehistorycznych. Nie wiadomo, czy w czasach starożytnych i późniejszych na Skyros istniały inne osady, chociaż istnieją rozproszone ślady budynków, muszli, grobowców i innych znalezisk archeologicznych w całym Skyros. Spośród podróżników tylko Tournefort odwiedził wyspę w 1702 roku, który twierdzi, że na wyspie znajduje się tylko jedna osada, zbudowana pod stromym klifem w kształcie stożka. Twierdzi, że jego populacja liczyła 300 rodzin. Nawet dzisiaj, gdzie rozwinęły się nowe osady, większość mieszkańców wyspy mieszka w Chorze, która jest administracyjnym i politycznym centrum wyspy.

Nie wiadomo, kiedy osada zaczęła się rozwijać poza zamkiem. Uważa się, że dzisiejsze dzielnice zaczęły powstawać w okresie bizantyjskim. Panowie osiedlili się pod murami, a dalej reszta (rolnicy, hodowcy). 

Miasto Skyros przecina główna droga, która pochodzi z Linaria i kończy się na Zamku i jest gospodarczym i społecznym kręgosłupem osady. Od tej drogi zaczynają się brukowane uliczki i alejki ze schodami. Domy Skyros są małe, dzięki czemu znajdują się jak najbliżej Zamku, białe i przylegają do siebie. 
Ze względu na wąską przestrzeń wznoszą się pionowo. Wejście do domów znajduje się od strony drogi. W celu zaoszczędzenia miejsca na ulicy schody poszerzają się na balkon piętra, a naroża ścian zewnętrznych są wycięte i znajdują się kryte przejścia. Wśród nich są małe kościoły. Budynki związane z pracą rolniczą i hodowlaną znajdują się na obrzeżach osiedla. Wewnątrz Zamku znajdują się placówki, w których przechowywano kosztowności. 

Domy Skyros są prostokątne, a wolne powierzchnie na zewnątrz i wewnątrz pokryte są białym wapnem. Rezydencje różnią się od innych domów w gospodarstwie domowym większą wielkością. Domy wykonane są z kamienia, a drewno wykorzystywane jest do budowy dachu i innych konstrukcji drewnianych. Mają płytkie fundamenty i w razie potrzeby są wzmocnione przyporami. Ściany mają grubość 70 cm na ziemi i są cienkie u góry. Z trzech rozmiarów materiałów, duże kamienie, mezestones, które są umieszczane w szczelinach i ostatecznie wypełniają spoiny błotem melagowym , ciemną gliną o właściwościach hydroizolacyjnych. Zostały otynkowane wewnętrznie i zewnętrznie. Posiadają nieliczne, asymetryczne otwory w ścianach. Nad drzwiami może znajdować się prostokątny świetlik kratowy . Od strony drogi może znajdować się niewielki dziedziniec otoczony niskim tarasem. 

Na podwórku może znajdować się piec, ganek, schowek i łazienka. Tam, gdzie spoczywa dach, znajduje się tak zwany kołnierz, wpuszczony w ścianę w celu podparcia belek.

Dach, znany jako dach lub szyberdach, jest ciemny, wyłożony melagami. Jego budowę rozpoczęto od umieszczenia drewnianego słupa na środku domu w specjalnym alabastrze (porolithos), aby nie gnił. Na szczycie filaru znajduje się zagłówek, na którym opiera się kalenica. Następnie belki układa się prostopadle do kalenicy w odległości 40 cm od siebie. 

Następnie następuje stroik, układanie stroika. [Μετά λαμβάνειχώρα το καλάμωμα, η τοποθέτηση της καλαμωτής. Następnie otrzymuje kraj trzciny, umieszczenie stroika (trzciny).]

Rzadko umieszczano deski na dachu od wewnątrz. Na wierzchu trzciny kładzie się samaki (Piaskownica zwyczajna - trawa wydmowa z rodziny wielichnowatych), cienkie suche trzciny, sitowie lub wiklina o liściach grubości 25 cm, a na wierzchu umieszcza się suche wodorosty, zwane gumami. 

Na węźle umieszczono miejsce o grubości 5-7 cm,  tworzące nasłonecznione pochylenie w kierunku rynny , zwane szopą (?) Wreszcie na wierzchu umieszczono melagę, który był odnawiany co trzy lata.

Wewnątrz domu, gdzie jego wysokość jest dozwolona, ​​znajduje się bolmes (przegrody), drewniana ozdobna przegroda o wysokości 1,8 metra, która zakrywa dolną połowę filaru. Rygle izolują część domu, natomiast ma drewnianą podłogę, tworząc antresolę.

Na szczycie rygla - przegrody (bolmy) znajdują się drewniane balustrady lub fryzy, tworzące niską attykę. Wokół pozostałej części otworu znajduje się drewniana rama. Cienka pozioma belka, sznurek, znajduje się tuż nad środkiem otworu i służy do zawieszania przedmiotów codziennego użytku lub ozdób.

Przegrody dzielą wnętrze domu na trzy przestrzenie, które pełnią różne funkcje. W pokoju na podwyższeniu, zwanym sofą, znajdowała się sypialnia. Dostęp do sofy prowadzą drewniane schody (tzw. ruchome schody) z reszty domu lub salonu. Odosobniony obszar poniżej, stodoła, był magazynem żywności i kuchnią, z oświetleniem pośrednim, a w posiadłościach znajdował się kominek . 

Reszta przestrzeni znana jest jako duży hol lub dom i ma wiele zastosowań.  Był kominek ze stożkowym kominem.  Zewnętrznie komin przykrywa dzban zwany rzeźbiarzami. Na ścianach wbudowane szafki i półki. Pod półkami znajdują się gwoździe, z których zwisają cięższe przybory, znane jako klepisko. Meble ruchome wewnątrz domu to łóżeczko (mała sofa), lada, komody, trójnóg, krzesełka, stół i stolik kawowy.








S. Ramułt - Słownik języka pomorskiego str. 216:

trcena - trzcina
trec - trą, car, tre, trzeć, Carsi (tarłszy), Carti (tarty)

trzciny ocierają (trą - trzą) o siebie na wietrze, wydając charakterystyczny szelest - stąd zapewne jej nazwa

trimer - tremać - trzymać


carti - trec
carci - carski


greckie καλάμι (kalámi) - trzcina  

kal- lub kał- w językach słowiańskich oznacza coś mokrego jak np. kałużę 

a trzcina (kalami) to roślina rosnąca we wodzie


















Tezeusz (Phersu) - porzucenie Ariadny to było porzucenie jej ciała, po opętaniu. 
Mitra (Phesru) ma czapkę nazywaną "frygijską" - może więc pochodził z Frygii lub Mezji. 







Dokładne granice Mysi są trudne do wyznaczenia. Granica frygijska ulegała wahaniom, podczas gdy na północnym zachodzie Troad tylko czasami obejmowała Mysję. Część północna była znana jako „Mniejsza Frygia” lub ( starogrecki : μικρὰ Φρυγία , zromanizowany : mikra Phrygia ; łac .: Frygia Minor ), podczas gdy południowa była nazywana „Wielką Frygią” lub „Pergamene Frygia”. 

Mysia była w późniejszych czasach znana również jako Hellespontine Frygia ( greka : Ἑλλησποντιακὴ Φρυγία , romanizowana : Hellespontiake Frygia ;Łacińskie : Phrycia Hellespontica ) lub „ Frygia nabyta ” ( starogreckie : ἐπίκτητος Φρυγία , łac . epiktetos Phrygia ; łac .



Coin of Kyzikos, Mysia. Circa 550–500 BC


Głównymi cechami fizycznymi Myzji są dwie góryOlimp (7600 stóp) na północy i Góra Temnus na południu, która na pewną odległość oddziela Mysję od Lidii , a następnie rozciąga się przez Mysję w okolice Zatoki Adramyttium . 
Główne rzeki w północnej części prowincji to Macestus i jego dopływ Rhyndacus , które wznoszą się we Frygii i po szerokim rozejściu przez Mysię łączą swe wody poniżej jeziora Apolloniatis , około 24 km od jeziora Apolloniatis. Propontis. Kaïcus na południu wznosi się w Temnus, a stamtąd płynie na zachód doMorze Egejskie , przechodzące w odległości kilku mil od Pergamonu
W północnej części prowincji znajdują się dwa znaczne jeziora, Artynia lub Apolloniatis (Abulliont Geul) i Aphnitis (Maniyas Geul), które odprowadzają swoje wody do Macestus odpowiednio ze wschodu i zachodu. 



Coin of Mysia, 4th century BC


Miasta


Najważniejszymi miastami były Pergamon w dolinie Kaïcus i Kyzicus na Propontydzie . Całe wybrzeże było usiane greckimi miastami, z których kilka było ważnymi miejscami; tak więc północna część obejmowała Parium , Lampsacus i Abydos , a południową Assos , Adramyttium . Dalej na południe, nad Zatoką Eleatycką, znajdowały się Elaea , Myrina i Cyme 



Niewielki epizod w cyklu Wojny Trojańskiej w mitologii greckiej sprawił , że grecka flota wylądowała w Mysii, myląc ją z Troją 

Achilles rani ich króla, Telefus , po tym jak zabił Greka; Telephus później błaga Achillesa o wyleczenie rany. (to zapewne aluzja do zabicia i "ożywienia" Ozyrysa tj. Stwórcy - MS)


Ten przybrzeżny region rządzony przez Telefus jest alternatywnie nazywany "Teutranią" w mitologii greckiej, tak jak wcześniej był rządzony przez króla Teutrasa . W Iliadzie Homer przedstawia Myzyjczyków jako sojuszników Troi, z siłami myzyjskimi dowodzonymi przez Ennomusa (proroka) i Chromiusa , synów Arsinousa

Homerycka Mysia wydaje się być znacznie mniejsza niż Mysia historyczna i nie rozciągała się na północ do Hellespontu czy Propontis. Homer nie wymienia żadnych miast ani punktów orientacyjnych w Mysi i nie jest jasne, gdzie dokładnie znajdował się Homeric Mysia, chociaż prawdopodobnie było to [ oryginalne badania? ] położona gdzieś pomiędzy Tradą (na północny zachód od Mysii) a Lydią/Maeonią (na jej południe).



Zachowało się wiele inskrypcji myzyjskich w dialekcie języka frygijskiego , pisanych odmianą alfabetu frygijskiego . Istnieje również niewielka liczba odniesień do języka luteskańskiego rodzimego dla Mysia w źródłach greckich eolicznych .






Xoklísi í xokklísi?

Kaplica czy kaplica?


Słowo pochodzi z kompozycji słów "na zewnątrz" i "kościół". 


Słowo ἐκωκκλησιον istniało już w średniowiecznej grece, więc uproszczenie nie jest konieczne.


 kaplica <kaplica <średniowieczny grecki ἐκωκκλήσιον <starogrecki ἔξω + ἐκκλησία <καλέω / καλῶ


xokklísi < exokklísi < mesaionikí ellinikí exokklísion < archaía ellinikí éxo + ekklisía < kaléo / kaló



Ξωκλήσι ή ξωκκλήσι;


Η λέξη προέρχεται από τη σύνθεση των λέξεων έξω και εκκλησία. Ήδη από τα μεσαιωνικά ελληνικά υπήρχε η λέξη ἐξωκκλήσιον, επομένως η απλοποίηση είναι περιττή.

ξωκκλήσι < εξωκκλήσι < μεσαιωνική ελληνική ἐξωκκλήσιον < αρχαία ελληνική ἔξω + ἐκκλησία < καλέω / καλῶ










https://e-didaskalia.blogspot.com/2018/09/blog-post_576.html












Domy z koszyczkiem:

kozubek - dymnik - koszyczek - koza - kukla - Św. Mikołaj wlazł przez komin




Kuka



Kuka - też pasterz.

Zwierzęta pasterskie - kozy, owce.... 

Kuka lub Kuba - zły duch, zły duch zadawany w jedzeniu przez czarownice !!!

wg. Aleksander Labuda - Słownik kaszubsko-polski z opr. E. Brezy, Gdańsk 1982 r. str. 60 i 59




tekst nieskończony - oraz - będą powiązania w innych notatkach min. o Kubie/ Kukie













z cyklu myszy:

https://maciejsynak.blogspot.com/2019/11/morfeusz-albo-antropomorfizacja.html
https://maciejsynak.blogspot.com/2020/07/sonie-i-myszy.html
https://maciejsynak.blogspot.com/2020/04/legion.html
https://maciejsynak.blogspot.com/2020/02/maa-mysz-czyli-musculus.html




https://pl.wikipedia.org/wiki/Che%C5%82mno




wtorek, 13 września 2022

FE w Karpaczu - kto ma więcej władzy ?

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne


Panel na Forum Ekonomicznym w Karpaczu







KARPACZ, 09 WRZEŚNIA – „Media społecznościowe znacznie zwiększyły rolę obrazu w komunikacji politycznej, prowadząc do hegemonii emocji w kampanii wyborczej.

Informacja została zredukowana do informacyjno-rozrywkowej, a polityka do polityki rozrywkowej. Jeśli wszystko jest rozrywką, co dzieje się z polityką i dziennikarstwem?”: Tak dziennikarz Alessio Postiglione, dyrektor Master in Communications w Rome Business School, przemawiał podczas panelu na temat „Polityk czy dziennikarz: kto ma więcej władzy ? na XXXI Forum Ekonomicznym w Karpaczu w Polsce.

„Przeszliśmy – tłumaczył – ze sfery publicznej, charakteryzującej się konfrontacją polityczno-dziennikarzy, do infosfery coraz bardziej rezygnującej z refleksji opartej na słowach na rzecz emocji związanych z obrazami. 
Sukces Tik Tok i Instagrama, czyli filmów i obrazów, w porównaniu ze starszymi portalami społecznościowymi, takimi jak Facebook, z linkami do tekstu, oddaje ten trend. 
po lewej) i Janusz Kowalski (Solidarna Polska, po prawej) zgodzili się, podkreślając znaczenie wolnej prasy, zdolnej do odpowiedniego informowania dziennikarzy, dla zdrowej demokracji.

„Media społecznościowe faworyzują rozpowszechnianie fałszywych wiadomości – podsumował serbski redaktor Politika Daily, Bosko Jaksic – i stworzyły plemienny klimat, który jest niebezpieczny. Dobre dziennikarstwo musi trzymać się prawdy. Wyzwaniem jest promowanie tego typu informacji nawet dzisiaj” 








sobota, 10 września 2022

"... nie będzie „Ukrainy”"

 

Ukraina.ru to prawdopodobnie - jak wskazuje rozszerzenie .ru - rosyjska strona dla Ukraińców.


Jest to portal jadowicie antypolski, który zamieszcza na swoich stronach artykuły traktujące o polityce i historii balansujące na granicy prawdy i kłamstwa, a często po prostu propagujące kłamstwa o historii, głównie o historii Rzeczpospolitej na terenach wschodnich.

Jak to często bywa na stronach rosyjskich - imperializm polski jest opisywany nieobiektywnie oraz jest piętnowany, a rosyjski - gloryfikowany.


- jeśli dziennikarze wyrażają się o ludziach jak o bezrozumnych bydlętach, jest to symptom styku ze służbami specjalnymi, ponieważ przeciętny człowiek nie ma i nie może mieć takiego przekonania, bo nie ma pełnej informacji o wszystkich ludziach - i nie ma dostępu do danych, które pokazują, jak ludzie są ogłupiani, oszukiwani, manipulowani i sterowani przez służby - a to właśnie te dane pozwalają służbom uważać siebie za lepszych, a ludzi za głupich.

Tylko służby to wiedzą, na jaką wielką skalę manipulują światem.

Każdego można oszukać, szczególnie jak się posiada środki - podsłuchy, hakerów, wpływy, zbójów, strategię i plan.

Taki dziennikarz otrzymuje od służb informację popartą "dowodami" - jak oni to robią i z jakimi efektami - i  w ten sposób zostaje "oświecony" co do tego, "jacy są ludzie"

On jest manipulowany, by pogardzać ludźmi - i jest to potrzebne służbom do swobodnego manipulowani społeczeństwami poprzez uległych "dziennikarzy" lub takich, na których można wpływać pośrednio..


Stąd jego emocjonalna zdyszana pewność siebie w artykułowaniu "prawd" o bylejakości ludzi, a jednocześnie w wypowiedzi brak argumentów na poparcie głoszonej przez siebie tezy - bo to nie są jego własne wnioski, wypracowane np. przez lata obserwacji i doświadczenia, tylko to są "informacje", jakie dostał od służb. Które on zaaferowany powtarza jak tresowana małpa....

To właśnie służby uważają ludzi za bydło, a dopiero potem ci, co zostali przez nie ukąszeni.



przedruk




Rozmowa z Aleksandrem Czalenką, dziennikarzem, publicystą portalu Ukraina.ru.

– W swoich artykułach piszesz od wielu lat, że nie istnieje naród ukraiński. Uważasz też, że nie istnieje ukraińska państwowość. Ale przecież mamy miliony ludzi, którzy identyfikację ukraińską przyjęli, więc dla nich jest to fakt, wynikający z ich wyboru. Nie zauważasz ich?

– Masz rację. Faktycznie, miliony ludzi tak się określają, ale – wiesz – żyję dostatecznie długo, widziałem już miliony ludzi, całkiem realnych, którzy uważali się za „naród radziecki”. A gdy zabrakło ZSRR, ci ludzie gdzieś znikli. I dzisiaj nikt tak się na poważnie nie określa.

„Ludzie radzieccy” istnieli, bo istniał Związek Radziecki. „Ukraińcy” istnieją wyłącznie dlatego, że istnieje państwo „Ukraina”, będące spadkobiercą utworzonej przez bolszewików, całkowicie sztucznej formuły quasi-państwowej, czyli Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Wierz mi, gotów jestem się założyć: gdy nie będzie „Ukrainy”, nie będzie też żadnych „Ukraińców”.

I twierdzę tak jako człowiek, w którego radzieckim paszporcie w rubryce narodowość widniało słowo „ukraińska”. Jeśli miałeś na nazwisko Zacharczenko, wpisywali ci narodowość ukraińską, a jeśli Turczynow czy Klimkin – rosyjską.

Ale jeśli zapytasz mnie, noszącego nazwisko Czalenko, czy jestem Ukraińcem, odpowiem ci, że nie, jestem Rosjaninem. Bo moja kultura, język ojczysty, świadomość są rosyjskie. I dlatego jestem Rosjaninem. W żadnym z rosyjskich miast – Moskwie, Petersburgu, Jekatierinburgu, Krasnojarsku czy innych – nikomu nie przyjdzie nawet do głowy, by nie uznawać mnie za Rosjanina.

Jeżeli sam nie powiem, że urodziłem się w Doniecku, a potem przez 30 lat mieszkałem w Kijowie, to nikt – rozmawiając ze mną – nie domyśli się, że jestem z „Ukrainy”. Mamy jeden i ten sam kod kulturowy. Tak samo byłoby ze mną w miastach białoruskich. Dlaczego? Dlatego, że w Doniecku, w Kijowie, w Moskwie, Krasnojarsku i w Mińsku żyje dziś jeden naród – rosyjski.

Posłużę się polskim przykładem. Największy polski poeta, Adam Mickiewicz, pochodził z Litwy. Posługując się współczesnymi podziałami, z Białorusi. Jego odlegli przodkowie, podobnie jak moi, byli prawosławnymi z dawnej Rusi. Nazwisko miał białoruskie. Oznacza to, że ktoś z jego przodków uległ spolonizowaniu i przeszedł na katolicyzm. Mickiewicz przez całe życie nie był ani razu we właściwej Polsce – w Warszawie, czy w Krakowie. Powiedz, czy to Polak, czy Białorusin? Oczywiście, że Polak. Stuprocentowy Polak. Na tej samej zasadzie ja oraz miliony mieszkańców Doniecka, Charkowa, Odessy i Kijowa jesteśmy Rosjanami, a nie „Ukraińcami”.

– Mickiewicza uznają za „swojego” także inne narody, ale wróćmy na Ukrainę. Czyli Twoja rodzina też była ukraińska w takim sensie, jak powiedziałeś?

– Narodowość „ukraińska” wpisana była w radzieckich paszportach mojego ojca, matki, obu dziadków i obu babć; wszyscy oni urodzili się i mieszkali na terenie obecnego obwodu dniepropietrowskiego Ukrainy. Ojciec pochodził z Krzywego Rogu, a mama urodziła się podczas II wojny światowej we wsi Mieżewoje. Przed jej narodzinami przyjechała tam z Ukrainy Zachodniej moja babcia, nauczycielka matematyki. W 1939 roku komuniści wysłali ją uczyć dzieci w szkole na Wołyniu, na którym w 1943 roku banderowcy dokonali rzezi na Polakach. Mój dziadek, jej mąż, w 1943 roku poszedł na front.

W rzeczywistości członkowie mojej rodziny nie byli żadnymi „Ukraińcami”. Na co dzień rozmawialiśmy wyłącznie po rosyjsku. Po rosyjsku mówili wszyscy nasi sąsiedzi i znajomi z pracy moich rodziców. Nasza biblioteka domowa też składała się z książek w języku rosyjskim.

Owszem, wszyscy moi bliscy, podobnie jak i ja w dzieciństwie, uważali, że jesteśmy „Ukraińcami”, bo tak mieliśmy napisane w paszportach, a poza tym w szkole i w ogóle w otoczeniu będący wówczas u władzy komuniści narzucali, podkreślam – narzucali, nam etnonimy „Ukrainiec” i „Ukrainka”. Bolszewicy zaczęli to, nawiasem mówiąc, robić jeszcze w latach 1920…

– Czyli, jak pisał w swoim artykule z 2021 roku rosyjski prezydent, to bolszewicy stworzyli Ukrainę?

– Do czasu dojścia bolszewików do władzy i proklamowania Ukraińskiej SRR nikt z mieszkańców tych terenów nawet nie podejrzewał, że jest „Ukraińcem”. A jeśli ktoś by powiedział hetmanowi Iwanowi Mazepie, którego w Rosji uważa się za zdrajcę, bo przeszedł w czasie wojny północnej na stronę Szwedów, że jest „Ukraińcem”, nie zrozumiałby on, o co chodzi.

Bogdan Chmielnicki, gdy wzniecał powstanie przeciwko polskim magnatom, nawet nie podejrzewał, że „walczy o wolność narodu ukraińskiego” i o „zjednoczenie Ukrainy z Rosją”. Ani on, ani Kozacy zaporoscy, ani inni prawosławni mieszkający w XVII wieku po obu stronach Dniepru nie wiedzieli, że są „Ukraińcami”.

Poeta Taras Szewczenko, którego pomnik stoi w centrum Warszawy, stosował nazwę „Ukraina”, ale nie uznawał siebie za żadnego „Ukraińca” i nie słyszał nic o takim etnonimie. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to poproś go, żeby pokazał Ci dowolny fragment jakiegokolwiek dzieła, listu czy dziennika Szewczenki, gdzie byłaby mowa o „Ukraińcach” albo o tym, że on uważa się za „Ukraińca”.

W jego czasach i aż do rewolucji 1917 roku tych, których dziś określa się mianem „Ukraińców” nazywali „Rusinami”, „Małorusami”, „Rosjanami”, „prawosławnymi” lub „tutejszymi” (czyli miejscowymi), ale nigdy nie „Ukraińcami”.

– To co oznaczało w przeszłości to słowo?

– „Ukrainiec” to był początkowo termin polityczny, który oznaczał zaangażowanego politycznie poddanego Imperium Rosyjskiego, mieszkającego po obu brzegach Dniepru, który ze względów ideologicznych nie chciał być uznawany za Rosjanina ani Małorusa. „Ukraińcy” odrzucali fakt, że Szewczenko i Aleksandr Puszkin należeli do jednego, rosyjskiego narodu. Dla nich Ukraińcy i Rosjanie to były dwa różne narody.

Na przełomie XIX i XX wieku „Ukraińcami” byli przedstawiciele politycznego i kulturalnego „ruchu ukrainofilskiego”, który powstał na brzegach Dniepru, lecz wymyślono je w sensie politycznym i ideologicznym w Austro-Węgrzech, czyli w państwie wrogim Imperium Rosyjskiemu. To tam wyemigrowali z Rosji ukrainofile. Otrzymali one materialne wsparcie od władz austro-węgierskich, które uważały, że oderwanie „Ukrainy” od Rosji osłabi Moskwę.

Masowe użycie etnonimu „Ukrainiec” rozpoczęło się jednak dopiero w latach 1920., kiedy bolszewicy, będący wówczas radykalnymi rusofobami, zaczęli prowadzić na terenie stworzonej przez siebie USRR politykę ukrainizacji, czy – jak ją wówczas określali – korienizacji. Mieszkańcy miast, rosyjskich językowo i kulturowo, sprzeciwiali się tym działaniom.

Odmawiali udziału w ukrainizacji. Jest nawet taka sztuka ukraińskiego, radzieckiego dramatopisarza, Mykoły Kulisza, Mina Mazajło z 1929 roku. Dzieciństwo spędził on w Charkowie, stolicy ówczesnej Ukraińskiej SRR. Jedna z bohaterek dramatu, po tym jak zobaczyła na dworcu informację po ukraińsku, której nie zrozumiała, mówi z przerażeniem „już lepiej, żeby mnie zgwałcili, niż ukrainizowali”. Te słowa stanowią zwięzłe podsumowanie, konstatację, że ukraińskość na terenie ówczesnej republiki radzieckiej była czymś sztucznym, narzuconym z zewnątrz, a nie rodzimym.

Posłużę się analogią zrozumiałą dla Polaków, by pokazać kim byli bolszewicy w latach 1920. i dlaczego byli rusofobami. W sensie politycznym i ideologicznym w większości przypadków byli oni narodowościowo podobni do polskich powojennych komunistów z czasów stalinizmu i Bolesława Bieruta, których potem od władzy odsunął Władysław Gomułka.

W pewnym sensie odpowiednikiem Gomułki, z punktu widzenia „kwestii ukraińskiej”, był narodowy komunista Josif Stalin, bez wątpienia kat i dyktator, który określił się kiedyś mianem „człowieka kultury rosyjskiej”. Choć to on sam, pod kierownictwem Władimira Lenina, rozpoczął totalną ukrainizację, to również on z nią zerwał. A dokładniej, nadał jej spokojniejszy bieg. Zezwolił na ponowne otwarcie rosyjskich szkół i gazet. Stalin widział w „politycznych Ukraińcach” zagrożenie dla ZSRR jako jednolitego obszaru oraz dla ideologii komunistycznej. Mimo wszystko jednak, nie wyeliminowano z obiegu narzuconego przez bolszewików etnonimu „Ukraińcy”.

Przetrwał on cały okres istnienia ZSRR, przyzwyczaili się do niego podświadomie wszyscy obywatele radzieccy, a także mieszkańcy państw Układu Warszawskiego. I teraz byli obywatele Związku Radzieckiego i Polacy wiedzą, że istnieje „Ukraina” i „Ukraińcy”.

Bez ZSRR i radzieckich komunistów żadnej „Ukrainy” i „Ukraińców” by nie było. Ukraińskość byłaby marginalnym zjawiskiem polityczno-ideologicznym, jak na przykład Kazakia, separatystyczny ruch, który pojawił się wśród białej emigracji pochodzącej z Wojska Dońskiego, w latach 1920. Jeśli bolszewicy poparliby wówczas ten projekt, to stolicą takiej sztucznej Kazakii byłby dziś Rostów nad Donem, albo Nowoczerkask, na tej samej zasadzie, na której Kijów został stolicą „Ukrainy”.

– No dobrze, ale wspomniałeś też o Południowych Rosjanach. Co z nimi?

– Jeśli zapytałbyś człowieka uznającego się za „Ukraińca”, czym Rosjanie różnią się od tych Ukraińców, zwrócisz pewnie uwagę, że zacznie on od opisu typu kulturowego, który istniał w XVII i XVIII wieku. Obecnie taki rodzaj „Ukraińca” nie występuje już ani na Ukrainie Środkowej (w Małorosji), ani na Ukrainie Południowo-Zachodniej (w Noworosji). Może w pewnym stopniu przypominać mieszkańca Galicji, ale na tamtych obszarach go nie spotkasz. Wszyscy żyjący tam „Ukraińcy” zostali totalnie i nieodwracalnie zrusyfikowani. Wołodymyr Zełenski należy do tego samego typu kulturowego, co Władimir Putin – do rosyjskiego. Należy też do niego i Petro Poroszenko, i Wiktor Janukowycz. Także Aleksandr Łukaszenko. To wszystko jest jeden naród. Ojczystym językiem większości przywódców ukraińskich ugrupowań nacjonalistycznych – na przykład, twórcy „Azowa”, Andrija Bileckiego; założyciela batalionu „Donbas”, Siemiona Siemienczenki; lidera UNA-UNSO, Dmitrija Korczyńskiego i innych – jest rosyjski. Gdy spacerujesz po ulicach Kijowa, Charkowa, Dniepropietrowska, Odessy i innych miast w centrum i na południowym wschodzie kraju, czujesz pewien dysonans: wszystkie napisy są po ukraińsku, a ludzie rozmawiają po rosyjsku.

Za czasów cara Nikołaja I do obiegu wszedł termin „Rosjanin”. Obejmował on nie tylko, jak dziś, słowiańskich obywateli Federacji Rosyjskiej, lecz Małorusów (wyrażając się współcześnie – Ukraińców), Wielkorusów (dziś znanych jako Rosjanie) i Białorusinów.

Ale tu pojawia się problem: za czasów Nikołaja I większość populacji Imperium Rosyjskiego stanowiła ludność wiejska. I większość Małorusów to też byli rolnicy. Nie mówili oni po „ukraińsku”, który był sztucznym językiem, lecz posługiwali się gwarą wiejską, którą do dziś znamy jako surżyk. To mieszanka lokalnych dialektów z językiem polskim i rosyjskim.

Sytuacja kardynalnie zmieniła się w XX wieku. Wielkie masy wiejskie popłynęły do miast, gdzie – najpierw za pośrednictwem szkoły, a później też innych instytucji kulturalnych i państwowych – zaczęły się rusyfikować. Dlatego obecnie przeważająca większość obywateli ukraińskich, poza mieszkańcami Ukrainy Zachodniej, to w sensie kulturowym Rosjanie.

I dlatego obywateli Ukrainy mieszkających w Małorosji i Noworosji nie można nazywać „Ukraińcami”. Właściwiej będzie określić ich mianem Rosjan. Ale żeby podkreślić, że chodzi o Rosjan z Ukrainy, zaproponowałem, by nazywać ich Południowymi Rosjanami, czyli Rosjanami z Południa. Obywatele Federacji Rosyjskiej to zaś Rosjanie z Północy.

– Ale czy kulturą dominującą będzie w takim układzie kultura Wielkorusów?

– Nie. Trzeba rozróżniać Wielkorusów od Rosjan. Rosjanie to, jak już mówiłem, nosiciele kultury rosyjskiej. Powstała ona w kręgach znajdującej się pod wpływem francuskim arystokracji wielkoruskiej i małoruskiej oraz bałtyckich Niemców w XVIII i XIX wieku, pod wpływem reform Piotra I. Rosyjską kulturę stworzyli rosyjscy arystokraci. To kultura wybitnie miejska. W ciągu drugiej połowy XIX wieku, a szczególnie w XX wieku, jak już mówiłem, rozpowszechniła się ona wśród wszystkich warstw ludności, w tym mieszkańców wsi, którzy zaczęli przeprowadzać się do miast. To wtedy Rosjanami stali się nie tylko Małorusi, ale i Wielkorusi, których większość również była wcześniej ludnością wiejską.

Dlatego Południowi Rosjanie i Wielkorusi to dziś jeden naród. Różnimy się jedynie akcentem i temperamentem. Uogólniając, Południowi Rosjanie są cholerykami, a Wielkorusi – flegmatykami. Ci pierwsi są bardzo emocjonalni, aktywni, dynamiczni, energiczni i praktyczni. A Wielkorusi to typ spokojniejszy, mniej pospieszny, serdeczny i liryczny. Poza tym, Rosjanie Południowi bywają bardzo twardzi, a nawet okrutni, co rzadko spotyka się wśród Wielkorusów. Pamiętasz, jak ukraińscy żołnierze męczyli rosyjskich jeńców, przestrzeliwując im nogi? To właśnie takie południoworosyjskie okrucieństwo. Wielkorusi nigdy by czegoś takiego nie zrobili. Okrucieństwo jest dla większości z nich czymś obcym.

Nawiasem mówiąc, w Polsce Wielkorusów uznaje się za imperialistów i ekspansjonistów. To nieprawda. Wielkorus jest z natury mało ekspansywny, w odróżnieniu od człowieka południoworosyjskiego. Wśród ekspansjonistów dominowało państwo i Kozacy, a nie cisi i spokojni wielkoruscy wieśniacy.

Południowych Rosjan można dziś w zasadzie podzielić na dwie duże grupy: południoworosyjskich unionistów, którzy uważają, że trzeba zjednoczyć się w jednym państwie z Wielkorusami i Białorusinami; oraz południoworosyjskich separatystów, którzy uznają się za „Ukraińców”, zachowując przy tym więzi z kulturą rosyjską i nie przechodząc na łono „kultury ukraińskiej”, która jest im obca. Nie mówią o tym głośno. Na zewnątrz akceptują kulturę ukraińską, która w rzeczywistości jest kulturą zachodnioukraińską. Na przykład, kult Stepana Bandery jest kultem zachodnioukraińskim. „Ukraińska mowa” w jej współczesnym wydaniu stworzona została przez Galicjan, którzy wyemigrowali do USRR.

Powinniście w Polsce zdawać sobie sprawę, że istotą obecnej wojny na Ukrainie jest ponowne zjednoczenie w jednym państwie całego narodu rosyjskiego, a nie jakaś zachcianka „imperialisty” Putina. Nawet jeśli Putin wstrzymałby tą wojnę, czego, oczywiście, nie zrobi, to i tak ona prędzej czy później znów wybuchnie i nie skończy się dopóki, dopóty Małorosja i Noworosja nie wejdą w skład Federacji Rosyjskiej. Bo tego chce podzielony naród rosyjski.

– I to mówisz Ty, właściciel dowodu osobistego, w którym Twoją narodowość określano jako ukraińską. Dziękuję za rozmowę.


rozmawiał Mateusz Piskorski





Aleksandr Czalenko (ur. 1968 r. w Doniecku) – filozof (absolwent Kijowskiego Uniwersytetu Państwowego), w latach 1990. działacz Liberalnej Partii Ukrainy, opowiadającej się za ustrojem federalnym; w latach 2000-2014 dziennikarz i publicysta czołowych mediów ukraińskich w Kijowie. Po przewrocie w 2014 r. wyemigrował do Rosji, uzyskał obywatelstwo rosyjskie. Poszukiwany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. Swoje poglądy sam określa następująco: „rosyjski nacjonalista liberalno-demokratyczny, agnostyk, rodzimowierca, negacjonista ukraińskości, zwolennik idei południoworosyjskiej, stronnik Rosyjskiej Irredenty, zapadnik, rosyjski Europejczyk, zwolennik Europy od Lizbony do Władywostoku, antykomunista, antystalinista, przeciwnik eurazjatyzmu i Związku Radzieckiego”.



https://myslpolska.info/2022/08/16/czalenko-rosjanie-poludniowi-nie-ukraincy/






poniedziałek, 5 września 2022

Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych

 

Z cyklu:


A nie mówiłem? (9)


W nawiązaniu do tematu "opętań" i "nawiedzeń"

 

"Widzę nadchodzący dzień, w którym naukowiec będzie w stanie kontrolować to, co dana osoba widzi w swoim umyśle, poprzez wysyłanie odpowiednich fal do właściwego miejsca w jej mózgu."


przedruk



Znika artykuł zatytułowany «Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych» – Co kombinuje Schwab?

Kilka dni temu WEF [Światowe Forum Ekonomiczne] usunął ze swej strony internetowej artykuł z roku 2018, zatytułowany Mind Control using sound waves” – «Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych»: https://www.weforum.org/agenda/2018/11/mind-control-ultrasound-neuroscience


Dlaczego usunięto ten artykuł?

Czy zamierzają korzystać z omawianej techniki? – Czy już z niej korzystają?

Czy chcą ukryć swoje kolejne kroki w kontrolowaniu mas?

Czy usunęli go z tego samego powodu, dla którego usunęli artykuł «Nie będziesz posiadał niczego»? https://web.archive.org/web/20161125135500/https://www.weforum.org/agenda/2016/11/shopping-i-can-t-really-remember-what-that-is/ – Bo inaczej ludzie zorientowaliby się, kto stoi za tym wszystkim….

Usunięty artykuł WEF dostępny jest pod linkiem: https://web.archive.org/web/20181211093235/https://www.weforum.org/agenda/2018/11/mind-control-ultrasound-neuroscience/

Oto on:

 

«Kontrola umysłu za pomocą fal dźwiękowych? – Pytamy naukowca, jak to działa»


Obecnie wydaje się, że nieinwazyjna neuromodulacja, czyli zmiana aktywności mózgu bez użycia chirurgii, może zapoczątkować nową erę w opiece zdrowotnej. Przełomowe osiągnięcia mogą obejmować lepsze zarządzanie chorobą Parkinsona i Alzheimera, zmniejszenie bólu przy migrenach, a nawet odwrócenie zaburzeń poznawczych spowodowanych urazem mózgu.

Ale co się stanie, jeśli ta technika zmiany naszych fal mózgowych wymknie się spod kontroli i wpadnie w niepowołane ręce? Wyobraźmy sobie dyktatorski reżim, który ma dostęp do sztuczek i narzędzi pozwalających zmienić sposób myślenia i zachowania swoich obywateli.

Tak wygląda pole bitwy etycznej, na którym znalazł się Antoine Jerusalem (na zdjęciu poniżej), profesor nauk inżynieryjnych na Uniwersytecie Oksfordzkim, badający potencjał technologii ultradźwiękowej w walce z chorobami i zaburzeniami neurologicznymi.


https://web.archive.org/web/20181128085745/https://www.weforum.org/events/annual-meeting-of-the-global-future-councils

 


Kontrolowanie mózgu za pomocą fal dźwiękowych: jak to działa?

Cóż, przechodząc od razu do nauki, zasada nieinwazyjnej neuromodulacji polega na skupieniu fal ultradźwiękowych w danym regionie mózgu, tak aby wszystkie zebrały się w małym punkcie. Następnie, mając nadzieję, że przy odpowiednim zestawie parametrów, może to zmienić aktywność neuronów.

Jeśli chcesz pozbyć się neuronów, które oszalały, na przykład w epilepsji, to możesz chcieć podkręcić energię, aby je zabić. Ale jeśli chcesz selektywnie promować lub blokować aktywność neuronów, musisz dokładnie dostroić fale ultradźwiękowe.

Innymi słowy, istnieje różnica pomiędzy stymulacją ultradźwiękową używaną do usuwania tkanek, a neuromodulacją ultradźwiękową, której celem jest kontrolowanie aktywności neuronów bez uszkadzania tkanek.

Neuromodulacja ultradźwiękowa to coś, co zdecydowanie działa, ale czego wciąż nie rozumiemy.


Jakie dobro społeczne może z tego wyniknąć?

Obecnie mówi się o chorobie Alzheimera i Parkinsona, a także o urazach mózgu. Ale naukowcy przyglądają się również rdzeniowi kręgowemu i obwodowym układom nerwowym. Jeśli chodzi o mnie, to skoro mózg jest de facto centrum decyzyjnym dla tak wielu procesów, to każdy z nich może być przedmiotem badań.


Czy jest to bezpieczne?

Przy próbie “kontrolowania” aktywności neuronów poprzez dostarczanie drobnych drgań mechanicznych do rejonu mózgu, ważne jest, aby ostrość ultradźwięków, częstotliwość i amplituda były odpowiednio dostrojone, w przeciwnym razie mózg może zostać potencjalnie uszkodzony. Chodzi o to, że nadal nie wiemy, jak to wszystko dostroić; a gdybym miał trochę przesadzić, mógłbym powiedzieć, że nasze obecne podejście nie jest tak dalekie od bawienia się ustawieniami w radiu, aż usłyszymy właściwą stację.

Jedną z wielu trudności jest uzyskanie pewności, że rzeczywiście kontrolujemy neurony za pomocą tych fal dźwiękowych, w przeciwieństwie do ich uszkadzania. Prawda jest taka, że wciąż nie wiemy, jak ten proces działa. A jeśli nie wiesz, jak działa, nie wiesz, ile to jest “za dużo”.


Jakie są największe wyzwania etyczne?

Potencjał tej techniki jest ogromny – rozumiem przez to samą liczbę zastosowań, a także etyczne wykorzystanie.

Z perspektywy biologicznej jest ona podobna do narkotyków. Może cię wyleczyć, może cię uzależnić i może cię zabić. Wszystko polega na tym, by pozostać w ramach danego zestawu reguł. Z perspektywy etycznej świat zmienia się tak szybko, że trudno ocenić, co będzie dopuszczalne jutro, co nie jest dziś.

Jestem też przekonany, że natura ludzka jest taka, że jeśli coś można zrobić, to zostanie to zrobione. Pytanie tylko przez kogo. Wolałbym, żeby “taniec” prowadziło uczciwe społeczeństwo, a nie jakieś zbójeckie państwo bez szacunku dla życia ludzi i zwierząt. Jeśli chcemy prowadzić ten “taniec” za 10 lat, musimy zacząć badania już dziś.


Jak bardzo dystopijne może się to stać?

Widzę nadchodzący dzień, w którym naukowiec będzie w stanie kontrolować to, co dana osoba widzi w swoim umyśle, poprzez wysyłanie odpowiednich fal do właściwego miejsca w jej mózgu. Zgaduję, że większość sprzeciwów będzie podobna do tych, które słyszymy dziś o przekazach podprogowych w reklamach, tylko znacznie bardziej gwałtowna.

Technologia ta nie jest pozbawiona ryzyka niewłaściwego wykorzystania. Może to być rewolucyjna technologia opieki zdrowotnej dla chorych lub doskonałe narzędzie kontroli, za pomocą którego bezwzględni kontrolują słabych. Tym razem jednak, kontrola byłaby dosłowna.


Co możemy zrobić, aby zabezpieczyć jej potencjał?

Nie zamierzam twierdzić, że naukowcy są wszyscy mądrzy i znają się na tym, co należy, a czego nie należy robić. Niektórzy z nas posuną się tak daleko, jak to tylko możliwe. Ale taka jest natura ludzka, a nie tylko naukowców.

Tak czy inaczej, naszym zadaniem jest znaleźć coś, co jest korzystne dla ludzkości. A jeśli znajdziesz sposób, by uczynić kogoś lepszym, to najprawdopodobniej wiesz też, jak zrobić coś przeciwnego. Celem jest upewnienie się, że regulacja zapobiega temu drugiemu, nie utrudniając jednocześnie tego pierwszego. Uważam, że taka jest rola regulatorów. I myślę, że Unia Europejska, w której pracuję, jest w tym całkiem dobra.

Inną rolą polityków powinno być zapewnienie platformy komunikacyjnej, która wyjaśni długą wizję danego obszaru badań. I może się okazać, że jest za wcześnie, albo nie jest to dobry pomysł, a ostateczną decyzją może być równie dobrze jego wstrzymanie. Ale w dłuższej perspektywie społeczeństwo powinno mieć wyjaśnione potencjalne korzyści z nowej technologii w prostych słowach, co jest czymś, w czym naukowcy niekoniecznie są dobrzy.

Politycy powinni pamiętać, że jeśli my tego nie zrobimy, to ktoś gdzieś i tak to zrobi… prawdopodobnie bez żadnych uregulowań.


Na podstawie: https://strangesounds.org/2022/06/are-they-planning-on-using-it-wef-removes-article-about-mind-control-using-sound-waves.html

 

Za: Uczta Baltazara - (4 settembre 2022) | https://babylonianempire.wordpress.com/2022/09/04/znika-artykul-zatytulowany-kontrola-umyslu-za-pomoca-fal-dzwiekowych-co-kombinuje-schwab/