Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

środa, 7 kwietnia 2021

Wilno, a Litwa niemiecka.

 

Koniec historii Litwy Środkowej




6 kwietnia 1922 r. Sejm Ustawodawczy RP przyjął ustawę „O objęciu władzy państwowej nad Ziemią Wileńską”. – Była to całkowita ostateczność dla rozstrzygnięcie przynależności Wileńszczyzny. Na pewno było to też przypieczętowanie porażki idei federacyjnej Józefa Piłsudskiego – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Waldemar Szełkowski, historyk i prezes Klubu Rekonstrukcji Historycznej „Garnizon Nowa Wilejka”.

Litwa Środkowa, formalnie niezależne państewko ze stolicą w Wilnie, powstała 12 października 1920 r. po zaaranżowanym przez Józefa Piłsudskiego tzw. buncie Żeligowskiego. 1 Dywizja Litewsko-Białoruska pod dowództwem generała Lucjana Żeligowskiego, złożona z Polaków pochodzących z Wileńszczyzny, „zbuntowała się” i zajęła te tereny 9 października 1920 r.

– Bunt Żeligowskiego nie był tylko zajęciem Wileńszczyzny, ale również ostatnią próbą powołania polsko-litewskiej federacji, tym razem posługując się metodą faktów dokonanych. Stało się jednak zupełnie odwrotnie – użycie siły zbrojnej jeszcze bardziej pogłębiło polsko-litewski konflikt. Żeligiada osiągnęła co prawda cele militarne, ale na pewno nie cele polityczne, jakie zakładała. Powstało na jakiś czas quasi-państewko, którego nazwa wskazywała, że aspiracje twórców tej idei były znacznie większe – wyjaśnia Szełkowski.

Historyk podkreśla, że sam termin „Litwa Środkowa” nawiązywał właśnie do planów federalistycznych Józefa Piłsudskiego.


– Oprócz tej Środkowej miały być jeszcze inne Litwy. To państwo, wraz z Litwą Wschodnią, obejmującą tereny obecnej Białorusi i Litwą, którą w naszej terminologii przyjęliśmy nazywać Litwą Kowieńską, miało tworzyć pozostające w unii z Polską państwo litewskie. Nie mogło obejmować całości terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego, bo ziemie wschodnie były znacznie bardziej zrusyfikowane i opanowane przez bolszewików, ale na pewno aspiracje Piłsudskiego sięgały dalej niż granica II RP czy międzywojennej Litwy – zauważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.

Dlaczego idea odnowienia w nowej formie polsko-litewskiej unii nie mogła zostać zrealizowana?


– Musimy uwzględnić wiele czynników. Niewątpliwie jednym z najbardziej znaczących był nacjonalizm, który po każdej ze stron, polskiej i litewskiej, był bardzo widoczny. Druga połowa XIX i początek XX w. to okres, gdy budowano państwa narodowe, które dążyły do przyłączenia terenów, zamieszkałą przez ludność danej narodowości. Tak postępowały np. Niemcy czy Włochy, w przypadku Polski i Litwy te procesy przebiegały nieco inaczej, ze względu na zabory. W momencie odradzania się państwowości Litwini jednoznacznie postawili na państwo narodowe, w przypadku Polaków – nie było to tak oczywiste, ale również dominowała podobna tendencja. Istniały głosy, jak choćby Piłsudskiego, które mówiły o federacji wielonarodowej, wyniki wyborów pokazywały, że nie były to powszechne poglądy – podkreśla specjalista.

Dla Litwy strata Wilna była dotkliwie odczuwalną klęską, z którą państwo nigdy się nie pogodziło

Szełkowski zaznacza, że dobre polsko-litewskie relacje nie były także w interesie sąsiadów Polski i Litwy.

– Konflikt polsko-litewski ideowo rozpoczął się jeszcze w carskiej Rosji, a potem stale się pogłębiał – od konfliktu dyplomatycznego aż po konflikt zbrojny. Dobrze pamiętać, że choć był to konflikt dwustronny, w jego pogłębieniu były zainteresowane również państwa trzecie. 



Taryba litewska przez długi czas pozostawała pod wpływami niemieckimi i początkowo odrodzona Litwa miała pozostać pod wpływem niemieckim.

Ewentualną polsko-litewską federacją nie była zainteresowana także Rosja, również bolszewicka, której zależało na rozdrobnieniu w regionie. 

W 1920 r. bolszewicy, zachęcając do opowiedzenia się przeciw Polsce, proponowali Litwie bardzo daleko posuniętą granicę. Traktat litewsko-sowiecki z 12 lipca przewidywał bardzo duże terytorium.

 Oczywiście, w planach bolszewików całe te tereny miały być wchłonięte przez Związek Sowiecki – mówi Szełkowski.


[mówimy bolszewicy, a tak naprawdę chodzi znowu o Niemcy i agenta niemieckiego - Lenina - na czele podbitej Rosji -  MS]


Oczywiście – teoretycznie niezależne państewko nie miało szans na faktyczną niezależność. W obliczu niepowodzenia dążeń federacyjnych Litwę Środkową czekało przyłączenie do Polski. Wybory do Sejmu Litwy Środkowej odbyły się dnia 8 stycznia 1922 r. Sejm zebrał się 1 lutego 1922 r., a zakończył swe obrady w marcu tego samego roku. 20 lutego, na swoim 10. Posiedzeniu, przyjął uchwałę w przedmiocie przynależności państwowej Ziemi Wileńskiej. Za wnioskiem o przyłączenie Ziemi Wileńskiej do Polski głosowało 96 posłów, 6 wstrzymało się od głosu. 6 kwietnia Sejm Ustawodawczy RP przyjął ustawę „O objęciu władzy państwowej nad Ziemią Wileńską” w kształcie proponowanym przez Sejm Wileński. I tak zakończyła się krótka historia Litwy Środkowej.  

Przyłączenie Wileńszczyzny do Polski zaowocowało głębokim polsko-litewskim konfliktem, którego echa odczuwalne są także dzisiaj. Wilno, choć polskie, straciło statut stolicy, co niewątpliwie zamknęło przed nim wiele możliwości rozwoju.

– W odniesieniu do Wileńszczyzny udało się zrealizować jedynie plan minimum. Polityka faktów dokonanych nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Nie mam wątpliwości, że to jednak właśnie ten okres zadecydował o tak silnej polskiej tożsamości narodowej, jaką obecnie mamy na Wileńszczyźnie czy w zachodniej Białorusi – zauważa Szełkowski. – Do Polski przyłączono tereny, gdzie na początku XX w. bardzo dotkliwie odczuwana była rusyfikacja. Najpierw ze względu na dostępność szkolnictwa w języku rosyjskim, ale również ze względów na gospodarkę. W latach 20. kraj był wyniszczony wojnami, więc przeciętny chłop czy mieszczanin na tych terenach wspominał carską Rosję jako państwo potężne, które dawało duże możliwości. Nie było też wielkich, polskich tradycji kulturalnych, one dopiero się rodziły. Niewątpliwie wielką rolę odegrał Uniwersytet Stefana Batorego. Z litewskiego punktu widzenia była to oczywiście instytucja polonizująca te tereny, ale nie ma wątpliwości, że był to jeden z najmocniejszych ośrodków naukowych regionu – podkreśla rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.

Dla Litwy strata Wilna była dotkliwie odczuwalną klęską, z którą państwo nigdy się nie pogodziło. Niewątpliwie, na przyłączeniu Wilna do Polski skorzystało jednak Kowno, które wybrano czasowo na stolicę Litwy. Otrzymało historyczną szansę na rozwój i trzeba przyznać, że ta szansa została wykorzystana. Kowno stało się nie tylko centrum politycznym, ale również bardzo rozwinęło się pod względem gospodarczym i komunikacyjnym. Zyskało również uniwersytet. To były zupełnie nowe perspektywy, dostępne w tych warunkach jedynie stolicy.



Polecam uwadze:


Estonia (podobnie jak jej południowy sąsiad – Łotwa) od wczesnego średniowiecza, aż do początków XX wieku, a więc przez wieleset lat, znajdowała się pod bardzo silnym wpływem kultury niemieckiej.
Było to spowodowane tym, że obecna Estonia i Łotwa to dawne Inflanty i inne krainy historyczne (np. Terra Mariana), które najdłużej w swej historii były podniemieckim panowaniem. Kultura niemiecka oddziaływała tam jednak znacznie dłużej niż tylkow czasie oficjalnego panowania Niemcówna tym terenie, ale również w czasie panowania szwedzkiego,polskiego czy też rosyjskiego wyższą klasę społeczeństwa stanowili tam wciąż Niemcy,obejmowali oni też często najważniejsze urzędy w administracji, a miasta w tych krajach wciąż miały niemiecki charakter.

Warto tu przytoczyć słowa jednego z polskich studentów, Bolesława Limanowskiego, który w swych Pamiętnikach (1835-1870 r.) opisuje, będące już pod rosyjskim panowaniem miasto Tartu w Estonii:Tartu miało charakter zupełnie niemieckiego miasta. Język niemiecki panował wszędzie: w urzędach, na katedrach uniwersyteckich, w sklepach, na ulicy. Właściwe miasto było z prawej strony Embachu. Miało ono piękny staroniemiecki wygląd, zwłaszcza główna ulica Ritterstrasse (Rycerska) przedstawiała się wspaniale. Lecz największą ozdobą było wzgórze piętrzące się nad miastem i porosłe bujnym lasem, tak zwane Domberg, od dawnej katedry katolickiej, w której ongiś kazał Piotr Skarga.”[5] Oczywiście kultura niemiecka silnie oddziaływała na, skupione głównie na wsiach, ludy fińskie, czyli przodków obecnych Estończyków oraz ludy bałtyckie –przodków obecnych Łotyszy. Kultura niemiecka wciąż obecna jest w wielu aspektach kulturowych dzisiejszych Estończyków i Łotyszy.

Niemal identyczny fragment przeczytamy pod hasłem: Łotwa.



 A tu najciekawszy fragment:

Kultura niemiecka oddziaływała tam jednak znacznie dłużej niż tylko w czasie oficjalnego panowania Niemców na tym terenie, ale również w czasie panowania szwedzkiego,polskiego czy też rosyjskiego ..”

Powinno być:

Kultura niemiecka oddziaływała tam jednak znacznie dłużej niż tylko w czasie panowania Niemców na tym terenie, ale również w czasie panowania szwedzkiego,polskiego czy też rosyjskiego ..”

A nie jest.

Dlaczego?








Autor wpisu dokładnie podkreśla, że było panowanie oficjalne – stąd wniosek, że było (lub jest nadal) również panowanie nieoficjalne.


całość tutaj:

https://maciejsynak.blogspot.com/2015/05/niemieckie-panowanie-na-otwie-litwie-i.html




https://maciejsynak.blogspot.com/2017/02/wilno-po-roku-1920.html

https://kurierwilenski.lt/2021/04/06/koniec-historii-litwy-srodkowej-czyli-ostateczna-kleska-idei-pilsudskiego/?fbclid=IwAR0boNnYmdBlznJucJ6Y1oKarxizHq9hnf_ab71cenjrwtgCSTD0o7FqUUo




Powojenne pomniki - z Polski - na Białorusi



Powojenne pomniki są - były? świadectwem historycznym.

Pewnie niektóre należało zdemontować, wielu zmienić opis, ale generalnie należało je pozostawić.


Nie pierwszy raz to mówię, że tzw. ustawa dekomunizacyjna i usuwanie tych pomników to cios w polską historię i dalszy element zdejmowania z Niemiec odium za II Wojnę Światową.

Zaczęło się od używania terminów jak "faszyści" czy "naziści" zamiast "Niemcy", a kończy na burzeniu materialnych dowodów wojennej i powojennej rzeczywistości w Polsce.



przedruk

tłumaczenie przeglądarki


07 KWIETNIA 2021 12:53

RAPORT: Jak odnosząca sukcesy bizneswoman z Brześcia przełamuje schematy i zachowuje pamięć o bohaterach wojennych



Kim jest patriota, a czym jest patriotyzm? Myślę, że to przede wszystkim ten, który tworzy i jednoczy. Brzeska biznesmenka i członkini Białoruskiego Związku Dziennikarzy Natalia Ilnicka, z własnej inicjatywy i odruchu serca, na własny koszt, realizuje wyjątkowy projekt zjednoczenia patriotycznego, nie podobny w Europie i poradzieckiej. przestrzeń - tworzy Aleję Pamięci z rozebranych pomników zwróconych z Europy żołnierzom Armii Czerwonej poległym na ziemiach polskich. Po II wojnie światowej pomniki te zostały wzniesione na własny koszt przez zwykłych mieszkańców polskich osad w podzięce żołnierzom Armii Czerwonej za uratowanie ich przed nazistami, a dziś Brześć ratuje te obeliski od zapomnienia i historycznej nieświadomości.

Autorski cykl materiałów członka zarządu Białoruskiego Związku Kobiet, dziennikarki BelTA Aliny Grishkevich, przygotowywanych we współpracy z Białoruskim Związkiem Dziennikarzy w Roku Jedności Narodowej, kontynuuje opowieść o Natalii Ilnickiej, członek związku, zastępca deputowanych Rady Miejskiej Brześcia, dyrektor generalny Laguna Sp. z oo, pod której marką w Brześciu funkcjonuje kompleks hotelowy, targ, drużyna piłkarska, kanał telewizyjny, a także liczne projekty charytatywne wspierające weteranów, afgańskich wojowników, osób niepełnosprawnych i rajdów samochodowych. Historię swojego życia tworzy z miłości do ziemi białoruskiej, jej historii, pamięci o bohaterstwie jej przodków.

Wyjątkowość osoby polega na jej działaniach

Dla Natalii Ilnickiej najważniejszą rzeczą w jej dzisiejszym życiu jest zachowanie pamięci o radzieckich bohaterach. W agromiasteczku Mukhavets, niedaleko Brześcia, gdzie każdy centymetr ziemi wchłonął krew obrońców Ojczyzny, tworzy skansen - Aleję Pamięci. Jej prywatny projekt skupia historię wszystkich krajów postsowieckich, w tym Rosji, których mieszkańcy znajdowali się w tych samych szeregach Armii Czerwonej.

Wyjątkowość tej kobiety polega na jej żarliwym patriotyzmie i działaniach, które oczywiście nie są dla wszystkich jasne. Zwłaszcza teraz, kiedy wielu stara się o brak jedności i próżne rozmowy, zniszczenie i oczernianie swojego kraju ...

Kiedy zaczęła tę historię od pomników i wszystko unosiło się na poziomie nowo powstałego pomysłu, niektórzy od razu próbowali ostudzić zapał Natalii - mówią, że się nie uda, jak mówią, śnienie nie jest szkodliwe. Jednak ani sceptycyzm, ani niedowierzanie nie ostudziły jej odruchu, a wręcz przeciwnie, skłaniały do ​​wytrwałości w dążeniu do celu. A mieszkańcy Brześcia wiedzą z pierwszej ręki, czym jest wytrwałość i determinacja Natalii Ilnickiej.

Urodziła się na Ukrainie, mieszkała na Litwie, gdzie jej mąż w okresie sowieckim służył jako spadochroniarz (wówczas służył w Afganistanie), obecnie Natalia Ilnicka pracuje na jej rodzinnej białoruskiej ziemi. Zapytana, kim jest, odpowiada jednoznacznie: jestem Białorusinką. Historia Białorusi i Rosji, Litwy i Ukrainy, a także innych krajów przestrzeni poradzieckiej jest wpleciona w jej losy jak kobiecy warkocz.

Ziemia brzeska, w której mieszkała od około 30 lat, stała się dla kobiety prawdziwie ojczysta, pomogła ujawnić się jako osoba, jako biznesmen, jako patriota, ucieleśniając swoim życiem te wartości duchowe, które zostały przekazane. do niej od partyzanta ojca, matki, dziadków.

Spotykamy się w Muchawcu, na Alei Pamięci, gdzie sama rozmowa o patriotyzmie rodzi się.

- Natalia Emelyanovna, czym jest dla ciebie patriotyzm?

- Patriotyzm to dla mnie pojęcie, którego nie da się wpisać w określone ramy, w tym w ramy określonego czasu. Dla mnie jest to bardzo głębokie, osobiste… Czy można powiedzieć, że patriotyzm to tylko miłość do swojej ziemi? Gdzie zaczyna się ta miłość? W którym momencie zaczynasz rozumieć i zdawać sobie sprawę z tego uczucia? Miłość moich rodziców do siebie nawzajem, ich stosunek do nas, do pracy, do innych ludzi - to wszystko ukształtowało mnie jako osobę. Być użytecznym dla ludzi, umieć pomagać, wspierać w trudnych chwilach. W końcu żyć nie tylko dla siebie, ale także dla mieszkańców swojego kraju. Poczuj się częścią tego. Może to jest dla mnie patriotyzm.

Patriotyzm nie jest pustym słowem dla Natalii Ilnickiej. Po utworzeniu ponad 700 nowych miejsc pracy zysk, który osiąga, przeznaczony jest nie tylko na rozwój biznesu, ale także na pomoc weteranom, a także żołnierzom internacjonalistycznym, wspominając afgańską przeszłość współmałżonka.

- Jakie wartości duchowe zaplanowały dla ciebie twoja mama i babcia?

- Dorastałem jak wszystkie dzieci tamtych czasów. I wierzcie mi, nasi tubylcy nie nauczyli nas niczego złego. Pracuj uczciwie, broń słabych, nigdy nie krzywdź ludzi. Krótko mówiąc, być dobrym człowiekiem.

- Czy to łatwe dla kobiety w biznesie?

- W biznesie wcale nie jest łatwo ... Kiedy jest łatwo, to nie jest biznes, tylko hobby - chcę to robić, nie chcę. Jego biznes zawsze zobowiązuje. Bierzesz odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale także za ludzi, którzy ci uwierzyli. I nie zawsze jest to łatwe do noszenia. Czy uważam, że moja firma jest ważna dla lokalnych mieszkańców? Lepiej jest zadać to pytanie naszym klientom, ale jeśli od ponad 20 lat na naszym rynku zawsze są ludzie, którzy chcą kupić produkt, to jest popyt. Poszukiwane są również usługi naszego hotelu.

Natalia Ilnitskaya wzięła pod swoje skrzydła kanał telewizyjny „Laguna TV”, który stał się popularny wśród mieszkańców Brześcia i pozycjonowany jako kanał miejski, w którym wiele uwagi poświęca się nie tylko działaniom jej firmy, innym przedsiębiorcom, ale także do pracy władz lokalnych, interesów i problemów mieszkańców.

Ma własne zdanie na temat tego, kto jest komu winien: państwo ludziom czy ludzie państwu. Kobieta biznesu jest przekonana, że ​​każdy powinien tworzyć i zmieniać sferę, w której jest kompetentny, aby życie ludzi stało się lepsze.

Aleja pamięci jako główne dzieło życia

Teraz Natalia Ilnitskaya rozważa zachowanie pamięci o tysiącach radzieckich żołnierzy i oficerów, którzy poświęcili życie za wyzwolenie od niemieckich faszystowskich najeźdźców krajów europejskich, aby zachować pamięć o tysiącach radzieckich żołnierzy i oficerów. Około cztery lata temu jednym pociągnięciem pióra z piedestału pamięci historycznej w niektórych krajach Europy, a zwłaszcza w Polsce, pomniki bohaterów wojny trafiały niemal na wysypiska śmieci.

- Natalia Emelyanovna, dlaczego w końcu to robisz, mogłabyś po prostu robić interesy?

- Mając jasne stanowisko obywatelskie, nie ma innego wyjścia. Jeśli mogę pomóc, jak mam na to zamknąć oczy i przejść obok, zwłaszcza jako deputowana Rady Miejskiej Brześcia, członkini Białoruskiego Związku Kobiet i członkini republikańskiego stowarzyszenia społecznego „Białaja Ruś”. Ponadto od wielu lat uważam za swój obowiązek działalność charytatywną. Jeśli to leży w mojej mocy, dlaczego nie? Nie możesz sobie wyobrazić, jaką radością jest zrozumienie, że dzięki Twojemu udziałowi została dla kogoś rozwiązana istotna kwestia. Corocznie organizujemy imprezy charytatywne i koncerty na rzecz rodzin wielodzietnych, dzieci niepełnosprawnych i weteranów.

Natalia Ilnitskaya mówi, że kiedyś oglądała telewizję i słyszała, że ​​w Polsce zaczęli burzyć pomniki z II wojny światowej i była tym po prostu przerażona. "Przypomniałem sobie, że mój ojciec, który był partyzantem, był ranny, z którym ciężko żył po wojnie. Przypomniałem sobie jego opowieści o nazistach, którzy jak zwierzęta niszczyli ludzi, szydzili, palili żywcem razem z wioskami. można o tym zapomnieć? ”Natalia Yemelyanovna zadaje retoryczne pytanie.„ Świadkowie wojny wyjeżdżają, są coraz mniejsze. Ważne, kto ich zastąpi. A pomniki, obeliski, dzieła literackie i artystyczne, nagrane relacje naocznych świadków są łącznik historii. Pomniki są dowodem ludzkiej pamięci ”.

- Jak myślisz, co podkreśliła ta polska historia?

- Tę historię należy szanować i nie wypaczać. Polegli bohaterowie nie mogą zostać zdrajcami z dnia na dzień.

W ciągu dwóch lat do Muchawca przeniosło się około 20 polskich pomników

Od tej telewizyjnej historii do dnia dzisiejszego minęły ponad trzy lata. Pomniki zaczęto przywozić do Brześcia dwa lata temu, a wcześniej był to żmudny, wytrwały proces uzgadniania i korespondencji.

Polska ustawa „o dekomunizacji” została przyjęta przez Sejm w październiku 2017 roku. I dosłownie po trzech tygodniach podpisane przez Natalię Ilnicką listy zostały przesłane do Instytutu Pamięci Narodowej i 11 województw z jedyną prośbą - o przekazanie zdemontowanych pomników żołnierzom Armii Czerwonej poległym na polskiej ziemi. terytorium na Białoruś. Dzięki Bogu, polskie władze nie wyraziły sprzeciwu.

Ale jeszcze wcześniej koordynowała swój pomysł z białoruskimi ministerstwami spraw zagranicznych i kultury, które oczywiście wspierały szlachetne dążenia i dziękowały Brześciu za chęć przyczynienia się do zachowania pamięci o bohaterstwie bohaterów wyzwolonych. Europa z faszyzmu. Inicjatywa spotkała się ze zrozumieniem władz brzeskich, kombatantów, Białoruskiego Związku Kobiet, który dobrze ją zna.

Prywatna inicjatywa z polecenia serca i duszy, wymagająca olbrzymich funduszy, już teraz przyciąga ogromne zainteresowanie zarówno w kraju, jak i za granicą.

Podobieństwo historii narodów, które przeżyły wojnę

Żołnierze radzieccy wyzwolili polskie miasta i wsie, uratowali polskich obywateli przed nazistowskim nazizmem, a wielu naszych rodaków pozostało na zawsze na polach krwawych bitew, poświęcając swoje życie i pozostawiając wieczny ból straty we własnych rodzinach. Minęło ponad 75 lat od zakończenia wojny, która według standardów historii jest tylko kroplą w morzu wieczności, gdy europejscy sąsiedzi postanowili nagle o wszystkim zapomnieć i wymazać pamięć o bohaterach radzieckich i białoruskich. , deptać masowe groby. Ponad 400 pomników bohaterów II wojny światowej, skromne pomniki, postacie żałobne, zresztą wzniesione za pieniądze miejscowych Polaków, zostało zniszczonych i rozebranych.

Natalia Ilnicka nie podziela pomników poprzez przynależność do pamięci Białorusinów, Rosjan, Ukraińców, Kazachów, bo historia II wojny światowej jest wspólną historią ludzkości.

Polskie zabytki w białoruskim Muchawcu

Na szczególną uwagę zasługuje wszystkie z 19 już zainstalowanych pomników i znaków z różnych województw w Polsce. Każdy musiał być zebrany dosłownie kawałek po kawałku, podpisując wszystkie niezbędne dokumenty, a następnie przewieziony do Muchawca. Osobną historią jest ich renowacja, która sama w sobie kosztuje sporo pieniędzy, dlatego w prace zaangażowani są lokalni specjaliści, którzy z powodzeniem radzą sobie z tym zadaniem, o czym świadczą już zainstalowane na cokołach obeliski i popiersia.

Idziemy alejką, gdzie jeszcze trwają prace i nie ma jeszcze płyt chodnikowych, ale najważniejsza jest wskrzeszona pamięć o bohaterach, czyli pomniki im.

Pierwszy pomnik wdzięczności Armii Czerwonej z Lidzbarka Warmińskiego stanął na Alei Pamięci w lutym 2020 roku.

Historia tego pomnika przedstawia się następująco: 31 stycznia 1945 r. Oddziały III Frontu Białoruskiego pod dowództwem generała Armii Czerniachowskiego wyzwoliły miasto Lidzbark Warmiński w województwie warmińsko-mazurskim. A już w maju 1949 r. W centrum miasta wzniesiono stelę ku czci wyzwolicieli z napisem „W wdzięczności Armii Radzieckiej”. W 1973 roku została uzupełniona rzeźbiarską kompozycją dwóch żołnierzy radzieckich. Do 2018 roku pomnik był w ruinie, w lutym został rozebrany, a stela została doszczętnie zniszczona.

Kiedy Natalia Ilnitskaya zobaczyła go na miejscu rozbiórki w strasznym stanie, rozbitego na kawałki, zniechęcono ją do zabrania go, ponieważ szanse na wyzdrowienie były znikome. Kobieta była jednak tak zszokowana nieopisaną tragedią postaci żołnierzy Armii Czerwonej, którzy leżeli na ziemi, ucieleśniając bohaterstwo i pamięć, że nie poprzestała na niczym i zabrała fragmenty rzeźb. Rozrzucone fragmenty pomnika zostały dostarczone do Muchawca w maju 2018 roku. Rzeźby „ożyły” dzięki staraniom miejscowych specjalistów i obecnie zajmują centralne miejsce w Alei Pamięci.

Pomnik pilotów radzieckich z polskiej Celesnicy wraca do wydarzeń z 22 czerwca 1941 roku. Pierwszego dnia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej radziecki samolot, który wystartował z zadaniem zatrzymania natarcia wojsk Hitlera w głąb terytorium ZSRR, został zestrzelony przez wroga i spadł w pobliżu tej wsi pod Białą Podlaską. Obaj piloci zginęli. Oddając hołd bohaterstwu radzieckich pilotów, w 1968 r. Okoliczni mieszkańcy wznieśli obelisk z czerwoną gwiazdą, w centralnej części którego znajduje się tablica pamiątkowa z napisami w języku polskim i rosyjskim: „Do pilotów radzieckich, którzy zginęli 22 czerwca 1941 r. w bitwach z faszyzmem Hitlera ”.

Tożsamość pilotów jest nieznana. Ale jest nadzieja, że ​​dzięki dalszym wysiłkom Natalii Ilnickiej i wszystkich, którzy jej pomagają, być może uda się uwiecznić ich nazwiska.

Ale pomnik Wdzięczności żołnierzom radzieckim wzniesiono w latach 50-tych w centrum wsi Kodeń w województwie lubelskim ku czci żołnierzy 160. Dywizji Piechoty 1 Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Związku Radzieckiego Konstantina Rokossowskiego. , który wyzwolił tę polską osadę pod koniec lipca 1944 roku ... Na tablicy pamiątkowej wielotonowego obelisku znajduje się napis w języku polskim: „Bohaterom radzieckim, którzy zginęli w walce z nazistowskimi najeźdźcami o wyzwolenie Kodeni w 1944 r. Mieszkańcy Kodeni”. Zgodnie z ustawą „o dekomunizacji” obelisk został zniszczony wiosną 2018 roku. Wiosną 2020 roku został przetransportowany do Muchawca.

Nawiasem mówiąc, kolejny obiekt z tego samego obszaru Polski, na którym znajduje się Kodeń, tablica pamiątkowa ze Zabłocia, która została wyzwolona pod koniec lipca 1944 r. Podczas ofensywy Lublin-Brześć przez oddziały tego samego 1 Frontu Białoruskiego pod dowództwem. marszałka Związku Radzieckiego Konstantina Rokossowskiego ... Na znak szacunku i wdzięczności żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walkach z nazistami, staraniem okolicznych mieszkańców postawiono w Zabłociu tablicę pamiątkową z napisem: „Żołnierzom Armii Czerwonej poległym bitwy o wyzwolenie Zabłoci, 1944 ”. W 2018 roku pomnik został rozebrany, w 2019 roku dostarczony na Białoruś, odrestaurowany, a latem 2020 roku zajął należne mu miejsce w Alei Pamięci.

Badamy dalej Aleję Pamięci - obelisk ze Strzelec-Krajeńskich został wzniesiony własnym kosztem przez mieszkańców tego miasta w 1954 roku na cześć żołnierzy 1 Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej pod dowództwem marszałka ZSRR Georgy Zhukov, który zginął w walkach o wyzwolenie miasta w styczniu 1945 roku. Na czerwonym granicie wyryto napis: „Bohaterom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie narodu polskiego. Gmina Strzelce-Krajeńskie”.

Pomnik radzieckich jeńców wojennych łączy dwa obeliski poświęcone radzieckim jeńcom wojennym, którzy pracowali i zmarli w niemieckich obozach koncentracyjnych z głodu i tortur. W górnej części czerwona gwiazda, w dolnej tablicy pamiątkowej z napisem: „Miejsce poświęcone krwią obywateli radzieckich wziętych do niewoli i brutalnie zabitych przez hitlerowców w latach 1942-1944. Pamięć wieczna. Gmina Radomskiego pragnie w 20. rocznicę powstania PRL ”. Pozostałości obiektów zniszczonych podczas „dekomunizacji” odkryto w pobliżu Radomia w województwie mazowieckim w 2018 roku.

Historię wyzwolenia Polski można poznać z następujących pomników. A więc pomnik-stela z Radomia, położonego w południowo-wschodniej Polsce, 100 km od Warszawy. Został wyzwolony 16 stycznia 1945 r. Przez wojska I Frontu Białoruskiego. W walkach o miasto zginęło 2675 żołnierzy radzieckich, na pamiątkę których po wojnie wzniesiono pomnik-stelę z napisem: „Tu spoczywają żołnierze Armii Czerwonej polegli w walkach z nazistowskimi najeźdźcami w czasie wyzwolenia. Radomia 16 stycznia 1945 roku. Wieczna chwała bohaterom ”.

Na Alei znajduje się również pomnik z Trzebeslavic. Ten betonowy pomnik postawili Polacy pięć lat po zakończeniu wojny. Napis na tablicy głosi: „Bohaterom Armii Czerwonej, Wyzwolicielom Narodu Polskiego. Mieszkańcom wszystkich Trzebesławic. 1945”.

Są obeliski, które wdzięczni Polacy wznieśli kilkadziesiąt lat po wojnie, co świadczy o zachowanej wśród ludu pamięci wyzwolicieli. W ten sposób 9 maja 1985 r. Okoliczni mieszkańcy postawili pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej z miejscowości Dubicz-Cerkevna z powiatu hajnowskiego. Na betonowej podstawie pomnika znajduje się postać żołnierza radzieckiego wzywającego do ataku. Obraz w kamieniu został odtworzony od prawdziwego uczestnika wydarzeń - żołnierza Armii Czerwonej Dmitrija Moskalenko. W bitwie o tę osadę latem 1944 r. Zginęło 452 żołnierzy Armii Czerwonej z 1. Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Związku Radzieckiego Konstantina Rokossowskiego.

Tablica pamiątkowa z Rogoźnika cieszy się również dużym zainteresowaniem odwiedzających, którzy coraz częściej zaglądają do tego skansenu. Zainstalowano go w południowej Polsce w 1987 roku ku pamięci żołnierzy radzieckich, którzy wyzwolili miasto w wyniku krwawych walk pod koniec stycznia 1945 roku. Na płycie wyryta w betonie gwiazda i napis: „Poległym żołnierzom Armii Radzieckiej. Mieszkańcom”. Płyta stała się jednym z ostatnich pomników żołnierzy Armii Czerwonej wzniesionych w PRL.

Tablica pamiątkowa „Gwiazda” jest symbolem Wielkiego Zwycięstwa narodu radzieckiego i Armii Czerwonej nad faszyzmem podczas II wojny światowej 1939-1945, która doprowadziła do katastrofalnych strat w ludziach - około 72 mln ludzi. Ponad jedna trzecia z nich była w Związku Radzieckim - 27 milionów. W czasie wojny Białoruś straciła co trzeciego mieszkańca.

Co ciekawe, popiersie gen. Karola Sverczewskiego, uczestnika I wojny światowej, rewolucji październikowej i wojny domowej w Rosji, Hiszpanii, jednego z organizatorów Polskiego Ukraińskiego Frontu Ludowego Armii Czerwonej od sierpnia 1944 r. Od 1946 był wiceministrem obrony narodowej RP, od 1947 - posłem na Sejm Ustawodawczy. Zmarł w 1947 roku z rąk Bandery. Popiersie to również zdemontowano na terytorium Polski i pozwolono na przewiezienie na Białoruś.

Niemal wszystkie te i inne zabytki zostały rozebrane w Polsce w latach 2017-2018, a do Muchawca w latach 2019-2020 przywiezione, odrestaurowane i zainstalowane w skansenie przy Alei Pamięci.

To niezwykłe miejsce przyciąga także mieszkańców innych białoruskich regionów, których gośćmi są rosyjscy żołnierze i zagraniczni goście.

Szczególnymi gośćmi są uczniowie, którzy nie tylko oglądają, ale także zadają doświadczonemu przewodnikowi historykowi wiele pytań dotyczących historii ich kraju, Polski i Europy. Widząc pomniki i czytając na nich napisy, poznają heroiczną i tragiczną kartę w historii swojego ludu.

Mieszkaniec Brześcia jest gotowy do dalszego ratowania pomników bohaterów od zapomnienia

Tragedia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej jest monumentalnie uwieczniona w kompleksie pamięci „Brzeska Twierdza-Bohater”, a Aleja Pamięci w Muchawcu staje się kolejnym składnikiem powszechnej historii bohaterstwa Związku Radzieckiego, w tym Białorusinów.

Natalia Ilnitskaya mówi:

- Ten projekt jest mi bliski. Oczywiście, wspominając moich dziadków, którzy walczyli w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, o wszystkich bohaterach tamtych strasznych lat, będę się starał to kontynuować. Przewieziemy jak najwięcej zabytków.

Na pytanie, jak rodzina odnosi się do jej sprawy, odpowiada:

- W pełni mnie wspiera.

- Natalia Emelyanovna, o czym marzysz?

- Jestem niespokojną osobą. Są pilne marzenia - to zakończenie budowy centrum biznesowego. I są bardziej globalne - Aleja Pamięci jest tym, z czym żyję dzisiaj. Marzę, żeby to miejsce naprawdę stało się dumą z wyczynów naszych żołnierzy. Przykład, na którym wychowałoby się młodsze pokolenie.

- Jakie jest Twoje hobby?

- Pracuj i pomagaj ludziom. Ważne jest, aby dążyć nie tylko do wartości materialnych, ale także duchowych. Szacunek dla ludzi można zarobić tylko czynami. Jeśli jest chęć, będą możliwości, ale będą działania - wynik się pojawi.

W przededniu Dnia Zwycięstwa, 8 maja, wraz z kobietami z Brześcia z Białoruskiego Związku Kobiet planują kolejny rajd samochodowy. Wśród głównych punktów trasy znajdują się Twierdza Brzeska, miejsca pochówku żołnierzy Armii Czerwonej, a także utworzona przez nią Aleja Pamięci.

Alina GRISHKEVICH,


całość tutaj:

https://www.belta.by/regions/view/reportazh-kak-uspeshnaja-biznes-ledi-iz-bresta-razryvaet-shablony-i-sohranjaet-pamjat-o-gerojah-vojny-436121-2021/



Stanowisko Białorusi wobec Polski.

przedruk z Belta

TŁUMACZENIE PRZEGLĄDARKI


6 kwietnia, Mińsk 


Podczas dzisiejszego spotkania w sprawie polityki zagranicznej prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zażądał zrozumienia pracy funduszy zagranicznych, organizacji non-profit finansowanych z zagranicy i innych podobnych struktur, dowiedział się BelTA.

„Dziś chciałbym usłyszeć konkretne propozycje powrotu do konsekwentnej, proaktywnej polityki z Polską . Nie będziemy z nikim walczyć, nie chcemy z nikim walczyć, ale jeśli tylko będziemy tak traktowani, jak to było pod koniec minionych lat, a teraz zostaną uderzone w twarz i bardzo mocno "- powiedział Aleksander Łukaszenko." A my wystarczy, aby być jakimś biernym obserwatorem: w razie potrzeby musimy odpowiednio zareagować , jak to było w Brześciu i Grodnie. Ale nigdzie nie pójdziemy. od rozmawiania normalnym językiem z naszymi sąsiadami ”.


Pod koniec marca Prokuratura Generalna wszczęła postępowanie karne przeciwko przewodniczącemu tzw. Związku Polaków i innych osób niezarejestrowanych na Białorusi. Podejrzani, pozycjonując się jako członkowie powyższego związku, od 2018 roku do chwili obecnej na terenie miasta Grodna i innych osad regionu, z udziałem nieletnich, zorganizowali i przeprowadzili szereg nielegalnych imprez masowych na cześć uczestnicy antyradzieckich bandyckich formacji działających w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i po jej zakończeniu, dokonujący rabunków, mordów na ludności cywilnej Białorusi, niszczenia mienia.

Miesiąc wcześniej w Brześciu wszczęto inną sprawę karną - w związku z tym, że grupa osób dokonała 28 lutego celowych działań w celu rehabilitacji nazizmu i wzniecania nienawiści etnicznej. Pod zarzutem popełnienia przestępstwa zatrzymano jednego ze współzałożycieli spółki Polskaya Shkola LLC.



Prezydent zwrócił szczególną uwagę na pracę władz lokalnych, które „mają w pobliżu destrukcyjne struktury”.

„Przez długi czas konieczne było prowadzenie audytów kursów językowych, organizacji harcerskich i innych podobnych struktur, zarządzanych i finansowanych z zagranicy. I to bardzo smutne, że nasza nowa osoba w rządzie odpowiedzialna za stosunki narodowe i wyznaniowe nie zauważyła. to i nie zaczynał od tego. To jest lekcja dla ciebie! Nie ma wielu takich problemów, ale one istnieją. Weź je w swoje ręce i załatw je ”- polecił szef państwa komisarz ds. wyznań religijnych i etnicznych Spraw Alexander Rumak.

Aleksander Łukaszenko po raz kolejny podkreślił, że w zasadzie należy zająć się wszystkimi wątpliwymi stowarzyszeniami i instytucjami. Dotyczy to również różnych funduszy.

„Do szefa Administracji Prezydenta należy już organizacja pracy i ich ponowna rejestracja. Nie będziemy usuwać tych, którzy korzystają z państwa. Ale widzieliśmy, kto jest kim. Dlatego muszą być zmysłów. Jeśli będą zdolni do pracy dla państwa, to „wytrwamy” i będziemy z nimi współpracować. Nie - to znaczy pod nożem - zażądał prezydent. - Nie jest tak, że te struktury, które istnieją na Białorusi. angażować młodych ludzi w działania antypaństwowe, organizować odpływ wykwalifikowanej kadry za granicę. Dzięki Bogu, teraz ten przepływ zmalał, bo widzieli, kto jest kim ”.

Ponadto, zdaniem głowy państwa, konieczne jest podjęcie bardzo poważnej pracy, „aby przedstawić tak zwaną sprawę polską społeczeństwu i partnerom zachodnim ”.

„Na Zachodzie nie wszyscy rozumieją, co się naprawdę dzieje. Odpowiedni plan, jak powiedziałem, jest wdrażany, ale prace te należy przyspieszyć.

Tematy prześladowań etnicznych Białorusinów w okresie międzywojennym i powojennym, działalność polskich, nacjonalistycznych formacji bandyckich (i nie tylko polskich) na naszym terytorium, odwetowe dążenia władz tych państw do odzyskania kontroli nad niektórymi terytoriami i regionami Białorusi. Kryzys na Wschodzie.

”Funkcjonujący oficjalnie Związek Polaków na Białorusi, na którego niedawno wybrano nowego przywódcę, musi konstruktywnie działać na rzecz naszego kraju, przyczyniając się do zacieśnienia stosunków” - podkreślił Aleksander Łukaszenko.

Prezydent dodał, że władze białoruskie absolutnie nie uciskają mniejszości polskiej: obywatele ci mają własne stowarzyszenie, za pomocą którego mogą przyczyniać się do rozwoju stosunków między oboma krajami. „Jeśli coś ci się nie podoba, poinformuj rząd, prezydenta - będziemy interweniować” - zapewnił białoruski lider.





„ tak zwaną sprawę polską” tutaj:



6 kwietnia, Mińsk / Corr. BELTA /.

Szef państwa Aleksander Łukaszenko przypomniał polskim przywódcom, że etniczni Polacy mieszkający na Białorusi są obywatelami swojego kraju - Białorusi. Oświadczył to dziś na spotkaniu poświęconym polityce zagranicznej, dowiedział się BelTA.

„Wiele osób podnosi polską kwestię:„ Polacy, ucisk… ”. Jeszcze raz powtarzam polskim władzom: tak, mamy wielu Polaków. Ale to są nasi Polacy. Ich ojczyzną jest Białoruś. Tu mieszkali, ich dzieci żyją i będą żyć. Kto chce wyjechać, - nikogo nie zatrzymaliśmy i nie zamierzamy. Ale ci, którzy mieszkają z nami, obywatele Białorusi, to nasi Polacy - zaznaczył białoruski przywódca.

Zaznaczył, że podobne podejście stosuje się do obywateli innych narodowości: „To są nasi Rosjanie, nasi Ukraińcy, Żydzi…”.

Aleksander Łukaszenko stwierdził, że zgodna z prawem reakcja organów ścigania na nielegalne działania niektórych obywateli Białorusi, nazywających siebie Polakami, jest w Warszawie uznawana za ucisk polskiej mniejszości narodowej.

„Ale z jakiegoś powodu niektóre osoby w naszym kraju pamiętają swoje narodowe korzenie tylko wtedy, gdy łamią prawo, a nie wtedy, gdy muszą zrobić coś pożytecznego dla państwa, którego są obywatelami. Nie ma znaczenia, kim są - Polacy Białorusini, Rosjanie, Żydzi czy Ukraińcy - powiedział szef państwa.

Prezydent podkreślił, że Białoruś zawsze odpowiedzialnie podchodziła do przestrzegania praw wszystkich mniejszości narodowych i jest dumna z międzyetnicznego pokoju w kraju. "Tak będzie zawsze. Zarówno religijny, jak i międzyetniczny pokój na Białorusi zostanie zachowany za wszelką cenę. Nikt nie będzie nas zmuszał do konfrontacji między Polakami a Białorusinami czy Rosjanami" - zapewnił Aleksander Łukaszenko.


„Ponadto Białorusinów łączy z Polakami wielowiekowa historia. Nie mamy do siebie nierozstrzygniętych roszczeń terytorialnych i majątkowych.

Nigdy nie wspominaliśmy okupacji znacznej części terytorium Białorusi przez Polskę w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku.

Ale najwyraźniej nadszedł czas, aby powrócić do tego tematu i szczegółowo go przestudiować z udziałem historyków i politologów, co, nawiasem mówiąc, już zaczęliśmy - powiedział szef państwa.





Tu przypominam stanowisko rosyjskiej ambasady - z RPA.

I mój komentarz do tamtej sprawy.


"ZSRR nie okupował Polski w 1939 r. To nadużycie"


Ambasada Rosji w RPA sprzeciwiła się nazywaniu "agresją" wkroczenia na polskie tereny i opublikowała tweet, z którego wynika, że to Polska była agresorem: miała "okupować Białoruś i Ukrainę od 1920".


W podobnym tonie [nieprawda! - MS] wypowiedział się Siergiej Iwanow, były szef administracji prezydenta Rosji, a obecnie szef rady opiekuńczej Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego. Stwierdził, że w momencie, gdy wojska Armii Czerwonej wkraczały na Kresy Wschodnie, Polska nie istniała jako państwo, bo sama była już pod okupacją nazistów.

"Bardzo dużo się teraz mówi, że okupowaliśmy Polskę, podzieliliśmy ją, i tak dalej. To nie okupacja, dlatego, że ludność zarówno krajów bałtyckich, jak i Polski stawała się obywatelami Związku Radzieckiego ze wszystkimi będącymi tego konsekwencją prawami i obowiązkami. Wielu obywateli tych terytoriów zaczęło wchodzić do elity radzieckiej, politycznej i twórczej. Czy bywa taka okupacja?" - napisał w stanowisku przekazanym agencji RIA Novosti, którą cytuje RMF24.pl.


Agencja dodała w komentarzu, że Armia Czerwona miała na celu wręcz "ochronę życia i majątku Ukraińców i Białorusinów mieszkających we wschodnich obwodach państwa polskiego, które się rozpadło".




Podoba mi się wypowiedź Pana Iwanowa, który zaprzecza twierdzeniom ambasady Rosji w RPA, że jakoby Polska okupowała Białoruś i Ukrainę (od roku 1920).

Jak analogicznie czytamy powyżej, twierdzi on, że jeśli w tamtym czasie obywatele na terenach współczesnej Ukrainy i Białorusi wchodzili do polskiej elity politycznej i twórczej – to znaczy, że ci ludzie nie byli pod okupacją.

W II RP działało 9 legalnych ukraińskich partii politycznych.


oraz kilka białoruskich



Więc wg Pana Iwanowa - Polska nie okupowała Białorusinów ani Ukraińców.


całość tutaj:

https://maciejsynak.blogspot.com/2019/09/rosyjskie-msz-powrot-kresow-wschodnich.html




https://www.belta.by/president/view/lukashenko-rukovodstvu-polshi-u-nas-nemalo-prozhivaet-poljakov-no-eto-nashi-poljaki-ih-rodina-belarus-435934-2021/

https://www.belta.by/president/view/my-uvideli-kto-est-kto-lukashenko-potreboval-razobratsja-s-inostrannymi-fondami-i-nko-435955-2021/