Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 19 września 2020

DNA z Harappy





Mieszkańcy Indii są spokrewnieni z przedstawicielami cywilizacji sprzed 5000 lat

9 września 2019, 15:12




W tym samym czasie, gdy Egipcjanie i Sumerowie wznosili pierwsze monumentalne budowle, w dolinie Indusu rozwijała się kolejna z wielkich miejskich cywilizacji, której centrami były Harappa i Mohendżo-Daro.

Cywilizacja doliny Indusu pojawiła się około roku 3000 przed Chrystusem i upadła około roku 1700. W szczycie swojego rozkwitu zajmowała obszary dzisiejszych północno-zachodnich Indii oraz wschodniego Pakistanu. W kilku jej największych miastach mogło mieszkać nawet 5 milionów ludzi.
Teraz, po 5000 lat, po raz pierwszy przeaalizowano genom przedstawicieli tej cywilizacji. Cywilizacja doliny Indusu od dawna stanowi tajemnicę. To bardzo ekscytujące, że możemy się dowiedzieć czegoś o jej przeszłości i późniejszych dziejach, mówi genetyk Priya Moorjani z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, która nie była zaangażowana w najnowsze badania.


Dotychczas odnaleziono szczątki setek przedstawicieli cywilizacji harappiańskiej, jednak wilgotny klimat szybko niszczy DNA, dlatego też dotychczas nie zbadano ich genomu. W ostatnich latach dokonano ważnego postępu. Okazało się, że w kości skalistej znajduje się wyjątkowo dużo DNA, które można pozyskać nawet ze szkieletów, które uległy poważnemu rozkładowi.

Zespół prowadzony przez genetyka Davida Reicha z Uniwersytetu Harvarda oraz archeologa Vasanta Shinde z Deccan College w Indiach, postanowił wykorzystać tę wiedzę i spróbować pozyskać DNA ze szkieletów z doliny Indusu. Przebadali ponad 60 fragmentów szkieletów i w końcu udało się pozyskać materiał z jednego z nich. Uzyskanie niemal kompletnego genomu wymagało przeprowadzenia ponad 100 analiz. To bez wątpienia najszerzej zakrojone działania, jakie kiedykolwiek podjęliśmy w celu uzyskania DNA z pojedynczej próbki, mówi Reich.


DNA pochodziło najprawdopodobniej od kobiety, pochowanej wśród ceramicznych naczyń na stanowisku archeologicznym Rakhigarhi, w odległości około 150 kilometrów na północny-zachód od Delhi. Dane archeologiczne wskazują, że kobieta żyła w okresie pomiędzy 2800–2300 lat przed Chrystusem. Jej genom jest blisko powiązany z genomem 11 innych osób, których szczątki znaleziono w Iranie i Turkmenistanie, gdzie warunki naturalne zapewniają lepsze przechowywanie DNA. Te 11 osób to część grupy 523 osób, których DNA wykorzystano podczas innych badań populacyjnych na temat historii Azji Południowej.


Jako, że wiemy, iż cywilizacja doliny Indusu prowadziła handel z obszarami, na których znaleziono wspomnianych 11 osób oraz że ich genom miał niewiele wspólnego z innymi osobami pochowanymi na obszarach, na których te 11 osób znaleziono, Reich i jego koledzy wysunęli hipotezę, że najprawdopodobniej osoby te to emigranci z doliny Indusu.

Uczeni dokonali też porównań posiadanych teraz 12 genomów przedstawicieli cywilizacji harappiańskiej, czyli kobiety z doliny Indusu i 11 migrantów, z DNA przedstawicieli innych starożytnych cywilizacji Eurazji oraz ze współczesnymi populacjami. Okazało się, że mimo iż cywilizacja doliny Indusu upadła około 4000 lat temu, to jej pula genetyczna jest obecna u większości współczesnych mieszkańców Indii.


Reich zauważa też, że współcześni mieszkańcy północy Indii posiadają w swoim DNA zapis mieszania się tamtejszej ludności w mieszkańcami stepu euroajzatyckiego. Jako, że mieszkańcy stepu wcześniej mieszali się też z mieszkańcami Europy, mamy tutaj do czynienia z widocznym związkiem genetycznym pomiędzy Europą a Azją Południową. Kolejne epizody przenikania się ludności stworzyły przez tysiące lat dzisiejszą mieszankę genetyczną na terenie Indii.


Badania Reicha przyniosły też pewne zaskakujące spostrzeżenie dotyczące starożytnych mieszkańców Iranu. Otóż już wcześniej znaleziono ślady ich DNA wśród współczesnej populacji Azji Południowej. Wydawało się więc, że potwierdza to pogląd mówiący, iż migranci z Żyznego Półksiężyca, gdzie narodziło się rolnictwo, w pewnym momencie dotarli na subkontynent indyjski i wprowadzili tam rolnictwo. Jednak nowe badania wskazują, że irańskie DNA zarówno u przedstawicieli cywilizacji doliny Indusu jak i u współczesnych mieszkańców Indii pojawiło się tam na około 2000 lat przed pojawieniem się rolnictwa. Innymi słowy DNA z terenu współczesnego Iranu zawędrowało do Indii w ramach krzyżowania się społeczności łowców-zbieraczy i społeczności rolnicze nie były w to zaangażowane. Niewykluczone zatem, że mieszkańcy Azji Południowej przyjęli rolnictwo od swoich sąsiadów, z którymi się nie mieszali.









piątek, 18 września 2020

Białoruś - stan gospodarki


przedruk z Antidiplomatico


Chcesz zrozumieć, co dzieje się na Białorusi? Przeczytaj Anders Aslund (teoretyk „kapitalizmu” w Rosji po 1991 roku)



Jorge Cadima - „Avante!”, tygodnik Portugalskiej Partii Komunistycznej

Tłumaczenie Mauro Gemmy dla Marx21.it


Aby zrozumieć, co dzieje się na Białorusi, przeczytajcie Andersa Aslunda, jednego z architektów „terapii szokowej”, która przywróciła kapitalizm w Rosji po 1991 roku. Aslund jest zbrodniarzem wojny klas. W ciągu dekady rosyjski PKB spadł prawie o połowę (data.worldbank.org). Średnia długość życia w Rosji spadła do 59,8 lat (Raport o rozwoju społecznym UNDP, 2000), a kraj znalazł się na krawędzi upadku. Ale grabież nie tylko spowodowała nędzę i śmierć: stworzyła rosyjskich milionerów i zapełniła rachunki zachodnich demo-oligarchów: w latach 1992-1998 ucieczka kapitału z Rosji do zachodnich banków osiągnęła 210 miliardów dolarów ( Times, 27.08.1999).

Aslund (www.intellinews.com, 15.8.20) mówi teraz:

 „Kto odwiedza Białoruś, jest zaskoczony: to ostatnia radziecka gospodarka, ale faktycznie działa. […] Jego wysoko uprzemysłowiona gospodarka jest zdominowana przez około 40 przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza przemysłu ciężkiego. Nadal produkują radzieckie produkty [...], ale są to najlepsze radzieckie produkty, jakie kiedykolwiek widziałeś. […] Problemy makroekonomiczne są znikome. Inflacja jest pod kontrolą i wynosi około 5%. Oficjalny deficyt budżetowy jest niewielki, a całkowity dług publiczny ograniczony do 35% PKB. […] Generalnie administracja państwowa jest w dobrym stanie, chyba najlepiej w byłym Związku Radzieckim. […] Białoruś nie ma wielkich biznesmenów ani prywatnych oligarchów. Jak dotąd korupcja jest zaskakująco ograniczona ”.

Mam ochotę powiedzieć: Ale Aslund nie śpiewa pochwały. Przedstawia katalog sprzedaży, jak ma nadzieję, kolejny sezon mega-produkcji „Plunder the East”. Nie widzi choroby, ale potrzebuje lekarstwa: „Większość dużych firm będzie musiała zostać sprywatyzowana”.

Zostać splądrowany przez imperialistyczny kapitał (zapełniając kieszenie), a następnie zamknięty (niszcząc konkurencję). Losowi temu nie umknęły nawet stocznie gdańskie, kolebka Solidarności. Aslund obawia się, że „otwarta sprzedaż zaowocuje rosyjskimi właścicielami prawie wszystkiego”. Nie z tego powodu pomógł stworzyć oligarchów, których teraz nazywa „rosyjskimi wilkami rzucającymi się na swoje potencjalne ofiary”.

Dla Aslund, Prezydent Łukaszenko nie jest celem zła, które mógł wyrządzić, ale dla dobra, które wyrządził, broniąc białoruskiej gospodarki przed żarłocznymi apetami wielkiego globalnego kapitału, a nawet rosyjskich oligarchów, utrzymując „trzy czwarte gospodarki sektor publiczny". Gdyby wybrał inaczej, jak Guaidó, zostałby uznany za prawowitego prezydenta z zerową liczbą głosów. Byłby traktowany przez media w demokratycznych Zjednoczonych Emiratach Arabskich, docenianych przez Izrael, Stany Zjednoczone i „legalnie” wybranego emerytowanego króla Hiszpanii, który uciekł tam z powodu braku odpowiedzialności za sprawiedliwość.

Przemówienia Macrona, Trumpa czy Bidena o prodemokratycznych protestach służą oszukaniu nieostrożnych. Zapytaj żółte kamizelki, przeciwko komu wszystko jest sprawiedliwe, ofiary przemocy policyjnej w Stanach Zjednoczonych lub wiele tysięcy nowojorczyków, którzy codziennie ustawiają się w kolejce, aby odebrać podarowaną żywność (New York Post, 22.8.20), podczas gdy multimilioniści wykorzystują pandemię, aby wypchać swoje kieszenie.

17/09/2020







czwartek, 17 września 2020

Zamach na Białoruś - 7 etapów





16 WRZEŚNIA 2020, 15:01

Siedem etapów scenariusza zagłady Białorusi - Łukaszenko mówił o prawdziwych intencjach swoich przeciwników



Aleksander Łukaszenko zaznaczył, że analiza wydarzeń w kraju etap po etapie ujawnia prawdziwe intencje i taktykę nie nawet zewnętrznych przeciwników Białorusi, ale agresorów. Głowa państwa powiedziała, że ​​w ciągu ostatnich dziesięciu lat skrupulatnie przygotowywali się do chwili obecnej „Ch”. „Żeby zdjąć wszystkie maski naraz, nazwijmy tych graczy po imieniu. Na poziomie centrów globalnych są to przede wszystkim Stany Zjednoczone Ameryki, a dokładniej ich sieć funduszy na wsparcie tzw. Demokracji. Amerykańskie satelity aktywnie działały na kontynencie europejskim: Polska, Litwa, Czechy Niestety nasza Ukraina - zaznaczył Prezydent.

Podkreślił, że każdy z tych krajów wypracował swoją rolę. Czechy od dawna są hubem zasobów, Polska - najpierw jako inkubator kanałów medialnych (Belsat, Nechta i inne), a następnie jako platforma alternatywnych organów na emigracji. „Litwa, zraniona kwestią BelNPP, jest jak taran w stosunkach białorusko-europejskich. Ukraina, mimo naszego stałego wsparcia (np. W sprawach integralności terytorialnej i nie tylko), wbrew duchowi naszych stosunków, stała się przyczółkiem politycznych prowokacji” - dodał Aleksander Łukaszenko. „W ten sposób wyraźnie widzimy tematy tego procesu, ich przewodników i wspólników. Taktyka organizatorów została oparta na klasycznym amerykańskim podręczniku kolorowych rewolucji. To dobrze znany Gene Sharp”.

Pierwszy krok. Przygotowawczy

Prezydent zaznaczył, że nieudane próby kolorowych rewolucji z 2006 i 2010 roku zmieniły podejście do wywierania wpływu na Białoruś. Według niego, aktorzy zewnętrzni przeszli z technologii bezpośredniego działania na metody soft power i transformacji władzy od wewnątrz.

„Białoruś zaczęła się kołysać w nowy sposób, celując w żelazny elektorat prezydencki: mieszkańców regionów, robotników, pracowników państwowych, emerytów. Przy okazji próbowali zastosować tę taktykę w Syrii i Wenezueli. Pamiętajcie, jak metody tzw. To właśnie z takich protestów wyłoniło się i awansowało dziesiątki blogerów, którzy za pośrednictwem kanałów YouTube i Telegram zaczęli prać mózgi różnych grup społecznych, przekupując je rzekomą walką o interesy ludzi - powiedział głowa państwa.
Według niego, po stłumieniu próby osłabienia społeczeństwa w 2017 roku, stratedzy zaczęli tworzyć trwałe siedliska niezadowolenia w regionach.


Druga faza. Wybory parlamentarne

Sześć miesięcy przed wyborami prezydenckimi stworzone technologie destabilizacji zostały przetestowane w wyborach parlamentarnych - powiedział szef państwa. To właśnie w tym okresie sieć wyspecjalizowanych kanałów Telegram zaczęła działać na pełnych obrotach, z jasnym podziałem ról i celów, aby oczerniać rząd, podważać fundamenty ideologii państwowej, przede wszystkim za pomocą podróbek i fałszerstw - zaznaczył Prezydent.

Oprócz ożywienia kanałów informacyjnych podczas wyborów parlamentarnych, testowano nowe formy ulicznej aktywności. W ten sposób „blok młodzieżowy” utworzony specjalnie na wybory, pod pretekstem zgłaszania kandydatów do parlamentu, aktywnie tworzył nastroje niezadowolenia w różnych grupach społecznych. W tym celu wykorzystano pozornie niepolityczny temat: prawo o odroczeniu, dystrybucji studentów, legalizacji narkotyków, dobrze znany temat z artykułu 328 Kodeksu karnego i tak dalej.


Etap trzeci. Przygotowanie do wyborów prezydenckich

Prezydent powiedział, że na tym etapie zagraniczni stratedzy starannie dobierali klucze do każdej warstwy społecznej na Białorusi, tworząc „bohaterów” dla różnych grup docelowych. Jak więc zauważył, podróże po miastach i wioskach nieudanego kandydata na blogera, który próbował ukształtować wizerunek wojownika ludu, stały się znacznie bardziej aktywne. Jednocześnie wysyłając sygnały do ​​biznesu i „nowe warstwy”, wzrosła obecność bankiera w mediach, w ramach których powstały duże serwisy internetowe. Mówiąc o nominacji swojego byłego asystenta Aleksander Łukaszenko powiedział, że w ten sposób zagraniczni stratedzy próbowali wywołać niezgodę w nastrojach elity państwowej i sondować jej lojalność wobec prezydenta.

„Władze w tym trudnym okresie były całkowicie pogrążone w walce z pandemią COVID-19, która nagle ogarnęła świat. do państwa - powiedział białoruski przywódca.


Czwarty etap. Kampania prezydencka

Prezydent zwrócił uwagę na fakt, że cały zestaw kolorowych technologii politycznych, zapożyczonych z protestów arabskich, ormiańskich, polskich, hongkońskich i innych, spadł na społeczeństwo białoruskie rozgrzane atakami internetowymi.
„Zastosowanie taktyki parady pikietowej (pamiętajmy - zbieranie podpisów) pozwoliło kilku kandydatom na jednoczesne odbieranie podpisów wyborcy w jednym miejscu” - powiedział Aleksander Łukaszenko. sztuka uliczna "- jak w Polsce w swoim czasie".

„A potem wykorzystano nowoczesne technologie polityczne, zmieniając politykę w widowisko. W spektaklu przeznaczonym dla masowej publiczności” - stwierdził białoruski przywódca. Przykładowo, połączona kwatera budowała swoją taktykę na wykorzystywaniu wizerunku kobiecego tradycyjnie czczonego przez Białorusinów, ale tym razem uzyskała nowe formy balagańskie.
W tym samym czasie na zagranicznych kontach Prezydenta pojawiły się fałszerstwa o mitycznych milionach, różne memy. Zdaniem Aleksandra Łukaszenki wojna socjologii też miała charakter orientacyjny. „Podjęto wszelkie wysiłki, aby zdobyć wirtualną większość poprzez fałszywe treści w mediach i wzbudzić zaufanie, że wyniki wyborów zostaną sfałszowane, a rząd przegra” - powiedział szef państwa.


Piąty etap. Próba scenariusza Majdanu

Dzień wyborów, zdaniem prezydenta, stał się godziną „X” dla próby realizacji Majdanu blitzkriegu. Nieufność do wyników kampanii była z góry pobudzana apelami o przybycie wyborców na wybory dopiero 9 sierpnia, aby wziąć udział w wątpliwych inicjatywach. Za namową połączonych centrali w lokalach wyborczych do czasu ich zamknięcia powstały sztuczne kolejki, podniecenie i atmosfera.
Następnie wstępne wyniki głosowania, opublikowane przez centralę połączoną, posłużyły jako pretekst do agresywnej obrony „skradzionych głosów”. „Poprzednie pranie mózgu czasami podsycało zamieszki protestujących 9, 10 i 11 sierpnia” - powiedział Aleksander Łukaszenko.

Według niego planowano jednocześnie wyprowadzić tysiące demonstrantów na ulice białoruskich miast oraz przejąć budynki administracyjne i miejsca kultu. W tym samym czasie w internecie otrzymano instrukcje od zagranicznych koordynatorów: „Żadnych negocjacji! Żadnych negocjacji. Mamy siłę! Jutro będzie nas więcej! Przygotujcie apele o nieuznawanie wyborów w USA, Unii Europejskiej, Rosji, Chinach! Żądajcie drugiej tury!”
Aby skłonić jak najwięcej osób do czynnego działania i nie było wątpliwości co do rzekomej wyższości moralnej, na polu internetowym, na poziomie leksykalnym, powstał wyraźny obraz „wroga”. „Przedstawicieli władz i organów ścigania zaczęto nazywać faszystami, uzurpatorami, bandytami itp. Widzieliśmy rezultat. Celowo zaatakowali policjantów. Pierwszego dnia ponad 25 bojowników zostało rannych. Są złamania rąk, nóg, kręgosłupa potrąconych przez samochody. funkcjonariusze policji drogowej, którzy nadal przebywają w szpitalach - powiedział Aleksander Łukaszenko.
Głowa państwa jest przekonana, że ​​gdyby organy ścigania były bierne, Białoruś spodziewałaby się nieuchronnego włączenia kolejnych technologii Majdanu, co, jak wiadomo z historii, rzadko odbywało się bez licznych strat w ludziach i zawsze kończyło się tragedią dla kraju.


Szósty etap. Protest powyborczy

Szef państwa podkreślił, że działania funkcjonariuszy organów ścigania pomogły stłumić eskalację protestu. „Wtedy lalkarze raptownie zmienili taktykę, przedstawiając protest w aniołowo niewinnej formie. Kwiaty, białe ubrania, sobotnie i niedzielne tak zwane wiece-karnawały były już w użyciu. - powiedział Aleksander Łukaszenko. Stawkę postawiono na skalę, czas trwania i rozległość geograficzną kampanii.

„Jednocześnie - i nie zawsze jest to podkreślane przez media - obrano kurs stworzenia radykalnego skrzydła protestujących. Opracowywane są dla nich instrukcje i notatki krok po kroku (można to zobaczyć również w Internecie), zalecenia dotyczące formy ubioru i wyposażenia, metod oporu przed siłami bezpieczeństwa, wytwarzania i stosowania koktajli Mołotowa. , fajerwerki, petardy. Powielane są podstawowe zasady utrzymywania kontaktów, m.in. w warunkach niedostępności internetu czy łączności komórkowej. Hongkongowe technologie jednoczesnego gromadzenia się w wyznaczonych miejscach, spontanicznej zmiany tras, synchronicznych działań protestujących - dodał Prezydent.

Według Aleksandra Łukaszenki ogromny wpływ informacji przenosi się na nowy poziom. Protesty są zarządzane i koordynowane na żywo 24/7.
Alaksandr Łukaszenka mówił też o próbach zaangażowania kolektywów robotniczych w protesty pod pozorem strajków, studentów, którzy przyjechali na studia do 1 września. - Oczekiwania opozycji, że rząd upadnie na widok protestujących, nie spełniły się - podkreślił.


Prezydent zaznaczył, że obecnie podejmuje się próby, aby protest stał się częścią codziennego życia ludzi. Powielane są „instrukcje tworzenia„ straży ludowej ”i„ grup samoobrony ”. Taktyka protestu na dziedzińcu realizowana jest poprzez tworzenie mini-grup i pogawędek w dzielnicach, osiedlach, poszczególnych dziedzińcach. Dziś koordynatorzy starają się zorganizować dziedzińce, jutro przyjdą do waszych mieszkań. To ich cel To nie zadziała - powiedział głowa państwa.


Siódmy etap. Próba zalegalizowania infrastruktury zmian

Zdaniem Aleksandra Łukaszenki powołanie tzw. Rady koordynacyjnej nie spełniło oczekiwań organizatorów protestu. Po ucieczce za granicę organizatorzy musieli szukać i przyspieszyć promocję nowych, mniejszych twarzy, najlepiej o skandalicznej reputacji.

Zaznaczył, że społeczeństwo zaczyna aktywnie wykorzystywać wojnę symboli, walkę o niezapomniane miejsca, drogie każdemu Białorusinowi. Powstają nowe mechanizmy i schematy finansowania, a kanały kontrolowane przez Warszawę aktywnie upowszechniają tzw. Plan „B”, który zakłada tworzenie równoległych (rzekomo ludowych) resortów, sabotaż gospodarki i sfery społecznej. „Doszło do absurdu. Próbując wciągnąć kraj w przedłużający się kryzys polityczny i gospodarczy, koordynatorzy protestów rozdają instrukcje dotyczące oporu gospodarczego, jak to nazywają, niepłacenia podatków, rachunków za media, wyjścia ze związków zawodowych itd. Obiecują nadrobić straty, szczególnie naiwnie kosztem funduszy. rzekomo udzielanie ukierunkowanego wsparcia „ofiarom reżimu”.

Doświadczenie komunikowania się z działaczami ukraińskiego Majdanu jednoznacznie sugeruje:
Aleksander Łukaszenko powiedział, że obsesja rady koordynacyjnej i głównym zadaniem na najbliższą przyszłość to próba podważenia monolitycznej struktury pionu władzy, bloku władzy i systemu mediów państwowych.


„Tak więc białoruski scenariusz na rok 2020 to fuzja najskuteczniejszych, sprawdzonych w różnych krajach technologii destabilizacji kolorów. Stawka jest oczywista o skali i czasie trwania protestów, wyczerpywaniu się sił i wyczerpywaniu zasobów. Wiemy, kto tu rządzi, kto chce czegoś w Białoruś, dlatego nie odpoczywamy i jesteśmy gotowi odpowiedzieć na każde wyzwanie - podsumował szef państwa.







z wikipedii:

Przyjęty 9 lipca 1999 Kodeks Karny Białorusi przewiduje, iż do przestępstw zagrożonych karą śmierci należą[2]:
  • rozpętanie bądź prowadzenie wojny napastniczej (art. 122);
  • zabójstwo przedstawiciela obcego państwa bądź organizacji międzynarodowej w celu sprowokowania napięć międzynarodowych bądź wojny (art. 124);
  • akt międzynarodowego terroryzmu dokonany w grupie zorganizowanej bądź z użyciem szczególnie niebezpiecznych środków, takich jak energia atomowa, substancje radioaktywne, broń biologiczna i chemiczna (art. 126);
  • ludobójstwo (art. 127);
  • zbrodnie przeciwko ludzkości: deportacja, bezprawne więzienie, przetrzymywanie niewolników, masowe bądź systematyczne egzekucje bez wyroku sądowego, porwania wiążące się z późniejszym zaginięciem ludzi, tortury bądź akty okrucieństwa motywowane przynależnością rasową, narodową, etniczną bądź poglądami politycznymi i wyznawaną religią (art. 128);
  • użycie broni masowego rażenia (art. 134);
  • dokonane w czasie prowadzenia działań wojennych bądź na terytorium okupowanym świadome zabójstwo osób, które złożyły broń, osób rannych, chorych, ratujących się z katastrofy morskiej, pracowników medycznych, personelu sanitarnego i duchownego, jeńców wojennych, ludności cywilnej (art. 135);
  • zabójstwo kwalifikowane, do którego należą następujące typy (art. 139):
    • zabójstwo dwóch bądź więcej osób;
    • zabójstwo osobу widocznie małoletniej bądź będącej w sędziwym wieku, zabójstwo osoby niedołężnej, kobiety, o której sprawca wiedział, że jest w ciąży;
    • zabójstwo połączone z porwaniem człowieka bądź wzięciem zakładnika;
    • zabójstwo dokonane w niebezpieczny dla innych sposób;
    • zabójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem;
    • zabójstwo połączone z gwałtem;
    • zabójstwo dokonane w celu ukrycia innego przestępstwa bądź w celu ułatwienia sobie dokonania innego przestępstwa;
    • zabójstwo w celu uzyskania organów do przeszczepu;
    • zabójstwo człowieka bądź jego bliskich dokonane w związku z wypełnianą przez niego funkcją społeczną;
    • zabójstwo człowieka bądź jego bliskich motywowane jego odmową popełnienia przestępstwa;
    • zabójstwo dokonane z pobudek finansowych bądź dokonane na zlecenie, lub też połączone z rozbojem, wymuszeniem, bandytyzmem;
    • zabójstwo motywowane wrogością na tle rasowym, narodowym, religijnym; zabójstwo dokonane przez grupę osób;
    • zabójstwo dokonane przez sprawcę, który już wcześniej popełnił takie przestępstwo (z wyjątkiem przypadku dzieciobójstwa, zabójstwa przez nieostrożność, zabójstwa dokonanego przez przekroczenie granicy obrony koniecznej oraz przekroczenia środków niezbędnych do zatrzymania przestępcy, zabójstwa w afekcie);
  • terroryzm połączony z zabójstwem bądź dokonany w grupie zorganizowanej (art. 289);
  • zdrada państwa połączona z zabójstwem;
  • przejęcie władzy w sposób niekonstytucyjny pociągające za sobą śmierć ludzi bądź połączone z zabójstwem (art. 357);
  • zabójstwo działacza państwowego bądź społecznego, dokonane w związku z jego działalnością państwową lub społeczną, mające na celu wywarcie wpływu na przyjęcie decyzji przez organy władzy bądź przeszkodzenie w działalności politycznej lub społecznej, bądź zastraszenie ludności bądź destabilizację porządku publicznego (art. 359);
  • dywersja dokonana w grupie zorganizowanej bądź taka, która pociągnęła za sobą śmierć ludzi albo inne poważne skutki (art. 360);
  • zabójstwo pracownika organów spraw wewnętrznych w związku z wykonywaniem przez niego obowiązków w sferze ochrony porządku publicznego (art. 362).

Wyjątki

Kary śmierci nie wymierza się[2]:
  • osobom, które popełniły przestępstwo przed ukończeniem 18. roku życia;
  • kobietom;
  • mężczyznom, którzy przed ogłoszeniem wyroku ukończyli 65. rok życia.







https://www.belta.by/president/view/sem-etapov-stsenarija-po-unichtozheniju-belarusi-lukashenko-rasskazal-ob-istinnyh-zamyslah-opponentov-406999-2020/



wtorek, 8 września 2020

Nie ma NATO



Niemcy czują się bardzo pewnie - w państwach zwanych V4 - (Grupa Wyszechradzka) utworzyli coś, co przed wojną nazywało się Mitteleuropa, czyli kolonialne gospodarcze zaplecze Niemiec, które jest podstawą  jej mocarstwowości. 

Traktaty europejskie, sam pomysł utworzenia UE, wprowadzenie wspólnej waluty euro - to tylko sposoby Niemiec na zdobycie przewagi gospodarczej i politycznej nad innymi państwami w Europie - do tego należy doliczyć atak NATO na Jugosławię.

Wszystko to na pewno jest konsekwencją rozpętania dwóch wojen światowych i osadzenia w pobitych państwach własnej agentury tudzież 5 kolumny - głównie w Polsce, krajach bałtyckich, na Ukrainie, Kosowie, Rosji.

Niemcom już ani fasada UE, ani fasada NATO nie są już potrzebne.

Na placu boju pozostają dogorywające Stany Zjednoczone oraz Chiny - to są teraz główni rywale Niemiec. 


Ze strony Antidiplomatico:


Autor: Giuseppe Masala


Według prasowych plotek, które jeszcze się nie potwierdziły, podczas szczytu na Korsyce między Micotakis i Macron 10 września zostanie podpisany pakt obronny między Francją, a Grecją, w którym Paryż zobowiązuje się do walki u boku greckiego państwa w przypadku agresji tureckiej .


Zobaczymy wkrótce, ale gdyby tak było, chciałbym zaznaczyć, że oznaczałoby to - w istocie - koniec NATO, będącego jednocześnie Turcją, Grecją i Francją państw należących do Sojuszu Atlantyckiego.

Z drugiej strony oznaczałby też nieodwracalny punkt w procesie rozpadu Unii Europejskiej. 

Artykuł 47 TUE zobowiązywałby wszystkie państwa UE do wspierania państwa członkowskiego zaatakowanego militarnie. 

W normalnych sytuacjach pakt między Francją a Grecją nie byłby zatem konieczny, ale oczywiście normalna sytuacja nie jest. 

A co jest nienormalne? 

Prosty, ukryty, ale ewidentny sojusz między Turcją, a Niemcami. 


Stoimy w obliczu ewidentnego zerwania tego, czym jest pakt z Akwizgranu między Francją a Niemcami, który jest motorem napędowym UE.

Źródła cytowane przez gazetę "Kathimerini", raport Agenzia Nova, wskazują, że Mitsotakis i Macron "określą szczegóły umowy zakupu przez Greków około 4,5 generacji odrzutowców Rafale zbudowanych przez francuskie Dassault oraz innego sprzętu wojskowego. W ostatnich dniach Mitsotakis spotkał się z ministrem obrony Nikosem Panagiotopoulosem, szefem obrony Konstantinosem Florosem i szefem sztabu marynarki wojennej Stylianosem Petrakisem, aby omówić wzmocnienie Grecji w sektorze obronnym. Oprócz zakupu Rafale, Grecja rozważa również zakup nowych fregat w kontekście narastających napięć z Turcją we wschodniej części Morza Śródziemnego ”.

Unia Europejska rozpada się dramatycznie, w milczeniu mediów i przy całkowitej nieświadomości narodów. A błędem był niefortunny pomysł kontynuowania tworzenia Unii Europejskiej poprzez utworzenie wspólnej waluty. Próbowali zbudować dom zaczynając od dachu, z monety. Bez wspólnej polityki zagranicznej, bez konstytucji, bez ochrony praw i wolności wszystkich obywateli. Pozostaje tragiczną porażką, która, mamy nadzieję, nie jest obarczona dramatycznymi konsekwencjami. Mądrość chciałaby, aby potępienie z Maastricht i powrót Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej odbyły się bezzwłocznie. Ale może już za późno.









Metoda Werwolfu w Szwecji





Z-ca szefa szwedzkiej policji przyznaje – Byliśmy naiwni. 

W kraju jest co najmniej 40 imigranckich gangów




06.09.2020, 01:16 |aktualizacja: 08:50

W Szwecji jest co najmniej 40 rodzinnych gangów, a ich członkowie przybyli do kraju wyłącznie w celu zorganizowania i prowadzenia działalności przestępczej. Dyskusja o integracji imigrantów wydaje się być trochę naiwna – przyznał zastępca komendanta głównego szwedzkiej policji Mats Löfving. Jest to pierwsza tak szczera wypowiedź policjanta wysokiej rangi.


„Klany pracują nad przejęciem władzy, mają duże możliwości stosowania przemocy i chcą zarabiać pieniądze. Robią to poprzez handel narkotykami, dokonywanie poważnych przestępstw oraz wymuszenia” – powiedział Löfving w sobotę w wywiadzie dla publicznej rozgłośni Szwedzkie Radio.

Zastępca szefa policji stwierdził, że istnieją przykłady rodzin, które zaangażowały się w biznes, a także w lokalne życie polityczne, aby móc rządzić gminą lub nawet Szwecją. 

„Tutaj jednostka nie jest ważna do tego stopnia, że nawet małżeństwa aranżowane są, aby wzmocnić klan. 

Ponadto cała rodzina, krewni lub klan wychowują swoje dzieci w celu przejęcia kontroli nad organizacją przestępczą. Oni nie chcą być częścią społeczeństwa (...) i my w Szwecji, w podejściu do nich, byliśmy naiwni” – ocenił Löfving.

Prowadząca audycję stwierdziła, że wypowiedzi wysokiej rangi policjanta „brzmią bardzo kontrowersyjnie”, a wielu innych rozmówców mówiłoby raczej o okolicznościach społecznych, biedzie, złych warunkach mieszkaniowych oraz słabym wykształceniu.

„Czy rzeczywiście jest pan pewien, że ci ludzie przyjeżdżają do Szwecji z gotowym planem?”

 – zapytała dziennika. Löfving odparł, że „jest to obraz wywiadowczy i jest on aktualny, ale odzwierciedla historię, która dzieje się od wielu lat”.

„Mogę podać przykłady rodzin lub klanów ze Sztokholmu, Soedertaelje, Goeteborga, Malmoe, a także Landskrony i Joenkoeping. Nie chcę ich nazywać, aby nie robić im reklamy” – powiedział.


W bieżącym roku w Szwecji w strzelaninach zginęło 27 mężczyzn ze środowiska gangsterskiego. Podobne liczby odnotowano w tym samym okresie w 2019 oraz 2018 roku, a spirala przemocy zaczęła zwiększać się od 2012 roku.

W Szwecji trwa debata nad stanem bezpieczeństwa po wydarzeniach w Goeteborgu, gdzie pod koniec sierpnia walczące ze sobą gangi przejęły funkcję policji, kontrolując wjeżdżające do ich dzielnic samochody. Wcześniej doszło do kilku strzelanin, a władze miasta przydzieliły ochronę niektórym nauczycielom oraz lekarzom. Politycy debatują nad zaostrzeniem kar za przestępstwa.


Policja zaproponowała zmianę przepisów, która pozwoliłaby jej na podsłuchiwanie członków gangów zanim będą oni podejrzani. Obecnie jest to możliwe jedynie w przypadku podejrzenia zaistnienia poważnego przestępstwa i wymaga zgody prokuratora. - W klanach panuje zmowa milczenia – podkreślił Löfving.



Zwracam uwagę na podobieństwo do metod opisanych przeze mnie  oraz do tych ze średniowiecznej "Pieśni o wójcie Albercie".


"Utwór odnosi się do wydarzeń z lat 1311–1312, znanych jako bunt wójta Alberta, kiedy to mieszczanie krakowscy, głównie pochodzenia niemieckiego, zbuntowali się pod przywództwem Alberta przeciw Władysławowi Łokietkowi. 


Druga część pieśni obejmuje zwrotki 15-21. Początkowo stanowią one kontynuację lamentu zmarłego i pozornie dostosowują się nastrojem, jednak faktycznie stanowią oskarżenie Alberta o zdradę polskiego władcy. Obrót koła Fortuny stanowi akt sprawiedliwości, wymierzony buntownikowi, kierującemu się obcym pochodzeniem.

Następnie utwór przechodzi w ogólne oskarżenie Niemców, którzy wszędzie usiłują sięgać po władzę. Po przybyciu do obcego kraju początkowo zabiegają o względy mieszkańców, zawierają małżeństwa, potem utwierdzają swoją pozycję, nabywają dobra, urzędy, aż w końcu pozbawiają miejscowych znaczenia i wpływów.

Druga część utworu dotyczy nie tyle samej sprawy wójta Alberta, ile jest obroną interesów ludności polskiej wobec niemieckiej kolonizacji. "







https://pl.wikipedia.org/wiki/Bunt_w%C3%B3jta_Alberta

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pie%C5%9B%C5%84_o_w%C3%B3jcie_Albercie









wtorek, 1 września 2020

Polska pod lodem



Ciekawe rozmowy z Glacjoblogia.

❄️


Właśnie opublikowano najnowsze analizy, z których wynika, że podczas szczytu ostatniego zlodowacenia, ok. 20 tysięcy lat temu, średnia temperatura Ziemi była niższa o... 6 stopni Celsjusza od tej w XIX i XX wieku [1, 2; źródła w kom.]. Zaledwie sześć! To pokazuje, jak czuła jest planeta na nawet pozornie niewielkie zmiany temperatury - skoro minus 6 stopni różnicy to planeta lodowa, to jak mogłaby wyglądać planeta plus 6 stopni?

Obecne ocieplenie jest wynikiem naszej emisji CO2 do atmosfery. Tego gazu nie ma zbyt dużo w powietrzu, ale jest bardzo efektywny w podgrzewaniu. Naturalny dla naszej epoki poziom CO2 to ok. 280 cząsteczek CO2 na każdy milion cząsteczek powietrza. 

W ciągu ostatnich 150 lat stężenie CO2 wzrosło o połowę, do 415 cząstek. W skali geologicznej to niesłychanie szybkie tempo, które zaowocowało równie szybkim wzrostem temperatury - o około 1 stopień Celsjusza. Dla porównania, kiedy Ziemia doznawała bardzo szybkich zmian naturalnych przy wychodzeniu z ostatniego zlodowacenia, aby podgrzać się o 1 stopień potrzebowała... 1000-1500 lat [3]. Obecne tempo jest więc jakieś 10x szybsze. Ta pozornie mała ilość wyemitowanego przez naszą działalność CO2 powoduje naprawdę ogromne skutki.

Lód topnieje, poziom morza się podnosi. Obecnie o 3-4 mm rocznie, ale jeżeli dalej będziemy spalać coraz więcej paliw kopalnych, do 2100 roku może to być już 15 mm rocznie, a więc 15 cm na dekadę. Przy takim scenariuszu, im dalej w przyszłość będziemy wybiegać, tym tempo wzrostu poziomu mórz będzie rosło, wraz z intensyfikacją topnienia Grenlandii i Antarktydy. 

Będziemy zbliżać się do najbardziej katastrofalnych zmian wybrzeży ze schyłku ostatniego zlodowacenia, gdy rozpadały się lądolody Eurazji i Ameryki Północnej, a wzrost poziomu morza osiągał kilkadziesiąt milimetrów na rok przez setki lub tysiące lat (ang. meltwater pulse 1A i 1B) [4].





Jak wyglądały tereny Wielkopolski w tamtym okresie? Tundra pod Lesznem, max temperatura ok. 20 stopni? A jak wyglądało Pomorze po odejściu lodowca? Brak humusu, zalegający na wierzchu piasek, brak drzew, zwierząt, a może bagna?







POLSKA I ŚWIAT POD LODEM

10 kwietnia 2014 · by Jakub Małecki

Zaledwie kilkanaście tysięcy lat temu Polska znajdowała się pod bardzo grubą warstwą lodu. Jak zimno było przy jego krawędzi? Czy nadal żyjemy w okresie zlodowacenia? Skąd się w ogóle biorą epoki lodowe?









Aż 10% powierzchni lądów znajduje się obecnie pod lodem, ale w historii Ziemi stosunek ten zmieniał się od okolic 0% do nawet 100%. Wielkie zlodowacenia (megaglacjały) miały miejsce np. w późnym ordowiku (446-444 milionów lat temu, m.l.t.), w okresie od późnego dewonu do wczesnego karbonu (361-349 m.l.t.) czy w okresie karbońsko-permskim (326-267 m.l.t.). Dwa najsurowsze okresy globalnego zlodowacenia wystąpiły jednak dużo wcześniej – w proterozoiku w okresach 740-630 m.l.t. oraz ok. 2,3-2,2 miliarda lat temu (Benn & Evans 2010). Wtedy to lądolody docierały aż do równikowych szerokości geograficznych!



Obecnie żyjemy w czasach megaglacjału kenozoicznego, który trwa od ok. 34 milionów lat aż do dziś. W okresie tym różne lądolody rosły (w czasie chłodniejszych faz megaglacjałów, czyli glacjałów) i kurczyły się (w czasie interglacjałów), ale nigdy nie znikły z powierzchni całkowicie. Obecnie na Ziemi istnieją tylko lądolody Antarktydy i Grenlandii, ale jeszcze zaledwie 20 tysięcy lat temu było ich więcej. Największe z nich w pokryły Kanadę oraz Europę i właśnie ten europejski lądolód, którego obszar źródłowy znajdował się w górach Szwecji i Norwegii, dotarł również do Polski.




Od nazwy epoki, w której lądolód ten osiągał największe rozmiary, plejstocenu, nazywamy go w Polsce plejstoceńskim. Możemy go też nazwać skandynawskim, od regionu, w którym się narodził. Usadowił się w północnej Europie na ponad milion lat, raz po raz wycofując się z Polski, a następnie znowu ją pokrywając. Na lekcjach geografii w szkole przewijają się nazwy poszczególnych nasunięć tego lądolodu na nasz kraj, np. podlaskie, południowo-polskie, środkowo-polskie.

Ostatnim, najlepiej poznanym nasunięciem było tzw. zlodowacenie północno-polskie (w innych krajach ma inne nazwy). Trwało ono od ok. 110 do zaledwie 11 tysięcy lat temu, a do jego maksymalnego rozprzestrzenienia w Polsce doszło w okresie 20-18 tysięcy lat temu.

Grubość lądolodu na polskich ziemiach przekroczyła wtedy 1 km (Kasprzak 2003)!




Zasięg ostatniego nasunięcia lądolodu plejstoceńskiego w Europie ok. 20 tys. lat temu. Pokryta jest również Polska północno-zachodnia. Za: Mangerud et al. (2004).




Zlodowacenie północno-polskie zatrzymało się na Zielonej Górze, Lesznie, w okolicach Płocka i zajęło Warmię i Mazury. Obszar pokryty tym nasunięciem cechuje się dzisiaj występowaniem wielu jezior i pagórków różnych kształtów, które lądolód po sobie zostawił. Jest to tzw. rzeźba młodoglacjalna, odróżniająca się od rzeźby staroglacjalnej (dotkniętej jedynie przez dużo starsze nasunięcia) znacznie bardziej wyrazistymi formami terenu.


Regiony, które nie były bezpośrednio dotknięte przez lądolód nasunięcia północno-polskiego i tak doświadczyły bardzo srogich warunków, ponieważ panująca wówczas temperatura była bardzo niska. Średnia roczna temperatura powietrza na przedpolu tego lądolodu wynosiła w Polsce prawdopodobnie od ok -4°C do -10°C, czyli o kilkanaście stopni mniej niż obecnie. Okresy zimowe były bardzo srogie, ze średnią temperaturą stycznia ok. -20°C. Lipiec natomiast przypominał współczesny październik, ze średnią temperaturą tylko ok. 8-12°C (Huijzer & Vandenberghe 1998). Na obszarach tych zachodziły intensywnie procesy peryglacjalne (dosłownie: okołolodowcowe), niszczące poprzednią rzeźbę staroglacjalną. Były to m.in. niszczenie skał poprzez mróz, powstawanie gleb strukturalnych z licznymi szczelinami mrozowymi, spełzywanie gruntów po wieloletniej zmarzlinie, procesy związane z hulającym po pustkowiach wiatrem itp.



Poznań polodowcowy


Po osiągnięciu swojego maksymalnego zasięgu w Lesznie, czoło ostatniego lądolodu zaczęło się wycofywać w kierunku północy. Nie wiemy dokładnie kiedy lądolód odsłonił obszar dzisiejszego Poznania, ale było to prawdopodobnie ok. 18 tys. lat temu.

O tym, że Poznań glacjałem stoi wiedzieliśmy od bardzo dawna, ale dopiero niedawno opublikowano pierwszą (przynajmniej według mojej wiedzy) szczegółową mapę geomorfologiczną miasta. Do jej wykonania dr hab. Iwona Hildebrandt-Radke z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM wykorzystała całą gamę źródeł, map i niepublikowanych szkiców wielu wcześniejszych pokoleń badaczy.







Ryc. 3. Mapa geomorfologiczna obszaru Poznania wg. Hildebrandt-Radke (2016), z dodanymi punktami charakterystycznymi.



Legenda:

1- wzgórza morenowe akumulacyjne, 2 – wzgórza morenowe spiętrzone, 3 – pagórki morenowe akumulacyjne, 4 – pagórki morenowe martwego lodu, 5 – wysoczyzna morenowa płaska, 6 – wysoczyzna morenowa falista, 7 – poziom wodnolodowcowy najwyższy, 8 – poziom wodnolodowcowy wyższy, 9 – poziom wodnolodowcowy najniższy, 10 – terasa erozyjno akumulacyjna I, 11 – terasa erozyjno-akumulacyjna II, 12 – terasa akumulacyjna, 13 – terasa pradolinna, 14 – dno doliny, 15 – ozy, 16 – kemy i terasy kemowe, 17 – równiny denudacyjne, 18 – ostańce, 19 – stoki, 20 – stożki napływowe, 21 – równiny deluwialne, 22 – piaski przewiane, 23 – równiny jeziorne, 24 – równiny zastoiskowe, 25 – równiny torfowe, 26 – równiny erozyjne wód roztopowych, 27 – dolinki, 28 – forty, 29 – jeziora, 30 – starorzecza suche i nawodnione, 31 – rzeki, 32 – granica miasta.



Co z mapy najogólniej wynika? Porównaj poniższy opis z charakterystyką form we wcześniejszej części wpisu.
  • Na północy Poznania (Morasko, Suchy Las, Czerwonak) dominują moreny czołowe Góry Moraskiej i Dziewiczej Góry (kto był, ten wie, że do gór to tym „górom” daleko, ale na bezrybiu i rak ryba). Dodatkowo, na mniejszych pagórkach morenowych znajdują się Chyby oraz fragment terenu lotniska Ławica ciągnący się do okolic Woli. Wały i pagórki morenowe oznaczono na mapach sygnaturami 1-4.
  • Nieco na południe od moren (np. kampus UAM Morasko, Naramowice, Ławica, Koziegłowy, Kobylnica, Miłostowo) znaleźć można piaszczysto-żwirowe sandry, usypane przez lodowcowe rzeki. Sandry oznaczone są sygnaturami 7-9.
  • Tam, gdzie żwiry i piachy sandrów nie dotarły, odsłoniętymi pozostały płaskie lub faliste, wysoczyzny morenowe. Leżą na nich m.in. Piątkowo, Podolany, Strzeszyn, Złotniki, Kiekrz, Skórzewo, Jeżyce, Łazarz, Grunwald, Górczyn, Komorniki, Żegrze, Szczepankowo i Krzesiny. Wysoczyzny zaznaczono sygnaturami 5 i 6.
  • Od Nowego Zoo (wzdłuż stawów) aż do Swarzędza ciągną się kemy (sygnatura 16).
  • W Krzesinach mamy oz, przecięty obecnie przez autostradę A2 oraz eksploatowany przez żwirownię. Drugi zlokalizowany jest w Gruszczynie, ok. 1 km na wschód od lotniska Kobylnica. Trzeci, porośnięty lasem, znajduje się z kolei na południowej granicy miasta, między ROD „Sypniewo” i Kamionkami. Ozy symbolizuje sygnatura 15.
  • Miasto przecina płynąca z południa na północ Warta, wzdłuż której znaleźć można fragmenty starych teras rzecznych – pozostałości po dawnym dnie doliny rzeki (sygnatury 10-13).
Z mapy odczytać można także, że np. Katedra i Stary Rynek stoją na terasie zalewowej Warty, Lech Poznań rozgrywa swoje mecze na wysoczyźnie morenowej, a lotniska Ławica i Kobylnica stoją na sandrach.



Nie tylko Wielkopolska

Ale nie tylko Poznań zbudowano na takich polodowcowych cudach. Jeśli nie znasz stolicy Wielkopolski, być może odnajdziesz znane Tobie okolice na mapie geomorfologicznej Niziny Wielkopolsko-Kujawskiej, obejmującej m.in. Poznań, Bydgoszcz, Toruń, Zieloną Górę, Kalisz, Piłę, Konin i Leszno



http://igig.amu.edu.pl/strona-glowna/igig/badania-naukowe/badania-dla-praktyki/mapa-geomorfologiczna-niziny-wielkopolsko-kujawskiej





Jeśli mieszkasz natomiast w północno-zachodnim krańcu Polski, np. w Szczecinie, Stargardzie czy Świnoujściu, swoje tereny odnajdziesz na mapie Pojezierza Myśliborskiego i Niziny Szczecińskiej, również na stronach IGiG UAM.



Mam też coś dla województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego: mapy Marcinkowskiej z zespołem (2013), które dostępne są w tej publikacji (bezpośredni link do PDF).



Jak widzisz, z działalnością lodu związana jest ogromna część kraju. Każdego dnia przechadzamy się po wysoczyznach, sandrach, pradolinach i morenach, najczęściej nawet o tym nie wiedząc.

Wydobywamy z nich piaski i żwiry do celów budowlanych, a rolnicy każdej wiosny zbierają z pól małe głazy narzutowe, które zimą wychodzą spod ziemi, wypychane ku powierzchni rosnącym pomiędzy ziarnami gruntu lodem.


Następnym razem, gdy będziesz spacerować z psem, biegać lub jechać do szkoły/pracy spróbuj wyobrazić sobie co mogło się tu dziać, gdy z Twojego obszaru ustępował lądolód. A gdy zamkniesz oczy, być może zobaczysz taki widok:




Ryc. 7. Lodowiec Russella, fragment lądolodu Grenlandii. Na zdjęciu widać czoło lądolodu (w tle), moreny czołowe i sandr, a także roślinność tundrową. Czy tak wyglądała Polska w czasie Epoki Lodowej? Fot. Chmee2/Wikimedia/CC BY 3.0










Źródła:
  • Bartczak E., 1993. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Kórnik z objaśnieniami. PIG, Warszawa
  • Bartkowski T., 1957. Rozwój polodowcowej sieci hydrograficznej w Wielkopolsce Środkowej. Zeszyty Naukowe UAM w Poznaniu, Geografia 8(1): 3–79.
  • Chachaj J., 1996. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Mosina z objaśnieniami. PIG, Warszawa.
  • Chmal R., 1992. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Stęszew z objaśnieniami. PIG, Warszawa.
  • Chmal R., 1997. Objaśnienia do Szczegółowej Mapy Geologicznej Polski, arkusz 471 – Poznań (N-33-130-D). PIG, Warszawa.
  • Cincio Z., 1996. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Swarzędz z objaśnieniami. PIG, Warszawa.
  • Gogołek W., 1993. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Buk z objaśnieniami. PIG, Warszawa.
  • Hildebrandt-Radke I., 2016. Środowisko geograficzne Poznania. W: Kara M., Makohonienko M., Michałowski A. (red.), Przemiany osadnictwa i środowiska przyrodniczego Poznania i okolic od schyłku starożytności do lokacji miasta. Bogucki Wydawnictwo Naukowe, Poznań: 23–46.
  • Karczewski A., 1968. Geomorfologia Pojezierza Myśliborskiego i Niziny Szczecińskiej. Edycja 2008. Instytut Paleogeografii i Geoekologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. http://igig.amu.edu.pl/strona-glowna/igig/badania-naukowe/badania-dla-praktyki/geomorfologia-pojezierza-myliborskiego-i-niziny-szczeciskiej
  • Kasprzak L., 2003. Model sedymentacji lądolodu vistuliańskiego na Nizinie Wielkopolskiej. Wydawnictwo Naukowe UAM, Seria Geografia, 66, Poznań, 216 p.
  • Krygowski B., 1961. Geografia fizyczna Niziny Wielkopolskiej. Cz. I. Geomorfologia. Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Wydział Matematyczno-Przyrodniczy, Poznań: 204 p.
  • Krygowski B., 2007. Mapa geomorfologiczna Niziny Wielkopolsko-Kujawskiej pod redakcją B. Krygowskiego. Instytut Paleogeografii i Geoekologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. http://igig.amu.edu.pl/strona-glowna/igig/badania-naukowe/badania-dla-praktyki/mapa-geomorfologiczna-niziny-wielkopolsko-kujawskiej
  • Marcinkowska A., Ochtyra A., Olędzki J.R., Wołk-Musiał E., Zagajewski B., 2013. Mapa geomorfologiczna województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego z wykorzystaniem metod geoinformatycznych. Teledetekcja Środowiska, 49, 43-79. http://geoinformatics.uw.edu.pl/wp-content/uploads/sites/26/2014/03/TS_v49_043_Marcinkowska.pdf
  • Tomaszewski E., 1960. Mapa Geomorfologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Poznań i Kostrzyn. Galon R. (ed.), Instytut Geografii PAN.
  • Sydow S., 1996. Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski w skali 1:50 000, arkusz Murowana Goślina z objaśnieniami. PIG, Warszawa.






Źródła:

  • Benn D.I. & Evans D. 2010. Glaciers and Glaciation. London, Hedder Education, p. 816.
  • Huijzer B. & Vandenberghe J. 1998. Climatic reconstruction of the Weichselian Pleniglacial in northwestern and central Europe. Journal of Quaternary Science, 13, 391-417.
  • Kasprzak L. 2003. Model sedymentacji lądolodu vistuliańskiego na Nizinie Wielkopolskiej. Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań, 1-214.
  • Mangerud J. et al. 2004. Ice-dammed lakes and rerouting ofthe drainage of northern Eurasia during the Last Glaciation. Quaternary Science Reviews 23 (2004), 1313–1332 (>>>PDF)







ŹRÓDŁO ARTYKUŁU:


https://glacjoblogia.wordpress.com/2014/04/10/polska-i-swiat-pod-lodem/?fbclid=IwAR1ErvhHe694TnmXX1hlM0_5SgeUNe4BpOcc5SJj7a4wYOnA4xSYnIVuLhg


https://glacjoblogia.wordpress.com/2019/05/13/poznan-miasto-polodowcowych-doznan/



piątek, 21 sierpnia 2020

Świątynia Artemidy w Efezie



Była to świątynia o wymiarach 130 m na 69 m, zbudowana przez króla Lidii- Krezusa około 560 p.n.e. Najprawdopodobniej stanęła na miejscu wcześniejszej budowli zniszczonej podczas najazdu Kimmerów. Jońska świątynia została zaprojektowana przez Chersifrona i Metagenesa z Knossos, przy współpracy Teodorosa z Samos. Do jej budowy użyto doskonałej jakości marmuru i cedru libańskiego.







Świątynię Artemidy zbudowano w okolicach bagiennych, ponieważ wierzono, że miękkie podłoże może wytrzymać silne trzęsienia ziemi. Na początku zrobiono wykop pod budowę i w dno wbito belki wspornikowe, które utrzymywały fundamenty z kamieni. Na fundamencie została zbudowana świątynia, mierząca 51 m szerokości i 105 m długości. 


Dach podtrzymywały 127 marmurowe kolumny o wysokości 18 m (6 pięter). Sufit wykonany był z drewna cedrowego. Drzwi wykonane były z drzewa cyprysowego i przyozdobione złotem. 

W świątyni stał dwumetrowy posąg Artemidy wykonany z drzewa winorośli i ze złotymi zdobieniami.


W 356r. p.n.e. w nocy do świątyni zakradł się Herostrates. Podpalił świątynię i w ciągu krótkiego czasu stała się ruiną. Herostrates wyznał w sądzie, że uczynił to, aby jego imię było sławne. Został skazany na ciężkie tortury. 

Mieszkańcy Efezu postanowili nie wymawiać jego imienia. Jednak pod zgliszczami znaleziono prawie nie naruszony posąg Artemidy. Uznano to za cud i postanowiono wybudować jeszcze jedną świątynię. 

Z całej Grecji napływały dary na budowę nowej świątyni. Podstawa miała wymiary 65mx125m. Architektem był Cheirokrates. Kolumn było tyle samo co w starej świątyni, czyli 127. 36 kolumn dźwigało płaskorzeźby, które przedstawiały czyny greckich bogów. Świątynię zbudowano w ciągu kilkudziesięciu lat. Była 2 metry wyższa niż stara i sufit był wykonany z kamienia, a nie z drewna. Uniemożliwiało to spalenie świątyni. W wyglądzie prawie się nie różniła od starej świątyni. 

W 334r. p.n.e. odwiedził Efez Aleksander Wielki. Ofiarował się służyć pomocą pieniężną na budowę świątyni. Mieszkańcy Efezu nie chcieli przyjąć oferty Aleksandra Wielkiego, ponieważ był dla nich barbarzyńcą (według Greków barbarzyńcą był każdy kto nie mówi innym językiem niż grecki). Z drugiej strony nie chcieli zrazić króla. Posłużyli się fortelem. 

Wytłumaczyli, że tak wielki władca jak on jest bogiem, więc nie może budować świątyni bogini. Aleksander Wielki odjechał więc dalej. 

Nowa świątynia stała się centrum religijnym i handlowym. Prowadzono tu interesy, a świątynia była największym bankiem w całej Grecji. 

Kiedy Efez przeszedł w panowanie Rzymu bogini Artemida stała się boginią łowów Dianą. W 262r. n.e. świątynia została częściowo zniszczona przez Gotów. Następnie Cesarz rzymski Teodozjusz I podniósł chrześcijaństwo do rangi religii państwowej i kazał zamknąć wszystkie pogańskie świątynie. Kto potrzebował kamieni na budowę mógł je brać ze świątyni. 

Artemizjon stał się kamieniołomem.








Świątynia Artemidy albo Artemizjon[1] (także: Artemizjon w Efeziestarogr. Ἀρτεμίσιονtur. Artemis Tapınağı) – dla starożytnych Greków jeden z siedmiu cudów świata. Znana pod nazwą Artemizjonu stanowiła największą ozdobę Efezu w Azji Mniejszej (obecnie Turcja).



Była to świątynia o wymiarach 130 m na 69 m, zbudowana na rozkaz króla Lidii Krezusa około 560 p.n.e.[2] Najprawdopodobniej stanęła na miejscu wcześniejszej budowli zniszczonej podczas najazdu Kimmerów (zdaniem Pliniusza świątynia była dziewięć razy budowana i burzona). 

Jońska świątynia została zaprojektowana przez Chersifrona i Metagenesa z Knossos, przy współpracy Teodorosa z Samos. Do jej budowy użyto doskonałej jakości marmuru i cedru libańskiego. 

Świątynia została zaprojektowana jako dipteros otoczony podwójną kolumnadą złożoną z ośmiu kolumn przed elewacją frontową i tylną (tzw. oktastylos) i dwudziestu kolumn wzdłuż boków świątyni. Pozostałe kolumny, a było ich w sumie 117, umieszczono w pronaosie i wewnątrz świątyni. Kolumny o wysokości ok. 18,0 m miały średnicę w dolnej części 2,5 m. Zdobiły je w dolnej części płaskorzeźby. Rzeźby zdobiły także fryz i najprawdopodobniej tympanon oraz dach świątyni. 

W jej wnętrzu umieszczono cedrowy posąg Artemidy. Wśród rzeźbiarzy zaangażowanych do prac przy budowie znaleźli się między innymi: FidiaszPolikletKresilas. Ukończenie budowli zajęło 120 lat.

W 356 p.n.e. świątynię spalił szewc Herostrates w nadziei, że ten występek unieśmiertelni jego imię. 

Świątynię chciał odbudować Aleksander Wielki. Mieszkańcy Efezu nie przyjęli jego warunku, jakim było umieszczenie w świątyni inskrypcji sławiących jego imię. 

Propozycja została odrzucona słowami: „Aleksandrze, nie wypada, żeby jeden bóg stawiał świątynię drugiemu bogu”, bowiem wyznawcy Artemidy nie widzieli możliwości oddawania w jednej świątyni hołdu dwóm bogom. Aleksander, mimo iż nie przyjęto od niego pieniędzy na pokrycie kosztów odbudowy, zlecił swojemu architektowi, Dejnokratesowi, sporządzenie projektu świątyni. Koszt prac został sfinansowany ze składek mieszkańców Efezu i z kwot uzyskanych ze sprzedaży niektórych, niewykorzystanych przy odbudowie elementów spalonej świątyni. 
Odbudowa świątyni trwała od 334 p.n.e. do 260 p.n.e. Budowla stanęła na fundamentach poprzedniej świątyni i miała identyczne z nią wymiary. Dodano nową krepidomę złożoną z 13 stopni. Przy odbudowie pracowali Skopas, który wykonał płaskorzeźby w dolnej części kolumn, Praksykles i Apelles.

Świątynia z III wieku została zniszczona podczas najazdu Gotów w roku 262 i już nigdy jej nie odbudowano.







W roku 1869 ekspedycja zorganizowana przez British Museum odkryła miejsce, gdzie znajdowała się świątynia. Niektóre elementy wystroju efeskiego Artemizjonu można obecnie obejrzeć w tym muzeum.


Oryginalny posąg Artemidy, niezachowany, wykonany był ze złota, srebra, kości słoniowej, drewna hebanowego i czarnego kamienia (chryzelefantyna). Można się jedynie domyślać, jak wyglądał, na podstawie opisów i zachowanej kopii. Uwagę zwraca niezwykły sposób przedstawienia bogini, przypominający bardziej rzeźby egipskie, niż greckie.






Artemida, której cześć oddawano w Efezie, przyjęła wiele cech frygijskiej bogini Kybele. Kult bogini – matki opiekującej się ziemią, powietrzem i wodą, dającej życie i urodzaj, a jednocześnie rządzącej cywilizacją, był rozpowszechniony w Anatolii jeszcze przed przybyciem greckich kolonistów. Wraz z powstawaniem miast jońskich i wzajemnym przenikaniem się kultur, Artemida została najważniejszą boginią Jonii. W Efezie każdego roku w maju odbywały się trwające przez cały miesiąc obchody ku jej czci.

Efeskie posągi Artemidy przedstawiają ją ubraną w suknię ozdobioną miejskimi wieżami, które są atrybutem jej władzy nad cywilizacją. Ozdoby z wyobrażeniami zwierząt są symbolem jej władzy nad nimi. Efeska Artemida nazywana była też Pszczelą Boginią, a bite w mieście monety na awersie miały symbol bogini – wizerunek królowej pszczół.