Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prasa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prasa. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 listopada 2023

Po wyborach...




przedruk






22.11.2023


Co stało za wyborczymi decyzjami części Polaków?

Lubach: „Uciekali od elementarnej logiki”



Wyniki ostatnich wyborów ujawniły kilka interesujących zjawisk, z których najważniejszy wedle mnie objaw jest zaiste zadziwiający – chęć zjedzenia ciasteczka i posiadania go nadal. Oto wedle powyborczych sondaży większość Polaków chciałaby kontynuacji działań Zjednoczonej Prawicy praktycznie we wszystkich sferach – politycznej, społecznej, gospodarczej, militarnej – a zarazem, co świadczy o elementarnym braku logiki, odsunęła ją od władzy na rzecz tych, którzy otwarcie zapowiadali odwrócenie tu wektorów o 180 stopni - pisze w najnowszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie Jerzy „Bayraktar” Lubach



Niezalezna.PL


Powoduje to poważny kłopot przy planowaniu oporu społecznego i politycznego wobec zamierzeń partii rwących się do władzy nad państwem, którego demontaż zapowiadają, gdyż opracowanie jakiejkolwiek strategii zakładać musi wykryty i zdefiniowany przez starożytnych myślicieli związek przyczynowo-skutkowy, tymczasem wygląda na to, że nie tylko w Polsce u sporej części wyborców to podstawowe dla świadomego życia zjawisko po prostu nie istnieje.


Ucieczka od logiki

W tej sytuacji zarzucanie dotychczas rządzącym, że nie dotarli ze swym przekazem a to do „młodych”, a to „przedsiębiorców”, a to mitycznych „ludzi środka”, jest bez sensu, skoro duża część tych grup w nadziei na ciasteczko jeszcze lepsze wybrała klikę zapowiadającą, iż ciasteczka zostaną odebrane i skonsumowane przez „swoich”, a zamiast nowych frykasów czeka wyborców nowej władzy zaciskanie pasa. Pisałem niedawno, że myślenie boli, ale unikanie go zaboli uprawiających ucieczkę od logiki jeszcze bardziej.

Żerowanie na emocjach elektoratu słabo ogarniającego całokształt nie jest li tylko polską specyfiką, a stało się o wiele łatwiejsze, odkąd od ponad stu lat fundamenty kultury zachodniej są z zajadłością podważane przez wszelakich samozwańczych „inżynierów dusz”, od bolszewików i narodowych socjalistów zwanych dla niepoznaki nazistami, przez neomarksizm wyrażany we wciskanych nam dziś na siłę antyludzkich ideologiach, a właściwie quasi-religiach: klimatyzmu, genderyzmu, przebudzeń, wykreśleń kulturowych etc. Właśnie „cancel culture” najlepiej i to dość otwarcie definiuje ich cel – wykreślenie ze świadomości dzisiejszej ludzkości całego bagażu jej doświadczeń, z religią, filozofią, tradycją na czele.

Efekty są: już od czasów tzw. oświecenia XVIII w. poniewierana i spychana na coraz większy margines wiara chrześcijańska przestała w istocie wpływać na wybory większości ludów europejskich, a wbrew oczerniaczom religia dawała spójny system logiczny, porządkujący życie społeczeństw, co było nader korzystne zwłaszcza w przypadku mniej rozgarniętych ich członków, bo nie musząc natężać umysłów, żyli sobie w świecie logicznie urządzonym. Skoro z tego świata wyrwano trzymające cały gmach filary, to co prawda runie on na głowy nam wszystkim, ale do czasu korzystają na tym manipulanci.


Zniewoleni i samozniewoleni

A manipulowanym można wcisnąć to, co wygodne – np. pedagogikę wstydu, gdy dumne dzieje narodu przedstawia się jako haniebne, więc po co nam duża dobra armia, czyżby do podboju mniejszości niegdyś uciśnionych w rozpasanej szlacheckiej Rzeczypospolitej? Na obchodach Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada prezydent Andrzej Duda podkreślił w swoim przemówieniu:
„Straciliśmy ją przez warcholstwo, zdradę, głupotę, zacietrzewienie, przez tyle naszych narodowych przywar, które spowodowały, że Polska z jednego z największych i najsilniejszych państw w Europie, tej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a w istocie wielu narodów, stała się państwem upadłym, które zostało rozdarte przez sąsiednie mocarstwa”

To prawda, ale warto też przypomnieć, jak po odrodzeniu tej niepodległości nasi dziadowie radzili sobie ze spadkiem po obcej i wrogiej narodowi władzy, wspieranej też masowo przez wewnętrznych kolaborantów, dla których poczucie narodowe nie istniało, bo wszak „polskość to nienormalność”. Niemal zaraz po objęciu sterów nawy państwowej Józef Piłsudski zapowiedział:
„Sobór na placu Saskim zniesiemy z oblicza ziemi, ażeby śladu po nim nie pozostało. Jakże można tolerować zabytek, który by przyszłym pokoleniom przypominał, żeśmy dźwigali na swoich barkach jarzmo ucisku; niech wszelki ślad niewoli zginie w Warszawie, niech przyszłe pokolenia nie ujrzą w Warszawie śladu niewoli i klęski narodu”

I ten symbol zniewolenia carskiego – sobór – pracowicie rozebrano w ciągu trzech lat do roku 1926, a Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina też w sercu polskiej stolicy stoi, stoi, stoi...

„A mury rosną, rosną, rosną...” – by posłuchać barda, czyli wieszcza na naszą miarę – z gitarą, w świetle reflektorów, otoczonego grupą fanów. Bywałem na koncertach Jacka Kaczmarskiego, gdzie podobnie jak w przypadku wielkich bardów rosyjskich – Wertyńskiego, Okudżawy, Wysockiego – magnetyzm wykonania często o dziwo zasłaniał główną myśl. Gdy się czyta same teksty ich pieśni, widać wpływ magii osobowości pieśniarza na odbiór słuchacza – to oczywiście całkiem dobra poezja, ale jednak nie najwyższego lotu, to ich natchnione wykonanie dodawało jej skrzydeł. Kaczmarski jest zupełnie innym przypadkiem – ma podobną magię sceniczną, śpiewa własne teksty, ale gdy się je czyta oddzielnie od wykonania, okazują się one wielką i wyrafinowaną poezją. Która wieszczy tak samo jak Mickiewicz, Słowacki, Norwid czy bliżej nam: Lechoń i Wierzyński.


Dlaczego mury, które runęły, rosną?

Tym pytaniem nie zaprzątaliśmy sobie głowy za karnawału Solidarności, nie trzeźwego sceptycyzmu było nam wtedy trzeba, ale napędu do dalszej walki. I nie było to niesłuszne, bo zdławienie tego bojowego ducha przez teatrzyk kukiełkowy okrągłego stołu pokazało, jak to strasznie będzie się odbijać przez całe dekady niby niepodległej i suwerennej. Pozbawienie narodu ambicji i wielkich perspektyw nieuchronnie prowadzi do jego skarlenia, co wygodne jest dla potężnych sąsiadów i kolaborantów w ich imieniu zarządzających taką w istocie prowincjonalną gubernią, a nie żadną wbrew nazwie Rzecząpospolitą.


W 1919 r. naczelnik państwa Józef Piłsudski w trakcie walki o kształt Rzeczypospolitej odradzanej wyrzekł znamienne słowa, które mogą nam tu wiele wyjaśnić:

„Tak polityki prowadzić nie można. Jak to, mamy takie nieocenione chwile, taką wspaniałą okazję dokonania na wschodzie wielkich rzeczy, zajęcia miejsca Rosji, tylko z odmiennymi hasłami, i wahamy się? Boimy się dokonać czynów śmiałych, choćby wbrew koalicji, podczas gdy tą drogą możemy sobie dać radę wobec takich wrogów, jakim jest Republika Sowiecka. Potrzeba nam więcej wiary w nasze siły i więcej odwagi, inaczej zginiemy i nie zdołamy spełnić naszego zadania, i tak odgraniczyć Polskę od wrogów, żeby mogła wielkość swą wypisać nie drogą rewolucji i strasznych eksperymentów wschodu, lecz drogą ewolucji.



Piętno niewoli kołacze nam w duszach. Mimo tysiącznych dowodów, jak potężna jest siła kultury polskiej i ile zdziałała ona w ostatnich latach – podczas których Polska jako państwo już nie istniała – boimy się dać jej zadania zbyt wielkie teraz, gdy siła kultury poparta została przez państwowość. I cóż z tego, że nasze pokolenie jest zgniłe, spodlałe w kolebce niewoli, za nim przyjdą nowe pokolenia i upomną się o warunki egzystencji lepsze niźli te, jakie niektórym z naszych obecnych tchórzów zdają się wystarczać”.

I te pokolenia przyszły, Kolumbowie rocznik 20, ludzie Solidarności, ale zawsze były zaciekle zwalczane, prześladowane i niszczone przez wrogów zewnętrznych i wewnętrznych. Cytowałem już gorzką refleksję anonimowego internauty:

„Kiedyś nie mogłem zrozumieć, jak te mendy doprowadziły do rozbiorów Polski, a teraz widzę w telewizorze te mordy i już wiem”.

Bo jak niegdyś w „Kantyczce z lotu ptaka” śpiewał Kaczmarski z Gintrowskim i Łapińskim:

„Co nam hańba, gdy talary
Mają lepszy kurs od wiary!
Wymienimy na walutę
Honor i pokutę…”.

Trzeba z bólem przypomnieć, że kolejne rozbiory Rzeczypospolitej niestety zatwierdzał sprzedajny polski Sejm. Czy zezwolimy i teraz lege artis na kolejny rozbiór?



------



Dewolucja jest procesem, a nie stanem. 

Jest procesem decentralizacji i dekoncentracji władzy.

Jest procesem dynamicznym, nie zaś stanem niezmiennym i nieelastycznym. 












DEWOLUCJA – swoiste przekazanie władzy przez władzę centralną podległym jej instytucjom regionalnym. 

Organy powstałe w wyniku d. tworzą więc pośredni szczebel pomiędzy władzą centralną a lokalną. D. różni się od federalizmu tym, że mimo iż terytorialna jurysdykcja może być podobna, organy powstałe na skutek d. nie są suwerenne – ich obowiązki i kompetencje pochodzą od władzy centralnej i są przez nią określane. 

W państwie federalnym istnieje jasny podział kompetencji między federację a części składowe, powiązany z oddaniem na niższy szczebel suwerennej władzy w wyraźnie wyznaczonych zakresach. W przypadku d. nie następuje przekazanie ani podział suwerennej władzy. D. administracyjna, która stanowi najbardziej ograniczoną formę, oznacza tylko, że instytucje regionalne realizują programy polityczne przygotowywane i zatwierdzane gdzie indziej. 

D. legislacyjna – czasem zwana autonomią – obejmuje utworzenie pochodzących z wyborów zgromadzeń regionalnych, mających kompetencje w zakresie kształtowania polityki oraz elementy fiskalnej niezależności. 

Małgorzata Kaczorowska podkreśla, iż pojęciem dewolucji (devolution) określa się szczególny proces decentralizacji w Zjednoczonym Królestwie polegający na przekazaniu podporządkowanemu organowi pochodzącemu z wyborów, przeprowadzanych według kryteriów geograficznych, funkcji wykonywanych dotychczas przez ministrów i Parlament Zjednoczonego Królestwa. W wyniku reformy dewolucyjnej wprowadzono wybierane w wyborach powszechnych regionalne zgromadzenia przedstawicielskie w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. 

D. jest procesem, a nie stanem. Jest procesem decentralizacji i dekoncentracji władzy. Jest procesem dynamicznym, nie zaś stanem niezmiennym i nieelastycznym. 

Istota d. polega na tym, iż władza zostaje w tym procesie przekazana, nie zaś oddana, gdyż suwerenny parlament Zjednoczonego Królestwa nie wyrzeka się ostatecznie swojej władzy.

(jak teraz w UE? - MS)

 David Simpson definiuje d. jako delegację władzy rządu centralnego bez rezygnowania z jego suwerenności. Pozwala to na zachowanie prawa do cofnięcia w każdej chwili uprawnień przekazanych w drodze dewolucji regionalnemu parlamentowi czy zgromadzeniu. Dotąd w języku polskim mianem d. zwykło się określać przeniesienie – na żądanie strony – kompetencji do rozstrzygnięcia sprawy z jednego organu administracyjnego na inny, zwykle nadrzędny [ J.G .Otto ].



Literatura: 

A. Heywood, Politologia, Warszawa 2006

J. Szymanek, M. Kaczorowska, A. Rothert, Ewolucja, dewolucja, emergencja w systemach politycznych, Warszawa 2007 

poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Stara Polska

 

Gazeta Grudziądzka z czasów zaboru niemieckiego - rok 1902...


Całość - i w dowolnym wygodnym zumie - można obejrzeć po ściągnięciu na dysk z biblioteki cyfrowej - link na końcu. 


Warto poczytać, z jakimi problemami zmagali się Polacy tamtych czasów, jak wzywano do współpracy miedzy rodakami, jak nawoływano do dbałości o siebie nawzajem, no i jak niemiecki zaborca poczynał sobie bezprawnie....


Baczność na szpiegów!!








R. 8 [i. e.9], nr 144 (2 grudnia 1902) G..., , | Polona




wtorek, 13 września 2022

FE w Karpaczu - kto ma więcej władzy ?

 


przedruk

tłumaczenie automatyczne


Panel na Forum Ekonomicznym w Karpaczu







KARPACZ, 09 WRZEŚNIA – „Media społecznościowe znacznie zwiększyły rolę obrazu w komunikacji politycznej, prowadząc do hegemonii emocji w kampanii wyborczej.

Informacja została zredukowana do informacyjno-rozrywkowej, a polityka do polityki rozrywkowej. Jeśli wszystko jest rozrywką, co dzieje się z polityką i dziennikarstwem?”: Tak dziennikarz Alessio Postiglione, dyrektor Master in Communications w Rome Business School, przemawiał podczas panelu na temat „Polityk czy dziennikarz: kto ma więcej władzy ? na XXXI Forum Ekonomicznym w Karpaczu w Polsce.

„Przeszliśmy – tłumaczył – ze sfery publicznej, charakteryzującej się konfrontacją polityczno-dziennikarzy, do infosfery coraz bardziej rezygnującej z refleksji opartej na słowach na rzecz emocji związanych z obrazami. 
Sukces Tik Tok i Instagrama, czyli filmów i obrazów, w porównaniu ze starszymi portalami społecznościowymi, takimi jak Facebook, z linkami do tekstu, oddaje ten trend. 
po lewej) i Janusz Kowalski (Solidarna Polska, po prawej) zgodzili się, podkreślając znaczenie wolnej prasy, zdolnej do odpowiedniego informowania dziennikarzy, dla zdrowej demokracji.

„Media społecznościowe faworyzują rozpowszechnianie fałszywych wiadomości – podsumował serbski redaktor Politika Daily, Bosko Jaksic – i stworzyły plemienny klimat, który jest niebezpieczny. Dobre dziennikarstwo musi trzymać się prawdy. Wyzwaniem jest promowanie tego typu informacji nawet dzisiaj” 








środa, 6 października 2021

Facebook przedkłada zysk nad ludzi

 

Dwa artykuły z chińskiej prasy na temat zagrożeń płynących z facebooka.


przedruki

tłumaczenie automatyczne



Od redakcji: Stephen Ndegwa jest ekspertem ds. komunikacji z Nairobi, wykładowcą i stypendystą na United States International University-Africa, autorem i felietonistą zajmującym się sprawami międzynarodowymi. Artykuł odzwierciedla poglądy autora i niekoniecznie poglądy CGTN.



To, że Facebook i jego dwie inne platformy społecznościowe, Instagram i WhatsApp, wywarły znaczący wpływ na dzieci, jest dobrze udokumentowanym faktem. Jako bezpłatne witryny dla wszystkich, które nie mają opcji kontroli rodzicielskiej ani wykonalności, Facebook jest podatnym gruntem dla złośliwych treści wyrzucanych przez użytkowników o niegodziwych intencjach.  

Taki był kierunek wielogodzinnego zeznania demaskatora Frances Haugen złożonego 5 października w podkomisji ds. ochrony konsumentów, bezpieczeństwa produktów i bezpieczeństwa danych w Senacie Stanów Zjednoczonych, która przedstawiła obszerny opis negatywnego wpływu platform firmy na dzieci. Chociaż Facebook zdaje sobie sprawę z tej sytuacji, Haugen powiedział, że „kierownictwo firmy wie, jak sprawić, by Facebook i Instagram były bezpieczniejsze, ale nie wprowadzą niezbędnych zmian, ponieważ przedłożyli swoje astronomiczne zyski przed ludźmi”.

Chociaż wyniki są ogólnie rzeczowe, jednym z obszarów, z którym każdy rodzic może się zgodzić, jest fakt, że media społecznościowe mają szczególnie negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dzieci. Świadczy o tym wzrost przestępczości i samobójstw wśród nastolatków w ostatnich latach. Istnieje wiele przypadków nastolatków uwikłanych w przestępstwo, mówiących, że „internet mnie do tego zmusił”.

Badania w tym obszarze pokazują również, że pobłażliwość nastolatków w mediach społecznościowych wiąże się z wysokim poziomem lęku i depresji. Dzieje się tak, ponieważ media społecznościowe mają tendencję do normalizowania przestępczości i prowadzą do niezdrowych porównań statusu społecznego wśród młodych podatnych na wpływy umysłów. Młodzi ludzie spędzają codziennie nadmiernie długie godziny na platformach społecznościowych, których komunikaty zwykle sugerują, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie.

Zarzuty pod adresem Facebooka nie są całkowicie nowe. Większość oskarżeń stojących przed gigantem mediów społecznościowych została wyrażona na przestrzeni lat przez różnych badaczy. Ale choroba dotyka nie tylko samego Facebooka i jego platform. Status quo jest powszechne w całej gamie mediów społecznościowych, w których platformy stały się prawem samym w sobie.

Na przykład Facebook i Twitter zawiesiły konta prezydentów i innych przywódców pod zarzutem nadużycia wobec ich przeciwników politycznych. To zbyt duża władza w rękach aktora niepaństwowego, co jest niebezpieczne dla demokracji.


Rzeczywiście, analitycy postrzegają sześciogodzinne wyłączenie Facebooka i jego platform 4 października jako dywersję i słabo zawoalowaną sztuczkę marketingową prowadzącą do szantażu. Miała być dowodem na to, że firma stała się integralną, jeśli nie nieodłączną częścią światowej gospodarki. To, czy władze wykorzystają to jako czynnik łagodzący w swoich zaleceniach dotyczących jakichkolwiek regulacji na Facebooku, jest w tej chwili kwestią domysłów.

Zarzut, że algorytmy Facebooka promują podziały, jest prawdziwy w całym spektrum popularnych mediów społecznościowych. Procesy stosowane do identyfikacji i kierowania do określonych odbiorców i segmentów rynku izolują inne i stawiają ich w niekorzystnej sytuacji lub przeciwstawiają wartości demograficzne. Ta dyskryminacja neguje wymóg powszechnego dostępu do informacji.

Fakt, że Facebook przedkłada zysk nad bezpieczeństwo użytkowników i godność ludzką, jest cechą nieokiełznanego kapitalizmu Zachodu. Zjawisko to obejmuje różne branże, szczególnie w sektorze dóbr szybkozbywalnych, w tym niektóre sekcje Big Pharma. Społeczne i gospodarcze reperkusje nieokiełznanego kapitalizmu są dalekosiężne, a naprawienie szkód trwa długo.

Rządy coraz częściej nakładają sankcje na niektóre platformy mediów społecznościowych za podżeganie do konfliktu politycznego wśród obywateli lub sprowadzanie ludzi na manowce. W przyszłości trendem może być zwiększenie kontroli nad treściami w mediach społecznościowych, ponieważ władze próbują powstrzymać je przed wpadaniem w amok i rozrywaniem tkanki społecznej w swoich krajach. 

Aby uniknąć wątpliwości, żyjemy w cyfrowym świecie i nie możemy skutecznie funkcjonować bez wszechobecnych platform mediów społecznościowych. Wiele e-commerce kwitnie w tych kanałach, ponieważ miliony ludzi na całym świecie wymieniają się pomysłami oraz handlują towarami i usługami. Media społecznościowe przełamały ograniczenia czasu i miejsca, pomagając ludziom angażować się w czasie rzeczywistym.

Pandemia COVID-19 doprowadziła ten punkt do domu, ponieważ międzynarodowe spotkania i działania odbyły się praktycznie z powodzeniem. Mimo swoich szkodliwych skutków media społecznościowe oferują również społeczne wsparcie psychologiczne między przyjaciółmi i krewnymi mieszkającymi daleko od siebie. Działa również jako pomost między różnymi kulturami.

Ale to nie powinno dać platformom mediów społecznościowych swobody działania w moralnej próżni, gdzie wszystko jest dozwolone. Pewien poziom regulacji jest konieczny, aby zapewnić, że nie wprowadzają one w błąd młodych umysłów poprzez zniekształcanie rzeczywistości. Właściciele platform muszą również reagować na wrażliwość społeczno-kulturową swoich odbiorców i unikać żerowania na wrażliwych lub niedojrzałych umysłach.

Wysłuchanie podkomisji powinno być dla Facebooka pożywką do przemyśleń. Oskarżenia powinny z jednej strony zachęcać właścicieli platform do poważnych poszukiwań duszy, az drugiej decydować ustawodawców o stworzeniu silnych ram regulacyjnych, które będą kierować działaniami mediów społecznościowych. Platformy stały się jak leki, których dawkowanie należy teraz przepisać.





Od redakcji:  Keith Lamb jest absolwentem Uniwersytetu Oksfordzkiego z tytułem magistra współczesnej chińskiej nauki. Jego główne zainteresowania badawcze to stosunki międzynarodowe Chin i „socjalizm z cechami chińskimi”. Artykuł odzwierciedla poglądy autora i niekoniecznie poglądy CGTN.

Facebook ma prawie 3 miliardy użytkowników miesięcznie, co czyni go najpopularniejszą platformą mediów społecznościowych. Pomimo tej popularności, jego niedawna awaria, podobnie jak inne aplikacje, takie jak Instagram i WhatsApp, które również przeszły w tryb offline na sześć godzin, została przywitana wyraźnym odcieniem uroczystego schadenfreude.

Rzeczywiście, „karma” jest popularnym słowem używanym do opisania tego niedawnego wydarzenia i nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że Facebook od dawna znajduje się w centrum uwagi zarówno użytkowników, jak i rządów. Oskarża się go o przyciąganie ludzi bezmyślnym i uzależniającym clickbaitem, który jest uważany nie tylko za stratę czasu, ale także za niezdrowy. Ostatnio demaskatorka Frances Haugen udostępniła regulatorom tysiące stron wewnętrznych dokumentów i twierdziła, że ​​Facebook wie, w jaki sposób jego platformy są wykorzystywane do szerzenia nienawiści, przemocy i dezinformacji. Następnie, 30 września, podczas przesłuchania w Senacie wysłuchano zeznań szefowej Facebooka ds. bezpieczeństwa, Antigone Davis, na temat negatywnego wpływu Instagrama na dzieci.

Na froncie politycznym Facebook jest regularnie oskarżany o to, że jest narzędziem służącym partykularnym interesom liberalnym. W USA były prezydent Donald Trump został pozbawiony dostępu do platformy na czas nieokreślony. Jeszcze bardziej złowieszczy jest fakt, że Facebook został oskarżony o wzniecanie rewolucji za granicą, czego przykładem jest Arabska Wiosna.

Niektórzy mogą naiwnie wskazać, że Facebook jest po prostu neutralnym narzędziem komunikacji. Jednak dzisiaj wiemy, że algorytm kanału informacyjnego Facebooka jest centralnie kontrolowany w Stanach Zjednoczonych i jest podatny na działanie wrogich sił niesuwerennych. Ponadto, wraz z pojawieniem się „pacynki”, które są fałszywymi kontami internetowymi, można stworzyć fałszywą narrację, aby wysunąć marginalne poglądy na światło dzienne.

Jeśli Facebook może być używany jako narzędzie do wypaczania demokracji w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest hostowany, to rządy i społeczeństwa poza USA, które mogą mieć znacznie mniejsze uprawnienia do regulowania jego treści, również muszą uważać na tę platformę. Rzeczywiście, Chiny od dawna są tego świadome. To odmowa Facebooka usunięcia treści terrorystycznych pod przykrywką wolności słowa doprowadziła do jego zakazu w Chinach. Chociaż może to być niewygodne, dla niektórych chińskich użytkowników chińskie firmy technologiczne zintensyfikowały swoją grę i zareagowały, oferując usługi, które przewyższają Facebooka.


A co z krajami, które nie są w czołówce technologicznej i nie mogą zapewnić alternatywy? Niektóre, jak Australia, mogą regulować więcej, ale mimo to są, bez własnego substytutu, na łasce USA, a przynajmniej amerykańskiego kapitału technologicznego, by nadzorować ich suwerenną przestrzeń informacyjną. Oczywiście, biorąc pod uwagę niedawne narodziny AUKUS i fakt, że kraje anglosaskie dzielą tę samą transnarodową liberalną elitę, użycie terminu „suwerenna przestrzeń informacyjna” jest być może zbędne.

Z drugiej strony Europa nie jest tak związana w tym kręgu iw przyszłości może chcieć prowadzić własną niezależną politykę. Problem polega na tym, że nawet zaawansowane technologicznie państwa europejskie nie mają obecnie alternatywy dla zdominowanych przez USA internetowych platform medialnych. Co więcej, będąc mocno dokooptowanym do poglądu, że korzystanie z Facebooka i innych amerykańskich mediów będących własnością zagraniczną jest wyrazem wolności słowa, a nie zagranicznej kontroli, nie będzie łatwo stworzyć niezależne europejskie alternatywy. Mówiąc najprościej, Europejczycy, ze względu na swój własny liberalny dogmat, są więzieni w luksusowej klatce wyprodukowanej w Stanach Zjednoczonych.

Uznając ten fakt, chiński system rządów wyróżnia się tym, że najnowocześniejsze technologie postrzegają nie tylko jako kluczowe dla ochrony swojej niezależnej przestrzeni informacyjnej i tworzenia miejsc pracy, ale także jako niezbędne dla przejścia z jednej epoki historycznej do drugiej. Cel Chin, jakim jest przekształcenie się w wielkie, nowoczesne społeczeństwo socjalistyczne do 2049 roku, jest ściśle i pragmatycznie powiązany z postępem technologicznym, który zapowiadał również poprzednie doniosłe zmiany polityczne i gospodarcze.

Uzbrojeni w tę wiedzę, uświadamiamy sobie, dlaczego chińska technologia, a także zarządzanie jej przemysłami technologicznymi, jest tak szyderczo traktowana przez liberalną klikę Facebooka, która gardzi socjalizmem. Na przykład niedawno nałożone przez Chiny ograniczenia na branżę gier online i panowanie w branży wielkich technologii to dwa przypadki, w których Chiny starają się chronić zdrowie swoich obywateli i dostosować klasowe interesy wielkich technologii do demokratycznych potrzeb społeczeństwo jako całość. Jednak te środki, nawet w najbardziej „oświeconych” kręgach zachodnich mediów biznesowych, nie poszły dobrze.

Te wyżej wymienione sprzeczności sięgają aż do zachodnich konsumentów. Zdają sobie sprawę, że oligarchiczna klasa technologiczna ma niedemokratyczną władzę nad społeczeństwem. Skarżą się, że ich dzieci są uzależnione od clickbait i zombi przez gry online. Wiedzą też, że wydobycie bogactwa, jeśli chodzi o strony takie jak Facebook, wynika z ich własnej pracy, ponieważ to oni, konsumenci, są również produktem.

Mimo to są bezmyślnie indoktrynowani, by wierzyć, że środki podjęte w Chinach, które ludzie Zachodu sami chętnie przyjęliby w domu, są wrogie. Jak na ironię, dla tych, którzy chcieliby zdyscyplinować nieskrępowaną potęgę kapitału technologicznego, zbieg okoliczności 4 października, dzień wyłączenia Facebooka, był dniem świętowania. Natomiast w Chinach, gdzie technologia zawsze musi działać na rzecz szerszych potrzeb społeczeństwa, był to po prostu kolejny dzień.



https://news.cgtn.com/news/2021-10-06/Facebook-is-symptomatic-of-social-media-gone-awry-148DOgTRYyc/index.html


https://news.cgtn.com/news/2021-10-06/Why-did-people-rejoice-when-Facebook-went-down--148r1ERI7xS/index.html




sobota, 17 kwietnia 2021

Pozorni buntownicy i prawdziwi śmiałkowie

przedruk


Grzegorz Górny

 -

4 kwietnia 2021


Młodzi ludzie, którzy zarówno w Polsce, jak i na świecie biorą dziś udział w demonstracjach na rzecz aborcji czy LGBT, lubią przedstawiać się jako osoby buntownicze, odważne, niezależne, nonkonformistyczne, jednym zdaniem – prawdziwi śmiałkowie rzucający wyzwanie systemowi.

Co ciekawe, stoją oni dokładnie po tej samej stronie, co najbogatsi ludzie świata i największe globalne koncerny koncentrujące w swych rękach olbrzymią władzę i pieniądze. To przecież fundacje Gatesów, Buffetta, Rockefellera, Sorosa, Forda czy innych multimiliarderów finansują światowe kampanie proaborcyjne i genderowe. To wielkie korporacje, których budżety przekraczają budżety większości państw na kuli ziemskiej, angażują się w promocję tych samych akcji. W te same działania zaangażowani są właściciele najpotężniejszych gigantów internetowych, kreujących światowe mody i trendy, takich jak Amazon, Apple, Google, Facebook czy Twitter. Młodzi ludzie mają oczywiście prawo stawać po tej samej stronie co owi krezusi. Nikt im tego nie zabrania. 

Niech jednak nie wmawiają innym, że stanięcie w jednym szeregu z najbogatszymi i najbardziej wpływowymi ludźmi na świecie to wyraz odwagi czy nonkonformizmu. Niech nie mówią, że buntują się w ten sposób przeciw systemowi. 

Oni ten system wspierają, budują i uszczelniają.


Przecież właśnie po to możni tego świata tak wiele pieniędzy przeznaczają na różne fundacje i organizacje pozarządowe, akcje i kampanie społeczne, aby młodzi ludzie na ulicach krzyczeli to, co powinni krzyczeć. Oczywiście, mają oni prawo demonstrować, ale powinni mieć też świadomość, że nie jest to wyrazem żadnej odwagi czy niezależności, lecz wręcz przeciwnie: konformizmu i dostosowania się do żądań wielkiego kapitału. 

Niektórzy z tych młodych „buntowników” mówią, że występują przeciw władzy Kościoła. Wystarczy jednak rozejrzeć się wokół, by przekonać się, że Kościół nie tylko nie rządzi w żadnym kraju świata, ale jego wpływ stale maleje i w większości państw Zachodu nie odgrywa żadnej znaczącej roli (nie mówiąc już o tych zakątkach globu, gdzie jest krwawo prześladowany). Występowanie przeciw niemu jest jak bicie słabszego – nie wymaga żadnej odwagi. Prawdziwej śmiałości wymaga dziś częściej publicznie przyznanie się do wiary. Wtedy można liczyć się z atakami, wyśmiewaniem, poniżaniem, obrażaniem. By temu sprostać, potrzeba jednak charakteru, a nie każdy go ma.


https://kurierwilenski.lt/2021/04/04/pozorni-buntownicy-i-prawdziwi-smialkowie/?fbclid=IwAR0OcjdQRD7HzeyOmSSrK3I9JrCqSv-gBJXQaoKQb6TkinjQaSZB6zVo79A


 

środa, 20 maja 2020

"A dlaczego nie"?



A nie mówiłem???



I to dwa razy...






Niemieckie media: Rosja słabnie, czas zaoferować jej „marchewkę”


"Rosja grozi Europie na wielu frontach: atakach hakerów, najemników w Libii, bombardowaniu Syrii. I to nie może pozostać bezkarne. Ale według eksperta Frankfurtera Allgemeine Zeitung w stosunku do Federacji Rosyjskiej konieczne jest zastosowanie zarówno kija, jak i marchewki.


Angela Merkel mówiła w środę o ataku hakerów z Rosji na Bundestag w 2015 roku, nazywając to „oburzającym” aktem. Ale czy jest to tak oburzające, jak ingerowanie w amerykańską kampanię wyborczą i zatrucie neurotoksyną w Salisbury?


Atak hakerów jest częścią rosyjskiej strategii, jednym z drobnych elementów mozaiki jej polityki zagranicznej Od czasu dojścia Putina do władzy Federacja Rosyjska jest agresywna: jeśli Ukraina planuje „pójść” na Zachód, zostanie podzielona; podczas gdy tłumy uchodźców z Libii i Syrii terroryzują Europę, Moskwa wysyła najemników do tych regionów, aby wzniecić jeszcze większą wojnę; aby zastraszyć Europejczyków, rosyjskie władze rozmieściły broń nuklearną w europejskiej części kraju i strzelają do przeciwników w berlińskim Tiergarten. A Zachód niewiele może z tym zrobić, a sankcje nie przynoszą pożądanego rezultatu.

- pisze publikację.

Rosja obecnie słabnie. W kraju szalejący koronawirus, z powodu taniej ropy naftowej, w budżecie Federacji Rosyjskiej brakuje funduszy. Kraje zachodnie zmieniły strategię wobec wschodniego sąsiada.

Dlaczego nie zaoferować Rosji nie tylko bata, ale także marchewki w formie inwestycji, zadaje pytanie FAZ. Jeśli pieniądze wpłyną do Moskwy, a także do innych krajów, możliwe będzie osiągnięcie postępu w stosunkach z Federacją Rosyjską, ponieważ leży to w interesie Niemiec i UE."





Pamiętacie, jak pisałem o tym zdaniu, które często napotykam w sieci?

Ukryta reklama - ktoś zadaje głupie pytanie, bo np. nie umie się zdecydować jakie pióro mu się podoba, a jakie nie i ktoś odpowiada:


"A dlaczego nie spróbujesz Lamy??? Jest takie, śmakie, owakie i ma zielony kolor. I wcale nie jest drogie"



A tu mamy co? To samo, tylko w innym temacie:


"Dlaczego nie zaoferować Rosji nie tylko bata, ale także marchewki w formie inwestycji, zadaje pytanie FAZ." 




Mówiłem, że jadą z podręcznika.

To zdanie jest z każdej strony wyszlifowane, żeby tylko nikt się nie przyczepił, że to reklama własna.




Po drugie - Jelcyn doprowadziłby Rosję do permanentnego kryzysu ...

Jaki jest zysk z kraju, który ma 140 milionów obywateli i nic od nas nie kupuje, bo nic tam nie funkcjonuje, tylko się stacza?



Inwestycje są teraz Rosji bardzo potrzebne, bo wojna naftowa i koronocoś grożą upadkiem jej gospodarki. 

Ale przede wszystkim zuboży to interesy niemieckie w Rosji.



No i jak tu machać maczugą, która jest zepsuta?





https://maciejsynak.blogspot.com/2020/03/kalendarz-niemiecko-rosyjski.html




P.S. No, chyba, że niemcy uważnie czytają moje teksty i ten zwrot i cały tekst specjalnie wyprodukowali pode mnie. Wierzycie w to, czy nie?







piątek, 15 maja 2020

"ZSRR okupował połowę Europy" - szokujące wieści dla Rosjan

tłumaczenie przeglądarkowe 



russian.rt:


Ukraińskim uczniom powiedziano, jak ZSRR „okupował” połowę Europy

Оригинал новости ИноТВ:
https://russian.rt.com/inotv/2020-05-14/STRANA-ukrainskim-shkolnikam-rasskazali-kak

14 maja 2020 r



Szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Anton Drobowicz przeprowadził lekcję online, w której opowiedział uczniom o historii II wojny światowej. Jednak, jak pisze „strana.ua”, było to trochę jak lekcja: wojna pod Drobowiczem okazała się wyłącznie wytworem agresji Niemiec i Związku Radzieckiego, który ostatecznie „zajął” połowę Europy.



12 maja ukraińscy uczniowie klas 8-11 przeprowadzili lekcję online na temat historii II wojny światowej, którą przeczytał Anton Drobovich, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej. Jednak, jak pisze „KRAJ”, było to trochę jak lekcja: wideo raczej przypominało zbiór ideologów przyprawionych indywidualnymi wydarzeniami historycznymi, a częściej ich tendencyjnymi interpretacjami. 
Wojna pod Drobowiczem okazała się wyłącznie produktem agresji dwóch reżimów totalitarnych - Niemiec i Związku Radzieckiego, które po wojnie „ okupowały ” nawet połowę Europy. 
Lekcja „II wojna światowa: wymiar ukraiński” rozpoczęła się od zdjęcia podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow z wyraźną wskazówką, kto rozpoczął światową masakrę. Ale najpierw Drobowicz zaczął omawiać pierwszą wojnę światową i jej niewykształcone lekcje, które doprowadziły do ​​drugiej wojny światowej. 
Drobowicz powiedział, że wyniki pierwszej wojny były niezadowolone z wielu krajów - w tym z Niemiec. Nauczyciel opisał cierpienia Niemców po pokoju wersalskim, zgodnie z którymi na kraj nałożono duże odszkodowania. Jednak autor materialnych notatek Drobovich nie mówi o zadośćuczynieniu: cierpi na Niemców jakby samotnie, a Niemcy nie mają w tym winy. 
To właśnie to niezadowolenie narodowe, zdaniem dyrektora Instytutu Pamięci Narodowej, spowodowało, że Hitler przybył. Drobowicz podkreśla, że ​​mniej więcej w tym samym czasie Stalin rządził w ZSRR, a pomiędzy krajami rozpoczęły się „ dość specyficzne stosunki ”. 
„ To znaczy na początku kierownik Instytutu Pamięci Narodowej zaczyna jednoczyć nazistów i komunistów. Chociaż stosunki Hitlera rozwijały się do 1939 r., Znacznie lepiej jest z państwami Europy Zachodniej, a także ze Stanami Zjednoczonymi. Ale Związek Radziecki i ogólnie komuniści byli uważani przez nazistów za ich głównych wrogów ”, zauważa autor artykułu.
Drobowicz wyjaśnił, w jaki sposób Hitler zaczął „ nagle ” odbudowywać siły zbrojne, unikając w każdy możliwy sposób tematu, dlaczego zachodni sojusznicy z Ententy dali nazistom armię - chociaż mogli z łatwością powstrzymać ten proces w zarodku. 
Ale kiedy temat zbliżał się do aneksji Austrii i zajęcia Czechosłowacji, konieczne było wyjaśnienie neutralności Zachodu. Wyjaśnienie było dość interesujące. 
„ Nie chcą interweniować i rozpocząć wojny. Wspomnienia z I wojny światowej wciąż były dla nich świeże ”- powiedział Drobovich. 
Wyjaśnił także porozumienie monachijskie z 1938 r., W wyniku którego Niemcy i ich przyjazne kraje rozerwały Czechosłowację: został uwięziony w celu uspokojenia Hitlera.
Ponadto Anton Drobovich nigdy nie wspominał, na czym polegała ideologia nazistów. Powiedział tylko, jak obiecali Niemcom, że Niemcy znów będą wielkie i ożywić je.
„ Ale Adolf Hitler przed dojściem do władzy jasno przedstawił swoje wytyczne polityki zagranicznej: zajęcie przestrzeni życiowej na Wschodzie. Przedstawił także swoją teorię rasową. Oznacza to, że „pacyfikator” Zachodu był nie tylko poszukiwaczem zemsty, ale prawdziwym, otwartym rasistą, który miał obsesję na punkcie wyższości i wojny - co więcej, wojnę ze Słowianami, których uważał za podludzi, a nie z wrogą Europą. Zasadniczo mogłoby to idealnie pasować zarówno do Anglii, jak i Francji, ponieważ ich relacji z ZSRR nie można nazwać bezchmurnymi ”- pisze autor artykułu.
Następnie Drobowicz osiągnął pakt Ribbentrop-Mołotow, który nazwał „ zmową totalitaryzmu ”. 
„ Ten spisek między reżimami totalitarnymi był kamieniem milowym na początku wojny światowej ”, Anton Drobovich analizuje pakt Ribbentrop-Mołotow, z którym Niemcy i ZSRR podzieliły Polskę.
„ Związek Radziecki wkracza do wojny po stronie nazistowskich Niemiec ” - podsumowuje nauczyciel. 
Według Drobowicza łamie to „ koncepcję Wielkiej Wojny Ojczyźnianej ” - to znaczy ZSRR jest przedstawiany jako agresor. Jednocześnie sam nauczyciel mówi, że wojska radzieckie wkroczyły do ​​Polski zaledwie 17 dni po inwazji niemieckiej. To prawda, że ​​nie wspomina, że ​​w tym momencie wojsko polskie zostało pokonane, a rząd kraju uciekł, a państwo polskie jako takie zniknęło. 
Po krytyce Moskwy iw okresie 1939 r. Anton Drobovich przypomina, że ​​Niemcy miały rasową politykę i Holokaust. W tym samym czasie po minucie ponownie przypomina sobie ZSRR i powiedział, że podobne rzeczy się tam wydarzyły. 
Następnie uczniom powiedziano, że „ stosunki między ZSRR a Niemcami pogarszają się ”, a ten drugi atakuje Związek Radziecki. Ale zamiast piętnować agresora, Drobowicz atakuje ZSRR i mówi, że termin „Wielka Wojna Ojczyźniana” nie ma zastosowania do tych wydarzeń. 
„ Bardziej słuszne jest nazywanie go wojną niemiecko-sowiecką. I dwa reżimy totalitarne zaczynają ze sobą walczyć - powiedział Drobovich. 
„ Nie jest jasne, skąd ta nowa wojna w naukach historycznych. W rzeczywistości do tego czasu stał się już mocno światem. Formalnie z początkiem tej wojny ZSRR stał się sojusznikiem tej samej Wielkiej Brytanii i narodziła się koalicja antyhitlerowska. Ze słów szefa Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że ​​dwa bardzo złe kraje rozpętały wojnę, podczas gdy reszta pogardliwie patrzyła na nie z boku i prowadziła spokojne życie demokratyczne ”- skomentował artykuł Drobowicza.
Pod koniec swojego przemówienia Drobowicz z oburzeniem zauważył, że po wypędzeniu Niemców z terytorium ZSRR Armia Czerwona nie zawróciła, lecz kontynuowała, zdobywając terytoria innych krajów. 
„ Tak więc po wyzwoleniu Europy okupował ją Związek Radziecki ” , podsumowuje lekcję szef Narodowego Instytutu Pamięci. 









Оригинал новости ИноТВ:
https://russian.rt.com/inotv/2020-05-14/STRANA-ukrainskim-shkolnikam-rasskazali-kak


niedziela, 26 kwietnia 2020

A. Szozda o kopaczce kijowatej







Przygotujcie się na piekło. Ten świat należy już nie tylko do nas, ale też do koronawirusa


To, że to spieprzyliśmy, wydaje się oczywiste. I chyba także to, że raczej odbudować już się nie uda. Nie wrócimy do świata jaki znaliśmy.

Kiedy będzie już można wyjść, okaże się, że epidemia została z nami na zawsze. Każde kichnięcie, ból mięśni, lekka gorączka wywoła strach. Lęk nie tyle przed chorobą, ale przed izolacją, ratownikami w białych fartuchach, znakami malowanymi na drzwiach domów zarażonych.

A miało być zupełnie inaczej. Wszak żyjemy w XXI wieku. Każdy, kto pamięta książki science fiction z ubiegłego wieku, od Lema, Zajdla po Bradbury'ego wie, że w XXI wieku nauka i technologia w zasadzie rozwiązują takie przyziemne problemy, jak zapalenie płuc.

Przez chwilę na przełomie wieków prawie w to wierzyłem. Do dziś.

Czerwoną Planetę przemierzają wzdłuż i wszerz nasze łaziki. Ryja i kopią w marsjańskiej glebie w poszukiwaniu śladów dawnego, lub obecnego obcego życia. Strzelają laserami, odparowują drobinki marsjańskiego kurzu w poszukiwaniu dotąd nieznanych form życia. Wwiercamy się nawet na kilka metrów, no dobrze nie bardzo się udało na razie, ale jednak w grunt Marsa, w poszukiwaniu uwięzionej tam wody. Mamy nadzieję, że jak już tam dolecimy, to będziemy mogli się jej napić.

A tu na Ziemi lekarze, naukowcy powtarzają, że koronawirus jest nowy i nieznany i dlatego nie możemy sobie z nim poradzić. Nowy i nieznany! To jak chcemy sobie poradzić z tym, co pewnie prędzej czy później znajdziemy na Marsie? To będzie stare i znane?

Ale po co szukać tak daleko. Wiele lat temu rosyjscy naukowcy zaczęli wiercić kilkukilometrowy otwór w lodzie nad jeziorem Wostok. Zatrzymali się kilkadziesiąt merów przed taflą jeziora. Obawiali się, że gwałtowny wyrzut wody z odwiertu zanieczyści jezioro i będzie zagrożeniem dla pracujących na górze naukowców. Także zagrożeniem ze strony nieznanych mikroorganizmów, które ewoluowały tam od 1,5 miliona lat w zamkniętym ekosystemie.

Czego my tam właściwie szukamy, na odległych planetach i w prehistorycznych głębinach, skoro nie wiemy praktycznie nic o „nieżywym” organizmie, który jest wśród nas i który wstrzymał cały świat na tyle miesięcy?

Algorytmy sztucznej inteligencji potrafią rozpoznać fake newsy, ale potrafią też je skutecznie tworzyć. Dzięki AI możemy na podstawie kilku kliknięć w śmieszne obrazki na facebooku dowiedzieć się na kogo zagłosujemy w wyborach, zanim nasz mózg podejmie wyborczą decyzję. Każdego dnia te algorytmy analizują dziesiątki tysięcy prac naukowych na temat COVID-19, żeby znaleźć w nich lekarstwo na wirusa. Zaprzęgnięto sztuczną inteligencję do wojny z patogenem od pierwszego dnia jego obecności. Ponoć szybciej od nas przewidziała ona, jak epidemia się rozwinie i kto, kiedy umrze. Jestem pod wrażaniem.

Tylko każdego dnia oglądam wiadomości z całego świata i słyszę, że nikt nie był przygotowany na taki rozwój pandemii. Naprawdę???

Czy ktoś czytał przewidywania AI na temat rozwoju epidemii, kiedy one się ponoć pojawiły w styczniu 2020? I jak to się dzieje, że miliony komputerów, superkomputerów, komputerów kwantowych zaprzęgnięto do rozpracowania wirusa a najskuteczniejszą metodą leczenia jest… położenie pacjenta na brzuchu??? Wtedy ponoć otwierają się z reguły nieużywane części płuc, co pozwala na lepszą wentylację i daje szansę na przeżycie. Czy AI to słyszy? Wystarczy obrócić się na brzuch i wirus ginie.

Kiedy sklonowano owcę Dolly, zsekwencjonowano genom człowieka, muszki owocówki i drożdży wszystkim wydawało się, że oto zaczęła się era genetycznych leków. Wystarczy tam troszkę pomajstrować w chromosomach, coś przyciąć, coś zamienić, coś przestawić i z głowy. Człowiek zdrowy. Dość upiornym, ale jednak wynikającym z badań genetycznych i postępu techniki było pojawienie się informacji z Chin o narodzinach pierwszych dzieci „modyfikowanych” genetycznie. Wprawdzie z kukurydzą i jabłkami, na przykład, robimy to od bardzo dawna, ale na ludziach tego jeszcze nie testowano.

Nie do końca wiadomo, czy rzeczywiście te dzieci się urodziły, i czy były modyfikowane, ale można mieć silne podejrzenie, że tak było. I równie silne podejrzenie, że ludzie z poprawionymi genami będą się jednak rodzić. Zmienione geny mają ich chronić przed chorobami. Zapewnić zdrowie. I długie życie. Majstrowanie przy „łańcuchu” życia to wprost wizje pisarzy SF z zeszłego wieku. Wizje, których realizacji jesteśmy świadkami.

I choć sprawnie grzebiemy w naszym DNA najlepszym sposobem, by nie zakazić się koronawirusem jest mycie rąk mydłem, noszenie szalika na ustach i nosie oraz lateksowych rękawiczek. Maseczka ochronna, trzy warstwy materiału, na dwóch gumkach założonych na uszy w porównaniu maszyny do sekwencjonowanie ludzkiego genomu jest jak „kopaczka kijowata” (czyli zwykły kij) wobec promu kosmicznego.

Zaglądamy w najodleglejsze zakamarki wszechświata i w najmniejsze cząstki naszego kwantowego mikroświata. Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu potrafimy zobaczyć niemal początki znanego nam kosmosu. Widzimy, jak powstawały gwiazdy, jak wybuchają pierwsze supernowe. Obserwując obiekty oddalone od nas o wiele miliardów lat świetlnych widzimy świat z czasów, gdy nie było nie tylko nas, ale naszego układu słonecznego, Ziemi i innych planet krążących wokół Słońca. A nawet do czasów, kiedy nie było jeszcze naszej galaktyki. Drogi Mlecznej.

Potrafimy, dzięki spektrometrii sprawdzić, jaki skład ma atmosfera na planecie krążącej wokół odległej gwiazdy. Szukamy sobie drugiej Ziemi, gdybyśmy tę doprowadzili do takiego stanu, że nie da się na niej mieszkać. Parę kandydatek już jest. Możemy więc spokojnie nadal czynić sobie naszą Ziemię poddaną.

Pod Genewą w Wielkim Zderzaczu Hadronów (LHC) zderzamy protony z tak wielkimi energiami, że niemal zaglądamy w strukturę czasu i przestrzeni. Odkrywamy cząstki i prawa nimi rządzące, dzięki którym istnieje nasz świat. Eksperymentalnie potwierdzamy teorie, których bez matematycznych abstrakcji nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. No bo jak wyobrazić sobie teorię strun, która „działa” w 11 wymiarach, a my tylko w 4, z czego świadomie w 3. Bez matematycznego świata nie sposób tego zrozumieć. A jednak potrafimy tymi teoriami opisywać nasz świat. Od najdrobniejszych kwarków po obiekty, których skali nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.



W tym samym czasie, gdzieś pod Nowym Jorkiem, w potężnej, wszechmocnej i wielkiej Ameryce jest dom opieki nad starszymi i niedołężnymi, gdzie policja odnajduje 17 ciał osób zmarłych na COVID-19, o których nikt nie wiedział. Władzom wiadomość przekazał anonimowy świadek. 17 samotnych ludzi umiera i nikt na świecie o tym nie wie. Nie przychodzi im z pomocą, nie przewraca na brzuch, nie podłącza respiratorów, nie udziela ostatniego namaszczenia.

Na drugim końcu świata w Domu Pomocy Społecznej Kaliszu umiera 7 pensjonariuszy. Ostatnia pielęgniarka, która jako jedyna podawała 160 osobom leki, z powodu skrajnego wyczerpania opuściła ośrodek. Pracowała wiele dni, bez przerwy. Sama. Zostało kilkoro wolontariuszy, którzy nie mogą według prawa podawać leków ciężko chorym, starym i niesamodzielnym ludziom.

Prezydent Kalisza stojąc pod bramą ośrodka przyznał, że nikt, on też, nie wie, ile osób w środku jest zakażonych wirusem. Apelował do ludzkiej solidarności, by ktokolwiek przyjechał i ratował tych ludzi. – Ale nikt nie chce – mówił prezydent.

To tylko dwa przykłady, z różnych stron świata. Pokazują, że można zaglądać z strukturę czasu i przestrzeni, patrzeć w odległe galaktyki, a jednocześnie nie widzieć tragedii i cierpienia w Kaliszu, Nowym Jorku, i tysiącach innych miast i wsi na całym świecie.

To, że źle urządziliśmy sobie świat, jest takim banałem, że aż wstyd o tym pisać. Ale świat po epidemii nie rysuje się lepszy, rysuje się inny. Dość przerażający.



Mamy dwie drogi wyjścia z epidemii. Pierwsza to pozwolić zachorować, jak największej liczbie osób i stworzyć „masową odporność”. Druga to utrzymywać restrykcje ograniczając rozprzestrzenianie się wirusa. Luzując je na jakiś czas i znowu przywracając, gdy fala zakażeń powróci. Jedna i druga droga jest zła.

Pierwsza oznacza, że zanim uzyskamy zbiorową odporność umrą pewnie miliony. Kiedy większość przejdzie chorobę i wytworzy przeciwciała, wirus zniknie. Nie będzie miał się jak przenosić z człowieka na człowieka. Pod warunkiem, że tak jak grypa nie zacznie mutować.

Druga oznacza, że na jakiś czas, kilka tygodni, może miesięcy ograniczymy rozprzestrzenianie się wirusa, ale w związku z rozluźnianiem restrykcji przyjdzie kolejna fala zachorowań. To będzie oznaczało przywrócenie restrykcji, aż do czasu, gdy służba zdrowia poradzi sobie z tysiącami chorych. I znowu odrobina wolności. I tak w kółko.

Tak czy inaczej wirus będzie zabijał do czasu, aż nie znajdziemy na niego skutecznego leku i szczepionki. Może jednak być tak jak z HIV. Szczepionki nie ma i nic nie wskazuje, żeby szybko była. A leki jedynie przedłużają życie zarażonym.

Czy uda się znaleźć szczepionkę na COVID-19? Dziś nikt tego nie wie. Kwantowe komputery, sztuczna inteligencja, zderzacz hadronów, teleskop Hubbla, maszyna do sekwencji genów ani nawet osocze ozdrowieńców, jak dotąd nie przybliża nas do skutecznego wyrugowania koronawirusa z naszego świata.

Z naszego? To w sumie też i jego świat.

– Andrzej Szozda


https://tygodnik.tvp.pl/47694877/przygotujcie-sie-na-pieklo-ten-swiat-nalezy-juz-nie-tylko-do-nas-ale-tez-do-koronawirusa