Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iran. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Iran. Pokaż wszystkie posty

piątek, 9 października 2015

Amerykanie prowokują terrorystów do przemocy

Sami to przyznają.





przedruk




Informacyjne ataki amerykańskich mediów jako akcja wojny psychologicznej

Akcją wojny psychologicznej nazwał doniesienie CNN w sprawie upadku rakiet rosyjskich w Iranie politolog Iran Press Emad Abschenass.


Federacja Rosyjska czeka na odpowiedź od krajów członkowskich koalicji międzynarodowej, kierowanej przez Stany Zjednoczone, w spawie ewentualnej wymiany danych na temat obiektów terrorystycznego ugrupowania Państwo Islamskie na terytorium Syrii. Równocześnie zachodnie media w dalszym ciągu, odwołując się do anonimowych źródeł, informują o jakoby znajdujących się w ich posiadaniu danych dotyczących szczegółów operacji powietrznej Federacji Rosyjskiej przeciwko terrorystom z Państwa Islamskiego w Syrii. Na przykład, kanał telewizyjny CNN, a także agencje informacyjne Reutera, Bloomberg i France Press donoszą, że cztery z 26 pocisków manewrujących wystrzelonych z pokładów okrętów rosyjskich na Morzu Kaspijskim w kierunku Syrii, eksplodowały jakoby na terytorium Iranu. Przy tym w Stanach Zjednoczonych brak oficjalnego potwierdzenia podobnych danych.


W międzyczasie ministerstwo obrony Rosji zareagowało na to doniesienie, podkreślając, że w odróżnieniu od CNN, powołującej się na jakieś „anonimowe źródła”, nasze dowództwo przedstawia starty i trafione cele praktycznie w reżimie realnego czasu. Podkreślił to oficjalny rzecznik ministerstwa obrony Rosji generał major Igor Konaszenkow:

— Mimo przykrości i zaskoczenia, jakimi był dla naszych kolegów w Pentagonie i Langley atak zadany wysoko precyzyjną bronią w infrastrukturę ISIS w Syrii, wszystkie wystrzelone z pokładów okrętów rakiety trafiły do celów. Jest to fakt. Inaczej trzeba było przyznać się, że znajdujące się na znacznej odległości od siebie obiekty terrorystycznego ugrupowania ISIS w Syrii eksplodowały wczoraj same przez się i to w sposób zsynchronizowany – podkreślił ekspert.

Doniesienie amerykańskiej sieci telewizyjnej wywołało zdziwienie także w Teheranie. Irańskie ministerstwo obrony nazwało go częścią składową „wojny psychologicznej Zachodu” i oświadczyło oficjalnie, że żadne rakiety rosyjskie w ich kraju nie spadły.

Akcją wojny psychologicznej nazwał także to doniesienie CNN w wywiadzie dla agencji Sputnik politolog, redaktor naczelny irackiej gazety „Iran Press” Emad Abschenass:


— Operacja zbrojna wykonywana przez wojskowe lotnictwo rosyjskie, jak wiadomo wszystkim, jest sankcjonowana i uzgodniona z koordynacyjnym sztabem informacyjnym do spraw walki z ISIS, utworzonym przy udziale Iranu, Rosji, Syrii, Iraku i Libanu. Służby specjalne wykonały aktywną i poważną pracę, wobec tego widzimy, że ataki lotnicze bardzo precyzyjnie trafiają w pozycje terrorystów. Co dotyczy rozpowszechnionej przez szereg mediów informacji o rzekomym upadku rakiet rosyjskich na terytorium Iranu, to jest sprawą oczywistą, iż mamy do czynienia z wynikiem działalności zachodnich i innych sponsorów samych terrorystów w Syrii i Iraku. Sfabrykowano pewną informację dla uprawiania propagandy antyrosyjskiej. To z jednej strony. Z innej, Zachód usiłuje w ten sposób spowodować rozłam między Iranem a Rosją. Jednakże te próby będą daremne. Iran i Rosja w kwestii zwalczania Państwa Islamskiego są bardzo silnymi sojusznikami. Stany Zjednoczone i inne kraje Zachodu nie potrafią za pomocą podobnych ataków informacyjnych podzielić sojusz Iranu i Rosji – zaznaczył Emad Abschenass.

Jak się okazało, departament stanu USA także nie może potwierdzić informacji amerykańskiego kanału telewizyjnego. Przyznał się co do tego podczas tradycyjnego briefingu rzecznik resortu polityki zagranicznej John Kirby.

Równocześnie w centrum uwagi okazała się jeszcze jedna wypowiedź ze strony szefa Pentagonu Ashtona Cartera, który zapowiedział rosyjskiemu zgrupowaniu wojskowemu w Syrii straty wśród wojskowych. 

Według jego logiki, odpowiedzialność za to będą ponosić oni sami. Gdyż ataki ze strony terrorystów w odpowiedzi, według Cartera, staną się wynikiem działań Rosji w republice arabskiej.  


W ministerstwie obrony Federacji Rosyjskiej udzielono na to następującej odpowiedzi:


— W swych ocenach działań wojskowych amerykańskich w trakcie różnych operacji, jakie prowadzą oni na całym świecie, przedstawiciele ministerstwa obrony Rosji nigdy nie pozwalali sobie na publiczne oczekiwania zagłady żołnierzy amerykańskich, nie mówiąc już o cywilach amerykańskich. 

Oświadczenie szefa Pentagonu Ashtona Cartera, niestety, w sposób bardziej, niż przekonujący, wykazuje aktualny poziom kultury politycznej poszczególnych przedstawicieli władzy w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej mówiąc, poziom ich cynizmu wobec reszty świata — oświadczył Igor Konaszenkow.










niedziela, 4 października 2015

Smakowity przedruk + Isa i Dajjal


fragment tekstu:

>> „Świadomym” ukraińskim patriotom naocznie zademonstrowano co to takiego Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, co potrafi ta siła i jak wielka jest niemoc wobec tego Ukrainy. 

A to znaczy, że wszystkie haniebne porażki ukraińska armia rzeczywiście poniosła z rąk górników i taksówkarzy Donbasu, którzy okazali się wyjątkowo śmiałymi, utalentowanymi i pojętnymi chłopcami. Prawdziwymi Ruskimi” – opisywał.<<





Koniec amerykańskiej hegemonii? 

 

Ostatnie dni znamionuje niebywałe przyśpieszenie w światowej polityce. Wydarzenia na jubileuszowej, 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ i rozpoczęte zaraz po niej naloty rosyjskiego lotnictwa w Syrii wywołały, co zrozumiałe, ożywione reakcje w rosyjskich mediach. Moskiewscy komentatorzy widzą w tym na ogół przełomowy moment, zwiastujący koniec amerykańskiej hegemonii na świecie.

Szczególnie ciekawe, ale i reprezentatywne dla tego nurtu interpretacji, opinie zaprezentował renomowany bloger-analityk ukrywający się pod pseudonimem Crimson Alter. W artykule „Putin w ONZ: było mocniej niż w Monachium” sformułował następujące wnioski z ostatnich wydarzeń na światowej arenie:

„1) Jednobiegunowy świat umarł i nie podlega wskrzeszeniu.
2) Ekipa grabarzy jednobiegunowego świata została sformowana i przystępuje do pracy.
3) Państwo Islamskie ma wszelkie szanse „odejść w pokoju” wraz z jednobiegunowym światem.
4) Bitwa o UE wchodzi w nowy etap i rosyjsko-chińska ekipa ma wszelkie szanse ją wygrać.
5) Rosja w naturalny sposób staje się jednym z liderów świata muzułmańskiego, dzięki podjęciu roli koordynatora koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu”.


Crimson Alter twierdzi, że nad zmianami w takim kierunku zgodnie pracowała w Nowym Jorku nowa koalicja światowych liderów, w skład której wchodzą Władimir Putin, prezydent Chin Xi Jinping, prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew i król Jordanii Abdullach. Utrzymuje, że ich role były rozpisane na głosy. Np. Nazarbajew „zaznaczył konieczność powołania ponadnarodowej waluty rezerwowej, czyli faktycznie zaproponował, aby odesłać na emeryturę dolara. Prezydent Kazachstanu kontynuuje azjatycką tradycję: radykalne propozycje ogłasza Nazarbajew, a później znajdują one niespodziewanie poparcie w Pekinie i Moskwie”.

Rosyjski analityk zwraca m.in. uwagę na ważki fakt, iż Władimir Putin wystąpił na sesji ONZ także w obronie interesów Unii Europejskiej, atakując narzucane Europejczykom przez USA porozumienie Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP): „Putin ostro skrytykował porozumienie TTIP, dzięki któremu USA mają nadzieję „pożreć” gospodarkę Europy, analogicznie jak UE wykorzystuje porozumienia o „stowarzyszeniu” w odniesieniu do jeszcze słabszych krajów. Prezydent Rosji wyznaczył kierunek na blokowanie tego fundamentalnego dla USA porozumienia, które Amerykanie już od lat próbują zakulisowo przepchnąć, wbrew oporom europejskiego biznesu, który bardzo nie chce umierać. Putin wytrwale daje Stanom do zrozumienia, że powinny nieco ochłonąć, a Europie oferuje chińsko-rosyjski model wspólnej przestrzeni handlu i bezpieczeństwa. To bardzo poważna oferta, o daleko idących konsekwencjach. Jak już pisał Wasz pokorny sługa: „Nam potrzebny jest Berlin”.


Natomiast wystąpienie Baracka Obamy w odniesieniu do Rosji Crimson Ater ocenia jako nadspodziewanie ustępliwe. „Jeśli komuś wydawało się, że Obama wypowiedział się twardo i że „pokazał” Rosji, to wynika to wyłącznie z niezrozumienia sytuacji. Konfrontacyjny wariant wypowiedzi lidera USA powinien wyglądać tak: „Rosja to wróg demokracji, kraj agresor, odszczepieniec. Międzynarodowa społeczność nie może pozwolić temu krajowi mieszać się do sytuacji w Syrii pod pretekstem walki z terroryzmem. Rosja to zagrożenie dla świata na równi z Państwem Islamskim i wirusem Ebola, jak już kiedyś stwierdziłem. Jeśli Moskwa i jej sojusznicy spróbują przeprowadzić operację wojskową w Syrii, my i nasi sojusznicy zmuszeni będziemy podjąć bardzo zdecydowane kroki o politycznym, ekonomicznym i militarnym charakterze” – przekonuje. Twierdzi, że brak tak agresywnych tonów w wystąpieniu prezydenta USA wynika z faktu, iż reprezentuje on tę część amerykańskiej oligarchii, która trzeźwo ocenia, że „próba zachowania światowej hegemonii w obecnych warunkach zakończy się raczej utratą nie tylko hegemonii, ale w ogóle wszystkiego”.



Znany ukraiński emigracyjny publicysta Aleksandr Rogers przyjrzał się z kolei na łamach „Żurnalistskoj prawdy” wystąpieniom znacznie mniej znaczących w realiach światowej polityki postaci – prezydentów Ukrainy Petro Poroszenki i Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Wskazał na ogromny kontrast pomiędzy nimi. Przemówienie Poroszenki uznał za miałkie i nudne, w stylu: „Rozkradliśmy wszystkie pieniądze, ale rosyjska agresja, reform nie ma, ale rosyjska agresja, my byśmy o-ho-ho, ale rosyjska agresja, dajcie pieniądze, bo rosyjska agresja, nawet ekologię pogorszyła rosyjska agresja”. Natomiast mowę „Baćki” Rogers porównał do wielkich wizji Jana Husa i Martina Luthera Kinga. „To było prawdziwe wystąpienie niezależnego Lidera, który broni swojego własnego punktu widzenia, a nie mówi to co chcą usłyszeć amerykańscy „gospodarze”. I jestem przekonany, że w zbliżających się wyborach Łukaszenkę wybiorą z ogromną przewagą nad miałkimi konkurentami. On podszturchiwał Zachód i w kwestii rezultatów agresji na Libię, i w kwestii problemu imigrantów, który powstał w wyniku wspierania islamistów w Syrii, i z powodu podwójnych standardów, i w inne jego słabe punkty. To było silne, emocjonalne, „Łukaszenko-style”.





Ukraiński pisarz z Dniepropietrowska Dmitrij Dzygowbrodskij w artykule „Droga na Ukrainę. Syryjski przełom” podsumował natomiast reakcje na ostatnie wydarzenia mediów związanych z kijowska juntą. Zauważył, że panują tam wzburzenie i strach związane zwłaszcza z interwencją Rosji w Syrii.

„Można pojąć „świadomych” Ukraińców – w końcu ujrzeli pracę lotnictwa wojskowego Federacji Rosyjskiej. W rezultacie mogli ocenić do ilu pudełek po zapałkach przyszłoby zbierać „cyborgów” i inną „prawosektorową” drobnicę, gdyby siły zbrojne Federacji rzeczywiście znalazły się w Donbasie i w pełnej mierze odpowiedziały ukraińskiej armii, Gwardii Narodowej i innym formacjom ukraińskich nazistów. „Świadomym” ukraińskim patriotom naocznie zademonstrowano co to takiego Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, co potrafi ta siła i jak wielka jest niemoc wobec tego Ukrainy. A to znaczy, że wszystkie haniebne porażki ukraińska armia rzeczywiście poniosła z rąk górników i taksówkarzy Donbasu, którzy okazali się wyjątkowo śmiałymi, utalentowanymi i pojętnymi chłopcami. Prawdziwymi Ruskimi” – opisywał. 


Dzygowbrodskij zwraca także uwagę na związek wydarzeń w Syrii z perspektywami rozwiązania konfliktu na Ukrainie. „USA faktycznie uświadomiły sobie, że nie są w stanie samodzielnie poradzić sobie z kłębowiskiem problemów, które zaistniały na Bliskim Wschodzie. Nie są w stanie bez Rosji. A to oznacza, że na czas walki z Państwem Islamskim o Ukrainie wszyscy przyjaźnie zapominają. Nie bez powodu przecież „świadomi” patrioci tak zawyli z oburzenia. Po prostu okazali się niepotrzebni światowym graczom, okazało się, że Ukraina wcale nie jest centrum świata. Uczestnicząc w likwidacji Państwa Islamskiego, Rosja równocześnie zmienia sens sytuacji na Ukrainie – dlatego, że Stanom Zjednoczonym przyjdzie porozumieć się z Moskwą i w tej kwestii, aby skutecznie i korzystnie współpracować na odcinku syryjskim. Dotyczy to również antyrosyjskich sankcji i Krymu. Dlatego, bo byłoby zbyt niezręcznie okładać sankcjami sojusznika, choćby i czasowego, w wojnie na Bliskim Wschodzie, która potrwa jeszcze niejeden rok”.


Według ukraińskiego pisarza taka sytuacja niesie ze sobą obiecujące perspektywy zarówno dla Donbasu, jak i dla Ukrainy: „W tym czasie Doniecka i Ługańska Republiki Ludowe rozbudowują i szkolą armię, budują elementy państwowości, odbudowują gospodarkę i przemysł, żeby reformować lub demontować Ukrainę od wewnątrz”.



3)
Oczywiście nie brakuje i mniej optymistycznych reakcji. Na przykład znany sewastopolski analityk Colonel Cassad (Boris Rożin) uważa, że wystąpienie Obamy wcale nie niosło tak bardzo ustępliwego przesłania. „Generalnie w kwestii Ukrainy żadnych zmian nie odnotowałem, ale w sprawie Asada wygląda na to, że będzie targ, chociaż wyjściowe pozycje stron są diametralnie przeciwstawne. Dla USA jest on krwawym tyranem, dla Rosji to jedyny legalny przywódca Syrii. Będzie ciężko zbliżyć te pozycje, co może doprowadzić do powstania nie jednej, lecz dwóch koalicji przeciwko kalifatowi. Generalnie Obama wystąpił w tradycyjnym dla siebie stylu” – twierdzi.

Jacek C. Kamiński


Przypisy:

1) http://cont.ws/post/127525
2) http://jpgazeta.ru/tri-vyistupleniya-na-sammite-oo...
3) http://jpgazeta.ru/put-na-ukrainu-siriyskiy-pereval/
4) http://colonelcassad.livejournal.com/2407786.html



Koniec Europy i Syria



Aleksandr Dugin w pełni mesjanistyczno-apokaliptycznej formy. We wczorajszym (30.9) komentarzu dotyczącym rozpoczęcia przez rosyjskie lotnictwo operacji wojskowej w Syrii, zaznaczył, że martwi go obecna sytuacja polityczna w Rosji i praktyczne wycofanie się Kremla z poparcia dla Noworosji.
Myśliciel z uznaniem powitał jednak rozpoczęcie nalotów na pozycje islamistów. Zdaniem Dugina, wsparcie przez Moskwę osi szyicko-alawickiej (Iran, iraccy szyici, rząd Asada, libański Hezbollah) w pełni odzwierciedla logikę kontynentalnej geopolityki, którą powinna kierować się Rosja.


Główny ideolog euroazjatyzmu uważa, iż poważny kryzys Unii Europejskiej w związku z napływem migrantów sprawił, że Zachód w zasadzie zgubił swoje podstawowe narzędzia, za pomocą których do tej pory postrzegał świat. Postmodernistyczne społeczeństwo liberalne ulega rozkładowi w samym swoim jądrze, głównie dzięki samozatruwającej subwersji. Kultura Zachodu przekroczyła już bowiem wszelkie tabu, od obyczajowego po społeczne i religijne. W projekcie ponowoczesnym istnieje jedynie pustka, pozbawiona wszelkiej metafizyki i nie jest jej w stanie zapełnić żadna nowa idea. Co więc pozostaje czynić? Odpowiedź znajdziemy nie w Berlinie, nie w Moskwie, ani na forum 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, lecz na piaskach Syrii, wokół Damaszku i Latakii. Konkluzję tekstu Dugina warto przytoczyć w całości:

"Syria jest ściśle związane z islamską eschatologią. Konkretnie dotyczy to meczetu Umajjadów (największy meczet w Damaszku, jedna z najbardziej znanych świątyń muzułmańskich na świecie. W meczecie spoczywają również relikwie św. Jana Chrzciciela, powszechnie wierzy się, że głowa tego świętego proroka - przyp. ŁK). Jednej z jego wież, i jednej z jego krypt. Pod wieżą każdego dnia ściele się świeży kobierzec. Wiecie dlaczego?

Być może to dziwne, ale na naszych oczach spełnia się jeden z hadisów (w islamie opowieść przytaczająca słowa Mahometa – przyp. ŁK) o wspólnym froncie chrześcijan i muzułmanów przeciwko Dajjalowi. W centrum tego hadisu pozostaje Damaszek i Latakia. Ostatnio to bardzo ważne słowa na geopolitycznej mapie świata
" (za: profilem FB a. Dugina i portalem evrasia.info).

Słowa Dugina wymagają wyjaśnień. Według tradycyjnych wierzeń muzułmańskich, na wschodnim minarecie meczetu Umajjadów pojawi się w Dniu Sądu Ostatecznego Jezus Chrystus. Stąd minaret nosi arabską nazwę "Isa" oznaczającą imię Jezusa, a codziennie rozkładany pod nim dywan jest właśnie przygotowywany na paruzję. "Dajjal", a właściwie "Masih al-Dajjal" to w islamskiej eschatologii figura osobowego zła, które pojawi się na Ziemi przy końcu czasów. Dosłownie pojęcie to oznacza "fałszywego Mesjasza", a więc można go uznać za bliskie figurze Antychrysta w chrześcijaństwie. Czyżby więc, zdaniem rosyjskiego myśliciela 30 września 2015 roku rozpoczął się nowy, decydujący eon (wiek) w historii współczesnego świata?

Łukasz Kobeszko






 http://www.mysl-polska.pl/638 

http://www.mysl-polska.pl/637

 

 

 

czwartek, 25 grudnia 2014

Rosja przyjmuje ciosy bez zbędnych emocji


przedruk
 
18 grudnia 2014 04:20
Autor:  

 

Czy w ogóle ktoś zauważył, że jak na razie Rosja jedynie cierpliwie przyjmuje ciosy? I to bez zbędnych emocji. Zachód z całą wściekłością złodziejskich spekulantów wyżył się na Rublu tak bardzo, że spadek ceny rosyjskiej waluty przekroczył już jakiekolwiek logiczne wskaźniki. Jednakże pomimo tego, że rosyjska waluta jest już ekstremalnie nie dowartościowana, to jeszcze wszyscy żądni krwawych zysków nie rzucają się na wzrosty, licząc na kolejne rekordy. Tymczasem Rosjanie spokojnie wykupują własną gospodarkę z rąk zagranicznych spekulantów, a strat wielkich funduszów inwestycyjnych, które miały w portfelach miliardowe inwestycje w strefie Rubla nie da się już dłużej ukrywać, fundusze i banki – w tym największe, będą musiały zdywersyfikować straty poniesione w związku z polityką wojny gospodarczej, którą narzuciły rynkom kierujące się błędnym rozumieniem stosunków międzynarodowych zachodnie rządy.


Rosja już bardzo dużo wytrzymała, jednakże to nie wzrost cen zagranicznych walut boli Rosjan najbardziej, czynnikiem, który jest rzeczywiście problematyczny jest wymuszony wzrost stóp procentowych, ponieważ on oznacza, że ryzyko inflacji właśnie zbliża się szybkimi krokami. Taki scenariusz gospodarka rosyjska już przerabiała nie jeden raz, ale tylko w tym przypadku mamy do czynienia z jawnym szkodnictwem gospodarczym dokonywanym przez zagraniczne instytucje. Skutków wzrostu oprocentowania kredytów, ale i depozytów nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, Rosjanie już są w bardzo ciekawej sytuacji – państwo ma olbrzymie ilości Rubla, którego w panice pozbywają się inwestorzy i nie bardzo jest co za niego kupić. Ryzyko wejścia gospodarki na stopę inflacyjną jest olbrzymie i w skutkach bardzo kosztowne, dlatego bardziej opłaca się szybko reagować – nakłaniając ludzi do rozsądnego gospodarowania pieniędzmi niż pogłębiania szaleństwa, w tym znaczeniu, że jak na razie nie widać kotwić, którymi Rosjanie mogą się ustabilizować – poza jedną niezawodną – krajowymi wydatkami zbrojeniowymi, ruble wydane na zbrojenia napędzają gospodarkę, ale w ograniczonym stopniu rodzą inflację.


Naturalną odpowiedzią Rosjan na te działania będzie ściągnięcie własnych kapitałów zza granicy, dotyczy to zarówno funduszów transferowanych do zachodnich banków jak i rosyjskich inwestycji – przykładowo poczynionych na Ukrainie. Co siłą rzeczy będzie musiało spowodować pogłębienie kryzysu ukraińskiej gospodarki, ponieważ tam dzisiaj nie ma czym spłacać należności. Równolegle przecież nie dzieje się nic złego, ponieważ zarówno gaz, jak i ropa oraz inne surowce nadal są chętnie kupowane na całym świecie. Oczywiście po nowych kursach, jednakże zapewniają stały dopływ gotówki, więc Rosji pieniędzy nie zabraknie, a w związku z dewaluacją Rubla, na rynku wewnętrznym, jeżeli tylko uda się utrzymać inflację mniej więcej na poziomie nie przekraczającym maksymalnie 12-14%, to nic złego się nie wydarzy, ponieważ z czasem miliardy Dolarów i Euro na jakie Rosjanie wymienili swoje Ruble, będą ponownie wymieniali na krajową walutę. Perspektywy średniookresowe dla Rosji są pozytywne, a na tamtejszy rynek nie powróci ani jedna firma i ani jeden Dolar spekulacyjnego kapitału, który przyczynił się do pogłębiania kryzysu. Miejsca międzynarodowych inwestorów zajmą Rosjanie i nie ma znaczenia czy przez krajowe, czy zagraniczne źródła finansowania – jeżeli ktoś chce łatwo stać się miliarderem, a jest gotów na ryzyko – nie ma dzisiaj lepszego interesu do zrobienia niż na giełdzie w Moskwie.


Na zachodzie już co bardziej świadomi politycy zaczęli głośno artykułować wyrazy zaniepokojenia sytuacją w Rosji, albowiem zdają sobie sprawę, że przekroczenie pewnej granicy może wywołać nieodwracalne skutki – nie tylko w relacjach międzynarodowych, ale także w konsekwencjach jakie spotkają Europę, którą Rosja będzie traktowała symetrycznie do tego, jak sama została potraktowana. Jak do tej chwili Rosja jedynie spokojnie i cierpliwie przyjmuje kolejne ciosy, nie czyniąc niczego w ramach retorsji, bo trudno za takowe uznać niewinne embargo dotyczące jej własnego rynku.

Nawet dla najbardziej naiwnego analityka politycznego i gospodarczego musi być jasnym, że coś tutaj nie gra, albowiem jak to jest możliwe że kraj o takim potencjale i takich możliwościach jak Federacja Rosyjska pozwala się w tak bezczelny sposób okradać międzynarodowym spekulantom? Jest naturalnym pytanie o reakcję Rosji – jaka ona będzie i kiedy nastąpi?


Właśnie na tym polega siła prawdziwych Imperiów, że mają suwerenność i swobodę interakcji. Jeżeli chcą, mogą podejmować działania, jeżeli nie chcą – mogą czekać. Właśnie czekanie jest tym co najbardziej w tej chwili drażni wielkiego demiurga na Zachodzie, ponieważ jego planiści nie są w stanie zrozumieć jak to jest możliwe, że po takich ciosach – rosyjskie społeczeństwo nadal masowo popiera władzę i ani myśli (poza haniebnymi wyjątkami) klękać przed zachodem prosząc o nowe kolorowane błyskotki i świecidełka, którymi zaślepiłoby swoje krwawiące zdradą Ojczyzny sumienie. Nic takiego nie ma miejsca – Rosjanie okazali się prawdziwymi patriotami, znakomicie przeszli przez niesłychanie trudny egzamin jaki spadł na ich Ojczyznę, zachowując jedność i spokój. To już jest pełne zwycięstwo, nikt na Kremlu niczego nie musi robić, jedynie wystarczy pilnować, żeby nie było złodziejstwa, bo w takich sytuacjach najłatwiej robi się znakomite interesy życia.


Jednakże Zachód jest skonstruowany w ten sposób, że jeżeli nie ma nowych zdarzeń, które następują w przestrzeni medialnej po zdarzeniach minionych i dnia dzisiejszego – to żyje dniem codziennym. Społeczeństwa Europy Zachodniej już doskonale rozumieją (w większości), że droga konfliktowania się z Rosją oznacza utratę szeregu niezbędnych kontraktów gospodarczych oraz realne niebezpieczeństwo pojawienia się ludzi, dla których pokój i spokojne pokojowe współżycie nie będzie najważniejszym wyznacznikiem dla formułowania polityki międzynarodowej. Przykładowo z takimi ludźmi mieliśmy do czynienia do niedawna u władzy w Polsce, ale na szczęście udało się ich pozbyć i odsunąć przez ich własny obóz (co tylko dowodzi jak byli niebezpieczni). Ten sam los czeka wielu polityków zachodnich, którzy mają poważne problemy z szefami największych unijnych koncernów, dobijających się do ich drzwi z pytaniami o Rosję. Przecież fabryki zwalniają, a z nadmiarem kapitału (osobny problem), który dotychczas kredytował Rosję –  nie ma co zrobić, więc to są straty, bo stopy procentowe dla dużych kwot w Unii są ujemne. Nie ma w europejskim biznesie nikogo, kto wyobrażałby sobie generowanie takich strat jak obecnie przez kolejne lata – przecież to oznacza zwolnienia i poszukiwanie zupełnie nowych opcji gospodarczych. Komu sprzedawać super drogie europejskie limuzyny i auta sportowe? Komu sprzedawać urządzenia elektrotechniczne i inne wyroby wysoko przetworzone? Przecież nie da się wszystkiego wcisnąć do krajów Zatoki Perskiej, a konkurowanie z Ameryką, która ma dwa lub nawet już trzy razy tańszą energię – BEZ WSPARCIA ZE STRONY ROSJI – będzie się musiało skończyć katastrofą, to znaczy ponownym wykupem europejskich aktywów przez graczy zza Atlantyku. To tylko kwestia czasu, te złe procesy zostały zapoczątkowane gorącymi i nieprzemyślanymi decyzjami o sankcjach wobec Rosji, które dzisiaj kosztują Rosję, a jutro będą kosztować Europę.


Jeżeli w międzyczasie wydarzy się na świecie coś niespodziewanego np. tzw. Państwo Islamskie pokona rząd w Bagdadzie i Damaszku – tworząc olbrzymi rzeczywisty organizm państwowych na post-państwowej przestrzeni Iraku i Syrii, to może nastąpić panika skierowana dokładnie w drugą stronę, ponieważ wówczas terroryści mieliby potencjał umożliwiający eksport ich niebezpiecznej ideologii do innych państw regionu. Pomijając już w ogóle zagrożenie dla Izraela, które samo w sobie podgrzeje temperaturę regionalnego konfliktu. Jak wówczas będzie się zachowywać rynek ropy? Zadowoleni mogą być tylko sprzedawcy uzbrojenia – już teraz mają żniwa, przy czym uwaga – ponieważ państwa Zatoki poczują się zagrożone, czy wręcz przerażone wizją wielkiej islamskiej rewolucji, która zmiecie z tronów starych władców, to będą chciały kupić jak najwięcej uzbrojenia i wynająć jak najwięcej zagranicznych najemników (co nie jest tajemnicą), jako jedynej realnej siły, na której mogą opierać swoje rzeczywiste możliwości bojowe (przykładowo samoloty same nie latają potrzebują obsługi technicznej, podobnie czołgi). To spowoduje, że będą potrzebowali więcej pieniędzy, a więcej pieniędzy oznacza sprzedać więcej ropy lub spowodować, żeby była droższa. W istniejących realiach o wiele łatwiej jest spowodować, żeby była droższa i natychmiast znikną wszystkie problemy regionu – będą pieniądze na rozbudowane przywileje socjalne dla swojej ludności, olbrzymie zakupy broni, opłacanie zagranicznych najemników, import wszystkiego jak wiadomo oraz jeszcze dadzą radę odłożyć, bez uszczuplania rezerw. Co to oznacza na rynku ropy jest oczywistym dla każdego. Zachód nie zaryzykuje – ryzyka przeniknięcia rewolucji islamskiej do bogatych krajów Zatoki i zrobi wszystko – podobnie jak te państwa z Iranem włącznie, żeby to szaleństwo przynajmniej w nieskończenie bogatym w ropę Iraku zakończyć.


Wnioski – Rosja nie musi robić nic, żeby wygrać tą partię gry strategicznej z Zachodem, wystarczy że zachowa wewnętrzną stabilność, której funkcją jest spokój mieszkańców gwarantujący ład społeczny. Zachód już wie, że polityka sankcji uderzy w niego rykoszetem, a kosztem tego uderzenia, którego nie ma czym zamortyzować mogą być kariery polityczne. Co więcej nie ma jedności na Zachodzie, ponieważ dla wszystkich jest oczywistym, że na całej czarnej robocie zyskuje pewna była brytyjska kolonia położona pomiędzy dwoma oceanami a traci przede wszystkim Europa. Na to wszystko nakłada się ryzyko bliskowschodnie, jeżeli tam doszłoby do umocnienia się tzw. Państwa Islamskiego i uzyskania przez niego zdolności państwowych, w tym potencjału umożliwiającego eksport rewolucji, to dzisiejsze ceny ropy będziemy wspominać jako chwilowe zaburzenie sytuacji rynkowej, na której oczywiście ci co mieli zarobić, zarobili a reszta no cóż? Reszta ponosi konsekwencje inżynierii gospodarczej spekulantów i głupoty polityków w swoich krajach.


 http://obserwatorpolityczny.pl/?p=28328


piątek, 29 kwietnia 2011

Egipt dołączył do wolnych krajów

_ Po raz pierwszy od 30-tu lat Iran ustanowił swojego ambasadora w Egipcie. Nowe władze Egiptu szukają zbliżenia z Iranem oraz Hamasem. Oznacza to kompletną zmianę sytuacji na Bliskim Wschodzie. USA i Izrael tracą poważnego sojusznika. Egipt staje się niezależnym graczem. Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad po raz kolejny zapowiada, że już niedługo Bliski Wschód "uwolni się od reżimu syjonistycznego i wpływów amerykańskich". Mimo sankcji, ataków komputerowych, zamachów oraz bojówek demokratyzacji Iran prowadzi stabilną konsekwentną i efektywną politykę. Prawdopodobnie posiada już broń jądrową, rozwija program rakietowy. Tak można, ponieważ posiada on _ w ł a s n e _ służby specjalne, które dbają o rację stanu i interesy obywateli Iranu, a nie interesy innych krajów. basta

piątek, 25 marca 2011

3 wojna światowa

. No i robi się ciekawie. Na mapach egipskiego przewoźnika lotniczego zlikwidowano Izrael. Wg Egypt Air w rejonie obecnego Izraela widnieje twór bez nazwy bliżej nieznany geografii. Część terytorium pokrywają Jordania i Liban. Rozwiązania są ciągle dwa – albo władzę w Egipcie przejęli prawdziwi przeciwnicy USA / i Izraela/, albo – moim zdaniem mało prawdopodobna - są to ludzie finansowani przez klany bankowe – które mają w planie odparowanie rejonu na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Klany mają dwa cele – podobnie jak w czasie II Wojny Światowej - zlikwidowanie "niezdrowej" mieszanki – no i III WŚ , czyli ustalenie nowego „Nowego Porządku Światowego”... O wiele ciekawsza jest jednak „opcja islamska...”. Północna Afryka zostaje przejęta przez wojujących wyznawców Allaha co skutkuje regularną wojną ze światem zachodu – po „odparowaniu” ruchawka budzi się we Francji, w Niemczech.... Zgniły zdeprawowany zachód ulega sile mahometan - zaś ci zatrzymują się na granicy z Europą Środkową, zbyt wycieńczeni by prowadzić dalszą walkę... Minusem jest to, że uciekające masy lepszych rasowo mogłyby znaleźć wyjątkowo wyjątkową gościnę w kraju nad Wisłą - „kamraci ministry pomogą”? Jedynym problemem Armii Mahdiego pozostałyby Stany Zjednoczone. Olbrzymi kraj za oceanem, jedna z największych armii świata – no i te rakiety .... Może Chiny by tu coś zaradziły? Amerykanie mają dosyć własnych problemów gospodarczych i nie będą się angażować w takie światowe konflikty – oczywiście pod warunkiem, że wcześniej bankowo „utracą” głowę, która nimi zarządza... Zarówno Iran jak i Chiny mają dość wyspecjalizowanych Asów , aby w kilka tygodni poradzić sobie z takim „problemem”... Przy okazji zagarną połowę Azji – gdzieś tak przynajmniej do Uralu, no i Nowy Porządek Światowy gotowy... :) Korzystałem z: http://www.sfora.pl/Egipt-wymazal-Izrael-zmapy-swiata-a30450

niedziela, 6 marca 2011

Kultura bez lichwy

Na razie trudno wyrokować, czy za rewolucją w północnej Afryce stoją klany bankowe, czy może faktycznie niezależne organizacje mahometan.

Prezydent Iranu zapowiedział, że: „powszechne żądania zmian zakończą ucisk ze strony, jak to określił, "aroganckich potęg". Nie podając nazw konkretnych państw zapowiedział, że podobne protesty uderzą w Europę i Amerykę Płn. „


http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,9151980,Iran__Ahmadinezad__protesty_przeniosa_sie_do_Europy.html

Nieokreślone manewry irańskich okrętów wojennych w rejonie kanału Sueskiego sugerują zaangażowanie Iranu.

Czy pożoga islamska ma racje powodzenia we Francji, w Niemczech?
Pan Stanisław chyba nie odpowie nam na to pytanie.

Mając na uwadze ilość muzułmańskiej mniejszości w tych krajach – chyba tak.

A za 20 – 30 lat Niemcy mogą zamienić się w państwo religijne – islamskie państwo religijne, choć islam już się zaczyna degenerować, podobnie jak niegdyś chrześcijaństwo /mam oczywiście na myśli „demokratyczne” przemiany inspirowane przez klany bankowe/

Inaczej rewolucja mogłaby przebiegać w USA. Ale to osobny temat....



U nas nie ma takiego zagrożenia, jeśli w porę (czyli po opanowaniu zbuntowanych służb oczywiście...)zastopujemy degenerowanie przez telewizję – mamy szansę na własny tradycyjny chrześcijański europejski kraj.


Bankowość prowadzona w islamie jest bardzo interesująca – to kompletne przeciwieństwo zachodniego stylu....


O islamskim systemie bankowym - na stronie: pomorski.upr.org.pl

„- Najważniejsza różnica pomiędzy bankiem w klasycznym ujęciu, a bankiem islamskim jest taka, że banki islamskie nie mogą czerpać zysków z obrotu pieniędzmi, podczas kiedy zachodnie właśnie na tym pieniądze zarabiają. Odsetki i oprocentowanie są literalnie zabronione, więc kreacja długu kredytowego nie wchodzi w rachubę. Banki mogą jedynie zarabiać na produkcji dóbr i udziale w zyskach z ich sprzedaży - to w przypadku kredytowania działalności gospodarczej. „

http://biznes.interia.pl/wiadomosci/swiat/news/fenomen-arabskich-bankow,1557723,4201