Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gdańsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gdańsk. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 października 2015

Dość ciekawy przedruk






Ale patrzeć i czytać trzeba uważnie...



Uchodźcy, ogłupianie, fałszywe flagi


  • Foto: Mstyslav Chernov /commons.wikimedia.org/CC-by-sa 4.0


    Uchodźcy, ogłupianie, fałszywe flagi - z cyklu: "Państwo istnieje formalnie"

    W ostatnich tygodniach obserwujemy ogólnoeuropejski cyrk z uchodźcami. Rozumiem, że to może być temat wiodący, ale co najwyżej jeden z wielu dotyczących naszego życia. Oprócz bowiem oglądania tzw. gadających głów w TV, z góry rozpisanymi rolami, nic ciekawego mass media nie przedstawiają. Mało tego, wszystkie wypowiedzi sprowadzają się do gry na uczuciach, na podstawie fałszowanego zdjęcia dziecka wyrzuconego rzekomo przez okrutne morze, które publikowała masowo prasa niemiecka w Polsce.

    Przypomnę:

    1. Dziecko leżało na zdjęciu prostopadle do brzegu, co jest zupełnie niemożliwe. Fale zawsze wyrzucają większe przedmioty równolegle do fali. Dziecko było różowe, co jest niemożliwe po 2-3 dniowym pobycie w wodzie.

    2. Żaden z ratowników nie posiadał nawet torby ratowniczej, ani noszy, za to posiadał doskonały aparat fotograficzny typowy paparazzi. Czyli robione to było na zamówienie.

    3. Na plaży widać było rozebranych ludzi i żaden nie zainteresował się zwłokami, co jest niemożliwe. Wystarczy, że morze wyrzuci większa rybę, a zbiera się tłum.

    4. Prasa publikowała dwa zdjęcia tych samych rzekomych ratowników. Jedno wśród skał, a drugie na plaży. Jest to niemożliwe, aby rzekomy topielec znaleziony pomiędzy skałami przedostał się na teren plaży, będąc już pod opieką ratowników.

    5. Już drugiego dnia wszelkiej maści media w całej Europie publikowały to zdjęcie, co jest niemożliwe bez pomocy służb specjalnych NATO. Ale dlaczego NATO? O tym poniżej.
    A najciekawsze jest to, że użyteczne telewizyjne trolle zachowywały się tak, jak im napisano w scenariuszu, nic nie wspominając o fałszerstwie. Jest to jednoznaczne z przynależnością wszystkich tych mądrych inaczej do jednego klanu użytecznych idiotów [Goldman -Lenin].
    Podobnie wygląda sprawa stron internetowych, podszywających sie pod niezależne. Co prawda, niektóre spośród nich zostały już ujawnione, że kryją się za nimi odpowiedni ludzie, na przykład Gajowy Marucha przebywający w Szwecji. (a nie mówiłem?! nie tylko ja, jak widać... - MS) Tym nie mniej, jeszcze spora liczba takich trolli nadal „robi” za opozycję. Jak wiemy od 1980 roku, nie jest to nic nowego w działalności służb. Gen. Kiszczak wręcz przecież twierdził, że niektóre oddziały Solidarności składały się tylko z jego ludzi.

    Zdziwienie budzi także fakt takiego paplania językiem przez aktorów telewizyjnych na temat emigrantów, odnośnie ich statusu, tj. ucieczki z terenów zagrożenia wojennego, czy ucieczki ekonomicznej. Do tego sprowadzają się wszystkie dyskusje. To, że prowadzą je marni specjaliści od pijaru, daje się zauważyć od pierwszych zdań, porównujących obecną sytuację do roku 1980.

    Przypomnę, obecnie tylko 30 % tych ludzi, to osoby z terenów działań wojennych, głównie armii amerykańskiej.

    Uciekają, o dziwo, zdrowi, młodzi mężczyźni w wieku 20 - 40 lat. Prawie zupełnie brak kobiet i dzieci.

    Liczba tzw. emigrantów wcale się nie zwiększa. W 1992-96 rocznie przybywało do Europy 675 000 ludzi.

    W roku 2014 przybyło 625 000 ludzi, czyli o 50 000 mniej. Czy wtedy słyszał ktokolwiek, cokolwiek o emigrantach?

    Tylko w 2012 wojewoda wrocławski wydał blisko 2000 paszportów jakimś emigrantom. Nie podano składu narodowościowego tych ludzi. Nie wiadomo, ile paszportów wydawali pozostali wojewodowie. Od 2008 roku w Gdańsku budowano masę budynków mieszkalnych, które przez cały okres były niezasiedlone. Budowała je niemiecka firma Boryg. Obecnie Gdańsk jako pierwszy zdeklarował, że przyjmie emigrantów.

    Jak podało państwo, koszt utrzymania jednego emigranta to 1400 złotych. Proszę sobie pomnożyć 2000 emigrantów x 1400 zł i razy 20 [liczba województw i miast wydzielonych]. Otrzymujemy kwotę 56 000 000 złotych, którą należy pomnożyć przez 12 miesięcy. Otrzymujemy zawrotną liczbę 675 milionów złotych. Nie wiem, jakie są pochodne, tzn. opieka lekarska, mieszkania itd.

    I wracam do dnia dzisiejszego. P. E. Kopacz, przypomnę, jedyna kobieta biorąca udział w sesji wyjazdowej rządu do Izraela, podawała za każdym razem inne liczby dotyczące tzw. emigrantów, które jako premier zdecydowała się przyjąć do Polski.

    Policzmy: 1400 złotych razy 5000 emigrantów, to 7 000 000 i przez 12 miesięcy to 84 miliony złotych.

    A jeżeli to będzie 10 000 tzw. emigrantów, to kwota wzrośnie do 168 000 000 milionów. W żadnym budżecie nie wykazano takiej pozycji: koszt utrzymania emigrantów 168 milionów złotych. Innymi słowy, z jakiej kieszeni to wyciągną?

     Co prawda obecnie mówi się już o 2300 złotych na osobę i na miesiąc.
    Sam musisz policzyć Dobry Człowieku ile to pieniędzy chcą od podatnika wyciągnąć? czyli o ile zmniejszą wydatki np. na służbę zdrowia lub o ile podwyższa opłaty za prąd, gaz itd.
    Te tematy są nieporuszane, natomiast trolle wałkują temat odsieczy wiedeńskiej.
    Musisz zrozumieć Dobry Człeku, że jedynym źródłem łatwych pieniędzy dla rządu jest ZUS. Stąd te wszystkie gadające głowy, z przymiotnikiem ekspertów ekonomicznych, mówią o załamaniu w najbliższej przyszłości ZUS-u. Stąd te informacje o konieczności podniesienia składek. Stąd ta decyzja o przerzuceniu pieniędzy z trzeciego filara do ZUS-u. Co prawda 30 miliardów złotych, czyli w owym czasie ponad 10 miliardów dolarów, zginęło w czasie tej operacji, ale kogo to obchodzi, przecież to tylko papierki.

    Stąd wszelkiej maści publicyści mówią o konieczności podnoszenia składek na ZUS i dodatkowym ubezpieczeniu się obywateli.

    A jaki to ma związek z „Ukrainą”?

    Przypomnę: w ubiegłym roku sekretarz generalny ONZ w dniu 7 maja i chyba 14 maja po raz drugi powtórzył, że takiego państwa jak ”Ukraina” nie ma i ONZ nie będzie się zajmowało sprawami tego rejonu. Jest to wewnętrzna sprawa Moskwy.
    I dochodzimy do sedna.

    1. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego Biuro Bezpieczeństwa Narodowego cały czas zajmuje się sprawami wewnętrznymi obcego państwa?

    2. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego rząd krajowy P. E. Kopacz pozwala na przewożenie np. kamizelek kuloodpornych, jako rzekomej pomocy humanitarnej na Majdan?

    3. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego szkolenie tzw. majdanowców odbywa się pod Warszawą, o czym informował eurodeputowany p. Korwin-Mikke?

    4. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego rząd p. E. Kopacz chce przekazać, czy już przekazał, uzbrojenie do tej bananowej republiki?

    5. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego w sejmie ani razu nie poruszono tematu wydawania pieniędzy podatnika na finansowanie tego tworu?

    Widzisz wiec wyraźnie PT Czytelniku, że państwo polskie istnieje formalnie i zajmuje się tylko wykonawstwem i finansowaniem zleceń. Osoby sprawujące władzę na tym zabiurkowym tworze, zwanym ”Ukrainą”, są pochodzenia zagranicznego. Premier ma obywatelstwo Izraela, podobnie paru innych członków „rządu”. Część członków rządu to byli agenci CIA. Szef autonomii Tatarskiej to agent CIA. Gubernator Krymu to agent CIA, poszukiwany listem gończym były prezydent Gruzji Saakaszwili. To gdzie tam są „Ukraińcy”?

    I najważniejsze na końcu.

    Ostatnio prasa amerykańska podała, że ”Ukraina” i Turcja tworzą międzynarodowe brygady muzułmańskie.

    Mustafa Abdulcemil Cemiloglu, przywódca tatarów krymskich, agent CIA, ogłosił tworzenie międzynarodowej brygady muzułmańskiej, która ma walczyć z separatystami rosyjskimi. Brygada będzie stacjonowała w Herson, w pobliżu Krymu.

    Mustafa został przyjęty przez prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana. W grudniu 2013 roku MIT [tureckie służby specjalne] reprezentowały na Ukrainie dzihadystów tatarskich, którzy już walczyli w Syrii. Wiadomo obecnie, że ten twór, który powstał w Syrii, zwany Państwem Islamskim, został stworzony przez CIA.
Czyli sytuacja jest taka. Agent CIA z terenów nie należących do NATO uzgadnia z premierem TURCJI, A WIEC Z NATO, TWORZENIE BRYGADY MIĘDZYNARODOWEJ MUZUŁMAŃSKIEJ.

    Ciekawe, nieprawdaż?

    Musimy jeszcze podać, że obecnie po przymusowych już poborach do wojska, armia tego tworu zwanego ”Ukrainą”, liczy już 255 000 żołnierzy, plus kilka batalionów o sile brygad zaciężnych wojsk. Armia Rosyjska w chwilo obecnej to tylko 248 000 żołnierzy. Armia Polska to 78 000, ale tzw. polowych, niecałe 30 000 żołnierzy.

    O dysproporcjach wydatków nie będę mówił, już o tym pisałem. W NATO same Niemcy mają 250 000 żołnierzy.

    Czyli sytuacja jest taka:

    Powiedzmy ogólnie, państwa NATO stworzyły twór zwany ”Ukrainą”. Ludzie mieszkający na tym terenie absolutnie nie identyfikują się z tym tworem o pozorach państwowości. Świadczy o tym jednoznacznie masowa dezercja mężczyzn. Widzimy to w Polsce pod przykrywką robotników sezonowych.

    Okazuje się również, że broń przekazywana do tych „ukraińskich” wojsk przez NATO, także za pośrednictwem Polski, jest sprzedawana do powstańców w Donbasie, na przykład samobieżne haubice M109 Paladin, przenośne systemy uzbrojenia ppance Javelin i karabiny M-16.

    Dziwne jest także to, że za pomocą tej broni burzy się kościoły katolickie, jak na przykład w Gorlowcach, 1 lutego 2015 roku. Wielka Brytania sprzedaje do Kijowa wycofane z użytku u siebie pancerne transportety Saxon. Saxon wprowadzono do służby w 1983 roku i wycofano w 2008 roku. Teraz, przez port w Odessie, przesyłane są na Ukrainę. A tak na marginesie, do czasów I Wojny światowej Odessa była „polskim” miastem, 75% ludności mówiło po polsku.
    Obecny twór rządzący ”Ukrainą” płaci po 51 00 dolarów za każdego AT - 105 Saxon.
    Podobnie armia niemiecka przekazała ponad 500 haubic M-109.

    Konwoje z uzbrojeniem regularnie przekraczają granicę polsko – ukraińską, przewożąc ładunki do centrum szkolenia wojsk ukraińskich w regionie Czernihowa, gdzie instruktorzy NATO pilnie szkolą żołnierzy, w ramach ukraińskich sił bezpieczeństwa. Pobór jest na zasadzie odpłatności. Delikwent podpisując umowę na 6 miesięcy, otrzymuje koło 100 000 „hrywien”. Czyli typowy werbunek najemników w stylu amerykańskim. Szefem grupy doradców wojskowych NATO na Ukrainie jest „nasz” generał p. BOGUSŁAW PACEK.

    I teraz wszystko staje się chyba jasne, dlaczego potrzebni są młodzi dobrze zbudowani i odżywieni męskiej płci „uchodźcy” w naszym kraju. Przecież taniej będzie ich przeszkolić do tych batalionów muzułmańskich w Polsce, aniżeli na przykład w Niemczech. Poza tym przecież, kadra w Polsce była szkolona w Rosji i zna ich taktykę, więc będzie umiała zastosować odpowiednie środki zapobiegawcze.

    Oczywiście, to zamknięcie granic będzie pretekstem do przyszłego zamknięcia granic w sytuacji, kiedy to do naszego kraju wejdą obce siły i cześć ludności będzie chciała ewakuować się na zachód. Łatwo będzie można zawiesić deklaracje z Schengen, pretekst już był.
    Czyli masz także odpowiedź Czytelniku, dlaczego mass media zadają sobie tyle trudu, aby mieszać Tobie w głowie. Po to istnieje Internet, abyś nie mógł się zorientować, co jest prawdą, a co nie jest. Ale oczywiście wszystko, co przeczytałeś, to są tylko bajania starego chirurga, nie mające nic wspólnego z oficjalnymi planami.

    Przecież o tym nie przeczytałeś w gazetach, ani dziennikach. Także stacje telewizyjne, te oficjalne i internetowe, nie informowały Ciebie, tylko zaśmiecały umysł fałszywymi flagami o biednych ludziach.

     Dodatkową przykrywką może być chęć przetransportowania do Polski potomków Chazarów z Izraela. Jak podawałem, w okresie kilku lat planuje się zmniejszyć liczbę mieszkańców Izraela o około 4.5-5 milionów ludzi. Wiadomo, że 85 % obecnych mieszkańców to potomkowie Chazarów przezwani w XIX wieku przez naukę pruska żydami askenazi, podobnie jak Czeczeni zwani są górskimi żydami. Już przedstawiciele Mossadu mówią o konieczności powrotu do ziemi przodków. A kto odróżni takiego Syryjczyka od Chazara? Problemem IZRAELA jestbrak wody. A wody nie da się przetransportować. Zresztą nawet H.Kissinger już 4 lata temu powiedział, że do 2020 roku Izraela już nie będzie. A to jest człowiek, który zazwyczaj wie, co mówi.

    Na marginesie.

    Zbliża się sezon grypowy, który producenci szczepionek już zaczęli. Uzbrój się więc w środki przeciwgrypowe, tanie i skuteczne. Kup ze 4 jabłka, pokrój je na kilkanaście kawałków. Wrzuć do dużego - 2 litrowego słoja. Zalej wodą osłodzoną 2-3 łyżkami cukru z łyżeczką drożdży. Przykryj to gazą i odstaw na parapecie na 4-5 dni.

    Potem zlej do butelki i poczekaj z 10 dni, aż osad opadnie a płyn stanie się klarowny. Po raz dugi zlej do nowej butelki, a osad wyrzuć. Kup za 2 złote atomizer - inaczej zwany rozpylaczem. W przypadku drapania w gardle, suchego kaszlu, psikaj kilkanaście razy dziennie na podniebienie miękkie.

    Dlaczego? Otóż Narodowy Instytut Alergii i Chorób zakaźnych USA w wydaniu z 25.09.2015 r. opublikował wyniki badań dr Kanta Subbarao, że przenoszenie wirusa grypy odbywa się poprzez podniebienie miękkie. Wirusy grypy atakujące ssaków, czyli ludzi, mają preferencje do białka 2.6 SA [a2,6 SA], które to białko występuje obficie właśnie na podniebieniu miękkim. Czyli, spryskując w początkowym stanie inwazji wirusowej podniebienie miękkie kwasem, uniemożliwiasz wnikanie wirusa do organizmu, prawdopodobnie na zasadzie zwykłej dyfuzji.

    Butelkę z octem jabłkowym możesz przechowywać, szczelnie zamkniętą, nawet rok, do następnego sezonu jabłkowego, chyba, że masz więcej członków rodziny i musisz przygotować kilka butelek

    dr J. Jaśkowski
    PAMIĘTAJ, TYLKO TE IDEE ŻYJĄ, KTÓRE WEDŁUG STARSZYCH I MĄDRZEJSZYCH ŻYĆ MAJĄ - jj.

    http://www.polishclub.org/2014/10/20/dr-jerzy-jaskowski-upadek-panstwa-izrael-problem-wody-pitnej-czesc-i/
    http://www.polishclub.org/2014/10/21/dr-jerzy-jaskowski-materialne-konsorcjum-rothschilda-upadek-panstwa-izrael-czesc-2/
    http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/03/dr-jerzy-jaskowski-gdzie-sa-zydzi-z-cyklu-listy-do-wnuczka/
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15213&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16398&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16337&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16279&Itemid=119

    Gdańsk 01.10.2015r.
    Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl










    http://polishportal.net/blogs/3862/903/uchod-cy-og-upianie-fa-szywe-f






wtorek, 29 września 2015

Oktoberfest w Polsce? Od kiedy?




O dojczeban było teraz, jeszcze krótko o innej odsłonie przerabiania Polaków na niemców.





Święto piwa, czyli inauguracja Oktoberfest 2015

Już po raz siódmy Brovarnia Gdańsk zorganizowała Gdańskie Dożynki Piwne, czyli Oktoberfest. W tym roku festiwal potrwa do 25 października, a na fanów złotego trunku czeka m.in. specjalnie uwarzone na tę okazję limitowane piwo Oktoberfest 2015. 



Oktoberfest na dobre zagościł w Trójmieście. Od września do października coraz więcej pubów i restauracji organizuje imprezy, które charakterem nawiązują do słynnych na cały świat bawarskich dożynek chmielnych. Gdańszczanie również mają swoją piwną tradycję, której początki sięgają XII wieku, a rozkwit przypada na XVI i XVII wiek. W tym czasie w Gdańsku znajdowało się ponad 400 browarów, a miasto było największym producentem i eksporterem piwa w tej części Europy. 
 
Sam Jan Heweliusz był właścicielem aż czterech browarów. Produkcją piwa głównie zajmowali się mężczyźni, natomiast kobiety odpowiadały za jego transport i sprzedaż. Przykładano wtedy wielką wagę do jakości złotego trunku. Ponoć piwowar, który wyprodukował złe piwo i próbował je sprzedać nieświadomym klientom, mógł zostać uwarzony we własnym piwie na rozkaz włodarzy miasta. W XVII-wiecznym Spichlerzu (obecnie znajduje się tu Hotel Gdańsk i Brovarnia Gdańsk zobacz na mapie Gdańska) w przeszłości składowano słód używany do produkcji piwa przez gdańskich piwowarów. W historii Gdańska warzenie piwa odgrywało niezwykle ważną rolę. Już w XV wieku, na przełomie sierpnia i września, organizowano tu dożynki chmielne, podczas których pito piwo wyprodukowane jesienią rok wcześniej.


W menu, oprócz tradycyjnych bawarskich specjałów, znalazły się także dania z kuchni starogdańskiej, takie jak rolada z boczku z grzybami leśnymi, gęsią wątróbką, jabłkami w occie i puree musztardowym. Nie mogło zabraknąć również słodkich precli, knedli bawarskich z grzybowym sosem, grillowanych kiełbasek norymberskich, szynki po bawarsku na zasmażanej kapuście z knedlami bawarskimi oraz golonki pieczonej w piwie. 
 
Kuchnia starogdańska, czyli po prostu polska?
Czy bawarskie i norymberskie przysmaki to też kuchnia starogdańska? Bo tak jakoś w jednym ciągu napisane...

Jak to mówią do Polaków w reklamach: das auto.





 
http://rozrywka.trojmiasto.pl/Swieto-piwa-czyli-inauguracja-Oktoberfest-2015-n94787.html

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Skrót informacji: Armia Białorusi; WERWOLF czeka na sygnał

Z facebooka Szeremietiewa:


Prezydent zdecydował – tworzymy Obronę Terytorialną

Wyjaśniam - prezydent Białorusi podjął taką decyzję.

W dniu 2 lipca 2015 r. w czasie obchodów Dnia Niepodległości Łukaszenka powiedział, że powojenny system bezpieczeństwa międzynarodowego zaczyna być coraz mniej skuteczny, sytuacja międzynarodowa znów się zaostrza, a u granic Białorusi następuje koncentracja potencjału militarnego.

Podkreślił: „Bezceremonialną ingerencję w wewnętrzne sprawy suwerennych państw, próby wzniecenia w nich waśni narodowej i zdestabilizowania sytuacji widzimy nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale niestety także na przykładzie naszej bratniej Ukrainy. Rozłam w społeczeństwie, wojna domowa i chaos w kraju, liczne ofiary, degradacja gospodarki, to bynajmniej nie pełny wachlarz problemów, z jakimi borykają się nasi najbliżsi sąsiedzi.”

Według prezydenta Białorusi tragiczne wydarzenia na Ukrainie potwierdzają, że cała Europa i świat znajdują się na przełomie epok historycznych i każde państwo powinno być zdolne dać odpowiedź na te wyzwanie.

Podkreślał: „Pojawiają się nowe zagrożenia. Jest dokonywana rewizja i zmiana powojennych granic. Występuje tendencja do globalnej niestabilności”.

Łukaszenko zapewnił, że na Białorusi powstanie system obrony zdolny ochronić suwerenność oraz integralność terytorialną państwa. Łukaszenko ogłosił, że „na Białorusi tworzy się nowa ogólnonarodowa armia”. Ta nowa armia ma być oparta w dużej części na terytorialnych oddziałach obronnych. Według Łukaszenki w nowej armii szczególnie powinni udzielać się biznesmeni, bo oni, jak argumentuje, mają najwięcej do stracenia.


Dowodzenie jednostkami obrony terytorialnej będzie spoczywać w rękach gubernatorów obwodów oraz mera Mińska.

W związku z nowymi funkcjami gubernatorzy otrzymali stopnie generałów i, jak określił to prezydent Białorusi, "faktycznie stali się generał-gubernatorami".

Od tej pory gubernatorzy odpowiadać będą za bezpieczeństwo wojskowe zarządzanych przez nich terytoriów. Według Łukaszenki, każdy gubernator będzie odtąd miał własną armię, choć regiony mają jednocześnie ściśle współpracować ze sobą.

Według Łukaszenki nowo mianowani gubernatorzy obwodów nie dostali stopni generalskich dla ozdoby.

Będą musieli zając się organizacją terytorialnych oddziałów wojskowych. Mają prowadzić ćwiczenia na swoim terytorium i powinni pracować ze sztabem nad stworzeniem "bazy normatywno-prawnej' działań OT.

Łukaszenka oświadczył, że oddziały terytorialne mają współpracować „gładko” z armią regularną. Oznajmił, że "każdy pistolet i granatnik" musi być zagospodarowany, choć zastrzegł że sytuacja wokół Białorusi nie jest obecnie „skomplikowana”. Ale przy innej okazji mówił: „Wiele razy zdarzało się, że nie rozumieliśmy się z władzami Rosji.”


Aleksander Łukaszenka potępił tych, którzy skarżą się, że plan budowy nowej armii oznacza kolejne wydatki z budżetu. – To nie ich interes, to ja podjąłem decyzję – oświadczył. W ocenie Łukaszenki koszty tego przedsięwzięcia nie będą duże, ale w razie potrzeby nie będzie żałował pieniędzy.

Siły OT na Białorusi będą liczyć 120 tys. żołnierzy, obok 50 tys. wojsk operacyjnych – łącznie armia białoruska czasu „P” ma liczyć 170 tys. żołnierzy. Gdyby w Polsce postanowiono budować podobną proporcjonalnie armie, to wojska terytorialne liczyłyby 490 tys. żołnierzy, a wojska operacyjne ponad 200 tys. żołnierzy. Razem około 700 tys. wojska. Polska widocznie nie jest tak bogata jak Białoruś i nie musi obawiać się Rosji - nie musi więc tworzyć podobnej armii w tym także sił obrony terytorialnej; wystarczy 100 tys. żołnierzy zawodowych w wojskach operacyjnych. Polski minister obrony zdecydował, że w ciągu najbliższych ośmiu lat siły zbrojne RP zwiększą się do 110 tys. etatów i w tym zostaną stworzone wojska OT liczące w okresie pokojowym aż… 2500 etatów.


https://www.facebook.com/romuald.szeremietiew.7/posts/10203483350683948:0






Upadek Okcydentu - kolejna odsłona werwolfu.


Czy pamiętacie fragment Werwolfu o germanii?

"oczekiwanie na nieistniejącej, ale odczuwalnej
bliską, przyczajoną obecność germanii, która lada wybuchnie jak nowa.
jestem dziś w realu widzę niemiecki napis. Więc jest! Istnieje!"
 
To był maj 2011.
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_3398.html
 
 
I co? Nie miałem racji? MIAŁEM I MAM JĄ NADAL.
 
Popatrzcie na ten rysunek poniżej.
Tak właśnie niemieckie gnojki, zapracowane przy swoich komputerach internetowe antypolskie trole czekają na sygnał, aby nas znowu okraść - ale już bez masek.


 Oto jak szkopy czekają na sygnał.








Próbka:








15 lipca odbędzie się się festiwal dwóch ciekawych odmian polactwa. 

Pierwsza odsłona będzie miała charakter przede wszystkim wizualny. Z internetów niczym deszcz z gotyckich maszkaronów zaczną spływać rzygowiny wszelkiej maści memów i 'demotów' okraszonych zdaniami, lub nawet równoważnikami zdania, w stylu "Grunwald nasza chluba" "Grunwald dziękujemy przed zalewem germańskim " "Od urodzenia to w pamięci Biały Orzeł przeciw Niemcom dzień się święci" "Red is bad white and red is good" "Polska vs Niemcy 1410:0 " i podobnego typu łajno. Polecą też oczywiście linki do youtuba aby można było usłyszeć słowa piosenki "Och kiedy znowu polski rycerz podniesie i zakurwi swoją rekawicą" wykonaną typowym r.a.c-owskim wokalem przypominającym głos człowieka który właśnie jęczy w wychodku z bólu oddając naturze to czego jego organizm nie mógł strawić, paradoksalnie to ostatnie oddaje jakość rzeczonego wokalu ale to po prostu zabawny muzyczny zbieg okoliczności.

Odsłona druga będzie już najczystszą formą typowego polactwa, czyli mentalnym nawiązaniem do sekty biczowników, dziennikarze i eksperci telewizyjni będą zachodzić w głowę "ale jak to tak Zbysiu niewykorzystane zwycięstwo rozumisz bo trzeba było Malbork zająć" albo "Jagiełło to był litewski agent" oczywiście oprócz tego znajdą się też głosy w stylu "bo oni nas za pogan uważali szwagier kler krucjate przeciw Polsce zrobił szwagier tak było za pogan nas uważali 450 lat po chrzcie katabasy!"

Generalnie tak można pokrótce opisać tę paradę pseudo-historycznej patologii, mające miejsce w polskich mediach co roku 15 lipca. Ciężko w sumie odpowiedzieć z której to strony ugryźć aby rozgryźć.
No bo z jednej strony mamy XIX wieczne patrzenie, typowe nacjololo podlane panslawistycznym sosem które zmieniąją sie w bombę anachronizmu, no bo ciężko patrzeć normalnie na osoby które XV wieczne konflikty rozpatrują przez pryzmat etnosów, narodów, post-hobbsowskich lewiatanów nazywanych państwem itp. Głównym winowajcą jest tutaj oczywiście PRL ze swoją historiografią jak i Sienkiewicz który wszystko podpinał pod kwestie patrzenia narodowego i dlatego mamy takie fantasmagorie a nie inne.
Jak wiadomo Zakon Teutoński jako byt o strukturze korporacyjnej miał swoje interesy kompletnie rozbieżne z innymi niemieckojęzycznymi bytami politycznymi, inne niż nie mający nad tymi bytami realnej władzy święty cesarz rzymski Ruprecht Witelsbach czy też król Niemiec i Węgier Zygmunt Luksemburski. No ale na tłumaczenie zawiłości ówczesnej polityki nie ma specjalnie czasu, skupmy się na tym co jest ostatnim przywoływanym argumentem bo w koncu to był zakon NIEMIECKI, nie ma przecież znaczenia że w onym czasie niczego nie postrzegano w kategoriach narodowych wazne że tak sie nazywał, więc młody człowiek może machać biało-czerwonym sztandarem i krzyczeć o niemieckiej ekspansji i o tym jak to ci źli Niemcy nawracali mieczem i wyniszczyli Prusów. No i znowu problem.

Ciężko jest zrozumieć czemu statystyczny Polak ma taki problem z kojarzeniem faktów aby zobaczyć że Zakon został zawezwany w celu ochrony Mazowsza i mazowieckich kolonizatorów przed najazdami Prusów i Litwinów. Ze nie nawracał mieczem Prusów tylko w większości wodzów plemiennych zasymilował, że potomkowie tych wodzów stanowili praktycznie całościową liczbę niewielkiego lokalnego rycerstwa ziemskiego, że ich pruski język trwał praktycznie aż do XVIII wieku i do Fryderyka Wielkiego, zachowały się nawet XVI i XVII wieczne drukowane w języku pruskim modlitewniki, ciekawe wyniszczenie, prawdopodobnie jedyne wyniszczenie na świecie gdzie cały wschodni obszar wybrzeża dużego morza zamienił sie z bagien i lasów w krainy pełne miast, portów, wsi a także młynów, szpitali, bibliotek,szkół, klasztorów gdzie panował ład i bojaźń boża. Fakt faktem z biegiem czasu ucisk fiskalny korporacyjnego bytu politycznego zaczął poddanym Panów Pruskich ciążyć dzięki czemu zaczęli oni dążyć do zjednoczenia politycznego z coraz potężniejszym południowym sąsiadem, ale to już kompletnie inna historia.

Nie da sie oczywiście zapomnieć o 1308 roku i rzezi Gdańska ani o rejzach na Żmudź pod koniec XIV wieku. Jednak w przypadku tego pierwszego musimy pamiętać że mamy do czynienia z de facto pacyfikacją buntu i gorączkowego działania niż planowej rzezi dlatego tak na prawdę liczbę ofiar należy szacować w setkach a nie w tysiącach trzeba jednak pamiętać że jak na realia epoki gdzie na ogół karę ponosili tylko przywódcy buntów i rebelii jest to ogromna liczba, rejzy natomiast były próbą zwalczenia ognia ogniem, mianowicie Żmudzini (którzy stanowili problem dla samych wielkich książąt) będąc na wpół dzikimi sami porywali do niewoli ludność cywilna i nie przestrzegali przecież zasad chrześcijańskich ani nie prowadzili wojny na łacińską modłę, rejzy i porywanie miejscowej ludności były więc kartą przetargową w zamian za zwrot porwanych mieszkańców pogranicznych wiosek, to tak w skrócie.

W każdym więc razie przez większość XIV wieku i cały wiek XIII między Polską a Zakonem panowały relacje albo sojusznicze albo przynajmniej przyjazne. Do konfliktu koniec końców dojść musiało bo struktura która straciła swoją rację bytu w tej części Europy nie mogła oprzeć się ambicji rosnącej jagiellońskiej potęgi oraz jej częściowo słusznym roszczeniom.

Co do samobiczowania, należy już nawet pominąć fakt tego iż konflikt miał miejsce 600 lat temu a stolice Zakonu czyli Ex luto Marienburg zajęto bez straty ani jednego człowieka 40 lat później, narzekanie więc na to ze go nie zdobyto jest z perspektywy czasowej tak dalece posuniętym absurdem zahaczającym o kuriozum iż mam przekonanie graniczące z pewnością że tego typu malkontenckie frazesy występują tylko w Polsce która jest zagłębiem fatalizmu w skali globalnej. Przypomnieć też należy że to mówiąc delikatnie nie był wiek XX i nie istniała wojna totalna , nie można było od tak wjechać do jakiejś domeny wygrać bitwę i inkorporować całą domenę do swojej, no nie to nie tak działa nawet po mimo tego że bitwa grunwaldzka przybrała charakter swoistych ordaliów to nie działało to tak tym bardziej, kompletnie inne zasady prowadzenia wojny..

W Rozkwicie i w Późnym Średniowieczu wojny na ogół toczono przez kilka miesięcy w roku mianowicie od maja do sierpnia, na okres zimy oraz późniejszych prac polowych panował stan zawieszenia broni, zasada wzięta jeszcze z czasów wędrówki ludów kiedy miało to znaczenie pragmatyczne potem już bardziej zwyczajowe, jednakże rycerstwo które administrowało swoje dobra zawsze starało się być w nich w okresie żniw, co jest oczywistym wywiązywaniem się z obowiązków wobec ludności, w takim samym stopniu jak wyruszenie na wojnę obowiązkiem wobec suzerena, wrzesień był czasem dożynek i również pozostawał czasem zawieszenia broni do działań zbrojnych wracano wiec w październiku na kilka tygodni i zawieszano je w listopadzie. Do tego należy dodać oczywiście święta w których to starano sie nie toczyć działań wojennych, a także pokój ludzki i pokój boży, pokój ludzki trwał od wtorkowego zachodu do piątkowego wschodu słońca a pokój boży od zmierzchu w piątek do poniedziałku rano, jak wiec widzimy zostają 3 dni w tygodniu na prowadzenie wojny, oczywiście tych zasad nie zawsze się trzymano, jednakże 15 lipca 1410 wypadł we wtorek, tutaj domorośli znawcy zaczną wyć iż "No to Jagiełło mógł ruszyć w pogoń od razu przecież ruchy wojsk to nie bitwa nawet mógł sie trzymać zasad!" owszem, tyle że ówczesny obyczaj nakazał pozostanie na polu bitwy minimum 24 godziny po jej zakończeniu, czasem nawet 48 godzin, Nowy Konstantyn został tam nawet krócej niż nakazywał ówczesny zwyczaj.

Mamy wiec kolejny argument złego Litwina no bo pomijając zasady prowadzenia wojny to mógł zając Malbork i tam negocjować czemu tego nie zrobił? Król Władysław nie ma wiele szczęścia, nie dość że jego dzisiejsi ziomkowie, będący częściowymi sukcesorami Wielkiego Księstwa, w swoim nacjonalistycznym pędzie dalej czasem plują na swojego najwybitniejszego rodaka, to jeszcze w naszym kraju znajdą się gdzie nie gdzie niewdzięcznicy mówiący "bardziej to był litewski książę no bo z Litwy był a nie nasz narodowy !" kwestie etniczne należy oczywiście z wiadomych względów pominąć bo nie ma sensu powtarzać tego samego kwestie sugerujące ze Jagielle nie zależało na kompletnym zwycięstwie są tak absurdalne że mógł je wymyślić tylko gawędziarz a nie historyk, jak na przykład Paweł Jasienica, o ile starszego człowieka powtarzającego tak głupie tezy można jeszcze zrozumieć, to gdy chodzi o człowieka młodego który powołuje się na Jasienice pozostaje nazwanie go kretynem, jeśli dalej będzie chciał się upierać i uchodzić za znawce powołujac na gawędziarza to nie ma wyjścia tylko lać w pysk i skończyć dyskusje. Czemu więc Jagiełło nie zdobył Malborka? Wspomniałem wyżej o czasie prowadzenia działań wojennych prawda? Pomijając fakt ze kończył się czas i zapasy to rycerstwo miało wówczas obowiązek walki dla suwerena poza granicami kraju równy 60 dniom, termin ten i tak został przekroczony. Jeśli ktoś grał tutaj na stronę litewską to Witold który chciał zawrzeć z Zakonem osobny pokój i układał się po swojemu, tak samo z resztą Witold czynił zarówno później jak i wcześniej, jak widzimy więc stosunki na linii Zakon-Litwa nie były drang nach Osten prowadzonym na wyniszczenie, można się w publiku po bitwie przechwalać że napoiłbyś konia w Renie a jednocześnie prowadzić grę dyplomatyczną, to jest cecha wielkich polityków, a nie przy drugiej flaszce z ziomeczkami przechwalać się że jestes skrzyżowaniem Wiedźmina z Underwoodem a potem przegrać ordalia z patrolem militaes

No ale Zakon, to przecie księża nie Seba? Księża okradają Polskę i krucjate na nią sprowadziły !
Prawda taka ze Jagiełłę o fałszywe przyjecie chrztu posłowie zakonni posądzili dopiero na soborze w Konstancji aby mieć jakąś deskę ratunku, nikt w to oczywiście nie uwierzył, wojnę dyplomatyczną, która toczyła się przed wybuchem konfliktu na różnych dworach i instytucjach europejskich strona polska też wygrała, to wtedy dyplomaci zakonni starali się przekonać ze Król Polski i Najwyższy Książę Litwy będzie miał po swej stronie liczne zastępy muzułmanów (w rzeczywistości jedna chorągiew) co na nikim nie zrobiło wrażenia, i wbrew temu co myślą niektórzy wcześniej też nie zrobiło, w o wiele bardziej krytycznym momencie wystąpienia Katarów po ich stronie stanął król Aragonii Piotr II Katolicki i nikogo nie zdziwiło że próbował politycznie rozegrać konflikt natury raz że eklezjalnej i religijnej, dwa cywilizacyjnej, a był to kaliber o wiele 'grubszy' niż to że ktoś ma w armii trochę muzułmanów. Akcja dyplomatyczna była prowadzona z innego powodu. Jak już wspomniałem wiele razy Prusy Zakonne miały charakter korporacyjny kilkuset braci rycerzy mnichów pełniło najważniejsze funkcje a trzonem militarnym struktury byli rycerze półbracia nie posiadający ani pełnych święceń ani pełnej ziemi (w ogóle jej nie mieli) oraz wspomniane wcześniej rycerstwo pruskie, małe w liczbie. Zakonowi Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie zależało więc na prowadzeniu zaciągu, zaciąg to coś trochę innego niż bycie najemnikiem, czasy najemników dopiero w pełni nadejdą i mimo iż zdarzali się w owym czasie tacy rycerze (jak angielscy rycerze w Italii którzy dali początek kondotierom) to nie było ich zbyt wiele, zaciężny to natomiast nie taki który jeździ za robotą ale któremu można zaoferować wzięcie udziału w kampanii wojennej w zamian za wynagrodzenie, niby nie wielka różnica ale jednak fundamentalna, Zakon przegrał wojnę dyplomatyczną używając różnorakich argumentów i nie znalazł też wielu zaciężnych, nie było więc kwiatu rycerstwa całej Europy, mimo że przybyli z różnorakich ziem, ale jak wiemy w armii polskiej znaleźli się też rycerze francuskojęzyczni czy niemieckojęzyczni, byli też rycerze czescy a także śląscy po obu stronach, mimo iż władający Śląskiem piastowscy książęta byli ekonomicznie związani z Koroną Polska to w samej wojnie nie wzięli udziału a Zakon starał się nad Odrą prowadzić zaciąg jak najszybciej by ubiec stronę polską, oczywiście po stronie Rycerzy Szpitala bili się też szlachcice polskojęzyczni, z ziemi dobrzyńskiej i michałowskiej i z Pomorza Gdańskiego, książęta pomorscy byli w owym czasie oczywiście polskiej mowy, ale cenili swoją niezależność więc ich afiliacje możemy znaleźć po obu stronach. Jak chociażby Bogusław VIII Słupski który finalnie niemal w przededniu bitwy wybrał stronę polską zostając lennikiem i zyskując kolejne ziemie, tak to czasem bywa, rzutem na stół postawić wszystkie dukaty i wygrać wszystko dla siebie i swojej domeny. XIX wieczni pewnie rwali włosy z głowy że czemu takie pobudki nim kierowały a nie przywiązanie narodowe..

I to chyba w sumie tyle, pewnie po Worskli i Nikopolis byli już w Europie tacy którzy przewidywali nową burzę idącą ze wschodu, która już niedługo podejmie próbę połknięcia całego świata, lecz prawdą jest iż jasne dla Europy stanie się to dopiero w 1444 roku póki co bal i karnawał Okcydentu trwał.
Może gdyby wtedy Panowie Pruscy byli bardziej dalekowzroczni i zrozumieli iż mogliby zostać tam gdzie są, aby w niedalekiej przyszłości gotować stamtąd siły przeciw Osmanom jako jagiellońscy lennicy, to nie wpadliby w nurt samospełniającej się przepowiedni Brygidy Szwedzkiej, może gdyby spojrzeli ku swym korzeniom, a nie skupili na teraźniejszości, lepiej zrozumieliby swoją role i odnaleźli się w nadchodzącej przyszłości. Może, i na słowie może należy skończyć aby nie popadać w nienaukową gdybologię tak chętnie zakąszaną przez Polaków do wódki.

Pamiętajcie jednak że mniej groźna najgorsza nawet gdybologia dziejowa niż najpiękniejsze historyczne mity. Wspomnijmy więc w tym dniu bohaterów Okcydentu i ten jeden raz napiszmy:
Ulrich von Jungingen, Wielki Mistrz Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, Pan w Prusach, wzór cnót rycerskich i mąż wielkiej pobożności requiescat in pace [']
[S]
**** Zainteresowanym polecamy poczytac publikacje pana Svena Ekhdala jednego z najwybitniejszych znawców tematyki grunwaldzkiej już teraz w promocyjnej cenie na Księgarnia



https://www.facebook.com/UpadekOkcydentu/posts/419376918244247:0

https://www.facebook.com/UpadekOkcydentu?fref=photo




piątek, 31 lipca 2015

Ortelsburg czy Szczytno?



Dla PKP najwyraźniej nie ma różnicy

 
 
Polskie Koleje Państwowe odremontowały budynek dworca kolejowego w Szczytnie w województwie warmińsko-mazurskim. Po ukończeniu prac wyszło na jaw, że na budynku nie ma polskiej nazwy miasta, a pozostaje jedynie niemiecki Ortelsburg.

- Jeden z mieszkańców Szczytna zwrócił się do mnie z prośbą o interwencję, ponieważ jest oburzony tym, że w jego miejscowości na dworcu PKP widnieje niemiecka nazwa, a nie ma polskiej. Jakiś czas temu, odnawiając budynek, postanowiono chyba, że będzie na nim widnieć jedynie nazwa niemiecka, sprzed drugiej wojny światowej – powiedział portalowi niezalezna.pl poseł Arkadiusz Czartoryski.

Zdaniem posła sytuacja ta jest skandalem i wpisuje się w prowadzenie niemieckiej polityki historycznej.- Tylko patrzeć, jak w ramach przywracania historyczności tego miejsca na dworcu w Szczytnie pojawią się ludzie w mundurach Bahnschutz, czyli niemieckiej formacji, która w czasach III Rzeszy ochraniała kolej – zaznaczył oburzony poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Budynek dworcowy w Szczytnie – czy jak woli PKP w Ortelsburgu – został wpisany do wojewódzkiej ewidencji zabytków. Wybudowano go około 1883 roku.

Dodam od siebie:
Prywatny inwestor, który odrestaurował budynek poczty przy dworcu głównym PKP w Gdańsku również odnowił na fasadzie niemiecki napis POSTAMT.
Z PRL w tym miejscu była tablica z napisem "Urząd Pocztowy Gdańsk 2”.



Źródło: niezalezna.pl















  • zwellland
    bilety kupuje sie w pkp? czy? und gdzie_ do zwelosburga czy SZCZYTNA
  • Sukcesywnie powoli...
    dwujęzyczne tablice na Opolszczyźnie, RAŚ z tą swoja autonomią, InPost w kolorach Deutche Post W stosownym czasie, po dobiciu Poczty Polskiej zmieni się tylko w tej całej sukcesywnie rozbudowywanej infrastrukturze, In na Deutche. Po polskich szynach już jeżdżą pociągi Deutche Bahn (podobno DB buduje już swoje dworce) itd, itp...
    Jeździjcie Polacy pociągami DB, korzystajcie z InPost, popierajcie RAŚ itd, itp i potem znowu, będzie śpiewać po piwnicach "Zakazane piosenki"
     



piątek, 24 lipca 2015

Czy Wolne Miasto Gdańsk istnieje?



CIĄG DALSZY NOTKI:

Skarb Hitlera, skarb Forstera...

http://maciejsynak.blogspot.com/2015/07/skarb-hitlera-skarb.html





Warto przyjrzeć się notatce na temat niemieckiego bandyty Alberta Forstera w niemieckiej polskojęzycznej wikipedii:



Honorowy obywatel miasta:




Czy Forster nadal  jest honorowym obywatelem miasta Gdańska i Sopotu?
No bo przecież, nie jest napisane do kiedy był....



No cóż, popatrzmy....

http://forum-gdansk.mojeosiedle.pl/viewtopic.php?t=16505
http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,538.html

 Tu jeszcze jest.



http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Siedmiu-uniewaznionych-honorowych-obywateli-Gdanska-n30523.html



Tu zaraz będzie decyzja czy jest, czy ma go nie być - rok 2008.



http://www.gdansk.pl/bip/rada-miasta,721,12636.html



 Treść oświadczenia:




OŚWIADCZENIE
Rady Miasta Gdańska
z dnia 27 listopada 2008 roku
w sprawie honorowego obywatelstwa
Na podstawie art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 08 marca 1990 roku o samorządzie gminnym (jednolity tekst z 2001 r. Dz. U. Nr 142 poz. 1591 z późn. zm.) oraz §15 ust. 1 pkt 2 Regulaminu Rady Miasta Gdańska - załącznik Nr 4 do Statutu Miasta Gdańska stanowiącego załącznik do uchwały Nr XL/1226/02001 Rady Miasta Gdańska z dnia 25 października 2001 roku w sprawie uchwalenia Statutu Miata Gdańska (Dz.U. Woj. Pom Nr 101, poz 1928, zmieniony z 2002 DZ. U. Woj. Pom Nr 61, poz 1404)
Rada Miasta Gdańska
oświadcza co następuje:
Wobec cyklicznie pojawiających się informacji o rzekomym honorowym obywatelstwie współczesnego Gdańska przywódców nazistowskich i komunistycznych, Rada Miasta Gdańska oświadcza, że do honorowych obywatelstw nadanych przed 1945 rokiem odnosi się dekret Krajowej Rady Narodowej z 30 marca 1945 r. o utworzeniu województwa gdańskiego.

Dekret ten, w art. 3, mówi: "Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska z dniem wejścia w życie niniejszego dekretu tracą moc wszystkie przepisy dotychczas obowiązującego ustawodawstwa jako sprzeczne z ustrojem Demokratycznego Państwa Polskiego. Równocześnie na obszar ten rozciąga się ustawodawstwo polskie obowiązujące na pozostałej części województwa gdańskiego".


Dokument ten w sposób jednoznaczny określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska, i w tych okolicznościach nie jest potrzebne podejmowanie osobnej uchwały o pozbawieniu honorowego obywatelstwa przywódców nazistowskich, gdyż uchwały te z mocy prawa już utraciły ważność. Nie ma ciągłości prawno-ustrojowej między Wolnym Miastem Gdańsk i III Rzeszą a Polską po 1945 roku.


Z kolei w uchwale nr XV/76/90 Rady Miasta Gdańska z dnia 18 grudnia 1990 r. w sprawie wykazu aktów prawa miejscowego wydanych przez Miejską Radę Narodową w Gdańsku i jej Prezydium oraz Prezydenta Miasta Gdańska przed dniem 27 maja 1990 r. i nadal obowiązujących - nie zamieszczono uchwał w sprawie nadania honorowych obywatelstw miasta Gdańska, jako uchwał nadal obowiązujących na obszarze gminy.

Przewodniczący Rady Miasta Gdańska
Bogdan Oleszek

 Uwaga! Komunikat wyjaśniający

Informujemy, że do honorowych obywatelstw nadanych przed 1945 rokiem odnosi się dekret Krajowej Rady narodowej z 30 marca 1945 r. o utworzeniu województwa gdańskiego. Dekret ten, w art. 3, mówi: "Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska z dniem wejścia w życie niniejszego dekretu tracą moc wszystkie przepisy dotychczas obowiązującego ustawodawstwa jako sprzeczne z ustrojem demokratycznego Państwa Polskiego. Równocześnie na obszar ten rozciąga się ustawodawstwo polskie obowiązujące na pozostałej części województwa gdańskiego".

Dokument ten udowadnia, iż nie jest potrzebne podejmowanie uchwały o pozbawianie tytułu honorowego obywatela nazistom z okresu II wojny światowej, gdyż uchwały te z mocy prawa już utraciły ważność


Również w uchwale nr XV/76/90 Rady Miasta Gdańska z dnia 18 grudnia 1990 r. w sprawie wykazu aktów prawa miejscowego wydanych przez Miejską Radę Narodową w Gdańsku i jej Prezydium oraz Prezydenta Miasta Gdańska przed dniem 27 maja 1990 r. i nadal obowiązujących - nie zamieszczono uchwał w sprawie nadania honorowych obywatelstw miasta Gdańska, jako uchwał nadal obowiązujących na obszarze gminy.

Honorowi obywatele Gdańska – Uchwała Rady Miasta Gdańska Nr LVII / 456 / 93 z dnia 6 kwietnia 1993 r. (843.03 KB)


Tekst Uchwały Rady Miasta z 1993 roku (jak wyżej) niczego nie wnosi do sprawy.
Chociaż wpis ją poprzedzający może sugerować czytelnikom, że zawiera listę Honorowych obywateli Gdańska.

A tak nie jest.

Przeciętny zjadacz chleba nie kliknie w odnośnik, nie poczyta i nie sprawdzi, że jest to Uchwała:

"w sprawie zatwierdzania regulaminu nadawania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Gdańska."





Czyli dotyczy regulaminu NADAWANIA nowych honorowych obywatelstw i nie zawiera listy honorowych obywateli.





Jeżeli chodzi o uchwałę:   nr XV/76/90 Rady Miasta Gdańska z dnia 18 grudnia 1990 r.

nie można treści znaleźć w internecie, również tutaj jej brak:
 http://www.gdansk.pl/bip/prawo-lokalne






Nazwisko Forstera nadal ujęte jest na liście Honorowych obywateli Gdańska, z tym, że lista została podzielona na okresy i tak, Forster widnieje pod tekstem:

Okres nazistowski 1933 - 1945

Powyżej wyszczególniono:

Okres Wolnego Miasta Gdańska 1918 - 1933






Tak więc, co to tak naprawdę znaczy - te dopiski z datami? NIC. To nic nie znaczy, to tylko taki wytrych - dla przeciętnego czytelnika - a on nadal jest Honorowym obywatelem Gdańska. Po prostu. 

Ktoś, kto szuka informacji o HOG nie będzie wnikał w ustawy:

- jest na liście ? 
- jest


 
Cytując klasyka...Po co te zakręty.? 


Dlaczego po prostu nie usunięto Forstera, Hitlera, Goeringa i innych z listy, tylko opatrzono wytrychami - okres taki, a owaki.


CZY  RADA  GDAŃSKA  NIE  CHCE  USUNĄĆ  ICH  Z  LISTY  ?  ?


Nie ważne co tam sobie Rada Gdańska wypisuje na swojej stronie, jakie stosuje wygibasy - stoi jak byk - SĄ honorowymi obywatelami  Gdańska.



No i czegoś tu nie rozumiem.



Po co na stronie miasta Gdańska, zaraz po oświadczeniu (które nie jest uchwałą, a więc nie jest czymś zobowiązującym urząd miasta) "komunikat wyjaśniający"?

Różnica w treści prawie żadna...


Ale co innego jest treść Oświadczenia Rady Miasta podpisana przez Przewodniczącego RM, a co innego - komunikat wyjaśniający nie podpisany przez nikogo.















O co tu chodzi? Po co to tak jest zrobione?


Tak mnie to zastanawia...
W treści uchwały z 1945 roku użyto sformułowania 

"terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska"
"Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska"

,a  w    o ś w i a d c z e n i u     Rady Miasta Gdańska -

 "określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska"


Czy to znaczy, że Wolne Miasto Gdańsk istnieje??

Skoro użyto trybu w czasie teraźniejszym.. najwyraźniej tak.

Mogłoby tak być, jeśli istnieje jeszcze jakiś inny dokument, pochodzący jakby z wyższej instancji, który dajmy na to, stwierdza, że WM Gdańsk staje się Polską na okres taki, a taki. Po tym okresie powraca do funkcjonowania.


Słyszałem takie niepotwierdzone wieści, już nie pamiętam od kogo, że jakoby takie były ustalenia pojałtańskie - i że są na to dokumenty. Ponoć z tego powodu zlikwidowano wojsko w Gdańsku, przeniesiono do Gdyni.

Czyżby Oświadczenie wydał jeden organ władzy, a "komunikat wyjaśniający" - drugi organ władzy? 
Z tym, że oba zarządzają Gdańskiem, z czego może jeden zarządza też - ale nie czynnie - resztą terenu zwaną kiedyś WM Gdańsk?





Rada Miasta Gdańska
oświadcza co następuje:
Wobec cyklicznie pojawiających się informacji o rzekomym honorowym obywatelstwie współczesnego Gdańska przywódców nazistowskich i komunistycznych, Rada Miasta Gdańska oświadcza, że do honorowych obywatelstw nadanych przed 1945 rokiem odnosi się dekret Krajowej Rady Narodowej z 30 marca 1945 r. o utworzeniu województwa gdańskiego.

To tylko sucha informacja. Rada Miasta coś oświadcza, ale nie zajmuje stanowiska w tej sprawie.




Notatka w trakcie....







 Treść dekretu  z 1945 r. tutaj:



Dekret z dnia 30 marca 1945 r. o utworzeniu województwa gdańskiego

Na podstawie ustawy z dnia 3 stycznia 1945 r. O trybie wydawania dekretów z mocą ustawy (Dz. U. R. P. Nr 1, poz. 1) – Rada Ministrów postanawia, a Prezydium Krajowej Rady Narodowej zatwierdza, co następuje:

Art. 1. Tworzy się województwo gdańskie.

Art. 2. W skład województwa gdańskiego wchodzi w całości terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska oraz powiaty: gdyńsko-grodzki, kartuzki, morski, starogardzki, kościerski i tczewski, które to powiaty wyłącza się jednocześnie z województwa pomorskiego.

Art.3. Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska z dniem wejścia w życie niniejszego dekretu tracą moc wszystkie przepisy dotychczas obowiązującego ustawodawstwa, jako sprzeczne z ustrojem Demokratycznego Państwa Polskiego.
Równocześnie na obszar ten rozciąga się ustawodawstwo obowiązujące na pozostałej części województwa gdańskiego.

Art. 4. Wykonanie niniejszego dekretu porucza się: Prezesowi Rady Ministrów, Ministrowi Administracji Publicznej, Ministrowi Sprawiedliwości i innym interesowanym Ministrom, każdemu w zakresie jego działania.

Art.5. Dekret niniejszy wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

Prezydent Krajowej Rady Narodowej:
Bolesław Bierut

Prezes Rady Ministrów:
Edward Osóbka – Morawski

w/z Minister Administracji Publicznej:
Edward Ochab

w/z Minister Sprawiedliwości:
Leon Chajn





Zwracam jeszcze raz uwagę:

OŚWIADCZENIE
Rady Miasta Gdańska
z dnia 27 listopada 2008 roku


[...]

Dokument ten w sposób jednoznaczny określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska, i w tych okolicznościach nie jest potrzebne podejmowanie osobnej uchwały o pozbawieniu honorowego obywatelstwa przywódców nazistowskich, gdyż uchwały te z mocy prawa już utraciły ważność. Nie ma ciągłości prawno-ustrojowej między Wolnym Miastem Gdańsk i III Rzeszą a Polską po 1945 roku.





Co tak naprawdę oznaczają te słowa?

Nie ma ciągłości prawno-ustrojowej między Wolnym Miastem Gdańsk i III Rzeszą a Polską po 1945 roku.



co to znaczy?

że Polska nie przejęła WMG od III Rzeszy??








https://pl.wikipedia.org/wiki/Albert_Forster

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19450110057



Skarb Hitlera, skarb Forstera . . .



Czy ludzie nie mają już za grosz wyobraźni?

To, że zachodnie polskojęzyczne media ogólnopolskie używają sformułowań typu: "skarb nazistów", albo "skarb Hitlera" - to jest jakby zrozumiałe - ich celem jest trywializacja zbrodni niemieckich  i legenderyzacja Hitlera.

Ale żeby to naprawdę przekładało się na ludzi??








"Niestety nagła śmierć..."

Czemu niestety? Jakaś może rodzina?



To nie jest żaden skarb Hitlera, ani Forstera, ani nazistów - to są ukradzione przez niemców dobra - pieniądze, złoto, antyki, dzieła sztuki i inne precjoza, które wcześniej były własnością innych ludzi.


To jest majątek ukradziony Polakom - często pomordowanym - a nie żadne skarby.


Albert Forster to nie był żaden gaulaiter, tylko: MORDERCA i ZŁODZIEJ.


Forster jest odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków: w Stuthof, Piaśnicy, Szpęgawsku, Mniszku i wielu wielu innych miejscach na Pomorzu.


W listopadzie 1939 roku Forster powiedział: Kto należy do narodu polskiego, musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości zginął bez reszty[2].

----------------------------------------------------------



Warto przyjrzeć się notatce na jego temat w niemieckiej polskojęzycznej wikipedii:

"Po II wojnie

W 1945 uciekł do Niemiec na pokładzie motorówki obawiając się zemsty Polaków oraz Armii Czerwonej. [...]

Autor wpisu pomija milczeniem fakt, że Forster uciekał przed sądem, a nie przed zemstą.



"uciekał przed zemstą"

 - zemsta - jest to odwet za doznaną krzywdę -  takie sformułowanie poniekąd wyklucza sąd, czyli osąd i skazanie za łamanie prawa - a w przypadku Forstera chodziło o SĄD. 

Odwet zawsze kojarzy się z chęcią odegrania się za krzywdy , niekoniecznie za pomocą sądu, a często właśnie kojarzymy go z brakiem sądu, czyli  odwet jest - s a m o s ą d e m.

Zemsta to często samosąd. 

Samosąd oznacza, że tego, który skrzywdził, nie koniecznie można postawić przed sądem.



A więc powyższy wpis o zemście może sugerować, że na Forstera nie było dowodów.

Jak wiadomo, dowody były, ale wikipedysta pisze, co mu zadano - a zadano mu: wybielaj niemców jak się da.





Jego nazwisko znalazło się na alianckiej liście zbrodniarzy wojennych.


Autor unika nazywania go zbrodniarzem - zdanie powyżej nie przesądza, czy był zbrodniarzem, czy nie - nawet nie on, ale tylko jego nazwisko znalazło się  na liście, zwanej: "listą zbrodniarzy".

Czyli - o niemieckich zbrodniach ani słowa, za wszelką cenę unikać negatywów na temat niemców - za to o Polakach pisać najwięcej negatywów - to najbardziej prawdopodobna recepta, jakiej trzymają się tzw. wikipedziści.


Zatrzymany przez Anglików w Niemczech, w sierpniu 1946 wydany został Polsce. Osądzony przez Najwyższy Trybunał Narodowy w Gdańsku od 5 do 29 kwietnia 1948, skazany został za popełnione zbrodnie wojenne na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 lutego 1952 w więzieniu na Mokotowie w Warszawie[3].


Do dzisiaj istnieje w Gdańsku niewielki dom jednorodzinny, w którym mieszkał wraz z rodziną do 1939 roku (przy ulicy Generała Bora-Komorowskiego 95).

Po wybuchu wojny Forster przeniósł się do komfortowej willi z ogrodem przy ul. Dębinki 1, w której w latach 1936-1939 siedzibę miało prywatne gimnazjum żydowskie prowadzone przez Ruth Rosenbaum (tzw. Gimnazjum Rosenbaumów). Obecnie w budynku znajduje się siedziba Katedry Chirurgii Stomatologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.[4]

Zachowała się także jego rezydencja na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej, tzw. "Forsterówka"[5].


W literaturze popularnej pojawia się wersja, bazująca na pracy Levine'a, że Forster nie został stracony, lecz żył w areszcie domowym do naturalnej śmierci. Teza ta nie została jednak potwierdzona w jakichkolwiek poważnych źródłach.


Honorowy obywatel miasta:

Jak widać - ta historia nie skończyła się źle. 
Autor notatki nie zachowuje  c h r o n o l o g i i   i na koniec opisuje nam same przyjemne rzeczy, tak, aby Forster nie kojarzył nam się źle, a może nawet zapamiętamy go dobrze - albowiem taka jest psychika człowieka, że to, co człowiek usłyszy lub przeczyta na końcu - to najbardziej utkwi mu w pamięci.

Temat o zbrodniach wojennych i sądach został zakończony, następują przyjemne wręcz sielankowe wpisy: do dzisiaj istnieje jego dom, niewielki jednorodzinny, z rodziną, komfortowa willa z ogrodem, rezydencja Forsterówka.

Na koniec uwaga o tym, że wg pewnych źródeł nie został stracony, ale żył sobie w  domu do naturalnej śmierci.

Na tym blogu już poruszałem ten temat - Forster był też odpowiedzialny za stworzenie werwolfu na Pomorzu, czyli w pierwszym etapie -  polskojęzycznego gestapo.


http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_1.html


„Od lat badamy genezę tego paktu narodzonego w Wolnym Mieście Gdańsku w Oliwie w domu przy obecnej ulicy Piastowskiej nr 20. Dom należał wtedy do rodziny Modrowów (z Bolesławowa koło Skarszew – nazwa tej miejscowości powstała na cześć B. Bieruta – przyp. M.P.S.)
Pakt zawiązany konspiracyjnie na przełomie 1935 i 1936 r. (nazwę Ribbentrop-Mołotow otrzymał dopiero w 1939 r.) Doszło już do formalnego spotkania wysokiej rangi wysłanników Hitlera i Stalina. Hitlera reprezentował Waldemar Nicolai – płk SS, doradca Hessa (zastępcy Hitlera) oraz Albert Forster – gauleiter tzw. Prowincji Gdańsk Prusy Zachodnie; Stalina natomiast – najbliższy swego czasu współpracownik Lenina – Karol Radek (prawdziwe nazwisko: Sobelson, polski Żyd z Tarnowa) oraz płk NKWD, a zarazem agent Gestapo Bolesław Bierut. „



Jeśli Bierut był agentem Forstera, to oczywiście mógł uratować swego byłego szefa od śmierci - a nawet od więzienia.

Informacja na wikipedii o tym, że Forster resztę życia żył sobie gdzieś w jakimś domu jest bardzo prawdopodobna.



W dodatku Forster jest honorowym obywatelem miasta Gdańska i Sopotu.
 No bo przecież, nie jest napisane do kiedy....



No cóż, popatrzmy....

http://forum-gdansk.mojeosiedle.pl/viewtopic.php?t=16505
http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,538.html

 Tu jeszcze jest.



http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Siedmiu-uniewaznionych-honorowych-obywateli-Gdanska-n30523.html

Tu zaraz będzie decyzja czy jest, czy ma go nie być - rok 2008.



http://www.gdansk.pl/bip/rada-miasta,721,12636.html





                                   Na zdjęciu powyżej - niemiecki bandyta Albert Forster





CIĄG DALSZY W NASTĘPNEJ NOTCE:

http://maciejsynak.blogspot.com/2015/07/skarb-hitlera-skarb-forstera.html

Czy Wolne Miasto Gdańsk istnieje?






Tekst na początku był o słowach, a skończył się czymś innym - ale tak bywa.



Dokańczając temat...
Inne przykłady "skarbów":














[2]. Piotr Bejrowski "Tajna Organizacja Wojskowa "Gryf Kaszubski"", Pomorskie. Magazyn samorządu województwa pomorskiego nr 1 (97) styczeń-luty 2013, str. 22-23



https://pl.wikipedia.org/wiki/Albert_Forster

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19450110057















środa, 22 lipca 2015

Antypolak patronem szkoły?

Znowu gdańskie. Czy to przypadek?






Już w 2012 roku zwracałem uwagę na niemieckich „patronów” gdańskich tramwajów:

>> Gdańsk staje się powoli dwujęzyczny - a zaczyna się od zasłużonych ( w dawnych wiekach) niemieckich obywateli - od pewnego czasu ich nazwiska widnieją na gdańskich tramwajach.
Patroni....mają się opatrzeć i tyle....




(zdjęcie ma tytuł: bilde)
[niestety zdjęcie zostało zniknięte...]


http://www.zkm.pl/patroni
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110407/SZCZECIN/916344066



A ja się po prostu czepiam. Przecież wiadomo, że Polską rządzi KGB....<<

Przeczucie mnie nie myliło, wystarczyło pogrzebać w życiorysach niektórych tych osób i oto okazuje się, że patronem gdańskiego tramwaju jest ANTYPOLAK - Georg Forster.

Co więcej, „ kilku sołtysów i radnych gminy” Pruszcz Gdański zapragnęło widzieć go patronem szkoły w Wiślinie pod Gdańskiem.

Jak donosi gazeta „Nasz Dziennik” 6 lutego br. dyrekcja szkoły w Wiślinie złożyła wniosek do Rady Gminy Pruszcz Gdański o nadanie ich placówce imienia Danuty Siedzikówny „Inki”. W ankiecie, którą wcześniej przeprowadzono w szkole, za sanitariuszką z oddziału mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zakatowaną przez wojskową bezpiekę, zagłosowało ponad 70 proc. dzieci i ich rodziców.

Jednak sołtysi z okolicznych wiosek wraz z niektórymi radnymi rozpoczęli kampanię na rzecz przekonania mieszkańców do innej kandydatury, osiemnastowiecznego niemieckiego podróżnika i przyrodnika Georga Forstera. 

O jego antypolskim nastawieniu opowiedział „Naszemu Dziennikowi” Piotr Szubarczyk z gdańskiego IPN.
- Miał nastawienie wybitnie antypolskie. Z jego korespondencji, opublikowanej już po śmierci, wiemy, że uważał Polaków za „woły w ludzkiej formie”. Jego obelżywe opinie o Polakach chętnie cytowano w Niemczech w czasach hitlerowskich, zaś po wojnie nadano jego imię stacji badawczej w NRD - zauważa Szubarczyk.



Skąd pomysł, aby tramwajom nadać „patronów”?

„Od kilku miesięcy możemy zachwycać się w Szczecinie pojazdami z zupełnie innej epoki: wygodniejszymi, naszpikowanymi technologią oraz bardziej przyjaznymi pasażerom. Po rozmowach z mieszkańcami wpadliśmy na pomysł: dlaczego każdy z nich nie miałyby pełnić również funkcji edukacyjnej? Zrobili to gdańszczanie za namową miłośników tamtejszej komunikacji miejskiej. Skąd pomysł?

– To wspólna inicjatywa, nasza oraz miłośników transportu – mówi Izabela Kozicka-Prus z Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. – Jak się zrodziła? W Dortmundzie mamy zaprzyjaźnionych Niemców, którzy przyjechali do nas i powiedzieli, że takie coś wprowadzono w niektórych ich miejscowościach. Tam nazwano tramwaje od dzielnic. To u nas nie sprawdzi się, bo kursują lub będą kursowały na różnych trasach. Stwierdziliśmy, że warto odświeżyć ludziom pamięć i wykorzystać nazwiska osób, które znacząco wpłynęły na historię naszego miasta. „



Jak widać – edukacja, edukacja i jeszcze raz – edukacja – oto czym zajmują się w ZKM Gdańsk.

Skąd taka troska o poziom nauczania w Trójmieście?

A więc na niemieckich tramwajach znajdują się nazwy dzielnic miasta....
Brzmi logicznie. Szczególnie, jeśli tramwaj przemieszcza się od dzielnicy do dzielnicy...

U nas na przykład też są takie tradycje – poniżej rzeczony tramwaj nr 1026 z napisem dzielnicy – OLIWA.





Może ktoś z ZKM słabo rozumie po niemiecku i coś przekręcił?

Niestety nie mam zamiaru przeszukiwać internetu w poszukiwaniu zdjęć ilustrujących niemieckie tramwaje z nazwami dzielnic... W ZASADZIE KAŻDY TRAMWAJ NA ŚWIECIE OPISANY JEST JAKĄŚ NAZWĄ DZIELNICY. A „w niektórych miejscowościach” - nazwą ulicy.

A może przyjaciele z niemiec co innego mieli na myśli, doradzając naszym specom z ZKM?
Kto wie.







A może po prostu każdy pretekst, żeby uczcić antypolaka jest dobry?

Czy Pani Prus zajmuje się wietrzeniem pamięci, czy czczeniem antypolskich zachowań?

Sądzę, że ZKM odświeżył sobie pamięć, zanim zdecydował się antypolaka uczynić patronem gdańskiego tramwaju. Sądzę więc, że uczyniono go patronem rozmyślnie.

Podnoszenie tematu jakiejś osoby głoszącej antypolskie hasła i uczynienie z niej patrona – szkoły czy tramwaju – jest popieraniem tych haseł.

Kto odpowiada za to logo ZKM?






Kim był Jan Jerzy Forster?
Nie tylko był antypolakiem, ale też wielbicielem Rewolucji Francuskiej łącznie z jej morderczym obliczem.



Wg ZKM:



Jan Jerzy Forster - patron tramwaju nr 1026
Urodzony w 1754 r., zmarł w 1794 r. – syn pastora z Mokrego Dworu pod Gdańskiem, podróżnik i utalentowany pisarz. Zaliczany do klasyków niemieckiej prozy, profesor Uniwersytetu Wileńskiego, gdzie na wiele lat przed Darwinem głosił teorię ewolucji. Jako 18-letni chłopiec wraz z ojcem wziął udział w wyprawie Jamesa Cooka dookoła świata. Zostawił pasjonujący opis podróży w książce pt.: A Voyage Round The Word. Podczas Rewolucji Francuskiej udał się do Paryża, aby w niej uczestniczyć. Zmarł we Francji.



A wg wikipedii (mimo, że to źródło informacji wątpliwej rzetelności)



Georg Forster urodził się urodził się jako poddany króla Polski we wsi Mokry Dwór niedaleko Gdańska, w Prusach Królewskich, w Koronie Królestwa Polskiego. Był najstarszym dzieckiem Johanna Reinholda Forstera i jego żony Justiny Elisabeth z domu Nicolai; jego rodzina wywodziła się od Szkotów, którzy osiedli w Polsce w XVII wieku. Jego ojciec był naturalistą, naukowcem i kalwińskim pastorem.
Szybko nauczył się języków wysp Polinezji. Jego opisy ludzi z tamtego rejonu są cenione po dziś dzień, gdyż ukazują one wysiłki Forstera, aby opisać miejscowych z empatią, sympatią i w dużym stopniu bez zachodnich, chrześcijańskich uprzedzeń. Jednocześnie opisy te nie zawierają idealizacji stanu "szlachetnej dzikości"[11].

Jego utwór wyróżniał się wśród typowych dzieł literatury podróżniczej, gdyż stanowił nie tylko zestawienie danych, ale przedstawiał spójne, kolorowe i rzetelne etnograficzne fakty zebrane w wyniku wykonywania szczegółowych i nacechowanych sympatią do spotykanych ludzi obserwacji. Autor często przerywał opis, aby wzbogacić go o związane z treścią filozoficzne uwagi[5] i nie unikał też odniesień do literatury.



Forster z radością przyjął w roku 1784 propozycję polskiej Komisji Edukacji Narodowej i został szefem katedry historii naturalnej na Uniwersytecie Wileńskim[24]. Początkowo był on tam przyjmowany dobrze, jednak czuł się tam coraz bardziej wyizolowany. Stwierdził, że "panowie polscy dookoła są krańcowo obojętni w stosunku do nauki, a szczególnie w stosunku do historii naturalnej"[25]. Większość z jego kontaktów stanowili wciąż naukowcy z Niemiec; szczególnie godna wspomnienia jest tutaj jego dyskusja z Immanuelem Kantem nad definicją rasy w odniesieniu do człowieka[26].



Dodatkowo jego ambicje stworzenia prawdziwego centrum badawczego historii naturalnej nie uzyskały odpowiedniego wsparcia finansowego ze strony polskich władz. Co więcej jego słynny wykład o historii naturalnej z roku 1785 przeszedł raczej bez echa i nie był nawet wydrukowany (nastąpiło to dopiero w roku 1843). Te okoliczności doprowadziły do silnych napięć między nim a lokalną społecznością[29]. W wyniku tego zerwał na sześć lat przed zakończeniem swój kontrakt, gdy caryca Katarzyna zaoferowała mu możliwość wzięcia udziału w podróży dookoła świata za wysokie wynagrodzenie wraz z obietnicą posady profesora w Petersburgu[30]. Doprowadziło to do silnego konfliktu między nim i Jędrzejem Śniadeckim. Ostatecznie rosyjska propozycja nie doszła do skutku z powodu wybuchu wojny rosyjsko-szwedzkiej, a Forster musiał opuścić Wilno w końcu sierpnia 1787[25].






Warto też zwrócić uwagę na ten fragment:



Jego ciekawość przyciągały powstania narodowe we Flandrii i Brabancji oraz oczywiście rewolucja francuska. Podróż przez te kraje oraz przez Niderlandy i Anglię, gdzie wolności obywateli były równie dobrze rozwinięte, pozwoliły mu na ustalenie swoich własnych politycznych preferencji. Od czasu tej podróży zaczął on być zagorzałym przeciwnikiem ancien régime'u. Podobnie jak inni niemieccy uczeni tamtych czasów uznał on wybuch rewolucji za oczywistą konsekwencję ruchu oświecenia. Już 30 lipca 1789, niedługo po tym, jak dowiedział się o zburzeniu Bastylii, pisał do swojego teścia, filologa Christiana Gottloba Heyne:
"Schön ist es aber zu sehen, was die Philosophie in den Köpfen gereift und dann im Staate zustande gebracht hat. (...) Also ist es doch der sicherste Weg, die Menschen über ihre Rechte aufzuklären; dann gibt sich das übrige wie von selbst."[37]
(Można to odczytać po polsku tak: Pięknie jest widzieć, co filozofia rozwinęła w głowach i czego dokonała w tym państwie. (...) Zatem edukowanie ludzi o ich prawach jest przecież najlepszą drogą; reszta wyniknie jakby sama z siebie.).

Tryb przypuszczający to pole do manipulacji. A może chodzi o następny zwrot..



W tym czasie francuska rewolucja weszła w fazę rządu terroru wprowadzonego przez Komitet Ocalenia Publicznego pod kierownictwem Maksymiliana Robespierre'a. Forster mógł naocznie przekonać się o różnicy między obietnicami szczęśliwości dla wszystkich, jakie dawała rewolucja, a jej okrutną praktyką. Jednak inaczej niż inni niemieccy zwolennicy rewolucji, jak na przykład Friedrich Schiller, widząc skutki terroru, nie odwrócił się od ideałów rewolucyjnych. Zdarzenia we Francji były dla niego naturalnym zjawiskiem, którego nie dało się spowolnić i które musiało wyzwolić swoje własne energie, aby nie przekształcić się w coś jeszcze bardziej niszczącego[40]. Tuż przed śmiercią napisał:
"Die Revolution ist ein Orkan. Wer kann ihn hemmen? Ein Mensch, durch sie in Tätigkeit gesetzt, kann Dinge tun, die man in der Nachwelt nicht vor Entsetzlichkeit begreift"[41]
(Po polsku można to odczytać tak: "Rewolucja jest jak huragan. Kto ją może zatrzymać? Człowiek wysunięty przez nią do działania może dokonać czynów, które przyszłe pokolenia nie będą rozumiały przez ich okrucieństwo".).


Wybielanie postaci?

Dalej:

Według Forstera wszyscy ludzie mają takie same możliwości jeśli chodzi o rozum, uczucia i wyobraźnię, ale te podstawowe składniki są używane na różne sposoby oraz w różnych środowiskach, w wyniku czego powstają różne kultury i cywilizacje. Według niego oczywistym jest, że kultura Ziemi Ognistej jest na niższym poziomie rozwoju, niż kultura europejska, jednak przyznaje on również, że warunki życia na tej wyspie są o wiele trudniejsze i w związku z tym tamtejsi ludzie mają bardzo małe szanse na rozwinięcie wyższej kultury. Te opinie zadecydowały o tym, że Forster jest uważany za jednego z głównych reprezentantów niemieckiego kosmopolityzmu w XVIII wieku[45].


Z tym stosunkiem wyrażonym w jego pismach oraz jego oświeceniową postawą kontrastują jego obraźliwe wypowiedzi o Polakach, jakie zamieścił w swoich prywatnych listach wysyłanych w czasie pobytu w Wilnie oraz w dzienniku podróży przez Polskę (był m.in. autorem słów: Polacy to woły w ludzkiej formie)[46][47][48]. Za jego życia słowa te nie zostały opublikowane[49] i stały się publicznie znane dopiero po jego śmierci, gdy jego prywatna korespondencja oraz dzienniki wyszły w druku. W związku z tym, że informacje o innych narodach zamieszczone w oficjalnych publikacjach uczonego były uznawane za bezstronne naukowe obserwacje, te pochodzące z listów i dzienników słowa dotyczące Polaków były w Cesarstwie Niemieckim i Trzeciej Rzeszy uważane za wiarygodne i wykorzystywane jako swego rodzaju naukowe poparcie dla rzekomej wyższości Niemców[50]. Listy Forstera mogły też mieć znaczący wpływ na rozpowszechnienie się stereotypu "polnische Wirtschaft"[51] wśród wyższych sfer społeczeństwa niemieckiego w XVIII i XIX wieku[52][53].

Nasilenie się prądów nacjonalistycznych w końcu XVIII wieku i w wieku XIX spowodowało, że kosmopolityczne idee Forstera nie były nigdzie mile widziane. Dla Niemców był on zbyt związany z rewolucją i zbyt mało z narodem[54], w stosunku do Anglików był zbyt dumny i nieustępliwy[55], dla Polaków zbyt niedbały jeśli chodzi o polską naukę[56][53], dla Francuzów zbyt mało znaczący[57].


Tu też warto się zastanowić:


W Niemczech Wilhelma II, a także i to nawet bardziej w III Rzeszy[61], wspominanie Forstera było ograniczone do jego wyrażonego w prywatnej korespondencji stosunku do Polaków.

Zainteresowanie jego postacią pojawiło się w latach 60. XX wieku w NRD, gdzie uważano go za orędownika walki klas[62]. W wyniku tego zainteresowania na przykład NRD-owska stacja badawcza na Antarktydzie od 25 października 1987 nosiła imię właśnie Forstera[63].


Z kolei w Niemczech Zachodnich poszukiwania tradycji demokratycznych w historii kraju doprowadziły w latach 70. do bardziej zróżnicowanego przedstawiania tej postaci. Jego imię nosi program stypendiów fundacji Alexandra von Humboldt dla zagranicznych naukowców z krajów rozwijających się[64].


Niektórzy twierdzą, że nieużywanie terminów „niemcy, niemieccy” itd. na pomnikach ku czci pomordowanych podczas II Wojny Światowej, to wyraz przyjaźni względem bratniego NRD.
Jak widać NRD przyjaźń z PRL miała głęboko gdzieś, a może po prostu już w 1987 roku werwolf poczuł się już pewnie w Polsce.


-----
Jakoś nie odpowiada mi Inka jako patron szkoły.

Kiedy odbył się pogrzeb Inki, telewizja zrobiła małą sondę – między innymi zapytano małego chłopca o to, co wie na ten temat. Chłopiec odpowiedział, że należy umrzeć za Polskę.

Ja bym jednak wolał, żeby on żył - dla Polski.


Poniżej inna wersja informacji nt. Szkoły pod Pruszczem Gdańskim.
Warto się zastanowić nad sposobem przedstawienia sprawy przez autora tekstu. Niestety, ale mam wrażenie, że jakby bezwiednie stosuje jakby antypolską retorykę... Czy się mylę?




Samorządowcy nie chcą "Inki" na patrona podgdańskiej szkoły. Preferują Niemca, który całe życie nas nienawidził. "Odpolszczanie" Polski trwa...

Czy piękny życiorys Danuty Siedzikównej „Inki”, to dla urzędników samorządowych gminy Pruszcz Gdański to za mało, aby jej imieniem nazwać jedną ze szkół? Tak, jeśli „kontrkandydatem” Polki jest Niemiec. Ale czy tym Niemcem musi być ten, którego poglądy posłużyły nazistom do kreowania antypolskiej polityki rasowej?

Historia, o której napisał „Nasz Dziennik” wydaje się nieprawdopodobna. A jednak się dzieje.
W przeprowadzonej pięć miesięcy temu ankiecie na temat wyboru patrona szkoły w Wiślinie wśród dzieci i rodziców gminy Pruszcz Gdański bezapelacyjnie zwyciężyła „Inka”. Komuniści zamordowali ją w 1946 r. w nieodległym Gdańsku.

Wszystko szło gładko do czasu i wydawało się, że patronka szkoły – Danuta Siedzikówna, to tylko formalność, aż do czasu, gdy kilku sołtysów i radnych gminy złożyło wniosek o nadanie szkole imienia Georga Forstera. To niemiecki uczony z okresu Oświecenia. Był wielkim naukowcem, etnologiem i obieżyświatem. Zasłużył na bycie w każdej szanującej się encyklopedii; co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Ale ten wielki Niemiec i humanista miał jedną indywidualną cechę: nienawidził nas. Uważał Polaków za niższą rasę, w zasadzie za zwierzęta.
Polacy to woły w ludzkiej formie
— powiedział do przyjaciół słowa, które wyszły na jaw dopiero po jego śmierci w 1794 r.
To właśnie Forster rozpowszechniał z sukcesem zwrot „Polnische Wirtschaft”, który ukuto na dworze króla pruskiego w dobie I rozbioru, gdy szukano propagandowego uzasadnienia dla zagarnięcia polskiej własności. Wcześniej na słaby stan Polski mocno pracowały Prusy, które biły bezwartościową monetę, wprowadzaną potem w obieg na terenie Rzeczypospolitej, co doprowadziło ją do stanu „Polnische Wirtschaft”.
Warto pamiętać, że to określenie nie służyło (i czasami służy nadal) tylko do definiowania niegospodarności Polaków, ale także naszej mentalności i „podłej” rasy. Nic dziwnego, że Forster bardzo przydał się ideologom niemieckiej „rasy panów”. Cytowali go bardzo chętnie politycy niemieccy w latach 30. i 40. XX wieku. Jego poglądy przejął zamachowiec na Hitlera Claus von Stauffenberg - polakożerca, nowy niemiecki idol odchodzącego w niesławie prezydenta Bronisława Komorowskiego.
No i teraz decyduje się, czy taki człowiek zostanie patronem szkoły.
Patron szkoły nie musi być naukowcem z encyklopedii, lecz przede wszystkim przyzwoitą osobą, która może być wzorem dla dzieci
— mówi „Naszemu Dziennikowi” Piotr Szubarczyk z gdańskiego oddziału IPN, który sprzeciwia się nadaniu szkole imienia Forstera.
Warto się dowiedzieć, co zadecydowało, że mimo wyboru „Inki” na patrona szkoły przez samych zainteresowanych, forsowany jest na niego Forster. Można założyć wstępną tezę, że komuś bardzo zależy na podlizywaniu się Niemcom. Zwłaszcza jeśli dysponują oni „szeleszczącymi argumentami” w postaci grantów czy innego wsparcia „społeczności lokalnej”. „Odpolszczanie” Polski idzie dość sprawnie. Polskimi rękoma…



Czy o taką Polskę walczyła Inka?