Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wspieramy niemiecką gospodarkę. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wspieramy niemiecką gospodarkę. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2025

Sponsoring ukrainy

 


przedruk
tłumaczenie automatyczne



Społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025

1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; 

w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. dol. USA;

pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;



2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;


3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia;

tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), 
przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;


4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;


5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp




ku pamięci:

Prawym Okiem: Jesteśmy szykowani na mięso armatnie przeciwko Rosji i Białorusi.







za fb



Я-UA transmituje na żywo.

7 min 
оціально-економічні підсумки України за 2024 і перспективи на 2025 рік
1) всі цивільні видатки держбюджету Україна фінансує за рахунок іноземної фінансової допомоги — 41,6 млрд іноземних коштів надійшло у 2024 році; у 2025 році потреба у такому зовнішньому фінансуванні оцінено в 38,4 млрд. дол. США; військова допомога зовнішніх партнерів не перекриває потреб України, рф інвестує у війну в 2-3 рази більше коштів;
2) суттєве зниження активно зайнятого населення в економіці України разом з ВВП, який майже не відновився після падіння в 2022 році, обумовлюють пригнічений стан бюджетних видатків, до того ж власних коштів на утримання армії для ведення повномасштабних дій не хватає;
3) з кожним роком знижується частка грантових коштів і збільшується частка кредитних коштів допомоги, що в середньостроковому і довгостроковому періоді формує борговий зашморг для України; так, на кінець 2024 року це вже приблизно 92% ВВП (за 2023 р. – 84% ВВП), до війни цей показник складав 49%;
4) іноземна допомога покрила 73% додаткових потреб державного бюджету за 12 місяців 2024 року, основним джерелом покриття дефіциту стали облігації внутрішньої державної позики;
5) під час війни суттєво збільшився імпорт, що в подальшому формує ризики структурної примітивізації економіки України, платіжного балансу, валютно-фінансових криз тощо.
Гість:
Євген Редзюк, к.е.н, доцент
Приєднуйтесь у соцмережах:
społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025
1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. дол. USA; pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;
2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;
3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia; tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;
4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;
5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp
Gość:
Eugeniusz Redziuk, c. е. n, asystent profesora
Dołącz do nas w mediach społecznościowych:













sobota, 30 listopada 2024

Koniec UE

 







Do dokumentu dotarł tygodnik "Spiegel". Zgodnie z założeniami, AfD proponuje zastąpienie Unii Europejskiej nową wspólnotą gospodarczą i interesową (niem. Wirtschafts - und Interessengemeinschaft - WIG). W programie wyborczym partia podkreśla, że "twarde zerwanie" z UE mogłoby przynieść skutki odwrotne do zamierzonych, dlatego przejście do nowego WIG musiałoby zostać wynegocjowane zarówno z dotychczasowymi państwami członkowskimi UE, jak i z nowymi potencjalnymi partnerami.


AfD domaga się również, aby Niemcy "opuściły system euro" i wprowadziły własną stabilną walutę. W przypadku konieczności, możliwe byłoby utrzymanie euro przez okres przejściowy. To również wiązałoby się z kosztami, które - zdaniem AfD - byłyby jednak niższe niż "stałe koszty pozostania w systemie euro".




To są wszystko logiczne posunięcia.


- Niemcy najbardziej skorzystały gospodarczo - finansowo na UE, przyszedł kryzys i nie ma sensu kontynuować "projekt UE", skoro są lepsze i właściwsze w ten czas rozwiązania

- po latach prosperity przychodzi kryzys, na co niemcy także są przygotowani: niemiecki rząd swoją "nieudolnością" przygotowuje grunt pod powrót faszystów (nacjonalistów niemieckich) do władzy - a Wagenknecht jest tu listkiem figowym, by ów powrót uczynić bardziej strawnym dla otoczenia

- euro już straciło swoją zaletę, można wrócić do waluty narodowej


Najważniejszy wniosek - niemcy dostosowują się do otoczenia politycznego i ekonomicznego - nie walczą z wiatrakami i nie szarżują ze swoją ideologią - to są wszystko rzeczy, które mają być użyteczne na danym etapie, podobnie było z religią chrześcijańską.

Jak było im to potrzebne, to udawali chrześcijan kilka wieków,  propagując słowiańskie zasady (PRAWO), jak stało się zbytnim obciążeniem, to wymyślili łagodniejszą wersję  w postaci protestantyzmu, a potem - kasacja klasztorów itd...


Kryzys MUSIAŁ w końcu przyjść, bo zawsze przychodzi i oni byli na to gotowi.


Teraz czas kryzysu wykorzystają na działania polityczne, do oficjalnego przywrócenia nacjonalistów do władzy i budowę "nowego" projektu politycznego.



Cykl koniunkturalny








wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-niemiecka-partia-chce-konca-unii-maja-propozycje-nowej-wspol,nId,7866297



sklep.ekonomik.biz.pl/images/pliki/PP2019/Podstawy%20przedsiębiorczości%202.0%20-%20rozdział%209.pdf


poniedziałek, 30 września 2024

Pracownikom Poczty Polskiej nie opłacono ZUS-u.






przedruk




30.09.2024 07:37

Chaos w Poczcie Polskiej. Pracownikom spółki Skarbu Państwa nie opłacono ZUS-u. „Jesteśmy w szoku”

Na kontach ZUS pracowników Poczty Polskiej nie odprowadzono składek ubezpieczeniowych za lipiec. Sierpniowe są dużo niższe. Jak twierdzi, Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej, pracownicy spółki Skarbu Państwa są zszokowani sytuacją.


O sprawie pisze "Fakt". Gazeta podała, że za 2023 r. "spółka odnotowała 620 mln zł straty, a teraz szykuje się na zmiany mające poprawić jej działanie"

"Wszyscy jesteśmy w szoku. Pracuję na poczcie ponad 20 lat i nigdy taka sytuacja się nie zdarzyła"

– mówi Faktowi Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej. Jak twierdzi, "pracownicy, a nawet związki zawodowe nie są na bieżąco informowane".


Skąd wzięły się zaległości w składkach wytłumaczyło w odpowiedzi na pytania "Faktu" biuro prasowe Poczty Polskiej.


"W związku z przyjęciem w marcu Planu stabilizacji płynności finansowej na rok 2024 Zarząd Poczty Polskiej podjął decyzję o złożeniu w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w sierpniu br. wniosku o rozłożenie na raty części składek ubezpieczeniowych za miesiąc lipiec i kilka kolejnych miesięcy br.”

– poinformowało biuro prasowe Poczty Polskiej.



"Wniosek jest rozpatrywany w zakładzie. Brakujące składki mają zostać opłacone, a przesunięcie tych przelewów ma nie wpływać na świadczenia wypłacane przez ZUS" - podał "Fakt"








Jeżeli ludzi o tym nie uprzedzono i zrobiono to wbrew ich wiedzy - to 
to już jest naprawdę niebezpieczne.


To jest niebezpieczne, że robią cos w ukryciu przed ludźmi, a potem stawiają ich przed ścianą.

Zresztą, czy inaczej było w latach 90tych?





Niszczą wszystko.

Tego nawet PiS się nie spodziewał, założę się.


Może być jeszcze gorzej niż rozpieprzona gospodarka, od tego tylko się zaczyna.












poniedziałek, 23 września 2024

DHL tylko 1 mln podatku




przedruk






Brzoska: zagraniczne firmy omijają podatki w Polsce




Zespół wGospodarce



Opublikowano: 22 września 2024, 18:55


InPost odprowadził do polskiego budżetu w 2023 roku 250 mln zł podatku. W tym czasie niemiecki DHL zapłacił w Polsce tylko niecały milion, za to głównie niemiecki budżet zasilił kwotą 1,6 mld euro! – ujawnił w mediach społecznościowych Rafał Brzoska, właściciel InPost

Grupa InPost - Rekordowy Podatek CIT za 2023 Rok w wysokości 250 mln zł. Jestem dumny, że jako InPost Group za rok 2023 wpłaciliśmy do polskiego budżetu podatek CIT w rekordowej wysokości. To kolejny rok, w którym nasza firma płaci większy podatek niż cała konkurencja razem wzięta i to 2,5 razy więcej! To rekordowa dysproporcja!!! – ujawnił w filmie i poście opublikowanym w mediach społecznościowych Rafał Brzoska, właściciel InPost.


W 2023 roku wszystkie firmy kurierskie działające w Polsce wpłaciły łącznie 97,9 mln zł CIT, co czyni nas, Inpost, liderem wśród płatników podatków w branży logistycznej. Podatek CIT zapłacony przez Inpost stanowi 4,7 proc. przychodów spółki - wskazał biznesmen.

A jak to wygląda u naszych konkurentów z branży? – Rafał Brzoska prezentuje odpowiednie dane (zapis oryginalny – red.):


• GLS - 2,55 proc.

• UPS – 0,9 proc.

• DPD – 0,8 proc. (PRZY PRZYCHODACH PRAWIE 4 MLD ZŁOTYCH ODPROWADZONO FIZYCZNIE OK. 33 MLN ZŁOTYCH PODATKU CIT)

• FedEx – 0,70 proc.

• Shenker – 0,17 proc.

• Ruch – 0,07 proc.

• DHL – 0,03 proc. 

DHL - PRZY PRZYCHODACH PRAWIE 2,6 MLD ZŁOTYCH ODPROWADZONO FIZYCZNIE OK. 1 MLN ZŁOTYCH PODATKU CIT - w tym samym czasie na poziomie grupy DHL odprowadził 1,6 MILIARDA EURO podatku - w zdecydowanej większości do niemieckiego budżetu!!!


Z tego zestawienia, które zresztą Rafał Brzoska publikuje już po raz trzeci (wcześniej nazywał ją tzw. listą wstydu) wynika, że polska firma zapłaciła polskiemu fiskusowi największy podatek dochodowy, w związku z czym budżet państwa zasiliła kwota dużo większa niż za sprawą podatków płaconych przez firmy z branży logistycznej zarejestrowane poza granicami Polski. I to kilkadziesiąt razy razy większa!

Oprac. Sek







Brzoska: zagraniczne firmy omijają podatki w Polsce - wGospodarce.pl








środa, 4 września 2024

Rabunek i zubożenie Rumunii




przedruk
trochę słabe tłumaczenie automatyczne




Dan Diaconu: Rabunek i zubożenie Rumunii czy niewyobrażalna cena dzisiejszego "godnego życia"




Ciągle słyszę i widzę obsceniczne ody do Zachodu w ogóle, a do Unii Europejskiej w szczególności. Szaleni propagandyści powtarzają tę samą mantrę dobrobytu, którą przyniosła nam bezosobowa Unia Europejska. A przy tym samym tempie przypomina nam się, jak bardzo byliśmy zacofani w czasach Ceauşescu i jak rozwinęliśmy się teraz. Tyle, że sprawy nie idą tak, jak mówią, a jeśli zaczniemy stosować "właściwą miarę", dojdziemy do kilku ciekawych wniosków.


PKB Rumunii w 1988 r. wynosił 53,6 mld. $. Ponieważ na początku 1989 roku Nea Nicu ogłosiła, że skończyła z długiem zagranicznym, możemy uznać, że nie mieliśmy żadnych kredytów. W tym samym roku cena złota wynosiła 287,45 USD za uncję (cena zamknięcia). Obecna cena złota wynosi około 2500 USD za uncję, czyli 8,7 razy więcej. Oznacza to, że PKB Rumunii w 1988 r. wyniósł 466,32 mld zł. $ w obecnych pieniądzach!

Według danych Banku Światowego PKB Rumunii w 2023 roku wyniósł 351 miliardów dolarów. Oznacza to, że teraz, po zbyt mądrym przystąpieniu do UE i NATO, jesteśmy o 25% poniżej PKB z 1988 roku! I nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że w IX dekadzie mieliśmy do czynienia z programową destrukcją rumuńskiej gospodarki, a to, co zostało odbudowane, zostało zrobione jedynie jako "element zależny od zewnętrznego podmiotu", tak że nagłe decoupling byłby dla nas prawdziwą katastrofą. Innymi słowy, nie robimy źle, ale bardzo źle, zarządzając spadkiem wyników o 25% w ciągu 36 lat!! A teraz jesteśmy praktycznie bez szans, aby usiedzieć na nogach.

Zapewne ktoś, kto żył w epoce Ceauşescu, będzie miał obserwację: jak to się stało, że w tamtych czasach ludzie ledwo kupowali samochód z produkcji krajowej, a komfort rodzin był znacznie obniżony (np. na poziomie sprzętu AGD i tak dalej). W tym miejscu nasuwają się dwie obserwacje. Po pierwsze, jeśli dokonujemy porównania, to powinniśmy to robić na poziomie, do którego doszedł Zachód, z którym się porównujemy. Bez wątpienia człowiek Zachodu radził sobie lepiej, mając dostęp do bardziej zaawansowanych technologii niż my. Przykładem są samochody, które w Rumunii pozostały na poziomie z lat 70-tych. Potem nastąpił sprzęt AGD, który na Zachodzie zaczął eksplodować, podczas gdy w naszym kraju ograniczał się praktycznie do pralek i niektórych drobnych sprzętów gospodarstwa domowego, w porównaniu z obfitością na Zachodzie. Możemy jednak również dokonać porównania z tym, co mamy teraz. W tym celu musimy jednak przyjrzeć się strukturze zadłużenia zagranicznego.

W 1988 roku Rumunia miała otrzymać ponad 5 mld euro. $ z różnych pożyczek udzielonych krajom rozwijającym się. Oznacza to, że prawie zaciągnęliśmy pożyczki w wysokości około 10% PKB (sytuacja jest celowo niejasna, ponieważ większość długów została anulowana na łapówki przez władców porewolucyjnej Rumunii, ostatnim przypadkiem było anulowanie długu Iraku przez Băsescu).

Obecnie stopa zadłużenia Rumunii wynosi prawie 60% PKB. Wyobraźmy sobie, że Ceauşescu w 1988 roku włożyłby w kaprysy społeczeństwa tylko tyle, ile miał do otrzymania. Oznaczałoby to nie tylko rozwiązanie problemów żywnościowych (które i tak by nie istniały, gdyby Ceauşescu nie był sabotowany przez Securitate), ale także niewiarygodny dobrobyt Rumunów. Ci, którzy żyli w tamtym okresie, dobrze znają sytuację: ludzie mieli pieniądze, ale brakowało ich do jedzenia. W związku z tym, poprzez przekierowanie produkcji na rynek krajowy i rozpoczęcie przywozu, sytuacja zostałaby niezwykle łatwo zrównoważona. 

Było jednak kilka elementów, które uniemożliwiały powrót:
- zdrada Securitate, 
- niekompetencja aparatu partyjnego, 
- stagnacja reżimu i wreszcie 
- Ceauşescu w złym stanie zdrowia, niezdolny do zaoferowania realnego rozwiązania w sprawie sukcesji


Nieustępliwość Ceauşescu w kwestii rozwiązania "zawsze później" z Nicușoru – rozwiązania odrzuconego przez przytłaczającą większość populacji, mimo że zostało ono uruchomione w Sibiu, gdzie wykazywał szczególną troskę o rzeczywiste problemy – sprawiła, że cały świat zrozumiał, że najpierw musi poczekać, aż Ceauşescu zniknie, a potem zobaczyć, co robić. Dlatego plan zdrady z zamachem stanu, w wyniku którego do władzy doszedł Ion Iliescu, został zaakceptowany przez wszystkich decydentów, których zdradę niezwykle łatwo było kupić.

To, co musimy zrozumieć, to to, że w gruncie rzeczy naprawdę jesteśmy w środku. Nie mamy już niezależnego przemysłu, ponieważ przytłaczająca większość "zakładów" inwestycyjnych w Rumunii znajduje się poza granicami kraju, więc przerwa bez wcześniejszego planu okazałaby się katastrofalna. Pewnie powiesz, że nie ma szans na rozstanie, bo tego nie chcemy. Z naszej strony tak, ale z ich strony? To jest pytanie, którego nikt nie zadaje.

Patrząc na poziom kontynentu, widzimy, że gospodarka europejska stała się gospodarką marginalną. Niemiecka machina gospodarcza leży w gruzach, a Francja jest w rozsypce. Dwaj liderzy europejskiej gospodarki znajdują się w absolutnej, ale nierozpoznanej katastrofie – w tym sensie, że wciąż trzymają podkulone ogony. 
Aby zrozumieć sytuację, przytoczę ranking PKB w stosunku do siły nabywczej 

w 1990 roku: USA, Japonia, Niemcy, Włochy, Francja, Chiny, Brazylia, Wielka Brytania, Indie. 
w 2023 roku: Chiny, USA, Indie, Japonia, Rosja, Niemcy, Indonezja, Brazylia, Francja, Wielka Brytania. 

PKB krajów BRICS (tylko państw założycielskich, a nie ich zwolenników) jest wyższy niż PKB G-7. Europa znajduje się gdzieś na samym dole rankingu, żyjąc jedynie dzięki inercji i nie jest w stanie się podnieść bez fundamentalnej restrukturyzacji całej swojej struktury polityczno-gospodarczej.

Wracając do nas, to jest właśnie główny problem, czy też "wielka bańka", jak mówią dzieci: jesteśmy w przegranym sojuszu, ale bez absolutnie żadnych podstaw i pogrążeni w długach. Co więcej, nasi amerykańscy partnerzy wciągają nas w desperację, starając się ukraść tyle, ile jeszcze zostało do kradzieży teraz, w ostatniej chwili. I, w ramach podziękowania, mamy też topór wojenny nad naszymi głowami, po który wysłali Prostănaca na misję.

Co się z nami stanie? Trudno to sobie wyobrazić, ale na poziomie politycznym i w ramach władzy głębokiej powinny być plany na wypadek szkód. Czy są takie plany? Poza oddaniem Rumunii globalistom Schwaba, nie ma innego planu. To jest rzeczywistość, której nikt ci nie mówi!

Biorąc pod uwagę fundamenty, jakimi dysponujemy, ale także ponure perspektywy, myślę, że dla wszystkich jest jasne, że za ten niewyobrażalny rabunek odpowiedzialna jest cała klasa polityczna po 1989 roku. 

W przeszłości dokonałem kalkulacji, z której wynikało, że to, co zapłaciliśmy Imperium Osmańskiemu razem z tym, co daliśmy Rosjanom w okresie, kiedy byliśmy pod okupacją, jest niczym w porównaniu z tym, ile tylko USA okradły nas w tak zwanych transakcjach zbrojeniowych, a MFW z pomocą, o którą prosił Băsescu na polecenie swoich zachodnich panów.

Jeśli zbilansujemy wszystkie kradzieże dokonywane programowo, "z prawem w ręku", otrzymamy jakieś zawrotne wartości. Nawet kara śmierci stosowana wobec wszystkich czynników politycznych od czasów rewolucji aż do chwili obecnej nie miałaby żadnego znaczenia w kwestii wypłaty odszkodowań.

Nie wiem, jak wyjdziemy ze ślepego zaułka, w który się wpakowaliśmy, ale wiem na pewno, że nigdy w historii nie byliśmy tak źli. A jeśli wydaje ci się, że żyjesz przyzwoicie, pomyśl, że ta przyzwoitość, o której teraz mówisz, zostanie przeklęta przez całe pokolenia, które, nawet jeśli są obecnie nienarodzone, są skazywane na niewolnictwo, aby "zrekompensować" niewyobrażalny rabunek dokonany na naszych głupich oczach.

czwartek, 1 sierpnia 2024

Chciwość niemców






przedruk





01.08.2024 16:25

Kaczyński: "Co takiego w kulturze niemieckiej pozwala zwykłym ludziom dokonywać rzezi? Czy to zniknęło?"



Dziś, w 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, prezes PiS, Jarosław Kaczyński, w okolicznościowym przemówieniu na placu pamięci Męczenników Warszawskiej Woli przy kościele w św. Klemensa zwrócił uwagę na kwestię reparacji.

- Musimy patrzeć na to wszystko co wiążę się z powstaniem z jeszcze jednego punktu widzenia. To jest punkt widzenia, o którym wczoraj wspomniał w jednym zdaniu pan prezydent RP, Andrzej Duda, nie było żadnego zadośćuczynienia i nie było też - o czym nie wspominano, a warto było, jeśli był tu prezydent Republiki Federalnej Niemiec, nie było też kary. 

Ogromna część zbrodniarzy nie tylko uniknęło kary, ale często mogło pełnić swoje dawne funkcje. 

Te zbrodnie, które zostały popełnione chociażby w tej dzielnicy, rzeź Woli, to w ogromnej większości ...

To były zbrodnie popełnione przez żandarmerię, czyli przez zwykłych Niemców, zwykłych Niemców z mobilizacji - mówił Jarosław Kaczyński.


Trzeba zapytać, co takiego w kulturze niemieckiej pozwala zwykłym ludziom, nawet z kompanii kierowania ruchem, dokonywać rzezi - dzieci, kobiet, mężczyzn, otaczać domy i mordować wszystkich.

Co to takiego i czy to rzeczywiście zostało w tej chwili z tej kultury całkowicie odrzucone.

Bo ta odmowa reparacji jest niczym innym, jak budowaniem co najmniej przypuszczenia, domniemania, że te elementy jednak do końca nie zniknęły i o tym też pamiętajmy

– dodał prezes PiS.



"Tu nie chodził o pieniądze"

Kaczyński zwrócił uwagę na słowa "reparacje, reparacje", skandowane m.in. podczas przemówienia Franka-Waltera Steinmeiera, prezydenta RFN, podczas jego wizyty w Warszawie.


- To nie chodziło tylko o pieniądze. Chodziło o sprawiedliwość, o wyrównanie, o to, by Polska nie była traktowana inaczej niż inne kraje, bo to też jest niesłychanie ważne. Niemcy tej nauki jeszcze nie przyjęli, można powiedzieć - "tej szkoły jeszcze nie skończyli, a nawet nie podjęli nauki". I dlatego ta sprawa jest nieustannie aktualna i nieustannie niezałatwiona i Polacy powinni o tym pamiętać - wskazał prezes PiS.

- Padły podczas tych przemówień, które wysłuchaliśmy także i takie słowa, które trzeba uznać za słuszne: "wybaczyć mogą tylko sami powstańcy". Ale trzeba je uzupełnić - wybaczyć mogą tylko ci, którzy wtedy w Warszawie zostali zamęczeni, a takiego wybaczenia nie ma. Potrzebna jest kara, chociażby dla tych ostatnich, bo są tacy jeszcze, którzy w tym wszystkim uczestniczyli, żyją jeszcze powstańcy i żyją jeszcze zbrodniarze. (...) Nie ma rekompensaty, nie ma zadośćuczynienia, nie ma kary, sprawa jest nierozwiązana

- dodał.

Podkreślił, że Polska musi uzyskać to, "co nam się należy, i w sferze moralnej i w sferze materialnej".



-------



31.07.2024 08:38

NEWS TV Republika! Niemiecka spółka Deutsche Bahn już czyha na upadłość PKP Cargo? [NOTATKA]

Dziś rano dziennikarz Telewizji Republika - Michał Jelonek opublikował w mediach społecznościowych wpis, z treści którego wynika jasno, że choć PKP Cargo zgodnie z ustawą nie ma zdolności upadłościowej, to niemiecka spółka Deutsche Bahn zaczęła w polskich zakładać pewnego rodzaju „inwentaryzację”. Pracownicy firmy mieli jeździć po zakładach, żeby zobaczyć, co można będzie przejąć...

Zarząd PKP Cargo zdecydował kilka dni temu o przeprowadzeniu zwolnień grupowych przez zakłady i centralę spółki. Jak poinformowano w komunikacie, mają one objąć do 30 proc. zatrudnionych, czyli do 4142 pracowników w różnych grupach zawodowych. Wcześniej, pod koniec maja br. zarząd spółki zdecydował o uruchomieniu programu skierowania do 30 proc. pracowników na tzw. nieświadczenie pracy.

PKP Cargo jest flagowym, największym kolejowym przewoźnikiem towarowym w Polsce i drugim co do wielkości w Europie. Oferuje usługi logistyczne, łącząc transport kolejowy, samochodowy oraz morski. Świadczy też samodzielne przewozy towarowe na terenie Polski i wielu innych państw kontynentu. Działalność tej strategicznej spółki związana jest m.in. z możliwością prowadzenia wielkich inwestycji infrastrukturalnych, ale także z transportem na potrzeby armii, co w dzisiejszych czasach wydaje się szczególnie ważne.


Ruszyła „inwentaryzacja”

Od pewnego czasu, w przestrzeni publicznej przewija się informacja, jakoby na upadłość PKP Cargo czyhała niemiecka spółka Deutsche Bahn. I jak wynika z najnowszych ustaleń Telewizji Republika - proces powoli ruszył.


Michał Jelonek, dziennikarz stacji napisał w mediach społecznościowych: "w PKP Cargo otwarte zostało postępowanie sanacyjne, które w konsekwencji oznaczać będzie masowe zwolnienia ponad 4 tysięcy pracowników. Zgodnie z ustawą PKP Cargo nie ma zdolności upadłościowej, więc spółka nie może przestać funkcjonować, ale może stracić płynność finansową. Z majątku zostanie utworzona masa sanacyjna, co pozwoli na wyprzedaż chociażby zakładów utrzymania taboru czy elementów taboru - wagonów lokomotyw".
"Jednocześnie spółka straci zdolność operacyjną do zawierania nowych kontraktów i realizacji obecnych. Na rynku czeka Deutsche Bahn, które skupi majątek za grosze i przejmie wykwalifikowanych pracowników. DB Cargo już zaczęło „inwentaryzację”. Pracownicy niemieckiej spółki jeździli po zakładach, żeby zobaczyć co można przejąć. Dotarłem do notatki, która wyciekła z zakładu PKP Cargo"

– napisał dziennikarz, dołączając zdjęcie notatki.



---------


27.06.2024 07:00

"GPC": Deutsche Bahn zamiast PKP Cargo? "Za chwilę spółka straci możliwość dokonywania przewozów"

Poseł PiS Adam Andruszkiewicz poinformował, że spółka PKP Cargo szykuje się do tego, by zaprzestać realizowania transportów wojskowych. Jego zdaniem ma je przejąć Deutsche Bahn Cargo. Polska spółka zaprzecza, ale podkreśla, że transporty wojskowe nie zależą od jej decyzji. Związkowcy z kolei twierdzą, że przy obecnym zarządzaniu spółka w najbliższym czasie straci zdolność przewozu transportów - informuje "Gazeta Polska Codziennie".

Poseł Adam Andruszkiewicz był gościem programu „Jedziemy” w Telewizji Republika. Podzielił się w nim informacjami na temat działalności państwowego przewoźnika działającego na giełdzie.

– W rozmowie z pracownikami PKP Cargo uzyskałem informację, że ponoć część transportów kolejowych polskiego i natowskiego uzbrojenia, mają z rąk naszego narodowego przewoźnika przejąć… Deutsche Bahn Cargo. To informacja nieoficjalna, ale niezwykle ważna dla bezpieczeństwa Polski. Będziemy to weryfikować

– stwierdził Adam Andruszkiewicz.

Zapytaliśmy o te doniesienia rzecznika prasowego państwowej spółki.



„Zarząd PKP CARGO SA stanowczo dementuje pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje na temat rzekomego przejęcia z rąk PKP CARGO przez zagranicznych przewoźników transportów specjalnego przeznaczenia. Decyzje w tym zakresie podejmują podmioty zlecające przewozy. PKP CARGO jest wiodącym operatorem kolejowych przewozów towarowych w Polsce i jednym z liderów tego rynku na terenie Unii Europejskiej. Z usług spółki korzystają przedsiębiorstwa reprezentujące kluczowe sektory gospodarki (…)” – odpowiedział nam Krzysztof Losz, rzecznik prasowy PKP Cargo.


To jednak nie oznacza, że w spółce wszystko jest dobrze. Zdaniem prezydenta Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce Leszka Miętka na postojowe kierowani są pracownicy operacyjni.

– Za chwilę spółka na trwałe straci możliwość dokonywania przewozów. W kontekście bezpieczeństwa to są fatalne wieści. Mamy zamiar w najbliższym czasie napisać pismo do ministra obrony narodowej. Spółka Cargo jako narodowy przewoźnik ma obowiązki transportowe na wypadek konfliktu zbrojonego. Dzisiaj ta cała struktura operacyjna jest demontowana

– mówi nam Leszek Miętek. Jego zdaniem PKP Cargo musi zostać zrestrukturyzowane. – Niestety słychać na rynku głosy, że chce się wzmacniać spółki niemieckie, które mają swoje oddziały w Polsce. To one mają realizować przewozy na Ukrainę czy wręcz w transportach specjalnych. Nie wiemy tego na pewno, ale chcemy zadać




----------------

01.08.2024 11:26


Prezydent Niemiec prosił o wybaczenie. Usłyszał - "reparacje". Prezydent Duda przyznał: moment symboliczny



Prezydent Niemiec Frank Walter Steinmeier bierze udział w uroczystościach 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. W swoim przemówieniu poprosił o wybaczenie, lecz część uczestników wydarzenia krzyczała "reparacje". Prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę na gest niemieckiego włodarza.


W Warszawie rozpoczęły się uroczystości związane z 80. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Z przedstawicielami władz niemieckich - bo to właśnie ze zbrodniarzami z Niemiec warszawiacy toczyli bohaterską walkę.

- Proszę o wybaczenie za zbrodnie, przed którymi bronili się Polacy w Powstaniu Warszawskim – powiedział podczas uroczystości prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier. 

Przemówienie zostało przyjęte oklaskami, jednak pod koniec, uczestnicy wydarzenia skandowali: "reparacje".

- Wiązanka kwiatów nie wystarczy - komentuje europoseł Maciej Wąsik.

Później prezydenci Polski i Niemiec wzięli udział w upamiętnieniu ofiar rzezi Woli. Prezydent Andrzej Duda na Woli przyznał, że doszło do momentu symbolicznego.


- Był tu z nami prezydent Niemiec Frank Walter Steinmeier. To w związku z tym moment symboliczny. Tu, w tym niepozornym miejscu, a tak straszliwie wrytym w bolesną pamięć naszego narodu, prezydent Niemiec, a więc syn tego narodu, który był sprawcami zbrodni, składa wieniec, pochyla głowę, klęka przed krzyżem. Chciałbym, żeby wszyscy przyjęli postawę pana Franka Waltera Steinmeiera z szacunkiem - powiedział prezydent.



Nie do końca rozumiem, o co chodzi panu prezydentowi Dudzie w tej wypowiedzi.

Ale wiem, jak należy czytać słowa prezydenta Niemiec.


- Proszę o wybaczenie za zbrodnie, 

przed którymi bronili się Polacy w Powstaniu Warszawskim 



fap, fap, fap, fap, fap....




środa, 24 lipca 2024

Uderzenie w PKP




!!!!



przedruk





22.07.2024 19:50



Posłowie PiS po kontroli w PKP Cargo: to może być chęć przejęcia rynku przez obcy kapitał



Poseł Płażyński podkreślił, że kontrola jest efektem spotkania z członkiem Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ "Solidarność" sprzed kilku dni oraz informacji, którą przekazała spółka w lipcu, o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych, mających objąć do 30 proc. załogi. Z kolei poseł Kowalski dodał, że w gdyńskim oddziale PKP Cargo pracę ma stracić 360 osób, a w całej spółce ok. 4 tys. osób.


"Chęć przejęcia przez obcy kapitał"


"PKP Cargo przeżywa w ostatnim czasie trudne chwile, ale mamy wątpliwości, czy to nie jest efekt pewnej nagonki na tę firmę i chęć przejęcia rynku przez obcy kapitał, przez firmy, które dopiero na polskim rynku zaczynają swoje funkcjonowanie"

– powiedział Kacper Płażyński na konferencji zorganizowanej po kontroli współce.

Płażyński łączy fakty działań w PKP Cargo i zgodą, jaką w czerwcu tego roku dostała spółka córka ukraińskich kolei państwowych na prowadzenie działalności przewozowej w Polsce.

Chodzi o działalność Ukrainian Railways Cargo Poland. Jest ona - jak podali posłowie - spółką córką państwowej kolei ukraińskiej.

 "Jest to goła spółka, która nie ma w zasadzie żadnego majątku, jej wartość wynosi 5 tys. złotych" - powiedział Płażyński.

Poseł Kowalski stwierdził, że jest to spółka, która "nie ma aż takiej biurokracji i jej funkcjonowanie jest dużo tańsze niż funkcjonowanie polskich zakładów przewozowych". "Obawiamy się, że rynek przewozów zmniejszy się dla PKP Cargo" - ocenił.


"Szokujący zbieg okoliczności"

Zdaniem posła Płażyńskiego, ukraińską spółkę i PKP Cargo "łączą nazwiska".


"Dzisiaj w radzie nadzorczej Ukrainian Railways Cargo Poland jest pan Jakub Karnowski, który w poprzednim rządzie Donalda Tuska był prezesem PKP SA i przygotowywał prywatyzację PKP Cargo"
-

– stwierdził.

Dodał, że obecny prezes PKP Cargo "w czasie prywatyzacji za poprzednich rządów Tuska", był właścicielem kancelarii "Wojewódka i Wspólnicy", która była firmą doradczą w procesie prywatyzacji PKP Cargo. Marcin Wojewódka, jest pełniącym obowiązki prezesa PKP Cargo.

 "Szokujący zbieg okoliczności, że wtedy pan, który prywatyzował, jest w ukraińskich kolejach państwowych, a pan, który doradzał przy tej prywatyzacji jest dzisiaj prezesem PKP Cargo. W tle spółeczka córka ukraińska, której prezesem jest pan, który pracował wcześniej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Ukrainy, i który był wysokim funkcjonariuszem policji ukraińskiej"

– kontynuował Płażyński.



"Prezes straszy potencjalnych klientów"

Poseł zaznaczył również, że "prezes PKP Cargo składa wniosek sanacyjny do sądu, chce zwolnić 30 proc. załogi, a Rada Nadzorcza nie otrzymała w tej sprawie żadnego dokumentu.

PKP Cargo w dwóch ostatnich latach miała zysk ponad 200 mln zł, tymczasem nowy prezes zaczynając swoją pracę światu komunikował publicznie, że „spółka jest bliska likwidacji”, coś państwo z tego rozumiecie?"


 - pyta retorycznie Płażyński.
 

Poseł dodaje, że ta gra jest jest warta świeczki, bo "w tle potężne pieniądze, i chęć przejęcia rynku wartego co roku ponad 5 mld złotych!".


Jak mówił poseł PiS, prezes Marcin Wojewódka, swoje urzędowanie zaczął od udzielania wywiadów, w których twierdził, że spółka jest w tarapatach i że jest bliska likwidacji.

"Znajdźcie mi managera, który jak przejmuje stery w spółce, to zaczyna straszyć potencjalnych klientów tej spółki, że lepiej z nami nie robić interesów, bo my za chwilę możemy przestać istnieć"


– powiedział poseł PiS.

Dodał, że PKP Cargo jest drugą największą spółką przewozową w Europie.
 "Każdego roku 5 mld zł to jest przychód tej spółki. W zeszłym roku jej zysk to było ponad 80 mln zł" - dodał.

Posłowie przypomnieli, że obecny zarząd PKP Cargo złożył do Krajowego Rejestru Zadłużonych wniosek o sanację. Podkreślili, że spółka ma majątek wart 8 mld zł i "nagle ma być naprawiana przez sąd, przez zarządcę tymczasowego, który będzie decydował, które aktywa tej spółki sprzedać, a które nie?" 


- pytał Płażyński i zaznaczył, że według niego "sprzedaż majątku zawsze wypada blado wobec wartości tego majątku". "Tak to już jest na rynku komorniczym, że te ceny są po prostu dumpingowe" - ocenił.


Sanacja to olbrzymie niebezpieczeństwo

Według posła Kowalskiego wniosek sanacyjny niesie za sobą olbrzymie niebezpieczeństwo.

"Sanacja, innymi słowy restrukturyzacja zakładu, pozwoli zwalniać pracowników ze związków zawodowych, kobiety w ciąży czy nawet osoby, które są w wieku przedemerytalnym, obecnie chronione prawem"


– tłumaczył Kowalski.

Płażyński dodał, że w trakcie kontroli poselskiej pytał, czy rada nadzorcza spółki otrzymała ten wniosek. Według Płażyńskiego doradca zarządu PKP Cargo Janusz Janiszewski miał odpowiedzieć, "że rada nie otrzymała w tej sprawie żadnego dokumentu".

Posłowie zapowiedzieli, że po kontroli poselskiej skierują pytania do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka (PSL).

Jednostronne rozwiązanie układu zbiorowego

Na początku lipca zarząd PKP Cargo poinformował o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych, mających objąć do 30 proc. załogi. Wcześniej, pod koniec maja br., zarząd spółki zdecydował o uruchomieniu programu skierowania do 30 proc. pracowników na tzw. nieświadczenie pracy. Zaproponował też rozwiązanie zakładowego zbiorowego układu pracy i porozumienia ws. wzajemnych zobowiązań stron tego układu. W czerwcu zaś podjął uchwałę o jednostronnym rozwiązaniu, z upływem 24-miesięcznego okresu wypowiedzenia, Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy.

Na wtorek zapowiedziano kolejną rundę rozmów zarządu PKP Cargo z przedstawicielami związków zawodowych.

PKP Cargo jest największym kolejowym przewoźnikiem towarowym w Polsce. Jako Grupa oferuje usługi logistyczne, łącząc transport kolejowy, samochodowy oraz morski. Świadczy samodzielne przewozy towarowe na terenie Polski oraz: Czech, Słowacji, Niemiec, Austrii, Holandii, Węgier, Litwy i Słowenii. Największym pojedynczym akcjonariuszem PKP Cargo jest spółka PKP SA, która ma 33,01 proc. akcji.




Posłowie PiS po kontroli w PKP Cargo: to może być chęć przejęcia rynku przez obcy kapitał | Niezalezna.pl

czwartek, 18 lipca 2024

Polska pod Nie-rządem





mija siódmy miesiąc...


tempo rozkładania państwa na łopatki jest ekspresowe





przedruki



-----------



Małe sklepy wymierają



16 lipca 2024, 07:08


Tylko w sześć miesięcy tego roku w Polsce zlikwidowano 1,6 tys. sklepów, a 5,2 tys. zawiesiło działalność. Będzie jeszcze gorzej, bo szybko rosną koszty energii i płac – uważają cytowani we wtorkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” eksperci.


Z 28 monitorowanych sektorów handlu w pierwszym półroczu w 21 odnotowano spadek liczby sklepów, a tylko w sześciu wzrost, w przypadku jednego sektora nie odnotowano różnicy – wynika z danych Dun&Bradstreet Poland, które podaje jako pierwsza „Rzeczpospolita”.


Sklepy spożywcze zanikają

Dziennik we wtorkowym wydaniu zwraca uwagę, że najbardziej zmniejszyła się liczba sklepów spożywczych (o ponad pół tysiąca) i odzieżowych (o ponad 200). Poza tym ubyło sklepów ogólnego przeznaczenia, a także z farbami, art. metalowymi i piśmienniczymi czy księgarni.

„Znikają punkty niezależne, niezsieciowane. Działalność w grupie, choćby z zapleczem partnera w postaci dystrybutora, jest prostsza, a konkurencja na rynku wciąż jest mordercza, co jest efektem choćby praktyk wielkich sieci”
– mówi cytowany przez „Rzeczpospolitą” Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu. 

– Innym powodem znikania sklepów jest sukcesja. Młodsze pokolenie, patrząc, jak wyglądała walka ich rodziców o utrzymanie rodzinnego sklepu, coraz częściej nie ma ochoty na kontynuowanie jego działalności” - dodał ekspert.


Sieci dyskontów przejmują większość rynku

Gazeta wskazuje, że w małe sklepy uderza też inflacja. Wyższe ceny napędzają klientów do dużych obiektów, głównie dyskontów, kosztem niezależnego handlu, ale i topniejących w oczach hipermarketów. 

Przykładowo Carrefour na koniec marca miał 813 sklepów, o 28 mniej niż na koniec 2023 r. Według „Rzeczpospolitej” nie wszyscy jednak mają powody do narzekania.



----------


3 LIPCA 2024

Hołd Tuski. Czy to już Po-LAND?


Szybko poszło. Trwająca od października stopniowa wasalizacja Warszawy przez Berlin zakończyła się symbolicznym koncertem dyplomatycznym, podczas którego jedna strona nadawała ton i dyrygowała, druga wiernopoddańczo odgrywała napisaną za granicą partyturę.

Niestety, Polska pod rządami „uśmiechniętej koalicji” zatraciła już ostatnie resztki własnej podmiotowości. Dobitnie potwierdza to oddanie walkowerem kwestii reparacji; sprawy bardziej o charakterze godnościowym niż ekonomicznym. Jak podkreślił kanclerz Scholz, Niemcy – pierwsza gospodarka Europy i najbogatsze państwo w tej części świata – będą się STARAĆ zadośćuczynić ofiarom niemieckich zbrodni na Polakach. W jaki sposób? Nie wiadomo. Powiedzieć, że to jak splunąć ofiarom w twarz to nic nie powiedzieć. Pytanie, czy zanim uruchomią program to jeszcze jacyś poszkodowani pozostaną…

Podobnie z obietnicą budowy pomnika pamięci ofiar III Rzeszy. Monument niby powstanie, ale Polakom musi wystarczyć wiara w dobre intencje naszych zachodnich sąsiadów. Brak konkretnych kwot wytknęła Scholzowi nawet niemiecka prasa, wskazując, że polityk nie zdobył się nawet na kurtuazyjny gest zwiastujący nowe otwarcie w stosunkach między państwami. Niemiec w języku dyplomatycznym po prostu oznajmił: Warszawa nie ma prawa od Berlina czegokolwiek oczekiwać. I rzeczywiście nie oczekuje. Sam Tusk przyznał, że inicjatywa to „intencja” i „potrzeba” wyłącznie strony niemieckiej.

Z kolei polski premier, zapytany o konkrety odpowiedział: „żadne pieniądze nie są w stanie zadośćuczynić krzywd i ogromu cierpienia”. Więc żadnych pieniędzy nie będzie, koniec kropka. Sprzedaliśmy się niemieckiej polityce historycznej za paczkę fajek, nie oczekując nic w zamian – podarliśmy weksel na 6,2 bln zł, licząc, że budowanie instrumentów nacisku i rozłożoną na lata kampanię zastąpi nam poklepywanie po ramieniu w rytm słów guter Pol.

Wiernopoddańcza postawa przekłada się również na kwestie o znaczeniu strategicznym. Jeszcze trzy dni temu Olaf Scholz na szczycie Rady Europejskiej upokorzył Polskę i kraje bałtyckie, torpedując finansowanie ich wysiłku na rzecz obrony granic UE. Berlin dał jasno do zrozumienia, że sprzeciwia się budowaniu zdolności obronnych poszczególnych krajów. Nic dziwnego – Niemcy pragnące dominacji na kontynencie nie potrzebują konkurencji ze strony sąsiadów; zwłaszcza Polski. A swój potencjał najlepiej rozwijać pod płaszczykiem zapewniania „bezpieczeństwa Europie”.

„Nie wyobrażam sobie, żeby Niemcy nie stały się wiodącym państwem w kwestii wspólnego, europejskiego, w tym polskiego bezpieczeństwa” – oznajmił Tusk, zapewniając o pełnym poparciu dla niemieckiej kurateli. Jego słowa jako żywo przypominały żałosne czapkowanie Radosława Sikorskiego, mówiącego o strachu szefa polskiego MSZ przed niemiecką bezczynnością. Za słowami idą również czyny. Jak wynika z analizy dokumentów niemieckiego MSZ, w naszym kraju już wkrótce pojawią się wspólne patrole niemieckich i polskich funkcjonariuszy. Czyżby przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu było na tyle dużo, by nie dało się ich po cichu przerzucać z powrotem do Polski?

A już naprawdę żenująco brzmią słowa Tuska o Polsce i Niemczech jako „wspólnych ofiarach” szantażu migracyjnego Łukaszenki i Putina. Skąd my to znamy. Państwo budujące swoją dominację za pomocą rosyjskiego gazu, napędzające wojenną machinę Kremla i odcinające energetycznie sąsiadów za pomocą Nord Stream 2 nagle staje w jednym szeregu z ofiarami. Warto jeszcze zapytać, czy to również Putin słał serdeczne „herzlich willkomen” do imigrantów w 2015 r.?

No ale skoro problem jest wspólny, wspólna jest również odpowiedzialność; jak wynika z zapisów podpisanego przez Tuska Paktu Migracyjnego, również i my będziemy mieć chwalebny udział w jego przezwyciężaniu.

Szybko poszło. Trwająca od października stopniowa wasalizacja Warszawy przez Berlin zakończyła się symbolicznym koncertem dyplomatycznym, podczas którego jedna strona nadawała ton i dyrygowała, druga wiernopoddańczo odgrywała napisaną za granicą partyturę. Wraz ze zwycięstwem „uśmiechniętej koalicji” wraca, wydawało się pogrzebany na dobre, odwieczny kompleks przed niemieckim übermenschem, fatalne przekonanie, że gra na silne Niemcy podnosi dobrobyt i zapewnia wyższą pozycję w Europie. Tymczasem jedyne co nam pozostaje to resztki z pańskiego stołu i nadzieja, że dobry pan łaskawie popuści nam łańcucha.

Piotr Relich




--------



Remigiusz Okraska: Zamach na cywilizację


16.07.2024 20:54


Gdyby mało było jeszcze zwolnień grupowych w sektorze prywatnym, pracę ma stracić kilka tysięcy pracowników Poczty Polskiej.

Wiosną gruchnęła wieść, że nowy szef Poczty Sebastian Mikosz zamierza zwolnić 5000 pracowników.

Mamy nowy rząd, ale wszystko to jest stare i dobrze znane. Aż za dobrze.



To już było
 

Stary jest Mikosz. Za Donalda Tuska i Ewy Kopacz szefował LOT-owi, w czasach, gdy narodowego przewoźnika przygotowywano do sprzedaży w obce ręce.

„Restrukturyzował” firmę m.in. za pomocą wypowiedzenia zbiorowego układu pracy.

 Wcześniej był wiceszefem Pracodawców RP, organizacji lobbującej w interesie biznesu – nierzadko kosztem interesów pracowników.

Stare jest myślenie. „Reforma” Poczty ma jedną przyczynę: „nierentowność”. W czasach erupcji neoliberalizmu uznano, że ma ona podlegać prawom rynku i przynosić zyski. To nonsens. Poczta jest usługą publiczną. A wręcz cywilizacyjną. Równie dobrze można uznać, że rentowna powinna być stacja dializ. A jeśli nie jest, to do likwidacji, chorzy niech sobie jakoś radzą – albo umierają.

Stare są też metody. Za poprzednich rządów premiera Tuska zlikwidowano prawie tysiąc placówek pocztowych, w tym niemal pięćset na obszarach wiejskich. W wielu innych zredukowano obsadę i skrócono godziny otwarcia.

Stare będą też efekty.

To zawsze działa tak samo.

Najpierw obcinają fundusze instytucjom publicznym. Niedofinansowane działają więc gorzej. Społeczeństwo narzeka. Wychodzi liberalny polityk i mówi:

 „Zobaczcie, państwowe się nie sprawdza, trzeba to sprzedać”.

Pojawia się prywatny kupiec. Zwykle zagraniczny lub zakolegowany z władzą. I przejmuje – oczywiście tylko najbardziej smakowite kąski.

 

A ludzie, klienci, obywatele? Zaniosą pieniądze prywatnemu podmiotowi. Wykonają za niego część pracy, odbierając lub nadając przesyłkę pod chmurką. Albo w sklepie rybnym, jak za poprzedniego rządu Donalda Tuska. Po co im cywilizacja? Nie należy się. Nie była rentowna.

Wiele razy słyszałem, że „Poczta zamieniła się w sklepik”. Cóż, taki jest efekt wymuszonego dążenia do rentowności za wszelką cenę. Poczta zarabia kilkadziesiąt milionów rocznie na sprzedaży książek. Na prowincji często stanowi jedyne miejsce, gdzie można je obejrzeć przed zakupem oraz nabyć także wtedy, gdy jest się np. seniorem wykluczonym cyfrowo.


Zwolnienia

Prezes Mikosz niedawno potwierdził zamiar zwolnienia 5000 osób. Związkowcy obawiają się, że będzie ich dwa razy tyle. Mikosz zapowiedział też, że pozostali nie dostaną żądanych podwyżek płac. I że wypowie zbiorowy układ pracy, czyli pogorszy warunki zatrudnienia.

Czy zrobi się rentownie? Nie sądzę. Za to będzie gorsza obsługa i gorsza usługa. Łatwiej więc będzie o społeczne przyzwolenie na pokawałkowanie Poczty. Na likwidację nierentownego oraz sprzedaż tłustych kąsków jakiemuś tłustemu misiowi.

Może taki łaskawca przejmie część pracowników. Znam nawet dla nich ofertę: zero praw pracowniczych, umów o pracę, związków zawodowych. Tylko harówka na akord, jak w XIX wieku. Cywilizacja jest przecież nierentowna, więc się nam nie należy.


-------



Zwolnienia w PKP Cargo. 

Kolejarska „S” mówi stanowcze „nie” i grozi strajkiem na całej kolei



17.07.2024 13:51

Krajowa Sekcja Kolejarzy NSZZ „S” przestrzegła, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to „zostaną podjęte radykalne działania obejmujące wszystkie spółki kolejowe ze strajkiem solidarnościowym na całej sieci PKP włącznie”.


„Krajowa Sekcja Kolejarzy NSZZ «Solidarność» mówi stanowcze «NIE» wobec działań obecnego Zarządu PKP CARGO w stosunku do pracowników zatrudnionych w tej spółce oraz spółkach zależnych. Planowane masowe zwolnienia pracowników spowodują degradację spółki i brak możliwości wykonywania bieżących zadań przewozowych, w szczególności, tak istotnych kwestii jak obronność kraju realizowaną poprzez transporty wojskowe” – napisali związkowcy w przyjętym dziś stanowisku.

Kolejarska Solidarność podkreśliła, że tak duże zwolnienia doprowadzą do „zubożenia i braku możliwości egzystencji tysięcy rodzin kolejarskich”.

„Uważamy, że działania obecnego zarządu mogą doprowadzić do eliminacji narodowego, strategicznego przewoźnika i oddania rynku przewozów towarowych w «obce ręce» tj. DB CARGO, CD CARGO, UŻ – CARGO.PL” – zaznaczyli.


„Zostaną podjęte radykalne działania”

Związkowcy wyrazili też poparcie dla pracowników PKP Cargo walczących o swoje miejsca pracy oraz utrzymanie „wiodącej roli spółki PKP CARGO na rynku przewozów towarowych”.

Krajowa Sekcja Kolejarzy NSZZ „S” przestrzegła również, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to „zostaną podjęte radykalne działania obejmujące wszystkie spółki kolejowe ze strajkiem solidarnościowym na całej sieci PKP włącznie”.



----

Niemiecki potentat FlixTrain pcha się na polskie tory!



Koncern Flix, który zdominował rynek międzymiastowych i międzynarodowych autobusowych przewozów pasażerskich i działa nad Wisłą pod marką FlixBus, chce zdobyć przyczółek w kolejowych przewozach osób pod brandem FlixTrain. Na pierwszy ogień ma pójść połączenie Warszawa-Poznań-Berlin.

W ostatnim czasie coraz więcej zagranicznych przewoźników uruchamia połączenia kolejowe do Polski. Jak informuje branżowy serwis portalkolejowy.pl, właśnie dołącza do tego grona spółka Flix. 

To niemiecki koncern transportowy, który pojawił się w Polsce w 2015 roku i zyskał popularność, oferując przewozy autobusowe pod marką FlixBus. Charakterystyczne zielono-pomarańczowe autokary zobaczyć można na drogach w aż 35 europejskich krajach.

FlixTrain Warszawa-Berlin od grudnia 2025 roku

Od 2018 roku firma oferuje także przewozy kolejowe – na razie na terenie Niemiec (trasy: Berlin-Hamburg, Frankfurt-Stuttgart i Kolonia-Hamburg), ale ma się to zmienić, bo FlixTrain postanowił niedawno rozszerzyć ofertę połączeń kolejowych i złożył do Urzędu Transportu Kolejowego formalny wniosek o uruchomienie własnego połączenia Warszawa-Berlin.

Jak wynika z informacji przekazanych przez portalkolejowy.pl, pierwszy pociąg na tej trasie miałyby ruszyć 14 grudnia 2025 roku. Plan zakłada realizowanie połączenia przez 5 lat, czyli do końca 2030 roku.

nowe połączenie FlixTrain miałoby być dostępne wyłącznie w ruchu międzynarodowym. W związku z tym pasażerowie będą mogli kupić bilety jedynie z Berlina do Poznania czy Warszawy i odwrotnie, ale pomiędzy Warszawą i Poznaniem nie będzie to możliwe.

-------




Na obcej, krótkiej smyczy



Samuel Pereira

17.07.2024 21:12


Jeśli kogoś to, co się dzieje w Polsce zaskakuje, to znaczy, że nie słuchał uważnie Niemców, gdy zapowiadali co się będzie działo w naszym kraju. 

Krótko po wygraniu wyborów przez „uśmiechniętą” koalicję Klaus Bachmann, niemiecki dziennikarz mieszkający na stałe w Polsce doradzał potencjalnemu nowemu rządowi co ma teraz zrobić. Zrobił to publicznie, na łamach „Berliner Zeitung”, dzięki czemu mogliśmy się z tymi radami zapoznać.


Bogu dzięki, że przynajmniej tyle do nas dotarło, bo aż strach pomyśleć co Donaldowi Tuskowi Niemcy radzą prywatnie, jak instruują go „przyjaciele z Zachodu” w rozmowach osobistych. Otóż Bachmann wyjaśnił, że jeśli naprawdę koalicja złożona z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy chce mieć możliwość sprawowania władzy i realizowania swoich planów, to musi skierować „całą siłę państwa policyjnego” przeciwko nowej największej partii opozycyjnej (Prawo i Sprawiedliwość) i Prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
 
 
Czyli dokładnie to, co się dzieje na naszych oczach. 

Te publiczne rady zostały przez tegoż Bachmanna doprecyzowane w grudniu, gdy ogłosił, że

 „nad Wisłą rozpoczyna się dość unikalny na skalę światową eksperyment, który może być nauką dla wielu innych krajów: demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje uczynić kraj ponownie demokratycznym przy użyciu metod niedemokratycznych.” 

Proste? Proste!


[zauważmy - "nad Wisłą", a nie "w Polsce" -  dla tego pana Polska formalnie nie istnieje, lub nie w tych granicach - przypominam linki na koniec posta - MS]



Traktowanie obywateli jak głupków

Ktoś się spytał: ale w jakim celu nowa władza ma tak ostro walczyć z opozycją, nawet przekraczając normy demokratyczne i prawne? Kto ma na tym skorzystać? Może obywatele? Nic z tych rzeczy.

Polacy mają cieszyć się z igrzysk, nawet jeśli chleba coraz mniej. Mamy do czynienia z prostym mechanizmem, że im więcej niespełnionych obietnic, tym więcej piany, medialnych wrzutek i „rozliczeń”. Temu wszystkiemu towarzyszy próba masowego ogłupiania. Co ciekawe nikt nie ma tak złego zdania o wyborcach Tuska, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Czarzastego, co ta czwórka. Będą poniżać ich intelektualnie, będą rozpalać nienawiść, by wyciszyć rozum, tak, jakby byli dla nich polityczną bronią, a nie ludźmi, którym obiecało się lepszy byt i należałoby tę obietnicę zrealizować, a przynajmniej podjąć taką próbę.

Oswojone zwierzątko

Im większa pogarda do własnych wyborców, tym mocniej zdarte kolana do zagranicznych patronów. Do rangi symbolu urasta fakt, że to Adam Bodnar po niemiecku mówił o sobie jako „oswojonym” zwierzaczku, a w maju 2022 roku w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówił wprost, że jeśli wygrają, to oddadzą się pod zagraniczną specjalną troskę. 

„Po wygranej powinniśmy się związać umowami strategicznymi z różnymi organizacjami międzynarodowymi, które będą nam doradzały, jak reformować i naprawiać choćby wymiar sprawiedliwości, będą nas stabilizowały i ustawiały na kursie.” 

A kurs jest taki, że paliwa za 5,19 zł nie ma, kwoty wolnej 60 tys. złotych nie ma, ceny prądu, tak jak liczba członków rządu, podatki za żywność i inflacja – rosną, a zyski spółek skarbu państwa, niczym oglądalność TVP lecą na łeb na szyję.


Obcy kurs, nasz rachunek

Dziś każdy wyborca partii stanowiących rządzącą koalicję musi sobie odpowiedzieć na kilka pytań.

Sformułuję je wprost:

Czy naprawdę chcesz być ustawiany przez Donalda Tuska i Adama Bodnara na obcym „kursie” wytyczonym przez kraje i organizacje, które źle życzą Polsce? 

Jak długo chcesz godzić się na traktowanie jak pionek w grze, gdzie liczy się tylko władza i zadowolenie zagranicznych patronów, a nie dobro obywateli?
 
 
Każda władza, która traktuje swoich wyborców z pogardą, prędzej czy później zostanie przez nich rozliczona. Takie są prawidła, jak w matematyce 2+2. Owszem, dobre igrzyska mogą przysłonić brak chleba, ale tylko na krótko. W końcu jednak przyjdzie czas, gdy Polacy upomną się o swoje obietnice i o godność, której nikt z zewnątrz nie ma prawa im odbierać.




----------




"nad Wisłą", a nie "w Polsce":




tzw. "Wiślania"



zwiślanizowana znaczy po prostu spolonizowana?

to normalna rzecz, że w Polsce mówi i myśli się po polsku, 


czy to też ma być obraźliwy epitet?

Może o to chodzić, bo...

... przecież słowo Wisła to nic innego jak spolszczenie niemieckiej nazwy Weischel.

Z kolei niemiecka nazwa Weischel to po prostu kalka z polskiej nazwy Biała. 

To niestety dość często się zdarza w Polsce, tym problemem trzeba też się zająć, tylko akurat nie teraz tu, przy tym artykule...

I może właśnie o to chodzi autorowi, ale tego nam nie wyjaśnia - to ciekawe, że on to wie, jeżeli wie, ale o innych niuansach już "nie wie"... czyli nie mówi, 

a więc słowo zwiślanizowana znaczy, że jesteśmy podwójnie zgermanizowani, i to tak, że nawet nie jesteśmy tego świadomi (to taki przykład na "wspólną tożsamość narodową" - używamy tak naprawdę nazwy Weischel, zamiast Biała)

On to wie, ale nam tego nie mówi - i w tym wypadku termin ten jest jednoznacznie pogardliwy.



podobnie ten drugi termin - Wiślanię - to takie znowu nie wprost negowanie polskiej kultury, odmawianie Polakom prawa do myślenia i mówienia po polsku (no i pogardy cd.)











--------

ku uwadze i jako odtrutka...









--------