Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Solidarność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Solidarność. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 lipca 2025

Cytaty

 

5 lipca 2025

przedruki





Prof. Cenckiewicz mówi, jakie będą jego cele jako szefa BBN: Zbudować instytucje na miarę prezydenta Nawrockiego


opublikowano: wczoraj
aktualizacja: wczoraj


„Mam nadzieję, że Pan Bóg da mi łaskę zbudować instytucję - mogę tak powiedzieć może trochę - patetycznie na miarę prezydenta Karola Nawrockiego, który jest człowiekiem dynamicznym, aktywnym i sam powiedział na tej konferencji, (…) że jego zwierzchnictwo będzie zwierzchnictwem nad bezpieczeństwem, nie tylko siłami zbrojnymi, aktywnym. I tak bym widział niejako dopasowane do tej koncepcji aktywnego zwierzchnictwa Biuro Bezpieczeństwa Narodowego” - mówił prof. Sławomir Cenckiewicz o swoich celach jako przyszły szef BBN, na antenie Telewizji wPolsce24.

Cele i działania

Jacek Karnowski zapytał prof. Sławomira Cenckiewicza o to, czym będzie BBN pod jego kierownictwem.

Mam nadzieję, że Pan Bóg da mi łaskę zbudować instytucje, mogę tak powiedzieć trochę może patetycznie na miarę prezydenta Karola Nawrockiego, który jest człowiekiem dynamicznym, aktywnym i sam powiedział (…), że jego zwierzchnictwo będzie zwierzchnictwem nad bezpieczeństwem - nie tylko siłami zbrojnymi - aktywnym. I tak bym widział niejako dopasowane do tej koncepcji aktywnego zwierzchnictwa Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

— wskazał.

To, co mogę powiedzieć, co wydaje mi się super istotne i myślę, że z tym jest bardzo wiele problemów w Polsce, jeśli chodzi w ogóle o jakby tradycję sprawowania urzędu w tym aspekcie dotyczącym bezpieczeństwa przez prezydentów RP, to jest kwestia wiedzy, którą prezydent powinien posiadać. A wydaje mi się, że nie do końca korzysta jakby z prawa do tego, żeby wiedzieć nie tylko w sytuacjach, które są kryzysowe i wtedy oczywiście wszyscy widzimy (…) Jaka jest jaka jest bieżąca faktyczna sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa. Na przykład jakby pan mi zadał pytanie, czy prezydent Duda albo BBN dzisiaj wie, jaka jest realnie sytuacja na granicy zachodniej i dlaczego liczby niemieckie jednak podawane przez oficjalne rządowe instytucje i liczby podawane przez Tomasza Siemoniaka, czyli MSWIA są rozbieżne, to ja odpowiem panu - nie wiem

— tłumaczył.


to cytaty

na tym polega cały problem, że ludzie wierzą np. dziennikarzom, albo politykom, a np. politycy wierzą tajnym służbom specjalnym, swoim urzędnikom itd.

całe państwo funkcjonuje na zasadzie zaufania

ani prezydent, ani żaden polityk, nie wie jaka jest prawda o stanie państwa - oni tylko zakładają, że to, co im powiedzą tajne służby jest prawdą, a za politykami - społeczeństwo

prawdę znają tylko tajne służby i poszczególne osoby w administracji państwowej

dlatego tak koniecznym jest zbudowanie zaufania pomiędzy ludźmi, zbudowanie silnej wspólnoty - by nie musieć opierać się na tajniakach, politykach, dziennikarzach - cały naród musi być w stanie samodzielnie reagować na zauważone niezgodności, kłamstwa, sabotaż

dlatego ludzie muszą przede wszystkim samodzielnie szukać informacji z różnych źródeł i samodzielnie sobie budować obraz świata, zacieśniać swoje znajomości, powiększać stopniowo krąg znajomych, uczestniczyć aktywnie w życiu społecznym politycznym - pamiętamy:

Ślązacy - o losach państwa:

----------------------------------

Wydaje się, że wg ich definicji, prawdziwe

społeczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej stanowią wyłącznie wspólnoty polityczne - a nie ogół obywateli.


Chodzi o to, że prawdziwe, to znaczy "skuteczne społeczeństwo", w sensie: "liczące się", "realizujące jakieś cele", czyli chodzi o konkretne przedsięwzięcie polityczne tutaj schowane za nieokreślonym niewinnym: wspólnota polityczna


Szacunek dla kulturowej odrębności Ślązaków i innych grup mniejszościowych skonsoliduje polityczną wspólnotę, którą stanowi społeczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej

Mniejszość domaga się w szacunku dla siebie i innych mniejszości - może lgtb??,  czyli domagają się specjalnych praw. Bo przecież w Rzeczpospolitej przysługują im takie sama prawa jak wszystkim. Prawa te zapewnia konstytucja, ustawy i różne przepisy.

Mniejszość uprzywilejowana specjalnym prawem jakby wyklucza ze społeczeństwa obywateli pozostających poza zorganizowaną polityczną wspólnotą

Co wam to przypomina?

Może bunt wójta Alberta?

------------------------------------


czyli ludzie niezorganizowani we wspólnotę polityczną, nawet jeśli ich jest 40 milionów, nic nie zrobią ze swoim państwem, jeśli na przeciw nich stanie jakaś wspólnota polityczna, posiadająca jakieś swoje cele i umocowanie prawne


najlepszym antidotum na agenturę i różne 5 kolumny, jest:

- dobrze i patriotycznie wychować dzieci

bo kiedy ty będziesz już za stary, za słaby, by zareagować na atak, tylko twoje dzieci mogą ci pomóc


ale żeby to odniosło właściwy skutek, potrzeba spełnić jeszcze inne warunki:

i są to warunki konieczne

bezpieczeństwo ma swoją słodką cenę: przeciwnika trzeba przytłoczyć demograficznie, czyli trzeba się decydować na 3-4-5 dzieci - na każde młode małżeństwo

- ścisła kontrola obywateli nad mediami tj. niezgoda na emisję treści niszczących rodzinę (cenzura obyczajowa), wychowanie, kulturę polską, siejące przemoc, pornografię itd.

- pobudzenie i zbudowanie wspólnotowości, którą dzieci będą kontynuować

- pewien socjalizm gospodarczy, ponieważ wspólnotowość wymaga bezwzględnego: "nie zostawiamy nikogo bez pomocy" w tym wsparcie kobiet, rodzin


Ludzie muszą przyjąć, że posiadanie dzieci to inwestycja w ich bezpieczeństwo w przyszłości, jako zabezpieczenie przez agresywnymi imigrantami, podstępnymi 5 kolumnami, zbrodniczymi tajnymi służbami


Czy media prawicowe są lepsze niż inne - lepsze są, ale w 1989 roku nowe media też miały być lepsze.

Znasz tych ludzi? Zjadłeś z nimi beczkę soli? Siedzisz z nimi na codzień w redakcji, wiesz, co naprawdę myślą?

Tu mi nie chodzi o to, by dyskredytować tych ludzi, tylko, żeby mieć zawsze zdrowe podejście do rzeczywistości. Nie jesteś jasnowidzem, wszystko opierasz tylko na szacunkach, a nie na realnej wiedzy czy doświadczeniu.

Jakie media są wiarygodne, szczere, polskie - okaże się za 30 lat, jak dobrze pójdzie... a na pewno są media, które tylko udają, że są po właściwej stronie, są redaktorzy, którzy tylko udają (to jest aktorstwo najwyższego sortu, wierz mi), sam wiesz, co czytałeś na blogu.. a to jeszcze nie wszystko.


Czyż media głownego nurtu nie podkładają się, żebyś mógł zobaczyć jakie są złe??

Coś się musi za tym kryć, nie?


Nie znasz tych ludzi i nie znasz ich intencji - taka jest rzeczywistość - i tak należy za każdym razem podchodzić do wszystkiego - o wszystko trzeba samemu zadbać, jak nie będziesz pielić ogrodu, to ci zarośnie chwastami. Każdy od czasu do czasu  chodzi popatrzeć na ściany w piwinicy, na posadzkę, na więźbę na strychu - żeby sprawdzić, czy coś się nie dzieje, a jak zacznie się jakaś degradacja, to przecież reagujesz i poprawiasz, nie?

No i z państwem jest tak samo, państwo jednak jest duże, więc musimy wszyscy razem coś od siebie zrobić (a nie tylko zdawać się na wójta, posła czy prezydenta), każdy na tyle, na ile może, a potem trochę więcej, jak już nabierzesz doświadczenia, w następnym roku trochę więcej - bez napinania się, jeśli nie potrzeba, jeśli jeszcze nie czujesz tego, potem więcej i więcej... 

Metodą małych kroków - przecież wiesz, jak to działa, czytałeś o tym na blogu. Robisz mały krok, prawie nic nie zaczący, jak zamiana "a" na "ą" - i efekty będą kolosalne - ale trzeba zacząć, zacząć działać.

I ważne, żeby tego nauczyć swoje dzieci, młodzież do tego włączać, bo one potem to poniosą i zadbają za ciebie o te rzeczy i to będzie się rozprzestrzeniać, takie podejście, aż stanie się nawykiem wielu ludzi w Polsce - wtedy będziemy niepokonani.

Młodzież chce być aktywna, oni o tym wiedzą, dlatego organizują te marsze lgtb - wydawałoby się nie mają szans z propagowaniem takich marszy, a zobacz, coraz więcej młodzieży tam jest..

Seweryn Osiński w książce "5 kolumna na Pomorzu Gdańskim" pisał, że niemcy planowali każdego niemca włączyć do swoich agenturalnych spraw, to miała być (jest?) światowa siatka oddziałująca wszędzie w interesie niemiec - my tak możemy robić - by się bronić, nie żeby podbijać świat...

Ważne, żeby angażując sie, też mieć pewien umiar i nie przesadzać, nie dać się sprowokować, nie stosować agresji, np. nie legitymować ludzi, skoro nie mamy do tego uprawnień, sam wiesz o co chodzi.


Zauważ też, lewica i środowiska lgtb nie robią marszów z powodu napaści na kobietę, jak w Toruniu, nie organizują marszów poparcia rolników, czy w sprawie ochrony granicy przed agresywnymi imigrantami - dlaczego nie popierają tak uniwersalnych rzeczy? Przecież chodzi o bezpieczeństwo WSZYSTKICH nas! 


Oni nie są z nami??

A jeśli nie - to z kim są??







Trzeba tej młodzieży zaproponować inne rzeczy, zobaczysz, że dołączą.


do wszystkiego i do każdego

Dlatego nie ma co czekać.

Nawet jeśli przechwycą główne media, tajne służby, struktury administracji i resorty siłowe - nadal mamy przewagę demograficzną, nawet jak za 10 lat będzie nas mniej, nadal będziemy mieli przewagę i swoje prawa w NASZYM kraju, w Polsce.

Tę przewagę demograficzną trzeba oczywiście powiększyć, resorty "odbijać" promując ludzi sprawdzonych i oddanych Polsce, nasycać polskością media, by odpowiednio ukształtować dzieci i młodzież, by nikt nam ich nie przechwycił po drodze!


nie znasz tych ludzi i nie znasz ich intencji - taka jest rzeczywistośc i tak należy za każdym razem podchodzić do wszystkiego

do wszystkiego i do każdego


możesz poznać ludzi z własnego otoczenia i z nimi możesz stworzyć wspólnotę, a potem ta wspólnota zaznajomić się z inną wspólnotą i tak dalej, aż 


zawsze istnieje zagrożenie, że gdzieś tam kopią doły, kręca jakieś filmiki tajne służby, dlatego nie wolno działać na autopilocie tylko trzeba żyć świadomie.

Ktoś się zamienił w politycznego pieniacza? Może jest na niego filmik?

Patrz uważnie, bo od tego zależy twoja przyszłość, nie tylko przyszłość twoich dzieci, żyjemy w takich czasach, że to na pewno was dotknie, to już was dotyka, a jeszcze z nimi nie skończyliśmy, jeżeli w ogóle zaczęliśmy...

Związki zawodowe są zorganizowane, i one mają przez to pewną siłę, najważniejsze jest to, że mają mandat społeczny, są umocowane na gruncie prawa, są siłą liczoną w milionach, bo taki związek może mieć wpływ na inne związki i na miliony ludzi (NSZZ Solidarność to obecnie ok. 500-700 tysięcy członków w całej Polsce) dlatego udało sie w latach 70tych 80tych i dlatego teraz też się uda.

Martwi mnie to, że Piotr Duda był w USA, coś mu tam "wyjaśniali"... była już nominacja Nawrockiego, a on mówił jeszcze, że ma innego "mocnego kandydata"...



Ale chodzi o jeszcze większą siłę, o wspólnotę, by ona była tak silna i tak trwała, żeby nikt nie ośmielił się nas zaatakować.

O to chodzi.



być może skala podmiany ludności jest znacznie większa niż mi się wydaje


każdy musi działać na tyle, na ile może w danym momencie






BBN musi być na pewno narzędziem pozyskiwania bieżącej wiedzy na temat rzeczywistej kondycji bezpieczeństwa państwa

— dodał.


Przestrzeń do współpracy

Prof. Cenckiewicz odniósł się także do zarzutów podnoszonych przez niektóre środowiska, że jest on osobą rzekomo mało „koncyliacyjną”.


Nie chodzi o to, żeby być i takim milusińskim dla rządu, kto by nie kierował tym rządem. I nie chodzi też o to, żeby być jakimś radykalnym kontestatorem tego, co robi rząd, choćby rząd Donalda Tuska. Po prostu nad wszystkim trzeba się pochylić tam, gdzie jest to możliwe

— mówił.


Tam, gdzie jest dobra kontynuacja na przykład w dziedzinie obronności przy wszystkich krytykach, które się pojawiają - pewnie słusznych - ze strony ministra Błaszczaka, to jednak, jak się wydaje, węzłowe kontrakty amerykańskie, koreańskie, ten kierunek, który przecież Zjednoczona Prawica obrała, on jest zasadniczo kontynuowany i to jest na pewno przestrzeń dla współpracy na pewno z ministrem obrony

— wskazał.


Zgoda

Ja nie wiem, czy oni tam mnie już dzisiaj szczególnie nie lubią za książkę o Wałęsie, czy którą napisałem z Piotrem Gontarczykiem, czy za Annę Walentynowicz, czy nawet za „Długie ramię Moskwy”, ale na pewno za „Zgodę”

— mówił również przyszły szef BBN.

„Zgoda” jest książką naukową napisaną w oparciu o kilkanaście archiwów różnych i krajowych i amerykańskich właśnie zagranicznych i to jest książka dla nich zabójcza oczywiście

— dodał.

Prof. Sławomir Cenckiewicz zadrwił, że pojawiły się nagłówki w których wybrzmiewa, że Moskwa się cieszy, że został on szefem BBN.

Jak tak wyglądają prorosyjscy ludzie nad Wisłą, to daj Boże, żeby tak było

— podsumował.


Sprawa służb

Historyk mówił także o tym, co zrobić, aby służby w Polsce były skuteczne.

Żeby służby specjalne dobrze hulały i miały osiągnięcia, to my nie możemy mieć ludzi, którzy z FSB podpisywali umowy w tych służbach, bo oni będą działali, nawet jeśli oni mieli dobre intencje, w co nie wierzę, to oni będą działali później właśnie pod pewną presją

— mówił.


Nie ma skutecznie prowadzącej działania operacyjne wojskowe armii, jeśli za tym nie stoją, można powiedzieć wzrok, uszy i węch tajnych służb. Ona musi być wyposażona po prostu

— powiedział.

Jacek Karnowski zwrócił uwagę, że trzeba rozwijać potencjał dronowy Polski.


Tak, to jest jeden z segmentów, który należy w Polsce rozbudować i ta wojna dronowa, drony pływające, drony powietrzne, rozpoznawcze, bojowe, to jest przyszłość każdej armii i my musimy to postawić po prostu na nogi, bo to jest jeszcze w sferze raczkującej. Tutaj minister Błaszczak chciał bardzo dużo zrobić, ale żeby dokonać wielkiego skoku modernizacyjnego, to pewnie po prostu jedna czy dwie kadencje nawet nie wystarczą, chociaż i tak pewnie można było jeszcze szybciej pewne rzeczy robić, ale przy te

j opozycji, przy tej skali nienawiści, sprzęgnięcia tej działalności antyrządowej również w obszarze, o którym mówimy przecież w kwestii bezpieczeństwa, nie ma takiej kwestii, nie ma takiego programu wojskowego, jaki by realizował minister Macierewicz, a później minister Błaszczak, którego opozycja wewnątrzkrajowa by nie kontestowała. Jeszcze sprzęgnęli po prostu swoją działalność ludźmi, którzy Polsce źle życzą. Niestety również na zachodzie

— wskazywał.


Podczas rozmowy prof. Sławomir Cenckiewicz mówił m.in. także o sytuacji na wschodniej i zachodniej granicy, jak również o zagrożeniach związanych z nielegalną migracją.

wpolityce.pl/polityka/734229-tylko-u-nas-prof-cenckiewicz-bbn-na-miare-nawrockiego



---------------




Kulisy rozmów Hołowni z PiS. Padło znane nazwisko


Marszałek Sejmu Szymon Hołownia spotkał się w prywatnym mieszkaniu europosła Adama Bielana z politykami PiS. Podczas rozmowy miała paść ciekawa propozycja w kontekście Władysława Kosiniaka-Kamysza.


Do spotkania doszło w nocy z czwartku na piątek (z 3 na 4 lipca) w Warszawie. "Według naszych informatorów rządowa limuzyna Hołowni zaparkowała w podziemnym garażu na miejscu europosła Adama Bielana. Mamy zdjęcia samochodu i w kilku źródłach potwierdziliśmy, że jest to samochód, którym dysponuje marszałek Sejmu" – relacjonowali dziennikarze Radia Zet i "Newsweeka". Fotoreporter "Faktu" zauważył w pobliżu miejsca spotkania również samochód, którym zwykle porusza się prezes PiS, Jarosław Kaczyński.


Hołownia: Spotykam się z przedstawicielami obu obozów

Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych sam zainteresowany, czyli marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

"Wzmożenie i ekscytacja związana z moim wczorajszym spotkaniem nie jest ani uzasadniona, ani wskazana" – napisał lider Polski 2050.

"Jestem jednym z niewielu polityków w Polsce, który – podkreślam – regularnie spotyka się z przedstawicielami obu śmiertelnie skłóconych obozów. Twardo stoję na stanowisku, że – zwłaszcza w obecnych czasach – politycy różnych opcji powinni ze sobą rozmawiać, inaczej pozabijamy się nawzajem. Uważam to za normę, nie za odstępstwo od niej, i nadal będę tak właśnie, jako marszałek Sejmu, postępował" – czytamy we wpisie marszałka Sejmu.



dorzeczy.pl/kraj/749436/rozmowy-holowni-z-pis-propozycja-dla-kosiniaka-kamysza.html


---------------


Kulisy spotkania u Bielana. Miała paść propozycja urzędu premiera dla Kosiniaka-Kamysza! "Nie mają nic do stracenia ryzykując rząd z PiS-em"


opublikowano: 6 godzin temu
aktualizacja: 6 godzin temu

autor: Fratria


W nocy 3 lipca w mieszkaniu Adama Bielana doszło do spotkania, w którym uczestniczyli prezes PiS Jarosław Kaczyński, marszałek Sejmu i lider Polski 2050 Szymon Hołownia, a także wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (podczas rozmów miał reprezentować lidera PSL). Wedle informacji „Wprost” w czasie rozmów padła propozycja, by Władysław Kosiniak-Kamysz został premierem! Scenariusz odsunięcia PO od władzy miałby być realizowany po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta 6 sierpnia.

To nie pierwszy raz, gdy w przestrzeni medialnej pojawia się informacja o tym, że PiS zaoferował Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi objęcie funkcji premiera, byle tylko PSL rozstał się z Donaldem Tuskiem. Do tej pory nic z tego nie wychodziło. Czy tym razem będzie inaczej? Według jednego z rozmówców „Wprost” lidera PSL ” łączy psychologiczna więź z Donaldem Tuskiem”. Teraz jednak ma się przekonywać do opcji z byciem premierem.


Amerykanie naciskają, żeby Kosiniak objął tekę premiera. Boją się rządów z Konfederacją, bo nie chcą by w Polsce był gabinet zwalczający amerykańskie interesy, które w części są interesami żydowskimi. Trump boi się, że partie o zabarwieniu faszystowskim będą rządziły w tej części Europy

— podkreślił rozmówca „Wprost”.

Wedle doniesień wspomnianego tygodnika, scenariusz omawiany w mieszkaniu Bielana nie miał zakładać tylko rząd bez PO, ale również bez Konfederacji. A kiedy miałby być ewentualnie realizowany? Założenie jest taki, że po 6 sierpnia, czy po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta.

Dlaczego w ogóle Polska 2050 i PSL nagle rozważają porozumienie z PiS? Tutaj kluczowa ma być rekonstrukcja rządu, w ramach której Donald Tusk przymierza się do odebrania ministerstw partnerom z koalicji.

Przegrany Tusk proponuje koalicjantom, że zabierze im resorty. Nie mają nic do stracenia ryzykując rząd z PiS-em

— podkreślił rozmówca „Wprost”.


Bielan: Jestem przekonany, że źródłem informacji o spotkaniu jest SOP

Jak w ogóle informacja o wspomnianym spotkaniu przedostała się do mediów? Adam Bielan w rozmowie z Telewizją wPolsce24 wyraził przekonanie, że za przeciek odpowiedzialna jest Służba Ochrony Państwa.

Jestem przekonany, że źródłem tej informacji jest Służba Ochrony Państwa, formacja, które ma zapewniać bezpieczeństwo najważniejszym politykom w naszym kraju i oficerowie, którzy w SOP-ie z narażeniem zdrowia i życia pełnią swoją służbą i chciałbym im za to podziękować, natomiast najwyraźniej ich kierownictwo polityczne w ostatnich – mam nadzieję – miesiącach aktywności tego bardzo złego rządu i bardzo złego premiera zajmują się intrygami politycznymi. Po raz pierwszy
w historii ta informacja wypłynęła do dziennikarzy


— mówił Adam Bielan na antenie Telewizji wPolsce24.


wpolityce.pl/polityka/734235-kulisy-spotkania-u-bielana-kosiniak-kamysz-premierem




--------------------



Świetna robota patriotów z ROG! Informator z SG: "Granica jest tak szczelna z powodu patroli, że nic się nie przeciśnie. Przemytnicy się boją!"



opublikowano: 6 godzin temu


„Niemcy zamiast obrażać, powinni podziękować obrońcom granic. Odkąd pojawiły się patrole obywatelskiej na Pomorzu Zachodnim - zakończył się także przemyt nielegalnych migrantów, przez tak zwanych ‘wozaków’ z Białorusi przez Litwę - informują nieoficjalnie funkcjonariusze Straży Granicznej w Szczecinie” - poinformował dziennikarz Tomasz Duklanowski na X.


Działania Ruchu Obrony Granic pomogły uszczelnić granicę

Ruch Obrony Granic Roberta Bąkiewicza okazał się bardzo sprawną i skuteczną formacją. Patrioci, którzy patrolują granicę i nie pozwalają Niemcom przewozić do Polski nielegalnych imigrantów zyskali uznanie wśród Straży Granicznej. Według anonimowego informatora z SG działania ROG przyczyniły się do uszczelnienia granicy z Niemcami.

Niemcy zamiast obrażać, powinni podziękować obrońcom granic. Odkąd pojawiły się patrole obywatelskiej na Pomorzu Zachodnim - zakończył się także przemyt nielegalnych migrantów, przez tak zwanych „wozaków” z Białorusi przez Litwę - informują nieoficjalnie funkcjonariusze Straży Granicznej w Szczecinie. „Granica jest teraz tak szczelna z powodu patroli obywatelskich, że nic się nie przeciśnie i „wozacy” nie chcą ryzykować w obawie przed obrońcami granic” - powiedział mi jeden z funkcjonariuszy

— napisał dziennikarz na X.

skiej granicy na wschodzie.


/wpolityce.pl/polityka/734195-rog-uszczelnil-granice-z-niemcami-przemytnicy-sie-boja

---------------



Posłowie PiS wspierają obrońców granicy. Brudziński o abdykacji państwa Tuska: Nieudacznicy albo realizowana jest niemiecka agenda



opublikowano: 2 godziny temu


„W momencie, w którym państwo abdykuje, a państwo Tuska abdykowało, są dwa scenariusze, dwie odpowiedzi. Albo to są tacy nieudacznicy, że rzeczywiście nie radzą sobie z zarządzaniem sytuacją kryzysową, albo jest realizowana konkretna agenda, w tym wypadku agenda niemiecka, bo brak reakcji ze strony państwa polskiego i próba przerzucania odpowiedzialności na funkcjonariuszy Straży Granicznej, polskiej policji, polskiego wojska jest niczym innym jak demontażem państwa polskiego i realizowaniem agendy niemieckiej” - mówił europoseł PiS Joachim Brudziński podczas konferencji prasowej.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości wzięli udział w konferencji prasowej na granicy polsko-niemieckiej w Lubieszynie. Głos zabrał lider Prawa i Sprawiedliwości w tym okręgu, europoseł Joachim Brudziński.
Poczucie zagrożenia

Podkreślił on, że dzisiaj mieszkańcy Pomorza Zachodniego, ale także całej Polski czują się zagrożeni w związku z niemieckimi pushbackami.

Dzisiaj opinię publiczną obiegła informacja, jak zareagował rząd Luksemburga na te same próby ubogacania Luksemburczyków przez Niemców tak zwanymi „ubogaczami kulturowymi”, różnego rodzaju „inżynierami”, „informatykami” ściąganymi najpierw nieodpowiedzialną polityką kanclerz Angeli Merkel, polityką „Herzlich Willkommen” z krajów północnej Afryki, z krajów afrykańskich rejonu grupy Sahel czy Bliskiego Wschodu. Najpierw mieliśmy do czynienia z polityką totalnie idiotyczną.

— mówił.

Pamiętamy wizerunek posła - dzisiaj europosła - Szczerby z tablicą trzymaną przez niego: „uchodźcy mile widziani”. Pamiętamy słowa dzisiejszego premiera Tuska w odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej: „przecież to są biedni ludzie, którzy przyjeżdżają do nas w poszukiwaniu lepszego życia”. Pamiętamy pajacowanie wspomnianego Szczerby. Pamiętamy pajacowanie posłanek i posłów Platformy Obywatelskiej: pani Jachiry, pana Jońskiego, pana Sterczewskiego, pani Zielińskiej

— kontynuował były szef MSWiA.


Brutalna prawda

Joachim Brudziński podkreślił, że politycy Prawa i Sprawiedliwości znaleźli się w tym miejscu, ponieważ państwo Donalda Tuska abdykowało.

W momencie, w którym państwo abdykuje, a państwo Tuska abdykowało, są dwa scenariusze, dwie odpowiedzi. Albo to są tacy nieudacznicy, że rzeczywiście nie radzą sobie z zarządzaniem sytuacją kryzysową, albo jest realizowana konkretna agenda, w tym wypadku agenda niemiecka, bo brak reakcji ze strony państwa polskiego i próba przerzucania odpowiedzialności na funkcjonariuszy Straży Granicznej, polskiej policji, polskiego wojska jest niczym innym jak demontażem państwa polskiego i realizowaniem agendy niemieckiej

— wskazywał.

To, że Tusk bez zająknięcia podpisał się i wyraził zgodę na pakt migracyjny… To, że Niemcy dzisiaj zatykają się tymi „ubogacaczami” i próbują ten „gorący kartofel” przerzucać do państw sąsiednich… Dzisiaj dotyczy to Polski, Luksemburga, ale również Danii w jakimś sensie, Austrii również Holandii. Niemcy nie radzą sobie z tym problemem, który sami sobie zgotowali i dzisiaj próbują ten „gorący kartofel” przerzucać na ramiona obywateli Polski

— mówił.


Słowa uznania

Polityk wyraził ponadto uznanie wobec obywateli, którzy chronią polskiej granicy.

Jesteśmy tutaj, żeby w pas pokłonić się wszystkim obywatelom, którzy wzięli sprawę w swoje ręce, bo to, że Tusk nagle poczuł się zobowiązany do działań, jest niczym innym jak presją spowodowaną przez tych bohaterów, bo tak ich należy nazwać, którzy w ramach społecznego ruchu obywatelskiego wzięli w sprawy ręce

— zwrócił uwagę.

Zauważył, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości praktycznie codziennie wspierają członków Ruchu Obrony Granic.


wpolityce.pl/polityka/734248-brudzinski-mocno-o-abdykacji-panstwa-tuska-nieudacznicy

---------------






piątek, 2 maja 2025

Spojrzeć w gwiazdy




Kandydat, jak to mówią - nie z mojej bajki, ale przemowa bardzo zacna....




przedruk






Zandberg: Polska będąca państwem rozdrapywanym przez oligarchię będzie niezdolna do rozwoju

Kandydat partii Razem na prezydenta Adrian Zandberg przekonywał w czwartek w Gdańsku, że Polska będąca słabym państwem, rozdrapywanym przez oligarchię, będzie niezdolna do rozwoju. Taka Polska zawsze padała ofiarą innych – podkreślił.


01.05.2025 15:27


W czwartek w Gdańsku odbyła się konwencja wyborcza kandydata partii Razem na prezydenta Adriana Zandberga. Podkreślił on, że w Gdańsku wszystko się zaczęło.

 "Tu w stoczni wybuchł robotniczy bunt o chleb i o wolność, o demokrację i o sprawiedliwość społeczną. Iskra, która rozniosła się na cały kraj i dokonała czegoś niemożliwego. Nagle w kilka tygodni miliony pracowników podniosły głowy i zorganizowały się w związek zawodowy. Olbrzym się obudził" – wskazał.

Jego zdaniem

"dzisiaj rewolucja pierwszej Solidarności, tak jak każda rewolucja, trafiła do muzeum". "Zostało po niej parę zdań w podręczniku do historii, co roku jest składanie kwiatków pod pomnikiem i znudzone dzieciaki w podstawówce, zaganiane na akademię. 
Ale kiedy wziąć do ręki tamte pożółkłe gazetki, wydawane jeszcze pod ziemią, to z nich ciągle bije moc i bije odwaga. Dyktatura, kryzys gospodarczy, widmo obcej interwencji. Tamto pokolenie stało po kolana w szambie, ale umiało spojrzeć w gwiazdy" – zaznaczył lider Razem.



Adrian Zandberg: proponuję podniesienie nakładów na służbę zdrowia do 8 proc. PKB

W jego ocenie "w Polsce rośnie przepaść między tymi, którzy są na górze i przechwytują większość owoców wzrostu gospodarczego, a całą resztą - kilkunastoma milionami pracujących Polaków".

"Rośnie nam dzisiaj pokolenie dziedziców, którzy odziedziczą wielomiliardowe majątki, nie płacąc od tego ani jednej złotówki i nigdy w życiu nie będą pracować. A ten rząd, podobnie zresztą jak i poprzedni, dosyć wiernie im służy" – stwierdził Adrian Zandberg.

Podkreślił też, że
 "Polska targana nierównościami, będąca słabym państwem, rozdrapywanym przez oligarchię będzie niezdolna do rozwoju". 

"Taka Polska zawsze była niezdolna do rozwoju. Taka Polska, którą magnateria kiedyś traktowała jak postaw czerwonego sukna, który można rozszarpać dla własnych interesów, zawsze padała ofiarą innych. Dlatego także nie możemy do tego dopuścić" – dodał kandydat na prezydenta.











www.pap.pl/aktualnosci/zandberg-polska-bedaca-panstwem-rozdrapywanym-przez-oligarchie-bedzie-niezdolna-do-0


pl.wikipedia.org/wiki/Adrian_Zandberg









środa, 16 kwietnia 2025

Andrzej Gwiazda








przedruk



14.04.2025, 08:13


Andrzej Gwiazda – 90 lat życia w służbie wolności. 

Sakiewicz: wzór na trudne czasy i powód do dumy


Jeden z ojców Solidarności, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, kluczowa postać strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r., a także stanowczy przeciwnik kompromisu zawartego z komunistami przy Okrągłym Stole – tak w skrócie można scharakteryzować Andrzeja Gwiazdę, legendę opozycji antykomunistycznej. Dziś obchodzi on swoje 90. urodziny. – Panie Andrzeju, niech pan żyje 150 lat i wychowuje nam kolejne pokolenia Polaków – podkreśla red. Tomasz Sakiewicz, szef „GP”, „GPC” i TV Republika.


Jan Przemyłski

zdj. Zbyszek Kaczmarek [Gazeta Polska] -  Andrzej Gwiazda



Andrzej Stanisław Gwiazda urodził się 14 kwietnia 1935 r. w Pińczowie w woj. świętokrzyskim. W czasie II wojny światowej, w latach 1940–1946, przebywał wraz z rodziną na zesłaniu w Kazachstanie, a po powrocie do ojczyzny zamieszkał w Gdańsku. Tam też ukończył politechnikę na kierunku elektronika, a następnie pracował jako asystent w Instytucie Cybernetyki Politechniki Gdańskiej oraz jako inżynier w przedsiębiorstwie Elmor.


Lata działalności na rzecz Polski

Mimo kariery zawodowej Andrzej Gwiazda mocno angażował się w działalność opozycyjną. Był aktywnym uczestnikiem protestów antykomunistycznych w marcu 1968 i grudniu 1970 r. W latach późniejszych współpracował z Komitetem Obrony Robotników – pierwszą zorganizowaną formą oporu wobec systemu komunistycznego w PRL. Przełomowym momentem było jednak współzałożenie Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża (WZZW), czyli niezależnej organizacji pracowniczej powołanej na podstawie międzynarodowych konwencji prawa pracy. 29 kwietnia 1978 r. wraz z Krzysztofem Wyszkowskim i Antonim Sokołowskim podpisał deklarację założycielską WZZW. Organizacja ta stała się zalążkiem późniejszej Solidarności.

Za swoją działalność Andrzej Gwiazda był wielokrotnie więziony, jednak nie zrezygnował z walki o wolność i prawa obywatelskie. W sierpniu 1980 r. odegrał jedną z najważniejszych ról w strajku w Stoczni Gdańskiej. Był członkiem Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a także współautorem historycznej listy 21 postulatów, która została zatwierdzona w porozumieniach sierpniowych.


Wzór na trudne czasy

Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. został internowany, a następnie uwięziony. Zwolniono go w lipcu 1984 r., lecz jeszcze tego samego roku znów trafił do aresztu, z którego wyszedł dopiero w maju 1985 r.

W trakcie transformacji ustrojowej stanowczo sprzeciwiał się kompromisowi zawartemu przy Okrągłym Stole i domagał się odtworzenia statutowych struktur Solidarności. W uznaniu zasług dla wolnej Polski został uhonorowany najwyższym odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego w 2006 r. oraz Krzyżem Wolności i Solidarności w 2018 r.


– Gdyby nie Andrzej Gwiazda i jego małżonka Joanna, nie byłoby Solidarności i całej rewolucji, którą ona przyniosła. To ta rodzina uczyła młodszych kolegów, jak walczyć w warunkach komuny. Mieli doświadczenie, ogromną determinację, a nie mieli żadnych złudzeń. Dlatego też po roku 1989 bardzo dystansowali się od ugody z komunistami, bo dobrze rozumieli, że to nie przyniesie nic dobrego dla Polski. Jednak chyba najważniejsze zadanie, jakie zostało przez nich wykonane, to rozpalanie wokół siebie patriotyzmu; pokazywali, jak można się organizować społecznie. Jeśli miałbym wskazać przykład idealnego obywatela naszych czasów, to z pewnością byłby to Andrzej Gwiazda. On prawdziwą postawę obywatelską ukształtował u kilku pokoleń

– mówi red. Tomasz Sakiewicz.


– Panie Andrzeju, niech pan żyje 150 lat i wychowuje nam kolejne pokolenia Polaków. Pana styl, świadectwo i postawa są wzorem na trudne czasy i powodem do dumy w dobrych czasach

– dodaje red. Sakiewicz.










Zawsze był poza „układem” i zawsze szedł pod prąd. Benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy

14.04.2025 18:27

W historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej 14 kwietnia 2025 roku odbył się uroczysty benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy. Udział w uroczystości wziął zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Maciej Kłosiński, redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność" Michał Ossowski oraz Wojciech Kwidziński, dyrektor Fundacji Promocji Solidarności.




90. urodziny Andrzeja Gwiazdy w sali BHP / fot. B. Michałowska


Spotkanie poprowadził historyk i dziennikarz Adam Hlebowicz.


Zawsze szedł pod prąd. Nigdy nie był częścią żadnego „układu”

- powiedział o Jubilacie.

Laudację na cześć Benefisanta wygłosił dyrektor Oddziału Gdańskiego IPN dr Marek Szymaniak. On także przedstawił życiorys Andrzeja Gwiazdy.


To dla mnie wielki honor, że mogę zabrać dziś głos w imieniu gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, ale także – o czym jestem głęboko przekonany – w imieniu wszystkich Państwa. 



Andrzej Gwiazda to człowiek twardy, nieugięty i bezkompromisowy. 

Urodził się jeszcze za życia Marszałka Józefa Piłsudskiego, w wolnej jeszcze Polsce. 13 kwietnia 1940 roku został zesłany wraz z rodziną do Kazachstanu. To była pierwsza brutalna lekcja życia. Nie złamała ona jednak małego chłopca, jakim był wówczas Andrzej Gwiazda, ale zahartowała go, ucząc go, że można – i należy - stawić czoła każdej, nawet najbardziej brutalnej rzeczywistości. Kazachstan zaszczepił w nim miłość do wędrówek. W późniejszym życiu przeszedł nie tylko polskie góry, ale i Pireneje i inne pasma europejskie. W okresie nauki poznał swoją przyszłą żonę, Joannę. To był bardzo ważny moment w życiu Andrzeja Gwiazdy i trwa on do dziś

- zaznaczył dr Szymaniak witając serdecznie Joannę Gwiazdę.


Pragnienie służby, nie zysku

Dyrektor gdańskiego oddziału IPN wymienił niektóre z represji, jakie ponosił od komunistów Andrzej Gwiazda.

Internowanie w Strzebielinku, areszt śledczy na Białołęce, Mokotów, Zabrze…

- przypomniał, dodając, że Andrzej i Joanna Gwiazdowie pozostali konsekwentni nie tylko w walce z systemem komunistycznym, ale i później, w okresie postkomunistycznej.


Odwagę Andrzeja Gwiazdy można było poznać przy okazji rozmów okrągłostołowych, kiedy to Andrzej Gwiazda okazał się nie tylko krytykiem komunizmu, ale także bezmyślnie wprowadzanego kapitalizmu

- zaznaczył historyk. Wskazał, że Państwo Gwiazdowie nigdy nie kierowali się w swojej działalności chęcią zysku, ale zawsze pragnieniem służby.

Iluż to gości przyjęli Państwo w swoim mieszkaniu na gdańskiej Żabiance. Andrzej Gwiazda nie zamieszkał w pałacu, nie potrzebował wysokich stanowisk. Jego myśli i dokonania nigdy nie wynikały z chęci otrzymania jakichkolwiek zaszczytów. Wolną Polskę stawiał zawsze na pierwszym miejscu

- podkreślił dr Szymaniak.



List od Prezydenta RP

List do uczestników uroczystości skierował prezydent RP Andrzej Duda. Odczytał go Piotr Karczewski.


Dostojny Jubilacie! Chcę osobiście, ale także w imieniu Ojczyzny i Rodaków złożyć Panu najlepsze życzenia urodzinowe, ale także wyrazić głęboką wdzięczność za wszystko, co zrobił Pan dla Polski. Jest Pan postacią legendarną. Pańska biografia mogłaby być życiorysem kolejnego przedstawiciela pokolenia Żołnierzy Niezłomnych. Pańska odwaga, hart ducha i ofiarność odegrały ogromną rolę, kiedy włączył się Pan w walkę ze złem podczas represji okresu komunistycznego. Jak kamienie milowe zapisane są w polskiej historii i pamięci Pańskie dokonania i zasługi. Stał się Pan jednym z filarów „Solidarności”. W odwecie komuniści poddali Pana rozmaitym szykanom. Wierny ideałom „Solidarności” odrzucił Pan kompromis Okrągłego Stołu, a potem angażował się w kolejne działania patriotyczne. Pański głos, stanowcze „tak – tak, nie – nie” wypowiadane w obronie prawdy, a przeciwko kłamstwu i niesprawiedliwości zawsze stanowi dla nas jasny drogowskaz. Szczególnie leży Panu na sercu los pokrzywdzonych, słabszych i potrzebujących wsparcia.

- wskazał Andrzej Duda, przypominając, że za działalność niepodległościową śp. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Andrzeja Gwiazdę Orderem Orła Białego.



Walczyłem z komuną, bo inaczej nie umiałem

Słowo do gości uroczystości skierował sam Jubilat.

Zauważyłem, że większość życiorysów zaczyna się od opisu patriotycznego wychowania. Zauważyłem też, że ja swojego życiorysu nigdy tak nie zaczynałem. Po prostu moje wychowanie – które było ekstremalnie patriotyczne – uważałem za całkowicie normalne. Walczyłem z komuną, bo po prostu inaczej nie umiałem. Kiedy pytano mnie, jak wytrzymałem trzy lata w więzieniu, odpowiadałem: „a jak miałem puścić?”. Wszystko, co robiłem, robiłem nie sam, ale w licznej grupie. Kiedy nasza delegacja prowadziła tutaj rozmowy z rządem, wywierały na członków rządowej delegacji presję przyglądający się obradom przez okna zgromadzeni wokół stoczniowcy. To nie my budowaliśmy „Solidarność”. To te dziesiątki tysięcy, setki, a jak się później okazało, miliony ludzi zaangażowanych w działalność niepodległościową dawały nam siłę. Jeśli naród się zjednoczy i coś postanowi, to przeciwstawić może mu się jedynie obca armia. Jak głosi chińskie przysłowie: odwaga bez wiedzy jest niebezpieczna. Wiedza bez odwagi jest bezużyteczna. Zatem: odwagi! Bo wiedzę zawsze można zdobyć

- zaapelował Andrzej Gwiazda.



Wśród gości, którzy zabrali głos podczas uroczystości znaleźli się m.in. Maciej Kłosiński, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, Jan Józef Kasprzyk – były Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, doradca Prezesa IPN oraz Bożena Ptak, pisarka, poetka, działaczka „S”, nauczycielka j. polskiego, uczestniczka strajku w Stoczni Gdańskiej w grudniu 1981 r., a także liczni działacze podziemia antykomunistycznego: m.in. Andrzej Kołodziej i Karol Krementowski. Głos zabrał także Adam Stępliński – przyjaciel Państwa Joanny i Andrzeja Gwiazdów.

Benefisowi towarzyszyła część artystyczna. Piosenki Przemysława Gintrowskiego, Jacka Wójcickiego i Jacka Kaczmarskiego wykonał Tomasz Bacajewski. Na fortepianie akompaniował mu Marian Benedyka.







Zawsze był poza „układem” i zawsze szedł pod prąd. Benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy

Andrzej Gwiazda – 90 lat życia w służbie wolności. Sakiewicz: wzór na trudne czasy i powód do dumy | Niezalezna.pl

sobota, 19 października 2024

Piotr Duda o wyborach








Słusznie gada!





Piotr Duda: Jeśli Zjednoczona Prawica myśli, że wygra wybory bez elektoratu Solidarności, to jest w grubym błędzie



19.10.2024 09:06

- Dziwię się, że jeszcze ze strony Zjednoczonej Prawicy nie zapukano do drzwi Solidarności i nie spytano się, co Solidarność sądzi o potencjalnych kandydatach na prezydenta. Jeżeli PiS, czy Zjednoczona Prawica myśli, że wygra wybory bez elektoratu Solidarności, to jest w grubym błędzie - powiedział dziś na antenie RMF FM Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".



Piotr Duda był dziś gościem Krzysztofa Ziemca w porannym programie radia RMF FM.
"Ks. Popiełuszko uczył o podmiotowości ludzkiej pracy"

Na początku rozmowy przeprowadzonej w dniu 40. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, przewodniczący zadeklarował, że jak co roku, podczas uroczystości na warszawskim Żoliborzu, będzie obecny przy grobie Patrona Solidarności.


- Dzisiejsza data jest dla nas bardzo ważna. Jako członkowe Solidarności gromadzimy się przy grobie księdza Jerzego, ale także w całym kraju, w wielu miejscach, w których upamiętniamy tragiczną śmierć księdza Jerzego Popiełuszki

- powiedział,

Przypomniał także, że 19 października ubiegłego roku, podczas Krajowego Zjazdu Delegatów, delegaci NSZZ "Solidarność" ogłosili, że rok 2024 będzie rokiem księdza Jerzego Popiełuszki.


- Ksiądz Jerzy, podobnie jak Jan Paweł II, to dla nas przywódca duchowy, dlatego staramy się dbać o jego dziedzictwo. Ksiądz Popiełuszko zostawił nam mocny fundament, na którym budujemy lepsze jutro polskich pracowników. (...) Staramy się szczególnie młodym członkom Związku przekazywać Jego naukę, m.in. przesłanie, że bez względu na to, jaki wykonujesz zawód, jesteś człowiekiem. Ksiądz Jerzy w swoich nauczaniach mówił właśnie o podmiotowości człowieka, o podmiotowości ludzkiej pracy. Stał się przyjacielem Solidarności i ludzi pracy, przekraczając bramę Huty Warszawa. Ta krótka, ale bardzo ważna dla nas przyjaźń, zakończyła się niestety męczeńską śmiercią, zabójstwem przez SB-ków

- mówił przewodniczący Duda. Przypomniał także, że w 2014 roku papież Franciszek ogłosił księdza Jerzego Popiełuszko Patronem NSZZ "Solidarność".
Wypowiedzenie wojny Solidarności

Podczas rozmowy poruszono także temat masowych zwolnień, do jakich dochodzi w ciągu ostatnich miesięcy w wielu zakładach pracy.


- To złe dni, tygodnie i miesiące dla polskich pracowników, szczególnie tych, którzy są zatrudnieni chociażby w spółkach Skarbu Państwa, takich jak PKP Cargo czy Poczta Polska. (...) Ci, którzy zarządzają, mówią o uzdrowieniu. Według nich najlepiej się uzdrawia rozpoczynając od zwolnień grupowych i braku dialogu społecznego. Co więcej, w większości, chociażby w PKP Cargo, zwalnia się członków Solidarności. To jest po prostu wypowiedzenie wojny z naszym związkiem zawodowym. Ale my sobie z tym damy radę. (...) Nie tylko zwolnienia są problemem. Niejednokrotnie brakuje zwykłych konsultacji ze strony pana zarządcy, bo to tak trzeba powiedzieć, czyli pana Wojewódki

- przekonywał Piotr Duda.


- Zwalnia kobiety w ciąży, zwalnia działaczy związkowych, którzy mają szczególną ochronę, zwalnia pracowników, którzy są w wieku przedemerytalnym. Sądy już jednak dają tak zwane zabezpieczenie z nakazem dalszej pracy, zgodnie z Kodeksem postępowania cywilnego. To pokazuje, co się dzieje w państwie polskim. Tutaj Minister Aktywów Państwowych i Minister Infrastruktury powinni reagować. A zamiast tego jest milczenie. Nie reaguje także Rada Dialogu Społecznego, bo gdy pan Wojewódka był na posiedzeniu RDS, Minister Dziemianowicz-Bąk jako przewodnicząca RDS-u, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej siedziała z głową spuszczoną w dół. Tylko Solidarność interweniowała. Był protest przed Ministerstwem Infrastruktury, był protest Solidarności przed Ministerstwem Aktywów Państwowych.

- dodał, odpowiadając na pytanie, w jaki sposób Solidarność broni zwalnianych. Omawiano także perspektywy na uzdrowienie sytuacji w Poczcie Polskiej. Przewodniczący zapowiedział, że Solidarność w sprawach zwolnień nie będzie milczeć.


- Będzie o nas głośno. Solidarność się nie poddaje. Gdy zostałem przewodniczącym Komisji Krajowej też były trudne czasy, też były rządy Platformy Obywatelskiej i PSL-u. Też, mówiąc krótko, ganialiśmy się z rządzącymi po ulicach, ale dzisiaj chcemy przede wszystkim wykorzystać wszystkie możliwości dotyczące dialogu społecznego. Od 23 października Solidarność przejmuje przewodnictwo w Radzie Dialogu Społecznego. Jako przewodniczący przez rok będę starał się powrócić na tory normalnego funkcjonowania RDS, czyli prowadzenia w sprawach bardzo trudnych dialogu społecznego. Jeżeli to się nie uda, to po prostu wyjdziemy na ulice

- zapowiedział Piotr Duda.
"Zielony Ład to biznes i polityka"

Rozmawiano także na temat zapowiedzianej przez PiS akcji referendalnej w sprawie paktu migracyjnego. Przewodniczący zaś opowiadał o zbieraniu przez Solidarność podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie Zielonego Ładu.


- Tak zwany Zielony Ład doprowadzi do tego, że nasili się zjawisko likwidacji miejsc pracy, które już widzimy chociażby w takich zakładach, jak wrocławskie i łódzkie Beko. (...) Nie możemy biernie patrzeć na to, co się dzieje, bo tzw. Zielony Ład nie ma nic wspólnego z ekologią. To jest biznes i polityka. Chodzi o to, żeby gospodarki, które rozwijają się szybko, tak jak polska gospodarka, spowolnić tak, by niemiecka, czy francuska gospodarka rozwijały się kosztem naszej. My mówimy krótko: chcemy więcej czasu. Niemcy po II wojnie światowej ten czas mieli i go wykorzystali. Budowali potęgę swojej gospodarki na brunatnym węglu i tanim rosyjskim gazie. My tego czasu wtedy nie mieliśmy. Chcemy go teraz

- przekonywał Przewodniczący.


- Solidarność przygotowała poprzez ekspertów, bardzo dobrych ekspertów raport dotyczący skutków wprowadzenia Zielonego Ład dla polskiej gospodarki i indywidualnego odbiorcy. Chcemy, aby ten raport dotarł do jak największej rzeszy decydentów w naszym kraju

- dodał. Zadeklarował również, że Solidarność zebrała już ponad 400 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie Zielonego Ładu.

Podczas rozmowy poruszano także temat wolnych niedziel, a także czterodniowego tygodnia pracy. Piotr Duda wyrażał wątpliwości co do tego rozwiązania. Zaznaczył, że pracownicy na pewno chcieliby pracować cztery dni, ale niewątpliwie chceliby także otrzymywać wynagrodzenie za pięć. Odnosząc się zaś do pomysłów zmiany ustawy o wolnych niedzielach, skwitował:


- Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i cała Lewica mówi, że jest za tym, aby był czterodniowy tydzień pracy. A z drugiej strony chce posadzić w niedzielę przy kasach panie, które nie mają wtedy z kim zostawić dzieci. To jest po prostu chore. Niech się na coś zdecydują.
"Dziwię się, że jeszcze ze strony Zjednoczonej Prawicy nie zapukano do drzwi Solidarności"

Pod koniec rozmowy przewodniczący został zapytany o potencjalnych kandydatów na prezydenta RP w nadchodzących wyborach.


- Powiem tak - dziwię się, że jeszcze ze strony Zjednoczonej Prawicy nie zapukano do drzwi Solidarności i nie spytano się, co Solidarność sądzi o potencjalnych kandydatach na prezydenta. Jeżeli PiS, czy Zjednoczona Prawica myśli, że wygra wybory bez elektoratu Solidarności, to jest w grubym błędzie

- odparł Przewodniczący.

Dodał, że zwykle Solidarność popierała któregoś z kandydatów na prezydenta, a z Andrzejem Dudą podpisała nawet dwukrotnie umowę programową. Dodał, że od przyszłego prezydenta będzie oczekiwał utrzymania prospołecznych rozwiązań, które podpisał poprzez ustawy pan prezydent Andrzej Duda.

Cała rozmowa dostępna jest tu:











Piotr Duda: Jeśli Zjednoczona Prawica myśli, że wygra wybory bez elektoratu Solidarności, to jest w grubym błędzie (tysol.pl)














środa, 4 września 2024

Andrzej Gwiazda - wywiad






przedruk



Andrzej Gwiazda: Cuda się zdarzają

31.08.2024 09:55


– Cały strajk sierpniowy to były historyczne momenty i trudno się otrząsnąć z wrażenia, że ktoś tymi momentami kierował. I że nie była to bezpieka. Cuda się zdarzają jednak wtedy, kiedy dajemy Panu Bogu możliwość uczynienia cudów, czyli jeżeli działamy. Grzechem jest nic nie robić i modlić się o cud, natomiast powinnością jest zrobić to, co się uważa za słuszne i prosić Boga o błogosławieństwo – mówi Andrzej Gwiazda, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, w rozmowie z Agnieszką Żurek.



– Jakie refleksje towarzyszą Panu w te sierpniowe dni przed kolejną rocznicą podpisania Porozumień?


– Porozumienie Gdańskie było bardzo głębokim kompromisem, dużym ustępstwem z obu stron. Stanęliśmy wówczas wobec konieczności podjęcia decyzji o bardzo dużym znaczeniu dla przyszłości. I do dzisiaj nie wiemy, czy postąpiliśmy słusznie i czy mogliśmy postąpić inaczej.
Nasz naczelny cel: wolność i niepodległość

– W jakich aspektach?

– W sprawie wolności i niepodległości, bo w końcu to właśnie było naczelnym celem, chociaż oczywiście działaliśmy w formule związków zawodowych. Ideę związkową rozumieliśmy jako dążenie do niepodległości i zwalczanie komuny poprzez „podgryzanie” jej korzeni. Na tamtym etapie uważaliśmy formułowanie programów politycznych za mało sensowne, ponieważ najpierw trzeba było odzyskać niepodległość, żeby w ogóle móc o nich rozmawiać. Proponowana przez nas formuła związkowa polegała na tym, że nie obiecywaliśmy społeczeństwu gruszek na wierzbie, ale podejmowaliśmy konkretne działania, których efekty można było na bieżąco weryfikować. Związki zawodowe to nie były polityczne obietnice, ale konkretne czyny przekuwane w choćby drobne sukcesy.

Tak było w czasach Wolnych Związków Zawodowych, kiedy to dany związek weryfikował sam siebie poprzez wcielanie w życie konkretnych pomysłów, nawet w drobiazgach, dzięki czemu stawiało się jasne, co się sprawdza, a co nie i którzy ludzie coś rzeczywiście potrafią. Wiadomo było, że jeżeli mamy osiągnąć sukces, musimy działać jako masowy ruch społeczny, bo tylko on może zmusić komunę do ustępstw. Żyliśmy przecież w systemie totalitarnym. Działalność związkowa wzmacniała społeczeństwo i osłabiała przeciwnika. Wszyscy mieliśmy wówczas jednego pracodawcę, czyli państwo komunistyczne. Zatem kiedy na drodze działalności związkowej udawało nam się np. wywalczyć podwyżki dla pracowników, wzmacnialiśmy tym samym siebie, a osłabialiśmy władzę. Było to zwiększenie strumienia wypracowanych środków przeznaczanych na potrzeby społeczeństwa, kosztem systemu.


– Jak ocenia Pan dzisiejszą rzeczywistość w tym aspekcie? Społeczeństwo korzysta z owoców swojej pracy czy niekoniecznie?

– W dzisiejszej Polsce napięcia polityczne są chyba większe niż w czasach komuny. Tak jak wówczas uważaliśmy, że komuna działa przeciwko interesom Polski i jej obywateli, podobnie i dzisiaj mamy wyraźne odwzorowanie tej sytuacji, kiedy to jedna partia działa na rzecz kraju i społeczeństwa, druga zaś robi wszystko, co dla Polski niekorzystne. Różnica jest taka, że za komuny nie mogliśmy wybrać sobie, kto będzie nami rządził. Partia komunistyczna miała wprawdzie dwa miliony członków, ale jak się okazało, nie wszyscy z nich byli przeciwni realizowaniu polskich interesów. Nawet w propagandzie komunistycznej nie lansowano idei jawnie sprzecznych z interesem państwa. Wszystko działo się po cichu, na sztandarach niesione były hasła o tym, że partia robi wszystko dla narodu, a naród działa wspólnie z partią. Fakty były jednak takie, że system komunistyczny gospodarczo nie panował nawet nad drobiazgami. I wydaje mi się, że dzisiaj ta sytuacja gospodarczego rozchwiania kraju powtarza się w przededniu tej symbolicznej – Mickiewiczowskiej – 44. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Kiedyś był jeden ośrodek władzy, obecnie odpowiedzialność jest bardziej rozmyta. 

Jednego nie rozumiem – dlaczego ludzie głosują w sposób oczywisty, jawny, bez żadnych w zasadzie kamuflaży, przeciwko własnym interesom? Pewien dziennikarz zapytał mnie kiedyś: „Spotyka się Pan z ludźmi, nie traci Pan kontaktu ze społeczeństwem. O co ludzie najczęściej Pana pytają?”. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że ludzie mnie zaczepiają i pytają, skąd się biorą zwolennicy Platformy. Podchodzą do mnie ludzie w tramwaju, w autobusie, na ulicy, na przystanku i mówią, że nie rozumieją, skąd się to bierze. I ja też nie rozumiem. Nie mogę na to pytanie odpowiedzieć. To rzecz zdumiewająca, jest to pewnie wynik działania propagandy. 

Wróćmy jednak do Porozumień Sierpniowych. Warto przypomnieć, że otrzymały one negatywną ocenę od prof. Bronisława Geremka. Nie należy lekceważyć tego głosu, ponieważ pochodził on z samego jądra tworzącego się systemu postkomunistycznego. Komuniści francuscy, z którymi przez te 40 lat mieliśmy oczywiście kontakty, z pełnym przekonaniem twierdzili, że prof. Geremek wówczas, gdy był dyrektorem Instytutu Polskiego w Paryżu, był nadzorcą partii komunistycznej z ramienia Moskwy. Warto z tej perspektywy spojrzeć na jego wypowiedź z listopada 1981 roku o tym, że nieuniknione jest rozwiązanie siłowe, a kiedy wszystko się już uspokoi, będzie można wówczas przywrócić Solidarność, ale bez programu gdańskiego. Można zatem powiedzieć, że Gdańsk otrzymał od niego najbardziej okazałą „laurkę”.

– Chodziło o pozbawienie Solidarności jej tożsamości niepodległościowej i chrześcijańskiej?

– Nie wiem, o co chodziło Geremkowi. Znam jego działalność w Solidarności, która była cały czas bardzo precyzyjnie wymierzona w interesy Związku. Również jako doradca „S” zabierał na Komisji Krajowej głos, który zawsze był przeciwny związkowi. Jeszcze przed podpisaniem Porozumień Sierpniowych było dla nas, wąskiego grona działaczy, jasne również to, że Lech Wałęsa jest agentem bezpieki. Było to widać w jego postępowaniu. To utrudniało, a wręcz uniemożliwiało nam opracowanie odpowiedniej strategii rozmów z władzami komunistycznymi. Nie wszyscy koledzy w kierownictwie strajku byli przekonani, że Wałęsa jest agentem, toteż zawsze istniało ryzyko, że jeśli będziemy cokolwiek planować poza nim, to któryś z kolegów go o tym poinformuje. Tymczasem negocjacje z władzą totalitarną rządzą się właściwie tymi samymi prawami, co wojna. A na wojnie nie ma nic gorszego niż sytuacja, kiedy przeciwnik pozna nasze cele strategiczne i taktyczne. Program gdański tworzył się w toku nieustannej, 24-godzinnej dyskusji. W pewnym momencie stwierdziłem, że musimy obrać jakiś konkretny i realny cel, bo walcząc o wszystko, możemy wszystko przegrać.

Doszedłem do wniosku, że najważniejsze jest to, aby doprowadzić do takiego stanu, w którym władza zgodzi się na nasze propozycje i nie będzie mogła wycofać się z nich przynajmniej przez pół roku. Sześć miesięcy wystarczy, aby nauczyć całe społeczeństwo walki pozainstytucjonalnej. I jeśli po tym półrocznym okresie trafimy do więzień, nie będzie to wielki uszczerbek, bo ludzie sami poprowadzą walkę dalej. Jak widać, osiągnęliśmy dużo, ale nie podjęliśmy próby tego szkolenia społeczeństwa do walki pozainstytucjonalnej.


– Gorącą walkę stoczyli Państwo nie tylko o kształt Porozumień, ale o samo utrzymanie strajków.

– Strajk w obronie Ani Walentynowicz zaczął się 14 sierpnia, a 17 został zakończony przez Wałęsę. Wolne Związki Zawodowe odpowiedziały na to wezwaniem strajkujących zakładów do stworzenia wspólnego kierownictwa, czyli do powołania Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. I od tego momentu zaczęło się tworzenie programu gdańskiego. Poprosił mnie w tamtym czasie o rozmowę człowiek, który niewątpliwie był wysokim funkcjonariuszem partyjnym. Nazywał się Mościbrocki. Powiedział on, że w pierwszym dniu strajku w Komitecie Wojewódzkim Partii spotkał Wałęsę i spytał go: „Czy pan się nie obawia, że to się za bardzo rozprzestrzeni?”. Na to Wałęsa odpowiedział: „Coś pan, trzeciego dnia hołotę do roboty zagonię!”. Stocznia Północna nie chciała przystąpić do Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego właśnie ze względu na Wałęsę. Uznali, że jeśli zdrajca jest na czele, to oni do takiej organizacji nie przystąpią. Dopiero Ania Walentynowicz przekonała, żeby to zrobili w imię solidarności... Ja wtedy po raz pierwszy usłyszałem publicznie słowo: „Solidarność”. Jeszcze nie mieliśmy nawet mikrofonów, przemawialiśmy przez blaszaną tubę.

– Historyczny moment.

– Można powiedzieć, że cały strajk sierpniowy to były historyczne momenty i trudno się otrząsnąć z wrażenia, że ktoś tymi momentami kierował. I że nie była to bezpieka. Po zwolnieniu z pracy Ani Walentynowicz wydrukowaliśmy ulotki wzywające do jej obrony, czyli faktycznie do strajku. Główny ciężar ich rozdawania wzięli na siebie studenci. 14 sierpnia w Gdańskich Zakładach Maszyn Elektrycznych, czyli w „Elmorze”, nikt nie pracował, łączyliśmy się na bieżąco ze Stocznią, czekając na informację, czy zakład stanie. Jeśli stanie Stocznia, wiadomo, że następnego dnia stajemy my. Trzeciego dnia było już oczywiste, że strajkuje kilkadziesiąt zakładów i że konieczna jest koordynacja komitetów strajkowych i uzgodnienie planów działań. Wiadomo było, że szykuje się duże wydarzenie historyczne.

Poszliśmy więc do Stoczni, żeby podjąć rozmowy na ten temat i nagle dowiadujemy się, że Wałęsa ogłosił zakończenie strajku. „Elmor” liczył wówczas 2500 ludzi, a Stocznia 16800, to były nieporównywalne siły. Po zerwaniu strajku przez Wałęsę nagle nasza delegacja znajdowała się na terenie Stoczni nielegalnie, bo bez zezwoleń. To podlegało prawu karnemu. Biegiem wróciliśmy zatem do „Elmoru”. Jako przewodniczący Komitetu Strajkowego zwołałem załogę i przedstawiłem sytuację. Ewidentna zdrada. Wszyscy wiedzieli, że wobec zdrady Wałęsy jest tylko jeden sposób ratowania tego strajku. Bez strajku w Stoczni, strajki w mniejszych zakładach pójdą w rozsypkę. Musimy zatem działać razem. Ale jaka jest gwarancja, że inne zakłady nie zdradzą tak, jak Wałęsa? Musimy zatem znaleźć choć jeden zakład, który przysięgnie, że nie zawrze z komunistami indywidualnego porozumienia, dopóki nie porozumie się z pozostałymi. I na ten zakład zostanie skierowana cała nienawiść systemu, a jego załodze grozi półroczne bezrobocie albo nawet zamknięcie zakładu – komuniści są zdolni do wszystkiego. I mówię: koledzy, na nas padło. My teraz decydujemy o tym, czy damy radę utrzymać strajk. Dwa i pół tysiąca ludzi zebranych na placu. Kto jest za? Cisza. I za chwilę zaczynają podnosić ręce. Podnosi się las rąk. Przeciw nie ma nikogo. Kto się wstrzymał? Dwie osoby.

– Co było dalej?

– Wtedy już, nie pytając dyrektora, wzięliśmy jakiś samochód dostawczy i zaczęliśmy jeździć po strajkujących zakładach, zapewniając, że jest jeden zakład, który przysiągł, że nie odstąpi od zbiorowej decyzji. Wracamy, kończy nam się benzyna, ale jesteśmy już blisko, najwyżej dopchniemy samochód na miejsce. Ale przejeżdżamy koło Stoczni, a na płocie, na tym murze stoczniowym, siedzą młode chłopaki z biało-czerwonymi flagami. Podjechaliśmy pod płot, pytamy, co się dzieje, a oni mówią: „Słuchajcie, zostało nas bardzo mało, góra tysiąc osób, ale wszyscy siedzimy na płocie, żeby miasto widziało, że strajk się nie skończył”. Z kolei niezależnie od nas na bramy Stoczni poszły: Ania Walentynowicz, powszechnie znana już w Stoczni, niesłychanie ceniona jako doskonały spawacz-artysta, Alina Pieńkowska, pielęgniarka, i Ewa Ossowska, nieznana nikomu dziewczyna, ale bardzo ładna. I gdy kobiety wychodzących pracowników nazwały tchórzami i pętakami i zamknęły bramy Stoczni, strajk się utrzymał. Tak więc dwa zupełnie niezależne od siebie wydarzenia dały efekt.

Grzechem jest nic nie robić

– Niesamowite. Opatrzność czuwała.


– Cuda się zdarzają wtedy, kiedy dajemy Panu Bogu możliwość uczynienia cudów. Czyli jeżeli działamy. Grzechem jest nic nie robić i modlić się o cud, natomiast powinnością jest zrobić to, co się uważa za słuszne i prosić Boga o błogosławieństwo.

– Jakie dziś zadania stoją przed Solidarnością?

– Przede wszystkim walka o to, aby ludzie tacy jak ks. Michał Olszewski zostali zwolnieni z więzień. Kolejna ogromna sprawa to masowe zwolnienia i likwidacja zakładów, czyli uderzenie w infrastrukturę państwa – PKP Cargo, Poczta Polska, przemysł wydobywczy… Do obalenia propagandowego walca na temat dwutlenku węgla wystarczy internet i kalkulator – wykazanie, że wytwarzany przez człowieka dwutlenek węgla nie ma wpływu na atmosferę, nie jest trudne, ale trzeba umieć przyjmować fakty i wyciągać wnioski. Trzeba też działać. Jechałem kiedyś z pewną komisją zakładową pociągiem, spotkaliśmy się przypadkowo. Zaczęła się rozmowa o sytuacji w ich miejscu pracy. I pytam ich: „A chcieliście strajkować wtedy, kiedy była napięta sytuacja, kiedy się sprawy ważyły?”. Odpowiedzieli: „No nie, no wtedy nie było takiej możliwości”. Zapytałem: „No jak to nie było możliwości? Byli pracownicy?”. Odpowiedzieli, że byli, więc skwitowałem: „No to jak są pracownicy, to znaczy, że są możliwości”.



Andrzej Gwiazda





Andrzej Gwiazda jest inżynierem elektronikiem, związkowcem, nauczycielem akademickim, publicystą, działaczem opozycji niepodległościowej w okresie PRL, współtwórcą Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, kawalerem Orderu Orła Białego.





Andrzej Gwiazda: Cuda się zdarzają (tysol.pl)