Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2025

Sponsoring ukrainy

 


przedruk
tłumaczenie automatyczne



Społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025

1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; 

w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. dol. USA;

pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;



2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;


3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia;

tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), 
przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;


4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;


5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp




ku pamięci:

Prawym Okiem: Jesteśmy szykowani na mięso armatnie przeciwko Rosji i Białorusi.







za fb



Я-UA transmituje na żywo.

7 min 
оціально-економічні підсумки України за 2024 і перспективи на 2025 рік
1) всі цивільні видатки держбюджету Україна фінансує за рахунок іноземної фінансової допомоги — 41,6 млрд іноземних коштів надійшло у 2024 році; у 2025 році потреба у такому зовнішньому фінансуванні оцінено в 38,4 млрд. дол. США; військова допомога зовнішніх партнерів не перекриває потреб України, рф інвестує у війну в 2-3 рази більше коштів;
2) суттєве зниження активно зайнятого населення в економіці України разом з ВВП, який майже не відновився після падіння в 2022 році, обумовлюють пригнічений стан бюджетних видатків, до того ж власних коштів на утримання армії для ведення повномасштабних дій не хватає;
3) з кожним роком знижується частка грантових коштів і збільшується частка кредитних коштів допомоги, що в середньостроковому і довгостроковому періоді формує борговий зашморг для України; так, на кінець 2024 року це вже приблизно 92% ВВП (за 2023 р. – 84% ВВП), до війни цей показник складав 49%;
4) іноземна допомога покрила 73% додаткових потреб державного бюджету за 12 місяців 2024 року, основним джерелом покриття дефіциту стали облігації внутрішньої державної позики;
5) під час війни суттєво збільшився імпорт, що в подальшому формує ризики структурної примітивізації економіки України, платіжного балансу, валютно-фінансових криз тощо.
Гість:
Євген Редзюк, к.е.н, доцент
Приєднуйтесь у соцмережах:
społeczno-gospodarcze podsumowania Ukrainy na rok 2024 i perspektywy na rok 2025
1) wszystkie wydatki cywilne budżetu państwa Ukrainy są finansowane z zagranicznej pomocy finansowej - 41,6 mld zagranicznych środków przybyło w 2024 roku; w 2025 roku zapotrzebowanie na takie finansowanie zagraniczne szacuje się na 38,4 mld. дол. USA; pomoc wojskowa od zagranicznych partnerów nie pokrywa potrzeb Ukrainy, Rosja inwestuje w wojnę 2-3 razy więcej środków;
2) znaczący spadek aktywnie zatrudnionej ludności w gospodarce ukraińskiej, wraz z PKB, który ledwo się odzyskiwał od spadku w 2022 roku, wynika z stłumionych wydatków budżetowych, podczas gdy środki własne na utrzymanie wojska na operacje na pełną skalę nie wystarczą;
3) z roku na rok maleje część środków dotacji i wzrasta część środków pomocy kredytowej, co w średnio- i długoterminowym okresie stanowi dla Ukrainy patową stację zadłużenia; tak, na koniec 2024 r. to już około 92% PKB (na 2023 r). - 84 % PKB), przed wojną wskaźnik ten wyniósł 49 %;
4) pomoc zagraniczna pokryła 73% dodatkowych potrzeb budżetu państwa na 12 miesięcy 2024 roku, głównym źródłem pokrycia deficytu były krajowe obligacje kredytowe państwowe;
5) W czasie wojny znacząco wzrósł import, co jeszcze stwarza ryzyko prymityzacji strukturalnej ukraińskiej gospodarki, bilansu płatniczego, kryzysów walutowo-finansowych itp
Gość:
Eugeniusz Redziuk, c. е. n, asystent profesora
Dołącz do nas w mediach społecznościowych:













niedziela, 16 lutego 2025

Monachium 2025 r.




Jak ktoś samemu się dowiaduje z prasy światowej, to ani zachowanie Amerykanów, ani chińskich polityków w ogóle nie zaskakuje.



To skąd czerpią informacje "eksperci" i politycy?







przedruk





Chiny zaskakują w Monachium. Obrały "dokładnie przeciwny kierunek"


Adrianna Wyszczelska





Niedziela to ostatni dzień Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Choć oczy wszystkich zwrócone są na USA i Ukrainę, nie bez znaczenia pozostaje reakcja Chin reprezentowanych w Monachium przez szefa dyplomacji Wanga Yi. 

Prof. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog, podkreśla, że chiński minister "miał jedno przesłanie". W rozmowie z "Faktem" przyznaje, że wyznacza ono "dokładnie przeciwny kierunek, niż my byśmy się spodziewali".

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa dobiegnie końca w niedzielę. Wydarzenie upływa pod znakiem dalszych losów Ukrainy. W pierwszym dniu konferencji głos zabrali m.in. Ursula von der Leyen, J.D. Vance i Wołodymyr Zełenski. W piątek uczestnicy wysłuchali też Wanga Yi, ministra spraw zagranicznych Chin.


Konferencja w Monachium. Chiny z "jednym przesłaniem"

— Chiny zawsze widziały w Europie ważny biegun w wielobiegunowym świecie. Obie strony są partnerami, nie rywalami — mówił szef chińskiej dyplomacji. 

Zapewnił też, że "Chiny są gotowe współpracować ze stroną europejską w celu pogłębienia strategicznej komunikacji i korzystnej dla obu stron współpracy, a także pokierowania światem w stronę świetlanej przyszłości pokoju, bezpieczeństwa, dobrobytu i postępu".


Prof. Bogdan Góralczyk, politolog i sinolog, w rozmowie z "Faktem" podkreśla, że Wang Yi to "najważniejszy polityk w chińskim ścisłym kierownictwie". 
— Miał swoje wystąpienie, odbył spotkania z wieloma politykami, w tym z sekretarzem generalnym NATO, i miał jedno przesłanie: Chiny są czynnikiem stabilizującym rozhuśtaną scenę międzynarodową — ocenił.


Prof. Bogdan Góralczyk o "dokładnie przeciwnym kierunku"

Ekspert zauważył, że "to dokładnie przeciwny kierunek, niż my byśmy się spodziewali".

— Na razie Chiny idą na próbę dealu z Donaldem Trumpem, natomiast rozumiem, że to dopiero będzie następny etap. Najpierw trzeba uporządkować kwestię Ukrainy, być też może Strefy Gazy — mówił prof. Góralczyk.


Zdaniem sinologa "najważniejsze zderzenie strukturalne Chin ze Stanami Zjednoczonymi nie jest wcale w wymiarze gospodarczym i handlowym, chociaż i ich nie można bagatelizować, tylko technologicznym".

 — To jest najistotniejsze, Amerykanie to rozumieją. Myślę, że to będzie główna linia starcia w najbliższym i nie tylko najbliższym czasie — podsumował.







msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/chiny-zaskakują-w-monachium-obrały-dokładnie-przeciwny-kierunek/ar-AA1z9qX4







piątek, 14 lutego 2025

Siła i - balans sił

 


No, to nie do końca jest tak, jak opisuje autor - co do genezy, ale co do polityki i przewidywalności poszczególnych graczy, oczywiście...


Bardzo dobry tekst.






przedruk




Trump, Putin i brutalna prawda o polityce międzynarodowej



John Mearsheimer miał rację. W 2014 roku ostrzegał, że jeżeli Zachód będzie rozciągać kontrolę nad Ukrainą, Rosjanie uderzą. Nie przejmą całej Ukrainy – ale uderzą, a ich determinacja będzie tak duża, że nie ustąpią nigdy. Dlaczego? Bo taki jest balans sił na świecie. Balans sił można ignorować, ale ma to swoje bolesne konsekwencje.


Polityka siły w świecie stosunków między państwami


Politycy w wielu krajach Europy – a szczególnie w Polsce – są oburzeni stanowiskiem Stanów Zjednoczonych wobec wojny na Ukrainie. Nic dziwnego: od wielu już lat stosują konsekwentnie retorykę opartą o wartości, tak, jakby stosunki międzynarodowe opierały się w pierwszej mierze właśnie na nich. Prawda jest jednak zupełnie inna. Stosunki między państwami opierają się na brutalnej sile. To przemoc i tylko przemoc jest faktyczną podstawą tych stosunków. Okresowo może wydawać się inaczej, zwłaszcza, kiedy panuje pokój. To, co się wydaje, nie ma jednak znaczenia. W kluczowych momentach kurtyna opada, a oczom ukazuje się to, co zawsze za nią było. To tak, jakby twierdzić, że relacje między obywatelem a rządem są oparte na wartościach. Pewnie, są – tak długo, jak długo obywatel zachowuje się zgodnie z wolą rządu. Jeżeli jednak obywatel nie chce zapłacić podatków albo popełnia przestępstwo, wkracza siła. Ostatecznie to siła jest podstawą relacji obywatela i rządu. Wartości są tylko narracją na czas „pokoju” pomiędzy oboma podmiotami.

Jeszcze w XIX wieku dla natura stosunków międzypaństwowych była dla wszystkich zajmujących się polityką oczywista. Dlaczego? Bo czytano klasycznych autorów. Otóż naturę tych stosunków opisał krótko i całkowicie jasno Tukidydes, wybitny grecki historyk żyjący w V stuleciu przed Chrystusem. Ten genialny autor obserwował na własne oczy brutalną wojnę peloponeską pomiędzy Atenami i Spartą. Tak – już wtedy mówiono wiele o wartościach. Posługiwali się tym argumentem zwłaszcza ci, którzy byli słabsi i próbowali ochronić się przed silniejszymi. Mocarstwa – Ateny i Sparta – prowadziły jednak politykę naturalną, to znaczy opartą wyłącznie o przemoc i dążenie do totalnej dominacji. Tukidydes nakreślił to w słynnym „Dialogu Melijskim”.


Tragedia wyspy Melos

Czytelnik znajdzie cały dialog w księdze 5 „Wojny peloponeskiej”, to paragrafy 84 – 116. Rzecz jest krótka i można ją znaleźć w sieci. Żeby zrozumieć podstawę stosunków międzynarodowych nie trzeba już czytać żadnego innego tekstu. Ten krótki dialog jest absolutnie wystarczający.

O czym opowiada? Podczas wojny peloponeskiej Ateńczycy usiłowali zmiażdżyć Spartę rozszerzając swoją kontrolę na Morzu Egejskim. Na niewielkiej wyspie Melos znajdowała się osada, którą założyli wcześniej Spartanie. Melos utrzymywała w związku z tym relacje polityczne ze Spartą. Świadomi własnej słabości, Melijczycy nie chcieli stawać po żadnej stronie. Pragnęli zachować neutralność.

Ateńczycy uznali jednak, że neutralność Melos jest dla nich politycznym zagrożeniem. Jeżeli pozwoliliby na to, by Melos było neutralne, inne miasta mogłyby pójść tą samą drogą. Ateńczycy postanowili, że we własnym interesie nie mogą tego tolerować. Tolerancja zagroziłaby ich żywotnemu interesowi. Zażądali zatem od Melos bezwzględnego poddaństwa. Uzasadnili to w zdaniach, które dzięki Tukidydesowi osiągnęły nieśmiertelność.

Ateńczycy powiedzieli:

„Przecież jak wy, tak i my wiemy doskonale, że sprawiedliwość w ludzkich stosunkach jest tylko wtedy momentem rozstrzygającym, jeśli po obu stronach równe siły mogą ją zabezpieczyć; jeśli zaś idzie o zakres możliwości, to silniejsi osiągają swe cele, a słabsi ustępują”.


Jak to zrozumieć? Sprawiedliwość (nasze „wartości”) ma znaczenie tylko wtedy, kiedy rozmawia dwóch równie silnych partnerów. Żaden nie może drugiemu zrobić krzywdy. Są tak samo silni, dlatego zamiast się bić, mówią o sprawiedliwości. Kiedy nie ma równowagi sił, nie ma wartości. Jest przemoc.

Sprawa Melos miała tragiczny koniec. Ateńczycy wytłumaczyli Melijczykom, dlaczego będzie lepiej, jeżeli im się poddadzą. Plan był prosty. Ateny są potężne, Melos słabe. Ateny chcą kontroli. Jeżeli Melos się podda, przetrwa. Jeżeli Melos postawi opór, zostanie zniszczone. Tertium non datur.

Co zrobili Melijczycy? Po pierwsze, nadal próbowali odwoływać się do sprawiedliwości. Po drugie, powiedzieli, że liczą na pomoc Sparty.

Ateńczycy odparli ponownie, że sprawiedliwości w tej relacji nie ma, bo oni są silniejsi. Pomoc Sparty z kolei nie nadeszła. W efekcie Melos zostało zniszczone: miasto zburzono, mężczyzn wymordowano, kobiety i dzieci wzięto do niewoli. Tak skończyła się historia Melos.

Dialog melijski Tukidydesa – krótki, brutalny i bezwzględnie jasny – jest klasykiem literatury. Ci, którzy go czytali i analizowali, wiedzieli, jak działa polityka.



„Tragizm polityki mocarstw” Johna Mearsheimera

W XX wieku zaczęto o tym zapominać. Klasyków – przestano czytać. Przyczyny tego są różne i nie ma tu miejsca na ich analizę. Narracja o wartościach (melijskiej „sprawiedliwości”) zaczęła zastępować myślenie w kategoriach polityki realnej.

Zarazem byli i są tacy autorzy, którzy kontynuowali realistyczną refleksję na temat polityki międzynarodowej. Bezwzględnie najważniejszym z nich jest w naszych czasach John Mearsheimer. Mearsheimer urodził się w 1947 roku w Nowym Jorku. Od wielu lat jest wykładowcą na Uniwersytecie w Chicago. Stworzył teoretyczną koncepcję tak zwanego „realizmu ofensywnego”. W kwestiach istotowych jego koncepcja to przypisy do „Dialogu melijskiego” Tukidydesa.

Mearsheimer przeanalizował liczne konflikty zbrojne, od czasów nowożytnych aż po II wojnę światową. Na żywo obserwował konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim. W 2001 roku wydał swoją najważniejszą książkę: „The Tragedy of Great Power Politics”. W Polsce ukazała się dopiero w 2020 roku pod tytułem „Tragizm polityki mocarstw”.

Praca ma ponad 500 stron i zawiera omówienie wielu wojen. W gruncie rzeczy teza, jaką stawia Mearsheimer, jest jednak banalnie prosta i zawiera się w słowach Ateńczyków: „jeśli zaś idzie o zakres możliwości, to silniejsi osiągają swe cele, a słabsi ustępują”.

Według Mearsheimera poszczególne państwa dążą do jednego i tylko jednego celu: zdobycia totalnej dominacji nad swoimi przeciwnikami. Kto jest przeciwnikiem? Wszystkie pozostałe państwa. W efekcie prawdziwym celem każdego państwa jest osiągnięcie całkowitej kontroli nad światem. To pozycja globalnego hegemona.

Przyczyna, dla której tak się dzieje, jest prosta. Wyłożył ją w słynnym „Lewiatanie” Thomas Hobbes. W świecie polityki międzynarodowej nie ma żadnego policjanta. Nie ma również żadnego sądu. Władcy, pisał Hobbes, stoją naprzeciwko siebie z obnażonymi mieczami. Żaden nie wie, kiedy zostanie zaatakowany. Rządzi nimi strach.

Strach, pisze z kolei Mearsheimer, generuje agresję. Państwo nigdy nie jest bezpieczne. Jedyne, co może zabezpieczyć je przed agresją innych, to rozciągnięcie własnej dominacji. Dlatego państwa – o ile tylko mogą – działają ofensywnie. Próbują narzucić kontrolę wszystkim dookoła. W praktyce zdolni są do tego tylko najpotężniejsi gracze. Ci gracze rzeczywiście próbują to zrobić. Większość państw nie ma widoków na globalną dominację, dlatego układa się z większymi.

Mearsheimer pokazuje to na dobrze znanym przykładzie II wojny światowej. III Rzesza obawiała się ataku Francuzów i Sowietów. Postanowiła zawrzeć taktyczny pakt z Sowietami, żeby zdominować Francuzów i resztę zachodniej Europy – ale tylko w tym celu, by w następnym kroku uderzyć na Sowietów. Według Mearsheimera cała nazistowska narracja o „Lebensraum” była przede wszystkim narracją. Tak naprawdę III Rzesza w swojej polityce zagranicznej realizowała zasady polityki siły. Dlaczego zatem przegrała? Bo nie była tak potężna, jak sobie to wyobrażała. Zgodnie z racjonalnością, powinna była ograniczyć swoje ambicje i nie decydować się na globalną wojnę. Innymi słowy: III Rzesza przeceniła własne siły i przegrała.



Stany Zjednoczone


Tu wkracza u Mearsheimera Ameryka. O klęsce III Rzeszy przeważyła decyzja USA, które włączyły się do wojny. Mearsheimer wyjaśnia tę decyzję bardzo prosto. Amerykanie obawiali się, że III Rzesza dopnie swego: pokona wszystkie państwa europejskie oraz opanuje Związek Sowiecki. Gdyby cała Eurazja znalazła się pod kontrolą III Rzeszy, III Rzesza stworzyłaby bezpośrednie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Amerykanie, pisze Mearsheimer, przypuszczali, że Hitler się nie zatrzyma. Natura polityki międzynarodowej pchałaby go do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. Mając za sobą zasoby całej Eurazji, Hitler mógłby zwyciężyć Amerykanów i opanować świat. Dlatego Amerykanie włączyli się do gry. Pokonali III Rzeszę i ustanowili amerykańską kontrolę nad Europą. Nie byli w stanie pokonać Związku Sowieckiego, a Związek Sowiecki nie był w stanie pokonać ich. Obie strony o tym wiedziały. Wykazały się większą roztropnością, niż wcześniej III Rzesza. Dlatego toczyły wyłącznie zimną, a nie gorącą wojnę. Rozumiały balans sił. 

Dla myślenia Mearsheimera absolutnie formatywnym wydarzeniem był kryzys kubański 1962 roku. Sowieci uznali, że są silniejsi i postanowili przysunąć się ze swoimi instalacjami rakietowymi pod granice Ameryki. Amerykanie poczuli, że są żywotnie zagrożeni i zamanifestowali gotowość do konfliktu. Sowieci wycofali się, bo zrozumieli, że przelicytowali i nie są wcale tak silni, jak sądzili. Po raz kolejny okazali się bardziej roztropni od III Rzeszy.

Mearsheimer uważa, że w 1991 roku ten balans się zmienił. Związek Sowiecki upadł. Amerykanie stali się znacznie potężniejsi niż Rosjanie. Dlatego zaczęli iść naprzód i przejmowali kontrolę militarną nad kolejnymi państwami. W Europie rozszerzyli NATO: włączyli do niego Polskę, Państwa Bałtyckie i inne kraje. Rosja, pisze Mearsheimer, musiała się z tym pogodzić. Nie miała innego wyjścia: nie dysponowała siłą wystarczającą do zatrzymania Amerykanów.

Wtedy – tak sądzi Mearsheimer – Amerykanie popełnili błąd III Rzeszy. Uznali, że są mocniejsi, niż byli naprawdę. W roku 2008 na szczycie w Bukareszcie zapowiedzieli, że przejmą kontrolę militarną nad Gruzją oraz Ukrainą. Rosja odebrała to jako żywotne zagrożenie dla własnych interesów. Kryzys kubański w nowej odsłonie. Rosjanie – uważa Mearsheimer – nie potrafili zmusić Amerykanów do rezygnacji z chęci przejęcia Gruzji na drodze dyplomatycznej, dlatego zdecydowali się na kroki militarne. Osiągnęli pożądany skutek; Ameryka uznała, że nie ma dość siły, żeby przejąć Gruzję. Próbowała jednak przejąć Ukrainę, uważa Mearsheimer. Jego zdaniem to właśnie dlatego w 2014 roku Rosja uderzyła po raz pierwszy.



Prognoza z „Forreign Affairs”


W 2014 roku John Mearsheimer opublikował na łamach „Foreign Affairs” słynny artykuł pt. „Why the Ukraine Crisis Is the West’s Fault: The Liberal Delusions That Provoked Putin”. Przewidywał w nim, że jeżeli Amerykanie będą kontynuować próbę rozciągnięcia kontroli militarnej nad Ukrainą, Rosjanie uderzą ponownie. To jak sprawa Kuby z 1962 roku – dla Rosji Ukraina jest zbyt ważna, twierdził. Według Mearsheimera – Rosjanom nie uda się wprawdzie zająć całej Ukrainy, bo na to nie mają siły, ale i tak uderzą – zrobią wszystko, co w ich mocy, by nie dopuścić Amerykanów pod swoje granice. Jak wiadomo, w roku 2021 Rosjanie wystosowali do Amerykanów ultimatum, żądając – między innymi – całkowitego wycofania się z Ukrainy. Amerykanie się nie zgodzili, a Rosja w lutym 2022 roku uderzyła. Mearsheimer uważa, że musiało tak być.

Jego zdaniem – można i należy potępiać atak na Ukrainę z perspektywy moralnej. Dotyczy to szczególnie wszystkich niegodziwości, których dopuściły się rosyjskie wojska. Z perspektywy realnej polityki to jednak według Mearsheimera tak, jakby potępiać chmurę za to, że pada z niej deszcz. Polityka międzynarodowa jest oparta na sile i wszystkie strony powinny respektować balans tej siły w myśl prostej zasady: „silniejsi osiągają swoje cele, a słabsi ustępują”. Amerykanie, uważa Mearsheimer, przecenili własną siłę i poszli na Ukrainie za daleko, dlatego Rosjanie odpowiedzieli. Sceptykom Mearsheimer odpowiada prostą analogią: niech pomyślą, co zrobiliby Amerykanie, gdyby Rosja ogłosiła, że Kanada albo Meksyk ma przystąpić do paktu wojskowego z Moskwą. Otóż natychmiast zaatakowaliby Kanadę, odpowiada Mearsheimer, bo Rosjanie zaburzyliby balans sił i żywotnie zagrozili Ameryce.



Katolicka perspektywa


Z katolickiej perspektywy jest to fatalne. Gdyby wszyscy gracze na arenie międzynarodowej stosowali się do nauki Kościoła, wojny w ogóle by nie wybuchały. Pięknie pisał o tym Pius XI w encyklice „Quas primas”: jeżeli wszyscy panujący uznają władzę Jezusa Chrystusa, na świecie zapanuje trwały pokój. Niestety – panujący nie chcą uznać władzy Jezusa Chrystusa. Żeby zrealizować idealny pokój w ujęciu Piusa XI potrzebne byłoby powszechne uznanie tej władzy. Jeżeli jeden podmiot ją uzna, ale drugi nie – drugi będzie działać w ramach polityki siły. Wtedy pierwszy nie ma innego wyjścia. To błędne koło, którego ludzkości nie udało się nigdy przezwyciężyć. Mearsheimer, który został wychowany jako katolik, często o tym mówi: wskazuje, że ludzie są skłonni do zła i tej skłonności po prostu nigdy nie da się w tym świecie usunąć. To oznacza, że każde państwo, czy tego chce czy nie, musi uwzględniać politykę siły.



Konkluzja: Putin i Trump


Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że w jego ocenie przyczyną wybuchu wojny 2022 roku było manifestowanie przez USA chęci włączenia Ukrainy do NATO. Deklaruje, że rozumie obawy Federacji Rosyjskiej i zamierza wypracować pokój. Szef Pentagonu Pete Hegseth mówi, że Ukraina nie odzyska całości swoich ziem. Innymi słowy: administracja Donalda Trumpa uznała, że nie ma dość siły, by przejąć kontrolę nad Ukrainą. Może nam się to nie podobać. Wolelibyśmy, żeby Ukraina była w NATO. Chcielibyśmy, żeby Rosjanie mieli się z pyszna, spektakularnie przegrali i musieli wycofać wszystkie swoje wojska z Ukrainy. Amerykanie uznali jednak – tak, jak pisał już w 2014 roku Mearsheimer – że balans sił pomiędzy nimi a Rosjanami jest inny i dlatego trzeba zrobić krok wstecz. Tak, jak w 1962 roku krok wstecz zrobili Sowieci.

O wartościach dużo się mówi. Za kurtyną wartości jest, niestety, tylko naga siła.

Paweł Chmielewski










Trump, Putin i brutalna prawda o polityce międzynarodowej - PCH24.pl













czwartek, 6 lutego 2025

the only person


jesteś jeden czyli jesteś sam






od: 25 stycznia 2025


Przedruk z Niezależnej - fragment o treści 
 „całkowitym wymysłem i wymysłem” mówi nam, że to czysta przeklejka w automatycznym tłumaczeniu.

Poniżej dwie wersje - a nawet trzy - tego samego artykułu.


Przedruk z Niezależna.pl, 
przedruk oryginału z tłumaczeniem automatycznym i 
miejscowo -  oryginalny tekst z moim tłumaczeniem.


Ciekawe, że artykuł na Niezależnej jest niekompletny.






przedruk



„Polacy są niezłomni”: rabin Shmuley Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski. 


Rabin Shmuley Boteach pochwalił odwagę Polski w zachowaniu pamięci o Holokauście, podkreślił jej głębokie związki z historią żydowską i wezwał do silniejszej jedności polsko-żydowsko-amerykańskiej. „Najsłynniejszy rabin Ameryki” wygłosił szczere przesłanie jedności i podziwu dla Polski.


Niezalezna.PL






Rabbi Boteach Shmuley
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska - Telewizja Republika




Rabin Boteach, ważny głos w społeczności żydowskiej i autor ponad 30 książek, od dawna opowiada się za prawdą i wzajemnym szacunkiem, nawet w kontekście często złożonej historii Polaków i 

Pochodzący z Nowego Jorku rabin ma głębokie osobiste więzi z Polską - jego dziadek pochodził z Łomży, co dało mu pół-polskie pochodzenie od matki. Przez lata wielokrotnie odwiedzał Polskę i pozostał gorącym orędownikiem wzmacniania relacji polsko-żydowskich.

Rabin Boteach wyraził głęboki szacunek dla byłego konsula generalnego Polski, Adriana Kubickiego. Opisał Kubickiego jako „jedyną osobę w Nowym Jorku oddaną uświęcaniu imienia Polski i dodawaniu blasku krajowi, jego rządowi i jego mieszkańcom”.

 
Odważna decyzja Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście

W swoim przemówieniu rabin Boteach podkreślił niezwykłą decyzję Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście, pomimo ogromnego ciężaru, jaki się z tym wiąże.
Polska mogła zdecydować się na wymazanie tej tragicznej historii, zamieniając miejsca takie jak Auschwitz i Birkenau w gospodarstwa rolne lub lasy. Ale Polska postanowiła uczcić pamięć żydowskich i polskich ofiar niemieckich okrucieństw. To była niesamowicie odważna decyzja

– powiedział.

Rabin Boteach stanowczo odrzucił termin „polskie obozy śmierci”, nazywając go „całkowitym wymysłem i wymysłem”. Krytykował jego używanie, nawet przez wybitne osobistości, takie jak były prezydent USA Barack Obama. „Polska nie była odpowiedzialna za Holokaust — to były Niemcy. Naziści nie byli obcą rasą; byli Niemcami. A Stalin umożliwił Holokaust, podpisując pakt z Hitlerem przed Operacją Barbarossa” - stwierdził.


Bezpieczniejsze miejsce dla Żydów: Polska czy Nowy Jork?

Rabin Boteach opowiedział o swoich doświadczeniach z podróży po Polsce, stwierdzając: „Czuję się bezpieczniej spacerując ulicami Warszawy lub Krakowa niż w Nowym Jorku. W Polsce nigdy nie grożono mi morderstwem, co przydarzyło mi się dwa razy w Nowym Jorku”.

Pochwalił również wysiłki Polski na rzecz odbudowy żydowskich miejsc dziedzictwa, w tym Cmentarza Żydowskiego w Warszawie. „Ten cmentarz, który kiedyś był pokryty mchem, brudem i brudem, został całkowicie odbudowany za pieniądze polskich podatników. Jest to dowód szacunku Polski do wspólnej historii z narodem żydowskim” - zaznaczył.

Boteach nie unikał mówienia o hipokryzji w globalnych narracjach. Skrytykował prezydenta Francji Emmanuela Macrona za nazwanie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego antysemitą.

Macron wysunął to oskarżenie, ponieważ Morawiecki odważył się wystąpić przeciwko Putinowi. Ale to francuska policja, a nie naziści, deportowała 80 000 Żydów z Paryża. A mimo to Macron ma czelność krytykować Polskę, która przyjęła 2,5 miliona ukraińskich uchodźców

– stwierdził.


Rola Polski jako latarni moralności w Europie

Rabin Boteach uważa, że ​​Polska ma potencjał, by przewodzić Europie przykładem, podkreślając jej pracowitość, doskonałość kulturową i silne poczucie niezależności. Podkreślił również rolę papieża Jana Pawła II w przekształcaniu relacji katolicko-żydowskich.

„Kto był największym człowiekiem w ciągu 500 lat, którego wydał Kościół rzymskokatolicki? Był to Polak — papież Jan Paweł II. Zmienił katolickie nastawienie do Żydów i pokazał nam tak wiele miłości" - powiedział.

Rabin wezwał do zacieśnienia więzi między Polakami, Żydami i Amerykanami. Podkreślił wspólne wartości wiary, rodziny i odporności. „Polacy są niezniszczalni” — powiedział rabin Boteach. „I to jest coś, czego powinni uczyć Europę”.

Niech Bóg błogosławi Ameryce, niech Bóg błogosławi Polsce, niech Bóg błogosławi Izraelowi

– zakończył.




---------



polanddaily24.com :

tłumaczenie automatyczne





"Polacy są niezłomni": Rabin Szmulej Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski



Polityka globalna

2 kilka dni temu



Rabin Shmuley Boteach, "rabin Ameryki", chwali odwagę Polski w zachowaniu pamięci o Holokauście, podkreśla jej głębokie związki z żydowską historią i wzywa do silniejszej jedności polsko-żydowsko-amerykańskiej. Przeczytaj jego mocne przesłanie prawdy i pojednania.


Amerykański rabin świętuje dziedzictwo i odporność Polski

Rabin Szmulej Boteach, znany jako "Rabin Ameryki", wystąpił niedawno w TV Republika, gdzie wygłosił serdeczne przesłanie jedności i podziwu dla Polski. Rabin Boteach, prominentny głos w społeczności żydowskiej i autor ponad 30 książek, od dawna opowiada się za prawdą i wzajemnym szacunkiem, nawet w kontekście często skomplikowanej historii Polaków i Żydów.

Pochodzący z Nowego Jorku rabin Boteach ma głębokie osobiste powiązania z Polską – jego dziadek pochodził z Łomży, co dało mu pół-polskie pochodzenie przez matkę. Na przestrzeni lat wielokrotnie odwiedzał Polskę i pozostaje gorącym orędownikiem umacniania relacji polsko-żydowskich.

Szacunek dla przyjaźni: szczególna więź z ambasadorem Adrianem Kubickim

Rabin Boteach wyraził głęboki szacunek dla byłego konsula generalnego RP, ambasadora Adriana Kubickiego. Opisał Kubickiego jako

 "jedyną osobę w Nowym Jorku, która poświęciła się uświęcaniu imienia Polski i nadawaniu blasku krajowi, jego rządowi i ludziom". 

Mówił dalej:

 "Jeśli Kubicki nadal będzie podążał drogą stworzoną przez Boga, to pewnego dnia zaprosi mnie do Polski jako wielkiego przywódcę narodowego".


He described Kubicki as “the only person in New York City devoted to sanctifying the name of Poland and giving luster to the country, its government, and its people.” He went on to say, “If Kubicki continues to follow the path created by God, he will one day invite me to Poland as a great national leader.”



Odważna decyzja Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście

W swoim przemówieniu rabin Boteach podkreślił niezwykłą decyzję Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście, pomimo ogromnego obciążenia, jakie się z nim wiąże. Powiedział:

"Polska mogła zdecydować się na wymazanie tej tragicznej historii, zamieniając miejsca takie jak Auschwitz i Birkenau w gospodarstwa rolne lub lasy. Ale Polska zdecydowała się uczcić pamięć żydowskich i polskich ofiar niemieckich okrucieństw. To była niezwykle odważna decyzja".

“Poland could have decided to erase this tragic history by turning places like Auschwitz and Birkenau into farms or woodlands. But Poland chose to honor the memory of Jewish and Polish victims of German atrocities. This was an incredibly courageous decision.”


Rabin Boteach stanowczo odrzucił termin "polskie obozy śmierci", nazywając go "kompletnym wymysłem i wymysłem". Krytykował jego użycie, nawet przez prominentne postacie, takie jak były prezydent USA Barack Obama. 

"Polska nie była odpowiedzialna za Holokaust – to były Niemcy. Naziści nie byli obcą rasą; byli to Niemcy. A Stalin umożliwił Holokaust, podpisując pakt z Hitlerem przed operacją Barbarossa.

Rabbi Boteach strongly refuted the term “Polish death camps,” calling it “a complete fabrication and invention.” He criticized its usage, even by prominent figures like former U.S. President Barack Obama. “Poland was not responsible for the Holocaust—it was Germany. The Nazis were not an alien race; they were Germans. And Stalin enabled the Holocaust by signing a pact with Hitler before Operation Barbarossa.”

"invention"  - "wynalazek"
 The Nazis were not an alien race - Naziści to nie była rasa obcych?


Bezpieczniejsze miejsce dla Żydów: Polska kontra Nowy Jork

Rabin Boteach mówił o swoich doświadczeniach z podróży po Polsce, stwierdzając:


"Spacerując ulicami Warszawy czy Krakowa czuję się bezpieczniej niż w Nowym Jorku. W Polsce nigdy nie grożono mi morderstwem, co zdarzyło mi się dwa razy w Nowym Jorku".

to się ostatecznie okaże po wyjaśnieniu "zaginięć" - MS


Pochwalił również wysiłki Polski na rzecz odtworzenia zabytków dziedzictwa żydowskiego, w tym Cmentarza Żydowskiego w Warszawie.


"Ten cmentarz, który kiedyś był porośnięty mchem, ziemią i brudem, został całkowicie odbudowany za pieniądze polskich podatników. Jest świadectwem szacunku Polski dla jej wspólnej historii z narodem żydowskim".

Przeciwdziałanie hipokryzji: Francja kontra Polska

Rabin Boteach nie stronił od zajmowania się hipokryzją w globalnych narracjach. Skrytykował prezydenta Francji Emmanuela Macrona za nazwanie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego antysemitą.

"Macron wysunął to oskarżenie, ponieważ Morawiecki ośmielił się stanąć przeciwko Putinowi. Ale to francuska policja, a nie naziści, deportowała z Paryża 80 000 Żydów. A jednak Macron ma czelność krytykować Polskę, która przyjęła 2,5 miliona ukraińskich uchodźców.

Rola Polski jako latarni moralności w Europie

Rabin Boteach uważa, że Polska ma potencjał, aby dać Europie przykład, podkreślając swoją pracowitość, doskonałość kulturową i silne poczucie niezależności.

 "Polska potrzebuje nowych narodzin wolności. Naród polski musi postrzegać siebie jako liderów w Europie – Europie, która w końcu opowiada się za moralnością i prawdziwymi prawami człowieka".


“Poland needs a new birth of freedom. The Polish people must see themselves as leaders in Europe—a Europe that finally stands for morality and real human rights.”



Podkreślił również rolę papieża Jana Pawła II w przemianie relacji katolicko-żydowskich.


"Kto był największym człowiekiem w ciągu 500 lat wywodzącym się z Kościoła Rzymskokatolickiego? Był to Polak – Papież Jan Paweł II. Zmienił katolickie nastawienie do Żydów i okazał nam tak wiele miłości".

Rabin Boteach nawoływał do zacieśnienia więzi między Polakami, Żydami i Amerykanami. Podkreślił wspólne wartości, takie jak wiara, rodzina i wytrwałość.


"Polacy są niezniszczalni" – powiedział rabin Boteach. "I to jest coś, czego powinni nauczyć Europę".

Jako niezłomny orędownik prawdy i pojednania, przesłanie rabina Boteacha służy jako mocne przypomnienie o znaczeniu wzajemnego szacunku i wspólnych wartości w przezwyciężaniu historycznych podziałów.

"Niech Bóg błogosławi Amerykę, niech Bóg błogosławi Polskę, niech Bóg błogosławi Izrael".



Autor:Redakcja



--------------------


“If Kubicki continues to follow the path created by God, he will one day invite me to Poland as a great national leader.”


Rozumiem, że wg słów pana rabina, Kubickiego czeka kariera w polityce i kiedyś jako wielki narodowy lider spotka się z rabinem na polskiej ziemi, a nie, że Kubicki zaprosi do Polski rabina, jako "wielkiego przywódcę narodowego" Polski....

Akurat to zdanie Niezależna pominęła w swoim przedruku... może właśnie ze względu na tę dwuznaczność?

Jak to mi kilka lat temu powiedzieli: bliższa koszula ciału, czyli, lepiej żeby Polskę okradali niemcy, niż Amerykanie, bo Amerykanie na nowym wypasie będą się chcieli mocno nachapać, podczas gdy niemcy już trochę nachapani są...


Tak sobie myślę, że po Smoleńsku, gdzie zginęła elita polityczna kraju, zginęło w Polsce wielu ludzi, którzy w jakiś sposób mieli związek ze sprawą tego lotu (i nie tylko), jak choćby minister Wróbel zamordowany przez własnego syna, który nagle wpadł na pomysł, że musi wracać do kraju poćwiczyć ćwiartowanie ludzi...


a i poseł Andrzej Lepper w dziwnych okolicznościach zawisł na własnym krawacie.


No więc zastanawia mnie to, że ktoś tak siłą, tak brutalnie utorował sobie drogę do całkowitego zburzenia Polski ("żeby przyszło nowe, stare trzeba zburzyć"), a potem nastał PiS i ten ktoś przez całe 8 lat nic nie zrobił, żeby temu PiSowi przeszkodzić, żeby ich wyrzucić z siodła, odciąć od władzy, ani żadne samoloty, ani nawet samochód na brzozie, ani nic... no nic zupełnie. To nawet Millerowi przed laty łopaty wirnika zamarzły i o mało co, a by nie poleciał negocjować z kanclerzem, co go musiał Schroeder na spotkaniu w kilku zdaniach uświadamiać co tu je grane panie...... 


a tu nic....


Chyba nic.


Jak to jest możliwe, że PiS zablokował te wszystkie strumyki, którymi uciekała kasa z budżetu, poukładał (a przynajmniej zaczął...) wszystkie sprawy w państwie, jak powinno być, wydał miliardy na "tarcze" i jeszcze miliardy po sobie zostawił... i to wszystko z uśmiechem na twarzy, a Tajemnicza Trotylowa Władza nie wyciągnęła wobec nich żadnych konsekwencji??


Naprawdę niepokoi mnie to.


Ja pamiętam, był kiedyś taki poseł, co się nazywał - Ludwik Dorn i pamiętam taką scenę z wiadomości telewizyjnych, jak on został ministrem, to zwołał w jakieś sali tłum urzędników i co tam było człowieku, co tam się działo... Rozdawał im wymówienia czy co?? 

No i ten pan też już nie żyje, zmarł z powodu nowo-tworu... jak wielu przed nim - co prawda historyków, nie socjologów.... zresztą.

A jeszcze przed nim w dziwnych okolicznościach zmarł Jan Szyszko, minister, który po prostu zajmował się tym, co ukochał - lasami....


Inny twardy gracz - Zbigniew Ziobro - jak wiemy, też chorował na nowo-twór....


Naprawdę niepokoi mnie to, że niektórzy ludzie są tak uchachani po pas, autentycznie zadowoleni z siebie, gdy dzieją się takie rzeczy... mają dosłownie taką błogość na twarzy wymalowaną, a myślami są gdzieś daleko... daleko.... daleko....


gdzie oni bładzą tymi myślami?


Zupełnie jakby zapomnieli, że jeszcze w 2020 roku byli lemingami.

Cóż za zmiana w nich się dokonała!


Żadna.


Nadal jesteście lemingami.

I nie zapominajcie o tym.


To, że ktoś was wziął do Kowidowa i uświadomił w rzeczach świata - nie znaczy, że jesteście teraz mądralami.

Jesteście uświadomionymi lemingami, a nie mądralami.

To, że niektórze lemingi są mądrzejsze niż inne lemingi nic nie znaczy.

Na pewno jesteś mądrzejszy od innych?

Sam w pojedynkę i z kolegami nic nie zrobisz, potrzebujecie doinformowanych i zdecydowanych mas, każdego, który jest gotowy dla sprawy, nawet jeśli jest lemingiem większym niż ty.

Tymczasem ty uprawiasz to co zwykle - rywalizację o to, kto jest mądrzejszy, kto jest sprytniejszy, kto jest najpiękniejszy, kto kim steruje, który leming ma więcej lemingów pod sobą...


Gdyby wszyscy mężczyźni zniknęli jednego dnia, wojny na świecie od razu by ustały i wszędzie zapanowałby pokój.


Kobiety natychmiast zorganizowały by się, umówiły co do podziału obowiązków i dały by radę, bo są o wiele bardziej socjalne od mężczyn i jako osoby słabe fizycznie - bardziej świadome zagrożeń i podstawowych potrzeb. Żeby dać sobie radę ludzie MUSZĄ współpracować.


Zamęt i przemoc pochodzi od mężczyn, nie od kobiet - 

zastanów się nad tym, przemyśl to sobie, ale tu - w głowie.


To nie jest tak, że to świata taki jest - to wy tacy jesteście.

To od was zależy jaki jest ten świat, to wasze zachowanie rzutuje na całość życia na ziemi.


Najpierw wokół ciebie, potem w dzielnicy, czy wiosce, w całym mieście, gminie, województwie i w końcu w całym kraju.

To rzutuje na to, jacy są ludzie u władzy i w wojsku i w służbach specjalnych.


Ty też uważasz, że jakby ktoś tu jakaś mniejszość narodowa jakieś zamieszki chciała robić, to władza ta, wojsko i policja nie stanęły by po twojej stronie?

Dlaczego tak myślisz?

Zdiagnozuj to, a potem zdiagnozuj problem.



I dalej  - osoby u steru władzy i elity, ale też całe społeczeństwo - rzutują na relacje z innymi krajami.

I ostatecznie relacje pomiędzy krajami rzutują na całość życia na ziemi.

Tak?


Jesteście gotowi potykać się z kolegami na słowa w towarzystwie, wyszydzać wygląd lamerów, pouczać wszystkich, ale ostrożnie, by wasza niewiedza nie wyszła przypadkiem, kopać dziury pod mądrzejszymi od siebie, walczyć z kosmitami, a nawet lać po mordzie słabszych na dyskotece, to co za problem dla was uczynić ten świat najlepszym z możliwych, by był bez przemocy i bez biedy??

Czemu za to się nie weźmiecie??



Pan redaktor Jacoń powiedział:

"Ojciec myślał, że miał syna. Rozumie pan: s y n a. Ach, jak to brzmi! S y n – duma. Aż tu nagle ten syn mówi, że jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym. Transmężczyzna to jest w pewnych kategoriach "awans", transkobieta – "degradacja"! Jeśli syn okazuje się córką, to ojciec we własnych oczach staje się kimś innym. Syna nie ma, więc ojca tego syna też jakby trochę nie ma. To wszystko brzmi dość absurdalnie, ale tak to niestety, działa" – powiedział Piotr Jacoń.


O to to to to!

Nieustannie zastanawiacie się kto jest gorszy, a kto jest lepszy - stąd waśnie, szczególnie pośród młodych ludzi i wasze przekonanie, że mężczyzna musi rywalizować i musi każdemu pokazać kto tu jest panem - wśród kolegów, w pracy, a potem to już poleciało i już tak zostało....

A jak pamiętamy, niemiecka agentura w tym czasie:

fap, fap, fap, fap.....


Każdy młokos musi wszystkim pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną - tak postępuje, bo tak "wszyscy" postępowali przed nim... tak?

Tak postępowaliście?

Bo trzeba w życiu innym pokazać swą niezależność i wpuszczać sobie tusz pod skórę?

Przed wami już tacy byli i co? Ktoś o nich coś pamięta?? Zapisali się jakoś w historii świata? Może chociaż w historii Polski? W historii osiedla??

O was też nikt nie będzie pamiętać i pisać książek - o kolesiu z blokowiska - to czemu przejmujecie się, co kto o was mówi??

Czemu się tego boicie?


 jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym.

Jeśli syn okazuje się córką, to ojciec we własnych oczach staje się kimś innym. Syna nie ma, więc ojca tego syna też jakby trochę nie ma.


Czyż to nie jest głupie??


Zastanówcie się nad tym, bo to wy przede wszystkim macie na to wpływ, to wy macie wpływ na to, jaki mężczyzna wyrośnie z chłopca.


Telewizja przeszkadza w wychowaniu? To trzeba przejąć telewizję.





Władcy tego świata gardzą lemingami.


Nawet jeśli sami okazali się głupcami, to oni, nawet będąc głupcem, decydowali i decydują o losach narodów, bo mają brutalną siłę, wspólny cel i tabuny służb specjalnych na swe usługi.

A gdzie są wasze tabuny??

Nie ma!


Tu nawet gospodarka, podstawa wszystkiego w państwie, ledwo zipie.


Nikogo nie podbijacie, nie organizujecie sabotażu na niemieckich lasach - jak oni to robią u nas, wy nawet takich planów nie macie, wam w ogóle do głowy by to nie przyszło, nie posiadacie autonomii we własnym kraju przenicowanym przez obce agentury.

STOP!

Zamiast się mądrzyć i marzyć weźcie się za pracę organiczną, bo bez tego nie da się!


Jesteście lemingami, którzy są potrzebni, bo akurat staliście po drodze, nie ma w was nic wyjątkowego, ani cennego - tylko dla nas jesteście cenni, a i to okaże się dopiero wtedy, gdy uwolnicie kraj od obcych służb, nie wcześniej.


Skąd te wszystkie gorzkie słowa?

Jest w polityce taka zasada, że


 Jeśli nie możesz kogoś pokonać, to do niego dołącz, a nawet - poprowadź go.


Lata temu 1 listopada na przejściu dla pieszych powiedział mi taki jeden, że "na pewno się dogadamy", więc po prostu zastanawiam się nad tym wszystkim, bo ja się z nimi nie dogadywałem nigdy i nigdy się z nimi nie "dogadam".

Jak plewy przejdą na moją stronę i zrobią co im każę, to plewy na tym zyskają.

Ale nie oni.


Więc skąd te wszystkie cuda za pisowskiej władzy?


Nie, oni nie są w spisku, po prostu ktoś im na to pozwala, bo w ten sposób chce się ukryć.


Dlatego ten cały zamęt, który obecnie dzieje się w Polsce jest tak bardzo niebezpieczny.

Teraz ewidentnie widać, kto jest "zły" i po jakiej stronie stoi.

A czemu wcześniej to nie było takie ewidentne?

To wręcz wygląda teraz jak jakaś zasłona...

"Zobaczcie, TO ONI są ŹLI... widzicie ich?"

Jakby się sami popodkładali...





A może będzie:

"Zobaczcie co ten pis podziałał, powsadzał ich.... już jest dobrze w kraju! Choćmy wszyscy spać..."



To samo dzieje się w Rumunii.

Nie wierzę we Wiosny Ludów, templariusze też niby zapłacili za swoje zbójowanie, a tak naprawdę wybrana elita przeistoczyła się w krzyżaków...





Najlepszym zabezpieczeniem na to wszystko jest dobre wychowanie młodzieży, ale żeby to zrobić trzeba kontrolować edukację i media.

Nie może być bigbroderów w telewizji i tym podobnych rzeczy, media muszą być wypełnione po brzegi ściśle kontrolowaną propozycją tworzoną z myślą o młodzieży - jak to na nich wpłynie, a nie o gustach czy zadowoleniu dorosłych.

Tak postępuje Werwolf, oni tworzą treści do manipulowania wychowania młodzieży, oni się wami dorosłymi tak nie interesują.


To sterowane zakulisowo edukacja i media doprowadziły do wojny na ukrainie i do zniszczenia tamtych ludzi.

Najpierw zbudowali przekonania w ludziach, a potem już otwarcie mogli wyjść z cienia ze swoim programem.  






Podsumowując - bardzo piękne słowa pana rabina, przeczytałem je dokładnie i to jest właśnie coś, co Amerykanie bardzo lubią - słowa, słowa, słowa... 


Ja tam w słowach jestem oszczędny, ja akurat wolę konkrety.


Dziękuję za te piękne słowa, jestem zdania, że ludzie na całym świecie powinni się nawzajem szanować  i respektować, czyli nie wtrącać się do nie swoich spraw

niech każdy żyje szczęśliwie we własnym kraju i pozwoli innym być szczęśliwym we własnym oraz decydować samemu o swoim losie, o sobie i swoim kraju, a na pewno będziemy się przyjaźnić  i kooperować w biznesie i kulturze.


Już widać grupki, środowiska w Polsce, które mają w planie wyślizgać Polaków.

Wy też je widzicie?


Nie jestem politykierem, ani spikerem, ja akurat wolę konkrety, jeśli sam jeden będę mógł pomóc Stanom Zjednoczonym w naprawieniu tego, co te całe zło narobiło na świecie, to pomogę.


Jeśli kto chce do mnie dołączyć to na pewno rozważę każdy wniosek.










-------------


"Człowiek myślący" (klik)


31 października 2005 został ministrem spraw wewnętrznych i administracji w mniejszościowym rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Wkrótce po nominacji na to stanowisko został także powołany na urząd wiceprezesa Rady Ministrów. 6 lutego 2007 złożył dymisję z funkcji wicepremiera i ministra.

Premier Jarosław Kaczyński przyjął dymisję z funkcji ministra, pozostawiając jednocześnie Ludwika Dorna na drugim z tych stanowisk. Podanym publicznie powodem dymisji była rozbieżność zdań z premierem w „ważnej sprawie związanej z funkcjonowaniem resortu”. 8 lutego 2007 Ludwik Dorn został odwołany z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji. Zastąpił go Janusz Kaczmarek, dotychczasowy prokurator krajowy.

27 kwietnia 2007 jako kandydat ubiegający się o urząd marszałka Sejmu, został odwołany przez prezydenta ze składu Rady Ministrów. W tym samym dniu Sejm powołał go na stanowisko marszałka Sejmu, w głosowaniu pokonał kandydata Platformy Obywatelskiej, Bronisława Komorowskiego stosunkiem głosów 235 do 189. Urzędowanie zakończył z dniem 4 listopada 2007.

Działalność od 2007

W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz czwarty z rzędu uzyskał mandat poselski, otrzymując 81 696 głosów. 5 listopada tego samego roku złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa PiS, sprzeciwiając się polityce Jarosława Kaczyńskiego w partii. W tym samym miesiącu prezes PiS zawiesił go w prawach członka partii, co spowodowało wszczęcie przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego.

W październiku 2008 decyzją zarządu partii został usunięty z Prawa i Sprawiedliwości. 34 członków zarządu było za jego usunięciem, 2 osoby się wstrzymały, a 1 osoba (Tomasz Dudziński) była przeciw. Usunięto go także z klubu parlamentarnego PiS. Decyzje te uzasadniano m.in. wywiadami prasowymi Ludwika Dorna, w których miał „dezawuować kierownictwo partii i osobę samego prezesa”.

W październiku 2009 został przewodniczącym nowo utworzonego koła parlamentarnego Polska Plus, a w styczniu 2010 członkiem prezydium zarządu nowo powstałej partii o tej samej nazwie. 

W marcu zadeklarował swój start w wyborach prezydenckich, jednak w związku z tragedią smoleńską i przedterminowymi wyborami prezydenckimi, 20 kwietnia 2010 partia ogłosiła wycofanie jego kandydatury. 

Gdy 8 maja Polska Plus oficjalnie poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego, Ludwik Dorn zrezygnował z tym dniem z członkostwa w prezydium zarządu partii oraz przewodniczenia jej kołu parlamentarnemu. Tydzień później oficjalnie wyraził poparcie dla kandydatury Marka Jurka i zrezygnował z członkostwa w partii. W wyborach samorządowych poparł Krajową Wspólnotę Samorządową. W grudniu 2010 podjął współpracę z PiS.


W wyborach parlamentarnych w 2011 ponownie wystartował z listy Prawa i Sprawiedliwości. Utrzymał mandat poselski, uzyskując 18 683 głosy. 

W Sejmie VII kadencji początkowo również pozostawał posłem niezrzeszonym, a 15 grudnia 2011 przystąpił do klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Był szefem powołanej w marcu 2012 rady konsultacyjno-programowej partii o tej nazwie, jednak nie został członkiem tego ugrupowania. 

23 maja 2014 zrezygnował z funkcji szefa rady konsultacyjno-programowej Solidarnej Polski, a dzień później z członkostwa w klubie poselskim tej partii (który przestał istnieć). 

W odbywających się następnego dnia wyborach do Parlamentu Europejskiego otwierał listę tej formacji w okręgu mazowieckim, jednak Solidarna Polska nie osiągnęła progu wyborczego. 

W wyborach parlamentarnych w 2015 bez powodzenia ubiegał się o poselską reelekcję z listy Platformy Obywatelskiej.



Zmarł 7 kwietnia 2022 na skutek choroby nowotworowej.











polanddaily24.com/poles-are-unbreakable-rabbi-shmuley-boteach-praises-polands-courage-and-legacy/global-politics/50943

„Polacy są niezłomni”: rabin Shmuley Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski. ZOBACZ NAGRANIE | Niezalezna.pl

Trump: w niedalekiej przyszłości możemy stać się większym krajem. Co prezydent USA miał na myśli? | Niezalezna.pl

pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Dorn

plejada.pl/programy/piotr-jacon-z-tvn24-zrobil-rodzicielski-coming-out-decyzja-byla-swiadoma/shw2trk