Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozbiór. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozbiór. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 września 2025

Przestrogi króla Jana Kazimierza





Przepowiednia Jana Kazimierza. Prorocza wizja upadku Polski


Rzeczpospolita zostanie podzielona pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Taką wizję ponad sto lat przed rozbiorami przedstawił poddanym król Jan Kazimierz. Władca trafnie przewidział tragiczny los państwa, choć był to tylko chwyt retoryczny, mający przekonać opozycję do zaniechania oporu wobec królewskich reform.





2025-09-16, 13:00


Królewska przepowiednia rozbiorów została wygłoszona dwukrotnie. Po raz pierwszy dramatyczną wizję przyszłości Rzeczypospolitej monarcha przedstawił podczas sejmu w 1661 roku. Proroctwo związane było z walką polityczną, którą dwór toczył z opozycją.

Elekcja vivente rege

Jan Kazimierz usiłował wprowadzić zmiany ustrojowe w państwie polsko-litewskim jeszcze pod koniec potopu szwedzkiego (1655-1660). Pojawiły się wówczas projekty reform, które usprawniłyby pracę parlamentu. Jednocześnie jednak władca, pod wpływem francuskiej małżonki Ludwiki Marii Gonzagi, usiłował przeforsować uchwałę o elekcji vivente rege, czyli wyboru nowego króla jeszcze za życia monarchy.

Para królewska, tworząca za francuskie pieniądze swoje stronnictwo, chciała w ten sposób zapewnić tron w Rzeczypospolitej kandydatowi z Francji. Wkrótce dwór skupił się głównie na projekcie vivente rege, zapominając o reformach ważnych dla funkcjonowania państwa polsko-litewskiego.

"Moskwa Litwę dla siebie przeznaczy..."

Sprawę elekcji za życia króla rozpatrywano właśnie podczas sejmu obradującego latem 1661 roku. Podczas wspólnej sesji izby poselskiej i senatu król wygłosił płomienne przemówienie, które miało przekonać opozycję do zaakceptowania jego propozycji. W mowie tej Jan Kazimierz zawarł też wizję upadku państwa polsko-litewskiego.

Zebrani usłyszeli więc, że jeśli proponowana reforma nie wejdzie w życie, to "Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z niemi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandeburczyka, a przypuszczać należy, iż o całe Prusy certować zechce [...], wreszcie Dom Austryjacki spoglądający łakomie na Kraków nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnym rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru".

Dwa słowa wyjaśnienia do tej jakże proroczej wizji monarchy. Ruś to zapewne Kozacy, którzy przyjęli carską protekcję i walczyli przeciwko Rzeczypospolitej. Terytorium Litwy, czyli Wielkiego Księstwa Litewskiego, składało się głównie z ziem zamieszkanych przez prawosławną ludność ruską. Z kolei Brandenburgia pozostawała w unii personalnej z Prusami. Już w następnym stuleciu całe państwo przyjęło nazwę Prus.

Abdykacja Jana Kazimierza

Jak wynotował książę Bogusław Radziwiłł, król był tak przejęty wygłoszeniem mowy, że najpierw spadł mu z głowy kapelusz, następnie z ręki wypadło mu berło, a na koniec, gdy wstawał z krzesła, potknął się o psa. Wszystkie te gafy zostały odebrane jako zły znak.

Trudno ocenić, na ile wpłynęło to na słuchaczy. Tak czy inaczej, dramatyczne wizje przedstawione przez monarchę nie zrobiły na opozycji wielkiego wrażenia. Projekt został odrzucony, ale para królewska nie zamierzała odpuścić.

W kolejnych latach walka z opozycją, którą reprezentował magnat Jerzy Sebastian Lubomirski, doprowadziła do wybuchu wojny domowej. Klęska w konfrontacji z poddanymi, a także śmierć Gonzagi w 1667 roku zniechęciły Jana Kazimierza do sprawowania dalszych rządów nad Wisłą. Podjął decyzję o abdykacji.

Ta nastąpiła 16 września 1668 roku, podczas ostatniego dnia obrad sejmowych. Władca wygłosił mowę pożegnalną, w której zwolnił poddanych z przysięgi, przeprosił za błędy oraz... powtórzył proroczą wizję upadku Rzeczypospolitej.

Jan Kazimierz zmarł na emigracji we Francji w 1672 roku. Dokładnie sto lat później miał miejsce pierwszy rozbiór państwa polsko-litewskiego. W 1795 roku za sprawą Rosji, Prus i Austrii, zgodnie z przepowiednią króla, Rzeczpospolita przestała istnieć.




***

Artykuł powstał w cyklu "Minihistorie", w którym wyławiamy z kronik, książek, dawnych gazet czy z radiowych nagrań krótkie opowieści: intrygujące, zaskakujące, unikatowe.

Źródła: Polskie Radio/th

T. Wasilewski, Ostatni Waza na polskim tronie, 1984.






polskieradio24.pl/artykul/3580217,przepowiednia-jana-kazimierza-prorocza-wizja-upadku-polski
21


środa, 26 marca 2025

Dlaczego Turcja nie uznała rozbiorów?

 





Dlaczego Turcja nie uznała rozbiorów Rzeczypospolitej? Czyli lekcja geopolityki




Autor: Jakub Wojas

Dodany: 16.09.2024 22:38:00



„Czy przybył już poseł z Lechistanu?” – te słowa miały rzekomo padać przez cały okres zaborów zawsze, gdy na sułtańskim dworze dochodziło do oficjalnej prezentacji dyplomatów. Tym prostym gestem Imperium Osmańskie, jakby wbrew niezaprzeczalnym faktom, dawało społeczności międzynarodowej do zrozumienia, że nie przyjmuje do wiadomości, że Rzeczpospolita nie istnieje.


Proszę nie mieć złudzeń. Turcja pod koniec XVIII w. wcale nie litowała się nad losem Polski albo przynajmniej nie to było zasadniczym motywem jej działania, które z naszej perspektywy często wydaje się bardzo korzystne. Cała rzecz dotyczyła polityki, a raczej geopolityki.

W XVII w. Rzeczypospolita i Imperium Osmańskie znalazły się na kursie kolizyjnym. Interesy obydwu państw ścierały się w państwach naddunajskich oraz na Ukrainie. Wojska polsko-litewsko-kozackie okazywały się jedynymi, które potrafią na lądzie pokonać Turków. Tak było chociażby dwukrotnie pod Chocimiem, później pod Wiedniem i Parkanami. Z kolei pod turecką stolicę podchodzili Kozacy. Z drugiej strony Turcy zdobyli najpotężniejszą twierdzę Rzeczpospolitej w Kamieńcu Podolskim, a ziemie ruskie regularnie najeżdżali Tatarzy.

Rywalizacja z Rzeczpospolitą była dla Stambułu jednak o wiele znośniejsza, niż gdyby przeciwko sobie miała dużo potężniejszego przeciwnika, dysponującego znacznie większym od Polski i Litwy potencjałem. Z tego też względu nawet w „wojennym” XVII w. był okres, gdy Turcja przychylniejszym okiem patrzyła na państwo polsko-litewskie, a był to czas… gdy miała ona największe kłopoty. W momencie, gdy naraz musieliśmy walczyć z Szwedami, Moskalami, Węgrami i zbuntowanymi Kozakami pomocną dłoń wyciągnął do nas chan krymski. I znowu nie z dobrego serca, lecz dlatego, że upadek Rzeczpospolitej powodował zachwianie geopolitycznej równowagi w regionie i śmiertelne zagrożenie dla Krymu, a w dalszej konsekwencji dla całego Imperium Osmańskiego.

Turcja pod tym względem prowadziła konsekwentną politykę. W jej interesie było utrzymywanie u swoich granic kilku słabszych, najlepiej skłóconych ze sobą przeciwników niż jednego potężnego. Dlatego od lat z niepokojem na dworze sułtańskim patrzono na jakiekolwiek wzmocnienie kosztem Polski Austrii, a w szczególności Rosji, która poszerzona o ziemie ukraińskie mogła poważnie zagrozić tureckim posiadłościom nad Morzem Czarnym. Stambułowi zatem zależało, aby terytorium Rzeczpospolitej było wolne od rosyjskiego wojska i rosyjskich wpływów.

Dlatego też od XVIII w. obserwujemy turecką politykę wspierania niezależności Rzeczpospolitej, a nawet w miarę jej silnej pozycji na arenie międzynarodowej, tak aby mogła ona szafować Rosję w regionie. Dobitnym tego przykładem jest najważniejszy, acz dziś zapomniany, traktat prucki z 12 lipca 1711 r. Armia rosyjska została wówczas otoczona przez Turków i zmuszona do przyjęcia trudnych warunków pokoju, w których m.in. zobowiązała się do wyprowadzenia z ziem Rzeczpospolitej swoich wojsk i nie wtrącania się w wewnętrzne sprawy tego państwa. W kolejnych latach Stambuł nieustannie zabiegał o dotrzymanie przez Rosję tych postanowień. W 1768 r. wobec nieomal oficjalnego przekształcenia Rzeczpospolitej w rosyjski protektorat Turcja zdecydowała się rozpocząć nawet wojnę z państwem carów, która przeszła do historii jako „wojna polska”.

Walka o poprawienie swojej geopolitycznej pozycji doprowadziła do wykreowania legendy niezwykle propolskiego państwa. Przychylność Stambułu starali się wykorzystywać polscy działacze niepodległościowi. To właśnie na tureckiej ziemi zawiązywano antyzaborcze spiski, organizacje zbrojne, próbowano tworzyć legiony. Znakiem tego jest istniejąca do dziś miejscowość Adampol, założona w połowie XIX w. przez polskich uchodźców.

Polityka turecka względem nieuznanawania, skądinąd bezprawnych, traktatów rozbiorowych była słuszna, aczkolwiek nieskuteczna. Swoistym paradoksem jest, że Rzeczypospolita walnie przyczyniła się do poważnego zachwiania potęgi Imperium Osmańskiego, a przez to ta nie mogła efektywnie przeciwstawić się jej rozbiorom. Gdyby Stambuł miał pozycję silniejszą, to Rosji trudniej byłoby ujarzmić państwo polsko-litewskie.






/kurierhistoryczny.pl/t,148,dlaczego-turcja-nie-uznala-rozbiorow-rzeczypospolitej-czyli-lekcja-geopolityki.html




sobota, 25 stycznia 2025

Był uzgodniony rozbiór.

 


A na pewno ze strony niemiec były takie plany.

Jakubiak ma tu rację.

I sytuacja nadal jest niebezpieczna.




1 października 2023


 






www.facebook.com/watch/?ref=saved&v=708797487979194