Ministerstwo Finansów tworzyło przepisy służące przestępcom
Ministerstwo Finansów tworzyło przepisy pod wpływem mafii? "Infoafera to przy tym zabawa pensjonarek" [wywiad]
- Z całą pewnością można mówić o tym, że mafia miała wpływ na
urzędników ministerstwa finansów i na tworzone przez nich prawo - mówi
nam Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
ZPP wysłało do CBA 30-stronicowy raport o tym, jak latami MF tworzyło
przepisy służące przestępcom. Prokuratura przyznała im rację.
Kaźmierczak twierdzi, że za rządów PO ten proceder cały czas
funkcjonuje.
Jak by Pan określił to, co działo się w Ministerstwie
Finansów? Współpraca mafii i ministerstwa, czy ministerstwo tworzyło
prawo pod naciskiem, wpływem mafii, zorganizowanych grup przestępczych?
Cezary Kaźmierczak: To nie jest polityka systemowa, więc nie można mówić
o całym ministerstwie, a o poszczególnych urzędnikach ministerstwa. Z
całą pewnością jednak można mówić o tym, że mafia miała wpływ na nich i
na tworzone przez nich prawo.
Na czym to polegało?
W MF, na poziomie rozporządzeń, tworzono przepisy, które otwierały
różnego rodzaju furtki, o których nikt nie wiedział – oprócz grup
przestępczych - a które w ciągu 2-3 lat umożliwiały dokonywanie
ogromnych przeketów. Potem ktoś to wykrywał, było to uszczelniane, a już
w kolejnym rozporządzeniu proceder się powtarzał i znowu wiedzieli o
tym tylko przestępcy. My analizowaliśmy to na przestrzeni wielu lat i
miało to charakter ciągły.
Co na to prokuratura?
Prokurator Jarosław Szklarczyk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie
przyznał nam rację, że bez wątpienia dochodziło w ministerstwie do
przestępstw, ale oświadczył, że odmawia wszczęcia śledztwa, bo wszystko
się przedawniło.
Związek zbadał lata 1989-2006, ale Pan twierdzi, że ten proceder
w ministerstwie trwa dalej i cały czas są tworzone przepisy korzystne
dla przestępców. To się dzieje również za rządów PO?
Tak. Tutaj, o, 10 maja pisaliśmy do ówczesnego wiceministra
finansów
Macieja Grabowskiego, wyprzedzająco, że taki jest przepis, który
niedługo wchodzi – o kaucji i VAT. Można ten przepis zrozumieć jako
swoisty abonament na wyłudzanie podatku VAT bez ryzyka
odpowiedzialności. Alarmowaliśmy o tym!
Może Pan wyjaśnić o co w tym chodzi?
Podatnik, na rzecz którego dokonywane są dostawy towarów, nie będzie
ponosił odpowiedzialności za zobowiązania podatkowe, jeśli dostawca
zostanie wpisany na specjalną listę podatników po złożeniu kaucji w
wysokości 1/5 kwoty należnego podatku, nie mniej niż 100 tysięcy
złotych.
Teraz na język polski: oznacza to wyeliminowanie drobnicy i konsolidacja
rynku, przestępcy wolą jak jest mniej graczy, bo od małego nie da się
wyłudzić łapówki. Po drugie, tworzy się grupę, która po zapłaceniu tych
co najmniej 100 tysięcy złotych ma praktycznie zapewnioną bezkarność
podatkową.
I co na to ministerstwo? Urzędnicy w ogóle odpisują na Wasze zgłoszenia?
Czasem odpowiadają, czasem nie. Akurat na to pismo z maja nie
otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Jeżeli nic się nie stanie i pan zostanie
w zawodzie, a mnie też nikt nie wyrzuci, to spotkamy się za 3-4 lata i o
tych przepisach dotyczących kaucji będziemy rozmawiać już jako o
przestępstwie. My alarmowaliśmy o tym odpowiednie czynniki państwowe,
ale jest cisza.
Może Pan podać jakiś inny przykład takich przekrętów? Żeby pokazać mechanizm takiego działania.
Taki prosty przykład trudno pokazać, bo te przepisy są bardzo
skomplikowane. Były tworzone tak, by nikt na pierwszy rzut oka nie mógł
tego wykryć. Nasze doniesienie do CBA to około 30 stron analizy prawnej.
Często to przekręty polegały na bardzo drobnej zmianie.
Przykład: "Wymóg dokonywania rafinacji" zmienia się na "wymóg
dokonywania rerafinacji". Według nowego brzmienia producenci,
korzystający ze zwolnienia podatkowego na specjalistyczne technologie
musieli stosować te technologie, choć nie musieli ich posiadać – wbrew
temu, co było w poprzednim rozporządzeniu. Ale jak można korzystać z
czegoś, czego się nie posiada? Taka drobna zmiana powoduje, że ci,
którzy o niej wiedzą, nagle potrafią się do tego dostosować i zarabiać
na tym gigantyczne pieniądze. Generalnie w tych przekrętach chodziło o
to, by jedną rzecz opodatkować tak, a drugą inaczej – na zwolnieniach
podatkowych, na stawkach.
Na jak wysokim szczeblu urzędniczym się to odbywało? Bo nie dokonywali tego szeregowi pracownicy, ale pewnie i nie ministrowie.
Na pewno większość tych przekrętów musieli być zamieszani wyżsi
urzędnicy lub wyższy urzędnik ministerstwa. Teoretycznie wszystko na
koniec podpisuje minister, ale wiemy, że działa w tym przypadku
mechanizm podsuwania różnych papierów do podpisania.
Ja mam wrażenie takie, że istnieje potężne lobby w Polsce, składające
się z wyższych urzędników, z których część być może jest przestępcami,
którzy lobbują i nie dopuszczają do tego, by przepisy były proste. Gdyby
prawo było proste, to w ogóle byśmy dzisiaj na ten temat nie
rozmawiali. W Polsce Ministerstwo Gospodarki stwierdziło swojego czasu,
że przedsiębiorca ma 3712 obowiązków informacyjnych wobec państwa.
Powołano komisję, która miała tę liczbę ograniczyć. Wie Pan o ile
ograniczono tę liczbę? O 9. Polski przedsiębiorca poświęca średnio 8
tygodni czasu na tę papierologię, a według Banku Światowego jesteśmy na
114. miejscu na świecie pod względem wrogości i skomplikowania systemu
podatkowego.
Jak by tego było mało, Kancelaria Premiera zablokowała przegląd prawa,
który zrobiły wszystkie inne kraje UE: Niemcy, Włochy, Francja. Polegał
on na tym, że robi się duży przegląd prawa i usuwa te przepisy, które są
niepotrzebne. W Polsce komuś bardzo zależy na tym, żeby utrzymywać
skomplikowane prawo, bo dzięki temu możliwe są te przekręty.
Ta sytuacja się poprawia?
Za rządów Platformy Obywatelskiej, co uważam jednak za pewien sukces,
poczyniono dość istotne zmiany przez Ministerstwo Sprawiedliwości –
deregulacja, planowane kolejne uwolnienia zawodów, okej. Zrobiono
trochę, jeśli chodzi o
prawo
inwestycyjne, ale to dotyczy nielicznych przedsiębiorców – tych, którzy
inwestują, sądzą się, i tak dalej. Ale w tym, co dotyczy wszystkich
przedsiębiorców, czyli systemie podatkowym, nie zmieniło się nic! Komuś
bardzo zależy na tym, by ten gąszcz przepisów trwał. Nie wiem, czy
naciskają na to przestępcy, ale na pewno wiem, że przestępcy bardzo temu
kibicują.
Jak duże korzyści z takich przepisów odnoszą grupy przestępcze? O jakie pieniądze chodzi?
Na pewno liczone w setkach milionów, a być może i miliardach, na przykład w branży paliw.
Zmiana na stanowisku ministra finansów, Pana zdaniem, coś zmieni? Ukróci ten proceder?
Nie. To się odbywa poniżej ministra, ale powyżej szeregowych pracowników.
Czy w jakikolwiek sposób można ten proceder ukrócić? Śledztwo w ministerstwie?
Tylko powrót do prostego prawa jest w stanie tę patologię zlikwidować.
Zobaczy Pan, że za kilka lat będzie dalszy ciąg tego wszystkiego, bo od
20 lat, bez pół roku przerwy nawet, w ministerstwie finansów
przygotowywane są regulacje, o których po ich wejściu w życie wiedzą
tylko grupy przestępcze, które potem przez 2-3 lata na tej podstawie
dokonują oszustw, a po jakimś czasie opinia publiczna dowiaduje się o
tym jeśli zostanie to nagłośnione przez media. Afer z tym związanych
jest cała masa: złomowa, stalowa itd.
Jeśli jest to bardzo głośne ujawnienie, to gdzieś się to zgłasza, ale
natychmiast powstaje nowy przepis, o którym znowu wiedzą tylko grupy
przestępcze i który zostanie nagłośniony dopiero, jak znowu media o tym
powiedzą.
Za to odpowiadają ci sami ludzie na przestrzeni lat, czy do
kolejnych ekip rządowych przychodzą ludzie od nacisków i lobbują na
rzecz takich przepisów?
Nie wiem tego, bo my nie oceniamy mechanizmów, tylko skutki.
W takim razie, jeśli jesteśmy przy skutkach – ile państwo na tym traci?
Setki milionów złotych, może miliardy, rok w rok traci miliony.
Pana zdaniem to jest wykrywalny proceder, jeśli chodzi o osoby?
Odpowiem tak: ktoś się pod tym podpisuje. Przy czym w przypadku tamtego
okresu przedawnionego były postępowania sądowe i dysponujemy całkiem
dokładną dokumentacją sądową na ten temat. Jeśli chodzi o to, co się
dzieje obecnie, czyli afera złomowa czy stalowa, to nie są te sprawy
jeszcze tak bardzo dobrze udokumentowane. Natomiast gdyby organa
państwa, a konkretnie CBA, działało lepiej, to by się tym zajęły. Moim
zdaniem na tym etapie jest to absolutnie wykrywalne.
Prokuratury te sprawy nie oburzają?
Prokuratura nie jest w stanie tych spraw zrozumieć, bo one są bardzo
skomplikowane. Wymagają bardzo specjalistycznej wiedzy branżowej,
technicznej, ale i wiedzy podatkowej, prawnej. To nie tak proste jak
afera Rywina, gdzie człowiek przyszedł i chciał zapłacić kilka milionów
za ustawienie czegoś i wszystko nagrane na taśmie. I dlatego
przypominam, że poziom skomplikowania prawa jest tu przestępcom na rękę,
a w kwestii uproszczenia przepisów nic kompletnie się nie ruszyło.
Można to zjawisko porównywać do infoafery? Jaka jest skala tego procederu?
Wydaje mi się, że infoafera przy tym, co dzieje się w ministerstwie finansów, to zabawa pensjonarek.
Równie duży budynek.
http://natemat.pl/84511,ministerstwo-finansow-tworzylo-przepisy-pod-wplywem-mafii-infoafera-to-przy-tym-zabawa-pensjonarek-wywiad
nie są zainteresowani ....
Pozdrawiam
Ps.
Ważny tekst , niestety tylko 5*...
Poza przestępcami i opłacanymi urzędnikami/politykami mamy jeszcze chronioną kastę albo podkastę doradców podatkowych, którym ta sytuacja jest na rękę.
Z hasła doradca podatkowy na wiki:
// Zgodnie z art. 3 pkt 1-3 ustawy czynności doradztwa podatkowego wykonywane być mogą zawodowo tylko przez:
→ osoby fizyczne, które uzyskały wpis na listę doradców podatkowych prowadzoną przez Krajową Radę Doradców Podatkowych,
→ adwokatów i radców prawnych
→ osoby prawne wpisane do prowadzonego przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych rejestru osób prawnych uprawnionych do wykonywania doradztwa podatkowego.
...
Zawodowe wykonywanie czynności doradztwa podatkowego podlega ochronie ustawowej. Wykonywanie ich przez podmioty nie uprawnione jest zabronione i podlega karze grzywny.
...
Na doradcy podatkowym ciąży obowiązek zawarcia umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywania zawodu. //
Obowiązek ubezpieczenia to jeszcze jedna łapa do opłacenia.