Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wybielanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wybielanie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 lipca 2024

Nowy Ład

 


"Ktokolwiek zdominuje Europę, tym samym obejmie przywództwo nad światem"
— Joseph Goebbels



"ktokolwiek" ?


Mam nadzieje, że to nie oznacza - "
pod jakimkolwiek przebraniem"...




Warto porównać sobie definicję w angielskojęzycznej wikipedii - i w wikipedii dla Polaków.




Wersja angielska - i inne - jest rozbudowana, co widać choćby po suwaku z boku strony,

wersja dla Polaków tak naprawdę nic nie mówi, 

wersja rosyjska jest dość uboga, ale ma przynajmniej trochę tekstu..


Dwa kraje, dwa narody najbardziej doświadczone od Niemców mają najuboższe wpisy na ten temat - to dokładnie pokazuje kto tam siedzi i tego pilnuje.



wersja angielska tłumaczona automatycznie




wersja rosyjska




wersja polska


wtorek, 9 lipca 2024

Wojna w Kosowie





przedruk
tłumaczenie automatyczne



...

Valdet Deva, jeden z potomków Xhafera Devy, nigdy nie czuł szczególnej pogardy ani aprobaty dla swojej rodziny, aż do stycznia tego roku, kiedy to Ministerstwo Kultury Kosowa, w ramach projektu wspieranego przez Biuro Unii Europejskiej w Kosowie i Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, postanowiło wyremontować dom i wykorzystać go jako centrum kulturalne.

Deva, który pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych Albanii w latach 1943-1944, kiedy kraj znajdował się pod kontrolą nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera, szybko trafił na pierwsze strony gazet na Bałkanach.

Plan renowacji starego domu Devy wywołał fale kontrowersji w Kosowie, Albanii i poza nim, gdzie niektórzy nazywali go nazistowskim kolaborantem, a inni bronili go jako orędownika sprawy albańskiej i zbawcy Żydów.

Niemiecki ambasador w Prisztinie, Joern Rohde, był jednym z pierwszych, którzy wygłosili swoją krytykę. "Bardzo zaniepokojony planami renowacji domu Xhafera Devy, znanego nazistowskiego kolaboranta i bohatera niesławnej Dywizji SS Skanderbega" – napisał Rohde na Twitterze.

"Nie zniekształcajcie prawdy o Holokauście ani zbrodniach wojennych popełnionych przez nazistów i lokalnych kolaborantów" – apelował Rohde.

Valdet Deva, który mieszka w Szwecji, powiedział, że spodziewał się reakcji za i przeciw renowacji, ponieważ albańskie społeczeństwo pozostaje podzielone w niektórych kwestiach związanych z jego historią.

Niektórzy Albańczycy, tacy jak on, zwłaszcza na prawicy, zaprzeczają, jakoby Xhafer Deva prześladował Żydów. Upierają się, że współpracował z niemieckim reżimem nazistowskim tylko po to, by pomóc pokonać komunistyczną partyzantkę i zapewnić, że Albania i Kosowo zostaną zjednoczone, a nie częścią zdominowanego przez Serbów państwa jugosłowiańskiego.

"Nikt nie jest w stanie udowodnić, że Xhafer Deva rzekomo pomagał w deportacji Żydów z Kosowa" – podkreślił Valdet Deva.

Kosowski historyk Jusuf Buxhovi opisał Xhafera Devę jako bardzo złożoną postać.

"Deva mocno wierzył, że Niemcy powrócą do normalności w kwestii albańskiej [poparcia dla zjednoczenia Kosowa i innych obszarów z Albanią] i kolaborował z Niemcami wyłącznie w interesie narodu albańskiego" – przekonywał Buxhovi.

"Nie powinniśmy go potępiać... Istnieją fakty historyczne, że Deva nie tylko zapobiegał deportacji Żydów, ale także ich chronił" – dodał.

Ale Paskal Milo, historyk z Tirany i prominentna postać lewicowej polityki w Albanii, opisał Devę jako "jedną z najbardziej skompromitowanych pronazistowskich postaci wśród Albańczyków".

"Jako minister spraw wewnętrznych był główną osobą odpowiedzialną za wszystkie albańskie siły żandarmskie, które otwarcie współpracowały z niemieckimi siłami okupacyjnymi od listopada 1943 r. do czerwca 1944 r. przeciwko albańskim partyzantom i antyfaszystom" – powiedział Milo w rozmowie z BIRN.

Wyjaśnił, że Albańskie Archiwum Państwowe posiada setki dokumentów, które dowodzą "zbrodniczej działalności Devy przeciwko antyfaszystom i niewinnym cywilom w Tiranie".


"Był organizatorem i bezpośrednim wykonawcą masakry antyfaszystów i mieszkańców Tirany 4 lutego 1944 roku" – powiedział.

"Nazistowskie dokumenty pokazują, że był on nazistowskim kolaborantem nie tylko dla ich generałów w Albanii, ale także dla specjalnego wysłannika Hitlera na Europę Południowo-Wschodnią, Hermana Neubachera" – dodał.





Urodzony w Mitrowicy w Kosowie, kiedy była jeszcze częścią Imperium Osmańskiego, Xhafet Deva studiował w amerykańskim college'u w Stambule i w Wiedniu. Do Mitrowicy powrócił w latach 30., pracował jako przedsiębiorca, a w 1943 r., po kapitulacji Włoch w wojnie, został ministrem spraw wewnętrznych Albanii w rządzie lojalnym wobec nazistowskich Niemiec.

Efraim Zuroff, dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, stwierdził, że Deva był "symbolem" kolaboracji albańskiego reżimu wojennego z nazistami oraz zbrodni popełnionych na Żydach i Serbach.

Ale Valdet Deva powiedział, że jest sceptyczny. "Jako rodzina poprosiliśmy o fakty [na poparcie] Centrum Szymona Wiesenthala i twierdzeń Zuroffa, ale do tej pory nie dostarczyli ani jednego faktu" – podkreślił.

"Mamy świadectwa ocalałych z Holokaustu o pomocy i humanizmie, jakie okazywał Żydom" – dodał.

Stevan Radojkovic, badacz historii z Belgradu, powiedział, że spory o postacie takie jak Deva pokazują, jak podzieleni są ludzie na Bałkanach w kwestii ich wspólnej historii, ale argumentował, że materiały archiwalne pokazują, że pomagał on nazistom w prześladowaniach Żydów podczas Holokaustu.

"Dokument Jugosłowiańskiego Komitetu Państwowego ds. Ustalenia Zbrodni popełnionych przez nazistów i ich kolaborantów mówi, że kiedy Niemcy wkroczyli do Mitrowicy w kwietniu 1941 roku, Deva nakazał konfiskatę majątku Żydów" – powiedział Radojkovic w rozmowie z BIRN.

"Archiwa pokazują również, że Żydzi otrzymali czerwone opaski z napisem 'Juda'... podczas gdy żydowskie sklepy otrzymały nakaz utrzymania napisu "Judengeschäft" ("Żydowski interes"), znaku, że każdy Niemiec może je splądrować" – dodał.


Noel Malcolm, profesor historii na Uniwersytecie Oksfordzkim, napisał w swojej książce "Kosowo: krótka historia", że Deva często pracował dla niemieckiego wywiadu przez jakiś czas przed II wojną światową.

Malcolm powiedział, że Deva był "najbardziej zaufanym sługą" niemieckiego reżimu, a rząd w Tiranie, w którym służył, był "starannie wybierany i kontrolowany przez władze niemieckie", które "używały retoryki albańskiego nacjonalizmu", aby zdobyć sympatię miejscowej ludności.

Kiedy Deva przybył do Tirany, "zaczął rekrutować albańskie siły bezpieczeństwa do walki z komunistami i innymi rebeliantami" – powiedział Malcolm. Jego oddział liczył około 1600 ludzi. Chociaż twierdzono, że popełnił zbrodnie wojenne przeciwko komunistycznym bojownikom partyzanckim, nie jest jasne, czy którykolwiek z nich został kiedykolwiek postawiony przed sądem.

Romeo Gurakuqi, historyk z Uniwersytetu w Tiranie, powiedział BIRN, że rola Devy była kluczowa w walce z kosowskimi Albańczykami, którzy dołączyli do partyzantów. "Ze względu na dywizję [wojskową] Devy i wsparcie Niemców, ruch partyzancki w Kosowie nigdy nie mógł osiągnąć znaczących rozmiarów" – powiedział Gurakuqi.

We wrześniu 1944 r., gdy władza Niemiec nad Bałkanami osłabła, Deva stał się jednym z przywódców Drugiej Ligi Prizreńskiej, organizacji kosowskich albańskich nacjonalistów, którzy chcieli powstrzymać jugosłowiańskich komunistów przed przejęciem kontroli nad Kosowem i zjednoczyć wszystkie terytoria, na których etniczni Albańczycy stanowili większość.

Po II wojnie światowej zakończonej klęską nazistów Deva uciekł na wygnanie do Austrii, następnie do Syrii, a w końcu wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie stanął na czele antykomunistycznej Trzeciej Ligi Prizreńskiej. Później twierdzono, że w jego antykomunistycznych wysiłkach na wygnaniu wspierała go CIA. Zmarł w 1978 roku.

Historyk Milo powiedział, że albańska historiologia nadal cierpi z powodu stronniczości politycznej, jeśli chodzi o interpretacje postaci historycznych, szczególnie tych z okresu II wojny światowej i jej następstw. Przekonywał, że "prymitywny nacjonalizm i patriotyzm folklorystyczny" nie powinny przeszkadzać w naukowej ocenie faktów historycznych.

Spory o ocenę roli Devy w albańskiej historii powróciły podczas awantury o prace remontowe w jego dawnym domu w Mitrowicy. Po krytyce ze strony Centrum Szymona Wiesenthala i ambasadora Niemiec w Prisztinie, UE i UNDP postanowiły wstrzymać projekt.

Ministerstwo Kultury Kosowa stwierdziło, że uważa dom za miejsce dziedzictwa kulturowego, które zasługuje na ochronę ze względu na jego znaczenie architektoniczne jako pierwszego budynku w nowoczesnym stylu zachodnioeuropejskim w Mitrowicy i podkreśliło, że renowacja nie honoruje Devy jako postaci historycznej. Ministerstwo odmówiło jednak odpowiedzi na pytanie, co stanie się teraz z projektem.




MITROVICA, Kosowo, 11 lutego (Reuters)


 Renowacja domu w Kosowie, który należał do ministra w pronazistowskim rządzie podczas II wojny światowej, wywołała oburzenie, a Niemcy ostrzegły przed historycznym "wybielaniem", a Unia Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych wstrzymały projekt.

Trzypiętrowy dom z czerwonej cegły w Mitrowicy, zbudowany w latach 30. przez austriackich architektów, był domem Xhafera Devy, który pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych w proniemieckim rządzie w 1943 i 1944 roku.

We wspólnym oświadczeniu Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) w Kosowie i Unia Europejska przeprosiły za pominięcie tła historycznego Devy, gdy ogłosiły projekt odrestaurowania domu jako miejsca dziedzictwa kulturowego.

Ambasador Niemiec w Kosowie, Joren Rohde, powiedział, że jest bardzo zaniepokojony odbudową.
"Nie zniekształcajcie prawdy o Holokauście lub zbrodniach wojennych popełnionych przez nazistów i lokalnych kolaborantów" – napisał Rohde na Twitterze na początku tego tygodnia, dodając, że projekt grozi wybieleniem historii.

Hajrulla Ceku, minister kultury Kosowa, bronił projektu rewitalizacji na konferencji prasowej dzień po decyzji UE i UNDP o wstrzymaniu prac w tym miejscu.

"Przywracamy pomnik, ale nie historię Xhafera Devy" – powiedział Ceku. Nie potwierdził, czy rząd Kosowa będzie kontynuował prace nad odbudową.

W czasie, gdy Deva był ministrem, Kosowo było uważane przez Niemcy za część Albanii.

Historycy twierdzą, że jednostki sił bezpieczeństwa pod dowództwem Devy, które widziały nazistów jako sojuszników w walce z komunistami, popełniały okrucieństwa, w tym masakrę podejrzanych sympatyków antyfaszyzmu. Niektóre niedawne badania wskazują jednak, że Deva mogła pomóc chronić Żydów.

"Jest zbrodniarzem wojennym, popełnił zbrodnie na swoich przeciwnikach politycznych, ale osobiście nigdy nie zgodził się na przekazanie list kosowskich Żydów, pomimo uporczywości nazistowskich władz" – mówi Durim Abdullahu, profesor historii na uniwersytecie państwowym w Prisztinie.

Po wojnie Deva opuścił Kosowo. Mieszkał w kilku krajach europejskich, zanim osiedlił się w Kalifornii, gdzie zmarł w 1978 roku.

W Mitrowicy wciąż jest celebrowany. Kilka metrów od domu, ściana na głównym placu ozdobiona jest zdjęciami prominentnych osób z miasta, w tym Devy i premiera w rządzie z czasów wojny, Rexhepa Mitrovicy.

Świadek Reutersa znalazł trzy ulice nazwane imieniem Devy w Kosowie, w tym jedną w Prisztinie, kilkaset metrów od ambasady Niemiec.













reuters.com/world/europe/renovation-nazi-allys-kosovo-house-causes-ire-2022-02-11/

balkaninsight.com/2022/03/15/glorified-and-vilified-who-was-kosovos-nazi-ally-xhafer-deva/



wtorek, 25 lutego 2020

Przepisywania historii dokonują przede wszystkim Niemcy





Okno Overtona w akcji: Niemcy przepisują historię wyzwolenia Auschwitz?






Niektórzy zachodni politycy niedawno stwierdzili, że nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz nie został wyzwolony przez ZSRR, ale przez siły alianckie. Czeski analityk Martin Koller jest pewien, że tylko jeden kraj potrzebuje takiego przepisywania historii - Niemcy, które podobno chcą uniknąć odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. „Okno Overtona w akcji” - komentarz w sieci.

Czeski analityk bezpieczeństwa Martin Koller przyjął raczej nieoczekiwane i dwuznaczne założenie, że przepisywania historii wyzwolenia Auschwitz dokonują przede wszystkim Niemcy - przecież najwyższą Unię Europejską, wyróżniającą się skandalicznymi uwagami, reprezentuje ten kraj (Ursula von der Lajen prowadziła Komisję Europejską w koniec zeszłego roku).
Koller na stronach publikacji  Parlamentní listy twierdzi, że w rzeczywistości obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau nie był nazistowski, ale niemiecki, dlatego przywódcy UE tak obsesyjnie próbują zmienić oficjalną wersję wydarzeń.
Zdaniem autora dowodzą tego ostatnie wypowiedzi Wysokiego Komisarza i dwóch innych przywódców tego instytutu, którzy w swoich wystąpieniach na temat Holokaustu twierdzili, że wyzwoliciele jeńców w Auschwitz nie byli żołnierzami rosyjskimi, ale siłami sprzymierzonymi.
Koller twierdzi, że państwo hitlerowskie było oficjalnie nazywane nie „nazizmem”, ale Trzecią Rzeszą narodu niemieckiego, to właśnie państwo to wynalazło i zorganizowało obozy śmierci, dlatego błędem jest nazywanie ich nazistami. Ponadto Auschwitz można również nazwać „Banderą”, pisze autor, ponieważ oprócz Niemców jako ochroniarzy pracowało około 200 Ukraińców.
Analityk przypomina również, że ówczesna niemiecka gospodarka osiągnęła znaczne zyski z niemieckich obozów koncentracyjnych: oprócz darmowej siły roboczej Niemcy otrzymali ogromne bogactwo w postaci osobistej własności Żydów, w tym nawet złotych zębów. Wszystko to pomogło Niemcom w walce, uważa autor.
Koller jest pewien, że niemieccy przywódcy Unii Europejskiej nie porzucą prób zmiany oficjalnej historii, aby stopniowo wymazać niemieckie zbrodnie II wojny światowej z pamięci świata.
Rosyjska społeczność internetowa spokojnie zareagowała na publikację:
„Zawsze zazdroszczą Rosjanom po prostu. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni - nie martw się”, pisze Viktor Volkov.
„Okno Overtona w akcji” - podsumowuje Oksana Belyaeva.






czwartek, 24 listopada 2016

Gowin: niemcy wymyślili "polskie obozy koncentracyjne"



Byli SS-mani mieli oczyścić dobre imię Niemiec. 

Gowin: Wymyślili "polskie obozy koncentracyjne"

 

Wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin na antenie TVP Info powiedział, że pojęcie „polskie obozy koncetracyjne” zostało stworzone przez tajną grupę wywiadu zachodnioniemieckiego w latach pięćdziesiątych, którą tworzyli byli naziści.

Jako zagrożenie w relacjach z Niemcami wicepremier ocenił, że nie jest nią kwestia ewentualnej restytucji. – Zagrożenie jest w kwestii prawdy o czasach Holocaustu. O tym, kto wymordował miliony Żydów. Jeżeli nie będziemy uprawiać skutecznej polityki historycznej to za 10-30 lat w światowej opinii publicznej może dojść do sytuacji, że odpowiedzialnymi będą Polacy, Litwini i Łotysze – powiedział Gowin. Polityk dodał, że pojęcie „polskie obozy koncentracyjne zostało wypracowane w ramach ściśle tajnej komórki wywiadu zachodnioniemieckiego, która została utworzona przez byłych wysokich funkcjonariuszy SS”. 
 
–Rząd niemiecki postawił (komórce – red.) zadanie – oczyścić dobre imię Niemiec. To właśnie oni wypracowali pojęcie „polskie obozy koncentracyjne”, które najpierw rozpowszechniali w wąskich kręgach, na konferencjach naukowych, a poźniej coraz szerzej – dodał Gowin. Wicepremier przypomniał, że informacje o działaniu tajnej komórki ujawniły służby wywiadowcze Izraela i Stanów Zjednoczonych Ameryki, choć w Niemczech doniesienia na ten temat, nawet w sieci, są ocenzurowane.
Holocaust to termin ukuty przez Elie Wiesela, byłego więźnia nazistowskich obozów oraz działacza na rzecz praw człowieka. Odnosi się do zorganizowanego przemysłu śmierci stworzonego przez Niemców podczas II wojny światowej. W systemie obozów koncentracyjnych, pracy, śmierci oraz w gettach zamordowano około 6 milionów Żydów pochodzących z różnych państw Europy. Za „architekta” zbrodni uznany został Adolf Eichman. Kolejne 5 milionów ofiar zaplanowanych i koordynowanych działań nazistów to m.in. Polacy, sowieccy żołnierze, którzy trafili do niewoli, duchowni, niepełnosprawni czy Romowie.


https://www.wprost.pl/kraj/10031675/Byli-SS-mani-mieli-oczyscic-dobre-imie-Niemiec-Gowin-Wymyslili-polskie-obozy-koncentracyjne.html

 

piątek, 9 września 2016

Orkiestra i chór na pogrzebie niemieckich morderców




6 wrz, 11:31 | Onet

Szczątki niemieckich żołnierzy leżały w gruzie. Będzie uroczysty pogrzeb

 

Poszukiwacze ze stowarzyszenia Pomost odkryli na początku miesiąca szczątki żołnierzy niemieckich w bunkrze w okolicy Sycowic i Przetocznicy w pow. zielonogórskim.

 To kolejne znalezisko historyków, którzy w Lubuskiem przeprowadzili już kilkanaście ekshumacji. 

Działania wokół bunkra oznaczonego symbolem Pz.W. 598, będącego częścią fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, były już prowadzone od początku lat 90. Zajmowała się nimi polsko-holenderska grupa, która znalazła bardzo dużo ludzkich szczątków. Zostały one pochowane w okolicy obiektu, bo w owym czasie nikt się takimi sprawami zbytnio nie interesował. Po wielu latach poszukiwaczom z Pomostu udało się te kości odnaleźć. 


- Natknęliśmy się na szczątki co najmniej trzech żołnierzy. Niektóre leżały wokół bunkra, a niektóre jeszcze w środku. Zalegały tam w gruzie - mówi Onetowi Maksymilian Frąckowiak. Jak zwykle przy takich znaleziskach jest wiele teorii, jak mogło dojść do śmierci tych żołnierzy. [Że niby co? Że ktoś ich nie zabił w walce, tylko zamordował? A co to nas obchodzi? Oni mordowali kobiety i dzieci z zimną krwią - palili żywcem, strzelali w plecy i rozrywali granatami. Co nas obchodzą ich kości? Niech sobie je niemcy pozbierają i zabiorą na cmentarz]. Z pewnością stanowili załogę tego obiektu. 


Ilu ich było? - To trudno powiedzieć. Niektórzy mówią, że przez te lata znaleziono nawet 40 worków kości. Podejrzewam, że te liczby rosną każdego roku - komentuje ironicznie archeolog. [??] - Jedna z teorii mówi, że załoga nie chciała się poddać i czerwonoarmiści wzięli ich gazem. Według innych zostali rozstrzelani przed obiektem i wrzuceni do środka - wyjaśnia. 


Pz.W. 598 jest jednym z najlepiej zachowanych bunkrów na terenie Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Niemal wszystkie tego typu obiekty zostały wysadzone - ten nie. - Kolejna z hipotez głosi, że tych rozkładających się ciał było tak dużo, że żołnierze nie odważyli się do bunkra podejść. Dlatego ocalał - mówi Frąckowiak. 


Spora część działań stowarzyszenia odbywa się właśnie w Lubuskiem, bo tutaj też wiele się działo, kiedy przetaczał się front w kierunku na Berlina. - Jest tutaj rzeczywiście dużo miejsc, nieznanych grobów z czasów nie tylko wojny, ale i wcześniejszych, kiedy mieszkali tu Niemcy. 

- Udaje nam się dotrzeć do świadków i źródeł, archiwizujemy dane, szukamy ludzi, którzy coś wiedzą - tych najstarszych i kolejne pokolenia, które dowiedziały się czegoś od swoich rodziców, czy dziadków - informuje archeolog. 


Szczątki żołnierzy i cywilów niemieckich są gromadzone i raz do roku w październiku organizowany jest uroczysty pogrzeb na niemieckim cmentarzu wojennym w Starym Czarnowie w woj. zachodniopomorskim. Uczestniczy w nim kilkaset osób, gości z Polski i Niemiec. W tym roku mają być przedstawiciele niemieckich władz, chór, orkiestra, a także pastor oraz ksiądz katolicki. 


Stowarzyszenie Pomost zostało utworzone w Poznaniu 1997 r. z inicjatywy Polaków i Niemców. Przyświecał im jeden cel - spróbować w jakiś sposób naprawić zło, jakie wytworzyło się między narodami Polski i Niemiec. 


"Chcieliśmy dotrzeć do Polaków, by zmienić ich wypaczone przez pół wieku panowania komunizmu nastawienie do Niemców. Chcieliśmy dotrzeć do Niemców, by przekonać ich, iż Polak niekoniecznie musi się im kojarzyć negatywnie" - piszą o sobie. 


Przyświeca im motto biskupów polskich skierowane do biskupów niemieckich w 1965 r. "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Przez blisko 20 lat archeolodzy przeprowadzili dziesiątki ekshumacji na zachodzie Polski, w tym wiele w woj. lubuskim. 


Popatrz, to niemcom kojarzymy się negatywnie, ciekawe czemu tak nas niesprawiedliwie oceniają?

Ale pewnie chodzi o to, by pozostał zapis w głowie: niemcy byli dobrzy, a Polacy byli źli. Następuje powolna zmiana rzeczywistości - ofiarę zamienia się w kata, a kata w ofiarę - oto polityka werwolfu w  Polsce.


O jakie wypaczenie chodzi? Tego nie wyjaśniono, niestety obawiam się, że chodzi o niechęć do niemców za II Wojnę Światową.

No bo dlaczego pogrzeb ma się odbyć z pompą: chór i orkiestra??

Przecież ci żołnierze strzelali do Polaków!! Dlaczego ich się tak honoruje??

GDZIE SĄ SŁUŻBY, GDZIE POLICJA, GDZIE ARMIA??!!
 
Najpierw tworzy się precedensy takie jak motto biskupów, a potem na te precedensy można się powoływać.


 

 http://m.onet.pl/wiadomosci/lubuskie,h0s55x

 

 

 

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Czym są Prusy Zachodnie?




No, czym??

Otóż na stronie Muzeum prus Zachodnich w Munster, jest to miejsce, gdzie "Niemcy i Polacy w tym regionie żyli ze sobą długo w zgodzie. Dopiero od końca XIX wieku obszar ten stał się miejscem konfliktów etnicznych i nacjonalno – politycznych, które doprowadziły w konsekwencji – na skutek wywołanej przez nazistów wyniszczającej wojny – do ucieczki oraz do systematycznego wypędzenia ludności niemieckiej"

Tak oto naukowcy niemieccy piszą historię i politykę Europy.
Dlaczego nie napisali niemieccy naziści, a tylko naziści ?








Czy Mazowieckie pisane przez S to prztyczek w polski mazowiecki nos?








Najciekawsze jest jednak to, dlaczego Prusy Zachodnie piszą w cudzysłowiu (bo, w otoczeniu słowa >>obecnie<<)


Może chodzi o to, że na co dzień, albo w dokumentach funkcjonuje inna nazwa zgodna z obowiązującym niemieckim prawem, np. Wolne Miasto Gdańsk.

Jeśli prawdą jest, że WMG prawnie współcześnie istnieje, o czym większość Polaków nie ma pojęcia, to cudzysłów staje się bardziej zrozumiały.



Ja to zawsze coś muszę znaleźć...




http://westpreussisches-landesmuseum.de/pl/muzeum/czym-sa-prusy-zachodnie/




niedziela, 30 sierpnia 2015

Dzięki SS ?







Epokowe wydarzenie zaistniało nie dzięki Wernerowi Braun, ale "oficerowi SS".

SS jest więc tu pokazane w pozytywnym świetle, a nie negatywnym.


Do tego "cudowna broń" Hitlera.

Cud również jest czymś pozytywnym.
Następuje tu zestawienie postaci Hitlera z cudownością, czyli czymś pozytywnym i niezwykłym jednocześnie, a więc   n i e z r o z u m i a ł y m  , a więc towarzyszące nam podczas czytania uczucie niezrozumiałości takiego zestawienia (cudowna i Hitler) jest jak najbardziej uzasadnione, może dlatego biernie je przyjmujemy, nie protestujemy.

Jednak nie wiadomo co było "cudowną bronią", bo ostatecznie niemcy poniosły militarną klęskę, ale raczej nie były to rakiety, a więc użycie zwrotu  "cudowną broń" w tym kontekście (postaci Brauna) nie ma uzasadnienia. Może jedynie chodzić o kolejne uporczywe powtarzanie czytelnikom zbitki "cudowna" i Hitler.


A więc znowu - postać Hitlera pojawia się w kontekście pozytywnym.

Lub co najmniej obojętnym.

Następuje "obiektywizacja" postrzegania postaci Hitlera i SS.
I to w jednej zapowiedzi artykułu na pierwszej stronie witryny wp.pl.

Poniżej - inny termin wiążący Hitlera z czymś normalnym - "inżynier". A jednocześnie występuje zbitka po przecinku - "bohater" (element pozytywny).

Ale też zauważmy, że słowa Hitler i bohater funkcjonują obok siebie.















http://historia.wp.pl/title,Wernher-von-Braun-inzynier-Hitlera-bohater-Ameryki,wid,17806560,wiadomosc.html?ticaid=1157e9&_ticrsn=3




piątek, 24 lipca 2015

Skarb Hitlera, skarb Forstera . . .



Czy ludzie nie mają już za grosz wyobraźni?

To, że zachodnie polskojęzyczne media ogólnopolskie używają sformułowań typu: "skarb nazistów", albo "skarb Hitlera" - to jest jakby zrozumiałe - ich celem jest trywializacja zbrodni niemieckich  i legenderyzacja Hitlera.

Ale żeby to naprawdę przekładało się na ludzi??








"Niestety nagła śmierć..."

Czemu niestety? Jakaś może rodzina?



To nie jest żaden skarb Hitlera, ani Forstera, ani nazistów - to są ukradzione przez niemców dobra - pieniądze, złoto, antyki, dzieła sztuki i inne precjoza, które wcześniej były własnością innych ludzi.


To jest majątek ukradziony Polakom - często pomordowanym - a nie żadne skarby.


Albert Forster to nie był żaden gaulaiter, tylko: MORDERCA i ZŁODZIEJ.


Forster jest odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków: w Stuthof, Piaśnicy, Szpęgawsku, Mniszku i wielu wielu innych miejscach na Pomorzu.


W listopadzie 1939 roku Forster powiedział: Kto należy do narodu polskiego, musi zniknąć. Najzaszczytniejszym dla nas zadaniem jest uczynienie wszystkiego, aby każdy przejaw polskości zginął bez reszty[2].

----------------------------------------------------------



Warto przyjrzeć się notatce na jego temat w niemieckiej polskojęzycznej wikipedii:

"Po II wojnie

W 1945 uciekł do Niemiec na pokładzie motorówki obawiając się zemsty Polaków oraz Armii Czerwonej. [...]

Autor wpisu pomija milczeniem fakt, że Forster uciekał przed sądem, a nie przed zemstą.



"uciekał przed zemstą"

 - zemsta - jest to odwet za doznaną krzywdę -  takie sformułowanie poniekąd wyklucza sąd, czyli osąd i skazanie za łamanie prawa - a w przypadku Forstera chodziło o SĄD. 

Odwet zawsze kojarzy się z chęcią odegrania się za krzywdy , niekoniecznie za pomocą sądu, a często właśnie kojarzymy go z brakiem sądu, czyli  odwet jest - s a m o s ą d e m.

Zemsta to często samosąd. 

Samosąd oznacza, że tego, który skrzywdził, nie koniecznie można postawić przed sądem.



A więc powyższy wpis o zemście może sugerować, że na Forstera nie było dowodów.

Jak wiadomo, dowody były, ale wikipedysta pisze, co mu zadano - a zadano mu: wybielaj niemców jak się da.





Jego nazwisko znalazło się na alianckiej liście zbrodniarzy wojennych.


Autor unika nazywania go zbrodniarzem - zdanie powyżej nie przesądza, czy był zbrodniarzem, czy nie - nawet nie on, ale tylko jego nazwisko znalazło się  na liście, zwanej: "listą zbrodniarzy".

Czyli - o niemieckich zbrodniach ani słowa, za wszelką cenę unikać negatywów na temat niemców - za to o Polakach pisać najwięcej negatywów - to najbardziej prawdopodobna recepta, jakiej trzymają się tzw. wikipedziści.


Zatrzymany przez Anglików w Niemczech, w sierpniu 1946 wydany został Polsce. Osądzony przez Najwyższy Trybunał Narodowy w Gdańsku od 5 do 29 kwietnia 1948, skazany został za popełnione zbrodnie wojenne na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 lutego 1952 w więzieniu na Mokotowie w Warszawie[3].


Do dzisiaj istnieje w Gdańsku niewielki dom jednorodzinny, w którym mieszkał wraz z rodziną do 1939 roku (przy ulicy Generała Bora-Komorowskiego 95).

Po wybuchu wojny Forster przeniósł się do komfortowej willi z ogrodem przy ul. Dębinki 1, w której w latach 1936-1939 siedzibę miało prywatne gimnazjum żydowskie prowadzone przez Ruth Rosenbaum (tzw. Gimnazjum Rosenbaumów). Obecnie w budynku znajduje się siedziba Katedry Chirurgii Stomatologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.[4]

Zachowała się także jego rezydencja na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej, tzw. "Forsterówka"[5].


W literaturze popularnej pojawia się wersja, bazująca na pracy Levine'a, że Forster nie został stracony, lecz żył w areszcie domowym do naturalnej śmierci. Teza ta nie została jednak potwierdzona w jakichkolwiek poważnych źródłach.


Honorowy obywatel miasta:

Jak widać - ta historia nie skończyła się źle. 
Autor notatki nie zachowuje  c h r o n o l o g i i   i na koniec opisuje nam same przyjemne rzeczy, tak, aby Forster nie kojarzył nam się źle, a może nawet zapamiętamy go dobrze - albowiem taka jest psychika człowieka, że to, co człowiek usłyszy lub przeczyta na końcu - to najbardziej utkwi mu w pamięci.

Temat o zbrodniach wojennych i sądach został zakończony, następują przyjemne wręcz sielankowe wpisy: do dzisiaj istnieje jego dom, niewielki jednorodzinny, z rodziną, komfortowa willa z ogrodem, rezydencja Forsterówka.

Na koniec uwaga o tym, że wg pewnych źródeł nie został stracony, ale żył sobie w  domu do naturalnej śmierci.

Na tym blogu już poruszałem ten temat - Forster był też odpowiedzialny za stworzenie werwolfu na Pomorzu, czyli w pierwszym etapie -  polskojęzycznego gestapo.


http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_1.html


„Od lat badamy genezę tego paktu narodzonego w Wolnym Mieście Gdańsku w Oliwie w domu przy obecnej ulicy Piastowskiej nr 20. Dom należał wtedy do rodziny Modrowów (z Bolesławowa koło Skarszew – nazwa tej miejscowości powstała na cześć B. Bieruta – przyp. M.P.S.)
Pakt zawiązany konspiracyjnie na przełomie 1935 i 1936 r. (nazwę Ribbentrop-Mołotow otrzymał dopiero w 1939 r.) Doszło już do formalnego spotkania wysokiej rangi wysłanników Hitlera i Stalina. Hitlera reprezentował Waldemar Nicolai – płk SS, doradca Hessa (zastępcy Hitlera) oraz Albert Forster – gauleiter tzw. Prowincji Gdańsk Prusy Zachodnie; Stalina natomiast – najbliższy swego czasu współpracownik Lenina – Karol Radek (prawdziwe nazwisko: Sobelson, polski Żyd z Tarnowa) oraz płk NKWD, a zarazem agent Gestapo Bolesław Bierut. „



Jeśli Bierut był agentem Forstera, to oczywiście mógł uratować swego byłego szefa od śmierci - a nawet od więzienia.

Informacja na wikipedii o tym, że Forster resztę życia żył sobie gdzieś w jakimś domu jest bardzo prawdopodobna.



W dodatku Forster jest honorowym obywatelem miasta Gdańska i Sopotu.
 No bo przecież, nie jest napisane do kiedy....



No cóż, popatrzmy....

http://forum-gdansk.mojeosiedle.pl/viewtopic.php?t=16505
http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,538.html

 Tu jeszcze jest.



http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Siedmiu-uniewaznionych-honorowych-obywateli-Gdanska-n30523.html

Tu zaraz będzie decyzja czy jest, czy ma go nie być - rok 2008.



http://www.gdansk.pl/bip/rada-miasta,721,12636.html





                                   Na zdjęciu powyżej - niemiecki bandyta Albert Forster





CIĄG DALSZY W NASTĘPNEJ NOTCE:

http://maciejsynak.blogspot.com/2015/07/skarb-hitlera-skarb-forstera.html

Czy Wolne Miasto Gdańsk istnieje?






Tekst na początku był o słowach, a skończył się czymś innym - ale tak bywa.



Dokańczając temat...
Inne przykłady "skarbów":














[2]. Piotr Bejrowski "Tajna Organizacja Wojskowa "Gryf Kaszubski"", Pomorskie. Magazyn samorządu województwa pomorskiego nr 1 (97) styczeń-luty 2013, str. 22-23



https://pl.wikipedia.org/wiki/Albert_Forster

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19450110057















środa, 22 lipca 2015

Antypolak patronem szkoły?

Znowu gdańskie. Czy to przypadek?






Już w 2012 roku zwracałem uwagę na niemieckich „patronów” gdańskich tramwajów:

>> Gdańsk staje się powoli dwujęzyczny - a zaczyna się od zasłużonych ( w dawnych wiekach) niemieckich obywateli - od pewnego czasu ich nazwiska widnieją na gdańskich tramwajach.
Patroni....mają się opatrzeć i tyle....




(zdjęcie ma tytuł: bilde)
[niestety zdjęcie zostało zniknięte...]


http://www.zkm.pl/patroni
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110407/SZCZECIN/916344066



A ja się po prostu czepiam. Przecież wiadomo, że Polską rządzi KGB....<<

Przeczucie mnie nie myliło, wystarczyło pogrzebać w życiorysach niektórych tych osób i oto okazuje się, że patronem gdańskiego tramwaju jest ANTYPOLAK - Georg Forster.

Co więcej, „ kilku sołtysów i radnych gminy” Pruszcz Gdański zapragnęło widzieć go patronem szkoły w Wiślinie pod Gdańskiem.

Jak donosi gazeta „Nasz Dziennik” 6 lutego br. dyrekcja szkoły w Wiślinie złożyła wniosek do Rady Gminy Pruszcz Gdański o nadanie ich placówce imienia Danuty Siedzikówny „Inki”. W ankiecie, którą wcześniej przeprowadzono w szkole, za sanitariuszką z oddziału mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zakatowaną przez wojskową bezpiekę, zagłosowało ponad 70 proc. dzieci i ich rodziców.

Jednak sołtysi z okolicznych wiosek wraz z niektórymi radnymi rozpoczęli kampanię na rzecz przekonania mieszkańców do innej kandydatury, osiemnastowiecznego niemieckiego podróżnika i przyrodnika Georga Forstera. 

O jego antypolskim nastawieniu opowiedział „Naszemu Dziennikowi” Piotr Szubarczyk z gdańskiego IPN.
- Miał nastawienie wybitnie antypolskie. Z jego korespondencji, opublikowanej już po śmierci, wiemy, że uważał Polaków za „woły w ludzkiej formie”. Jego obelżywe opinie o Polakach chętnie cytowano w Niemczech w czasach hitlerowskich, zaś po wojnie nadano jego imię stacji badawczej w NRD - zauważa Szubarczyk.



Skąd pomysł, aby tramwajom nadać „patronów”?

„Od kilku miesięcy możemy zachwycać się w Szczecinie pojazdami z zupełnie innej epoki: wygodniejszymi, naszpikowanymi technologią oraz bardziej przyjaznymi pasażerom. Po rozmowach z mieszkańcami wpadliśmy na pomysł: dlaczego każdy z nich nie miałyby pełnić również funkcji edukacyjnej? Zrobili to gdańszczanie za namową miłośników tamtejszej komunikacji miejskiej. Skąd pomysł?

– To wspólna inicjatywa, nasza oraz miłośników transportu – mówi Izabela Kozicka-Prus z Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. – Jak się zrodziła? W Dortmundzie mamy zaprzyjaźnionych Niemców, którzy przyjechali do nas i powiedzieli, że takie coś wprowadzono w niektórych ich miejscowościach. Tam nazwano tramwaje od dzielnic. To u nas nie sprawdzi się, bo kursują lub będą kursowały na różnych trasach. Stwierdziliśmy, że warto odświeżyć ludziom pamięć i wykorzystać nazwiska osób, które znacząco wpłynęły na historię naszego miasta. „



Jak widać – edukacja, edukacja i jeszcze raz – edukacja – oto czym zajmują się w ZKM Gdańsk.

Skąd taka troska o poziom nauczania w Trójmieście?

A więc na niemieckich tramwajach znajdują się nazwy dzielnic miasta....
Brzmi logicznie. Szczególnie, jeśli tramwaj przemieszcza się od dzielnicy do dzielnicy...

U nas na przykład też są takie tradycje – poniżej rzeczony tramwaj nr 1026 z napisem dzielnicy – OLIWA.





Może ktoś z ZKM słabo rozumie po niemiecku i coś przekręcił?

Niestety nie mam zamiaru przeszukiwać internetu w poszukiwaniu zdjęć ilustrujących niemieckie tramwaje z nazwami dzielnic... W ZASADZIE KAŻDY TRAMWAJ NA ŚWIECIE OPISANY JEST JAKĄŚ NAZWĄ DZIELNICY. A „w niektórych miejscowościach” - nazwą ulicy.

A może przyjaciele z niemiec co innego mieli na myśli, doradzając naszym specom z ZKM?
Kto wie.







A może po prostu każdy pretekst, żeby uczcić antypolaka jest dobry?

Czy Pani Prus zajmuje się wietrzeniem pamięci, czy czczeniem antypolskich zachowań?

Sądzę, że ZKM odświeżył sobie pamięć, zanim zdecydował się antypolaka uczynić patronem gdańskiego tramwaju. Sądzę więc, że uczyniono go patronem rozmyślnie.

Podnoszenie tematu jakiejś osoby głoszącej antypolskie hasła i uczynienie z niej patrona – szkoły czy tramwaju – jest popieraniem tych haseł.

Kto odpowiada za to logo ZKM?






Kim był Jan Jerzy Forster?
Nie tylko był antypolakiem, ale też wielbicielem Rewolucji Francuskiej łącznie z jej morderczym obliczem.



Wg ZKM:



Jan Jerzy Forster - patron tramwaju nr 1026
Urodzony w 1754 r., zmarł w 1794 r. – syn pastora z Mokrego Dworu pod Gdańskiem, podróżnik i utalentowany pisarz. Zaliczany do klasyków niemieckiej prozy, profesor Uniwersytetu Wileńskiego, gdzie na wiele lat przed Darwinem głosił teorię ewolucji. Jako 18-letni chłopiec wraz z ojcem wziął udział w wyprawie Jamesa Cooka dookoła świata. Zostawił pasjonujący opis podróży w książce pt.: A Voyage Round The Word. Podczas Rewolucji Francuskiej udał się do Paryża, aby w niej uczestniczyć. Zmarł we Francji.



A wg wikipedii (mimo, że to źródło informacji wątpliwej rzetelności)



Georg Forster urodził się urodził się jako poddany króla Polski we wsi Mokry Dwór niedaleko Gdańska, w Prusach Królewskich, w Koronie Królestwa Polskiego. Był najstarszym dzieckiem Johanna Reinholda Forstera i jego żony Justiny Elisabeth z domu Nicolai; jego rodzina wywodziła się od Szkotów, którzy osiedli w Polsce w XVII wieku. Jego ojciec był naturalistą, naukowcem i kalwińskim pastorem.
Szybko nauczył się języków wysp Polinezji. Jego opisy ludzi z tamtego rejonu są cenione po dziś dzień, gdyż ukazują one wysiłki Forstera, aby opisać miejscowych z empatią, sympatią i w dużym stopniu bez zachodnich, chrześcijańskich uprzedzeń. Jednocześnie opisy te nie zawierają idealizacji stanu "szlachetnej dzikości"[11].

Jego utwór wyróżniał się wśród typowych dzieł literatury podróżniczej, gdyż stanowił nie tylko zestawienie danych, ale przedstawiał spójne, kolorowe i rzetelne etnograficzne fakty zebrane w wyniku wykonywania szczegółowych i nacechowanych sympatią do spotykanych ludzi obserwacji. Autor często przerywał opis, aby wzbogacić go o związane z treścią filozoficzne uwagi[5] i nie unikał też odniesień do literatury.



Forster z radością przyjął w roku 1784 propozycję polskiej Komisji Edukacji Narodowej i został szefem katedry historii naturalnej na Uniwersytecie Wileńskim[24]. Początkowo był on tam przyjmowany dobrze, jednak czuł się tam coraz bardziej wyizolowany. Stwierdził, że "panowie polscy dookoła są krańcowo obojętni w stosunku do nauki, a szczególnie w stosunku do historii naturalnej"[25]. Większość z jego kontaktów stanowili wciąż naukowcy z Niemiec; szczególnie godna wspomnienia jest tutaj jego dyskusja z Immanuelem Kantem nad definicją rasy w odniesieniu do człowieka[26].



Dodatkowo jego ambicje stworzenia prawdziwego centrum badawczego historii naturalnej nie uzyskały odpowiedniego wsparcia finansowego ze strony polskich władz. Co więcej jego słynny wykład o historii naturalnej z roku 1785 przeszedł raczej bez echa i nie był nawet wydrukowany (nastąpiło to dopiero w roku 1843). Te okoliczności doprowadziły do silnych napięć między nim a lokalną społecznością[29]. W wyniku tego zerwał na sześć lat przed zakończeniem swój kontrakt, gdy caryca Katarzyna zaoferowała mu możliwość wzięcia udziału w podróży dookoła świata za wysokie wynagrodzenie wraz z obietnicą posady profesora w Petersburgu[30]. Doprowadziło to do silnego konfliktu między nim i Jędrzejem Śniadeckim. Ostatecznie rosyjska propozycja nie doszła do skutku z powodu wybuchu wojny rosyjsko-szwedzkiej, a Forster musiał opuścić Wilno w końcu sierpnia 1787[25].






Warto też zwrócić uwagę na ten fragment:



Jego ciekawość przyciągały powstania narodowe we Flandrii i Brabancji oraz oczywiście rewolucja francuska. Podróż przez te kraje oraz przez Niderlandy i Anglię, gdzie wolności obywateli były równie dobrze rozwinięte, pozwoliły mu na ustalenie swoich własnych politycznych preferencji. Od czasu tej podróży zaczął on być zagorzałym przeciwnikiem ancien régime'u. Podobnie jak inni niemieccy uczeni tamtych czasów uznał on wybuch rewolucji za oczywistą konsekwencję ruchu oświecenia. Już 30 lipca 1789, niedługo po tym, jak dowiedział się o zburzeniu Bastylii, pisał do swojego teścia, filologa Christiana Gottloba Heyne:
"Schön ist es aber zu sehen, was die Philosophie in den Köpfen gereift und dann im Staate zustande gebracht hat. (...) Also ist es doch der sicherste Weg, die Menschen über ihre Rechte aufzuklären; dann gibt sich das übrige wie von selbst."[37]
(Można to odczytać po polsku tak: Pięknie jest widzieć, co filozofia rozwinęła w głowach i czego dokonała w tym państwie. (...) Zatem edukowanie ludzi o ich prawach jest przecież najlepszą drogą; reszta wyniknie jakby sama z siebie.).

Tryb przypuszczający to pole do manipulacji. A może chodzi o następny zwrot..



W tym czasie francuska rewolucja weszła w fazę rządu terroru wprowadzonego przez Komitet Ocalenia Publicznego pod kierownictwem Maksymiliana Robespierre'a. Forster mógł naocznie przekonać się o różnicy między obietnicami szczęśliwości dla wszystkich, jakie dawała rewolucja, a jej okrutną praktyką. Jednak inaczej niż inni niemieccy zwolennicy rewolucji, jak na przykład Friedrich Schiller, widząc skutki terroru, nie odwrócił się od ideałów rewolucyjnych. Zdarzenia we Francji były dla niego naturalnym zjawiskiem, którego nie dało się spowolnić i które musiało wyzwolić swoje własne energie, aby nie przekształcić się w coś jeszcze bardziej niszczącego[40]. Tuż przed śmiercią napisał:
"Die Revolution ist ein Orkan. Wer kann ihn hemmen? Ein Mensch, durch sie in Tätigkeit gesetzt, kann Dinge tun, die man in der Nachwelt nicht vor Entsetzlichkeit begreift"[41]
(Po polsku można to odczytać tak: "Rewolucja jest jak huragan. Kto ją może zatrzymać? Człowiek wysunięty przez nią do działania może dokonać czynów, które przyszłe pokolenia nie będą rozumiały przez ich okrucieństwo".).


Wybielanie postaci?

Dalej:

Według Forstera wszyscy ludzie mają takie same możliwości jeśli chodzi o rozum, uczucia i wyobraźnię, ale te podstawowe składniki są używane na różne sposoby oraz w różnych środowiskach, w wyniku czego powstają różne kultury i cywilizacje. Według niego oczywistym jest, że kultura Ziemi Ognistej jest na niższym poziomie rozwoju, niż kultura europejska, jednak przyznaje on również, że warunki życia na tej wyspie są o wiele trudniejsze i w związku z tym tamtejsi ludzie mają bardzo małe szanse na rozwinięcie wyższej kultury. Te opinie zadecydowały o tym, że Forster jest uważany za jednego z głównych reprezentantów niemieckiego kosmopolityzmu w XVIII wieku[45].


Z tym stosunkiem wyrażonym w jego pismach oraz jego oświeceniową postawą kontrastują jego obraźliwe wypowiedzi o Polakach, jakie zamieścił w swoich prywatnych listach wysyłanych w czasie pobytu w Wilnie oraz w dzienniku podróży przez Polskę (był m.in. autorem słów: Polacy to woły w ludzkiej formie)[46][47][48]. Za jego życia słowa te nie zostały opublikowane[49] i stały się publicznie znane dopiero po jego śmierci, gdy jego prywatna korespondencja oraz dzienniki wyszły w druku. W związku z tym, że informacje o innych narodach zamieszczone w oficjalnych publikacjach uczonego były uznawane za bezstronne naukowe obserwacje, te pochodzące z listów i dzienników słowa dotyczące Polaków były w Cesarstwie Niemieckim i Trzeciej Rzeszy uważane za wiarygodne i wykorzystywane jako swego rodzaju naukowe poparcie dla rzekomej wyższości Niemców[50]. Listy Forstera mogły też mieć znaczący wpływ na rozpowszechnienie się stereotypu "polnische Wirtschaft"[51] wśród wyższych sfer społeczeństwa niemieckiego w XVIII i XIX wieku[52][53].

Nasilenie się prądów nacjonalistycznych w końcu XVIII wieku i w wieku XIX spowodowało, że kosmopolityczne idee Forstera nie były nigdzie mile widziane. Dla Niemców był on zbyt związany z rewolucją i zbyt mało z narodem[54], w stosunku do Anglików był zbyt dumny i nieustępliwy[55], dla Polaków zbyt niedbały jeśli chodzi o polską naukę[56][53], dla Francuzów zbyt mało znaczący[57].


Tu też warto się zastanowić:


W Niemczech Wilhelma II, a także i to nawet bardziej w III Rzeszy[61], wspominanie Forstera było ograniczone do jego wyrażonego w prywatnej korespondencji stosunku do Polaków.

Zainteresowanie jego postacią pojawiło się w latach 60. XX wieku w NRD, gdzie uważano go za orędownika walki klas[62]. W wyniku tego zainteresowania na przykład NRD-owska stacja badawcza na Antarktydzie od 25 października 1987 nosiła imię właśnie Forstera[63].


Z kolei w Niemczech Zachodnich poszukiwania tradycji demokratycznych w historii kraju doprowadziły w latach 70. do bardziej zróżnicowanego przedstawiania tej postaci. Jego imię nosi program stypendiów fundacji Alexandra von Humboldt dla zagranicznych naukowców z krajów rozwijających się[64].


Niektórzy twierdzą, że nieużywanie terminów „niemcy, niemieccy” itd. na pomnikach ku czci pomordowanych podczas II Wojny Światowej, to wyraz przyjaźni względem bratniego NRD.
Jak widać NRD przyjaźń z PRL miała głęboko gdzieś, a może po prostu już w 1987 roku werwolf poczuł się już pewnie w Polsce.


-----
Jakoś nie odpowiada mi Inka jako patron szkoły.

Kiedy odbył się pogrzeb Inki, telewizja zrobiła małą sondę – między innymi zapytano małego chłopca o to, co wie na ten temat. Chłopiec odpowiedział, że należy umrzeć za Polskę.

Ja bym jednak wolał, żeby on żył - dla Polski.


Poniżej inna wersja informacji nt. Szkoły pod Pruszczem Gdańskim.
Warto się zastanowić nad sposobem przedstawienia sprawy przez autora tekstu. Niestety, ale mam wrażenie, że jakby bezwiednie stosuje jakby antypolską retorykę... Czy się mylę?




Samorządowcy nie chcą "Inki" na patrona podgdańskiej szkoły. Preferują Niemca, który całe życie nas nienawidził. "Odpolszczanie" Polski trwa...

Czy piękny życiorys Danuty Siedzikównej „Inki”, to dla urzędników samorządowych gminy Pruszcz Gdański to za mało, aby jej imieniem nazwać jedną ze szkół? Tak, jeśli „kontrkandydatem” Polki jest Niemiec. Ale czy tym Niemcem musi być ten, którego poglądy posłużyły nazistom do kreowania antypolskiej polityki rasowej?

Historia, o której napisał „Nasz Dziennik” wydaje się nieprawdopodobna. A jednak się dzieje.
W przeprowadzonej pięć miesięcy temu ankiecie na temat wyboru patrona szkoły w Wiślinie wśród dzieci i rodziców gminy Pruszcz Gdański bezapelacyjnie zwyciężyła „Inka”. Komuniści zamordowali ją w 1946 r. w nieodległym Gdańsku.

Wszystko szło gładko do czasu i wydawało się, że patronka szkoły – Danuta Siedzikówna, to tylko formalność, aż do czasu, gdy kilku sołtysów i radnych gminy złożyło wniosek o nadanie szkole imienia Georga Forstera. To niemiecki uczony z okresu Oświecenia. Był wielkim naukowcem, etnologiem i obieżyświatem. Zasłużył na bycie w każdej szanującej się encyklopedii; co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Ale ten wielki Niemiec i humanista miał jedną indywidualną cechę: nienawidził nas. Uważał Polaków za niższą rasę, w zasadzie za zwierzęta.
Polacy to woły w ludzkiej formie
— powiedział do przyjaciół słowa, które wyszły na jaw dopiero po jego śmierci w 1794 r.
To właśnie Forster rozpowszechniał z sukcesem zwrot „Polnische Wirtschaft”, który ukuto na dworze króla pruskiego w dobie I rozbioru, gdy szukano propagandowego uzasadnienia dla zagarnięcia polskiej własności. Wcześniej na słaby stan Polski mocno pracowały Prusy, które biły bezwartościową monetę, wprowadzaną potem w obieg na terenie Rzeczypospolitej, co doprowadziło ją do stanu „Polnische Wirtschaft”.
Warto pamiętać, że to określenie nie służyło (i czasami służy nadal) tylko do definiowania niegospodarności Polaków, ale także naszej mentalności i „podłej” rasy. Nic dziwnego, że Forster bardzo przydał się ideologom niemieckiej „rasy panów”. Cytowali go bardzo chętnie politycy niemieccy w latach 30. i 40. XX wieku. Jego poglądy przejął zamachowiec na Hitlera Claus von Stauffenberg - polakożerca, nowy niemiecki idol odchodzącego w niesławie prezydenta Bronisława Komorowskiego.
No i teraz decyduje się, czy taki człowiek zostanie patronem szkoły.
Patron szkoły nie musi być naukowcem z encyklopedii, lecz przede wszystkim przyzwoitą osobą, która może być wzorem dla dzieci
— mówi „Naszemu Dziennikowi” Piotr Szubarczyk z gdańskiego oddziału IPN, który sprzeciwia się nadaniu szkole imienia Forstera.
Warto się dowiedzieć, co zadecydowało, że mimo wyboru „Inki” na patrona szkoły przez samych zainteresowanych, forsowany jest na niego Forster. Można założyć wstępną tezę, że komuś bardzo zależy na podlizywaniu się Niemcom. Zwłaszcza jeśli dysponują oni „szeleszczącymi argumentami” w postaci grantów czy innego wsparcia „społeczności lokalnej”. „Odpolszczanie” Polski idzie dość sprawnie. Polskimi rękoma…



Czy o taką Polskę walczyła Inka?