Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 23 kwietnia 2016

O czym milczą łacińskie kroniki

Bizantyjsko-słowiańskie dzieje Polski: o czym milczą łacińskie kroniki [1]
Autor tekstu:
 
 

Dziedzictwo wielkomorawskie

Państwo wielkomorawskie to jedna z najpiękniejszych kart Słowiańszczyzny. To w ramach miast wielkomorawskich zakumulowano najwięcej doświadczeń Słowian w nowej chrześcijańskiej rzeczywistości.
Unikatowość doświadczeń wielkomorawskich polega na tym, że dała ona wzór łagodnej chrystianizacji. Zmiana religii była nieunikniona. Kwestią otwartą było tylko, czy przejście do chrześcijaństwa odbędzie się okrutnie, ze zniszczeniem dorobku poprzedniej kultury, czy łagodnie, poprzez wchłonięcie tego dorobku. Główna ówczesna batalia nie rozgrywała się w gruncie rzeczy między pogaństwem a chrześcijaństwem, lecz między łagodną a destruktywną formą zmiany religii.
Państwo wielkomorawskie (820-907) załamało się pod naporem węgierskim. Było to wielkie państwo słowiańskie w środkowej Europie, w skład którego wchodziła Małopolska i Śląsk. Słowianie polscy mieli więc podstawy, by nawiązywać do tego dziedzictwa. Chrobry pokonał siły węgierskie zdobywając Morawy i tereny dzisiejszej Słowacji. 
Pozostałością państwa wielkomorawskiego było księstwo nitrzańskie (Nitra była drugą metropolią państwa wielkomorawskiego), które balansowało między Polską a Węgrami w czasie kiedy kształtowały się dwie nowe monarchie (Węgry — Stefan I — 1000, Polska — Bolesław Chrobry — 1025).


Kartą przetargową stała się w pewnym momencie religia, gdyż w księstwie nitrzańskim silnym pozostawał ryt bizantyjski, podczas kiedy nowi monarchowie swe drogi do korony upatrywali przez łaciński neofityzm. Zarówno Stefan jak i Chrobry stosowali przymusowe nawracanie na religię łacińską. Mieszko II zrozumiał, że w tej sytuacji polityka tolerancji religijnej będzie atutem, który pozwoli mu nie tylko uspokoić sytuację wewnątrz kraju, ale i zdobyć przewagę nad królem Węgier a także uniezależnić sie od Niemców (w rycie łacińskim to Niemcy wysuwali się na głównego hegemona).
Ani królestwo polskie ani węgierskie nie były bezpośrednimi kontynuatorami państwa wielkomorawskiego, lecz w obu tych państwach istniały pozostałości tego dziedzictwa, zwłaszcza w miastach, które niegdyś wchodziły w skład państwa wielkomorawskiego. Dla Polski był to Kraków, dla Węgier: Nitra. Oba te ośrodki zaczęły odtwarzać tendencje zjednoczeniowe ponad wrogimi monarchiami.
Na Węgrzech panowała w tym czasie dynastia Arpadów. Ich boczna linia sprawowała władzę w księstwie nitrzańskim. Książę Vazul (Bazyl, imię pochodzenia greckiego, zapewne imię chrzcielne w obrządku bizantyjskim), jakkolwiek pochodził z domu Arpadów, uznał zwierzchność nad księstwem nitrzańskim Mieszka II, który nie próbował jak Stefan I nawracać na obrządek łaciński, lecz sam nauczył się Greki.

Zatarte ślady Bizancjum w Polsce

Historia chrześcijaństwa bizantyjskiego w Polsce jest wcześniejsza wobec chrześcijaństwa łacińskiego. Dotarło ono tutaj naturalnie jeszcze w okresie wielkomorawskim, kiedy łacinnicy nie zapuszczali się jeszcze na polskie ziemie. Kultura bizantyjska rozwijała się w Polsce w ramach tzw. rytu słowiańskiego: była to koncepcja grecka polegająca na stopieniu kultury bizantyjskiej ze słowiańską.
Ryt słowiański związany jest z Państwem wielkomorawskim oraz Cyrylem i Metodym. Byli to bracia obrządku greckiego pochodzący z Sołunia czyli dzisiejszych Tessalonik. Papiestwo zatwierdziło opracowany przez nich ryt słowiański w 867 dla chrystianizacji na obszarze Moraw i Panonii. Warto odnotować to, że to akurat Słowianie a nie Germanie czy Frankowie zapewnili sobie rodzimy język w liturgii. Germanie od początku byli oburzeni rytem słowiańskim, uznając go za herezję. Tym niemniej potęga ich państwa sprawiła, że papiestwo w pewnym okresie w swoich zmaganiach o uniezależnienie od Franków i arystokratów włoskich, postawiło na sojusz ze Słowianami. W 880 r. papież Jan VIII (872-882) w bulli Industriae tuae adresowanej do Świętopełka I określa do mianem „jedynego syna" (unicus fillius), która to tytulatura zastrzeżona była w papieskiej dyplomacji wobec cesarzy lub kandydatów do cesarskich tytułów. W bulli tej papież potwierdził zwierzchnictwo Metodego nad kościołem wielkomorawskim, w tym nad kapłanami frankijskimi, którzy zwalczali dotąd ryt słowiański. Język słowiański został uznany za jeden z czterech języków liturgicznych, obok łaciny, greki i hebrajskiego. Niestety, już dwa lata później Jan VIII został zamordowany przez przeciwników i polityka Watykanu uległa w tej materii zmianie. W 885 Rzym uznał ryt słowiański za heretycki. Mimo tego ryt ten przetrwał, istniał w niektórych opactwach benedyktyńskich, na terenie Polski do śmierci królowej Jadwigi przy końcu XIV w.
Stauroteka z Ostrowa Lednickiego
1. Stauroteka z Ostrowa Lednickiego
Wpływy bizantyjskie były silnie obecne na terenach Polski przynajmniej do czasów Kazimierza Wielkiego i końca panowania dynastii Piastów. Być może nawet ryt bizantyjsko-słowiański był o wiele ważniejszy na mapie wyznaniowej kraju, niż skłonni bylibyśmy sądzić. Bizantyjska polichromia występuje w kościele w Wiślicy, jednym z najważniejszych w państwie Kazimierza Wielkiego (miejsce wydania statutów wiślickich). Na szczycie „pogańskiego" Łyśca znajduje się do dziś Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego, gdzie polski kościół przechowuje fragmenty Jezusowego narzędzia kaźni. Na relikwiarzu, datowanym na początek XIV w., mamy jednak krzyż grecki a nie łaciński. Ów relikwiarz to tzw. stauroteka (z greckiego, opakowanie na relikwie krzyża). W Skarbcu Koronnym na Wawelu uchowała się dwunastowieczna bizantyjska stauroteka pochodząca z Konstantynopola. W Muzeum Pierwszych Piastów na Ostrowie Lednickim przechowywana jest Stauroteka Lednicka w kształcie krzyża greckiego. Inna bizantyjska stauroteka z XII w. przechowywana była w kolegiacie w Tumie pod Łęczycą (w 1939 zrabowali ją Niemcy). Stauroteka była też wykorzystywana do koronacji polskich władców.


Relikwiarz z Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Źródło zdjęcia

Na ile łacińscy kronikarze podretuszowali na swoją korzyść wczesne dzieje chrześcijaństwa w Polsce? Na ile wytrzebili wczesną różnorodność odłamów chrześcijańskich w naszym kraju?
Zatarli obecność nurtu bizantyjskiego i słowiańskiego w chrześcijaństwie polskim, wszelkie trudności nurtu łacińskiego prezentując jako zmagania z „pogaństwem". Na marginesie dodaje się tylko sporadycznie, że w czasie tzw. reakcji pogańskiej skłóciły się w Polsce dwa ryty chrześcijańskie. Łatwiej jest bowiem przedstawić wczesne konflikty jako zmagania z pogaństwem aniżeli z konkurencyjnym, bardziej humanitarnym i tolerancyjnym „chrześcijaństwem słowiańskim", które nie tylko respektowało lokalną kulturę, ale i związane było z wyższą kulturą bizantyjską, wobec której podówczas chrześcijaństwo zachodnie było dzikie i brutalne. Trzeba bowiem pamiętać, że Bizancjum, to resztka antycznego Cesarstwa Rzymskiego, które na Zachodzie zostało zdeptane przez barbarzyńców. W 1054 miała miejsce tzw. Wielka Schizma Wschodnia, kiedy legaci papiescy wywołali awanturę religijną w Konstantynopolu. Patriarcha Cerulariusz na zwołanym wówczas specjalnie sejmie, mówił o legatach papieskich jako o dzikusach z dżungli zachodniej. Konkurencja między łacińskim i bizantyjskim chrześcijaństwem była wówczas konkurencją kulturową. I nie pierwszy już raz kultura agresywna niszczy kulturę bardziej cywilizowaną. Jakkolwiek ta ostatnia często w takich sytuacjach daje się po prostu połknąć, wiedząc, że dzięki temu przetrwa, choć w innej formie.

Dlaczego Mieszka II zwano pseudochrześcijaninem?

Mieszko II był pierwszym wykształconym polskim królem. A jednak w propagandzie niemieckiej określano go „pseudochrześcijanin". Związane to było albo z jego polityką tolerancji religijnej, albo nawet z przejściem na ryt słowiański (niemiecka kronika podaje, że przyczyną rozwodu Mieszka II z jego niemiecką żoną był ryt słowiański — nie wiadomo jednak czy chodziło o jego tolerowanie czy praktykowanie).
O ile Bolesław Chrobry był władcą, który prowadził dość ostrą politykę religijną, opierając swą władzę na duchowieństwie łacińskim, o tyle jego syn całkowicie od tego odszedł, wprowadzając jeśli nie politykę tolerancji religijnej, to przynajmniej ekumenizmu między obrządkiem Wschodu i Zachodu. Świadczy o tym nie tylko niechęć doń ze strony kronikarzy łacińskich, ale przede wszystkim tzw. Kodeks Matyldy, księżniczki szwabskiej. Matylda była przedstawicielką niemieckiej opozycji wobec cesarza Konrada II, która zabiegała o poparcie u polskiego króla. W liście dedykacyjnym Matylda pisze do Mieszka II: „Nie dość Ci tego, że możesz we własnym i w łacińskim języku chwalić godnie Boga, zapragnąłeś jeszcze w greckim". Fragment ten wskazuje, że Mieszko II popierał wszystkie istniejące w jego państwie odłamy chrześcijaństwa (ryty): słowiański, łaciński oraz bizantyjski. To z pewnością było wystarczające, by określać go „pseudochrześcijaninem" w literaturze łacińskiej.
Wiadomo skądinąd, że Mieszko pozytywnie odpowiedział na apel opozycji niemieckiej. W latach 1029-1030 zawarł przeciwko królowi niemieckiemu Konradowi II sojusz z Wieletami (którzy w 983 r. wsławili się wielkim pogromem chrześcijaństwa na Połabiu).

1031 — protorozbiór Polski

Późniejsza propaganda łacińska na całe wieki przyczepiła do Mieszka II przydomek Gnuśny, który miał wskazywać, że nie był on tak waleczny jak jego ojciec. A może chodziło o to, że nie nawracał już siłą? Dziś rewiduje się oceny tego władcy. Ówcześni sąsiedzi Mieszka II szybko pojęli, że kontynuuje on mocarstwową politykę swojego ojca, tylko ze zmodyfikowanymi zasadami: była to polityka realizowana ponad religijnymi podziałami. Mieszko II nie tylko zdobył sympatię wszystkich odłamów chrześcijaństwa, ale i gotów był się sprzymierzać z poganami przeciwko swemu głównemu wrogowi: cesarstwu. Przeciwko Gnuśnemu nie montuje się wielkiego sojuszu, który atakuje ze wszystkich stron. A to stało się właśnie udziałem Mieszka II w roku 1031, kiedy cesarz doprowadził do tego, że na ziemie polskie najechali Niemcy z Zachodu, Rusini ze Wschodu, którzy przynieśli na mieczach Bezpryma, który osadzony został na polskim tronie, odsyłając jednocześnie insygnia koronacyjne króla Mieszka II do cesarza.
  


Rok 1031 może być uznany za pierwszy rozbiór Polski przez jej sąsiadów. Niemcy zagarnęły wówczas ziemię łużycką. Rusini zagarnęli tzw. grody czerwieńskie (wysiedlono z niej wówczas część zamieszkującej tam ludności lechickiej). Czesi zagarnęli Morawy, zaś król Stefan węgierski — księstwo nitrzańskie. Co do tego ostatniego nie ma zgody. Węgierscy historycy uważają, że księstwo nitrzańskie już wcześniej było częścią królestwa Węgier. Jeśliby tak było, to z pewnością można powiedzieć, że Stefan stłumił wówczas propolski separatyzm w Nitrze.

Pierwsza reakcja pogańska

Z tą wielką inwazją na Polskę 1031 wiąże się tzw. reakcja pogańska. Roczniki czeskie odnotowały: „W roku 1031. Było wtedy prześladowanie chrześcijan w Polsce i płonęły kościoły i klasztory". Ponieważ kronikarze pominęli te wydarzenia, względnie pisali o nich w dwuznacznych półsłówkach, więc późniejsi historycy reprezentujący łaciński punkt widzenia, snuli hipotezy, że owa reakcja miała być aktem wrogim, dążącym do zniszczenia polskiej państwowości chrześcijańskiej, a Bezprym przedstawiany jest jako sojusznik sił pogańskich w Polsce. Uważam, że wyjaśnienie to jest zupełnie nieprawdopodobne. Bezprym jak wiadomo został wprowadzony wraz z inwazją (przybył z siłami ruskimi) a jego wejście realizowało politykę niemiecką: cesarz odmawiał Mieszkowi II tytułu króla i dlatego Bezprym posłusznie odesłał cesarzowi polskie insygnia koronacyjne.
Poza tym z Kodeksu Matyldy dowiadujemy się, że Mieszko II był władcą światłym i wykształconym, którego łagodność w krzewieniu chrześcijaństwa została przeciwstawiona okrutnemu Bolesławowi Chrobremu. W przeciwieństwie do niego wrogowie, którzy napadli w 1031 Polskę praktykowali nawracanie siłą i byli wojującymi łacinnikami. Bunt pogan nie mógł zatem być dziełem najeźdźców, lecz reakcją nań! Jak podaje XIX-wieczny historyk, Julian Bartoszewicz, „naród powstał przeciw Bezbraimowi". Najeźdźcy zapewne zamierzali zakończyc politykę tolerancyjną Mieszka II.
Rzeź chrześcijan wymierzona była prawdopodobnie jedynie w jego łacińską wersję. I dlatego odrodzenie chrześcijaństwa w Polsce opierało się wówczas na odłamie bizantyjskim i słowiańskim. Stąd tyle zagadkowych pozostałości bizantynizmu z wczesnych dziejów Polski w najważniejszych państwowo świątyniach.
Po obaleniu Bezpryma i wymordowaniu hierarchii łacińskiej, do Polski wraca Mieszko II, który panuje jeszcze do roku 1034. Początkowo Mieszko II musiał zgodzić się na cesarskie warunki przewidujące podział reszty kraju na trzy części między wszystkich synów Chrobrego. W ostatnich dwóch latach swojego życia zdołał jednak ponownie zjednoczyć pod swoim panowaniem kraj.
Warto odnotować, że Gall Anonim, kronikarz działający w Polsce z ramienia frakcji łacińskiej (pochodzący prawdopodobnie z Wenecji), skwapliwie pominął opis panowania Mieszka II! Nie przemilczał jego istnienia, gdyż był on zbyt sławny. Zaznaczył jedynie: „Ten zaś Mieszko był zacnym rycerzem, wiele też dokonał dzieł rycerskich, których wyliczanie za długo by trwało" i zaraz potem dodaje: „Lecz zamilczmy o Mieszku". Ten sposób ujęcia wskazuje, że jego dzieła były chwalebne, lecz nie wypadało ich opisywać. Podobną formułę Gall zastosował wobec konfliktu św. Stanisława i Bolesława Śmiałego: „Jak zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić (...) — lecz pozostawmy te sprawy".
O panowaniu Mieszka II czerpiemy zatem wiedzę z innych, zwłaszcza zagranicznych kronik, co niestety uniemożliwia rzetelne odtworzenie pełni atutów tego wyjątkowego panowania.

Bratanki i Pontifex

Geopolityka splotła piastowską historię Polski i interes Polski z sojuszem węgierskim. Węgry były bowiem bramą do Bizancjum a dla leżącej w środkowej Europie Polski sojusz z Bizancjum mógł przynieść atut nie tylko kontaktu z wyższą kulturą, ale i przeciwwagę dla wpływów łacińskich a tym samym dla podporządkowania cesarstwu. Polska jako kraj pogranicza kulturowo-religijnego swoją siłę i niezależność mogła zbudować jedynie poprzez budowę balansu geopolitycznego. 


A do tego niezbędna była polityka tolerancji religijnej. Chrobry w sprzyjającym okresie i dzięki ogromnemu zaangażowaniu militarnemu budował pozycję mocarstwową w Europie Środkowej, lecz na dłuższą metę było to nie do utrzymania. Drenaż ludności na potrzeby militarne budził coraz większy opór wewnętrzny społeczeństwa, co groziło utratą stabilności wewnętrznej kraju. 


Mieszko II zrozumiał, że polityka mocarstwowa Polski może mieć tylko jeden kierunek: tolerancja religijna i balans między Wschodem a Zachodem. W ścisłym sojuszu z Węgrami, które były w dokładnie takiej samej pozycji i miały dokładnie taki sam interes.
Pierwsi królowie Węgier i Polski nie dostrzegali jeszcze tego (Stefan I, Bolesław I). Ale to ta opcja miała z czasem zwyciężyć w obu krajach. Za twórców tej polityki można uznać Mieszka II w Polsce i Belę I na Węgrzech 


O ile jeszcze Chrobry ze Stefan walczyli przeciwko sobie, o tyle późniejsi władcy piastowscy rozumieli, że sojusz z Węgrami to najwyższy interes geopolityczny Polski i jedyna szansa na odtworzenie potęgi państwa wielkomorawskiego, które mogło stanowić zasadniczą przeciwwagę środkowoeuropejską wobec potęgi franko-germańskiej i które mogło odegrać fundamentalną rolę cywilizacyjną w równoważeniu konfrontacji między Wschodem i Zachodem. Tylko bowiem środkowa Europa ma taki interes geopolityczny, by równoważyć siły Wschodu i Zachodu. Supremacja Zachodu oznaczała nie równowagę a konfrontację Wschodu i Zachodu. 


Bolesław Śmiały zaproponował inne ujęcie tej samej polityki: sojusz papiestwa i Słowiańszczyzny wymierzony przeciwko Germanom. Było to to samo, co pojawiło się także w państwie wielkomorawskim i zakończyło się porażką. Warto odnotować, że wielki spór o inwestyturę pomiędzy cesarstwem i papiestwem był jak najbardziej w interesie Polski, która stała się strategicznym partnerem emancypującego się od władzy cesarskiej papiestwa.
Krótkofalowo przyniosło to Polsce owoce: cesarstwo uległo osłabieniu, do Polski po pół wieku znów wróciła korona królewska. Jednak długofalowo polityka ta była dla Polski niekorzystna. Polityka tolerancji religijnej dawała Polsce i Węgrom wyjątkowe atuty w skali Europy ze względu na położenie geograficzne na religijnym pograniczu. Wzmocnienie odległego Rzymu kosztem niemieckiego sąsiada było po prostu mniejszym złem. Być może gdyby Polska nie wsparła antycesarskiego buntu Grzegorza VII, powstałaby wówczas germańska potęga polityczna, która starłaby w średniowieczu zachodniosłowiańską państwowość tak jak starte zostały organizmy polityczne Słowian połabskich. 


Tym niemniej jedyną polityką mogącą prowadzić do wzrostu realnej potęgi Polski była polityka oparta na tolerancji religijnej i budowie balansu międzykulturowego.
Polska i papiestwo mogą mieć wspólne interesy sojusznicze antycesarskie, tyle że z natury rzeczy są to interesy doraźne. Wzmocnione papiestwo będzie jednak hamulcem dla uruchomienia tej geopolityki, która jest dla Polski najbardziej korzystna: polityki ponadreligijnej, która z kolei jest szkodliwa dla długofalowych interesów papiestwa.
W konflikcie z papiestwem w istocie załamała się potęga niemiecka, lecz rozpoczęły się wówczas krucjaty na których najlepszy interes zrobili Francuzi. Najgorszym skutkiem krucjat było załamanie głównego elementu buforowego pomiędzy Wschodem a Zachodem: Bizancjum. W ten sposób zaprzepaszczona została realna szansa na budowę odpowiednio silnej strefy buforowej pomiędzy agresywnymi elementami Zachodu i Wschodu.
Wielu historyków patrzy na interesy polskie wyłącznie przez pryzmat interesów łacińskiego chrześcijaństwa, ignorując to, że Złoty Wiek w historii Polski miał miejsce wówczas, kiedy Polska była najbardziej tolerancyjnym krajem w Europie. Przy czym tolerancja nie była jakimś skutkiem potęgi, lecz jej esencją. Podwaliny tej tradycji politycznej stworzył Mieszko II. 


Trzeba podkreślić, że jest to kwestia niemal wyłącznie związana z położeniem geograficznym. Polska czy Węgry to kraje pogranicza i kiedy Wschód walczy z Zachodem, często ponosimy tego najmocniejsze koszty. Kiedy zaś relacje układają się pokojowo kraje pogranicza mogą potencjalnie czerpać z tego stanu największe profity. 


Porównajmy to teraz z interesami politycznymi papiestwa: jako twór słaby militarnie, lecz silny w wymiarze wpływu na społeczeństwo, papiestwo w warunkach pokoju jest stale zagrożone podporządkowaniem polityce i interesom najsilniejszego organizmu politycznego w integrującej się Europie. 


W XI w. papiestwo genialnie budowało swoją niezależność i siłę polityczną: problem z Normanami na południu Włoch został rozwiązany rzuceniem ich do podboju Anglii (1066). Problem z cesarstwem został rozwiązany przez szeroki sojusz z małymi krajami, których niezależności Cesarstwo zagrażało. I w końcu rzucenie sił chrześcijańskich do walki z Maurami, Saracenami i poganami, wyprowadziło poza Europę najbardziej sfrustrowane i wojownicze jednostki. Dla Europy było to korzystne, lecz odbyło się to kosztem Bliskiego Wschodu. W dzisiejszym świecie brak jest równowagi między Zachodem a Bliskim Wschodem, co nieustannie jest ogniskiem zapalnym. Jest to pokłosie supremacji geopolityki imperialistycznej Zachodniej Europy nad geopolityką buforową Środkowej Europy.
W tym pierwszym okresie to węgierscy Arpadowie byli najmocniejszymi fundamentami tej geopolityki. 


Sądzę, że w dzisiejszej polityce Orbana możemy zauważyć analogiczny rozsądek geopolityczny: Węgry są związane z Unią, lecz pełnią tutaj wobec Rosji najbardziej łagodzącą i buforową rolę. Gdyby w Unii nie było węgierskiego wyłomu, ciśnienie między Wschodem a Zachodem byłoby z pewnością znacznie wyższe. Węgry stają się klasycznym krajem buforowym między Wschodem a Zachodem. 


Wróćmy jednak do początków tej geopolityki: jak wyglądał proces w którym walczące ze sobę młode monarchie, wyszarpujące sobie wzajemnie resztki Państwa wielkomorawskiego, zaczęły najściślejszy ze sobą związek dając podłoże hasłu „Polak Węgier dwa bratanki".
Z Kodeksu Matyldy wiemy, że to Mieszko II był władcą, który otworzył się na wszystkie trzy obrządki chrześcijańskie. Słowacki historyk, Ján Steinhübel, podaje też, że ówcześni książęta Nitry uznali zwierzchnictwo Mieszka II, choć sami byli z domu Arpadów. Mieszko II jeszcze w okresie panowania Chrobrego związany jest z Krakowem. Chrobry odszedł na łono Pana w 1025, podczas gdy pierwszy król Węgier kontynuował swe niemiłosierne, choć święte panowanie aż do roku 1038. 


Król Święty Stefan postanowił zablokować sojusz węgiersko-polski i ukarać księcia Nitry.
W 1031 na Polskę ruszył atak Niemców i Rusinów, którzy wynieśli do władzy Bezpryma. Jednoczesnie król Stefan najechał sprzymierzoną z Polską Nitrę, gdzie oślepiono i zalano ołowiem uszy księcia Vazula. Chodziło o to, by nie przejął on władzy nad Węgrami po Stefanie, gdyż w tym samym roku we wrześniu 1031 w czasie polowania zginął tragicznie jedyny syn Stefana. Oznaczałoby to, że władzę na Węgrzech obejmuje książę Vazul, związany ściśle z królem Mieszkiem II. Stefan obawiał się pewnie przejścia Węgier z sojuszu z Rzymem na sojusz z Konstantynopolem.
Vazulowi udało się jednak ocalić swoich synów, którzy udali się na emigrację i rychło trafili do Polski, gdzie, jak podaje Szymon z Keza, „zostali ciepło przyjęci" przez Mieszka II. Nosili imiona: Lewant, András i Béla. Lewant i Andras podążyli później do Rusi, na dwór Jarosława Mądrego, podczas gdy Bela został w Polsce.

Bela Zapomniany

Po katastrofie 1031 ważnym sojusznikiem króla polskiego był wygnany pretendent do węgierskiego tronu, Bela, którego po latach król Bolesław Śmiały wyniesie do węgierskiej korony. Jego obecność w Polsce nasi kronikarze przemilczeli, co nie jest zaskakujące biorąc pod uwagę jego skłonność do pogaństwa, dużą rolę w ostatnim okresie panowania Mieszka II, a więc pewnie także i duże znaczenie w okresie „reakcji pogańskiej" w Polsce po śmierci króla.
O pobycie Beli w Polsce informuje węgierska Kronika Ilustrowana (Képes Krónika) z ok. 1360. Czytamy tam, że Bela osiągnął bardzo wysoką pozycję w państwie Mieszka II. Głównym powodem afektu Mieszka II do Beli miała być jego rola okiełznaniu buntu Pomorzan. Widząc osłabienie państwa Mieszka II, Pomorzanie odmówili płacenia corocznego trybutu dla władzy centralnej. Mieszko szykował się do interwencji zbrojnej, lecz stanęło na tym, że zamiast wojny spór zostanie rozstrzygnięty przez starcie przywódców. Mieszka obleciał strach i z opresji wybawił go Bela, który stoczył zwycięzki pojedynek w imieniu króla, czym zaskarbił sobie jego miłość i uznanie. W nagrodę król przekazał mu cały pomorski trybut, rękę swojej córki oraz nadał mu pokaźną część ziemi.
Historia ta została z pewnością ubarwiona w stylu opowiadań rycerskich. Można natomiast sądzić, że Bela faktycznie osiągnął wysoką pozycję w państwie Mieszka, lecz był to naturalny kierunek polityczny, kontynuacja dawnego ścisłego sojuszu z książętami nitrzańskimi, obecnie na wygnaniu w Polsce, lecz z perspektywą zdobycia korony Węgier i zbudowania polsko-węgierskiego sojuszu strategicznego. Udział księcia Beli w spacyfikowaniu Pomorzan w imieniu Mieszka II jest całkowicie prawdopodobny. Nawet pojedynek z księciem pomorskim brzmi prawdopodobnie, tyle że jako pomysł samego Beli, który jako poganin mógł zaproponować tradycyjne rozstrzygnięcie sporu poprzez pojedynek przywódców. Mieszko jako chrześcijanin nie mógłby czegoś takiego wymyślić. Stąd pewnie przydomki Beli: Zwycięzca lub Bizon.
Warto więc odnotować, że w ówczesnym państwie Mieszka II pokojowo współżyli poganie i różne odłamy chrześcijaństwa.
Niestety nie mamy informacji, jakie ziemie w Polsce otrzymał Bela. Poprzez małżeństwo z córką króla Bela stał się kimś więcej niż możnowładcą w Polsce. Świadczy o tym także fakt opuszczenia Polski przez pozostałych dwóch braci Beli: Andrasa i Lewanta, którzy nie chcieli być jedynie „braćmi Beli", jak ujmuje to Ilustrowana Kronika. To w Polsce urodzili się synowie Beli, którzy zostali później królami Węgier. Jego drugi syn, Władysław — otrzymał imię słowiańskie, co może świadczyć o tym, że planowany był na polski tron. Węgierscy historycy Gyula Kristó i Ferenc Makk przypuszczają, że w okresie tzw. anarchii Bela mógł „administrować Polską" w imieniu Kazimierza I. Wydaje się całkiem prawdopodobne, że jako zięć Mieszka, który po pokonaniu w jego imieniu księcia pomorskiego i ocaleniu tym samym kraju przed kolejną wojną domową, musiał być sławny i wśród pogańskiego w większości ludu w Polsce, i wśród rycerstwa. I to jego mogli oni chcieć na kolejnego władcę. A że sprzyjał on (lub co najmniej tolerował) pogaństwu, toteż łacinnicy nie uznali legalności takiej władzy.
Być może zatem nie było żadnej anarchii pogańskiej w Polsce, a tzw. Bolesław Zapomniany to Bela, węgierski książę. Gdyby w Polsce była wówczas anarchia, sąsiedzi dokończyliby dzieła rozbiorów, które zaczęli w 1031.
Lata 1034-1038 to okres kronikarskiej „białej plamy", okres w którym wiara katolicka w Polsce, według kronikarza niemieckiego Wipo, „upadła niestety, w sposób godny płaczu". Brak łacińskiej narracji dla tego okresu może po prostu świadczyć o całkowitym wytrzebieniu wówczas „opcji łacińskiej" w Polsce.

Co odnawiał Kazimierz zwany Odnowicielem

Nazywany na wyrost Odnowicielem, książę Kazimierz, jedyne co w Polsce odnawiał bez wątpienia, to wpływy łacinników. I za to w łacińskiej literaturze dostał przydomek. W społeczeństwie i wśród rycerstwa nie cieszył się poparciem, gdyż w czasie wygnania z kraju Mieszka II, wraz z niemiecką matką, Rychezą, zawieźli polskie insygnia koronacyjne do cesarza. Mieszko II po odbiciu kraju nie chciał widzieć Rychezy i pewnie Kazimierza nie darzył zaufaniem, sądząc słusznie, że jego władza oznacza popadnięcie Polski pod zależność od cesarza. Kroniki nie są zgodne w opisie losów Kazimierza w latach 30. XI w. Na ogół pisze się, że musiał opuścić kraj po śmierci ojca. Wedle innych wersji w czasie śmierci Mieszka przebywał w Niemczech na dworze swego wuja, Hermana II, późniejszego arcybiskupa Kolonii, który w 1054 koronował cesarza Henryka IV.

Druga reakcja pogańska w Polsce

Ok. 1037 Kazimierz podówczas zwany jeszcze Mnichem podjął pierwszą nieudaną próbę powrotu do Polski i zdobycia władzy. W reakcji na to w 1038 wybuchło drugie powstanie ludowe. Taka wersja brzmi znacznie prawdopodobniej, niż opowieści o kraju pogrążąonym w anarchii, który nie ma żadnej władzy i którego nikt przez ten czas nie zajmuje.
Wypadki te odnotowuje Gall Anonim: „I choć tak wielkie krzywdy i klęski znosiła Polska od obcych, to jeszcze nierozsądniej i sromotniej dręczoną była przez własnych mieszkańców. Albowiem niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami się do rządów wynosząc… Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką — czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu — podnieśli bunt przeciw biskupom i kapłanom Bożym i niektórych z nich, jakoby w zaszczytniejszy sposób, mieczem zgładzili, a innych, jakoby rzekomo godnych lichszej śmierci, ukamienowali".
Warto zauważyć klasowy charakter niepokojów religijnych. Prosty lud trzymał się rodzimych wierzeń, elita władzy była chrześcijańska. Przyczyną niepokojów religijnych jest gwałtowny sposób walki z tradycyjnymi wierzeniami.
Warto zastanowić się, dlaczego akurat wówczas wybuchały rozruchy na tle religijnym w Polsce. Wcześniejsze, jeśli były, to na tyle nieznaczne, że nie doszły do uszu kronikarzy łacińskich. Nie ma żadnych wieści, by na twarde wymogi Chrobrego dotyczące przestrzegania postu, ktoś się buntował. Wielkie bunty pogańskie (czyli po prostu ludowe) wybuchały dwukrotnie: za każdym razem, gdy najeźdźcy z ościennych krajów próbowali do władzy w Polsce wynieść swoich sprzymierzeńców. Pierwsza reakcja pogańska strąciła z tronu Bezpryma, druga — wygnała Kazimierza. Były to więc nie tyle „reakcje pogańskie" ile powstania w obronie rodzimej kultuy.
Po swoim wygnaniu z Polski w wyniku powstania ludowego, Kazimierz udaje się na Węgry, na dwór wrogiego Beli św. Stefana, co znacznie uprawdopodabnia hipotezę, że w tym czasie w Polsce władze mógł sprawować Bela. Czy Kazimierz starał się na Węgrzech o pomoc w opanowaniu „rebelii pogańskiej" przeciwko niemu, nie wiadomo, lecz wiadomo, że św. Stefan „nawracał" wówczas Węgry „na wiarę [chrześcijańską] prośbą i groźbą", jak pisze Gall. Zmarł jednak w tym samym roku, a jego nastepcą został Piotr Orseolo z Wenecji. Dał on Kazimierzowi 100 rycerzy.
Tak wyekwipowany Kazimierz udał się następnie do Niemiec, skąd zaczął montować większy sojusz militarny, mający na celu zdobycie władzy w Polsce. Był to dokładnie ten sam sojusz, który w 1031 wypędził z kraju Mieszka II. Uderzenie przyszło z trzech stron. Od południa spadł na Polskę w 1038 wielki najazd czeski, który spustoszył Poznań i Ostrów Lednicki oraz zagarnął Śląsk. Czesi niszczyli wówczas budowle religijne. Czy aby były to świątynie łacińskie? Sądzę, że nie jest przypadkiem, że druga reakcja pogańska wiązana jest właśnie z ziemiami na które najechali Czesi: Śląsk i Wielkopolska. Niedługo później Kazimierz wkroczył do Polski na czele wojska niemieckiego, które mozolnie podbijało kraj. Od wschodu przyszły wojska ruskie księcia Jarosława, które pomogły pokonać siły Masława na Mazowszu, co miało miejsce w 1047. Miała wówczas miejsce, według Galla, wielka rzeź Mazowszan. Następnie wojska Kazimierza uderzyły na idących z pomocą Mazowszu Pomorzan. Gall włożył w usta Kazimierza taką odezwę do rycerzy: „Pogromiwszy fałszywe chrześcijany, już bez trwogi uderzcie na pogany!".
Kim byli owi „fałszywi chrześcijanie"? Najprawdopodobniej chodziło o to chrześcijaństwo, które przetrwało pogrom z lat 30.: słowiańskie lub bizantyjskie. W tym czasie chrześcijaństwo łacińskie kojarzone było wyłącznie z Niemcami, traktowano to jako „opcję niemiecką" w Polsce. Tępiąc chrześcijaństwo łacińskie traktowano to wyłącznie jako kontynuację zmagań o uniezależnienie od cesarstwa. W czasie „reakcji pogańskiej" nie zwalczano natomiast chrześcijaństwa słowiańskiego, czyli tego, które wywodziło się pierwotnie z Bizancjum.
Julian Bartoszewicz tak to ujmował: „Powstało pogaństwo przeciw chrześcijaństwu, dwa obrządki słowiański i łaciński, które żyły obok siebie, zwaśniły się" (Julian Bartoszewicz, Królowie polscy: wizerunki, 1860). Część badaczy uważa, że w ogóle nie można mówić o żadnych buntach pogańskich, tylko o walce chrześcijaństwa łacińskiego z chrześcijaństwem słowiańskim. Wyraźnie bowiem zauważamy w kronikach łacińskich skłonność do określania zwolenników chrześcijaństwa słowiańskiego mianem „fałszywych chrześcijan" lub „pseudochrześcijanami". W ten sposób określano najpierw Mieszka II, a następnie cześnika Mieszka II — Miecława, księcia mazowieckiego. Jest to oczywiście prawdopodobne, gdyż chrześcijaństwo słowiańskie było otwarte na dawną kulturę polską, więc mogło być uważane przez łacinników za „przebrane pogaństwo". Wzmacnia tę tezę także fakt, że ostatnim elementem operacji „Odnowiciela", było starcie z Miecławem i jego „fałszywymi chrześcijanami" z Mazowsza, czyli ostatnim bastionem w walce z tzw. reakcją pogańską było chrześcijaństwo słowiańskie. 


Sądzę jednak, że badziej pawdopodobna jest teza, że reakcja pogańska była faktycznie buntem pogańskim, buntem ludowym, po którego stronie stanęli chrześcijanie słowiańscy.
Dodajmy tutaj na marginesie, że bezkrytyczne przyjmowanie narracji łacińskiej dla tego okresu istnienia państwa polskiego, nie tylko nie pozwala zostać historii „nauczycielką życia", ale i prowadzi do naiwnej historiozofii, która tak wiele zła uczyniła w Polsce w ostatnich stuleciach. Oto nawet Paweł Jasienica pisząc o tym okresie, zastanawia się, dlaczego ościenne kraje, które jeszcze kilka lat wcześniej najechały Polskę i dokonały rozbioru naszych ziem, teraz wyświadczyły nam „przysługę" i zainstalowały na polskim tronie „Odnowiciela". Historyk nie bierze nawet pod uwagę, że była to kontynuacja ich polityki z 1031. Stwierdza za to, że „Polska była po prostu potrzebna Europie jako czynnik równowagi" (Polska Piastów). Przez wieki naiwni historiografowie głosili tezy o tym, że Europa potrzebuje Polski. Być może jest to jakiś kompleks „przedmurza chrześcijaństwa". Cała historiografia pokazuje dobitnie, że Europa zawsze chętnie poświęcała i pozostawiała Polskę samej sobie lub wrogom, nawet jeśli byli to wrogowie Europy. By coś zmieniło się na lepsze, trzeba w końcu zerwać z naiwną historiozofią. Nie było żadnych powodów, by sąsiedzi „odbudowywali" Polskę, poza odbudową swoich interesów na obszarze Polski. Gdyby w Polsce była wówczas anarchia i chaos, wystarczyłoby poczekać nieco, by kraj sam upadł i pogrążył się w kryzysie, po czym wystarczyłoby po prostu wejść na objęte kryzysem ziemie i je bezproblemowo zająć. Przerobiliśmy już ten scenariusz w XVIII w. Tylko istnienie władzy niekorzystnej dla interesów cesarskich, uzasadniało operację instalacji „Odnowiciela". Polska Mieszka II czy Bolesława Śmiałego w żadnym razie nie była potrzebna naszym „odnowicielom". Była to bowiem Polska o ambicjacyh mocarstwowych w tej części Europy.

1046: Reakcja pogańska przenosi się z Polski na Węgry

Osiem więc lat zajęło Kazimierzowi zdobycie Polski. Stało się to po tym (lub wtedy), gdy Bela opuścił Polskę i wrócił na Węgry. Węgierskie kroniki podają, że najpierw na Węgry przybyli z Kijowa dwaj jego bracia: Andras i Lewant. Doprowadzili oni do wybuchu powstania pogańskiego przeciwko władzy Wenecjanina, Piotra Orseolo, któremu św. Stefan w 1038 powierzył koronę, miast sympatyzującego z Bizancjum prawowitego Bazyla i jego synów. Obecnie synowie Bazyla wrócili i upomnieli się o swoje dziedzictwo, zyskując szerokie poparcie ludu, gnębionego religijnie przez konkwistę wenecko-niemiecką.
„Za jego [Vata] namową wymordowali oni księży i laików wiernych wierze katolickiej, wiele świątyń zniszczyli i wszystkich Niemców i Włochów, którzy piastowali rozmaite urzędy i po całym kraju byli rozproszeni, wydali na śmierć. (...) wybiegli wielkimi tłumami naprzeciw książąt (...) i prosili ich uparcie, aby zezwolili całemu ludowi żyć w wierze pogańskiej, wybić biskupów i kapłanów, zniszczyć kościoły, odrzucić wiarę chrześcijańską i czcić bogów" (Gerard Labuda "Mieszko II, król Polski (1025-1034)", Poznań 2008).
Kroniki węgierskie podają, że Bela opuścił Polskę na zaproszenie swego brata Andrasa, który był przygnębiony po stracie w bitwie z Piotrem Orseolo, młodszego brata Lewanta. Wydaje się to być typową historyjką „ku pokrzepieniu". Bardzo mało prawdopodobne, by Andras mógł sobie życzyć powrotu brata. Wracający z zagranicy bracia to dla panujących niemal zawsze wyłącznie kłopoty a dla kraju ryzyko podziałów. Pamiętamy zresztą, że Andras i Lewant opuścili Polskę, zazdrośni o pozycję, jaką zdobył sobie tutaj ich brat. Andras zatem raczej obawiał się brata i miał wobec niego nie sentymenty, lecz resentymenty.
Jeśli zatem w 1047 Bela opuszcza Polskę i wraca na Węgry, to raczej dlatego, że musiał Polskę opuścić pod naporem inwazji niemiecko-ruskiej, po utracie ostatniego bastionu: Mazowsza. Na Węgrzech w wyniku powstania pogańskiego królem został najstarszy syn Vazula — Andras. Jego młodszy brat Bela został udzielnym księciem Nitry i był naturalnym kandydatem na kolejnego króla.

Bela Wielki

O tym, że Bela mógł być dobrym władcą Polski w okresie „pogańskim" świadczyć może także jego sposób sprawowania władzy w Nitrze, bo do tego okresu mamy już kroniki. Otóż ta część Węgier, którą władał Bela rozwijała się naprężniej gospodarczo. Bela musiał mieć dużą autonomię, gdyż bił nawet własne monety srebrne o większej wartości niż królewskie denary. Bela uruchomił wówczas wydobycie srebra z rejonu bańskoszczawnickiego. Gród w Nitrze otoczony został potężnym wałem drewniano-ziemnym o konstrukcji komorowej. Nieprzypadkiem spośród trzech synów to właśnie Bela wybił się w Polsce: był po prostu najlepszy z całej trójki.
Podaje się, że główną „reformą" przeprowadzoną przez „Odnowiciela" było przeniesienie stolicy z Gniezna do Krakowa. Z drugiej strony wiemy, że syn Beli, Władysław urodził się w Krakowie ok. 1040. Mogłoby to wskazywać, że Bela z żoną zajmowali wówczas stolicę Małopolski. Być może zatem Kazimierz dlatego uczynił Kraków miastem stołecznym, że stał się nim ipso facto — dzięki osiedleniu się tam Beli, który jak wiemy był świetnym gospodarzem.
Całkiem zrozumiałe jest, że Andras podobnie jak w Polsce i tym razem miał dość brata. Zdradził więc interesy węgierskie i zawarł układ z cesarzem, dzięki któremu to jego syn, Solomon, a nie Bela, miał zostać koronowany na następcę.
W ten sposób w roku 1059 Bela znów zawitał w Polsce. Czy witano go z otwatymi ramionami czy jako wroga, nie wiadomo. Gall skwapliwie epizod ten przemilczał. Bela z pewnością miał w Polsce wielu sympatyków. Poza tym był znacznie potężniejszy i bogatszy niż kiedy opuszczał Polskę. Kiedy Bela na Węgrzech budował fortyfikacje i kopalnie srebra, w Polsce Kazimierz „mnożył zgromadzenia mnichów i świętych dziewic" (Gall). Trudno podejrzewać, by mógł się on cieszyć uznaniem szerszych kręgów społecznych. Fortunnie się jednak złożyło, że w listopadzie 1058 „Kazimierz pożegnał się z tym światem", a władzę objął jego najstarszy syn Bolesław Śmiały, którego Długosz nazywa „ojcobójcą".
Bela zapewne zaproponował swemu krewniakowi sojusz polityczny i wsparcie ekonomiczne, w zamian za pomoc w odzyskaniu władzy na Węgrzech. Od razu bowiem po wstąpieniu Bolesława na tron polska polityka zmieniła się o 180 stopni i powróciła na tory sojuszu węgierskiego wymierzonego w koalicję cesarską. Pierwszym posunięciem Śmiałego był najazd na Węgry i pomoc w zdobyciu tronu przez Belę, który został koronowany w 1060.
Po objęciu władzy na Węgrzech Bela ogłosił, że żony i synowie jego dawnych wrogów, którzy uciekli do Niemiec, mogą bezpiecznie kontynuować władanie nad swoimi włościami. Wszak synowie nie powinni odpowiadać za winy i grzechy swoich ojców, zwłaszcza, że historia pokazuje, że nowe pokolenia mają skłonność do zmiany nawyków starego pokolenia. Wprowadził następnie głęboką reformę monetarną, wprowadzając do obiegu „wielkie monety z najczystszego srebra", wyeliminował też czarny rynek. Zarządził nadto, że cotygodniowe targi powinny się odbywać w sobotę, a nie jak dotąd w niedzielę. Ilustrowana Kronika podaje, że w roku 1061 zorganizował szerokie konsultacje społeczne, ściągając do Białogrodu Królewskiego po dwóch przedstawicieli każdej osady, celem zaopiniowania proponowanych reform. W czasie konsultacji wyszło, że lud chce przywrócenia pogaństwa i wymordowania wszystkich księży. Na ten postulat Bela nie mógł przystać. Był on kontynuatorem polityki Mieszka II i wiedział, że tylko tolerancja religijna może wzmocnić Węgry.
Niestety, w 1063 spadła na Węgry inwazja cesarska. Bolesław nie udzielił pomocy swemu węgierskiemu sojusznikowi. Nie chciał bowiem naruszać układu z księciem czeskim, Wratysławem II, który był wiernym sojusznikiem cesarskim. Śmiały liczył pewnie, że dzięki małżeństwu Wratysława z jego siostrą, Świętosławą Swatawą, zapewni sobie neutralność króla Czech w konflikcie z cesarzem. Tymczasem Bela zginął niestety w czasie tej inwazji a na tronie węgierskim znów pojawiła się cesarska marionetka, Solomon.

Bolesław Śmiały: synteza ducha Chrobrego i umysłu Mieszka II

Po nieszczęsnym epizodzie Kazimierza „Odnowiciela", kiedy Polska utraciła suwerenność na rzecz Niemiec, odrodził się sojusz polsko-węgierski oraz polityka mocarstwowa, kiedy Bolesław Śmiały dokonał swoistej pomsty na dawnych najeźdźcach. Dokuczył mocno Rusinom i Czechom, ale i popierając papiestwo mocno dał się we znaki Niemcom.
Na ogół akcentowana jest wyłącznie jego polityka zagraniczna, która upodabnia go do Bolesława Chrobrego. Tym niemniej jego polityka wewnętrzna to kontynuacja dziedzictwa Mieszka II.
Bardzo chakterystyczne jest, że pierwsza wyprawa Śmiałego na Czechy nie jest jakąś wielką geopolityką ani łupiestwem, lecz ma na celu odbicie polskich rzemieślników (sic!), których w 1038 Czesi uprowadzili z Giecza. To nie jest bowiem tak, że ludzie są zastępowalni, jeśli odbierze się krajowi jego specjalistów, może to być potężniejszy cios aniżeli wywiezienie iluś tam wozów obładowanych złotem i srebrem. Okazuje się zatem, że kiedy sumienni łacinnicy z Czech najechali na rzekomo pogrążoną w pogańskiej anarchii Polskę — zagrabili nam krajowych specjalistów, których zaprzęgnięto do gospodarki czeskiej. Propagandowe podręczniki historyczne, niewolniczo uczepione narracji łacinników, ogłupiają nas dziś bajaniami o tym, że głównym łupem czeskim w 1038 miały być relikwie św. Wojciecha. Na różne sposoby rozpisuje się jedynie o tych nieszczęsnych relikwiach. W rzeczywistości Czesi przybyli do Wielkopolski w jednym określonym celu: by uprowadzić rzemieślników pracujących na styku wielkich szlaków handlowych między Wschodem i Zachodem, Północą i Południem — w Gieczu. Kiedy Śmiały zaczął odbudowywać polską suwerenność, nie wybrał się do Czech w poszukiwaniu głowy świętego, lecz głów żyjących tam polskich specjalistów.
Za jego panowania Polska wróciła do bicia własnej monety: srebrnych denarów. Być może był to efekt sojuszu z Węgrami, które posiadały wówczas cenną kopalnię srebra. Bela rozpoczął bicie świetnej monety nie będąc nawet królem. Najpewniej sam nauczył się tego w Polsce od Mieszka II. Dawniej początki srebrnych denarów w Polsce wiązano z Mieszkiem I. Nowsze ustalenia poczynione przez polskiego archeologa i numizmatyka, Stanisława Suchodolskiego, dowiodły, że monety te zaczynają się w czasie panowania Bolesława Chrobrego, lecz bił je nie król, lecz właśnie Mieszko II. Z jego panowaniem wiążą się także początki wydobycia złota na Dolnym Śląsku. Jego kontynuatorem był właśnie Bela. Niezależność monetarna Polski zakończyła się wraz z objęciem władzy przez Kazimierza „Odnowiciela". I dopieo Bolesław Śmiały powraca do polityki Mieszka II, którą z pewnością nauczył się od wuja Beli a nie od ojca Kazimierza. 


1079 — upadek państwa słowiańskiego

Ślady kultury bizantyjskiej obecne w Polsce są starsze niż kultura łacińska. Imiona pierwszych dwóch biskupów krakowskich to imiona greckie: Prohor (Prochor, od gr. Προχορος), Prokulf (Proculphus) — zaczęło się zatem od Bizancjum, nie od Rzymu. (Roman Jakobson, Comparative Slavic Studies. The Cyrillo-Methodian Tradition, 1985)
Jedna z najstarszych monet polskich pochodząca z czasów pierwszych Piastów przedstawia strzałę na tle Drzewa Życia w awersie, a krzyż bizantyjski na rewersie (podaję za Suchodolskim). Innymi słowy mieliśmy tutaj do czynienia z całkowicie zamilczaną przez łacinników bizantyjsko-słowiańską historią Polski.
Pozostałości tej przemilczanej historii nie szukajmy jednak na kartach łacińskich kronik, bo tam one są jedynie w postaci białych plam, plątaniny i nieudolności ich narracji. Jeśli jednak zaczniemy jej szukać w zabytkach, architekturze, symbolice, malarstwie, legendach — naraz się okazuje, że w tej najstarszej historii Polski co trochę trafiamy na elementy, które należą do kultury grecko-słowiańskiej a nie łacińskiej.
Dotyczy to przykładowo pięknego opactwa tynieckiego w Krakowie, które swe dzieje zaczynało jako słowiańskie a nie łacińskie. Początkowo wojującymi łacinnikami byli Niemcy, którzy traktowali to jako formę podboju. Nasilenie prześladowania słowiańskiego chrześcijaństwa rozpoczęło się po 1054, kiedy niemiecki papież doprowadził do Wielkiej Schizmy Wschodniej. Wkrótce później rozpoczęło się ściganie „herezji Metodego" i słowiańskiego chrześcijaństwa. Kiedy rozpoczęła się I krucjata, w Polsce skazano za herezję opata tynieckiego na wygnanie wraz z innymi mnichami.
W przypadku Polski problem z rytem słowiańskim był fundamentalny, gdyż po tzw. reakcji pogańskiej wytrzebiono u nas łacinnictwo i państwo opierało się własnie na chrześcijaństwie słowiańskim. Jego zniszczenie oznaczało zniszczenie państwa. Dlatego właśnie państwo wybudowane przez Bolesława Śmiałego zamieniło się w zgliszcza. Nie jest prawdą, że po zniszczeniu łacinnictwa w Polsce upadło państwo w okresie tzw. reakcji pogańskiej. Upadło ono pół wieku później — tym właśnie był chaos rozbicia dzielnicowego, którego opanowanie zajęło kolejne dwa stulecia.
*
Więcej na ten temat: Antoni Mironowicz: The Methodian mission on the Polish lands until the dawn of 11th century, ELPIS,  Rocznik XV (XXVI). Zeszyt 27 (40). 2013. Uniwersytet w Białymstoku



http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9717/k,5









Dodaj swój komentarz…
Arminius - książę siedzący na Wiślech   6 na 6
"Historia chrześcijaństwa bizantyjskiego w Polsce jest wcześniejsza wobec chrześcijaństwa łacińskiego. Dotarło ono tutaj naturalnie jeszcze w okresie wielkomorawskim.."
W tym kontekście warto wspomnieć o zapisie w Żywocie świętego Metodego (Legenda Panońska) mającym charakter proroctwa poczynionego samego Św. Metodego:
"Był zaś w nim [Metodym] także dar proroczy, tak że spełniało się wiele przepowiedni jego, z których jedną lub dwie opowiemy. Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech [Wiśle ?], urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. Posławszy zaś do niego [kazał mu] powiedzieć [Metody]: Dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało.
Ów "książę pogański silny bardzo siędzący na Wiślech" to władca państwa Wiślan mający swoją siedzibę w Krakowie. Zapis zaś wyraźnie wskazuje na jego uzależnienie czy też nawet podbicie i inkorporację jego państwa przez Wielkie Morawy. A ochrzcił się on najpewniej w rycie słowiańsko - bizantyjskim.
Autor: Arminius  Dodano: 21-08-2014
Reklama
Arminius - enkolpiony trepczańskie   6 na 6
"Wpływy bizantyjskie były silnie obecne na terenach Polski przynajmniej do czasów Kazimierza Wielkiego i końca panowania dynastii Piastów.  Ów relikwiarz to tzw. stauroteka (z greckiego, opakowanie na relikwie krzyża)".
Podobne w swej naturze do stauroteki były enkolpiony, napierśne relikwiarzyki w kształcie krzyża, wykonane ze szlachetnych metali, typowe dla bizantyjskiej sztuki religijnej. Stosunkowo niedawno w Trepczy (historyczna Ruś Czerwona, najpewniej "stary Sanok", niewykluczone, iż był to jeden z Grodów Czerwieńskich) koło Sanoka odkryto dwa wielkie grodziska mające długą chronologiczną ciągłość osadniczą(od czasów celtyckich do 13-14 wieku ne.), w tym także z okresu państwa Wiślan i Wielkich Moraw. Wśród artefaktów tam znalezionych wyróżniają się bardzo cenne enkolpiony pochodzące co prawda z 12-13 wieku jednakże różniące się istotnie od typów kijowskich, wykazujące natomaist podobieństwo do wzorców bliskowschodnio - palestyńskich.
Jeden z nich stał się prawdziwą sensacją gdyż podejrzewano, iż znaleziona wewnątrz niego relikwia jest hematytem pochodzenia meteorytowego. Podaję link do bardzo ciekawego materiału dot. tej zagadki:
wiki.meteoritica.pl/index.php5/Trepcza
Autor: Arminius  Dodano: 21-08-2014
Radosław Lutz   4 na 4
Jako ciekawostka dla miłośników językoznawstwa oryginalny tekst przytoczony w pierwszym poście w transliteracji na polski alfabet współczesny:
    "Pogańskj kniaź silenj welmi sidia w Wislie rougaszesja krstianom ji pakosti diejasze. Posławże ku nemou recze:  Dobroti sę krti sną woleju swojeju na swojei zemli dane plienenynoj demi krszteny boudesz i na tjużei zemli i pomęnesz i męie żenby."

Fragment pochodzi z jednego z rękopisów Żywota świętego Metodego, tzw. Legendy Panońskiej. Mowa tu o ówczesnym księciu Wiślan.
Autor: Radosław Lutz  Dodano: 21-08-2014
Marius Jarl Der-Heide   3 na 7
Wszystko ulozone w ladna calosc. Tylko ciagle widac silny wplyw komunistycznej antyniemieckiej propagandy. Nie wszystko da sie latwo wyjasnic "odwieczna wrogoscia" ktora zreszta nigdy nie istinala (narodzila sie dopiero w XIX wieku, troch epozno jak na odwieczna).  Prosze nie upraszac wszystkiego do niemieckiej zawisci i nienawisci do Slowian, bo tak sie odczytuje niejedno zdanie w tym tekscie. To stoi w kompletnej sprzecznosci z uniwersalistycznymi ideami Cesarstwa - ktore przeciez laczylo zawsze wiele ludow o zupelnie innym pochodzeniu i nikogo nie obchodzilo kto urodzil sie w Padwie a kto w Magdeburgu lub i nawet Kijowie. Oczywiscie wielu lubi przywolywac Thietmara jako dowod na niemieckia nienawisc do Slowian, a szczegolnie Polan. Ale po pierwsze - to tylko jeden czlowiek, a po drugie - on mial powody by nie lubic Boleslawa zarowno prywatne jak i bardziej ogolne. A to, zmienia wszystko.
Autor: Marius Jarl Der-Heide  Dodano: 21-08-2014
Radosław Lutz - Do Marius Jarl Der-Heide   6 na 6
Jak mniemam niezbyt dobrze jest Pan zaznajomiony z polityką germanizacyjną wobec Drzewian, Serbów Łużyckich, Pomorzan oraz Dolnoślązaków na przestrzeni wieków. Zalecam uzupełnienie braków. Nadmienię, że przymusowa germanizacja to nie XIX-wieczny wymysł Bismarcka, czy Hitlera.
Autor: Radosław Lutz  Dodano: 21-08-2014
klaio   5 na 5
Sam mogę podrzucić jeszcze kilka tropów - np. Bogurodzica to kalka z liturgii i teologii bizantyjskiej, która zachowała się u nas do dziś. Ale ton tekstu nie sprzyja dostrzeganiu argumentów podważających pewność o walce obu obrządków. Np. częste były ożenki między Piastami a Rurykowiczami, książęta nie tylko walczyli, ale posyłali sobie posiłki wojskowe. Np. młodsi synowie Krzywoustego ściągnęli drużyny ruskie by wypędzić Władysława Wygnańca - nie uczyniliby tego, gdyby sprawa obrządku miała dla władzy i społeczeństwa tak priorytetowe znaczenie, jak to wynika z tekstu. Przeciwko związanemu z cesarzem "łacinnikowi" Wygnańcowi, mimo wsparcia jego braci przez obcych liturgicznie władców ruskich opowiedział się łaciński arcybiskup Gniezna. Widać te sprawy miały drugorzędne znaczenie, skoro "łacinnicy" byli w przeciwnych obozach.
Autor: klaio  Dodano: 21-08-2014
Arminius - klaio - hipoteza to nie pewnik   1 na 1
"Bogurodzica to kalka z liturgii i teologii bizantyjskiej, która zachowała się u nas do dziś."
Owszem istnieje taka hipoteza wśród badaczy - zwolenników wczesnego datowania momentu powstania Bogurodzicy, jednakże nie można z owej hipotezy - dosyć zresztą wątłej - robić aksjomatu.
Poniżej zamieszczam fragment wypowiedzi na temat, a po nim podaję link do obszerniejszego tekstu poświęconego - między innymi - genezie Bogurodzicy:
"Rzecznicy powstania Bogurodzicy w XI–XII w. wskazują na jej pokrewieństwa z hymnografią grecko-bizantyńską, albo bezpośrednie (J. Birkenmajer), albo też poprzez ogniwo tradycji cerkiewnosłowiańskiej (A. Stender-Petersen). Późniejsze datowanie idzie w parze z poszukiwaniem związków pieśni z zachodnią hymnografią łacińską (J. Woronczak) bądź staroczeską (S. Urbańczyk). Prototypu Bogurodzicy nie udało się jednak odnaleźć ani w hymnografii bizantyńskiej, ani zachodniej".
staropolska.pl/(*)a/bogurodzica/bogurodzica.html
Autor: Arminius  Dodano: 21-08-2014
Arminius - klaio - krucjata czwarta   2 na 2
"Np. młodsi synowie Krzywoustego ściągnęli drużyny ruskie by wypędzić Władysława Wygnańca - nie uczyniliby tego, gdyby sprawa obrządku miała dla władzy i społeczeństwa tak priorytetowe znaczenie, jak to wynika z tekstu".
Faktem jest, iż dopiero IV krucjata i złupienie barbarzyńskie Konstantynopola wykopały ogromną przepaść między dwoma obrządkami i ukształtowały trwający do dnia dzisiejszego kształt relacji między nimi. Jednakże już wcześniej ów podział istniał i dawał się odczuwać. I nie chodzi tutaj o nawet o zdarzenia z 1054 r., które wbrew pozorom aż tak wielkiego wpływu na wzajemne stosunki nie miały. Znacznie większą rolę odegrało starcie się ikonoklastów i ikonodulów - kilka wieków wcześniej. W materii nas interesującej istota sprawy sprowadza się z jednej strony do niepopełniania błędu prezentyzmu (co Pan słusznie sygnalizuje) poprzez wyolbrzymianie znaczenia konfliktu między dwoma obrządkami, z drugiej zaś do uwzględnienia we właściwych proporcjach różnic i konfliktów między nimi.
Autor: Arminius  Dodano: 21-08-2014
Mariusz Agnosiewicz - uzupełnienie
W późniejszej historii Polski doszło do syntezy tradycji bizantyjskiej z łacińską. Dlatego tę ostatnią tak źle oceniam jedynie w tym pierwszym okresie. Później wszystko się zmieniało.
Autor: Mariusz Agnosiewicz  Dodano: 21-08-2014
bartoszfcb   2 na 2
Świetny artykuł przedstawiający zupełnie odmienny punkt widzenia niż ten serwowany nam w szkołach, a co gorsze również na uczelniach. Zastanawia mnie skala udziału wyznawców starej wiary w 'reakcji pogańskiej' i to jak jej tłumienie mogło zaważyć na niewielkiej ilości źródeł jakimi dysponujemy obecnie o kultach przedchrześcijanskich na ziemiach polskich.
Autor: bartoszfcb  Dodano: 21-08-2014
klaio - @Arminius   4 na 4
Samo słowo Bogurodzica jest kalką greckiego Θεοτόκος. W łacinie nie ma tak zgrabnego odpowiednika. W języku polskim musiało ono zaistnieć z greki prawdopodobnie za pośrednictwem starocerkiewnosłowiańskiego, a ten funkcjonował jako język nie-łacińskiej liturgii.
Autor: klaio  Dodano: 21-08-2014
Kiełczewski - Wiślica
Panie Mariuszu,zapomniał Pan o Wiślicy jako pierwszego ośrodka ,starszego niż Tyniec ośrodka nowej wiary(religii).W latach760-70 ubiegłego wieku archeolodzy ustalili z wykopalisk najstarsze obiekty kultu chrystusa na na 8 wiek .Ato ,że chrzest Polski jest mitem i to nie Mieszko itd.A ryba z Lednicy jest ciut,nie co później.
Autor: Kiełczewski  Dodano: 22-08-2014
Poltiser - Tygiel...   2 na 2
Dziękuję za artykuł.
Zawsze fascynowała mnie Polska wielokulturowość i zrośnięcie się w jedną całość tak sprzecznych kultur z zachowanymi do naszych czasów okruchami drobnych codziennych przesądów, zwyczajów, obrzędów, zasymilowanych do "nowej" wiary. Również baśnie, podania i klechdy, przechowujące dany sposób widzenia świata w nowej rzeczywistości... To dobrze, że można odtworzyć nawarstwione wpływy w lokalnej tradycji antropologicznej, jak można rekonstruować różne warstwy wykopalisk w archeologii...
Proszę pisać więcej. Obok tekstów Stefana Bratkowskiego i Jasienicy,  Pana teksty są dobrym "ćwiczeniem wyobraźni" na temat jak to drzewiej bywało u nas.
Pozdrowienia.
Autor: Poltiser  Dodano: 23-08-2014
malina12
To, że kilka plemion było bizantyjczykami jak np. Krakusi nie znaczy, że Polacy byli bizantyjczykami , bo po prostu jeszcze nie istniała państwowość Polska. Polska państwowość powstałą w oparciu o wersję łącińską, która jak historia pokazuje jest kulturą dużo wyższych lotów.
Autor: malina12  Dodano: 27-08-2014
abrakadabra1  0 na 2
Osobiście uważam ,że lepiej gdyby Polska weszła w kulturę słowiańsko-bizantyjską a nie łacińską.To bardziej zbliżone do naszej mentalności.Przede wszystkim pismo - cyrylica jest przystosowana do naszego języka, a alfabet łaciński nie jest i stąd ta koszmarna polska ortografia niepojęta dla cudzoziemców i połowy Polaków.
"BOGURODZICA" to bizantyjska pieśń religijna przetłumaczona na język polski, tzw. tryptyk bizantyjski.
Autor: abrakadabra1  Dodano: 29-08-2014
malina12
Przy OGROMIE różnic jakie występują wymieniasz używanie cyrylicy, w takim razie WIELKIE BRAWA, a tak po za tym to chyba dziś mielibyśmy większy problem w globalnym świecie. Jeśli podoba ci się bizantynizm, to dziś powinieneś być bardzo szczęśliwy w Unii Europejskiej, bo właśnie mamy bizantynizm, czyli przerost prawa publicznego i nadymana do niebotycznych rozmiarów biurokracja, która niszczy dziś gospodarkę, kulturę i samą komórkę rodziny, bo tak sobie urzędnicy wymyślili i to właśnie jest CHORY biurokratyczny bizantynizm. Niestety dziś mamy go narzucony siłą i każdy z nas czuje, że nie leży to w zgodzie z naszą naturą i buntujemy się na kolejne nowe chore zapisy i prawa, tak właśnie bizantynizm jest w zgodzie z naszą mentalnością.
Autor: malina12  Dodano: 09-09-2014
schlawiner
Trzebaby również napomknąć o rotundzie Feliksa i Adaukta na Wawelu, wieku romańskiego, kształtu nie zanadto.
Co do przydomka Gnuśny - rozszyfrowałem jeszcze kilka innych:
Sprawiedliwy - okrutny,
Okrutny - sprawiedliwy i nieprzekupny,
Krzywousty - umiejący rozmawiać z Czarnymi,
Dobrotliwy - mający uchodzić za głupiego (zobacz mój post we wątku "Absolut oczami ateisty").
Autor: schlawiner  Dodano: 16-09-2014
Šemū' el Lönneberg - Mieszko Lambert Piast
Na stronie internetowej Wawelu możemy przeczytać, że duże nagromadzenie i zróżnicowanie przedromańskiej architektury na Wawelu świadczy o stołecznym charakterze krakowskiego grodu już w 1 ćwierci wieku XI, w czasach Bolesława Chrobrego i jego „ministra budownictwa” – Mieszka II.Czy możemy z tego faktu wysnuć przypuszczenie, że Mieszko II Lambert trzymał sztamę z masonami?
Autor: Šemū' el Lönneberg  Dodano: 16-12-2014
Roman Pleszyński - Czy wnioski nie są byt pochopne?
Pozwolę sobie zauważyć, że tezy o wpływie obrządku bizantyjskiego czy słowiańskiego na terenach polskich w IX i X wieku są chyba przedwczesne.Nie wykluczam, że takowe istniały, ale dowodów moim zdaniem nie ma - tylko niejasne poszlaki.
Stauroteka lednicka w ocenie historyków pochodzi od Ottona III, na co oczywiście nie ma dowodów, ale tym bardziej ich brakuje, gdybysmy chcieli na jej podstawie snuć hipotezy o wpływach bizantyjskich wcześniejszych od łacińskich.
Stauroteka z Łyśca ma jeszcze starszą datację, nie ma więc związku z wiekami IX i X.
Wiślica z czasów państwa Wielkomorawskiego to mit, a wykopaliska zaprzeczyły tym tezom. A szkoda.
Rotunda w Krakowie wg ostatnich badań architektonicznych, pierwotnie była wyższa niż wczesniej zakładano, zatem zbudowano ja prawdopodobnie w okresie wpływów cxzeskich, czyli łacińskich. Pojedyńcze znaleziska arecheologiczne, w postaci artefaktów, w tym monet, naprawdę nie dają podstaw do wniosków, że chrześcijaństwo bizantyjskie wyprzedziło łacińskie. Oczywiście, nie można tego wykluczyć, nawet tego, że Mieszko nie był poganinem w roku 966, ale brakuje dowodów.
Autor: Roman Pleszyński  Dodano: 30-03-2016
Roman Pleszyński - c.d. komentarza
Dwóch pierwszych biskupów krakowskich, z dugiej połowy X wieku, o imionach wskazujących na obrządek słowiański, to najlepszy punkt zaczepienia do dyskusji o wpływy bizantyjskie, ale ich działalność musiałaby i tak przypaść na drugą połowę wieku X, czyli dominację czeską - z ośrodkiem wielkopolskim nie miało to wiele wspólnego. Sugeruje jednak, że przynajmniej w CZechach, obrządek łacinski jeszcze konkurował z bizantyjskim. Deficyt źródeł pisanych jest tu chyba czynnkiem decydującym.
Autor: Roman Pleszyński  Dodano: 30-03-2016
 
 
 
 
 



Stolemy – olbrzymy z Kaszub rodem




Stolemy – olbrzymy z Kaszub rodem

Spośród mniejszości etnicznych zamieszkujących słowiańskie ziemie najbardziej osobliwą zbiorowością zdają się być Kaszubi, którzy posiadają własną mitologię i demonologię, w wielu miejscach skrajnie różniące się od opowieści znanych od słowiańskiego ludu. Znawcy Kaszubszczyzny w regionalnych demonach niejednokrotnie doszukiwali się korzeni jeszcze przedsłowiańskich: gockich lub wandalskich. Tak też było w wypadku stolemów, kaszubskiej rasy olbrzymów żyjących rzekomo niegdyś na świecie.

Stolemy wedle legend zamieszkiwały Kaszuby w czasach przedhistorycznych. Poza gigantycznym rozmiarem odznaczały się wielką siłą i niespożytą energią. Jak na osiłków przystało, stolemi lubili popisywać się swą siłą: wyrywali drzewa, przerzucali głazy, a czasem nawet ryli koryta rzek. To właśnie stolemy wywarły koronny wpływ na ukształtowanie krajobrazów obecnych Kaszub. To ich ręce usypywały wzgórza, mierzeje i mielizny. Patrząc na piękno kaszubskiego krajobrazu, nie można zatem nie odnieść wrażenia, że stolemi poza nadludzką siłą posiadali także niezwykły zmysł estetyczny, który kierował nimi podczas tworzenia się Kaszub.


O rozmiarach stolemów Kaszubi mają bardzo wiele legend. Wedle opowieści ich głowy przewyższały najwyższe sosny, zaś dwa stolemy ustawione po przeciwnych stronach jeziora były w stanie podać sobie róg z tabaką, dumą kaszubskiego regionu. Legendy mówiły, że stolemy kąpały się w Zatoce Puckiej o głębokości 54 m. Sęk w tym, że wchodząc w najgłębsze miejsce zatoki, nie byli jeszcze w stanie zmoczyć swoich czupryn. Ze względu na swą rozmiarową przewagę względem ludzi stolemy odznaczały się czasem złośliwością i okrucieństwem. Znane były podania o stolemach, które wychodząc na ryby, wracały ze złowionym człowiekiem. Nie brakuje jednak również opowieści, w których stolemy były pomocnikami człowieka. Czyżby zatem historia stosunków ludzi z tą rasą była burzliwa i zmienna? Całkiem prawdopodobne. Należy jednak pamiętać, że mimo istotnych różnic stolemy nie różniły się aż tak bardzo od ludzi. Stolemi zakładali normalne rodziny. Za żony brali sobie stolemice, z którymi dalej robili sobie gromadkę stolemiątek.


Nie ma pewności co do tego, skąd na Kaszubach wzięło się takie dziwo jak wiara w stolemy. Najbardziej prawdopodobna teza łączy te istoty z germańskimi trollami, które w wierzeniach zamieniały się w głazy pod wpływem światła dziennego. Również opowieści o kaszubskich stolemach często chętnie nawiązują do motywu kamienia. Wierzenia dotyczące stolemów również silnie są powiązane z kamieniami. Pozostałością po życiu stolemów są na Kaszubach głazy, które porozrzucano podczas walk bądź zawodów siłowych. Odnaleźć można takie m.in. w Tychowie, Świcinie bądź Lubichowie. Wedle popularnego ludowego podania stolemy swą dumą uraziły jednego z dawnych bogów, czego konsekwencją było przemienienie całej rasy w kamienne kręgi. Różne były pogłoski na temat zniewagi, której dopuścili się stolemi. Jedni uważają, że po prostu uważali się za silniejszych od bogów, inni twierdzili zaś że jeden z nich dopuścił się porwania jednej z bogiń i przymuszenia jej do ślubu.  Co by to jednak nie było, bogowie byli surowi w swej sprawiedliwości, czego najlepszym dowodem jest to, że potężne stolemy zniknęły z powierzchni świata.



Nazwa stolem jest przez Aleksandra Brücknera wyprowadzana od nazwy ludu Spolów / Spalów (łac. Spoli), który został podbity przez Gotów pod przywództwem króla Filimera w II w. n. e. Przypuszcza się, że mężczyźni z tego ludu mogli cechować się nadzwyczajnymi rozmiarami i siłą, co w konsekwencji mogło dać początek powstawaniu przesadzonych opowieści o tym ludzie. Nie byłby to pierwszy taki przypadek w historii, gdyż językoznawcy zwracali uwagę na związki słowa olbrzym z ludem Awarów. Nazwą zbliżoną do trolli określani byli z kolei przez Wandalów Goci. Całkiem możliwe są również związki nazwy stolem ze starogermańskim stainaz ‚kamień’. O germańskim rodowodzie stolemów i trolli mogą też świadczyć dawne nazwy własne w okolicach Pomorza. Mowa tutaj o jeziorze Trląg i rzece Trłodze.


Dziś na Kaszubach mianem stolema można nazwać człowieka wyjątkowo silnego, zarówno fizycznie, jak też duchowo lub psychicznie. To nowe znaczenie tego wyrazu doprowadziło z czasem do powstania na Kaszubach Medalu Stolema, unikatowej nagrody przyznawanej przez Związek Kaszubsko-Pomorski osobom najbardziej zasłużonym dla regionu. Mimo niespodziewanego wymarcia rasy kaszubskich olbrzymów pamięć o nich wciąż trwa, czego najlepszym dowodem jest masa opowieści o stolemach z kaszubskiego regionu.



KASZUBSKA LEGENDA O STOLEMACH (za J. Mamelski):
STOLEMË
Zanim na Kaszëbach zapanowôł człowiek, żëłë tu stolemë. Wëzdrzałë tak samò jak lëdze, ale bëłë pôrã razy wiãkszé òd nas. Miałë téż stolemną mòc. Drzewa wëriwałë z kòrzeniama, jakbë to bëłë stebła trôwë. Cëskałë wiôldżima kamieniszczama jak zôrnama grochù. Jednym słowem stolemë to bëłë wiôlgôsze. Temù téż lëdze mielë jich strach, zlôżëlë jima z drodżi i chòwelë sã przed nima. Stolemë równak miałë tã swiądã, że jich bëło wiedno mni, a lëdzy corôz to wiãcy.
Jednégò dnia dwa stolemë leżałë na sztrądze i òdpòcziwałë w céni drzéwiãtów. Rozprôwiałë ò tim i ònym i tak pòmału jich gôdka zeszła na lëdzy.
– Je jich corôz wiãcy – rzekł starszi.
– Spùszczają drzewa w lasach i rëchtują pòla – dodôł ten młodszi.
– Łapią rëbë w jezorach, zabiérają nóm grzëbë i òrzechë.
– Bùdują nowé chëcze i nowé wse.
– Do paróna! Lëchò z nama!
-Nie je dobrze!
I tak òd słowa do słowa ùradzëlë, że mùszi lëdzy wëniszczëc. Nôprzód, żebë nabrac mòcë, zdrzémnãlë sã përznã.
Jich gôdkã czuł młodi, mądri rëbôk. Wërzasł sã mòcno, ale miôł głowã na karkù. Cëchò wlôzł na chùjkã i cësnął baszką w nos starszégò stolema. Ten zarô stanął na nodżi i gôdô do młodégò:
– Të! Le mie tu spòkójno! Bò jô cë zarô!
– Cëż të chcesz? Jô doch nick nie zrobił – tłomacził sã młodi.
– Spróbùj le jesz rôz, a jô cë pòkôżã…!
Jak òni nazôd ùsnãlë, rëbôk zôs cësnął baszką, ale tim razem w nos drëdżégò stolema. Terô ten, chòc młodszi, béł sã rozgòrził na stôrégò, leno wnetka sã ùspòkòjił. Za chwilã rëbôk cësnął w starszégò, pózni jesz rôz w młodégò i cëskôł tak długò, jaż òni òstro sã pószkalowelë. Szkalinga chùtkó sã zamienia w bijatëkã.
Nie bëła to zwëczajnô biôtka. Starszi nie chcôł pòzwòlëc, żebë dobéł na nim jaczis szcząker. Młodémù ju zbrzëdło słëchanié starszégò i terô chcôł pòkazac, chto tu je mòcniészi. Òd szãtoleniô chùtkò przeszlë do wôlaniô w piôskù, a pózni do biôtczi na piãscë. Pòtemù zaczãlë wërëwac drzéwiãta i wëwijac nima jak pôłkama. Grëbé pnie pãkałë jak sztrëchólcë. A òni brelë wiedno nowé, jaż wkół zrobiło sã pùsto.
Młodi rëbôk szczeslëwie béł zdążił zlezc ze swòji chùjczi i ùcec dodóm. Z daleka wzérôł na tã straszną biôtkã i sã zastanôwiôł, czë òn téż dobrze zro¬bił. Stolemë biôtkòwałë dali. Przeszedł wieczór, zrobiło sã cemno, a biótka nie ùstôwa. Bòdôj noc bë jã skùńcza, ale ra¬zem z nią przëszedł grzëmòt. Łiskawicë swiécëłë stolemóm, a òni mielë nalazłą nową barń.
Spòd kaszëbsczich piôchów wëjimelë sztëczczi kamiznë i z gòrzem cëskelë w sebie. Ale mało czedë ùdało sã jima trafic, dlôte kamë mijałë celszcza stolemów i lecałë dali. Do dzysdnia mòże je nalezc w rozmajitich nórtach kaszëbsczi zemi. Jedne leżą tak, jak spadłe: kòl drogów, na sztrądach jezór i westrzód pòlów. Drëdżé bëłë sã roz- trzaskałë na drobné kawałuszczi i spa¬dłe na zemiã jak zôrna.
Chòcô Kaszëbi bez dłudżé wieczi zbiérają je ze swòjich pòlów, doch ni ma widzec jich kùńca. Mają nima fla- strowóné drodżi, a téż stôwióné fùńdamentë bùdinków i mòstë. Jich wielota daje pòjãcé ò tim, jak zażartô bëła biôtka stolemów.
Na òstatkù nie sygło jima mòcë i zwôlëlë sã na zemiã. Leżelë tak kòl se, a ni mòglë ju rëchac ani rãkama, ani nogama. Téj òdezwôł sã starszi:
– Pòwiédz mie prôwdzëwą prôwdã, czemù të we mie cëskôł baszkama?
– Dôjże mie wiarã, chłopie, jô tegò nie robił – jãknął młodi.
– Jô téż w cebie nie cëskôł – sapôł starszi. – To mùszôł robic chtos jiny.
Téj jima cos przeszło do głowë:
– To robił człowiek! – zawrzeszczelë òstatkiem mòcë. Ale ni mòglë ju nick zrobic. Zanim ùsnãlë na wieczi, stôri jesz rzekł:
– To tak wëzdrzi, że ten môłi stwór je òd nas wiele mądrzészi. Jak òni wszëtcë są taczi, to ta zemia wnet bãdze jima słëcha.
Pò tim reszta stolemów jesz długò żëła w zgòdze z lëdzama. Nie zdrzec na to, słowa stôrégò stolema na òstatkù sã zjiscyłë. Dzys pò stolemach òstałë blós kamienie i òstną jesz pewno baro długò. Mòże nawetka dłëżi jak lëdze…

TŁUMACZENIE:

STOLEMY:
Zanim Kaszubami całkowicie zawładnął człowiek, panami tej krainy były stolemy. Kształtem przypominały ludzi, ale wzrostem przewyższały ich kilkakrotnie. Posiadały też ogromną siłę. Drzewa wyrywały niczym źdźbła trawy. Ciskały wielkimi głazami jak ziarnkami grochu. Jednym słowem, były to olbrzymy. Nic dziwnego, że ludzie bali się stolemów, schodzili im z drogi i kryli się przed nimi. Olbrzymy jednak zdawały sobie sprawę, że jest ich coraz mniej, a ludzi coraz więcej.
Któregoś dnia stolemy leżały nad brzegiem morza i odpoczywały w cieniu drzew. Rozprawiały o tym i o owym, aż pomału ich rozmowa zeszła na temat ludzi.
– Jest ich coraz więcej – rzekł starszy.
– Wycinają lasy i zakładają pola – dodał młodszy.
– Wyławiają ryby z jezior, zabierają nam ryby i orzechy.
– Budują nowe wioski i rozbudowują stare.
– Oj! niedobrze z nami!
– Niedobrze!
I tak od słowa do słowa uradzili, że trzeba ludzi zniszczyć. Najpierw jednak, by zebrać siły, postanowili uciąć sobie krótką drzemkę.
Całą tę rozmowę słyszał młody rybak. Przestraszył się bardzo, ale głowy nie stracił. Cichutko wszedł na sosnę i szyszką rzucił w nos starszego stolema. Ten poderwał się i mówi do młodego:
– Ty! bez głupich żartów, dobra?
– No co ty, nic przecież nie zrobiłem – tłumaczył się młody.
– Spróbuj jeszcze raz, a zobaczysz…!
Kiedy znowu usnęli, rybak rzucił szyszką w nos drugiego stolema. Teraz ten, choć młodszy, rozgniewał się na drugiego, ale szybko dał się udobruchać. Po chwili rybak znowu rzucił w starszego, później jeszcze raz w młodego i rzucał tak długo, aż doszło między nimi do ostrej sprzeczki. Ta zaś bardzo szybko przerodziła się w bójkę.
Nie była to zwykła walka. Starszy nie chciał pozwolić, by pokonał go jakiś młokos. Młody miał już dosyć ustępowania starszemu i uznał, że czas mu pokazać, kto jest silniejszy. Od szarpaniny szybko przeszli do tarzania się po piachu, a potem w ruch poszły pięści. Następnie obydwaj zaczęli wyrywać drzewa i walczyć nimi jak maczugami. Grube pnie trzaskały jak zapałki. Brali wtedy nowe, aż wkoło zrobiło się pusto.
Młody rybak szczęśliwie zdążył zejść ze swej sosny i uciec do domu. Z daleka przyglądał się tej straszliwej walce i zaczął nawet żałować swego postępku. Stolemy natomiast walczyły dalej. Zapadł zmierzch, a bitwa nie ustawała. Może przerwałaby ją noc, lecz wraz z nią pojawiła się burza. Pioruny oświetlały walczących, a ci sięgnęli po nową broń.
Spod kaszubskich piachów dobywali kawałki skał i rzucali w siebie ze złością. Rzadko jednak trafiali, więc kamienie, mijając ciała olbrzymów, leciały dalej. Do dziś można je znaleźć w najróżniejszych zakątkach Kaszub. Niektóre leżą tak jak spadły: przy drogach, nad brzegami jezior i wśród pól. Inne rozbijały się na drobne kawałki i spadały na ziemię jak nasiona.
Przez wieki Kaszubi zbierali je ze swych pól, lecz wcale nie widać, by było ich mniej. Brukowali nimi drogi, wznosili z nich fundamenty domów i mosty. Ich niezliczona liczba daje wyobrażenie o tym, jak zaciekła była walka stolemów.
W końcu jednak olbrzymom zabrakło sił. Legli znów obok siebie, niewładni już ruszyć ręką ani nogą. Wtedy znów odezwał się starszy:
– Przyznaj się, dlaczego we mnie rzucałeś szyszkami?
– Przyrzekam ci bracie, że to nie ja – jęknął młodszy.
– Ja też w ciebie nie rzucałem – wysapał starszy. – To znaczy, że zrobił to ktoś inny.
Wtedy przyszła im do głowy pewna myśl:
– To musiał być jakiś człowiek! – resztką sił wykrzyknęli prawie jednocześnie. Ale nie byli już w stanie czegokolwiek zrobić. Nim zasnęli na wieki, stary jeszcze dodał:
– Widać, ten mały stwór jest od nas o wiele mądrzejszy. Jeśli wszyscy ludzie są tacy, to prędzej czy później ziemia będzie należała do nich.
Po tych wydarzeniach inne stolemy długo jeszcze żyły z ludźmi w zgodzie. Niemniej słowa starego olbrzyma w końcu się spełniły. Dziś pozostały po nich jedynie kamienie i pozostaną pewnie jeszcze bardzo długo. Może dłużej niż ludzie…

Źródła:
Bolduan T., Nowy Bedeker Kaszubski.
Derdziński R., Germańskie ślady – kaszubskie trolle?
Mamelski J., Legendy kaszubskie.
Podgórscy B. i A., Wielka Księga Demonów Polskich – leksykon i antologia demonologii ludowej.




https://www.slawoslaw.pl/stolemy-olbrzymy-z-kaszub-rodem/


 

Jak reklama działa na człowieka?




Otyłość, zaniżona samoocena, poczucie nieszczęścia i niespełnienia - to tylko niektóre skutki oglądania reklam. Nawet, jeśli wydaje nam się, że nie traktujemy ich do końca poważnie. 


Od wielu lat wiadomo, że reklamy prezentujące modelki - bardzo szczupłe i odbiegające urodą od przeciętnej - powodują, szczególnie u nastolatek, obniżenie samooceny. Prof. Mary Martin i prof. James Gentry, eksperci w dziedzinie marketingu, udowodnili ten efekt w badaniach opisanych na łamach czasopisma "Journal of Advertising". Okazało się, że w reklamach najczęściej prezentowane są chude blondynki utożsamiane z ideałem piękna. Kobiety oglądające reklamy przyrównują się do bohaterek spotów, co niestety wpływa na obniżenie ich samooceny. Jak podaje magazyn „The Telegraph”, upiększanie zdjęć gwiazd i modelek w gazetach niesie ze sobą podobne skutki.


Naukowcy z Uniwersytetu Yale udowodnili natomiast, że reklamy jedzenia sprawiają, że spożywamy go więcej. W badaniu uczestniczyli dorośli i dzieci. Dorośli mieli za zadanie obejrzeć reklamy dotyczące niezdrowego i zdrowego żywienia oraz takie, które nie nawiązywały do pokarmu. Po pokazie degustowali zdrowe i niezdrowe przekąski. Dzieciom z kolei wyświetlano reklamy jedzenia oraz innych produktów, a przekąski podawano w międzyczasie.


Zarówno dzieci, jak i dorośli zjedli więcej pod wpływem filmów reklamowych dotyczących jedzenia. Co ciekawe w przypadku dorosłych nie miało znaczenia, czy pokazywano produkty zdrowe czy niezdrowe. Przerażającym natomiast jest fakt, że pokazywanie dzieciom reklam jedzenia sprawiło, że zjadły o 45 proc. więcej przekąsek niż ich rówieśnicy oglądający spoty niezwiązane z jedzeniem.


Inny międzynarodowy zespół badaczy opublikował na łamach czasopisma naukowego „Social Indicators Research” wyniki swoich eksperymentów, pokazujących związek reklamy z materializmem i zadowoleniem z życia. Badania zostały przeprowadzone w Australii, Niemczech, Egipcie, Korei, Turcji, USA oraz Bośni i Hercegowinie. Co ustalili? Przekaz filmów reklamowych promuje postawy promaterialistyczne. To sprawia natomiast, że zaczynamy patrzeć na życie przez pryzmat posiadanych dóbr i pieniędzy na koncie. Nie byłoby tak źle, gdyby reklamowy świat tak bardzo nie różnił się od realnego. Jednak oglądając piękną, ekskluzywną i bogatą rzeczywistość wykreowaną przez speców od marketingu, zaczynamy porównywać z nią to, co widzimy wokół nas. Tymczasem ogromny telewizor, najnowszy smartfon, drogi krem, błyszczący samochód czy wielki, piękny dom to nie zawsze obrazy z naszej codzienności.


Materializm sprawia, że chcemy mieć coraz więcej. Porównujemy swój dorobek, rodzinę i wszystko co nas otacza z tym, co widzimy w telewizji i na bilbordach. Rzadko kiedy rzeczywistość wychodzi z takiego porównania zwycięsko. Wtedy właśnie nasze ogólne zadowolenie z życia zaczyna po prostu spadać. Stąd już tylko krok do obniżenia samooceny i poczucia, że nie jest się szczęśliwym.


Naukowcy z Uniwersytetu Świętego Józefa w Filadelfii w badaniach zaprezentowanych podczas międzynarodowej konferencji 25th APS Annual Convention udowodnili, że konkretne przekazy reklamowe mogą wpływać na nasze zachowanie. Badacze sprawdzali, czy spoty zawierające hasła typu "ponieważ jesteś tego warta" lub "zasługujesz na to" przekładały się na egoizm badanych. Wyniki sugerują, że oglądanie reklam, a nawet samych obrazów zawierających tego typu slogany, może powodować, że będziemy chętniej oszukiwać i zachowywać się bardziej samolubnie.



 http://rtvagd.wp.pl/kat,1032023,title,Jak-reklama-dziala-na-czlowieka,wid,18284267,wiadomosc.html?ticaid=116e26



piątek, 1 kwietnia 2016

Chiny wzywają do ściślejszej współpracy w zakresie globalnego bezpieczeństwa nuklearnego



W obliczu nowych warunków chiński przywódca wzywa do sciślejszej współpracy w zakresie globalnego bezpieczeństwa nuklearnego

 2016-04-01 19:05:20 CRI

31 marca w Waszyngtonie przewodniczący Chin Xi Jinping powiedział, że w obliczu nowych warunków jego kraj jest gotowy do wzmocnienia współpracy międzynarodowej w zakresie bezpieczeństwa jądrowego.


Przewodniczący Xi, który uczestniczy w odbywającym się w Waszyngtonie czwartym szczycie ws. bezpieczeństwa nuklearnego (Nuclear Security Summit - NSS), poczynił tę uwag podczas uroczystej kolacji przebiegającej pod hasłem "Postrzeganie zagrożenia bezpieczeństwa jądrowego", wydanej przez prezydenta USA Baracka Obamę w Białym Domu.


Xi Jinping zabrał głos zaraz po przemówieniu powitalnym prezydenta Obamy. Chiński lider zauważył, że w celu wzmocnienia architektury globalnego bezpieczeństwa jądrowego wspólnota międzynarodowa powinna zdać sobie sprawę z dwóch nowych aspektów panującej obecnie sytuacji. Pierwszym z nich jest wejście działań terrorystycznych na całym świecie w nową, aktywną fazę, w której terroryzm jądrowy stał się kwestią zbyt poważną, aby ją ignorować; rośnie też ryzyko rozprzestrzeniania materiałów jądrowych. Drugim aspektem jest to, że dzięki sześcioletniemu już procesowi szczytów ws. bezpieczeństwa nuklearnego, globalna linia obrony tego bezpieczeństwa stała się bardziej jednolita i trwała; rozszerzył się jej międzynarodowy konsensus, wzrosło poczucie odpowiedzialności ze strony rządów poszczególnych krajów, podniosła się skuteczność przepisów i mechanizmów, pogłębiła się współpraca w zakresie budowania potencjału i egzekwowania prawa, podniosła się też świadomość kultury bezpieczeństwa jądrowego.


Wysiłki te pomogły zwiększyć pokojowe wykorzystanie energii jądrowej i przyczyniły się do zachowania pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, powiedział Xi Jinping i stwierdził, że jest to globalne porozumienie w celu wzmocnienia międzynarodowej współpracy oraz walki z terroryzmem we wszystkich jego formach. Mówił: "podczas gdy wyzwania dla bezpieczeństwa jądrowego są duże, nasza determinacja jest jeszcze większa. Kiedy walka z terroryzmem jądrowym napotyka wiele trudności, my mamy więcej sposobów radzenia sobie z nimi".


Chiński przywódca podkreślił, że w zachowaniu bezpieczeństwa jądrowego nie ma mowy ani o żadnym końcu, ani o skrótach, a jego kraj z nadzieją oczekuje dyskusji z innymi uczestnikami szczytu na temat sposobów umocnienia globalnego systemu bezpieczeństwa jądrowego i dalszej konsolidacji linii obrony.


W swoim przemówieniu powitalnym prezyden Obama podsumował i wysoko ocenił osiągnięcia zdobyte w ramach szczytu ws. bezpieczeństwa nuklearnego, który , jest jego inicjatywą i który od 2010 roku co dwa lata jest jednym z ważniejszych regularnych spotkań na szczycie.


Gośćmi na kolacji byli szefowie uczestniczących w tegorocznym szczycie delgacji z 52 krajów i czterech organizacji międzynarodowych.




http://polish.cri.cn/1364/2016/04/01/21s134716.htm



wtorek, 1 marca 2016

Wojna.



Ten co zna Prawdę, wie co znaczą znaki.
Kto wie, co znaczą znaki - ten zna Prawdę.











Niestety, ale moim zdaniem próżne wasze nadzieje.




PIS nie przejął władzy - on ją dostał.
Dostał ją od tych, którzy wcześniej promowali platformę.

Najpierw były taśmy kelnerów – sami na swoich ludzi zastawili pułapkę i stąd takie wielkie zaskoczenie i strach w szeregach PO: „kto pozwolił nas podsłuchiwać, jak to możliwe”? I to pokazuje dokładnie jak bardzo służby kontrolują to co się dzieje w kraju – a więc skoro w kraju idzie źle – to dlatego, że ma iść źle...



KOD stanowi tylko zasłonę dymną, ma uwiarygodnić władzę Jarosława.
Dlatego kodowcy skaczą jak kangurek - to jest taki znak, że za kodem stoją służby.



Przypomnijcie sobie wywiad z Giertychem, kiedy mówił o akcji "Kangurek".
A potem sam skakał...



Niestety, ale ludzie często są jak plastelina - służby dobrze o tym wiedzą i dlatego bezczelnie robią im wodę z mózgu.
Nawet własne zaplecze przyuczą do skakania...



Struktury siłowe państwa są opanowane przez wrogie Polakom bandy - werwolf.



Armia, milicja, administracja państwowa i przede wszystkim - służby specjalne - są przeniknięte przez niemiecką 5 kolumnę i stanowi ona trzon antypolskiej polityki w naszym kraju.



Tylko czasami ktoś pada trupem zamordowany przez syna, albo powieszony na biało-czerwonym krawacie - wtedy przez moment widać jak krwawa jest ta wojna.


Wypowiedziano nam wojnę i wojnę przeciwko nam prowadzą.

I niestety - tylko wojna jest w stanie wyczyścić tę stajnię.

Tylko wojna jest w stanie usunąć tysiące niemieckich polskojęzycznych agentów gestapo, przemianowanych po 1945 roku na UB, SB - przewerbowanych do dzisiejszych czasów.



Podstawowym problemem jest to, że ludzie nie rozumieją stopnia zakłamania w jakim żyją.










Czy wam się wydaje, że Polska powstała w 966 roku?




Tak, powstała - tak samo, jak III RP - oparta na kłamstwach i mordach.



Polska to nie jest wasz kraj – to jest kraj – system niewolniczy - stworzony przez niemców, kiedyś franków, czy jak ich tam zwał. Może dlatego słowo slavs utożsamiane jest na zachodzie z niewolnictwem - bo dla nich to rzecz od dawna znana i oczywista - tajemnica poliszynela.



Piast - "twórca Polski" - wg Sarmatiae Europeae Descriptio -  Alexandi Gwagnini  z 1578 r.



Dlatego ten kraj nazywa się Polska – kraj który stworzono w oparciu o nowy rodzaj obywatela – Po-Lacha, czyli Po-Laka, Polaka, czyli tego, który nastał Po-Lachach.

(teraz Turbosłowianie eksploatują ten termin podpatrzony u mnie - oj, radzę wam ostrożnie z tym ślepym zachwytem, będziecie się jeszcze tego wstydzić - prowadzą was w maliny - przecież Biaczyński sam siebie nazwał masonem, prawda? Jeśli jest prawdziwym masonem - w co nie wątpię, bo wiem o czym pisze - to znaczy, że celowo was zwodzi. Choć prawda i tak jest o niebo lepsza, niż to co opisujecie. Znaki są zrozumiałe dla tych, co doszli do prawdy samodzielnie - myślę, że jest trochę takich ludzi (skoro mi się udało...) i dla tych, którym tę prawdę wlano - "oświecono" ich, czyli mówiąc ostrożnie - wytłumaczono dlaczego to co widzą nie jest rzeczywistością, tylko cudzą zaplanowaną zaaranżowaną projekcją.)

Lachię zniszczono, elity Lachów wy/mordowano, a 5 kolumnę, która się do tego przyczyniła – ustanowiono władzą nad Lachami – a przeszłość ukryto. Dlatego Słowianie nie mają historii – bo ją ukryto przed światem – to materiał na co najmniej 3 książki (które zresztą mam w głowie). A można wiele rzeczy udowodnić  - i to rzeczy fundamentalnych – wszystko to jest tak naprawdę przed waszymi oczami, patrzycie na to wszystko, wystarczy, że je otworzycie...





Jaka jest różnica między TW Bolkiem, a Bolesławem Chrobrym?
Prawie żadna. I jeden i drugi był umocowany za granicą. Znamienne – Bolek i Bolek.... Taki szwabski żarcik, cytat z przeszłości...


Czyż nie dlatego Platforma nosi skrót PO?


PO-Polakach jak: PO-Po-Lachach– kolejny etap w niszczeniu Słowian lechickich.


Czyż nie dlatego ostatnim premierem PO była Kopacz – kopacz czyli grabarz? Bo miała pogrzebać Po-Polskę.



Taki złośliwy niemiecki smaczek, jaki często mamy przed oczami, ale go nie dostrzegamy.
Bo to „teoria spiskowa”....
To żadna teoria – jesteśmy niewolnikami niemiec i szerzej – zachodu, wystarczy spojrzeć na dane ekonomiczne.


Polska to nie jest wasz kraj.
To tylko atrapa. System niewolniczego wyzysku.


Nie wierzysz?
Nie wierzysz Gazecie Wyborczej, ale „kronikom” już tak?? A co to za różnica?


Zamiast słów „Bolesław Chrobry” podstaw słowa „Donald Tusk”, a zamiast „Piastowie”, podstaw „Platforma Obywatelska”. Czy teraz jest to bardziej zrozumiałe?


Kolego z prawicy, naśmiałeś się z lemingów, a sam jesteś leming – bo czyż nie nałykałeś się kłamstw o swojej historii i wierzysz w te kłamstwa, jak klasyczny leming?? Ba – jesteś gotów życie za nie oddać?


Zakładam, że Piastowie mieli obiecaną władzę cesarską min. w zamian za obalenie Lechii, stąd kronikarska ekwilibrystyka i cyrki z Ottonem.
Czyż Tusk nie został Cesarzem Europy? No, nikt nie zaprzeczy...


Przez cały okres władzy Piastów kraj był podzielony i tkwił w permanentnym dryfie – zupełnie jak dzisiaj. Komu się przyśniła większa władza temu sypano truciznę do kielicha, albo wciskano nóż między żebra – skąd takie nagromadzenie agentów na polskim dworze?


Dopiero, kiedy odeszli Piastowie, Polska rozwinęła się i stała światową potęgą. Dopiero wtedy.


I niestety nazwa została, bo wojna okcydentu ze Słowianami nigdy się nie skończyła i nie skończy – ona zawsze będzie trwać, aż do ostatecznego zniszczenia - okcydentu...

To wojna rasowa przeciwko ludzkości, a szczególnie oni nienawidzą Słowian (pamiętaj – 3 tomy co najmniej...) tak więc rację mają Persowie nazywając USA wielkim szatanem, oni mają rację... Zachód kontra reszta świata.


Jestem w stanie udowodnić, że kroniki kłamią, ale to kolejna książka, a ja nie mam ostatnio ani weny, ani ochoty na pisanie.


A poza tym, wybieram się na polityczny urlop.
To znaczy zawieszam swoje pismaczenie na jakiś dłuższy okres.
Mam co prawda kilka prawie gotowych zaległych tekstów...


Niedługo wojna.
Wojna jakiej zachód potrzebuje niczym tonący powietrza.


Obawiam się, że niemieckie bandy w Polsce są do tego przygotowane, więc lepiej nie daj się zabić, nie bądź głupi.
Poprzednia wojna była hekatombą – wymordowali polskie elity i wykorzenili myśl polityczną.
Teraz, jako oficjalne czynniki państwowe, zgodnie z prawem odbiorą ci życie – czyż nie?
Tak, dokładnie jak po 1945 roku....



Ta sama zagrywka.






Wojna.
Tylko wojna może usunąć werwolf z naszego kraju – jest ich zbyt wielu.


Wydaje się, nawet Jarosław połknął haczyk – jak wszyscy przed nim.... Bolek i reszta.
Warto posłuchać, jaką propozycję dostał Bolek za swoje usługi. Mówi on o tym na moim blogu również.


Niestety opisanie tej sprawy zajmie kilka lat – i na pewno będą to lata po wojnie, a nie przed wojną.
Kilka – ale raczej kilkadziesiąt. A może nigdy tego nie napiszę? W każdym razie – nie, gdy niemcy rządzą krajem pomiędzy Odrą, a Bugiem.


Tak więc, Jarosławie – skoro tak ci na tym zależy, wypuść swoje harty.
Wariata i Idiotę, by rozpętać samobójczą walkę.


Przekonajmy się, jaki plan ma dla świata i Słowian w szczególności, okcydentalny decydent...


Do zobaczenia po wojnie.
Mam nadzieję.










































Źródło ilustracji:

http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/doccontent?id=5021











  • @
    "Jaka jest różnica między TW Bolkiem, a Bolesławem Chrobrym?
    Prawie żadna. I jeden i drugi był umocowany za granicą. Znamienne – Bolek i Bolek.... Taki szwabski żarcik, cytat z przeszłości...


    Czyż nie dlatego Platforma nosi skrót PO?


    PO-Polakach jak: PO-Po-Lachach– kolejny etap w niszczeniu Słowian lechickich."

    Chrobry też nie pasuje? Polska też?
    Słowianinie Lechito może opanuj się trochę?...
  • Jak to mowia:Nic nigdy sie nie zmienia.
    Podoba mi sie ten tekst.
  • 5 gwiazdek
    nawet 6

    co nie znaczy, ze jestem bezkrytyczny

    napisałbym więcej, ale dzisiaj się trochę napracowałem na swoich blogach

    dlaczego nie wyróżnione?

    pozdrawiam
  • A co do wojny
    tym gorzej dla mnie

    narażałem się dla innych.
    Podczas wojny zjem tym bardziej jej frukta.

    Gdybym nie napisał słowa o 10.04. o żydach , inne to dzięki temu mógłbym więcej zarobić i bardziej przygotować się na wojnę

    to po pierwsze

    po drugie muszę bardziej niż inni bo bardziej niż inni wtedy będę do odstrzału
  • 966 = 999 = 666 = ,,Szpiedzy kontra agenci"
    .
    .
    http://wrzodakz.neon24.pl/post/130045,szpiedzy-kontra-agenci#comment_1284018


    Kiedy włada nami informacja...

    http://M.K.neon24.pl/post/130017,kiedy-wlada-nami-informacja#comment_1283754


    Działaczka Zjednoczenia Patriotycznego "Grunwald"


    OX-Y-MO-RON

    "Jestem polską nacjonalistką z odchyleniem lewicowo-socjalistycznym"

    http://njnowak.neon24.pl/post/129998,stanislaw-skalski-lotnik-bohater-nacjonalista#comment_1283815

    Takimi wyrażeniami są, np. „wirtualna rzeczywistość”, „ciepłe lody” czy „zimne ognie”.

    Nadto niektóre powszechnie używane wyrazy nabierają znaczenia paradoksalnego, trudnego do wyobrażenia, np. „eksport wewnętrzny”.
  • Wojna już trwa...
    Przecież i w czasie II wojny w środku Europy -Szwajcaria- nie było starć zbrojnych.

    Teraz bitwy są na terenach północnej Afryki - przypomnijmy sobie Afrika Korps (Afrikakorps, pełna nazwa: Deutsches Afrikakorps – DAK)-, na terenach byłej Ukrainy, Afganistanie, Iraku, Syrii...

    Jeżeli krew nie leje się miedzy Odrą a Bugiem,
    to nie ma wojny światowej ?
    Takiego chcemy wyróżnienia?
    Swoją świadomością mogą Polacy ściągnąć na siebie nieszczęście...
    Czy naprawdę nie umiemy myśleć o życiu w pokoju ?
    Również z Rosjanami ?

    ps.
  • ...//Wojna. Tylko wojna może usunąć werwolf z naszego kraju – jest ich zbyt wielu.//
    Taki madry a taki glupi.

    Za nisko spogladasz wzrokiem wiec widzisz tylko fragment iluzji, dopowiadasz sobie pewne elementy ktore podsuwa logika, ale umykaja tobie inne, ktorych nie zauwazasz zbyt szybko przesuwajac wzrokiem po najblizszym otoczeniu.

    '48' i jestesmy w domu.
    Niewolnicy czekajacy na iskre.
    kwinkunks nadzoruje etapy procesu.
    Ogrodnicy szykuja sie do zbiorow, po tym jak rozmnozyli krzewy winne i zadbali o chwasty.
    Gdzieniegdzie jeszcze podkladaja 'chrust' pod plantacje a gdzie indziej juz zapruszyli pozar.
    Rosji dzieki wspolpracy turcji umozliwiono zbiroke arsenalu i sil ladowych w regionie 'katapulty'.
    Niewatpliwie szykuja sie do ostatecznego etapu w kierunku 'jd'.
  • @eonmark 01:08:09
    "kwinkunks nadzoruje etapy procesu."


    Kwinkuks należy do zestawu znaków, ale ty jak widać nie masz żadnego pojęcia co ten znak oznacza.

    Jesteś głupi jak but.
  • @Zbigniew Jacniacki 20:29:54
    Wojna trwa od tysiącleci.

    Krew leje się między Odrą, a Bugiem - krew niewygodnych niemcom "samobójców".

    Rosjanie mają układ z niemcami co do podziału wpływów w Europie - i nie wtrącają się do tego co oni u nas robią, a mają na ten temat pełną wiedzę.

    Czy to nasi przyjaciele, czy tak wygląda życie w pokoju z Rosjanami?
  • @Maciej Piotr Synak 09:24:32
    Brak u ciebie podstawowej logiki.
    Narracja jest niespojna.

    Z jednej strony piszesz o tym ze werwolf od ponad tysiaca lat kontroluje ta czesc europy trzymajac w reku 'slawow' za pomoca manipulacji systemu opartego o matrioszki.
    W kontekcie Polski piszesz ze proceder ten trwa od poczatku oficjalnie i klamliwie zapoczatkowanej panstwowosci tj. od b. chrobrego.

    W tym czasie, przez Polske przetoczyla sie niezliczona ilosc powstan, wojen, przewrotow...a werwolf ma sie mocniej niz kiedykolwiek trzymajac za jaja polakow dzieki marionetkowym partia ktore rzuca jedne na drugie dzielac i rzadzac polakami.
    Jednoczesnie piszesz ze potrzeba nam wojny by rozwalic werwolfa...

    : )))

    Ja moge byc glupi jak but ale nawet taki ograniczony but widzi jak na dloni co ty za brednie opowoadasz.

    Co do kwinkunksa, nie wysilaj sie bo nie wiesz o czym mowisz.
    Kwinkunks nie jest jednym z mniej waznych symboli.
    Napisze tobie cos co kiedys odczytasz byc moze otwartym tekstem...
    Kwinkunks jest graficzna reprezentacja symbolu 'ich domu'.
    Ale poniewaz ty wysmiewasz mozliwosc istnienia 'ich' to na etapie jezyka opartego o subtelny symboliczny przekaz nie jestes w stanie zrozumiec o czym pisze.

    Twoj werwolf to tylko maly fragment duzej ukladanki.
    I nie chodzi w nim o nienawisc rasowa w pryzmacie calosci gry.
    Zeby mogl zaistniec bohater niezbedna jest obecnosc jego antytezy...tak jak egipt z faraonem na czele i wyzwoleni przez mojzesza niewolnicy...sluzacy za kulturowy, zbiorowy archetyp o zadaniu 'inspirowania'.

    '48' i jestesmy w domu.

    Trzym kciuki za rosje argonauta i kieruj swoje skupienie na werwolfa, nikt tobie nie broni...tak jak nikt tobie nie broni wprowadzac czytelnikow w blad prezentujac im dziurawa jak sito pseudo teorie ograniczona do naszego polskiego kociolka.
    Uszykowales sie juz do wojny przeciwko werwolfowi.?
    Juz wiesz kogo chcesz atakowac w ramach akcji oczyszczania polandii z wplywow werwolfa?

    : )))


    Tkwisz w malej szufladce.
  • @Maciej Piotr Synak 09:27:47""""Czy to nasi przyjaciele, czy tak wygląda życie w pokoju z Rosjanami?...""""
    Rosjanie są naszymi przyjaciółmi...

    Ich historia jest prawie kalka naszej...
    Wpływy bizantyńskiego chrześcijaństwa, anglosaskich kupców, niemieckich książąt, syjonistycznych rewolucjonistów...

    Też próbują odnaleźć się w świecie " normalnych inaczej"...

    Wspominałeś o Lechii... A właściwie Imperium Lechickim...

    Mieszkały w nim wspólnoty zaliczane dzisiaj do Polski, Rosji,Czech Ukrainy, Białorusi itd.itp.

    Korzenie mamy wspólne, ale cele nie...
    Bo sami ich nie określamy...
    Bo co by na to świat powiedział...
  • @eonmark 10:01:43
    Narracja może sobie być niespójna ponieważ wydzielam tylko fragmenty informacji, a nie całość.

    "Brak u ciebie podstawowej logiki." - grunt to coś komuś zarzucić, bez przytoczenia argumentów.
    Ale taki tekst na początku wypowiedzi ustawia "odpowiednio" czytelnika i tylko o to w tej wypowiedzi chodzi.


    "Z jednej strony piszesz o tym ze werwolf od ponad tysiaca lat kontroluje ta czesc europy trzymajac w reku 'slawow' za pomoca manipulacji systemu opartego o matrioszki.
    W kontekcie Polski piszesz ze proceder ten trwa od poczatku oficjalnie i klamliwie zapoczatkowanej panstwowosci tj. od b. chrobrego."

    Tak, bo do prawdy dochodzi się też etapami, a nie koniecznie od razu za jednym zamachem. W tekście werwolf jest to zaznaczone datami dodatkowych wpisów, jakbyś nie zauważył.
  • @eonmark 10:01:43
    "W tym czasie, przez Polske przetoczyla sie niezliczona ilosc powstan, wojen, przewrotow...a werwolf ma sie mocniej niz kiedykolwiek trzymajac za jaja polakow dzieki marionetkowym partia ktore rzuca jedne na drugie dzielac i rzadzac polakami.
    Jednoczesnie piszesz ze potrzeba nam wojny by rozwalic werwolfa...

    : )))

    Ja moge byc glupi jak but ale nawet taki ograniczony but widzi jak na dloni co ty za brednie opowoadasz."

    Tak, bo werwolf unikał udziału w wojnach jednocześnie pchając do tego Polaków - temat rzeka.

    NAJGORSZA BYŁA OSTATNIA WOJNA kiedy metodycznie na podstawie list prosprykcyjnych wymordowali elity - dlatego mają przewagę.

    Poza tym, jest coś takiego jak ludność napływowa - która uzupełniała niedobory kadrowe.

    Osiński opisał jak się organizowali na terenach polskich w książce " 5 kolumna na Pomorzu Gdańskim"

    Więc nie opowiadam bredni - co najwyżej ty masz problem ze zrozumieniem tekstu.

    Skoro jesteś głupi jak but - nie dziwi mnie to.
  • @eonmark 10:01:43
    "Co do kwinkunksa, nie wysilaj sie bo nie wiesz o czym mowisz.
    Kwinkunks nie jest jednym z mniej waznych symboli.
    Napisze tobie cos co kiedys odczytasz byc moze otwartym tekstem...
    Kwinkunks jest graficzna reprezentacja symbolu 'ich domu'.
    Ale poniewaz ty wysmiewasz mozliwosc istnienia 'ich' to na etapie jezyka opartego o subtelny symboliczny przekaz nie jestes w stanie zrozumiec o czym pisze."



    Napisałem wyraźnie, że "Kwinkuks należy do zestawu znaków... " a nie, że jest jakoby mniej ważny.

    I tu wyraźnie widać, że masz problemy ze zrozumieniem jednego prostego zdania.

    Głupiś jak but.

    Teraz piszesz: "Kwinkunks jest graficzna reprezentacja symbolu 'ich domu'."

    a wcześniej napisałeś: "kwinkunks nadzoruje etapy procesu."

    To, że kwinkunks jest symbolem to wie każdy głupi - nawet but.
    I każdy domyśla się, że coś oznacza, bo jest SYMBOLEM.

    O co chodzi z tym symbolem potrafię z dość dużą ilością szczegółów wyłożyć w jakieś pół godziny. potrafię również wskazać przykłady.

    Prawdę mówiąc - najpierw dotarłem do prawdy, a dopiero po kilku tygodniach uświadomiłem sobie, że ten znak z nomenklatury tzw. oświeconych to właśnie to moje odkrycie....

    Tak więc "oświeconym" może zostać każdy, wystarczy pozbyć się kłamstw propagowanych przez onych "oświeconych", które są propagowane po to, aby nie dopuścić do wiedzy innych, by mieć na nią wyłączność...


    Ot, cała "okultystyczna" tajemnica....
  • @eonmark 10:01:43
    "sluzacy za kulturowy, zbiorowy archetyp o zadaniu 'inspirowania'."

    Tak, dzisiaj nie tylko służby z mieczem w ręku, ale i media i popkultura służą do "inspirowania", czyli do wprowadzania ludzkości w błąd.

    Bardzo dobrze ilustruje to film Matrix.

    Ludzie żyją w nierzeczywistym świecie, świecie swojego umysłu, dlatego nie dostrzegają oczywiście dziwnych rzeczy w swoim otoczeniu, które nie pasują do tego świata w umyśle, a który wtłoczono im, drogą podboju z mieczem w ręku i drogą prania mózgów przez całe pokolenia.

    Oczywiście my nie żyjemy w kokonach jak w filmie podłączeni do rurek - to tylko przenośnia.
    Chodzi o stan umysłu.

    O Władcę Umysłów.
  • @eonmark 10:01:43
    Z pozostałymi twoimi wypowiedziami nie ma sensu dyskutować, temat rzeka, rozpisałbym się i tylko klawiaturę wystrzępił.
  • @eonmark 10:01:43
    Jeszcze coś...

    "' to na etapie jezyka opartego o subtelny symboliczny przekaz nie jestes w stanie zrozumiec o czym pisze."


    ... gdybym nie rozumiał SUBTELNEGO języka jakim się posługują bandyci pilnujący ludzi jak bydła, to bym nie rozszyfrował werwolfa i nie opisał go.
  • @eonmark 10:01:43
    O najważniejszym zapomniałem...

    "Kwinkunks jest graficzna reprezentacja symbolu 'ich domu'.
    Ale poniewaz ty wysmiewasz mozliwosc istnienia 'ich' to na etapie jezyka opartego o subtelny symboliczny przekaz nie jestes w stanie zrozumiec o czym pisze."


    To jest oczywiście kłamstwo - największe kłamstwo jakie próbuje się ludziom wmówić.

    I O TO CAŁA TA WOJNA, jak to piszesz:

    "Twoj werwolf to tylko maly fragment duzej ukladanki.
    I nie chodzi w nim o nienawisc rasowa w pryzmacie calosci gry."
  • @Maciej Piotr Synak 14:29:21
    //Teraz piszesz: "Kwinkunks jest graficzna reprezentacja symbolu 'ich domu'."

    a wcześniej napisałeś: "kwinkunks nadzoruje etapy procesu."

    To, że kwinkunks jest symbolem to wie każdy głupi - nawet but.
    I każdy domyśla się, że coś oznacza, bo jest SYMBOLEM//

    Kwinkunks jest graficzna reprezentacja 'charakterystyki ich domu'
    A jako symbol 'ich' systemu reprezentuje rowniez ich nadzorczy udzial w kosmicznym planie.

    Nie rozumiesz tego z braku podstawowej wiedzy.

    Kwinkunks wystepuje we wszystkich starozytnych kulturach.
    Nie bez powodu.
    Twoje ignoranckie podejscie do zagadnien symboliki ktore przejawia sie w
    takich stwierdzeniach:
    "gdybym nie rozumiał SUBTELNEGO języka jakim się posługują bandyci pilnujący ludzi jak bydła, to bym nie rozszyfrował werwolfa i nie opisał go."

    Niczego nie rozszyfrowales.
    Bladzisz po slepych uliczkach, wspierasz putinizm oraz dodajesz animuszu do wojennej zemsty na twoich wyimaginowanych panach bedacych zrodlem wszelkiego zla jakie spotkalo nasz narod.

    48
    16
    11

    Prosty zestaw liczb niosacy ze soba konkretny przekaz.

    Ale ty masz swojego werwolfa ktory trzesie cala historia polski, a najpewniej calego swiata i zareczasz ze mozna sie go pozbyc po tym jak wybuchnie wojna.

    Nawolujesz do zla i to jest legitymacja jaka sie poslugujesz.
    Odzwierciedla tylko twoja zepsuta dusze bo wedlug ciebie sensem istnienia prawdziwych slowian powinna byc krwawa zemsta na werwolfie.
    To zalosne nawiedzony laiku.
  • @eonmark 15:30:32
    Pamiętasz to?



    Bredzisz chłopie, BREDZISZ !

    "Kwinkunks jest graficzna reprezentacja 'charakterystyki ich domu'
    A jako symbol 'ich' systemu reprezentuje rowniez ich nadzorczy udzial w kosmicznym planie."

    Brednie do kwadratu.

    BRE - DNIE.

    Nie ma żadnego kosmicznego planu - chłopie idź się leczyć.

    "wspierasz putinizm oraz dodajesz animuszu do wojennej zemsty na twoich wyimaginowanych panach bedacych zrodlem wszelkiego zla jakie spotkalo nasz narod."

    Tu też bredzisz. Nie wspieram putinizmu i nikomu nie dodaję animuszu do wojennej zemsty.

    Jestem przeciwny wojnie i wielokrotnie dawałem temu wyraz (sprawdź moje stare artykuły) i nadal tak uważam - wojna to zło i lepiej, żeby nas ominęła.

    W tekście powyżej stwierdzam jedynie, że tylko wojna, czyli działania zbrojne na wielką skalę, jest w stanie wyczyścić tę stajnię.

    Nie mam żadnych "wyimaginowanych panów" ani nawet niewyimaginowanych.

    To twoje widzenie świata, ALBO przekonanie.

    "48
    16
    11

    Prosty zestaw liczb niosacy ze soba konkretny przekaz."

    Niech zgadnę: jednorożce jedzą gwiazdki??



    "Ale ty masz swojego werwolfa ktory trzesie cala historia polski, a najpewniej calego swiata i zareczasz ze mozna sie go pozbyc po tym jak wybuchnie wojna."

    Ośrodek władzy jest jeden, ale prowadzi on walkę dwiema metodami: oficjalne działania zbroje (USA) i nieoficjalne działania zbrojne prowadzone metodą na 5 kolumnę (niemcy).

    Nic nie zaręczam.

    Nie nawołuję do zła - masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem - jak już to pisałem powyżej...

    "sensem istnienia prawdziwych slowian powinna byc krwawa zemsta na werwolfie." - bełkot.



    Masz chłopie zaburzenia psychiczne.
    Wierzysz w coś co nie istnieje - i nie istniało.
    Idź się leczyć.
  • @eonmark 15:30:32
    Cały twój przekaz sprowadza się do tego, że jacyś "oni" mają prawo nas nadzorować i zabijać, bo jesteśmy źli.

    A prawda jest taka, że owi "oni" to zwykła banda złodziei i zdegenerowanych złośliwych BYDLAKÓW, którzy za pomocą takich jak ty usiłują wmawiać ludziom, że są źli i winni poddać się systemowi, "bo tak".

    Wielokrotne kłamstwa niczego nie zmienią, wprowadzanie do kultury, popkultury i historii kłamstw niczego nie zmieni.

    Kłamanie 2 czy 5 tysięcy lat na okrągło niczego nie zmieni.

    Wprowadzanie do obiegu jakiegoś Mitry czy Odyna czy Horusa w przeróżnych konfiguracjach i odmianach niczego nie zmieni.
  • @Maciej Piotr Synak 16:08:10
    Obwiniasz 'werwolfa' za 1000 lat niewolniczych losow slowian i piszesz
    Ze tylko wojna moze sprawic ze sie werwolfa polski narod pozbedzie.

    To o co ci chodzi jak nie naswietlanie szansy jaka rysuje sie przy okazji katastrofy ktorej normalni ludzie przeciez nie chca.???

    To nie jest zawoluowane podsuwanie tkzw. nadzieji jaka mialaby byc efektem ubocznym, szansa, towarzyszaca nieublagalnie zblizajacej sie wojnie.
    Tytul twojego wpisu tez jest przeciez konkretny.

    Co do kosmitow bo o nich pisze...jestes poprostu zaprogramowany na tepy, prymitywny sposob myslenia.

    Oni zalozyli ludzka cywilizacje i to mozna juz udowodnic bez zadnej watpliwosci.
    Nadchodzi czas w ktorym nalezy napisac jak podruzuja z opisem dokladnej technologii, oraz skad przybyli.
    Obie rzeczy sa w zasiegu reki.
    Dowody, logiczny ciag wydarzen wielu milleniow, pwtarzalnosc tych samych zestawow schematow w kazdej ziemskiej kulturze...
    To wszystko jest poza toba, byc moze do konca bedziesz stal na wiezy i trabil ze to wszystko czcze gadanie i iluzja hollywoodu ale jest tak bo jestes ignorantem i nieukiem najwyrazniej.
    Slabo znasz historie oraz symbolike o ktorej znajomosci szumnie sie rozpisujesz swoimi niby subtelnymi komentarzami.
    Tkwisz w klatce iluzji polski wcisnietej pomiedzy jednego a drugiego orla jako glownego motoru zla na planecie.

    Kiedys byc moze dowiesz sie jak naiwny byles trzymajac sie 'real politik' i wysmewajac to czego nie rozumiesz.
  • @eonmark 16:31:34
    "Obwiniasz 'werwolfa' za 1000 lat niewolniczych losow slowian i piszesz
    Ze tylko wojna moze sprawic ze sie werwolfa polski narod pozbedzie."

    Tak.
    Dokładnie tak piszę.

    Gdzie werwolf to termin umowny na określenie metody 5 kolumny.

    Wojna i tak będzie, bo chce tego okcydent.

    "Oni zalozyli ludzka cywilizacje i to mozna juz udowodnic bez zadnej watpliwosci."


    No to udowodnij.


    "Nadchodzi czas w ktorym nalezy napisac jak podruzuja z opisem dokladnej technologii, oraz skad przybyli.
    Obie rzeczy sa w zasiegu reki."


    NO TO OPISUJ.
    Czekam.


    "Dowody, logiczny ciag wydarzen wielu milleniow, pwtarzalnosc tych samych zestawow schematow w kazdej ziemskiej kulturze...
    To wszystko jest poza toba,"

    K...rwa, chłopie naucz się czytać ze zrozumieniem.
    Maciej Piotr Synak 02.03.2016 16:18:16



    Na koniec podsumowanie, tak pól żartem, pół serio -

    jesteście najgłupszą rasą w całym wszechświecie, czas się z tym pogodzić - i po prostu w końcu wyginąć...
  • @Maciej Piotr Synak 16:18:16
    //Cały twój przekaz sprowadza się do tego, że jacyś "oni" mają prawo nas nadzorować i zabijać, bo jesteśmy źli.//

    Twoja zla wola widzi taki przekaz w moich wpisach.
    Kosmici robia to co robia i nie mozna im w tym przeszkodzic.
    Wypelniaja kosmiczny plan.
    I czy bedziesz tupal nozkami, czy bedziesz zaprzeczal lub wysmiewal, i tak splyniesz tak jak reszta w kierunku otwartego korka...moze nawet do konca zycia nie rozumiejac co sie wlasciwie na tej planecie wydarza.

    Nazywajac 'ich' banda zlodzieii i degeneratow nazywasz tylko widzialna forme, jedna z wielu, grup aktorow i statystow robiacych za rdzen systemu.

    Chodzisz po planetce ziemia, ne wiesz jak sie na niej znalazles, ani dlaczego, nie wiesz tez co sie zdarzy po krotkim epizodzie zycia tutaj.
    Wiesz o istnieniu niezliczonej ilosci gwiazd widocznych golym okiem a nie w tv produkcji hollywoodu i calkowicie lekcewazysz historie starozytnosci, nie rozumiesz terazniejszosci, wysmiewasz sie z mozliwosci tego ze ziemia jest obiektem dzialalnosci zewnetrznych istot...

    Za to za rozwiazanie mysterium ziemskiego matriksa i egzystencjonalnych zagadnien towarzyszacych ludzkosci uwazasz projekt werwolf ktory w ostatnim millenium calkowicie zdominowal podstepnie niewolnikow slowian i choc wojna jest nie unikniona i smutna to widzisz w niej przynajmniej ostateczna szanse na rozwiazanie kwestii werwolfa na terenie nalezacym do switych slawow....


    Mentalnie nalezysz do 19 wieku.
  • @eonmark 18:26:36
    Kiedy napisałem "na koniec" to miałem na myśli:

    koniec dyskusji
  • @Maciej Piotr Synak 16:41:33
    //jesteście najgłupszą rasą w całym wszechświecie, czas się z tym pogodzić - i po prostu w końcu wyginąć..//

    Oni nie kieruja sie takim rodzajem emocji jaki prezentujesz powyzej.
    Inaczej nie mogliby nawet myslec o rozpoczynaniu realizacji planu.

    To miejsce jest odlegle o lata swietlne ale w skali kosmicznej jest tuz za rogiem.

    48
    16
    11

    Meksyk-gwatemala-boliwia- egipt- kambodza...

    Zostawili slad wszedzie jako archaiczna forme kontaktu.
    Ogkadales film z j. Foster?
    Ten o setii pt. 'kontakt'...?

    Tam jest taka scena w ktorej rozwiazenie przekazu musi byc czytane trojwymiarowo...
    Te trojwymiarowe informacje o tym skad podrozoja i dokad my trafiamy pozostawili w trojwymiarze starozytnej architektury.

    Kwinkunks symbolizuje ich forme systemu gwiezdnego.

    Nie jest dla mnie problemem o tym napisac i przekonany jestem ze zatkaloby niejednego czytelnika o jak poteznej ilosci informacji mowimy i jak niesamowicie spojnej...
    Problemem jest brak czasu na to by zrobic to jak nalezy, bez nipotrzebnych kompromisow.
    Jak napisze rozwiazanie w paru zdaniach to wiekszosc przejdzie obok tego wzruszajac ramionami...jak pojdzie caly material w roznych formach uzupelniajac sie nawzajem...mysle ze bedzie burza mozgow.
  • @eonmark 18:58:10
    O to chodzi? :

    Lech Wałęsa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznał, że często myśli o swojej śmierci. - Tu się już znudziłem. Tu dla mnie nie ma roboty, dlatego chciałbym zobaczyć ten inny wymiar. Codziennie o tym myślę - powiedział były prezydent.

    Wałęsa przekonywał, że jest "przygotowany i spakowany". Dodał, że jest pewien iż w zaświatach jest lepiej niż na Ziemi ponieważ gdyby było inaczej "to ktoś by stamtąd uciekł". Były prezydent stwierdził też, że chciałby zobaczyć jak Bóg "radzi sobie z PiS-owcami i innymi".

    http://www.wprost.pl/ar/417693/Walesa-o-smierci-jestem-juz-spakowany-tu-sie-znudzilem/


    http://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/inne-wymiary-ringi-i-autostrady-wzduz-i.html
  • Mieszko jak niemiecki przybłęda
    No proszę.

    prof. Jacek Banaszkiewicz i prof. Tomasz Jasiński

    potwierdzają mój punkt widzenia na to, że Mieszko stanowił element niemieckiej 5 kolumny w Lechii.

    "Mieszko I był jednym z filarów Rzeszy Niemieckiej"

    - Mieszko skorzystał na miażdżeniu Słowian przez rodzące się Cesarstwo Niemieckie. Między państwem Polan, a Niemcami było wiele dobra do podziału -


    Obaj historycy podkreślali, że na stosunki Mieszka z władcami niemieckimi patrzy się często przez pryzmat II wojny światowej. Tymczasem polski władca należał do wielkiej rodziny cesarskiej.




    http://www.polskieradio.pl/8/405/Artykul/1591235,Mieszko-I-byl-jednym-z-filarow-Rzeszy-Niemieckiej



  • @
     
     
    Dla wszystkich marzących o pokoju.


    https://www.youtube.com/watch?v=ZiSJ5nejAfw&list=PL5xZmvvYELkVdoAMFBo4PFL05xA5p5-P8

    Ktoś ma jakiś pomysł?
    Jakaś teoria spiskowa?
    Jakakolwiek teoria?