Za: Słowianolubia
[1] S. M. Szacherska, Rola klasztorów, s. 88-90.
http://slowianolubia.blogspot.com/2014/04/zapomniane-zrodo-do-dziejow-poganstwa.html
Opowiadanie Quomodo zabulus in scemate regio seipsum ydalatris ostendebat,
wchodzące w skład Herberti turrium
sardiniae archiepiscopi De miraculis libri tres (Księgi cudów mnicha Herberta) opublikowała jako pierwsza S. M.
Szacherska w 1968 roku.[1] Pomimo, iż jest on unikalny oraz zawiera
liczne szczegóły życia religijnego zachodnich Słowian w średniowieczu, których
darmo szukać w całej literaturze źródłowej poświęconej Słowiańszczyźnie, Tekst
ten nie wszedł do szerszego obiegu naukowego.[2]
Korpus źródeł do historii
pogańskiej religii Słowian powiększył się w ostatnich lalach o kilka tekstów,
dość nieoczekiwanie „odkrytych” dla slawistyki, a zawierających nieznane
wcześniej informacje.[3]
Okazuje się, że listę tę uzupełnia nieznany dotąd szerzej fragment Księgi cudów mnicha Herberta, któremu
poświęcony jest ten krótki przyczynek.
Herberti turrium sardiniae archiepiscopi De miraculis libri tres, wydane
w wydawnictwie „Patrologiae Latinae”, powstało w opactwie Clairvaux w
latach 1178-1180, a jego autorem jest Herbert, cysters i jeden z uczniów
św. Bernarda z Clairvaux. Wymienione dzieło w swojej pierwotnej
redakcji nie zawierało omawiane tu tekstu,[4] który znany jest jedynie z
rękopisu z Alderspach, przechowywanego w monachijskiej Bibliotece
Państwowej.
Quomodo zabulus dotyczy akcji chrystianizacyjnej na terenach
zachodnio-słowiańskich, w czasie której zakonnicy mieli okazję zetknąć się
bezpośrednio z ludnością słowiańską. Zdaniem S. M. Szacherskiej należy je
umiejscowić na Rugii, będącej w omawianym okresie terenem szczególnie
intensywnych działań misji duńskich. Opisane w tekście realia obrzędowe -
biesiady kultowe w oznaczone dni, libacje, elementy teatralizacji w ówczesnym
oficjalnym kulcie (spektakularne „objawienia” bóstwa), stanowią o niewątpliwej
wartości poznawczej tego tekstu.
Opowiadanie dzieli się na trzy
części. Rozpoczyna je wskazanie informatora - zakonnika z Clairvaux. Henryka,
kończy natomiast komentarz o treści teologicznej. Centralne miejsce stanowi
relacja jednego z zakonników (przytaczana za Henrykiem) o jego podróży „interim paganorum”, która za
pośrednictwem środowiska duńskich cystersów trafiła do Księgi cudów. Tutaj
zwrócę uwagę jedynie na te fragmenty, które zawierają informacje o teologii i
organizacji kultu średniowiecznych Słowian, porównując je z innymi tekstami
źródłowymi, dotyczącymi tego obszaru geograficznego.
Należy przede wszystkim
podkreślić wyraźnie literacki charakter opowiadania, gatunkowo najbliższego exemplum, którego celem jest w pierwszym
rzędzie ideologiczna propaganda, mniej zaś dokumentacja realiów historycznych
(dla średniowiecznego redaktora o tyle istotnych, o ile służyły dydaktyce).
Przede wszystkim opowiadanie dostarcza informacji o urządzeniach kultowych u
Słowian, takich jak: świątynia (łac. phana),
posąg (podobizna - łac. symulacrum),
a także organizacji kultu, w tym o corocznie odbywanych świętach (łac. sacrifìcio) z udziałem licznych grup
ludności. Podczas tych świąt - jak dowiadujemy się z tekstu - miały miejsce
obrzędowe biesiady, gdzie dla bóstwa ustawiano osobny stół zastawiony potrawami
i trunkami. Nienazwane z imienia bóstw o zostaje określone jako duch (łac. spiritus), bóstwo (łac. numen) i demon (łac. demon). Następnie poznajemy rytuał,
zgodnie z którym bóstwo - udekorowane „królewskimi ozdobami”, jak czytamy w
źródle - ukazuje się na „tronie” i prowadzi dialog z zebranymi. Obrzęd kończy
się zniknięciem boga i rozejściem się zgromadzenia.
Interesujące informacje zawiera
analizowany tekst zwłaszcza w odniesieniu do warstwy wierzeniowej kultu. Bóstwo
zostaje opisane jako przystrojone w strój królewski (łac. imperialibus ornamentis fantastice redimitus) oraz umiejscowione na
tronie (łac. throno). Jego
kompetencje zostają scharakteryzowane następująco:
„Siquidem
interdum visibiliter seipsum ostendens, quasi tyrannus aliquis vultu et voce
terribilis apparebat atque miserrimos homines illos minis ac verberibus illatis
ad suam reverenciam imperiose cogebat. Preterea morbos, clades, sterilitates
atque similia ex divina permissione inducens frequenter, terrorem suum super
infidelibus populis incuciebat. Si quando vero ab huiusmodi malignacionibus
cessare aut micius agere videbatur, magni benefìcii largitor tenebatur”.[5]
Wynika stąd zarówno jego władza
nad życiem i urodzajem (mógł ściągać choroby, plagi), jak i ambiwalentne
nastawienie do ludzi: jest jasno powiedziane, że mógł „objawiać się” jako
surowy tyran lub dobroczyńca. Dowiadujemy się także, że bóstwo to zabiegało o
cześć dla siebie, w razie jej braku grożąc konsekwencjami.
Cała relacja skupia się na
uczestnictwie młodego chrześcijanina-dyplomaty w pogańskich obrządkach, z czym
wiąże się przemowa „bóstwa” do zgromadzonych, wśród których skrył się
chrześcijanin: „Eia, perfide Christiane,
decito mihi, quid est, quod in abscondito machinans?” itd. Nieco
enigmatycznie brzmi dalsza część tej tyrady: „Ex quo venisti ad terram meam, ego inde exivi ac fugiendo crucem tuam
usque nunc in pelago latitavi et nunc tandem sero reversus, ne pateris mc a facie
crucis tue saltem in delubris meis habere refugium?”. Rozbiór logiczny tego
fragmentu nastręcza pewne trudności. Jedno wydaje się jednak wyraźne: mowa w
nim o jakimś innym ośrodku kultu, z którego bóstwo zostało wcześniej wyparte
przez akcję chrystianizacyjną. oraz o obecnym - jako drugim, w którym znalazło
ono „schronienie” po powrocie. Nie wiadomo przy tym, czy chodzi o jedno i to
samo, czy też dwa różne miejsca. Między początkowym i końcowym etapem tej
„wędrówki”, czyli ziemią, z której bóstwo wcześniej uciekło, oraz tą, do której
powróciło, można by postawić znak równości, gdyby tekst wyrażał się o nich
precyzyjniej. Wiele wskazuje zatem, że chodzi może o translację kultu do nowego
ośrodka, o którym jednak brak bliższych informacji. Dalszy fragment: „Nunc enim saturatus epulis meis armatus es
contra me signaculis tuis iterumque me de statione mea tanquam proditor impius
violenter expellis”, można interpretować jako aluzję do wcześniejszej
biesiady kultowej, w której chrześcijanin wziął udział, oraz bezpośrednie
nawiązanie do jego wrogich zamiarów wykorzenienia kultu przemawiającego bóstwa.
Godny uwagi jest tu również fakt, że bóstwo określa pokarmy jako własne (łac. saturatus epulis meis...), pozostające w
jego gestii, to znaczy wiążące się z jego kompetencją jako m.in. bóstwa
zbiorów.
Zakładając, że rola elementu
fantastycznego (wszechwidzące bóstwo przemawiające do chrześcijanina) jest
zrozumiała i uzasadniona przez narrację, nieco uwagi należy poświęcić krytyce
zwłaszcza tego fragmentu dialogu, który obejmuje zwrot bóstwa do
chrześcijanina-dyplomaty, jako że wykazuje on semantyczną niespójność, która
powoduje, że tekst staje się częściowo niezrozumiały oraz zdradza, być może,
ślady pracy redakcyjnej:
Przede wszystkim zwraca uwagę
nieadekwatność określeń: „przed krzyżem twoim/wizerunkiem twego krzyża”, „na
nowo (wypędzać)”, „także mnie (wyrzucić)”, które nijak nie mają się do aktora
tej sceny - chrześcijanina, duńskiego dyplomaty z misją negocjacyjną do
Słowian. Utożsamienie młodzieńca z właściwym sprawcą chrystianizacji i wrogiem
ideologicznym wydaje się nielogiczne także z tego powodu, że - co wyraźnie
zostaje w tekście powiedziane - czyni on w ukryciu znak krzyża ze strachu, nie
zaś z intencją konfrontacji. Widoczna zatem staje się niewspółmierność werbalnej
reakcji bóstwa w stosunku do postawy obronnej Duńczyka-dyplomaty. Mając na
względzie zarówno elementy fantastyczne (cud polegający na objawieniu się
bóstwa, wszechwiedza bóstwa), jak i realistyczne (rytualny antychrześcijański
komunikat w języku obcym) tej narracji, można skłaniać się do tezy, że zabiegi
redakcyjne wykorzystały autentyczną relację, modyfikując ją na potrzeby morału
całego opowiadania, m.in. zawężając wirtualnego odbiorcę dialogu do
indywidualnego wiernego, podczas gdy w hipotetycznym oryginale (o ile taki
istniał) odbiorca był zbiorowy (np. chrześcijaństwo jako wróg, duńska misja
itp.). co czyniłoby tekst bardziej spójnym. Wyjaśniałoby to aluzje do faktów
historycznych (w tym do działań zbrojnych), w kontekście wydarzeń z XII wieku jak
najbardziej zrozumiałe w tego rodzaju rytualnym „orędziu”.
Quomodo zabulus in scemate regio seipsum ydalatris ostendebat nie
zawiera informacji o czasie i miejscu opisywanych wydarzeń, oraz imienia
wspomnianego bóstwa. Porównanie z innymi opowiadaniami cyklu, a także m.in. z
łacińskimi biografiami św. Ottona z Bambergu. pozwala częściowo tę lukę
uzupełnić.
Cykl powstał w latach 1178-1180, a z kontekstu wynika,
że opisywane wydarzenia rozgrywały się przed 1160 rokiem. Rzeczony młody
chrześcijanin udał się po powrocie do ojczyzny (Danii) do założonego w 1158
roku opactwa Vitae Schola (Vittskøl) cystersa Henryka z Clairvaux, co świadczy,
że jego misja dyplomatyczna „do ziemi pogan” przypaść musiała na koniec lat
pięćdziesiątych XII wieku. Tak więc w chwili pisania dzieła przez Herberta miał
on około 50 lat (przyjmując, że sformułowanie ,.w wieku młodzieńczym” oznacza
wiek około 20 lat).
Termin „terra paganorum” trudno, opierając się jedynie na tekście Księgi, odnieść jednoznacznie do
konkretnego terytorium, choć występuje on - obok „regione Sclavoniae” - kilkakrotnie.[6]
Identyfikacja z Rugią, zaproponowana przez S. M. Szacherską, nie opiera się na
przekonujących podstawach.
Informacje Księgi cudów mnicha Herberta korespondują częściowo z Żywotami św. Ottona,[7] dzięki
czemu to drugie źródło może okazać się tu przydatne. Przede wszystkim zarówno w
Quomodo zabulus, jak i Herbordi Dialogus de vita S. Ottonis
(1159)[8]
znajduje się wzmianka o objawieniu boga, który wygłasza groźby i żąda kultu dla
siebie; w drugim ze źródeł pada jego łacińskie imię: Gerovit, Herovith. W
świetle informacji Żywotów ,
ośrodkami kultu staropołabskiego *Jarovita // *Jerovita były: Wołogoszcz (łac.
Hologosta) i Hobolin (Hawelberg, łac. Habelbergen). Badacze w relacji o kulcie
tego bóstwa w Wołogoszczy dopatrują się reminiscencji istnienia świątyni z jego
wyobrażeniem (wzmianka o ubranym w szaty kapłanie wyobrażającym boga),
natomiast wyraźne jest świadectwo istnienia świątyni (łac. fanum) ze złotą tarczą bóstwa i obrzędów ku jego czci z wykorzystaniem
chorągwi (łac. vexilla) w Hobolinie;
brak tu z kolei wyraźnej wzmianki o posągu. Czy opis mnicha Herberta odnosił
się do którejś z tych lokalizacji? Najbardziej realnie jako arena opisanych w Quomodo zabulus wydarzeń przedstawia się
Wołogoszcz (jako miasto nadmorskie) lub jego okolice. Ponadto zarówno w Quomodo zabullus, jak i Herbordi Dialogas de vita S. Ottonis mowa o zabiegach dyplomatycznych, związanych
z początkową fazą chrystianizacji, co popierałoby taką tezę - tyle że
wydarzenia w nich opisane oddziela znaczny odstęp czasu (misje św. Ottona -
lata dwudzieste XII w., rzekome pertraktacje - lata pięćdziesiąte XII w.).
Być może odpowiedzi na to pytanie
udziela samo omawiane źródło, w którym czytamy m.in. o ucieczce bóstwa przed
krzyżem, ukrywaniu się w morzu czy wreszcie o późnym powrocie i ponownej próbie
wypędzenia boga z jego świątynnego schronienia. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż
jest to aluzja do akcji Ottona, zakończonej w 1128 roku chrztem Wołogoszczy.
Ponadto nic bez znaczenia jest tu sąsiedztwo morza, co znajduje swój wyraz
również w narracji bóstwa, którego usiłowano tu zidentyfikować z *Jarovitem.
Prawdopodobna wydaje się zatem teza. iż „późny powrót” połabskiego bóstwa to w
istocie aluzja do bliżej nieznanej reakcji pogańskiej, która dokonała się w
Wołogoszczy pomiędzy trzydziestymi a pięćdziesiątymi latami XII wieku.
Czy jednak istnieją fakty
historyczne potwierdzające w jakiś sposób ten domysł? Pozornie nie: wszak w
1128 roku druga misja chrystianizacyjna Ottona zakończyła się chrztem miast:
Uznam. Choćków oraz Wołogoszcz, a w latach 1140-1176 okręg wołogoski należał do
biskupstwa Św. Wojciecha z siedzibą w Szczecinie. Wołogoszcz była zatem
formalnie chrześcijańska w momencie, gdy dyplomata wymieniany przez Herborda
udaje się na negocjacje „do ziemi pogan”. O tym. że Pomorze było wówczas areną
burzliwych wydarzeń politycznych świadczy zainicjowana w 1147 roku przez
papieża Eugeniusza 111 oraz Bernarda z Clairvaux krucjata przeciwko Słowianom
bałtyckim, której przebieg (oblężenie Dubina i Dymina, wyprawa na Szczecin)
Opisują Roczniki praskie Wincentego i Kronika Słowian Helmonda . Pomorze
uchodziło zatem nadal za pogańskie, dzięki czemu możliwe były wyprawy wojenne
organizowane pod pretekstem chrystianizacji.
Kwestia ta niewątpliwie budzi
jednak wątpliwości. Przede wszystkim, „terra
paganorum”, o której dwukrotnie wspomina Herbord jako o jednej okolicy,
jawi się jako niejednolita pod względem kulturowym: w opowiadaniu Cacodaemon simulacri siti cofracti et
combusti injuriam ulcisci conatur określenie to oznacza kraj. w którym
praktyki pogańskie kultywowane są w ukryciu, natomiast w Quomodo zabulus - ziemię faktycznie pogańską, w której
chrześcijanin boi się uczynić jawnie znak krzyża. Na jednym i tym samym
terytorium można więc mówić o zróżnicowaniu ideologicznym.
Te względy, a także chronologia
skłoniły S. M. Szacherską do przyjęcia, iż opisywaną przez Herberta krainą była
Rugia - to tam wciąż toczyły się walki, podczas gdy Pomorze było już oficjalnie
chrześcijańskie. Czy jednak jest to rozumowanie słusznie? Właściwie
identyfikacja z Rugią ma za sobą jeden argument: jest nim daleka analogia z
opisem pogaństwa rugijskiego Saxo Grammatyka w jego Gesta Danorum.[9]
Podobieństwo to jest jednakże na tyle ogólne (posąg w świątyni, wyrocznie,
biesiady rytualne), a różnice na tyle znaczne, iż próba identyfikacji „ziemi
pogan” z Rugią nie przekonuje. Natomiast za jej łączeniem z którymś z miast
okręgu wołogoskiego przemawiają względy filologiczne (semantyczna tożsamość
bóstwa opisanego przez hagiografów św. Ottona i przez informatora Herberta) i
historyczne. Dodatkową przesłanką pozwalającą łączyć opisy Herberta raczej z
Pomorzem przednim (jego częścią lądową) niż z Rugią, jest wzmianka o cudzie w
bitwie pod Dyminem (1164), który to toponim pojawia się również w kontekście
misji św. Ottona w hagiografiach (łac. Timina,
Timinensis civ.), oraz w związku z
wyprawą krzyżową na Słowian bałtyckich w Kronice
Słowian Helmonda (oblężenie Dymina).[10]
Tego typu zbieżność może być
przytaczana jako przesłanka za bliskim związkiem tych tekstów z dziełem
Herborda (przede wszystkim jeśli chodzi o zasięg terytorialny opisywanych
wydarzeń). W ten sposób opis cudu zamieszczony w Quomodo zabulus, mieściłby się w kręgu literatury o św. Ottonie
zarówno przez pamięć o jego czynach, jak i przez pozostawanie ciągle w tym
samym, ograniczonym continuum
przestrzennym. Do którejkolwiek jednak skłaniać się interpretacji w tym
względzie, nie sposób twierdzić, że źródło to nie wnosi niczego nowego ani też
istotnego do zagadnienia. To tekst, który znacząco uzupełnia nasze wiadomości
m.in. na temat strony wierzeniowej ówczesnej religii plemion połabskich.
* * *
Tekst, który tu prezentuję,
został skolacjonowany przez S. M. Szacherską[11] i
przez nią pierwotnie opublikowany. Przekładu dokonała mgr Małgorzata
Kruszelnicka, której w tym miejscu składam podziękowania.
Księga cudów mnicha Herberta
W jaki sposób diabeł
w szacie królewskiej ukazywał się sam bałwochwalcom
Czcigodny mąż Henryk, niegdyś zakonnik
Claraevallis, który teraz już przez wiele lat jest opatem na terenie Danii, to
nam oznajmił szlachetnym braciom zakonnym swego opactwa.
Wspomniany zatem brat, podczas
gdy wciąż jeszcze nosi odzienie święte, w wieku młodzieńczym udał się w sprawie
negocjacji do wymienionej wyżej ziemi pogan.
Znajduje się natomiast na łych
terenach bożyszcze nieczyste, w którym bóstwo najstraszniejsze mieszkając i
wiele odpowiedzi wydając ze względu na strach jedynie przez owych mieszkańców
jest czczone.
Jeśli nawet niekiedy czyniąc się
sam widzialnym ukazywał się jakby jakiś tyran o przerażającym obliczu i głosie
i zmuszał surowo groźbami i biciem najnieszczęśliwszych owych ludzi do czci dla
siebie.
Oprócz tego zsyłając często z
nakazu boskiego choroby, klęski, nieurodzaje i inne tego rodzaju plagi wzbudza!
strach w niewiernych ludziach.
Jeśli w istocie kiedykolwiek
wydawało się. że odstępuje od tego rodzaju zbrodniczych czynów lub postępuje
łagodniej, uważany był za szafarza wielkich dobrodziejstw.
W ustanowione w roku dni mieli
zwyczaj przybywać uroczyście zewsząd do świątyni jego zhańbiwszy lwięta
uczestnictwem, razem biesiadować.
Ustawiali osobno inny stół
zastawiony obficie doskonalszymi potrawami i wszystko to naturalnie ów duch
szczególnie nienasycony w żarłoczności pochłaniał w sposób niewidzialny.
I gdy zobaczyli, że wszystko
zostało zjedzone, wtedy i sami radośnie jedli, ponieważ już bezpiecznie
oczekiwali łaski podpitego bóstwa.
Pewnego dnia, gdy schodzili się w
jedno miejsce, zdarzyło się, że był tam także ów wspomniany już młody
chrześcijanin.
I oto nagle ukazał się tam ów
duch znany, przyozdobiony fantastycznie królewskimi ozdobami, który siedząc na
swoim tronie w pysze i pogardzie przemawiał do nich.
Natomiast ci godni litości ludzie
wydrwiwani tak wielką bezwstydnością bóstwa na widok jego stawali struchlali i
przeklętemu zjawisku oddawali cześć boską.
Młody chrześcijanin natomiast,
gdy spostrzegł to wszystko, rozumiejąc, że jest to diabeł przemieniony w anioła
światła, odczuł strach przed obliczem szatana i wzywając imię Chrystusa,
przyciągniętą do swej piersi ręką uczynił potajemnie znak krzyża.
Nie ośmielił się bowiem ze względu
na wielką liczbę ludzi uczynić znaku na czole.
Dzikie jednak bóstwo widząc to,
co uczynił w ukryciu, przemówiło do niego, mówiąc w języku ojczystym
młodzieńca:
„Hejże, podstępny
chrześcijaninie, powiedzże mi, cóż to jest, co w ukryciu knujesz? Skoro teraz
na swej piersi, zasłaniając się płaszczem, ów krzyż nienawistny naznaczyłeś. Czy
starasz się także wyrzucić mnie z mojej świątyni?
Skąd ty przybyłeś do mojej ziemi,
to ja stamtąd wyszedłem i, uciekając przed krzyżem twoim, teraz w morzu ukryłem
się, i gdy teraz wreszcie późno powróciłem, ty nie pozwalasz nawet, żebym
znalazł w moich świątyniach schronienie przed wizerunkiem twego krzyża?
Teraz bowiem napełniony pokarmem
moim uzbroiłeś się przeciw mnie swoimi znakami i na nowo wypędzasz mnie, bez
mej woli, z mojej siedziby tak jak bezbożny zdrajca.”
Gdy zatem poganie usłyszeli ten głos
demona, a prawie nie rozumieli rozmowy i wielce się dziwili, co mówi i z kim
rozmawia.
W istocie natomiast młodzieniec
zatrwożony, który słyszał i rozumiał, krył się w tłumie, ponieważ do tego
stopnia słaby i młody w wierze obawiał się, że zostanie przez niewiernych
zatrzymany i ukarany śmiercią.
Gdy natomiast demon znikł,
zgromadzenie rozeszło się, młodzieniec oddalił się w wielkim zdumieniu, a z
tego, co zobaczył i co usłyszał wiele przydało mu się w pogłębieniu wiary
chrześcijańskiej.
Wkrótce potem, gdy powrócił do
swej rodzimej ojczyzny, skierował się do wspomnianego wyżej opactwa, gdzie
starał się służyć Panu w religijnym obcowaniu, a to, co mu się zdarzyło,
zdradził opatowi i braciom dla duchowego wzmocnienia wielu.
Cóż do tego dopowiemy: jeśli tak
wielka jest siła i chwała krucyfiksu, że chrześcijanin małej wiary naznaczył
potajemnie i bojaźliwie znak krzyża, i tak uciekli władcy ciemności, jak
sądzimy, co dzieje się, jeśli mężowie cnót i silni w wierze misjonarze
przybywają z mieczem ducha, to czym jest słowo Boga
Jak wiele stosów trupów uczynili,
jak wielkie tłumy pogan w krótkim czasie pozyskali, poznali w istocie szybko ze
słowa prawdy, które czytane jest w Psalmie: Upada tysiąc u twego boku. a u twej
prawicy dziesięć tysięcy.
A w Księdze kapłańskiej: Pięciu z
was będzie ścigało stu innych, a stu z was - dziesięć tysięcy.
Dla zbiorów tego rodzaju zatem
pożądany jest Pan, aby wysłał robotników na żniwo swoje.
Zbiór bowiem jest wielki, a
robotnicy nieliczni.
W istocie jednak ci nieliczni,
aby dokładniej prawdę powiedzieć - bardzo nieliczni, którzy zewsząd na żniwach
w owych stronach się znajdują; przy tak wielkiej obfitości chwały i
błogosławieństwa zbierają sierpami dla Pana plony dusz, tak że ogromne tysiące
pogan w krótkim czasie, dopiero co ochrzczone, codziennie bardziej i bardziej
powiększają się i do tego stopnia, że biskupi i metropolici w wielu miastach
teraz na nowo są powoływani i winorośl Pana zastępów jest dzisiaj krzewiona
daleko i szeroko wśród ludów barbarzyńskich, które nazwę wina może słyszały,
wina jednak nie piły.
Michał Łuczyński
"Almanach
Historyczny"
T.11/2009
Kielce, 2009
materiał zamieszczony pro publico bono – w celach poznawczych i edukacyjnych
[1] S. M. Szacherska. Rola klasztorów duńskich w
ekspansji Danii na Pomorzu Zachodnim u schyłku XII w. Wrocław 1968, s.88-90.
[1] Jedynie Henryk Łowmiański wspomina o
nim na marginesie jako o niewnoszącym niczego istotnego do zagadnienia, tenże,
Religia Słowian
i jej upadek. Warszawa
1979. s. 200, przyp. 524. O tekście tym nie wspominają, natomiast młodsze
syntezy, np. J. Strzelczyk. Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian.
Poznań 1998; A.
Gieysztor. Mitologia
Słowian, wyd.
III. Warszawa 2006.
[1] O Kronice Williama z
Malmesbury i tekście starobułgarskim ze wzmiankami o pogaństwie Słowian zob. L. P. Słupecki. R. Zaroff, Wiliam of Malmesbury on Pagun Slavic
Oracles: New Sources for Slavic
Paganism and its two Interpretations.
„Studia Mylhologica
Slavica”. II. 1999,
s. 9-20. L. P. Słupecki. Wlliam z Mulmesbury
o wyroczniach słowiańskich.
„Acta Universitam Wratislaviensis”. No 2675, Historia clxx, Wrocław 2004, s. 251-258; Nikos Čausidis, The Slavic Pantheons in a Visual Medium – Svarog, „Studia Mythologica Slavica”, I. I998. p. 82.
[1] Herberti turrium sardiniae
archiepiscopi De miraculis libri tres w: J.-P.Migne Patrologiae cursus completus, Patrologiae
latinae tomus CLXXXV, Paris
1860 (dalej: Herberti De miraculis).
[1] S. M. Szacherska. Rola klasztorów,
s. 88.
[1] Herberti De miraculis s. 1382.
[1] Ottonis Episcopi
Babenbergensis Vita Prieflingensis, MPH, series
nova tomus VII fasc. 1. wyd. Jan Wikarjak, Warszawa 1966; Ebonis Vita S. Ottonis episcopi
babenbergensis, MPH. series nova - tomus VII fasc. 2. wyd. Jan Wikarjak.
Warszawa 1969; Herbordi Dialogus de vita S Ottonis Episcopi babenbergensis. MPH. series nova -
tomus VII fasc. 3. wyd. Jan Wikarjak. Warszawa 1974.
[1] „Ego sum deus
tuus; ego sum qui vestio et graminibus campos et frontibus nemora; fructus agrorum et
lignorum, fetus pecorum, et omnia quaecumque usibus hominum
serviunt, in mea sunt potestate. Haec dare soleo cultoribus meis,
et his qui me contempnunt auferre. Dic ergo eis qui sunt in civitate
Hologostensi. ne suscipiant deum elienum, qui eis prodesse non posit; mone etiam, ut alterius religionis nuncios, quos ad eos ventures praedico. vivere non patiantur.” (Herbordi Dialogus de vita s. Ottonis, III. 4.).
[1] S. M. Szacherska, Rola
klasztorów, s. 84.
[1] Urbanonim Dymin (często w związku z Wołogoszczą,
Uznamem, Choćkowem i Szczecinem) wymieniają: Ebonis Vita S. Ottoni. III 5, s. 102; Herbordi
Diaiogus de vita S. Ottonis, II 39, s. 139; III 1, s. 148; III
2, s. 151; III 12, s. 171; Vita Prieflingensis, III 4, s. 61.
http://slowianolubia.blogspot.com/2014/04/zapomniane-zrodo-do-dziejow-poganstwa.html
Tego już za wiele !!!!!!!!!!!!!!
Wreszcie nadchodzi moment, gdy chyba już nikt nie wierzy w uczciwość obecnych elit polityczno-urzędniczych !!!
Należy teraz spisać BIAŁĄ KSIĘGĘ przemian w Polsce od PRL do dzisiaj (okrągły stół, policzmy głosy, afery, Smoleńsk, uległość wobec Rosji, Niemiec, USA i ZeSRE itp. itd.).
Należy nie tylko pokazać to BAGNO, o którym sami jego twórcy OTWARCIE MÓWIĄ, ale też pokazać POZYTYWNĄ ALTERNATYWĘ dla społeczeństwa !!!
Nie dzielić się na podgrupy - należy stworzyć maksymalnie szeroki front społeczny z jednym celem: OCZYSZCZENIE POLSKIEJ SCENY POLITYCZNEJ Z GÓWNA !!!!
Z GÓWNA !!!!
Dopiero po wywaleniu NA ZAWSZE wszystkich, którzy uczestniczyli w rozkradaniu Polski, można się zastanawiać, czy lepsza jest droga A, B czy C ...
Dopóki nie wywalimy starej klasy politycznej, to się nie uda !!!
Zacząć trzeba od WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH !!!
Bo to w samorządach jest kontrola nad przeprowadzaniem wyborów centralnych i tylko tam możliwe są oszustwa !!!
Ponadto samorządy są też miejscem pozyskiwania środków na kampanie wyborcze w wyborach centralnych !!!
Te nadchodzące wybory to będzie PRAWDZIWA REWOLUCJA !!!
W szczególności o sukcesie zadecyduje KNP, gdyż na dzisiaj to to środowisko skupia ludzi spoza systemu, którzy udowodnili swoją skuteczność.
Ktokolwiek będzie zwalczał KNP, ten automatycznie stanie się wrogiem Polski i sam będzie zwalczany aż do całkowitego zwycięstwa !!!
Spodziewajcie się niedługo kampanii społecznej w internecie, jakiej jeszcze świat nie widział ...
Będziecie w szoku ...
W ciągu najbliższych 5 miesięcy wszystko, co do tej pory wiedzieliście o sile internetu, przestanie mieć już znaczenie ...
Opanowaliście już cały aparat państwa, że Mikkego wyciągacie z niebytu?
Już waszej władzy nikt nie zagraża, wszystko macie pod kontrolą?
"Ktokolwiek będzie zwalczał KNP, ten automatycznie stanie się wrogiem Polski i sam będzie zwalczany aż do całkowitego zwycięstwa !!!"
Tak, tak, po 1945 roku też tak mówili.
Będziecie w szoku ...
W ciągu najbliższych 5 miesięcy wszystko, co do tej pory wiedzieliście o sile internetu, przestanie mieć już znaczenie"
Z miesiąc temu Zbyszek Stonoga pisał o polskich(cokolwiek to znaczy) bezpiecznikach, którzy postanowili pomóc mu przeprowadzić przedterminowe wybory ... w październiku. O to chodzi, Panie Thule?
PS
Co tam słychać u Dietricha Eckharta?
----------- przypomnijcie sobie -WIELKIE EMIGRACJE !!!
-WSZĘDZIE BYLIŚMY ----------NIKIM ----Rosjanie w 1917r z zasobami !! na emigracji --też byli NIKIM !!!!!!!!!!!
Działam SAM. Ale w dzisiejszych czasach internetu to nic nie znaczy.
Ja nie liczę na jakieś zorganizowane struktury. Liczę na te MILIONY zwykłych ludzi, którzy dzisiaj są gotowi już do walki, ale jeszcze nikt im nie zdefiniował WROGA i METOD WALKI.
Co gorsza: są miejsca, gdzie próbuje się gniew tych ludzi sprowadzić na ślepą uliczkę poprzez BREDNIE na temat "cywilizacji wariatów", "wariatów jutra" lub wzywając do bojkotu wyborów.
Na szczęście ludzie nie dadzą się ogłupić tym idiotycznym wezwaniom.
Ludzie coraz więcej rozumieją z tego, co się dzieje.
"Ludzie coraz więcej rozumieją z tego, co się dzieje."
Mógłbyś rozwinąć te dwie myśli?
Jedno jest pewne: gdyby zagłosowali wszyscy uprawnieni i nie było by oszustw, to ilość głosów oddana na PO byłaby poniżej progu wyborczego ...
A oszukać można na 100-200 tys głosów, a nie na miliony ...
Ponadto zorganizujemy kampanię zachęcającą do zapisywania się do komisji wyborczych oraz na mężów zaufania.
Ponadto: gdy wygramy przynajmniej część wyborów lokalnych, to dodatkowo utrudnimy lokalne fałszerstwa, co jest niezwykle ważne przed wyborami 2015.
Zdefiniowanie WROGA i METOD WALKI jest dość proste:
- wrogiem są osoby tkwiące w obecnych władzach, więc ich wyeliminowanie będzie proste. Jedną z metod jest niegłosowanie na tych, którzy wiszą na bilbordach. Ale tych metod jest więcej. Nie ma teraz sensu pisać o szczegółach.
METODY WALKI to przede wszystkim dotarcie do "milczącej większości".
Trzeba im wskazać, że pójście na wybory pozwoli wyeliminować ich znienawidzonych wrogów.
Jesteśmy już blisko tego celu. W UK, we Francji i w innych krajach już społeczeństwa powiedziały WON !!! klasie politycznej. Niedługo stanie się to w Polsce.
Co jest do tego potrzebne ? Stworzenie BIAŁEJ KSIĘGI pokazującej to, co do tej pory się działo. Wszystkie afery, złodziejstwa, opisanie JAK DZIAŁA TEN SYSTEM itp.
Co ciekawe: to wszystko jest tak LOGICZNE, że każdy kto to przeczyta, szybko uzna, że tylko w ten sposób da się wytłumaczyć wszystko to, co do tej pory wiemy.
Jeżeli widzimy trawnik, a na nim nieporośniętą trawą ścieżkę, to możemy snuć różne warianty. Np. że jakiś tajemniczy "promień siłowy z kosmosu" wypalił trawę, albo że akurat w tym miejscu nie wysiało się żadne ziarenko trawy itp.
Ale gdy zaintrygowanemu człowiekowi ktoś podsunie myśl, że najprawdopodobniej trawa w tym miejscu została po prostu zadeptana, bo ścieżka prowadzi od bloku do przystanku autobusowego, to wtedy taki człowiek natychmiast odrzuci wszystkie bzdurne koncepcje "laserowych promieni siłowych z kosmosu" czy innych głupot i od razu powie, że tylko nasz opis działania systemu tłumaczy wszystkie afery. A skoro nasz opis tłumaczy te afery, a jednocześnie podajemy logiczną metodą ich eliminacji, to znaczy, że mamy ŚWIĘTEGO GRAALA WOLNOŚCI, któremu na imię WOLNY RYNEK+JKM+KNP+StM+UT ...
Innej drogi po prostu NIE MA ...
O jakie afery chodzi, podaj przedział czasowy.
Odniósł bym się do tej skuteczności. Dwadzieścia pięć lat przegranych w czambuł wyborów i ostatni „sukces” dający poparcie około 1,5% wyborców przy silnej mobilizacji elektoratu.
Prawdę mówiąc sam chciałem zagłosować na KNP ale zdecydowałem się na bojkot.
Dobrze jest przy okazji jest zaznaczyć ,że KNP jest obecnie ostatnią partią „buntu” która jeszcze się nie skompromitowała, teraz wyborcy dali jej szansę.
Ap ropo promieni laserowych.
Jak to ma się w zgodzie z faktem ,że mimo braku WR na świecie są państwa bogate i to najczęściej te które mają silną państwowość. Jak długo można twierdzić ,że nieistniejący system gospodarczy będzie lepszy od tych które znamy.
Oddaliśmy gospodarkę na działanie rynku, jaki by nie był, zagraniczne korporacje zniszczyły nam przemysł, przy bierności państwa. Teraz organizacje przedsiębiorców „płaczą” na rozlanym mlekiem.
Swoją drogą JKM robi chyba więcej złej roboty WR niż sam towarzysz Miler. Tak kosmicznych bzdur na jego temat nie mówią nawet w centrum Adama Smitha. Nie negują państwa jako takiego piętnują za to jego wady i patologie wskazując sposoby rozwiązania. Można się zgadzać lub nie ale jest z czym dyskutować. JKM można najwyżej posłuchać jak Nocy Kabaretowej.
My, za cenę niskich wyników wyborów byliśmy KONSEKWENTNI W GŁOSZENIU PRAWDY.
Czy Jezus z Nazaretu (zwany Chrystusem) powinien był przeprowadzać głosowanie wśród współczesnych na temat tego, które z przykazań przestrzegać, a które nie ?
Według twojej terminologii Nazarejczyk "przegrał z kretesem", a nawet został powieszony na krzyżu.
Według mojej terminologii Jezus wygrał ...
I to jest różnica między nami, która nie jest do zasypania ...
1. Zauważ, że w III RP NIE MAMY WOLNEGO RYNKU !!!
Czy tu się ze mną zgodzisz ?
2. Ja nigdy nie twierdziłem, że WOLNY RYNEK "byłby lepszy" !!!!!!
Wręcz zwracałem uwagę wszystkim wolnorynkowcom, aby NIE WAŻYLI SIĘ TAKIEGO ARGUMENTU UŻYWAĆ !!!
JEDYNYM !!!! (powtarzam !!! JEDYNYM !!!) powodem, dla którego uważamy, że rynek powinien być oparty o WOLNOŚĆ DZIAŁANIA jest to, że wtedy realizuje się WOLNA WOLA CZŁOWIEKA ...
Ja w ogóle nie wychodzę z przesłanek utylitarnych przy analizie systemów politycznych i społecznych !!!
Często daję taki przykład:
co by było, gdyby się okazało, że w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau (jak samo jego kierownictwo twierdzi: "chwilowo nieczynnym") wydajność pracy jest większa ?
Czy to by oznaczało, że powinniśmy pozamykać ludzi w obozach koncentracyjnych w celu zwiększenia wzrostu gospodarczego ?
Zastosowanie kryterium utylitarnego prowadziłoby natychmiast do takich wniosków !
Tymczasem moje podejście powoduje, że system oddaje wolność ludziom. Jeżeli chcą oni (jako poszczególne jednostki) więcej pracować, to więcej pracują. Ale jak nie chcą więcej pracować, to nie pracują.
W ten sposób realizuje się najważniejsza zasada człowieczeństwa: WOLNA WOLA CZŁOWIEKA.
Jest ona podstawą nie tylko Chrześcijaństwa (bo bez niej nie mogłoby być grzechu), ale wręcz logiczną konsekwencją istnienia ŚWIADOMOŚCI SWEGO ISTNIENIA bez względu na to, czy wyznajemy jakąś religię, czy nie.
WOLNA WOLA CZŁOWIEKA pozwala nam odróżnić we Wszechświecie dwa podstawowe byty: ENERGIA i ŚWIADOMOŚĆ.
Celowo nie wymieniam "materii", bo jak wiemy, materia jest jedynie określoną formą energii w czaso-przestrzeni.
Tak więc jeżeli chcemy nadać jakikolwiek sens otaczającemu nas światu, to musimy uznać istnienie WOLNEJ WOLI CZŁOWIEKA.
Ponieważ z zasady kopernikańskiej wiemy, że nie można wyróżniać żadnego miejsca we Wszechświecie, tak samo nie można wyróżniać żadnego bytu spośród innych. Nie wynika to z założeń ideologicznych, lecz po prostu z BRAKU LOGICZNYCH KRYTERIÓW pozwalających na dokonanie takiego wyróżnienia.
A skoro nie możemy nikogo wyróżnić, to przy realizacji swojej WOLNEJ WOLI każdy człowiek musi uwzględniać fakt istnienia WOLNEJ WOLI INNYCH LUDZI, co kolokwialnie określa się czasem frazą: "wolność mojej pięści kończy się na nosie innego człowieka" ...
Czy to naprawdę tak trudno pojąć ?
Działasz "sam" a piszesz "my".
Raz piszesz:
"W ciągu najbliższych 5 miesięcy wszystko, co do tej pory wiedzieliście o sile internetu, przestanie mieć już znaczenie"
Chwilę potem:
"Ponadto: gdy wygramy przynajmniej część wyborów lokalnych, to dodatkowo utrudnimy lokalne fałszerstwa, co jest niezwykle ważne przed wyborami 2015."
No to kiedy, wkońcu będą te wybory? Co wy tam na dwie zmiany robicie?
"A oszukać można na 100-200 tys głosów, a nie na miliony"
"Ponadto zorganizujemy kampanię zachęcającą do zapisywania się do komisji wyborczych oraz na mężów zaufania."
Jak twój kumpel opiekuje się serwerami PKW, które liczą głosy to przekręcenie kilku milionów głosów to nie problem.
"O jakie afery chodzi, podaj przedział czasowy.
powiedzmy od 1989, a może nawet wcześniej."
Jeżeli chcesz stworzyć księgę opisująca afery to proponuję zacząć od czasów Babilonu( kilka tysięcy lat robienia plebsu w ch...a, tak, to była by gruba gsięga ;) ) tylko wtedy opiszesz jak działa TEN SYSTEM. Ograniczając się do 1989-współczesność opiszesz jak działa "ten systemik" i co najwyżej zostaniesz kolejnym, który zaliczy falstart na Okęciu.
"A skoro nasz opis tłumaczy te afery, a jednocześnie podajemy logiczną metodą ich eliminacji, to znaczy, że mamy ŚWIĘTEGO GRAALA WOLNOŚCI, któremu na imię WOLNY RYNEK+JKM+KNP+StM+UT"
Jeżeli decydowanie o swoim losie powierzasz innym to mówienie o wolności jest nadużyciem.
"Jesteśmy już blisko tego celu. W UK, we Francji i w innych krajach już społeczeństwa powiedziały WON !!! klasie politycznej. Niedługo stanie się to w Polsce."
"Innej drogi po prostu NIE MA"
Droga, o której piszesz i którą _mamy_ podążać została nakreślona w 1871 roku i nie porwadzi ona do wolności tylko do feudalizmu XXI(mix socjalizmu z dzikim kapitalizmem).
"Ponieważ z zasady kopernikańskiej wiemy, że nie można wyróżniać żadnego miejsca we Wszechświecie, tak samo nie można wyróżniać żadnego bytu spośród innych. Nie wynika to z założeń ideologicznych, lecz po prostu z BRAKU LOGICZNYCH KRYTERIÓW pozwalających na dokonanie takiego wyróżnienia."
Z tej argumentacji można wywnioskować, że wy politycy nie jesteście nam, społeczeństwu do nieczego potrzebni.
2. Wspierałem, wspieram i zawsze będę wspierał JKM i StM, chyba, że zaczęliby mówić coś, co byłoby według mnie złe. Na razie ta przesłanka nie zachodzi ...
3. Piszę "MY" nie w sensie utożsamiania się z jakąkolwiek organizacją. Mam jedynie na myśli Polaków, patriotów, wolnorynkowców ...
1. Co się wydarzy w październiku 2014?
2. Dlaczego piszesz my? Kto "wyróżnił twój byt spośród innych"?
3. Jaki jest sens udziału w wyborach jak kumple władzy adminstrują serwerami PKW?
4. Skoro nie jesteś politykiem po co mieszasz się do polityki?
5. Do czego politycy oraz ty, ich zaplecze jesteście mi potrzebni?
2. "My" to ta część społeczeństwa, która chce naprawy państwa. Są to głównie zwolennicy KNP.
3. Nie da się sfałszować wyników wyborów, skoro wszystkie wyniki są wywieszane na RĘCZNIE WYPEŁNIONYCH KARTKACH w każdej komisji i każdy może sobie te wyniki sfotografować, zebrać razem na publicznej chmurze i potem je zliczyć.
Jak sobie w takiej sytuacji wyobrażasz fałszowanie na serwerze ? Przecież taka niezgodność od razu wyjdzie na jaw.
4. Nie jestem politykiem, ale angażuję się w politykę, gdyż uważam, że 100% ludzi powinno się angażować w politykę. Polityka to po prostu SPOSÓB KREOWANIA RELACJI MIĘDZY LUDŹMI.
Nie każdy człowiek musi chcieć być politykiem, ale każdy ma prawo angażować się w dobór ludzi, którzy mają być politykami ...
5. Politycy są niezbędni do kreowania relacji między ludźmi. Inaczej co zrobisz, gdy ktoś cię napadnie ?
Nie da się stworzyć raju na Ziemi, musimy tworzyć struktury pozwalające rozwiązywać sytuacje konfliktowe.
Możesz oczywiście robić to gołymi rękami, ale można to robić działając wspólnie z pewną grupą ludzi tworzącą państwo.
Jest prawdą, że nie jest to organizacja w 100% dobrowolna, ale ja mam na to prostą odpowiedź: jeżeli uważasz, że poradzisz sobie bez państwa, to sobie radź. Tylko jak ktoś przyjdzie cię okraść, to nikt w twojej obronie nie stanie ...
Możesz też być oczywiście gapowiczem korzystającym z infrastruktury, jaką daje państwo, a nie dokładać się do tego.
Jest to jak najbardziej możliwe ...
Niektórzy, zawczasu sami odeszli, żeby nie zostać usuniętym, jak na przykład Mikke - zaraz po tym, jak okazało się, że stracili większość - różnicą 5 głosów.
Twoja wypowiedź jest tutaj ostatnią.
Ich jedyną siłą jest ilość polskojęzycznych folksdojczów, reszta opisana tutaj:
http://werwolfcompl.blogspot.com/
Ludzie po prostu poszli za JKM i StM ...
A tak przy okazji: jakie jest twoje zdanie o StM ?
I co powiesz o wyczynach "Wielkiego Magazyniera" ?
I mi nic do tego mogą sobie być istniejącą sektą dopóki nie spróbują siłą narzucić mi swojej woli.
Nazarejczyk jak go nazywasz wygrał bo jego Prawda przemówiła do większości i „zaplute reguły demokracji” wyniosły jego Słowo ponad inne.
Idee WR obecne są w świecie od dziesięcioleci i dalej mają moc sekty wiernych wyznawców. Indywidualistom może się to nie podobać ale „masa” woli bezpieczeństwo i stabilność i żadne zaklęcia tego nie zmienią
Podstawowy problem korwinistów to zupełne oderwanie od faktów i w konfrontacji z nimi gubią się i tracą rezon. Tymczasem UT ma umiejętność odwracania każdej kwestii tyłem na przód.
Jak choćby to co napisał mi w odpowiedzi. Co prawda często spotykałem się ze zdaniem ,że Jezus to prawie zaprzysięgły liberał, ale styl w jakim to czyni UT budzi podziw.
Z każdym kolejnym dniem powtarzam sobie: "UT - today is the first day of the rest of the spacetime" ... i codziennie od nowa staję do walki z samym sobą, aby być jeszcze lepszym, jeszcze sprawniejszym, jeszcze waleczniejszym i jeszcze bardziej zwycięskim ...
Dla mnie moment, w którym nie mogę już ruszyć ręką ani nogą, to moment, w którym MOJA WALKA DOPIERO SIĘ ZACZYNA ...
I jak to wyjaśnisz ADMINISTATOR?
Fakt tyle ,że nie ma ona nic wspólnego z liberalizmem, Jego nauka nawet w wydaniu protestantów ma się nijak do WR.
I pozbawiona kontekstu,czyli np. odniesienia do syna marnotrawnego nic nie mówi o zawartym w niej przekazie.
Ale próba celna :)
Ta przypowieść pokazuje jedynie, że dysponent własności może nią dysponować dowolnie, nawet nielogicznie, ze szkodą dla siebie lub (w lewackim pojęciu) "niesprawiedliwie".
Jezus np. nie zgodziłby się z hasłami "zrównania płacy za taką samą pracę" i jest zwolennikiem tego, aby każdy sam ustalał, co dla niego jest "sprawiedliwe". Jeżeli uważa, że oferta jest dla niego "niesprawiedliwa", to nikt nie zmusza go do skorzystania z niej ...
Oczywiści nikt nie zmusza do stosowania się do nauk Chrystusa, ci którzy ją odrzucą dostaną stosowną „nagrodę”. I raczej wolna wolą się nie wykpią
Czy uważasz, że właściciel winnicy miał prawo dać każdemu robotnikowi inne wynagrodzenie za godzinę ?
Oczywiście istotne jest tutaj, że NIKOGO NIE OSZUKAŁ - każdy dostał to, na co się umówił:
"Nie krzywdzę cię, mój drogi. Czy nie uzgodniliśmy, że dostaniesz denara
Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu zapłacić tak, jak i tobie.
Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego, co chcę? A może krzywym okiem patrzysz na to, że jestem dobry?"
A „lichwiarze” poszli won, tak mówią inne przypowieści
I nie ma co mieszać porządków.
Bo ja znam tą o talentach, ale ona tak jakby też wspiera WOLNY RYNEK ...
Przypowieść o uchu igielnym i wygnaniu kupców ze świątyni mówi wprost ,że naruszenie etyki skutkuje karą. Jeżeli za etyczne uznajemy głodowe płace to rzeczywiście Jezusa możemy uznać za liberała. Tylko nijak ma się to do całego przesłania Pisma Świętego.