Świat nie jest zły. Długo
wydawało mi się, że jest. Jeśli cokolwiek złego dzieje się na świecie na
globalną skalę, to z tej przyczyny raczej, że ludzie mają dobre
intencje. Wystarczy jedna osoba, która ma złe intencje, aby wykorzystać
dobre intencje całej reszty. Nie wystarczy jednak jedna osoba, aby
przekonać wszystkich innych, że są wykorzystywani. Właśnie z powodu
wiary ludzi, że inni mają dobre intencje.
Nie trzeba kłamać, aby mówić nieprawdę. Znając
psychikę ludzką i schematy przetwarzania świata przez ludzi, można tak
skroić informację, aby mówiąc prawdę wywołać u człowieka zwątpienie. I
odwrotnie.
17-latek przychodzi rano do domu po alkoholowych urodzinach kumpla.
Na jego nieszczęścia mama stoi w drzwiach i na dzień dobry przeszywa
biedaka badawczym spojrzeniem. Na pytanie, czy pił, syn dziarsko
odpowiada: „Oczywiście, mamo!’. Mama pomyśli, że syn nie pił, bo
przecież gdyby pił, to by zareagował inaczej.
Zaufanie i wiara w dobre intencje syna spowodowały, że mama dała się
zmanipulować. A teraz wyobraźcie sobie, że to samo robią dorośli innym
dorosłym, ale na większą skalę.
Budowanie negatywnych skojarzeń
W prasie (bardziej elektronicznej niż tradycyjnej) informacja z
reguły opatrzona jest odpowiednim obrazkiem. Wynika to z prostego faktu:
informację wizualną szybciej przetwarzamy (stąd np. znaki drogowe są symboliczne a nie tekstowe),
a więc łatwiej przykuć naszą uwagę. Wynika również z tego inny fakt: informację wizualną, a szczególnie, gdy wzbudza emocje,
zapamiętujemy na dłużej.
Jeśli chcemy wzmocnić przekaz nagłówka, wystarczy umieścić wymowny obrazek tuż obok niego.
Nie ma znaczenia, czy obrazek jest autentyczny lub w ogóle w jakikolwiek sposób związany z wydarzeniem.
Doskonałym przykładem takiego zabiegu jest zdjęcie poniżej, którym
opatrzono nagłówek tekstu traktującego o nietolerancji: „[…] słyszą od
Polaków ‘wracajcie do domu’…” Na zdjęciu, niewidocznym i drobnym
drukiem, widnieje informacja „zdjęcie poglądowe”.
Innym ciekawym zabiegiem jest wykorzystanie popularnego sloganu
kojarzonego z konkretną osobą lub grupą ludzi w pejoratywnym
(negatywnym) kontekście. Nie ważne, czy kontekst ma jakikolwiek związek z
tymi ludźmi. Najważniejsze, aby
odbiorca zapamiętał negatywne emocje z nim związane.
Przykłady z prasy:
Pani X poczuła dobrą zmianę, gdy […] dziewczyna […] krzyczała white power.
Pana X wyrzucono z mieszkania, ponieważ nie stać go na rachunki. Tak wygląda polska zielona wyspa.
„Dobra zmiana” kojarzona jest z rządem PiS, natomiast „zielona wyspa”
z Donaldem Tuskiem. Oba slogany wystarczy skojarzyć z wydarzeniem, z
którym ani rząd PiS, ani Donald Tusk nie mają żadnego związku. Następnym
razem, gdy odbiorca usłyszy o „dobrej zmianie” lub „zielonej wyspie”,
przypomni sobie młodą rasistkę lub biedaka wyrzuconego na bruk. Jeśli
odbiorca jest już uprzedzony do jednej cz drugiej opcji, to
bezkrytycznie powieli tę absurdalną informację święcąc moralny triumf
nad przeciwnikami światopoglądowymi.
Język tworzy rzeczywistość
Ludwig Wittgenstein mawiał, całkiem słusznie zresztą, że
granice [naszego] języka oznaczają granice [naszego] świata. Jeśli przyjmiemy założenie, że powstanie naszej świadomości jest
nierozerwalnie związane z rozwojem języka, wówczas logicznym wydaje się założenie, że
sposób, w jaki rozumiemy pojęcia, wpływa na to, jak postrzegamy rzeczywistość.
Mając to na uwadze, „wystarczy” doprowadzić do usunięcia
interesujących nas pojęć ze sfery publicznej lub podmiany definicji
kryjących się za kluczowymi pojęciami organizującymi życie społeczeństw.
Do takich pojęć niewątpliwie należą: wolność, równość, sprawiedliwość,
rodzina, naród, demokracja, którymi dziś, dla celów politycznych i
finansowych, usta wycierają sobie bezwstydnie przeróżne środowiska.
Jednym z drastyczniejszych przykładów wojny pojęciowej jest aborcyjny
spór o definicję człowieka. Kwestie naukowe czy logiczne traktowane są
tu instrumentalnie, ponieważ obie (skrajne) strony konfliktu używają ich
do uzasadnienia faworyzowanych stanowisk nie bacząc na aspekt etyczny
(dot. źródła i zasadności „europejskiej” moralności) i historyczny
problemu (np. okrucieństwa wojen światowych). Czyli z jednej strony mamy
„usuwanie płodów”, a z drugiej „holokaust nienarodzonych”. W obu
przypadkach mamy do czynienia z przerywaniem życia (proszę zwrócić
uwagę, iż nawet bakterie nazywane są “życiem” przez naukowców),
natomiast cała reszta to ekstremalne nadbudowy ideologiczne.
Dokładnie z tych samych powodów mieszkańcy III Rzeszy Adolfa Hitlera
to naziści, a nie Niemcy (co najmniej jakby naziści wzięli się z
Księżyca), a obozy koncentracyjne były polskie, a nie zbudowane na
ziemiach polskich przez Niemców. Wszystko oczywiście sprowadza się do
przenoszenia i zmniejszania odpowiedzialności za konkretne wydarzenia.
Na całym świecie można nie lubić Polaka, Amerykanina czy Rosjanina,
ale nielubienie Żyda jest antysemityzmem i grozi sankcjami
międzynarodowymi. Mimo że nie ma absolutnie żadnego racjonalnego powodu,
dla którego antysemityzmowi nie powinna odpowiadać polonofobia, to
jednak takiej równości pojęciowej nie ma. Ba!, dziś polonofobia to
pojęcie przypisywane niemal wyłącznie antysemitom.
Na naszym własnym podwórku wojny pojęciowe ograniczają się niemal
ekskluzywnie do podziału na linii prawo-lewo. Z obu stron tworzone są
sztuczne chmury pojęć i skojarzeń, dzięki którym łatwiej manipulować
nastrojami ludzi:
1. Z lewej: patriota, faszysta, rasista, nieudacznik, zaściankowiec, oszołom, człowiek nietolerancyjny.
2. Z prawej: postępowiec, liberał, lewak, pedał, komuch, ubek.
Dla osoby używającej powyższych chmur pojęciowych ś
wiat ma tylko dwa bieguny, a wyciągnięcie go z tego wymaga nie lada wysiłku i odwagi. Niestety media bardzo dziś dbają o to, aby
chmury pojęciowe były mocno ugruntowane w naszej świadomości,
dlatego patriotom nie mającym nic przeciwko „pedałom” czy postępowcom
wierzącym w Boga jest niezwykle ciężko wyrażać własne zdanie bez
wylądowania w jednym z worów pełnych ideologicznych pomyj.
Asymetria i niekonsekwencja
Z manipulacji pojęciami wynikają inne przypadłości –
asymetria w relacjonowaniu podobnych wydarzeń i niekonsekwencja ekspresji poglądów.
Najprostszym zatem sposobem na poznanie, czy medium jest rzetelne i
bezstronne, to porównanie języka używanego do opisania takich samych
wydarzeń. Weźmy na przykład trzy mocno eksploatowane w ostatnich latach
przypadki:
1. Manifestacje – w zależności od tego kto manifestuje, możemy nazwać
je wandalizmem, performansem, instalacją artystyczną, okupacją lub
protestem. Każde z tych pojęć ma zupełnie innych wydźwięk, a przy
odrobinie kreatywności można jeszcze je rozszerzyć o odpowiednie
przymiotniki. Zatem w 2013 roku narodowcy „[bandyci] zakłócili wykład
prof. Baumana” na UWr, natomiast w kwietniu 2016 roku w Kościele Św.
Anny „odbył się protest przeciwko ustawie antyaborcyjnej” (słynne
„wychodzenie wiernych” z kościoła). W obu przypadkach doszło do
zakłócenia wydarzenia, ale tylko w jednym mamy do czynienia z protestem.
Nie trzeba być narodowcem, aby różnica w relacji kuła w oczy.
2. Rasizm – temat jest o tyle ciekawy, że sam pewnego dnia
dowiedziałem się, iż słowo „murzyn” jest rasistowskie, mimo że zawsze
kojarzyło mi się bardzo pozytywnie z klasycznym „Murzynkiem Bambo” i nie
powodowało we mnie dysonansu poznawczego a’la „prymitywny murzyn”. Dziś
oczywiście nie wolno używać tego słowa nigdzie, jeśli nie chce się
wyjść na rasistę. Innym doskonałym przykładem jest gęste informowanie o
„polskiej ciężarówce [Scania], która wjechała w tłum ludzi w Berlinie” w
porównaniu do ciężarówki bez narodowości, która wjechała w ludzi we
Francji nieco wcześniej.
3. Korupcja – a) Partia A kradnie – skandal, trybunał stanu; b) Partia B kradnie – i co z tego, Partia A też kradnie.
Jeśli dziennikarz w jednym tekście twierdzi, że np. Kościół katolicki
nie powinien mieszać się do polityki, a w innym przeprowadza wywiad z
księdzem na temat bieżących spraw politycznych, to najprawdopodobniej
mamy do czynienia z hipokryzją.
Stosowanie podwójnych
standardów, gdy jest nam to na rękę, to bardzo popularna metoda
promowania swoich racji. W skrócie: autorytet jest dobry, gdy mówi to,
co chcemy usłyszeć. W każdym innym wypadku trzeba go zdyskredytować.
Dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane
Niedawno media obiegła informacja, że wojska Baszszara al-Assada
odbiły #Aleppo z rąk „rebeliantów” (ISIS i wchłonięte oddziały tzw.
Rebeliantów z al-Nusry). Równocześnie pojawiły się niepotwierdzone
informacje w mediach zachodnich, że wojska rządowe (Assada) dokonują
egzekucji na cywilach, w tym dzieciach i kobietach. Te same wojska,
które wyzwoliły miasto spod wieloletniej okupacji Państwa Islamskiego –
zbrodni tego tworu nie muszę Wam chyba przybliżać. Te same wojska, do
których według wszelkich potwierdzonych relacji uciekają… cywile.
W pewnej polskiej gazecie pojawił się artykuł zatytułowany:
Aleppo: ONZ alarmuje o egzekucjach cywili przez oddziały prorządowe.
Artykuł na swoim blogu udostępnił pewien popularny bloger.
Temat szybko podchwycili czytelnicy i jęli udostępniać wpis na FB
wyrażając smutek z powodu cierpienia ludzi. I nie ma w tym nic złego,
oprócz jednej drobnostki – informacja o masowych egzekucjach miała
charakter spekulacji, o czym można się przekonać czytając źródła, na
które powołuje się polska gazeta
[1][2].
ONZ faktycznie alarmuje, że w Syrii dzieje się coś niedobrego, ale zaznaczają, że nie są to informacje potwierdzone
i na tamtą chwilę nie mieli możliwości ich samodzielnej weryfikacji.
Czyli de facto ktoś coś powiedział i na tej podstawie zbudowano całą
konstrukcję manipulacji.
Polscy i światowi celebryci (w tym kilka szanownych osobistości
polskiego showbizu) poruszeni losem biednych dzieci w Aleppo
opublikowali na swoich profilach FB komunikaty wzywające do pomocy.
Zatroskani fani jęli wpłacać pieniądze na kompletnie niezweryfikowane
organizacje humanitarne (np. Białe Hełmy). Całe strumienie pieniędzy tym
samym przepadły gdzieś bez wieści, a mieszkańcy Polski, Europy i USA
mają spokojne sumienia, że „pomogli”. Tylko czy na pewno pomogli?
Dziś w telewizjach całego świata pokazuje się filmy, na których dzieci wracają do swoich rodzin
[3], a syryjscy Chrześcijanie świętują Boże Narodzenie w Aleppo
[4].
W tym samym Aleppo, w którym niedawno miało dochodzić do rzezi
bezbronnych cywili. A co dzieje się dziś w Mosulu lub Jemenie? Polecam
wyguglować w ramach demaskowania manipulacji.
Jeśli nie masz czasu, aby być doinformowanym,
to najlepsze, co możesz zrobić, aby nie pogarszać sytuacji na świecie, to wstrzymać się od zabierania głosu.
Wiem, to trudne. Wolimy zabierać głos, nawet jeśli nie mamy nic do
powiedzenia, bo każe nam sumienie. Warto jednak nad tym popracować,
bo sumienie uciszyć bardzo łatwo, ale świat naprawić nieco trudniej.
Nie bez powodu dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane.
__
[1] http://www.bbc.com/news/world-middle-east-38301629
[2] http://europe.newsweek.com/un-chief-ban-ki-moon-warns-aleppo-atrocities-against-civilians-531246?rm=eu
[3] https://www.youtube.com/watch?v=G0M7Xm4nEBU
[4] https://www.youtube.com/watch?v=n-TH893YxF0
21 Grudzień 2016 o 19:30 A teraz jeszcze i znaleziona w Gerazie wczesnochrześcijańska mozaika przedstawiająca Chrystusa okrążonego swastykami, przemawia na korzyść wersji o Słowiano-aryjskim pochodzeniu Zbawiciela!
//raczej świadczy o słowiano -aryjskim pochodzeniu części jego wyznawców…
pzdr.
23 Grudzień 2016 o 17:29 Polecam artykul o plemieniu Abrahim
21 Grudzień 2016 o 22:08 Jak już autor artykułu, stawia pewną tezę, to rzecz jasna należałoby przetłumaczyć wszystkie napisy, a przynajmniej po obu stronach postaci oraz te przy krawędziach odsłoniętej mozaiki. Jak wiemy Xristos ( oznacza Światło ), co może mieć wiele, również tych przeciwstawnych znaczeń i wcale nie oznaczać biblijnego Jeszuy, ale np. Radomira według rosyjskiej wersji historii o Jezusie z 12 wieku według nowej chronologii Fomienki i Nosowskiego.
22 Grudzień 2016 o 00:07 Głagolica to TYLKO PRZERYSOWANY w inne wizualnie znaki SANSKRYT, znaczy UPROSZCZONY GRAFICZNIE ale nie fonicznie.
ten oszołom mroziński to wie od 5 lat ale wiecie towarzysze filonaziolska cenzura obowiązuje więc facet pieprzy 3 po 3 wkręcając Słowian w filosemicka narrację…. jak ten jego banderofilski mentor na b.
22 Grudzień 2016 o 17:20 A ponieważ Głagolica to Sanskryt to powstała na bazie tej pierwszej niedługo później Cyrylica (jaka jest brana obecnie za Głagolicę) jaka ten związek ZNISZCZYŁA…. co ostatecznie przypieczętowały późniejsze „reformy” rosyjskiego języka. I teraz wszelkie „głagolicowanie” czy „etruskowanie” to SPRAWA POLITYCZNA w zakresie promowania rosyjskiego imperializmu i panslawizmu po ich berłem (czyli berłem 3 rzymu) niż prawda historyczna.
22 Grudzień 2016 o 08:36 proponuję zapoznanie się z dwoma filmami które rzucą światło na pochodzenie Słowian i zakłamywanie jej przez germańskich historyków… https://www.youtube.com/watch?v=9Itzv3HShSY&t=104s oraz https://vk.com/videos239029384?section=album_28&z=video239029384_456239717%2Fpl_239029384_28
22 Grudzień 2016 o 10:31 Dostrzegam kilka lub w ciągłości wywodu – może dlatego nie do końca pojmuję doniosłość tego odkrycia. Byłoby miło, gdyby padły jeszcze jakieś źródła czy odnośniki… Można byłoby wtedy douczyć się troszkę w danym temacie – a muszę przyznać, że temat mnie zaintrygował…
22 Grudzień 2016 o 12:29 Np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=4KsaMscAuMQ&feature=plcp
22 Grudzień 2016 o 12:53 Czyli chodzi o odcinek 7 – nie 6?
22 Grudzień 2016 o 12:56 Dokładnie. Warto też zapoznać się z całym cyklem: https://treborok.wordpress.com/slowianszczyzna/gry-bogow/
22 Grudzień 2016 o 12:34 https://redoctobermsz.wordpress.com/2015/04/06/slowo-zyd-jest-falszerstwem-i-powstalo-jako-antidotum-na-slowian/
22 Grudzień 2016 o 17:44 Może przytoczę cytat księgi Santi
„16 (80). I poślą do nich Bogowie… Wielkiego Wędrowca,
miłość niosącego, ale kapłani Złotego Tura
poddadzą go śmierci męczeńskiej.
I po śmierci jego, ogłoszą Bogiem go…
i stworzą Wiarę nową, zbudowaną
na kłamstwie, krwi i ucisku…
I ogłoszą wszystkie narody niższymi i grzesznymi,
i wezwą przed oblicze przez nich stworzonego Boga
kajać się i prosić o wybaczenie za czyny
dokonane i nie dokonane…”
proszę o ustosunkowanie się do tego
23 Grudzień 2016 o 20:31 Interesujący jest również ów przedmiot w ręku, trzymany za rączkę. Takie same mają „smoki” asyryjskie ze skrzydłami, oznaczającymi istoty, które przyleciały, ale nie na skrzydłach, będących symbolem lotu. Swastyka to uproszczony znak, przedstawiający obracające się koło, w którym jest żywa osoba. Od koła odchodziły cztery nogi, potem je uproszczono i rysowano jako strzałki; symbol przechodził dalsze ewolucje. Pisałam o tym obszernie w swojej książce „Genetyka bogów 2.0”.
24 Grudzień 2016 o 14:05 Tak naprawdę odebrana została nam wszelka wiedza.
To, co my robimy to zlepianie jakichś bardziej przypadkowych fragmentów w jakąś równie przypadkową całość. Robimy to na podstawie tego, co zostało nam wgrane w nasze systemy subtelne jako algorytmy. Myślenie polega na tym, że bioprądy łączą pewne sekwencje algorytmów, które nam wydają się pokrewne/podobne i tym sposobem „my” „wyciągamy wnioski”, czyli wydaje nam się, że „coś się nam zgadza”. Są to zwykłe operacje na bioprocesorze, który obsługuje ludzki mózg, czyli pracę komórek mózgowych „żywych” generujących dane frekwencje energii/fali/prądu. Na podstawie przyswojonych uprzednio „informacji”, czyli „wchłonięciu” energii/fali i zaakceptowaniu jej jako „prawdziwej” mózg tworzy kombinacje przy pomocy „myśli” a jest to klasyfikowane według jakiegoś wzorca. Niekoniecznie stworzonego samodzielnie i na własne potrzeby.
Nie mamy pojęcia o Bogu, nie mamy nawet woli przyjąć do wiadomości, że On istnieje w sobie właściwej formie, lecz nasze ludzkie mózgi przykrawają ten „algorytm Boga” według własnych? „potrzeb”. Tak więc obraz Boga stworzony przez mózg jest z gruntu fałszywy, ponieważ mózg jest fizycznie ograniczony a Bóg bezgraniczny.
Boga można pojąć intuicją ale wówczas nie możemy Go opisać słowami.
Intuicyjne otwarcie na Boga to dostrojenie się człowieka – choćby fragmentaryczne – do całości, czyli taka ludzka próba zjednoczenia z Bogiem. I to działa, ale nie można wówczas porównać zjednoczenia z Bogiem jednego człowieka ze zjednoczeniem z Bogiem innego człowieka, ponieważ każdy jednoczy się z Bogiem tylko indywidualnie i unikalnie.
Stąd te nieporozumienia i narzucanie własnej wersji jednoczenia się z Bogiem jako jedynej właściwej. Innymi słowy wyprawy krzyżowe zbiorowe czy też tylko jednostkowe.
Co do Jezusa, to On jako Syn Boga, wybrany do wykonania pewnego zadania, „powstał” w wyniku specjalnego rodzaju misterium, niepodległego ocenie ludzkiej.
To, co sobie ludzie na ten temat wyobrażają nie ma z rzeczywistością i tamtym misterium nic wspólnego. Może być tylko wiara, nieograniczona mózgiem. Reszta to spekulacje mniej lub bardziej dzikie, prowadzące do nikąd.
Nawiązując do tekstu, to jest tam zastosowany odwrotny ciąg logiczny. To nie Jezus jest w słowiańskiej koszuli, to Słowianie nosili koszule takie, jaką miał na sobie Jezus.
Poza tym to tekst super! Taki świąteczny przyczynek do tego, by zejść z fałszywej drogi i wyrazić swoją wolną wolę wejść na drogę właściwą.
Wesołych Świąt !
25 Grudzień 2016 o 08:57 Genialne objaśnienie. Ładniej tego ubrać w słowa bym nie potrafił. Gratuluje wyskiego poziomu spostrzegawczości.
30 Grudzień 2016 o 21:57 A mi kojarzy się z powszechna w owych czasach tuniką . Wykonanie proste z małą ilością szwów . A maszyn do szycia w owych czasach nie znano
25 Grudzień 2016 o 01:47 Czemu jest napisane że nie ma litery „S” w alfabecie greckim, i że ta litera znajduje się w wyrazie XPICTE, ? Chyba odwrotnie nie ma litery C i a taka znajduje się w tym wyraźnie.
25 Grudzień 2016 o 07:45 C po Rosyjsku to S.
25 Grudzień 2016 o 04:04 tylko, że wydarzenia Biblijne nie działy się ani w obecnym Izraelu ani w Jordanii, to nie jest ziemia święta ani obiecana i wystarczy uważnie przeczytać Biblie żeby to dostrzec
25 Grudzień 2016 o 11:27 Autor się natrudził ale tekst słaby merytorycznie i pisany na kolanie jeżeli chodzi o masz piękny jezyk. To Bóg w Biblii określa gdzie jest Ziemia Święta , to powinno być oczywiste :)
26 Grudzień 2016 o 12:55 Oczywiste powinno być dla ludzi, że to nie Bóg napisał biblię, ale napisali ją właśnie ludzie. Rzekomo w Imieniu Boga. Na ile Bóg ludzi do tego uprawnił, by ludzie mówili w Jego Imieniu nie wiemy – i to jest ta prawdziwa prawda. Biblia jest książką napisaną przez ludzi i „dla ludzi”, a raczej na użytek własny jej autorów.
Co do świętej ziemi, to jest ona wszędzie, ponieważ wszystko co istnieje, istniało i będzie istnieć oraz to, co istnieje zawsze jest „cialem” Boga. Nie ma niczego, co by Bogiem nie było, bo On jest Absolutem wszystko obejmującym, wszystko w sobie zawierającym.
To, co ludzie na temat Boga wymyślają ma z Bogiem o tyle coś wspólnego, że wszystko jest Nim. Ale subtelna wlaściwość ludzkich wymysłów ma inną „jakość” niż to, co Bóg stworzyl w formie początkowej, zanim zostało przez ludzi zaadoptowane i zmienione.
Pochyl glowę w pokorze a zobaczysz, gdzie masz serce. To ci wskaże drogę.
30 Grudzień 2016 o 22:05 Już Kirył Bułyczow przedstawił ten problem w postaci rozmowy współczesnego Rosjanina z Iwanem Groźnym ten pierwszy miał wytłumaczyć zasadę, technologię budowy lokomotywy i ostatecznie do budowy tejże.
Wynik zerowy brak zrozumienia słów pojęć znanych dzisiaj wszystkim a w uszach groźnego bezsensowny bełkot.
Tak i twórcy Biblii natchnieni przez Boga mieli ubogi i ograniczony aparat słowny do wyrażenia przekazu Boga
Zrozumialej wyobraźmy sobie tłumaczenie działania telefonu komórkowego w latach 80-tych sobie samym. Komórka ówczesna miała jednoznaczne znaczenie techniczne pomieszczenia na opał i jakieś manele , rowery etc. i naukowe jako komórki danego organizmu. Jakie zatem byłoby nasze ówczesne zrozumienie
25 Grudzień 2016 o 12:36 czytając rózne art. na forach dochodzę do wniosku ż e moja wiedza dużo mniejsza niz myślałem
26 Grudzień 2016 o 23:50 http://innemedium.pl/wiadomosc/odkrywanie-prawdy-4-prawdziwy-chrystus-krolowa-nieba-i-slowianskie-bostwa