Wrocław na tablicach drogowych i inne
"Gazeta Polska Codziennie": Breslau powraca do Niemiec
Niemcy zamienili polską nazwę Wrocław na
Breslau - tak oznaczone są drogowskazy ustawione wzdłuż
autostrady łączącej Lebau ze Zgorzelcem, zauważa "Gazeta
Polska Codziennie".
To jeden z wielu przykładów prowadzenia
przez Niemców spójnej polityki historycznej, powiedział dziennikowi
historyk, prof. Jan Żaryn. - Biorąc pod uwagę te pozornie mało
ważne tabliczki, widać, że to wciąż istotna kwestia. Przesłanki
polityki historycznej naszego zachodniego sąsiada są oczywiste zarówno
dla niemieckich polityków, jak i regionalnych służb, odpowiedzialnych za
oznakowanie dróg, dodał naukowiec.
- Niemcy nie postępują tak jak my to robimy w
przypadku nazw wschodnich miast, które należały do Polski, oznaczając je
jako Lviv oraz Vilnius. Nie zastanawiają się, czy sąsiedzi się na nich
obrażą. To część ich spójnego planu rewindykowania terytoriów, które kiedyś do nich należały, podsumowuje Żaryn.
Jak twierdzi Dorota Arciszewska-Milewczyk z PiS,
szefowa parlamentarnego zespołu ds. mniejszosci polskiej w Niemczech,
takie oznaczenie dróg jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej w
napiętych stosunkach polsko-niemieckich. Milewczyk wskazuje, że Polska
Tuska boi się podnosić tematy problematyczne, by nie zaogniać stosunków z
kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Jak widać, żadna sensacja, taki sobie tekst o niczym, a że przy okazji mowa o rewindykacji?
"Niemcy zamienili polską nazwę Wrocław na
Breslau" - zdanie odnosi się do miasta, a nie tabliczek, co w wpełni
komponuje się ze zdaniem tytułowym: Breslau wraca do niemiec - co jest
jednoznaczne
"to jeden z WIELU przykładów" - usypia czujność
to tylko "polityka historyczna" - trywializowanie,
no i mówi to nam HISTORYK, a nie polityk, albo funkcjonariusz służb -
sugestia, że to sprawa historyczna, a nie być, albo nie być
"pozornie mało ważne tabliczki" - mało ważne - trywializuje
"polityka historyczna", a nie polityka
"Nie zastanawiają się, czy sąsiedzi się na nich
obrażą." - to nie jest kwestia bytu, tylko kwestia obrazy - tłumaczy nam
historyk
"takie oznaczenie dróg jest jedynie wierzchołkiem
góry lodowej w napiętych stosunkach polsko-niemieckich" - nieważna
sprawa, bo to tylko wierzchołek bardzo ważnych spraw - co prawda o
których nie wie przeciętny Polak, ale od czego są politycy, jak nie od
rozwiązywania takich drobnostek? - myśli sobie przeciętny jeleń
podsumowuje - czyli daje kompletną odpowiedź; oddaje sedno sprawy; clou
No i tytuł artykułu.
Jednoznaczy.
Breslau wraca do niemiec.
Czy
ktoś zauważył, że często w internecie i tv pokazuje się mapy Polski z
podziałem na regiony, a nie województwa? To są etapy przygotowywania,
oswajania Polaków na planowany rozbiór, czyli wchłonięcie Polski przez
niemcy.
połączone zachodniopomorskie i lubuskie, dolnośląskie i opolskie, małopolskie i świętokrzyskie, warm.mazurskie i podlaskie
Niemcy nadal jeżdżą do Breslau. Wrocławia na drogowskazach nie ma
Jadąc niemiecką autostradą w kierunku Wrocławia, drogowskazy kierują
nas na Breslau. Tak jest między innymi na drodze łączącej Lebau ze
Zgorzelcem. Niektórzy wrocławianie na wieść o tym tylko wzruszają ramionami, inni czują się oburzeni, bo jak przekonują – czasy Breslau już dawno minęły.
– Wszyscy tutaj jesteśmy świadomi tego
dziedzictwa niemieckiego, większości to chyba nie przeszkadza, mi też
nie – mówi pan Marek, mieszkaniec Wrocławia. – My przecież sami na
München mówimy Monachium, więc dlaczego ma nam to przeszkadzać – dziwi
się pan Henryk, także z Wrocławia.
Ale nie wszyscy są tak wyrozumiali – Od wojny
Wrocław to już nie Breslau, tak jak Katowice nie są Stalinogrodem.
Niemieckie Breslau już nie istnieje i w związku z tym nie powinno się
używać tej nazwy – przekonuje pani Marta.
Na niemieckich autostradach upływu czasu jednak
nie widać, bo na tablicach nadal widnieje nazwa Breslau. – Nie ma w tym
wszystkim żadnej ideologii, ani manipulacji, ani złej woli, lecz tylko i
wyłącznie typowa niemiecka arogancja oraz niczym nie uzasadnione
przekonanie o swojej wielkości, tym bardziej, że rzecz odbywa się na
terenie NRD, gdzie, jak wiadomo, w niektórych parlamentach krajowych
siedzą neonaziści. A zatem taki kształt tablic drogowych z niczego nie
wynika, jak jeno z arogancji. Możliwe jest oczywiście również
niedopatrzenie, aczkolwiek mało prawdopodobne – podkreśla prof. Michael
Fleischer z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zdaniem profesora reagowanie na taki stan rzeczy
nie ma sensu. Rozumie oburzenie niektórych wrocławian, ale jak
przekonuje – każdy medal ma dwie strony. – W przeważającej większości
książek wydawanych po polsku w bibliografii spotykam często nazwy takich
miast jak Monachium, Moguncja, Kolonia, a nawet Nowy Jork itp., to samo
zresztą widać na mapach. Abstrahując od tego, że miast o takich nazwach
nie ma, obrażanie się w tej sytuacji na Niemców (pytanie - których?
wszystkich?), że piszą Breslau, Warschau lub Danzig, przypomina mi co
nieco moralność niejakiego Kalego. Możemy rzecz potraktować oczywiście
zabawowo i pousuwać z tablic przygranicznych słowo "Görlitz", zastępując
je słowem "Zgorzelec", oraz słowo "Dresden" słowem "Drezno" – dodaje
prof. Fleischer.
O komentarz do niemieckich drogowskazów na
Breslau poprosiliśmy też rzecznika prezydenta Wrocławia. Ale wrocławski
magistrat sprawy nie zamierza komentować.
Być może dlatego, że jeszcze dwa lata temu, tuż
przed Euro – wrocławscy urzędnicy zachęcając kibiców z Niemiec, Austrii i
Szwajcarii do przyjazdu na mistrzostwa, sami zapraszali ich do Breslau,
a nie do Wrocławia.
Komentarz:
Niektórzy wrocławianie na wieść o tym tylko wzruszają ramionami, inni czują się oburzeni, bo jak przekonują – czasy Breslau już dawno minęły.
A
więc, wg autora artykułu czasy Breslau wcale nie minęły, bo niektórzy
"przekonują", a więc najwyraźniej istnieją nieprzekonani, których trzeba
przekonywać.
Przede
wszystkim - przekonują od 70 lat, widać nieskutecznie, skoro tak
długo, a więc do dzisiaj nie jest to jednoznaczne, że to polskie miasto.
Poniższe wypowiedzi wyglądają jak wyrwane z
kontekstu, nie wiemy na jakie pytanie odpowiadali ci ludzie, sami
dopowiadamy sobie, że wypowiedzi ich dotyczą napisów Breslau na znakach
kierujących do Wrocławia.
– Wszyscy tutaj jesteśmy świadomi tego dziedzictwa niemieckiego, większości to chyba nie przeszkadza,
mi też nie – mówi pan Marek, mieszkaniec Wrocławia. – My przecież sami
na München mówimy Monachium, więc dlaczego ma nam to przeszkadzać –
dziwi się pan Henryk, także z Wrocławia.
wytłuszczenie - socjotechnika mówi: skoro wszyscy są świadomi.. to pewnie większości to nieprzeszkadza.
I jest to pewnie prawda, no bo dlaczego komuś ma przeszkadzać przeszłość miasta?
Jednak znowu jest to zbitka.
Pierwsze zdanie w artykule dotyczy niemieckiej nazwy na drogowskazach, zaśodpowiedź pana Marka dotyczy przeszłości miasta, a nie drogowskazów.
Zaś zaraz w kolejnym zdaniu, jakby połączonym ze zdaniem pana Marka, mamy wypowiedź pana Henryka, któryustosunkowuje się do używania spolszczonej nazwy dla niemieckiego miasta, a nie do niemieckich napisów na znakach!!!
Jakby odpowiada na pytanie: "czy można mówić na Munchen Monachium?"
Mówić Monachium, a pisać Monachium na drogowskazach to znaczna różnica!!
Nie ma miasta Monachium! Jest Munchen. Nie ma miasta Breslau - istnieje Wrocław i tak należy pisać. Nie można pisać na drogowskazie lub w dokumentach, nazw miast, które nie istnieją.
Pan Henryk wypowiada się o mówieniu, a nie o pisaniu na tablicach informacyjnych.
Taka manipulacja uwagą Czytelnika.
Znamienne - słowo dziedzictwo.
Pojęcie to ma konotacje pozytywne, a więc mamy tu słowo niemieckiużyte w pozytywnym kontekście.
A to nieprawda, bo niemcy we Wrocławiu to była strata dla Polski.
Czy zabory były czymś pozytywnym? Nie, nie były, a Wrocław był niemiecki min. pod zaborami.
Dlaczego więc używa się określeń pozytywnych?
Jest to permanentnie w niemieckiej propagandzie.
O niemcach pisze się wyłącznie pozytywnie lub unika tej nazwy - np. przy opisywaniu rozbiorów Polski, mordów itd.
Dalej:
Ale nie wszyscy są tak wyrozumiali – Od wojny
Wrocław to już nie Breslau, tak jak Katowice nie są Stalinogrodem.
Niemieckie Breslau już nie istnieje i w związku z tym nie powinno się
używać tej nazwy – przekonuje pani Marta.
I słusznie mówi pani Marta. Przy czym mamy tu konotacje negatywne - pani jest niewyrozumiała.
A więc, na fali politpoprawności - może jest szowinistką, antysemitką, nacjonalistką, czyli kimś "złym"?? Kto wie...
Wypowiedź niemieckiego profesora -
Na niemieckich autostradach upływu czasu
jednak nie widać, bo na tablicach nadal widnieje nazwa Breslau. – Nie ma
w tym wszystkim żadnej ideologii, ani manipulacji, ani złej woli, lecz
tylko i wyłącznie typowa niemiecka arogancja oraz niczym nie uzasadnione
przekonanie o swojej wielkości, tym bardziej, że rzecz odbywa się na
terenie NRD, gdzie, jak wiadomo, w niektórych parlamentach krajowych
siedzą neonaziści. A zatem taki kształt tablic drogowych z niczego nie
wynika, jak jeno z arogancji. Możliwe jest oczywiście również
niedopatrzenie, aczkolwiek mało prawdopodobne – podkreśla prof. Michael
Fleischer z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Co tu komentować?
Niemiec dobitnie stwierdza, że arogancja jest typowo niemiecką cechą i jemu to nie przeszkadza.
Rozumiem, że autor artykułu ma nadzieję, że ja
nie wyrażę swojego sprzeciwu wobec tej jakoby arogancji, a w gruncie
rzeczy beszczelnej antypolskiej zagrywki, która ma na celu oswoić
Polaków z planami zaboru Wrocławia przez niemców.
Zdaniem profesora reagowanie na taki stan rzeczy nie ma sensu.
Ponieważ byłoby to wbrew interesom niemieckim.
Rozumie oburzenie niektórych
wrocławian, ale jak przekonuje – każdy medal ma dwie strony. – W
przeważającej większości książek wydawanych po polsku w bibliografii
spotykam często nazwy takich miast jak Monachium, Moguncja, Kolonia, a
nawet Nowy Jork itp., to samo zresztą widać na mapach.
Tak, bo takie są reguły w Polsce i nie tylko w Polsce. Jeśli istnijej spolszczenie i jest popularne to się je stosuje.
niektórych - a więc sugeruje, że jest ich niewielu?
Abstrahując od tego, że miast o takich nazwach nie ma [ a więc jednak jest tego świadomość... MPS],
obrażanie się w tej sytuacji na Niemców (pytanie - których?
wszystkich?), że piszą Breslau, Warschau lub Danzig, przypomina mi co
nieco moralność niejakiego Kalego.
znowu
problem zostaje ztrywializowany do "obrażania się", gdy tymczasem
chodzi o wytresowanie nowego pokolenia Polaków, które nie będzie
dostrzegać zagrożenia w stopniowym mieszaniu pojęć [ choćby na
etykietach produktów stosuje się dwa trzy języki tłumaczenia, a czasami
- stosuje się język angielski w nazwie np. Lubella produkuje corn
flakes, albo Tymbark sprzedaje ice tea, green tea, podczas gdy w opisie
drobnym drukiem stosuje wyłącznie język polski. Skoro to nie jest
nalepka na eksport, to dlaczego dla Polaków pisać po angielsku??]
Możemy rzecz potraktować oczywiście zabawowo i
pousuwać z tablic przygranicznych słowo "Görlitz", zastępując je słowem
"Zgorzelec", oraz słowo "Dresden" słowem "Drezno" – dodaje prof.
Fleischer.
Trywializowanie. Zasada
symetrii ma nas ułagodzić. Ale pan profesor jest świadomy, że
niemieckie rządy w Polsce nie pozwolą na coś takiego.
...wrocławscy urzędnicy zachęcając kibiców z Niemiec, Austrii i
Szwajcarii do przyjazdu na mistrzostwa, sami zapraszali ich do Breslau, a
nie do Wrocławia.
Wtedy również uważałem to za zdradę.
-----------------------------------------------------------------------
Fragment komentarza ze strony:
http://marucha.wordpress.com/2014/09/13/jak-niemcy-stworzyli-ukraine/
Niemcy zawsze dążyły do likwidacji Polski i kontroli nad Rosją.
Do Rosji wysłali Lenina, aby robił rewolucje bolszewicką, a do Polski
wysłali Piłsudskiego chwilowo internowanego w Magdeburgu po nieudanych
próbach wzniecenia powstania przeciw Rosji.
Niemcy widząc, że powstanie niepodległej Polski jest rzeczą
nieuchronną, chcieli przynajmniej tę Polskę możliwie osłabić. Jednym ze
sposobów osłabienia Polski było utworzenie na wschód od Polski nowych
państw, wrogich Polsce, któreby możliwie jak najwięcej ziemi Polsce
odebrały. To było główną przyczyną utworzenia przez Niemców niepodległej
Litwy Z tego samego również powodu spowodowali Niemcy utworzenie
państewka „ukraińskiego” we wschodniej Małopolsce..
Niemcy prowadzili politykę FAKTÓW DOKONANYCH. Przemocą narzucili Polsce rząd Piłsudskiego
Trzy osobowa Rada Regencyjna (Aleksander Kakowski, Józef Ostrowski,
Zdzisław Lubomirski), która miała wybrać Wilhelma II na króla Polski
rozwiązała się i przekazała rządy Piłsudskiemu, którego Niemcy przysłali
w salonce z Berlina.
http://abelikain.blogspot.com/2014/01/werwolf.html?view=magazine
Podobnie zresztą jak Lenina
http://abelikain.blogspot.com/2014/01/kto-opaci-lenina.html?view=magazine
Ta historia do niedawna była tajemnicą. Tajemnicę, którą starannie
ukrywali bolszewicy, ich niemieccy opiekunowie i koła finansowe Niemiec,
biorących udział w realizacji tego, co do tej pory zwie się “Wielką
Socjalistyczną Rewolucją Październikową”. Jest to udokumentowana wersja
działalności człowieka, który doprowadził Lenina do władzy.
Do stolicy Niemiec, która już pół roku znajdowała się w stanie wojny z
Rosją, przybył z Konstantynopola człowiek dobrze znany niemieckiej
tajnej policji jako Aleksander Parvus. Tu czekał na ważne spotkanie, od
którego zależeć
miał nie tylko jego los ale też los Niemiec, los kraju oraz poddanych, o
które bezskutecznie upominał się wiele lat. Parvus przyjechał do
Berlina z rekomendacji niemieckiego ambasadora w Turcji von Wangenheima.
Wpływowy blisko Kaisera, Wilhelma II dyplomata w tajnym telegramie
radził z ostrożnością ufać Parvusowi, niemniej jednak spotkanie doszło
do skutku – w zamkniętym i arystokratycznym resorcie kajzerowskich
Niemiec – w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Nie zrobiono protokołu
rozmowy, ale za kilka dni – 9 marca 1915 roku Parvus zaoferował swoje
20-stronicowe memorandum, które było szczegółowym planem usunięcia Rosji
z wojny przez rewolucję. Memorandum to odnaleziono w archiwach MSZ
Niemiec.
„Der Spiegel”: kanclerz Merkel jest fanką carycy Katarzyny – jej portret zdobi biurko kanclerz.
http://wpolityce.pl/polityka/188675-der-spiegel-kanclerz-merkel-jest-fanka-carycy-katarzyny-jej-portret-zdobi-biurko-kanclerz-miejmy-nadzieje-ze-nie-przyjdzie-jej-do-glowy-nasladowanie-imperatorowej
Rękopis znaleziony w Berlinie, czyli instrukcja dla europejskiej dyplomacji
W gabinecie Kanclerz Angeli Merkel na ścianie, pod portretem
rosyjskiej carycy Katarzyny, odnaleziony został właśnie, oprawiony w
złote ramki, rękopis instrukcji cesarza Fryderyka Wilhelma II dla
dyplomacji europejskiej, datowany na maj 1791.
Oto fragmenty:
„W związku z nasileniem się niepokojów na terenach między Berlinem a
Moskwą, zaleca się wzmożoną aktywność europejskiej dyplomacji, we
wszystkich, także niejawnych, formach jej działalności. Tak jak
dotychczas Polacy, którzy – w swoim mniemaniu próbują – „ocalić swoją
zagrożoną wolność” traktowani być mają jako gromada warchołów, którzy
nie rozumieją międzynarodowej polityki oraz stanowią zagrożenie dla
europejskiego ładu, a także dla samych siebie. Należy ich na wszystkie
możliwe sposoby izolować, ośmieszać i kompromitować.
Jednocześnie nieustannie chwalić należy i ciepło przyjmować tych
Polaków, którzy blokują tworzenie polskiego wojska albo je likwidują.
Nagradzać należy medalami tych, którzy demontują polskie państwo i
blokują próby wzmocnienia go oraz ośmieszają polityczne ambicje Polaków
jako groźne mrzonki. Jednocześnie tolerować należy na fasadowe,
sentymentalne obchody barw czy symboli, by dać Polakom iluzję, że wciąż
mają swoje państwo. Dbać wszakże należy, by obchody owe nie podnosiły
narodowej godności do poziomu narodów podmiotowych. Zdecydowana
większość Polaków mieć musi poczucie, że w nowoczesnej Europie są narody
mądre i państwa silne, które trzymają ster wydarzeń oraz narody
niesforne, których rolą i jedyną szansą na istnienie jest bezwzględne
podporządkowanie się decyzjom europejskich przywódców, płynięcie w
głównym europejskim nurcie. Tych, którzy taki pogląd w Polsce krzewią
należy promować jako rozumnych i wiarygodnych Europejczyków, jak
najwięcej z nich powinno mieć stałe, wysokie pensje wypłacane przez
ośrodki europejskie – teraz lub w niedalekiej przyszłości.
Europa, ze swym najdalej na wschód wysuniętym ośrodkiem decyzyjnym w
Berlinie, ład europejski układa i układać będzie z Moskwą. Silna Rosja
potrzebna jest Europie, by istniało stałe zagrożenie dla niesfornych
narodów między Berlinem a Moskwą, które swymi nierealnymi ambicjami
destabilizować mogą ład i porządek. Tylko w sytuacji stałego zagrożenia
ze Wschodu, owe niesforne i nierozumne małe narody potulnie przyjmą
protektorat Berlina – polityczny, cywilizacyjny i gospodarczy.
Konieczną, ale i zrozumiałą ceną akceptacji tego stanu będzie oddanie
Moskwie wschodnich terenów dawnej Rzeczpospolitej. Jest kwestią
dyplomatycznych negocjacji gdzie przebiegać będzie berlińsko-moskiewska
granica. Rosja chciałaby ją widzieć na Wiśle, ale dyplomacja Europejska
chce jej na rzece Bug.”
PS: Po upadku Konstytucji 3 Maja i abdykacji będącego ma moskiewskiej
pensji polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego,
berlińsko-moskiewska granica III rozbioru stanęła na rzece Bug.
Berlińska dyplomacja ocaliła pokój w Europie.”
http://krecikowaty.blogspot.com/2014/05/rekopis-znaleziony-w-berlinie-czyli.html
A tutaj wyjaśnienie Germańskiego problemu z Polską i Polakami.
The Universal Jewish Encyklopedia jest napisane :
„Pierwotne znaczenie Ashkenaz i Ashkenazim w jęz. hebrajskim to
Niemcy [państwo] i Niemcy [naród], ponieważ ojczyzną starożytnych
przodków Niemców jest Media, biblijni Ashkenaz…
Dzisiaj, 15 września (05:53)
Niemieccy śledczy nie potrafią złamać zabezpieczeń dostępu do zawartości laptopa, skonfiskowanego aresztowanemu w lipcu szpiegowi CIA, który pracował w niemieckim wywiadzie BND.
Tygodnik "Der Spiegel" informuje w najnowszym
numerze,
że przed kilku dniami niemiecki prokurator generalny Harald Range
powiadomił o tym parlamentarną komisję, powołaną do wyjaśnienia skali
szpiegostwa amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA)
w Niemczech.
W posiadaniu zatrzymanego w lipcu Markusa R. znajdowała się niezaszyfrowana
pamięć
USB z 201 dokumentami, które - jak zeznał - przekazał Amerykanom,
a także laptop. Zatrzymany powiedział, że wykorzystując aplikację
pogodową zainstalowaną w tym laptopie do sprawdzenia pogody w Nowym
Jorku, otwierał
kanał łączności ze swymi zleceniodawcami.
Potem jednak Markus R. odmówił składania zeznań, a ekspertom nie
udało się złamać szyfru, którym zabezpieczono dostęp do danych,
zapisanych w tym laptopie. Nie wiadomo więc, jakie jeszcze dokumenty
mógł przekazać - wskazuje "Der Spiegel".
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/swiat/news-niemcy-sledczy-nie-potrafia-zlamac-zabezpieczen-laptopa-szpi,nId,1499559#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Niemcy: Śledczy nie potrafią złamać zabezpieczeń laptopa szpiega
Dzisiaj, 15 września (05:53)
Niemieccy śledczy nie potrafią złamać zabezpieczeńdostępu do zawartości laptopa, skonfiskowanego aresztowanemu w lipcu szpiegowi CIA, który pracował w niemieckim wywiadzie BND.
Tygodnik
"Der Spiegel" informuje w najnowszym numerze, że przed kilku dniami
niemiecki prokurator generalny Harald Range powiadomił o tym
parlamentarną komisję, powołaną do wyjaśnienia skali szpiegostwa
amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) w Niemczech.
W posiadaniu
zatrzymanego w lipcu Markusa R. znajdowała się niezaszyfrowana pamięć
USB z 201 dokumentami, które - jak zeznał - przekazał Amerykanom,
a także laptop. Zatrzymany powiedział, że wykorzystując aplikację
pogodową zainstalowaną w tym laptopie do sprawdzenia pogody w Nowym
Jorku, otwierał kanał łączności ze swymi zleceniodawcami.
Potem jednak Markus R. odmówił
składania zeznań, a ekspertom nie udało się złamać szyfru, którym
zabezpieczono dostęp do danych, zapisanych w tym laptopie. Nie wiadomo
więc, jakie jeszcze dokumenty mógł przekazać - wskazuje "Der Spiegel".
Ile razy można komuś mówić, że jest głupi.
http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/gazeta-polska-codziennie-breslau-powraca-do-niemiec/mxbl9
http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/niemcy-nadal-jezdza-do-breslau-wroclawia-na-drogowskazach-nie-ma/c6cmh
http://fakty.interia.pl/swiat/news-niemcy-sledczy-nie-potrafia-zlamac-zabezpieczen-laptopa-szpi,nId,1499559#iwa_item=8&iwa_img=0&iwa_hash=34583&iwa_block=facts_news_small
http://serwistlumacza.com/content/view/27/32/
http://www.proz.com/forum/polish/2597-kiedy_tlumaczyc_nazwy_wlasne.html