Z facebooka Szeremietiewa:
Prezydent zdecydował – tworzymy Obronę Terytorialną
Wyjaśniam - prezydent Białorusi podjął taką decyzję.
W dniu 2 lipca 2015 r. w czasie obchodów Dnia Niepodległości
Łukaszenka powiedział, że powojenny system bezpieczeństwa
międzynarodowego zaczyna być coraz mniej skuteczny, sytuacja
międzynarodowa znów się zaostrza, a u granic Białorusi następuje
koncentracja potencjału militarnego.
Podkreślił: „Bezceremonialną
ingerencję w wewnętrzne sprawy suwerennych państw, próby wzniecenia w
nich waśni narodowej i zdestabilizowania sytuacji widzimy nie tylko na
Bliskim Wschodzie, ale niestety także na przykładzie naszej bratniej
Ukrainy. Rozłam w społeczeństwie, wojna domowa i chaos w kraju, liczne
ofiary, degradacja gospodarki, to bynajmniej nie pełny wachlarz
problemów, z jakimi borykają się nasi najbliżsi sąsiedzi.”
Według
prezydenta Białorusi tragiczne wydarzenia na Ukrainie potwierdzają, że
cała Europa i świat znajdują się na przełomie epok historycznych i każde
państwo powinno być zdolne dać odpowiedź na te wyzwanie.
Podkreślał:
„Pojawiają się nowe zagrożenia.
Jest dokonywana rewizja i zmiana
powojennych granic. Występuje tendencja do globalnej niestabilności”.
Łukaszenko zapewnił, że na Białorusi powstanie system obrony zdolny
ochronić suwerenność oraz integralność terytorialną państwa. Łukaszenko
ogłosił, że „na Białorusi tworzy się nowa ogólnonarodowa armia”. Ta nowa
armia ma być oparta w dużej części na terytorialnych oddziałach
obronnych.
Według Łukaszenki w nowej armii szczególnie powinni udzielać
się biznesmeni, bo oni, jak argumentuje, mają najwięcej do stracenia.
Dowodzenie jednostkami obrony terytorialnej będzie spoczywać w rękach
gubernatorów obwodów oraz mera Mińska.
W związku z nowymi funkcjami
gubernatorzy otrzymali stopnie generałów i, jak określił to prezydent
Białorusi,
"faktycznie stali się generał-gubernatorami".
Od tej pory
gubernatorzy odpowiadać będą za bezpieczeństwo wojskowe zarządzanych
przez nich terytoriów. Według Łukaszenki, każdy gubernator będzie odtąd
miał własną armię, choć regiony mają jednocześnie ściśle współpracować
ze sobą.
Według Łukaszenki nowo mianowani gubernatorzy obwodów nie
dostali stopni generalskich dla ozdoby.
Będą musieli zając się
organizacją terytorialnych oddziałów wojskowych. Mają prowadzić
ćwiczenia na swoim terytorium i powinni pracować ze sztabem nad
stworzeniem "bazy normatywno-prawnej' działań OT.
Łukaszenka oświadczył,
że oddziały terytorialne mają współpracować „gładko” z armią regularną.
Oznajmił, że "każdy pistolet i granatnik" musi być zagospodarowany,
choć zastrzegł że sytuacja wokół Białorusi nie jest obecnie
„skomplikowana”. Ale przy innej okazji mówił: „Wiele razy zdarzało się,
że nie rozumieliśmy się z władzami Rosji.”
Aleksander Łukaszenka
potępił tych, którzy skarżą się, że plan budowy nowej armii oznacza
kolejne wydatki z budżetu. – To nie ich interes, to ja podjąłem decyzję –
oświadczył. W ocenie Łukaszenki koszty tego przedsięwzięcia nie będą
duże, ale w razie potrzeby nie będzie żałował pieniędzy.
Siły OT na
Białorusi będą liczyć 120 tys. żołnierzy, obok 50 tys. wojsk
operacyjnych – łącznie armia białoruska czasu „P” ma liczyć 170 tys.
żołnierzy. Gdyby w Polsce postanowiono budować podobną proporcjonalnie
armie, to wojska terytorialne liczyłyby 490 tys. żołnierzy, a wojska
operacyjne ponad 200 tys. żołnierzy. Razem około 700 tys. wojska. Polska
widocznie nie jest tak bogata jak Białoruś i nie musi obawiać się Rosji
- nie musi więc tworzyć podobnej armii w tym także sił obrony
terytorialnej; wystarczy 100 tys. żołnierzy zawodowych w wojskach
operacyjnych. Polski minister obrony zdecydował, że w ciągu najbliższych
ośmiu lat siły zbrojne RP zwiększą się do 110 tys. etatów i w tym
zostaną stworzone wojska OT liczące w okresie pokojowym aż… 2500 etatów.
https://www.facebook.com/romuald.szeremietiew.7/posts/10203483350683948:0
Upadek Okcydentu - kolejna odsłona werwolfu.
Czy pamiętacie fragment Werwolfu o germanii?
"oczekiwanie na nieistniejącej, ale
odczuwalnej
bliską,
przyczajoną obecność germanii,
która lada wybuchnie jak nowa.
jestem dziś w realu widzę niemiecki
napis. Więc jest! Istnieje!"
To był maj 2011.
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_3398.html
I co? Nie miałem racji? MIAŁEM I MAM JĄ NADAL.
Popatrzcie na ten rysunek poniżej.
Tak właśnie niemieckie gnojki, zapracowane przy swoich komputerach internetowe antypolskie trole czekają na sygnał, aby nas znowu okraść - ale już bez masek.
Oto jak szkopy czekają na sygnał.
Próbka:
15 lipca odbędzie się się festiwal dwóch ciekawych
odmian polactwa.
Pierwsza odsłona będzie miała charakter przede wszystkim wizualny. Z
internetów niczym deszcz z gotyckich maszkaronów zaczną spływać
rzygowiny wszelkiej maści memów i 'demotów' okraszonych zdaniami, lub
nawet równoważnikami zdania, w stylu "Grunwald nasza chluba" "Grunwald
dziękujemy przed zalewem germańskim " "Od urodzenia to w pamięci Biały
Orzeł przeciw Niemcom dzień się święci" "Red is bad white and red is
good" "Polska vs Niemcy 1410:0 "
i podobnego typu łajno. Polecą też
oczywiście linki do youtuba aby można było usłyszeć słowa piosenki "Och
kiedy znowu polski rycerz podniesie i zakurwi swoją rekawicą" wykonaną
typowym r.a.c-owskim wokalem przypominającym głos człowieka który
właśnie jęczy w wychodku z bólu oddając naturze to czego jego organizm
nie mógł strawić, paradoksalnie to ostatnie oddaje jakość rzeczonego
wokalu ale to po prostu zabawny muzyczny zbieg okoliczności.
Odsłona druga będzie już najczystszą formą typowego polactwa, czyli
mentalnym nawiązaniem do sekty biczowników, dziennikarze i eksperci
telewizyjni będą zachodzić w głowę "ale jak to tak Zbysiu
niewykorzystane zwycięstwo rozumisz bo trzeba było Malbork zająć" albo
"Jagiełło to był litewski agent" oczywiście oprócz tego znajdą się też
głosy w stylu "bo oni nas za pogan uważali szwagier kler krucjate
przeciw Polsce zrobił szwagier tak było za pogan nas uważali 450 lat po
chrzcie katabasy!"
Generalnie tak można pokrótce opisać tę paradę
pseudo-historycznej patologii, mające miejsce w polskich mediach co
roku 15 lipca. Ciężko w sumie odpowiedzieć z której to strony ugryźć aby
rozgryźć.
No bo z jednej strony mamy XIX wieczne patrzenie,
typowe nacjololo podlane panslawistycznym sosem które zmieniąją sie w
bombę anachronizmu, no bo ciężko patrzeć normalnie na osoby które XV
wieczne konflikty rozpatrują przez pryzmat etnosów, narodów,
post-hobbsowskich lewiatanów nazywanych państwem itp. Głównym winowajcą
jest tutaj oczywiście PRL ze swoją historiografią jak i Sienkiewicz
który wszystko podpinał pod kwestie patrzenia narodowego i dlatego mamy
takie fantasmagorie a nie inne.
Jak wiadomo Zakon Teutoński jako
byt o strukturze korporacyjnej miał swoje interesy kompletnie rozbieżne
z innymi niemieckojęzycznymi bytami politycznymi, inne niż nie mający
nad tymi bytami realnej władzy święty cesarz rzymski Ruprecht Witelsbach
czy też król Niemiec i Węgier Zygmunt Luksemburski. No ale na
tłumaczenie zawiłości ówczesnej polityki nie ma specjalnie czasu, skupmy
się na tym co jest ostatnim przywoływanym argumentem bo w koncu to był
zakon NIEMIECKI, nie ma przecież znaczenia że w onym czasie niczego nie
postrzegano w kategoriach narodowych wazne że tak sie nazywał, więc
młody człowiek może machać biało-czerwonym sztandarem i krzyczeć o
niemieckiej ekspansji i o tym jak to ci źli Niemcy nawracali mieczem i
wyniszczyli Prusów. No i znowu problem.
Ciężko jest zrozumieć
czemu statystyczny Polak ma taki problem z kojarzeniem faktów aby
zobaczyć że Zakon został zawezwany w celu ochrony Mazowsza i
mazowieckich kolonizatorów przed najazdami Prusów i Litwinów. Ze nie
nawracał mieczem Prusów tylko w większości wodzów plemiennych
zasymilował, że potomkowie tych wodzów stanowili praktycznie całościową
liczbę niewielkiego lokalnego rycerstwa ziemskiego, że ich pruski język
trwał praktycznie aż do XVIII wieku i do Fryderyka Wielkiego, zachowały
się nawet XVI i XVII wieczne drukowane w języku pruskim modlitewniki,
ciekawe wyniszczenie, prawdopodobnie jedyne wyniszczenie na świecie
gdzie cały wschodni obszar wybrzeża dużego morza zamienił sie z bagien i
lasów w krainy pełne miast, portów, wsi a także młynów, szpitali,
bibliotek,szkół, klasztorów gdzie panował ład i bojaźń boża. Fakt faktem
z biegiem czasu ucisk fiskalny korporacyjnego bytu politycznego zaczął
poddanym Panów Pruskich ciążyć dzięki czemu zaczęli oni dążyć do
zjednoczenia politycznego z coraz potężniejszym południowym sąsiadem,
ale to już kompletnie inna historia.
Nie da sie oczywiście
zapomnieć o 1308 roku i rzezi Gdańska ani o rejzach na Żmudź pod koniec
XIV wieku. Jednak w przypadku tego pierwszego musimy pamiętać że mamy do
czynienia z de facto pacyfikacją buntu i gorączkowego działania niż
planowej rzezi dlatego tak na prawdę liczbę ofiar należy szacować w
setkach a nie w tysiącach trzeba jednak pamiętać że jak na realia epoki
gdzie na ogół karę ponosili tylko przywódcy buntów i rebelii jest to
ogromna liczba, rejzy natomiast były próbą zwalczenia ognia ogniem,
mianowicie Żmudzini (którzy stanowili problem dla samych wielkich
książąt) będąc na wpół dzikimi sami porywali do niewoli ludność cywilna i
nie przestrzegali przecież zasad chrześcijańskich ani nie prowadzili
wojny na łacińską modłę, rejzy i porywanie miejscowej ludności były więc
kartą przetargową w zamian za zwrot porwanych mieszkańców pogranicznych
wiosek, to tak w skrócie.
W każdym więc razie przez większość XIV
wieku i cały wiek XIII między Polską a Zakonem panowały relacje albo
sojusznicze albo przynajmniej przyjazne. Do konfliktu koniec końców
dojść musiało bo struktura która straciła swoją rację bytu w tej części
Europy nie mogła oprzeć się ambicji rosnącej jagiellońskiej potęgi oraz
jej częściowo słusznym roszczeniom.
Co do samobiczowania, należy
już nawet pominąć fakt tego iż konflikt miał miejsce 600 lat temu a
stolice Zakonu czyli Ex luto Marienburg zajęto bez straty ani jednego
człowieka 40 lat później, narzekanie więc na to ze go nie zdobyto jest z
perspektywy czasowej tak dalece posuniętym absurdem zahaczającym o
kuriozum iż mam przekonanie graniczące z pewnością że tego typu
malkontenckie frazesy występują tylko w Polsce która jest zagłębiem
fatalizmu w skali globalnej. Przypomnieć też należy że to mówiąc
delikatnie nie był wiek XX i nie istniała wojna totalna , nie można było
od tak wjechać do jakiejś domeny wygrać bitwę i inkorporować całą
domenę do swojej, no nie to nie tak działa nawet po mimo tego że bitwa
grunwaldzka przybrała charakter swoistych ordaliów to nie działało to
tak tym bardziej, kompletnie inne zasady prowadzenia wojny..
W
Rozkwicie i w Późnym Średniowieczu wojny na ogół toczono przez kilka
miesięcy w roku mianowicie od maja do sierpnia, na okres zimy oraz
późniejszych prac polowych panował stan zawieszenia broni, zasada wzięta
jeszcze z czasów wędrówki ludów kiedy miało to znaczenie pragmatyczne
potem już bardziej zwyczajowe, jednakże rycerstwo które administrowało
swoje dobra zawsze starało się być w nich w okresie żniw, co jest
oczywistym wywiązywaniem się z obowiązków wobec ludności, w takim samym
stopniu jak wyruszenie na wojnę obowiązkiem wobec suzerena, wrzesień był
czasem dożynek i również pozostawał czasem zawieszenia broni do
działań zbrojnych wracano wiec w październiku na kilka tygodni i
zawieszano je w listopadzie. Do tego należy dodać oczywiście święta w
których to starano sie nie toczyć działań wojennych, a także pokój
ludzki i pokój boży, pokój ludzki trwał od wtorkowego zachodu do
piątkowego wschodu słońca a pokój boży od zmierzchu w piątek do
poniedziałku rano, jak wiec widzimy zostają 3 dni w tygodniu na
prowadzenie wojny, oczywiście tych zasad nie zawsze się trzymano,
jednakże 15 lipca 1410 wypadł we wtorek, tutaj domorośli znawcy zaczną
wyć iż "No to Jagiełło mógł ruszyć w pogoń od razu przecież ruchy wojsk
to nie bitwa nawet mógł sie trzymać zasad!" owszem, tyle że ówczesny
obyczaj nakazał pozostanie na polu bitwy minimum 24 godziny po jej
zakończeniu, czasem nawet 48 godzin, Nowy Konstantyn został tam nawet
krócej niż nakazywał ówczesny zwyczaj.
Mamy wiec kolejny
argument złego Litwina no bo pomijając zasady prowadzenia wojny to mógł
zając Malbork i tam negocjować czemu tego nie zrobił? Król Władysław nie
ma wiele szczęścia, nie dość że jego dzisiejsi ziomkowie, będący
częściowymi sukcesorami Wielkiego Księstwa, w swoim nacjonalistycznym
pędzie dalej czasem plują na swojego najwybitniejszego rodaka, to
jeszcze w naszym kraju znajdą się gdzie nie gdzie niewdzięcznicy mówiący
"bardziej to był litewski książę no bo z Litwy był a nie nasz narodowy
!" kwestie etniczne należy oczywiście z wiadomych względów pominąć bo
nie ma sensu powtarzać tego samego kwestie sugerujące ze Jagielle nie
zależało na kompletnym zwycięstwie są tak absurdalne że mógł je wymyślić
tylko gawędziarz a nie historyk, jak na przykład Paweł Jasienica, o
ile starszego człowieka powtarzającego tak głupie tezy można jeszcze
zrozumieć, to gdy chodzi o człowieka młodego który powołuje się na
Jasienice pozostaje nazwanie go kretynem, jeśli dalej będzie chciał się
upierać i uchodzić za znawce powołujac na gawędziarza to nie ma wyjścia
tylko lać w pysk i skończyć dyskusje. Czemu więc Jagiełło nie zdobył
Malborka? Wspomniałem wyżej o czasie prowadzenia działań wojennych
prawda? Pomijając fakt ze kończył się czas i zapasy to rycerstwo miało
wówczas obowiązek walki dla suwerena poza granicami kraju równy 60
dniom, termin ten i tak został przekroczony. Jeśli ktoś grał tutaj na
stronę litewską to Witold który chciał zawrzeć z Zakonem osobny pokój i
układał się po swojemu, tak samo z resztą Witold czynił zarówno później
jak i wcześniej, jak widzimy więc stosunki na linii Zakon-Litwa nie były
drang nach Osten prowadzonym na wyniszczenie, można się w publiku po
bitwie przechwalać że napoiłbyś konia w Renie a jednocześnie prowadzić
grę dyplomatyczną, to jest cecha wielkich polityków, a nie przy drugiej
flaszce z ziomeczkami przechwalać się że jestes skrzyżowaniem Wiedźmina z
Underwoodem a potem przegrać ordalia z patrolem militaes
No ale Zakon, to przecie księża nie Seba? Księża okradają Polskę i krucjate na nią sprowadziły !
Prawda taka ze Jagiełłę o fałszywe przyjecie chrztu posłowie zakonni
posądzili dopiero na soborze w Konstancji aby mieć jakąś deskę ratunku,
nikt w to oczywiście nie uwierzył, wojnę dyplomatyczną, która toczyła
się przed wybuchem konfliktu na różnych dworach i instytucjach
europejskich strona polska też wygrała, to wtedy dyplomaci zakonni
starali się przekonać ze Król Polski i Najwyższy Książę Litwy będzie
miał po swej stronie liczne zastępy muzułmanów (w rzeczywistości jedna
chorągiew) co na nikim nie zrobiło wrażenia, i wbrew temu co myślą
niektórzy wcześniej też nie zrobiło, w o wiele bardziej krytycznym
momencie wystąpienia Katarów po ich stronie stanął król Aragonii Piotr
II Katolicki i nikogo nie zdziwiło że próbował politycznie rozegrać
konflikt natury raz że eklezjalnej i religijnej, dwa cywilizacyjnej, a
był to kaliber o wiele 'grubszy' niż to że ktoś ma w armii trochę
muzułmanów. Akcja dyplomatyczna była prowadzona z innego powodu. Jak już
wspomniałem wiele razy Prusy Zakonne miały charakter korporacyjny
kilkuset braci rycerzy mnichów pełniło najważniejsze funkcje a trzonem
militarnym struktury byli rycerze półbracia nie posiadający ani pełnych
święceń ani pełnej ziemi (w ogóle jej nie mieli) oraz wspomniane
wcześniej rycerstwo pruskie, małe w liczbie. Zakonowi Szpitala
Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie zależało więc
na prowadzeniu zaciągu, zaciąg to coś trochę innego niż bycie
najemnikiem, czasy najemników dopiero w pełni nadejdą i mimo iż zdarzali
się w owym czasie tacy rycerze (jak angielscy rycerze w Italii którzy
dali początek kondotierom) to nie było ich zbyt wiele, zaciężny to
natomiast nie taki który jeździ za robotą ale któremu można zaoferować
wzięcie udziału w kampanii wojennej w zamian za wynagrodzenie, niby nie
wielka różnica ale jednak fundamentalna, Zakon przegrał wojnę
dyplomatyczną używając różnorakich argumentów i nie znalazł też wielu
zaciężnych, nie było więc kwiatu rycerstwa całej Europy, mimo że
przybyli z różnorakich ziem, ale jak wiemy w armii polskiej znaleźli się
też rycerze francuskojęzyczni czy niemieckojęzyczni, byli też rycerze
czescy a także śląscy po obu stronach, mimo iż władający Śląskiem
piastowscy książęta byli ekonomicznie związani z Koroną Polska to w
samej wojnie nie wzięli udziału a Zakon starał się nad Odrą prowadzić
zaciąg jak najszybciej by ubiec stronę polską, oczywiście po stronie
Rycerzy Szpitala bili się też szlachcice polskojęzyczni, z ziemi
dobrzyńskiej i michałowskiej i z Pomorza Gdańskiego, książęta pomorscy
byli w owym czasie oczywiście polskiej mowy, ale cenili swoją
niezależność więc ich afiliacje możemy znaleźć po obu stronach. Jak
chociażby Bogusław VIII Słupski który finalnie niemal w przededniu bitwy
wybrał stronę polską zostając lennikiem i zyskując kolejne ziemie, tak
to czasem bywa, rzutem na stół postawić wszystkie dukaty i wygrać
wszystko dla siebie i swojej domeny. XIX wieczni pewnie rwali włosy z
głowy że czemu takie pobudki nim kierowały a nie przywiązanie narodowe..
I to chyba w sumie tyle, pewnie po Worskli i Nikopolis byli już w
Europie tacy którzy przewidywali nową burzę idącą ze wschodu, która już
niedługo podejmie próbę połknięcia całego świata, lecz prawdą jest iż
jasne dla Europy stanie się to dopiero w 1444 roku póki co bal i
karnawał Okcydentu trwał.
Może gdyby wtedy Panowie Pruscy byli
bardziej dalekowzroczni i zrozumieli iż mogliby zostać tam gdzie są, aby
w niedalekiej przyszłości gotować stamtąd siły przeciw Osmanom jako
jagiellońscy lennicy, to nie wpadliby w nurt samospełniającej się
przepowiedni Brygidy Szwedzkiej, może gdyby spojrzeli ku swym korzeniom,
a nie skupili na teraźniejszości, lepiej zrozumieliby swoją role i
odnaleźli się w nadchodzącej przyszłości. Może, i na słowie może należy
skończyć aby nie popadać w nienaukową gdybologię tak chętnie zakąszaną
przez Polaków do wódki.
Pamiętajcie jednak że mniej groźna
najgorsza nawet gdybologia dziejowa niż najpiękniejsze historyczne
mity. Wspomnijmy więc w tym dniu bohaterów Okcydentu i ten jeden raz
napiszmy:
Ulrich von Jungingen, Wielki Mistrz Zakonu Szpitala
Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, Pan w Prusach,
wzór cnót rycerskich i mąż wielkiej pobożności requiescat in pace [']
[S]
**** Zainteresowanym polecamy poczytac publikacje pana Svena Ekhdala
jednego z najwybitniejszych znawców tematyki grunwaldzkiej już teraz w
promocyjnej cenie na Księgarnia
https://www.facebook.com/UpadekOkcydentu/posts/419376918244247:0
https://www.facebook.com/UpadekOkcydentu?fref=photo