Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 grudnia 2022

Gandeste 2 - wybór artykułów




przeruki
tłumaczenie automatyczne





MOTTO: „Para jego ukochanych niemieckich sandałów ze „spin leather”, noszonych przez Steve’a Jobsa w latach 70. „Podeszwa z korka i juty zachowuje odcisk stopy Steve'a Jobsa, który został ukształtowany przez lata użytkowania” – zauważył Julien's Auctions w liście na swojej stronie internetowej. „Steve Jobs nosił te sandały w wielu kluczowych momentach w historii Apple” – czytamy na liście. „W 1976 roku stworzył początki komputera Apple w garażu w Los Altos wraz ze współzałożycielem Apple, Stevem Wozniakiem, OKAZYJNIE NOSZĄC te sandały”. Według WASHINGTON POST, była dziewczyna powiedziała w wywiadzie z 2018 roku, że nosiła je nawet zimą. „Sandały były częścią jego prostoty. To był jego mundur” – powiedział Chrisann Brennan. (THE GUARDIAN.com, 15 listopada 2022 r.)
……………………………………………………………………………
Czytam z fascynacją tę niezwykłą wiadomość, wyobrażając sobie, jakie podniosłe uczucia musi przeżywać ten, kto kupił za cenę mieszkania w Cluj ślad Steve'a Jobsa. W drogocennym odcisku dowiadujemy się, że historia Apple drzemie... Myślę, że bardziej pogodny węch będzie w stanie ją powąchać, więc łapczywie, bo niefajnie jest móc bezpośrednio powąchać historię Apple'a!
Mniej więcej w tym samym czasie w New Hampshire odbył się bardzo bliski i ekscytujący konkurs piękności. Co dokładnie „ekranuje” konkurs Miss New Hampshire? Cóż, dowiadujemy się za pomocą Wikipedii, że:

„…to program stypendialny, który wybiera przedstawiciela New Hampshire do konkursu Miss America”.

Jak na razie nic nadzwyczajnego... jak w każdym konkursie musi być zwycięzca... No wiesz? w dawnych czasach wybranką była piękna dziewczyna o wymiarach 90-60-90. Cóż, w tym roku stan New Hampshire przeszedł do historii, wybierając mężczyznę w wieku około 100-150-140, jak widać na zdjęciu. Nie widziałam próbki jego kostiumu kąpielowego (nawiasem mówiąc, ciekawe byłoby zobaczyć, jak majtki układają się na… proszę… co zwykle skrywa „ostry seks” w bieliźnie), ale – w bardziej wyraźny sposób zdjęcie z NET, dwa nachodzące na siebie brzuchy wybranej Miss, myślę, że były powodem remisu między zawodniczkami.

Łzy, brawa, zachwyt... bo przecież czemu nie? Świat, w którym się obudziliśmy, nie chce już umieszczać płci dziecka na akcie urodzenia, ponieważ pozostawia dziecku czas na wybór, kim chce być: dziewczynką, chłopcem, kuchennym stołem, słoniem bez kufer lub zeszyt do dyktowania! Wszyscy udają zachwyt i zaznaczają w notatniku, że obalone zostało kolejne uprzedzenie. mianowicie, że panna musi być piękną kobietą, skoro może być grubasem albo książką kucharską, albo słupem telegraficznym!

Piszemy historię!

Małe państwo wyspiarskie Tuvalu, zagrożone wyginięciem z powodu „zmiany klimatu”, czyli podnoszącego się poziomu oceanów, który ocean przygotowuje się do pochłonięcia, buduje obecnie wersję cyfrową, na sytuację „dzisiaj to widzimy, a tego nie ma”.
„…„Chodzi o to, ABY KONTYNUOWAĆ FUNKCJONOWANIE JAKO PAŃSTWO i poza tym, aby zachować naszą kulturę, naszą wiedzę, naszą historię w przestrzeni cyfrowej” – powiedział Reuterowi minister spraw zagranicznych Kofe. Kofe ogłosił, że siedem rządów zgodziło się na dalsze uznanie, ale istnieją wyzwania, jeśli Tuvalu upadnie, ponieważ jest to nowy obszar prawa międzynarodowego”. (DIGI 24. ro, 16 listopada 2022)

Dlaczego nie? Wszystko jest możliwe... skrupulatna cyfrowa rekonstrukcja Atlantydy - fakt czy fikcja - dlaczego nie dać jej prawa do KONTYNUOWANIA FUNKCJONOWANIA w przestrzeni, w której sandały Steve'a Jobsa niosą nieromantyczną historię komputera!

I:
15 listopada 2022: „Wysoki rangą urzędnik wywiadu USA powiedział, że rosyjskie pociski spadły na Polskę, zabijając dwie osoby, poinformowała we wtorek Associated Press”. (GAZETA ZYSKOWA. ro,)
(A więc prasa eksploduje: straszna tragedia, zginęło dwoje niewinnych, niewalczących ludzi!!!)
16 listopada 2022: „Joe Biden: Jest mało prawdopodobne, aby pocisk, który spadł na Polskę, został wystrzelony z Rosji… Są wstępne informacje, które temu zaprzeczają”. (WIADOMOŚCI PRO TV. ro)
(Prasa nagle stała się znacznie bardziej dyskretna: dwóch nie żyje, ale daj spokój! Nie mówmy już o tym, bo wygląda na to, że to nie „źli” ich zabili, ale „dobrzy”.)
czy ty widzisz Zmarli, biedni są tacy sami... ale ich tragiczne zniknięcie jest ważne lub mało znaczące tylko i wyłącznie w stosunku do zabójcy! Bo w świecie sandałów Steve'a Jobsa, które tworzą historię, empatia dla sytuacji jest zupełnie normalna!







Nie jest łatwo kochać Rumunię.

To kraj wielu grzechów. I haniebnymi grzechami, popełnionymi ze zbytniej służalczości, a nie z nadmiaru pychy. Jeśli inne narody w historii cierpią z powodu nadmiernej pychy imperialnej, która chce podbić inne i potwierdzić cel i miejsce swojego kraju na czele całego świata, u nas grzechy to obłudne przetrwanie, wszeteczeństwo i oszustwo, na które staramy się usprawiedliwiać w imię pokory i zła historii.

Niedobrze jest chować się za palcami, zwłaszcza dzisiaj, kiedy Rumunia szczyci się tym, że jest w UE i jest okupowana przez wojska NATO, a jej historyczne ambicje, sformułowane przez prezydenta i premiera, to większa integracja w UE i więcej żołnierzy NATO.

A sondaże opinii publicznej, niezależnie od ich liczby, pokazują, że większość Rumunów, którzy by zagłosowali, zagłosowałaby z partiami głównego nurtu, które kontynuują politykę uległej prostytutki w Rumunii.

A jeśli istnieje większość, która już nie głosuje, są zniesmaczeni, ta większość jest zniesmaczona nie dlatego, że narusza to ich godność, ale dlatego, że obecni panowie nie zapewniają im wystarczającej ilości jedzenia i rozrywki.

Jak za czasów Ceaușescu. Większość Rumunów nie czuła się upokorzona przez Ceaușeștiego. Bez problemu skandowali najbardziej groteskowe i przezabawne hasła, wychwalając pod każdym względem dwóch wieśniaków, którzy dotarli na kraniec kraju.

Większość Rumunów była zła na Ceaușescu, ponieważ nie oferował im już niczego w zamian za pochwały. Nie było już prądu, elektryczności, ciepła, zabawy.
Nie przeszkadzało im, że liżą sobie ręce jak psy służące. Martwiło go, kiedy przestał podawać tym rękom jedzenie...
Pewnie dlatego obecny reżim też się źle skończy: bo nie ma już nic do zaoferowania. Kraj jest workiem z łatami na łatach, jeśli oryginalny materiał nie jest już widoczny...

Ale ci ludzie mogą się obudzić. Ten naród ma jeszcze szansę. Jak w 1859, jak w 1866, jak w 1877, jak w 1916, jak w 1918, jak w 1944, jak w 1964, jak w 1968, szansa Rumunów jest taka, że ​​w tym narodzie są żywe energie, energie, które mogą władzę i może wymusić zmianę.

Mamy elity. Mamy je tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Nie jestem w akademii rumuńskiej (celowo przez małe „a”, ten dom opieki dla tchórzy, konformistów i skorumpowanych, tym bardziej winnych, jeśli mieli na tyle rozsądku, żeby dołożyć coś dla dobra kraju), ale na blogach i Facebooka.

Nie stoją na czele partii, ale znajdują się poprzez partie. Nie są szefami organizacji pozarządowych, ale angażują się społecznie, nie są hierarchami kościelnymi, ale są kapłanami poprzez parafie i klasztory. Nie są naukowcami (kolejne podwójne skupienie – z jednej strony skorumpowany i mafijny ćwierćdoktyzm, z drugiej zachodni bałagan ideologiczny), ale żyją ze stypendiów…

Tych, z pomocą Boga, któremu bardzo zależy na tym ludzie, przetrwaliśmy prawie 1500 lat.

Dla nich śmiało mówię: „Wszystkiego najlepszego, Rumunio!”

Autor: Bogdan Alexandru Duca

Uwaga:

Często jestem atakowany za to, że jestem „Żydem”, „zdrajcą narodu” i „bluźniercą narodu i kraju”, ale nie mam nic przeciwko. Moi oskarżyciele dzielą się na dwie kategorie: złośliwych drani oraz intelektualnych i emocjonalnych imbecyli.
Pierwsza kategoria ma po prostu misję „walki” ze mną, a druga kategoria to część nieszczęsnego stada, które inna manipulacja historią niż ta, której doświadczamy teraz, mogłaby zamienić się w… chór moich pochwał.



-----------





Kiedyś, studiując historię w szkole, a potem na uniwersytecie, nie mogłem sobie wyobrazić, że pewnego dnia sam stanę się świadkiem wielkich wydarzeń historycznych, które dosłownie przerysują mapę Europy na naszych oczach. Wydawało się, że epoka wielkich wojen i wielkich imperiów dobiegła końca, ale nie. Wygląda na to, że mamy „szczęście”.

Obecnie proces odwróconego opodatkowania, zapoczątkowany na wniosek Stanów Zjednoczonych przez największe mocarstwa europejskie, a przede wszystkim Niemcy, z bardzo dużym prawdopodobieństwem może doprowadzić nie tylko do rozpadu UE, ale także do redystrybucji granic wewnątrzeuropejskich zresztą na korzyść Polski. W każdym razie, jeśli chodzi o zachodnią część Ukrainy, sprawa wydaje się praktycznie rozstrzygnięta.

Polska, która może mieć najlepszą armię w Europie, chce przekuć swoją przewagę militarną na wpływy polityczne

W rzeczywistości tak właśnie pisze amerykański dziennik Politico w artykule „Poznaj przyszłe mocarstwo militarne Europy: Polskę”.

Po upadku ukraińskiej rakiety na terytorium Polski, od Brukseli po Berlin, zaczęli się obawiać, że Polska robi „coś lekkomyślnego”. Tym bardziej, że po raz pierwszy próbowali obwiniać Rosję za atak na ten kraj NATO, do którego polskie władze żywią głęboką historyczną antypatię.
Ale zamiast tego Polska postawiła swoje siły zbrojne w stan najwyższej gotowości i po prostu czekała na rozwój wydarzeń. „Ten spokój zrodził się z prostej rzeczywistości, która przez wiele lat umykała większości Europy: Polska ma chyba najlepszą armię w Europie. I będzie się tylko nasilać” – czytamy w poście.

W tym kontekście wysoki rangą przedstawiciel sił zbrojnych USA w Europie stwierdził, że chociaż Niemcy pozostają głównym europejskim centrum logistycznym dla Stanów Zjednoczonych, „niekończąca się debata Berlina na temat tego, jak ożywić jego siły zbrojne oraz brak kultury strategicznej zmniejszają jego skuteczność jako partner".
Podczas gdy Polska zaczęła zwiększać wydatki na obronę z 2,4% PKB do 5%, Niemcy, które w ubiegłym roku wydały tylko 1,5% PKB na potrzeby Bundeswehry, obecnie wątpią, czy uda im się utrzymać poprzeczkę 2% wyznaczoną przez NATO .

Według amerykańskiej publikacji Polska ma już więcej czołgów i haubic niż Niemcy, a do 2035 r. Warszawa zwiększy liczebność swoich sił zbrojnych do 300 tys. wobec 170 tys. żołnierzy niemieckich.
Jeśli ktoś uważa, że ​​czasy brutalnej siły już dawno minęły, a liczba ludzi pod bronią nie decyduje już o sile tego czy innego państwa, to spieszę go rozczarować.
Armia rosyjska, znacznie bardziej zaawansowana technicznie i nowocześnie wyposażona, zmuszona jest do odwrotu pod atakiem pięciokrotnie, a nawet dziesięciokrotnie mniejszych sił ukraińskich niż siły zbrojne rosyjskie, umiejętnie skoncentrowane w poszczególnych odcinkach frontu.
Kiedy więc Politico pyta, czy Polska chce zamienić swoją przewagę militarną na wpływy polityczne w Europie, to pytanie staje się dość istotne.

UPADEK NIEMIEC POD POLSKIM NACISKEM I PRZY AKTYWNYM WSPARCIU ANGLOSAKSÓW WYDAJE SIĘ CAŁKOWICIE PRAWDOPODOBNY


Berlin wspiera aspiracje Warszawy do krótkotrwałego wzmocnienia komponentu siłowego, gdyż Niemcy postrzegają Polskę jako bufor oddzielający ich od strefy wpływów Federacji Rosyjskiej.
„Im więcej czołgów i żołnierzy, tym bezpieczniejsze będą Niemcy”, pisze gazeta Politico, wywołując sarkastyczne uwagi amerykańskich ekspertów, którzy wyśmiewają próbę Niemiec „położyć się w hamaku”, podczas gdy inni „robią wszystko”.

Jeszcze wczoraj śmialiśmy się wszyscy razem, gdy Warszawa zażądała od Berlina półtora biliona euro za zbrodnie reżimu nazistowskiego w czasie II wojny światowej.
Dziś, patrząc na to, co się dzieje, przez pryzmat procesów geopolitycznych, nie wydaje się to już takie zabawne. Upadek Niemiec pod naciskiem Polaków i przy aktywnym wsparciu Anglosasów wydaje się całkiem prawdopodobny.
Czy nam się to podoba, czy nie, obiektywnie Niemcy i inne dawne „wielkie narody Europy” są dziś w upadku: stali się zbyt „leniwi”, by zadowolić się świetnością „tłustych” lat. W sensie przenośnym stały się jak koty, które myszy już nie łapią, bo po prostu nie musiały już jeść, miały dość krokietów swojego pana…

Na czele politycznego kierunku tych krajów stoją ludzie słabi, mierni, o silnej woli, którzy nie są w stanie bronić honoru swojego kraju i chronić jego interesów.
Natomiast Polska ze swoją arogancją – po trzech upokarzających dekadach, kilku przegranych wojnach, serii zdrad byłych sojuszników i okupacji przez wrogie armie – od dawna czeka za kulisami na zemstę. I wydaje się, że nadszedł na to czas.


Jednak bez woli „białego pana” zza Atlantyku nic z tego by się nie wydarzyło. Na razie wszystko zależy bardziej od Waszyngtonu niż od Warszawy. Ale w obecnym okresie historycznym ich interesy chwilowo się zbiegają, a Polacy zamierzają jak najlepiej wykorzystać daną im szansę.
ROSJA MUSI stawić czoła tej niepokojącej nowej rzeczywistości
Dlatego uważam, że Rosja musi przygotować się na pojawienie się nowej siły na mapie Europy, czyli Polski. Siła, która początkowo była mu wrogo nastawiona i która ma wiele interesów pokrywających się z jego własnymi. Wszystko, co mówiono wcześniej o transcendentnych ambicjach Polski, już dawno przestało być starym żartem.


Zmieniło się to w niepokojącą rzeczywistość. A każdy, kto dziś nadal nie docenia Polski, powinien przemyśleć swoje myśli lub przestać się angażować w politykę.
W odniesieniu do Rzeczypospolitej Obojga Narodów znanej jako „Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie” od XVI do XVIII wieku, myślę, że analitycy powinni to wziąć pod uwagę.
https://lecourrierdesstrateges.fr/…/la-revanche-de-la…/


Cóż, powiedziałem dawno temu. Obłęd Polski, która domaga się interwencji NATO w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, zuchwałość, z jaką domaga się od Niemiec dziesiątek miliardów euro reparacji w wyniku II wojny światowej, mówią coś. Opiera się na czymś. Przy wsparciu USA. Polska jest w tej chwili przyczółkiem USA przeciwko Rosji.


Niech nikt nie myśli, że Putin o tym nie wie. To byłoby naiwne. Konsekwencje będą widoczne po zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Co nawet nie jest wojną, ale specjalną operacją mającą na celu denazafikację Ukrainy. I tak było początkowo. Po prostu doszło do wojny. To nie pasowało. Myślę, że za tym pójdzie kolejne państwo, które jedzą w dupie: Polska. Mam nadzieję, że Rumunia coś zrozumie.


Źródło: Angelo Davidescu



-------------------


1. W systemie Kodeksu cywilnego za mienie uważa się posiadanie rzeczy ruchomej w dobrej wierze – osoba, która w dobrej wierze zawrze umowę przeniesienia własności z osobą niebędącą właścicielem, staje się właścicielem rzeczy ruchomej mienie (art. 937 § 1 kciv). Ponadto domniemywa się, że ten, kto włada rzeczą ruchomą, jest jej właścicielem (art. 935). Ponadto osoba, która nie posiada aktu przeniesienia własności zawartej z osobą niebędącą właścicielem, a także złodziej, znalazca rzeczy lub nabywca rzeczy skradzionej lub znalezionej, może nabyć własność rzeczy przez długi czas -terminowe posiadanie, przez co najmniej 10 lat (art.939).

Dlatego, aby osoba stała się właścicielem rzeczy ruchomej przez samo posiadanie, konieczne jest spełnienie kilku warunków, takich jak:

(i) rzecz ruchoma jest przedmiotem posiadania;

(ii) rzecz ruchoma znajduje się faktycznie w posiadaniu osoby, która nabyła rzecz od osoby niebędącej właścicielem;



(iii) posiadacz majątku ruchomego działa w dobrej wierze.

Przechowywane cyfrowo dane osobowe, jak również nadwyżki behawioralne, są zdematerializowanymi ruchomościami , stąd wniosek, że nie podlegają one posiadaniu, o którym mowa w art. 935-936 i art. 937 par. 1 Kodeksu Cywilnego.

Zgodnie z art. 252 CCIV, osoba ma prawo do ochrony wartości właściwych człowiekowi. Między innymi, człowiek ma prawo do ochrony swojej godności, do prywatności swojego życia prywatnego i do wolności sumienia. Zasada, przywołana w podobny sposób i przez art. 58 par. 1 kc, zostaje wzmocniony przepisem art. 58 ust. 2 CCIV, zgodnie z którym prawa te są niezbywalne , a także art. 66 CCIV, z którego wynika, że ​​czynności prawne, które nadawałyby wartości dziedziczne ciału ludzkiemu, jego elementom lub wytworom, są nieważne bezwzględnie. Dane osobowe i nadwyżki behawioralne to ułamki osobowości człowieka, odnoszące się do duchowości, duszy, komponentu ludzkiego, a także prywatności, prywatności i godności. Konkretna osoba jest właścicielem tych niezbywalnych praw, a nie „nie-właścicielem”. W związku z tym trudno jest zaakceptować fakt, że dana osoba może zostać prawnie pozbawiona tych nieodłącznych elementów swojej tożsamości. Ponadto nie ma zbywalnego aktu własności między podmiotem gromadzącym dane osobowe a ich właścicielem, ponieważ przeciętny człowiek nie ma żadnej wiedzy ani informacji o tym, że podczas korzystania z narzędzi cyfrowych/informatycznych Internet, platformy handlowe, sieci społecznościowe , publikacje, księgarnie lub biblioteki internetowe itp., „umów” w odniesieniu do swoich danych osobowych i nadwyżki behawioralnej. Nie można zatem mówić o wyrażeniu zgody, nawet w wersji „bezwarunkowego przyjęcia oferty zawarcia umowy”, o której mowa w art. 1182 § ​​1 CCIV, ale przez o błąd co do ciała , destrukcyjny dla zgody. I wreszcie, zbieracz danych osobowych i nadwyżek behawioralnych również nie jest posiadaczem w złej wierze, jak wynika z kolejnego akapitu.

Jednak dane osobowe są stale gromadzone, przetwarzane i przekształcane w bazy danych , co wiąże się nie tylko z surowym przechowywaniem, ale także sortowaniem, „pakowaniem”, „etykietowaniem” i monitorowaniem legalnego obiegu. Te bazy danych, tak zorganizowane, a nie same dane osobowe, są produktami lub usługami, które są podatne na posiadanie i przywłaszczenie. W porównaniu z produktami rolnymi i możliwościami logistycznymi zboża to dane osobowe, a silosy to bazy danych.

Wyczerpujące i intensywne gromadzenie danych osobowych określa, poza widocznymi i weryfikowalnymi granicami baz danych, nadwyżkę behawioralną, na podstawie której tworzone są „produkty predykcyjne”, czyli szacunki i prognozy, które przekształcają nas w żniwo. Chociaż nadwyżka behawioralna sama w sobie jest dobrem o cyfrowej, zdematerializowanej egzystencji, niepodlegającym posiadaniu, zostało empirycznie udowodnione, że po jej zebraniu zbieracze roszczą sobie wyłączne prawa do eksploatacji, przeciwstawne erga omnes , a reszta z nas ma ogólny obowiązek non facere, to znaczy nie robić niczego, co mogłoby zakłócić cichą i użyteczną eksploatację przedmiotu „własności” (która „własność” dotyczy jednak niektórych części naszej osobowości)…

2. Zgodnie z art. 937 § 2 Kodeksu Cywilnego, złodziej lub znalazca rzeczy ruchomej nie może być uznany za właściciela rzeczy przez samo posiadanie. Prawdziwy właściciel może dochodzić własności nawet od posiadacza działającego w dobrej wierze (osoby, która nie wiedziała, że ​​weszła w posiadanie skradzionej lub znalezionej rzeczy). Roszczenie można złożyć w ciągu 3 lat od dnia, w którym utracił posiadanie nieruchomości. Domyślnie, po upływie tego terminu przedawnienia, mienie może pozostać w posiadaniu osoby, która nabyła je w dobrej wierze, ale mienie pozostające w posiadaniu złodzieja lub znalazcy można zgłosić w dowolnym momencie w ciągu 10 lat okres dotyczy art.939, po którym następuje użytkowanie.


W latach 2004-2021 w wyniku cyberataków naruszono ponad 17 miliardów danych osobowych 1 . Tylko w 2021 roku skradziono ponad 5,9 miliarda rekordów danych użytkowników. Zjawisko szybko narasta. W takich warunkach nie można mówić o nabywaniu własności przez zwykłe posiadanie.

Niewłaściwe gromadzenie i bezprawne wykorzystywanie danych osobowych to zasady, a nie wyjątki, obowiązujące w Internecie.

Niedawne badanie edukacji online opublikowane przez Washington Post pokazuje, że cyfryzacja była ogromnym portalem, przez który przepływał ocean danych osobowych od nieświadomych użytkowników cyfrowych do zbieraczy danych lub osobistych menedżerów oraz do brokerów danych (handlowców, spekulantów) i oczywiście do hakerów. Prawie 90% internetowych narzędzi edukacyjnych zostało zaprojektowanych w taki sposób, że automatycznie przesyłają dane osobowe zebrane od uczniów bezpośrednio do firm technologicznych i brokerów danych osobowych, którzy wykorzystują je, najwyraźniej w dobrym celu, do badania zainteresowań uczniów i przewidywania zakupów zrobić 2. Platformy do nauki online, jeśli w rzeczywistości nie są aplikacjami/firmami należącymi do Big 5 Tech (google, amazon, Facebook, Apple, Microsoft, w skrócie GAFAM), automatycznie udostępniają dane osobowe uczniów GAFAM. Poważną rzeczą jest to, że pod groźbą odmowy dostępu do platformy (a więc odmowy dokumentu edukacyjnego lub prawa do pracy) platformy te żądają dostępu do kamery/wideo, kontaktów i lokalizacji uczniów, nawet jeśli te rzeczy wcale nie są potrzebne. Niektóre platformy zarejestrowały naciśnięcie klawisza jeszcze przed kliknięciem przez studenta polecenia „wyślij”… Zawrotna skala tych bezprawnych aktów samozawłaszczania danych osobowych uczniów ujawnia ogromne ryzyko naruszenia prywatności, a gdy chodzi o dzieci

Również kradzież tożsamości cyfrowej ( phishing ) przybrała kolosalne rozmiary. Praktycznie żaden system cyfrowy nie jest wystarczająco bezpieczny, aby chronić nasze dane osobowe przed hakerami internetowymi. W marcu 2022 r. nawet strona internetowa rządu rumuńskiego została „zhakowana” przez rosyjskich hakerów.

3. Pomiędzy (często przymuszonymi) użytkownikami danych cyfrowych z jednej strony, a zbieraczami danych osobowych z drugiej istnieje ogromna nierównowaga sił , co powoduje, że regulacja jest związana z ochroną danych osobowych.

Przewodnik Europejskiej Rady Ochrony Danych dotyczący stosowania dyrektywy o ochronie danych osobowych (RODO) wskazuje w pkt 16, że jest mało prawdopodobne, aby organ władzy publicznej polegał na rzeczywistej i świadomej zgodzie osoby fizycznej, gdy przetwarzanie danych osobowych, gdyż ilekroć zbieraczem, zarządcą lub administratorem takich danych jest organ władzy publicznej, między urzędnikiem a osobą fizyczną – po prostu prywatną występuje wyraźna nierównowaga sił), co uniemożliwia osobie fizycznej odmowę wyrażenia tej zgody lub wybranie realistycznych alternatyw dla gromadzenia i przechowywania jej danych osobowych. Jeżeli odmowa zgody jest sankcjonowana karami pieniężnymi, oczywiste jest, że dana osoba nie ma wyboru między podaniem lub nie podaniem danych osobowych, ale między nałożeniem sankcji lub jej brakiem. Między przyjęciem a niewzięciem grzywny, między kontynuacją lub niekontynuowaniem pracy (a zatem między posiadaniem lub nie posiadaniem dochodu na utrzymanie), zwykły człowiek będzie wolał nie brać grzywny i zachować swoją pracę. I to jest wyraźny przypadek przemocy psychicznej, zdolnej do zmiany zgody na gromadzenie danych osobowych.

Dyskusja na temat pozycji siły autorytetu jest identyczna w przypadku globalnych korporacji, które są właścicielami sieci społecznościowych, platform tradingowych czy livestreamingowych , mediów cyfrowych, bibliotek internetowych itp. Mówimy o tej samej nierównowadze sił i tej samej przemocy ekonomicznej, występku zgody na zawieranie umów. Na przykład portal społecznościowy może zawiesić lub nawet zablokować konto/stronę, czego konsekwencją będzie naruszenie praw autorskich, biznesowych, swobód demokratycznych (zwłaszcza wolności opinii i sumienia), może negatywnie „oznaczyć” użytkownika lub ukarać poprzez celowe ukrywanie ( cień banowanie – degradacja postu/treści na końcu listy „news”/ newsfeed, aby szanse, że inni użytkownicy zobaczą post/treść były jak najmniejsze). Bank może według własnego uznania zawiesić lub zablokować rachunek bankowy, w tym kwoty zgromadzone na rachunku. Szpitale lub kliniki mogą odmówić przyjęcia lub podania leków. Pracodawca może nakazać zwolnienie. Media mogą zrzucić publiczną winę na „delikwenta”, który zostanie zrzucony przez mury twierdzy ( extra muros ). Wszystko za odmowę udostępnienia/aktualizacji danych osobowych.

Gwałt dokonywany na tych zdematerializowanych towarach często skutkuje naruszeniem praw własności intelektualnej do treści , które pojawiają się i są dostępne w Internecie i na portalach społecznościowych. Bezprawne przywłaszczanie treści cyfrowych, choć z dużym prawdopodobieństwem dotknie publikacje dziennikarskie, wydawnictwa oraz instytucje naukowe lub badawcze, dotyczy głównie osób fizycznych, niezdolnych do sporów prawnych lub administracyjnych z kolekcjonerami nadwyżek behawioralnych (których siła finansowa i lobbingowa jest znacznie większa niż ograniczone zasoby i cierpliwość zwykłych użytkowników, osób fizycznych).

Główne sieci społecznościowe określają się jako stróże wspólnotowych wartości i standardów, między innymi szczycąc się ochroną praw własności intelektualnej i prawdziwością faktów.

Sieci społecznościowe zobowiązują się udostępniać użytkownikom, pozornie bezpłatnie, platformy cyfrowe, za pośrednictwem których użytkownicy mogą swobodnie udostępniać publicznie informacje, opinie i utwory (które są automatycznie chronione prawem autorskim, po prostu przez publikację). Ale obecne praktyki tych sieci, które arbitralnie ograniczają publikację, stanowią poważne naruszenie praw autorskich.

Utwór i prawa autorskie do utworu są ściśle związane z osobą twórcy i posiadają atrybuty moralne i dziedziczne. Tak zwane treści , które pojawiają się i są dostępne na portalach społecznościowych, są utworami w rozumieniu art. 1 ustawy nr. 8/1996 o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Podobnie opinia , zwłaszcza ta przedstawiona i udokumentowana, jest dziełem twórczości intelektualnej, która podlega ochronie prawnoautorskiej. Prawo do wyrażania opinii jest również chronione przez Konstytucję. Ograniczanie opinii, zwłaszcza w odniesieniu do sztucznego i niewiarygodnego kryterium podziału wiadomości na fałszywe i prawdziwe oraz mylenie wiadomości z opinią, jest naruszeniem praw autorskich i jest głęboko niedemokratyczne.


Prawo chroni zarówno prawa osobiste, jak i prawa autorskie. Do autorskich praw osobistych twórcy należy prawo twórcy do decydowania, czy, w jaki sposób i kiedy utwór zostanie podany do wiadomości publicznej, a także prawo do wycofania utworu. Autorskie prawa osobiste nie mogą podlegać zrzeczeniu się ani przeniesieniu. Prawo do wycofania pracy ma tylko autor, a nie osoba trzecia. Ponadto autorowi utworu przysługuje wyłączne prawo majątkowe do decydowania, czy, w jaki sposób i kiedy jego utwór będzie wykorzystywany, w tym do wyrażania zgody na korzystanie z utworu przez inne osoby. Twórcy przysługuje również prawo do zezwalania lub zabraniania rozpowszechniania utworu, a także prawo do decydowania o publicznym udostępnianiu utworu, bezpośrednio lub pośrednio, jakimkolwiek sposobem, w tym poprzez publiczne udostępnianie utworu, tak, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w dowolnym miejscu i czasie wybranym indywidualnie przez odbiorców. Rozpowszechnianie w rozumieniu Prawa autorskiego oznacza sprzedaż lub każdy inny sposób odpłatnego lub nieodpłatnego przekazywania oryginału lub egzemplarzy utworu, a także ich publiczne oferowanie. Przez publiczne udostępnianie rozumie się także publiczne udostępnianie utworu za pośrednictwem sieci Internet lub innych sieci komputerowych, tak aby każdy użytkownik sieci mógł mieć do niego dostęp z dowolnego miejsca iw dowolnym czasie przez siebie wybranym (art. 15 ustawy nr 8/ 1996. Prawo do zezwalania lub zabraniania publicznego udostępniania lub publicznego udostępniania utworów nie uważa się za wyczerpane przez żaden akt publicznego udostępniania lub publicznego udostępniania.

Z prawami autorskimi skorelowane są obowiązki osób trzecich do ich przestrzegania. W przypadku niektórych portali społecznościowych, udostępniając platformę, na której posiadacze praw autorskich mogą upubliczniać i rozpowszechniać swoje utwory, właściciel sieci zobowiązał się do zagwarantowania użytkownikom swobodnego korzystania z tego prawa. Po przyjęciu tego obowiązku właściciel sieci nie może podjąć decyzji o ograniczeniu publicznego dostępu do utworów autora.

Intencją ustawodawcy było niedopuszczenie, aby osoba inna niż autor utworu, nawet w sytuacji, gdy jest ona cesjonariuszem praw do (re)rozpowszechniania utworu na podstawie umowy wydawniczej, ograniczała w jakimkolwiek sposób podania utworu do wiadomości publicznej. Zgodnie z art. 47 ust. (1) z ustawy nr. 8/1996, twórca może żądać unieważnienia umowy przeniesienia prawa majątkowego, jeżeli cesjonariusz nie korzysta z niego lub korzysta z niego w niedostatecznym zakresie i jeżeli przez to w istotny sposób narusza uzasadnione interesy twórcy. Ponadto zgodnie z art. 56 ustawy 8/1996, jeżeli wydawca nie opublikuje utworu w uzgodnionym terminie, autor może żądać, zgodnie z prawem powszechnym, rozwiązania umowy i odszkodowania za niewykonanie. W tym przypadku, twórca zatrzymuje otrzymane wynagrodzenie albo ewentualnie może żądać zapłaty pełnego wynagrodzenia określonego w umowie. Jeżeli wydawca zamierza zniszczyć egzemplarze utworu pozostające w magazynie po upływie 2 lat od dnia wydania, a jeżeli umowa nie przewiduje innego terminu, jest obowiązany w pierwszej kolejności zaoferować je autorowi.

Zatem ten, kto udostępnia autorom platformę internetową, na której mogą rozpowszechniać swoje utwory, ma obowiązek rozpowszechniania tych utworów, a cenzurowanie ich rozpowszechniania jest czynem niezgodnym z prawem.

Usuwanie treści, blokowanie konta, shadow banowanie , oznaczanie posta lub autora jako niebezpiecznego itp. stanowi on ciągłą formę porwania i, znacznie poważniej, poważny atak na demokrację i konstytucyjne zasady dotyczące wolności sumienia.

Oczywiście można sprzeciwić się temu, że użytkownik mediów społecznościowych może swobodnie publikować swoje poglądy w innych mediach, fizycznych lub cyfrowych. Jest to jednak zarzut uproszczony, gdyż sieci społecznościowe nie tylko zmonopolizowały dystrybucję informacji i opinii, ale także dysponują narzędziami i automatycznymi mechanizmami cyfrowej stygmatyzacji dysydentów i „przestępców”, naruszających tzw. jasne, nigdy stabilne). Przy okazji sankcji za takie „czyny” oskarżony dostaje prawdziwy cyfrowy zapis, utratę prawa do wyrażania opinii, która towarzyszy mu nie tylko w ramach sieci społecznościowej, ale także we wszystkich mediach cyfrowych, z którymi ta sieć jest powiązana lub sprzymierzona na rzecz tzw. walki z „fałszywymi wiadomościami”. Jeśli ktoś zostanie ukarany na Facebooku, zostanie również ukarany na google, youtube, amazon, twitter itp., a także we wszystkich głównych publikacjach, których właścicielami są te platformy – CNN, New York Times, Washington Post, The Strażnik itp. Nie ma amnestii, przedawnienia ani resocjalizacji za „czyn” takiego łajdaka. Podobnie jak w dystopijnej przesadzie niezbyt utalentowanego powieściopisarza, indywidualna wina dysydenta (nie określana przez żadnego sędziego, ale narzucana przez cenzora systemu) stopniowo rozciąga się na osoby, z którymi dysydent jest blisko spokrewniony, prawnie, widoczne w internecie. Na przykład osoba może być osobiście obecna jako konsument w sieci społecznościowej, ale także jako członek jednej lub kilku grup, jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalna widoczność lub koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające v jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalną widoczność lub jako koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające v jako właściciel firmy, dla której musi być w sieci, aby mieć minimalną widoczność lub jako koordynator podmiotów lub działań non-profit (na przykład na rzecz ochrony konsumentów lub praw człowieka). Wraz z osobistym piętnem osoba ta nabywa również piętno zawodowe lub filantropijne, a jego współpracownicy, sojusznicy lub współpracownicy również zostaną „dotknięci” tym osobistym piętnem. To przerażające vinnowacja przez stowarzyszenie typu nazistowskiego lub komunistycznego, którą wszyscy uważaliśmy za rewolucyjną i niemożliwą w niedalekiej przeszłości.

Wyraźnym dowodem na tego typu sankcje są nowe „ogólne warunki prowadzenia działalności” Facebooka, które wejdą w życie 3 stycznia 2023 roku i będą obowiązywać wszystkich, którzy mają zły pomysł na reklamowanie się na tej platformie z 2,8 miliardami użytkowników.

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na wręcz dyktatorski ton, w jakim napisany jest ten dokument. Oto kilka przykładów: „prześlesz nam”, „zastosujesz się”, „możemy odrzucić lub usunąć każdą reklamę z dowolnego powodu”, „zapłacisz… wszystkie kwoty… oraz wszelkie obowiązujące opłaty ”, „Kwota, którą jesteś winien za każde zamówienie, zostanie obliczona na podstawie naszych mechanizmów śledzenia” (nota bene – Facebook nie tylko przyznaje, ale absolutnie chce, aby stałe szpiegowanie, które prowadzi wobec użytkowników i nie-użytkowników, przeciwko wszystkim), „jesteś odpowiedzialny za utrzymanie bezpieczeństwa swojego konta”, „odszkodujesz nam, a nie zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności”, „należne kwoty będą oprocentowane w wysokości 1% miesięcznie” itp. W sprzeczności z art. 1203 Cciv, Facebook wymaga od nas zwolnienia go z gwarantowania, że ​​reklama dotrze do zamierzonego celu i osiągnie wybrany rezultat. W sprzeczności z art. 10 ustawy nr 240/2004 o odpowiedzialności za wadliwe produkty, Facebook nakłada na nas klauzule o braku odpowiedzialności w formie dokumentu, którego nie można negocjować/odrzucić.


Dokument, o którym mowa, najwyraźniej jest przeznaczony dla handlowców lub użytkowników, którzy również okazjonalnie prowadzą działalność handlową. W rzeczywistości dokument mierzy znacznie wyżej i ma nieskończenie większy wpływ, ponieważ:

-reklama, raz opublikowana na platformie, staje się informacją publiczną, która jest (ponownie) dystrybuowana przez Facebook, zgodnie z jego własnymi zainteresowaniami, do innych osób spoza grupy docelowej;

- jeśli reklama dotyczy kwestii społecznych, politycznych lub wyborczych, Facebook będzie mógł udzielić każdej osobie, którą uzna za niezbędną/pożyteczną i zgodnie (wyłącznie) z jej zainteresowaniami, dostęp do danych zebranych przy okazji publikacji reklamy, np. 7 (siedem) lat, niezależnie od tego, czy ogłoszenie jest nadal aktualne, czy nie;

-wszystko zawarte w reklamie lub materiałach przygotowawczych/kolejnych może zostać udostępnione władzom, jeśli Facebook uzna to za stosowne;

-to, co mówisz, publikujesz, komentujesz lub w związku z reklamą jest gromadzone, pakowane i dostarczane (w zależności od zainteresowań Facebooka) użytkownikom lub stronom trzecim.

Jak stwierdzono w sekcji „Centrum pomocy”, Meta Platforms Ireland Limited („Meta”, „my”, „nasz” lub „nas”) przetwarza informacje zbierane z platformy „nawet jeśli nie jesteś użytkownikiem Facebooka, Użytkownik komunikatora lub Instagrama i/lub nie masz u nas konta (nie jesteś użytkownikiem)".


Choć to szokujące, informacje te są powtarzane i uzupełniane przez następujące stwierdzenia na następujących stronach:

(i) „docelowo wykorzystamy przesłaną książkę adresową (kontakty telefoniczne i adresy e-mail, nn, Gh. P.) i zbadamy podejrzaną aktywność w metaproduktach, a także zapewnimy bezpieczeństwo naszej platformy; prowadzimy również działalność wywiadowczą i analityczną z wykorzystaniem załadowanych agend...;

(ii) „udostępniamy dane osób niebędących użytkownikami (czyli osób, które nie mają absolutnie żadnego połączenia z Facebookiem, Instagramem, Messengerem itp. – nn, Gh. P.) w celu umożliwienia realizacji funkcji Contact Upload oraz w celach opisanych powyżej;

(iii) „przechowujemy dane osobowe osób niebędących użytkownikami tak długo, jak to konieczne”;

(iv) „… zachowujemy Twoje dane kontaktowe … nawet po tym, jak poprosiłeś nas o ich usunięcie” (???!);

(v) „przekazujemy informacje użytkowników spoza EOG do Argentyny, Izraela, Nowej Zelandii, Szwajcarii i Kanady”;

(vi) „w oparciu o derogacje UE lub klauzule umowne przekazujemy dane (nie)europejskich użytkowników do USA, nawet jeśli nie ma decyzji o adekwatności stopnia ochrony w stosunku do USA” (?? !!);

(vii) podstawą prawną, na której przetwarzamy dane, jest „nasze interesy, aby działać i zapewniać naszym użytkownikom nasze funkcje… tak, aby nasi użytkownicy mogli skuteczniej łączyć się ze swoimi kontaktami”.

Tak więc w przypadku Facebooka podstawą prawną takiego uznaniowego i natrętnego zachowania są „uzasadnione interesy” Facebooka! Takie zachowanie decydowałoby o ostatecznym wykluczeniu z platformy każdej osoby fizycznej lub prawnej, która odważyłaby się coś takiego powiedzieć, ale zasady, wartości społeczności, standardy Facebooka oczywiście nie mają zastosowania do Facebooka.

Posiadanie konta na jednym z należących do Meta portali społecznościowych lub komunikatorów oznacza wejście w matrycę uległości, z której nie ma ucieczki, nawet jeśli uległy zażąda usunięcia konta. Błąd wykorzystania tych platform do celów reklamowych jest sankcjonowany związaniem cyfrowej „glii” na co najmniej 7 (siedem) lat. Dodatkowo, wchodząc w matrycę, podmiot powoduje, bez swojej woli, agresywną ingerencję w prywatność osób niebędących użytkownikami, które trafiły na jego katalog „kontakty”. Wszyscy ci, którzy zostali cyfrowo schwytani lub przynajmniej dotknięci, bezpośrednio lub pośrednio, przez Meta, są stale szpiegowani, z pozornie korzystnym zamiarem wykrycia podejrzanych lub niebezpiecznych działań na platformie na czas. Nie chodzi już tylko o bycie przed władzami głębokiego państwa, wszyscy podejrzani o pranie pieniędzy i finansowanie terroryzmu. Teraz chodzi głównie o bycie w obliczu natrętnej międzynarodowej korporacji, która pisze i egzekwuje własne drakońskie prawa, wszyscy są podejrzani o wszystko, co nie jest zgodne z „uzasadnionymi” interesami tej korporacji.

Ten system jest po prostu ostatecznym wyrazem inkwizycyjnego totalitaryzmu. Jak każdy totalitaryzm, jak każda sztuczna konstrukcja sprzeczna z naturą ludzką. I ten system upadnie.



Autor: Gheorghe Piperea










https://gandeste.org/analize-si-opinii/luminita-arhire-sandalele-lui-steve-jobs-si-amurgul-lumii/126317/?fbclid=IwAR2Yhigxs5EH2NALxNnoG31AGcX06EB4kNoCLzTmiptnQNidlFCM2jEdtTk


https://gandeste.org/analize-si-opinii/bogdan-alexandru-duca-nu-este-usor-sa-iubesti-romania/126471/


https://gandeste.org/analize-si-opinii/angelo-davidescu-razbunarea-poloniei-mari/126518/?fbclid=IwAR27Pb1ZIbVSnSX8-1JZFerlTK5PMjWAlQBvqmpkNgi5os8gW38qesMaSUk

https://gandeste.org/general/gheorghe-piperea-totalitarism-si-talharie-digitala/126523/?fbclid=IwAR1mWkwfAklc0QhkgO88izXymxGpLea4j55bUQxkyis0Untzwl5G2EnZt-A





czwartek, 20 października 2022

Gandeste

 


Kilka ciekawych przedruków 


słabe tłumaczenie automatyczne z rumuńskiego





Poniżej świetny artykuł Dughina, niedawno opublikowany Robię to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że artykuł niezwykle dobrze oddaje ten aspekt dzisiejszego społeczeństwa, który mimo swojej oczywistości jest przez nas mało rozumiany. Następnie, ponieważ jest to niezwykle ważne w zrozumieniu sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie, technik walki i wreszcie wyzwania, przed którym stoi Rosja. Również z krytycznego tonu artykułu jasno wynika, jak błędny jest szablon, według którego Dughin jest „ideologiem Kremla”. Życzymy miłej lektury!

Dan Diaconu



W dzisiejszym świecie prędkość odgrywa kluczową rolę we wszystkich aspektach życia. Podczas OCS (Ukraine Special Operation) odkryliśmy, że w czasie wojny – we współczesnej wojnie – jest to jeden z kluczowych czynników. Bardzo, bardzo wiele zależy od tego, jak szybko zdobędziesz informację, jak szybko możesz zgłosić to dowódcy jednostki bojowej, a następnie podjąć decyzję o uderzeniu, a także szybko zmienić miejsce ułożenia broni. A więc chodzi prawie o wszystko, co wiąże się z walką.

Stąd kolosalna rola UAV (Unmanned Aerial Vehicle) i dronów, łączności satelitarnej, czasu przekazywania współrzędnych wroga, mobilności jednostek bojowych, a także szybkości przekazywania rozkazów wykonawcy. Oczywiście nie brano tego pod uwagę podczas przygotowań do OCS i teraz musimy to wszystko zrekompensować w krytycznych warunkach.

Podobnie nie doceniono zależności od Zachodu w zakresie technologii cyfrowych, chipów i precyzyjnej produkcji. Przygotowanie do frontalnej konfrontacji z NATO, a jednocześnie opieranie się na elementach technologicznych opracowanych i wyprodukowanych bądź w krajach NATO, bądź na terytorium państw zależnych od Zachodu, nie świadczy o wielkiej inteligencji.

Ale teraz nie chodzi o uzależnienie od Zachodu, ale o czynnik prędkości. Francuski filozof Paul Virillo, który badał znaczenie prędkości dla współczesnej cywilizacji technicznej, zaproponował specjalny termin – dromokracja . Od greckiego dromos (prędkość) i kratos (moc). Teoria Virillo opiera się na twierdzeniu, że w nowych warunkach cywilizacyjnych zwycięża nie silniejszy, mądrzejszy, lepiej wyposażony, ale szybszy. Szybkość jest wszystkim. Stąd chęć zwiększenia szybkości procesorów za pomocą dowolnych środków, a w konsekwencji wszystkich operacji cyfrowych. Właśnie na tym koncentruje się dziś innowacyjne myślenie techniczne. Wszyscy rywalizują na szybkości.

Współczesny świat to wyścig o przyspieszenie. A kto jest szybszy, otrzymuje główną nagrodę, władzę. We wszystkich jej znaczeniach i wymiarach – politycznym, militarnym, technologicznym, ekonomicznym, kulturowym.

Jednocześnie informacje są najcenniejsze w strukturze dromokracji. Szybkość przekazywania informacji jest konkretnym wyrazem władzy. Dotyczy to zarówno funkcjonowania giełd światowych, jak i prowadzenia działań wojennych. Ten, kto był w stanie zrobić coś szybciej, zyskuje pełną władzę nad tym, który się wahał.

Jednocześnie dromokracja jako świadomie wybrana strategia, czyli próba zdominowania czasu jako takiego, może prowadzić do dziwnych efektów. W grę wchodzi czynnik przyszłości. Stąd zjawisko transakcji terminowych i związanych z nimi funduszy hedgingowych, a także innych mechanizmów finansowych o podobnym charakterze, gdzie główne transakcje zawierane są z tym, czego jeszcze nie ma.

Ideałem medialnej dromokracji byłoby, aby jako pierwszy zgłosić zdarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło, ale jest bardzo prawdopodobne. To nie tylko fałszerstwo, to rzecz z obszaru możliwych, prawdopodobnych, probabilistycznych metod. Jeśli prawdopodobne przyszłe wydarzenie potraktujemy jako wydarzenie, które już się wydarzyło, zyskamy czas, co oznacza, że ​​zyskamy władzę. Inną rzeczą jest to, że może się to nie wydarzyć. Tak i jest to możliwe, ale czasami niespełnienie oczekiwań nie jest krytyczne i odwrotnie, potwierdzona prognoza, przyjmowana jako przesądzona konkluzja, oferuje ogromne korzyści.

Na tym polega sedno Dromokracji: żywioł czasu jest bardzo trudny, a ten, komu uda się go ujarzmić, otrzymuje całkowitą globalną władzę. Wraz z rozwojem superprędkości sama rzeczywistość ulega załamaniu i zaczynają w niej działać prawa fizyki nieklasycznej – przewidywane w teorii względności Einsteina i, w jeszcze większym stopniu, w fizyce kwantowej. Ograniczanie prędkości zmienia prawa fizyki. I właśnie na tym obszarze, zdaniem Virillo, toczy się dzisiaj planetarna walka o władzę.

Z podobnymi teoriami spotykamy się na polu bardziej praktycznym, a mniej filozoficznym – w teorii wojen sieciocentrycznych. I właśnie taką walkę sieciocentryczną napotkaliśmy podczas OCS. Główną cechą takiej wojny jest szybkość przekazywania informacji między poszczególnymi jednostkami i centrami dowodzenia.

W tym celu jednostki bojowe i żołnierze są wyposażeni w wiele różnie zorientowanych kamer i innych czujników, które zbiegają się w jednym punkcie. Do tego dochodzą dane z samolotów, UAV i satelitów, które są bezpośrednio zintegrowane z jednostkami bojowymi. A ta pełna integracja z siecią zapewnia najważniejszą zaletę – przewagę szybkości. Tak układają się systemy pracy i HIMARS oraz taktyka grup mobilnych i DRG (Sabotage and Reconnaissance Groups, nt). Wykorzystano do tego również łączność satelitarną Starlink.

Teorie wojny sieciocentrycznej uznają, że szybkość podejmowania decyzji często odbywa się kosztem ich uzasadnienia. Istnieje wiele błędnych obliczeń. Ale jeśli działasz szybko, to nawet jeśli popełnisz błąd, zawsze jest czas, aby go naprawić. Wykorzystuje zasadę hack hack lub ataku DDoS - najważniejsze jest "uszczypnięcie" wszystkich lokalizacji oddziałów wroga, szukając słabych punktów lub tzw. tylnych drzwi. Straty mogą być dość wysokie, ale wyniki, jeśli się udają, są bardzo znaczące.

Ponadto wojny, w których sieć jest ich integralną częścią, obejmują otwarte kanały informacji – przede wszystkim portale społecznościowe. Nie tylko towarzyszą prowadzeniu działań wojennych, mówiąc oczywiście tylko to, co się opłaca, a co nie, ukrywając lub wypaczając dla innych, ale także operują probabilistyczną przyszłością. Znowu zasada dromokracji. To, co dziś postrzegamy jako podróbki, to nic innego jak sztuczna stymulacja możliwej przyszłości. Wiele podróbek okazuje się pustych, o ile próby złamania zabezpieczeń podczas włamań są udaremniane, ale od czasu do czasu docierają do celu i wtedy system może zostać przechwycony i ujarzmiony.

Dromokracja w sferze politycznej pozwala odejść od sztywnych zasad ideologicznych. Na Zachodzie, na przykład, rasizm i nazizm, delikatnie mówiąc, nie są otwarcie popierane. Ale w przypadku Ukrainy i innych społeczeństw zaostrzonych w obronie geopolitycznych interesów Zachodu robi się wyjątek. Kwitnie tam antyrosyjski nazizm, rusofobia, ale na samym Zachodzie tego nie zauważają, zręcznie to omijając. Faktem jest, że dla szybkiego zbudowania narodu, w którym nigdy nie istniał iw obecności dwóch narodów na tym samym terytorium, po prostu nie można tego zrobić bez nacjonalizmu. Aby to zrobić tak szybko, jak to możliwe, potrzebne są właśnie skrajne formy - aż do nazizmu i po prostu rasizmu. I znowu jest to kwestia dromokracji. Niezbędne jest szybkie stworzenie symulakrum narodu. W tym celu bierze się radykalną ideologię, wszelkie wyobrażenia i mity o własnej wyłączności, nawet te najbardziej śmieszne, a wszystko to szybko ożywa (przy pełnej kontroli nad sferą informacyjną społeczeństwa, a Zachód po prostu udaje, że tego nie zauważa ten).

Potem następuje równie przyspieszona propaganda tych idei, które nie mają nic wspólnego z zachodnią liberalną demokracją. Wojna w sequelu jest naturalna: agresorzy są przedstawiani jako ofiary, a kaci jako zbawcy. Najważniejsze jest kontrolowanie informacji. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem globalistów, to następuje szybkie rozwiązanie, a potem równie szybko usuwane są same struktury neonazistowskie. To samo widzieliśmy w Chorwacji podczas rozpadu Jugosławii. Najpierw Zachód pomaga chorwackim nazistom – Neo-Ustaszy – i uzbraja ich przeciwko Serbom, a następnie oczyszcza ich, aby nie pozostały żadne ślady. Najważniejsze, żeby wszystko zrobić bardzo, bardzo szybko. Neonazizm pojawił się szybko, szybko spełnił swoją rolę, szybko zniknął. Jakby nie było.

To jest sekret Zełenskiego. Komik rtęciowy na lidera nie został wybrany przypadkowo. Jego psychika jest niestabilna i podatna na gwałtowne zmiany. Idealny polityk dla płynnego społeczeństwa. Teraz mówi i robi jedno, w jednej chwili jest zupełnie inaczej. I nikt nie pamięta, co wydarzyło się przed chwilą, bo prędkość przepływu informacji stale rośnie.

A jak na tym tle wyglądamy sami? Gdy zaczęliśmy działać szybko, zdecydowanie i niemal spontanicznie (pierwsza faza OSU), nastąpiły ogromne sukcesy. Prawie połowa Ukrainy była pod naszą kontrolą.

Gdy tylko zaczęliśmy spowalniać przebieg operacji, inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wroga.


Okazało się następnie, że sieciocentryczny charakter współczesnej wojny i prawa dromokracji nie zostały odpowiednio uwzględnione. Gdy tylko przyjąłem postawę reaktywną, przeszedłem do defensywy i przegapiłem czynnik prędkości. Tak, ukraińskie zwycięstwa są w większości wirtualne, ale w świecie, w którym ogon daje psu, gdzie prawie wszystko jest wirtualne (w tym finanse, usługi, informacje itp.), to nie wystarczy. Anegdota o tym, jak dwóch rosyjskich spadochroniarzy narzeka na ruiny Waszyngtonu – „przegraliśmy wojnę informacyjną” jest zabawna, ale niejednoznaczna. To także coś wirtualnego, być może próba zakodowania przyszłości. Jeśli chodzi o sprawdzenie rzeczywistości, niestety nie wszystko jest takie proste. Tu trzeba albo zawalić całą dromokrację, wirtualność, całą ponowoczesność sieciocentryczną, czyli całą nowoczesność i cały wektor rozwoju nowoczesnego Zachodu (ale jak to zrobić od razu?), albo zaakceptować – choć częściowo - zasady wroga, czyli przyspieszamy. Pytanie, czy my, Rosjanie, możemy wejść w sferę dromokracji i nauczyć się wygrywać sieciocentryczne (w tym informacyjne!) wojny, nie jest abstrakcją. Od tego zależy bezpośrednio nasze zwycięstwo!

Aby to zrobić, musimy najpierw zrozumieć - po rosyjsku, w sposób patriotyczny - naturę czasu. Jak powoli wszystko rozumiemy, z jakim opóźnieniem i jak wolno wprowadzamy to w życie – wydaje się, że odrzuciliśmy nawet przysłowie „ Rosjanie marnują czas, ale jeżdżą szybko ”.Teraz jest właśnie ten czas, kiedy, jeśli nie poruszamy się bardzo szybko, sytuacja może stać się bardzo niebezpieczna. Zrobimy to szybciej, szybciej to naprawimy. Nie mówię o wyposażaniu naszych żołnierzy w atrybuty sieciowe i przyspieszeniu procesu dowodzenia oraz skutecznych środkach ochrony informacji. Ale to jest po prostu konieczne, aby być na poziomie z dobrze wyposażonym wrogiem.

I jeszcze raz: jeśli po spekulacjach Voentorga (rosyjskiego dostawcy broni i żywności, nt) na temat ceny minimalnego munduru dla zmobilizowanych, nie nastąpiła od razu gwałtowna fala bezpośrednich represji ze strony władz, to jest to bardzo znak zły. Ktoś u władzy wyobraża sobie, że wciąż zaprzęgamy, mimo że ścigamy się z maksymalną prędkością. Trzeba to pilnie przemyśleć. W przeciwnym razie może się okazać, że pędzimy zbyt wolno.

Dromokracja to nie żart. Nie chodzi o pokonanie Zachodu. Powinien zostać zmiażdżony w swojej upojnej dumie, ale w tym celu sami musimy działać błyskawicznie. I znaczące. Rosja nie ma już prawa ani czasu na senność i ospałość.

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/



... Skakałem z radości, gdy zobaczyłem pierwsze reklamy przerywające film w telewizji. Wchodzimy, jak mówią, między świat. W międzyczasie film przerwał reklamy...
... gdybyśmy byli spragnieni, piliśmy wodę z fontanny za darmo, nie myśląc, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za szklankę wody...
... Zmarszczyłem nos, kiedy mama sprzątała dom; chcieliśmy go z pudełka, pięknie wybarwionego i dobrze zhomogenizowanego...
... nosiliśmy spodnie z tkaniny prawie ręcznie, tanie i wysokiej jakości; ale chciałem garnitur dżinsowy. Dziś dobre sukno już prawie zanikło, a od czasu do czasu nosi się szorty...
... miałem bawełniane koszulki i skórzane trampki. Ale chciałem plastikowe koszulki i buty wykonane z pięknie kolorowych szmat.
... Kiedyś robiłam domowe lody z naturalnego mleka, ale marzyły mi się ciastka lodowe z chemii w woreczku.
...w Alimentarze zawijają nasze mięso w papier i wkładają do płóciennej torby, marząc o jednorazowych torebkach i pięknie zaprojektowanych torebkach. Dzisiaj z naszych nosów wypłynęło całe to plastikowe gówno...
...kiedy dostałam pudełko z czymś przywiezionym z zagranicy, to ładnie postawiłam je w oknie, wśród bibelotów, bez względu na to, czy była to kawa, krem ​​czekoladowy, czy olej. Dziś mamy specjalne półki, na których je chowamy...
... wszędzie były tylko napisy po rumuńsku, firmy, szyldy, plakaty i wydawało nam się to szalone. Dziś brakuje nam pisania na ścianach czegoś po rumuńsku...

Autor: Razvan Bibire



Zaledwie trzy dni po wybuchu wojny, 27 lutego 2022 r., szefowie Unii Europejskiej nie zastanawiali się zbytnio. Bezzwłocznie usunęli z budżetu pół miliarda euro przeznaczone dla Ukrainy, z naruszeniem prawa. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na zakup uzbrojenia.
I to pomimo tego, że w lutym 2022 r. Kijów nawet nie ubiegał się o członkostwo w UE. Tak więc Europejczycy nie mieli prawnego obowiązku przekazywania publicznych pieniędzy na konto reżimu Zełenskiego.

Należy podkreślić, że traktaty UE zabraniają blokowi UE wykorzystywania wieloletniego budżetu do finansowania operacji o skutkach wojskowych lub obronnych. Ale politycy z Brukseli nie poprzestali na prostym „szczególie”. Użyli małej sztuczki.

„W tych dniach spadło kolejne tabu – tabu, że UE nie może wykorzystać swoich zasobów do dostarczania broni krajowi atakowanemu przez inny kraj” – oświadczył 27 lutego 2022 r. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. oczywiście, że Ukraina nie była (i nadal nie jest) częścią Unii Europejskiej.
Oczywiście mechanizm podejmowania decyzji nie obejmował obywateli Europy, a jedynie marionetki w Brukseli. W cyniczny sposób Ursula von der Leyen i jej współpracownicy przekazali do Kijowa pieniądze ze specjalnego, pozabudżetowego funduszu „wspierania pokoju”. Chodzi o tzw. „Europejski Mechanizm Wspierania Pokoju” (EPF), z pułapem 5 mld euro, utworzony (co za zbieg okoliczności!) zaledwie trzy miesiące przed wybuchem wojny.

W grudniu 2021 r. UE podjęła już decyzję o udzieleniu „pomocy bezpieczeństwa” Ukrainie, Gruzji i Republice Mołdawii z nowo utworzonego funduszu. Przywódcy w Brukseli mieli prawdziwe przeczucie wydarzeń na Ukrainie. Chyba że sam Joe Biden przekazał im, co ma się wydarzyć.
„Po raz pierwszy w historii UE sfinansuje zakup i dostawę broni i innego sprzętu do kraju, który jest atakowany. To decydujący moment”, oświadczyła triumfalnie Ursula von der Leyen 28 lutego 2022 roku.

Rzeczywiście decydujący moment. Moment, w którym Bruksela zobowiązała się zapłacić wszystkie rachunki Kijowa. W tym te wydane na dzierżawę broni amerykańskiej. Co zaskakujące, dzierżawa broni jest teraz możliwa po reaktywacji w Kongresie ustawy z 1941 r., Lend-Lease Act. Pierwotnie został zaproponowany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, aby pomóc uzbroić siły brytyjskie w walce z nazistowskimi Niemcami.

Pod fałszywą motywacją (napędzaną przez Pentagon), że Władimir Putin przyjedzie do Paryża z czołgami, Europa zobowiązała się wydać dziesiątki miliardów euro na uzbrojenie Ukrainy. I nie tylko. Wyraźnie i jednoznacznie określił się jako walczący wróg w wojnie z Rosją. Uwaga, żeby Moskwa ani na chwilę nie zagroziła bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Z perspektywy czasu gest Brukseli, by uzbroić Kijów zaledwie 3 dni po wystrzeleniu pierwszego pocisku (a zwłaszcza zatwierdzić „wojskowy” budżet w wysokości 5 mld euro na trzy miesiące przed inwazją) wyraźnie pokazuje, że przygotowani przez nich europejscy przywódcy . I nie zrobili tego sami, żeby było jasne. Jak pokazali w ciągu ostatnich 3 lat, politycy na szczycie UE są tylko wykonawcami wielkich amerykańskich projektów. Budżety hiperluksusowe, z wszelkiego rodzaju zachętami prawnymi i karnymi, niewrażliwe na problemy podatników i podatników.
Niestety zarówno w Waszyngtonie, jak iw Brukseli kolejne ważne wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu jedyne zmiany można wprowadzać tylko na ulicach.
Oczywiście, jeśli nie jest za późno.


Autor: Adrian Onciu


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak daleko sięga domniemanie niewinności? Teoretycznie do Boga - bo wyżej się nie da.

Ale pozwól, że wystawię cię na próbę. Powiedzmy, że jestem świadkiem na ulicy, gdy postać X śmiertelnie dźga swoją ofiarę na ulicy, idę do sądu i oświadczam, co widziałem. Sędzia (bo o tej godzinie „sprawiedliwość” wymierzają kobiety) wywnioskuje z mojego zeznania, że ​​kura składa jaja i z braku dowodów uniewinnia przestępcę.

Do czasu wyroku oskarżony korzysta z domniemania niewinności. Ale wiem, że jest przestępcą. Po tym, jak ślepy sędzia (ślepota ma trzy przyczyny: pieniądze, otrzymane rozkazy lub głupota) uniewinnia go, oskarżony jest dla wszystkich niewinny - ale wiem, że jest przestępcą.

Z powodu braku „sędziów” do potępienia kraj ten jest pełen niewinnych, ale wiem, że Ion Iliescu jest zdrajcą i zbrodniarzem, że Emil Constantinescu jest zdrajcą (którego zdradę zatwierdziła większość sejmowa, na ich cześć , tylko czterech moich znajomych zrobiło wyjątek), że Traian Băsescu jest zdrajcą i autorem wielu innych zbrodni, jak Klaus Werner Johannis, że Laura Codruța Kovesi jest przestępcą, który uniknął odpowiedzialności karnej za wielu skorumpowanych urzędników itp. .

To był wstęp, więc teraz przejdę do tematu, czyli pandemii. Żyjemy w bardzo smutnych czasach, ale jeszcze smutniejsze są ich przyczyny. Moje "przebudzenie" ("My Awakening" - widzę, że dzisiaj nie możesz, jeśli nie wstawisz kilku słów po angielsku, więc "plagiatuję" Davida Duke'a) nastąpiło w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko było kłamstwem . Wszystko, począwszy od rewolucji, z której byliśmy tak dumni. Myślałem, że jestem bohaterem, ale okazało się, że jestem tylko możliwą ofiarą. Laleczników nie obchodziło, ilu zginęło, nie obchodziło ich, czy ja lub inni głupcy tacy jak ja zginą. Kiedy przechodzisz przez kule, zmieniasz się – to nie jest jak oglądanie telewizji. A kiedy chodzisz wśród kul, zyskujesz coś jeszcze – nie obchodzi cię już śmierć, już się z nią zmierzyłeś. Od tego czasu nie wierzę już ślepo w to, co mówi nam się oficjalnie.

My ze wschodu mieliśmy (paradoksalnie!) ogromną szansę w porównaniu z zachodem. Żyliśmy kłamstwem, ale czuliśmy je też na naszej skórze. Ludzie Zachodu przeżyli to, nie czując tego. Nie ludzie z Zachodu, ale mieliśmy swobodę myślenia! Ich głupota zaczęło się dawno temu, nie zdając sobie z tego sprawy – zaczęło się u nas po 1990 roku. Z tego powodu wierzę, że na przeklętym, obwinianym, przeklętym wschodzie wciąż jest więcej żywych sumień niż na Zachodzie, który tak uważał był wolny, chociaż został wrzucony do niewoli bez ucieczki.

Żyjemy w indukowanym koszmarze, w którym lalkarze stawiają na strach ludzi przed śmiercią, na ogromny procent głupoty, który został osiągnięty (jak procent szczepień!). A tutaj procentowo lepiej czują się mieszkańcy Wschodu - mniej imbecylów, więcej myślą i odmawiają samobójstwa.

Tak, jest nowy wirus. Ale nowy wirus nie jest nowy, z wyjątkiem nazwy.

Wydaje się, że nadszedł czas na instalację nowego porządku światowego. W końcu może nawet z bronią. Lalkarze mają pełną kontrolę: nad politykami, nad organami ścigania, nad mediami, nad wszystkim, co się liczy. My, którzy mówimy prawdę, gdzie tylko możemy, zostajemy uznani za szalonych (jeśli nie gorzej).

Pojawiały się i mnożyły „zgony Covidów”. Poza tym, że nikt nie został poddany autopsji (z polecenia byłego ministra Nelu Tătaru – nie), aby wiedzieć, dlaczego umarł. Tyle, że później dowiadujemy się, że zgony nosicielskie miały poważne choroby współistniejące. Tyle że ich liczba nie przekraczała liczby tych, którzy zmarli w wyniku zwykłej grypy i że czasami zdarzało się, że kogoś, kto zmarł na chrząstkę, faktycznie potrącał pociąg (jak w Anglii).

Powtarzam: gdyby to było coś naprawdę poważnego, ci, którzy przewieźli tysiące pracowników z Suczawy, jedynego wówczas „czerwonego” okręgu w Rumunii, do Niemiec po szparagi, zostaliby wysłani do sądu. Nie zostali osądzeni i skazani, ale nieszczęsny Matei Strugurel, który uratował mu życie, uciekając ze szpitala, w którym był hospitalizowany bez chrząszczy, został skazany na rok więzienia z egzekucją! Gdyby to było coś naprawdę poważnego, Iohannis nie poślizgnąłby się na zdjęciach bez maski w Brukseli, ani Ludovic Orban nie jadłby bez maski w swoim biurze, ani nie odbyłby się kongres wyborczy Cîțu.

Później znaleźliśmy się z wariantem „Omicron”. Mówi się, że rozprzestrzenia się znacznie łatwiej niż inne, ale uznaje się, że nie ma żadnych poważnych skutków. Z tego, co przeczytałem, znalazłem tylko jeden śmiertelny przypadek na całym świecie (jeśli rzeczywiście to była przyczyna!). Ale został wykorzystany do przeprowadzenia ostatecznego ataku. Łatwo zrozumieć, że prawa człowieka nie mają już znaczenia, kiedy trzeba zabić człowieka (w interesie niektórych osób!). Coraz więcej krajów narzuca chowicielski paszport, coraz więcej krajów wprowadza obowiązkowe szczepienia - nie zdziwiłbym się, gdybym niedługo dostała zakaz wychodzenia z domu po lekarstwa czy jedzenie. A może w końcu, ostatni z nas, który oprze się szczepionce, zostaniemy rozstrzelani jak bojownicy w górach.

Ze smutkiem patrzę na powody, dla których przedstawiciele odważnych Rumunów przyjęli szczepienie: niektórzy, na trzy małe i sok; inni, bo w „Bibliotece Narodowej” sławny skrzypek grał im w ucho bez przyklejania im do czoła studolarowego banknotu, jak w pubie; inni do udziału w loterii; inni, aby otrzymać premię za pracę; inni, aby mogli pojechać na Malediwy lub Seszele. Dobra robota, Rumuni, z nimi będziemy bronić naszego kraju, z nimi zachowamy nasze tradycje i godność!

Ludzie stają się coraz bardziej zniewoleni, coraz bardziej zniewoleni. Potężni stają się silniejsi, bogaci stają się bogatsi. Wygląda na to, że budżety krajowe pójdą w jednym kierunku: Big Pharma (i dotowanie wspierających ją mediów).

Policz: to oczywiste, że dwie szczepionki już nie wystarczą, nikt nie wie, ile można osiągnąć, może co 6 miesięcy, czyli dziesiątki lub setki miliardów! Zastanów się, ile testów jest wykonywanych, w tym w UE, gdy przenosisz się z jednego kraju do drugiego! Ale przede wszystkim pomyśl o maskach! Władze rumuńskie (które nic nie wiedzą, tak naprawdę nikt nie wie) uznały, że maski płócienne, za brak których nałożono liczne grzywny na 20 miesięcy) w rzeczywistości nie chronią (co oznaczałoby zwrot pobranych mandatów!). ), ale potrzebujemy innych, bezpieczniejszych i droższych; jednocześnie słyszę w „Radio Romania-Actualitàtî” lekarzy, którzy radzą nam zmieniać maskę co 4 godziny; oznaczałoby to dziesiątki milionów masek każdego dnia w samej Rumunii! Ale nie na plecach - nie kupiłem maski,

Ale zyski producentów przewyższają zyski pośredników i być może urzędników. Ponieważ defraudacja pieniędzy publicznych została przeprowadzona przez dwie instytucje państwowe, „Narodowe Biuro ds. Scentralizowanych Zamówień” (ONAC) i „Unifarm”. Wśród mafii chronionych przez państwo jest Cornelia Nagy, przewodnicząca ONAC, promowana i wspierana przez kilka mafii, w tym mafię UDMR (tak, nie zdając sobie z tego sprawy, obywatele rumuńscy pochodzenia węgierskiego wysyłają swoje mafie do parlamentu co 4 lata, podobnie jak wysyłamy nasze). Plastikowe izolety zostały kupione po 80 000 lei za sztukę, ale nikt nie prowadzi kryminalnego dochodzenia, co się z nimi stało i gdzie są teraz!

Prasa łapówkowa raduje się, gdy umiera jeden z przeciwników szczepionki, ale nie szepcze ani słowa o młodych sportowcach na całym świecie, którzy zginęli w wyniku szczepionki […]. Według najnowszego raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego liczba zarażonych nieszczepionych zrównała się z liczbą zaszczepionych. Co więcej, śmiertelność Covid wzrosła do 20% wśród zaszczepionych…

Niektórzy mogą myśleć, że są nieśmiertelni. Wiem, że wszyscy umieramy, ale liczy się sposób, w jaki umierasz. Z tego powodu moje najdroższe wersy pochodzą z Coșbuc:  „Gdybyśmy tylko byli bogami, /  Wciąż jesteśmy dłużnikami śmierci! / Jeśli umarłeś,  jest tak samo /  Chłopak czy zrzędliwy staruszek; /  Ale to nie wszystko umrzeć /  Lub przykuty pies.

Starsi świata nazwali to ludobójstwem. Będę z nim walczył do ostatniego dnia.

Autor: Św. Dan Cristian Ionescu

Uwaga  - Artykuł opublikowany w "Certitudinea" nr. 119


https://gandeste.org/analize-si-opinii/dugin-dromocratia/126001/?fbclid=IwAR00BvZCuxow49p79bChIhJGotSIjoIigiHqPy7adp0VwKjFOU1Sjoi1-xU

https://gandeste.org/analize-si-opinii/razvan-bibire-acum-30-de-ani/125973/?fbclid=IwAR0F99OMSep6kBY8w0LjUyh-e0NC81wR2_saEVsntfWDH1FW9_JBNobcKOM

https://gandeste.org/analize/adrian-onciu-reactia-bruxelles-ului-in-raport-cu-razboiul-din-ucraina-a-fost-foarte-rapida-si-pe-langa-lege/125927/

https://gandeste.org/analize-si-opinii/imbecilizarea-vestului-a-inceput-demult-a-noastra-abia-dupa-1990/126016/





środa, 6 lipca 2022

Zielony soylent





przedruk
bardzo słabe tłumaczenie z rumuńskiego




Należę do pokolenia, z którego wielu (być może większość) zawdzięcza życie ustawodawstwu antyaborcyjnemu. Dekrety - tak się nazywamy - były boomem demograficznym Rumunii, „pokolenia z kluczem na szyi”, podniesionym na ulicach iw komunistycznych dzielnicach. Mimo trudności tamtego okresu my, dekrety, przeżyliśmy cudowne dzieciństwo. Mieliśmy całą wolność na świecie, wygnaliśmy wszystkie zakątki miast, od rana do wieczora, bez nikogo, kto by się z nami łączył. W dzieciństwie bawiliśmy się, kiedy wieczorem po powrocie do domu zasypialiśmy. A bezpieczeństwo, jakie wtedy miałem, nie wiem, czy kiedykolwiek zostanie ponownie osiągnięte. Czy ktoś dziś wyobraża sobie, że może zostawić zbiornik na cały rok na ulicy na kilka lat, z kluczem? Czy dzisiejsze dzieci nadal wiedzą, jak to jest podgrzewać własne jedzenie i myć naczynia po obiedzie? Że w warunkach, w których do czwartej czy piątej po południu w okolicy nie było krzyczących dorosłych? Cóż, są wspomnienia, ale nie o tym jest ten artykuł.


Jak można się domyślić, będę mówić o historycznej decyzji Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie aż nazbyt znanej sprawy „Row v. Wade”. Przede wszystkim można powiedzieć, że to oszałamiający cios byłego prezydenta Donalda Trumpa, który w ten sposób dotrzymuje słowa, dotrzymując obietnicy z kampanii wyborczej. Od czasu debaty z dewiantką Hillary Clinton obiecała przywrócić aberrację, która od 1973 roku wywróciła cały świat do góry nogami.

Najwyraźniej orzeczenie Sądu Najwyższego niewiele mówi. Chodzi o to, że jeśli chodzi o prawo aborcyjne, każdy stan w USA ma prawo zrobić to tak, jak uważa za stosowne. Chociaż najwyraźniej nie jest to wielka sprawa, jest to kluczowa decyzja, ponieważ ponad połowa stanów USA przygotowała pakiety legislacyjne, które drastycznie ograniczają aborcję.

Niektórzy twierdzą, że od czasu tej historycznej decyzji ruch feministyczny został pokonany. Ten ruch, który pozornie bronił kobiety, ale który zmienił ją w nierozpoznawalną formę, w środek produkcji w rękach korporacji. O ile do czasu rozpowszechnienia się feministycznych idei o tzw. równości tylko mężczyźni zawierali pakt zatrudniając własną siłę roboczą, to po narzuceniu feministycznej „równości” kobiety były zmuszone do podjęcia pracy poza gospodarstwem domowym. Czy coś z tego dostałeś? Jeśli wcześniej rodziny żyły szczęśliwie, z domem pełnym dzieci i z kobietą, której troską było ściśle wewnętrzne dobro rodziny, to teraz rodziny tak naprawdę nie istnieją. Kobiety bardziej troszczą się o swoją karierę niż o swój naturalny cel, pojawiające się nieprawidłowe zjawiska, w których ludzie pracują dużo ciężej niż wcześniej, aby uzyskać znacznie mniejsze wyniki. Pomimo tego, że oboje małżonkowie/partnerzy pracują, pieniądze wniesione do domu nie wystarczą, ponieważ każda „korzyść” wiązała się z wydatkami. 

Dzieci - jeśli w ogóle - nie można pominąć, dlatego umieszcza się je w przedszkolach lub świetlicach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami. aby trafiały do ​​przedszkoli lub po szkołach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami. aby trafiały do ​​przedszkoli lub po szkołach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami.

Ludzie wracają do domu wyczerpani problemami w pracy, a ich dom nie jest już królestwem spokoju, ale miejscem konfrontacji. Rodzice są obciążeni problemami w pracy, stają się w złym humorze, nie mają żadnej siły poza siedzeniem przed telewizorem, by dostać swoją dawkę propagandy i masowych bzdur. Dzieci są również zmęczone i niechętne, zamieniając własny dom w surowe miejsce do spania. Logiczne jest intuicja, że ​​taka atmosfera, utrwalana z dnia na dzień, kończy się atomizacją jednostek, które nie są już ze sobą powiązane, ale wszystko zamieniają w walkę o siebie. Drugi, zamiast być twoim lustrem, staje się „wampirem energetycznym”, którego musisz znosić i który niszczy twój spokój. Nic dziwnego, że logiczną konsekwencją takiego skoku jest w rzeczywistości rozpad. Rodziny, w większości zawodzi, zamieniając się w prawdziwe niepowodzenia. Jest to powszechny rozkład, a frustracja wynikająca z tego stanu rzeczy tonie w alkoholu, narkotykach, seksie i innych „przygodach” obracających się wokół tych, o których mowa. Oto rezultat feminizmu w całej jego nagości.

Czy orzeczenie Sądu Najwyższego rozwiąże opisane fakty? Oczywiście nie. Wielu twierdzi, że decyzja to koniec feminizmu, a ja mówię im, że się mylą. Kiedy już wprowadzisz wirusa do społeczeństwa, trudno się go pozbyć. Z biegiem czasu choroba staje się przewlekła i nie można jej już wyleczyć. Tak jest z feminizmem. Bez wątpienia nie zmieni to żadnej ze spektakularnych „mutacji” dokonanych przez feminizm. Złudzeniem jest wiara, że ​​odtąd kobiety zrezygnują z iluzorycznej kariery, by poświęcić swoje życie swoim dzieciom, a mężczyźni powrócą do obowiązków, które wcześniej sami wzięli na siebie. Niemożliwe jest, aby zwykła decyzja sądu sprawiła, że ​​rodziny stały się tym, czym były. Nie, nic z tego się nie stanie! Ludzie będą się zachowywać w ten sam sposób, ponieważ społeczeństwo mówi im, że „to normalne”. Tym, co zostanie osiągnięte, będzie jednak świadomość kobiet w niektórych stanach, że jeśli zdarzy im się zajść w ciążę, muszą ją dopełnić. Spójrzmy prawdzie w oczy: nikt nie zabrania nikomu ochrony. Ale jest to pewna odpowiedzialność, którą każdy musi mieć.

Pakiety legislacyjne zakazujące aborcji będą miały tylko niewielką rolę, a mianowicie leczenie skutków. Trzeba jednak zrozumieć, że od pierwszej chwili, gdy kobieta zachodzi w ciążę, mówisz nie tylko o jednej, ale także o drugiej, która tam dorasta. Nie chodzi już tylko o twoje ciało, chodzi o ciało bezbronnych. Aborcja to przestępstwo. Jest to raczej to, czego kobiety muszą być świadome i, nie mogąc zmienić swojego stylu życia, przynajmniej podjąć niezbędne środki, aby uniknąć popadnięcia w taką sytuację. To proste, nie jest niemożliwe. I nikt nikogo nie prosi o zmianę stylu życia.

Ale jest oszałamiający cios, o którym niewiele się mówi, ale dlatego protesty przeciwko decyzji Sądu Najwyższego są tak gwałtowne. Nigdzie nie jest powiedziane, że istnieje przemysł, który odzyskuje abortowane płody, aby je przekształcić i odsprzedać. Ale do czego można ich użyć? Dla normalnej osoby takie pytanie jest jak najbardziej uzasadnione, zwłaszcza że większość ludzi uważa, że ​​po operacji wszystko jest spalone. Nonsens, istnieje inna wirtualnie okultystyczna trajektoria. To czarny przemysł, działający niemal pod przykrywką, aby rozwijać kontrowersyjne technologie.

Większość komórek pobranych z abortowanych płodów trafia do przemysłu farmaceutycznego, gdzie w większości przypadków poddawane są różnym eksperymentom. Absolutnie wszystkie szczepionki przeciw COVID zostały przetestowane na takich komórkach. Jako przykład podam konkretne i już znacjonalizowane zastosowanie tych komórek, a mianowicie poprawę wchłaniania adenowirusów przez komórki ludzkie. Gdzie jest potrzeba „poprawy rozprzestrzeniania się”? Oczywiście w szczepionkach. A która szczepionka opiera się na tym sposobie rozprzestrzeniania się? AstraZeneca. Czy wiedziałeś?

Jednak najstraszniejsze zastosowanie znajduje się w przemyśle spożywczym. Jest stosowany na tak dużą skalę, że człowiek, który spożywa produkty przetworzone, staje się prawie niemożliwe, aby przynajmniej raz nie połknąć komórki z abortowanego płodu. Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego w niektórych restauracjach – o których wszyscy wiemy, że są niezdrowe – ludzie stoją w kolejce, podczas gdy w innych, gdzie podaje się odpowiednie jedzenie, wieje wiatr? Dlaczego wielu woli zabierać swoją „kawę” z pewnych sieci ze szkodą dla tych, którzy nie tylko oferują lepszą kawę, ale także mają możliwość śledzenia wszystkich użytych składników? Prawdopodobnie myślisz, że marketing jest tym, co robi różnicę. Zgadza się, to po prostu coś innego: wiele „popularnych łańcuchów” używa dodatków pochodzących z abortowanych ludzkich komórek płodowych. Wiem, to co mówię jest obrzydliwe, zwłaszcza, że ​​przenosi nas z powrotem do okresu kanibalizmu. Wielu jest gotowych powiedzieć, że dałem to ponownie w teorii spiskowej. Ale miej trochę cierpliwości.

Jeśli to teoria spiskowa, dlaczego w 2012 roku w Oklahomie podjęto inicjatywę zakazującą produkcji i sprzedaży żywności wykorzystującej komórki pobrane z abortowanych płodów ludzkich? Tam też prawdopodobnie cierpieli z powodu "scenopisarstwa", prawda? Cóż, nie.

Wiele osób zna Senomyx, kalifornijską firmę biotechnologiczną, która specjalizuje się w opracowywaniu aromatów. Firma posiadała patent na wzmocnienie smaku na podstawie komórek HEK-293 pobranych z wątroby abortowanego płodu. Tak więc przetworzona żywność, do której dodaje się odpowiedni smak, wydaje się przyjemniejsza, a także daje pewną zależność. Dopiero teraz pojawia się wątpliwa część: dodatek opracowany przez Senomyx musiał być dodawany w proporcji tylko jednej części na milion, aby firmy, które go używają, nie musiały deklarować tego na etykiecie. Pamiętaj więc, że nie znajdziesz go na etykiecie żadnych napojów bezalkoholowych, kawy, steków itp.

W 2016 roku wybuchł skandal związany ze współpracą Pepsi i Senomyx, który ostatecznie doprowadził do upadku notowań firmy, ponieważ formalnie Pepsi zrezygnowałaby ze stosowania tych dodatków. Aby uniknąć bankructwa, Senomyx został sprzedany Firmenich, szwajcarskiej firmie specjalizującej się w aromatach i perfumach, która prawdopodobnie zaopatruje przemysł spożywczy wraz z przemysłem kosmetycznym. Dlatego oprócz prawdopodobieństwa zjedzenia komórki z abortowanego płodu, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo przedostania się jej przez zapach. Czy słyszałeś o marketingu opartym na zapachach? Czy wiesz, dlaczego w pewnej sieci fast foodów wszędzie pachnie tak samo? To perfumy produkowane tak samo sztucznie, które ogłupiają zmysły. Czy używa tego samego „magicznego ekstraktu”? Nie wiem, ale to nie jest wykluczone.

Jeśli poszukasz tego, co ci tutaj napisałem, weryfikatory faktów zwrócą wiele fałszywych decyzji opartych na kiepskiej retoryce. Mówią, że komórki używane przez podobne firmy Senomyx nie mogą pochodzić z abortowanych płodów, ponieważ komórki te są hodowane w laboratorium i że zostały pierwotnie zebrane ponad 40 lat temu. To znaczy, jeśli pobrałeś komórkę, którą następnie sztucznie rozmnożyłeś, czy ta komórka nie pochodzi z abortowanego płodu? Bądźmy poważni!

Na koniec, wracając do tematu, powiem wam, że rzeczywiście, decyzja Sądu Najwyższego USA jest decyzją historyczną, mającą spowodować powrót do normalności. Czy tak się stanie? Ciężko uwierzyć. Po przejściu krzywym krokiem kręta ścieżka wydaje się najprostsza.

Autor: Dan Diaconu

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/





System edukacji n.p. Rumunii

 




przedruk
bardzo słabe tłumaczenie z rumuńskiego


Komunistyczny system edukacji miał cykl podstawowy, cykl gimnazjalny, dwa etapy, których spadek był równoznaczny z reorientacją słabych w kierunku szkół zawodowych, licencjatem i szczególnie trudnym przyjęciem na studia. Były studia podyplomowe, ale było ich niewiele i generalnie nieistotne. Doktorat był prawie snem. Trzeba było spędzić co najmniej 6-8 lat i przejść przez ogonowe widełki koordynatora i różnych komisji.

Oskarżenia pod adresem komunistycznego systemu edukacji były często krępujące. Pomijając problem nadmiernej koncentracji uczniów na przedmiotach na egzaminach wstępnych (chyba jedyny poważny problem z tym systemem), argumenty typu „uczniowie zestresowani”, „zbyt skupiony przedmiot” czy „nieoczywiste podręczniki” okazały się skuteczne. bądźcie tylko imbecylami.

Uczeń przygotowany po komunistycznym programie nauczania opuścił szkołę z dobrą znajomością historii, rozsądną znajomością literatury narodowej, solidnym pojęciem geografii i poradził sobie w języku o obiegu międzynarodowym. Mówię o uczniu gimnazjum, któremu udało się skończyć liceum. Czołowy komunistyczny student miał wyjątkowe występy na krajowych i międzynarodowych igrzyskach olimpijskich, a jako student zdołał przyswoić niezwykle rozległą wiedzę na studiach. Jedyne, czego brakowało szkole rumuńskiej, to otwarcie, a ostatnio aktualizacja programu.
Ale to, co uderzyło rumuńskiego studenta tamtych czasów, to wyraźna różnica między nim a studentami z kosmosu zachodniego. Podczas gdy uczeń z Zachodu rzadko wiedział, kim są sąsiedzi jego kraju, rumuński absolwent szkoły średniej mógł nawet podać mu historyczne odniesienia do ewolucji granic jego kraju. Rzeczy, o których człowiek Zachodu rzadko wiedział.

Po rewolucji szkoła rumuńska została wciągnięta w walec reform. Każdy minister edukacji wymyślił własną reformę, własną wizję optymalizacji szkoły, a wszystko to z myślą o słynnym „modelu nordyckim”.

Jak wujek Nelu powiedział nam o szwedzkim modelu politycznym (łatwym do zrozumienia, ponieważ był to najbardziej komunistyczny model kapitalistyczny), przywódcy edukacji wskazali na nas tym samym palcem. Oto mamy prawie trzydzieści lat ciągłej reformy. Jakie są wyniki? 

Uczeń rumuński to łajdak, który obraża swoich nauczycieli i który, jeśli jest bardziej traktowany, przychodzi z ojcem lub matką i grozi nauczycielowi niekończącymi się próbami.
(to samo w Polsce - MS)


Uczeń rumuński opuszcza szkołę jako analfabeta, a także szkołę średnią, a wydział stał się prawie prawicowy. Studia podyplomowe (tzw. magisterskie) to właściwie żarty.
Ale, jako bliźniactwo absolutnego spadku, doktorat jest traktowany jako dyplom ukończenia studiów. Podążasz za programem studiów i zostajesz lekarzem!

Dobry student rumuński teoretycznie może ukończyć 28 lat ze stopniem doktora. Każdy człowiek stojący na ziemi myśli, że 28-letni lekarz jest przynajmniej geniuszem. W żadnym wypadku nasz promotor nie jest często głupcem, który nie ma pojęcia. Czytając jego rozprawę doktorską, jeśli nie wybuchniesz śmiechem, zrozumiesz, że czasem jest nawet strona bez błędów gramatycznych.

Jedyną dziedziną, w której przoduje lokalna szkoła, jest asymilacja języka angielskiego. Ale nie jest to spowodowane szkołą, ale tendencją do amerykanizacji społeczeństwa, która idzie w parze z coraz łatwiejszą asymilacją języka Imperium.

Patrząc na Szwecję, ojczyznę, która zainspirowała nas na początku rewolucyjnego podejścia do edukacji, widzimy tę samą katastrofę. Szwedzka edukacja gwałtownie spada, co przewidywali w latach 80. ci, którzy nadal byli prawdziwymi nauczycielami. Czym jest szwedzki system edukacji? Maszyna do prania mózgu, która optymalizuje wyniki międzynarodowych testów oceny edukacji (takich jak PISA). Otóż ​​to! W przeciwnym razie studenci wychodzą źle przygotowani, ale doskonale wyprani mózgów w swoim zniewoleniu w idealnym świecie neokomunistycznych korporacji.

Słyszę o wzroście wynagrodzeń w edukacji, o narodowych strategiach edukacyjnych itp. Ale nigdzie nie słyszę o ewaluacji nauczycieli, o usuwaniu nieprzygotowanych elementów z systemu. Jeśli wejdziesz do biura szkolnego, boisz się. Tak wiele inkulturacji i ciasnoty rzadko można sobie wyobrazić. To samo widzisz w liceum, a po studiach młody wykładowca jest wręcz przerażający. Moim zdaniem lokalna edukacja została bezpowrotnie zniszczona. Odbudowa jest niezwykle trudna.

Kiedy rak głupoty dotarł do kadry nauczycielskiej, standardy się załamują. Bez względu na to, jakie dzieci umieścisz w podstawowym cyklu, przy wyjściu musisz tylko spodziewać się krów i wołów. Otóż ​​to!

Jedno pozostaje niezmienne w edukacji: posługa. Ta stalinowska instytucja nadal funkcjonuje tak, jak w latach pięćdziesiątych, nie przeszkadzając jej żadną zmianą polityczną. A gdybym miał kogoś winić za obecną katastrofę edukacyjną, byłoby to w całości Ministerstwo Edukacji.
Prawdopodobnie powodem, dla którego stalinowskie mamuty w ministerstwie położyły podwaliny pod ciągłe reformy po rewolucji, jest przywiązanie idei: stalinizm urzędników ministerstwa wspaniale rymował się z komunizmem szwedzkiego systemu oświaty. Gdyby miała nastąpić nowa reforma oświaty, proponowałbym zacząć od ministerstwa, a dokładniej od jego rozbiórki i wypędzenia wszystkich szczurów, które się ukrywają. Potem obowiązkowo z nauczycielami.

Należy organizować regularne zawody, których jedynym celem powinno być wyeliminowanie głupców z systemu. Wiem, że latałoby ponad 80% obecnych pracowników, ale byłoby to korzystne, bo tylko w ten sposób mogliśmy oczekiwać, że po dwóch dekadach porządne osoby znów wyjdą z rumuńskiej szkoły. Ale czy ktoś ma ochotę na taką reformę?



środa, 15 czerwca 2022

Ceausescu - „ci panowie” obiecali mu to




POST NIE MA NA CELU PROMOWANIA KOMUNIZMU
MA CHARAKTER EDUKACYJNY


przedruk
słabe tłumaczenie automatyczne



Pozwolę sobie zdradzić mały sekret: od 1979 roku wiadomo było, że druga siła współczesnego świata, komunizm, chyli się ku upadkowi. Wtedy podjęto pierwszą decyzję o wyrzeczeniu się komunizmu. Nie została jednak od razu wdrożona. Pierwsze konkretne kroki podjęto zaraz po śmierci Leonida Breżniewa, kiedy nie znaleziono spójnych rozwiązań dla jego zastąpienia. Dlatego tron ​​ZSRR objął były członek KGB Jurij Andropow, który rządził surowo tylko przez szesnaście miesięcy. Po skręcie za róg jego miejsce zajął Konstantyn Czernienko, szczery przywódca, który również przejął tylko trzynaście miesięcy władzy, a jego „karierę” przerwała, jak w przypadku Andropowa, śmierć.
Jesteśmy 10 marca 1985 roku. Od ponad trzech lat panuje pokój po obaleniu komunizmu i ZSRR.

Na Zachodzie przez około rok informacje przekraczały poziom ściśle tajnego obszaru, znane były nawet w obszarze drugo- i trzeciorzędnych elit społeczeństwa, będącego na drodze do migracji w niższych warstwach. Co się wtedy wydarzyło w ZSRR? Do władzy doszedł wątpliwy człowiek, postawiony w obliczu brytyjskiego szpiegostwa: Michaił Gorbaczow. Podobno miałem do czynienia z nową postacią, charyzmatycznym przywódcą, którego celem było ożywienie komunizmu. Zmieniała się sek-ideologiczna atmosfera spotkań partyjnych, przestały działać automatyzmy językowe, a ich miejsce zajęły konkretne elementy, mające „rozwiązywać problemy”. 

Jako mieszkaniec tamtych czasów mogę powiedzieć, że Gorbaczow był jednym z najlepszych aktorów, jakich kiedykolwiek widziałem. Jego celem było obalenie ZSRR i obozu komunistycznego, co wykonał bezbłędnie. Co zrobił Gorbaczow? Przekonał cały naród, że „nie tak jest”, że „nic nie działa” i że potrzebna jest restrukturyzacja (pierestrojka). Wystarczyło zmienić indywidualne postrzeganie z „wielkiego i rewolucyjnego komunizmu” na „komunizm, który trzeba zmienić”.

Musicie mieć świadomość, że ustrukturyzowana historia, którą widzimy dzisiaj, nie istniała w tamtym czasie. Świat żył w mgławicy. A nawet jeśli zapadły pewne decyzje, to wprowadzenie ich w życie wiązało się z oczywistymi wyzwaniami. ZSRR nie był zabawką. Było to państwo z najpotężniejszą armią na świecie i machiną złożoną z tak zwanych pożytecznych idiotów. Dlaczego idioci? Ponieważ wielu z tych ludzi wierzyło w komunizm. A dla młodszych wiara pochodziła z edukacji, z tego prania mózgu, które wcześni komuniści skutecznie i starannie przeprowadzali.

Na tych ziemiach też mieliśmy pożytecznego idiotę. Ceausescu wierzył nawet w komunizm. Przekształcony z palanta w prezydenta kraju i gracza najwyższego szczebla na scenie międzynarodowej, Ceausescu nie mógł nie uwierzyć w komunizm. Znał warunki, w jakich żył, a jego obsesją było budowanie domów dla ludzi. Zawsze projektował swój budżet tak, aby mieć nadwyżkę, a nadwyżkę układał w bloki. Patrząc teraz i widząc brud komunistycznych „pudełek od zapałek”, można by mu zarzucić głupotę. Jak, do diabła, wkładasz pieniądze w te zainfekowane, małe bloki mieszkalne? Ci, którzy patrzą na osiągnięcia Ceausescu dzisiaj, nie zdają sobie sprawy, że dla zdecydowanej większości tych, którzy zajmowali „pudełka zapałek” tamtych czasów, przeprowadzka do bloku oznaczała straszny skok komfortu. Wiele domów ówczesnych chłopów - tych z przedwojennej "jedynej wsi" - składało się z izby, maksymalnie dwóch, zbudowanych z pajęczyn i pozbawionych najbardziej podstawowych urządzeń. Blok Ceausescu – tak dziś bluźnierczy – był wtedy dla wielu straszliwym skokiem komfortu.

Dlaczego przedstawiłem cię Ceausescu? Cóż, jest jednym z nielicznych przywódców obozu komunistycznego, którzy znali plan obalenia systemu. Ale dla niego, jako użytecznego idioty, nie było innego modelu społecznego. Dlatego cała jego działalność w latach 80. koncentrowała się na spłacie długów zagranicznych w celu uzyskania niepodległości i zachowania systemu komunistycznego w Rumunii. Coś każe mi wierzyć, że Ceausescu miał nadzieję, że Rumunia będzie miała los Chin.

Prawdopodobnie przez obszary, do których miał dostęp, „ci panowie” obiecali mu to, ale coś nie wyszło. Kilkakrotnie wygłaszałem przemówienie Ceausescu sprzed jego upadku (możesz je zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=bbFbjnJK8NI). Tylko patrząc teraz na to naszymi oczami, możemy naprawdę zrozumieć przekazywane przesłanie. Zwłaszcza, gdy mówił o „tych grupach i tych panach”. Niewątpliwie Ceausescu wierzył, że może uratować siebie i swój system polityczny. Dzieje się tak dlatego, że poza hipotetycznymi zapewnieniami, które otrzymał, oślepł. Nie możesz pomóc, ale rozumiesz, że jesteś na księciu tylko wtedy, gdy jesteś niewidomy. I był oślepiony przez długi czas.

Jak ktokolwiek mógł uwierzyć, że może się ocalić, mając wokół siebie bandę niewolniczych imbecyli, którzy nic nie wiedzą, jak tylko krzyczeć ze wszystkich kojotów „Ceausescu Heroism / Romania Communism”? Dlatego mówię, że Ceausescu był ślepy. Wierzył, że ma wokół siebie ludzi, nie rozumiejąc, że na poziomie ludzi osądy mogą być tylko powierzchowne i że ludzie by go udusili. Tak przy okazji!

Wracając do początku artykułu, czy spytam, dlaczego upadł komunizm? Tak, wierzyłem też w fałszywą tezę, że komunizm upadł w wyniku fatalnej sytuacji ekonomicznej, co jest absolutnie fałszywe. Rzeczywistość pokazuje, że utrwalenie systemu społecznego nie wymaga dobrej gospodarki. Wystarczy spojrzeć na system, w którym żyjemy: z katastrofalną gospodarką nadal przetrwa bez problemów. Więc to było coś innego. Ale co to jest?

Komunizm został zburzony, ponieważ w tej części świata (której byliśmy częścią) nic nie można było zrobić. Przynależność populacji została prawie całkowicie utracona, a zesztywnienie było widoczne na wszystkich poziomach władzy. Dlatego preferowano „zamknięcie tematu”. Ale komunizm nie był zamknięty. Pozostał jeszcze jeden kraj, który dokonał dziwnej transformacji: Chiny. Dlaczego się to stało?

Ponieważ przeprowadzono tam kolejny eksperyment. Chiny były laboratorium, w którym wprowadzano w życie „nowy komunizm”, który miał być wdrażany na całym świecie. Obalenie europejskiego komunizmu było lepszym bilansem. Bez zburzenia dysfunkcjonalnego potwora, w który przekształcił się komunizm, ten sam paradygmat nie mógłby zostać odłożony na stół, bo świat wskazałby palcem. W ten sposób rozbijając się i eksperymentując z nowym modelem w Chinach, można było odpocząć od zapomnienia. A teraz stare koncepcje wracają w życie. O to chodzi we wszystkim, przez co przeszliśmy do tej pory iw tym, co będziemy żyć.

Autor: Dan Diaconu









Przemówienie Nicolae Ceausescu o kapitalizmie, tydzień po ostatniej konferencji Układu Warszawskiego, która odbyła się 7 lipca 1989 roku w Bukareszcie: 

„To jest świat, do którego niektórzy panowie namawiają nas do powrotu. Znamy to od setek lat i sto lat pod kapitalizmem, dlatego deklarujemy, że taka droga zawsze była dla nas wytyczona. Nasi ludzie ... czasami mówi się ... że stanie się to, gdy....