Strony wciąż aktualne...

piątek, 30 sierpnia 2024

Wstęp do niemieckiego podręcznika dla Polaków


Tekst niemiecki podręcznika brzmi inaczej niż ten z bliźniaczej, polskiej wersji.




przedruk


30.08.2024 11:20


Łysiak odkrywa skandal z podręcznikiem: inne słowa po polsku, inne po niemiecku!

Czwarta, ostatnia część niemiecko-polskiego podręcznika do historii, została dopuszczona przez Ministerstwo Edukacji do szkół podstawowych. A właśnie ten tom (u nas dla ostatniej klasy szkoły podstawowej, a w Niemczech ostatniej gimnazjalnej) budzi największe kontrowersje i protesty – znajduje się w nim materiał dotyczący II wojny światowej. Dlaczego oprotestowuje go prawica? Dlaczego krytykują go zarówno niektórzy recenzenci, jak i prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki? Bo podręcznik jest skonstruowany – pomimo pozorów równowagi – w sposób niepełny, jeśli chodzi o polską wrażliwość, i zaspokaja przede wszystkim potrzeby niemieckie.




„Dla mnie to jest projekt życia. Odczuwam wielką satysfakcję, że udało się go z sukcesem zakończyć” – powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle Andrzej Dusiewicz, koordynator projektu w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych, wydawcy polskiej wersji serii podręczników „Europa. Nasza historia”. Entuzjazmu nie kryją wszyscy, którzy w tym projekcie uczestniczyli od wielu lat, ze strony polskiej i niemieckiej.

 
Pół strony dla Powstania Warszawskiego

Czym jest podręcznik „Europa – nasza historia” („Europa – unsere Geschichte”)? Tu musimy się cofnąć aż o osiemnaście lat, do 2006 roku, kiedy minister spraw zagranicznych Niemiec Frank Walter Steinmeier, w czasie przemówienia na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą zaproponował stworzenie siłami polsko-niemieckimi (czy może raczej, patrząc na to, kto był inicjatorem – niemiecko-polskimi) jednego podręcznika. Po dwóch latach ze strony polskiej poparł ten pomysł minister Radosław Sikorski i się zaczęło… 

Pierwszy tom, obejmujący zakres średniowiecza, wyszedł w roku 2016, a prace prowadzone były przez niemiecko-polską komisję historyczną (notabene była to kontynuacja działania Wspólnej Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej Historyków i Geografów). Zespołowi szefował przez lat trzynaście prof. Robert Traba, który w tym roku, po ogłoszeniu przez MEN, że książka będzie rekomendowana do szkół, nie krył entuzjazmu, a w wywiadzie dla PAP tak komentował opinię negatywną o tomie 4. Publikacji, wydaną przez prof. Grzegorza Kucharczyka: „W tej negatywnej ocenie autorom podręcznika zarzucono zbagatelizowanie roli Kościoła katolickiego w Polsce w walce z systemem komunistycznym. Nie spodobał się też opis Powstania Warszawskiego, a także ukazanie obalenia muru berlińskiego jako symbolu zakończenia komunizmu. Trzeba było bardzo dużo złej woli i politycznego zaślepienia, by w taki sposób zakwestionowane rozdziały odczytać”. 

Czy faktycznie dużo „złej woli” oraz „politycznego zaślepienia”? Co takiego dostrzegło środowisko związane z ministrem Przemysławem Czarnkiem? To przede wszystkim złe proporcje, a także przemilczenia i manipulacje wrażliwością czytelników (dzieci) oraz tych, którzy rekomendowany podręcznik powinni używać jako narzędzia, czyli nauczycieli. Owszem – do tej pory niemieckie dzieci być może w ogóle nie dowiadywały się o Powstaniu Warszawskim czy o ofiarach niemieckiego reżimu. Tyle, że czego dowiedzą się obecnie? Szczególnie, że choćby historia walki z Niemcami w sierpniu i wrześniu 1944 roku w Warszawie mieści się na połowie strony, a puentuje ją zdanie: „Do dzisiaj trwają dyskusje, czy powstanie warszawskie – wystąpienie bohaterskie, ale ostatecznie daremne – było czynem koniecznym”. Inne pół strony – akcja „Burza”.



Wcześniej cała strona o powstaniach żydowskich w gettach. Z zadań dla ucznia z tym związanych przede wszystkim są te dotyczące powstania w getcie warszawskim, a samo Powstanie Warszawskie można znaleźć w zadaniu porównawczym: „Porównaj powstanie w gettcie warszawskim w 1943 r. z powstaniem warszawskim w 1944 r.”. No i w następnym, podobnie skonstruowanym zadaniu, gdzie należy porównać Powstanie Warszawskie z paryskim. Ale opór „Résistance” to cała strona w tym podręczniku. 

Gdy przeczytamy akapit o Powstaniu Warszawskim i przewrócimy stronicę, znajdziemy aż półtorej strony o oporze niemieckim! Tak, organizacja „Biała Róża” i zamach Clausa von Stauffenberga z 20 lipca 1944 roku zajmują tam więcej miejsca niż powstanie w Warszawie. Może się wydawać, że skala, wymiar ruchu oporu są wszędzie takie same – czy to w Polsce, czy we Francji, czy w samych Niemczech właśnie. Jest mowa w podręczniku, rzecz jasna, o ofiarach cywilnych w tej wojnie, o milionach zamordowanych w podbitych krajach, ale niejako dla równowagi piszą autorzy także o cierpieniach Niemców, na których odwet biorą wkraczający z wyzwoleniem Sowieci, czy wreszcie o wypędzeniach, które dotknęły wiele narodów, w tym również Niemców.

 
Wersja polska, wersja niemiecka

Co ważne, w polskiej wersji podręcznika znajdziemy w opisach słowo „Niemcy” i „niemiecki”, można by więc odnieść wrażenie, iż narracja prowadzona jest poprawnie. Gdy mowa o wybuchu wojny czy zbrodniach na okupowanych terenach, pojawiają się one w dość racjonalnie gęsty sposób. I to należałoby skwitować jakimś pozytywnym komentarzem, podkreślając, że w Niemczech dzieci będą uczyć się o niemieckiej odpowiedzialności za wojnę i zbrodnie Holocaustu, gdyby nie… Gdyby nie fakt, że tekst niemiecki podręcznika brzmi inaczej niż ten z bliźniaczej, polskiej wersji!!!

Nie jest mi wiadomym, w „którą stronę” szła praca nad podręcznikiem: które rozdziały pisali Polacy, a które Niemcy z zespołu podręcznikowego (a zatem, na który język był tłumaczony dany fragment, a który jest oryginałem). Jednak najważniejsze wydaje się po prostu porównanie tekstów. Spróbujmy! Tu zaznaczyć trzeba, iż w Niemczech czwarta część podręcznika także spotkała się z jakimiś protestami (ponoć Bawarii nie podobało się, że było za mało wątków bawarskich – a szkoda, bo Monachium akurat mogłoby się częściej pojawiać).

Rozdział dotyczący wybuchu II wojny światowej zaczyna się od drobnych różnic – w polskiej wersji mamy więc, iż „1 września Niemcy napadają na Polskę – początek II wojny światowej” a w wersji niemieckiej państwo opisywane jest przy użyciu wyrażenia „Deutsches Reich” („Rzesza Niemiecka”).

Potem już rusza zupełny „rozjazd terminologiczny” – to, co w polskiej wersji jest opisywane słowami „Niemcy”, „niemiecki”, w wersji niemieckiej okraszane jest epitetem „narodowo-socjalistyczny” czy też „nacjonaliści”. 

Przykład?

Infografika z wydarzeniami II wojny światowej. 

Po pierwszym rysunku ukazującym, że Polska dostaje się pod niemiecką i sowiecką okupację, znajdujemy kolejny – „Kwiecień/maj 1940. Niemcy zakładają obóz koncentracyjny Auschwitz”.

Poprawnie? Oczywiście. Ale w wersji polskiej. Co w tym samym miejscu widzą dzieci niemieckie? Ten sam rysunek i tekst „Das Konzentrationslager Auschwitz wird auf Befehl der Nationalsozialisten errichtet” – „Obóz koncentracyjny Auschwitz został zbudowany na rozkaz narodowych socjalistów”!

Na polecenie! Zlecili jacyś „narodowi socjaliści”. A kto zbudował? Kto w nim działał? Słowo „Niemcy” już nie pada! 


Kolejny rysunek z infografiki – „Listopad 1942. Niemcy rozpoczynają działania wysiedleńcze i pacyfikacyjne na Zamojszczyźnie. Akcja »Zamość«”. Dobrze napisane? Powiemy, że tak. A co dokładnie pod tym samym rysunkiem płonącej chaty zobaczą gimnazjaliści w Stuttgarcie, Frankfurcie czy Berlinie?

„Aktion »Zamość«: Vertreibung und Deportation der polnischen Bevölkerung” – po prostu zaczyna się „Akcja »Zamość«: wydalenie i deportacja Polaków”. Nie ma słowa o Niemcach! W tekstach znajdujemy nawciskane wszędzie przymiotniki „narodowo-socjalistyczny” czy „narodowi socjaliści”, „Rzesza niemiecka” oraz z rzadka przymiotnik „niemiecki”. Jednym słowem – „naziści” tę wojnę prowadzili, a nie Niemcy!


 
Narodowo-socjalistyczny obóz koncentracyjny

Rozdział o obozach koncentracyjnych? Bardzo proszę… Polska wersja:

 „W czasie II wojny światowej na całym obszarze zajętym przez Niemców powstały w sumie 22 obozy koncentracyjne”. W wersji niemieckiej powstały one na… „ im gesamten Machtbereich des nationalsozialistischen Regimes” („na całym obszarze reżimu narodowo-socjalistycznego”).

Podrozdział „Auschwitz-Birkenau”. Polskie pierwsze zdanie: „Największym w Europie kompleksem obozów koncentracyjnych były stworzone wiosną 1940 r. w pobliżu Oświęcimia obozy Auschwitz I-III i należące do nich podobozy”. Wersja niemiecka tego samego zdania? „Das größte nationalsozialistische Konzentrationslager in Europa entstand im Frühjahr 1940 nahe der polnischen Stadt Auschwitz” – „Największy narodowo-socjalistyczny obóz koncentracyjny powstał wiosną 1940 roku obok polskiego miasta Auschwitz”.
 

Teraz proszę na spokojnie jeszcze raz przeczytać to zdanie – jest ono najmocniejszą, najostrzejszą z możliwych manipulacją podbijającą narrację o „polskich obozach” – „narodowosocjalistyczny obóz koncentracyjny w polskim mieście” (zupełnie tak, jakby Oświęcim znajdował się wówczas „w Polsce”).

Zdanie trzecie brzmi (w polskiej wersji):

 „W podstawowym obozie (Auschwitz I) pracę przymusową wykonywali więźniowe polityczni, głównie Polacy, oraz sowieccy jeńcy wojenni”. Co mają w podręczniku uczniowie w Niemczech? Tu będzie subtelna różnica: „Im Stammlager (Auschwitz I) waren vor allem politische Häftlinge, meist aus Polen, und sowjetische Kriegsgefangene zur Zwangsarbeit eingesperrt worden”. 

Pojawiają się więc nie „więźniowie Polacy”, ale „więźniowie głównie z Polski”(!). Jak to „głównie z Polski”? Czyżby istniała jakaś terytorialnie istniejąca „Polska” narodowosocjalistyczna?
„I w Rzeszy, i w Polsce”



Jeszcze ciekawiej robi się, gdy sięgniemy do… dołączanych do podręczników niemieckich wskazówek dla nauczycieli. Znajdziemy tam zdania w stylu:

„Proponowany tutaj plan lekcji skupia się na dyskusji na temat nazistowskiego reżimu okupacyjnego w Polsce”. Są tam też takie potworki jak ten, że „reżim narodowosocjalistyczny” panował „i w Rzeszy, i w Polsce”, czy „tekst ten opisuje zbrodnie nazistowskie w Polsce z perspektywy dziecka i robi to w sposób poruszający emocjonalnie”. Itd.

Zasadniczą sprawą jest więc to (oprócz braku wyważenia proporcji faktów historycznych), w jaki sposób przetłumaczony jest podręcznik trafiający do dzieci niemieckich. Kto zadbał o to, by przy walorach, jakimi jest pojawienie się takiej czy innej informacji o Powstaniu Warszawskim, były w nim sformułowania skandaliczne, zdejmujące z Niemców winę za zbrodnie wojenne, a – po raz kolejny – semantycznie doklejające je przez dobór słów… Polakom?







Łysiak odkrywa skandal z podręcznikiem: inne słowa po polsku, inne po niemiecku! | Niezalezna.pl











czwartek, 29 sierpnia 2024

Nigdzie się nie wybieram

 


Niepokoją  mnie te słowa Pajaca chciałbym być tobą.


Chcą dostać Jana



A jeśli przez ostatnie 4 lata moje przypuszczenia były nietrafione?

A jeśli on się ukrywał i wracał na ziemię w sposób niekontrolowany?

A jeśli go w końcu znaleźli?


A jeśli go obudzą i opętają?

Kto odgadnie jaki był prawdziwy?

Jak odróżnić prawdziwego od fałszywego?


Ten co opętuje, prawie na pewno przejmuje wiedzę opętanego.

Dlatego "dentysta" umie posługiwać się swoimi narzędziami i wie, jak ci zrobić zgorzel, "okulista" zna się na specjalistycznej aparaturze i wie, jak ją obsłużyć, "lekarz" odpowie na większość twoich pytań.



Nie wolno wierzyć w to, że w Rosji jest jakaś inna władza niż w USA.


Kaczor wykonuje polecenia, a przecież to prawdziwy patriota - władza jest - musi być zgodna z potrzebami narodu... kto kręci resztą, lud się nie dowie... Skoro Kaczor był zastraszany - dlaczego tamci dwaj nie? Dlaczego oni nigdy się nie bali?


"Elity" są takie same, tylko dopasowują się do oczekiwań ludu, a do tego zyski są astronomiczne.

Zaraz Izraelczycy dopasują swoją wojnę do "przepowiedni" o mesjaszu w Jerozolimie i co wtedy?

Do czego im ta sztuczna wojna?



A jeśli przez ostatnie 4 lata byłem łudzony?


To był czas ciągłych wątpliwości.

I rozczarowania.



Kto raz się odważył zataić przed tobą istotne informacje, ten może zrobić to po raz kolejny.

Kto raz się odważył łudzić cię, ten może zrobić to po raz kolejny.

Kto raz się odważył napaść na ciebie, ten może chcieć to zrobić jeszcze raz.


Chcą się mnie pozbyć - wszyscy.

A ja się nigdzie nie wybieram i na nic się nie zgadzam.



Nikomu nic nie pożyczam, ani nie sprzedaję, ani nie zamieniam się.

Zabraniam wszystkim nawet myśleć o tym!








Granit

 

Polerowanie płyt granitowych.





- cięcie 

- skuwanie





youtube.com/watch?v=zckkvxwjIuM





środa, 28 sierpnia 2024

Duży dzban

 

To zasługuje na osobny post..



SI kłamie jak ci z wikipedii !!!


Podaje źródło, w którym nie ma ani słowa o informacji, którą wyżej napisała.


duży dzban


ot, co...




Pytanie:


- czy to SI zmyśla treści do wikipedii?

- czy może SI "nauczyła się" tak zmyślać śledząc bardzo popularną polskojęzyczną wikipedię dla Polaków??


Hę??


Ucznie Czarnoksiężnika, opanujcie się!




porównaj tu:



Prawym Okiem: Starogard i wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Gniew wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Skarszewy. Nieprawda w wiki - czy to tylko niefrasobliwość? (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Chełmno wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)



wiem, że powinno być Uczniowie

ucznie - tak mówią pracownicy na budowie,  więc... takie dodatkowe podsumowanie tych, co nie wiedzą co czynią...





Od Zbrucza do Egiptu cz.3

 


Pamiętamy Palaikastro Kouros ?





To było w lipcu dwa lata temu.

Czytałem coś na fb o Czerwonych Khmerach i tam było o tym, że ci Czerwoni Khmerzy zabijali małe dzieci łapiąc je za nogi i rozbijając im głowy o drzewa.

I tak mnie to zastanowiło - co to za "moda" wśród zbrodniarzy, akurat tak mordować małe dzieci??
Bo przecież tak samo postępowali bandyci z UPA.

Więc?






Wpadłem na to, gdy przypomniałem sobie Palaikastro Kouros.

Inny kształt głowy. 

OBCY

Rozbijali głowy "na pamiątkę" tego, co zrobili w Raju.



To było tak.

Kiedy Raj upadł, HORDA weszła do środka i wymordowała mężczyzn i dzieci.
Kobiety porwali w niewolę.

Można to wykazać na podstawie .... różnych rzeczy z historii.







Garstka tych dzieci ocalała.

Kiedy zgasło Światło - ci co ocaleli, odeszli - głównie na południe.

Rozeszli się po świecie - część trafiła do Grecji (potomkiem był Perykles?), część do Włoch (nie pamiętam jego imienia...), może do Iraku - jeszcze nie sprawdzałem, ale najlepiej urządzili się ci, co trafili do Egiptu.


Faraonem zostało dziecko z wydłużoną czaszką. A potem kolejne.

Bo pochodziło od "Boga", a może było najmądrzejsze?

A potem pojawiła się "moda" na wydłużanie sobie czaszek....





Tę historię widzimy min. w tej opowieści o ucieczce Jezusa do Egiptu.

Pojechali do Egiptu, a potem wrócili - tak by to można streścić...


Uciekli przed śmiercią, a  zbóje szczególnie polowali na dzieci, by ostatecznie wymazać Jana z historii - by jego silne i DOBRE geny nie odwróciły historii.

Dlatego głowa stała się celem ataku.

Głowa o niezwyczajnym kształcie.



Od tysiącleci trwa wojna z dziećmi Jana.

Odczuwamy to niemal w każdym pokoleniu.


Widzimy to w nieludzkich napadach UPA i Czerwonych Khmerów.

I pewnie nie tylko...


Trwa wojna na pamięć.

Pamięć o Janie jest skutecznie wymazywana i zakłamywana.


We wszelakich bajkach i legendach jego postać odmalowana jest w czarnych barwach.

Teraz to już każdą taką historię potrafię rozszyfrować i objaśnić - o co tam chodzi, co jest czym.

Dość dokładnie.



Tak samo jest z bajką wschodnich Słowian o Kościeju.

To są kłamstwa i potwarz.

Wymazują prawdę, przekręcają prawdziwe historie i na ich bazie tworzą nowe, których uczą ludzi od małego dziecka. Tworzą fałszywe przekonania, tak jak dzisiaj niemcy tworzą w głowach młodych Polaków przekonania co do płci, co do lgtb, co do patriotyzmu i tak dalej...


W tych bajkach i legendach na pierwszy plan wysuwają się cechy tego, kto je wymyślił. Te cechy to: zawiść, złość, zazdrość, chciwość, złośliwość, nienawiść.


Chodzą z moim zdjęciem po kafejkach i opowiadają o mnie niestworzone rzeczy.

Ludzie i tak wiedzą, że to kłamstwa.


De facto nie powinno być bajek dla dzieci.

Ciekawe, jak by wtedy wyglądała ludzkość...


Jan nie był złą osobą choć na pewno był bezwględny.

Musiał taki być, by opanować odzwierzęcą agresję neandertali...


Ilu z was szczyci się swoją agresją i mówi o sobie: "jestem SAMIEC alfa??"


Nie było wojen za czasów Jana.


Teraz są.


Teraz panuje prawo dżungli.

I kobiety wiedzą to najlepiej.






część pierwsza - Od Zbrucza do Włoch

część druga - Od Zbrucza do Sardynii



Tekst powyższy wraz z tekstami:

Etymologia nazwy Polacy

Radogoszcz odnaleziona?,  

Etymologia nazwy Słowianie

Bachus oraz 

Morfeusz, albo antropomorfizacja 


stanowią integralną część opracowania Paranoja indukowana.





"Perykles odznaczał się prawdopodobnie zdeformowaną wieżowato czaszką (oksycefalia). Stąd przeciwnicy nazywali go "Schinokefalos" ("Cebulogłowy")"

Sęk w tym, że oxycephalia najczęściej powoduje upośledzenie umysłowe, a wiemy, że Perykles zasłynął z tego, że był najmądrzejszym z Greków.


Ciekawe.

Cebula to warzywo.


warzywo po grecku to - λαχανικό, a wymawiamy:   lachaniko



Lach




od słowa Lach podobno termin szlachta pochodzi... 




Także Długosz kręcił na temat wyglądu Jagiełły

Na podstawie artykułu: Dlaczego Jan Długosz nie przepadał za Jagiełłą?

"Wzrostu był mizernego, twarzy ściągłej, chudej, u brody nieco zwężonej. Głowę miał małą, prawie całkiem łysą, uszy dusze, głos gruby, mowę prędką, kibić kształtną, lecz szczupłą, szyję długą" - czytamy o Jagielle w "Rocznikach" 


Czy człowiek niski może mieć długą szyję?

Może się mylę, ale wg mnie - NIE.
Pamiętamy, że ludzie w średniowieczu byli niźsi od nas, a on nawet przy nich był "konusem"... ?

Zamiast napisać, że Jagiełło miał wydłużoną czaszkę, napisał szyję długą i jeszcze

twarz... u brody nieco zwężonej


A "nielubienie" to tylko wymówka - alibi, gdyby ktoś się czepił, dlaczego kłamał.



Tyle w temacie mieszania w języku i zniekształcania - fałszowania rzeczywistości i historii metodą niemiecką...


patrz prawa strona bloga:

chwyt babiloński – zamiana znaczenia słów dokonywana w bardzo długim okresie czasu

kłamstwo niemieckie - bardzo powolne podmienianie informacji prowadzące do fałszowania historii




To są wszystko oszuści ci kronikarze.





Το κρεμμύδι είναι φυτό, γνωστό και με τα ονόματα κρόμμυον ή Άλλιον το κοινό. Το κρεμμύδι είναι λαχανικό με επιστημονική ονομασία Άλλιο το κρόμμυο (Allium cepa) και πιθανή προέλευση από τη νοτιοανατολική Ασία.

Cebula to roślina, znana również pod nazwami crommion lub Allion pospolity. Cebula to warzywo o naukowej nazwie Allium i możliwym pochodzeniu z Azji Południowo-Wschodniej. 
 
 










Ja się nigdzie nie wybieram.

Zamierzam pokonać Pajaca i jego bandę, ukarać bandytów, odzyskać Wszystko i w tym ciele szczęśliwie przeżyć miliony lat.



 


 

en.wikipedia.org/wiki/Koshchei



Prawym Okiem: Wydłużone czaszki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Palaikastro Kouros 2 (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Do ocalałych (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Człowiek z St. Bees - z książęcego rodu Giedyminów? (maciejsynak.blogspot.com)



metmuseum.org/art/collection/search/255275

Akrocefalia – Wikipedia, wolna encyklopedia

Prawym Okiem: Chwyt babiloński (maciejsynak.blogspot.com)

dreamworks.fandom.com/pl/wiki/Prawo_dżungli

jedynka.polskieradio.pl/artykul/1663845,Dlaczego-Jan-Długosz-nie-przepadał-za-Jagiełłą




P.S.


bartoszczewiczozzz opętany?, obserwujcie jego zachowanie i jego kalambury


P.S. 2


SI kłamie jak ci z wikipedii !!!


Podaje źródło, w którym nie ma ani słowa o informacji, którą wyżej napisała.


duży dzban


ot, co...







porównaj tu:



Prawym Okiem: Starogard i wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Gniew wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Skarszewy. Nieprawda w wiki - czy to tylko niefrasobliwość? (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Chełmno wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)















wtorek, 27 sierpnia 2024

Podejrzane "prze-prasz-am"

 

wątpliwa oficjalna etymologia


"prze-baczenia praszam"?


a może potwierdzenie - że "prześwinił"

nie przyjmować


SI działa wg komend

















poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Nieznany obiekt nad terytorium Polski.














26.08.2024 13:34

Nieznany obiekt nad terytorium Polski. Gen. Klisz był w gotowości do zestrzelenia. "Brak spełnienia procedur"

Trwają poszukiwania obiektu powietrznego, który przed godziną 7.00 wleciał na terytorium Polski ze strony Ukrainy. - Obiekt zaniknął po około 25 km na terytorium Polski. Ze względu na warunki atmosferyczne nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania, ze względu na brak spełnienia procedur, czyli tzw. wizualnego potwierdzenia zniszczenia obiektu - przekazał Dowódca Operacyjny RSZ, gen. Maciej Klisz.





Gen. Maciej Klisz
Zmechowiec 75 - wikimedia.commons.org; Domena publiczna





Dzisiaj podczas briefingu prasowego Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało informację o obiekcie, jaki wleciał dziś rano na terytorium Polski ze strony Ukrainy, na wysokości miasta Czerwonogrod.





"Mamy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne"

- poinformował Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych na poniedziałkowym briefingu.

Zapewnił, że obiekt był "w pełnej kontroli, w pełnym nadzorze" i był gotowy do jego zestrzelenia. W tej sprawie był w kontakcie z ministrem obrony narodowej, wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, jak i szefem Sztabu Generalnego WP gen. Wiesławem Kukułą.
Po 30 minutach stracono sygnał

Gen. Klisz przekazał, że obiekt przekroczył granicę Polski o godz. 6.43 czasu polskiego na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak mówił, to miejsce było już atakowane kilkakrotnie przez stronę rosyjską, ze względu na znajdującą się tam elektrownię.

"Obiekt zaniknął po około 25 km na terytorium Polski. Ze względu na warunki atmosferyczne nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania, ze względu na brak spełnienia procedur, czyli tzw. wizualnego potwierdzenia zniszczenia obiektu. Obiekt zaniknął z systemów radiolokacyjnych. Obiekt nie został potwierdzony ani przez samoloty sojusznicze, ani polskie, jak również obiekt nie został potwierdzony przez śmigłowce wizualnie"

- poinformował.

Po godzinie 7.15 stracono sygnał radiolokacyjny obiektu.

Gen. Klisz podał, że obiekt prawdopodobnie cały czas znajduje się na terytorium Polski, choć nie wykluczył też, że obiekt opuścił nasze terytorium.

"Uruchomiłem akcję poszukiwawczą obiektu" - poinformował
To nie rakieta

Klisz poinformował, że niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który przeleciał nad granicą Polski to prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny.

"Z charakterystyki wynika, że obiektem nie jest rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana. Jest to prawdopodobnie obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny, który w tej chwili, zgodnie z procedurami przyjętymi w państwie, określamy jako Niezidentyfikowany Obiekt Powietrzny" - powiedział dziennikarzom generał podczas konferencji prasowej.

Według generała, obiekt poszukiwany jest na terenie gminy Tyszowce, znajdującej się ok. 25 kilometrów na południe od miejscowości Hrubieszów. "Tam w tej chwili skoncentrowane są główne siły poszukiwawcze, te naziemne, i te powietrzne" - przekazał.

Generał zapewnił, że będzie raportował na bieżąco o dalszych postępach w poszukiwaniach obiektu. Przekazał, że jest w stałym kontakcie ze wszystkimi służbami, które "są predysponowane do tego typu poszukiwań".










Nieznany obiekt nad terytorium Polski. Gen. Klisz był w gotowości do zestrzelenia. "Brak spełnienia procedur" | Niezalezna.pl




Machina-kachina

 



dlatego krzyżacy urządzili "rzeź Gdańska", czyli wymordowali wszystkich Słowian

dlatego niemcy usilnie starają sie utrzymać kontrolę nad Gdańskiem

dlatego na siłę sprowadzali "kolonistów" na pomorskie piaski, by mieć podstawy do utrzymania kontroli nad Pomorzem

dlatego powstało Wolne Miasto Gdańsk - byle nie oddać go Polakom

dlatego zorganizowali podmianę ludzi w Gdańsku w czasie ostatniej wojny

by kontrolować sytuację na terenie miasta i mieć demograficzne podstawy do jego odzyskania



Gdańsk jest bardzo ważny w związku z tym


Ale co nie jest?


Wszystko jest ważne....







niedziela, 25 sierpnia 2024

Lasy - A nie mówiłem? (27)




Przez ostatnie lata nie raz na fb interweniowałem w sprawie szkalowania polskich leśników przez tzw. "obrońców drzew" i różnych jakoby ekologów. Podejmowałem dyskusje, argumentowałem, zbijałem ataki internetowych troli.

Na początku sądziłem, że celem jest po prostu zorganizowane plucie na Polaków, na polski mundur i zohydzanie Polakom Polaków - skłócanie i sianie nienawiści.

W końcu doszedłem do tego, że celem tych działań jest stworzenie niezdrowej atmosfery wokół Lasów Państwowych, podważenie kompetencji leśników, by ostatecznie wyjąć spod polskiej kurateli - polskie lasy z przekazaniem decyzyjności urzędom Unii Europejskiej.

Wszystko to, aby Polacy nie mogli decydować o tym - co leży ukrytego w ziemi pod terenami zarządzanymi przez Lasy Państwowe.


Niestety szukajka bloggera po raz kolejny zawodzi i nie znajduje postów z przedrukami z fb pokazujących moją walkę z trollami szkalujacymi polskich leśników.

W zasadzie jest jeden konkretny tekst i kilka dodatków, jak znajdę przedruki to dołączę linki do posta.






przedruk





25.08.2024 16:28

Jak zohydzano Polakom leśników. 

Golińska:

"To się dzieje. Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje"



Mijające lata siania kłamstw o „makabrycznych wycinkach” i „rzezi drzew” miały zniszczyć w Polakach tę chęć obrony Lasów Państwowych, i zniszczyć zaufanie do leśników, żeby wtedy jakiś ignorant, który przyjdzie i powie, że on „ochroni lasy” dostał zielone światło do wszelkich zmian. I właśnie to się teraz dzieje - pisze w mediach społecznościowych Małgorzata Golińska, była wiceminister klimatu i środowiska, były Główny Konserwator Przyrody.



Wczoraj informowaliśmy o danych przekazanych przez Polską Izbę Przemysłu Drzewnego. Wynika z nich, że w ciągu pierwszego półrocza 2024 r. z Polski wyeksportowano do Chin blisko 450 tys. m3 drewna nieprzetworzonego. W analogicznym okresie w 2023 r. na eksport do Chin trafiło ok. 150 tys. m3 drewna mniej.


Hennig-Kloska: Zmniejszyć eksport do Chin

Dane te wydają się szczególnie istotne w kontekście licznych deklaracji ze strony obecnego obozu rządzącego.

"Zatrzymamy niekontrolowany wywóz nieprzetworzonego drewna z Polski. Surowiec z polskich lasów powinien służyć przede wszystkim polskim przetwórcom" - to jeden ze "100 konkretów" Koalicji Obywatelskiej. "Rozliczymy partyjnych namiestników PiS za prowadzoną przez ostatnie 8 lat rabunkową gospodarkę leśną" - a to inny.

Podczas ubiegłorocznego spotkania klubu PO w Toruniu sam Donald Tusk mówił o "największej wycince drzew w historii Polski", a Polska - za rządów Prawa i Sprawiedliwości - "stała się jednym z największych eksporterów drewna do Chin".

Co więcej, kilka dni temu szefowa resortu klimatu Paulina Hennig-Kloska deklarowała w neoTVP, że "Polska musi zmniejszyć eksport drewna poza granice naszego kraju, do Chin". Podobne deklaracje z ust minister padały w marcu 2024 r.



"Drewno musi być surowcem strategicznym"

Warto zwrócić uwagę, że to nie Lasy Państwowe są eksporterem drewna. Na to przez lata wskazywali leśnicy, także w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Lasy Państwowe w ogóle nie są eksporterem drewna. Poprzez bezstronny system elektroniczny sprzedają drewno prywatnym firmom. A te czasami potem odsprzedają surowiec za granicę, gdy uznają, że to dla nich bardziej opłacalne niż przerób w kraju. Leśnicy nie mają na to żadnego wpływu" - mogliśmy przeczytać kilka lat temu w "Gazecie Polskiej".

Jednocześnie Lasy wskazują, że od lat polski przemysł drzewny zmaga się z deficytem surowca.

"Drewno powinno być uznane za surowiec strategiczny. Wtedy wiele działań, takich jak niszczenie gospodarki leśnej przez obecny rząd byłoby co najmniej utrudnione"


- zwróciła uwagę w mediach społecznościowych Małgorzata Golińska, były Główny Konserwator Przyrody.



Na początku sierpnia Lasy Państwowe poinformowały, że zaproponowały resortowi klimatu wprowadzenia zakazu wywozu drewna z Polski poza Unię Europejską od 1 stycznia 2025 r. do 31 grudnia 2028 r. Propozycja przewiduje też uznanie drewna za surowiec strategiczny. Propozycja zakłada zmiany w ustawie o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju, a także w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów.



Niszczenie zaufania do leśników

Golińska zwróciła uwagę, że "Polacy od lat poddawani są inżynierii społecznej".

- Manipuluje się informacjami, żeby uzyskać konkretne emocje, w tym przypadku negatywne wobec polskich leśników - napisała.



W innym wpisie, poszerzyła swoją wypowiedź w tej sprawie.

- To nie jest zwykła ignorancja. To świadoma celowa manipulacja. Oni dobrze pamiętają ich ostatni zamach na Lasy Państwowe. Jaki wtedy obudził się potężny opór w społeczeństwie, opór, który zmusił zamachowców do wycofania się. 
Mijające lata siania kłamstw o „makabrycznych wycinkach” i „rzezi drzew” miały zniszczyć w Polakach tę chęć obrony Lasów Państwowych, i zniszczyć zaufanie do leśników, żeby wtedy jakiś ignorant, który przyjdzie i powie, że on „ochroni lasy” dostał zielone światło do wszelkich zmian. 
I właśnie to się teraz dzieje! Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje, wytyczają kierunki i narzucają sposoby działania. A zgubne tego skutki przeciętny obywatel zobaczy po fakcie

- napisała była wiceminister klimatu i środowiska



Moratorium na "nie"

Bardzo wiele emocji budzi wprowadzone na początku roku przez MKiŚ moratorium leśne w sprawie wstrzymania lub ograniczenia cięć drzew. Odnosiło się ono do 10 obszarów: Bieszczad, Puszczy Boreckiej, Puszczy Świętokrzyskiej, Puszczy Augustowskiej, Puszczy Knyszyńskiej, Puszczy Karpackiej, Puszczy Rominckiej, Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a także okolic Iwonicza-Zdroju i Wrocławia. Pierwotnie miało ono obowiązywać przez pół roku, ale w połowie czerwca zdecydowano o jego wydłużeniu do końca września br. Moratorium objęte zostały w sumie 94 tys. ha lasów położonych na terenie 28 nadleśnictw.

Sprzeciw wobec moratorium podnosiło wiele środowisk związanych z gospodarką leśną.

Poseł PiS, Paweł Sałek, zabiegał o informacje dotyczące konsultacji społecznych ws. moratorium w poszczególnych Regionalnych Dyrekcjach Lasów Państwowych. Z opublikowanych przez niego dokumentów wynika, że bardzo duża część głosów w konsultacjach była krytyczna wobec pomysłu MKiŚ.

"Suma głosów biorących udział w konsultacjach ponad 6000 głosów, poparcie dla moratorium około 1100 głosów, przeciw około 5200 głosów"

- napisał w mediach społecznościowych Sałek.






Jak zohydzano Polakom leśników. Golińska: "To się dzieje. Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje" | Niezalezna.pl



Prawym Okiem: Polska bez drzew (maciejsynak.blogspot.com)








piątek, 23 sierpnia 2024

Interia zmyśla

 

wystarczy trochę poklikać 

a wychodzi, że nazwy te biorą sie od niemieckich band



Masyw Babia Góra i Diablak


Babia Góra to masyw górski, który ciągnie się od Przełęczy Krowiarki do Przełęczy Jałowieckiej. W masywie występuje kilka wierzchołków o interesujących nazwach, np. Gówniak, Diablak czy Przełęcz Brona. Występująca w niektórych opisach nazwa "Główniak" to efekt celowego przekręcania nazwy "Gówniak".


Nazwa masywu Babiej Góry nie musi oznaczać kobiety - mówią przewodnicy górscy. Określenie może odnosić się np. do... szachów, ponieważ babą nazywano kiedyś królową. Do dziś Babią Górę nazywa się zaś królową Beskidów. Baba oznacza też okrągłe ciasto pofalowane jak górskie żleby.











W związku z Babią Górą istnieją też legendy mówiące o tym, że kobieta z żalu po ukochanym zamieniła się w skały. Inna legenda głosi, że Babia Góra to stos kamieni, które zostały usypane przed domem olbrzymiej "baby".


Turbacz

Najwyższy szczyt Gorców ma nietypową nazwę. Gdyby zamienić jedną literę mogłoby się nasunąć skojarzenie z sympatycznym torbaczem, ale to nie ta droga. Okazuje się, że nazwa "Turbacz" może pochodzić od rumuńskiego określenia "turba", co oznacza darń lub torf. Jeszcze inna teoria mówi, że nazwa odnosiła się niegdyś do Potoku Turbacz, a słowo "turbat" w języku wschodniorumuńskim oznacza zmącony, mętny lub szalony.

Rysy

Nazwa "Rysy" nie pochodzi, jak można wnioskować, od ukośnego żlebu widocznego w masywie góry. Nazewnictwo wzięło się od pożłobionych i porysowanych zboczy całego kompleksu Niżnich Rysów, Żabiego Szczytu Wyżniego i Żabiego Mnicha. Nazwę tę stosuje się powszechnie od co najmniej początków XIX w.


Szpiglasowy Wierch

Wierch to po prostu szczyt lub wierzchnia część czegoś. A z czym kojarzy się określenie "szpiglasowy"? Nazwa pochodzi od spolszczonego niemieckiego słowa Spiessglas lub Spiessglanz oznaczających antymonit. Rudę tę dawniej wydobywano w kopalni Szpiglas założonej w drugiej połowie XVIII wieku. Były też Szpiglasowe Perci i od nich pochodzi nazwa Szpiglasowej Przełęczy.



Krzesanica

Krzesanica to najwyższy szczyt masywu Czerwonych Wierchów. Jej wysokość to 2122 m n.p.m. Nazwa tego szczytu pochodzi od północnej ściany nazwanej krzesaną. O górze tej pisał Walery Eljasz-Radzikowski w 1891 r.: "Krzesanica ze ścianą od północy gdyby skrzesaną i stąd tak nazwana". Szczytem Krzesanicy jest płaski i kamienisty teren o długości około 100 m. Jedna ze wspominanych przez Radzikowskiego północnych ścian szczytu liczy 200 m.


Po przejściu trwającym 20 minut z Krzesanicy znajdziemy się na Małołączniaku, czyli drugim szczytem Czerwonych Wierchów. Nazwa Małołączniak pochodzi od Doliny Małej Łąki. Szczyt zwany był wcześniej Czerwonym Wierchem. Z kolei nazwa szczytu Ciemniak znajdującego się także w masywie Czerwonych Wierchów pochodzi od nazwy doliny nazywanej kiedyś Ciemną.


Mnich

Góry to obszary mistyczne i magiczne, a wielu duchownych znajduje tu idealne miejsca odosobnienia. Nie bez powodu też ten szczyt w Tatrach Wysokich o wysokości 2068 m n.p.m nosi taką nazwę. Z górą wiążą się bowiem ludowe opowieści o wędrującym po Tatrach mnichu. Kształt tego szczytu przypomina niektórym mnicha w kapturze, nachylonego nad przepaścią. Nazwa ta jest stosowana dziś.



Starorobociański Wierch

Starorobociański Wierch to szczyt charakteryzujący się świetną panoramą oraz stosunkowo łatwym wejściem. Jednak w zimie trzeba uważać na często schodzące lawiny. Nazwa tego szczytu pochodzi od dawnej Hali Stara Robota, leżącej w Dolinie Starorobociańskiej. W dolinie znajdują się nieczynne wyrobiska, a kiedyś wydobywano tutaj rudę żelaza. Obecnie pozostały tu zawalone sztolnie oraz ślady młyna służącego do kruszenia rudy.


Wrota Chałubińskiego

Tytus Aureliusz Chałubiński umarł w 1889 r. w Zakopanem. Znacznie przyczynił się do rozwoju miejscowości. Był naukowcem - lekarzem, wykładowcą, ale także taternikiem i miłośnikiem przyrody. Był uznawany za najwybitniejszego Polaka drugiej połowy XIX w. Na jego cześć nazwano jedną z przełęczy w głównej grani Tatr. Wrota Chałubińskiego to wąska przełęcz znajdująca się na wysokości 2022 m n.p.m. pomiędzy Kopą nad Wrotami a Szpiglasowym Wierchem.


W 1994 r. na przełęczy zginęła Maria Chałubińska - żona wnuka Tytusa Chałubińskiego. Wrota to także miejsce rozpoczęcia niedostępnej dla turystów trasy na Gładką Przełęcz.



Rozdroże pod Moszną i Moszna

Szczyt oraz przełęcz znajdujące się w Górach Sowich posiadają osobliwe nazwy. Nie wiadomo do końca, dlaczego obszary te są nazywane w ten sposób, ale w Polsce znajduje się także wieś o nazwie Moszna, a w niej znany w całej Polsce zamek. Wiadomo jednak, że nazwa szczytu i przełęczy zostały zatwierdzone po 1945 r., a przykład wsi pokazuje, że samo słowo moszna może wywodzić się od nazwiska rodowego.






zielona.interia.pl/przyroda/news-tajemnicze-i-zabawne-skad-wziely-sie-dziwne-nazwy-gor-w-pols,nId,20012347





środa, 21 sierpnia 2024

Wyborcza chce na "ostro"










"Trzeba pójść na ostro". Szokujący tekst w Wyborczej


21.08.2024 12:16


Podczas ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, tzw. "obóz demokratyczny", którego istotną częścią jest gazeta Wyborcza, atakował polski rząd i inspirował do ataku na polski rząd międzynarodowe instytucje pod hasłem tzw. "obrony praworządności". 

Teraz praworządność już mu niepotrzebna - "Teraz trzeba pójść na ostro" - pisze znany ze swojego radykalizmu prof. Wojciech Sadurski na łamach portalu Wyborcza.pl



- Po ośmiu miesiącach od objęcia władzy przez nową ekipę widać wyraźnie, że reforma ustroju przywracająca demokrację utknęła w zmaganiach z odtworzonym PiS-owskim układem. Potrzebne są zdecydowane działania.

- apeluje Wojciech Sadurski, który z jednej strony zachwyca się "majstersztykami" dokonanymi przez ppłk Sienkiewicza i Bodnara, którzy z pominięciem zapisów ustaw przejęli, wręcz siłowo media publiczne, PAP i prokuraturę, ale jednocześnie wskazuje, że "na takie podarunki losu nie można na długą metę liczyć" i w związku z tym trzeba podjąć działania nadzwyczajne.

Według definicji z Wikipedii "zamach stanu" to "niezgodne z porządkiem konstytucyjnym, często z użyciem siły (zbrojny zamach stanu), przejęcie władzy politycznej w państwie przez jednostkę lub grupę osób". W historii najnowszej Polski zamachu stanu dokonał gen. Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny.


"Legalność nas zabija"


- "Legalność nas zabija" – westchnął w 1849 r. Odilon Barrot, premier u boku prezydenta Francji Ludwika-Napoleona Bonapartego. 

A Polskę demokratyczną zabija, a w każdym razie zatruwa, sztampowo rozumiana "praworządność", interpretowana jako bezwzględne podporządkowanie się prawu, jakiekolwiek by ono było

- pisze Sadurski, który tłumaczy konieczność podjęcia nadzwyczajnych działań "okresem przejściowym".



Sadurski wzywa do "otoczenia Pałacu Prezydenckiego kordonem sanitarnym" - Natomiast pozostałe ogniwa zamkniętego systemu PiS-owskiego można i należy rozwiązać. W szczególności dotyczy to Trybunału mgr Przyłębskiej i neo-KRS - pisze o umocowanych w Konstytucji RP i działających na podstawie demokratycznie przyjętych ustaw instytucjach, Sadurski.

- Skoro oba te organy w sposób oczywisty nie przystają do ich konstytucyjnych wzorców, należy je wycofać z tzw. obiegu prawnego. Nie jest to jakiś złożony problem prawny, ale wyłącznie porządkowo-administracyjny. Uzurpatorzy powinni stracić dostęp do gabinetów, służbowej poczty elektronicznej i nienależnych uposażeń. Zwłaszcza to ostatnie, jak przewiduję, zdziała cuda.


- pisze ideolog "obozu demokratycznego".



- Zgadzamy się z prof. Wojciechem Sadurskim  - czytamy na profilu "X" największego, znanego ze swoich politycznych zaangażowań stowarzyszenia sędziów "Iustitia". Sędziów, którzy powinni stać na straży prawa, konstytucji i praworządności.


Autorytarną drogę wskazał Klaus Bachmann

Takie postulaty nie pojawiają się w polskiej przestrzeni publicznej po raz pierwszy. „Tylko autorytaryzm przyniesie zmiany” – pisał w październiku zeszłego roku znany ze swojej mało obiektywnej wobec Polski postawy Klaus Bachmann na łamach „Berliner Zeitung”.

- W skrócie: jeśli nowy rząd naprawdę chce rządzić, musi skierować całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi


- pisał Bachmann


- Nad Wisłą rozpoczyna się dość unikalny na skalę światową eksperyment, który może być nauką dla wielu innych krajów: demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje uczynić kraj ponownie demokratycznym przy użyciu metod niedemokratycznych.

- pisał Bachmann w grudniu zeszłego roku, stawiając takie wtedy potencjalnie stosowane w Polsce metody za wzór do naśladowania dla innych krajów.




Autor: Cezary Krysztopa








„Trzeba pójść na ostro”. Szokujący tekst w „Wyborczej” (tysol.pl)




Miasto Gdańsk i znowu "tańce na grobach"





przedruk




„Potańcówka w miejscu, gdzie lała się krew!?” 

Szokujący program obchodów sierpniowych organizowanych przez ECS


21.08.2024 10:18


„W tegorocznym programie na przykład taka atrakcja: wieczorna «Potańcówka pod gwiazdami» przy Bramie nr 2. W pobliżu miejsca, gdzie w Grudniu 1970 lała się krew!? Szokujące” – pisze prezes Stowarzyszenia „Godność” Czesław Nowak do władz miasta i dyrektora Basila Kerskiego, komentując skandaliczny program obchodów 44. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych organizowanych przez ECS.


W tegorocznym programie obchodów organizowanych przez Europejskie Centrum Solidarności znalazł się m.in. „Rytuał wspólnotowego otwarcia Bramy nr 2 z udziałem sygnatariuszy i bohaterów Sierpnia ’80”, a także „Potańcówka pod gwiazdami. Swingowa zabawa taneczna”, która ma się odbyć w przestrzeni między fontanną a Bramą nr 2.


Informacja zamiast zaproszenia? „Szczyt uznania i elegancji”

Do organizacji obchodów i samego programu odniósł się Czesław Nowak, prezes Stowarzyszenia „Godność”. 

W liście do Aleksandry Dulkiewicz, prezydent Gdańska, i Basila Kerskiego, dyrektora ECS, przekonuje, że wykaz uroczystości sierpniowych, pod patronatem władz Gdańska, „jak zwykle wiąże się z gafami czy niezręcznościami”.

Prezes wyraża zdziwienie, że podobnie jak wielu organizatorów strajków sierpniowych otrzymał od ECS-u jedynie informację, bez zaproszenia. „Zaiste, szczyt uznania i elegancji” – kwituje.


Moja krytyczna opinia nt. działalności ECS oraz polityki historycznej władz Gdańska jest od dawna Państwu znana, jak również i to, że na ogół nie bywam na uroczystościach przez Państwo organizowanych. Bo też trudno mi się zgodzić z próbami „profilowania” historii „Solidarności” pod doraźne potrzeby polityczne, w tym zawłaszczania przez Miasto i ECS rocznicy Sierpnia. W związku z tym może lepiej nie przysyłać mi już nic – skoro nie ma zaproszeń, nie potrzeba i ulotki z programem

– pisze.




Szokująca potańcówka

Czesław Nowak odnosi się również do samego programu obchodów, w tym potańcówki.

A w tegorocznym programie na przykład taka atrakcja:

wieczorna „Potańcówka pod gwiazdami” przy Bramie nr 2. W pobliżu miejsca, gdzie w Grudniu 1970 lała się krew!? Szokujące. Ja nawet myślę, że ktoś z Państwa, młodszych zapewne, pracowników chciał dobrze – radośnie uczcić dzień zwycięstwa, jakim był przecież 31 sierpnia 1980 roku. Tylko, na Boga, nie w tym miejscu tańce! Czy w obowiązujące u Was atmosferze „uśmiechniętej Polski” nikt już poważniej nie potrafi myśleć?

– pyta.
 

Piszę także o tym, że Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” organizuje właśnie przy bramie, w Sali BHP oraz w bazylice św. Brygidy główne uroczystości sierpniowe.


Przy Bramie (zamkniętej, jak 44 lata temu) zawsze składa wieńce i kwiaty. Tylko, jak ma je złożyć w tym roku – po spotkaniu o godz. 13 z prezydentem RP w sali BHP – skoro według waszego programu brama zostanie już o godz. 12 otwarta? Chaos organizacyjny to, czy złośliwość?


– zastanawia się prezes Nowak.

„W tym roku, 31 sierpnia nastąpić ma też – tu chwała pomysłodawcom – uroczyste odsłonięcie pomnika Lecha Bądkowskiego, pisarza, zasłużonego działacza społecznego i rzecznika «Solidarności». Był wybitnym człowiekiem i Polakiem, który na pewno ubolewałby nad rozbiciem dawnego obozu «Solidarności» i nad prowokowaniem w ostatnich latach nieporozumień z dzisiejszym związkiem NSZZ «Solidarność»” – dodaje Czesław Nowak.


„To święte miejsce”

Prezes Nowak odnosi się także do tegorocznych obchodów na Westerplatte.


Pragnę podkreślić, że powinny się one rozpoczynać od złożenia kwiatów na mogiłach obrońców. A tego w programie nie ma! To oni są bowiem głównymi bohaterami tych uroczystości – nie kolejni mówcy czy obecne ważne osobistości. Są bohaterami narodowymi. Są też honorowymi obywatelami miasta Gdańska… Dla nas, ludzi z portowej „Solidarności” to, co się dzieje na Westerplatte i to, jak obchodzona jest rocznica wybuchu II wojny światowej są szczególnie ważne. Zawsze staraliśmy się, aby Westerplatte stało się narodowym sanktuarium, a nie śmietnikiem, jakim długo było. To portowcy gdańscy, na prośbę kpt. Bronisława Dąbrowskiego, w 1946 roku zbudowali żołnierski cmentarzyk i postawili na nim krzyż, który w 1962 roku komuniści usunęli z mogił, zasłaniając go sowieckim czołgiem. Po latach, w 1981, wspólnie z Westerplatczykami ten krzyż przywróciliśmy, za co też płaciliśmy więzieniem i prześladowaniami w stanie wojennym. W 2015, jako Stowarzyszenie „Godność”, zbudowaliśmy również tablicę upamiętniającą historyczne, w 1987 roku, spotkanie na Westerplatte Papieża Jana Pawła II z młodzieżą. Dlatego mamy prawo mówić, że to święte miejsce jest własnością całego narodu, a opiekę nad nim powinno sprawować państwo przy ważnym udziale Wojska Polskiego, co jeszcze do niedawna dla władz Gdańska było niemal obrazoburcze

– przekonuje w liście.


Szanowna Pani Prezydent, na koniec chcę przypomnieć, że to Niemcy hitlerowskie napadły 1 września na Polskę i dopuściły się ogromu zbrodni na narodzie Polskim. Obecne Niemcy, nasz pokojowy dziś partner w Unii Europejskiej, ma także swoje interesy i próbuje manipulować historią dla własnych korzyści. 

Stąd ciągłe zdziwienie, że miasto Gdańsk nadal prowadzi politykę wskazującą na uleganie w tym zakresie niemieckim naciskom. 

Ostatnio wyraziło zgodę na promocję w Dworze Artusa osoby płk. Clausa von Stauffenberga – dla Niemców bohatera, ale dla nas wyłącznie polakożercy. 

Wcześniej trwał tu nieustający festiwal miłości do pisarza Guntera Grassa, byłego członka SS, włącznie z przyznaniem mu honorowego obywatelstwa miasta. 

W Gdańsku zaprzestano również (z jakiej niby racji!?) grania Roty z wieży Ratusza…


– kończy prezes Nowak.





----------------------------


https://tvn24.pl/polska/gdansk-spor-o-tresc-komunikatu-na-stronie-miasta-ws-obchodow-wybuchu-wojny-ra957312-2306099



2019 r:

"Radosny pochód" i "tańce" - taki opis Marszu Życia, który odbędzie się w dniu obchodów wybuchu II wojny światowej pojawił się we wtorek na oficjalnej stronie Gdańska. 





---


za wiki




Basil Kerski (ur. 19 listopada 1969 w Gdańsku) – niemiecko-polski menadżer kultury, redaktor, politolog i eseista pochodzenia iracko-polskiego, od 2011 dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.



Życiorys

Jest synem lekarza, Irakijczyka, absolwenta studiów medycznych w Gdańsku i matki narodowości polskiej. Nazwisko Kerski przybrał zamiast nazwiska arabskiego. W dzieciństwie przebywał przez kilka lat w Iraku, od 1976 w Polsce, od 1979 w Berlinie Zachodnim, gdzie jego ojciec znalazł pracę w szpitalu. W Berlinie Zachodnim studiował politologię i slawistykę na Wolnym Uniwersytecie. 

Mieszka w Berlinie i Gdańsku.



Jest od 1998 redaktorem naczelnym dwujęzycznego „Magazynu Polsko-Niemieckiego DIALOG” ukazującego się w nakładzie 7000 egzemplarzy.


W latach 1998–2010 był dyrektorem Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich, założonego w 1986 stowarzyszenia łączącego ponad 50 towarzystw niemiecko-polskich.

Redaguje również ukazujące się w Gdańsku, założone w 1983 przez Donalda Tuska czasopismo „Przegląd Polityczny”.


Od 2011 jest dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.



Jako politolog, Kerski pracował w 

- berlińskim oddziale niemiecko-amerykańskiego Aspen Institute, 
- w Instytucie Badawczym Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik), 
- w Bundestagu oraz 
- w Ośrodku Badań Społecznych w Berlinie (Wissenschaftszentrum Berlin für Sozialforschung).


Członek zarządu polskiego PEN Clubu, 
przewodniczący rady naukowej Fundacji Genshagen, 
członek rady Fundacji Allianz-Kulturstiftung
członek Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Warszawie


Jest autorem i redaktorem wielu książek niemieckich, polskich i ukraińskich na tematy historyczne, polityczne i literackie. 

Publikuje liczne komentarze i eseje w prasie, m.in. w

 „Neue Zürcher Zeitung”,
 „Der Tagesspiegel”,
 „Berliner Zeitung”,
 „Süddeutsche Zeitung”,
 „Die Welt”,
 „Limes”,
 „New Eastern Europe”, a także w

"Gazecie Wyborczej”, 
„Rzeczpospolitej”,
„Tygodniku Powszechnym” i
„Nowej Europie Wschodniej”.




W latach 2001–2005 był wykładowcą w

Instytucie im. Otto Suhra na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie, w 2011 prowadził zajęcia w
Instytucie Historii Uniwersytetu Humboldta w Berlinie.



W 2011 wygrał konkurs na szefa Europejskiego Centrum Solidarności.
Były szef ECS, o. Maciej Zięba, podał się do dymisji 13 września 2010. 

Decyzja wyboru Basila Kerskiego na stanowisko szefa ECS została oprotestowana przez PiS i początkowo także przez Lecha Wałęsę.

Jednak z czasem Lech Wałęsa wrócił do prac w Radzie ECS oraz przeniósł swoje biuro do nowej siedziby instytucji, przy placu Solidarności w Gdańsku.



------




Dialog – magazyn polsko-niemiecki zajmujący się politycznym, kulturalnym oraz społecznym aspektem rozwoju stosunków polsko-niemieckich.

„Dialog” definiuje się jako „polsko-niemiecka agora w środku Europy”. 

Teksty publikowane w kwartalniku nie ograniczają się do perspektywy polsko-niemieckiej, zaś tematyka dwustronna wkomponowana jest w szerszy kontekst politycznych i kulturalnych przemian w Europie. W ostatnich latach magazyn zamieszczał na swoich łamach artykuły związane ze wschodnimi sąsiadami Unii Europejskiej, przede wszystkim na temat stosunków polsko-rosyjskich i polsko-ukraińskich.

Siedziba redakcji „Dialogu” znajduje się w Berlinie.
 

Magazyn wydawany jest przez Deutsch-Polnische Gesellschaft e.V., organizację zrzeszającą ponad 50 towarzystw niemiecko-polskich.

Historia

„Dialog” został założony w 1987 roku w Hamburgu jako czasopismo niemieckojęzyczne. 

Jego pierwszymi redaktorami naczelnymi byli Günter Filter i polski publicysta Adam Krzemiński. W 1998 roku redakcję „Dialogu” objął Basil Kerski, publicysta i politolog, który funkcję redaktora naczelnego sprawuje do dziś.


W 1993 roku „Dialog” został przekształcony w czasopismo dwujęzyczne. Polską redakcją partnerską został „Przegląd Polityczny”, gdańskie czasopismo polityczno-kulturalne, założone w 1983 roku w „drugim obiegu” przez Donalda Tuska i Wojciecha Dudę.

Magazyn „Dialog” finansuje się za pomocą prenumeraty i sprzedaży zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. Jest też wspierany finansowo przez niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Redakcja „Dialogu” organizuje w ramach swojej działalności również konferencje i dyskusje panelowe, jest także współwydawcą licznych polsko- i niemieckojęzycznych książek.





Aby sprawdzić czym są poszczególne insytucje wymienione w tekście powyżej, polecam linki:



pl.wikipedia.org/wiki/Basil_Kerski

pl.wikipedia.org/wiki/Dialog_(magazyn_polsko-niemiecki)







„Potańcówka w miejscu, gdzie lała się krew!?” Szokujący program obchodów sierpniowych organizowanych przez ECS (tysol.pl)


Prawym Okiem: Poszukiwania najstarszego Gdańska (maciejsynak.blogspot.com)





Podwójne standardy w demo-kracji



Czy społeczeństwo zachodnie kiedykolwiek było demokratyczne?



Jeszua miał spotkanie z diabłem"na szczycie" na dzień przed decyzją o jego śmierci, gdzie odrzucił ostatnią propozycję żyrowania władzy diabła nad światem, wyrosłej z ukradzionej Janowi technologii.


Dlatego dla Sitwy nigdy nie był i nie jest prawdziwym "mesjaszem"


tj. prowadzonym na sznurku "cudotwórcą".


Mesjaństwo to tylko rola w cyrku diabła.





Do przemyślenia.









przedruk
tłumaczenie automatyczne





"Wolność Oświecająca Świat"



Piękna historia mówi nam, że Zachód jest liderem świata, ponieważ opiera się na systemie władzy (demokracji), który odradza się poprzez procesy gwarantujące nieustanną zmianę na szczycie władzy. W ten sposób Zachodowi udaje się osiągnąć godną pozazdroszczenia stabilność. Aby wzmocnić wartość własnej wizji, Zachód ucieka się do swego rodzaju krytyki historii, argumentując, że tyranie stają się ofiarami jego własnego, zesztywniałego systemu biurokratycznego, niezdolnego do reagowania i który ostatecznie kończy się samozniszczeniem. Dlatego, wskazując palcem na dyktatury, przewidując ich koniec, Zachód szczyci się własnymi demokratycznymi ideałami, "które czynią go nieomylnym". Na domiar złego, do pewnego stopnia Zachód ma rację. Co to za środek, to cię zaskoczy.


To, co przyzwoita jednostka może odkryć, to fakt, że zachodnie społeczeństwo nie jest w stanie sprostać własnym standardom. Tak zwane "podstawowe prawa demokracji", niegdyś niewzruszone, zostały przekształcone w proste hasła propagandowe. Wszystko odbywało się za pomocą banalnej sztuczki: do każdej władzy dodawano "prezent", dochodząc w ten sposób do rządu dobrej woli, jak w najbardziej złowrogich dyktaturach, uparcie krytykowanych przez zachodnich ideologów. Powodem jest, że społeczeństwa zachodnie już dawno przestały być demokracjami, rządzonymi za pomocą piekielnego mechanizmu, w którym niewidzialna elita dyktuje, co należy robić. Dla tej elity demokratyczne ograniczenia zniweczyłyby wszelkie korzyści, dlatego konieczne było "uelastycznienie systemu" poprzez wprowadzenie tych decydujących darów.



Kilka przykładów:


"W demokracji większość decyduje, ale nie może unieważnić tego, czego chce mniejszość".

Kiedy jest się u władzy, w wyniku przypadku, nie ma nikogo, kto miałby rację, część po zastosowaniu daru, stwierdzając, że ta siła "musi szanować wolę mniejszości". Jednak, gdy przyciski są właściwe, to pierwsza część ma zastosowanie, ponieważ zakłada się, że jest to "wola większości", a więc musi zostać zrealizowana.


"Każdy jest panem własnego ciała, ale jeśli chodzi o pewne elementy, które są związane z "dobrem zbiorowym", ta wolność musi być ograniczona"


Kiedy stojąca za nim elita ma interes w przeprowadzaniu eksperymentów medycznych na dużą skalę (patrz szczepienia w czasie COVID), wolna decyzja o własnym ciele upada. Kiedy jednak ta sama elita chce zburzyć zasady moralne społeczeństwa, obowiązuje zasada sprzed daru, stwierdzająca na przykład, że prostytutka jest panem swojego ciała. Rozszerzając regułę przed prezentem, dochodzimy do wszystkich aberracji wspieranych przez ideologię gender, która sprawiła, że wiele kobiet na olimpiadzie zostało zmuszonych do walki z mężczyznami tylko dlatego, że uważały się za kobiety.



"W demokracji wolność słowa jest gwarantowana, ale nie wolno wyrażać pewnych idei, które naruszają zestaw standardów"

Kiedy ktoś wyraża opinię, która nie podoba się ogółowi społeczeństwa, domniemywa się wolność słowa, a więc brak możliwości ocenzurowania tej osoby. Ale kiedy ktoś inny chce wyrazić idee, które mają silny oddźwięk wśród społeczeństwa, ale sprzeciwiają się interesom tajnej elity, wtedy interweniują "instytucje standaryzacyjne" i narzucają, że te idee naruszają standardy, więc nie masz prawa wyrażać ich publicznie.



Nie sądzę, by był ktoś, kto nie spotkałby się z podwójnymi standardami narzucanymi jako podstawowa norma zachodniego społeczeństwa. Najważniejsze pytanie, jakie się nasuwa, dotyczy jednak tego, czy społeczeństwo zachodnie kiedykolwiek było demokratyczne. Mamy tu do czynienia z długą dyskusją, która wymagałaby znacznie szerszej analizy. Aby niepotrzebnie nie wydłużać artykułu, zwrócę Waszą uwagę tylko na kilka elementów do przemyślenia.


Po pierwsze, wiemy, że wielkie demokratyczne wydarzenia były w rzeczywistości kłamstwem.


Rewolucja francuska rozpoczęła się od rozpowszechnienia kłamstwa – które jest podtrzymywane do dziś – a mianowicie, że Maria Antonina powiedziała, że "ci, którzy narzekają na brak chleba, powinni jeść ciastka". Święto narodowe Francji upamiętnia również "upadek Bastylii" i uwolnienie więźniów politycznych tam więzionych. Ale w Bastylii Rewolucji uwięziono tylko siedem osób: czterech fałszerzy pieniędzy, których proces był w toku, dwóch szaleńców – Auguste'a Taverniera i Francisa Xaviera Whyta – oraz sprawdzonego przestępcę, hrabiego Huberta de Solages, uwięzionego tam na prośbę swojej rodziny! Byli to "więźniowie polityczni", na których zbudowano mit Bastylii jako więzienia dla przeciwników króla!

Kolejnym elementem, o którym warto wspomnieć, jest "Statua Wolności". Ci, którzy są głupi co do tego, co to bóstwo faktycznie reprezentuje jako symbol, powinni przeczytać to, co jest napisane na tabliczce u podstawy posągu i zrozumieć prawdziwe znaczenie posągu, które nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek wolnością. Oczywiście, niewielu jest takich, którzy tam docierają, a jeszcze mniej takich, którzy rozumieją.

Decydującym dokumentem, który pokazuje, jak naprawdę rządzone jest zachodnie społeczeństwo, jest książka Edwarda Bernaysa, Propaganda. Szczegółowe wyjaśnienia znajdziesz w książce Jacques'a Ellula, Propaganda!


Wracając do współczesności, widzimy wyraźnie, że społeczeństwa zachodnie nie tylko nie podporządkowują się standardom, ale są w takim upadku, że nie robią już z tego tajemnicy. 

Kilka dni temu, zanim Elon Musk przeprowadził wywiad z Trumpem, unijny komisarz Thierry Breton wysłał miliarderowi ostrzeżenie, w którym instruuje go, aby "uważał na to, co mówi w wywiadzie i unikał ryzyka nagłośnienia treści szkodliwych dla UE". Czy możesz sobie wyobrazić coś takiego? Mówienie tych rzeczy publicznie jest równoznaczne z łagodnym uznaniem stanu rzeczy, z normalizacją zakazu prawa do wyrażania opinii, gdy nie pokrywa się ona z kierunkiem wytyczonym przez elity cienia.

Ale najistotniejszym aspektem rzeczywistego stanu rzeczy tak zwanej demokracji zachodniej jest stopień akceptacji przywódców państw. 

Jaka demokracja panuje w Kanadzie, gdzie Trudeau jest "tym, który przetrwał u władzy", mimo że ma mniej niż 30% głosów? Jaka demokracja panuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie ponad 70% Amerykanów twierdzi, że ich prezydent jest osobą osłabioną, chorą na demencję starczą, niezdolną do sprawowania swojego mandatu? Nie zrozumieć, że 30%, którzy twierdzą, że tak nie jest, jest przekonanych, że Biden nie jest szalony; wiedzą, że Biden jest zniedołężniały, ale uważają, że "lepiej, żeby Biden był prezydentem, żeby Trump nie osiągnął szczytu". Stało się to po tym, jak propaganda gwałtownie zaprzeczyła rzeczywistości, którą wszyscy widzą. We Francji na partię rządzącą Macrona głosowało zaledwie 25% elektoratu, na koalicję rządzącą w Niemczech tylko 30% głosów, a premiera Japonii Kishidę poparcie dla niej wynosi zaledwie 13%! Jeśli chodzi o Japończyka, jego sytuacja jest wręcz zabawna, ponieważ jest odrzucany przez 9 na 10 członków własnej partii!! Na domiar złego te złowrogie postacie, rządzące za pomocą niesmacznych sztuczek wyborczych, godnych najbardziej perwersyjnych reżimów dyktatorskich, prezentują się z guzików G-7 jako promotorzy demokracji, oskarżając "dyktatorskie reżimy" w Rosji, Chinach czy Iranie, które jednak opierają się na absolutnej i namacalnej większości.

Za każdym razem, gdy wygłaszam takie stwierdzenia, pojawia się hasło "jeśli ci się nie podoba, to dlaczego nie pojedziesz do Rosji?". Jak głupi trzeba być, żeby emitować taką aberrację? Jedziesz do Rosji, jeśli jesteś Rosjaninem, do Chin, jeśli jesteś Chińczykiem i tak dalej. Opinia ta jest generowana przez tę samą chorą ideologię elit, zgodnie z którą, jeśli nie podoba ci się narysowany przez nie "cudowny nowy świat", musisz się z niego wydostać. Oto próbka demokracji!


To, co chcę przekazać wszystkim, to optymistyczny, a zarazem pesymistyczny przekaz. Optymistyczne jest to, że transparentne wychodzenie na światło dzienne elit – które wolały spędzić całą swoją historię w cieniu, aby zachować władzę – jest oznaką słabości, która zapewne sprawi, że znikną. Jest całkiem jasne, że ich reżim stał się ankyloszowany, nienormalny, podobnie jak reżim dyktatur przed nieodwracalnym upadkiem władzy. 

Prawdą jest jednak również, że skoncentrowana władza elit jest tak wielka, że tylko ich własna głupota może je pokonać. Nie łudźcie się, że bitwa rozpoczęta od dołu może zburzyć obecny "niewidzialny reżim"! Niewidzialna siła jest w stanie przekształcić każdą uogólnioną nienawiść w zjawisko niszowe, a każde zjawisko niszowe w publiczną eksplozję, poprzez którą można skierować społeczeństwo dokładnie w stronę pożądanego celu. Niewidzialna siła ma zdolność karmienia się i wzmacniania na ludzkim niezadowoleniu i frustracji, a kiedy czuje głód, prowokuje nawet tak radykalne reakcje. Gra z elitą jest niemożliwa, jeśli nie znasz natury, a przede wszystkim źródła mocy tego piekielnego systemu.

Zdecydowana większość,, niezdolna do zrozumienia nie swoich wzniosłych aspiracji, takich jak cel, ale błahych spraw, takich jak doraźny interes, nigdy nie będzie w stanie walczyć z piekielną władzą elit. Dlatego system może upaść tylko od środka i to jest kwestia, która budzi mój pesymizm.

Aby zrozumieć świat, musisz zrozumieć nie przeciwieństwa, które widzisz, ale tylną rękę, która generuje przeciwieństwa. Rozwiązaniem nie jest stawianie się po stronie widzialnej siły, ale moc, aby dostrzec reżysera stojącego za walką i zaatakować go bezpośrednio. 

Ilu z tych, którzy oglądają, przytępieni w swojej fascynacji, pokaz wrestlingu, ma w głowie, aby pójść za nim i uderzyć właściciela hali? Jakoś żadnego? Widowisko wrestlingowe jest najwierniejszym odwzorowaniem społeczeństwa, w którym żyjemy. Pomyśl o tym!




Dan Diaconu








Dan Diaconu: To jest świat, w którym żyjemy i wiedząc o tym, ogarnie cię rozpacz! - gandeste.org

Statue of Liberty - Wikipedia