Poniżej fragment recenzji książki "Grecy: skąd i kiedy?" greckiego autora
Theodorosa Giannopoulosa.
Autor recenzji zwraca min. uwagę na komentarze do książki.
Skąd my znamy ten język?
Z gazety wyborczej??
Jest to język światowej wszechpropagandy, a nie indywidualnego człowieka.
A może te wszystkie artykuły i książki pisze SI?
tłumaczenie automatyczne
Rzeczywiście, zgodnie z tylną okładką książki, praca ma bardziej ogólny, polityczny cel, ponieważ próbuje wpływać – kształtować nasze poglądy na naszą przeszłość jako narodu, zagrażając i rewidując elementy wspólnotowej (narodowej) pamięci i tożsamości.
W pracy stwierdza się, że jest to próba odpowiedzi
"z dala od niebezpiecznych uproszczeń i skrajnych obsesji, od mitomańskich «badaczy» rażącej amatorszczyzny, a czasem wątpliwej równowagi psychoduchowej",
podczas gdy przedmowa redaktora serii deklaruje sprzeciw i potępienie
"połączenia historii w rydwanie patrido-mongeringu" i wspomina o "niezliczonych czasopismach paranaukowych i głośnych telepaparologach z ich specjalnymi i niepowtarzalnymi ofertami.
Agresywna frazeologia, uzupełniona elementami gułagu, mogłaby być może przestraszyć każdego przeciwnika wniosków nowej nauki, stawiając ich po dziwnej stronie, której należy unikać, jeśli nie w chórze chorych psychicznie i niezrównoważonych!
Charakterystyczne jest, że książka i jej wydawcy chętnie zwracają się przeciwko elementom zbiorowej (narodowej) pamięci Greków, gdy w skali międzynarodowej filologia klasyczna jest przedmiotem powszechnego i bezpośredniego ataku, pod pretekstem antykolonizacji czy ostatnio ruchu "black life counts" i "cancel culture".
całość tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz