Nie wiem ile ta pani ma lat, choć ze zdjęcia - dość młoda osoba, ale dla mnie ten tekst poniżej to brzmi całkowicie nieprawdopodobnie.
Dziecko z nosem w książkach do 23, mama robi wyklejankę, tata sieje rzeżuchę. I tak co tydzień
Maja Kołodziejczyk
Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarka, wydawczyni. W swoich artykułach porusza tematy społeczne, psychologiczne i parentingowe.
Dawniej redaktorka SEO i dziennikarka WP Kobieta. Interesuje się psychologią, modą, historią. Uwielbia dalekie podróże i azjatycką kuchnię. Stara się czerpać inspiracje z każdego dnia i stale rozwijać warsztat pisarski.
25.01.2024 15:03
Trzy karty pracy z matematyki, dwie z polskiego, doświadczenie z krystalizacją soli, wyklejanka i lektura do przeczytania na przyszły tydzień. Właśnie tak wspominam szkołę podstawową. "Teraz narzekacie, a zobaczycie, co będzie na studiach" - mówiła nauczycielka. Zobaczyłam i wreszcie miałam czas na odpoczynek i realizację pasji.
Lektura na za tydzień???
Coś mi tu nie psuje...
Na studiach było lżej???? Co wy tam robicie na tym UW? Nic??
Jeśli dziennikarze na studiach nic nie robią, to może chociaż poszlifowali by język polski i w końcu po koszmarze szkoły podstawowej nauczyli się stylistyki, gramatyki, ortografii i - co najważniejsze - umiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem.
Nowa ministra edukacji zapowiedziała liczne zmiany w szkołach. Na początku stycznia ogłosiła, że pracuje nad "odchudzeniem podstawy programowej". Planuje także zniesie prac domowych dla uczniów klas 1-3 szkół podstawowych, które ma wejść w życie już w kwietniu. "Jestem pewna, że po kilku latach funkcjonowania braku prac domowych w szkołach podstawowych, w szkołach średnich też to będzie zniesione" - powiedziała Barbara Nowacka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Pomysł wzbudził jednak pewne kontrowersje.
Nad książkami do późnego wieczora
Niektórzy zauważają, że dziecko uczy się przez zapamiętywanie i powinno regularnie ćwiczyć pewne umiejętności. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, jednak sądzę, że należy w tym wszystkim zachować pewien umiar. Okres nauki w szkole podstawowej (szczególnie w 2 i 3 klasie) wspominam jako jeden z najcięższych w życiu.
że też ludziom nie wstyd przyznawać się, że podstawówka 2-3 klasa to były dla niej nieznośne ciężary...
Z jednej strony w placówce było dużo aktywności - robiliśmy różnego rodzaju plakaty, były próby do przedstawień, konkursy plastyczne i różne klasowe dyskusje. Z drugiej, przez te wszystkie dodatkowe rzeczy brakło czasu na zrealizowanie programu.
no u nas w szkole nie było cyrku, nie robiłem plakatów, gdzieś chyba w 7 klasie wykonywałem w domu, na konkurs, szkic ołówkowy patrona szkoły - bardzo udany zresztą, rysowałem na podstawie portretu, który miałem w domu... to była praca domowa zadana z terminem na za kilkanaście tygodni chyba, podobnie monografia regionu, to się chyba robiło pół roku..
a w 2 klasie nie było dyskusji, bo co taki drugoklasista wie, żeby mógł dyskutować na forum??
nic
ale może chodzi o paplanie z koleżankami?
grało się na przerwie w różne gry, nie powiem... a kiedyś staliśmy na dworze jedząc kanapki obok nas leżała sterta węgla do ogrzewania szkoły przywieziona i ja tak patrzę na ten węgiel i widzę, że na jednym coś jest, takie jakby łuski....
podeszłem bliżej, a to była w tym węglu odciśnięta przepotopowa roślina, lepidodendron, podniosłem ją pokazałem kolegom i wszyscy się rzucili na ten węgiel 😳, żeby sobie zabrać do domu jakie cudo, u mnie do dzisiaj gdzieś w gablocie leżą te węgle.... spóźniliśmy się na lekcje, ale nauczycielka nas tylko pochwaliła za to znalezisko..... hmmm... tak było.... to mogło być gdzieś w 2 - 3 klasie...
Do dziś pamiętam moment, w którym pod koniec lekcji zapisywałam, jakie zadania muszę odrobić w domu i już wiedziałam, że tego dnia oprócz nauki czeka mnie tylko obiad, kąpiel i sen.
Wbrew pozorom dziecko w podstawówce musi opanować bardzo ważny materiał, bez którego trudno mu będzie kontynuować kolejne etapy edukacji.
no dokładnie - dlatego nie wolno ograniczac zadań do domu!
Musi poznać zasady ortografii, płynnie czytać, nauczyć się wykonywać różne działania matematyczne. Do tego dochodzą podstawy języka obcego.
w 3 klasie???
u nas język rosyjski był dopiero w 5 klasie - i to nie podstawy, tylko po prostu - język
Pamiętam, że nauczycielce brakowało czasu na omówienie tych wszystkich zagadnień,
to się zdarza
a to, czego nie zdążyła wyjaśnić, zadawała do domu.
to chyba coś nie tak, musiała pani pokręcić, dziecko nie może same sobie wyjaśnić zagadnień z zakresu matematyki czy języka, od tego jest nauczyciel, uczeń co najwyżej trenuje w domu to, co pokazano mu w klasie, szczególnie jeśli mówimy o 2 klasie SP...
W ten sposób wracałam mając zadane trzy duże karty pracy z matematyki i dwie z języka polskiego. Do tego chodziło czytanie lektur oraz robienie zadań dodatkowych.
jakich dodatkowych?
Gdy dziecko się nie wyrabia, pomagają rodzice
Pamiętam, że moi rodzice starali mi się jakoś ulżyć. Na zmianę kontrolowali, czy odrobiłam lekcje i tłumaczyli mi to, czego nie rozumiałam.
czyli jednak....
w zasadzie nauczyciel powinien sie upewnić, czy każde dziecko zrozumiało dane zagadnienie, i PAMIĘTAM, że u nas tak było, nauczyciel dopytywał się, czy każdy zrozumiał i ewentualnie dopowiadał tym z ostatniej ławki, co nie słyszeli dobrze....
ulżyć oznacza:
Na zmianę kontrolowali, czy odrobiłam lekcje i tłumaczyli mi to, czego nie rozumiałam.
???
Zazwyczaj było tak, że wszystkie wyjazdy na ferie czy weekendy wiązały się z zabraniem ze sobą jakichś książek.
że co???
nie, no w ferie to się zdarzało, że trzeba było się przygotować do jakiegoś sprawdzianu, czy coś... lekturę przeczytać...
W tygodniu siedziałam nad lekcjami do późnym godzin wieczornych. Ten rodzaj zmęczenia mogę porównać do 12-godzinnej zmiany w sklepie, której doświadczyłam pracując na studiach.
to się czasami zdarza, ale to na pewno nie to samo co praca 12h na nogach, na pewno nie...
W 3 i 4 klasie podstawowej pojawiły się bardziej angażujące zadania domowe,
aha!
czyli to wszystko powyżej to dotyczy klasy 1-3 !!!???
pani jest tego pewna???
jak np. sianie rzeżuchy, doświadczenie z krystalizacją soli oraz takie polegające na obserwacji wzrostu fasoli.
co to za zaangażowanie??
to rozrywka, ciekawe doświadczenie, które "samo się robi", od czasu do czasu się zagląda na minutę...
poza tym, w tytule artykułu jest napisane: tata sieje rzeżuchę.... I tak co tydzień!
Przyznam szczerze, że kiedy ja uczyłam się na sprawdziany, wykonywał je za mnie tata.
że co???!!!
no nie!!!
cofnąć promocję tej pani!!!!
I TO WSZYSTKO WYJAŚNIA!!!
CO TA PANI ROBI W TEJ GAZECIE...
i co to za "dziennikarstwo"!!!
nareszcie mam dowód!!
kto to są ci "dziennikarze"!!!
100 lat temu to w smole i w pierzu kazaliby wytarzać za takie coś !!
Chociaż potrafiłam i lubiłam rysować, zdarzało się także, że prace plastyczne robiła z kolei mama.
no nie...
Powód? Brak czasu.
zdarzało nam się zalegać z malunkami na plastykę - 45 minut to było za mało czasu na obrazek i PAMIĘTAM, że np. we ferie jak termin nauczyciel wyznaczał, to zamiast iść na sanki - siadałem i malowalem kilka obrazków
"Teraz narzekacie, a zobaczycie, co będzie na studiach" - pamiętam głos nauczycielki, gdy mówiliśmy, że za dużo zadaje.
nie wierzę
ta pani 4 razy w tym artykule używa słowa "pamiętam" - i nie wierzę w to...
Ta pani nie mówi poważnie, ja z 2-3 klasy to pamiętam tylko urywki, strzępy obrazów, a dla niej to było traumatyczne wydarzenie?? Na całe życie???
W porównaniu do tego etapu studia okazały się odpoczynkiem.
czyli na studiach nic pani nie robiła??
jak tej pani nie wstyd przyznawać się, że oszukiwała nauczyciela ?
Nie uważam, że dziecko nie powinno ćwiczyć zdobytej wiedzy w domu. Uważam jednak, że dzieciństwo nie powinno polegać na ślęczeniu nad książkami do nocy.
pani, to są dwie różne rzeczy
po co je pani pisze jedna za drugą?
może się komuś wydać, że mają ze sobą związek!
te dwa zdania łaczy ze sobą zastosowanie przeciwstawieństw w postaci
nie uważam - uważam
gdy je zabierzemy zostanie:
dziecko nie powinno ćwiczyć zdobytej wiedzy w domu
dzieciństwo nie powinno polegać na ślęczeniu nad książkami do nocy
zwracam uwagę na zdanie
Nie uważam, że dziecko nie powinno ćwiczyć zdobytej wiedzy w domu.
zdobyta wiedza.... to podejrzane...
to podejrzane, bo można uznawać, że wiedza zdobyta, to wiedza zapamiętana, nauczona już na zawsze... na całe życie.... więc Czytelnik może się zgodzić z tym wyrażeniem, gorzej jeśli zgodzi się z całym zdaniem ...
jest to zdanie kończące artykuł, pozostające więc jako wniosek, podsumowanie tematu, coś, co zostaje w głowie czytelnika, a jest poparte - popapranym bełkotem jw.
teraz tak.... popatrzmy jeszcze raz na te zdania:
dziecko nie powinno ćwiczyć zdobytej wiedzy w domu
dzieciństwo nie powinno polegać na ślęczeniu nad książkami do nocy
pierwsze zdanie jest jakby prawdziwe, bo jak wyżej wspomniałem, nie ma sensu ćwiczyć czegoś, co się umie, nie muszę codziennie powtarzać sobie, że lepidodendron występował w karbonie, bo już to wiem
kluczem do tego zdania jest słowo "zdobyte", które jest tu nie na miejscu - patrząc na cały kontekst artykułu (nauka w szkole - zdobywanie wiedzy jako proces)
jeżeli je zabierzemy zostanie:
dziecko nie powinno ćwiczyć wiedzy w domu
co nie jest umotywowane w żaden sposób
jest to rozkaz - może prosto do poświadomości?
znamy te rzeczy...
brakuje nam uzasadnienia, ale może to drugie zdanie je zawiera, skoro pierwsze nie.. ?
dzieciństwo nie powinno polegać na ślęczeniu nad książkami do nocy
i z tym zdaniem trzeba się zgodzić, ale tylko rozpatrując je osobno
jako jedno osobne twierdzenie
a więc mamy w tych dwóch zdaniach rozkaz (w pierwszym) i pozorne uzasadnienie (w drugim) z którym się zgadzamy, ale które nie ma związku z pierwszym zdaniem - nie jest więc jego uzasadnieniem...
ale emocje w człowieku, który to czyta są i to sprawia wrażenie, daje poczucie, że "uzasadnienie" jest
A NIE JEST
ludzie ufają dziennikarzom, bo nie wiedzą że ....
widzicie to?
podobne coś widziałem w wikipedii, co już opisywałem
napisane było kłamstwo, ale miało odnośnik do jakiejś książki jako uzasadnienia tego kłamstwa
jednak to co było w książce nijak się miało do tego kłamstwa
autor kłamstwa udał, że ma uzasadnienie, dowód na swoje kłamstwo
moim zdaniem mamy w kraju do czynienia z bardzo szerokim frontem informacyjnej i mentalnej kontroli nad obywatelami, nad sprawami obywatelskimi i sprawami państwa
kontrola ta sprawowana jest w sposób zawoalowany, bardzo subtelny, wręcz niewidzialny
poprzez sieć różnych, ale niejawnie i niewprost powiązanych ze sobą ośrodków medialnych i z jednym centrum koordynującym te ośrodki
tych ośrodków jest wielka ilość i różnorodność, one niekoniecznie wiedzą o sobie nawzajem, ale
ta ilość i ich permanentne nieustanne działanie oparte o chwyty erystyczne i informacje podprogowe właśnie każą nam domyślać się istnienia wielkiej niewidzialnej machiny, która tym wszystkim steruje,
która za pomocą tych ośrodków codziennie napiera na ludzkie umysły i mieli je bardzo bardzo bardzo powoli, wręcz niedostrzegalnie, ale robi to, zgodnie z założonym planem, w sposób zorganizowany, skoordynowany i - bez ustanku...
to mogą być tylko służby specjalne
Zwracam uwagę, że pani redaktor w zasadzie swój opis ogranicza do klas 1-4 szkoły podstawowej... może taki cytat na koniec...
"Wbrew pozorom dziecko w podstawówce musi opanować bardzo ważny materiał, bez którego trudno mu będzie kontynuować kolejne etapy edukacji.
Musi poznać zasady ortografii, płynnie czytać, nauczyć się wykonywać różne działania matematyczne. Do tego dochodzą podstawy języka obcego."
"Dla nie-niemieckiej ludności Wschodu nie mogą istnieć szkoły wyższego typu niż czteroklasowa szkoła ludowa.
Zadaniem takiej szkoły ludowej ma być tylko: proste liczenie najwyżej do 500, pisanie nazwiska, nauka, że przykazaniem boskim jest posłuszeństwo wobec Niemców, uczciwość, pilność i grzeczność."
Heinrich Himmler
Komisarz Rzeszy do spraw Umacniania Niemieckości, przywódca SS (od 1929), Gestapo (od 1934), niemieckiej policji (od 1936), przewodniczący Rady Ministrów III Rzeszy, ministerstwa spraw wewnętrznych (od 1943)
Źródło: Kazimierz Leszczyński, Okupacja hitlerowska w Polsce, Wyd. Polonia, Warszawa 1961, s. 35.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz