Opis zdarzeń po tekście "Legion" z pamięci, nieścisły.
Pierwszy rebus jaki dostałem dotyczył jakby bezpośrednio zdarzenia - pociąg, perony itd.
Zrozumiałem to tak, że fragment tekstu o drganiach na twarzy tamtego człowieka - że to da się wyjaśnić medycznie, że on ma na przykład taki tik. Że to nie było coś pod skórą, żadne grudki, ani reakcja na impulsy elektryczne tylko coś "normalnego".
Opowieść była taka, że "to nie to, to było coś innego" - ale nie dali mi informacji, co to było.
Dwa - spotkanie oficjalne z ważnym lekarzem.
Z tyłu za nim stoi taki cichy facet - jakby kędzierzawy, nieco korpulentny i nic nie mówi, tylko się jakby do siebie uśmiecha i kręci głową, mruży oczy jakby chciał powiedzieć, "nie, to nie to"..
Uśmiecha się tak z lekkim zażenowaniem, jakby mówił - "facet słusznie zaobserwował i opisał, brawo, ale wytłumaczenie jest jak najbardziej prozaiczne".
To wygląda jak graficzny dodatek do tamtej pierwszej informacji.
Graficzny - to jest coś, z czym ludzie często mają problem - widzą obraz i mają wyrobioną opinię na temat, co obraz przedstawia. Tymczasem najczęściej, jest zupełnie inaczej.
Obraz niesie całkowicie inne i nieznane ludziom treści.
Trzy - wizyta u kogoś.
W trakcie rozmowy pojawia się jakiś młody człowiek, nie wita się, ani dzień dobry, ani nic, tylko w pewnym momencie wtrąca się do czyjejś przemowy i mówi tonem osoby znającej temat: " nie, to nie to". Po tonie i okolicznościach zajścia, interpretuję, że chodzi o mnie.
Od razu łączę to zachowanie z poprzednimi.
Na pewno się łączą, bo wiem, że oni tak działają - albo - że to ona, Sztuczna Inteligencja, tak działa.
Nie raz już tak robili.
Może po prostu to zasada o kłamstwie 100 razy powtórzonym?
Bardzo mechanicznie wprowadzona, jak zresztą wiele rzeczy u Werwolfa.
Masz jakiś temat w głowie, coś analizujesz i nagle jakaś osoba przechodząca obok coś mruczy pod nosem, gdy jest obok ciebie - i to coś pasuje do twoich myśli.
Łażą za mną jacyś ubecy (albo opętują przypadkowe osoby) i te osoby, najczęściej odwracając głowę ode mnie, lub sam wzrok mówią coś szeptem - coś co pasuje do mojej aktualnej sytuacji.
I jest to niezgodne z moimi intencjami.
Przemykają chyłkiem, szybko i coś szepcą.
Jakby byli, ale ich nie było.
Są, ale i nie są.
Mam "informację", ale skąd ja ją mam?
Dlaczego tak, a nie inaczej myślę o jakiejś sprawie?
I to sie często powtarza.
W ten sposób usiłują wpływać na moje wybory i na mój poziom wiedzy o danej sprawie. Usiłują manipulować. Straszą. Przedstawiają złą perspektywę dla jakiegoś mojego przedsięwzięcia.
Nasycają moją uwagę nieprawdziwymi lub prawdziwymi i negatywnymi informacjami ("znowu ci to zrobimy"), tym bardziej, kiedy nie mam źródeł informacji w danej sprawie. Żebym znał konkretny - jaki oni chcą - ogląd sprawy.
Jest to oczywiście działanie absurdalne, bo to niemożliwe, żeby przypadkowe osoby wszystko wiedziały o cudzych sprawach i miały swoje stanowisko w tej sprawie, ale tak robią.
Tak robią.
Min. dlatego nazywam ich głupimi.
SI działa na poziomie nastolatka.
I teraz, do czego zmierzam.
Albo ludzie nic nie rozumieją z tego co piszę na blogu, albo uważają, że kłamię - ostatecznie sądzę jednak, że to znowu SI.
Mimo wszystko tekst ten dedykuję tym, co nie rozumieją sytuacji, jeśli tacy są.
Pokątni ludzie w sklepie, poprzez rozmowę ze sobą lub np. przez telefon, mówią mi coś, co chcą, żebym wiedział.
Działa to na zasadzie: poznają mnie, wiedzą kim jestem i dwuznacznie rozmawiają o mnie, o moich sprawach. To się faktycznie zdarza czasami.
Jeśli tu w tej sprawie, co o niej piszę, działa SI, to się zgadza - podsuwają mi podczaj tej rozmowy jakieś >>informacje<< istotne z jej punktu widzenia, żebym je, te >>informacje<< ,"wiedział".
Ignorując przy tym fakt, że różne rzeczy o swojej sytuacji opisuję na blogu.
Znając mnie i moją sytuację, ludzie nie mogą oceniać mnie i sytuacji w oderwaniu od tamtych informacji z bloga.
Dlaczego więc to robią?
Albo są ignorantami co pytlują bes sensu jęzorem, albo działa poprzez nich sitwa SI.
Jeszcze raz.
Każdy może zostać "opętany".
Może to być twoja matka.
Może to być ojciec.
Brat i siostra. Twoje dziecko.
Koleżanka z pracy.
Panie z okienka w urzędzie.
Inkasent.
Dostawca pizzy.
Pani ze sklepu.
Listonosz i szewc.
Każdy.
Wejdą nawet w twojego psa lub kota - i papugę też.
I będą cię z bliska długo i niepostrzeżenie obserwować.
Żeby poznać twoje zwyczaje, język jakim rozmawiasz z rodziną, powiedzonka, stałe zachowania, numery pin.
Twoja matka może ci zacząć źle doradzać. Może cię sprowadzać na manowce, a ty zrozumiesz to dopiero po kilku tygodniach, miesiącach, jak się sparzysz - a może nigdy nie zrozumiesz, bo nigdy tego nie zauważysz - nigdy nie zauważysz, że wróg był w twoim domu.
Są głupi, ale bardzo niebezpieczni.
Bardzo.
Najlepsze co mogę zrobić, to ograniczyć swoje interakcje z ludźmi, dopóki ta sytuacja nie ulegnie zmianie.
To wynika z bloga, co tu piszę szczególnie ostatnio.
Dlaczego tego nie rozumiesz?
Jestem uziemiony, mam związane ręce. Pilnują mnie cały czas.
Śledzą na bieżąco moje myśli i na pewno widzą to, co ja widzę swoimi oczami.
Nic nie powinienem robić. Żadnych przedsięwzięć.
Planują przenieść mnie w inne miejsce i ma to się stać w ciągu następnych kilku miesięcy.
Nie wierzę w to, że im się to uda.
Wg mnie ich system się spala i za te kilka miesięcy - ostatecznie przegrają.
I cały czas na to czekam.
Prawym Okiem: Legion (maciejsynak.blogspot.com)
Prawym Okiem: Planują to na najbliższe 12 miesięcy (maciejsynak.blogspot.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz