Strony wciąż aktualne...

środa, 2 listopada 2016

jak wykiwano księcia Konrada


Krzyżacy i dokument kruszwicki, czyli jak wykiwano księcia Konrada


24.12.2014 MirJan 
 
 
Swego czasu stanowili potęgę, z którą musieli się liczyć najwybitniejsi władcy średniowiecznej Europy. Choć odnosili spore sukcesy w zbrojnych starciach z przeciwnikami, ich władza nie opierała się jedynie na sile fizycznej, uzbrojeniu oraz na świetnym przygotowaniu rycerzy do walki. Krzyżacy swój ogromny sukces zawdzięczają przede wszystkim dyplomatom, którzy, poprzez szereg działań nie zawsze uznawanych za „poprawne”, przyczyniali się do rozwoju potęgi Państwa Krzyżackiego. To ich „sztuczki”, połączone ze skuteczną propagandą, pozwalały na zajmowanie nowych ziem, dzięki czemu Zakon Krzyżacki stał się potęgą w średniowiecznej Europie. Jak działali zakonni dyplomaci? Na własnej skórze mógł się o tym przekonać jeden z piastowskich książąt – Konrad Mazowiecki.

Propaganda – pierwszy krok do sukcesu

Skuteczna propaganda to podstawa zakonnych sukcesów. Pod pretekstem nawracania pogan na wiarę chrześcijańską, mogli Krzyżacy podbijać nowe ziemie, bez narażania się na potępienie ze strony innych państw. A co w chwili, gdy zamarzył im się podbój terenów już schrystianizowanych? Litwa, która w późniejszym okresie stała się kolejnym łakomym kąskiem dla Zakonu, może być tu dobrym przykładem. Jagiełło, przyjmując chrzest, był pewnie przekonany, że jego problem z Zakonem Krzyżackim został rozwiązany. Cóż jednak zrobili Krzyżacy? Przedstawili Jagiełłę jako schizmatyka oraz osobę, która w istocie do zasad chrześcijaństwa się nie stosuje. Litwa w dalszym ciągu wymagała więc nawrócenia, a w takich misjach Krzyżacy byli mistrzami… Akcja propagandowa zadziałała już wcześniej, w przypadku księcia Konrada, który na terenie Mazowsza musiał się zmierzyć z licznymi problemami natury nie tylko politycznej.

Książę Konrad Mazowiecki. Dlaczego potrzebował wsparcia Krzyżaków?

Konrad Mazowiecki to jeden z wielu polskich władców, o których można powiedzieć: „chciał dobrze, ale mu nie wyszło”. Każde dziecko, od podstawówki aż po kres edukacji szkolnej słyszy, że Konrad Mazowiecki to ten, który ściągnął do Polski Krzyżaków. Czy książę był aż tak naiwny, czy też otoczka panująca wobec Zakonu pozwoliła mu uwierzyć, że wykorzystanie tych rycerzy w walce z pogańskimi Prusami przyniesie mu (i państwu polskiemu zarazem) same korzyści?
Konrad, zwany Mazowieckim, około 1200 roku przejął władzę nad dzielnicą, która wcześniej wchodziła w skład ziem zarządzanych przez jego ojca – Kazimierza Sprawiedliwego. Okres rozbicia dzielnicowego nie był okresem łatwym dla żadnego z książąt piastowskich. Walki o utrzymanie swej dzielnicy oraz ambitne marzenia o zdobyciu władzy w Krakowie – oto plany, które snuł i Konrad Mazowiecki. Tymczasem na terenie Mazowsza wciąż problemy płatały mu Prusy, które stały się dodatkowym zagrożeniem dla dzielnicy mazowieckiej i jej nowego pana. Problem ten nasilił się m.in. wskutek działalności misyjnej biskupa Chrystiana, która doprowadziła do wzrostu aktywności poszczególnych plemion pruskich. Któż mógł pomóc w walce z nimi? Zakon Krzyżacki mógł się wydawać w takiej sytuacji idealnym sojusznikiem.

A Brodatemu to się upiekło!

Konradowi Mazowieckiemu za sprowadzenie Krzyżaków obrywa się do dziś. Henrykowi Brodatemu, który też swój udział w sprowadzeniu Zakonu na ziemie polskie miał, udało się jednak zachować dobrą opinię. Choć to na jego dworze rodziły się pierwsze palny związane z Krzyżakami, cała odpowiedzialność za późniejsze problemy z braciszkami w białych płaszczach spadła na Konrada. Stanisław Szczur jest jednym z tych historyków, którzy przypominają o tym, że myśl o skorzystaniu z krzyżackiego wsparcia już Brodatemu jawiła się jako idealne rozwiązanie wszystkich problemów z Prusami. Otto Dypoldowic, siostrzeniec Henryka Brodatego, jest w istocie tym, który jako pierwszy wystąpił z pomysłem wykorzystania Krzyżaków przeciw pruskim plemionom. W latach 20. XIII wieku trudno było przypuszczać, że otoczeni wielkim szacunkiem zakonnicy zwrócą się nie tylko przeciw pogańskim plemionom, ale i przeciw chrześcijańskiej Polsce. Takie zapędy były przecież niezgodne z tym, co głosiła oficjalna propaganda Zakonu.

Falsyfikat kruszwicki

Fałszowanie dokumentów to kolejna sztuczka, z której zakonni dyplomaci korzystali bardzo chętnie. Symbolem takiego postępowania rycerzy stał się słynny dokument kruszwicki, będący w opinii wielu historyków niczym innym, jak tylko falsyfikatem. Dla państwa polskiego i jego historii ten dokument miał ogromną wartość. Dlaczego? Bo to właśnie dokument kruszwicki uznawany jest jako wstęp do wojen Polski z Zakonem. Zawarty w dniu 16 maja 1230 pomiędzy Konradem Mazowieckim a przedstawicielami Zakonu Krzyżackiego, pozwolił rycerzom na zajęcie ziemi chełmińskiej (a więc ziemi, która sąsiadowała z terenami pruskimi) oraz na włączenie, w późniejszym okresie, do swego państwa tych terenów, które uda im się zdobyć w trakcie podboju Prus. Dokument ten sprawił, że Konrad Mazowiecki przeszedł do historii jako władca nieudolny, który próbując chronić się przed pogańskimi Prusami, sprowadził na Polaków jeszcze większe zagrożenie… Zajęte Prusy, wraz z ziemiami wcześniej nadanymi, zaczęły przecież tworzyć państwo krzyżackie, będące idealnym punktem wypadowym do dalszych podbojów. Czy Konrad Mazowiecki faktycznie podpisał dokument, który dawał Zakonowi Krzyżackiemu tak wiele możliwości? Ponieważ dokument w oryginalnej wersji nie przetrwał do naszych czasów, wielu historyków polskich twierdzi, iż był on tylko dobrze przygotowanym falsyfikatem. Wiadomo też, że dokumenty zawierane pomiędzy Konradem Mazowieckim a Krzyżakami pozostawały w rękach zakonników. Strona polska otrzymywała jedynie ich skróconą wersję. Co z oryginałami? Czy pisma, które zakonni dyplomaci pokazywali papieżowi były tymi samymi, które podpisywała druga strona umowy?

Gerard Labuda jest jednym z wielu historyków, który ma tu sporo wątpliwości. Jego zdaniem istnieje wiele argumentów, świadczących o tym, że dokument kruszwicki to nic innego, jak dobry falsyfikat. Jego zdaniem dokument ten wcale nie pochodzi z 1230 roku, lecz z 1234. Prusy były już wtedy opanowane przez Zakon, a dokument miał jedynie uzasadnić i zalegalizować władzę Krzyżaków nad tymi ziemiami. Dzięki skutecznej propagandzie, która pozwoliła na przedstawienie Zakonu jako obrońcy wiary chrześcijańskiej, papież, a wraz z nim i reszta europejskich władców, w sporze Krzyżaków z Polską bez oporów stawał po stronie potężnego i wpływowego Zakonu.

Nie tylko Konrad dał się wykiwać!

Choć wokół dokumentu podpisanego w Kruszwicy, na mocy którego Krzyżacy zyskali pełne prawo do ziemi chełmińskiej, wciąż toczy się dyskusja, czy to falsyfikat, czy też jednak w istocie w takiej formie podpisał go Konrad, warto podkreślić jedno – nie byłby to pierwszy przypadek fałszowania dokumentów przez Zakon i jego dyplomatów. Za jeden z najważniejszych falsyfikatów w dziejach Zakonu uznawana jest złota bulla cesarza Fryderyka II. Teoretycznie wystawiona w 1226 roku w Rimini, w istocie powstać miała dopiero w latach 30. XIII stulecia. A przecież ten dokument sprawił, że Herman von Salza, ówczesny mistrz, zyskał nie tylko prawo do zajęcia ziemi chełmińskiej (co ostatecznie potwierdzić miał wystawiony 4 lata później dokument z Kruszwicy), ale i wiele przywilejów.
Zręczne manipulowanie faktami, wykorzystywanie słabości przeciwnika na swą korzyść oraz posługiwanie się dokumentami, których wiarygodność stoi dziś, w wielu przypadkach, pod sporym znakiem zapytania – oto dyplomacja, którą Krzyżacy tak zręcznie się posługiwali. Dzięki niej byli w stanie stworzyć państwo, którego potęga tworzona była m.in. kosztem Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz