Strony wciąż aktualne...

sobota, 21 września 2013

Zaginiona i jej jasnowidz




Czym zajmują się służby?



OD POCZĄTKU tej sprawy miałem wrażenie, ze jest naprawdę wyjątkowa.

Minęło już 3 lata, a śledztwo nic nie wykazało.

Wydaje się jednak, że problem polega na czymś innym.
Analizując korespondencję zaginionej, kryminalni natrafili na sprawę o wiele większą niż by mogli się spodziewać. Prawdę mówiąc wygląda to tak, jakby sprawa ich przerosła – tak jest gigantyczna.

Czy to ta historia sprawiła, że politycy, na co dzień koledzy, dotychczas bez umiaru okładający się po pyskach w telewizji, cyniczne rozgrywający elektorat udając, że coś dla niego robią, zaprzestali tego udawania?
Skończyły się głupkowate uśmieszki, skończyły się kłótnie bez umiarkowania. Partia rządząca – a za nią opozycja – jest grzeczna i rzekłbym – potulna. Nagle rozsądek powrócił do głowy?

Nie tylko warszawka, ale nawet nasz gdański Budyń ma problemy z bezczelnym pijarem. Potulnie duka coś do kamery zamiast tradycyjnie z szerokim (sztucznym) uśmiechem na bezczela perorować jowialnie i nabijać sobie punkty sympatii u swoich wyborców – siłą rzeczy uzależniających wybór swój od telewizji..

Wkradła się niepewność.

Ale niepewność względem czego?

Do własnego osądu - co jest rzeczywistością, a co ułudą?
Za jaką to przyczyną?


Ostatnie komunikaty plus informacje podane przez Jackowskiego sugerują, że dziewczyna była przypadkową ofiarą. Analiza korespondencji – a także przeszukania na innych dyskach twardych wykazały, że oto pod powłoką „normalnego” szarego życia rozgrywa się akcja jakiej Spielberg by się nie powstydził.
Czy wypadek Casy również wpisuje się w ten scenariusz?

Sprawa jest bardzo poważna. Oto policja uzyskała informacje, które zmroziły krew w żyłach. Pod samym nosem polskiego społeczeństwa rozgrywa się wielka gra, gra o wszystko - gra gigantów.

Aż dziw, że tą sprawą nie zajmuje się tzw. ABW.
No, ale trudno spodziewać się po gamoniach, że będą w stanie odróżnić sprawę poważną od trywialnej.
Nękanie uczciwych ludzi jest na pewno łatwiejsze.

Zmiana retoryki obozu rządzącego może wiązać się z decyzją wajhowego o zamianie marionetek, ale skala powagi jaka zagościła na licach sług naszych (po łacinie – ministry) znamionuje zmianę sposobu myślenia o Polsce.

Obym miał rację.

Panowie, skoro już zauważyliście, że wasze życie to iluzja – zachęcam, porzućcie swoją iluzję do końca.

Czas dorosnąć.


Ludzie dorośli nie bawią się w konwenanse, tylko traktują siebie i innych poważnie. A także z szacunkiem.
W każdej sytuacji.


I tacy macie być.
Nie zapominajcie, że na służbie naszej jesteście.

Świadomość, że przez lata żyło się w iluzji zmusza do zadania sobie pytania - o ilu jeszcze rzeczach myślę, że są prawdą?

Proszę z szacunkiem odnosić się do obywateli – to wasi przecież dalecy krewni. Jakby nie było, wszyscy z jednego pnia jesteśmy – nie licząc Werwolfów...

Od czasu do czasu zaglądam na pewną stronę i sprawdzam co nowego do zakomunikowania mają światu agenturalne ćwoki. Moją uwagę przykuło czerwone zdanie:

“To nie był wypadek, znajdź mój pamiętnik….”
Kiedy spytałam, czy jest zamordowaną sąsiadką, potwierdził i jakby się nieco "uspokoił".  Na moje pytania, kto jej to zrobił, powtarzała tylko: "zły człowiek". Potem zażądała, żebym przyprowadziła chłopaka z sąsiedztwa, bo chce z nim porozmawiać, podała imię i nazwisko. Miał on wtedy jakieś 17 lat, nie był to żaden chuligan, przeciwnie, bardzo spokojny chłopak z dobrej rodziny. Nie sądzę, żeby miał coś z tym morderstwem wspólnego, ale może coś widział, albo wiedział? Tę prośbę powtórzyła bardzo wiele razy. Zapytałam, gdzie jest narzędzie zbrodni. Powiedziała, że w studzience, na łąkach. Proszę sobie wyobrazić, że odnalazłam tę "studzienkę", choć wcześniej nie miałam o niej pojęcia!
Jest to coś w rodzaju włazu do kanału, jakie są na ulicach, przykryte metalową pokrywą. Jeszcze potem kilka razy kontaktowałam się z nią w ten sposób (a raczej ona się kontaktowała ze mną), a potem się skończyło, pewnie dlatego, że ja nic z tym nie zrobiłam. No bo jak mogłam pójść do sąsiadów i poprosić ich syna, żeby wpadł do mnie na chwilę, bo duch pewnej kobiety chce z nim porozmawiać?  To było dla mnie niewykonalne. Podobnie, jak np. poinformowanie milicji (wtedy były u nas czasy komuny), o miejscu ukrycia narzędzia zbrodni i moim "informatorze".


Jak widać pokrywa się to z informacjami podanymi przez Jackowskiego.
Taki przypadek.



Wszystkich, którym się wydaje, że już przejrzeli na oczy – ostrzegam.

To dopiero początek.



A wszystkim "rozsądnym" ....
dedykuję zastanowić się nad sobą....










KOMENTARZE


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz