Organizacja bez organizacji.
Świetny artykuł dr. Rafała Brzeskiego. Przedrukowuję fragment dotyczący struktury jaką posługuje się Werwolf, czyli rodzaj 5 kolumny...
Jest to również forma jaką może przyjąć polska organizacja patriotyczna.
>>>
[...]
Świetny artykuł dr. Rafała Brzeskiego. Przedrukowuję fragment dotyczący struktury jaką posługuje się Werwolf, czyli rodzaj 5 kolumny...
Jest to również forma jaką może przyjąć polska organizacja patriotyczna.
>>>
Organizacja bez organizacji
Jeśli chce się dobrze rządzić krajem
wielkości Polski, to potrzeba około półtora miliona podobnie myślących
ludzi. Nie muszą być z tej samej partii, czy grupy politycznej, ale
muszą kierować się tym samym katalogiem wartości. Tak w życiu
publicznym, jak prywatnym. Ludzie ci muszą być obecni na wszystkich
szczeblach administracji państwowej, rządowej i samorządowej. W sferze
informacji, gospodarki, kultury, nauki, w edukacji i w służbie zdrowia, w
służbach mundurowych i w sporcie. W każdej dziedzinie życia
publicznego, dosłownie wszędzie. Swoją działalnością, pracą i
zachowaniem muszą – bez uciekania się do przemocy – narzucić model
postrzegania rzeczywistości i poczucie obowiązku dbałości o dobro
wspólne w służbie współobywateli.
Ukształtowanie „od zera” tak licznej społeczności podobnie myślących
ludzi wymaga czasem pokoleń, ale zdarza się, że wystarczy tylko obudzić
drzemiące w ludziach tęsknoty i dążenia przytłoczone hałaśliwym, a
bezmyślnym, szumem dnia codziennego. Jeden impuls może sprawić, że
ludzie zaczną rozglądać się wokół szukając możliwości przebudowania
świata, z którego nie są zadowoleni. Pierwszym odruchem jest wówczas
chęć zorganizowania się. I natychmiast pojawia się obawa przed aparatem
inwigilacji i ucisku aktualnie rządzących, którzy zazwyczaj nie są
chętni do oddania władzy, przywilejów i apanaży. Potencjalne zagrożenie
organizujących się zależne jest od wyboru modelu przyszłej organizacji.
Do podstawowych należą:[...]
Organizacja bez organizacji. To działalność małych grup i pojedynczych osób powiązanych jedną myślą. A nie strukturą i przepisami.
Opisane wcześniej modele organizacji w mniejszym lub większym stopniu zakładają istnienie:
- przywódców,
- hierarchii,
- łańcucha wydawania poleceń i składania sprawozdań,
- różnych form ustalania priorytetów organizacji,
- mechanizmów budżetowania,
- dyscyplinowania członków celem zapobieżenia tworzeniu się frakcji i koterii.
Składa się to w sumie na istnienie
jakiegoś organu centralnego. Przy czym likwidacja Centrali powoduje
rozpad lub paraliż struktur i w konsekwencji rozpad całej organizacji.
Organizacja bez organizacji nie ma
Centrali. Nie ma przywódców, nie ma hierarchii, nie ma formalnych
struktur, budynków, biur, infrastruktury, budżetu, itp. Jest systemem
otwartym. Każdy może zostać członkiem, każdy może odejść w dowolnej
chwili. Małe grupki mogą się dowolnie łączyć, a większe dzielić. (W
praktyce kilkanaście osób to maksymalna liczba członków jednej grupy,
gdyż przy większej liczbie pojawiają się kłopoty ze sprawnym
komunikowaniem się i szybkim podejmowaniem decyzji.) Organizacja jest
płynna. Wygląda to na chaos, czyli paradoksalnie zaprzeczenie
organizacji, ale chaos wymusza kreatywność, szybkie podejmowanie decyzji
oraz poczucie odpowiedzialności za te decyzje.
Cementem łączącym członków takiej płynnej formacji są:
- jedność wartości,
- chęć utrzymania wartości,
- wola dokonania zmian dla zachowania wartości,
- wiedza i wola zdobywania tej wiedzy,
- determinacja w osiągnięciu celu postawionego przez siebie samego (tu nikt nie narzuca zadań, ani nie stawia celu).
Radykalna decentralizacja sprawia, że jak
długo istnieje wspólna myśl i przestrzeganie wspólnego katalogu
wartości, tak długo organizacja jest praktycznie nie do rozbicia.
- brak przywódców, hierarchii i Centrali
(w postaci infrastruktury i ludzi centralnego aparatu) powoduje, że
ewentualny przeciwnik nie bardzo ma co zlikwidować.
- głupota, zła wola, przeniewierstwo kierownictwa nie ma żadnego znaczenia z braku kierownictwa.
- brak kierownictwa i hierarchii powoduje, że nie ma kogo skorumpować.
- koszt ewentualnego skorumpowania wszystkich członków organizacji jest prohibicyjnie wysoki.
- istnieje wprawdzie teoretyczna
możliwość wprowadzenia agentury penetracyjnej lub agentury wpływu do
wnętrza każdej z miriady drobnych grup, ale w praktyce jest to bardzo
trudne do wykonania.
System otwarty jest odporny nie tylko na
zewnętrzną korupcję, ale również na zewnętrzną ko-optację (wchłonięcie
przez inny system). Jest też odporny na korupcję wewnętrzną
(kolesiostwo, tworzenie koterii, protekcję, itp.) oraz na skostnienie. W
małej grupie bez przywódcy wszyscy się znają, wszyscy wspólnie decydują
o priorytetach, każdy może rzucić pomysł i jeśli reszta uzna go za
dobry, to wszyscy go realizują. Kto nie ma ochoty, może w każdej chwili
odejść. Nikt nikogo nie trzyma. Z drugiej strony, łatwo jest buntować
się przeciwko „szefowi”, ale znacznie trudniej przeciwko kolegom. A z
założenia „szefa” nie ma.
Z otwartego systemu nie można wprawdzie
nikogo wyrzucić, albo zmusić go do posłuszeństwa, ale osoby z
jakiegokolwiek powodu „niepasujące” lub „niechciane” można łatwo
zmarginalizować i albo same odejdą, albo zostaną „otorbione” i nie będą
miały wpływu na działania grupy. Jeżeli w grę wchodzi jedynie konflikt
osobowości, to nic nie stoi na przeszkodzie, by działać samodzielnie,
albo utworzyć kolejną grupkę - współpracującą lub nie, ale wyznającą ten sam katalog wartości. I to jest najbardziej istotne.
Zaletą organizacji bez organizacji jest
także jej lokalność. Kierujący się tym samym katalogiem wartości ludzie
tworzący grupkę znają problemy swego środowiska i są świadomi tego, co
chcą osiągnąć. Pozostaje zazwyczaj ustalenie najlepszego sposobu
osiągnięcia tego celu, a potem sprawna realizacja. Nie muszą przy tym
czekać na wytyczne, bo wytycznych nie ma i nie będzie! Jest tylko
katalog wartości.
Jeśli cel i sposób jego osiągnięcia będą
odpowiadać szerszej społeczności, to bardzo szybko powstaną
spontanicznie kolejne grupki działające wprawdzie oddzielnie, ale
utożsamiające się z tym samym katalogiem wartości. To wartości, wiedza o
tych wartościach i świadomość konieczności ich przestrzegania są
elementem organizującym ludzi. Patrz demonstracje przeciwko ACTA oraz
Marsz Niepodległości.
Konieczna łączność między grupkami,
wymiana informacji i materiałów wzbogacających wiedzę tworzy się w
systemie otwartym spontanicznie w obecnych czasach poprzez Internet.
Kiedyś poprzez słowo mówione, na zasadzie „jedna baba drugiej babie”,
czemu obecnie odpowiada P2P.
Rozpowszechnianie informacji i propagację
wiedzy w takim modelu trudno powstrzymać, gdyż w większości przypadków
nie dotyczy ona konkretnych działań, którym można nadać etykietkę
„spisku”, lecz ogólnej i szczegółowej wiedzy o wartościach. O zmianach
kulturowych, o rozwoju cywilizacyjnym, itp. O spiskach wspomina się w
kontekście historycznym i być może dlatego obserwuje się obecnie
tendencję do limitowania wiedzy historycznej.
W organizacjach bez organizacji nie ma
centralnego budżetu. Nie ma też infrastruktury. Działalność opiera się
na dobrej woli i skromnych funduszach członków grupy, którzy spotykają
się prywatnie u siebie w domach, albo w kawiarni, czy nawet w parku.
Bazuje się nie tyle na funduszach, co na możliwościach członków. Jeden
ma drukarkę, drugi papier, a trzeci klej i już można plakatować miasto.
Finansowanie z zewnątrz grupy wiąże się z kontrolą. Kto płaci
orkiestrze, ten wybiera melodię.
Modelowi organizacji bez organizacji
zarzuca się, że jest skuteczny jedynie w działalności negatywnej.
Krytycy przyznają, że owszem jest przydatny w mobilizacji ludzi do
protestu, ale nie w kreowaniu czegoś pozytywnego, w zachęcaniu do
działania na rzecz budowy lub modernizacji czegokolwiek. Zarzucają
także, że nie sposób negocjować z masą drobnych, oddzielnych tworów
pozbawionych liderów i osiągnąć z taką organizacją kompromis. W tej
pozornej wadzie tkwi jednak siła modelu. Kompromis, w którym rezygnuje
się z pewnych wartości, to poddanie się korupcji. Organizacja bez
organizacji, jeśli chce pozostać wierna wyznawanemu katalogowi wartości
to winna domagać się przestrzegania tych wartości bez jakichkolwiek
ograniczeń, w całości.
Zadaniem organizacji bez organizacji jest
nie tyle osiągnięcie władzy, co dokonanie przemiany. Nie oznacza to
odżegnywania się od polityki. Wręcz odwrotnie, organizacja bez
organizacji winna być głęboko zaangażowana w politykę tylko, że jej
celem winna być zmiana kultury politycznej, a nie
wygranie miejsc w parlamencie lub wspieranie konkretnych polityków.
Praktyka bowiem wykazuje, że we współczesnym świecie tak partie
polityczne, jak poszczególni politycy, podatni są na coś, co można
określić mianem korupcji ze strony środowiska. Dopiero zmiana kultury
politycznej może wykorzenić korupcjogenny wpływ środowisk obrastających
parlamenty i otaczających parlamentarzystów (lobbystów, grup nacisku,
mediów i ich właścicieli, itp.). Dopiero zmiana kultury może wpoić na
trwale w reprezentantów obywateli, że ich obowiązkiem jest służyć dobru
wspólnemu, a nie sobie lub swojemu ugrupowaniu.
Zmiana kultury politycznej może też
uprzytomnić obywatelom, że to oni są podmiotem państwa i państwo powinno
im służyć. Wyrobić w nich chęć i wolę aktywnego kształtowania swego
losu, a nie czekania na kanapie przed telewizorem z nadzieją, że ktoś,
coś za mnie zrobi.
Taka przemiana kultury politycznej nie
przyjdzie z dnia na dzień. Pół wieku komunizmu oraz lata intensywnych
zabiegów socjotechnicznych wykształciły pokolenie lemingów. Teraz trzeba
zacząć aktywnie działać tak, żeby było to ostatnie stracone pokolenie.
Chyba, że nie chcemy być dłużej narodem i wystarcza nam rola zasobu ludzkiego i zbiorowiska jednostek statystycznych.
Rafał Brzeski
<<<
Gorąco polecam całość:
http://socjocybernetyka.wordpress.com/2013/03/07/dr-r-brzeski-organizacja-bez-organizacji/
W młodości też myślałem o takim systemie ...Ale ciągle mi wychodziło,że
musi być ten KTOŚ....Nawet te wartości ktoś musi wyrazić,opublikować, rozkolportować...
Pozdrawiam
pozdrawiam
Trudno nazywać go kontrwywiadem...kiedy niema on zorganizowanego przeciwnika na terenie, na którym operuje....
Ale 5 kolumna, organizacja bez organizacji, to obfite zaplecze wspierające.
Chociażby w wyborach....
Pisząc o opublikowaniu miałem na mysli nie masmedia ale nadanie trwalszej
formy niż tylko słownej...Ale może faktycznie jednak trzeba poprzestać na powtarzaniu jeden drugiemu...?
Pozdrawiam
Jeśli jest Pan zainteresowany bardziej tematem polecam blogi:
pmn.bloog.pl
twx.bloog.pl
naizdw.wordpress.com
a tu znajdzie Pan publikacje z tematyki cybernetyki i wojny informacyjnej
http://autonom.edu.pl/
polecam zacząć od Mazura, a potem czytać Kosseckiego
Internet daje możliwość, że każdy może szkolić się sam w domu. Dlatego trzeba polecać znajomym tę wiedzę. Jeśli przeszkolimy odpowiednią ilość osób, dopiero będzie można myśleć o przejęciu władzy w Polsce. Inaczej to jest:
"Obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni. Hu, ha, krew gra, duch gra, hu ha! Matko Polsko, żyj, Jezus Maria, bij"
i zlizywanie ran po przegranej.
serdecznie pozdrawiam
Feliksa Konecznego ksiązki o cywilizacjach,Mariana Mazura o cybernetyce i charakterze, Józefa Kosseckiego o systemach autonomicznych...
A następnie w internecie trzeba opublikować wskazówki , które książki są dobrym wzorcem a które nie...
Zatem , czy może istnieć organizacja autonomiczna bez homeostatu
czy nie może ???
Bo co wtedy jest korelatrorem - w skrócie zasyczaczem informacji,
a co akumulatorem-energia i jak wspólpracują z rozproszonym homeostatem?
Taki rozproszony homeostat to może Dusza ludzka albo Świadomy Kosmos-Bóg...???? Czy wtedy nie będize ...jakim mnie Panie stworzyłeś, takim mnie masz...????
I dla jasnosci, wcale nie potępiam takiej postawy życiowej...,
ale z działaniem politycznym bym jej nie łączył...
Bliższy jest mi pogląd, że pierwszym krokiem powinno być uświadomienie sobie , że człowiek może być układem homeostatycznym ,
a w korelatorze odbiera informacje ze świata a także od Boga...jakiego jest w stanie usłyszeć...
Zbyt długo żyliśmy w kręgu tajemnicy misterium natchnień ...
Życie jest o wiele prostsze, gdy odrzuci się stwarzane przez innych ludzi "nakazy sił wyższych"...
Prawdziwe siły wyższe radzą sobie doskonale bez pomocy pośredników
i każdemu człowiekowi składają ofertę współpracy adekwatnej do zdolności jego korelatorów i wytrzymałości akumulatorów...w odpowiednim czasie.
"W organizacjach bez organizacji nie ma centralnego budżetu. Nie ma też infrastruktury. Działalność opiera się na dobrej woli i skromnych funduszach członków grupy, którzy spotykają się prywatnie u siebie w domach, albo w kawiarni, czy nawet w parku. Bazuje się nie tyle na funduszach, co na możliwościach członków. Jeden ma drukarkę, drugi papier, a trzeci klej i już można plakatować miasto. Finansowanie z zewnątrz grupy wiąże się z kontrolą. Kto płaci orkiestrze, ten wybiera melodię."
To jeśli chodzi o akumulator.
"Jeżeli w grę wchodzi jedynie konflikt osobowości, to nic nie stoi na przeszkodzie, by działać samodzielnie, albo utworzyć kolejną grupkę - współpracującą lub nie, ale wyznającą ten sam katalog wartości. I to jest najbardziej istotne."
Tutaj jeżeli chodzi o korelator i homeostat.
Jeśli ludzie będą mieli ten sam system wartości, czyli te same reaktywności, to tak samo będą reagować na bodźce.
Np. Nie popieram ustawy aborcyjnej, bo 5 przykazanie mówi nie zabijaj.
Dawniej programowanie szło od rodziny i kościoła, teraz wszyscy mają w domu telewizorek i on ich programuje i tutaj jest szansa, bo coraz więcej ludzi ma internet.
1.jeżeli Bóg steruje , to człowiek nie jest ukłądem autonomicznym
2.jeżeli człowiek nie jest układem autonomicznym , to dowolny zbiór lub system ludzi nie stworzy układu autonomicznego
3.czy nie autonomiczny system może mieć własne cele polityczne?Ja uważam , że nie...
4.w Pańskich komentarzach znajduję jednak zawsze potrzebę istnienia , możliwe, że w bardzo wyrafinowanej formie, homeostatu, zapewniającego, że "... ludzie będą mieli ten sam system wartości, czyli te same reaktywności, to tak samo będą reagować na bodźce..."
Albo to załatwia bezpośrednio Bóg przez geny , albo.... człowiek ma wolną wolę i jest systemem autonomicznym w świecie"jawy" i załatwia to człowieczy homeostat.
homeostat według Pana "rozproszony", a wedłu mnie nie zlokalizowany...
Nawet rysowałem schematy, na których Homeostat=Bóg...
Ale z biegiem czasu odkryłem, że do niczego tą ścieżką nie dojdę...
Obecnie nie mam gotowej doktryny, co może być homeostatem człowieka....Dusza? Nieśmiertelna? Uświadomiona?...
W Pańskiej propozycji taka rozproszona homeostaza może być skuteczna jedynie wśród wyznawców tego samego Boga, który działa
na bieżąco ....
Osoby z innym światopoglądem nie mogą być jej składowymi...
W praktyce polskiej rzeczywistości nie nastąpi zatem żadna zmiana, gdyż tzw.większość katolicka ma homeostat organizacyjny w Watykanie... Teraz i na wieki ...
Jaki jest efekt działalności katolickich Prezydentów, Premierów,Sejmów , niech każdy oceni według własnych preferencji...
Ps.
Dla uściślenia- nie jestem zwolennikiem watykańskiej homeostazy
w polityce polskiego narodu.
To nie jest takie oczywiste. Biolodzy komórkowi rozpoznają, że otoczenie, zewnętrzny wszechświat i nasza wewnętrzna fizjologia i co najważniejsze, nasza percepcja otoczenia, bezpośrednio kontroluje aktywność naszych genów.
Cały czas odnoszę wrażenie, że miesza Pan sterowanie pośrednie ze sterowaniem bezpośrednim. Załóżmy, że udało się Panu zbudować autonom. Wyposażył go Pan we wszystkie niezbędnę organy. Organy te maja parametry sztywne, których otoczenie nie może zmieniać oraz parametry elastyczne, na które otoczenie może wpływać. To jakie będą parametry sztywne Autonomu zdecydował Pan (tak rozumiem sterowanie pośrednie przez Boga), natomiast parametry elastyczne są zmieniane przez otoczenie i zależą od warunków w jakich Autonom przebywa. Bezpośrednio zatem steruje się autonom sam. Otoczenie też może wpływać na jego parametry elastyczne, i to też sterowanie pośrednie, wpływanie na reaktywności. Watykan bezpośrednio nie steruje, Watykan wychowuje, wpływa na reaktywności, innej możliwości nie ma.
A w poniższym układzie autonomiczny jaki jest homeostat rozproszony, czy nie zlokalizowany?
https://www.youtube.com/watch?v=muVx8k0VCeQ