Natomiast jakiś niepozorny mikrus, nawet po użyciu przemocy fizycznej i pod silną presją, zamknie się w sobie, zatnie i nic nie powie - opisuje były negocjator.
Niepozorny mikrus powiadacie...
A o co chodzi, gdy się nad kimś znęcają 10 lat?
Nie chodzi o złamanie, bo wiadomo, że to się nie uda, więc po co to robią?
Słyszałeś Duda?
"Złamać człowieka jest bardzo prosto". Protasiewicza krytykują, a nawet żołnierze nie muszą milczeć
Maciek Kucharczyk08.06.2021 18:07
- Tak naprawdę złamać człowieka jest bardzo prosto. I wcale nie trzeba bicia czy wymyślnych tortur. To są bajki z filmów - mówi Gazeta.pl anonimowo żołnierz, który specjalizuje się w przeprowadzaniu szkoleń SERE (Survival, Evasion, Resistance and Escape). - Krytykowanie Protasiewicza jest moim zdaniem absolutnie nie do przyjęcia. Nie można od nikogo oczekiwać heroicznej postawy - dodaje były policyjny negocjator.
Roman Protasiewicz jest w białoruskim więzieniu. Trafił tam pod koniec maja, kiedy reżim Łukaszenki podstępem i groźbą zmusił do lądowania w Mińsku samolot, którym wracał z Grecji na Litwę. Wraz z nim zatrzymano jego partnerkę, Sofię Sapiegę. W miniony czwartek białoruska telewizja państwowa opublikowała "wywiad" z Protasiewiczem, w którym zgodnie z najgorszymi tradycjami komunistycznych reżimów złożył szeroką samokrytykę i wyjawiał szereg zakulisowych informacji na temat białoruskiej opozycji.
Każdy ma słaby punkt
- Jestem pewien, że 99 procent tych, co teraz krytykują tego chłopaka czy się z niego wyśmiewają, złamałoby się jeszcze szybciej. Łatwo jest pisać głupoty zza ekranu. Po prostu u nas w kraju dawno nic takiego się nie działo. Ludzie nie mają pojęcia, o czym tak naprawdę mówią - mówi Gazeta.pl anonimowy żołnierz.
Jego specjalnością są kursy SERE (Survival, Evasion, Resistance, Escape - przetrwanie, unikanie, opór w niewoli oraz ucieczka), czyli takie, które mają przygotować uczestników na oddzielenie się od swoich sił, znalezienie się na wrogim terenie i pojmanie oraz przesłuchania. To kilka dni dużego wysiłku fizycznego, niewielkich ilości picia i jedzenia, pozbawienia wygód i szansy na normalny sen. Do tego porwanie i do kilkudziesięciu godzin symulowanej niewoli oraz przesłuchań. Siedzenia w zamkniętym pomieszczeniu z opaską na oczach, nieustannie grającą głośną muzyką.
Na naszych szkoleniach sprawdzamy odporność psychofizyczną żołnierza. Jak radzi sobie ze stresem. Nie ma ocen. Nie ma dobrych i złych odpowiedzi. Żołnierz ma się wczuć i zrozumieć, jak to może wyglądać - mówi instruktor. Podczas szkoleniowych przesłuchań nie ma oczywiście prawdziwych tortur, ale jak najbardziej jest duża presja, stres i zmęczenie.
- Każdy normalny człowiek ma coś, na czym mu zależy. I to jest jego słaby punkt. Zazwyczaj wystarczy wiarygodna groźba na przykład pod adresem bliskich. Jako ojciec i mąż wiem, że nie ma takiej informacji, której bym nie przekazał, żeby ratować swoich najbliższych. A oni mają jego dziewczynę i nie mają hamulców. Biją, upokarzają i stosują gwałt. No to o czym tu w ogóle gadać - mówi żołnierz. Dodaje, że nawet wobec zawodowych żołnierzy nikt nie oczekuje, iż będą jakimiś twardzielami, którzy nie pisną wrogowi słówka.
Nie ma przykazu, że tej czy tamtej informacji to mają nie zdradzić choćby nie wiem co. Nie ma też reguły, że powiedzieć mogą tylko nazwisko, numer i stopień. To są bzdury z filmów. Założenie jest takie, że jak taki żołnierz zaginie i jest ryzyko, iż został pojmany, to się od razu zmienia wszystkie wrażliwe informacje, do których miał dostęp. Tak, żeby jako źródło wiedzy od razu stał się bezużyteczny dla przeciwnika - mówi żołnierz.
Do złamania może wystarczyć kilkanaście minut
Krytykowanie Protasiewicza jest także "absolutnie nie do przyjęcia" przez nadkomisarza Krzysztofa Balcera byłego negocjatora policyjnego, obecnie szefa wojewódzkich struktur Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. Jego zdaniem nie można od nikogo oczekiwać heroicznej postawy. - Ludzka psychika jest bardzo złożona i może być zaskakująca. Tak naprawdę nikt nie wie, jak się zachowa w danej sytuacji, dopóki sam się w niej nie znajdzie - mówi Balcer.
Były negocjator potwierdza to, co mówi anonimowy żołnierz. Ludzką psychikę tak naprawdę dość łatwo złamać. - Może wystarczyć kilkanaście minut odpowiednio umiejętnie poprowadzonej rozmowy, żeby dostać takie informacje, jakie się chce - mówi Balcer. I pozory mogą bardzo mylić. - Człowiek wydający się być twardzielem, takim, który słowa nie piśnie i będzie szedł w zaparte, może rozsypać się po samej rozmowie. Natomiast jakiś niepozorny mikrus, nawet po użyciu przemocy fizycznej i pod silną presją, zamknie się w sobie, zatnie i nic nie powie - opisuje były negocjator.
Co istotne, my o Protasiewiczu nic nie wiemy. Doszukujemy się w nim jakiegoś wielkiego bojownika o wolność, przeciwnika systemu, co to ma się nie uginać pod torturami. Tylko jaki jest naprawdę? Nie można mu odmówić odwagi, bo jednak postawił się bandyckiemu reżimowi. Nie wiemy jednak nic o jego planach, wizjach i pragnieniach - mówi Balcer. Wszystko to może mieć ogromny wpływ na to, jak zachowa się pod silną presją. Według policjanta 26-latek znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Może obawiać się nie tylko o swoje życie, ale też swojej partnerki.
Wyjęli go z samolotu, kiedy zupełnie się tego nie spodziewał. Trafił w ręce bandytów, bo tu nie ma co owijać w bawełnę. Jest odcięty od świata, zastraszony, bity i indoktrynowany. Na pewno powtarzają mu, że jest sam. Że nie może się spodziewać żadnej pomocy - stwierdza były negocjator. I powtarza, że nie mamy prawa od Protasiewicza oczekiwać heroizmu. Nie mamy prawa go oceniać z bezpiecznej odległości. - On ma być skuteczny w przeżyciu. Ma to przetrwać i jakoś znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Wtedy może zacząć mówić prawdę - stwierdza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz