22:35 14.02.2017
Jak to się stało, że Europę opanował kryzys gospodarczy, za który muszą płacić Włochy? Wszystko zaczęło się w latach 60.-70. ubiegłego stulecia, kiedy do kraju dotarła recesja gospodarcza, która natychmiast wpłynęła na sytuację demograficzną w państwie: PKB nie może wzrastać, jeśli nie zwiększa się liczba ludności. Jak może rozwijać się państwo, w którym na świat przychodzi coraz mniej dzieci? „Śmiertelny cios" nadszedł w latach 90., kiedy wraz z pojawieniem się euro nastąpił proces deindustrializacji kraju i redystrybucji produkcji. Ostatecznie Włochy pogrążył kryzys z 2008 roku, kiedy USA znacjonalizowały dług osób prywatnych, podwajając jednocześnie dług państwowy.
Dziennikrz Marcello Veneziani podkreśla, że obecnie w Europie zacierają się wszystkie granice. Jednak to zjawisko trafia na sprzeciw: kwestie suwerenności gospodarczej i politycznej są szczególnie palące i wywołują wiele sporów. Dziennikarz zwraca również uwagę na istotność granic:
„Bez ograniczeń społeczeństwo może urosnąć do niewyobrażalnych wymiarów".
Zaznacza ponadto, że w obecnej sytuacji niezbędna jest klasa kierownicza, która byłaby zdolna nie tylko zwyciężać na wyborach, ale i rządzić.
O suwerenności i perspektywach politycznych Włoch, na terytorium których znajduje się 90 bomb atomowych NATO, Sputnik porozmawiał z ekonomistą Albertem Bagnai.
— Dlaczego obecnie w Europie i Włoszech każdego, kto mówi o interesach narodowych, odrębności państwowej i kontroli na granicach własnego kraju nazywa się populistą?
— Dzieje się tak dlatego, że żyjemy w takim okresie historycznym, kiedy suwerenność posiadają tylko ponadpaństwowe firmy, i oczywiste jest, że lekceważąca reakcja mediów na myśl, że naród może posiadać suwerenność i tożsamość, jest komuś na rękę.
— Ale o jakiej suwerenności można mówić, kiedy na terytorium Włoch znajduje się 90 bomb atomowych NATO i USA? Jakie perspektywy polityczne czekają Włochy w tym sensie?
— O żadnej suwerenności nie może być mowy, problem polega na tym, że trzeba w końcu zrozumieć: zmieniają się stosunki między Szefem i jego lokalnym przedstawicielem, czyli Niemcami, a my powinniśmy wykorzystać sytuację, żeby wytargować lepsze warunki dla naszego kraju. Mało prawdopodobne jest, by Rzym w ciągu najbliższych dwudziestu lat znów stał się stolicą Imperium. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy krajem, który zależy od innych, możemy albo posuwać się w stronę Unii Europejskiej, która stała się już tak naprawdę IV Rzeszą (co nie podoba się Stanom Zjednoczonym), albo możemy przywrócić trochę autonomii, dogadując się z Rosją i USA. I zbliżenie między nimi wcale nie musi być negatywnym zjawiskiem. To o wiele lepiej, niż bombardować się nawzajem".
https://pl.sputniknews.com/opinie/201702144829892-ue-sputnik-wlochy/
W Europie panuje poważny kryzys gospodarczy i polityczny, w imię globalizacji zniknęły granice nie tylko geograficzne, ale również moralne. Weszliśmy do epoki nieokreśloności i braku różnic między kulturami.
Jak to się stało, że Europę opanował kryzys gospodarczy, za który muszą płacić Włochy? Wszystko zaczęło się w latach 60.-70. ubiegłego stulecia, kiedy do kraju dotarła recesja gospodarcza, która natychmiast wpłynęła na sytuację demograficzną w państwie: PKB nie może wzrastać, jeśli nie zwiększa się liczba ludności. Jak może rozwijać się państwo, w którym na świat przychodzi coraz mniej dzieci? „Śmiertelny cios" nadszedł w latach 90., kiedy wraz z pojawieniem się euro nastąpił proces deindustrializacji kraju i redystrybucji produkcji. Ostatecznie Włochy pogrążył kryzys z 2008 roku, kiedy USA znacjonalizowały dług osób prywatnych, podwajając jednocześnie dług państwowy.
Dziennikrz Marcello Veneziani podkreśla, że obecnie w Europie zacierają się wszystkie granice. Jednak to zjawisko trafia na sprzeciw: kwestie suwerenności gospodarczej i politycznej są szczególnie palące i wywołują wiele sporów. Dziennikarz zwraca również uwagę na istotność granic:
„Bez ograniczeń społeczeństwo może urosnąć do niewyobrażalnych wymiarów".
Zaznacza ponadto, że w obecnej sytuacji niezbędna jest klasa kierownicza, która byłaby zdolna nie tylko zwyciężać na wyborach, ale i rządzić.
O suwerenności i perspektywach politycznych Włoch, na terytorium których znajduje się 90 bomb atomowych NATO, Sputnik porozmawiał z ekonomistą Albertem Bagnai.
— Dlaczego obecnie w Europie i Włoszech każdego, kto mówi o interesach narodowych, odrębności państwowej i kontroli na granicach własnego kraju nazywa się populistą?
— Dzieje się tak dlatego, że żyjemy w takim okresie historycznym, kiedy suwerenność posiadają tylko ponadpaństwowe firmy, i oczywiste jest, że lekceważąca reakcja mediów na myśl, że naród może posiadać suwerenność i tożsamość, jest komuś na rękę.
— Ale o jakiej suwerenności można mówić, kiedy na terytorium Włoch znajduje się 90 bomb atomowych NATO i USA? Jakie perspektywy polityczne czekają Włochy w tym sensie?
— O żadnej suwerenności nie może być mowy, problem polega na tym, że trzeba w końcu zrozumieć: zmieniają się stosunki między Szefem i jego lokalnym przedstawicielem, czyli Niemcami, a my powinniśmy wykorzystać sytuację, żeby wytargować lepsze warunki dla naszego kraju. Mało prawdopodobne jest, by Rzym w ciągu najbliższych dwudziestu lat znów stał się stolicą Imperium. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy krajem, który zależy od innych, możemy albo posuwać się w stronę Unii Europejskiej, która stała się już tak naprawdę IV Rzeszą (co nie podoba się Stanom Zjednoczonym), albo możemy przywrócić trochę autonomii, dogadując się z Rosją i USA. I zbliżenie między nimi wcale nie musi być negatywnym zjawiskiem. To o wiele lepiej, niż bombardować się nawzajem".
https://pl.sputniknews.com/opinie/201702144829892-ue-sputnik-wlochy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz