Strony wciąż aktualne...

sobota, 3 grudnia 2016

Niemiecki rząd finansował Fundację Clintonów



28.11.2016

Niemiecki rząd przekazał ponad 5 mln euro w postaci dotacji amerykańskiej fundacji Clintonów, i to w trzecim kwartale 2016 roku, czyli w najgorętszej fazie kampanii prezydenckiej w USA – informuje niemiecki dziennik „Die Welt”.* 

Według gazety niemieckie ministerstwo środowiska znalazło się na liście „sponsorów” fundacji Clintonów, którą ci pod naciskiem wymiaru sprawiedliwości musieli ostatnio opublikować. Resort wprawdzie nie zaprzecza, że figuruje w spisie „donors and grantors” Clintonów, ale twierdzi, że pieniądze popłynęły w ramach „Międzynarodowej Inicjatywy Ochrony Klimatu (IKI) i nie ma „absolutnie nic wspólnego z kampanią prezydencką”. 

„Ministerstwo środowiska z zasady nie udziela dotacji. W tym wypadku chodziło o sfinansowanie projektów w ramach IKI, jak ochrona lasów we wschodniej Afryce. Te projekty były realizowane przez fundację Clintonów w Kenii i Etiopii” - napisał resort w oficjalnej deklaracji. 

Krytyków to wytłumaczenie jednak nie przekonuje. Była działaczka opozycji w NRD, posłanka CDU i obrończyni praw człowieka Vera Lengsfeld wprost oskarżyła władze w Berlinie o to, że „podobnie jak szereg światowych satrapów wprost wsparły kandydatkę Demokratów na prezydenta i tym samym ingerowały w proces wyborczy w USA”.

„Wygląda na to, że niemieccy podatnicy, nie wiedząc o tym, wsparli kandydatkę Clinton” - zaznaczyła Lengsfeld na swoim blogu. Korupcja, pranie pieniędzy, skandale…O mrocznej stronie Hillary Clinton i jej męża Billa opowiada książka Petera Schweizera, byłego współpracownika Busha, która w USA była absolutnym bestsellerem. Na jej podstawie nakręcono film o tym samym tytule: „Clinton Cash”.

Fundacja Clintonów w założeniu ma walczyć m.in. z głodem na świecie i przeciwdziałać łamaniu praw człowieka oraz dbać o środowisko naturalne i przestrzeganie na całym świecie praw kobiet. Jednak na jej konto, gdy Hillary Clinton była sekretarzem stanu, spływały szczodre dotacje z zagranicy, co wywołało podejrzenia o „handel wpływami”. Majątek, którym wtedy dysponowała fundacja, wyceniony został na 2 miliardy dolarów, jednak - jak twierdzi autor książki - na cele statutowe przeznaczono zaledwie… 10 proc. tej kwoty!

Niemieckie ministerstwo środowiska twierdzi jednak, że z fundacją Clintonów miało „same dobre doświadczenia”. Nie tylko chroniąc lasy we wschodniej Afryce, ale także realizując podobne projekty w Indiach, Salwadorze, Meksyku i Wietnamie. Także na te projekty popłynęły do Clintonów pieniądze niemieckich podatników.

Nie jest to pierwszy raz, że niemieckie ministerstwo środowiska jest krytykowane za finansowanie NGO-sów, działających na granicy społeczeństwa obywatelskiego i twardej polityki. Kilka miesięcy temu niemieckie media pisały o milionach euro przekazanych przez resort przeciwnikom TTIP, mimo iż zawarcie umowy handlowej to jeden z głównych celów rządzącej koalicji z CDU i SPD, zapisanych w umowie koalicyjnej. 

Ryb, welt.de




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz