Doszło nawet do sensacji: znaleziono ukraińskich
przodków Jezusa Chrystusa. Ale wszystko to można uznać za śmieszne
absurdy, gdyby nie fakt, że właśnie w tamtym czasie bandyci z UPA, na
sumieniach których jest tysiące ofiar – Bandera i Szuchewycz - zostali
bohaterami narodowymi. Obecnie ich zwolennicy zasiadają w Radzie
Najwyższej.
W 2014 roku na Ukrainie planowano uczcić 70.
rocznicę wyzwolenia kraju spod okupacji faszystowskiej. W trakcie
zaciętych walk zginęło wówczas około trzech milionów żołnierzy Armii
Czerwonej – Ukraińców, Rosjan, Białorusinów, Gruzinów i przedstawiciele
innych narodowości. Walczyli oni ramię w ramię.
W ciągu
roku zamierzano przypomnieć najważniejsze bitwy, wyemitować specjalne
medale i monety. Jednak obecne władze sprowadziły te uroczystości do
minimum, ograniczając się do złożenia wieńców na Grobie Nieznanego
Żołnierza w Kijowie i do warty honorowej w miejscowości Babi Jar, gdzie
faszyści masowo mordowali cywilów. Komisji państwowa ds. telewizji i
radia Ukrainy zaleciła rezygnację z określenia „wyzwolenie” w trakcie
naświetlania tamtych wydarzeń. Kijowskie władze uważają bowiem, że w
1944 roku Ukraina nie została wyzwolona. Wobec tego, ich zdaniem,
bardziej właściwe jest stosowanie terminu „wygnanie”.
To
zaledwie jeden z przykładów rewidowania wyników drugiej wojny
światowej. Podobne próby były podejmowane w ostatnich latach na
Ukrainie, – podkreśla dyrektor Centrum ds. Koniunktury Strategicznej
Iwan Konowałow:
To
najbardziej niebezpieczna rzecz, która mogła się wydarzyć. Okazuje się,
że zarówno żołnierze radzieccy, jak i amerykańscy, brytyjscy, polscy i
wielu innych walczyli i ginęli za coś innego, a zwycięstwa nad faszyzmem
nie było. Jeśli obecnie kijowskie władze usiłują przedstawić jako jedną
ze stron konfliktu banderowskie bandy, które kolaborowały z faszystami,
wykonywały ich rozkazy, to zrównują faszystów z tymi, którzy ich
pokonali.
Główne niebezpieczeństwo, wynikające z
takiego podejścia, polega na tym, że historia jest wykorzystywana nie w
celu uzmysłowienia sobie przeszłości, lecz dla rozstrzygania bieżących
zadań politycznych, - powiedział historyk Aleksander Diukow, dyrektor
Fundacji „Pamięć historyczna”:
Różne
interpretowanie wydarzeń historycznych stanowi cechę nauk
historycznych, nie ma w tym nic nagannego. Inna sprawa, że w pewnych
przypadkach powstają sytuacje, kiedy różnice w traktowaniu wydarzeń, o
których dyskutują historycy, są wykorzystywane do rozstrzygania zadań
politycznych. Właśnie widzimy to na Ukrainie i to od dość dawna. Chodzi o
to, że władze Ukrainy jeszcze za czasów Juszczenki stawiały przed sobą
zadanie przeformatowania świadomości narodowej Ukraińców.
Owoce
tej polityki zbierane są na Ukrainie. W Radzie Najwyższej zasiadają
dowódcy batalionów pacyfikacyjnych, którzy pod czarno-czerwonymi flagami
ukraińskich nacjonalistów wojowali w Donbasie. Prezydent Poroszenko
wydał dekret, w którym 14 października – datę utworzenia Ukraińskiej
Armii Powstańczej UPA – uznano za oficjalne święto. Z kolej hasło UPA –
„Chwała Ukrainie, chwała bohaterom” - stało się oficjalnym powitaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz