Strony wciąż aktualne...

piątek, 17 października 2014

Niemcy będą szukać zrabowanych dzieł sztuki



Chyba "szukać".



Niemiecki rząd zgodził się na utworzenie centralnej placówki poszukującej dzieł sztuki zrabowanych w czasie wojny przez władze III Rzeszy. Zlokalizowany w Magdeburgu (Saksonia-Anhalt) ośrodek ma rozpocząć pracę przed końcem roku.

Ten projekt jest "kolejnym dowodem na to, że Niemcy uznają swoją szczególną odpowiedzialnością za rozliczenie się ze skutków dokonanego przez nazistów rabunku dzieł sztuki" - powiedziała po posiedzeniu gabinetu w Berlinie zastępczyni rzecznika rządu Christiane Wirtz.

Jak zastrzegła, ostateczną decyzję podejmą ministrowie kultury 16 niemieckich krajów związkowych w najbliższy piątek na spotkaniu w Essen. Sprawy kultury znajdują się w Niemczech w gestii landów, a nie rządu centralnego.
Powołanie Niemieckiego Centrum Strat Dóbr Kultury zaproponowała sekretarz stanu ds. kultury i mediów Monika Gruetters. Jak podkreśliła w jednym z wcześniejszych wywiadów, 60 proc. niemieckich muzeów nie przeprowadziło dotychczas analizy swoich zbiorów pod kątem obecności dzieł sztuki zrabowanych przez nazistów w czasie wojny.
Planowane Centrum przejmie dotychczasowe instytucje zajmujące się w znacznie mniejszym zakresie zaginionymi dziełami sztuki - Lost Art w Magdeburgu i podobną instytucję badającą pochodzenie obrazów, działającą w Berlinie. Liczba pracowników ma zostać zwiększona z 14 do 20, a roczny budżet wyniesie blisko 5 mln euro.
Impulsem do powołania Centrum był skandal na skalę międzynarodową związany z odkryciem w domu prywatnego kolekcjonera z Monachium, Corneliusa Gurlitta cennej kolekcji 1280 obrazów, wśród których znajdowały się płótna kupione za bezcen lub odebrane prawowitym właścicielom, głównie niemieckim Żydom pozbawionym praw po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Wartość kolekcji szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro. Jak okazało się w czasie śledztwa, właściciel odziedziczył zbiory po swoim ojcu, historyku sztuki i zaufanym marszandzie Hitlera Hildebrandzie Gurlitcie.

Część obrazów mogła zostać zrabowana przez nazistów w okupowanej Francji; eksperci nie wykluczają, że niektóre skradzione obrazy mogą pochodzić z terenów Polski.
Odkrycie ukrywanej przez kilkadziesiąt lat kolekcji wywołało ożywioną dyskusję w niemieckich i światowych mediach o odpowiedzialności Niemców za rabunek dzieł sztuki i nieuregulowanie tej kwestii w okresie powojennym. Eksperci przypuszczają, że zbiory Gurlitta nie są jedyną kolekcją na terenie Niemiec zawierającą dzieła sztuki zagrabione przez III Rzeszę.

Z Berlina Jacek Lepiarz


Niemcy bardzo pewni są wchłonięcia Polski, stąd zaczną stopniowo "odnajdywać" różne dzieła sztuki ukradzione w czasie wojny - tylko po to, aby móc nimi się legalnie cieszyć, a właściwie - ostentacyjnie obnosić.
Przecież niemiecka mniejszość rządząca Polską nie upomni się o polskie zabytki, tylko powie - my i wy już razem na zawsze chcemy być...
A może się mylę...


 Tymczasem...

Rosjanie rozpoczęli publiczną zbiórkę pieniędzy na pomnik "Zamęczonych w polskich obozach śmierci", o czym poinformowało radio RMF FM. Pomnik miałby stanąć w Krakowie na cmentarzu Rakowickim. Działaniami Rosjan są zdziwione władze miasta, które zapowiadają, że najeźdźcom pomników się nie wystawia.
 
Według informacji RMF FM, pieniądze zbiera Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne założone dwa lata temu dekretem Władimira Putina. Kieruje nim Władimir Medinskij, który jest też rosyjskim ministrem kultury.
Rosjanie chcą pomnika upamiętniającego jeńców zamęczonych w "polskich obozach śmierci", gdzie miało zginąć 60 tys. bolszewickich jeńców pojmanych w trakcie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Rosjanie uparcie powtarzają kłamstwo w tej sprawie, bowiem polsko-rosyjska komisja historyczna oszacowała liczbę zmarłych na 18 tys.
Rosjanie domagają się pomnika na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, gdzie ma być pochowanych 1300 bolszewików. W tej sprawie mieli kontaktować się z władzami Krakowa w lecie. Władze miasta oficjalnie zaprzeczają doniesieniom Rosjan i mówią, że żadnego pomnika nie będzie.

- W tej sprawie nie otrzymaliśmy żadnego pisma, podobnie jak wojewoda małopolski. Z naszych informacji wynika, że ambasada rosyjska wysłała pismo w tej sprawie do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ale nie w lecie, tylko dwa tygodnie temu. Sprawa jest więc świeża – mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
Sam Jacek Majchrowski mówi dobitnie o całej sytuacji. - Mamy do czynienia z najeźdźcami. Nie widzimy powodów do stawiania im pomników. Podobnie, jak nie czcimy pomnikami najeźdźców z Wehrmachtu, tak samo nie będziemy czcić pomnikami najeźdźców bolszewickich. Szacunek dla zmarłych wymaga np. pojawienia się krzyża prawosławnego na mogiłach, ale nie pomnika – mówi włodarz Krakowa.
Co więcej, władze miasta zweryfikowały doniesienia strony rosyjskiej, m.in. w sprawie liczby pochowanych bolszewików na Rakowicach.  Okazuje się, że w kwaterach z okresu wojny polsko-bolszewickiej na ok. 1300 pochowanych w księgach zmarłych przy 174 osobach jest adnotacja, że to bolszewik lub jeniec bolszewicki. Poza tym są tam pochowani ludzie różnych narodowości.
Majchrowski podkreśla jeszcze jedną rzecz. - Na cmentarzu Rakowickim nie są pochowani ci, którzy zginęli na polu walki, ale którzy zmarli z powodu epidemii czerwonki, która wtedy panowała w Krakowie – dodaje.
Przedstawiciele władz krakowskich zaznaczają, że miasto nie powinno być stroną w całej sprawie, która powinna być załatwiona raczej na poziomie międzypaństwowym, a z ramienia Polski powinien się tym zająć MSZ.

Majchrowski najwyraźniej nie wie, że w całej Polsce różni "pasjonaci historii" tudzież "pasjonaci regionu" wynajdują resztki poniemieckich pomników, aby następnie medialnie "lobbować" nad ich przywróceniem.
Co dziwne, przynosi to efekty.

I tak, odtwarza się stare słupki graniczne, na nieistniejących granicach przedwojennej Polski z niemcami i WMG.
Albo "przywraca do świetności" pomniki poświęcone żołnierzom niemieckim poległym w czasie I WŚ.
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/kto-i-po-co-odtwarza-stare-supki.html

Są pomysły, aby odbudować mauzoleum poświęcone Hindemburgowi.

http://forum.gazeta.pl/forum/w,64,80502033,,Odbudowac_mauzoleum_Hindenburga_w_Olsztynku_.html?v=2
Pielęgnuje się i odtwarza kamienie postawione dla uczczenia niemczyzny, Bismarka i władców pruskich.
http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=415
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/679777,bytom-fragmenty-pomnika-bismarcka-wykopane-w-parku,id,t.html?cookie=1
http://musashi.phorum.pl/viewtopic.php?p=2637
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/03/gniew-wg-wiki.html

Podnosi się tumult odnośnie tzw. schodów hańby w Gdańsku, schodów terenowych zbudowanych ze starych płyt nagrobnych z poniemieckich cmentarzy.
http://www.pomorska.tv/informacje/trwa-rozbiorka-schodow-hanby-sprawdzilismy-postep-prac

Nazwa "schody hańby" odnosi się do faktu użycia płyt nagrobnych, niestety, autorka reportażu nie wnika w to, czym zasłużyli sobie niemcy, na to, aby z ich nagrobnych płyt ułożyć schody. Czym owi niemcy się pohańbili, że Polacy stracili dla ich zmarłych szacunek? Czym owi zmarli się pohańbili?
Jakoś zapomnieli Polacy, jak to owi niemcy (wcale nie żołnierze, ale cywile selbszulcu) w czasie ostatniej wojny żywcem palili dzieci, kobiety i starców.
Dziś już nikt nie czyta Raportu Komisji Pomorskiej z roku 1920. Nie kojarzą dwulicowaości, złodziejstwa i nienawiści niemców do Polaków.
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/wiedza-zapomniana.html

Zapomnieli?
A może ktoś zapobiegliwie usunął im sprzed oczu tę prawdę?

http://maciejsynak.blogspot.com/2014/03/zakamywacze-historii.html



http://fakty.interia.pl/raport-restytucja/aktualnosci/news-niemcy-beda-szukac-zrabowanych-dziel-sztuki,nId,1532661#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/rosjanie-chca-pomnika-w-krakowie-najezdzcom-pomnikow-sie-nie-stawia/9x764

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz