Jest jasna deklaracja: NATO nie będzie nas bronić z determinacją...
Trzy dni temu pisałem:
Lęk przed Rosją jako metoda głosowania. Dwie pieczenie na jednym ogniu, zgodnie z zasadą o maksymalizowaniu zysków.
Retoryka
antyrosyjska, straszenie wojną i eskalowanie (Sikorski) konfliktu z
Rosjanami można wykorzystać jako straszak, aby nakłonić obywateli do
zgody na ściślejszą formą UE, a konkretnie na utworzenie Stanów
Zjednoczonych Europy.
A dzisiaj Tusk:
>> Mówię otwarcie: jeżeli Unia Europejska nie przetrwa, jeśli górę będą brali ci, którzy chcą jej rozpadu lub osłabienia, w perspektywie może to oznaczać zagrożenie dla Polski i całego regionu- powiedział premier.
- Jesteśmy bezpieczni tak długo jak Unia Europejska i NATO integrują się, a nie dezintegrują(...). Tylko silnych i zjednoczonych członków Unii Europejskiej NATO będzie broniło z determinacją dużo większą niż dzisiaj zachowuje się na przykład wobec Ukrainy - podkreślił.<<
Zwracam uwagę na to, aby czytać uważnie i ze zrozumieniem.
NATO będzie bronić "silnych i zjednoczonych", a nie "słabych i zjednoczonych".
My nie mamy armii i jesteśmy słabi.
A więc dwa wnioski:
1. Nas bronić nie będą.
A przynajmniej nie z determinacją, to prawie pewne, że skończy się na grożeniu palcem i oświadczeniach.
2. Eskalacja
konfliktu z Rosją ma (min.) na celu zagonienie ludzi do wyborów i
nakłonienie ich do głosowania za większą integracją UE.
I premier jasno to deklaruje: "Mówię otwarcie"
Tusk jest całkiem zgrabną imitacją Lacha.
Im
szybciej dojdzie do eskalacji konfliktu na Ukrainie, tym szybciej
dowiemy się jak zareaguje NATO w wypadku konfliktu Polska - Rosja.
Dodam, że Stany Zjednoczone Unii Europejskiej (SZUE), mają być jednym z dwóch filarów NWO.
Jednocześnie należy zastanowić się dlaczego proces ten tak nagle zaczął przyśpieszać?
Czego oni się boją?
Pozdrawiam.