Strony wciąż aktualne...

sobota, 11 stycznia 2014

„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – kto kogo ograł?


reblogged





Wiele wskazuje na to, że Niemcy od samego początku zastawili pułapkę na polskich biskupów. Dlaczego tak sądzę?


          Spadło to jak grom z jasnego nieba: władzę komunistyczną ogarnęła furia, a zwykli Polacy spoglądali po sobie z niedowierzaniem. Arcybiskup Karol Wojtyła ledwo zjechał z Soboru Watykańskiego do Krakowa, w wypełnionym po brzegi kościele św. Anny wygłosił kazanie, w którym próbował wyjaśnić wiernym ideę „Listu biskupów polskich do niemieckich” z 18 listopada 1965 r. Nadaremnie. Tłum opuścił świątynię niepocieszony.

           W tekście tym dotykam sprawy ze wszech miar trudnej, ale niezwykle istotnej dla każdego, kto próbuje objąć wzrokiem cały proces uzależniania się polityki polskiej od Berlina. Słowa „polityka” użyłem tu z pełną świadomością, gdyż orędzie polskich biskupów i niemiecka na nie odpowiedź miały właśnie taki charakter. A skoro w III Rzeczypospolitej o całej tej sprawie można mówić dobrze lub wcale, warto się jej bliżej przyjrzeć. Od razu lojalnie ostrzegam: w swoich dociekaniach przymnożyłem tylko znaków zapytania.

           Na dobrą sprawę niczego tu nie wiemy na pewno. Pomysł listu powszechnie przypisywany jest arcybiskupowi wrocławskiemu, rodowitemu Ślązakowi, ks. Bolesławowi Kominkowi. To on miał zredagować rzeczony dokument od razu w języku niemieckim i – obok ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego i arcybiskupa krakowskiego, ks. Karola Wojtyły – wywrzeć największy wpływ na jego treść. Z politycznego punktu widzenia największy ciężar gatunkowy listu zawierał się w słowach: przebaczamy i prosimy o przebaczenie. Według dominującej dziś wykładni biskupi polscy liczyli na to, że w swojej odpowiedzi biskupi niemieccy wyrażą poparcie dla granicy na Odrze i Nysie. Przeliczyli się.

           Datowana na 5 grudnia 1965 r. replika okazała się politycznym majstersztykiem. Biskupi niemieccy (pamiętajmy, że był to dokument wspólnie podpisany przez hierarchów z NRF i NRD!) nawet słowem nie zająknęli się o nowych granicach zręcznie wyrażając nadzieję, że nieszczęsne skutki wojny przezwyciężone zostaną w rozwiązaniu wszechstronnie zadowalającym i sprawiedliwym. Niestety, to nie wszystko. Umiejętnie podkreślono ogrom niemieckich ofiar II wojny światowej i nieszczęść, jakie dotknęły ten naród: miliony Niemców musiały opuścić swoje rodzinne strony, w których żyli ich ojcowie i pradziadowie. Stąd już tylko logiczny krok do sformułowania kolejnej mistyfikacji, której skonsumowanie odbywa się na naszych oczach: ilekroć ci Niemcy mówią o „prawie do rodzinnych stron", to nie ma w tych słowach - pomijając nieliczne wyjątki - agresywnych zamiarów. Nasi Ślązacy, Pomorzanie i mieszkańcy Prus Wschodnich pragną przez to wyrazić, że w swoich starych stronach rodzinnych mieszkali prawnie i że nadal pozostają z nimi związani. Wisienką na erystycznym torcie można nazwać zaproszenie polskich biskupów na uroczyste obchody... niemieckiego biskupstwa w Meissen (Miśni, wówczas na terenie NRD)! Na zakończenie swojego listu niemieccy biskupi zacytowali słynne już słowa polskich dostojników kościelnych zawierające prośbę o przebaczenie. Błyskotliwie zwieńczyli w ten sposób cały wywód mieszczący się – w obowiązującej do dziś – doktrynie politycznej swojego państwa.

           Polscy biskupi poczuli gorycz porażki. Najdobitniej obrazują ją słowa Prymasa Wyszyńskiego do Przewodniczącego Episkopatu Niemiec, ks. kardynała Juliusa Döpfnera: Muszę Jego Eminencji się przyznać całkiem szczerze, że odpowiedź niemieckiego episkopatu na nasze orędzie rozczarowała nie tylko Polaków, ale i opinię światową. Nasza tak serdecznie podana dłoń została przyjęta nie bez zastrzeżeń. Sprawę próbował ciągnąć arcybiskup Kominek: Byłoby być może lepiej, gdyby nasi niemieccy współbracia gwoli wyjaśnienia raz jeszcze zabrali głos, gdyby niedwuznacznie wyrazili swoje zrozumienie dla naszego prawa do istnienia nad Odrą i Nysą. Nikt go już wtedy jednak nie słuchał. Mleko się rozlało. Strona polska poniosła dyplomatyczną i propagandową klęskę, a jej echa rozniosły się po całym świecie.

           Wiele wskazuje na to, że Niemcy od samego początku zastawili pułapkę na polskich biskupów. Dlaczego tak sądzę? Otóż treść polskiego listu była konsultowana przez dłuższy czas z niemieckimi hierarchami i środowiskami opiniotwórczymi. Co to oznacza? Ano nic innego niż to, że strona niemiecka miała zapewne wpływ na ostateczny kształt listu z dnia 18 listopada 1965 r. A to właśnie swoim zaskoczeniem a później zagubieniem listu (!) i w konsekwencji brakiem wystarczająco długiego czasu na gruntowne przemyślenie swojej odpowiedzi (obie strony pragnęły, by korespondencja zamknęła się w przedziale czasowym obrad Soboru Watykańskiego II) Niemcy tłumaczyli się rozgoryczonym Polakom.

           Zastanawiać musi, jak wielki chaos panował podczas podpisywania listu przez polskich biskupów, skoro aż trzech z nich podpisało się na nim... dwukrotnie?!!! I dalej (mając w pamięci presję na dotrzymanie terminu soborowego): czy układ podpisów pod dokumentów nie świadczy czasem o tym, że większość z hierarchów podpisała dokument nie widząc go i nie znając jego treści? Wszak redagowany był po niemiecku, a trudno uwierzyć, by wszyscy hierarchowie tak biegle znali ten język, by uchwycić wszystkie polityczne niuanse listu? I w końcu: dlaczego oficjalna literatura tego tematu z uporem podaje, że polską korespondencję podpisało 34 biskupów, skoro na oficjalnym dokumencie widnieje 36 nazwisk???

           Dużo tych niejasności. Jak dla mnie – zbyt dużo. Chciałoby się rzec, że znów poszli nasi w bój bez broni. Naiwność to tylko, czy może coś więcej? Kiedyś na to pytanie z pewnością odpowiemy. Dziś możemy tylko patrzeć na to, jak niemieckie delegacje składają kwiaty pod pomnikiem abp. Kominka i łamaną polszczyzną, z wielką satysfakcją odczytują umieszczone u jego stóp słowa: „PRZEBACZAMY I PROSIMY O PRZEBACZENIE”.


KOMENTARZE

Komentarz został zapisany. Będzie widoczny w ciągu kilku minut.
  • Biskupi niemieccy (...)nawet słowem nie zająknęli się o nowych granicach zręcznie wyrażając nadzieję, że nieszczęsne skutki woj
    Tutaj sobie biskupi dwóch różnych państw układaja listy a są tacy, którzy będą bezczelnie dowodzić, że KRK ZAWSZE I WIERNIE popierał i popiera Polska Rację Stanu.
    Może tym matołom, agentom, zagubionym, oczadziałym, niekumatym, nierozgarniętym (*) łuski z oczu opadną.

    (*) niepotrzebne skreślić (albo dopisać).
  • @SpiritoLibero 17:48:17
    Podkreślam, że komentowany tekst napisał klerykał.
  • @Krzysztof Zagozda 17:51:33
    Nie musi sie pan tak asekurować :)

    Nawet wielu duchownych widzi doskonale pewne sprawy, zwłaszcza te po SV II.
    Kościół w sprawach politycznych należy traktować tak jak inne podmioty.
    I nie mieszać do tego Ewangelii.
  • @SpiritoLibero 18:01:24
    Ale Ewangelię do polityki już tak, nieprawdaż? :))
  • @Eugeniusz Sendecki 18:11:50
    Toć właśnie ja drążę parę ciekawych tematów właśnie z myślą o dobru Kościoła!
  • A MYŚLI NASZE BIEGNĄ DO UMIŁOWANEJ SIOSTRY NASZEJ I MATECZKI O PSEUDONIMIE "CIRC" VEL "CIRCONSTANCE"... ALIAS "KATOGORIA", CZYLI
    Która zapewne już się naszykowuje do jakiejś kolejnej niepotrzebnej szarży w obronie Kościoła Świętego, Matki Naszej... hehehe!
    [oczyma wyobraźni widzi ją w szyszaku, z kopią i muszkietem, tęgą dosiadającą kobyłę!]
    Już ona nam da, żeśmy się pomyśleć ośmielili wątpiąco, czy aby nasi umiłowani hierarchowie czasem się aby nie mylą w swoich strategiach! Już ona nas wybatoży cierpkim słowem, od sowietów zaczynając i na psach niewiernych kończąc!
  • ------ coś mi się wydaje,że mamy JUŻ ! za krótkie rączki
  • @
    "Kościół w sprawach politycznych należy traktować tak jak inne podmioty."

    Oto najnowsze oświadczenie Watykanu w wiadomej sprawie:
    "Arcybiskup Józef Wesołowski, były nuncjusz na Dominikanie odwołany przez papieża Franciszka po oskarżeniach o pedofilię, jako obywatel Watykanu podlega jego wymiarowi sprawiedliwości - oświadczył rzecznik Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi."

    Co do tamtej sprawy, Jeżeli ktoś znał ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego na pewno przyzna mi racje iż jeżeli przyszła by zgroza wybierać pomiędzy Polską a Watykanem, idąc do Częstochowy na bosaka z łzami w oczach i modlitwą o przebaczenie wybrał by Polskę!

    Pomijając już fakt ze nie była to sprawa kościoła, Biskupi działali tylko w dobrej wierze gdyż byli Polakami i chcieli dobra dla kraju. Jednak Szwaby
    jak zawsze odwdzięczyli się perfidią i przebiegłością za nasze dobre serce.

    (Czy wiecie ze gdyby chciano postawić el. atomowa na Bugu w Gąsiorowie jak planowano Zuzela i cała pamięć z dzieciństwa ks.Wyszyńskiego mogła by przestać istnieć? Za blisko do elektrowni).
  • @Krzysztof Zagozda 18:03:49
    "Ale Ewangelię do polityki już tak, nieprawdaż? :))"

    No jasne! Ewangelia powinna być punktem odniesienia i podstawą WSZELKICH działań.
  • @Stara Baba 18:28:38
    Nie wątpię, że ze strony naszych biskupów było max dobrej woli i dbałość o polskie interesy.
    Ale ich niemieccy koledzy mieli inne zdanie i też dbali o interesy swego kraju.
    I to jest właśnie jaskrawy przykład, że Kośció jako instytucja nie może byc postrzegany jako gwarant polskich interesów. Ani żadnego innego kraju. Kosciół to kościół.
  • @Eugeniusz Sendecki 18:14:41
    Zapomniał Pan, Panie doktorze Sendecki o jeszcze jednej "siostrze naszej i mateczce".
    Tamta jest chyba jeszcze groźniejsza.
    Cyrkówka co najwyżej sobie nieobyczajnie warknie w szewskim stylu ale tamta... Dziurę w brzuchu wyboruje :(
  • @SpiritoLibero 18:45:18
    Kościół nigdy nie będzie gwarantem idei politycznych. Takie założenie jest z gruntu antykościelne.

    Co do tematu: jeżeli założymy pełną naiwność polskich biskupów w 1965 r. (czyli wykluczymy zależność choćby jednego z nich od czynników pozakościelnych), to raczej za pewnik musimy przyjąć, że po drugiej stronie bezwiednie mieli za "partnera" ludzi z niemieckich służb.
  • @SpiritoLibero 18:45:18
    Problem polega na tym ze nigdy w historii takim gwarantem dla nas nie był.
    (Oprócz w bardzo dawnych czasach Mazowsza)
    Są jednak ludzie chcący to zmienić i pisać inną historie. Przykładem jest
    Rzeczpospolita która była ostoją wolności religijnej. Jednak wciska się
    ludziom kit ze była katolicka na zasadzie jednolitej. Bzdura. Dla tego
    Rzeczpospolita była wielka gdyż religijnie była "wolna". Gdy chciano ją religijnie jednolicie stłamsić przestała odgrywać role sobie przeznaczoną.

    Oczywiście nie mówimy tu o wierze lecz instytucji kościelnej.
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    Niekoniecznie.
    Kierowali sie prawdopodobnie, tak jak nasi biskupi, dobrze pojętym, własnym interesem.

    Redakcja tego dokumentu razem z Niemcami faktycznie budzi jednak poważne watpliwości. Ale to juz sprawy służb a nie polityki Watykanu.
    Ta jest zawsze podporządkowana interesom Kościoła. A, że czasami jest zbieżna z racjami pojedynczego państwa ? Przypadek.
  • @Stara Baba 19:01:36
    Gwarancja to złe słowo w odniesieniu do Kościoła. Zresztą o jakąkolwiek gwarancję w świecie brutalnej polityki niezmiernie trudno.
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz.
  • @Stara Baba 19:01:36
    Powiedz to Rebeliantce & Co.
    Będe stał w bezpiecznej odległości i sie przyglądał :D)))
  • @Krzysztof Zagozda 19:05:37
    ...ale w dawnych czasach właściwe!
  • @SpiritoLibero 19:07:29
    Ja już raz psem zostałem. :-) Nie... dziękuje!
  • @Stara Baba 19:10:17
    I ta "psiowatość' jeszcze ci nie przeszła ? :))

    Ale po prawdzie to nie R. wymysliła tylko cyrkówka.
  • @SpiritoLibero 19:13:37
    Właśnie wtedy zostałem chwilowo zarażony i zacząłem niepotrzebnie warczeć! :-)
  • @Stara Baba 19:21:15
    Skoro potrafisz warczeć to z pewnością możesz też pomachać ogonem :D))))
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    to jest poszukiwanie dziury w całym. pan nie rozumie chrześcijaństwa,do którego istoty należy przebaczenie, miłość nieprzyjaciół. każdy katolik codziennie powtarza: ''i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom'' . to był ze strony polskich biskupów akt heroicznego wyznania wiary przez który otwarli nasz naród na chrześcijańskie przezwyciężenie dziejowej tragedii. to jest właśnie nasza wielkość. co by nie miało miejsca w historii, chrześcijanie niemieccy są naszymi braćmi w obliczu Boga. nazizm był antychrześcijańską, masońską ideologią. zwykli niemcy mieszkali na naszych ziemiach zachodnich setki lat i uważali je za swoje strony ojczyste, tak jak my wilno, nowogródczyznę, wołyń. taka sama sytuacja. niemieckie prześladowanie polskości było dziełem głównie protestanckich prus. kultura bizantyńska przeciw łacińskiej i protestantyzm przeciw katolicyzmowi
  • Czy ktoś uwierzy, że
    przez ostatnie 1000 lat, musieliśmy ciągle walczyć z Niemcami o być, albo nie być. Kto uwierzy po tylu latach i takich latach w nawet najszczersze intencje strony zza Odry? Ja nie wierzę. Być może Biskupi mieli nadzieję, być może się łudzili, jednak odpowiedź ze strony Niemiec nie pozostawia żadnych złudzeń, zarówno wczoraj jak i dziś.

    "Póki świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem".
    Pozdrawiam.
  • @Autor
    Biskupi polscy w tym liście Polskie Ziemie Odzyskane nazwali - "ziemiami poczdamskimi" - to skandal !!!
  • @Bibrus 19:39:05
    ... i na tym trzeba poprzestać. Malować slupy graniczne aby Szwaby
    nie zapomnieli gdzie się znajdują i w końcu zapomnieć ze jakieś
    granice są nierozstrzygnięte. Po pierwsze one oficjalnie są uzgodnione
    a po drugie żadna granica nie jest na stale dla tego trzeba jej strzec!
    Jak na razie to "przewracamy" wszystkie graniczne słupki, nawet brytyjskie.
  • @Bibrus 19:39:05
    to nie jest prawda. owszem, żywioł germański jest bardzo ekspansywny. skandynawia to germanie, frankowie to germanie, holendrzy to germanie i nawet anglosasi to germanie. ale największe problemy zafundowaliśmy sobie sami raz przez sprowadzenie krzyżaków, a drugi raz przez shołdowanie prus, zamiast ich aneksji, co byłoby wtedy łatwe - zygmunt stary zdecydował się na hołd powodowany nepotyzmem. a trzeba też umieć zobaczyć, że powstanie styczniowe było katalizatorem zjednoczenia niemiec.
  • @SpiritoLibero 19:07:29
    A może po prostu Watykan i niemieccy biskupi wymusili ten list, a że nasi biskupi go podpisali, to też świadczy o nich, że sprawy polskie są im bez znaczenia.
    Po prostu niebacznie się odkryli.
  • @oleg 19:59:44
    towarzyszu oleg, co ma piernik do wiatraka? chrzścijaństwo nie jest po to, żeby dawać przykrywkę ekspansji państwowej. pomyliło wam się towarzyszu z waszym prawosławiem, które służy carowi
  • @nobody44 19:54:38
    Mam rozumieć, że po krwawej historii ostatnich 1000-lat, nagle Niemcy zmienili zdanie? To absurd. Nawet statystycznie się to nie trzyma kupy. To naród do bólu konsekwentny w działaniach, bez względu na koszty. Historia, jako najlepsza nauczycielka życia, nie popiera Twoich sądów.Pozdrawiam.
  • ------------MEMENTO
  • @Bibrus 20:09:52
    nie było tysiąca lat. i mieszko i chrobry walczyli z niemcami, ale byli też niemieckimi sojusznikami. w pewnym okresie chrobry był nawet bardziej w niemczech popularny niż cesarz henryk. niemcy mają dwa oblicz. jedno reprezentują np. ottonowie z ich uniwersalnym cesarstwem, w którym chrobry stoi na czele sławiańszczyzny, a drugie to są ich pograniczi watażkowie. gdybyśmy nie popadli w rozdrobnienie dzielnicowe, niemcy nie posunęliby się poza odrę. naszym największym błędem było sprowadzenie krzyżaków. to nasza wina nie niemców, że dopuściliśmy do powstania prus. a geopolityczną racją stanu prus było zniszczenie polski. sami to sobie zafundowaliśmy. nie jest winą lisa, że się go wpuszcza do kurnika. poza prusami i naszym rozdrobnieniem dzielnicowym nie ma żadnych przyczyn rzekomej niemieckiej straszności i jakiegoś determinizmu drang nach osten. przecież i maleńka litwa podbiła milion kilometrów kwadratowych ziem ruskich, kisdy ruś była w kryzysie. czy ktoś ma do niej o to pretensje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz