Strony wciąż aktualne...

wtorek, 24 maja 2011

Żarty - nie na żarty

.



Grecja podjęła decyzję o sprzedaży swoich przedsiębiorstw.


"na sprzedaż lub do prywatyzacji przeznaczono dwa największe porty morskie kraju - Saloniki i Pireus - oraz liczne porty lotnicze. Państwo pozbędzie się też należących jeszcze do niego udziałów w greckim przedsiębiorstwie telekomunikacyjnym OTE, a ponadto banku pocztowego, przedsiębiorstwa gier liczbowych OPAP, zakładów gazowniczych DEPA, przemysłu zbrojeniowego, portu lotniczego Aten (w 50 procentach) i zamkniętego stołecznego portu lotniczego Hellinikon, jak też niewielkich podmorskich złóż gazu ziemnego w rejonie portu Kawala.

Nabywcom zaoferuje się również częstotliwości telefonii komórkowej i prawa do opłat za użytkowanie greckich autostrad, a w okresie późniejszym koleje, udziały w towarzystwie energetycznym DEI, hutę aluminium, kasyno w pobliżu Aten, fabrykę samochodów ciężarowych oraz inne małe porty lotnicze i morskie.

Grecja nie sprzeda natomiast żadnej ze swoich egejskich wysp, by zmniejszyć zadłużenie. Są one częścią dziedzictwa kulturowego i przemysłu turystycznego kraju - oświadczył wcześniej grecki premier Jeorjos Papandreu w wywiadzie dla niemieckiej gazety.

Była to odpowiedź na prowadzoną przez niemiecki tabloid kampanię nakłaniająca Ateny, by rozważyły sprzedaż niektórych ze swoich wysp."




Zagraniczni "inwestorzy" zacierają ręce.
Ponad 11 milionów konsumentów to nie to samo co w Polsce - blisko 40 milionów, ale nie wolno wybrzydzać, Polska jest tylko jedna w Europie i jeden Polak nie da rady pracować za 10-ciu... A po za tym - jest jeszcze Hiszpania, Portugalia....

Tak.



Metody podboju są różne w zależności od specyfiki danego kraju i możliwości infiltracji.




U nas na przykład, po sutej infiltracji, ukuto stwierdzenie: polnisze wirszaft" - i do dzisiaj to jest najlepsze alibi na świecie.


Do znudzenia wełniane istoty będą powtarzać - Panie, Polacy to się nie umieją rządzić / i dalej się sabotują, bo przecież trzeba zadbać o siebie, a na tych Polaków to nie ma co liczyć.../

Tak jakby w innych krajach nie było łajdactwa, złodziei i nie popełniało się żadnych błędów.
Grunt to mieć system informacji w swoim ręku...


[a oto jak król niemiecki wpadł na pomysł z polnisze wirszaft...


:)


"Katastrofa budowlana w Erfurcie w 1184 – katastrofa budowlana podczas królewskiego Hoftagu w 1184, która spowodowała wiele ofiar śmiertelnych.

W lipcu 1184 król niemiecki Henryk VI w czasie wyprawy wojennej do Polski przybył do Erfurtu, by odbyć Hoftag. Władca chciał załagodzić spór pomiędzy arcybiskupem Moguncji Konradem i landgrafem Turyngii Ludwikiem III. 26 lipca Henryk zasiadł wraz z wielkim orszakiem na piętrze budynku kapituły w Erfurcie. Wówczas stara i zapewne przegniła podłoga zawaliła się pod nadmiernym ciężarem. Większość zebranych runęła w dół. Również konstrukcja parteru załamała się i spadający ludzie znaleźli się w leżącym poniżej dole kloacznym. Wiele osób poniosło śmierć (współczesne źródła mówią o 60 ofiarach): część utopiła się, inni zginęli lub zostali ranni od uderzeń spadających belek i kamieni. Kronika kościoła św. Piotra w Erfurcie wymienia wśród ofiar hrabiów Gozmara III von Ziegenhaina, Friedricha von Abinberga, Friedricha von Kirchberga, Heinricha von Schwarzburga, burgrabiego Burcharda von der Wartburga i hrabiego Beringera von Meldingena. Król Henryk siedział w murowanej niszy okiennej w ścianie zewnętrznej i nie odniósł obrażeń. Wydostał się z niej przy pomocy drabiny."]




Żarty żartami, ale......




eeej.... WRÓÓÓĆ!!!




Przecież niemieckie gazety też "żartowały".... 8|




Dewiza Grecji:
"Wolność albo śmierć"





http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/grecja-zaczyna-sprzedawac-swoj-majatek,1643250
http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_budowlana_w_Erfurcie_%281184%29

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz