Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 29 czerwca 2024

Wydłużone czaszki




przedruk fb




Mary Harrsch





from the Jordan Archaeological Museum - Neolithic plastered skulls reflecting the practice of head-binding from Jericho and Ain Ghazl-Amman. This practice seems to be associated with the Pre-Pottery Neolithic B (PPNB) period, dating from roughly 8,000-6,000 BCE. Head binding as a practice wasn't exclusive to the Neolithic Middle East. Evidence of it has been found in various Neolithic cultures around the world, including:

Europe: While less common than in other regions, head binding has been documented in some European Neolithic cultures. Theories suggest it might be linked to social hierarchies developing in these societies.

Americas: Head binding was widely practiced in certain regions of the Americas, particularly South America, for purposes of status and identity.
Austronesia: Some Austronesian cultures, particularly those in the Pacific Islands, also practiced head binding.

I found it interesting, though, that despite archaeological evidence of the practice, few examples of Neolithic art depicting figures with elongated heads have been found in these same regions. Some figurines with stylized elongated heads from the Neolithic Levant have been found, but it's not a dominant artistic theme. In the Americas, While head binding was practiced in some parts of the Americas, artistic depictions of elongated heads are more prominent in later Central and South American cultures like the Mayans. Gemini points out this suggests a disconnect between the practice and its consistent portrayal in art.
 
I find this baffling. If Neolithic head binding was a practice meant to distinguish social status why wouldn't art, often depicting the elite, fail to reflect this distinctive feature? When I asked Gemini about this, it pointed out much of Neolithic art is symbolic or focuses on practical concerns like hunting, animals, and fertility. Depicting social status through physical characteristics might not have been a primary concern for these artists. Artists might have chosen to represent social status through other means, like clothing, jewelry, or the size and detail of a figure. Elongated heads could have been seen as too literal.

Just a side note, I first encountered a Neolithic plastered skull dated to approximately 7000 BCE at the Ashmolean Museum in Oxford. I have included my image of it below as well.



tłumaczenie automatyczne


Dzisiejsze ciekawe artefakty z Muzeum Archeologicznego Jordanii - neolitycznie tynkowane czaszki odzwierciedlające praktykę wiązania głowy z Jerycha i Ain Ghazl-Amman. 

Praktyka ta wydaje się być związana z okresem przedgarncarskiego neolitu B (PPNB), datowanym około 8 000-6 000 p.n.e. Wiązanie głowy jako praktyka nie dotyczyło wyłącznie neolitycznego Bliskiego Wschodu. Dowód na to został znaleziony w różnych kulturach neolitycznych na całym świecie, w tym:

Europa: Chociaż wiązanie głowy jest mniej powszechne niż w innych regionach, udokumentowano w niektórych europejskich kulturach neolitycznych. Teorie sugerują, że może to być powiązane z hierarchiami społecznymi rozwijającymi się w

Ameryka: wiązanie głowy było powszechnie praktykowane w niektórych regionach Ameryki, zwłaszcza w Ameryce Południowej, w celu uzyskania statusu i tożsamości.

Austronezja: Niektóre kultury austronezyjskie, zwłaszcza te na Wyspach Pacyfiku, również praktykowały wiązanie głowy.



Zaciekawiło mnie jednak, że pomimo archeologicznych dowodów praktyk, w tych samych regionach znaleziono kilka przykładów sztuki neolitycznej przedstawiających postacie z wydłużonymi głowami.

Znaleziono figurki ze stylizowanymi wydłużonymi głowami z neolitycznego Lewantu, ale nie jest to dominujący motyw artystyczny. W Ameryce, podczas gdy w niektórych częściach Ameryk praktykowano wiązanie głowy, artystyczne przedstawienia wydłużonych głów są bardziej widoczne w późniejszych kulturach Ameryki Środkowej i Południowej, jak Majowie. Gemini wskazuje, że sugeruje to odłączenie między praktyką a jej spójnym obrazem w sztuce.


Myślę, że to jest zdumiewające. Jeśli neolityczne wiązanie głowy było praktyką mającą na celu rozróżnienie statusu społecznego, dlaczego sztuka, często przedstawiająca elitę, nie odzwierciedlałaby tej charakterystycznej cechy? 

Kiedy zapytałem o to Gemini, zauważyłem, że większość sztuki neolitycznej jest symboliczna lub skupia się na praktycznych problemach, takich jak polowanie, zwierzęta i płodność. Przedstawianie statusu społecznego poprzez cechy fizyczne mogło nie stanowić podstawowego obawy dla tych artystów. Artyści mogli zdecydować się reprezentować status społeczny za pomocą innych środków, takich jak ubrania, biżuteria lub rozmiar i szczegóły figury. Wydłużone głowy mogły być postrzegane jako zbyt dosłownie.


Tak na marginesie, pierwszy raz spotkałem neolityczną tynkowaną czaszkę datowaną na około 7000 lat p.n.e. w muzeum Ashmolean 




Poniżej również umieściłam zdjęcia swojego autorstwa.



Neolithic (8000-6000 BCE) plastered skull found near Jericho at the Jordan Archaeological Museum in Amman photographed by Allan Gluck.
















Źródło:

piątek, 28 czerwca 2024

Rymkiewicz



Za fb:



Nowy Ład




"Pamiętam wiersz pana Rymkiewicza o Smoleńsku, zastanowiłabym się bardzo poważnie, czy naprawdę takie upolitycznienie szkoły jest polskiej szkole potrzebne" - mówi Barbara Nowacka

Twórczości Jarosław Marek Rymkiewicz poświęciliśmy do tej pory dwa teksty:


Rymkiewicz nauczył nas myśleć o Polsce. Zaprosił nas do poznawania naszej polskiej nieśmiertelności, objawiającej się w wieszczym obliczu.

Ażebyśmy mogli zorientować się w tej zawiłej historii, w bardzo odległej, niepodobnej do dzisiejszej rzeczywistości i żebyśmy mieli umożliwione „porozumiewanie się z duchami”, nasz poeta korzystał z każdej możliwej dziedziny – aby lepiej wiedzieć, jak wyglądało ustawienie szubienic w 1794 roku w Warszawie, rozrysowuje nam szczegółowo kartografię miasta, uliczki, które już nie istnieją, składy wódczane, których już nie ma. Żeby móc zadumać się nad losem zdrajców i zrozumieć warszawski lud, nasz poeta rozpościera przed nami scenę, w której Ankwicz rzuca w tłum swój kapelusz.

Niby niepozorne, do niczego nie potrzebne szczegóły, ale tak bardzo pozwalające nam, współczesnym nudziarzom, którzy czytają tabelki o zyskach i stratach, wejść w ten tłum, wyciągnąć ręce styrane jakimś rzemiosłem XIX-wiecznym i spróbować złapać ten kapelusz, zobaczyć Krakowskie Przedmieście, kamienice, w których mieszkali patrioci i zdrajcy, olejowe latarnie w bramach, szlafroki wieszanych, gnojne wieże i smród zdrady.

Z takich skrawków, mówi Rymkiewicz, złożona jest historia, albo samemu można sobie ową historię w ten sposób – z łatek, mignięć i przebłysków – ułożyć. Jednocześnie nie jest to proza umoralniająca, autor (jak sam wyznaje) chciał przedstawić po prostu tamto „życie” w dniu, w którym wieszano w Warszawie zdrajców.

 I takie było podejście Rymkiewicza do naszej kultury – dialogiczne, twórcze, przedstawiające historię taką, jaka była, albo raczej taką, jaką może ją jeszcze raz odtworzyć poeta, literat, współczesny szkicownik, posiadający mnóstwo bardziej lub mniej przydatnych informacji. To bardzo ważne, bo niektórzy mogliby zarzucić Rymkiewiczowi celową manipulację faktami, koloryzowanie, może pod tezę, może nawet pod usprawiedliwienie swoich własnych poglądów. 

Nic bardziej mylnego, autor Wielkiego Księcia, ciągnie nas za rękę w stronę Belwederu, Chmielnej, do dzielnicy Beyoglu w Stambule i Rue de Ponthieu w Paryżu, abyśmy mogli zobaczyć, jak bardzo Wielkie Duchy były do nas podobne i na czym polega łączność kulturowa ówczesnych Polaków z dzisiejszymi. Niesamowita więź, która tworzy się między czytelnikiem a postaciami przywołanymi przez pisarza, pozwala razem z nim zadawać pytania, nie kończyć opowieści, generować postprodukcję.


środa, 26 czerwca 2024

Neurony lustrzane






Jeżeli nie widzę, że ktoś podejmuje działania, by coś osiągnąć, nie traktuję go jako jednostki intencjonalnej, posiadającej własną świadomość, czyli nie traktuję go podmiotowo. Jest dla mnie bardziej przedmiotem niż osobą taką jak ja.


Tylko dlatego, że potrafimy małpować osobniki z naszego gatunku – w dzieciństwie powtarzamy po nich słowa, ucząc się języka, bawimy się w dorosłych, przygotowując się życia społecznego – jesteśmy w stanie przyswoić sobie nową wiedzę i zdolności.


Już noworodki przejawiają pewne zdolności do naśladowania, a małe dzieci, jak podkreśla Tomasello, są wręcz „maszynami do imitacji”.







przedruk




MAŁPUJĘ, WIĘC JESTEM CZŁOWIEKIEM. ZADZIWIAJĄCE NEURONY LUSTRZANE


Mówi się, że odkrycie neuronów lustrzanych jest w neuronaukach przełomem na miarę poznania funkcji DNA przez genetyków. A może nawet jeszcze większym.



Mimowolnie odpowiadamy uśmiechem na uśmiech, nawet jeśli jesteśmy w złym nastroju. „Zarażamy się” ziewaniem. Automatycznie interpretujemy i powielamy cudze gesty i mimikę, potrafimy przeżywać emocje drugiej osoby – cieszyć się jej radością, smucić jej smutkiem. Od dawna zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę, a specjaliści z różnych dziedzin z powodzeniem wykorzystują te zjawiska. Producenci sitcomów starają się wywołać uśmiech na twarzy widza odgłosem śmiejącej się publiczności. Prawdziwe pole do popisu mają eksperci od wizerunku i marketingu, dzięki ich prostym sztuczkom produkty i osoby wywierają na nas pozytywne wrażenie.


Co więcej, bez trudu identyfikujemy cele i zamiary innych osób. Jeśli ktoś pędzi w stronę przystanku, spodziewamy się, że raczej w ostatniej chwili wskoczy do odjeżdżającego tramwaju, a nie nagle stanie i zacznie rozdawać autografy na prawo i lewo. Jeśli podchodzi do bankomatu, to prędzej z zamiarem wypłaty gotówki, niż zrobienia sobie z nim wspólnego zdjęcia. Wchodzi do gabinetu dentysty, bo pewnie chce wyleczyć zęby, a nie kupić nowe buty.

Oczywiście, czasami błędnie interpretujemy cudze intencje. Nie każdy osiłek, który włóczy się za nami ciemnymi ulicami, chce nas okraść lub zamordować. Może po prostu nie umie trafić do domu. Ważne jest to, że zupełnie naturalnie traktujemy innych ludzi jako jednostki intencjonalne, świadomie dążące do realizacji jakichś celów, dokładnie takie same jak my.

Do niedawna nie znaliśmy biologicznych mechanizmów, jakie kryją się za tymi wszystkimi zjawiskami. Ten stan rzeczy zaczął zmieniać się w latach 90-tych ubiegłego wieku za sprawą grupy włoskich naukowców z Uniwersytetu w Parmie, z Giacamo Rizzolattim na czele. Ich odkrycia dosłownie zrewolucjonizowały naszą wiedzę na temat mózgu.

Zaskakujące reprezentacje motoryczno-wzrokowe

Grupa Rizzolattiego prowadziła badania nad aktywnością neuronów z tzw. obszaru F5 w korze mózgowej makaków. Komórki z tego obszaru kontrolują wykonywanie różnych operacji dłońmi na obiektach – m.in. chwytania, przytrzymywania, rozrywania i podstawiania przedmiotów (żywności) do ust. Badanie aktywności komórek nerwowych (tzw. neuroobrazowanie) stanowi podstawę nowoczesnych nauk poznawczych. Do tego celu stosuje się szereg technik (jak np. elektroencefalografia – EEG, funkcjonalny rezonans magnetyczny – fMRI czy pozytonowa tomografia emisyjna – PET), które sprawdzają, czy przez dany obszar mózgu u badanego, podczas wykonywania przez niego jakiejś czynności, przepływa więcej krwi, lub czy obserwowane komórki zwiększają swoją aktywność elektryczną lub metabolizm. Jak się przyjmuje (na ile zasadnie – to intrygujące pytanie z zakresu filozofii nauk poznawczych), takie pobudzenie komórek nerwowych oznacza, że to one pracują nad wykonywanym zadaniem.

Badanym małpom wszczepiono do komórek z obszaru F5 elektrody, które specjalnym dźwiękiem sygnalizowały pobudzenie odpowiednich neuronów. Aparatura „brzęczała” –aktywowały się te same komórki nerwowe – zarówno gdy małpa wyciągała ręce by chwycić pożywienie, jak i wtedy, gdy próbowała złapać żywność ustami. Oznacza to, że w mózgach makaków znajduje się grupa komórek, która koduje abstrakcyjną czynność „chwytania”, niezależnie od tego, która część ciała zostaje do tego celu wykorzystana (naukowcy powiedzą, że grupa komórek koduje „reprezentację chwytania”).

To jednak nie koniec. Włoscy uczeni ze zdumieniem zauważyli, że urządzenie „brzęczy” również wtedy, gdy małpa jedynie obserwuje, jak ktoś inny – kolejny makak lub naukowiec – wykonuje daną czynność. Stąd wniosek, że komórki z obszaru F5 kodują również reprezentacje wzrokowe.

Okoliczności tego odkrycia przeszły już do legendy, choć na dobrą sprawę nie wiadomo, kto jako pierwszy zaobserwował dziwną aktywność około jednej piątej wszystkich komórek z obszaru F5. Mógł to być jeden ze współpracowników Rizzolattiego – Vittorio Gallese, który sięgnął po porcję lodów na oczach podpiętej do aparatury małpy. Zgodnie z inną wersją Leo Fagossi, kolejny z grupy badaczy, wywołał zarejestrowane przez elektrody pobudzenie komórek makaka wyciągnięciem ręki po orzeszka. Jednego specyficznego momentu „eureka!” – jak opisuje historię odkrycia Marco Iacoboni w książce „Mirroring people” – z pewnością nie było. Minęło trochę czasu, zanim naukowcy zdali sobie sprawę ze znaczenia swoich eksperymentów.

Empatia, rozumienie celów i naśladowanie

Odnalezioną grupę komórek uczeni z Parmy nazwali neuronami lustrzanymi. Nie tylko wykonywanie lub oglądanie czynności „chwytania” aktywowało neurony lustrzane. Podobnie było w przypadku czynności określonych przez włoskich badaczy jako „manipulowanie” czy „umieszczanie”. W każdym z tych przypadków zaobserwowano wyraźne pobudzenie innej grupy neuronów z obszaru F5. Co istotne, neurony lustrzane nie reagowały, gdy ktoś jedynie symulował czynność (naukowcy udawali, że łapią nieistniejące jedzenie). Również sama prezentacja osoby czy obiektu, który miałby zostać złapany, nie pobudzała neuronów. Potrzebny był ktoś, kto próbuje naprawdę chwycić przedmiot, umieścić go gdzieś czy manipulować nim – czy to sama małpa podłączona do aparatury, czy ktoś inny, kto robił to na jej oczach. Stąd wniosek, że neurony lustrzane nie kontrolują jedynie sekwencji ruchów, ale są związane z rozumieniem (reprezentowaniem) celów.

Wadliwe działanie systemu neuronów lustrzanych może mieć związek z autyzmem. Osoby autystyczne mają problemy z postrzeganie zachowań jako intencjonalnych. Nie rozumieją, że obserwowany człowiek sięga po filiżankę, by chce napić się kawy. Nie wiedzą, że biegnie na przystanek, by zamierza zdążyć na tramwaj, ani że podchodzi do bankomatu po gotówkę. Trudności w identyfikowaniu celów (lub wręcz całkowity brak takiej zdolności) wywołują dalsze, bardziej poważne konsekwencje. Jeżeli nie widzę, że ktoś podejmuje działania, by coś osiągnąć, nie traktuję go jako jednostki intencjonalnej, posiadającej własną świadomość, czyli nie traktuję go podmiotowo. Jest dla mnie bardziej przedmiotem niż osobą taką jak ja.

Dalsze intensywne badania, prowadzone również na ludziach (w tym przypadku oczywiście obyło się bez wbijania elektrod do mózgu, stosowano nieinwazyjne metody neuroobrazowania), ujawniły kolejne funkcji neuronów lustrzanych.

Kodowana przez neurony lustrzane reprezentacja jest wielowymiarowa (wielomodalna), nie tylko wzrokowa i ruchowa. Część tych samych neuronów lustrzanych aktywuje się za każdym razem gdy ktoś kopie piłkę, widzi jak piłka zostaje kopnięta, słyszy odgłos kopniętej piłki a nawet gdy tylko słyszy słowo „kopać” – podkreśla wspomniany wcześniej Iacoboni. Dlatego śmiech publiczności w sitcomach pobudza nas samych do śmiechu, choć z pewnością bardziej skuteczne byłoby prezentowanie uśmiechniętych twarzy.

Jedną z najistotniejszych funkcji neuronów lustrzanych jest warunkowanie empatii – zdolności do przeżywania emocji drugiej osoby. Emocje całkowicie naturalnie odbijają się na mimice – widzimy grymasy bólu, uśmiechy radości, identyfikujemy przerażenie, wściekłość czy odrazę. Część tych samych neuronów aktywuje się, gdy sami przeżywamy jakieś emocje, jak i wówczas, gdy widzimy emocje innych. Dlatego nie tylko potrafimy rozpoznawać cudze emocje, wręcz po części sami je przeżywamy. Reagujemy uśmiechem na uśmiech i przeszywają nas dreszcze, gdy widzimy cudze cierpienia.

Podczas przeżywania cudzych emocji automatycznie naśladujemy niektóre cudze gesty i mimikę. Neurony lustrzane pozwalają także na celowe naśladowanie – kopiowanie zaobserwowanej sekwencji ruchów, co może mieć fundamentalne znaczenie dla stworzenia i rozwoju kultury.

Neurony lustrzane i kumulatywna ewolucja kulturowa

Zestawianie DNA i neuronów lustrzanych nie jest przypadkowe. Podobnie jak geny, neurony lustrzane mogą być związane z bodaj najważniejszym terminem współczesnej nauki – ewolucją. Tak jak zakodowane w kwasie deoksyrybonukleinowym (DNA) geny odpowiadają za przekazywanie (dziedziczność) cech wrodzonych, tak neurony lustrzane umożliwiają przekazywanie osiągnięć kulturowych. Przynajmniej w koncepcji znakomitego psychologa Michaela Tomasello, szefa instytutu Maxa Plancka w Lipsku.

Tomasello podkreśla, że ewolucja biologiczna, kierowana przez dobór naturalny, nie mogła bezpośrednio wyposażyć współczesnego człowieka we wszystkie złożone funkcje poznawcze – ich rozwój był zbyt szybki jak na mozolny proces ewolucji. Coś innego niż kolejne mutacje genetyczne (jak miało to miejsce w przypadku narządów czy kończyn) musiało doprowadzić do gwałtownego wzrostu zdolności poznawczych. Tym czymś jest przekaz kulturowy.

Wytwory kulturowe – takie jak język, rozwinięte relacje społeczne, najróżniejsze narzędzia i wynalazki – są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Żaden z nich nie musi być projektowany od zera. Małe dzieci nie muszą tworzyć nowego języka – sposobu komunikacji uczą się od dorosłych. Nie ma potrzeby wynajdywania koła na nowo ani odkrywania (lub konstruowania, w zależności od wyznawanej filozofii matematyki) twierdzenia Talesa. Podobnie jest z młotem pneumatycznym, podatkiem VAT i ZUS-em – raz skonstruowane nie przepadną bez śladu wraz z nadejściem nowych pokoleń. Poza dyskusyjnymi przypadkami wśród naczelnych różnych od człowieka, tylko Homo sapiens wypracował metodę przekazu dziedzictwa kulturowego kolejnym osobnikom. I to oczywiście na długo przed upowszechnieniem zinstytucjonalizowanej oświaty.

Mało tego, że wytwory kultury nie giną wraz z ich twórcami – są przez następne pokolenia udoskonalane. Tomasello nazywa to „efektem zapadki” – następne jednostki nie cofały się w rozwoju, a tworzyły na bazie opracowanej przez przodków. Kilkadziesiąt tysięcy lat temu ludzi zabijali się drewnianymi maczugami i rzucali w siebie kamieniami, starożytni maczugi zastąpili metalowymi mieczami, a kamienne pociski miotali katapultami. My dzisiaj straszymy się bronią jądrową i możemy ją wystrzeliwać z okrętów podwodnych. W średniowieczu listy przenosiły gołębie pocztowe, współcześnie mamy dysponujące samolotami firmy kurierskie i pocztę elektroniczną.

Setki wieków przed pocztą elektroniczną, okrętami podwodnymi a nawet katapultami ludzie kładli fundamenty pod współczesną cywilizację. Wynaleźli abstrakcyjny, symboliczny język (na bazie bardziej pierwotnej, niewerbalnej komunikacji), złączyli się w coraz bardziej złożone grupy, nauczyli wytwarzać coraz bardziej złożone narzędzia. A co z tym wszystkim wspólnego mają neurony lustrzane?

Zdaniem Tomasello podstawą kumulatywnej ewolucji kulturowej – rozwijania przez kolejne pokolenia otrzymanego dziedzictwa kulturowego – jest zdolność do nauki przez naśladowanie (powielanie sposobu działania) oraz traktowanie innych jako jednostek intencjonalnych, takich jak ja. Tylko dlatego, że potrafimy małpować osobniki z naszego gatunku – w dzieciństwie powtarzamy po nich słowa, ucząc się języka, bawimy się w dorosłych, przygotowując się życia społecznego – jesteśmy w stanie przyswoić sobie nową wiedzę i zdolności. Co więcej, skuteczna kooperacja podczas rozwijania dorobku kulturowego możliwa jest tylko w rozwiniętych grupach społecznych, których nie byłoby bez ludzkiej zdolności do empatii, odczytywania cudzych emocji i współprzeżywania ich. A jak wiemy dzięki badaniom zespołu Rizzolattiego, właśnie za te wszystkie funkcje odpowiadają neurony lustrzane.

Maszyny do imitacji

Ewolucja biologiczna wyposażyła nasz gatunek w zdecydowanie bardziej rozwinięty system neuronów lustrzanych niż inne naczelne. Prawdopodobnie dzięki nim zupełnie naturalnie naśladujemy innych i bez trudu uznajemy innych członków naszego gatunku za jednostki posiadające świadomość, takie jak my. Już noworodki przejawiają pewne zdolności do naśladowania, a małe dzieci, jak podkreśla Tomasello, są wręcz „maszynami do imitacji”.

Być może właśnie to neurony lustrzane gwarantują tak dużą skuteczność przekazu kulturowego, a ten z kolei prowadził rozwoju mózgu i zdolności poznawczych. Nie dzięki temu, że w puli genowej pojawiały się geny kodujące białka kolejnych struktur mózgowych, ale dlatego, że struktury te tworzą się dzięki coraz bardziej wzbogaconemu środowisku, w którym wychowują się kolejne pokolenia.

Słuszności koncepcji Tomasello mogą dowodzić smutne przykłady osób autystycznych i dzieci wychowanych w oderwaniu od społeczeństw. Mimo nierzadkich niezwykłych zdolności artystycznych (szczególnie w przypadku tych pierwszych), chorzy na autyzm lub ludzie wychowani poza społeczeństwem nigdy nie osiągną takiego stopniu rozwoju umysłowego, jak zdrowe dzieci, kształtowane i uczone przez członków własnego gatunku.

Jeżeli teoria niemieckiego psychologa nie jest błędna, neurony lustrzane precyzyjniej niż mutacje genetyczne wyjaśniają mechanizmy, dzięki którym z organizmów niemal identycznych genetycznie z małpami staliśmy się ludźmi. Ludźmi, czyli gatunkiem mówiącym setkami języków, wyznającym religie, rozwiązującym równania różniczkowe, budującym międzynarodowe stacje kosmiczne, piszącym wiersze, oglądającym Ligą Mistrzów, poszukującym boskich cząstek i zdolnym docenić znaczenie neuronów lustrzanych.

Łukasz Kwiatek







wielkiepytania.pl/article/malpuje-wiec-jestem-czlowiekiem-zadziwiajace-neurony-lustrzane/






poniedziałek, 24 czerwca 2024

A nie mówiłem? (26)

 



Napisałem to lata temu, ale nigdy nie badałem.





S M O L E Ń S K  -  2019


 









niedziela, 23 czerwca 2024

Ukrainopolin

 


Po raz kolejny...


 w ostatnich tygodniach strona kresy.pl co chwila straszy mnie Ukraińcami i Gruzinami, a nawet Białorusinami.




...zatrzymano kierowcę przewozu osób “na aplikację” – Gruzina, który próbował uciekać przed policją. Podczas pościgu mężczyzna chciał rozjechać policjanta.

Później tłumaczył, że przestraszył się radiowozu. Był trzeźwy.




Ponad 17 tys. przestępstw popełnili w ubiegłym roku przebywający w Polsce cudzoziemcy. Problemem jest głównie jazda po pijanemu i związane z tym łamanie zakazów sądowych. Zdaniem ekspertów, niektórzy imigranci czują się u nas bezkarnie.

Według danych z KGP, w 2023 roku przestępstwa w Polsce popełniło łącznie 17 278 przybyszów z zagranicy. To wzrost o 2,4 tys. w stosunku do 2022 roku, a zarazem pięć razy więcej niż dekadę temu.

Statystyki pokazują, że przestępstw najczęściej dopuszczali się Ukraińcy (ponad 50 proc. obcokrajowców z zarzutami), a dalej Gruzini (ponad 2,7 tys.) i Białorusini (ponad tysiąc osób).


Dziennik „Rzeczpospolita” pisze, że „napływ tysięcy obcokrajowców”, nasilony po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, „znalazł swoje odbicie w kryminalnych statystykach”.

„Plagą jest prowadzenie samochodu z promilami, od czego – jak się okazuje — nie odstrasza nawet utrata prawa jazdy. Liczba cudzoziemskich kierowców, którzy złamali zakazy sądowe nałożone najczęściej za jazdę po alkoholu wzrosła w ubiegłym roku o 83 proc.” – pisze gazeta, powołując się na dane Komendy Głównej Policji.


Plagą?

Plagą cmentarną nikt się nie przejmuje...



Poza jazdą po pijanemu, obcokrajowcy najczęściej dostawali zarzuty za kradzieże (3240 osób) i za posiadanie narkotyków (2451 osób, z tego 208 posiadało „znaczną ilość”).

Jak informowaliśmy latem ub. roku, statystycznie najwięcej przestępstw popełniają w Polsce Ukraińcy, jednak okazuje się, że najczęściej dopuszczają się ich Gruzini. Pisała o tym „Rzeczpospolita”, powołując się na dane Komendy Głównej Policji dot. przestępczości cudzoziemców. 
Na początku 2023 roku KGP odmówiła podania ich portalowi Kresy.pl, tłumacząc to m.in. “prośbami ambasad” i niechęcią do “piętnowania” poszczególnych narodowości.


kresy.pl  to ci goście co sobie liczą 20 000 złotych miesięcznie (2017 r.) na 7 osób za to co robią na swojej stronie czyli dziennie(?) dodają 5-7 przedruków...

I to OBECNIE,  bo w tym 2017 to chyba było jeden dziennie, albo na jakiś czas..

Czy aby ja jeden nie robię więcej?

To co oni tam pokazują to sam sobie potrafię znaleźć, przeglądarka automatycznie mi przetłumaczy, jak bym chciał, to bym CODZIENNE sam jeden wklejał na blog 10-20 przedruków w dobrej jakości tłumaczeniu z wielu stron świata, 

więc jak to jest, że REDAKCJA 7 ludzi - nie, nie... to znaczy chciałem powiedzieć:  WYKWALIFIKOWANYCH  DZIENNIKARZY  oraz SPECJALISTÓW  OD  POLITYKI  ZAGRANICZNEJ  w  PEŁNYM  WYMIARZE  serwisu  kresy20K  robi tak mało??

Gdyby 7 ludzi od rana wklejało po 5 postów - to jest max dwie godziny roboty, powinno być dziennie 35 postów, a nie ma.






Dlaczego ci panowie DOPYTUJĄ policję o procentowy udział Ukraińców w wypadkach drogowych, a inne tematy tylko przeklejają??

A co z listami do Człuchowa?
Co z odblaskami?
Co z dołami wokół dróg?

Hę?


Teraz tak... tak sobie myślę, skoro takie alarmujące wieści, trzeba by sprawdzić jak to się ma do statystyk przestępstw jako takich w Polsce.

Zrobiłem więc takie przybliżone sprawdzenie jaki procent przybyszów - Ukraińców - dopuszcza się w Polsce przestępstw, a jaki procent "zwykłych" Polaków....

Przybliżone, bo nie wnikam, ile z nich to nieletni, ile przejazdem, ilu Polaków jest za granicą itp. oraz liczę, że 1 osoba dopuszcza się 1 przestępstwa, a nie kilku, by uchwycić tu najgorszą wersję z możliwych.


2023 roku przestępstwa w Polsce popełniło łącznie 17 278 przybyszów z zagranicy 



z czego połowa przypada na Ukraińców - czyli 8600 przestepstw.



Za Forsal: 

Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że liczba zarejestrowanych w Polsce cudzoziemców wyniosła na koniec 2023 roku - 1 127 744 osoby.

Spośród 1,128 mln zarejestrowanych w ZUS, aż 759,4 tys. to Ukraińcy



tak licząc, na 759 400 Ukraińców, Ppopełniło 8600 z nich 

z proporcji

759 400 - 100%
8600 - x


wynika...

x = 8600 * 100%  / 759 400 = 1,132 %


tak to się liczy?




ale Gazeta Prawna pisze, 

W Polsce łączną liczbę imigrantów można szacować na ok. 3,5-4 mln, z czego 60-75% stanowią Ukraińcy

więc to też policzmy,

a więc na ok. 4 mln obcokrajowców - 17 278 pośród nich, dopuściło się jakiegoś przestępstwa


4 000 000 - 100%

17 278 - x


x = 17 278*100%  / 4 000 000 = 0,43% 


A jaki procent Polaków dopuszcza się przestępstw?

Wg wikipedii  w 2021 roku było nas 37 840 001 osób, z czego odliczając 7,6 mln osób poniżej 19 roku życia (tak jest w tabeli - patrz link) dostajemy liczbę ok. 30,24 mln


Wg polsatu w Polsce w covidowym roku
2020 popełniono ponad 786 tys. przestępstw.

A wg Wyborczej:

W 2022 roku miało miejsce ponad 860 tys. przestępstw - w danych nie uwzględniono czynów karalnych dokonanych przez osoby nieletnie, ani rejestracji z postępowań przygotowawczych prowadzonych przez prokuraturę we własnym zakresie.


Przyjmuję na oko te 860 tysięcy.


30,24 mln - 100%
860 000 - x


x = 860 000 * 100%  /  30,24 mln = 2,84%


Nie ma tu jakiś błędów?

Nie pomyliłem żadnego przecinka?

To się na pewno tak liczy?


Jak coś, to niech ktoś mnie poprawi, a może ktoś już ma dokładne wyliczenia??


A teraz porównajmy:


na około 4 mln obcokrajowców ok.  0,43% z nich dopuściło się jakiegoś przestępstwa

na ok. 30 mln dorosłych Polaków, ok.  2,84% z nich dopuściło się jakiegoś przestępstwa


czyli prawie 7x więcej...

I jest to logiczne, obcy bardziej uważają na drodze, bo nie znają realiów kraju w jakim właśnie są, jadą wolniej, by nie napytać sobie biedy... nie tylko problem na drodze, ale i niewiadome konsekwencje... tak?


Więc dlaczego kresy.pl tak alarmują, skoro obcy są w Polsce grzeczniejsi niż ci nasi "tutejsi", hę??



To co robią kresy20K przypomina mi wzniecanie pożogi przed II Wojną Światową.

Wzniecanie waśni międzyetnicznych, uprzedzeń, wrogości i ostatecznie - oby nie - rękoczynów.

Władze ukraińskie po raz kolejny namawiają świat, by ten wziął udział w ataku na Rosję, co można potraktować jako atak na nas.
Ludzie w Polsce są rozdrażnieni, że pomimo ogromnej pomocy jakiej udzieliśmy Ukraińcom, władze tego kraju niespecjalnie z nami współpracują, a teraz jeszcze podsyca się to rozdrażnienie na fb i kresy20K też biorą w tym udział...

Sztucznie rozdmuchują temat poprzez  wzrost o 2,4 tys. w stosunku do 2022 roku, a zarazem pięć razy więcej niż dekadę temu.




Fakty.




Fakty się liczą, panowie 
specjaliści, a nie emocje.

Emocje co najwyżej służą do manipulowania ludźmi.




No cóż, naoglądałem się kresy20K i już wiem, co chciałem wiedzieć... tak więc... Sajonara! chłopaki...



Teraz tak... 


tak sobie myślę.... co ja tam miałem.... aha:

w sumie te 2,84%  i te 860 tysięcy jakoś tak to brzydko wygląda...

Dużo, nie??


Jeszcze raz - czy ja dobrze policzyłem?

No jakaś tam niedokładność jest... 






W 2023 roku Niemcy zarejestrowały 5,94 miliona przestępstw, co stanowi wzrost o 5,5 proc. w porównaniu do roku 2022 i o 9,3 proc. w porównaniu do roku 2019. To najwyższa liczba przestępstw od 2016 roku.

2022 r - liczba ludności Niemiec - 82,7 mln, z czego 23,8 mln osób, czyli 28,7 proc. całej populacji, miało pochodzenie migracyjne.
2019 r. 18,4 proc. mieszkańców miało mniej niż 20 lat

na oko - 18% z 82,7 mln = 14,9 mln 
82,7 - 14,9 = 67,8 mln

67,8 mln - 100%
5,94 mln - x

x = 5,94*100% / 67,8 mln = 8,76%  

czyli w Niemczech przestępstw jest dopuszcza się prawie 9% dorosłej populacji, podczas gdy w Polsce niecałe 3% dorosłej populacji



otóż chodzi mi o to, że na fb można spotkać paniczne wrzaski o Ukrainopolin i o tym jak teraz Ukraińcy będą rządzić w Polsce, w podobny dramatyczny ton uderza strona kresy.pl publikując co chwila "statystyki" i podkreślając "to Ukraińcy!"  "i 5x więcej niż 10 lat temu!".

Jest więcej, bo jest dramatycznie więcej Ukraińców w Polsce, to zrozumiałe...


jeżeli jesteście palantami, siedzicie z piwem przed telewizorem i tylko wymądrzacie się na każdy temat, ale pozwalacie na to, by obcy rządzili waszym krajem - no cóż...


"WASZA WINA!!!"


Polska zawsze była i znowu będzie krajem wieloetnicznym i ci ludzie muszą sobie z nami ułożyć sprawy, a my z nimi. 

Bo oni już tu są i tu zostaną. 


Homogeniczność etniczna nie uchroniła nas - jak pokazują moje publikacje - od wpływów niemieckiej agentury i od której cały czas grozi nam wielkie niebezpieczeństwo.

Ukraina jest to wielki zasobny kraj, a jej rolnictwo jest w porównaniu z naszym gigantyczne i spokojnie może znieść całe rolnictwo europejskie z powierzchni ziemi. Trzeba się z tym liczyć i o tym myśleć.


MYŚLEĆ.


Zamiast klikać, wrzeszczeć, podnosić temperaturę, siać nienawiść etniczną i zaostrzać relacje z tymi ludźmi proponuję ukrainofobom zakasać rękawy i polonizować Ukraińców - jak się wam uda, to będziecie mogli sobie pogratulować, a przede wszystkim odetchnąć z ulgą, a może nawet się tym szczycić, że tacy sprytni byliście.


Sami ze sobą musimy się zgadzać i budować wspólnotę, ale z innymi co tu mieszkają i będą mieszkać - także. Trzeba się nawzajem tolerować i szanować. Trzeba nam POROZUMIENIA i ZGODY ponad podziałami, bo bez tego żadne państwo nie przetrwa - już to przecież przerabialiśmy i nie wchodźmy po raz kolejny do tej rzeki.


Niech panuje ZGODA, a porządek przyjdzie po niej.

Z czasem.



Do roboty!





-----------

Przy okazji - tabele zaginięć.

Wydaje się, że rok 2019 był przełomowy... ciekawe dlaczego...








Oczywiście pamiętamy o pytaniu zasadniczym - dlaczego jedna sprawa została tak nagłośniona, a inne nie.










------------


kresy.pl/wydarzenia/warszawa-poscig-za-gruzinem-z-bolta-podczas-zatrzymania-probowal-rozjechac-policjanta/

kresy.pl/wydarzenia/rz-cudzoziemcy-w-polsce-coraz-czesciej-jezdza-po-alkoholu-i-lamia-zakazy/?swcfpc=1#google_vignette


forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/9410129,cudzoziemcy-w-polsce-w-tym-roku-to-nie-ukraincow-przybylo-najwiecej.html

.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9307688,liczba-imigrantow-w-polsce-to-ok-35-4-mln-z-czego-60-75-proc-stano.html


obserwatorgospodarczy.pl/2023/06/25/dzietnosc-na-ukrainie-jest-katastrofalnie-niska/


Prawym Okiem: Kto płaci za dziennikarstwo? cz.2 (maciejsynak.blogspot.com)


pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Polski

statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/zaginieni/50885,Zaginieni.html

stat.gov.pl/obszary-tematyczne/wymiar-sprawiedliwosci/wymiar-sprawiedliwosci/przestepstwa-przeciwko-zyciu-i-zdrowiu,3,1.html

polsatnews.pl/wiadomosc/2021-02-01/ile-przestepstw-popelniono-w-polsce-w-2020-roku/

wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,30406534,polacy-czuja-sie-w-kraju-bezpiecznie-gdzie-popelniono-najwiecej.html 


Deutsche Welle 2016: Nie ma związku między imigracją a przestępczością. Deutsche Welle 2024: Przestępczość na najwyższym poziomie od 2016 r. (tysol.pl)

Niemcy – Wikipedia, wolna encyklopedia


Czas wybudzić się ze snu...





przedruk




22.06.2024 08:26

„Czas wybudzić się ze snu...”. 
Mateusz Morawiecki bije na alarm w sprawie przyszłości Europy!



"Czas wybudzić się ze snu. Rzeczywistość napiera. Pauza strategiczna dobiera końca, a nasz kontynent mierzy się z wieloma wyzwaniami. (...) Możesz się nie interesować polityką, możesz się nie interesować wojną. Ale wojna i polityka zainteresują się Tobą. Tak nie odzyskamy naszej przyszłości. Musimy być raczej jak żeglarze, którzy kilkaset lat temu opuszczali kontynent - i poczuć ich ekscytację, jaka im towarzyszyła, gdy dobijali do nieznanych sobie lądów..." - brzmi fragment artykułu, jaki były premier Mateusz Morawiecki napisał w artykule dla "Politico".

W obszernym tekście pt. "Wielka sprzeczność Europy", były szef polskiego rządu wskazuje na wiele zagrożeń, ale i wyzwań, które stoją przed naszym kontynentem. Ostrzega także, że my, jako obywatele - nie możemy stać z boku i tylko się przyglądać. Bo jak zaznacza - "unijni decydenci chcą w teorii zabezpieczyć wszystko, wszędzie i naraz, ale nie przyjmują do wiadomości, że plany, którymi się posługują, zdążyły przez trzy lata pożółknąć i nie odwzorowują już realnie istniejącego świata".
Każą oszczędzać, a wzywają do wydatków

Pisze również, że "w wielkim skrócie: Europa realizuje wewnętrznie sprzeczną strategię. Narzuca najbardziej restrykcyjne normy środowisko i jednocześnie pragnie konkurować z tymi, którzy normy środowiskowe mają za nic".
 
"Hołduje idei wolnego handlu, gdy wszyscy liczący się gracze stosują - bardziej lub mniej subtelnie - strategie protekcjonistyczne i eksportowe. Unia narzuca państwom członkowskim wymogi redukcji zadłużenia, a zarazem wzywa do realizacji coraz bardziej ambitnych zobowiązań. Słyszymy, że trzeba obniżać dług i zbijać inflację, ale również podnosić nakłady na zbrojenia, odchodzić od węgla i inwestować w nisko- i zero-emisyjne technologie"

– brzmi dalszy fragment artykułu.

I w to zasadzie sprawdziło się, bo Polska obecnie została włączona do grupy, których deficyt budżetowy przekroczył 3 procent PKB. Co za tym idzie - kraj nasz został objęty tzw. procedurą nadmiernego deficytu. W efekcie - koniecznym będzie wprowadzenie cięć w wydatkach państwa.


"Prawda jest jednak taka, że dzisiejsze realia – przede wszystkim finansowe, ale też geopolityczne i społeczne – nie pozwalają w krótkim czasie spełnić tych trzech wielkich celów jednocześnie"

- przyznał.



"Nie stać nas"

Za największe wyzwanie, które stoi przed Europą, Morawiecki wskazuje politykę bezpieczeństwa. Nie bez powodu. Wymaga ona przecież olbrzymich nakładów finansów. Zdaniem byłego premiera, nasz kontynent przeznacza globalnie - o wiele (około 500 mld euro) za mało środków na to, aby zabezpieczyć się przed potencjalnymi zagrożeniami. A te płyną w głównej mierze ze wschodu... Zwrócił uwagę na to, o czym często mówi prezydent RP Andrzej Duda - konieczności przeznaczania przez kraje NATO od 4 do 5 proc. PKB na obronność.


"Jedno chcę jednak podkreślić: nie chodzi o zmianę zapisów księgowych. Chodzi o zmianę mentalności, o przebudzenie na nowo europejskiej wyobraźni strategicznej. Świat Zachodu lekceważył te głębokie, strukturalne zagrożenia blisko 35 lat. Nie stać nas na ani jeden rok więcej"

- bije na alarm wiceprezes PiS.

To jednak nie wszystko... Bo jak podkreśla Morawiecki - przed Starym Kontynentem stoją konkretne możliwości, z których koniecznym będzie wybranie jak najodpowiedniejszej drogi. W jego opinii - jeśli zdecydujemy się na priorytetowe traktowanie polityki bezpieczeństwa i ochrony klimatu, to musi się to wiązać z koniecznością ostrego zwrotu w polityce społecznej, a ten - z pewnością będzie dotkliwy dla europejskich społeczeństw, przyzwyczajonych do modelu państwa dobrobytu.


"Zbyt niskie wydatki na innowacyjność (społeczną, technologiczną itd.) będą z kolei skazywały Europę na coraz bardziej podrzędną rolę"

- wskazał.

I zaalarmował, że "jeśli Europa postawi na politykę społeczną i klimatyczną, to ucierpi na tym obronność, co z kolei sprawi, że kontynent będzie musiał drżeć ze strachu przed coraz bardziej agresywną Rosją, ale także innych cywilizacji".
Koniec rajów podatkowych

Były premier podkreślił, jest przekonany, iż "ze wszystkich dostępnych opcji trzeba realizować strategię wspierania polityki państwa dobrobytu i bezpieczeństwa". Dodał, że przy tym, iż mieszanka skupienia na welfare state i klimacie mogłaby być domeną bezpiecznych, bogatych społeczeństw, co przy obecnych kryzysach geopolitycznych nie jest realnym scenariuszem. Tu najważniejsze jest bezpieczeństwo. Bez niego, ciężko mówić o prawidłowym i sukcesywnym rozwoju gospodarki czy nowoczesnej technologii. A nawet o zero-emisyjnej polityce klimatycznej.

"W najbliższych latach Europa musi przejść głęboką, szeroko zakrojoną reindustrializację – obejmującą przemysł obronny. Ale też musi zaangażować się w zasadniczą przebudowę finansów publicznych. Najwyższa pora skończyć z rajami podatkowymi. To w nich, jak przyznaje sama Komisja Europejska, tonie ponad 150 mld euro rocznie"

- dodał.

W tekście znalazł się także bardzo ważny apel o przebudzenie europejskich społeczeństw, które uśpione narracją o klimacie i bezpieczeństwie coraz bardziej pozostają w tyle za innymi, rozwijającymi się społeczeństwami.

Myślą przewodnią artykułu - jak podkreśla Morawiecki - jest rozpoczęcie debaty na temat najpoważniejszych kwestii rozwojowych.


"Nadszedł czas decyzji. Czas rozwiązania wielkiego dylematu, czas wykroczenia poza the impossible trinity 2.0. Los jest w naszych rękach. A stawka – najwyższa z możliwych. Albo Europa będzie wielka i stanie się kontynentem przyszłości, albo nie będzie jej wcale"

- brzmi podsumowanie.







niezalezna.pl/polityka/czas-wybudzic-sie-ze-snu-mateusz-morawiecki-bije-na-alarm-ws-przyszlosci-europy/520702


sobota, 22 czerwca 2024

Stutthof cz.1 (skany)

 

Post niechronologiczny do tego co od kwietnia napisałem, ale uznałem, że najpierw trzeba wprowadzić w temat.


Post jest obszerny ze względu na rozmiar i ilość zdjęć.

Trzeba poczekać na wgranie się wszystkich zdjęć - jakość dobra.



Poniżej skan niewielkiej książeczki w fromacie broszurowym, jest to


Informator HISTORYCZNY  "STUTTHOF"

Tadeusz Skutnik

KAW, I wydanie z 1979 r. 

 

na końcu posta link do wersji pdf - lepsza jakość

 






























Plan obozu STUTTHOF





"Obóz koncentracyjny Stutthof"

Krzysztof Dunin - Wąsowicz

Wydawnictwo Morskie, Gdynia, I wydanie z 1966 r.


































Całość tutaj:

 

dokument pdf

Stutthof - Dokumenty - fotopomnik - Chomikuj.pl

chomikuj.pl/fotopomnik/Dokumenty/Stutthof




Dołączam skany książek


Krzysztof Dunin - Wąsowicz "Obóz koncentracyjny Stutthof" z 1966 r.  - zawierająca ok. 283 strony plus mapy

(pdf - 5 części po ok. 250 MB każda +- )
                                   


Krzysztof Dunin - Wąsowicz "Stutthof" wyd. z 1970 r. - wydaje się, że jest to mocno okrojona wersja wydawnictwa z 1966 roku, jeszcze nie czytałem, zawiera ok. 150 stron - gorsza jakość pdf  8MB





Posty z cyklu STUTTHOF:






Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)


Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) - data publikacji - 28 maja 2025 r.

Stutthof cz. 7 (Dziadek z wehrmachtu) - data publikacji - 10 listopada 2024 r.

Stutthof cz. 8  - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 9 (Analiza) - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 10 (Święta Ziemia) - data publikacji - maj 2025 r.





Sumatra - polska dobra lekka przeglądarka plików PDF, a także:

EPUB, MOBI, CHM, XPS, DjVu, CBZ i CBR

 

https://www.sumatrapdfreader.org/download-free-pdf-viewer

sumatrapdfreader.org/download-free-pdf-viewer







piątek, 21 czerwca 2024

Gdyby wojna potrwała dłużej...




„Gdyby wojna potrwała dłużej – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.








przedruk






Tadeusz Płużański


20.06.2024 21:50


20 i 21 czerwca 1940 r. Niemcy rozstrzelali w Palmirach na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej 358 więźniów Pawiaka – w tym przedstawicieli polskiej elity politycznej, intelektualnej i kulturalnej. Śmierć ponieśli m.in. Maciej Rataj (ludowiec), Mieczysław Niedziałkowski (socjalista), biegacz Janusz Kusociński czy Agnieszka Dowbor-Muśnicka, członkini antyniemieckiej Organizacji Wojskowej „Wilki”.



Druga córka gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, Janina Lewandowska została zamordowana przez Sowietów w Katyniu (jako jedyna kobieta). To pokazuje zbieżność celów obu okupantów Polski.
Egzekucje w Palmirach

W Palmirach takich potajemnych egzekucji było co najmniej 20, między grudniem 1939 r. a lipcem 1941 r. Pochłonęły ok. 1700 Polaków i polskich Żydów. Na polanę śmierci byli przewożeni ciężarówkami z warszawskich więzień i aresztów.

W pierwszych miesiącach okupacji kilkuset mieszkańców Warszawy zostało zamordowanych na tyłach gmachu Sejmu RP, w tzw. ogrodach sejmowych. Ale tych zbrodni na dłuższą metę nie udało się ukryć, stąd pomysł przeniesienia ich do puszczy.

Część egzekucji w Palmirach Niemcy przeprowadzili w odwecie za ucieczkę z więzienia Gestapo przy al. Szucha (przez okno w toalecie, a następnie niepilnowaną bramę) jednego z przywódców Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej – Kazimierza Andrzeja Kotta 17 stycznia 1940 r.

Więźniowie pierwszych transportów nie wiedzieli, że jadą na śmierć. Niemcy dla odwrócenia uwagi wywozili ich na ogół o świcie, pozwalali zabrać rzeczy osobiste, paczki z żywnością, a nawet więzienny depozyt czy dodatkowe porcje chleba. Później, gdy wiedza o zbrodni w Palmirach stała się powszechna, skazańcy wyrzucali z ciężarówek kartki ze swoimi imionami i nazwiskami czy drobiazgi osobiste z nadzieją, że pozwoli to na odnalezienie ich zwłok.


Zbrodnicze różnice

Różnica między mordowaniem w Katyniu a Palmirami polegała w zasadzie tylko na tym, że Sowieci strzelali z pistoletu w tył głowy, a Niemcy z broni maszynowej. Ciała spadały bezwładnie do wykopanych wcześniej zbiorowych dołów śmierci. Niemcy maskowali miejsca mchem i igliwiem, a potem sadzili tam młode sosny. Rodziny informowano o śmierci krewnego „z przyczyn naturalnych”, na ogół w wyniku ataku serca.

Mimo iż oprawcy szczelnie zabezpieczali teren egzekucji, masowych zbrodni nie udało się utrzymać w tajemnicy. Miejscowa ludność widziała przejeżdżające ciężarówki, z okolic polany dobiegały strzały i jęki. Miejsca bezimiennych dołów oznaczali następnie – z narażeniem życia – leśnicy. Dzięki temu udało się po wojnie ekshumować i zidentyfikować dużą część ofiar.


„Gdyby wojna potrwała dłużej – pisał przed laty Richard C. Lukas, amerykański historyk o żydowskich korzeniach w książce „Zapomniany Holocaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939–1944” – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.







Gdyby wojna potrwała dłużej... to by nas nie było.








tysol.pl/a123625-felieton-ts-tadeusz-pluzanski-wymordowac-polakow