Strony wciąż aktualne...

piątek, 31 maja 2024

Prus nie ma

 









Grzegorz Pflaume jest w: Dolina Rzeki Wkra.
42 min · 





Co wiemy o naszej rzece czyli Yikru o krainie wędrujących wysp o Rzece która jest malownicza i bardzo urokliwa wijąca się pośród pól łąk i lasów czasem wrzynająca się w wysokie na kilka kilkanaście metrów skarpy porośnięte drzewami iglastymi i liściastymi ' Nasza rzeka Działdówka, niem. Soldaufluss, Soldowken, rzeka, bierze początek w Prusach wschodnich, powiecie niborski, na luterskich Mazurach, z dwóch głównych źródeł: 1- Szkotowska struga, wychodzi z pod wsi Szkotowo, z jeziora kownackiego, płynie ku południowi, po za Szkotowem pędzi młyn Satora, mija Lipowo, Rogóż Roggenhausen, pędzi młyn Ptak, przyjmuje Sławską strugę Schläffkauerflies, obraca młyn miłkowski, młyn borowicki, młyn Opacznik, młyn sarnowski; mija Kozłowo, Sarnowo, Borowe i krótko przed m. Działdowem, na obszernym błocie, zlewa się z rzeką Nidą; 2 - Nida rzeka powstaje także niedaleko jeziora kownackiego, z przeciwnej strony, z pod wsi Michałki Michelsdorf i Januszkowo, brzegi ma błotniste albo łąkami zarosłe, płynie początkowo w kierunku wschodnio-południowym po za wsią Rączki Rontzken przerzyna żwirówkę z Olsztynka do Nidborka, którą po prawej stronie zatrzymuje, mija wieś Załuski Salusken, Litwinki; przy Nidborku zwraca się na południo-zachód, mija wieś Piątki, Olszewo i Olszewko, pędzi młyn Borowy Heidemühl, mija Pielgrzymowo Pilgramsdorf, Szymany, Zaworowo Saverau, Bartki, Zalesie, Niedamowo, Zakrzewko Kl. Sakrau, Wolę, Purgalki, Korab ' Na łąkach przed Działdowem schodzi się ze strugą Szkotowską, odkąd przyjmują nazwę Działdówki ' Działdówka płynie koło Działdowa Soldau, zwraca się ku południowi, mija po obszernych łąkach i błotach Księży dwór Niederhof, Kurkowo, Polskie Zakrzewo Polskie Sakrau ' Poczym na zachód stanowi granicę przeszło 2 mile pomiędzy Prusami a Kongresówką, mija po polskiej stronie: Gnojno, Gnojenko, Gruszkę, Dłutowo, Zdrójek, Biernaty, Wylazłowo; po pruskiej: Prusinowo, Wysokę Hohendorf, Gródki, Przełęk, Lensek ' Przy wsi Rogala w lidzbarskim borze zwraca się ku wschodowi, przechodzi do Polski, pod imieniem Działdówka mija jeszcze Zieleń, pędzi młyn w Radzie, oblewa Gołonin, Stok, Rudawę ' Później przyjmuje nazwę Wkra




fb




Stop nawoływaniu do przemocy



Tak, to też jest metoda małych kroków, to działa na zasadzie nawykowego myślenia.

Uporczywie powtarzane treści propagujące przemoc zamienia się w taki "styl" życia...
 
 
 
 
Muszę jednak skrytykować Niezależną za to, że tak ważna kwestia znalazła się w "dziale"  LIFESTYLE.
 
Także tytuł - pierwsze zdanie odczytuję jako trywializację problemu - i dlatego je usunąłem.
 
Słowa włoskiego wiceministra kultury są, mam nadzieję, zwiastunem zmian w tym zakresie, to jest bardzo potrzebne.
 
 
 


przedruk



31.05.2024 07:36

 
 

"Stop finansowaniu wytwórni"

Należy zaprzestać finansowania ze środków publicznych wytwórni muzycznych, które produkują utwory z tekstami wyrażającymi brak szacunku dla kobiet – oświadczył włoski wiceminister kultury Gianmarco Mazzi. Zwrócił się do wykonawców: to szaleństwo "zatruwać" młodzież takimi słowami.



"Potrzebny jest przełom i to zaraz. Powiem to jasno: wyjaśnimy wytwórniom płytowym, że jeśli chcą mieć dostęp do różnych form publicznego wsparcia, muszą zaprzestać produkowania piosenek, w których nie szanuje się kobiet" - stwierdził Mazzi w wywiadzie dla katolickiego dziennika "Avvenire". Tak odniósł się do dyskutowanej we Włoszech kwestii przemocy w muzyce, zwłaszcza w gatunkach trap i rap.

Wiceminister zaproponował spotkanie na ten temat z udziałem przedstawicieli rynku muzycznego.

"Stoimy w obliczu prawdziwego kryzysu. Posłuchałem tych piosenek, przeczytałem teksty. Wywołują dreszcze. Nie będę ich cytował, bo i tak nie nadają się do publikacji. To rana zadana społeczeństwu, rodzinom"

- oświadczył wiceminister kultury, były dyrektor artystyczny festiwalu piosenki w San Remo i producent muzyczny.



"To słowa - ocenił - które zabijają kobiety, ich wrażliwość, ich odwagę".

"Dosyć z przemocą, dość z okropnymi słowami, dosyć z obrazami, których celem jest to, by wyrządzić krzywdę" - zaapelował.


Zwrócił się do tych, którzy propagują takie treści w swoich utworach:

"Waszymi słowami karmią się pokolenia nastolatków. To szaleństwo i coś strasznego ich zatruwać".

Dodał:

"Tak dalej być nie może. Ci raperzy są dla wielu młodych osób punktem odniesienia. Ich piosenki są jak ścieżki dźwiękowe życia młodzieży. Często ich rodzice nie zdają sobie z tego sprawy, nie znają treści tych piosenek. Nie wiedzą, jak traktowane są w nich kobiety".


Na uwagę dotyczącą ryzyka cenzury wiceminister Mazzi odpowiedział:

"Jestem za społeczeństwem, w którym totalna wolność wypowiedzi idzie ramię w ramię z całkowitą odpowiedzialnością cywilną".

"Jak wyjaśnimy pewne teksty wykorzystywanym dziewczynom, rodzinom zabitych kobiet i tym, które miały odwagę złożyć zawiadomienia o przestępstwach, te słowa podżegające do przemocy przeciwko nim?"
- zapytał przedstawiciel włoskiego rządu.

Dodał:

 "Jak możemy wytłumaczyć dziewczętom, które nucą niektóre zwrotki, że nikt nie ma prawa mówić o nich w taki sposób?".


Mazzi przytoczył opinię jednego z psychologów, według którego istnieje też inny problem: 

dziewczęta, jak stwierdził, mogą uznać, że po to, aby zostać zaakceptowane, muszą dostosować się do wzorców, proponowanych w tych piosenkach.

Rozmówca katolickiego dziennika wyraził przekonanie, że potrzebna jest wspólna refleksja, także z udziałem artystów, która doprowadzi do "samoregulacji tej kwestii".








niezalezna.pl/lifestyle/muzyka/wloski-rzad-walczy-z-brakiem-szacunku-do-kobiet-w-piosenkach-stop-finansowaniu-wytworni/519024





czwartek, 30 maja 2024

Woda




2 maja 2024


Swego czasu pisząc o W i spacerując po opłotkach tak sobie myślałem....

I dzisiaj bym zawołał: A nie mówiłem??!!


Zaniedbania są i to w wielu dziedzinach, albowiem bierząca walka pomiędzy "alfami" i kombinowanie jak tu nie wyjść na frajera są ważniejsze.

Tak czy nie??






przedruk





Najwyższa Izba Kontroli w marcu tego roku opublikowała raport, z którego wynika, że polskie gminy w ogóle nie zapewniają bezpieczeństwa zaopatrzenia w wodę w sytuacjach kryzysowych.

I.K.: - Tak, ten raport stanowił dla nas ważny impuls. Niestety jego wyniki są druzgoczące - pokazały, że jesteśmy nieprzygotowani do sytuacji kryzysowych i to zarówno pod względem prawnym, jak i praktycznym. Cytując raport, „w skontrolowanych gminach nie zagwarantowano bezpiecznego zaopatrzenia w wodę na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowych. Nie zidentyfikowano aktualnych potrzeb i nie zaplanowano kompleksowych działań na wypadek zdarzeń mogących w istotny sposób ograniczyć możliwość zaopatrzenia mieszkańców w wodę. Nie zabezpieczono również zasobów niezbędnych do ich realizacji. Zaplanowane działania na wypadek sytuacji kryzysowych w gminach były nieprawidłowe. Zasoby przeznaczone na dostawy nie zawsze były dostępne w sytuacjach kryzysowych, a ich ilość nie była dostosowana do potrzeb.” To wręcz niewyobrażalne. Należy zwrócić uwagę na fakt, że to tylko zaledwie 10 skontrolowanych gmin.

Podczas spotkań z samorządowcami i prezesami spółek wod.-kan, informowano nas, że nie ma w naszej branży takich inicjatyw, które kompleksowo podejmowałyby temat ochrony kinetycznej przedsiębiorstw wod.-kan., jak i cyberbezpieczeństwa. Zainspirowało nas to do organizacji, zaplanowanej na 18-20 czerwca, konferencji „Branża wod.-kan. - ochrona i bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej”; transsektorowej i wielopodmiotowej konferencji, na której będzie można dyskutować, wymieniać się doświadczeniami - działać i zadawać pytania - czy tak wygląda sytuacja w całej Polsce. A może są gminy przygotowane, które mogą pochwalić się procedurami w tym zakresie?


D.G-K.: - Wyniki kontroli NIK tylko utwierdziły nas w przekonaniu, że podjęcie tematu jest wręcz dramatycznie pilne, szczególnie dla branży wod.-kan., w której od wielu lat pracujemy. Jak już pani wspomniała, systemy zaopatrzenia w wodę to infrastruktura krytyczna. Oznacza to, że konieczne jest ciągłe monitorowanie, czy zachowane są podwyższone standardy bezpieczeństwa. Konieczna jest czujność i wypracowanie odpowiednich praktyk i zachowań. To wymaga nie tylko przygotowania teoretycznego, ale praktyki. Życie to praktyka i tylko powtarzanie wypracowanych schematów pozwoli nam zachować spokój w momencie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Musimy jednak pamiętać, że zagrożenie znane jest tylko sprawcy. Zatem konieczne jest wdrożenie takich rozwiązań, które pozwolą w momentach krytycznych podejmować właściwe decyzje.



Przedsiębiorstwa wdrażają Plany Bezpieczeństwa Wody (PBW). To za mało?

I.K.: - PBW to temat-rzeka - już duża część przedsiębiorstw wodociągowych jest świadoma, co je tak naprawdę czeka w kontekście nieuchronnych zmian legislacyjnych dotyczących wdrożenia nowej dyrektywy w sprawie jakości wody. PBW mają nie tylko usprawnić pracę systemu zaopatrzenia w wodę, ale także, a może przede wszystkim, pełnić rolę dobrego gospodarza, który nie tylko zarządza, ale przezornie przewiduje i jest mądry przed szkodą, a nie po niej. Wiemy, że branża wod.-kan. chce czynnie uczestniczyć w transpozycji i wdrażaniu tych dyrektyw. Nie jest to jednak zadanie proste, szczególnie w kontekście realizacji inwestycji. Wzrost kosztów energii elektrycznej oraz gazu przy równoczesnym niezmienionym poziomie taryf stanowił duże wyzwanie. Cieszymy się, ponieważ są teraz perspektywy, że to się zmieni.

D.G-K.: - Do tej pory sporo mówiło się o atakach hakerskich na branżę wod.-kan., a temat ochrony fizycznej obiektów, mienia, ludzi pozostawał w cieniu. Paradoksalnie, stan świadomości i zabezpieczeń wzrósł wraz z pandemią. Wodociągi - szczególnie te duże i średnie - mają doświadczenia doby covidowej, kiedy musiały swoich pracowników skoszarować. Zapewnić im zapasy żywności, leków, miejsce do odpoczynku wyposażone w łóżka polowe czy materace. Potrzebne są jednak szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, z negocjacji z terrorystami, potrzebny jest dostęp do sprzętu takiego, jak drony, systemy monitoringu czy alternatywna łączność. Na to wszystko potrzebne są pieniądze.



portalsamorzadowy.pl/gospodarka-komunalna/w-kranach-moze-zabraknac-wody-sytuacja-jest-powazna,541131.html

wtorek, 28 maja 2024

Ziemia faluje (data)

 






                                                                                                            28.05.2025

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

poniedziałek, 27 maja 2024

Pamięć




przedruk
tłumaczenie automatyczne



Dlaczego niektóre rzeczy bardziej zapadają nam w pamięć niż inne?


27.05.2024 14:22


Nowe badania wskazują, że mózg priorytetowo traktuje zapamiętywanie obrazów, które są przez nas trudniejsze do wyjaśnienia. Badacze twierdza, że dzięki wykorzystaniu modeli obliczeniowego oraz eksperymentów behawioralnych, udało im się wykazać, że sceny trudne do zrekonstruowania mna modelu, bardziej zapadły im w pamięć.

Badania te mają pomóc wyjaśnić, dlaczego pewne doświadczenia wizualne bardziej zapadają nam w pamięć oraz ma pomóc w opracowaniu systemów pamięci sztucznej inteligencji.



Naukowcy w czasopiśmie "Nature Human Behaviour" przedstawi model obliczeniowy oraz badanie behawioralne, które stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektóre z wydarzeń bardziej zapadają nam w pamięć niż inne.


„Umysł traktuje priorytetowo zapamiętywanie rzeczy, których nie jest w stanie dobrze wyjaśnić”

- tłumaczy Ilker Yildirim, adiunkt psychologii na Wydziale Sztuki i Nauki Yale oraz główny autor artykułu.


„Jeśli scena jest przewidywalna i nie zaskakująca, może zostać zignorowana”

- dodaje.




Jako przykład wskazał on na zdarzenie, w której dana osoba zobaczyła hydrant przeciwpożarowy w odległym środowisku naturalnym. Taki obraz mógł być trudny do zrozumienia i zinterpretowania, przez co mógł bardziej zapaść w pamięć.


„W naszym badaniu zbadaliśmy, które informacje wizualne zapadają w pamięć, łącząc obliczeniowy model złożoności sceny z badaniem behawioralnym”

- mówi naukowiec.








Wiele z tego, co pamiętamy, nie jest wynikiem celowej selekcji, ale po prostu produktem ubocznym postrzegania.

Rodzi to fundamentalne pytanie o architekturę umysłu: w jaki sposób percepcja łączy się z pamięcią i wpływa na nią?

Tutaj, zainspirowani klasyczną propozycją odnoszącą przetwarzanie percepcyjne do trwałości pamięci, teorią poziomu przetwarzania, przedstawiamy rzadki model kodowania do kompresji osadzania cech obrazów i pokazujemy, że resztki rekonstrukcji z tego modelu przewidują, jak dobrze obrazy są zakodowane w pamięci.

W otwartym zbiorze danych dotyczących zapamiętywania obrazów scen pokazujemy, że błąd rekonstrukcji nie tylko wyjaśnia dokładność pamięci, ale także opóźnienia odpowiedzi podczas pobierania, podsumowując, w tym drugim przypadku, całą wariancję wyjaśnioną przez potężne modele tylko wizyjne. Potwierdzamy również przewidywania tego konta za pomocą "psychofizyki opartej na modelach".

Praca ta ustanawia błąd rekonstrukcji jako ważny sygnał łączący percepcję i pamięć, prawdopodobnie poprzez adaptacyjną modulację przetwarzania percepcyjnego.






tysol.pl/a122344-dlaczego-niektore-rzeczy-bardziej-zapadaja-nam-w-pamiec-niz-inne

neurosciencenews.com/image-memory-neuroscience-26177/



Skraplacz

 






Studnia powietrzna (lub studnia powietrzna) to konstrukcja lub urządzenie, które zbiera wodę poprzez kondensację wilgoci z powietrza. 

Rodzaje studni powietrznych są liczne i zróżnicowane, ale najprostsze konstrukcje są całkowicie pasywne, nie wymagają zewnętrznych źródeł energii i mają niewiele ruchomych części.

Duże studnie powietrzne: stosowane na początku XX wieku, jednak bez dobrych wyników.
Małe studnie powietrzne, kolektory promieniowania: opracowane w XX wieku, okazały się znacznie bardziej przydatne.
Kolektory aktywne: zbierają powietrze w taki sam sposób jak osuszacze; Chociaż są skuteczne, wymagają źródeł energii, co czyni je nieopłacalnymi, chyba że istnieją szczególne okoliczności. Najnowocześniejsze konstrukcje kondensatorów aktywnych zakładają wykorzystanie odnawialnych źródeł energii.


Pod koniec XX wieku mechanika skraplania się rosy była znacznie lepiej poznana. Kluczowym spostrzeżeniem było to, że kolektory o małej masie, które szybko tracą ciepło w wyniku napromieniowania, są bardziej wydajne. Nad tą metodą pracowało wielu badaczy.

Na początku lat sześćdziesiątych XX wieku do nawadniania roślin używano skraplaczy rosy wykonanych z arkuszy polietylenowych spoczywających na prostej ramie przypominającej namiot kalenicowy. Sadzonki nawadniane rosą i bardzo lekkim deszczem z tych kolektorów przetrwały znacznie lepiej niż grupa kontrolna posadzona bez takiej pomocy - wszystkie w rzeczywistości wyschły w ciągu lata. 

W 1986 roku w Nowym Meksyku skraplacze wykonane ze specjalnej folii wytwarzały wystarczającą ilość wody, aby zasilić młode pędy.

W 1992 roku grupa francuskich naukowców wzięła udział w konferencji na temat materii skondensowanej na Ukrainie, gdzie fizyk Daniel Beysens przedstawił im historię o tym, jak w czasach starożytnych Teodozja była zaopatrywana w wodę przez skraplacze rosy. Byli na tyle zaintrygowani, że w 1993 roku sami odwiedzili to miejsce. Doszli do wniosku, że kopce, które Zibold zidentyfikował jako skraplacze rosy, były w rzeczywistości starożytnymi kurhanami (część nekropolii starożytnej Teodozji) i że rury były pochodzenia średniowiecznego i nie były związane z kopcami.

Znaleźli również szczątki kondensatora Zibolda, które dokładnie oczyścili i zbadali. Skraplacz Zibolda najwyraźniej działał dość dobrze, ale w rzeczywistości jego dokładne wyniki nie są wcale jasne i możliwe, że kolektor przechwytywał mgłę, co mogło znacznie poprawić wydajność. 

Jeśli skraplacz Zibolda kiedykolwiek działał, to prawdopodobnie wynikało to z faktu, że niektóre kamienie w pobliżu powierzchni kopca były w stanie tracić ciepło w nocy, będąc jednocześnie izolowane termicznie od ziemi. Jednak nigdy nie mógł przynieść plonów, których oczekiwał Zibold. 

Kierując się entuzjazmem, grupa powróciła do Francji i założyła Międzynarodową Organizację ds. Utylizacji Rosy (OPUR), której konkretnym celem było udostępnienie rosy jako alternatywnego źródła wody. 

OPUR rozpoczął badania nad kondensacją rosy w warunkach laboratoryjnych; Opracowali specjalną folię hydrofobową i eksperymentowali z obiektami testowymi, w tym z kolektorem o powierzchni 30 metrów kwadratowych na Korsyce. 

Kluczowe spostrzeżenia obejmowały koncepcję, że masa powierzchni kondensatu powinna być jak najmniejsza, aby ciepło nie mogło być łatwo zatrzymane, że powinna być chroniona przed niepożądanym promieniowaniem cieplnym przez warstwę izolacji oraz że powinna być hydrofobowa, aby łatwo uwalniać skroploną wilgoć. 

Kiedy byli gotowi do pierwszej praktycznej instalacji, dowiedzieli się, że jeden z ich członków, Girja Sharan, otrzymał dotację na budowę skraplacza rosy w Kothara w Indiach. W kwietniu 2001 roku Sharan przypadkowo zauważył znaczną kondensację pary wodnej na dachu domku w Toran Beach Resort w suchym nadmorskim regionie Kutch, gdzie krótko przebywał. W następnym roku dokładniej zbadał to zjawisko i przeprowadził wywiady z mieszkańcami. Finansowany przez Agencję Rozwoju Energetycznego Gudżaratu i Bank Światowy, Sharan i jego zespół kontynuowali prace nad kondensatorami pasywnymi i radiacyjnymi do użytku w suchym regionie przybrzeżnym Kutch. Aktywna komercjalizacja rozpoczęła się w 2006 r.

Sharan wypróbował szeroką gamę materiałów i uzyskał dobre wyniki z ocynkowanych blach żelaznych i aluminiowych, ale odkrył, że arkusze specjalnego tworzywa sztucznego opracowanego przez OPUR, o grubości zaledwie 400 mikrometrów, generalnie działały nawet lepiej niż blachy i były tańsze. 

Folia z tworzywa sztucznego, znana jako folia OPUR, jest hydrofilowa i składa się z polietylenu zmieszanego z dwutlenkiem tytanu i siarczanem baru.

Istnieją trzy główne podejścia do projektowania radiatorów do zbierania wilgoci w studniach powietrznych: o dużej masie, promieniujące i aktywne. 

Na początku XX wieku istniało duże zainteresowanie rozwojem studni powietrznych o dużej masie, ale pomimo ogromnych wysiłków w zakresie eksperymentów – w tym budowy masywnych konstrukcji – podejście to ostatecznie okazało się nieskuteczne. 

Od końca XX wieku stale rośnie zainteresowanie eksperymentami z kolektorami promieniowania o małej masie; Okazały się one bardziej skuteczne.








it.wikipedia.org/wiki/Pozzo_d%27aria_(condensatore)

















sobota, 25 maja 2024

Dziewanna - Marzanna



Ciekawa strona, polecam.




przedruk


za fb:  Mitologia słowiańska



DLACZEGO DZIEWANNA TO DZIEWANNA?



O "bogini" Dziewannie wspomina kronikarz staropolski Jan Długosz, pisząc, że tak nazywano w niektórych wsiach kukłę Marzanny, wynoszoną ze wsi w niedzielę Laetare w uroczystym pochodzie.

Źródło, o którym mowa, to Roczniki (Annales, pod rokiem 965), a opis tego zwyczaju pada przy okazji kronikarskiej relacji na temat przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I. Dopiero później kronikarz Jan Długosz skonstruował tzw. "panteon Długosza", w którym Dziewannę oddziela już od Marzanny, w tej pierwszej widząc nasz rodzimy, prapolski odpowiednik rzymskiej Diany, a w drugiej - naszą polańską rodowitą "Ceres".









 
Etymologia "Dziewany" (czy Dziewanny) - to po prostu 'ta, która jest dziewana' (od dziewać 'dziać, okazywać się'). 


Niewiele nam to mówi o samej rzekomej bogini, ale sposób, w jaki ta nazwa bywała (i bywa) rozumiana przez niektórych, sporo mówi o późniejszej przemożnej chęci sztucznego mnożenia bogów i bogiń, jacy mieliby zasiadać na słowiańskim (czy prapolskim) panteonie.

 
Bo Jan Długosz ok. 1455 wyraźnie prawi, że Dziewanna nie była jakąś odrębną postacią, a tylko inną nazwą kukły wynoszonej ze wsi i topionej "w niektórych wsiach polskich", której druga nazwa Marzanna zachowała się do dziś w folklorze słowiańskim: żeby nie być gołosłownym, przypomnijmy sobie źródło historyczne:

 "apud nonnulas Polonorum villas, simulacrum Dzyewanae et Marzyanae in longo ligno extollentibus..." (Długosz, Annales, lib. I, s. 178), 

w przekładzie Aleksandra Brucknera:

Mieszko, gdy z tępieniem bałwanów się ociągano, „na 7 marca wszystkie od razu potopić czy zniszczyć rozkazał; to poniszczenie i zatopienie bałwanów po dziś dzień przedstawia się i odnawia w niektórych wsiach polskich, gdzie Dziewanny i Marzany podobieństwa na długim drągu podnoszą i w moczary wrzucają i zatapiają w niedzielę postną Laetare". 


Fragment, o którym mowa, jest dość rzadko rozbierany na czynniki pierwsze, jednak zdanie badaczy, którzy się nad nim pochylili, jest zgodne. 

Na przykład Georges Dumezil pisał tak:

 "Mais plus rien, dans le texte de Dlugosz, ne permet d'opposer Dziewana et Marzana: elles apparaissent comme de rigoureux doublets" 

[nic w tekście Długosza, nie pozwala przeciwstawić Dziewanny i Marzanny: pojawiają się jako dokładne (ścisłe) dublety], 

a Aleksander Gieysztor pisze wyraźnie:

 "Długosz w Annales pod rokiem 965 mówi o topieniu Dziewanny i Marzanny... widać stąd, że Dziewanna była jakby dubletem nazwy Marzanny" 

(A. Gieysztor, Mitologia Słowian, wyd. III, Warszawa 2006, s. 196).


Dublet - to znaczy inna nazwa na oznaczenie tego samego obiektu, którym tu jest kukła obrzędowa.

Dziewanna była więc inną nazwą Marzanny, nie inną boginią. Tak jak w folklorze mamy różne określenia, np.

Marmuriena, Spitolena, Liszanka, Barbolena, Krasna, Kyselova żena, Kyselo (np. na Słowacji, w Czechach), 

które nie są określeniami odrębnych "bogiń", tylko pojawiającymi się w pieśniach ludowych przekręconymi albo zastępczymi nazwami Moreny-Moreniczki, 

tak Dziewana w XV wieku mogła być jakimś synonimem Marzanny, który usłyszał Długosz albo jakiś jego informator (lub nieznane nam źródło, na które się powołuje).


W czasach Długosza w pieśniach mogła być mowa o tym, że Marzannę się dziewa albo że Marzanna się dziewa - czyli jest ona "dziewaną" (to forma imiesłowu przymiotnikowego biernego), bo to właśnie jest dosłowne znaczenie tego imienia.





DLACZEGO DZIEWANNA TO DZIEWANNA (2)

O "bogini" Dziewannie pisałem tu w poście z 25 lutego 2024, ale temat jest na tyle ciekawy, że nie zaszkodzi go rozwinąć.


Na początek - dlaczego Dziewanna, a nie Dziewana? (z jednym "n"). Zjawisko podwojenia spółgłoski "n" nazywa się geminatą i mamy je też w innym imieniu z tzw. "Panteonu Jana Długosza" - w Marzannie (pierwotnie Marzanie/Morzenie).

 
Po drugie - co oznacza imię Dziewanna (czy Dziewana) i czy rzeczywiście była prapolskim odpowiednikiem rzymskiej Diany?

 
O Dziewannie Jan Długosz pisze, że tak nazywano w niektórych wsiach kukłę Marzanny, wynoszoną ze wsi w niedzielę Laetare w uroczystym pochodzie. Źródło, o którym mowa, to Roczniki (Annales, pod rokiem 965), a opis tego zwyczaju pada przy okazji kronikarskiej relacji na temat przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I. 
Dopiero później kronikarz Jan Długosz skonstruował tzw. "panteon Długosza", w którym Dziewannę oddziela już od Marzanny, w tej pierwszej widząc nasz rodzimy, prapolski odpowiednik rzymskiej Diany, a w drugiej - naszą polańską rodowitą "Ceres".


Próby etymologizowania imienia "Dziewana" prowadzą do różnych nieporozumień, a tymczasem to po prostu 'ta, która jest dziewana' (od dziewać 'dziać, zdarzać, odbywać / okazywać się'). 

Czasownik "dziewać (się)" to inaczej czasownik częstotliwy (=iterativum); tak jak dziać (się) oznacza czynność niedokonaną i jednorazową, tak dziewać się to dosłownie 'dziać się często/powtarzalnie/co jakiś czas'. 

Nie ma on nic wspólnego z rdzeniem pie. *dei/*di-, który jest w łacińskim teonimie Diana. 

Tutaj mamy do czynienia z innym rdzeniem - tym samym, który jest w wyrazach "dziejać" (przestarzałe), "dzieje" (=inaczej historia), "dziać" (=stawać się), "działać" (=robić), "spodziewać", "zdziewać", "odziewać" itp. 

To prasłowiańskie *děti, od praindoeuropejskiego *dheh₁- 'dać/nadać, położyć, kłaść', a później też "stać się, zdarzyć się, wydarzyć się' itd. 


Czyli Dziewana/Dziewanna to dosłownie dziewana (z małej litery) 'ta, która jest obiektem czynności dziewania' = 'stawana/zrobiona/uczyniona', 'ta którą się dziewa [= robi, stawia/czyni]'. 



Wyjaśnienie zagadki imienia Dziewany wydaje się proste - w czasach Długosza w pieśniach mogła być mowa o tym, że Marzannę się dziewa albo że Marzanna się dziewa - czyli jest ona "dziewaną" (to forma imiesłowu przymiotnikowego biernego), bo to właśnie jest "strukturalne" znaczenie tego imienia.

Dziewana byłaby więc określeniem kukły, która jest często/corocznie robiona albo często się ukazuje/często jest wypatrywana (w sposób powtarzalny/cyklicznie się zjawia/pokazuje).

Jan Długosz ok. 1455 wyraźnie pisze, że Dziewanna nie była jakąś odrębną postacią, a tylko inną nazwą kukły wynoszonej ze wsi i topionej "w niektórych wsiach polskich", której druga nazwa Marzanna zachowała się do dziś w folklorze słowiańskim.

Dziewanna była więc inną nazwą Marzanny, nie osobną/odrębną boginią. Tak jak we współczesnym folklorze mamy różne określenia kukły wynoszonej na wiosnę ze wsi i palonej albo (częściej) topionej w wodzie, np.

Marmuriena, Spitolena, Liszanka, Barbolena, Krasna, Kyselova żena, Kyselo (np. na Słowacji, w Czechach), 

które nie są określeniami odrębnych "bogiń", tylko pojawiającymi się w pieśniach ludowych przekręconymi albo zastępczymi nazwami Moreny-Moreniczki, tak Dziewana w XV wieku mogła być jakimś synonimem kukły Marzanny czy jej określeniem/epitetem, który usłyszał Długosz albo jakiś jego informator (lub nieznane nam źródło, na które się powołuje) i które z czasem w wyobraźni kronikarzy staropolskich urosło do rangi osobnej bogini - prapolskiej Diany.


Więcej o Marzannie, Dziewanie i innych bóstwach i pseudobóstwach przeczytacie w książce

Michał Łuczyński "Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne" (Wyd. KTN, Kielce 2020).


Mikołaj RJ Skrzyński
A to nie wzięło się z nazwy kwiatu?
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Autor
Mitologia słowiańska
Mikołaj RJ Skrzyński Pierwotna nazwa rośliny dziewannny to dziwizna. Pisała o tym prof. Wanda Budziszewska, jest o tym też we wspomnianej książce Bogowie...


pl.wikipedia.org/wiki/Dziewanna_(roślina)

pl.wikipedia.org/wiki/Marzana_barwierska





RZYMSKA "MARZANNA"


Na temat rzymskich obchodów przypominających nasze topienie Marzanny zachowało się kilka wzmianek u pisarzy rzymskich i u Owidiusza - poety, w jego zbiorze "Fasti". 

Ten ostatni wspomina je dwukrotnie. Raz w III księdze "Fasti":

 "(...) Jeśli dobrze pamiętam, w ten dzień* lub / w ów poprzedni procesja zmierza z Argejami / (o tym więcej powiemy w odpowiednim miejscu)" - chodzi tu o dzień Cerealiów, obchodzonych 19 kwietnia, to w dzień poprzedzający Cerealia miały być procesje z "Argejami". 



Bardziej szczegółowo Owidiusz pisze o nich w księdze V "Fasti" (wersy 645-652), gdzie poznajemy historię powstania tego rytuału:


 
"Mówią, gdy w dawnych czasach ląd zwał się Saturnia,
Takie to wieszcze słowa
wypowiedział Jowisz:
 
»Złóżcie w ofierze starcowi, który sierp niesie,
Dwa ciała, by je mogła
obmyć woda Etrurii«.
Smutny obrzęd miał miejsce co rok na białej skale,
Tak długo aż z Tirynsu
heros tutaj przybył.
On postacie ze słomy do wody powrzucał;
Odtąd za Herkulesa wzorem topią
kukły” 


(przeł. E. Wesołowska).


 
Święta, o które chodzi, czyli sacra Argeorum, zwane też Argei (pol. Argeja) odbywały się 16 lub 17 marca i 14 maja, ale "Argeje" - było to określenie kukieł, które wtedy wrzucano do Tybru.

Jak pisał Festus:  „Co roku Westalki rzucają do Tybru słomiane kukły zwane Argejami”. 

Opowieść o tym, że kukły zwane były Argejami dlatego, że upamiętniały Argiwów (czyli Greków) sprowadzonych tu przez Heraklesa i po ich śmierci odesłanych tak ("spływem") do ojczyzny, to oczywiście legenda tłumacząca niejasną już widać dla Rzymian z czasów Owidiusza nazwę figurek. 

W rzeczywistości nazwa święta Argeja wzięła się stąd, że uczestnicy gromadzili się na odcinku brzegu Tybru, który był wyłożony jakimś kamieniem w kolorze srebrnym, i od barwy tego placu zgromadzenie nazwano "Srebrnym" (czyli Argeorum), a stąd powstała historyjka o Argiwach.

Owidiusz ani inni pisarze/historycy rzymscy nie podają innej wersji. Co nie oznacza, że ludności nie było znane pierwotne znaczenie kukieł i całego święta. Nie usłyszymy jednak o nich z ust Festusa, Owidiusza i pozostałych.



W artykule Idaliany Kaczor przeczytamy o tym święcie, że:


"Genezę tego rytuału, zwanego depontatio, Festus (De verborum significatu, p. 425–426 L.) interpretuje na kilka sposobów:
depontatio miała być, zainaugurowaną przez pierwotnych mieszkańców Rzymu, ofiarą z ludzi składaną Disowi. Zaprzestano jej dopiero pod wpływem perswazji Herkulesa, który podczas pobytu w Italii zastąpił ofiary z ludzi ofiarą z wrzucanych do Tybru podobizn przypominających człowieka. Według tego samego Festusa manekiny znane z rytuału depontatio to wspomnienie przybyłych na teren Italii z Herkulesem Greków, których ciała po śmierci oddawano morzu, aby tą drogą trafiły do swej ojczyzny.

Festus podaje także trzecią możliwość interpretacji rzymskiego obrzędu: zrzucane do Tybru kukły to pozostałość po morderstwie starców z okresu głodu panującego w Rzymie po najeździe Gallów. Wtedy to w akcie desperacji usunięto z grona rzymskiej społeczności najstarszych jej przedstawicieli – sześćdziesięciolatków. (...) Dla Festusa nie ulega wątpliwości, że najistotniejsze działanie rytualne podczas majowych sacra Argeorum koncentrowało się na zrzucaniu z mostu na Tybrze słomianych kukieł.

(...) Podczas uroczystości marcowych, które odbywały się pod przewodnictwem flaminiki Dialis, składano w 27 kaplicach, rozmieszczonych na terenie Rzymu, ludzkie podobizny wykonane z sitowia. Dopełnieniem rytu marcowego był obrzęd majowy. W rytualnej procesji mieszkańców miasta, na czele której pojawiali się pontyfikowie i Westalki, przenoszono manekiny z kaplic i zrzucano je z najstarszego drewnianego mostu w Rzymie – pons Sublicius, w fale Tybru. 

We współczesnych badaniach religioznawczych dostrzega się w datowaniu obu etapów ceremonii nieprzypadkową ich zbieżność czasową z innymi ważnymi uroczystościami odnotowanymi przez rzymski kalendarz sakralny. Marzec to pierwszy miesiąc roku, razem z lutym stanowiący okres przełomu roku religijnego. Maj to miesiąc kończący sekwencję świąt wegetacyjnych uroczystością ku czci Dea Dia, miesiąc, kiedy Rzymianie podczas Lemuriów składali hołd duszom swoich zmarłych – obie te uroczystości o archaicznym scenariuszu obrzędowym mają charakter puryfikacyjny i ekspiacyjny, a także kończą ważny etap w roku sakralnym Rzymian, rozpoczęty styczniowymi feriae Sementivae i lutowymi Parentaliami. Ceremoniami, które uroczystości przełomu roku religijnego wraz z lutowymi Parentaliami i marcowymi sacra Argeorum oraz Mamuraliami sakralnie scalają i tworzą ekwiwalenty świąt o tożsamym charakterze, stały się dla Rzymian majowe sacra Argeorum, Lemuria i sacrum Deae Diae. Usuwane z kaplic podobizny przypominające ludzi uosabiają złe moce grożące sakralnej wspólnocie kumulowane przez dwa miesiące przez rozmieszczone na terenie całego miasta Argeje. W maju są one zrzucane z mostu do Tybru, „wyrzucane z miasta”, a właściwie „wylewane” jak nieczystości do rzeki, która, płynąc, uniesie je daleko od zagrożonej ich negatywną hierofanią społeczności Rzymu.


źródło:

Idaliana Kaczor, OFIARY Z LUDZI W OBRZĘDOWOŚCI RZYMSKIEJ – MAMURALIA, SACRA ARGEORUM, SATURNALIA, COMPITALIA, "Collectanea Philologica" XVIII, 2015, s. 53-64












Grafika: Stable Diffusion







INDYJSKA "MARZANNA"


Indyjską "Marzanną" na pewno można nazwać Durgę, której święto "Durga Puja" obchodzono wiosną i jesienią, a pierwotny termin był prawdopodobnie wiosenny. 

Jej historia może niektórym bardzo trochę przypominać pojedynek Eowiny z Upiorem Pierścienia pod murami Gondoru - i tu i tam mamy sytuację "nie pokona mnie żaden mąż...". 

W mitologii hinduskiej jeden z demonów umówił się z bóstwem, że skoro nie chce mu dać nieśmiertelności w zamian za wytrwałe umartwianie się i pobożne uczynki, to niechże mu przynajmniej zagwarantuje, że nie zabije go mężczyzna. I bóg się zgodził. A wtedy się zaczęło - męczenie niewinnych ludzi. I bogowie musieli jakoś interweniować - i zainterweniowali, tworząc super-boginię, która bez problemu obcinała członek za członkiem i w mgnieniu oka (nie jedną ręką, bo rąk miała więcej niż przewiduje norma) pokonała bestię. 

Tą bestią był demon Mahishasura , a boginią wojowniczką - Durga, która w zakończeniu świętego tekstu "Devi mahatmyam", wygłaszanego podczas ostatniego dnia święta Durga Puja, mówi:

Devi powiedziała:

„Z skoncentrowanym umysłem, ktokolwiek będzie się do mnie nieustannie modlił tymi hymnami, bez wątpienia położę kres wszystkim jego kłopotom. Ktokolwiek wychwala moje czyny związane ze zniszczeniem Madhu i Kaitabhy, zabiciem Mahishasury i podobnie rzezią Shumbha i Nishumbha, ktokolwiek z oddaniem i skupionym umysłem słucha mojej chwały śpiewanej w tym Mahatmyam, 8, 14 i 9 dnia drugiego tygodnia, nie przydarzy im się nic złego ani nieszczęścia nie spotka ich bliskich. Ani strachu przed wrogami, rabusiami, królami, ani przed bronią, ogniem i powodzią. Dlatego ci o skoncentrowanych umysłach muszą śpiewać ten mój Mahatmyam i słuchać go nieustannie z oddaniem, ponieważ jest to najwyższa droga do dobrobytu.

Ten Mahatmyam stłumi wszelkie cierpienia spowodowane epidemiami, a także trzy rodzaje nieszczęść. Nigdy nie opuszczę miejsca mojego sanktuarium, w którym codziennie należycie intonuje się ten wiersz, tam na pewno będę. Kiedy składane są ofiary podczas oddawania czci, podczas rytuałów ognia i podczas wielkich świąt, należy w całości intonować i słuchać tego Mahatmyamu. Z radością przyjmę ofiarę, uwielbienie i rytuał ognia dokonane w ten sposób, niezależnie od tego, czy zostaną dokonane z odpowiednią wiedzą, czy nie.

W czasie Wielkiego Uwielbienia jesienią, jak również na początku Nowego Roku, ci, którzy słuchają mojego Mahatmyama z oddaniem, z pewnością zostaną uwolnieni od wszelkich kłopotów i zostaną pobłogosławieni bogactwami, zbożem i dziećmi. (...)

„Słuchanie tej historii niszczy grzechy i uwalnia od chorób. Recytowanie moich objawień zapewnia ochronę przed złymi duchami. Jeśli usłyszą moje wyczyny eksterminacji niegodziwych demonów w bitwach, ludzie nie będą się bać wrogów. Niech hymny recytowane będą przez ciebie, i przez mędrców, i przez Brahmę, o pomyślnych myślach. Zagubieni na odludnym terenie w lesie, otoczeni przez pożar lasu, otoczeni przez rabusiów lub schwytani przez wrogów na odludnym miejscu, lub ścigany przez lwa, tygrysa lub dzikie słonie w lesie, skazany na śmierć z rozkazu rozgniewanego króla, uwięziony lub złapany w łodzi miotanej przez wiatr na pełnym morzu lub w obliczu salwy strzał na morzu w najstraszniejszej bitwie lub pośród wszelkiego rodzaju okropnych kłopotów lub dotknięty bólem - pamięć o tej mojej historii ratuje z kłopotów. Dzięki mojej mocy zwierzęta takie jak lwy, rabusie i wrogowie uciekają z daleka od tego, kto pamięta moje historie.

Mędrzec (Medhas) powiedział: „Po tych słowach wielka Czandika [czyli Durga=Devi], posiadająca ogromną moc, zniknęła w tym samym miejscu, gdy bogowie na nią patrzyli. Ich wrogowie zostali zniszczeni, a bogowie uwolnieni od niepewności w swoich umysłach, zaczęli cieszyć się swoim udziałem w yagnach i dzierżyć swoje uprawnienia jak poprzednio. Gdy Shumbha i Nishumbha o wielkiej mocy zostali zabici przez Boginię, pozostałe demony udały się do zaświatów. (...)".

- moment, gdy Durga znika, jest mitologicznym planem obrzędu zanurzania posągu bogini w wodach Gangesu. 

Bo jak mówi jedno z wyjaśnień tego rytuału, 

"Durga wraca do siedziby męża na szczycie góry Kailasza", a tym mężem jest w micie Śiwa. Durga wraca więc do męża, a liczba mnoga posągów/rzeźb w niektórych miejscowych wariantach obrzędu nie powinna nas dziwić, bo razem z Durgą w tych wersjach wracają też jej dzieci (czyli: matka wraca z dziećmi do męża, do świata bogów). 

A dlaczego musi wracać do męża Śiwy w ten sposób? Dobre pytanie. Możliwe, że chodzi o to, że aby pokonać demona, musiała udać się ze świata bogów na ziemię, a teraz, po zwycięstwie, nastał czas powrotu. I Durga wraca, ale Hindusi do dziś jej symbolicznie pomagają, odsyłając jej kukłę przez Ganges.


Durga nie przypomina żadnej ze znanych bogiń panteonu indoeuropejskiego. Jak przypuszczają niektórzy badacze, była początkowo boginią przedindoeuropejskiej ludności Harappy, może bliskiej Drawidom, w każdym razie niearyjskiej.


Więcej na ten temat poczytacie w wikipedii:

en.wikipedia.org/wiki/Durga_Puja




Zwyczaj zanurzania bogini Durgi w ostatni dzień Durga Puja, festiwal nad rzeką Yamuna w Delhi, 17 października 2010 (źródło: wikipedia)




komentarze:
Kamil Novac
U nas na obchodach święta wiosny na palenie Marzann pojawił się Tadżyk i śpiewał pieśni na Nowruz
Justyna Śmietanowska
I znowu z rzeki na górę - bardzo ciekawe. A u nas nie ma motywu wynoszenia kukły na wzniesienia, po zmoczeniu jej w wodzie?

Rafał Szlasa
(to tam gdzie Armagedon)
Według współczesnych braminów z ruchu Wisznuitów państwa wedyjskie sięgały do Egiptu.
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Rafał Szlasa

polskieradio.pl/8/405/Artykul/985382,Bogowie-przyszli-z-Iranu-W-poszukiwaniu-zaginionej-mitologii-Slowian

niezlomni.com/nieznane-oblicze-mitologii-slowianskiej-czyli-czy-bogowie-przyszli-z-iranu-30-podstawowych-pojec-religijnych-slowian-to-czyste-iranskie-slowa/

www.youtube.com/watch?v=qLkGHGStfNk





SERBSKA MARZANNA

Nie każdy wie, ale topienie Marzanny było zwyczajem znanym nie tylko u Słowian zachodnich i wschodnich, ale też znali go Bułgarzy i Serbowie. 

U Bułgarów zwyczaj ten zachował się jako "Mara Liszanka", a u Serbów jeszcze w XIX wieku nad rzeką Driną podczas Petrovdana i Ivandana (dzień św. Piotra i dzień św. Jana) śpiewano pieśni marzanie takie jak do dzisiaj słyszy się w Czechach, na Słowacji i Polsce:



Oj ty nasza Murena,
Oj ty nasz miły czojczole!
Płyń, płyń po wodzie,
A potem do morza.



Serbską "Marzanną" był wieniec, który puszczano na wodę. Czy nad Driną znano też rytuał z topieniem kukły? Raczej.

W każdym razie możemy dziś powiedzieć, że Słowianie południowi pod względem obrzędowości wiosennej nie odbiegali jakoś bardzo od reszty i też swoje "Marzanny" mieli.


źródło: F. Hubad, Spomlad in odnasanje smrti, "Letopis Matice Slovenske", I in II del, 1878, V Ljubljani 1878


Więcej o Marzannie (co wiemy o tej postaci mitologicznej i co robiła w mitologii słowiańskiej) - poczytacie tutaj:

Michał Łuczyński, "Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków"
Michał Łuczyński, "Co się zdarzyło w Swarogowie? Mity słowiańskie dla dzieci"






GRECKA "MARZANNA"


Starogreckimi "marzannami" można nazwać lalki "Boiotia" albo "Daidale" (przedstawiające wg jednej z wersji Herę), a odpowiednikiem palenia lub topienia naszej Marzanny w starożytnej Grecji było palenie lalki przez kapłana w świątyni. 

Jak relacjonuje Pauzaniasz (ur. między 100 a 110 n.e., zm. po 180 n.e.):

 "Mówi się bowiem, że kiedy Hera pokłóciła się z Zeusem i nie chciała już się z nim zadawać, ale się ukryła, błąkał się w zakłopotaniu i spotkał Alalkomenesa, urodzonego z ziemi, który nauczył go, że aby oszukać Herę, musi udawać, że poślubia inną żonę. Pomógł mu więc Alalkomenes i potajemnie ścięli wysoki i piękny dąb, uformowali go i ubrali w szaty ślubne, i nazwali go Daedale; wtedy hymny zostały należycie odśpiewane, a nimfy Trytona przyniosły wodę, a Beocja zapewniła flety i uroczyste procesje.

Ale kiedy to przedstawienie trwało, Hera nie mogła już tego znieść, ale zeszła z Kithaeronu, a za nią kobiety z Platejów, i z gniewu i zazdrości przybiegła do Zeusa, a kiedy oszustwo wyszło na jaw, pojednała się z nim i z radością i śmiechem sama prowadziła orszak ślubny, oddając posągowi dodatkową cześć i nazywając święto Daedala, a mimo to z zazdrości spaliła tę rzecz, choć była [ona - lalka daedale] martwa". 



Święto Daidala było obchodzone m.in. w mieście Plateje, a centralnym punktem obrzędu było palenie drewnianej figurki ubranej w strój panny młodej - jak tłumaczy to mit cytowany przez Pauzaniasza, na pamiątkę ucieczki Hery przed Zeusem i ukrycia się jej po kłótni z mężem, i szczęśliwego zakończenia tej "afery". 

Ale nie tylko Boiotia/Daidale, bo Grecy znali jeszcze jeden taki zwyczaj, a pisze o tym chrześcijański pisarz Iulius Firmicus Maternus (ur. ok. 280, zm. ok. 360) w dziele "Jak nieświadomi błądzą w wierze" 

- ten opis podaje, że ścinano drzewo i wykonywano z niego figurę dziewczyny, którą przynoszono do miasta. Tam przechowywano ją 40 dni, a wieczorem 40-tego dnia palono. 

Zgodnie z nim była to figura Persefony. A Kora-Persefona była, i co do tego zgadzają się indoeuropeiści, wersją prastarej bogini świtu (jej imię oznacza dosłownie "Dziewczynę Niosącą Światło").


Kolejny ślad, że zwyczaj wiosenny topienia/palenia kukły był związany z kultem bogini planety Wenus.
 
Więcej na ten temat poczytacie w książce Michał Łuczyński, "Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków", Wyd. Triglav, Szczecin 2022 - tam m.in. szczegółowo o indoeuropejskim micie o uprowadzeniu bogini Jutrzenki/Zorzy/Wenus i o tym, co wspólnego miała z nim nasza Marzanna.



komentarz:

Justyna Śmietanowska
Co sześćdziesiąt lat cały lud Beocji obchodził święto Wielkiej Daedali; wszystkie drewniane kukły, w liczbie czternastu, które zgromadzono podczas pomniejszych świąt, wleczono na wozach w procesji do rzeki (!) Asopos, a następnie na szczyt góry Cithaeron, gdzie palono je na wielkim stosie. (Frazer)




GRECKA "MARZANNA" 2

Dzisiaj cytat ze źródła historycznego , będzie to źródło opisujące zwyczaje w antycznej Grecji:


"W kultach Prozerpiny święte drzewo układa się w kształt i podobieństwo dziewczyny, a gdy już wniosą je do środka osady, przez 40 nocy się ją opłakuje, zaś czterdziestej - pali".


Tak zwyczaje greckie opisywał Julius Firmicus Maternus w dziele "Jak nieświadomi błądzą w wierze" ( księga 27, rozdział 2).




Grafika: greckie lalki Daidale (źródło: internet)





CELTYCKA "MARZANNA"



Nie każdy wie, że wiosenny zwyczaj palenia lub topienia słomianej kukły Moreny/Marzanny u Słowian nie był jedynym tego typu rytuałem znanym w Europie. Do takich analogii należą praktykowane w Imbolc obchody z brideog, czyli kukłą przedstawiającą św. Brigid. 


Oto, co można znaleźć na ten temat po polsku:


- "Brigid - bogini (...) przeobraziła się z czasem w świętą Bridit, ku czci której w Szkocji palono kukły w kolebce wyplatanej ze słomy, by zapewnić sobie urodzaj (...). Niekiedy w czasie święta Imbolc palono lub topiono kukły słomiane symbolizujące całoroczne grzechy, zło panujące na świecie i inne ujemne czynniki życia ludzkiego, "zimę" lub "śmierć". (...) 

Obrzęd ten przypomina topienie na wiosnę kukły ze słomy i gałganków, zwanej Marzanną lub Śmiercichą, po dziś dzień praktykowane na Śląsku"

(Janina Rosen Przeworska, Religie Celtów, Warszawa 1971, s. 115, 205)


- "[Podczas święta Imbolc...] Oprócz wyplatania krzyży, w wigilię święta św. Brygidy miał miejsce szereg rytuałów (...). Ważnym elementem święta była procesja z wyobrażeniem Brygidy, wykonywanym najczęściej ze słomny i przyodzianym. Taką lalkę zwano brideóg (irl. "młoda Brygida"), a czasami biddy (ang. "starucha"). 

Na czele procesji podążał gospodarz niosący Brygidę, który u drzwi domu prosił o wpuszczenie jej do środka. Z czasem korowód z Brygidą zaczął przypominać nasze polskie kolędowanie, jako że brideóg niosła grupa przebranych młodych chłopców, czasami dziewcząt, przemieszczając się od domu do domu. Kolędnicy raczyli mieszkańców muzyką i tańcami, a w zamian otrzymywali drobne prezenty (...). 

Ponieważ zwyczaju tego nie zaobserwowano na północy Leinsteru, ani też w żadnej części (poza jedynym miejscem z hrabstwa Donegal) Ulsteru, dlatego Caoimhin Ó Danachair uważa, że zwyczaj ten wywodzi się z czasów sprzed reformacji" 

(Bożena Gierek, Religie Celtów, Kraków 2003, s. 198, 200)



Imię świętej Brigid według jednej z nowych interpretacji wywodzi się z nazwy indoeuropejskiej bogini świtu *bʰr̥ǵʰéntih₂ 'wysoka, szlachetna', która w mitologii irlandzkiej była córką Dagdy (boga nieba).

Indoeuropeiści zgadzają się co do tego, że mógł to być pierwotnie epitet bogini typu indyjskiej Uszas czy greckiej Eos, czyli bogini planety Wenus. Obrzędowość w Irlandii, Szkocji najprawdopodobniej zachowała prastary zwyczaj topienia czy palenia wyobrażenia bogini Wenus, które kiedyś było aktem magii pluwialnej, ale z czasem zaczęło być rozumiane jako żegnanie zimy czy śmierci (tak jak u nas w Polsce).


Więcej na temat Brigid poczytacie np. na wikipedii (LINK daję w komentarzu).





Grafika: lalki brideog, popularne np. w Irlandii (źródło: internet)


komentarze:
Mitologia słowiańska
Więcej o irlandzkiej Brigid tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Brigid
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Irena Lipiec
"Kukły słomiane topiono i palono za grzechy całoroczne" to raczej już nakładka wprowadzana przez cesarstwo rzymskie na podbitych terenach. Taka pozostałość po paleniu i topieniu czarownic czyli Wiedźm czyli mających dawna wiedzę i wiarę.
Slavic Paganism & Witchcraft
Podobny zwyczaj odnotowano w Niemczech, Grecji. jeśli zaś chodzi o Szkocję, to nawet w filmie "Wicker Man" mamy scenkę jak dzieciaki "wynoszą śmierć z wioski".



en.wikipedia.org/wiki/Brigid

khaliperius.blogspot.com/2022/02/milena-alicja-stala-trzy-zorze.html






KASZUBSKA MARZANNA (?)


Wczoraj, 19 marca obchodziliśmy Dzień Jedności Kaszubów. Z tej okazji warto powiedzieć kilka słów o Velevitce, która jest chyba takim symbolem folkloru kaszubskiego i sporą zagwozdką dla badaczy Słowiańszczyzny. Piosenkę o Velevitce kojarzy chyba każdy słowianofil (przynajmniej incipit), ale nie każdy zna ciąg dalszy:


 
Wele wele wetka, gdzeż te beła,
wele wele wetka, u stareszki(1),
wele wele wetka, cos dostała,
wele wele wetka, miska peszki(2),
wele wele wetka, tata przeniós
wele wele wetka ful(3) miech slewów(4),
wele wele wetka, smakowało,
wele wele wetka, jo jo jo.[1]


(1) u dziadka
(2) krupniku
(3) pełen
(4) śliwek


(cyt. za: Bielawski Ludwik, Piosenki z Pomorza, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1955, s. 67, 68)



O Velevitce/Velevetce/Wele wetce niewiele wiadomo, poza tym, że jej imię pojawia się w różnych wariantach w przyśpiewce tanecznej, skąd domysł, że pierwotnie imię występowało w pieśniach obrzędowych.

I odkąd Gerard Labuda zwrócił uwagę na tę przyśpiewkę i skojarzył imię z Welesem, przyjęło się, że musiał to być jakiś demon zmarłych albo nawet partnerka Welesa itp. Wzięło się to stąd, że w pieśni mowa o tym, że odwiedza staruszka i ten staruszek daje jej miskę pęczaku (kaszy), którą G. Labuda interpretuje jako formę ofiary składanej u schyłku życia przez starców.

Ale takie teorie opierają się na etymologii ludowej i nadinterpretacji, bo jak się okazuje, Velevitka nie ma nic wspólnego z Welesem, a jej imię to dosłownie "welewitana" (bardzo witana, serdecznie witana itp.), a imię Velevity czy Velevitki wzięło się ze skrócenia tego imiesłowu biernego.


A kim była, skoro bardzo ją witano? Tego nie wiemy. Ale podobieństwa z pieśniami marzanimi sugerują, że mogła być jakimś imieniem zastępczym kaszubskiej Marzanny. Dlaczego?

Otóż Velevitka, tak jak Marzanna, występuje jako partner w dialogach, np. jest pytana o miejsce przebywania, a dokładnie takie same są formuły pieśni obrzędowych zw. z topieniem Marzanny w Polsce, Czechach i na Słowacji:

"Marmuriena, kde si bola?",
"Kajżeś Marzaneczko bywała...".

 A po drugie Velevitka tak jak Marzanna (Morena, Mora, Marmuriena) jest pytana o posiłek (co jadła?), i ten motyw też znajdujemy w pieśniach "marzanich", bo dostaje / je kołaczki z mlekiem / chleb ze słoniną / ziele z koprzivami, kaszę z oskwarkami .... (m.in. w pieśniach czeskich).


A zatem: Velevitka/Velevetka kaszubską Marzanną? 

Na pewno piosenka o Velevitce bardzo przypomina pieśni śpiewane w niektórych krajach słowiańskich w zw. z wynoszeniem Mary/Marzanny/Moreny.

 
----------------






Korzeń snów
25 marca ·


Słowiańska bogini ziemi i wód odpowiedzialna głównie za płodność ziemi uprawnej. Znamy ją najbardziej ze święta związanego z początkiem wiosny. Jest ona związana ze słowiańskim obrzędem ofiarnym, wykonywanym podczas jarych godów, równonocy wiosennej. 

Kukłę wykonaną ze słomy pozostałej po zżęciu zboża (a więc po jego uśmierceniu) ubierano, malowano i przystrajano wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby orszak złożony z kukły i dzieci z zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach, obszedł wszystkie domy we wsi. W świetle zapalonych gałązek jałowca wyprowadzano marzannę, podpalano i wrzucano do wody. 

Obrzęd palenia lub topienia marzanny jest przykładem Magii sympatycznej. Podobnie jak w przypadku laleczki voodoo uszkadzanie sztucznej podobizny jakiejś osoby, miało wywołać skutki i wyrządzać realną krzywdę człowiekowi tak „zabijanie” kukły wyobrażającej Marzannę, miało dotykać samą boginię, niwecząc skutki jej obecności- zimę, chłody, śmierć natury, dając miejsce dla ponownych narodzin Jaryły, boga wiosny. 

Inna interpretacja tego obrzędu odrzuca rozumienie topienia marzanny jako jej zabijanie czy odpędzanie. Dopatruje się w tym akcie raczej pierwotnej wiary w odmłodzenie bogini. Woda w wierzeniach ludowych posiada moc odradzania.

Marzanna, bogini uśpionej natury, zimy i śmierci, przemieniała się dzięki wodzie w Dziewannę, uosobienie rozkwitającego zielenią życia i lata. Wraz z tą przemianą następuje uwolnienie ducha roślinności.
 
Postać Marzanny i słowiańskie obrzędy związane z przejściem okresu zimowego w ten wiosenny, wygranej światła z ciemnością, życia ze śmiercią można porównać ze starożytnym mitem o Demeter i Korze. 

Ten grecki mit bowiem, również opowiada historie związaną ze zmianami pór roku, przejściem od świata umarłych do świata żywych i na odwrót. Gdy Persefona powracała do matki, nastawała wiosna, gdy wracała pod ziemię, rozpoczynał się okres zimy. Persefona była panią podziemia i umarłych a także ziemi, jej matka Demeter podobnie jak Marzanna była bóstwem odpowiedzialnym za płodności ziemi, urodzaj, ziemię uprawną i zboża. 

Grecka bogini przedstawiana jest najczęściej z pękiem ściętych kłosów w dłoniach. Symbole jakie możemy zaobserwować w przedstawieniach marzanny to sierp, czaszka, wąż i wijące się w powietrzu długie warkocze.
 
Marzanna ma swój odpowiednik także w Indiach, Włoszech, czy krajach celtyckich - serię o zagranicznych marzannach można obserwować na grupie "Mitologia słowiańska"

 
Marzanna barwierska to też roślina o której będzie kolejny wpis.

 
Piosenka:


Więcej info:
1. https://mwmskansen.pl/nieskategoryzowane/marzanna/
2. https://mitologika.pl/slowianskie-demony/marzanna/
3. https://slowianszczyzna.fandom.com/pl/wiki/Marzanna













Mitologia słowiańska
28 lutego 2023 ·



Już za ok. 3 tygodnie początek astronomicznej wiosny. Dokładnie za 20 dni zacznie się astronomiczna, a 21 marca - kalendarzowa wiosna. Co to oznaczało dla ludów indoeuropejskich? 

W starożytności u niektórych, np. Greków w Sparcie początek wiosny zbiegał się z obrzędami ku czci Aotis, czyli Eos (inaczej jutrzenka, bogini Wenus), które były jakoś związane z nocą i rosą, która rano, o świcie pojawiała się na trawie. 

Pozostałości tych świąt mogły się zachować u Germanów (Ostara, Eostre), w Indiach czy u Bałtów. 

U Słowian mamy w tym czasie obrzędy ku czci Marzanny (czyli psł. *Moreny), która zgodnie z wynikami nowych badań była odpowiedniczką np. indyjskiej Uszas, bałtyckiej Austrine, i pierwotnie miała być "klucznicą nieba", tzn. otwierać drzwi Słońcu i Gwieździe Porannej (personifikacja gwiazdy Aldebaran; w tej roli pierwotnie zapewne Jaryło). 


W folklorze białoruskim zachował się taki obraz zorzy-jutrzenki, która używa kluczy do otwierania drzwi Słońcu i potem gubi te klucze albo komuś przekazuje. 

Jest wiele pieśni polskich, czeskich i słowackich, gdzie Morena-Marmuriena-Marejna jest pytana, komu dała klucze, albo gdzie te klucze zgubiła. Zawsze chodzi o otwieranie tymi kluczami ziemi, żeby rosła zielona trawa, kwiaty itd., czyli o wznowienie wegetacji.

 Słowiańskie wyobrażenia o zorzy-Marzannie wydają się dość oryginalne, bo np. u Bałtów zgubą jest z reguły jakaś ozdoba, element biżuterii Austrine, a u Słowian - jest to klucz. 

Zbieraczom białoruskiego folkloru zawdzięczamy to, że te wyobrażenia zachowały się niemal do naszych czasów, dzięki czemu możemy dziś rekonstruować postać "Moreny-zorzy-jutrzenki" - to jeżeli ktoś zastanawiałby się, o co chodzi z tą Marzanną i co to właściwie było... 

W następnym poście postaram się napisać więcej o tym, dlaczego w folklorze (zwłaszcza zachodniosłowiańskim) Marzannę zaczęto nazywać Śmiercią/Śmiercichą/Smertuleńką etc. etc. etc., skąd wzięło się nieporozumienie, że Marzanna była początkowo jakąś boginią śmierci/zimy. 

Niżej wklejam przykłady tekstów białoruskich o zorzy-klucznicy.

 

Białoruskie zamawianie na dobrą /szczęśliwą/ drogę


Першимъ разомъ, добрымъ часомъ.
Господу Богу помолимся, храсту паклонимся.
Учора зъ вячора соунiйка играло,
добрую дорогу провещало;
сягоння зъ ранку зара занялася,
у неби на парози зъ сонцемъ споткалася;
залатые ключи у ручки брала,
дубовую дзверку одмыкала,
шоуковый пологъ подымала,
соунiйко не небо выпущала,
добрую дорогу провѣщала.
Устау (или устала) я рано подвыйду къ ваконцу;
щира я щира уздыхну до Бога:
дай-же мнѣ, Боже, счасливу дорогу!
Ажъ св. Юрiй каня запрагае,
св. Ауласъ помогае,
отъ бяды, напасьци зберегае.


(... Wczora z wieczora słoneczko grzało, dobrą drogę wróżyło, dziś z ranka zorza się zajęła, w niebie na progu z słońcem się spotkała, złote klucze w rączki brała, dębowe dźwierki odmykała, jedwabną zasłonę podejmowała, słoneczko na niebo wypuszczała, dobrą drogę wróżyła...)


PIEŚNI BIAŁORUSKIE O ZORZY:


Zorza zgubiła klucze (…)
A ze słowikiem rozmawiając,
A na księżyc pokrzykując,
A wzejdźcie jasne zorze,
I znajdźcie klucze dzwonki:
Pora ziemię odmykać
Pora rosę wypuszczać.
Zorza klucze pogubiła
Koło pola gdy chodziła
I z księżycem żartowała
I do słońca przemawiała
Idźcież o dziewice wdzięczne,
I najdziecie klucze dźwięczne
Będziem ziemię odmykali
Czystą rosę wypuszczali




Więcej na ten temat można poczytać w:
 
- M.M.Glavan. K.Vuković (2022), The Indo-European Daughter of the Sun: Greek Helen, Vedic Saranyu and Slavic Morana, "Nouvelle Mythologie Compare" 6 / 2022.
 
- M. Łuczyński, Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków, Szczecin 2020, s. 74-78, 144-168






za wiki:



CERES

Etymologia i pochodzenie

Nazwa Cerēs wywodzi się z praitalskiego *kerēs ("ze zbożem, Ceres"; por. faliskańskie ceres, oscan kerrí 'cererī' < *ker-s-ēi- < *ker-es-ēi-), ostatecznie z praindoeuropejskiego *ḱerh₃-os ("pokarm, ziarno"), pochodnej rdzenia *ḱerh₃-, oznaczającego "karmić".

Protoitalski przymiotnik *keresjo- ('należący do Ceres') można również zrekonstruować z oskańskiego kerríiúí (fem. kerríiai) i umbryjskiego śerfi (fem. śerfie). Forma męska *keres-o- ('ze zbożem, Cerrus') jest poświadczona w umbryjskim śerfe. Pisownia łacińskiego Cerus, męskiej formy Ceres oznaczającej stwórcę (por. Cerus manus 'premia stwórcy', duonus Cerus 'dobry Cerus'), może również odzwierciedlać Cerrus, co pasowałoby do innych form italskich.

Archaiczne kulty Ceres są dobrze udokumentowane wśród sąsiadów Rzymu w okresie królewskim, w tym starożytnych Latynów, Oskanów i Sabelijczyków, a z mniejszą pewnością wśród Etrusków i Umbrów. 
Archaiczna inskrypcja faliskańska z ok. 600 r. p.n.e. prosi ją o dostarczenie fara (pszenicy orkiszowej), która była podstawą diety świata śródziemnomorskiego. 

Starożytni rzymscy etymolodzy uważali, że ceres wywodzi się od łacińskiego czasownika gerere, "rodzić, rodzić, produkować", ponieważ bogini była związana z pasterską, rolniczą i ludzką płodnością.

Przez całą epokę rzymską imię Ceres było synonimem zboża, a co za tym idzie, chleba.







ZORZA


postać w folklorze słowiańskim, uosobienie świtu, być może bogini. W zależności od tradycji może występować w liczbie pojedynczej, dwóch lub trzech sióstr jednocześnie. Mimo że Zorza jest etymologicznie niezwiązana z praindoeuropejską boginią świtu *H₂éwsōs, to posiada większość jej cech. 

Często przedstawiana jako siostra Słońca, Księżyca, oraz Gwiazdy-Jutrzenki – Gwiazdy Porannej z którą czasami ją utożsamiano.

Mieszka w Pałacu Słońca, otwiera mu rano bramę by mógł ruszyć w wędrówkę po niebie, pilnuje jego białych koni, opisywana też jako dziewica.




Etymologia

Ogólnosłowiańskie słowo zorza (z prasłowiańskiego *zoŗà) pochodzi z tego samego rdzenia co staropolskie słowo źrzeć (‘widzieć, obserwować’, z prasłowiańskiego *zьrěti),

 które oryginalnie mogło oznaczać ‘blask’. 

Słowo zarza mogło powstać pod wpływem słowa ‘żar’. *zoŗà pochodzi z prabałtosłowiańskiego *źoriˀ (por. litewskie žarà, žarijà), etymologia rdzenia niejasna.




WERSJA ENGLISH


Zoria (dosł. "Jutrzenka"; także wiele wariantów: Zaria, Zaria, Zorza, Żyrnica, Zaranica, Zoriuszka itp.)

to postać w folklorze słowiańskim, żeńska personifikacja świtu, być może bogini. 

W zależności od tradycji, może pojawić się jako pojedyncza istota, często nazywana "Czerwoną Dziewicą", lub jako dwie lub trzy siostry jednocześnie.

Chociaż Zorya jest etymologicznie niespokrewniona z praindoeuropejską boginią świtu *H₂éwsōs, dzieli większość jej cech. 

Często przedstawiana jest jako siostra Słońca, Księżyca i Daniki, Gwiazdy Porannej, z którą jest czasami utożsamiana. 
Mieszka w Pałacu Słońca, rano otwiera mu bramę, aby mógł wyruszyć w podniebną podróż, pilnuje jego białych koni, jest też opisana jako dziewica. 

We wschodniosłowiańskiej tradycji zagovory reprezentuje najwyższą siłę, do której odwołuje się praktykujący.


Etymologia

Słowiańskie słowo zora "świt, zorza" (z prasłowiańskiego *zoŗà) i jego warianty pochodzą z tego samego rdzenia, co słowiańskie słowo

 zrěti ("widzieć, obserwować", od prasłowiańskiego *zьrěti), które pierwotnie mogło oznaczać "świecić". 

Słowo zara mogło powstać pod wpływem słowa žar "ciepło" (prasłowiańskiego *žarь). 

prasłowiańskie *zoŗà pochodzi od prabałtosłowiańskiego *źoriˀ (por. litewskie žarà, žarijà), etymologia rdzenia jest niejasna.





BUJAN



W Księdze Gołębi i innych średniowiecznych rosyjskich książkach Bujan (ros. Буя́н, czasami transliterowany jako Bujan) jest opisany jako tajemnicza wyspa na oceanie, która może pojawiać się i znikać wraz z przypływem. 

Mieszkają tam trzej bracia – Wiatry Północne, Zachodnie i Wschodnie, a także Zoryas, boginie solarne, które są sługami lub córkami boga słońca Dazhboga.


Historia

Wyspa Buyan zajmuje ważne miejsce w wielu słynnych mitach; 

kościej Nieśmiertelny trzyma tam ukrytą duszę nieśmiertelności, ukrytą w igle umieszczonej w jajku w mistycznym dębie; 
inne legendy nazywają wyspę źródłem wszelkiej pogody, zrodzonej tam i zesłanej na świat przez boga Peruna.

Bujan pojawia się także w "Opowieści o carze Sałtanie", o jego synu sławnym i potężnym bogańskim księciu Gwidonie Sałtanowiczu oraz w "Pięknej księżniczce-łabędziu" (opera Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, której akcja rozgrywa się częściowo w Tmutarakan, a także w magicznym mieście Ledeńcu Bujana (ros. Леденец, "cukierek")) i w wielu innych słowiańskich skazkach.

Co więcej, Buyan posiada mityczny kamień o mocy uzdrawiania i magii, znany jako Alatyr (ros. Алатырь), którego strzeże ptak Gagana i wąż Garafena.

Niektórzy uczeni (np. W. B. Wilibachow) twierdzą, że Bujan to w rzeczywistości słowiańska nazwa jakiejś prawdziwej wyspy, najprawdopodobniej Rugii na Morzu Bałtyckim.







Marzanna barwierska



Był używany od czasów starożytnych jako roślinny czerwony barwnik do skóry, wełny, bawełny i jedwabiu. Do produkcji barwników korzenie zbiera się po dwóch latach. Zewnętrzna czerwona warstwa daje powszechną odmianę barwnika, wewnętrzna żółta warstwę rafinowaną odmianę. Barwnik jest mocowany do tkaniny za pomocą zaprawy, najczęściej ałunu. Marzanna może być również fermentowana do barwienia (Fleurs de garance). We Francji szczątki były używane do produkcji spirytusu.

Korzenie zawierają kwasową rubertyrynę. Poprzez suszenie, fermentację lub obróbkę kwasami zmienia się na cukier, alizarynę i purpurynę, które zostały po raz pierwszy wyizolowane przez francuskiego chemika Pierre'a Jeana Robiqueta w 1826 roku. Purpuryna zwykle nie jest zabarwiona, ale po rozpuszczeniu w roztworach alkalicznych jest czerwona. Zmieszany z gliną i potraktowany ałunem i amoniakiem, daje jaskrawoczerwony barwnik (marzanna).

Sproszkowane korzenie można rozpuścić w kwasie siarkowym, który po wyschnięciu pozostawia barwnik zwany garance (francuska nazwa marzanny). Inna metoda zwiększania plonu polegała na rozpuszczeniu korzeni w kwasie siarkowym po użyciu ich do barwienia. W ten sposób powstaje barwnik zwany garanceux. Traktując sproszkowane korzenie alkoholem, wyprodukowano barwnik. Zawierał 40–50 razy więcej alizaryny niż korzenie. 

Nazwa chemiczna pigmentu to alizaryna z grupy antrachinonów i została użyta do wytworzenia atramentu alizarynowego w 1855 roku przez profesora Leonhardiego z Drezna w Niemczech. W 1869 roku niemieccy chemicy Graebe i Liebermann zsyntetyzowali sztuczną alizarynę, która była produkowana przemysłowo od 1871 roku, skutecznie kończąc uprawę marzanny. W XX wieku marzanna była uprawiana tylko na niektórych obszarach Francji.

Korzenie rośliny zawierają kilka związków polifenolowych, takich jak 1,3-dihydroksyantrachinon (purpuroksantyna), 1,4-dihydroksyantrachinon (chinizaryna), 1,2,4-trihydroksyantrachinon (purpuryna) i 1,2-dihydroksyantrachinon (alizaryna). Ten ostatni związek nadaje czerwony kolor barwnikowi tekstylnemu znanemu jako marzanna różana. Używano go również jako barwnika, zwłaszcza do farb, określanych mianem marzanny. Substancja pochodziła również z innego gatunku, Rubia cordifolia.

Barwniki pochodzące z korzenia marzanny były stosowane jako barwniki tekstylne, pigmenty jeziorne, składniki żywności i kosmetyków oraz w medycynie





Marzanna (barwnik)

Alizarin 









Alizaryna jest głównym składnikiem do produkcji pigmentów z jeziora marzanny (madder lake pigments) , znanych malarzom jako marzanna różana i szkarłat alizarynowy

Alizaryna w najczęstszym użyciu tego terminu ma głęboki czerwony kolor, ale termin ten jest również częścią nazwy kilku pokrewnych barwników innych niż czerwone, takich jak Alizarine Cyjanine Green i Alizarine Brilliant Blue. 
Godnym uwagi zastosowaniem alizaryny w czasach współczesnych jest środek barwiący w badaniach biologicznych, ponieważ barwi wolny wapń i niektóre związki wapnia na czerwony lub jasnofioletowy kolor. Alizaryna jest nadal stosowana komercyjnie jako czerwony barwnik tekstylny, ale w mniejszym stopniu niż w przeszłości.


Marzanna jest uprawiana jako barwnik od starożytności w Azji Środkowej i Egipcie, gdzie uprawiano ją już w 1500 r. p.n.e. 

Płótno barwione pigmentem z korzenia marzanny znaleziono w grobowcu faraona Tutanchamona, w ruinach Pompejów oraz starożytnych Aten i Koryntu. 

W średniowieczu Karol Wielki zachęcał do uprawy marzanny. 

Marzanna była szeroko stosowana jako barwnik w Europie Zachodniej w późnym średniowieczu. 

W XVII-wiecznej Anglii alizaryna była używana jako czerwony barwnik do ubioru parlamentarnej Armii Nowego Wzoru. 

Charakterystyczny czerwony kolor był noszony przez wieki (choć wytwarzany również przez inne barwniki, takie jak koszenila), nadając angielskim, a później brytyjskim żołnierzom przydomek "czerwonych płaszczy".








odcienie alizaryny





madder - marzanna
rubia



Rubia to rodzaj typowy z rodziny roślin kwitnących Rubiaceae, która zawiera również kawę. Zawiera około 80 gatunków wieloletnich ziół do wspinania się lub pnąc oraz krzewów pochodzących ze Starego Świata.

Rodzaj i jego najbardziej znane gatunki są powszechnie znane jako marzanna, np. Rubia tinctorum (marzanna pospolita), Rubia peregrina (marzanna dzika) i Rubia cordifolia (marzanna indyjska).

Rubia była ważnym gospodarczo źródłem czerwonego pigmentu w wielu regionach Azji, Europy i Afryki. Nazwa rodzaju Rubia pochodzi od łacińskiego ruber oznaczającego "czerwony".

Korzenie rośliny zawierają związek antracenu zwany alizaryną, który nadaje czerwony kolor barwnikowi tekstylnemu znanemu jako marzanna różana (Rose madder). 

Używano go również jako barwnika, zwłaszcza do farb, określanych mianem jeziora marzanny
Synteza alizaryny znacznie zmniejszyła zapotrzebowanie na ten naturalny związek.
W Gruzji Rubia jest używana do barwienia pisanek na czerwono.


Rose madder (also known as madder) is a red paint made from the pigment madder lake, a traditional lake pigment extracted from the common madder plant Rubia tinctorum.

Madder lake contains two organic red dyes: alizarin and purpurin.
As a paint, it has been described as a fugitive, transparent, nonstaining, mid valued, moderately dull violet red pigment in tints and medium solutions, darkening to an impermanent, dull magenta red in masstone.






ruber


Etymologia

Z praitalskiego *ruðros, z praindoeuropejskiego *h₁rudhrós ("czerwony"), z rdzenia *h₁rewdh-.

Pokrewne obejmują staroormiańskie արուրդ/երուրդ (arurd/erurd) lub արոյդ/երոյդ (aroyd/eroyd), starogreckie ἐρυθρός (eruthrós), sanskryckie रुधिर (rudhirá), starosłowiańskie ръдръ (rŭdrŭ) (< prasłowiańskie * rъdrъ). Porównaj formę dialektalną rūfus ("czerwonawy, rumiany").




Formy alternatywne
rubrus

Synonimy

(czerwony): rubeus, russus








Lake Pigments

Pigment lake to pigment wytwarzany przez wytrącanie barwnika za pomocą obojętnego spoiwa lub zaprawy, zwykle soli metalicznej. W przeciwieństwie do cynobru, ultramaryny i innych pigmentów wytwarzanych ze zmielonych minerałów, pigmenty lake są organiczne.

Producenci i dostawcy dla artystów i przemysłu często pomijają w nazwie oznaczenie lake
Wiele pigmentów lake jest ulotnych, ponieważ zaangażowane barwniki nie są odporne na światło.

Czerwone lake były szczególnie ważne w malarstwie renesansowym i barokowym; Często używano ich jako półprzezroczystych szkliw, aby przedstawić kolory bogatych tkanin i draperii.


Etymologia

Termin lake pochodzi od terminu lac, wydzieliny indyjskiego owada drzewnego Kerria lacca (dawniej Laccifer lacca lub Coccus lacca).

Ma ten sam rdzeń co słowo laka i pochodzi pierwotnie od hinduskiego słowa lakh, poprzez arabskie słowo lakk i perskie słowo lak.





Lac

to żywiczna wydzielina wielu gatunków owadów lac, z których najczęściej uprawianym jest Kerria lacca.

Słowo Lac pochodzi od sanskryckiego słowa lākshā' (लाक्षा) reprezentującego liczbę 100 tysięcy, 

która była używana zarówno w odniesieniu do owadów Lac (ze względu na ich ogromną liczbę), jak i wytwarzanej przez niego szkarłatnej żywicy, która była używana jako wykończenie drewna, wyroby z laki, kosmetyki do skóry, ozdoby i barwniki do wełny i jedwabiu w starożytnych Indiach i sąsiednich obszarach. 

Żywica lac była kiedyś importowana w znacznych ilościach do Europy z Indii wraz ze wschodnim drewnem. Były one bardzo szeroko stosowane.


Użycie lac/lah/laksha jest również opisane w starożytnej literaturze hinduskiej Atharvaveda. Kand 5 i Sukta 5 (rozdział 5, werset 5) nazywa się Laksha Sukti - werset związany z lac. Cały ten werset jest poświęcony lac i jego użyciu. Zawiera opis wielu starożytnych praktyk.

Mahabharata wspomina o Lakshagriha, która została zbudowana przez Kaurawów, aby pomieścić Pandavów. Intencją Kauravana było spalenie Pandawów poprzez podpalenie Lakshagriha.






Lakh


A lakh (/læk, lɑːk/; w skrócie L; czasami zapisywane lac) jest jednostką w indyjskim systemie numeracji równą stu tysiącom (100 000; Notacja naukowa: 105). 

W indyjskiej konwencji grupowania cyfr 2,2,3 zapisuje się ją jako 1,00,000.

Na przykład w Indiach 150 000 rupii staje się 1,5 lakh rupii, zapisanych jako 1 50 000 jenów lub 1 50 000 INR.




W indyjskim angielskim słowo to jest używane zarówno jako rzeczownik atrybucyjny, jak i nieatrybucyjny z odpowiednio nieoznaczonym lub oznaczonym ("-s") w liczbie mnogiej. 

Na przykład:

"1 lakh ludzi"; "lakh ludzi"; "20 lakh rupii"; "lakh rupii". 

W skróconej formie powszechne jest użycie takie jak "₹5L" lub "₹5 lac" (dla "5 lakh rupii"). 

W tym systemie numeracji 100 lakh nazywa się jednym crore i jest równe 10 milionom.

Rynek srebra

Termin ten jest również używany w wycenie srebra na międzynarodowym rynku metali szlachetnych, gdzie jeden lakh równa się 100 000 uncji trojańskich (3 100 kilogramów) srebra.



Etymologia i warianty regionalne

Współczesne słowo lakh wywodzi się z sanskrytu: लक्ष, zromanizowane: lakṣa, pierwotnie oznaczające "mark, cel, udział w hazardzie" ("mark, target, stake in gambling"), ale używane również jako liczebnik "100 000" w klasycznym sanskrycie z epoki Gupty (Yājñavalkya Smṛti, Harivaṃśa).


W języku asamskim: লক্ষ lokhyo lub লাখ lakh
W języku bengalskim: rodzimie (tadbhava) znany jako লাখ lākh, choć niektórzy używają ardha-tatsama লক্ষ lokkho.
W języku hindi: लाख lākh
W języku dhivehi: ֍֦ևְֆ֦ la'kha
W języku gudżarati: લાખ lākh
W języku kannada: ಲಕ್ಷ lakṣha
W języku kaszmirskim: لَچھ lachh
W języku Khasi: lak
W języku malajalam: ലക്ഷം laksham
W języku marathi: लाख / लक्ष lākh/laksha
W Meitei: ꯂꯥꯛ lāk
W języku nepalskim: लाख lākh
W Odia: ଲକ୍ଷ lôkhyô
W języku pendżabskim: (Shahmukhi: لکھ, Gurmukhi: ਲੱਖ) lakkh
W języku syngaleskim: ලක්ෂ lakṣa
W języku tamilskim: இலட்சம் latcham
W języku telugu: లక్ష laksha
W języku urdu: لاکھ lākh





Crore


A crore (/krɔːr/; w skrócie cr) oznacza dziesięć milionów (10 000 000 lub 107 w notacji naukowej) i jest równe 100 lakh w indyjskim systemie numeracji

Jest zapisywany jako 1,00,00,000 z lokalnym stylem 2,2,3 separatorów grup cyfr (jeden lakh jest równy stu tysiącom i jest zapisywany jako 1,00,000).

Etymologia

Słowo crore wywodzi się od prakryckiego słowa kroḍi, które z kolei pochodzi od sanskryckiego koṭi (कोटि), które z kolei pochodzi od tamilskiej liczby (Tamil number) Kodi oznaczającej dziesięć milionów w indyjskim systemie liczbowym, który ma osobne określenia dla większości potęg dziesięciu od 100 do 1019. 

Crore jest znany pod różnymi nazwami regionalnymi.











Źródło:

fb





pxvi.edu.pl/indeks/haslo/50843

en.wikipedia.org/wiki/Durga_Puja

khaliperius.blogspot.com/2022/02/milena-alicja-stala-trzy-zorze.html

ich.unesco.org/en/RL/spring-procession-of-ljelje-kraljice-queens-from-gorjani-00235

en.wikipedia.org/wiki/Ceres_(mythology)

pl.wikipedia.org/wiki/Zorza_(mitologia)

en.wikipedia.org/wiki/Buyan


en.wikipedia.org/wiki/Rubia_tinctorum
en.wikipedia.org/wiki/Alizarin
en.wikipedia.org/wiki/Rubia
en.wikipedia.org/wiki/Lake_pigment
en.wikipedia.org/wiki/Lac_(resin)
en.wikipedia.org/wiki/Lakh#Etymology_and_regional_variants
en.wikipedia.org/wiki/Crore
en.wikipedia.org/wiki/Rose_madder
en.wiktionary.org/wiki/ruber
colorswall.com/palette/28205




yandex.com/images/search?cbir_id=8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873&cbir_page=similar&img_url=https%3A%2F%2Fpreviews.123rf.com%2Fimages%2Fvicsa%2Fvicsa1708%2Fvicsa170800092%2F84302253-moscou-russie-11-ao%25C3%25BBt-2017-un-timbre-imprim%25C3%25A9-en-pologne-montre-une-jeune-femme-avec-chapeau-traditionnel-p.jpg&lr=104850&p=1&pos=14&rpt=imageview&text=url%3A"avatars.mds.yandex.net%2Fget-images-cbir%2F8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873%2Forig"&url=https%3A%2F%2Favatars.mds.yandex.net%2Fget-images-cbir%2F8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873%2Forig